piątek, 13 kwietnia 2012

Źródła miłosierdzia i mocy

W tym, co było - jest to, co jest i to, co będzie. Niby proste. Sposób aktualizowania się wszystkich trzech wymiarów, to inna sprawa. Czyli akt zaistnienia jest najważniejszy. Tylko to, co zaistniało może być przeszłością, teraźniejszością i przyszłością.

Ot, snuję sobie takie oczywistości pod wpływem ustawicznej refleksji, a może nawet weryfikacji ustawicznej samego siebie lub prawdy o sobie samym. Na tej drodze ciągle odkrywam, że jestem, bo byłem. To znaczy nawet, w moim przypadku, że to, jaki jestem, jest wyznaczone przez to, co przeżyłem. Proste, oczywiste. Nie mogę nie składać dziękczynienia (εὐχαριστία), skoro podstawowym doznaniem jest SENS tego, co było, co się objawiło, wykonało, dokonało się. Co zostało i mnie podarowane, w czym mam udział przez własną wiarę i rozum. "I widziałem, że wszystko(?), co zostało mi dane, było dobre!"

Napisałem językiem biblijnym, w czasie przeszłym "było", bo mówiąc "jest" obciążamy niejako swoim cielesnym istnieniem, a z tym, wiadomo jak jest. Rozwiewając resztki obaw, czy tzw. rezerwę, mówię, że składam dziękczynienie za to, co było i co jest - bo było i jest dobre. To, co było nie bardzo - jest wyspowiadane. A bardziej precyzyjnie - jest unicestwione w źródle (mocy) Miłosierdzia. Pokażcie swoje źródła miłosierdzia i mocy!
I istnienia ponad-czasowego!
Co więc mamy czynić? Cieszyć się istnieniem i dziękować za wszystkie dary i sens, które zostały nam/mi dane w długim lub krótszym życiu na ziemi. Tylko tyle? Tak tyle.
Nimi się cieszę i oddycham wieczorem pod kołdrą i na powierzchni życia, rano, po zrobieniu bilansu, jak powyżej. Trudno nie zauważyć (może tylko z lekkim zdziwieniem), że jest to tożsame z moją mantrą, tyle że innym językiem: Nie-ja-Ty-Bóg-Miłość-Chrystus-Pokój-Dobro... Amen.

Jestem przekonany, że każdy tak ma. Że każdy homo sapiens-osoba ma swoją mantrę, swój sens, a raczej swój obraz sensu. Wystarczy jeszcze tylko odpowiednie dać rzeczy słowo. Tak tyle. Na początku było i jest słowo. I wszystkim.
Papież błogosławiony powiedział to jakoś podobnie "Wiarą i rozumem" i pozostałymi encyklikami, które mają - z samej nazwy gatunkowej - krążyć między nami, wiernymi tak lub inaczej.

No to nadszedł czas, nadeszła pora, bym podzielił się, czym podzieliłem się w środę z samorządowcami powiatu wołomińskiego w Strudze (Prawdy i Życia?) u Michalitów. Temat miałem zakreślony -

ZMARTWYCHWSTANIE - CYPRIAN NORWID – RZECZPOSPOLITA NORWIDOWSKA (jako egzemplifikacja pochodu pokoleń).

1. Rzeczpospolita Norwidowska łączy, scala obraz małej i wielkiej Ojczyzny – pęknięty, rozpołowiony przez kilkadziesiąt lat XX wieku. Cyprian Norwid mówi o Polsce „od [samego] zarania dziejów - wziętej tęczą zachwytu”. Uczy nas, że wszystko bierze żywot z Ideału. Największym ideałem w dziejach jest Zmartwychwstanie.

2. „Przygotowując się do tego spotkania, wróciłem do lektury pism Norwida i rozmawiałem z tymi, którym Norwid jest także bliski” (to nie ja, to JPII przed spotkaniem z ludźmi kultury i Instytutu Polskiego Dziedzictwa Narodowego). Wziąłem przykład z Papieża i nie mogłem już Go potem wykluczyć z tego krótkiego rozważania.
Papież JPII tak się przejął Norwidem i tak nim żył, że nie tylko nam-Polakom tłumaczył nim świat, i nam-mieszkańcom i samorządowcom powiatu Wołomin przypominał przed Katedrą warszawsko-praską (13 czerwca 1999), że musimy zawsze dodawać, że „na tej właśnie ziemi urodził się Cyprian Norwid, nasz wielki poeta epoki romantyzmu, poeta i myśliciel, który często w swych utworach wspomina ze wzruszeniem dzieciństwo i lata młodzieńcze spędzone w rodzinnych stronach”.
Papież-Polak nawet innym narodom tłumaczył ich okolice z pomocą polskiego poety. Kiedyś na spotkaniu z Radą Miejską Rzymu Rzymianom, ba! rzymskim notablom (patrycjuszom) przypominał - „nazwa miasta - Roma – czytana wspak brzmi amor czyli miłość. Tak mówi polski poeta (w: "Promethidion").

3. Miała być Wielkanoc-Zmatwychwstanie i Cyprian Norwid i RzN. Dołączył się Papież. Czy może wśród nas być odtąd inaczej?
Wieszcz pisał wprost i między wierszami o zmartwychwstaniu. My doświadczamy siły jego osobowości i twórczości nie mniej niż papież Jan Paweł II. Gmina Strachówka – tzn. my-wspólnota mieszkańców (duch) i terytorium (ziemia) zmartwychwstała w najnowszej historii dwukrotnie. Pierwszy raz w 1981 po komunistycznym PRL dzięki Solidarności Rolników Indywidualnych i teraz, po „ciemnych” i bezpłodnych poprzednich kadencjach. W obu przypadkach Norwid był i jest nieocenioną pomocą. Z jego wielkim udziałem rodzi się nowa tożsamość na naszym terenie, która wnosi wkład w większą tożsamość regionu (małej i wielkiej Ojczyzny-Polski).

U podstaw Norwidowskiej refleksji o zmartwychwstaniu leży przekonanie, że każdy człowiek ma udział w historii świata. Każdy czyn, dobry czy zły, każda myśl, każde przedsięwzięcie, choćby nieudane, pozostawia po sobie ślad nie-do-wymazania, którego skutki mają wpływ na dalsze losy społeczeństw. Tak napisał wprost w swojej rozprawce (1852), Zmartwychwstanie historyczne (Beata Wołoszyn). Podobne myśli można znaleźć w jego utworach poetyckich.

5. Najczęściej cytowany jest fragment - "Bo piękno na to jest, by zachwycało do pracy - praca, by się zmartwychwstało" - Jakże daleko idzie nasz "czwarty wieszcz"! Trudno się oprzeć przeświadczeniu, że w słowach tych stał się jednym z prekursorów Soboru Watykańskiego II i jego bogatego nauczania. Tak głęboko umiał odczytać wielkanocną tajemnicę Chrystusa. Tak precyzyjnie przetłumaczył ją na język życia i chrześcijańskiego powołania - być i działać, esse et operari” (13 czerwca 1987, Warszawa, Przemówienie do przedstawicieli świata kultury zgromadzonych w kościele Świętego Krzyża). Byłem w miejscu, w którym Papież mówił te słowa. Nie chciałem wtedy stracić ani chwili i ani słowa Jego obecności.

6. Byłem też w Tarnowie, na mszy beatyfikacyjnej Karoliny Kózkówny, gdzie przemawiał do 2/3 mln rolników, bo chciałem lepiej poznać i zrozumieć tożsamość własnej matki (z rolniczej rodziny spod Szczucina) – tzn. także swoją. I znów papież posługuje się Norwidem - „O głębi powołania rolników myślał Norwid, gdy pisał, że rolnik "jedną ręką szuka dla nas chleba, drugą zdrój świeżych myśli wydobywa z nieba... Wspomniał też "twórców ludowych "Pragnę im i wszystkim innym dodać ducha i zwrócić w ich pracy uwagę na więź między kulturą duchową a religią."

7. Kto z nas by się odważył snuć takie myśli o powiązaniu ziemi, roli, życia, zmartwychwstania, piękna, zachwytu, Ojczyzny, gminy, samorządności – jak Norwid i za nim i niejako na nim Papież? - „W obrębie pojęcia "ojczyzna" zawiera się jakieś głębokie sprzężenie pomiędzy tym, co duchowe, a tym, co materialne, pomiędzy kulturą a ziemią. Ziemia odebrana narodowi przemocą staje się niejako głośnym wołaniem w kierunku "ducha" narodu. Duch narodu się budzi, żyje nowym życiem i z kolei walczy, aby były przywrócone ziemi jej prawa. Wszystko to ujął Norwid w zwięzłej formie – Piękno – Praca – Zmartwychwstanie... (2005, "Pamięć i Tożsamość". I tutaj "Piękno jest kluczem tajemnicy i wezwaniem transcendencji. Zachęca człowieka, aby poznał smak życia i umiał marzyć o przyszłości. (List do artystów)

8. Papież najczęściej cytował Norwida, ze wszystkich poetów i twórców. Wracał do tych samych myśli, które już są, albo będą w kolejnym badawczym projekcie policzone dokładnie - „Piękno - praca - zmartwychwstanie: ta Norwidowska triada pozostaje zawsze w mocy. Mówiliśmy o tym przed czterema laty w kościele Świętego Krzyża. Dziś do tego powracam. Dziś bowiem - może inaczej niż wówczas, ale bardziej jeszcze - czujemy potrzebę zmartwychwstania, czujemy imperatyw zmartwychwstania.” MÓWIŁ TO JUŻ Jan Paweł II W POLSCE SAMORZĄDOWEJ, PO PIERWSZYCH WOLNYCH WYBORACH!!

9. „Zmartwychwstanie jest zasadą życia chrześcijańskiego, zmartwychwstanie Chrystusa jest wszczepiane w nas w sakramentach, które przyjmujemy. Natomiast to samo zmartwychwstanie przez Norwida zostało przetłumaczone na wymóg życia narodowego, powiedziałbym nawet społeczno-ekonomicznego: jak być narodem [gminą, wspólnotą, stowarzyszeniem] zmartwychwstałym, to znaczy narodem, który żyje pełnią życia. (8 czerwca 1991,Warszawa, do świata kultury w Teatrze Narodowym)

***

„Gdy zacząłem obmyślać akcję i konflikt, charaktery osób, stosunki polityczne i społeczne... nie mogłem sobie wyobrazić nieobecności Chrystusa w ludzkich dziejach... ani siebie, ani sensu świata nie mogłem odnaleźć” (Roman Brandstaetter o projekcie pewnej powieści).
Dla nas w gminie bardzo jest pouczające, że w dobrej powieści akcja i konflikt być muszą. Mamy jedno i drugie. Przecież tego, co mogę powiedzieć do samorządowców w powiecie, nie mogę powiedzieć do samorządowców w mojej gminie. Ba, za to samo jestem tutaj nazywany "siewcą nienawiści" ;-)

PS.
W świetle tego, co powyżej, jest oczywiste, że moim źródłem miłosierdzia i mocy jest także sakramentalna żona, która utrzymuje męża w połowie nie-roba. Choć moja druga połowa wykonuje swoją pracę dość sumiennie (2x1/2).
Cieszę się z góry na lekturę "Norwid wobec polskiej myśli filozoficznej pierwszej połowy XIX wieku", Elżbieta Lijewska (UAM Poznań).
Cieszy mnie odnośnik tejże autorki do pracy Adama Cedro, który "zastanawiając się, czy rzeczywistość przedstawiona w Quidamie (imperator, powstanie, fałszywy mesjasz, immolowanie kraju, panteizm państwa) służy za tradycyjny w romantyzmie kostium, pod którym zwykło się ukrywać problemy świata współczesnego (wschodniego krańca Europy) nie wykluczył możliwości takiej lektury, ale uznał, że byłaby ona zbyt prostolinijnym odczytywaniem parabolicznych sensów poematu. Powołał się przy tym na autokomentarz Norwida do Quidama, iż „to nie patriotyczne polskie”, bo „nie ma tam ułanów z wąsami” a czytelnik polski powinien znać „historię społeczeństwa chrześcijańskiego”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz