niedziela, 17 listopada 2024
Strach贸wko, pami臋tasz? (post o szkole, z 2009)
poniedzia艂ek, 11 listopada 2024
艢wi臋towanie pe艂ne refleksji
sobota, 9 listopada 2024
Ko艣ci贸艂 艣wi臋to艣ci i tradycji trwania w wy偶szo艣ci i zak艂amaniu
Problem znam z w艂asnego 偶ycia, nie potrzebuj臋 ju偶 go rozdrapywa膰. Ale zajrza艂em, przeczyta艂em uwa偶nie, a nawet z podarowan膮 mi przez Opatrzno艣膰 czujno艣ci膮. I zosta艂em poruszony. A jednak! Ci膮gle jest co艣 w tej/tych historiach, losach os贸b, jakie艣 aspekty, odcienie, kt贸re mnie poruszaj膮. Kt贸re pozwalaj膮 mi lepiej zrozumie膰 sytuacj臋 Ko艣cio艂a (tak globalni, jako i w Polsce) - ale tak偶e to, jaki wp艂yw opisane sprawy maj膮 na moje 偶ycie. Chcia艂oby si臋 dopowiedzie膰 - na polskiego katolika, ojca, dziadka, m臋偶a, katechet臋.
czwartek, 24 pa藕dziernika 2024
WYDARZENIE "U Matki Bo偶ej Annopolskiej w dniu 30 sierpnia 2024" (praca patchworkowa)
Dni mijaj膮. P贸藕niej tygodnie, miesi膮ce, lata. Z bezwzgl臋dn膮 konsekwencj膮. Tak w og贸le, a tak偶e oczywi艣cie przed i po (wa偶nych) wydarzeniach. Ale wydarzenia tworz膮 nasz膮 histori臋. Nasz膮 - nie jak膮艣, nawet je艣li zapisan膮 w "jakich艣" podr臋cznikach. Dlaczego dzielimy je na wa偶ne i niewa偶ne? Czy bylejako艣膰 nazwiemy wydarzeniem?
Bo wydarzenia tylko cz艂owiek-osoba mo偶e prze偶ywa膰 i przechowa膰 w podmiotowej pami臋ci i to偶samo艣ci. Nie tylko w pami臋ci cyfrowej, zapisanej na jakich艣 technologicznych no艣nikach. Pami臋膰 i to偶samo艣膰 to atrybuty podmiotu OSOBOWEGO. Osoba jest i pozostanie tajemnic膮. Darem i tajemnic膮 dla tych, kt贸rzy j膮 zg艂臋biaj膮. "Cz艂owiek to ten, kto zna siebie" - w encyklice "Wiara i rozum" papie偶 odwo艂a艂 si臋 do m膮dro艣ci Grek贸w. To ten, kto podj膮艂 "prac臋 w pocie swego czo艂a", z kolei pisa艂 Norwid. Nie po to jest 艣wiat艂o, by pod korcem sta艂o. 艢wiat艂o jest. Ma w sobie co艣 nieprzekraczalnego nawet najwi臋ksz膮 wiar膮 i rozumem, nie tylko swoj膮 pr臋dko艣膰 dla fizyk贸w, astronom贸w, kosmolog贸w, matematyk贸w... 艢wiat艂o rodzi si臋 i p艂ynie w wieczno艣ci z wydarzenia, nawet je艣li danej gwiazdy nie ma ju偶 na firmamencie.
Ale wydarzenie niezauwa偶one i niezapisane nie zaistnieje w ludzkiej historii, w ludzkiej kulturze. Naszym zadaniem egzystencjalnym i ba! powinno艣ci膮 moraln膮 jest nazwa膰 i przekaza膰 dalej, kolejnym pokoleniom. Nigdy ca艂kowicie nie znika, mo偶e nierozpoznane powraca do swego 藕r贸d艂a 艣wiat艂a (i istnienia).
Od wydarzenia, kt贸re chc臋 opisa膰 min臋艂o 5 dni (wtedy). Tylko, lub a偶, a ja ci膮gle nie mog臋 usi膮艣膰 i go opisa膰. Umyka mi, migocze i ja艣nieje, potem przes艂ania go codzienno艣膰, ale wiem, 偶e zn贸w si臋 wy艂oni. Jako zadanie, tym razem. Wiem, 偶e musz臋 go uchwyci膰 i wyrazi膰. W ludzkim, osobowo-podmiotowym j臋zyku polskim. W ludzkiej, polskiej kulturze, cz膮stce jednej wielkiej kultury od pocz膮tku cz艂owieka na ziemi. Tej dialogicznej, otwartej na ka偶de odkrycie, na wszystko, co si臋 jako艣 jawi cz艂owiekowi (my艣l膮cemu). Badaj膮cej wszystko, co do nas dochodzi, dane wysi艂kiem tw贸rczym gatunku homo sapiens. Badaj膮cej wszystko!! Zachowuj膮cej to, co dobre, pi臋kne, prawdziwe - dla rozwoju i trwania cz艂owieka w ka偶dej i ka偶dym z nas. A ka偶da/ka偶dy ma swoje genetyczne uwarunkowanie i kulturow膮 obr贸bk臋 w konkretnych 艣rodowiskach, grupach i swojej w艂asnej historii. Ka偶da/ka偶dy ma zalety, talenty, wady, granice jakie艣. Byle na miar臋 odpowiedzialno艣ci za to, co nasze. Bez wyparcia i zak艂amywania rzeczywisto艣ci. Wszystkiego nie musz臋 wszystkim zwierzy膰, ale musz臋 nie艣膰 w sobie 艣wiadomie. Stara膰 si臋 o to usilnie. By膰, albo nie by膰 - adekwatnym, prawdziwym. SOB膭. Ani lepszym, ani gorszym od innych. Oto ponadshakespearowska i norwidowa sztuka sztuk wszelakich - "odpowiednie da膰 rzeczy s艂owo".
Zdaj臋 sobie spraw臋, ja 71 letni emerytowany nauczyciel, katecheta, autor bloga, 偶e trudno b臋dzie przebrn膮膰 przez t臋 moj膮 prac臋 pisan膮, pr贸buj膮c膮 ogarn膮膰 ca艂a dost臋pn膮 mi wiedz臋 w dziedzinie pami臋ci, 艣wiadomo艣ci, to偶samo艣ci, ale... z drugiej strony - zbytnie uproszczenia cz臋sto nas zwodz膮.
呕eby jako艣 ogarn膮膰 to i wszelkie inne wydarzenia, musz臋 wch艂on膮膰 mas臋 ciszy. Ona tworzy jakby os艂on臋 i osnow臋 my艣li. Pra藕r贸d艂o. Na miar臋 dla ka偶dej i ka偶dego z nas. Tylko cisza - echo wieczno艣ci - jest w艂a艣ciwym dope艂nieniem wydarze艅. Bez ciszy nie b臋d臋 w stanie podo艂a膰 zadaniu. Obj膮膰 ca艂膮 swoj膮 艣wiadomo艣ci膮 i wyrazi膰 wydarzenie sprzed 5 dni. W ciszy powtarzam sobie jak refren "drugiego takiego wydarzenia ju偶 w moim 偶yciu nie b臋dzie". A czy kto艣 podejmie w膮tek w nast臋pnych pokoleniach, analogicznie jak ja, J贸zef K. - wiedzie膰 nie mo偶na.
Najpierw, pr贸cz ciszy, brakowa艂o mi pewnego oprawionego w ramki obrazka. Dyplomu (no. 314) i odznaki przyznanej przez Komitet Obchodu 25-lecia, za WALK臉 O SZKO艁臉 POLSK膭, dla Marii Kr贸lowej - kt贸ra wraz m臋偶em stworzy艂a miejsce naszego spotkania-wydarzenia. Obrazka-dyplomu z 2 lutego 1930 roku. W polskiej tradycji katolickiej obchodzone jest wtedy 艣wi臋to Matki Boskiej Gromnicznej (Jezus jako „艣wiat艂o艣膰 艣wiata”), a oficjalnie nosi nazw臋 Ofiarowania Pa艅skiego - na pami膮tk臋 przyniesienia przez Maryj臋 niemowl臋cia Jezusa do 艣wi膮tyni jerozolimskiej. Mia艂o to miejsce w 40 dni po narodzeniu dziecka. Niby nic, koincydencja czasu i zdarze艅, poszerza perspektyw臋 mojego roz-wa偶ania daru spotkania-wydarzenia w Ogrodzie annopolskim. Nie wiem, nie doczyta艂em nigdzie, dlaczego w 1930 roku zadzia艂o si臋 TO CO艢 akurat 2 lutego, cho膰 mo偶e mia艂o jakie艣 znaczenie/uzasadnienie?
Wiem, mam pe艂n膮 艣wiadomo艣膰, jakie znaczenie mia艂a i ma data/dzie艅 naszego wydarzenia spotkania u Matki Bo偶ej Annopolskiej. 30 Sierpnia jest rocznic膮 i 艣wi臋tem powstania w Polsce/Europie/艣wiecie NSZZ SOLIDARNO艢CI.
Niby nic, pami膮tka rodzinna, wisz膮ca przez dziesi臋ciolecia na 艣cianie na poddaszu. Jednak w po艂膮czeniu z inn膮 pami膮tk膮, rodzinn膮 kronik膮, i fragmentem odnosz膮cym si臋 do dzia艂alno艣ci uj臋tej wy偶ej wymienionym dyplomem i odznak膮, rozb艂yskuje wi臋kszy snop 艣wiat艂a. 脫w fragment, opisuj膮cy jej -nagrodzonej-obdarowanej Marii Kr贸l z domu Jackowskiej - chwalebne 偶ycie i czyny, brzmi: "potem czas sw贸j w tajnem kole / po偶ytecznie zu偶ywa艂a / gdy zdr贸j wiedzy dziatwie w szkole / w zakute g艂owy wt艂acza艂a // praca ta cho膰 bardzo mi艂a / niebezpieczn膮 by艂a przecie / narazi膰 j膮 mog艂a by艂a / na katorg臋 o czym wiecie...". Jakie by艂o t艂o spo艂eczno-polityczne owej walki o szko艂臋 polsk膮, mo偶na pozna膰 z opracowa艅 historycznych, np. 1) Walka o szko艂臋 polsk膮 : w 25-lecie strajku szkolnego / pod red. S. Drzewieckiego, Z. Nowickiego i T. Woje艅skiego ; Zwi膮zki Nauczycielstwa Polskich Szk贸艂 Powszechnych i 艢rednich, (1930, strajki studenckie, szko艂y, zab贸r rosyjski), 2) Nasza walka o szko艂臋 polsk膮 1901-1917 : opracowania, wspomnienia, dokumenty. T. 1, pod.red. prof. B. Nawroczy艅skiego (1932).
Kiedy znalaz艂 si臋 obrazek, opisywane wydarzenie nabra艂o nowego jeszcze wymiaru. Jeszcze bardziej odleg艂ego od "szaro艣ci" powszednich dni i nocy. Wymiaru wielce ideowego - nazwanego i odczytanego (wys艂uchanego - w j臋zyku synodalnych dokument贸w) sic et nunc. Ale to potem.
Teraz wracam do podstawowego i pierwszoplanowego wymiaru opisywanego wydarzenia. W starym wiejskim ogrodzie zjecha艂o si臋 do艣膰 liczne grono-towarzystwo (zgromadzenie-zwo艂anie) os贸b z艂膮czonych drog膮-prawd膮-偶yciem, zar贸wno osobistym ka偶dej/ka偶dego, jak i czasem naznaczonym w kalendarzu polskich dziej贸w, czasem polskich przemian ustrojowych. Wielkiego przeskoku kulturowo-cywilizacyjnego. Transformacji cywilizacyjnej datowanej od 1989/1990, a dla rozumiej膮cych wi臋cej - od Solidarno艣ci 1980/81, z艂膮czonej korzeniem dziej贸w z wyborem kardyna艂a Wojty艂y na papie偶a Powszechnego Ko艣cio艂a. Globalizacja dziej贸w dotkn臋艂a tak偶e Ogr贸d Kr贸l贸w/Jackowskich/Kapaon贸w w Annopolu. Duch czasu i duch miejsca wykona艂y pot臋偶n膮 prac臋 tutaj. Wiara i rozum cz艂owieka my艣l膮cego pozwala unie艣膰 si臋 ponad zmienne okoliczno艣ci, aby poznawa膰 i kontemplowa膰 prawd臋. T臋 prawd臋, kt贸ra przekracza podr臋czniki i teorie. Prawd臋, kt贸ra mieszka mi臋dzy nami. Bo wciela si臋 w dzieje, tylko poprzez cz艂owieka, ka偶d膮 i ka偶dego z nas. Niematematycznie, nie w cyfry, nie w liczby, nie w maszyny. Bez cz艂owieka my艣l膮cego, bez naszej ludzkiej gatunkowej 艣wiadomo艣ci sensu nie tylko nie mo偶na pozna膰 - c贸偶 dopiero kontemplowa膰 - ale w og贸le sens nie mo偶e zaistnie膰/wydarzy膰 si臋 we Wszech艣wiecie. Ka偶dy sens ma sw贸j egzystencjalny odno艣nik, dzisiaj m贸wimy o linkach (w czym艣 wi臋kszym ni偶 Inter-net).
Podstawowym wymiarem opisywanego wydarzenia jest zgromadzenie nauczycielskiego grona pewnej szko艂y, w pewnej polskiej gminie, z bardzo konkretn膮 histori膮, maj膮c膮 kszta艂tuj膮cy wp艂yw na ka偶d膮 i ka偶dego z nas. Wszyscy byli zaproszeni, nie wszyscy mogli si臋 zjawi膰. Zjawienie jest fundamentalnym aspektem ka偶dej fenomenologii, a mo偶e i ka偶dej ludzkiej egzystencji. Bez zjawienia si臋 czegokolwiek dla/w ludzkiej podmiotowej 艣wiadomo艣ci nie mo偶na tego pozna膰, opisa膰, mierzy膰, kontemplowa膰. Zjawi膰 si臋 - stan膮膰 w 艣wietle. I w jakiej艣-czyjej艣 perspektywie rozumienia/艣wiadomo艣ci.
Zjawi艂o si臋, sta艂o si臋 jaw膮, obecno艣ci膮 14 os贸b. Na jawie, nie w snach, ani czyich艣 planach tylko. J臋zyk teologii (sobor贸w i synod贸w) powiedzia艂by "zechcia艂 B贸g i si臋 sta艂o". Sta艂o si臋 to, co zechcia艂. Zechcieli艣my. Mieli艣my tak膮 woln膮 wol臋, aby by膰 w tym miejscu, w tym czasie polskich - i w og贸le - dziej贸w. W osobowej czasoprzestrzeni.
Z inicjatyw膮 wysz艂a Gra偶yna. Zaprosi艂a. Na sam koniec swojego dyrektorowania szkole pod nazw膮 Rzeczpospolitej Norwidowskiej. D艂ugo dyrektorowa艂a, 23 lata. Do emerytury. I nie by艂a to rutynowa praca nauczycielska, tudzie偶 rutynowe/urz臋dnicze dyrektorowanie. To by艂o wype艂nianie misji i permanentne (nieprzerwane) budowanie zespo艂u. Zesp贸艂 tak偶e nie jest celem samym w sobie. Wed艂ug mojego rozumienia spraw cz艂owieka, 艣wiata i Boga - zesp贸艂 jest drog膮 i etapem, kt贸rych celem jest WSP脫LNOTA (tajemnicza JEDNO艢膯-JEDNIA, mo偶liwa tylko w艣r贸d os贸b/ludzi 艣wiadomych siebie i pozosta艂ej rzeczywisto艣ci, zawsze nam jako艣 danej).
Wsp贸lnota jest warto艣ci膮, idea艂em, tajemnic膮. Darem i tajemnic膮. Nie powstaje przez czyje艣 administracyjno-prawne decyzje. Nie stanie si臋 tak nawet w Ko艣ciele, pomimo kaznodziejskich i duszpasterskich zabieg贸w. Wed艂ug mojego rozeznania i przemy艣le艅, wsp贸lnota rodzi si臋 przez dobrowolne przyj臋cie daru (kt贸ry jakby kategoryzuje/specyfikuje) ka偶d膮 wsp贸lnot臋. Dawca owego daru - tajemnica? - jest we wsp贸lnocie najwa偶niejszy. Na przyk艂ad dla tzw. wsp贸lnoty samorz膮dowej najwa偶niejszy/decyduj膮cy jest fakt zamieszkiwania na danym terenie. Wyb贸r miejsca jest darem dziedzicznym dla wi臋kszo艣ci, a dla niekt贸rych stoi za tym 艣wiadoma decyzja - wyb贸r. O tym, 偶e tak lub inaczej zorganizowany jest podzia艂 kraju decyduj膮 jakie艣 w艂adze - fakt, kt贸ry tak偶e musimy akceptowa膰, lub... zmieni膰 adres zamieszkania, a nawet obywatelstwo.
WSP脫LNOTA jest prawie niedo艣cig艂ym idea艂em dla ka偶dej grupy ludzi 艂膮cz膮cych si臋 w jakim艣 wy偶szym (ni偶 partykularny zawsze interes) celu. W szczeg贸lno艣ci takie spo艂eczno艣ci, jak szko艂y i uniwersytety. Ko艣cio艂y? Parafie? Dlaczego? Bo prawda tego wymaga. I dobro wychowania. I pi臋kno poszczeg贸lnych os贸b i ich szerszych-najg艂臋bszych relacji osobowo-egzystencjalno-metafizycznych - nie tylko psychologiczno-zawodowych. Bez mi艂o艣ci (umi艂owania) PRAWDY nie mo偶na by膰 szko艂膮 ani uniwersytetem, ani ko艣cio艂em, ani gmin膮 i parafi膮. Co najwy偶ej marn膮 - cho膰 nawet ustawowo (i katechetycznie) definiowan膮 - podr贸bka.
Pa艂eczk臋-batut臋 dyrektorowania w zgranym zespole przej膮艂 z dniem 1 wrze艣nia 2024 roku Sebastian. Sebastian przeby艂 dotychczasow膮 drog臋 偶ycia, kszta艂cenia, formowania tutaj, w tej szkole, za czas贸w dyrektorowania Gra偶yny. Powinien czu膰, zna膰, rozumie膰 najl偶ejsze tchnienie wiatru dziej贸w i natury kultury w tych okolicach. Dr偶enie strun Opatrzno艣ci, egzystencji, odwiecznego sensu. Ta ziemia, jej najg艂臋bsze idee-idea艂y go zrodzi艂a, ta ziemia - z odmienionym obliczem po modlitwie Polek i Polak贸w zgromadzonych z papie偶em Janem Paw艂em II na Placu Zwyci臋stwa 2 czerwca 1989. Ta ziemia uk艂ada艂a i jego do snu i do pracy i jak w kolebce wypie艣ci艂a.
***Autor: CYPRIAN KAMIL NORWID
1.
***
Stary ogr贸d annopolski pami臋ta czasy niemieckich osadnik贸w z prze艂omu XVIII/XIX wieku. Z oko艂o konstytucyjnego czasu i klimatu, kt贸re podarowa艂y nam (pami臋ci i to偶samo艣ci ludzi 艣wiadomych, obywateli, polskich patriot贸w) nie tylko rosn膮ce w Annopolu wiekowe d臋by, ale tak偶e pi臋kny, jakby obraz, sztych z dziej贸w polskiej kultury - nie metalowym rylcem wykonany, ale pi贸rem Adama Naruszewicza, literata i kr贸lewskiego kronikarza, biskupa smole艅skiego, zwolennika Konstytucji 3 Maja.
Tak to nam przekaza艂:
- By艂 rok 1788, kr贸l si臋 nazywa艂 Poniatowski, a bohater贸w tamtego wydarzenia by艂o dw贸ch: Jan III Sobieski i 10-letni mieszkaniec Strach贸wki Micha艂, tak偶e, a jak偶e - Sobieski. M艂ody Micha艂 przem贸wi艂 - ubrany w "polsko艣膰", a kr贸l by艂 wielce ukontentowany z jego mowy i wzi膮艂 do Szko艂y Rycerskiej na w艂asny koszt. To pomnikowa historia naszych przodk贸w i naszego miejsca na ziemi. POLSKO艢膯 w dziejach i kulturze, w zawi艂ej materii miejsc i ludzi, ulokowanych w Kraju Nad Wis艂膮 (i Osownic膮 sk膮din膮d). Geograficznie, geologicznie, historycznie, kulturowo, fenomeno-logicznie zarazem i metafizycznie. Czy tacy bohaterowie i takie sceny nie robi膮 ju偶 偶adnego wra偶enia na wsp贸艂czesnej m艂odzie偶y? A mo偶e nie mog膮 przebi膰 si臋 i dotrze膰 przez zas艂ony nie-pami臋ci i nie-to偶samo艣ci os贸b znacz膮cych i w og贸le 偶ycia spo艂eczno-kulturalnego naszej gminy? Nie pami臋tam takiej dyskusji w ramach gminnego samorz膮du? :-(
Mijaj膮 dni i 偶eby dalej pisa膰, kontynuowa膰 wype艂nianie zadania, musz臋 znale藕膰 punkt zr贸wnowa偶onego dobro-stanu. Nie da si臋 tak, hop siup. Bo przecie偶 nie si膮d臋 i nie b臋d臋 kontynuowa艂 tej pracy mechanicznie, jak robot. Tak偶e w procesie pisania czego艣 na konkretny temat, musi przyj艣膰 uchwytny moment, w kt贸rym jestem gotowy do pracy, bo wewn膮trz sens nap臋cznia艂 i daje uchwytny impuls (pewnie nawet mierzalny elektryczny przep艂yw w neuronach). Nie wiem wtedy co, ale wiem, 偶e nadejdzie, b臋dzie rodzi膰, uruchomi si臋 wewn臋trzny proces rodzenia-objawiania si臋 sensu opisywanych zdarze艅. Nie wiem, co konkretnie przyniesie, w jakie rewiry ode艣le, ale wiem, 偶e tak si臋 b臋dzie dzia艂o. 呕e z osobowych zasob贸w wychynie, objawi, zjawi si臋 cz膮stka-cz膮stki fenomenu, z kt贸rym si臋 zmagam, kt贸ry zosta艂 mi zadany. Powierzony osobowym losem. Osobow膮 drog膮-prawd膮-偶yciem. Jak ten proces dzieje si臋 we mnie pr贸buj臋 opisa膰 form膮 wersowan膮, dlatego do艂膮czam tutaj teksty wersowane, kt贸re powstawa艂y r贸wnolegle z pr贸b膮 opisania tytu艂owego wydarzenia. Czytelnik b臋dzie mia艂 nie tylko ogl膮d opisywanej rzeczy/wydarzenia, ale tak偶e wgl膮d w procesy 艣wiadomo艣ciowe autora. To zawsze jest r贸wnoleg艂o艣膰, r贸wnoczesno艣膰, kompatybilno艣膰, adekwatno艣膰 jaka艣 - intelektualno-duchowa.
Nie wiem, czy sens, ale wiem, 偶e prze偶ycie sensu ma sw贸j pocz膮tek (nawet je艣li majaczy jakby w mgle dzieci艅stwa i m艂odo艣ci), ma swoje rozwini臋cie i koniec. Tak, jak ludzkie 偶ycie. Czy 艣mier膰 mo偶e by膰 apogeum owego sensu? Mo偶e, ale nie musi. Czy apogeum jest wype艂nieniem? Mo偶e, ale gdzie ten punkt lokalizowa膰? Prze偶ycie jest pewnym continuum. Ale jedno jest pewne. Przy takim do艣wiadczeniu-prze偶yciu sensu, 艣mier膰 nie jawi si臋 jako straszna tragedia. Jest cz臋艣ci膮 ca艂o艣ci ludzkiego bytowania na ziemi. Samo (nomen omen) "prze偶ycie/prze偶ywanie" 艣mierci domaga si臋 wr臋cz 艣mierci. Rozci膮ganie w niesko艅czono艣膰 sensu rozmy艂o by go, zbagatelizowa艂o, a mo偶e wr臋cz, a偶 tak pomniejszy艂o, 偶e zr贸wna艂oby z bezsensem?!
Min臋艂y kolejne dni, a ja zn贸w niczego tutaj nie dopisa艂em. A bo za du偶y ruch jest w domu, a to co艣 innego. G艂臋boka jest studnia dziej贸w. Stoj臋 nad jej kraw臋dzi膮. Nie zawsze co艣 zrozumia艂ego si臋 z niej wydobywa. Czasem czekam godzinami. Wydarzenie, nad kt贸rym pracuj臋 "w pocie swego czo艂a" nie znikn臋艂o. Wydarzenia nie znikaj膮. Skoro si臋 wydarzy艂y. S膮 darem, do zachowania. I odczytywania, rozkminiania, na ile jeste艣my do tego zdolni-uzdolnieni drog膮-prawd膮-偶yciem. Jedno na staro艣膰 wiem - 偶e spojrzenie w g艂臋bi臋 tej studni uwznio艣la, niczym wygrane wybory na prezydenta Polski, a mo偶e i kr贸la i papie偶a. (Czemu takie akurat por贸wnanie? Pod wp艂ywem obrazka w tv). W jakiej perspektywie patrzy si臋, widzi - siebie i wszystko??
***
co to jest 艣wiadomo艣膰
/tu sko艅czy膰 czy ci膮gn膮膰 dalej/
mam swoj膮 teori臋
a raczej objawienie
偶e to spos贸b istnienia
podmiot贸w
podmiot ma granice
cho膰 mo偶e niesko艅czone
jak pole kuli
podmiot czego艣
bytu osobowego
lub prawnego (jedynie)
艣wiadomo艣膰 ma zas贸b
kt贸ry nas przekracza
wykorzystujemy cz臋艣膰 jego
jak i mo偶liwo艣ci m贸zgu
艣wiadomo艣膰 to samo-objawianie
zakres贸w rzeczywisto艣ci
spl膮tanych drog膮-prawd膮-偶yciem
co zaproponowa艂 Jezus z Nazaretu
tyle pozna膰 mo偶emy
je艣li chcemy i szukamy
samo艣wiadomo艣膰 podmiotu w nas
z bezkresnych mo偶liwo艣ci relacji
nie poznam nawet samego siebie
do ko艅ca
nie tylko jak si臋 przejawi艂em
jako pesel w czasoprzestrzeni
kultura m贸wi bo zapisuje wiele
ale przecie偶 nie wszystko
co jest mo偶liwe
materialnie duchowo w og贸le
(艣roda, 18 wrze艣nia 2024, g. 11.50)
***
Dzisiaj mijaj膮 trzy tygodnie od owego wydarzenia. Nic nie by艂o w stanie ostatnio zmusi膰 mnie do pisania. Powinienem... ale nie, nie mia艂em potrzebnego potencja艂u... powiedzmy, wybuchowego, lub inicjuj膮cego czynno艣膰 zasiedzenia w pisaniu (dla wielu - pisaninie). Dzisiaj co艣 przewa偶y艂o inercj臋 szarych nocy i dni. Mocna my艣l-艣wiadomo艣膰, 偶e niedoko艅czona praca-relacja z wydarzenia w ogrodzie "U Matki Bo偶ej Annopolskiej w dniu 30 sierpnia 2024" pozostanie w niebycie - bo dla kog贸偶 jeszcze mo偶e mie膰 wi臋ksze, lub jakiekolwiek znaczenie po latach?
W niebycie z konieczno艣ci, bo nawet je艣li kto艣 wspomni, albo znajdzie jakie艣 stare zdj臋cie, to nie zobaczy tego, co jest istotowe i konstytutywne dla wydarzenia, co jest przedmiotem tego tekstu. O rzeczywisto艣ci - jaka jest - z udzia艂em (punktem widzenia i prze偶ywania) podmiotu pe艂nego egzystencjalnej i kulturowej samo艣wiadomo艣ci. Jestem odpowiedzialny za to, co oswoi艂em - powiedzia艂 Ma艂y Ksi膮偶e Saint Exuperego.
Dla mojego podmiotu, autora tekstu o prze偶yciu wydarzenie z 30 sierpnia, nie chodzi艂o tylko o spotkanie os贸b zwi膮zanych miejscem pracy w szkole w Strach贸wce. Ba! bez si臋gni臋cia w zakres semantyki p艂ywamy po powierzchni zdarze艅. Ba - na powierzchni w艂asnego 偶ycia, kultury, a nawet godno艣ci ludzkiej, osobowej. A o tzw. kulturze chrze艣cija艅skiej (kt贸r膮 wycieraj膮 se g臋by politycy) w og贸le nie wspominaj膮c.
Nie ma wydarzenia bez prze偶ywaj膮cego go podmiotu 艣wiadomo艣ci. Wydarzenia - jak rozumiemy to s艂owo/poj臋cie? Wydarzenie nie jest sum膮 (zbiorem) cyfrowych algorytm贸w. Wydarzenie ma komponent osobowy, podmiotowy, z zakresu sens贸w, pami臋ci, warto艣ci, to偶samo艣ci... Im dalej si臋gniemy - tym wi臋cej zrozumiemy - ubogacaj膮c siebie, a wi臋c i reszt臋 ludzkiej (czy tylko) rzeczywisto艣ci. Matematyka, nawet najdoskonalszymi r贸wnaniami-prawami-aksjomatami wydarzenia nie stworzy. Ani nie opisze. To co intelektualno-duchowe wymyka si臋 liczbom.
Opisuj膮c cokolwiek staram si臋 si臋ga膰 jak najdalej. Na ile potrafi臋, no i na ile dana rzecz/sytuacja tego wymaga, b膮d藕 zas艂uguje. S膮 rzeczy r贸偶nej wagi.
Adekwatno艣膰, "odpowiednie da膰 rzeczy imi臋", istota rzeczy (aspekty istotowe i konstytutywne) s膮 - i tworz膮 - ludzki 艣wiat, ludzk膮 kultur臋. To, co poni偶ej nich, nazw臋 brutalnie (z dala od poprawno艣ci polityczne) subkultur膮 - jak膮艣, grupow膮, 艣rodowiskow膮, a nawet partyjno-wyznaniowo-ustrojow膮… magm膮.
Min臋艂y trzy tygodnie od spotkania nauczycieli ze szko艂y im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej w Strach贸wce w starym ogrodzie annopolskim, maj膮cym swoj膮 i polsk膮 histori臋. Europejsko-polsko-katolick膮. Europejsk膮, bo to miejsce pierwsi kolonizowali przybysze z Niemiec na prze艂omie XVIII i XIX wieku. Teren by艂 i jest podmok艂y, takie w艂a艣nie dawano do zasiedlenia i gospodarowania przybyszom z zachodu, kt贸rzy po pierwsze szukali ziemi, po drugie byli znani z tego, 偶e dobrze sobie radz膮 na mokrych glebach i nieu偶ytkach. Takie miejsca w niekt贸rych cz臋艣ciach Polski nazywaj膮 do dzisiaj "ol臋drami". U nas od zawsze m贸wi艂o si臋, 偶e mieszkamy na kolonii wsi Annopol, do kt贸rej najlepiej dojecha膰 przez wie艣 Rozalin, w kt贸rej szko艂a przez dziesi臋ciolecia mie艣ci艂a si臋 w budynku poniemieckiej kaplicy osadnik贸w z Zachodu. Kaplica od naszego siedliska oddalona jest w linii prostej o ok. 1000 metr贸w.
Wydarzenia powstaj膮/rodz膮 si臋 w ludzkiej (naszej) 艣wiadomo艣ci. Nasza g艂臋bia (lub p艂ytko艣膰/nie艣wiadomo艣膰) odczytuje g艂臋bi臋 dziej贸w/kultury, lub j膮 niweczy. Wydarzenia w annopolskim ogrodzie potrzebuj膮 mojej 艣wiadomo艣ci (mojej osobistej kultury). Na ile wiem, znam, na ile pytam, szukam - w swojej bezkresnej czasoprzestrzeni. I to dotyczy ka偶dej i ka偶dego z nas. Nasze znaleziska (opisane, przekazane) staj膮 si臋 cz膮stk膮 bogactwa ludzkiej kultury i dziej贸w.
Nikt nie wie wszystkiego, to bana艂. Nie wiem r贸wnie偶, dok膮d zaprowadz膮 mnie my艣li i proces ich zapisywania. My艣li meandruj膮. Skojarzenia rodz膮 si臋 wraz z czasem, dochodz膮 okoliczno艣ci nieraz z ca艂kiem niespodziewanych kierunk贸w, na przyk艂ad z medi贸w i 偶ycia 艣wiata, tego, kt贸ry jest i jaki jest. W kt贸rym 偶yj臋 ja, w kt贸rym 偶yjemy mniej wi臋cej podobnie, ale ka偶dy reaguje i kojarzy ca艂膮 swoj膮 osobist膮 drog膮-prawd膮-偶yciem. Nigdy do艣膰 powtarzania tego uniwersalnego mechanizmu, kt贸ry pochodzi z Dobrej Nowiny.
Wiem, 偶e id臋 艣ladami historii miejsca i ludzi z nim zwi膮zanych. BTW. "Miejsca i ludzie" - taki tytu艂 nosi ksi膮偶eczka wuja Aleksandra Jackowskiego, kt贸ra jest zbiorem relacji z realizacji projekt贸w kultury w ministerialnym konkursie - wuj by艂 jurorem konkurs贸w „Ma艂e ojczyzny”. Wuj Aleksander, mo偶na by艂o te偶 do niego m贸wi膰 Jacek, zostawi艂 nam tak偶e wspomnienia z pobytu w Annopolu w roku 1924 i wiele obserwacji rodzinnych. 呕ycie mia艂 bogate i d艂ugie (97 lat) - by艂 uznanym antropologiem kultury (zwany nawet papie偶em tej dziedziny w Polsce), etnografem, krytykiem sztuki, autorem wielu prac o sztuce ludowej, wsp贸艂czesnej, l’art brut, naiwnej. Wychowywa艂 si臋 w Warszawie, w rodzinie inteligenckiej.
W 1940 r. zes艂any ze Lwowa na Syberi臋. Tam zetkn膮艂 si臋 z kultur膮 ludow膮 Chant贸w, pracowa艂 jako drwal, tragarz, traktorzysta, zdun, tokarz, 艣lusarz. Strzaskan膮 kostk臋 w nodze z艂o偶y艂 mu szaman, ukrywaj膮cy si臋 w lasach przed w艂adz膮 radzieck膮. Do Polski wr贸ci艂 z wojskiem (armi膮 Berlinga) w 1943 r. Dla nas, tutaj i dzisiaj, wa偶ny jest tak偶e taki epizod - jego ojcem chrzestnym by艂 Andrzej Kr贸l, m膮偶 Marii z Jackowskich Kr贸lowej. Dobrze go tutaj przywo艂a膰, z pe艂n膮 艣wiadomo艣ci膮, 偶e on - z wy偶yn swojej profesury i 偶ycia - stokro膰 lepiej by opisa艂 nasze wydarzenie. By艂 do tego nie tylko odpowiednio utalentowany, ale powo艂any i wyposa偶ony swoj膮 drog膮-prawd膮-偶yciem.
***
Pisanie wymaga nap臋du i odpoczynk贸w. Autor si臋 zu偶ywa. Oczywi艣cie, tak偶e buduje si臋 procesem tw贸rczym. Potrzeba przerw i odpoczynk贸w jest czym艣 oczywistym. Nieoczywisty jest ich przebieg i efekt. Pracy - i efekt贸w - 艣wiadomo艣ci nie da si臋 na szcz臋艣cie zaprogramowa膰. Nie wiemy, z czym wy艂onimy si臋 na przyk艂ad z cyklicznie dawanej otch艂ani snu i co b臋dzie kontynuacj膮, a co nowo艣ci膮. Czasoprzestrze艅 cz艂owieka jest dynamiczna. Nie tylko materialistyczno-fizyko-matematycznie, ale tak偶e bio-duchowo-kulturowo-jako艣. Po ka偶dej przerwie nast臋puje jakby nowy rozdzia艂, ewentualnie podrozdzia艂. Quasi kwantowa teoria 艣wiadomo艣ci? Czemu nie. Powiem jeszcze, 偶e moim zdaniem te przerwy wsp贸艂komponuj膮 opowie艣膰. Jako艣.
Wiem, 偶e beze mnie wydarzenie z 30 sierpnia i jego opis straci wiele kontekst贸w. Dochodzi艂em ich - prac膮 w pocie swego czo艂a - prawie ca艂e 偶ycie. D艂ugie 偶ycie. Kontekstem s膮 wojny i nauczycielska przyja藕艅, walka o polsko艣膰 i wychowanie, Solidarno艣膰 RI, samorz膮dno艣膰 i Republika Norwidowska w dziejach i kulturze. Chyba 偶yj臋 jeszcze i po to, 偶eby opowiedzie膰 t臋 histori臋. W jak najwi臋kszej ca艂o艣ci, nie fragmentyzowanej dla jakich艣 powod贸w/cel贸w (czyich艣 osobistych, grupowych, ustrojowych, religijnych itd.). Mam strzec jej. I przekaza膰. Pomimo braku jakichkolwiek oznak zainteresowania, czemu nikt dowodnie zaprzeczy膰 nie zdo艂a. Oznak, nie pustych deklaracji.
呕eby pisa膰 dalej, musz臋 dostawa膰 motywacyjne bod藕ce. Od? Od wszystkiego, co mnie stanowi i co jest moim 艣wiatem (jeszcze). Od cia艂a, materii i ducha. Od pami臋ci, to偶samo艣ci i wieczno艣ci. To nie jest gra. To s艂u偶ba prawdzie. Pi臋knu i dobru te偶, na ile - i jakby tylko przy okazji - wyjdzie.
***dobro-bycie
Dzisiaj mija (jest, nasta艂) 27 dzie艅 od wydarzenia. Wydarzenie ci膮gle jest tym s艂o艅cem, wok贸艂 kt贸rego kr膮偶y moja refleksyjna narracja. Dzisiaj te偶 bardzo mi si臋 nie chce. Jest do艣膰 zimno, ja jakby przezi臋biony sk艂aniam si臋 do le偶enia bardziej, ni偶 pisania. A jednak motywuje mnie Facebook, maszynowym zestawieniem dw贸ch post贸w z przesz艂o艣ci. Bezwzgl臋dnie powi膮zanych z wydarzeniem, poddanym tutaj analitycznemu badaniu.
Posty s膮 sprzed 12 lat. Pierwszy z obchod贸w Dnia Norwidowskiego inaugurowanego msz膮 w ko艣ciele, kt贸r膮 rozpoczyna 艣piew Hymnu Szko艂y na liturgiczne "wej艣cie", z akompaniamentem organ贸w, za kt贸rymi zasiada艂 nauczyciel szko艂y. Powinno by膰 pod tym linkiem . A jak ten si臋 nie otwiera, to szukajcie na moim profilu Fb. BO KA呕DY MIESZKANIEC STRACH脫WKI POWINIEN TO OBEJRZE膯, ODS艁UCHA膯 I PRZEMY艢LE膯. Nie raz i nie dwa. I to - jako jeszcze za mojego 偶ycia, tak i (zw艂aszcza?) po 艣mierci. Amen.
Drugi post przypomnia艂, 偶e przy ka偶dej nadarzaj膮cej si臋 okazji udost臋pnia艂em posty od szk贸艂 skupionych wok贸艂 projektu "Uczy艅 widocznym proces my艣lenia", z globalnego nurtu kulturowego "Culture of thinking".
W stulecie Polski i szko艂y nasza DyrKa wyeksplikowa艂a swoje my艣lenie (o szkole, o Polsce, o nas jako docelowej wsp贸lnocie w dziejach i kulturze)! Film na Youtube z tamtego wydarzenia nosi tytu艂 "STRACH脫WKA przemawia z wn臋trza naszego STULECIA, szko艂膮 im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej".
ps. Nawet Norwidolog/owie w Polsce przyznali, 偶e "Rzeczpospolita Norwidowska 偶yje i ma si臋 dobrze"
***
LITANIA ANNOPOLSKA
Annopolski ogr贸d spotka艅 obsiany jest, zakorzeniony i owocuje w kulturze. Kultur臋 odpoznajemy tak偶e z u偶yciem parametr贸w czasu i przestrzeni. Gdy zamieszkiwali tu Niemcy (koloni艣ci z Zachodu) Polski nie by艂o na mapie 艣wiata. Adam Kr贸l - niepi艣mienny polski ch艂op/rolnik - odkupi艂 t臋 ziemi臋 i zacz膮艂 gospodarowa膰 pewnie w po艂owie XIX wieku. Jego syn Andrzej - p贸藕niejszy prawnik, kancelista w zarz膮dzie miasta sto艂ecznego Warszawy od w艂adz膮 najpierw rosyjsk膮, przej艣ciowo niemieck膮, na koniec starszy radca w Prokuratorii Generalnej II RP - przyszed艂 na 艣wiat w 1870 roku.
Polskie losy i polska kultura zetkn臋艂y wiejskiego syna-prawnika Andrzeja, z Mari膮, dziewczyn膮 z mieszcza艅skiej rodziny Jackowskich, reprezentuj膮cej wa偶ny proces przemian w polskim spo艂ecze艅stwie, zwany transformacj膮 ziemia艅stwa w pozytywistyczn膮 inteligencj臋. Wielkie, znacz膮ce transformacje zdarzaj膮 si臋 niecz臋sto w historii pa艅stw. Dobr膮 analogi膮 XIX wiecznej transformacji polskiej drogi do niepodleg艂o艣ci/to偶samo艣ci s膮 losy rodziny Sk艂odowskich, kt贸ra wyda艂a Polsce, Europie i 艣wiatu dwukrotn膮 noblistk臋 Mari臋 Curie-Sk艂odowsk膮. A 艂膮cznikiem pomi臋dzy losami Sk艂odowskich i Jackowskich mimowolnie sta艂 si臋 wielki Pisarz Boles艂aw Prus, przedstawiciel, ba wsp贸艂tw贸rca pozytywizmu warszawskiego, autor Plac贸wki, Grzech贸w dzieci艅stwa, Faraona, Emancypantek, Lalki...
Boles艂aw Prus by艂 bratem ciotecznym Emilii Jackowskiej, matki owej dziewczyny, kt贸ra wysz艂a za Andrzeja, ch艂opskiego syna, kt贸ry zosta艂 Mecenasem z Annopola i Strach贸wki. Pisarz z 偶on膮 byli na 艣lubie i weselu Marii z Warszawy i Andrzeja z Annopola w gminie Strach贸wka. A wcze艣niej m艂odzieniec Prus ko艅czy艂 gimnazjum w Lublinie, kt贸rego dyrektorem by艂 dziadek Marii Sk艂odowskiej-Curie. W tle mamy jeszcze 艣rodowisko wychowawcze w Maryjsko-Aleksandryjskim Instytucie Wychowania Panien w Pu艂awach. W owym instytucie pracowa艂a babka Prusa i mojej prababci Emilii z Trembi艅skich Jackowskiej, a kszta艂ci艂y si臋 tam mi臋dzy innymi tak偶e ciotki polskiej podw贸jnej noblistki w dw贸ch dziedzinach chemii i fizyki. 呕ycie nie jest pustyni膮, ani inn膮 pustk膮. 呕ycie jest przebogato utkan膮 materi膮, splot贸w przer贸偶nych, tak偶e tych przecudnych, arcyutkanych w kulturze. Gdzie Pu艂awy, Lublin, Pary偶, Oslo, Annopol w gminie Strach贸wka i Sk艂ody w gminie Zar臋by Ko艣cielne (za Ma艂kini膮). A to Polska w艂a艣nie, przycia艣nie zaszyta w nasze losy rodzinne. Nota bene, w "Grzechach dzieci艅stwa" sportretowana jest moja prababcia Emilia, kt贸r膮 wielki Pisarz ca艂e 偶ycie zwa艂 siostr膮/siostrzyczk膮, a jej dzieci - w tym moj膮 babci臋 - siostrzeniczkami.
Pozytywizm w Polsce, zw艂aszcza ten zwany warszawskim, w艣r贸d swoich programowych hase艂 mia艂 prac臋 u podstaw, reformy edukacji, postulaty stawiania i realizowania praktycznych cel贸w. Spo艂ecze艅stwo to organizm, je艣li choruje jaka艣 jego cze艣膰 to ca艂e spo艂ecze艅stwo to odczuwa. Postulowano wtedy tak偶e unowocze艣nienie przemys艂u, rolnictwa, handlu i ca艂ej gospodarki kraju, bo tylko wtedy "nar贸d b臋dzie mocny i odzyska niepodleg艂o艣膰". Podstawy pracy organicznej zosta艂y sformu艂owane mi臋dzy innymi w "Szkicu programu w warunkach obecnego rozwoju spo艂ecze艅stwa" Boles艂awa Prusa. Praca u podstaw k艂ad艂a nacisk na szkolnictwo wszystkich szczebli, wykszta艂cenie wszystkich grup spo艂ecznych, zw艂aszcza tych najni偶szych. Inteligencja mia艂aby uczy膰 ch艂op贸w organizowania si臋 w ramach k贸艂ek rolniczych i samorz膮d贸w gminnych. Reformowanie klas najni偶szych, ludu i biedoty miejskiej "bo nie czuj膮 si臋 cz臋艣ci膮 narodu" (dzisiaj dopisa艂bym "i proces贸w samodzielnego my艣lenia i warto艣ciowania w zakresie kultury powszechnej"). Postulowano walk臋 z analfabetyzmem, z czym wi膮za艂a si臋 i budowa szk贸艂 i dbanie o popraw臋 warunk贸w 偶yciowych ludzi 偶yj膮cych w biedzie. W艣r贸d hase艂 spo艂ecznych g艂osili pozytywi艣ci r贸wnie偶 potrzeb臋 emancypacji kobiet i r贸wnouprawnienia ch艂op贸w (za: www.bryk.pl).
Cho膰 o tym nie wspominaj膮 historycy literatury, ja bym dopatrywa艂 si臋 nawet w tym programie podglebia du偶o p贸藕niejszego ruchu Solidarno艣ci.PL, ze szczeg贸lnym naciskiem na NSZZ Solidarno艣膰 RI.
Pozytywizm idzie w parze z reform膮 szkolnictwa/o艣wiaty, ale i z sadzeniem drzew. Wiele drzew, 艣wiadk贸w naszych spotka艅 w ogrodzie w Annopolu, zosta艂o zasadzonych przez "Mate艅k臋", czyli Emili臋 Jackowsk膮, siostr臋 duchow膮 i nieod艂膮czn膮 (ca艂o)偶yciow膮 przyjaci贸艂k臋 Boles艂awa Prusa. Sosny i d臋by szumi膮 tu nam dzieje, tako polskie, jako rodzinne.
Podejmuj膮c si臋 zadania i obowi膮zku intelektualno-moralno-duchowego rzucenia jak najwi臋cej 艣wiat艂a na wasze/nasze wydarzenie 30 sierpnia, pr贸buj臋 zobaczy膰 wszelkie jego aspekty. Zobaczy膰, us艂ysze膰, zrozumie膰, opisa膰 na ile zdo艂am. Czas i miejsce, czasoprzestrze艅 wydarzenia, nie s膮 tylko punktowe, s膮 rozci膮g艂e z natury. Gdzie艣, kiedy艣 si臋 wydarzaj膮 i... trwaj膮. Trwanie jest z kategorii metafizycznych, wi膮偶e si臋 z istnieniem. Istnienie nie nale偶y do naszego w艂adztwa. Sami otrzymali艣my je jako niezas艂u偶ony niczym dar, bo kto艣 nas zechcia艂. I pojawili艣my si臋 na 艣wiecie.
Opisuj膮c wydarzenie wchodz臋 w rewiry zastrze偶one g艂贸wnie Bogu i kulturze cz艂owieka my艣l膮cego. Wydarzenia maj膮 swoj膮 przesz艂o艣膰, w kt贸rych s膮 jego korzenie i 藕r贸d艂a. Maj膮 swoj膮 tera藕niejszo艣膰, uobecnianie, aktualizacj臋 objawienie (jawienie si臋). Musz膮 mie膰 te偶 swoj膮 przysz艂o艣膰, nieznan膮 nikomu, ale przecie偶 艣wiat si臋 wraz z nami nie ko艅czy, nieprawda偶. S膮 skutki, jako i przyczyny ka偶dego zdarzenia. C贸偶 dopiero WYDARZENIA.
Kiedy w opowie艣ci musimy przywo艂ywa膰 to, co by艂o, co jest i co b臋dzie - mimowolnie znajdujemy si臋 na najwy偶szej p艂aszczy藕nie poznawczej. Tak m贸wi si臋 o Bogu w kulturze, we wszystkich znanych nam pr贸bach jego definiowania (chyba nawet bez wzgl臋du na osobisty stosunek do religii?).
Ten obraz/dyplom oprawiony w ramki tworzy艂 przed laty cz臋艣膰 scenografii szkolno-stowarzyszeniowego wydarzenia "Vademecum" - dla przedstawienia idei salonu polskiego dworku z prze艂omu XIX i XX wieku. Mo偶na wi臋c m贸wi膰, 偶e ziarno zosta艂o wrzucone w gleb臋 gminnej pami臋ci i to偶samo艣ci (Polski gminno-parafialnej). Co nas i kolejne pokolenia Polek i Polak贸w jako艣 stanowi.
Pewne elementy opisu wydarzenia uk艂adaj膮 mi si臋 pi臋trowo. Walka o szko艂臋 polsk膮 wy艂ania si臋 od pocz膮tku jakby na czele, lub na szczycie. Ale zaraz potem id膮 drzewa otaczaj膮ce ognisko, przy kt贸rym si臋 zgromadzili艣my. W艣r贸d drzew jest hierarchia. Najpierw id膮 w moim my艣leniu-艣wiadomo艣ci d臋by sadzone przez niemieckich osadnik贸w (prze艂om XVII i XIX wieku), potem sosny i 艣wierki posadzone na pocz膮tku XX wieku przez Mate艅k臋, czyli prababci臋 Emili臋 z Trembi艅skich Jackowsk膮. S膮 te偶 jab艂onki sadzone jesieni膮 1999 z udzia艂em przybysz贸w ze Wsp贸lnota Taiz茅 we Francji: Edwarda z Belgii i Bruno ze Szwajcarii. A kiedy艣 ros艂y tu tak偶e "drzewka owocowe, 30 do艂贸w kopali Karkosa, O艂dak, Czerwi艅ski i Kurek w czerwcu 1924 roku" (Maria Kr贸lowa, O mi艂o艣ci do..., str. 46).
Sadzenie drzew jest dzia艂aniem wielce praktycznym (dzi艣 powiemy ekologicznym), na co wyczulony by艂 Pozytywizm, a wi臋c i nauki brata ciotecznego Mate艅ki - i mistrza rodzinnego, idola i wychowawcy - Boles艂awa Prusa. Co zasadzili kiedy艣, ro艣nie, zieleni si臋, daje cie艅 i opa艂 i inne wymierne i symboliczne korzy艣ci. O niekt贸rych drzewach wiemy ju偶 tylko z pami臋tnikarskich opis贸w, tzw. zeszyt贸w/kajet贸w annopolskich. Przodkowie zostawili ich troch臋, a dzi臋ki temu, 偶e w czasie wojny mieli je przy sobie na wsi, nie sp艂on臋艂y w burzonej po Powstaniu Warszawie.
Na kt贸rym艣 pi臋trze opisywania o艣wiatowo-polskiego-wydarzenia w Annopolu musi pojawi膰 si臋 II Wojna 艢wiatowa. Niestety o I Wojnie i wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku wzmianki s膮 zbyt lakoniczne, Andrzej Kr贸l by艂 wtedy czynny zawodowo i przebywali g艂贸wnie w Warszawie. Za to pierwsze lata II W.艢w. opisywa艂 prawie codziennie, maj膮c pole obserwacji zaw臋偶one do ogrodu, domu i okolic. Dzi臋ki jego zapiskom wiemy o cz臋stych spotkaniach z nauczycielkami ze szko艂y w Rozalinie. Byli dla siebie wsparciem. Razem si臋 tutaj modlili przy figurze Matki Bo偶ej, razem dzielili tym, co mogli ugotowa膰 i postawi膰 na stole. Z tego grona na pierwszy plan wysuwa si臋 posta膰 panny Janiny Wojnarowicz贸wnej, kt贸ra sta艂a si臋 prawie cz艂onkiem rodziny. Mam prawo s膮dzi膰, 偶e pr贸bowano z ni膮 swata膰 mojego ojca, kt贸ry te偶 cz臋sto bywa艂 w Annopolu w czasie wojny (przynajmniej tak cz臋sto, jak to by艂o mo偶liwe). Mimochodem to, czego dowiadujemy si臋 o pannie Janinie (a co wiemy ju偶 o Marii Kr贸lowej) rzuca wi臋cej 艣wiat艂a na rodowody i korzenie nauczycielstwa w II RP.
Janina Wojnarowicz贸wna pochodzi艂a z Warszawy. A wcze艣niej? Wiemy, 偶e jej ojciec by艂 "zarz膮dc膮 cukrowni hrabiego Bobry艅skiego za Tu艂膮, matka warszawiank膮 z Kraft贸w, a stryj adwokatem w Ekaterynos艂awiu" (A. Kr贸l, O mi艂o艣ci do... str. 182). Zwi膮zki zawodowe i rodzinne z terenami dzisiejszej Ukrainy i Rosji, by艂y wtedy czym艣 naturalnym. Polska mia艂a ponad wiek porozbiorowej przynale偶no艣ci do carskiej Rosji!
Prosz臋 bardzo! Nie mo偶na napisa膰 dobrego opracowania naszej 偶yciowej przygody w Strach贸wce, Annopolu itd. bez przywo艂ania Sobieskich, Poniatowskiego, Naruszewicza, Norwida, niemieckich osadnik贸w na naszym terenie, Prusa, Ignacego Skorupki, cara Rosji Romanowa, pomocniczego biskupa Kijowa, Marsza艂ka Pi艂sudskiego i jego kapelana Plewko-Plewczy艅skiego, wojny polsko-bolszewickiej 1920 i plutonowego Czerwi艅skiego z Virtuti Militari, Katynia, Powstania Warszawskiego i Solidarno艣ci RI z 1981... itd. itp.
Nagle i zupe艂nie niespodziewania (no bo gdzie偶by) i ja dowiedzia艂em si臋 - na tej naszej/pokoleniowej w du偶ym stopniu drodze odzyskiwania pami臋ci i to偶samo艣ci - 偶e m贸j ojciec kocha艂 si臋 i zar臋czy艂 z c贸rk膮 J贸zefa Czerwi艅skiego. Tyle si臋 dowiemy o sobie, na ile podejmiemy prac臋 w pocie swego czo艂a, i kt贸rej b臋dzie b艂ogos艂awi艂o szcz臋艣cie of course. Tak, jak nam. Albo, pomrzemy w nie艣wiadomo艣ci. Tyle, 偶e "cz艂owiek, to ten, kto zna siebie", wi臋c lepiej z najlepsz膮 legitymacj膮 wyruszy膰 na S膮d Ostateczny. Nieprawda偶! ;-) Kto nie wykorzysta ka偶dej szansy, by... sam si臋 degraduje.
PRZED KO艢CIO艁EM I W PARKU IM. CYPRIANA NORWIDA W STRACH脫WCE STOJ膭 TRZY TABLICE INFORMACYJNE. KTO ZNA ICH TRE艢膯 (I PRZEKAZ?). Jeste艣my bogatsi kulturowo, ni偶 o tym wiemy. To偶samo艣膰 kulturowa? - a c贸偶 to jest. A i Norwid naby艂 j膮 na tym terenie (Rzeczpospolitej Norwidowskiej) nim opu艣ci艂 Ojczyzn臋 i reszt臋 偶ycia sp臋dzi艂 na emigracji. Ka偶de prawdziwe wydarzenie prowadzi a偶 tak daleko, g艂臋boko, wysoko. Nie mamy si臋 co oszukiwa膰 - kto zaniedba poszukiwania i przekazu prawdy o sobie i o Polsce nast臋pnym pokoleniom, odpowie za to przed jakim艣 Trybuna艂em. Eschatologia tak dzia艂a (ze mnie mo偶na si臋 wy艣miewa膰, 偶em niepoprawny idealista). PRAWDA JEST. I DZIA艁A. W ca艂ej rzeczywisto艣ci. I na ca艂膮 rzeczywisto艣膰. Nawet fizycy nie zaprzecz膮, bo kwantowa mechanika i teoria wzgl臋dno艣ci tego nie ogarnia.
***
To miejsce - miejsce wydarzenia naszego spotkania 30 sierpnia - zosta艂o stworzone z idea艂贸w. W tym - pozytywistycznych, a p贸藕niej solidarno艣ciowo-niepodleg艂o艣ciowych. Ale tak偶e duchowych. Idea艂y s膮 na innej p贸艂ce byt贸w, w innym wymiarze egzystencjalnym ni偶 tylko ludzkie plany. /Matko Bo偶a Annopolska wymarzy艂a ci臋 Jackowska / a gdy z m臋偶em tu przyby艂a/ Matk臋 Bo偶膮 sprowadzili / idea艂y swe wcielili/ (Maria Kr贸lowa, rok 1930).
W dochodzeniu do sedna (istoty rzeczy), w tym przypadku do sedna wydarzenia, jestem ca艂y ja, kwintesencja mnie. Taki si臋 urodzi艂em, potem tak by艂em wychowywany (tak偶e Rodzin膮 Rodzin przy Prymasie Tysi膮clecia Wyszy艅skim), a tak偶e kszta艂cony dalej w艂asnym sumptem. Ksi膮dz profesor Kazimierz K艂贸sak, m贸j niedosz艂y promotor - zmar艂 w trakcie pisania pracy magisterskiej n.t. istoty cz艂owieka u Romana Ingardena, najwybitniejszego polskiego fenomenologa - powiedzia艂 kiedy艣 na zaj臋ciach "ma pan umys艂 spekulatywny". Do dzisiaj nie mog臋 w to uwierzy膰, ale chyba tak jest.
Musz臋 na koniec wyzna膰, 偶e gdyby mnie 偶ycie nie zwi膮za艂o tutaj w Annopolu i Strach贸wce Solidarno艣ci膮, a p贸藕niej nie da艂o Sobieskich, Norwida i docieka艅 nad Rzeczpospolit膮 Norwidowsk膮, to nie posun膮艂bym si臋 tak daleko w rozumieniu w艂asnych rodzinnych dziej贸w. Jedno poszukiwanie/dochodzenie rzuca 艣wiat艂o na drugie, metoda odkrywana w jednej dziedzinie, posuwa naprz贸d sprawy w innej dziedzinie. I tak doszed艂em tutaj rozumienia siebie. Od wydarze艅, do wydarzenia jakim jest ca艂a nasza osobowa droga-prawda-偶ycie. Przez fenomenologi臋 do metafizyki. Na wieczno艣膰. Amen.
Dzisiaj (1 pa藕dz.) nie znajduj臋 innych zach臋t do pisania, ni偶 nakaz "pracy w pocie swego czo艂a". Bez tej pracy nawet najbardziej upakowane zasoby 艣wiadomo艣ci niewiele znacz膮, bo przynosi膰 po偶ytek mog膮 tylko, gdy s膮 porz膮dkowane przez ich podmiot.
Robi臋 sobie rachunek sumienia, co ju偶 napisa艂em, na co zwr贸ci艂em uwag臋, jak porz膮dkuj膮 si臋 moje wewn臋trzne czucia-przeczucia-odczucia i refleksje. Bo w 艣wiadomo艣ci mam ca艂a mas臋 fakt贸w, kojarze艅, pozna艅-dozna艅, o艣wiece艅 na mojej osobowej drodze-prawdzie-偶yciu (to refren).
Porz膮dkuj臋 wi臋c:
1) Dyplom i odznaczenie za "Walk臋 o polsk膮 szko艂臋"2) Annopolska dendrologia"
- d臋by niemieckich osadnik贸w
- sosny, 艣wierki sadzone przez "Mate艅k臋", moj膮 prababci臋, czyli Emili臋 z Trembi艅skich Jackowsk膮, ukochan膮 siostr膮 (w rzeczywisto艣ci "tylko" cioteczn膮) Boles艂awa Prusa
3) Wojenna rzeczywisto艣膰 objawiaj膮ca solidarno艣膰 艣rodowiska nauczycielskiego II RP (wi臋zi Annopolskiego domu/ogrodu ze szko艂膮 w Rozalinie)
4) zdj臋cia grupowe u Matki Bo偶ej Annopolskiej (ufundowanej w 1910 roku), te z 30 sierpnia 2024 i antycypuj膮cego go zdj臋cia Solidarno艣ci RI z 1981, i z biskupem-Ordynariuszem Romaniukiem w 1995 - skoro data zobowi膮zuje pami臋膰 i to偶samo艣膰 艣wiadomych Polek i Polak贸w
5) po ca艂ym tek艣cie rozrzucone s膮 my艣li o wsp贸lnocie, sensie, 艣wiadomo艣ci podmiotu prze偶ywaj膮cego/poznaj膮cego... , kt贸re s膮 integraln膮 cz臋艣ci膮/uzdolnieniem/艣wiat艂em/objawianiem si臋 wi臋kszej, ba najwi臋kszej perspektywy, w kt贸rej autor/uczestnik widzi i rozumie wydarzenia z 30 sierpnia.
W trakcie wydarzenia, zanim dopali艂o si臋 ognisko, zale偶a艂o mi bardzo na mo偶liwo艣ci zrobienia grupowego zdj臋cia w szczeg贸lnym miejscu naszego Ogrodu (pisanego z du偶ej litery, tak, jak w zapiskach rodzinnych z czas贸w jego powstania i ca艂ej II RP) - u st贸p figury Matki Bo偶ej Annopolskiej, zwanej te偶 Murillowsk膮 (ze wzgl臋du na spos贸b/typ jej przedstawienia w ca艂ej historii sztuki). Zdj臋cie wysz艂o dobrze. Na wieczn膮 rzeczy pami膮tk臋?!
Dla mnie to jakby tytu艂owe zdj臋cie to wi臋ksza historia. Zn贸w? - tak jak ze wszystkim? Dla mnie, po pierwsze, to zobowi膮zanie rodzinno-moralne. Taka by艂a tu tradycja, od pocz膮tku, 偶e wszystkich go艣ci prowadzono najpierw do figury MBA (Matki Bo偶ej Annopolskiej), zanim przeszli dalej.
"Wiele ludzi ju偶 tu by艂o / i do Ciebie si臋 modli艂o" (Maria Kr贸lowa, 1930)
Przychodzili艣my tutaj tak偶e i my, kolejne pokolenie, z naszymi go艣膰mi. W艣r贸d nich byli r贸偶ni wa偶ni: pos艂owie, senator RP, profesorowie (Norwidologowie), proboszczowie okolicznych parafii, a nawet biskup Ordynariusz, za艂o偶yciel/organizator naszej diecezji. Minister RP mile b臋dzie widziany - czemu偶 nie marzy膰. Takich spotka艅 by艂o wiele w trakcie 1-szej kadencji samorz膮dnej Polski - bo tak rozumia艂em/rozumieli艣my wsp贸lnoto tw贸rcz膮 rol臋 w贸jta gminy - nie tylko w艂adcz膮 i administracyjn膮 - wraz z jego domem, rodzin膮, ogrodem, histori膮 osobist膮 (pami臋ci膮, to偶samo艣ci膮, osobowo艣ci膮).
Musz臋 w tym miejscu nadmieni膰, 偶e r贸偶ne zwyk艂e rzeczy i sprawy nabieraj膮 tutaj szerszej perspektywy, wchodz膮 jakby w wi臋ksz膮 histori臋. Ot, ostatni epizod, wi膮偶e si臋 z psem-przyb艂臋d膮. Przyszed艂 nagle znik膮d, bezimienny. Zosta艂, wi臋c trzeba go by艂o jako艣 wo艂a膰. Na my艣l przyszed艂 pies, kt贸ry biega艂 na tym terenie dawno temu i by艂 bardzo kochany. Nazywa艂 si臋 艁ysek i by艂 towarzyszem chorej osoby, przykutej do 艂贸偶ka zwyrodnieniowym zapaleniem staw贸w. Pies nale偶a艂 do s膮siad贸w, ale czas sp臋dza艂 pod oknem chorej Zofii Jackowskiej, siostry Marii Kr贸lowej i mojej babci Emilii Kapaonowej. Czas wojny przyni贸s艂 i tak膮 tragedi臋:
"17 stycznia 1942 roku "policja wraz z rakarzami jadowskimi wybi艂a wszystkie psy w Annopolu i J贸zefowie, w celu zabezpieczenia przed w艣cieklizn膮... W Annopolu podobno w艣ciek艂 si臋 kot i pogryz艂 ludzi... Zosia napisa艂a o 艁ysku pi臋kne wiersze" (Andrzej Kr贸l, w ksi膮偶ce "O mi艂o艣ci do Annopola, Strach贸wki..." s. 252).
Dwa lata p贸藕niej umar艂a i sama Zofia Telesfora Jackowska (ur. 1878). Ps. drugie (dziwne) imiona by艂y nadawane w czasach rozbiorowych dla podkre艣lenia niezale偶no艣ci od doczesnej tylko historii Ojczyzny, nawi膮zuj膮c do wi臋zi z katolickim 艣wiatem (Europ膮) i Ko艣cio艂em w pierwszych wiekach chrze艣cija艅stwa. Przewa偶nie by艂y to imiona papie偶y i innych 艣wi臋tych .
Zw艂oki Zofii Telesfory zosta艂y przewiezione do Warszawy, gdzie mieli gr贸b rodzinny na Pow膮zkach. Jej pogrzeb poprowadzi艂 ksi膮dz Plewko Plewczy艅ski, dawny kapelan Pi艂sudskiego z czas贸w wojny polsko-bolszewickiej. Jackowscy znali si臋 z Marsza艂kiem i jego kapelanem. Ksi膮dz by艂 te偶 kompozytorem. Na pogrzebie wykonana by艂a jego kompozycja 偶a艂obna.
Czy mo偶na tu, w starym annopolskim domu w Ogrodzie, dotkn膮膰 czego艣, by echem nie odezwa艂y si臋 dzieje Polski i Ko艣cio艂a??
Wracam do zdj臋cia przed figur膮 Matki Bo偶ej. Nocna fotografia naszego grona przypomina mi inn膮, tak偶e nocn膮 (mo偶e raczej wieczorn膮), z jesieni roku 1981. Mieli艣my wtedy zebranie Solidarno艣ci RI w naszym domu. Przyszli cz艂onkowie-sympatycy z okolicznych wsi. Niekt贸rzy przyprowadzili swoich starych ojc贸w, pami臋taj膮cych Polsk臋 sprzed wojny, z czasu II RP. Zdj臋cia pokazuj膮 twarze i scenografi臋 niczym konspiracyjnej republiki partyzanckiej. Na 艣cianie wisia艂 portret zmar艂ego par臋 miesi臋cy wcze艣niej kardyna艂a Wyszy艅skiego, kt贸ry mia艂 swoj膮 wielk膮 zas艂ug臋, 偶e nasz zwi膮zek zosta艂 w og贸le zarejestrowany Komuna bardzo si臋 sprzeciwia艂a Solidarno艣ci na wsi, mieli wszak idea艂y ko艂chozowe. Obok wisia艂 wielki plakat krzy偶a zrobionego z zielonych k艂os贸w. W rogu sta艂a kosa i polska flaga narodowa.
Mia艂em niejaki problem z zako艅czeniem tego tekstu, a raczej pracy nad zreflektowaniem pewnego wydarzenia z ko艅ca sierpnia AD 2024. Przy mojej metodzie pisania i 偶ycia problem nieunikniony. Gdy wszystko na wszystko wp艂ywa. Gdy podmiot i jego dope艂nienie w wieczno艣ci ca艂ej rzeczywisto艣ci nie ma granic.
Na czym zako艅czy膰, gdy zn贸w pojawia/zjawia/objawia si臋 co艣, co rzuca nowe 艣wiat艂o, a kropka jeszcze nie postawiona i tekst nieoddany do wydawcy (Internetu)?!
Wielkim ko艅cowym akordem okaza艂 si臋 Dzie艅 Nauczyciela AD 2024, Rocznica Komisji Edukacji Narodowej z 1778 roku.
Akt powo艂ania Komisji Edukacji Narodowej wyda艂 sejm zatwierdzaj膮cy jednocze艣nie I rozbi贸r Polski. W cieniu narodowej tragedii reforma o艣wiaty by艂a najwa偶niejszym sposobem ratowania pa艅stwa. "O艣wiecony jak Polak - nauka przeciw zaborom" - powstanie Komisji Edukacji Narodowej z inicjatywy Stanis艂awa Augusta Poniatowskiego wynika艂o nie tylko z o艣wieceniowej my艣li kr贸la. Pow贸d do zmian da艂 Watykan - zniesiony zosta艂 zakon jezuit贸w, kt贸ry w wielu pa艅stwach zajmowa艂 si臋 nauczaniem m艂odzie偶y. W Polsce upora膰 si臋 z tym nag艂ym problemem musia艂 obraduj膮cy w艂a艣nie Sejm Rozbiorowy. Postanowiono, by maj膮tek i kadr臋 nauczycielsk膮 zlikwidowanego zakonu przeznaczy膰 na cele edukacyjne.
Co ciekawe we wszystkich szko艂ach wyk艂adano w j臋zyku polskim - co wzmocni艂o kultywowanie polsko艣ci. Dzi臋ki temu wychowano nowe pokolenie Polak贸w 艣wiadomych swojej to偶samo艣ci mimo pogarszaj膮cej si臋 sytuacji politycznej i ekspansji zaborc贸w. Kadra nauczycielska jeszcze przez lata kontynuowa艂a tajne nauczanie w duchu dorobku Komisji. Z podr臋cznik贸w wydawanych przez Towarzystwo do Ksi膮g Elementarnych korzystali jeszcze nawet Mickiewicz i Prus.
– 呕aden inny kraj w Europie nie m贸g艂 pochwali膰 si臋 systemem wychowawczym r贸wnie solidnym i tak zuchwale nowatorskim – chwali艂 dzia艂ania Komisji Edukacji Narodowej Jean Fabre, francuski humanista i pedagog. (za: Polskie Radio).
I w艂a艣nie w tym czasie i kontek艣cie przysz艂a informacja z pewnej fundacji, o dostrze偶eniu wielkiego dzia艂ania Gra偶yny w Strach贸wce przez 23 lata dyrektorowania szkole.
Nagroda dla Gra偶yny za realizacj臋 idei Rzeczpospolitej Norwidowskiej (w przysz艂ym roku mija jej 膰wier膰wiecze) wyda艂a si臋 wy艣mienit膮 okazj膮, by zako艅czy膰 tw贸rczy proces opisywania wydarzenia nauczycielskiego wydarzenia-spotkania w dniu 30 sierpnia 2024. Akord i nieoczekiwana klamra na zako艅czenie nauczycielsko-niepodleg艂o艣ciowej symfonii.
Gra偶yna dobrze wykorzysta艂a ten dzie艅, upiek艂a tort, 偶eby we wtorek podzi臋kowa膰 zespo艂owi w szkole Rzeczpospolitej Norwidowskiej w Strach贸wce - bo realizacja idei nast臋powa艂a etapami z bezwzgl臋dnie niezb臋dnym zaanga偶owaniem kole偶anek i koleg贸w z pracy.
Z pomoc膮 w rozkminianiu filozofii wydarzenia przychodzi tak偶e j臋zyk angielski. Jego gramatyka (czyli metoda porz膮dkuj膮ca rzeczywisto艣膰 postrzegan膮/prze偶ywan膮 przez cz艂owieka my艣l膮cego) ma co艣, tzn. czas, kt贸ry nie ma odpowiednika w j臋zyku polskim. Przede wszystkim dlatego, 偶e 艂膮czy w sobie tera藕niejszo艣膰 z przesz艂o艣ci膮! W ka偶dym j臋zyku (kulturze) zaszyta jest filozofia (jaka艣).
Present Perfect 艂膮czy przesz艂o艣膰 z tera藕niejszo艣ci膮 i odnosi si臋 do wydarze艅, kt贸re nadal wp艂ywaj膮 na tera藕niejszo艣膰... Czas Present Perfect stosujemy, aby wyrazi膰 czynno艣膰 wykonywan膮 w okresie czasu, kt贸ry jeszcze si臋 nie sko艅czy艂. W podr臋cznikach t艂umaczy si臋 go jako czas tera藕niejszy dokonany! Masz ci babo placek - tera藕niejszy... ale dokonany?? Jak to, czy nie ma tu jakiej艣 sprzeczno艣ci? Dla Polaka i mo偶e innych narod贸w mo偶e jest, ale dla Brytyjczyk贸w nie ma. Mo偶e mi to jeszcze wnukowie szkocko-polscy zd膮偶膮 wyt艂umaczy膰?? B臋d臋 偶y艂 przez jaki艣 czas t膮 nadziej膮 - 艂膮cz膮c czas tera藕niejszy, przesz艂y i przysz艂y w annopolskim domu. W starym ogrodzie z d臋bami zasadzonymi przez niemieckich osadnik贸w w czasach konstytucyjnych dla Polski wsp贸艂czesnej.
Jak odr贸偶ni膰 Past Perfect (cz. przesz艂y) od Present Perfect (cz. tera藕niejszy)?
Podstawow膮 r贸偶nic膮 jest to, 偶e czas Past Simple opisuje wydarzenia, kt贸re mia艂y miejsce w okre艣lonym czasie i nie mo偶emy ich ju偶 w 偶aden spos贸b zmieni膰. Natomiast Present Perfect nawi膮zuje w jaki艣 spos贸b do tera藕niejszo艣ci, a stan rzeczy mo偶e ulec zmianie... Jest to czas, kt贸ry 艂膮czy w sobie przesz艂o艣膰 z tera藕niejszo艣ci膮... a skutki zdarzenia z przesz艂o艣ci trwaj膮 do chwili obecnej... nie w ka偶dym j臋zyku czasy gramatyczne s膮 postrzegane tak samo, jak np. w j臋zyku polskim. W naszym j臋zyku podzia艂 mi臋dzy przesz艂o艣ci膮, tera藕niejszo艣ci膮 i przysz艂o艣ci膮 jest do艣膰 sztywny. W j臋zyku angielskim te granice s膮 bardziej zatarte. I w艂a艣nie na takiej granicy le偶y ten czas. (tutaj)
I TAK CHYBA UDA艁O MI SI臉 DOBI膯 DO BRZEGU. UDA艁O SI臉 SKO艃CZY膯 - JEDNAK SZYBKO SI臉 OKAZA艁O, 呕E 呕YCIE POSTAWI艁O TYLKO (WIELO)KROPK臉 POD OSTATNI膭 SCEN膭 I ZDANIEM.
Z rado艣ci w艂膮czy艂em sobie filmiki na Youtube z pie艣niami i ariami w wykonaniu Dymitra Chworostowskiego. Dimy. Dimoczki. Zakocha艂em si臋 w nim po jego 艣mierci.
W jednym z wywiad贸w z nim prowadz膮ca redaktorka chcia艂a si臋 dowiedzie膰, jaka jest relacja jego g艂osu i losu profesjonalnego 艣piewaka z jego 偶yciem osobistym? DH (Dmitrij Chworostowski) odpowiedzia艂 - "G艂os to ja" - My voice give you a full picture of who I am, what I'm about and where I've been! - bo m贸j g艂os to ja. I wszystko, co mnie stanowi ma wp艂yw na niego, na mnie. Kim jestem, gdzie jestem i co jest moim 偶yciem. (tutaj)
Pomy艣la艂em sobie, 偶e mo偶na podstawi膰 za "g艂os" - "wydarzenie". I "pisanie"? Bo moje wydarzenie to ja? Bo i "styl, to cz艂owiek" us艂ysza艂em kiedy艣 w rozmowie o dziennikarstwie znacz膮cym. Aspektem istotowym i konstytutywnym wydarzenia jest jakby mistyczna jedno艣膰 podmiotu (osoby) z tym, co jest jej dane. Zewn臋trzne i wewn臋trzne jest w wydarzeniu w mi艂osnym spleceniu (nie - spl膮taniu jak w fizyce kwantowej). "Stan spl膮tany, znany r贸wnie偶 jako stan nierozdzielny, to stan kwantowy, w kt贸rym wynik pomiaru jednej cz膮stki zale偶y od pomiaru jej towarzysz膮cej cz膮stki... Spl膮tanie oznacza wi臋c sytuacj臋, gdy w celu okre艣lenia stanu jednej cz膮stki kwantowej niezb臋dna jest wiedza o stanie jej spl膮tanego partnera....". W wydarzeniu jeste艣my nie spl膮tani, ale spleceni. Spleceni we wsp贸lnot臋? Mo偶e brzmi niezr臋cznie, jako艣 sepleni膮co, ale co艣 w tym jest.
***
Chworostowskiemu
PS.
呕ycie dopisa艂o szybko STRACHOWSKIE PARADOXY (a mo偶e co艣 gorszego). W niedziel臋 30 wrze艣nia Gra偶yna by艂a poproszona o podzielenie si臋 swoj膮 wiedz膮 o Norwidzie i Rzeczpospolitej Norwidowskiej z grup膮 go艣ci z Warszawy, okre艣laj膮c膮 si臋 jako przyjaciele ksi臋dza Mieczys艂awa, naszego proboszcza.
Emerytowana dyrektorka wype艂ni艂a swoj膮 misj臋 - oprowadzi艂a grup臋, wraz z ksi臋dzem, jakby po sercu kulturowym gminy. Od tablicy przy ko艣ciele, ods艂oni臋tej przy okazji Vademecum w roku ..., nast臋pne dwie podczas spaceru przez mikro park/plac Norwida, dalej do szko艂y z muralem z Wieszczem, d臋bem pami臋ci katy艅skiej i ogr贸dkiem Hilarii Sobieskiej, prababki Poety, ko艅cz膮c ten edukacyjny spacer przy tablicach i kamieniu upami臋tniaj膮cym plutonowego Czerwi艅skiego z Virtuti Militarii - tu偶 przy Urz臋dzie Gminy i figurze Matki Bo偶ej opiekunki Strach贸wki - za wojn臋 polsko-bolszewick膮 1920 roku (w skr贸cie).
Na wzmiankowanych tablicach jest kompendium wiedzy o osobach i wydarzeniach - o wielkim potencjale turystyki historyczno-kulturowej w naszej gminie. Brak w niej ci膮gle upami臋tnienia NSZZ Solidarno艣ci RI, kt贸ra stanowi wa偶ne ogniwo pami臋ci, to偶samo艣ci, udzia艂u w walce niepodleg艂o艣ciowej polskich pokole艅.
Kolejnym wielkim paradoksem jest to, 偶e ksi膮dz proboszcz wyni贸s艂 z ko艣cio艂a Wota (nie)Wdzi臋czno艣ci za lata/czyny, kt贸re zaowocowa艂y Wolno艣ci膮-Niepodleg艂o艣ci膮-Polsko艣ci膮-Godno艣ci膮-To偶samo艣ci膮-Solidarno艣ci膮-Samorz膮dno艣ci膮-Europejsko艣ci膮-Prawami-Cz艂owieka - czyli tak偶e, 偶e by艂y/s膮 zwyci臋stwem polskiej wiary-rozumu-prawdy-patriotyzmu! A przecie偶 nie g艂osz膮 ludzkiej chwa艂y, tylko s膮/by艂y cz臋艣ci膮 pami臋ci i to偶samo艣ci gminy i parafii! Na o艂tarzu Boga i Ojczyzny.
Kto to rozumie? Ile pracy czeka nauczycieli-wychowawc贸w kolejnych polskich pokole艅 (by polityka sp贸jno艣ci sta艂a si臋 cia艂em tak偶e u nas).
Przy okazji oprowadzania przez Gra偶yn臋 po historii, upami臋tnieniach i placu Norwida chcia艂em sprawdzi膰, gdzie w艂adze gminy wymieniaj膮 z imienia Wieszcza. Owszem znalaz艂em takie dokumenty, ot cho膰by s膮 cytowane na jednej z tablic. Ale przecie偶 nie us艂ysza艂em, nie us艂yszeli艣my, mieszka艅cy obywatelskiego spo艂ecze艅stwa nie us艂ysza艂y tego na uroczysto艣ci otwarcia placu. Placu Norwida?? NIE! Wiaty piknikowej, kt贸r膮 ksi膮dz, a偶 po艣wi臋ci艂, a i zgromadzeni obmodlili. NIE US艁YSZELI艢MY WTEDY ANI S艁OWA O NORWIDZIE. To nie wypadek przy pracy, skoro plac tak zosta艂 nazwany w projekcie i dokumentach prawa lokalnego! Wyst臋puj膮c o pieni膮dze projektowe, argumentuje si臋 z najwy偶szego rejestru argument贸w, a偶 po Wieszcza i prawd臋 o historii. Bo prawo, nawet lokalne - nie mo偶e by膰 "nie艣wiadome". Ale w 偶yciu wewn臋trznym (gminno-parafialnym) licz膮 si臋 inne priorytety, na kt贸rych 艂atwiej zdoby膰 popularno艣膰 i g艂osy wyborc贸w ("kasa Misiu, kasa?")
TAKA JEST REALIZACJA POLITYKI WEWN臉TRZNEJ, W KT脫REJ NORWID (I KULTURA WYSOKA/WY呕SZA) PUNKT脫W NIE PRZYNOSI?! Tak to widz臋. Tak to rozumiem. Czuj臋 si臋 okradziony i upokorzony wr臋cz, jako stary mieszkaniec-艣wiadek-i-uczestnik najnowszej historii godno艣ciowo-niepodleg艂o艣ciowej, i 艣wiadomy bardzo przedstawiciel spo艂ecze艅stwa obywatelskiego (nie tylko polskiego, europejskiego, ko艣cielnego, bo mo偶e a偶 globalnego w procesie kultury wsp贸艂czesnej). Mam rozumienie rzeczywisto艣ci dane drog膮-prawd膮-偶yciem i to rozumienie potwierdzane jest tak偶e dokumentami gminnymi (prawem lokalnym), ale twierdz臋, ze nasze (w naszej tzw. samorz膮dowej wsp贸lnocie lokalnej) 偶ycie spo艂eczno-kulturalne jest od nich odleg艂e na lata 艣wietlne - w wi臋kszo艣ci nie艣wiadome fundamentalnych poj臋膰 i praw rozwoju spo艂eczno-kulturowego (w tym takich poj臋膰 jak spo艂ecze艅stwo obywatelskie, kapita艂 spo艂eczny, kapita艂 ludzki, my艣lenie to偶samo艣ciowo-godno艣ciowe, w Culture of Thinking, a nawet w sprzeczno艣ci z tak elementarnie rozumianym interesem gminnym jak TURYSYKA HISTORYCZNO-KULTUROWA).
"Dost膮piwszy wi臋c usprawiedliwienia przez wiar臋 , zachowajmy pok贸j z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa , dzi臋ki kt贸remu uzyskali艣my przez wiar臋 dost臋p do tej 艂aski , w kt贸rej trwamy i chlubimy si臋 nadziej膮 chwa艂y Bo偶ej. Ale nie tylko to , lecz chlubimy si臋 tak偶e z ucisk贸w, wiedz膮c , 偶e ucisk wyrabia wytrwa艂o艣膰, a wytrwa艂o艣膰 - wypr贸bowan膮 cnot臋, wypr贸bowana cnota za艣 - nadziej臋. A nadzieja zawie艣膰 nie mo偶e, poniewa偶 mi艂o艣膰 Bo偶a rozlana jest w sercach naszych przez Ducha 艢wi臋tego, kt贸ry zosta艂 nam dany." (List do Rzymian, rozdzia艂 5). To odno艣nik biblijny naszej kultury.
A odno艣nik do Culture of Thinking - "We define “Cultures of Thinking” (CoT) as places where a group’s collective as well as individual thinking is valued, visible, and actively promoted" - Harvard firmuje t臋 kultur臋 i praktyk臋 pedagogiczn膮 (Wy偶sza Szko艂a Edukacji).
Do obszernego ju偶 tekstu dorzuc臋 jeszcze posty sprzed kilku lat. Antycypuj膮 i komentuj膮 wiele z naszego wsp贸lnotowego 偶ycia (tzn. samorz膮dowej wsp贸lnoty lokalnej w Strach贸wce). Facebookowa maszyna je podpowiedzia艂a - funkcj膮 udost臋pniania wspomnie艅.
***
wydarzenie filozofa Badiou
/w czym si臋 z nim zgadzam/***
APPENDIX:
W dokumentach NASZEJ gminy Strach贸wka znalaz艂em bliskie mi sformu艂owania z zakresu kulturoznawczego dla wsp贸艂czesnych rozwini臋tych spo艂ecze艅stw. I to expressis verbis, patrz "Strategia Rozwoju Gminy Strach贸wka na lata 2015-2023" (Lokalny Program Rewitalizacji dla Gminy Strach贸wka).
"Zadaniem, celem programu/strategii jest budowa spo艂ecze艅stwa obywatelskiego, wspieranie lokalnej aktywno艣ci mieszka艅c贸w i aktywne rozwi膮zywanie problem贸w spo艂ecznych... Dzia艂ania dotycz膮ce zwi臋kszania 艣wiadomo艣ci mieszka艅c贸w co do potencja艂u zamieszka艂ego przez nich obszaru... ochrona i wykorzystanie historycznego potencja艂u obiekt贸w zabytkowych oraz walor贸w przyrodniczych... zwi臋kszenie poczucia przynale偶no艣ci miesza艅c贸w do regionu i odpowiedzialno艣ci za jego rozw贸j... wzmocnienie aktywno艣ci spo艂eczno-kulturalnej mieszka艅c贸w, pobudzenie integracji spo艂ecznej... popraw臋 jako艣ci 偶ycia w obszarze porozumiewania si臋 i budowania trwa艂ych relacji... Powi膮zania pomi臋dzy projektami realizowanymi w ramach LPR, a projektami realizowanymi przez gmin臋 w ramach innych strategii" - tu ci艣nie mi si臋 pytanie o powiazanie z innymi programami realizowanymi przez szko艂臋 i stowarzyszenia. (str. 123).
Co do sformu艂owania "Obecnie mieszka艅cy obszaru rewitalizowanego nie maj膮 rozbudowanego poczucia przynale偶no艣ci lokalnej" zg艂aszam potrzeb臋 wielkiej debaty na forum odpowiednich komisji Rady Gminy i jej plenarnego zgromadzenia/obrad!
Chc臋 bardzo mocno podkre艣li膰, 偶e jestem zachwycony now膮 przestrzeni膮 publiczn膮, zwan膮 kr贸tko "Plac Cypriana Norwida (budynek dawnej owczarni odbudowanej jako dworek included). Gdzie艣 us艂ysza艂em nawet tak膮 (bardzo adekwatn膮) form臋 nazwy - Mikro park im. Cypriana Norwida.
Chcia艂bym, by zi艣ci艂y si臋 zapisane w prawie lokalnym cele/prognozy/wytyczne kierunkowe d艂ugofalowych dzia艂a艅:
- Strach贸wka to gmina, kt贸ra jest dobrym miejscem do zamieszkania, oferuje swoim mieszka艅com wysok膮 jako艣膰 偶ycia, a tak偶e charakteryzuje si臋 rozwini臋t膮 infrastruktur膮 techniczn膮 i sieci膮 powi膮za艅 komunikacyjnych,
- Strach贸wka to gmina, w kt贸rej mieszka艅cy maj膮 dost臋p do edukacji i kultury na najwy偶szym poziomie oraz maj膮 dost臋p do opieki zdrowotnej i zaplecza sportowo-rekreacyjnego,
- Strach贸wka to gmina, kt贸ra jest miejscem przyjaznym dla inwestor贸w i dba o tworzenie dobrych warunk贸w dla rozwoju przedsi臋biorczo艣ci,
- Strach贸wka to gmina, kt贸ra wykorzystuje potencja艂 艣rodowiska przyrodniczego i tworzy bogat膮 ofert臋 dla przyjezdnych, kt贸rzy chc膮 aktywnie sp臋dzi膰 sw贸j czas,
- Strach贸wka to gmina, kt贸ra dba o rozw贸j spo艂ecze艅stwa obywatelskiego i w kt贸rej mieszka艅cy maj膮 szans臋 bra膰 odpowiedzialno艣膰 za swoje otoczenie, a celem w艂adz jest zadbanie o potrzeby ka偶dej grupy spo艂ecznej,
- Strach贸wka to gmina, kt贸ra w nowoczesny spos贸b zarz膮dza procesami rozwoju i wykorzystuje pojawiaj膮ce si臋 szanse.
Po zapoznaniu si臋 z tak pi臋kn膮 i wznios艂膮 Strategi膮 Rozwoju gminy Strach贸wka (jak i Lokalnego Programu Rewitalizacji, a tak偶e odtworzenia stawu na przed艂u偶eniu placu Norwida) dlaczego nie przypomnie膰 pewnego faktu historycznego i s艂贸w wypowiedzianych przez w艂adz臋 ponad-gminn膮. Podczas I Vademecum - w korowodzie weselnym rodzic贸w Norwida, w 2005 roku, starosta Powiatu Wo艂omi艅skiego, Konrad Rytel (obecnie pose艂 Sejmiku Mazowieckiego), wyjecha艂 nam na spotkanie. Spotkali艣my si臋 na mo艣cie na Osownicy, rzece dzieci艅stwa Cypriana Norwida. Starosta pod wra偶eniem tego, co zobaczy艂, powiedzia艂 - uczy艅my kiedy艣 ze Strach贸wki stolic臋 kulturaln膮 Mazowsza! TAK! By艂aby to rekapitulacja wszystkich szczytnych za艂o偶e艅 d艂ugofalowych (strategicznych) dzia艂a艅 samorz膮du polskiej gminy nad Osownic膮, na Mazowszu, w Rzeczpospolitej Polskiej i Norwidowskiej, w Zjednoczonej Europie. Mamy ci臋gle niewykorzystywany potencja艂!
Koniec. Amen. Podpisuj臋 si臋: za艂o偶yciel NSZZ Solidarno艣膰 RI w gminie Strach贸wka, w贸jt I kadencji, odkrywca/promotor Rzeczpospolitej Norwidowskiej, katecheta, m膮偶 Gra偶yny, ojciec 7 dzieci i aktualnie 9 wnuk贸w.
PS.2
Wszystko wskazuje na to, 偶e sko艅czy艂em pisanie. O? No w艂a艣nie o czym? O wydarzeniu w 偶yciu cz艂owieka (my艣l膮cego)? O Rzeczpospolitej Norwidowskiej zrodzonej w Strach贸wce? Albo, skromniej - rodz膮cej si臋!
Ale czekam ju偶 par臋 dni z opublikowaniem. I czekanie przynios艂o kolejny owoc niespodziewany. Przez maszynowo-algorytmow膮 robot臋 funkcji wspomnie艅 na Facebooku. Dzisiaj (7 pazd.) da艂a mi link na m贸j g艂os sprzed lat pt. PRAWO DO TO呕SAMO艢CI, na stronie/grupie, kt贸r膮 dawno temu za艂o偶y艂em i... wiadomo, przesz艂a niepostrze偶ona. Bo gmina i parafia s膮 ponad to??
Zdj臋cie z tamtej strony dowodzi niezbicie, 偶e potrafili艣my jednoczy膰. 呕e Rzeczpospolita Norwidowska jest celem i narz臋dziem jednoczenia ku wsp贸lnocie warto艣ci tako ludzkich, jako narodowych - w kulturze, tak polskiej, jak europejskiej i 艣wiatowej. Ale kto to zechce rozumie膰? To jest mo偶liwe tylko w dialogu i PRAWDZIE (wi臋ksze zawsze ni偶 cele polityczne, lokalne i ponad). Pami臋膰 i to偶samo艣膰 tam prowadzi. Nieocenzurowane, ani tym bardziej zak艂amywane.