Strumień świadomości pokrywa nie więcej niż kilkadziesiąt lat. W tym czasie jesteśmy zbombardowani milionem wrażeń, przeżyć, myśli, co przyszły nagle, całkiem niespodzianie. W nocy i w dzień. Łapiemy tylko część. Która myśl zostanie? Którą złapię, utrzymam, zapiszę?
Co mnie tak ciągnie do klawiatury? Dlaczego po napisaniu czuję błogi spokój? To jest dziś mój kontakt, relacje, współistnienie z innymi, z i w Duchu Świętym?
Dlatego biegnę do kąta z klawiaturą, jak inni do klęcznika? Do ołtarza?
Stukając w klawisze wywołuję ducha? Ducha dotykam wysiłkiem myślenia, zaistnienia w prawdzie? Bardziej się jednoczę z duchowym wszechświatem, niż w cichej medytacji? Jak to jest? Kto zanalizuje?
Między mną, a światem duchowym jest akt wewnętrzny, woli? Myślę, modlę się, piszę. Z głębokości serca usta mówią. Piszą.
Duszek dwunożny się obronił z nocy, jakimś cudem, bo coś go skojarzyło w biały dzień. Uff, aż się przestraszyłem, że mógłbym go stracić. Ładny jest.
Duszek dwunożny wskoczył na matkę ziemię. Kiedy i jak? Ewidencja jest niepełna.
Będzie się poprawiać nieustannie, ale czy wszystko wyjaśni? Wątpię.
Dobrze rozwinięty duszek dwunożny XXI wieku, to my. Ani mięśniak, ani rozum chodzący, właśnie duszek dwunożny najbardziej mi odpowiada, jako przedmiot badań swojego i innych losu.
Jestem w domu, człowiekiem się cieszę. Płeć tego nie determinuje, ani moja, ani ich w liczbie mnogiej. Człowiekiem! Nie ważne, czy to jest dom w Annopolu, willa w Strachówce, albo okolicach, szałas, namiot nomada, Taurega, szopka, grota w Galileii. Człowiek się rodzi z matki, z ducha, miałem coś jeszcze, ale zgubiłem, zapomniałem. Jak jeszcze może się narodzić człowiek, alfa i omega pytań moich mistrzów i bohaterów?
Między Niebem a Ziemia dorzucili temat sakramentu małżeństwa, w związku z poruszeniami na Watykanie. Mają obostrzyć wymagania, kodeks kanoniczny, albo coś takiego. Dobra rozmowę prowadzili w studio redaktor, ksiądz psycholog, filozof etyk i para niewierząca w wolnym związku. Każdy powinien pytania sobie stawiać o rodzinę, jej fundamenty, sakrament małżeństwa pomiędzy.
Małżeństwo dla mnie to odpowiedzialność, zobowiązanie, nie tylko ja, nie tylko moje/twoje/nasze uniesienia, pragnienia, mój mały światek, światek dwóch osób. To dużo, dużo więcej. Nikt nie żyje dla siebie i nie umiera dla siebie. Nikt nie żyje w próżni. Nikt nie stworzył siebie, ani tego świata, z kulturą włącznie. W tych ramach rodzi się i funkcjonuje małżeństwo i rodzina. Musi więc się na nie otworzyć i poważnie przemyśleć całość. Nie tylko swoje pragnienia.
Wiecie, co najbradziej przeżyłem w dniu naszego ślubu? Windę. Mała przestrzeń windy, która zjeżdżaliśmy w dwójkę z 9 pietra. Winda stała się obrazem tego, co mnie czeka. Że klamka zapadła, że wyrzekłem słowo, że się podpisałem. Zobowiązanie na wieczność, na coś, co z natury przekracza zwykłe, potoczne, doswiadczenie człowieka. Powstała małżeńska/rodzinna kabina kosmiczna na wieczną podróż. Czy nie dochodzi do głosu właśnie w tym doświadczeniu materia religii? Bo w świeckim życiu nie bierze się pod uwagę wieczności, księgi w sądzie są tylko wieczyste. Małżeństwo i - przez nią -rodzina to twór niematerialny, w materii się tylko wyraża.
Rodzina to obecność osób, a nie ich pałace, wille, chałupy, wigwamy, igloo itd. Obecność, żywych i umarłych, relacje, zobowiązania, powinności, odpowiedzialność. Przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. Twór jeszcze bardziej na obraz i podobieństwo Boga niż sama osoba. Mężczyzną i kobietą stworzył ich. A oni rodzą życie. I staje się coś na kształt trójcy. Matka, ojciec i dzieci. Boh ljubit trojcu.
Jak można nie mieć co pisać? Problemem jest tylko zapamiętać i wybrać, z tego, co zapamiętane, najważniejsze! Oczywiście, dobrze jest najpierw przeżyć swoje.
Mnie to głos wewnętrzny powiedział, gdy miałem lat 18.
- Józiu, jesteś inteligentny, ale żeby cię ktoś posłuchał, musisz najpierw przeżyć dużo lat.
Myślałem, że dwadzieścia parę, że po 40-stce. Pomyliłem się o kilkanaście lat. Choć już niestety 40 lat temu wiedziałem, że gdy będę pisał, to już nie będzie to, co wtedy. Na wiedzy i doświadczeniu się zyskuje z czasem. Na inteligencji, niekoniecznie.
Poruszyła mnie rezygnacja vice-starosty. Przeczytałem o niej w gazecie. Dlaczego nie przyszła jakaś informacja od władz Wspólnoty Samorządowej? Takie nadzieje z Rafałem wiązałem. Tak inne, ładnie prowadzone było niedawne spotkanie w sali konferencyjnej Biblioteki Publicznej im. Zofii Nałkowskiej. Co się stało? Musimy coś więcej wiedzieć, żeby być wspólnota. Co tam się dzieje na górze? Jak się dziać będzie na dole? O to się upominałem na spotkaniu w Wołominie. O mechanizmy funkcjonowania wspólnoty. O relacje tych, co na górze, z tymi, co na dole. W powiecie, w gminach, w całym stowarzyszeniu. To jest jedno z najważniejszych zadań tej kadencji. Kto wie, co będzie potem? Teraz trzeba wykorzystać szansę dziejową, teraz musimy razem tworzyć demokratyczne mechanizmy.
PS.
Paweł, który fotografował bal charytatywny, dał link na swoją stronę, gdzie można się odnaleźć
Bardzo cenne przemyślenia na temat małżeństwa. To jest coś więcej niż związek dwojga ludzi. Bo jest tam Bóg obecny. I to wobec Boga ślubuje się wierność. Jakie to ważne! Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem!
OdpowiedzUsuńJakubie, salezjaninie księdza Bosco, serdecznie dziękuję za każde dobre słowo. Każdy taki wpis ma dla mnie ogromne znaczenie. Staje się ogniwem dobra dla mnie. Stałeś się takim ogniwem. Milczenie internautów, choć się do niego z trudem przyzwyczajam - i pomimo, że licznik bije - nie dodaje ducha.
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie tytuł twojego bloga (http://hehodos.blogspot.com/). Nie znałem znaczenia słowa. Teraz wiem, że pod tym hasłem znajdę w google samo dobro, np. -
Ho Hodos (The Way)-(http://hohodos.blogspot.com/)
Chciałbym, żeby każdy mój wpis także był dla kogoś ogniwem dobra.