"Dobrzy
ludzie nie powinni dopu艣ci膰
sw膮
bezczynno艣ci膮, aby triumfowa艂o z艂o.”
Benedykt
XVI, Liban 2012
Tytu艂
nie jest precyzyjny, a nawet jest niew艂a艣ciwy. Powinno by膰 „dialog
w ko艣ciele”, ale niestety nie mo偶e. K艂ama艂bym sobie i Wam.
M贸g艂by by膰 - „O dialogu w ko艣ciele”, ale chcia艂em nawi膮za膰
do innego postu „W rozmowie z ksi臋dzem”. Problemem jest to, 偶e
dialogu w moim ko艣ciele nie ma, albo - poza akcjami - pe艂ni rol臋 marginaln膮.
Ko艣ci贸艂 jest moim domem, nie mog臋 si臋 z tym problemem pogodzi膰
ani, jak wi臋kszo艣膰 z nas, milcze膰 o tym. Moim nakazem 偶ycia
(wewn臋trznego i zewn臋trznego?) jest pisanie. Nie jest to – co
musz臋 podkre艣la膰 jako najbardziej oczywiste – atak na ko艣ci贸艂,
ale jego uwielbienie i praca przy fundamentach. Nie chc臋, bro艅
Bo偶e, urazi膰 lub skrzywdzi膰 偶adnego ksi臋dza, ani biskupa, cho膰
my艣l臋, 偶e opisywany przeze mnie stan rzeczy dotyczy wi臋kszo艣膰
parafii i diecezji w Polsce. Chcia艂bym natomiast z ka偶dym z nich
rozmawia膰, w wolno艣ci, jak z bratem. Mam, niestety,
prze艣wiadczenie, 偶e gdybym podlega艂 w艂adzy ko艣cio艂a, jakiej艣
„ich” w艂adzy, uciszyliby mnie zakazem. Na艂o偶yliby
niemi艂osierny zakaz wypowiadania si臋 publicznego. A ja wiem i
czuj臋, 偶e wype艂niam swoj膮 misj臋 i 偶e mieszcz臋 si臋 w my艣leniu
soborowym, w ca艂ym tego s艂owa znaczeniu (dzisiaj mog臋 powiedzie膰,
偶e i w my艣leniu franciszkowym) :-)
Mam
60 lat, z czego 32 pracy w i dla ko艣cio艂a. Nie mo偶na pracowa膰 („w
pocie swego czo艂a”) w jakim艣 fachu przez 32 lata i nie mie膰
wielu wa偶kich do艣wiadcze艅 i przemy艣le艅. Ta praca wch艂on臋艂a
mnie wprost z roli 艣wieckiego rewolucjonisty wolno艣ciowego w
Solidarno艣ci, dla Polski i 艣wiata ca艂ego! Co podkre艣l臋
i do艂o偶臋 wykrzyknik!
Przemoc w 艣wiecie 艣wiecko-pa艅stwowo-publicznym rzuci艂a mnie na
reszt臋 偶ycia w obj臋cia prawd duchowych, wsp贸lnot religijnych,
wyznawc贸w i poszukiwaczy Prawdy-Drogi-i-呕ycia, w u艣wiadomionym
braterstwie z Jezusem z Nazaretu. Czy na tych dw贸ch(?) polach
zachodz膮 wsp贸艂zale偶no艣ci i implikacje?!
Nie
m贸g艂bym niszczy膰 czego艣, co jest moim 偶yciem-prawd膮-drog膮.
Ratuj(臋) m贸j ko艣ci贸艂 od bezsensownego, okrutnego, wymy艣lonego
kiedy艣 i po co艣 „przykazania” milczenia. Zniewolenia
milczeniem. Nak艂adanego na podleg艂ych i rozpowszechnionego w艣r贸d
wiernych Rodak贸w, do b贸lu. Pomimo mo偶liwo艣ci technicznych
wzajemnej powszechnej i g艂臋bokiej blisko艣ci – przez
upublicznianie, objawianie, poznawania swojego my艣lenia - 偶yjemy w
pseudo-kulturze skryto艣ci i przemilcze艅. Nie g艂osz膮c prawdy,
pi臋kna, dobra, warto艣ci... zostawiamy miejsce na z艂o. A potem
stwierdzamy, ba! g艂osimy w mediach i z ambon, 偶e 艣wiat i Internet
zagra偶aj膮... ko艣cio艂owi? Nam-milcz膮cym?
Mam
wra偶enie, 偶e m贸wi臋 tak偶e za innych, kt贸rzy albo podlegaj膮
w艂adzy i maj膮 si臋 czego ba膰, albo milcz膮, bo nie wprawili si臋 w
zabieraniu publicznie g艂osu. Ja mog臋 wi臋cej, mam to we krwi, z
wykszta艂cenia i do艣wiadczenia 偶yciowego by艂em i jestem
rewolucjonist膮 w my艣leniu i dzia艂aniu za PRL, SOLIDARNO艢CI, stanu
wojennego, urz臋dzie gminy I Kadencji (1990-94)... jestem na salach
katechetycznych od 32 lat, od wielu lat w Internecie. Publiczny
zawsze, dost臋pny. To m贸j obowi膮zek, powinno艣膰, misja. A moja
religia te偶 jest przecie偶 religi膮 s艂owa! Wypowiadanego! Rodz膮cego
si臋! Wcielanego! Paradoks? Sprzeczno艣膰. Niemi艂osierna. To jest –
oczywista oczywisto艣膰 – moje zdanie, kt贸rego jednak jestem got贸w
broni膰 po gr贸b. Na pocz膮tku by艂o s艂owo i Bogiem by艂o s艂owo.
„W
dialogu z moim ko艣cio艂em” jest jakby dalsz膮 cz臋艣ci膮 postu pt.
„W rozmowie z ksi臋dzem”. 呕ycie tak sprawi艂o, nie m贸j zamys艂.
Staram si臋 ca艂e 偶ycie i艣膰 za faktami i g艂osem wewn臋trznym.
呕ycie prowadzi. Prawda i droga. Ja tylko notuj臋. Jestem uwa偶nym,
mam nadziej臋, obserwatorem i notownikiem. To pewnie niezas艂u偶ony
niczym, darmowy, dar. Tak mam. Skoro jest dar, jest (musi by膰) i
dawca. Od razu ci艣nie si臋 pytanie – czy dawca daje tylko dla
satysfakcji obdarowanego, czy jest w tym wi臋kszy zamys艂 o naturze
spo艂ecznej WSP脫LNOTOWEJ. Przecie偶 nikt z nas nie 偶yje i nie
umiera dla siebie. Nikt z nas nie wym贸wi艂by, nie napisa艂, ani
jednego s艂owa w izolacji, w braku drugiej (kochaj膮cej)
osoby/os贸b/wsp贸lnoty. Tak偶e wsp贸lnoty j臋zyka, kultury, wiary i rozumu. Mo偶emy
偶y膰 i rozwija膰 si臋 tylko w dialogu. Milczenie jest zbrodni膮
przeciwko drugiemu cz艂owiekowi i ca艂ej kulturze (grzech jest
kategori膮 religijn膮 i w tym przypadku za ciasn膮). Grzech jest
s膮dzony od wewn膮trz, i mo偶e trwa膰 i zabija膰 prawie w
niesko艅czono艣膰. Zbrodni臋 os膮dzaj膮 inni, dla ratowania wi臋kszego
lub mniejszego 艣wiata, nie tylko dla oceny. W艣r贸d wierz膮cych
wierzymy rozumnie, 偶e tam gdzie grzech, tam rozlewa si臋 te偶 艂aska
- mi艂osierna zawsze. Co jest grzechem, co zbrodni膮, co 艂ask膮
w艣r贸d nas? W naszym realnym, konkretnym 偶yciu!
Nigdy(?)
nie zak艂adam, 偶e mam 100% racji. Nie jestem teologiem, nie mam
偶adnej w艂adzy nad innymi, nie trzeba mnie (si臋) s艂ucha膰, mo偶na
mi powiedzie膰 „nie masz racji” - zaczn臋 wtedy my艣le膰 od nowa.
Prawdy dochodzi si臋 w dialogu. Jej si臋 „zarazem dochodzi i
czeka”.
Tekst
„ W rozmowie z ksi臋dzem” wyr贸s艂, napisa艂 si臋 z dobra, jakim
by艂o odezwanie si臋 ksi臋dza, niespotkanego i nieznanego w realu,
spotkanego i poznanego tylko(?) w Internecie. Nie miejsce tutaj
rozwija膰, dlaczego ten ksi膮dz mnie zafrapowa艂. Ka偶dy (ka偶da
osoba) ma jakie艣 frapuj膮ce strony, aspekty, niepowtarzalne dobro,
pi臋kno, prawd臋. Bogu i nauce dzi臋ki, 偶e do偶yli艣my takiego etapu
rozwoju ludzkiej inteligencji i technologii, 偶e mo偶emy wys艂a膰
swoje zainteresowanie, prawdziw膮 ciekawo艣膰 serca, wiary i rozumu
jednym klikni臋ciem. Gdybym zacz膮艂 wymienia膰 powody ciekawo艣ci
ka偶dym znajomym, przyjacielem, s膮siadem, bli藕nim... nie zd膮偶y艂bym
do w艂asnej 艣mierci i w trakcie tej czynno艣ci przeszed艂bym bramy
raju (lub tylko poczekalni na s膮d prawdziwy) :-)
Spotkali艣my
si臋! Zechcia艂 mi 贸w ksi膮dz odpowiedzie膰 kiedy艣 na pro艣b臋 o
znajomo艣膰 (a-k-c-e-p-t-a-c-j-臋 zaproszenia osobowego w „ksi臋dze
twarzy”, a epifania oblicza to ta sama akceptuj膮ca, nie uciszaj膮ca, epoka), na Facebooku, a
teraz zechcia艂 wpisa膰 sw贸j komentarz, postawi膰 pytanie...
Jak wielkie znaczenie ma w 偶yciu „zechcia艂”
drugiej osoby! W teologii biblijnej „B贸g zechcia艂 i...” sta艂o
si臋! - 艣wiat, wszech艣wiat, prawa natury, osoba ludzka i 艣wiat
osobowy, w wolno艣ci os贸b (najwi臋kszego obrazu i podobie艅stwa)
wsp贸艂-kreowany w niesko艅czono艣膰 („Osoba i czyn”). Zechcia艂
podzieli膰 si臋 sob膮 i swoj膮 wszechmoc膮. Mi艂o艣ci膮,
mi艂osierdziem... i nigdy Mu do艣膰 objawiania i dzielenia si臋 sob膮,
swoim s艂owem (m膮dro艣ci膮), (wszech)obecno艣ci膮, kt贸re od
jakiego艣 momentu s膮 najwi臋kszym potencja艂em ludzi my艣l膮cych (homo sapiens).
Wszystkich, kt贸rzy zechc膮 z tego 藕r贸d艂a czerpa膰, pyta膰,
korzysta膰. Wiara i rozum s膮 jak dwa skrzyd艂a, na kt贸rych duch
ludzki unosi si臋 ku kontemplacji prawdy. Jest mo偶liwa postawa
mi艂o艣ci intelektualnej, kt贸ra poznaje aspekty istotowe i
konstytutywne rzeczywisto艣ci (艣wiata, cz艂owieka, i Boga, je艣li
kto艣 jest wierz膮cy). Nie jestem teologiem, ja tylko cytuj臋
艣wi臋tego (naszych czas贸w).
Dzisiejszy
wpis powstawa艂 w g艂owie, raczej w moim 偶yciu, przez par臋 dni, od ostatniego pi膮tku listopada. Jest zapisem do艣wiadczenia (konkretu).
Tamto prze偶ycie jest ci膮gle motorem nap臋dowym. Oby nie tylko dla
mnie. Oby nie przepad艂o w zapomnieniu i przemilczeniu. Jestem, moja
osoba, pami臋膰 i to偶samo艣膰 jego stra偶nikiem.
By艂em
u lekarza.
Wizyta polega na tym, 偶e m贸wi臋, a kto艣, lekarz, mnie s艂ucha.
Tylko tyle? Tak tyle. M贸wienie i s艂uchanie jest przywilejem,
atrybutem cz艂owieka (istoty my艣l膮cej). Bardziej ni偶 patrzenie i
inne zmys艂y. Bez m贸wienia i s艂uchania nie rozwiniemy siebie i
relacji mi臋dzy sob膮 i 艣wiatem ca艂ym. Pami臋膰, to偶samo艣膰,
relacje spo艂eczne... M贸wienie i s艂uchanie to przekaz, przep艂yw
mi臋dzy osobami i 艣wiatem ca艂ym. Czasem, wyj膮tkowo, mo偶e by膰
m贸wieniem i s艂uchaniem obrazkowym, dotykowym i innymi znakami.
M贸wienie i s艂uchanie jest komunikowaniem, transcendowaniem. Moje w
tobie zasieje. I na odwr贸t. Albo z moim po艣rednictwem. Nie dziwota,
偶e m贸wienie i s艂uchanie jest istotnym mechanizmem w „mojej”
religii s艂owa i obecno艣ci Boga, wsp贸lnoty z Bogiem i mi臋dzy nami, bra膰mi i siostrami.
????
Kiedy
utkn臋 w procesie pisania na przeszkodzie zm臋czenia, znu偶enia,
strac臋 si艂y i ochot臋 dalszej pracy, ratunkiem jest s艂owo
zapisane, prawie objawione. S艂owem uchwycony i zapisany fakt.
Konkret. Dobrze mie膰 notatki, rejestracj臋 danych: prze偶y膰, odczu膰,
s艂贸w, refleksji, natchnie艅... tego, co zosta艂o uchwycone,
zatrzymane w siatce (samo)艣wiadomo艣ci. Ka偶dej adoracji,
kontemplacji, medytacji 偶ycia, w 偶yciu – nie tylko rozumianej
religijnie dos艂ownie - towarzyszy s艂owo. W wieczno艣膰
za-chwycenie. Rzadko – nie. Wiara i rozum potrzebuj膮 s艂贸w
(poj臋膰), inaczej si臋 nie da. Je艣li nie na poziomie prze偶ycia,
do艣wiadczenia – to na pewno na etapie przekazu, 艣wiadectwa. Mo偶na
promieniowa膰 pewnie w jaki艣 inny spos贸b, ale to rzadko艣膰 i
ekstrema :-)
Pierwsze
s艂owa notatek - „Cho膰 jest, dzieje si臋, tysi膮c spraw na 艣wiecie,
moim 艣wiecie, naszym 艣wiecie, to najwa偶niejsze jest w tej chwili,
w samochodzie, kt贸rym mnie wioz膮 na PKP, skupienie si臋 na sprawie
najbli偶szej. Przynajmniej do jej zako艅czenia, a zako艅czeniem jest
艣wiadomo艣膰 tego, co si臋 dzieje, co si臋 stanie w danej sprawie i
jej zanotowanie – co b臋dzie 艣wiadectwem, 偶e rozumiem to, co si臋
ze mn膮 dzieje i 艣wiatem ca艂ym :-)
„
Zawierzaj膮c
i powierzaj膮c si臋 notatkom, jak leci, jak 偶ycie lecia艂o wtedy, w
pi膮tek, zgubi si臋 艂ad i logiczno艣膰 dotychczasowa. Zacznie si臋
samo 偶ycie. B臋dzie rozwlekle, przeskakuj膮co i powtarzaj膮co. 呕ycie
jest laboratorium, w kt贸rym dostajemy wi臋cej danych, ni偶 jeste艣my
w stanie uporz膮dkowa膰 i wykorzysta膰.
Podstawow膮,
czyli zasadnicz膮 i fundamentaln膮 prawd膮, relacj膮 mojego istnienia
jest to, 偶e mam udzia艂
w rzeczywisto艣ci,
niezale偶nie jak j膮 widz臋, poznaj臋, rozumiem, opisz臋, zdefiniuj臋,
uporz膮dkuj臋. Zosta艂 mi dany, podarowany, udzia艂 w rzeczywisto艣ci.
Bo by艂em chciany. Kto艣 mnie zechcia艂. Rodzice. Helena i Jan. Oboje
byli wierz膮cy, tak偶e wi臋c ich B贸g. M贸j B贸g, nasz B贸g. „Ojcze
nasz...”.
Dojecha艂em, gdzie trzeba, z postojem przed placem Bankowym, przed „stacj膮
Ratusz”, z powodu wypadku. Po 40 minutach ruszyli艣my,
przeje偶d偶aj膮c widzia艂em policjanta fotografuj膮cego czyj艣 but na
torach tramwajowych. Wizyt臋 odby艂em, wyspowiada艂em si臋 z 偶ycia
mojego, rodzinnego, spo艂ecznego, tak偶e z tego niby wsp贸lnotowego.
Wyszed艂em zn贸w umocniony. Jaka艣 si艂a zosta艂a mi dana. Do 偶ycia.
Daj膮 j膮 nie tylko B贸g i rodzice, tak偶e medycyna, kt贸ra jest
ratunkiem zw艂aszcza wtedy, gdy nie daje jej tzw. wsp贸lnota lokalna
tzn. gmina, parafia, zak艂ad pracy (szko艂a), miejsce zamieszkania i
realizowania praw i potrzeb wi臋kszych obywatelskich, spo艂ecznych,
uczestnictwa, przynale偶no艣ci... Jak by nie wymienia艂 i nie
rozszerza艂 przymiotnik贸w, dope艂nie艅... chodzi o to, czy jeste艣my
gdzie艣, przez kogo艣 chciani i czy nam daj膮 to do zrozumienia
(g艂贸wnie s艂owem m贸wionym i pisanym). Bez tego 偶y膰 si臋 nie da. Bez tego nie ma wsp贸lnoty! Tak skonstruowany i powo艂any
do istnienia jest cz艂owiek-osoba, cia艂o uduchowione, duch
uciele艣niony, kt贸ry nie powstaje przecie偶 sam z siebie, ale
dostaje udzia艂 w czym艣 ju偶 istniej膮cym. Przychodz膮c na 艣wiat
stajemy si臋 niejako ogniwem dialogu .
Moje
cia艂o i duch s膮 na swoim miejscu w gabinecie wsp贸艂czesnej
medycyny. Czuj臋 si臋 tam dobrze. Bezpiecznie. Z ca艂膮 osobow膮
godno艣ci膮. Mog臋 m贸wi膰, lekarz nie m贸wi mi 'zamilcz', 'nie m贸w',
'nie pisz' – ba! a nawet, jak niekt贸rzy „nie masz prawa m贸wi膰,
pisa膰, dzieli膰 si臋 sob膮, swoim my艣leniem”. W艂a艣nie po to si臋
tam idzie, jedzie – by
m贸wi膰.
Pokaza膰 swoje my艣lenie, siebie, pami臋膰, warto艣ci, uczucia,
to偶samo艣膰, wiar臋 i rozum... W m贸wieniu jeste艣my nie tylko dla
lekarzy, dla 艣wiata - tak偶e dla siebie samego. S艂owo wypowiedziane
wraca odbite w zwierciadle rozm贸wcy, wszechistnienia? Wszech艣wiata?
Uobecnianego w osobie i wiedzy, dobrych ch臋ciach, intencjach drugiej
osoby (i 艣wiata ca艂ego). Tak (te偶) objawia si臋 mi艂osierdzie nad
nami. B贸g nie chcia艂 nigdy zas艂oni膰 sob膮 lekarzy, medycyny,
nauki. Ani, tym bardziej, siebie. Jest przecie偶 m贸wi膮cym i
s艂uchaj膮cym najbardziej.
Kiedy
m贸j strumie艅 艣wiadomo艣ci spowalnia, lekarz stawia pytania.
Wdzi臋czny jestem za ka偶de pytanie pani doktor. Pytania pomagaj膮 w
dialogu. I jeszcze du偶o wi臋cej - przywracaj膮 do normalno艣ci moje
poczucie godno艣ci i obywatelsko艣ci, tak bardzo zachwiane w naszej
tzw. wsp贸lnocie lokalnej: gmina, parafia, zak艂ad pracy...
Trudno
si臋 dziwi膰 zachwianemu poczuciu godno艣ci,
obywatelsko艣ci, pracowa艂y na to – oczywi艣cie opr贸cz moich
osobistych wad i b艂臋d贸w - od 19 lat konkretne osoby, wielkomo偶ne
w naszej spo艂eczno艣ci, pr贸cz rozsiewania plotek, rozm贸w za
plecami, wykorzysta艂y obficie anonimy w Internecie, anonimy do
prokuratury, anonimy (i nie?) do biskupa diecezji, Kuratora O艣wiaty
i B贸g wie gdzie jeszcze, ale znaj膮c niekt贸rych, wiem, 偶e
wsz臋dzie. Od domu do domu, od osoby do osoby. Totalitaryzm z艂a. Totalitaryzm (szeptanego) fa艂szu. Nikt im si臋 nie
przeciwstawi艂 jawnie? Nie postawi艂 tamy!
Opr贸cz
takich oczywisto艣ci panuj膮cego nad nami procesu deprawacji
publicznej (w naszej tzw. wsp贸lnocie lokalnej), jeden aspekt jest
szczeg贸lnie wa偶ki. Katechet臋 oskar偶a si臋 o to, 偶e jest „siewc膮
nienawi艣ci”, „zdrajc膮 dzieci komunijnych i rocznicowych (tylko
w jednej klasie)”, 偶e jest „terroryst膮 j臋zykowym (mentalnym?),
kt贸rego boj膮 si臋 mieszka艅cy, wi臋c nie wchodz膮 w dialog i milcz膮
jak gr贸b”, i 偶e 偶on臋 DyrKa szko艂y, kt贸ra rozs艂awia gmin臋 i
nie tylko, trzeba „wywie藕膰 na taczce gnoju”, gorzej, ta 偶ona
DyrKa, odznaczona Br膮zowym Krzy偶em Zas艂ugi, powszechnie lubiana i
ceniona daleko ponadlokalnie JEST OSKAR呕ANA O SPOWODOWANIE 艢MIERCI
CZYJEGO艢 NIENARODZONEGO DZIECKA! Nie ma granic (na)grania
fa艂szu/fa艂szywych melodii na strunach negatywnych emocji. Posun膮 sie doka偶dej nieprawo艣ci i absurdu.
Wi臋c
katecheta idzie na emerytur臋, a DyrKa jest wys艂ana przez Szko艂臋
Lider贸w Polsko Ameryka艅skiej Fundacji Wolno艣ci do Ameryki w
oficjalnej „delegacji” (wizyta studyjna), kt贸ra ma pozna膰 i
przywie藕膰 do Polski zdobycze ameryka艅skiej demokracji i wiedzy o
spo艂ecze艅stwie (przepisz臋 z programu zakres tematyczny: m艂odzie偶
i wolontariat, programy
na rzecz rozwoju m艂odzie偶y w szko艂ach, programy pozalekcyjne,
programy dla m艂odzie偶y wiejskiej, edukacja obywatelska, nowe
technologie i media spo艂eczno艣ciowe, m艂odzie偶 i
przedsi臋biorczo艣膰, miejskie programy m艂odzie偶owe).
TO NIE JEST
PRYWATNY WYJAZD/WYCIECZKA. To jest oficjalna polska delegacja
(Gra偶yna reprezentuje
przecie偶 tak偶e nasz膮 tzw. wsp贸lnot臋 lokaln膮: szko艂臋, gmin臋,
parafi臋 itd.)
w programie wsp贸艂pracy mi臋dzynarodowej USA. Program „odpowiada
celom
polityki zagranicznej U.S.A... Departament Stanu U.S.A. pragnie, aby
uczestnictwo w tym programie by艂o niezapomnianym, wzbogacaj膮cym
edukacyjnym do艣wiadczeniem... Po艣r贸d tysi臋cy wybitnych osobowo艣ci
uczestnicz膮cych w International Visitor Leadership Program od
pocz膮tku jego istnienia, przesz艂o pi臋膰 dekad temu, by艂o ponad
200 obecnych i by艂ych g艂贸w pa艅stw, 1 500 ministr贸w oraz wielu
innych wyr贸偶niaj膮cych si臋 lider贸w sektora publicznego i
prywatnego... Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Bronis艂aw
Komorowski uczestniczy艂 w programie w 2006 roku jako Wicemarsza艂ek
Sejmu. W ramach programu pog艂臋bia艂 wiedz臋 na temat polityki
zagranicznej Stan贸w Zjednoczonych oraz stosunk贸w
polsko-ameryka艅skich”. W
tegorocznej
polskiej grupie jest tak偶e siostra zakonna. Nic - tylko byc dumnym. I umie膰 to okaza膰!
Pod
nieobecno艣膰 DyrKa odb臋dzie si臋 promocja ksi膮偶ki, kt贸r膮
przygotowa艂a do druku, zawieraj膮cej materia艂y zorganizowanej przez
ni膮 konferencji „Rzeczpospolita w tw贸rczo艣ci Norwida” w ramach
powiatowych obchod贸w 130 rocznicy 艣mierci Czwartego Wieszcza
Narodowego. Tak偶e foto-reprezentacj臋 wystawy, kt贸r膮 zrobi艂a z tej samej okazji. O
rzeczy wsp贸lnej, wsp贸lnym dobru, idea艂ach nie艣miertelnych, kt贸re
s膮 skarbem naszego narodu, kultury 艣wiata i ko艣cio艂a (m贸wimy o
„jednym z najwi臋kszych chrze艣cija艅skich my艣licieli Europy”
JPII). Wydawc膮
ksi膮偶ki pod tytu艂em „Rzeczpospolita Norwidowska” jest powiat
wo艂omi艅ski.
14
grudnia maj膮 zosta膰 wr臋czone
wyr贸偶nienia Anio艂 Str贸偶 Ziemi Wo艂omi艅skiej, tak偶e bardzo wa偶nej osobie w naszej diecezji. Rok temu otrzyma艂 je by艂y Ordynariusz abp S艂awoj-Leszek G艂贸d藕. Taka sama statuetka stoi w naszym ko艣ciele przy tabernakulum „na wieczn膮 rzeczy
pami膮tk臋” za udzia艂 naszej gminy w wolno艣ciowym zrywie i dziele
Solidarno艣ci (RI). To nasze zosta艂o tak偶e ob艣miane przez anonim贸w i ich lider贸w w gminie.
???
A
ko艣ci贸艂 lokalny nie BRONI DOBRA nazywaj膮c go wprost, tak偶e
osobowo!
Pewnie
tak si臋 dzieje nie tylko na naszym terenie (vide: problemy z teologi膮 wyzwolenia) co nie jest
pocieszaj膮ce. Wsz臋dzie tam mo偶na powt贸rzy膰
s艂owa Papie偶a-Polaka wypowiedziane na B艂oniach w Krakowie.
Oczywi艣cie, w naszym przypadku nie chodzi o odwo艂anie si臋 do
tysi膮ca lat i to偶samo艣ci narodowej, bo te mamy wsp贸lne, w naszym
przypadku chodzi „tylko” o ostatnie 33 lata i to, co wnios艂y do
naszej to偶samo艣ci, w naszej Ma艂ej Norwidowskiej Ojczy藕nie.
- „Cz艂owiek jest istot膮 rozumn膮 i woln膮, jest 艣wiadomym i
odpowiedzialnym podmiotem. Mo偶e i powinien osobistym wysi艂kiem
my艣li dociera膰 do prawdy. Mo偶e i powinien wybiera膰 i
rozstrzyga膰... ca艂y ten historyczny proces 艣wiadomo艣ci i wybor贸w
cz艂owieka - jak偶e bardzo zwi膮zany jest z 偶yw膮 tradycj膮 jego
w艂asnego narodu... Cz艂owiek wybiera 艣wiadomie, z wewn臋trzn膮
wolno艣ci膮... Czy mo偶na odepchn膮膰 to wszystko? Czy mo偶na
powiedzie膰 "nie"?... Oczywi艣cie, 偶e mo偶na. Cz艂owiek
jest wolny. Cz艂owiek mo偶e powiedzie膰 Bogu: nie. Cz艂owiek mo偶e
powiedzie膰 Chrystusowi: nie. Ale - pytanie zasadnicze: czy wolno? I
w imi臋 czego "wolno"? Jaki argument rozumu, jak膮 warto艣膰
woli i serca mo偶na przed艂o偶y膰 sobie samemu i bli藕nim, i rodakom,
i narodowi, a偶eby odrzuci膰, a偶eby powiedzie膰 "nie"
temu, czym wszyscy 偶yli艣my przez tysi膮c lat?! Temu, co stworzy艂o
podstaw臋 naszej to偶samo艣ci i zawsze j膮 stanowi艂o”.
Czemu
i to znalaz艂o si臋 w notatkach po-wyjazdowych po wizycie u lekarza!
Bo mo偶na odepchn膮膰 to wszystko! Oto w katolickim spo艂ecze艅stwie,
wsp贸lnocie lokalnej: parafii, gminie itd. katecheta i 偶ona
dyrektorka szko艂y – a z nimi ca艂a wielodzietna rodzina i
warto艣ci, na kt贸rych zbudowali swoje 偶ycie, i kt贸rym s艂u偶膮,
jak potrafi膮 - s膮 pozostawieni sami sobie, niech si臋 broni膮,
popatrzymy, pomilczymy, czasem zabierzemy g艂os, ale nie w tzw.
przestrzeni publicznej. NIE STAN膭艁 W ICH OBRONIE KO艢CI脫艁 –
WSP脫LNOTA WIERZ膭CYCH. Przed kilkunastoma i przed paru laty taka
sytuacja by艂aby niemo偶liwa?! Kiedy w latach 80-tych S艂u偶ba
Bezpiecze艅stwa zatrzyma艂a mnie na komisariacie Milicji
Obywatelskiej w Legionowie pod zarzutem przyw贸dztwa m艂odzie偶owej
grupy terrorystycznej, czu艂em wprost namacalnie towarzysz膮c膮 mi
modlitw臋 ksi臋偶y, si贸str i wielu m艂odych i starszych ludzi dobrej
woli - to trzyma艂o mnie na duchu. Gra偶yny praca te偶 trzyma(艂a) na
duchu wsp贸lnot臋 lokaln膮 w Strach贸wce (9
lat przygotowywa艂a I Komuni臋, 6 lat prowadzi艂a schol臋 na potrzeby
niedzielnej „szkolnej” liturgii, zorganizowa艂a wiele spotka艅
kulturalno-religijnych i darmowych pielgrzymek do miejsc kultu w
Polsce).
A dzisiaj pisze si臋, 偶eby j膮 wywie藕膰 na taczce, a na terenie gminy, parafii, nawet szko艂y s膮 osoby, kt贸re j膮 maj膮
za nic, oczerniaj膮 za plecami, niwecz膮 jej prac臋 i klimat
spo艂eczny.
Co si臋 sta艂o (i dzieje) w mojej parafii/parafiach,
dekanacie/dekanatach, diecezji/diecezjach, w Polsce 2013??
Wiem,
takie pytania - jak dot膮d - pozostaj膮 u nas bez odpowiedzi. Rok Wiary i Rozumu te偶
przemin膮艂 z wiatrem, obok prawdziwych wyzwa艅?!
Cz艂owiek-osoba
jest D-I-A-L-O-G-I-E-M, bez dialogu ginie. A c贸偶 to jest prawda –
pyta艂 Pi艂at. A c贸偶 to jest dialog? A czym jest unikanie dialogu?
Blokowanie na Facebooku? Cenzurowanie komentarzy? W religii s艂owa i
obecno艣ci, dawcy i wsp贸lnoty najwy偶szej z mo偶liwych, z Bogiem i
mi臋dzy sob膮, takie pytania to ignorancja? Prowokacja? Abnegacja?
艢wi臋ty Jan Pawe艂 II powiedzia艂 raz do fenomenolog贸w (w tym samym miesi膮cu, w kt贸rym siostra Alina Merdas SRCJ wr臋czy艂a Mu publicznie list od naszej szko艂y o b艂ogos艂awie艅stwo dla Rzeczpospolitej Norwidowskiej, nb. fenomenologia mo偶e pomaga膰 w
metafizycznych dociekaniach sensu): - „jest mo偶liwa postawy
mi艂o艣ci intelektualnej, si臋gaj膮ca aspekt贸w istotowych i
konstytutywnych rzeczywisto艣ci, [czyli] cz艂owieka, 艣wiata i Boga
[dla wierz膮cych]”. 艢wi臋ty Augustyn za艣 - „nie ma wiary bez
my艣lenia”. My艣lenia, rozmowy, spotkania, dialogu, mi艂o艣ci
intelektualnej, zatem tak偶e wiary i rozumu, nie ma bez u偶ycia
poj臋膰, s艂贸w, obecno艣ci akceptuj膮cej inne osoby. Dialog nie musi
by膰 prosty, 艂atwy i przyjemny. Prawda jest wymagaj膮ca. Ale poznana
- daje wolno艣膰.
Nikt
nie chce rozmawia膰 w mojej okolicy, w tzw. wsp贸lnotach lokalnych, w
Realu albo w Internecie. Takich udogodnie艅 i 艣rodk贸w
ewangelizacyjnych nie mia艂y 偶adne pokolenia przed nami! Doceniaj膮
to niekt贸rzy biskupi - „We're
excited that so many young Catholics are generous in the Church,
especially using the tools of the digital age” (konferencja
biskup贸w ameryka艅skiech).
Na szcz臋艣cie mamy tak偶e u nas dobrych lekarzy, medycyn臋,
nauk臋, wyjazdy studyjne do USA i dobrych znajomych na Facebooku...
Nie jeste艣my sami na 艣wiecie, zw艂aszcza w zderzeniu z fa艂szem,
przemilczeniami i bezosobowymi tworami (instytucjami, deprawacj膮
publiczn膮...).
Moje
pi膮tkowe do艣wiadczenie sta艂o si臋 czym艣 du偶o wi臋kszym, ni偶
tylko wizyt膮 u lekarza. Skoro porz膮dkuje a偶 taki zakres spraw? Na
tak du偶ym terenie i odcinku historii narodowej?! Kiedy osoba dla
ratowania poczucia godno艣ci i obywatelsko艣ci (nie warto艣ci, t臋
znam, ale zwi膮zek obywatelsko艣ci i godno艣ci te偶 jest u nas, a
mo偶e we wszystkich pokomunistycznych krajach, zapoznany) musi szuka膰
ratunku w rozmowie z lekarzem, to znaczy, 偶e w jej otoczeniu,
przewa偶nie w tzw. wsp贸lnocie lokalnej, dzieje si臋 co艣 bardzo
z艂ego. Czy zn贸w mam powtarza膰, 偶e w ka偶dej cz膮stce tej tzw.
wsp贸lnoty, we wszystkim, co si臋 na ni膮 sk艂ada: gmina (samorz膮dna
z wybieralnymi organami), parafia, zak艂ady pracy, stowarzyszenia...
Gmina
jest cz膮stk膮 Ojczyzny.
Parafia
jest cz膮stka Ko艣cio艂a Powszechnego. Jest nie tylko jakim艣 jej odbiciem, nie tylko 艂odyg膮 tego samego krzewu nad krzewami, ale a偶 cz艂onkiem jednego Cia艂a Jezusa.
Wi臋c ta wi臋ksza wsp贸lnota te偶 wp艂ywa na jako艣膰 naszego 偶ycia
- wszystko,
co Polsk臋 [i gmin臋] stanowi, stosunki w ko艣ciele included
(dla ludzi wierz膮cych).
Jest tutaj sprz臋偶enie zwrotne. 呕eby to zrozumie膰, warto czyta膰
encyklik臋 „Centesimus annus” o sprawach spo艂ecznych, jest jak
abecad艂o. Jest w encyklice klarownie pokazany 艂a艅cuch powi膮za艅,
zale偶no艣ci, cel贸w, warto艣ci, os贸b, grup, ca艂o艣ci,
reprezentacji itp. itd. Dobrze by nam, ka偶demu i ca艂ej wsp贸lnocie,
zrobi艂a wsp贸lna lektura tekstu Papie偶a-Polaka, wszystkim ludziom
dobrej woli, ponad wyznaniowo, ponad politycznie, linijka po linijce.
Dobrze by nam zrobi艂o wiele lektur i poznawanie, dyskutowanie we
wsp贸lnotowym kr臋gu wszystkich bie偶膮cych spraw naszego ko艣cio艂a,
od Watykanu, przez diecezje po parafie (tak偶e w naszych dekanatach), raczej w odwrotnym porz膮dku :-)
呕yjemy tymi samymi sprawami przewa偶nie, bo czym innym mog膮
zajmowa膰 si臋 zgromadzenia biskup贸w z papie偶em w Rzymie - 偶yciem
ko艣cio艂a, naszym 偶yciem! Gdyby by艂a w nim wsp贸lnota, nie by艂oby
konfliktu z biskupem Limburga, 偶eby poda膰 przyk艂ad 艣wie偶y i
bliski. 呕aden biskup, ani proboszcz nie mo偶e bra膰 takich spraw
tylko na siebie (swoje barki), nic dobrego z tego nie wyniknie. To
nie s膮 sprawy prywatne, ale wsp贸lnotowe sensu
stricte.
Tego typu konflikty (Limburg, Strach贸wka, Jasienica?...) s膮 konfliktami w
KO艢CIELE, W NASZYM KO艢CIELE, co przyznaje zgodna w tej (Limburg)
sprawie opinia wiernych i papie偶a.
Nie
mo偶na by膰 wsp贸lnot膮 bez otwarto艣ci, bez dialogu o wszystkich
sprawach 偶ywotnych i bez informacji o sprawach bardziej skrytych,
je艣li takie s膮 w ko艣ciele (kiedy, jakie, gdzie, na jakim
poziomie?). NIE MO呕NA M脫WI膯, 呕E JESTE艢MY WSP脫LNOT膭, JE艢LI NIE
ROZMAWIAMY O NASZYCH SPRAWACH. JE艢LI NIE ROZMAWIAMY ZE SOB膭 (W
PARAFIACH... DIECEZJACH) O TYM, CZYM 呕YJE NASZ KO艢CI脫艁
PARAFIALNY, DEKANALNY, DICEZJALNY, GLOBALNY. NIE JESTE艢MY
WSP脫LNOT膭, JE艢LI W RODZINACH NIE ROZMAWIAMY O TYM, CZYM 呕YJ膭
POSZCZEG脫LNI JEJ CZ艁ONKOWIE... itp. itd?!!!
Je艣li
ko艣ci贸艂, m贸j ko艣ci贸艂 tego nie wie, to co艣 si臋 sta艂o z jego
zbiorow膮 m膮dro艣ci膮.
Mo偶e
do艂膮czymy do „Les
Veilleurs”
tego 艣wiata? Bo gdzie i jak ma si臋 odnajdywa膰 i odbudowywa膰 serce
wsp贸lnot lokalnych? Tam, gdzie jest miejsce i akceptacja dla ka偶dego
cz艂owieka-osoby dobrej woli i gdzie 偶yje si臋 tym, co
najwa偶niejsze, najbardziej uniwersalne, si臋gaj膮ce tego, co
istotowe i konstytutywne (naszej) rzeczywisto艣ci. Ko艣ci贸艂 nasz –
niestety - w wi臋kszo艣ci miejscowo艣ci jest propozycj膮 ograniczon膮.
Ogranicza si臋 do porz膮dku nabo偶e艅stw i sprawowania sakrament贸w.
Gdzieniegdzie tylko sta艂 si臋 nie tylko przestrzeni膮 sakraln膮 z
dobud贸wkami, ale i organiczn膮 jedno艣ci膮 z dziedzi艅cem pogan,
dziedzi艅cami dialogu („Dialogi
w Katedrze”, „Dialogi M艂odych” itd.).
U
nas w okolicy nie by艂o jeszcze nic z tego. Ko艣ci贸艂 jest ci膮gle darem
nieodkrytym w perspektywie nauki Soboru Watyka艅skiego II, z
naczelnym miejscem osoby i wsp贸lnoty. Dominuje porz膮dek nabo偶e艅stw
i 艂aski rozdawane „z g贸ry”, przez kap艂an贸w, jednostkom
wyizolowanym prawie i nieprzemakalnym, co do 艣wiadczeniu o tych偶e
艂askach (s艂owa, obecno艣ci...?). Milczenie dominuje, prawie jest
nakazane. W ko艣ciele hierarchicznym panuje l臋k przed
„demokratyzacj膮” wiary i rozumu (bo w艂adzy nie chcemy). Ale
wiara i rozum nie podlegaj膮 偶adnej instytucjonalnej w艂adzy. Jest
B贸g, wiara, religia – w takiej kolejno艣ci. Cz艂owiek jest drog膮
ko艣cio艂a! Osoba i wsp贸lnota najpierw, potem instytucja.
To
jest si艂a i duch szczeg贸lnie naszych czas贸w. W pewnych aspektach
ko艣ci贸艂 to uznaje, raczej na g贸rze, w innych nie chce przekroczy膰
granicy wolno艣ci. „Powszechna
Deklaracja Praw Cz艂owieka,
pozostaje jedn膮 z najwznio艣lejszych wypowiedzi ludzkiego sumienia
naszych czas贸w” powiedzia艂 Jan Pawe艂 II w 1995 roku w ONZ, ale
ci膮gle nie mo偶na powo艂a膰 si臋 na ten cytat domagaj膮c si臋 tych偶e
praw w swoim ko艣ciele, pragn膮c najpro艣ciej o tym rozmawia膰 na
forum parafialnym, dekanalnym, diecezjalnym.
Prawa
cz艂owieka utkn臋艂y na granicy profanum?
Oczywi艣cie s膮 prawa Bo偶e,
objawione, nazwane w Biblii, ale s膮 takie same prawa spo艂ecznej
natury w ka偶dej wsp贸lnocie wiary, kt贸re nam przynale偶膮 na mocy osobowej
natury ludzkiej, bez dyskusji. "Papież Franciszek ma jasną
świadomość spo艂ecznego charakteru cz艂owieka i wagi
kulturowych uwarunkowań jego życia. A chrześcijanie nie mogą
zamknąć się w prywatnej pobożności i tylko do takiej
pobożności innych prowadzić” (Piotr Sikora, TP).
Takim
prawem – wed艂ug mnie - jest prawo g艂osu w realnej wsp贸lnocie
ko艣cio艂a. Prawo my艣lenia i dzielenia si臋 swoim my艣leniem. Nie
narzucaj膮c si臋 nikomu, ale 呕EBY S艁U呕Y膯 DAREM MY艢LENIA
OSOBOWEGO i PODMIOTOWEGO. Poka偶 mi swoje my艣lenie, abym m贸g艂 Ci臋 pozna膰 jak
najlepiej i kocha膰 jeszcze bardziej. Tak偶e mi艂o艣ci膮
intelektualn膮 si臋gaj膮c膮 samej istoty rzeczy. Gdyby B贸g nie da艂 si臋 pozna膰, poprzez Objawienie, poprzez narodzenie, wcielenie,
zamieszkanie mi臋dzy nami, tak偶e w s艂owie, w czynie, w
(wszech)obecno艣ci! Jak mo偶na powo艂uj膮c si臋 na Bo偶膮 mi艂o艣膰
mi艂osiern膮 nak艂ada膰 na ludzi nakaz milczenia w r贸偶nych
zakresach?! Kto przypisuje sobie tak膮 moc unicestwiania?! - niech
najpierw wypr贸buje na sobie. My艣lenie
drugiego cz艂owieka jest darem Boga.
Dla niego i dla mnie! Dla 艣wiata ca艂ego! Ograniczanie wolno艣ci
dzielenia si臋 my艣leniem jest pogwa艂ceniem podstawowego prawa osoby
i okradaniem nas wszystkich. Mo偶na je obja艣nia膰, interpretowa膰...
a je艣li my艣lenie drugiego cz艂owieka jest zaprawd臋, zaprawd臋
zagro偶eniem dla innych, to najpierw trzeba to udowodni膰,
przynajmniej uzasadni膰, a nast臋pnie go izolowa膰 medycznie?
S膮downie? - czy ja wiem jak? Wie wsp贸lnota.
Nie
jestem i nie b臋d臋 prawnikiem, 艣wieckim ani ko艣cielnym. Jestem,
kim jestem.
Mo偶ecie to (mnie) pozna膰 po owocach, w s艂owie i 偶yciorysie. Przez
偶ycie ca艂e, i teraz te偶, wierz臋 w sens 偶ycia i 艣wiata.
Najpe艂niejsz膮 jego form膮, tre艣ci膮, zakresem jest zbawienie. W
ka偶dej chwili chc臋 m贸wi膰 JEST SENS, JEST DOBRO, To Co Jest - Jest
Dobre, dosta艂em w nim udzia艂, jestem wdzi臋czny, przepe艂nia mnie
dzi臋kczynienie, owszem jest te偶 we mnie, w nas ciut z艂a, s艂abo艣ci,
grzech贸w, zaniechania. Jest to w mojej „mantrze” od wielu-wielu
lat „nie-ja-Ty...”. Cz艂owiek jest drog膮 i opok膮 ko艣cio艂a,
jego my艣lenie i odpowiedzialno艣膰, nie instytucji. Szkoda wielka,
偶e nie mo偶emy t膮 prawd膮 si臋 dzieli膰 i rozmawia膰 ze sob膮 Dobr膮
Nowin膮 na co dzie艅 w parafiach, dekanatach, diecezjach. 呕e –
wed艂ug jakiej艣 niepisanej, narzuconej(?) tradycji – nie po to s膮
:-)
呕e te偶 ci膮gle nie znale藕li艣my na to sposobu (ruchy
ko艣cielne nie wystarcz膮, mo偶e by艂y tylko dobrym rozpoznaniem?),
pomimo 50 lat od Soboru Watyka艅skiego II i Roku 2013 Wiary i Rozumu,
dla jego upami臋tnienia. Licz臋, liczymy na ca艂ym 艣wiecie na
papie偶a Franciszka (i o艣miu kardyna艂贸w).
Pop艂yn膮艂em.
P艂yn臋 zbyt d艂ugo obok wyznaczonej sobie 艣cie偶ki. Wracam do
wyjazdowych notatek. Uk艂adaj膮 si臋 w艂a艣ciwie w dwa punkty: 1)
dlaczego wizyty u lekarza, terapeuty, s膮 tak silnym pozytywnym
prze偶yciem, 2)
w zwi膮zku z tym (implikacje) - nat艂ok my艣li o moim ko艣ciele.
Ad
1.
-
Dlaczego wychodz臋 z nich tak wzmocniony? Nie przestaj臋 sobie
stawia膰 tego pytania.
Staram
si臋 przypomnie膰, odtworzy膰 minuta po minucie, m贸j tam pobyt.
Wizyta dobrze brzmi, w tym kontek艣cie. Wizyta u lekarza. Nie idziemy
z wizyt膮 do urz臋d贸w! Do lekarza – TAK. Czy trzeba jeszcze
d艂ugich rozwa偶a艅 na ten temat? Oczywi艣cie, ka偶dy ma swoje do艣wiadczenia, ze
wzgl臋du na miejsce, ludzi i inne uwarunkowania, bywa, 偶e znaczenie
ma nawet budynek, wystr贸j, wyposa偶enie dzia艂u rejestracji i samego
gabinetu. Nak艂adaj膮 si臋 nam z艂e skojarzenia z tzw. Funduszem
Zdrowia, finansowaniem s艂u偶by zdrowia itd. ale nie zmienia to
podstawowego aspektu, kt贸rym jest relacja
osobowa
pacjenta z lekarzem (i wielk膮 m膮dro艣ci膮 medycyny) i nadzieja na
zdrowie. M贸wi膮c o wizycie, my艣l臋 o dwustronnym nawiedzeniu. Poza
interesownymi aspektami, uzyskania porady, recept, zwolnie艅...
Nawiedzenie ma wielk膮 wymow臋. Nawiedzenie jest intencjonalne,
trzeba chcie膰. Spotkanie nieprzypadkowe. „Do艣wiadczamy innego,
spotykaj膮c go... Ten, kto spotyka, wykracza – transcenduje poza
siebie... spotka膰
to do-艣wiadczy膰 Transcendencji....
Do艣wiadczenie innego nie mo偶e ju偶 by膰 traktowane jako jedno z
wielu do艣wiadcze艅 tego, co znajduje si臋 poza cz艂owiekiem, ale
jako do艣wiadczenie
kluczowe, od kt贸rego zale偶y sens 艣wiata”
(ks. J.Tischner, Filozofia dramatu).
ad.2
Nat艂ok
my艣li o moim ko艣ciele.
Moim – w podw贸jnym znaczeniu. Bo 偶yj臋 w nim od naturalnego
pocz臋cia do tej pory. Bo m贸wi臋 w pierwszym rz臋dzie o mojej
parafii, dekanacie, diecezji.
-
Dlaczego tak nie jest w moim ko艣ciele? Dlaczego na co dzie艅 nie
daje tego, co daje wizyta u lekarza? Daje czasami, w prze偶yciach
okazjonalnych(?), w sakramentach i przy innych okazjach, ale nie na
co dzie艅! A 偶yjemy ka偶dego dnia, w spos贸b p艂ynny (strumie艅
艣wiadomo艣ci!), nie podzielony na dni tygodnia, niedziele, 艣wi臋ta
i okresy 艣wi膮teczne. I Jezus chcia艂 by膰 naszym chlebem
codziennym, naszym 偶yciem, drog膮, prawd膮, niezale偶nie, ile
kilometr贸w mieszkamy od budynk贸w sakralnych i jak cz臋sto mo偶emy
uczestniczy膰 w zbiorowych wydarzeniach (zwo艂aniach liturgicznych).
M贸j ko艣ci贸艂 jest CODZIENNY, wsz臋dzie. A skoro dooko艂a prawie
sami wierz膮cy (katolicy), to czemu nie ma w艣r贸d nas ko艣cio艂a? -
kt贸ry daje sens. Kt贸ry jest sensem 艣wiata! Dlaczego nie ma mi臋dzy
nami nieko艅cz膮cej si臋 rozmowy
Dobr膮 Nowin膮!
W
Realu i w Necie?!
-
Ko艣ci贸艂 potrzebuje terapeuty,
-
ksi臋偶a (wszyscy) potrzebuj膮 regularnych wizyt u terapeut贸w, je艣li nie osobi艣cie, to
po to, 偶eby umieli z nami si臋 spotyka膰 i rozmawia膰, nas rozumie膰
i siebie LEPIEJ
-
nie mo偶na 偶y膰 i rozwija膰 si臋 bez nauki; medycyna i teologia te偶
jest nauk膮, zatem... wyci膮gnijmy wnioski
-
musimy, tak偶e jako ko艣ci贸艂, oswoi膰 si臋 ze 艣wiatem, ci膮gle, na
nowo oswaja膰 si臋 z kultur膮 ca艂膮
-
inaczej ko艣ci贸艂 nie daje, nie mo偶e da膰 tego, po co jest, aby na
ziemi 偶y艂 pe艂ni膮 偶ycia pe艂ny cz艂owiek w relacji z Bogiem i
bra膰mi
-
wyrywkowo, wycinkowo mo偶na znale藕膰 idea艂, jak ja kiedy艣 spowied藕
u ks. Jana Twardowskiego („czy robisz co艣 [dobrego] z [innymi]
lud藕mi”)
W艂a艣ciwie
ci膮gle pisz臋 to samo. Od dawna. Powtarzam si臋. W g艂uchej martwej
ciszy ludzkiej pustyni i puszczy lokalnie i ponad 2013 :-)
Mimo
wszystko przepisz臋 dalsze notatki z kartki:
-
m贸j pogubiony ko艣ci贸艂 (vide: komisja o艣miu kardyna艂贸w) g艂贸wnie
poucza mnie, ale nie chce mnie s艂ucha膰 (w osobach, nie instytucji),
nie przychodzi do mnie i nie chce zamieszka膰 mi臋dzy nami, wzywa
raczej, by dyscyplinowa膰, zarzuca mnie „pogubienie”. Nie jest to
nic szczeg贸lnego, takich przewa偶nie widzimy w telewizji, (nie)dobrym ich
przyk艂adem/reprezentantem jest ksi膮dz profesor Dariusz Oko
(doktoraty z filozofii i teologii, podobnie jak Karol Wojty艂a) –
zarozumia艂o艣膰? Pycha? Wyk艂ady zamienia w propagandowe pogadanki?
-
praktyki pobo偶no艣ciowe, nawet sakramenty nie za艂atwi膮 wszystkiego
w 艣wiecie osobowym, 艣wiecie osoby, os贸b (nie tylko w wymiarze
egzystencjalnym, tak偶e w wymiarze spo艂ecznym), bo gdyby tak by艂o, 艣wiat by艂by stworzony jako jeden klasztor, a po milionowych
zgromadzeniach z papie偶ami do dzisiaj unosi艂by si臋 dym kadzid艂a,
nie tylko pami臋膰 i to偶samo艣膰 wielu?!
-
potrzebne s膮 spotkania zwyczajne, po ludzku, i takie偶 rozmowy, w
r贸偶nych miejscach, ale najbardziej tam, gdzie mieszkamy,
pracujemy... i
w Internecie.
Takie wzajemne poznawanie i ju偶 przez to samo wspieranie w bycie
bardzo egzystencjalnym, nie abstrakcyjnym jest mo偶liwe. Papie偶 to rozumie, mo偶na
zajrze膰 mu przez rami臋 (tutaj Pope2You @Pope2YouVatican31m).
I ja wiedzia艂em to ju偶 od m艂odo艣ci, 艣lad zosta艂 w wierszyku pt.
„Zaproszenie”, kt贸rego pocz膮tek m贸wi o chwilach dramatycznych,
kt贸re ka偶dego nachodz膮 i prostym ratunku (lekarstwie):
(…)
przyjd藕 do mnie
b臋d臋 czeka艂 przed drzwiami
bez s艂贸w
nie
powiem s艂owa
kt贸rego nie chcesz
us艂ysz臋 s艂owo
kt贸rego
nie powiesz
(1982?)
-
cz艂owiek, aby by膰 w pe艂ni cz艂owiekiem musi o wszystkim (m贸c)
rozmawia膰 bez obaw, pokazywa膰 siebie, czyli swoje my艣lenie i dzia艂anie,
do-艣wiadczy膰 sobie-siebie, 艣wiata... Boga, bo takie spotkania i
m贸wienie jest rodzajem objawiania, zapalania 艣wiat艂a, kt贸re s膮
nam dawane, nikt z nas nie wymy艣li najg艂臋bszych w nas spraw i
rzeczy (si贸dmej komnaty twierdzy wewn臋trznej).
-
przemilczanie s艂贸w dawanych, spraw opisywanych, publikowanych
przez ludzi wierz膮cych, szukaj膮cych, w膮tpi膮cych jest ZBRODNI膭
naszych czas贸w (艂atwo jest nam oskar偶a膰 艣wiat, nie widz膮c
belki w swoim oku)
-
tak sobie wyobra偶am parafie, dekanaty, diecezje, ko艣ci贸艂 - na obraz m贸wi膮cego i s艂uchaj膮cego Ojca
-
dlaczego nasz 偶yciowo najbli偶szy ko艣ci贸艂-wsp贸lnota nie daje
tego, po co 偶yjemy, czego potrzebujemy, z istoty gatunkowej
„rzeczy” i osoby jakimi jeste艣my (duch uciele艣niony, cia艂o
uduchowione)
Ko艣ci贸艂
nie potrafi upomnie膰 si臋 i obroni膰 prawdy na jakim艣 terenie?! Czy
naprawd臋 my-ludzie wierz膮cy w Jezusa mo偶emy zrozumienie i poczucie
godno艣ci odnajdywa膰 i obroni膰 tylko z pomoc膮 zewn臋trzn膮 w
stosunku do naszych wsp贸lnot wiary, rozumu i 偶ycia?? NIE WIERZ臉!
Mo偶e go (ko艣ci贸艂 lokalny) najwy偶ej co艣 powstrzymywa膰, mog膮
ludzie nie mie膰 odpowiedniej jasno艣ci, ale po co jest rozum, dobra
wola i dialog - dary nieba!
To
dlatego parafie, dekanaty, diecezje nie chc膮, nie d膮偶膮 do
stanowienia 偶ywych wsp贸lnot 偶ywych ludzi, bo trzeba w nich umie膰
i chcie膰 mierzy膰 si臋 z takimi wyzwaniami? 艁atwiej powiedzie膰
kazanie „kochajmy si臋”? "Dobrzy
ludzie nie powinni dopu艣ci膰 sw膮 bezczynno艣ci膮, aby triumfowa艂o
z艂o”
(Benedykt XVI, Liban 2012).
Ko艣ci贸艂-wsp贸lnota
to tak偶e wymiar spo艂eczny (socjologia si臋 k艂ania!)! I w pe艂ni
stosuj膮 si臋 do nas wierz膮cych s艂owa i rady wyg艂aszane do 艣wiata
ca艂ego np. w ONZ.
Po
raz kt贸ry艣 powt贸rz臋, bo nie pojm臋 do 艣mierci, dlaczego o tym
nie rozmawiamy ze sob膮? Na spotkaniach w parafii ko艣cio艂a lokalnego i powszechnego zarazem, w szkole...
stowarzyszeniach ludzi wierz膮cych? W Internecie? Przecie偶 to jest
jedna z podstawowych potrzeb cz艂owieka XXI wieku, nawet je艣li u nas
o tym milcz膮, trzeba zacz膮膰. Nie wolno przespa膰? Odwr贸ci膰 si臋
plecami do swojego czasu (JPII, ONZ, 1995). Parafia jako punkt us艂ug
duchowo-religijnych to projekt przebrzmia艂y. Parafia jako miejsce
偶ycia, drogi i prawdy rozwijanych, interpretowanych, dochodzonych
ci膮gle na nowo w duchu czasu i z pomoc膮 osi膮gni臋膰 kultury i
cywilizacji. Tak, jak Jezus konkretny i ponad-czasowy, nie tylko
archeologicznie. Jezus mi臋dzy nami, w s艂owie i dzia艂aniu, tak偶e
naszych s艂owach i dzia艂aniu, bo si臋 nam udziela, nie pytaj膮c
struktur ko艣cielnych o pozwolenie. M贸wi o tym s艂awny ju偶 fragment dokumentu papie偶a
Franciszka „owce te偶 maj膮 sw贸j w臋ch”.
Parafia
wiary i rozumu, nie tylko zwyczajowych praktyk pobo偶no艣ciowych,
zaspokajania indywidualnych potrzeb i l臋k贸w jednostronnych
liturgii, bez 艣wiadomo艣ci wi臋kszo艣ci uczestnik贸w? Du偶ej cz臋艣ci?
Nie ma katechezy raz na zawsze. 呕yj膮cy cz艂owiek nie jest kopi膮
poprzednik贸w. Tym bardziej klonem. Parafia 偶ycia, drogi, prawdy –
kt贸rych nie da si臋 wie艣膰 (od wi贸d艂 偶ycie...), i艣膰,
pielgrzymowa膰, szuka膰 i poznawa膰, zdobywa膰 bez s艂owa dzielonego
w obie strony, bez zwyk艂ych ludzkich spotka艅 przy kawie i herbacie,
bez rozm贸w o tym samym w k贸艂ko, na okr膮g艂o: 偶yciu, drodze,
prawdzie (fraktale si臋 k艂aniaj膮 z pomoc膮 i historia, droga
ludzkiej wsp贸艂czesnej my艣li...), bez dyskusji, gdy dyskutanci
prawdziwi si臋 zjawi膮 mi臋dzy nami, jak Trzej M臋drcy? W ka偶dej
parafii s膮 my艣l膮cy ludzie. Cho膰by na mocy definicji gatunkowej,
nie musz膮 by膰 na poziomie 艣wi臋tego Augustyna i Jana Paw艂a Karola. Czy
ksi臋偶a znaj膮 my艣lenie swoich parafian? Czy rozmawiaj膮 w m膮drych
kole na swoim terenie (w mie艣cie jest ich z pewno艣ci膮 wi臋cej, ale
s膮 w ka偶dej, tak偶e wiejskiej, gminnej, dekanalnej, powiatowej
okolicy).
W
tym, 偶e tak nie jest w moim/naszym ko艣ciele nie ma z pewno艣ci膮
z艂ej woli, jest niewybaczalna bezrefleksyjno艣膰? brak
samodzielno艣ci my艣lenia? jest na pewno jawny lub skryty l臋k. Przed
nieznanym. Jest stan wyobcowania wobec mojego/naszego 艣wiata,
kultury, nauki... cho膰 chyba ka偶dy dzisiaj ma komputer i korzysta z
Internetu. Jest niezas艂u偶ony stan zagubienia wobec reali贸w
wsp贸艂czesno艣ci. Jest chyba niezrozumienie
swojego miejsca w WOLNYM DEMOKRATYCZNYM spo艂ecze艅stwie. Chyba w
Polsce (i innych krajach dawnego Bloku Wschodniego) nie wyros艂o
jeszcze pokolenie ksi臋偶y wykszta艂conych i uformowanych dla
funkcjonowania w wolnym 艣wiecie. W 艣wiecie wolno艣ci! Ot,
widocznym/jawnym przyk艂adem jest cho膰by cytowany ju偶 przeze mnie
ruch/strona www na rzecz obrony polskiej szko艂y, kt贸rym r贸偶ni
(hierarchicznie itd.) ksi臋偶a kibicuj膮. Po 23 latach od tzw.
powrotu religii do szk贸艂, w kt贸rych teraz s膮 pe艂noprawnymi
cz艂onkami Rad Pedagogicznych! A przecie偶 to, jak te szko艂y pracuj膮
na r贸偶nych polach zale偶y te偶 od nich (katechet贸w). Spytajmy
siebie (jestem katechet膮) i ich, co wnosz膮, co wnie艣li w 偶ycie i
dzia艂alno艣膰 szk贸艂? Tworzymy j膮, rozwijamy, bronimy
nie tylko modlitw膮, bo nie powsta艂yby taka i podobne strony, ale
prac膮, dyskusjami, projektami, wsp贸lnymi dzia艂aniami (akcjami)...
B臋d膮c cz艂onkami Rad Pedagogicznych
ksi臋偶a mog膮 wnosi膰 w nie (szko艂y, wsp贸lnoty szkolne: uczni贸w,
rodzic贸w, pracownik贸w dydaktycznych i nie-) Lumen
Gentium i
Gaudium et spes. I
wszystkie
m膮dre teksty, dokumenty, sam膮 i ca艂膮 Dobr膮 Nowin臋. I
osi膮gni臋cia z najwy偶szej p贸艂ki my艣li wsp贸艂czesnej (filozofii,
teologii, socjologii, nauki spo艂ecznej ko艣cio艂a itd) bo na nich owe teksty i nauki bazuj膮 (intelektualista
Pawe艂 VI, Karol Wojty艂a podw贸jnych doktorat贸w, profesorski
Benedykt...). Sytuacja obecno艣ci religii i ksi臋偶y (katechet贸w) w
szko艂ach jest niebywa艂膮 szans膮 na osadzenie parafii w realiach
偶ycia wsp贸lnot lokalnych, na ich rozw贸j zgodny z aspiracjami ludzi
i 艣wiata XXI wieku. WNO艢MY 艢WIAT艁O W 呕YCIE NASZYCH TZW. WSP脫LNOT
LOKALNYCH, nie tylko lampiony adwentowe.
Jak
to si臋 wszystko ma do „nie l臋kajcie si臋 – non abbiate paura”
sprzed 50 i 35 lat? Czy dzisiaj, po latach funkcjonowania w wolnym
艣wiecie, po soborowym, po Roku Wiary i... po encyklikach Jana Paw艂a
II, Benedykta i Franciszka, hierarchowie – trzymaj膮cy w艂adz臋 -
sami sobie nie powinni powt贸rzy膰 tych s艂贸w, przede wszystkim?!
Nie
b贸jmy si臋 w ko艣ciele lokalnym nauki i dialogu! Teologii, filozofii,
medycyny, psychologii. Nie b贸jmy si臋 kultury, poezji, literatury,
Internetu, blog贸w i Facebooka. Wszystko „to” chce s艂u偶y膰
cz艂owiekowi. Cz艂owiek chce(my) s艂u偶y膰 cz艂owiekowi, sobie i
Bogu. PO TO JEST/S膭. Jak pos艂u偶y膰 si臋 w tym celu technologiami
(profilami spo艂eczno艣ciowymi)? S膮 ju偶 przyk艂ady i podpowiedzi jak z ich pomoc膮 znale藕膰 i po艂膮czy膰 z Bogiem i mi臋dzy sob膮 wsp贸艂-braci i wsp贸艂-siostry 2013?
Nie jeste艣my sami, nie tylko dzi臋ki
Ewangelii, ale tak偶e dzi臋ki tym mediom 偶yjemy w globalnym Ko艣ciele. S膮
ludzie sprawni, wykszta艂ceni, utalentowani, kt贸rzy chc膮 pom贸c i traktuj膮 to jako swoje powo艂anie.
-
"Czym偶e jestem ja, nie 贸w kawa艂 mi臋sa i ko艣ci, lecz ja z
krwi ko艣ci mych wyrastaj膮cy, cz艂owiek dzia艂aj膮cy? Raz powsta艂y,
bez wzgl臋du na to, z jakich si艂 i na jakim pod艂o偶u, jestem si艂膮,
kt贸ra sama siebie mno偶y, sama siebie buduje i sama siebie
przerasta, o ile zdo艂a si臋 skupi膰, a nie rozproszy si臋 na drobne
chwile ulegania cierpieniu lub poddawania si臋 przyjemno艣ci. Jestem
si艂a, kt贸ra - w ciele 偶yj膮ca i cia艂em si臋 pos艂uguj膮ca - 艣lady
cia艂a na sobie nosi i jego dzia艂aniu nieraz podlega, ale zarazem,
raz to cia艂o ujarzmiwszy, wszystkie jego mo偶liwo艣ci na wzmo偶enie
samej siebie obraca. Jestem si艂膮, kt贸ra raz w 艣wiat sobie obcy
rzucona, 艣wiat ten sobie przyswaja i ponad to, co zastaje, nowe -
dla swego 偶ycia niezb臋dne - dzie艂a wytwarza. Jestem si艂a, kt贸ra
si臋 chce utrwali膰 - w sobie, w swym dziele, we wszystkim, z czym
si臋 spotyka - czuj膮c, 偶e wystarczy tylko jedna chwila odpr臋偶enia
czy zapomnienia, a sam膮 siebie rozbije, sam膮 siebie zatraci,
unicestwi. Jestem si艂a, kt贸ra najwi臋ksze skarby zachwytu i
szcz臋艣cia w t臋sknocie sobie uraja i do ich urzeczywistnienia d膮偶y,
ale wszystkich ich zrzec si臋 gotowa za sam膮 mo偶no艣膰 przetrwania.
Jestem si艂a, kt贸ra si臋 ostaje w przeciwno艣ciach losu, gdy czuje i
wie, 偶e swobodnym swym czynem z niebytu wywo艂a to, co po niej
pozostanie, gdy sama si臋 ju偶 w walce spali. Jestem si艂膮, co chce
by膰 wolna. I
nawet trwanie swoje wolno艣ci po艣wi臋ci (podkr.moje
jk).
Ale zewsz膮d pod naporem si艂 innych 偶yj膮ca, niewoli zar贸d藕 sama
w sobie znajduje, je艣li si臋 odpr臋偶y, je偶eli wysi艂ku zaniedba. I
wolno艣膰 swoj膮 utraci, je偶eli si臋 sama do siebie przywi膮偶e.
Trwa膰 i by膰 wolna mo偶e tylko wtedy, je偶eli siebie sam膮
dobrowolnie odda na wytwarzanie dobra, pi臋kna i prawdy. W贸wczas
dopiero istnieje (...)." (R.Ingarden, Cz艂owiek i czas)
Nie
b贸jmy si臋 w ko艣ciele lokalnym nauki, wsp贸艂czesno艣ci i... samych
siebie. „Pope Benedict
XVI had attributed the decline in priestly vocations to “a lack of
theological and sociological motivations” for answering God's call”
(abp Mueller) – kto mo偶e, niech dok艂ada sw贸j g艂os i poszerza
kr膮g
refleksji teologicznej-filozoficznej-socjologicznej... kulturowej. Tak偶e g艂osem sztuki, medi贸w i r贸wnie wolnych bloger贸w. Do艣wiadczanie
Boga nie zatrzyma艂o si臋 w 偶adnych granicach czasu i przestrzeni.
Cieszy
i daje mi si艂臋 to, 偶e nie my艣l臋 ani nie pisz臋 koniunkturalnie,
maj膮c jakie艣 dora藕ne oczekiwania. Nie mam chyba ju偶 takich. Nie
po to porywam si臋 na takie bezpardonowe pisanie (my艣lenie), by
cokolwiek osi膮gn膮膰, ale 偶eby dobrze umrze膰, z poczuciem
wype艂nionego zadania. My艣l臋 i pisz臋 testamentalnie. Bo musz臋. Po
to przyszed艂em na 艣wiat? - u偶ywaj膮c znanego cytatu.
Niedorozw贸j tzw. wsp贸lnot lokalnych jest skaz膮 na naszym katolickim
sumieniu w Polsce (pewnie i poza). Nie mo偶na wytyka膰 b艂臋d贸w,
grzech贸w, niedostatk贸w organizacyjnych, moralnych, politycznych itd. tzw. 艣wiatu, tak偶e polskiemu 艣wiatu polityki i medi贸w (cho膰by z okazji 11 Listopada) jakby si臋 nie by艂o cz臋艣ci膮 tego 艣wiata. Podkre艣lamy ch臋tnie, 偶e jeste艣my katolickim (w
wielkiej mierze) spo艂ecze艅stwem, narodem. Wi臋c mamy wi臋kszy
udzia艂 w tym, co si臋 dzieje dooko艂a nas, ni偶 chcemy si臋
przyzna膰. Norwid nam przetar艂 oczy ju偶 dawno, wystarczy (si臋)
przyzna膰, 偶e jeste艣my „jako nar贸d wielcy, a jako spo艂ecze艅stwo
– 偶adni”.
Po stwierdzeniu fakt贸w nie musimy si臋 za艂amywa膰,
tylko wzi膮膰 do roboty, od tzw. wsp贸lnot lokalnych zaczynaj膮c
(gmin, parafii, zak艂ad贸w pracy, stowarzysze艅...). Pomocy nie brak.
Ostatnio do艂膮czy艂 papie偶 Franciszek.
艢cis艂ego,
naj艣ci艣lejszego powi膮zania 偶ycia osobowego i tego, co si臋 dzieje
w tzw. wsp贸lnocie lokalnej dostarczy艂o mi 偶ycie. Dawno, dawno temu
pozna艂em stan tzw. nieszcz臋艣liwej mi艂o艣ci. Skutkiem czego nie
chcia艂em (nie chcia艂o mi si臋) wychodzi膰 na ulice, zdawa膰
egzamin贸w itd. Chcia艂em wyjecha膰 na d艂ugo. Poza miasta, ulice i
kraj, gdzie m贸g艂bym j膮 spotka膰. Pojecha艂em do Francji, chcia艂em
si臋 rzuci膰 za Ocean, dooko艂a globu i gdzie si臋 da. Wybuch艂a jednak w tym czasie Solidarno艣膰 i wr贸ci艂em (cz艂owiek i jego czas!). Ile spraw i 偶y膰 naprawi艂a Solidarno艣膰!
Da艂a nam wolno艣膰, Polsce i po艂owie (naci膮gaj膮c co-nie-co)
Europy.
Dzisiaj
mam podobnie. Kto艣! Odrzucony? Wykl臋ty (na pewno przez dziesi膮tki
anonim贸w), pozbawiony w艂a艣ciwego miejsca w tzw. wsp贸lnocie
lokalnej chce znikn膮膰. Nie wychodzi膰, nie pokazywa膰 si臋. Mog臋 o
tym napisa膰 w Internecie, albo porozmawia膰 z pani膮 doktor.
Jak
to mo偶liwe, 偶e my-ko艣ci贸艂, nie potrafimy zdefiniowa膰 (nazwa膰)
warto艣ci wsp贸lnoty, w kt贸rej dane jest nam 偶y膰, kt贸r膮 w
Strach贸wce i okolicy nazywamy Rzeczpospolit膮 Norwidowsk膮? Nazwa膰
dobra? Sk艂ada膰 za nie dzi臋kczynienia? Nazwa膰 drogi, kt贸r膮
chcemy i艣膰? Nie ma wsp贸lnej drogi bez nazwania PAMI臉CI I
TO呕SAMO艢CI. Nie potrafimy ich obroni膰? O czym to 艣wiadczy? 呕e
nie czujemy si臋 i nie jeste艣my zaiste podmiotem w naszych
wsp贸lnotach ko艣cielnych! 2 tysi膮ce lat po Chrystusie! 50 lat po
Soborze Watyka艅skim II!
Nie
dzieje si臋 to w abstrakcyjnej czasoprzestrzeni, ani w grupie
wyznawc贸w jakiej艣 innej religii, mo偶e jakiej艣 sekty w dalekim
punkcie globu. Dzieje si臋 to nam, konkretnym ludziom i obywatelom
2013, z ca艂ym ich/naszym 偶yciowym i bytowym wyposa偶eniem (wiara i
rozum, wielodzietno艣膰, role spo艂eczne w spo艂ecze艅stwie i
ko艣ciele...) w tzw. wsp贸lnocie lokalnej, w tym: w parafii
Strach贸wka, w dekanacie jadowskim, w diecezji warszawsko-praskiej, w
wolnej i demokratycznej Polsce, w Europie realizuj膮cej nowe rozdanie
bud偶etowe do 2020, z Ukrain膮 aspiruj膮c膮 do wielkiej wsp贸lnoty
(wolno艣ci i demokracji, nie tylko 偶elaza, stali i bud偶etu rolnego)
w 艣wiecie globalnym 2013, za pontyfikatu Jorge Bergoglio, czyli
papie偶a Franciszka Pierwszego.
PS.1
PS.2