niedziela, 23 lutego 2020

Boski tomik Andrzeja Madeja OMI

„Jeżeli którego z was, ojców, 
syn poprosi o chleb, 
czy poda mu kamień? 
Albo o rybę, 
czy zamiast ryby poda mu węża? 
Lub też gdy prosi o jajko, 
czy poda mu skorpiona? 
Jeśli więc wy, choć źli jesteście, 
umiecie dawać dobre dary dzieciom, 
o ileż bardziej…” (Łk 11,5-13)

Niech ktoś spróbuje po lekturze kłócić się o coś z Autorem. Tak można pisać tylko wtedy, gdy jest się pełnym człowiekiem. Dzisiaj mówi się częściej „spełnionym”. Sam wiem tyle, co w tytule. Skończyłem lekturę. Cieszę się, że skończyłem, bo… mogę o tym pisać. O lekturze, Autorze i przeżyciach czytelnika…. Wszystko samo układa się pod palcami – życiem. A dokładniej drogą-prawdą-życiem.

Opiszę, spróbuję, czym jest dla mnie lektura, Autor i stan po lekturze. Dobra lektura wzmacnia samopoznanie – dlaczego na czymś się zatrzymuję, podkreślam. Dlaczego coś bardziej rezonuje od innych fragmentów, na tak, a może na nie.

***

PRZEŚWITY NA PUSTYNIACH ŚWIATA

             /po co żyje człowiek-osoba/

jakie to niepojęte
co i mnie się życiem przytrafiło
napiszę na żywo choć mi obrzydzają

w jakiejś annopolskiej pustelni
pustyni choć zielonej białej szarej
do pustynnego mędrca z Kara-Kum

każdy człowiek myślący jest pustynią
w niezmierzonym Kosmosie
ale jest też komunią dla Wieczności

żyjemy wszyscy i obaj wśród ludzi
on jako święty zakonnik-misjonarz
ja jako zwykły grzeszny człowiek

pustynia nazywam niezwykłą rzadkość
rozmowy o tym co nas stanowi
o człowieku-osobie-Bogu i kulturze

on całe życie pisze (dzieli się sobą)
chyba nigdy nikt mu nie zabronił
mam nadzieję sądząc po owocach

nie zajmuje się filozofią akademicką
ani akademicką teologią
a przecież jest obu mistrzem sztuk i słowa

w ostatniej jego książce (z niezliczonych)
są dojrzałe definicje mądrości życiowych
blask chwały akt przemocy wiara łaska itd.

można definiować po akademicku to samo
ale gdy zdefiniowane drogą-prawdą-życiem
stają się skarbem na ziemi i w wieczności

      (środa, 12 lutego, g. 12.52)

Jedyny taki ksiądz. Jedyny taki szczery człowiek. Do tańca i do różańca, choć nigdy nie tańczyliśmy na deskach tancbud, ale w orszaku liturgicznym – tak, w Jarocinie, Zambrzyńcu… Do wszystkiego - CZŁOWIEK. Nigdy drugiego takiego nie spotkałem. Czy to nie dziwne? Żyję 67 lat, na ziemi są nas miliardy. A jednak.

Tylko z nim dzieliłem aż tyle. Stoły domowe i liturgiczne, w obu domach (wielu): jego zakonnych i moich-naszych w Legionowie i Annopolu, łoże, namiot, śpiwór, w trakcie rekolekcji ewangelizacyjnych, raz gdzieś u rolnika pod Rawą, innym – na rokowisku w Jarocinie, Brodnicy, Łebie…, grę w siatkówkę, modlitwę… zanurzeni po uszy w wodach Bałtyku, w ciemnościach wieczornych, przywoływał moce i wody chrzcielne, by pomóc mi/nam w wielkich kłopotach duchowych, drogę z Markowic do Legionowa, gdy był i kierowcą i tłumaczem kazania ojca Raniero Cantalamessy, ba, nawet mikrofon, gdy „kazał mi” dawać świadectwo przed zgromadzeniami w Lublińcu i na Żabim Rogu. Z żadnym innym księdzem nie przeżyłem tyle. Złote Gody Jego Rodziców i pogrzeb śp Ojca po iluś latach. On błogosławił wszystkie nasze dzieci jeszcze w łonie Matki, jeździliśmy stawać przed nim podczas spotkań ekumenicznych w Kodniu nad Bugiem. NIKT NIE JEST W STANIE OGARNĄĆ WSZYSTKIEGO – DARÓW WSZELKICH – CO BYŁO DAWANE W OSOBIE I W SPOTKANIACH ANDRZEJA.
Dwie msze w Annopolu, domową dla kręgu 5 małżeństw, zalążka-prześwitu Królestwa, i przed Matką Bożą Annopolską. W kościele w Strachówce też ze dwie (ile w Legionowie?). Spowiedź też mi dał, jedyną taką na życie... kierując do księdza Twardowskiego w konfesjonale u Wizytek w Warszawie, na Krakowskim Przedmieściu.

Zaraz, zaraz, a ten sposób pisania? Czy też u niego nie ma pra-źródeł? Widzieć dobro, reagować, dzielić się… wszystkim, co nas stanowi, nie ukrywając bojaźliwie niczego…
No to muszę powiedzieć i to, że dawał mi rady... bym spokorniał. Ale nigdy nie zabronił mi pisać!

Boży Człowiek. Boska książka. Błogosławione stopy i ziemia pod stopami jego. Dzisiaj – w Turkmenistanie, ale czy tylko? Ale gdzież tam – w Norwidzie i Soborze Watykańskim II, odważę się mówić o braterstwie bez granic. A czy jest tu (i gdzie) opoka zmian kościelno-(kulturowo)-globalnych, Jan Paweł II? A byłby w ogóle… bez Norwida i Soboru??!!! Ech, nie da się wszystkiego wyśpiewać. Milczenie w zadumie, w zachwycie, kontemplując prawdę jest MOWĄ. Stajemy się współ-świątynią, współ-istnieniem największej w nas tajemnicy. Tylko człowiek może dojść aż tutaj. I przekraczać, transcendować…
Czytając książki Madeja (Andrzeja) bardziej się staję. Podkreślam, notuję, robię notatki tu, tam… linearnie i wersowo.

Boska książka. Boskiego człowieka. Człowieka, jakich paru może tylko żyło pośród nas. Ani go zważyć, zmierzyć, opisać. Umyka wszelkim naszym miarom. A gdzieżby to mi, żebym miał poznać i wiedzieć coś więcej.
BTW. Miałem nie rozgadywać czegoś, co zdarzyło się na rynku w Jarocinie, ale po wielu latach paru najbliższym osobom opowiedziałem. Na świadectwo wielkie, rozsiewające Królestwo, bo gdybym tak zszedł i zabrał do grobu? Andrzej jest skarbnicą, nigdy nie poznaną do końca, strzeże w sobie zachwyty veritatis splendor, tzn. prócz tych, które zostawia w książkach i homiliach. Ale to tylko malusieńki procent TEGO CZEGO-KOGO JEST ŚWIADKIEM. On w pełni jest globalnym Jezusowcem-Chrystusowcem, Misjonarzem Królestwa, i nosi charyzmaty swego Zgromadzenia, Oblates of Mary Immaculate.

Niech nie będzie mi poczytane przeciwko, że wystukuję to wszystko na klawiaturze, w annopolskim starym domu, u Matki Bożej Annopolskiej. W Sanktuarium. Zbierałem się od paru dni. Dzisiaj wstałem połamany – nie na chwałę Bożą i Kościoła Powszechnego – ale… Deontaya Wildera o Tysona Fury’ego. Gen sportu kibicowskiego jest we mnie chyba najsilniejszy.
No ale, skoro już o 7.00 było po wszystkim, trzeba się z własnym połamaniem pozmagać, by dożyć wieczoru. Gorący prysznic trochę ożywił. Lekkie ożywienie uzdatniło do pisania. Bo kiedy życia we mnie nie ma, pisać nijak. Muszę spytać Andrzeja, jak on może funkcjonować i pisać, w stanie permanentnego chyba niewyspania (pamiętam jeszcze z Żabiego Rogu, Łeby, a teraz także z książki o przebłyskach…). Jak Ty to robisz? Jak Ty w ogóle możesz żyć tylko duchem??? Jaka mistyczna tajemnica skryła się w Tobie??? Ile ich poznają kolejne pokolenia?

Boska książka, bo znów jakoś dla mnie wyjątkowa. A przecież jest ich tyyyyle! Tę czytam znów jakby w pierwszym zachwycie. Czy to wiek sprawia? Życie przeżyte? Czytam testamentalnie, na pewno… w stosunku do własnych dzieci, a i ich dzieci też. Żeby wiedziały. Żeby jak najwięcej Twojego czarnego razowego chleba życia-wiary-rozumu dotarło do nich i wysyciło. Bo czytać i znać z gazet i opracowań hagiograficznych, to jeszcze za mało. Ale dotknąć, jak Tomasz, który chciał sprawdzić Zmartwychwstałego i Jego Zmartwychwstanie.

Boska - mnogością wypisów, jakie mam pod ręką, w kompie.
Boska – współczesnością. Sakramentem rzeczywistości. Niby globalna, pisana z daleka, o tym co widziane globalnie i z daleka… a jednak znalazłem fragmenty, które pasują do naszej polskiej rzeczywistości tu i teraz. Prześwity Królestwa są uniwersalne, z natury. Zagrożenia dla świetlistości też mają charakter  uniwersalny,  ponad granice państw, kultur, religii, partii, systemów politycznych i układów (także kościelnych). Człowieczeństwo! – tylko jedną naturę ma w nas.

DAM PARĘ CYTATÓW Z PRZEBŁYSKÓW NA KONIEC DZISIEJSZEGO PISANIA. TAK NA CHYBIŁ TRAFIŁ – BEZ SPRAWDZANIA STRON…. PRZYJDZIE (MOŻE) NA TO OKAZJA PRZY KOLEJNYCH PISARSKICH WZMOŻENIACH EMERYTOWANEGO KATECHETY-PUSTELNIKA /od MBA/!

Początek wypisków:
„Jeżeli wiara nie staje się kulturotwórcza, jeżeli wiara nie wciela się w kulturę, nie objawia się w przestrzeni kultury i nie tworzy nowej kultury, to taka wiara usycha…

Personalizm chrześcijański. Na misji nie ma tłumów. Łatwiej zapamiętać imiona wiernych, zauważyć, że ktoś po raz pierwszy do nas zawitał. Ludzie poranieni, zagubieni, rozgoryczeni... usiłują wysłowić swój ból,  samotność, bezradność. Niczego innego nie proszą, tylko żeby im poświęcić chwilę czasu, żeby ich wysłuchać. To nasz pierwszy dar dla nich: oto jestem, słucham cię...
Inkulturacja chrześcijaństwa — te dwa słowa to tajemnica sukcesów i porażek ewangelizacyjnych na wielu misjach. Wystarczy poczytać historie misji chrześcijańskich...

W dalszym ciągu żyjemy w świecie wielkich podziałów, przepaści między bogatymi a biednymi, antagonizmów między mocarstwami. Wielu ludzi na ziemi mieszka dotąd w norach, głoduje... Nie ustało różnego rodzaju niewolnictwo, gwałcone są podstawowe prawa człowieka, pogardza się ludźmi w wielu sądach i więzieniach... W tym samym czasie wielcy tego świata podpisują kolejne deklaracje o humanizm, o humanitarność w ludzkiej rodzinie. O, gdyby tak jeszcze większa troska o świat (bardziej rodzinny i godny człowieka) przeniknęła serca i sumienia polityków, dyplomatów, liderów państw, królów i prezydentów... O, gdyby mieli odwagę podjąć jeszcze większe ryzyko dla otwarcia nowych dróg solidarności między ludźmi!...

Niegodną jest sprawą „zaprzęgać” religię do celów politycznych: partyjnych, nacjonalistycznych, ideologicznych. Religia, jeżeli nie inspiruje do pojednania się z Bogiem i do budowania więzi między ludźmi, zdradza samą siebie. Religia bowiem jest największą siłą i narzędziem dla budowania pokoju…

Czy proces globalizacji nie zaczął się w Kościele? Czy Jezus Chrystus, posyłając swoich uczniów i swoje uczennice na krańce świata, nie pragnie, aby oni stali się zaczynem uniwersalnej komunii? Któż bardziej niż On gromadzi nas w jedną ludzką rodzinę? Któż tak jak On troszczy się o biednych? Kto bardziej niż On kocha i jednoczy wszystkich nie wyłączając kogokolwiek ze wspólnoty?...
Nie dopuść, Jezu, abym węszył zło, niech mnie nie zniewoli duch podejrzliwości, ani nie sparaliżuje nieufność. Niechaj mnie pociąga dobro, abym błogosławił, otwierał to, co mogę otworzyć, i rozsiewał dobro…

Cieszyć się każdym dniem, tym, co życie przynosi... bochnem chleba, skrzypieniem drzwi i trzaskiem w telefonie. Ufać, gdy spóźnia się pociąg i zachować pogodę ducha, gdy nam się nie udaje skończyć na czas zaplanowanej pracy. Dziękować, za wszystko dziękować — także za krzyż, który nas spotyka. W młodości usłyszałem — kto dziękuje, ten zwycięża zło!...

Kto weźmie odpowiedzialność za lata ateistycznej propagandy, za demoralizację, za wyśmiewanie ideałów, za kłamstwo, którym zatruwano całe pokolenia? Gdzie są lektorzy „naukowego ateizmu”, którzy uporczywie walczyli z Bogiem i wyśmiewali wierzących? Kto weźmie odpowiedzialność za pomniejszone człowieczeństwo w ludziach? Kto przyzna się do błędów? Kto powie: przepraszam? Kto powie: odwołuję? Spustoszenie w duszach, roztrwoniona miłość, zmarnowane dobro... Duchowe rany, dzieci sieroty, całe pokolenia mężczyzn i kobiet, małżonków okaleczonych zdradami, aborcją, rozwodami... Smutne dziedzictwo nieufności i rozgoryczenia, zawiedzionej nadziei... Kto naprawi wyrządzone ludziom zło?...

Nie dopuść, Jezu, abym węszył zło, niech mnie nie zniewoli duch podejrzliwości, ani nie sparaliżuje nieufność. Niechaj mnie pociąga dobro, abym błogosławił, otwierał to, co mogę otworzyć, i rozsiewał dobro…

Cieszyć się każdym dniem, tym, co życie przynosi... bochnem chleba, skrzypieniem drzwi i trzaskiem w telefonie. Ufać, gdy spóźnia się pociąg i zachować pogodę ducha, gdy nam się nie udaje skończyć na czas zaplanowanej pracy. Dziękować, za wszystko dziękować — także za krzyż, który nas spotyka. W młodości usłyszałem — kto dziękuje, ten zwycięża zło!..

Dużo nam czasu zabiera pielgrzymowanie ku temu, co istotne…”. Koniec cytowania, przynajmniej na dzisiaj.

***

KATOLICKIE DYKTATURY

         /dyktat partyjno-narodowo-katolicki/

jak powstaje takie zgorszenie
bo dziwadło to za słabo
możemy obserwować teraz w Polsce
w PiS-KEP-ustroju

jest silna pozycja wiary na początku
religijna to zbyt mało powiedziane
religijne łączy się z podporządkowaniem
czemuś komuś zewnętrznemu

potrzeba jakiejś niesamodzielności
w lękach ukorzeniona nie w godności
wychowani w lęku grzechu i śmierci
nie w chwale i mocy zmartwychwstania

odarcie z siebie przed ukrzyżowaniem
paradoksem takiego katolicyzmu
może być mięsem armatnim dla liderów
nie darem dobrowolnym wspaniałomyślnym

katolickie dyktatury anty-dialogiczne
anty-wspólnotowe z istoty swej
bycie anty jest zaprzeczeniem wspólnoty
wspólnota to dobrowolne przyjęcie daru

we wspólnocie najważniejszy jest dawca
nie pojmują tego katecheci i kaznodzieje.pl
dla nich tradycja jest najważniejsza
macie słuchać bać się i wykonywać

takich mamy dzisiaj biskupów i księży
ludowych mas przywódców (nie pasterzy)
sami dali się uwieść podporządkować
żelaznej regule jakoś czymś zniewolonych

w garści są leciwego prezesa
co to na wodza obrali swego wyzwolenia
prowadzi ich nas Polskę na potępienie
tropiąc wrogów we wszystkim (realności)

mamy katolickiego prezydenta i rząd
katolickich marszałków i prezesów
media katolickie oczywiście są i narodowe
wszyscy jak premier licencjonowani kłamcy

     (niedziela, 23 lutego 2020, g. 8.38)

***

BOSKA KSIĄŻKA ANDRZEJA MADEJA

          /zamiast uzsadniać cytowałem Autora/

to chcę napisać od wczoraj
nawet już mam w notatkach
mam nadzieję że dobrze uzasadnię

Madej jest Autorem (jak w tytule)
kimże on zresztą nie jest
wielu próbuje zdefiniować

oddam mu głos zakatarzonemu
podróżami i pogodą w Wielkim Poście 2019
Polska Austria Włochy Indonezja UAE

towarzyszył pielgrzymkom Polaka-Papieża
w Polsce Szwecji Norwegii Indiach Azerbejdżanie
Kazachstanie Ukrainie gdzież on nie był

on poznał Syberię i Afrykę Azję Europę
Kanadę USA wszystkie chyba kontynenty
i ma odwagę mówić o sakramencie rzeczywistości

otwarty na każdego człowieka religię kulturę
szuka i głosi potrzebę dialogu powszechnego
dialog jest znakiem czasu trzeba uczyć się rozmowy

skoro świat staje się globalną wioską
warto znaleźć wspólny język (cytuję Go dosłownie)
aby się porozumieć w ludzkiej rodzinie

to wezwanie Andrzej kieruje do społeczności ludzkich
warto uczyć się słuchać rozumieć drugiego
przyjąć go takim jakim jest z tradycją kulturą religią

wczoraj po lekturze czułem się w całości dobrze
nie tylko duchowo-intelektualnie ale i aż cieleśnie
uzdrowiony lekturą jak modlitwą wstawienniczą

               (sobota, 22 lutego 2020, g. 15.02)

***

ŻYĆ ISTOTĄ RZECZY

           /skąd dokąd kiedy i dlaczego/

dziś kolejny dzień szczęśliwy
w życiu emeryta Józefa K
obudziłem się prawie nic nie boli
rzeczy i sprawy idą zwykłą kolejnością

ogień w piecu rozpaliłem (kopciuchu)
rozkosznie płomienie strzelają
słuchałem dłuższą chwilę
popiół pierwej musiałem wybrać

wodę dopuściłem do systemu
by nie zapowietrzały się koloryfery
słuchałem z uchem przytkniętym do rury
czując wiedząc co znaczy bąbelkowanie

koty i psy nakarmione są lub będą
wszystko w odpowiedniej porze
nie tylko pamiętam jeszcze bardziej one
mamy ustalone systemy komunikowania

ale co z rodziną ktoś może zapytać
ano szczęśliwi i oni się rozjechali
każda każdy w swoim kierunku
nocą śledziłem lot na flightradarze

żony z córką do syna brata synowej
bratowej i przerozkosznych wnuków
będę z pewnością cieszył się zdjęciami
a może i inni się odezwą i coś pokażą

córka zięć i wnuk nad morzem naszym
dwóch synów jedzie biegać w Beskidy
syn synowa wnuczka z wnukiem nie
tym razem pozostaną chyba w domu

W Warszawie na Woli Panie na Woli
a jeszcze jedna córka uczy się i pracuje
tyż w stolicy na medyka od zębów i szczęk
ot i całą rodzinę już opowiedziałem

wracam do starego
ojca katechety w starym przodków domu
w Sanktuarium Matki Bożej Annopolskiej
ale żeby tak myśleć trzeba mieć odwagę

wszystko dzieje się skądś dokądś
ma prapoczątki sens Logos i wieczność
zakryte gdy ktoś na to pozwoli
by oczy uszy serce rozum mieć zawiązane

ps
wszystko stać się może medytacją dłuższą
prawdę można nie tylko poznać
ale i ją kontemplować (bardziej się stając)
unosząc się wysoko na dwóch skrzydłach

(pt. 21 lut. 2020, g. 11.18) TU- Niezjednoczeni...PL

Nasz Andrzej Mirosław (l.24, numer startowy 038) był chrzczony na Spotkaniu Ekumenicznym w Kodniu, a Aleksander Teofil (omc l.21, nr startowy 039) w Strachówce. Biegli wczoraj GUT - Gorce Ultra-Trial Zimowy (43 km, Ochotnica, przez Lubań)!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz