Co właściwie się dzieje dzisiaj, co się zdarzy, gdy rano modlę się, proszę o ten dzień? Co, kto i jak wtedy (i potem) działa?
"Ten dzień" to wyjazd rano do kościoła w Strachówce na spowiedź klasy drugiej przed I Komunią św., pierwszą spowiedź.
Jak się czuję, co czuję, ja-katecheta? 30 lat stażu, XXX - niby nic nie zmienia, ale jakoś naświetla, jesteśmy kościołem historycznym, nie tylko mistycznym?
Skoro modlę się przed wyjazdem? I czuję wielką potrzebę duchowej asystencji na czas wyjazdu do kościoła parafialnego! - nie czekając, aż się znajdę w murach świątyni?! To wszystko mówi o moim samopoczuciu na tę właśnie okoliczność.
Ubrałem się w nową koszulę, wyszykowałem, poszukałem różańca ze Lwowa, uruchomiłem samochód, w którym wczoraj podładowałem akumulator, by mnie nie zawiódł... i kicha. Samochód zawarczał, ale dokumenty gdzieś wsiąkły. A ponieważ to nie wszystkie mankamenty, więc nie pojechałem. Nic na siłę. Najważniejsze - powtórzyć procedury i dojechać jutro.
Stronnictwo faryzeuszy będzie miało argument, że "Józef nie chce przygotować dzieci do I Komunii".
Najbardziej mi szkoda tego, co duch by mi powiedział w kościele i co bym zapisał na kartkach, bez których się nie ruszam z domu.
Nie zapisałem w kościele, zapiszę w domu, co mi tutaj powie. Bóg mówi do każdego, do każdej myślącej osoby. Do mniej myślących na pewno też. Do każdego człowieka-osoby stworzonej-urodzonej na Jego obraz i podobieństwo. Niestety, niewielu notuje. Z najbardziej znanych św. Jan na wyspie Patmos, Teresa z Avila, z Lisieux, Faustyna... Godność - to dużo więcej niż ilość połączeń nerwowych zaangażowanych w procesy (strumień) świadomości.
Łaska buduje na naturze. Nie obok, ani nigdy nie przeciw. "Łaska" można eksperymentalnie zastąpić słowami "kościół" i "religia". CZŁOWIEK JEST DROGĄ KOŚCIOŁA - nie odwrotnie. To chyba jeden z głównych powodów oporu wielu księży (proboszczów) przeciwko soborowi. Oni chcą wyznaczać drogę swoich parafii (wikarzy raczej nie mają za wiele do powiedzenia, aż staną się proboszczami na obraz i podobieństwo swoich "mistrzów").
Nie potrafię sobie wyobrazić miejscowości w Polsce (gmin wiejskich na pierwszym miejscu?), w których nie działałyby stronnictwa faryzeuszy. Głównie mamy ich obraz (działania) na podstawie przekazu Ewangelii. Wierzą najbardziej w siebie i w (swoje) instytucje. Są przeciwko - niekorzystnej subiektywnie - zmianie rozumnej. Słysząc o wolności i godności najwyższej osoby krzyczą - na krzyż z nią, na krzyż.
Wielka siła płynie dla nas z I Komunii w parafii i rodzinie (szkole, parafii). Cieszę się na niedzielę od paru dni - pomimo wszystko. Tak samo było, gdy nasze dzieci szły do komunii. Sześć razy mieliśmy to szczęście. Kłopot? Ależ skąd! Przeżywając prawdziwą "tajemnicę szczęścia" - kłopoty się kurczą.
Aktywność moja wyraża się pod różnymi adresami. Dzisiaj obficie jestem obecny w komentarzach na "moim" Facebooku:
- o religii w szkole i nie tylko
- o Polaków obrazie własnym
- o coraz bardziej naglącej potrzebie (nauki) społecznego i publicznego dialogu
Katecheza na poniedziałek? proszę bardzo - o niebie.
Katechezy na każdą okazję - fragmenty z ojca Knotze o seksualności człowieka.
PS.1
Nie zmieściło się o metafizyce? Będzie. Musi być :)
PS.2
Giro d'Italia przejeżdżało dzisiaj przez dolinę Aosty. Papież JPII tam spędzał wakacje. Ja przejechałem kiedyś autostopem. Dzisiaj patrzę na piękne pejzaże przy tej i innych okazjach bez żalu. To już absolutnie poza moim/naszym zasięgiem ekonomicznym. Żyję już tylko na płaskowyżu bytu, metafizycznym.
sobota, 19 maja 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz