“Siądź człowieku w ciszy,
rozmyślaj i notuj”
(SN, zdk jk)
Tytuł jest mało wyszukany, ale i tak jest inny, niż pierwotny. Na początku były tylko notatki ze mszy niedzielnej. Trudno jest mi pisać, gdy cała rodzina na głowie - w rzeczywistości było 5/9, ale i to o cztery zbyt wiele. 'Dużo' jest dobre do świętowania życia i innych powodów, religijnych przeważnie. Do siedzenia w ciszy, rozmyślania i notowania najlepiej być samemu, choć są wyjątki, przeorowi Niedźwiadkowi świetnie się medytowało na placu apelowym w Dachau. Nie jestem jednak kamedułą i na szczęście nie ma wojny, hitlerowców, komunistów i innych totalitarowców realnych. Ukryci pewnie są, ale nie mają władzy i możliwości.
W naszym świecie coraz bardziej rozszerza się rewolucja słowa. Słowa wolności, slowa prawdy, które/którą można poznać, dotknąć, wziąć pod swój dach (zaprosić), z nim/nią zamieszkać na wieczność. Jest możliwa postawa miłości intelektualnej. Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli.
Miałem notatki z niedzieli, dość
dużo, a doszły obficie w poniedziałek. Roboczo myślałem,
“RR - religia realna”, ale chyba liczba mnoga byłąby lepsza. Jest nas
wielu, a nikt nie żyje i nie umiera dla siebie, choć mało jest
piszących, mało - pragnących się objawić.
W niedzielę jechałem na mszę z
Andrzejem. Reszta wolała później. Po drodze, jak zawsze, mówiliśmy
“dziesiątek”. To pozostałość(?), DAR od kogoś, bardzo
ważnego w moim/naszym życiu. Dar z roku 1979, otrzymany w Tours, w
starym Peoguot'cie z czerwoną blaszaną skrzynią na dachu, przypiętą
łańcuchem i kłódką do bagażnika. “Je Vous salue Marie...”
- tak zaczynali każdą podróż pięciu Kanadyjczyków, Quebecois,
którzy zwali sami siebie, a moze jeszcze ich duchowi opiekunowie
jezuici, świeckimi misjonarzami. Po przejściach. Nie potrafię bez
tej podarowanej asystencji ruszyć przed siebie samochodem. Cieszę
się, że dzieci, pomimo doroślenia, odpowiadają, nie milczą.
Kiedy prowadzi Grażyna, jest tak samo. Niechby pozostało na wieki w
rodzinie Kapaonów.
W samochodzie dowiedziałem się,
że Andrzej wybrał na bierzmowanie Tomasz, wielkiego Akwinatę. Ja
dawno temu, wziąłem przy tej okazji Andrzej (przygotowywał nas ks.
Zygmunt Wudarkiewicz).
Po przodkach pozostało u nas
pierwsze witanie w rodzinie “bądź pochwalony” i modlitwa przed
jedzeniem. Acha! sporadycznie także “NbpJChr” w narożniku
listu. Nikt z nas nie żyje i nie umiera dla siebie.
Jadąc w niedzielę, także gdzieś, w
piątek i w sobotę, myślałem o tym, “czemu nie ma nas w Kodniu,
na XXX Spotkaniu Ekumenicznym” (na jednym z nich Andrzej był
ochrzczony, a każde z dzieci było tam błogosławione przed
urodzeniem przez Andrzeja Madeja).
Chciałem tam być. Uważałem za
swój obowiązek. Ze względu na dar “widzenia” przeżycia Boga
Prostoty na pierwszym spotkaniu. To była wielka chwila po komunii
świętej i wierzę, że nie tylko dla mnie.
Pieniądze na paliwo wydałem
jednak na zakupy spożywcze (dziwna równowartość?!), prognozy pogody też były
groźne, ostrzegał wojewoda Jacek Kozłowski (który wsparł nas
przed II turą wyborów samorządowych w dawnej sali OSP, dzisiaj
świetlicy wiejskiej przy remizie) i starosta. Trzeba było pilnowac
dobytku i drogi. Swoje świadectwo muszę spisać i przesłać do
sanktuarium.
Dojechaliśmy do kościoła. Nie
chciałem siadać w tym samym miejscu, co zwykle. Schowałem się do
zakrystii. Czekałem na słowa księdza proboszcza o sprawach
parafialno-szkolnych, zapowiedzianych w klasie trzeciej. Bałem się,
że emocje mogą być zbyt duże.
Dobrze mi się w zakrystii
notowało. Osiem ćwiartek dwustronnych A-4. Punktuję gwiazdkami:
* “Jeden jest tylko Pan” - na
wejście. Często zaczynaliśmy tak msze młodzieżowe “Na górce”
w Legionowie, tzn. schola, Hubert i Stefan grali na gitarach, Ania,
śp. Agnieszka i reszta śpiewali pięknie, kolana same się zginały
* obchodzimy dziś święto Trójcy
Świętej, dla mnie norwidowskie, ze względu na ślub jego rodziców
w Sulejowie i z pewnością dwa chrzty: siostry i brata Cypriana
* gośćmi są dzisiaj w parafii
siostry Westiarki (zał. bł. H.Koźmiński), jedna z nich pochodzi
ze Strachówki, s. Chychłowska, córka pani Wiesi i p. Kazimierza. Nierozpakowana fioletowa stuła leży na komodzie w zakrystii
* materia wiary użycza nam
języka, obrazów, porównań, stylistyki... nie da się jej oderwać, rozerwać od mojego myślenia i pisania. W Jezusie stała się życiem, prawdą i drogą. Nie mogę siebie
inaczej wyrazić, jak właśnie materią życia i kultury, które są
moją - i we mnie - jednością.
* Eucharystia – to dar, to
najpierw REALIZM, rzeczywistość, która się nam daje. Jak prawda,
dobro i piękno. Ich istotą jest dawanie siebie –
obdarowywanie.
* siostra czyta od pulpitu i
śpiewa psalm, głos ma wyrobiony, można poznać po tym, jaką rolę
w ich życiu odgrywa liturgia, piękno liturgii, dla którego szyją
szaty. A dla mnie, dla nas? One uzewnętrzniają swój stosunek
(miłość) do liturgii w szatach, które projektują i wykonują, w
krawiectwie artystyczny. Ja – w pisaniu. “Pozwól się sobą
zachwycić”. I drugi cytat natychmiast przychodzi do głowy, w
Strachówce “Bo to piękno na to jest by zachwycało.... aż po
Zmartwychwstanie”
* najlepiej się opisuje w trakcie
doświadczania, przeżywania, oglądu, dlatego cierpię, gdy nie mam
pod ręką kartki, gługopisu, laptopa, aparatu fotograficznego.
Cierpię, tak, gdy – z jakichś powodów – nie mogę opisać,
zapisać, utrwalić
* siostra poprosiła, by dzieci
podeszły do ołtarza, a ja nie mam aparatu! Nie wziąłem, skoro
miałem się ukryć wśród mebli i szat w zakrystii. To jeden z gorzkich i szkodliwych owoców naszych lokalnych napięć i konfliktów.
* siostra Chychłowska wspomniała
swoją drogę powołania, byli na niej i siostra Leszczyńska z
naszej parafii i dawny nasz proboszcz ksiądz Mieczysław Iwanicki.
Bez kiędza Iwanickiego trudno sobie też wyobrazić mojego Anioła
Stróża, w formie votum wdzięczności przy tabernakulum. Bywają
postaci historycznej rangi już za życia.
* siostra “weszła” na temat
powołania, czym jest, skąd się bierze, czy szata czyni człowieka
i zakonnika/zakonnicę, czym się wyróżniają jedni od drugich w
swoim powołaniu i drodze życia... Mnie interesuje, skąd się
wzięło rozróżnienie na tzw. duchownych i tzw. świeckich,
skorośmy duchowi wszyscy? Duchem ucieleśnionym, ciałem
uduchowionym... podział na konsekrowanych i inaczej konsekrowanych,
i niekonsekrowanych jest dla mnie bardziej uzasadniony i zrozumiały,
ale to tylko wątek poboczny, historia języka i wierzeń... powołanie
a wybór i decyzja, które “rodzą się w rodzinie” itd.itp...
ocean dociekań, pytań, roz-ważań... w sam raz na święto Trójcy Świętej
* chcemy co-nie-co pojąć
tajemnicę Trójcy Świętej, a sami siebie? A ducha naszej wspólnoty
lokalnej? Nic, tylko siąść w ciszy, rozmyślać i notować... na
wieki wieków. Amen.
* błogosławiony ojciec Honorat
Koźmiński był specjalistą od zakładania nowych zgromadzeń
zakonnych. Okoliczności sprawiły, że głównie bezhabitowych. Dla
każdego musiał wskazać charyzmat, szczególny rys duchowości i
działalności. Podoba mi się ten wątek, którego siostra już nie
rozwijała, może nie chciała mnożyć trudności przy dzieciach.
Mnie jednak to fascynuje. Ten wątek, rys, charyzmat naszej
religijności, jej konretność. Tak samo jak konkretność powołania
(np. św. Comboni “Afryka albo śmierć”), powiązanie z życiem
osoby, rodziny, z pięknem , prawdą i dobrem miejscowego ducha i kultu
(genius loci). “Piękna nasza Polska cała, piękna, piękna i nie
mała” - Kraków, Wadowice... dawny Lwów, Wilno, Zakroczym, Kodeń,
Strachówka, Ossów, Klembów, Radzymin, Rzeczpospolita Norwidowska...
* A po co ja zostałem powołany?
Do czego? Chyba po to, żeby upominać sie o wiarę rozumną rodaków,
o duszę człowieka i ducha świata, o odwagę myślenia (bez
ktorego nie ma wiary) i rozmawiania o niej i o życiu konkretnym
(Rozmowa Dobrą Nowiną!) w 2013 w Roku Wiary (i Rozumu). O życiu
pobłogosławionym konkretnością! - nawet jeśli trudną, coraz
trudniejszą, bo się o niej nie rozmawia, nawet w kościele, we
wspólnocie(?) wiary i tzw. wspólnocie lokalnej.
* dobry wstęp siostra dała, by
wspomnieć wszystkich powołanych, wyświęconych, konsekrowanych z
naszej parafii i gminy. Pewnie nie o wszystkich słyszałem. Zacznę,
może ktoś, w ramach jakiegoś projektu(?) dokończy? - ks. Dziekan
Józef Król, ksiądz Czerwiński, siostra Leszczyńska, siostra
Chychłowska, ksiądz Mariusz Wierzba SAC. Czy nie należy napisać
historii gminy Strachówka, z punktu widzenia duchowości? W tym
horyzoncie pojawi się miejsce i na Solidarność i na Marię królową, na groby powstańców z 1863, na OSP z 1918, może na inne osoby, rodziny, wątki, zdarzenia. Nie zrozumiemy sami
siebie bez Chrystusa. Ani, kim jesteśmy, ani jakie jest nasze
powołanie, ani... (JPII, Plac Zwycięstwa, Warszawa, 1979). PAMIĘĆ
I TOŻSAMOŚĆ jest warunkiem zdrowia psychicznego (wszelakiego,
społecznego) osoby, wspólnot lokalnych i narodowych. To jest
doktryna realnej religii i realnego życia.
*
siedzę w zakrystii, jestem u siebie, spojrzałem na fragment mojej
odzieży, na nogach. Na skarpety, nogawkę spodni i buty. Wszystko
czarne. Noga osłonięta, amerykańskie standardy. Vestiaire
(fr.) – to
'changing-room'
(Grande-Bretagne), 'locker-room' (USA)
– w języku polskim
to
'szatnia',
'przebieralnia',
'przymierzalnia',
w
teatrze 'garderoba'.
Po
łacinie 'vestes'
to 'odzież'. „Alba
vestis”,
znaczy 'biała szata' - w
języku zakrystii, księży i ministrantów używamy, po prostu
'alba'.
*
“Płyną przeze mnie dni na przestrzał”, płynie liturgia, krew,
życie, duch, kultura, styl, style, słowo, słowa, obrazy, strumień
świadomości... w “ludzkim świadomym 'ja'”. To ostatnie
usłyszałem od ks. dr. Marka Szymuli w kazaniu w naszej parafii, w
zastępstwie naszego ks. proboszcza pewnej niedzieli adwetowej.
Poszedłem wtedy po mszy do zakrystii, podziękowałem księdzu-gościowi-zastępcy, jako wdzięczny
czytelnik tekstów różnych fenomenologów, szczególnie Romana
Ingardena. Ksiądz Marek jest Rektorem Seminarium
Propedeutycznego w Urlach, jego śp. Ojciec był katechetą w
Otwocku.
*
nie wiem dlaczego kolejny punkt, gwiazd(k)a, znalazł się na
papierze, najpierw musiał się znaleźć we mnie, co na mszy dziwić
nie może. Eucharystia – Dziękczynienie – pamiątka Ostatniej
Wieczerzy – tajemnica Życia Śmierci Zmartwychwstania Życia
Wiecznego!!! - oto literalnie przepisany tekst z kartki - “kiedy “sprawdzam”
jak czuję(?), wierzę, patrzę... na inną (drugą) stronę życia,
odwołuję się (od stycznia br. Roku Wiary (i Rozumu) do Mamy Babci
Heli – JAK ONA JEST. JAK ONA (I OJCIEC) SĄ?! W rzeczywistości
całej! Nie tylko mierzalnej materialnie, matematycznie, rozpoznanej
do tej pory przez naukowo-inną działalność człowieka. ONI SĄ –
w pamięci, w genach, zapisach, zdjęciach, w dokumentacjach
wszelakich, modlitwie, miłości... “Bo krzyż jest życie, już
wiek…” XXI!
*
jestem w zakrystii, czy w nawie głównej – jestem na uczcie z
Jezusem z Nazaretu. Z Jezusem Chrystusem. Jedni na uczcie jedzą,
inni rozmawiają, inni patrzą, nie mogą uwierzyć w swoje
szczęście, inni coś notują, śpiewają. Jesteśmy na uczcie z
Jezusem, jesteśmy u siebie. Dziś czytania zapraszają nas do
medytacji nad potrójną tajemnicą. Poczwórną. Wielokrotną.
Nieskończoną! - co za szczęście. Krotność dotyka tylko
stylu(?), tła(?), co na tle rozdarwszy... podobnie jak śmierć(?) -
“A
jednak ona, gdziekolwiek dotknęła, / Tło - nie istotę, co na tle
– rozdarłszy, / Prócz chwili, w której wzięła, nic nie wzięła
- Człek od niej starszy!”
Człek od własnej niewiedzy też jest starszy.
*
przy komunii Świętej nie tylko istota była ważna, także
(jednak?) styl. Szedłem procesyjnie obok, w równoległym rzędzie,
dzieci z klasy drugiej, po-komunijnej! Szliśmy razem do ołtarza, po
chleb życia wiecznego. Stary katecheta (jeszcze żyję) i jego
uczniowie! Jak o tym nie mówić, nie śpiewać, nie pisać. Czy ktoś
może mnie wyręczyć? Proszę!
*
a organista gra i śpiewa “Za miłość Twoją Panie Jezu... Tyś Zbawcą moim Panie...” – wspominam pielgrzymki piesze i niezastąpione piosenki ojca
Duvala. Pieśni, muzyka, muza – są, mogą być, bywają prawdziwym
błogosławieństwem teolo- i psycho-logicznym. Na miarę bardzo osobistej
wrażliwości. Ojciec Duval mówił
o sobie:
"Jestem
Lucien... to moje imię oficjalne. Bracia i siostry nazywają mnie
Aime (Kochany). Jestem śpiewakiem, poetą, jezuitą, jestem też
alkoholikiem. To znaczy nie istnieje dla mnie ani wino, ani piwo, ani
wódka. Już od czternastu lat." Ja mogę być Ziutek, Ziutkiem :-)
*
na zakończenie mszy śpiewamy “Wszystkie nasze dzienne sprawy”,
co przed południem należy interpretować jako “wszystkie nasze
życiowe sprawy”. A potem jeszcze tzw. Suplikacje, czyli “Święty
Boże, święty mocny...” itd. zarządzeniem biskupa, po włamaniu
i świętokradztwie w sąsiedniej parafii i gminie Klembów.
Suplikacje – hymn pochwalny na cześć Trójcy Świętej (gr.
Triságios
–
trzykroć święty), choć my bardziej znamy jako hymn przebłagalny.
*
na mszy nie było nic o sprawie szkolno-parafialnej. Życie
zadecydowało?! Wizyta sióstr?! REALIZM. Można by powiedzieć, w
związku z tym, że niepotrzebnie się skryłem w zakrystii, ale ja
myślę, że potrzebnie. Może w nawie głównej nie dostałbym, aż
tyle! I nie mógłbym się z Wami podzielić, realną religią
bardzo (RR). Bo religia jest o tym, co jest. Może nawet jest tym, co
jest. Co JEST!
PS.1
O poniedziałku już nie dałem rady. Sorry! Szkoda, bo bardzo się wiąże i postrzegam, jako bardzo ważne. A jednak... Nie pierwszy raz tak się kończy. Mam jakąś miarę (dawkę) dobową sensu, przeżyć, myślenia, pisania.
PS.2
Skróty: SN, zdk itd. jutro, bardziej będzie pasowało.
PS.3
Początkowa grafika (rys.3) jest propozycją z UKSW, wszystko jest bardzo osobiste i tylko propozycją lektury i nieustannym zaproszeniem do rozmowy :-)
PS.1
O poniedziałku już nie dałem rady. Sorry! Szkoda, bo bardzo się wiąże i postrzegam, jako bardzo ważne. A jednak... Nie pierwszy raz tak się kończy. Mam jakąś miarę (dawkę) dobową sensu, przeżyć, myślenia, pisania.
PS.2
Skróty: SN, zdk itd. jutro, bardziej będzie pasowało.
PS.3
Początkowa grafika (rys.3) jest propozycją z UKSW, wszystko jest bardzo osobiste i tylko propozycją lektury i nieustannym zaproszeniem do rozmowy :-)
Człowieku nie musisz się przed nikim chować , ludzi już niczym nie zadziwisz. Znając twoje zapędy nikogo nie zaskoczysz swoim zachowaniem. Szkoła jest wasza, kościół jest nasz a ksiądz jest jego gospodarzem i powinien cie wyprosić z zakrystii. Gratuluję tupetu. Mianowicie, jak można strofować księdza że dał dzieciom czytania na Komunię rocznicową. Ludzie chcecie być ważniejsi od księdza? To że niby uczysz dzieci religii to nie znaczy ze wszędzie musisz z nimi być. Może ktoś sobie nie życzy twojej obecności. Msza Św. i bez ciebie się odbyła.
OdpowiedzUsuńA Bóg jest czyj :-)
OdpowiedzUsuńBoga w te swoje szachrajstwa nie mieszaj. Chcesz na siłę uszczęśliwiać ludzi tylko nikt cie nie chce słuchać. Twoje 5 minut dawno minęło więc oszczędź waść wstydu tej okolicy. Lepiej było by gdybyś się wziął za uczciwą naukę religii w końcu nasze podatki idą na twoją pensję, a nie chciwością rządzenia wszystkimi. Czekamy na rzetelne efekty.
OdpowiedzUsuń