niedziela, 3 lipca 2011

Bardzo zuchwałe rozumowanie


Na mszy świętej wpadły mi w ucho słowa Pawła-Szawła, wykształconego Żyda, który w karkołomny sposób został wprowadzony w chrześcijaństwo. "Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała - będziecie żyli." Wpadły w ucho, na grunt przygotowany - także tymi wpisami - przez wiarę poszukującą zrozumienia życia. I przeznaczenia. Skoro papież mówił taki językiem, to czemu nie ja.
Oparłbym na tym zdaniu kazanie. Gdybym je mówił. Pozmieniałbym pewnie, jak się znam, co nie co. Bałbym się słowa "uśmiercać". Pewnie starałbym się zmieścić w dwutakcie "żyć według ducha, żyć według ciała". Ciało - biologia, fizjologia, neurologia, neurofizjologia, kognitywistyka. Duch - dusza, wartości, kultura, wieczność, przeznaczenie, słuch, wczucie, wierność, osoba, cierpienie, ofiarowanie, sens, całość, jedność, kognitywistyka. I szukałbym w kulturze, w antropologii schodków pomagających przybliżyć, zrozumieć, zamieszkać w tym dwutakcie. Ma on dwu-tysiącletnią historię i wielką (europejską i światową, przynajmniej jednej półkuli) aktualność. Ale musiałbym szybko dodać, że tylko tak mi się wydaje i chciałbym tylko siebie zobowiązać takim rozumieniem. Muszę być ostrożniejszy po dzisiejszej krótkiej rozmowie ze Sławkiem. Nie mam na co dzień kontaktu ze światem akademickim. Chlapię strasznie ozorem, słowami. Muszę być bardziej wrażliwy na kontekst.

Swoje, mniej lub bardziej, zuchwałe rozumowania podparłbym słowami z Ewangelii - "Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić". Stosuję je do siebie. Jestem synem. Mówię "Ojcze nasz" itd. Jestem wyznawcą Ducha Świętego, którego wzywam w każdym przeżegnaniu. Wierzę, że Duch mnie i każdego, kto chce, prowadzi. Że w sprawach nauczania "kościelnego" duch ma pierwszeństwo przed katechetami, księżmi, proboszczami. Pewnie i przed większością biskupów. Naukę Soboru przyjmuję bez dyskusji. Oficjalne nauczanie papieskie też.

Jak mało jest autorytetów. A instytucje są za małe, aby przewodzić osobie w drodze do wieczności. Do tego, co nazywamy "domem Ojca". Instytucje pełnia funkcje pomocnicze.
Wierzę, że Duch prowadzi każdego. Jak Go słyszeć, czuć, rozpoznać - oto jest pytanie. Ojciec, syn - żadnych instytucji pomiędzy. Tak było, jest i będzie.

Tyle - po kościele. Byłoby więcej, z każdą sekundą, minutą dłużej w ciszy. Ale są wakacje, wszyscy w domu, ciszy nie ma. A może nie jestem wystarczająco muluczki i prostaczki. Ale taką mam koncepcje religii. Papieską, albo Jezusową. Że każdy jest takim małym papieżem, albo Jezusem. To od ciebie ma zależeć cały przekaz wiary następnym pokoleniom. Jak możesz wypełnić to zadanie? Opatrzność wyznaczy ci sposób. Ale gdyby tak było, stań wobec wieczności i powiedz TAK. Ja głoszę tę prawdę, którą otrzymałem, przemyślałem. Nawet gdybym został jedynym wierzącym. A gdyby trzeba, daję za tę przemyślaną, przeżytą, prawdę życie. Amen.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz