O wspólnocie (samorządowej)

niedziela, 9 lutego 2020

Święto konwentualne moje-nasze, na Ziemi Norwida i Cudu nad Wisłą

 Część biesiadna w Dworze "Klembów" (za swoje, wpisowe) :-)
Realizm to TO CO JEST!
To nie filozofia.
Choć prawie religia!
Miłość intelektualna! (JPII)

O czym ja tu piszę? Pomyślą może ci, którzy zajrzą, może nawet przeczytają do końca. Z pewnością nie wszyscy, których dotyczy, ale mam nadzieję, że gdzieś w Polsce, a może i poza nią. 1.5K pod moim blogiem nie wzięło się z negacji, ani ignorancji. Patrząc na jego zasięg geograficzny, tyczy-dociera do  całej naszej Matki Ziemi. Wszędzie żyja Polacy, wszędzie są placówki dyplomatyczne, wszędzie prowadzi się przegląd tego, czym ludzie żyja i o czym piszą. Czym żyją, wiec piszą. Nie trzeba znać Jezusa z Nazaretu, żeby rozumieć, że jest metafizyka egzystencjalna, albo egzystencjalizm metafizyczny - DROGA-PRAWDA-ŻYCIE. Ta trójca rozerwana na strzępy, albo nawet tylko trzy kawałki niezborne, niewiele o człowieku na ziemi powie. Nb. wczoraj darciem głosu honoru i godności skompromitował się i swoich ministerialno-instytucjonaluch mocodawców sędzia z Olsztyna i neo-KRS. Tacy jak on negują i ignorują metafizyka i metafizykę. Żyją w świecie, jaki sami sobie i nam chcą wpisać do wyimaginowanej przez nich jakieś polskiej neo-konstytucji.

Czym było moje święto-szczęście konwentualne w piątek 7 lutego 2020?
Dostałem (18 stycznia, g. 0.10) zaproszenie sms-em, później także rozmowa telefoniczną...

Zapraszamy 7 lutego na zjazd założycielski Burmistrzów i Wójtów oraz ich zastępców z lat 1990 - 2020... W programie powołanie Konwentu Burmistrzów i Wójtów z Powiatu Wołomińskiego... osobą kontaktową, w imieniu organizatorów, Kazimierz Rakowski.

Wow! Aye! Jaka radość! Jakby mnie ktoś zza grobu wezwał jeszcze raz do świata żywych. Dla mnie to było i jest przeżycie metafizyczne. Egzystencjalno-metafizyczne (albo odwrotnie). Miałem ponad dwa tygodnie rozmyślań i czekania na wydarzenie o takiej randze!

TAK TO PRZEŻYWAŁEM, TAK ZAPISAŁEM PRZED WYJAZDEM W NOTATCE WERSOWANEJ ZATYTUŁOWANEJ METAFIZYKA DNIA ŻYCIA OSOBY

***

METAFIZYKA DNIA ŻYCIA OSOBY             

         /o miłości tej ziemi Polski i Kościoła/

dzisiaj mam taki dzień
że zawładnęła nim metafizyka
metafizyka egzystencjalna
pod wpływem wydarzenia
samorządowo-obywatelskiego

Kazio druh wójt I kadencji
później nawet aż starosta
go (je) wymyślił
go bo dotyczy spotkania osób
nie jakiegoś nakazu ustawowego
ani polskiego katolickiego zwyczaju

ilu nas będzie metafizycznych
a ilu tylko pod bieżączki terrorem
myślę że moje oko zobaczy
ujrzę blask światła prawdy
doświadczeniem życiowym
ba całej drogi-prawdy-życia

większość nie chce dojrzeć osobowo
materializm posiadania im starczy
i władza bieżączkowana kadencyjnie
zwą sie polskimi katolikami (wiekszość)
nie zadając sobie trudu myślenia
choć przecież wiary bez myślenia nie ma

czy ktoś głębiej zajrzy
za zasłonę dziejów i swego życia
czy sięgnie źródeł pamięci i tożsamości
tu na Ziemi Norwida i Cudu nad Wisłą
tożsamości konstytucyjnej Polaków
świadomości narodowej
bo po co żyje człowiek

zobaczymy okiem doświadczanym
ilu nas z niebytu wyciągnąłeś
Kazimierzu drogi
nas bytujących realnie
zawsze jest coś bo było coś wcześniej
ktoś musiał nas chcieć (od urodzenia)

jeśli dostajesz maila z Turkmanistanu
z przekazem
chwała Jezusowi Zmartwychwstałemu
Alleluja Andrzej
a chwilę później maila od syna
że biegając rano nad Wisłą w stolicy
mijał Przewodniczącego Borysa Budkę
to wiesz że metafizyka życia zwycięża
nad wszelkie głupie podziały polit-ideologii

(pt, 7 lut. 2020, g. 13.21) TU- Niezjednoczeni...PL

Czym żyję, to piszę i publikuję. Metafizyka egzystencjalna tego dnia (piątek 7 lutego br) wyrażała sie także w tym, że zawładnęła mną całym. Stałem sie prawie cołodzienną MEDYTACJĄ. Poszukiwałem tylko ciszy i bezruchu. Niczego nie planowałem, szczególnie TEGO CO POWIEM NA NASZYM SPOTKANIU, wiedząc, że w każdym spotkaniu jest miejsce i czas na podzielenie się swoim myśleniem.
Odpowiadałem sobie w myślach tak - nie kombinuj Józiu co masz powiedzieć, Duch Święty będzie cię prowadził, to On ci powie co - słowa i sens. Bo skoro to aż takie metafizyczne (egzystencjalnie) to nie zajmuj się sobą, ale TYM CO JEST. Co będziesz widział, słyszał, czuł (odczuwał), co będzie się w tobie działo, przez ciebie biegło-wiało stąd do wieczności. Z wieczności naszej do wieczności innych, czyli wszystkich i wszystkiego co istnieje i po nas pozostanie. To nie jest wielka filozofia, to realizm myślącego człowieka na ziemi, w kulturze, od której przyszłość człowieka zależy. Człowiek jest droga naszej cywilizacji (i Kościoła).

Nie martw się Józiu, co będziesz mógł powiedzieć, albo czego ci nie będzie dane. Patrz, bądź świadomy, miej świadomość jak najszerzej otwartą-rozbudzoną, i notuj - (bo) kiedyś większe zrozumienie przyjść może. Fakty zarejestrowane i uświadomione - TO CO JEST - jest najważniejsze.
Notowałem, dwa zdjęcia odważyłem się zrobić - na świadectwo. Swoją misję wypełniłem.

Nawet zabrałem głos, raczej niespodziewanie, wywołany do wypowiedzi wypowiedzią innego uczestnika. Zamiar organizatorów przybrał formę (objawił się) propozycją powołania konwentu burmistrzów i wójtów naszego powiatu, ale w dość nieoczekiwanej i niewyraźnej dla mnie formie - jako organizacja obecnie rządzących samorządowców, w której my-starzy-byli mielibyśmy być jedynie jakimś nieokreślonym dodatkiem. Zareagowałem, bo moje oczy stały się wielkie jak denko butelki. Jak to? Po co coś takiego? To była propozycja surrealistyczna. A co my - w takiej formule - możemy mieć wspólnego?

Obecni samorządowcy maja swoje ustawowe i środowiskowe zadania, przyjęte dobrowolnie i ślubowane przyrzeczeniem na początku każdej kadencji. My starzy-byli nie mamy żadnych obowiązków, poza moralnymi, bycia sobą i świadczenia o tym co jest, bo było. Było z naszym udziałem, kiedyś. Więc rodzi wieczne skutki jakieś. Chciałem na to zwrócić uwagę (uświadomić). TO JEST NASZA ROLA W SPOŁECZNOŚCIACH LOKALNYCH NA MOCY NASZEJ WIEDZY Z, KTÓRĄ KIEDYŚ PODJĘLIŚMY DECYZJĘ O WYSTARTOWANIU W WYBORACH I WYGRALIŚMY JE MOCĄ DECYZJI WYBORCÓW, CZYLI NASZYCH SĄSIADÓW, MIESZKAŃCÓW NASZYCH MIEJSCOWOŚCI I GMIN (MIAST). ODTĄD JESTEŚMY CZĘŚCIĄ TEJ ZIEMI, JEJ PAMIĘCI I TOŻSAMOŚCI.

Być samorządowcem, to nie tylko i nie nade wszystko wypełniać jakąś funkcję przepisaną ustawą samorządową i z nią powiązanych innych (np. o systemie oświaty itd.). Samorządowiec wiąże się świadomie ze swoją ziemią na wieki (na wieczność). Jak ją i siebie rozumie? - oto bogactwo które wnosi w nią (gmina to wspólnota samorządowa mieszkańców i terytorium)!! na wieki, dla wszystkich następnych pokoleń. Ale kto to rozumie? Wydaje się, że bieżączka materialno-budżetowych spraw danego roku rozliczeniowego (ewentualnie kadencji) zdominowała współczesne (pomarksistowskie? no jakie inne mamy?) rozumienie siebie i Polski i Europy i świata całego. Nie mnie. Każdy samorządowiec jest (najpierw) kimś z urodzenia, wychowania, wykształcenia. Ja? - patriotą-solidarnościowcem z rodowodem sprzed II RP, katechetą filozofującym i autorem tekstów i rzeczywistoci kultury (RzN).

Na katechetę zostałem powołany w 1982 w Legionowie (wygnany ze STRACHÓWKI przez władze reżimu gen. Jaruzelskiego) prosto z Solidarności (założonej w mojej gminie 3 Maja 1981), w stanie wojennym, "aby być z polską młodzieżą". Kiedy zbliżała się nowa wolnościowa epoka, mogłem wrócić do gminy - Polska wołała, dała misję i zadania budowania wspólnoty samorządowo-oświatowo-kulturalnej. Jak potrafiłem wypełniłem. Kolejne wybory wiązały się z historią zdrady, która ciąży nam do dzisiaj. Od 26 lat jestem niebytem samorządowym, wypchnięto mnie i żonę nawet z Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej (w której byłem, współtworzyłem od zarania).

Nie chodzi jednak o rozliczenia, ani szukanie sprawiedliwości, każdy samorządowiec ma na swojej drodze różnych ludzi, konkurentów i losy.
Konwent Burmistrzów i Wójtów 1990-2020 daje (dawałby) niezwykłą szansę-propozycję wzniesienia się ponad wszelkie różnice. Tak jak zrozumiałem zaproszenie (idealistycznie, jak to ja-katecheta) - byłby świętem, szczęściem konwentualnym nas wszystkich, tylko dlatego i aż, że życie nas kiedyś powołało głosami wyborców do roli, którą ostatecznie zdejmie z nas dopiero śmierć. W tak rozumianym (jak się okazało chyba tylko przeze mnie) konwencie każdy z nas miałby równe prawa historyczno-metafizycznie przyznane nam przez Opatrzność. CUD?? Aż cud, bo nie mają na to członkostwo wpływu poglądy polityczne, przekonania religijno-światopoglądowe, a nawet nie musimy się wszyscy jednakowo lubić. KAŻDY Z NAS WYROKIEM OPATRZNOSCI STAŁ SIĘ-JEST-POZOSTANIE JAKĄS WARTOŚCIĄ DODANĄ NASZYCH SPOŁECZNOSCI (HISTORII-PAMIĘCI-TOŻSAMOŚCI).

To było i jest cud, święto, szczęście konwentualne moje, nasze. Było, trwa we mnie do dzisiaj. Bez myślenia go nie ma. Wiary bez myślenia też nie ma. A wiara i rozum zgodnie współpracując są w stanie unieść nas ku kontemplowaniu prawdy.
Oficjalna część spotkania skończył się konstatacją, że obecni burmistrzowie i wójtowie, jeśli zechcą stworzą konwent, a my byli założymy stowarzyszenie. Czy ktoś z nich (aktualnych i byłych) się odniesie do mojej propozycji? Prawdopodobieństwo małe, ale te rozmyślania spisane, upublicznione pozostaną w tzw. publicznej  przestrzeni na zawsze.

APPENDIX
Nic z tego, co napisałem, ni wzięło się z osobistych, ani moich samorządowych ambicji. Nic z tego, co codziennie pisze i publikuje, nie bierze się z niczego, z pustki egzystencjalno-metafizycznej. Przeciwnie, bierze się z pełni. Z przeżytej i przemyślanej Drogi-Prawdy-Życia. Taka pełnia jest dawana każdemu, kto świadomie żył.

W młodości, mającej formatywne znaczenia na młodego Józia, Józefa K - usłyszałem, przeczytałem w Taize (Burgundia, Francja) "niech twoje święto trwa bez końca". I drugą myśl i książkę brata Rogera Schütza założyciela wspólnoty w Taize "Żyć tym co niespodziewane".

Taize, konwent siostrzano-braterski ponad granicami państw, poglądów, wyznań wszystkich hominibus bonae voluntatis wpłynął na całe moje życie patriotyczno-solidarnosciowe, katechetyczne, samorządowe... Wspólnota stała się drogowskazem wszędzie, gdzie przyszło mi żyć i pełnić role społeczne. Rzeczpospolita Norwidowska (res publica, dobro wspólne) i Sanktuarium Matki Bożej Annopolskiej są najbardziej dojrzałym owocem tej drogi. Ale mogło przynieść większe owoce, gdyby inaczej toczyły się nasze losy.

W I kadencji samorządu polskiego gościliśmy na naszej ziemi brata Marka z Taize. W małym gronie odwiedziliśmy szkołę w Rozalinie (z modlitwą o pojednanie, bo to jest charyzmat i powołanie ekumenicznej wspólnoty z Taize) i na dużym spotkaniu dla młodzieży w sali przy OSP w Strachówce. Przybyła spora grupa młodzieży z Tłuszcza z księdzem Darkiem i księdzem Sławkiem. Bywali tez regularnie w naszym domu, bo domy wójtów tez mają ważną rolę do odegrania w budowaniu wspólnot lokalnych.
Sala-świetlica przy OSP w Strachówce widziała i spotkanie założycielskie SOLIDARNOSCI i liturgię światła w duchu wspólnoty pojednania. Trudno dzisiaj wspominać te wydarzenia, żeby nie wywołać ośmieszających komentarzy, hejtu itd. Choć - o nieświęty paradoksie - dzisiejsi samorządowcy naszego powiatu są dumni z pielgrzymowania na Jasną Górę i aktów zawierzenia nas mieszkańców Matce Bożej! W którą stronę zmierza samorząd w Polsce, po 30 latach??? Gdzie wyparowałą spójność, ciągłość, dialog i wczytywanie się w nasze wspólne dzieje i szukanie jedności??

Niezbadane są wyroki Opatrzności - wiedzieli nasi przodkowie, więc mamy takie porzekadło. Dzisiaj większość samorządowców (przynajmniej tam, gdzie silne są prawicowe poglądy ludnosci) manifestuje wręcz swoją religijność, czyli tak naprawdę kościelność, tradycji, obrzędów, świecenia wszystkiego co się da...  przy jednoczesnej ucieczce od myślenia, szczerości-przejrzystości i dialogu.

BTW. Przy biesiadnym stole miałem miejsce przy byłym Burmistrzu Tłuszcza. Zgadało się o naszych dawnych czasach. O samorządowych  początkach. Choć geograficznie jesteśmy sąsiadami (znaczy nasze tzw. wspólnoty mieszkańców, on/oni byli w województwie ostrołęckim, ja/my - w siedleckim. Stosunki między nami i władzami wojewódzkimi (powiatów nie było, były tzw. rejony) były wtedy luźniejsze, bez przepaści hierarchicznych. On był dumny z budowy siedziby Urzędu Miasta i Gminy Tłuszcz, ja - ze spotkania podsumowującego I kadencję w naszej Strachóweczce, z udziałem wójtów, burmistrzów rejonu Mińsk Mazowiecki ale takze biskupa Romaniuka i innych gości, którzy mogli wnieść coś do tematu "CZYM JEST WSPÓLNOTA". O tym obradowaliśmy w kwietniu 1994, dajac osobiste świadectwa, jak nam się udało realizować-przybliżać ideał wspólnoty. Ja dałem świadectwo pojednania z poprzednikiem, wtedy zwanym naczelnikiem gminy, nieżyjącym już ŚP. Mirosławem.

Co do współczesności opowiedziałem bratu-sąsiadowi przy biesiadnym stole o niedawnym spotkaniu w Strachówce ze Starostą, który kazał potem z relacji na Fb usunąć zdjęcie ze mną, starym solidarnościowcem, wójtem itd. Co do jednego mieliśmy identyczne zdanie, że dzisiaj wszędzie weszła polityka, i, że kiedy przegrywasz, odchodzisz... przestajesz istnieć dla swojej tzw. wspólnoty mieszkańców. Taka Polska, ciągle. Jest, bo była jakaś wcześniej.

A przecież nigdy wcześniej tak nie manifestowano polsko-katolicko-narodowych ideologii! Spróbujcie jednak spytać każdej i każdego z nich, samorządowców płci obojga, czym jest dla niej, dla niego Bóg, człowiek, wiara i rozum w kulturze człowieka na ziemi!!! Po PRL odziedziczyliśmy ciągle obowiązujace postawy, że to "sprawa prywatna"! Skoro tak myślą, to dlaczego pielgrzymują gromadnie??

Na naszej ziemi spytajcie ich o Cypriana Norwida i jego najwierniejszego przyjaciela-brata Karola Wojtyłę. W szczególności o związki i zobowiązanie dla nas - następnych pokoleń - Norwida-Wojtyły-Soboru Watykańskiego II! O kulturę, od której zależy przyszłość człowieka! O człowieka który jest drogą Kościoła! O prawdę, którą można poznać i kontemplować! MOJE MYŚLENIE I ROZUMIENIE CZŁOWIEKA, ŚWIATA I KOŚCIOŁA TAM JEST ZAKORZENIONE.

BO TO POLSKA WŁAŚNIE! Wyspiański o nas napisał wiekopomny tekst-dramat, pod szyderczym tytułem "WESELE". A ja pisze tylko o świecie konwentualnym, żyjąc i będąc częścią tej samej kultury, wolnej od zniewolenia materialistycznym PRL-eizmem.
MYŚLENIE WEDŁUG WARTOŚCI NIE STAŁO SIĘ POWSZECHNE, RACZEJ DLA KONESERÓW.
TO, ZE NIE ROZUMIEMY ŚWIATA I KOŚCIOŁA W ŚWIECIE WSPÓŁCZESNYM ZAWDZIĘCZAMY ZANIECHANIU (GRZECH ZANIECHANIA) NASZEGO KOŚCIOŁA PO ŚMIERCI PAPIEŻA JANA PAWŁA II.
SOBÓR DAŁ NAJBARDZIEJ KLAROWNE WYJAŚNIENIA, DEFINICJE, WSKAZANIA. CÓŻ, SKORO NIEZNANE OGÓŁOWI POLEK, POLAKÓW, DUSZPASTERZY, SAMORZADOWCÓW, POLITYKÓW! ZGROZA!

Nb. kto rozumie i wierzy w kulturę, wierzyć też może w coś takiego jak mądrość zbiorowa. Kto wierzy dzisiaj w Polsce i w co? Praworządność! Trójpodział władz, równoważenie się i wzajemna kontrola, dialog nieustanny... wspólnota???? Po PRL, bez przemyślenia praw człowieka i dokumentów (i ducha) Soboru Watykańskiego II, sami opóźniamy drogę do współczesności, bo tamte wydarzenia i prawa są jej korzeniami.
Ma to nawet implikacje w naszym spotkaniu konwentualnym w Dworze Klembów. Antropologiczne aspekty... istotowe i konstytutywne całej rzeczywistości... postawa miłości intelektualnej do człowieka i świata, a dla wierzącego, także do Boga — początku i celu wszystkich rzeczy (JPII, 2003). Aby przezwyciężyć kryzys sensu, którym naznaczona jest część myśli nowożytnej, jak pisał w Encyklice Fides et ratio  konieczne jest otwarcie się na metafizykę. Właśnie fenomenologia może w znaczący sposób przyczynić się do takiego otwarcia (tamże). Najpierw trzeba dobrze zobaczyć, poznać, przemyśleć TO CO JEST, aby iść dziarskim krokiem w lepszą przyszłość. XXX-Lecie Polskiego Samorządu domaga się takiej refleksji.

No to jeszcze jeden bolesny i niewygodny temat dla współczesnych (nas-samorządowców), zwłaszcza aktualnie sprawujacych władarstwo na naszym terenie!
Po co żyje człowiek? także człowiek-samorządowiec!

SFINKS

        /C.Norwid/

Zastąpił mi raz Sfinks u ciemnej skały,
Gdzie jak zbójca, celnik lub człowiek biedny
"Prawd!" - wołając, wciąż prawd zgłodniały,
Nie dawa gościom tchu;

- "Człowiek?... jest to kapłan bez-wiedny
I niedojrzały..." -
Odpowiedziałem mu.

Alić - o! dziwy...
Sfinks się cofnął grzbietem do skały:
- Przemknąłem żywy!

Przegrywasz w Polsce? Znikasz. Nie ma cię. Ba, nawet nigdy nie było. Wpadasz w niebyt (jak to było w słusznie minionym ustroju). Stajesz się i jesteś odtąd persona non grata, nie tylko niepotrzebny nikomu, ale niemile widziany. W granicach mojego samorządu gminnego (zwanego wspólnotą samorządową) żyję w niebycie. Dlaczego? Czy to jest czyjaś wina? Może, z pewnością, bo samorząd to ludzie, ale chyba nade wszystko naszej dzisiejszej popeerelowsko-katolickiej polskości. Tak rozumiemy siebie i życie publiczne, na każdym poziomie, na którym nas wybory i nominacje postawiły.

Taka nieludzka tradycja, oczywiście, nie z nieba, ale z byłego ustroju dziedziczona. W PRL nie liczył sie człowiek, tylko partia rządząca i układy władzy. To od kogo mieliśmy uczyć się siebie, CZŁOWIEKA W KULTURZE. Nasza racjonalność sprowadzona została do przeżycia (survival społeczno-polityczny), walki o byt, o zachowanie swojej pozycji wobec innych. A ci inni? to bardziej zagrożenie, niż siostry i bracia w rozumieniu chrześcijańskim i kultury większej, która doprowadziła do uchwalania praw człowieka i obywatela. Ale do tego trzeba było aż wojny światów, holocaustu, Oświęcimia, milionów ofiar, zniszczonego świata zachodniego. O braterstwie mówiła oczywiście przed ponad 200 laty Rewolucja Francuska, liberté, égalité, fraternité. Rewolucje jednak zawsze wyradzają się w dyktatury wodzów i ich zwolenników, albo przeciwników.


DEFINICJE
konwent - spotkanie członków jakiejś organizacji lub instytucji w celu podjęcia ważnych decyzji (w zakonach katolickich: zespół zakonników mających prawo głosu na zebraniach dotyczących spraw całego zakonu; też: zebranie tych zakonników)
konwentowy, konwentualny (np. Konwent Seniorów, organ doradczy w sejmie). W Kościele katolickim msza konwentualna jest mszą świętą odprawianą przez pewne wspólnoty, stąd określa się ją również „mszą zgromadzenia” (wiki).

analiza pojęcia ojczyzny i jej związku z ojcostwem i z rodzeniem tłumaczy też zasadniczo wartość moralną patriotyzmu... Patriotyzm zawiera w sobie taką właśnie postawę wewnętrzną w odniesieniu do ojczyzny, która dla każdego prawdziwie jest matką... W obrębie pojęcia „ojczyzna” zawiera się jakieś głębokie sprzężenie pomiędzy tym, co duchowe, a tym, co materialne, pomiędzy kulturą a ziemią. Ziemia odebrana narodowi przemocą staje się niejako głośnym wołaniem w kierunku „ducha” narodu. Duch narodu się budzi, żyje nowym życiem i z kolei walczy, aby były przywrócone ziemi jej prawa. Jak my dziś mamy kochać Polskę? Jak mamy to okazywać? Niech to dobro, które wyzwoliło się w tylu miejscach, na tyle sposobów, nie ustaje na ziemi polskiej... Czuwam – to znaczy także: czuję się odpowiedzialny za to wielkie, wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska. To imię nas wszystkich określa. To imię nas wszystkich zobowiązuje. To imię nas wszystkich kosztuje. Czuwam – to znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężając je w sobie. Nie pragnijmy takiej Polski, która by nas nic nie kosztowała. Natomiast czuwajmy przy wszystkim, co stanowi autentyczne dziedzictwo pokoleń, starając się wzbogacić to dziedzictwo. Naród zaś jest przede wszystkim bogaty ludźmi. Bogaty człowiekiem. Bogaty młodzieżą! Bogaty każdym, który czuwa w imię prawdy, ona bowiem nadaje kształt miłości." (rozmowy z JPII)

kultura - Mianem „kultury” w sensie ogólnym oznacza się wszystko, czym człowiek doskonali i rozwija wielorakie uzdolnienia swego ducha i ciała; stara się drogą poznania i pracy poddać sam świat pod swoją władzę; czyni bardziej ludzkim życie społeczne tak w rodzinie, jak i w całej społeczności państwowej przez postęp obyczajów i instytucji; wreszcie w dziełach swoich w ciągu wieków wyraża, przekazuje i zachowuje wielkie doświadczenia duchowe i dążenia na to, aby służyły one postępowi wielu, a nawet całej ludzkości. Wynika stąd, że kultura ludzka z konieczności ma aspekt historyczny i społeczny (Sobór Watykański II)

zależność osoby i społeczeństwa - z natury społecznej człowieka wynika, że istnieje wzajemna zależność między postępem osoby ludzkiej i rozwojem społeczeństwa. Osoba ludzka jest i powinna być zasadą, podmiotem i celem wszystkich urządzeń społecznych, ponieważ z natury swej koniecznie potrzebuje ona życia społecznego. Ponieważ życie społeczne nie jest dla człowieka tylko czymś dodatkowym, wzrasta on we wszystkich swych przymiotach i staje się zdolny odpowiedzieć swemu powołaniu przez obcowanie z innymi, przez wzajemne usługi i rozmowę z braćmi. (Sobór, jw)

dialog i wspólnota - dialog braterski między ludźmi dochodzi do skutku nie dzięki temu postępowi, lecz głębiej, poprzez wspólnotę osób, która domaga się wzajemnego poszanowania dla ich pełnej duchowej godności... Sobór przypomina tylko niektóre, bardziej zasadnicze prawdy i uwydatnia ich podstawy w świetle Objawienia. Następnie zatrzymuje się nad niektórymi wnioskami o większym za dni naszych znaczeniu (tamże)

prawda głębsza (rzeczy widzialne i niewidzialne) - człowiek słusznie sądzi, że uczestnicząc w świetle Bożej myśli góruje swym rozumem nad światem rzeczy... W naszych czasach zaś doszedł do wybitnych osiągnięć, zwłaszcza w badaniu i podporządkowaniu sobie świata materialnego. Zawsze jednak szukał prawdy głębszej i znajdował ją. Umysł bowiem nie jest zacieśniony do samych zjawisk, lecz może z prawdziwą pewnością ująć rzeczywistość poznawalną... Na koniec natura intelektualna osoby ludzkiej udoskonala się i powinna doznać udoskonalenia przez mądrość, która umysł człowieka łagodnie pociąga ku poszukiwaniu i umiłowaniu tego, co prawdziwe i dobre. Przepojony nią człowiek dochodzi poprzez rzeczy widzialne do niewidzialnych

mądrość większa - epoka nasza bardziej niż czasy ubiegłe potrzebuje takiej mądrości, która by wszelkie rzeczy nowe, jakie człowiek odkrywa, czyniła bardziej ludzkimi. Przyszłym losom świata grozi bowiem niebezpieczeństwo, jeśli ludzie nie staną się mądrzejsi... liczne narody mniej zasobne ekonomicznie, a bogatsze w mądrość mogą innym przynieść niezwykle wiele pożytku. Dzięki darowi Ducha Świętego dochodzi człowiek przez wiarę do kontemplacji i pojmowania tajemnicy planu Bożego (tamże)

PS
"Święto (szczęście) konwentualne"?? przecież nikt nie chciał usłyszeć mojego głosu, ani tego co myślę, czuję, i mam im wszystkim - i następcom - do powiedzenia. Dostałem nawet sygnał "kończ już waść", za co przecież się nie obrażę, skoro chcę dyskusji sięgajacych wyżyn naszego osobowo-wspólnotowego życia.

CZŁOWIEK

          /gmina to mieszkańcy i terytorium/

zwierzę dwunożne to pewne
z dużym mózgiem
zdolny unieść świadomość
to znaczy pomieścić

z tym unoszeniem jest problem
nie każdy chce
wielu nie może
z samoświadomością jest najgorzej

pewnie tak jest wszędzie
na ziemskich kontynentach
ale ja żyję w Strachówce
polskiej gminie i parafii

mamy wielkie szczęście
żyć w niezwykłym miejscu
Ziemi Norwida i Cudu nad Wisłą
ale bez myślenia i tego nie będzie

nie ma wiary bez myślenia
powiedział mistrz z Hippony
był mądry na swoją epokę i lata
długą przeszedł drogę (prawdy)

polskie gminy (wierzący mieszkańcy)
mają horyzont wyznaczony
poziomem myślenia
swoich proboszczów

a jeśli ksiądz ten tamten
nie tylko proboszczowie
nie myślą (w ogóle)
szczerość wszak jest im zabroniona

mało kto z polskich katolików
odważy się głośno przyznać
co myśli i mówi w domu
o nich bez nich bo nie chcą

mówmy szczerze o zakłamaniu
o trzymaniu ducha na uwięzi
byle zachować status quo
bezmyślnej rzeczywistości

Strachówka to coś wiecej
Rzeczpospolita Norwidowska
nie samym terytorium
ale zadanym nam myśleniem

więcej dalej głębiej
po horyzont człowieczeństwa
z wielką pomocą łaski (prawdy)
Norwida-Papieża-Vaticanum Secundum

(pt, 1 grud. 2017, g. 11.42) TU- Po bierzmowaniu

PERSONALIZACJA SAMORZĄDNOŚCI 2020????

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz