Czuj臋 si臋 przez ca艂y dzie艅, jak 偶uczek na plecach. Tak w szkole, jak i poza. 艢lepn臋, poddaj臋 si臋. I szkoda mi ka偶dej niepisanej minuty, mo偶e godziny.
Poj膮艂em w pracy rzecz niezwyk艂膮 i ciekaw膮. 呕e rozmowa z Jankiem, szwagrem, w grudnia 1980, ma dalekie echo. Zrozumia艂em, 偶e jednak spe艂ni艂y si臋 w pewien spos贸b tamte najczarniejsze obawy i … moje „艣lubowanie”? 呕e je艣li to ma si臋 nie uda膰 [wolno艣膰 i Solidarno艣膰] to nie warto dalej 偶y膰. Prze偶y艂em, ale okaza艂o si臋, 偶e to by艂o odroczenie wyroku. Nacieszy艂em si臋 trudn膮 po stanie wojennym wolno艣ci膮, zosta艂em nawet w贸jtem I Kadencji Samorz膮dowej w Polsce. Potem zn贸w trzeba by艂o powr贸ci膰 do nieustanego wojowania w imi臋 obrony podstawowych praw do 偶ycia w wolno艣ci. Zw艂aszcza do prawdy. By艂o to przede wszystkim podyktowane tym, co sta艂o si臋 w naszej gminie. 呕yje si臋 przede wszystkim w gminie, potem w pa艅stwie.
W gminie symbolem d艂ugiego (16 lat!) zniewolenia (tzw. „艂apszczyzny”) jest historia konkursu na dyrektora szko艂y. On – wzorem wszystkich dyktator贸w – mia艂 za nic prawo pa艅stwowe i prawa obywatelskie. Powiedzia艂 „niet” i 偶adna wy偶sza w艂adza w Polsce nie by艂a w stanie naprawi膰 jego bezprawia. Ba, on bezczelnie zbiera艂 haki na nich, konkretne na kuratora o艣wiaty! S艂abo艣膰 pa艅stwa. Ale nie nas. Wywalczyli艣my – jako szkolna wsp贸lnota – prawo do przeprowadzenia normalnego konkursu. Z czasem, po 5 latach stara艅, zdobyli艣my nawet prawo nazwania si臋 szko艂膮 Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Szubrawiec poleg艂. A dzisiaj ma czelno艣膰 przyj艣膰 na obrady Rady Gminy i poucza膰 w贸jta, radnych, dyrektora Zespo艂u Szk贸艂 im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej i wszystkich, kt贸rzy po艂o偶yli kres jego panowaniu. Si艂 mu dodaje jego klub radnych (sze艣ciu? siedmiu? w tym brat i kuzyn). S膮 dinozaurami starej epoki, starego my艣lenia.
Na raty odzyskiwali艣my formalno-prawn膮 wolno艣膰. Ducha wolno艣ci i jedno艣ci z 1981 roku nie odzyskali艣my. Wi臋c w takim stopniu nie powr贸ci艂 ju偶 nigdy tamten sen o wolno艣ci. Festiwalem Solidarno艣ci zwanym. Wi臋c 偶y膰 nie warto. Tak 偶y膰 nie warto. I dosz艂o 30 lat na kark.
A偶 tyle zrozumia艂em – patrz膮c w komputer i wypatruj膮c adres贸w w Internecie. 艢lepn臋, ale nie mam zamiaru nic z tym robi膰. Ani z z臋bami, ani z nogami, ani, ani. Po co? 呕eby d艂u偶ej dogorywa膰? Nie boli ju偶 mnie to, co by艂o 30 lat temu. Boli to, co dzisiaj jest mi臋dzy nami. Jakby prawdy nie by艂o.
Kto艣 pozdrawia „nasz膮 pi臋kn膮 rodzink臋” w mailu, kto艣 inny wspomina po 22 latach „cudowne spotkania z Bogiem i lud藕mi w legionowskiej parafii i 偶yczy takich swoim dzieciom”, dzi臋ki Facebookowi pozna艂em fantastycznych ludzi i rodziny w Lincoln, w USA, obchody „Las posadas” w Glasgow, cho膰 hiszpa艅skiego rodowodu, znalaz艂em prawdziw膮 rewelacj臋 w przed-i-po艣miertnym Janie Pawle II o mi艂o艣ci intelektualnej. S膮 cudowne sprawy w tym 艣wiecie, ale trzeba mie膰 mo偶liwo艣ci nimi si臋 zaj膮膰.
Nie powinienem odchodzi膰 od komputera. Zamiast, powinienem mie膰 obok niego roz艂o偶ony styropian i termos z kaw膮. Bo jednak dana mi zosta艂a jaka艣 m膮dro艣膰. Naby艂em j膮, 偶yj膮c. Przylepi艂a mi si臋 do podeszwy i wpl膮ta艂a we w艂osy na przebytych szlakach.
Dobrze sobie radz臋 z metafizyk膮. Z metafizycznym 艣wiatem obaw i l臋k贸w cz艂owieka-osoby. Z wiar膮 i rozumem. Na pewno lepiej ni偶 og贸艂. Tym m贸g艂bym s艂u偶y膰, ale nie ma zapotrzebowania. Globalnie jest lepiej, ni偶 lokalnie. Dzia艂a trucizna wlewana w krwiobieg gminy przez 16 lat.
Nie zarabiam. Ca艂y ten nieludzki ci臋偶ar przelewania z pustego w pr贸偶ne spad艂 na 偶on臋. Z pustych kont rodzic贸w, na puste konta dzieci. Ob艂臋d.
Program o wypadkach lotniczych, ulubiony nasz program w niedziel臋 przed snem, pom贸g艂 mi zrozumie膰, a mo偶e tylko zobrazowa膰 nasz los. Odrzut-owiec Fokker nie mo偶e si臋 poderwa膰 z oblodzonymi skrzyd艂ami. Nie mo偶e osi膮gn膮膰 odpowiedniej si艂y ci膮gu. Pokazali dwa takie, ledwo odklei艂y si臋 od pasa startowego, by rozbi膰 si臋 zaraz potem. Wiem, 偶e nawet si臋 nie odklej臋.
P臋dzimy jeszcze po pasie startowym, cho膰 ekonomicznie ju偶 nie istniejemy. Wierz臋, 偶e lepsza przysz艂o艣膰 jest w r臋kach nowego pokolenia.
Ci膮gle pr贸buj臋 zrozumie膰 natur臋 mojego wzruszenia na bazie materia艂贸w rocznicowych stanu wojennego. To problem z zakresu kognitywistyki. Nie ka偶da projekcja tych samych materia艂贸w wywo艂uje potok 艂ez. To nie sprawa samych bod藕c贸w wzrokowych. Wa偶ne s膮 dodatkowe okoliczno艣ci. Samotno艣膰? Tak. Wczucie, Einfulung? Tak.
Warunki osobowe raczej, ni偶 艣rodowiskowe. Osobowe 艣wiadectwo (dotkni臋cie) prawdy. Duch pobudza ducha. G艂臋bia przyzywa g艂臋bi臋. Inaczej m贸wi膮c trzeba „uruchomi膰” mi艂o艣膰 intelektualn膮. Tylko ona si臋ga danych istotowych i konstytutywnych rzeczy i spraw. Jak zawsze, wa偶ne jest przypomnienie, 偶e jest prawda i 偶e jest poznawalna. Mo偶na co prawda doda膰 „w danym uk艂adzie warunk贸w”, ale skoro podstawowym jest B贸g, to jest to zarazem prawda obiektywna (absolutna), nie sprowadzaj膮ca si臋 tylko do jakiego艣 (w tym przypadku mojego) subiektywnego umys艂u.
Do takich wniosk贸w prowadzi mnie dzisiejsze do艣wiadczenie. Otwieram zasoby internetu dla zobrazowania uczniom, jak 艣wiat zapisa艂 i pami臋ta nasze wydarzenia. Nikt si臋 w 艣wiecie nie rozczula jakim艣 genera艂em Jaruzelskim. Nie po艣wi臋caj膮 mu wi臋cej miejsca ni偶 migni臋ciu meteorytu na historycznym firmamencie. Kr贸luje na nim Papie偶, Solidarno艣膰, Lech Wa艂臋sa, Polska, w kt贸rej si臋 wszystko zacz臋艂o. Polska zmieni艂a 艣wiat. Ka偶dy z nas, kto przy艂o偶y艂 r臋k臋 i serce do tego festiwalu zmieni艂 艣wiat.
W Polsce i mo偶e w wielu z nas te偶 jest chyba podobny zapis – z jednej strony zobiektywizowany-艣wiatowy o wielkich wydarzeniach (cudach) 16.10.1978 i Sierpnia 1980 i drugi zupe艂nie wymy艣lany na si艂臋 „zsubiektywizowany-generalsko-jaruzelski” o mniejszym z艂u. Wcale nie zamierzam pastwi膰 si臋 nad genera艂em. Niech ma lekki koniec. Nawet wbrew poecie wieszcz膮cemu „ka偶demu daj 艣mier膰 jego w艂asn膮 Panie.”
Podobnie wed艂ug mnie jest z walcz膮cymi ateistami. Bardzo podobnie. Co w艂膮cz臋 Youtube, to albo s艂ysz臋 t臋sknot臋 za Bogiem-Emmanuelem w irlandzkiej pie艣ni, albo w marszu meksyka艅skich dzieci szukaj膮cych miejsca dla Maryi i J贸zefa (Los posadas). Dziel臋 z nimi t臋 wsp贸lnotowo-masow膮 pokorn膮 zobiektywizowan膮 t臋sknot臋. Nie samotn膮 ego-centryczn膮 zsubiektywizowan膮 aroganck膮 pych臋 tych drugich.
Jaka pustka wionie w spo艂eczno艣ciach, w tzw. wsp贸lnotach lokalnych i krajowych, je艣li w艂adza nie wywi膮zuje si臋 ze swojego podstawowego obowi膮zku „przed艂o偶enia [tym wsp贸lnotom] motyw贸w 偶ycia i nadziei”. Nawet najwi臋ksze inwestycje i infrastruktura nie zape艂ni tej pustki. Pustka i fa艂sz. 呕y膰 si臋 nie chce. Na swoj膮 miar臋 i mo偶liwo艣ci zmieni艂em 艣wiat, cho膰 poleg艂em w gminie (tu zwyci臋偶y艂a "艂apszczyzna").
Jakie 偶ycie jest proste, kiedy si臋 wierzy w istnienie prawdy! Nie musz臋 by膰 najm膮drzejszy, je艣li wierz臋 w prawd臋 i wiem, gdzie jej szuka膰.
W tym kontek艣cie nabiera jeszcze wi臋kszej warto艣ci fakt wpisania encyklik spo艂ecznych Jana Paw艂a II - jako 藕r贸de艂 i wzor贸w realizacji warto艣ci chrze艣cija艅skich - do programu Mazowieckiej Wsp贸lnoty Samorz膮dowej. O motywach 偶ycia i nadziei, jako obowi膮zku rz膮dz膮cych, powtarza艂 Nasz Papie偶, za Soborem Watyka艅skim II, r贸偶nym w艂adcom, bardziej lub mniej demokratycznym, albo wcale, jak genera艂 Wojciech Jaruzelski.
Jak 艂atwo przychodzi r贸偶nej w艂adzy ignorowanie faktu, 偶e istnieje prawda obiektywna.
poniedzia艂ek, 12 grudnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prze艣lij komentarz