piątek, 3 lutego 2012

Θεοτόκος - Bogiem sławiena Maryja

Ciąg dalszy moich rozważań o osobie. Ona jest tajemniczą siła w naszym życiu. Dzisiaj kolejna odsłona. Oczywiście z udziałem sił naturalnych. Mróz zabrał nam resztki wody. Ten wątek jest mi DANY (a nie ZABRANY), chociaż stopniowo zanikała, ujawniała swoją nieobecność, mogłem się przygotować - choć nie na zamarznięcie, tylko rozumienie. Zagmatwane? Nie szkodzi. Wczoraj już wspominałem o tej grze.

A jednak osoba jest silniejsza i większa niż brak wody. Przecież ani brak wody, ani inne "nieszczęścia" nie unieważniają niczego, z tego, co pisałem wcześniej. Nie unieważniają życia i odczytania jego sensu, którego fundamentem stała się wiara rozumna - wiara i rozum. Myśl jest objawem życia, myśl grzeje i od-żywia. Może zachować przy życiu.

Śniła mi się dzisiaj dyskusja o osobie i Bogu. O Osobowym Bogu. Nie dziwię się ludziom, którzy nie mogą uwierzyć. To może się dziać od dzieciństwa etapami, albo później nagle, pod wpływem jakiegoś zdarzenia (zewnętrznego, wewnętrznego). W dojrzalszej formie wiara staje się doświadczeniem i życiem. Staje się życiem, prawdą i drogą. Zupełnie tak, jak Jezus powiedział o sobie.

I tak zostałem wprowadzony (z powrotem) na równą drogę teologii maryjnej, o której miałem pisać wczoraj. Woda, jej brak, wprowadziła nas w temat. To też jest zwycięstwo realizmu, tego, co jest, a nie tego, co sobie po(wy)myślę. Wczoraj miało być, a wyszło inaczej. Dzisiaj? Mogło zupełnie inaczej się potoczyć. Ale jest brak wody i sen w nocy i potrzeba adekwatnego reagowania na to, co jest.

Doświadczenie mrozu każe myśleć o związku klimatu z religią. Nie dziwi mnie, że wszystkie wielkie religie powstały w sprzyjającym klimacie. W wielkie mrozy zamiera myślenie. W Ziemi Świętej niesprzyjające warunki dla życia są tylko na pustyni. Dla porównań i odniesień, bo raczej nikt nie musi tam żyć życiem codziennym. A w mrozach musi.

Mróz nie pozwolił mi skorzystać z zaproszenia dołączenia do wójtów i burmistrzów w pielgrzymce na Jasną Górę. Piotrek proponował - "wójtowi się nie odmawia" rzekłem przy świadkach. Musiałem zostać stróżując w domu i koło niego.

Miałem, jak wspomniałem, nocne myśli i rozważania (sny?) maryjne. Że - dosłownie biorąc - nie ma teologii maryjnej. Może być mariologia, nieprawdaż?
To pierwsze stwierdzenie.
Drugie będzie dłuższe. Będę się tłumaczył raczej z braku maryjności, niż ją twórczo rozwijał.

Jakąś maryjność zachowałem, jestem człowiekiem rozumnym. Szczycę się Maryją w Ogrodzie, znam fragmenty wierszy pisanych na Jej cześć. Mam zawsze w kieszeni różaniec, przez lata od Madeja, z audiencji u Papieża, na palec, z grawerką poszczególnych tajemnic. Dzisiaj mam sznurkowy, od greko-katolików we Lwowie, z kitką Matki Bożej, czyli frędzlem na końcu.
Wspominam konferencje maryjne księdza Mirka Drozdka, Pallotyna, na szlaku pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. Byłem młody. Jak się tak nasłuchałem o Jej obecności w polskich dziejach, to się wzruszyłem wchodząc do Jej kaplicy. Bo skoro ludzie nas radośnie witali i kwiaty nam dawali na ulicach miasta, to jak Ona musiała się cieszyć! Uosobiona radość. Tajemnica osób i związków między osobami!

Wiesze dwa napisałem sobie o różańcu, opisujące własne doświadczenia. Pisałem też pracę na zaliczenie teologii zaocznej "Świętość Maryi" u uznanego mariologa, ks. prof. Lucjana Bartela, Pallotyna. Pracę rozumną kocham, do wylewnej pobożności nie jestem wyrywny.

W Nowym Testamencie, w którym żyjemy lub w jego świetle, wystarczy wzmianek by myśleć o Maryi i Ją kochać. "Zdrowaś Mario łaski pełna". Bądź pozdrowiona. Bóg jest z Tobą, Ty jesteś z Nim i dla Niego. Musiała być dobrą dziewczyną. Poszła pomagać starszej krewnej, ciotce. "Wybrana jesteś i błogosławiona wśród innych kobiet". "I twoje dziecko, które urodzisz jest błogosławione". Tak chce i tak mówi mądrość starych, świętych ksiąg. A ja-człowiek to czuję w Tobie, rozumiem i wcale nie zazdroszczę. Twoje wybraństwo jest mi na rękę. Ubogaca mnie. Ani śladu częstej w takich sytuacjach zawiści.
Byłaś uważnym obserwatorem życia i tajemnic. Uważna - więc tajemnice widziałaś i działy się ciągle wokół Ciebie. W życiu każdego uważnego człowieka dzieją się wielkie rzeczy. Wystarczy patrzeć, widzieć i rozważać w sercu swoim. Wystarczy mieć wiarę rozumną. Widziałaś zatroskaną minę pana młodego w Kanie Galilejskiej. No i te niesamowite słowa Jezusa z krzyża do Matki i młodego ucznia - oto Matka twoja, oto syn Twój!
A po śmierci i Zmartwychwstaniu była razem z Apostołami w Wieczerniku, w którym Jej Syn jadł ostatnią kolację i zostawił swój testament, Nowy Testament (Eucharystyczny).

Nic dziwnego, że ludzie byli od zawsze wrażliwi na Matkę Swego Mistrza i Pana, jak Go nazywali. Uczucia serdeczne są wpisane w ludzką osobę. Uczucia nas tworzą i grzeją. Kreują - dopełniając stworzenia.

Nic dziwnego, że przez wieki nabierała Maryja znaczenia. Theotokos! Θεοτόκος! A u nas -Bogurodzica Dziewica Bogiem sławiena Maryja! Nasz pierwszy hymn.
Przekonał mnie śp. budowniczy Sanktuarium na Krzeptówkach - z każdym krokiem w kierunku Jasnej Góry - mój zapamiętany wychowawca mini-kolonijny, chyba ze trzy razy, w Gdańsku, w Bieszczadach i pamiętam Wadowice i dróżki kalwaryjskie w Kalwarii Zebrzydowskiej, ale nie mogę ułożyć w całość (może to było z powrotem z Bieszczadów?) - do Jej (tzn. kultu) w życiu i historii Polaków.

Bogiem Maryja nie jest, nie była i nie będzie chyba (bo cóż może wiedzieć pewnego ja-człowiek?). Bogiem jest sławiena - śpiewamy w Polsce od 1000 lat.
Bardziej do mnie przemawia symbolika Jej koronowania, niż wniebowzięcie, choć pod takim wezwaniem jest nasza parafialna świątynia i jest ten dzień w całej Polsce świętem. Niech to sobie będzie dogmatem, ale rozum mi się burzy. Może poczytam, co myślał Pius XII i teologowie, którzy ten dogmat tłumaczą, ale nie rozumiem po co takie kłody rzucają nam pod nogi wiary i rozumu (bo zawsze muszą iść w parze!). "Jak mam uwierzyć, skoro mi nikt dobrze nie wytłumaczył?" Oczywiście nie powiem, że odrzucam dogmat, nie dam nikomu takiego pretekstu i łatwej satysfakcji. Proszę bardzo, powiedzcie sami, co o tym myślicie?!
A jak dzieci spytają katechetę? To powiem, że taki jest dogmat, coś musi pozostać dla wiary, skoro tyle innych prawd religijno-duchowych można doświadczyć prawie namacalnie.
Pewnie, że wolałbym, żeby kościół zobowiązywał mnie swoją władzą duchowną do spraw ducha, a nie ciał materialno-psychiczno-duchowych. "Czy nie wiecie, że jesteście świątynia Ducha Świętego?" - z tym nie mam najmniejszych problemów uwierzyć. Ba, bardzo tego łąknę. Chcę żyć na całego w tym świetle, w tej prawdzie.

Wziąłem się za czytanie dokumentu "Munificentissimus Deus" Piusa XII, traktującego o sprawie. Zawsze staram się sięgać do źródeł. Tak samo chciałby przeprowadzić wywiady z każdym wójtem i burmistrzem (samorządowcem), który podpisał akt zawierzenia Maryi. Nie tylko o przeżycie osobiste, ale także o aspekty wspólnotowe, w wymiarze wspólnot lokalnych (samorządowych, parafialnych...). Wszyscy żyjemy na świadectwo. Aby dać świadectwo Prawdzie! Rolą prasy i katechetów jest zrozumieć i przekazać wspólnocie sprawy ważne, mające wpływ na... całość.

PS.1
Wspaniały dzień, wysłałem wiele zaproszeń na Fb do osób konsekrowanych i wiele otrzymałem potwierdzeń. Odkrywa się piękny, duchowy świat dokoła.

Odwiozłem Grażynę, poczekałem pod sklepem, kiwnąłem parę razy głową na "dzień dobry". Strachówka mroźna, ale słoneczna, więc jasna. Lutowo-porankowa. Więc znów myśli nieodłączne chodziły mi pogłowie. Że można żyć normalnie. Że normalność jest domostwem człowieka. Więc, czemu jej u nas nie ma?
To jest temat, który nie może żyć i umrzeć z nam. Bo byśmy przyznali, że nienormalność, aż tak nam (komu?) służy, że ją zakonserwujemy na wieki. Ale to niemożliwe. Teoria i praktyka nie zna takiego przypadku. Prawda zawsze wyjdzie na jaw. Oliwa sprawiedliwa na wierzch wypływa - recytują dzieci, czyli recytuje człowiek od najwcześniejszego dzieciństwa. To, co zakryć (przemilczeć, zakrzyczeć) chce człowiek, będzie rozgłaszane z dachów budynku i na placach miast (to z przypowieści ewangelicznych).

Normalna - jest wolność człowieka. Wolność do życia i do własnych poglądów. Wolność religijna jest u podstaw wszelkich wolności. Wolność religijna, to wolność ducha. Normalny jest pluralizm poglądów. TO NIE JEST NIENAWIŚĆ. To jest miłość... prawdy. A i może być miłością człowieka. Nienawidźcie grzechu (kłamstwa, fałszu), kochajcie grzesznika. Trudne, lecz możliwe. Odpuść im, bo nie wiedzą co czynią, ale nie nazywaj ukrzyżowania dobrem. Przeciwnie, nawet Jezus mówi źle o faryzeuszach - plemię żmijowe, obłudnicy...

Dlaczego pluralizm ma taka trudną drogę wśród nas, mieszkańców Strachówki? Czemu (komu) to służy? Czy to tylko pozostałość, dziedzictwo starego systemu, kiedy wszyscy musieli myśleć, a zwłaszcza mówić to samo?

Zaryzykuję stwierdzenie, że służy to wszystkim, którzy się dobrze mają. Nie błądzę wiele - zacytuję zdanie, że Jezus z Nazaretu przyszedł do tych, którzy się źle mają.

Innej prawdy się chwycę, że coś mi pachnie nie świeżo - skoro tylu kandydatów przez lata się przewinęło na stanowisko wójta, a każdy miał wiele przeciwko "byłemu"! Dzisiaj? Milczenie. Jakby nie szanowali sami siebie i tego, co mówili. Kłamali wtedy? Czy dzisiaj? Nawet jeśli nic nie mówią. Jedno zdanie wypowiedziane, albo przemilczane ma moc zabić. Zabija, jeśli nie człowieka, to klimat wspólnego życia, poczucie sprawiedliwości, zaufanie do ludzi i ich słów. Zabić można na wiele sposobów. Także mrożąc, albo przegrzewając.

Dlatego głośno i publicznie mówię, że mnie nie zadowala zmiana, którą WYBRALIŚMY w ostatnich wyborach samorządowych. Nie widać cezury. Oczywiście, nie neguję zmiany, za nią głosowałem. Jest zmiana osoby - młodość, osobowość, inne wizje i zasady. Ale to za mało. Nie przymierzając, to tak, jakby się nie zmienił ustrój, tylko I Sekretarz, cesarz albo... czarownik. Żartuję sobie, broń Boże obrażam, bo bardzo mi zależy. I mam obowiązek, bom jest szkolony w kierunku metodycznego myślenia.

POWTARZAM i powtarzam, że według mnie wypracowanie sposobu współżycia w gminie jest pierwszym zadaniem. Bo tylko rozumienie i rozumna współpraca może zapewnić gminie odpowiedni rozwój i osiągnąć poziom zadowalający. Bo tylko w ten sposób można wykorzystać potencjał twórczy każdego chętnego mieszkańca-obywatela. Jest czas demokracji partycypacyjnej, nie na niby, prawdziwej, a u nas tej zmiany nie czuć. Czas mono- się skończył i niech nigdy nie wróci. Sztucznego mono-litu na siłę, mono-partyjnego systemu, mono-polu władzy i decydowania (vide: projekt i cały proces inwestycyjny hali przy szkole), mono-poglądów co, kto powinien myśleć, mówić, pisać, jak się zachowywać... mieszkać, ubierać, czego słuchać, co i kiedy manifestować (vide: 1 Maja), a nawet w co i jak wierzyć. Jest stereo-plura-i-panoramicznie. I wielopartyjnie - PSL, Samoobrona, PiS, PO, Polska Jest Najważniejsza, Solidarna Polska a w powiecie ważne miejsce zajmuje stowarzyszenie Mazowiecka Wspólnota Samorządowa. Niech wszystkie partie i ugrupowania wzbogacają nasze widzenie i rozumienie świata, Polski, powiatu i gminy. TO NIE JEST SIANIE NIENAWIŚCI. Kto tak twierdzi jest głupi i chce szkodzić gminie. Jest ze żmijowego plemienia obłudników.

Przyjdźcie do nas wszyscy i mówcie o swojej prawdzie bez obaw, szczerze i do dna. Chcemy wiedzieć najwięcej, znać wszytkie możliwe poglądy, a wybrać najlepszy lub kilka.

"Czy sądzicie, Czcigodni Bracia odznaczający się mądrością i roztropnością, że Wniebowzięcie cielesne Najświętszej Dziewicy może być ogłoszone za dogmat wiary i czy życzycie sobie tego Wy, duchowieństwo i lud?" - pytał Pius XXII przed ogłoszeniem dogmatu. Na koniec spytał Ducha Świętego.

Lubię i cenię sposób dochodzenia do decyzji w Kościele. Zakochałem się m.in. dlatego w Soborze. Nie jestem za to przekonany do dogmatów. Mnie wystarczałaby taka formuła, jaka dzisiaj przysługuje Tajemnicy Miłosierdzia Boga. Jako kult! Jest bardziej w duchu wolności religijnej, nie przymusu prawem, takim lub innym. Chciałbym, żeby w tę stronę ewoluowała interpretacja dogmatów. Dopingują mnie do jasnego przedstawiania swoich poglądów dwa życiowe odkrycia:
1) Prostota Boga (Kodeń, 1-sze Spotkanie Ekumeniczne)
2) Moc i tajemnica OSOBY. W niej możemy "dotknąć" Stwórcy i Zbawcy. Osobowy kontakt (relacje) z Bogiem-Duchem Świętym, dużo bardziej mi pomagają (codziennie). O dogmatach w ogóle nie myślę i się do nich nie uciekam. Sorry, teologowie, ale taka jest prawda. Zróbcie na ten temat ankietę, na wzór papieży (Pius XII).

PS.2
Cudowny wprost dzień przez globalny wymiar Kościoła. Jak wicher rozeszły się zaproszenia i powróciły potwierdzenia na Facebooku. Jakby łącza internetowe czekały, by połączyć ludzi Boga. Przybliżyły się wszystkie strony świata, Kaliningrad i Prowansja, Ural i Oxford. Wszędzie są ludzie Boga, konsekrowani, albo nie. Katecheci, albo katechizowani.
Nie może zmącić radości nawet zgrzyt na gminnej stronie www.
Wpis -
"Srebrny Medal Akademii Polskiego Sukcesu za społeczne działania w dziedzinie kultury otrzymał Wójt Gminy Strachówka – Piotr Orzechowski. W ten sposób wyróżniono projekt „Rzeczpospolita Norwidowska”, w realizacji którego ogromny wkład mieli pracownicy Zespołu Szkół w Strachówce pod przewodnictwem p. dyr. Grażyny Kapaon, członkowie Stowarzyszenia Rzeczpospolitej Norwidowskiej oraz mieszkańcy Gminy. Nagroda również została dedykowana Paniom z Kół Gospodyń Wiejskich z Równego i ze Strachówki, które aktywnie włączyły się we wszystkie imprezy lokalne czy o większym zasięgu rozsławiając Gminę Strachówka lokalnymi specjałami kulinarnymi."
- ma coś wspólnego z rzeczywistością, ale jak dużo?

Chcemy dzielić radość z nagrodzonym. Gratulacje złożyłem od razu i publicznie. Ale ten zgrzyt jest NIKOMU niepotrzebny.
Radość można dzielić tylko w prawdzie. Po taką notatką nie złożyłbym gratulacji. Bo komu?

Jeśli "wyróżniono projekt „Rzeczpospolita Norwidowska”" to wyróżnienie przysługuje twórcom projektu!
Nie mamy nic przeciwko temu, żeby z tej okazji wyróżniono wójta gminy, za tworzenie sprzyjających warunków dla realizacji projektu. Tu - pełna zgoda.
Pracownicy Zespołu Szkół w Strachówce pod przewodnictwem p. dyr. Grażyny Kapaon zasługują na imienne wylistowanie. Przecież nagroda musi mieć "ojca i matkę". I choć sukces ma wielu ojców, będę się przy tym upierał. Tak zusammen i do kupy się nie da. Wśród pracowników jest autorka hymnu, organizatorki konkursów powiatowych, różne osoby, których wkład jest ogromny od początku. W trakcie wieloletniego starania się o byt Rzeczpospolitej Norwidowskiej byli tacy, którzy sypali piasek w tryby i wpychali kij między szprychy. Mnie zostało dana łaska i szczęście odkrywcy. Ujrzałem tę rzeczpospolitą. Zechciała się odkryć przed moimi oczami, sercem, wiarą i rozumem. "Doskonałą i bliska" - jak napisała autorka hymnu EB-waga :) W profesorskim orszaku norwidologów i norwidolożek, w serdecznym dialogu od 11 lat!
Jak autorzy notatki na stronie gminnej chcą wyróżnić "dyrektor Grażynę Kapaon", która wkłada najwięcej czasu, troski, nieprzespanych nocy, telefonów, wyjazdów, najpierw przy planowaniu, pisaniu wniosków, a potem miesiącami ciągnące się rozliczenia! Dlaczego nie wspomniano Krzysztofa Kalinowskiego, od początku zaangażowanego w organizację i dokładającego "własnego grosza" w wielką ideę RzN i Vademecum. Wstyd. Nie można wszystkich mieszać nierozważnymi słowami, w których nie ma krztyny sprawiedliwości. Przynosi to odwrotny skutek. Jest mi wstyd za tę notatkę. Nie można pisać o czymś, czego się nie wie (rozumie?).

Kochamy Koła Gospodyń i nigdy nie odważylibyśmy się robić rankingu według wiosek i osobistego uznania. Osiągnięcia pań bronią się same. Mają SWOJE WŁASNE OSIĄGNIĘCIA, NIEKTÓRE UHONOROWANE MEDALAMI I NAGRODAMI (gminne, powiatowe i wojewódzkie!). Chcę to powtórzyć z naciskiem jeszcze raz! Paniom nie brakuje mądrości i poczucia sprawiedliwości i wcale nie chcą być przypinane na siłę do cudzych działań. Ostatnie dwa lata dzięki przyjacielskiej współpracy, na jasnych i równych zasadach, bez podtekstów i niedomówień, w ramach projektu Rzeczpospolita Norwidowska wypracowany został modelowy sposób współdziałania przy "Vademecum" i innych okazjach, zarówno na własnym terenie, jak za granicą (na razie imprezy tylko poza granicami gminy, ale kto wie...). Świetnie się to sprawdziło i to w formule otwartej dla wszystkich - KGW z Strachówki, Równego, Rozalina, Zofinina i każdego innego, które nazwane lub nie, zechce się włączyć w te wspólne - wspólnotowe działania. Przecież Rzeczpospolita - znaczy rzecz wspólna! Ki czort chce wszystko zepsuć (sprywatyzować, skłócić...)?

Oddajcie co cesarskie - cesarzowi, a co Boskie - Bogu.
Zawsze będziemy gratulować wójtowi gminy, który z pokorą i w prawdzie służy całej wspólnocie, która została wybrana przez Opatrzność i pobłogosławiona związkami z Norwidem i jego rodziną. W prawdzie (więc i sprawiedliwości), zachowując właściwe miary i oceny, możemy zajść jeszcze dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz