艢wiat si臋 dzieje, 偶ycie si臋 dzieje - my w nich uczestniczymy. Takie spojrzenie i rozumienie 偶ycia i 艣wiata jest wielkim dobrodziejstwem. Uwalnia od egotyzmu i kieruje w stron臋 obiektywizacji. Nie jest te偶 mechanicystyczne. Nie skazuje na bierno艣膰 i poddanie si臋 bezwolne zewn臋trznym mechanizmom. Aby dostrzec proces dziania si臋 偶ycia i 艣wiata musz臋 znale藕膰 punkt stabilnego oparcia i obserwacji (uczestnicz膮cej, udzia艂u). Tym wyr贸偶nionym punktem obserwacji i uczestnictwa jest OSOBA (I RODZINA). Dojrza艂膮 osob臋 mo偶na i nale偶y rozpatrywa膰 oddzielnie, ale 偶eby ona si臋 ukszta艂towa艂a potrzebuje rodziny i w tym sensie s膮 to poj臋cia komplementarne. Z wi臋kszym naciskiem jednak na osob臋, ni偶 rodzin臋. Bo ostatecznie 偶ycie si臋 prze偶ywa i rozlicza osobowo, nie grupowo, nawet je艣li ta grup膮 mia艂aby by膰 rodzina. Jak膮艣 granic膮 my艣lenia o jedno艣ci i zbiorowo艣ci (grupie) jest sam B贸g w Chrze艣cija艅stwie, Jeden - cho膰 w Trzech Osobach!!
Kto si臋 buntuje na r贸偶ne koncepcje Boga, niech z tak膮 sam膮 wewn臋trzn膮 wolno艣ci膮 buntuje si臋 na r贸偶ne koncepcje inaczej (naukowo) wyja艣niaj膮ce istnienie wszech艣wiata. Wyb贸r jednej tylko racjonalno艣ci jest co-nie-co podejrzany. "Wiara i rozum s膮 jak dwa skrzyd艂a, na kt贸rych duch ludzki wznosi si臋 do kontemplacji prawdy". Koniec, kropka (w tym uk艂adzie, albo w tym reali藕mie zale偶nym od modelu). W tym reali藕mie 偶yj臋, nie chc臋 ju偶 innego. I w tym modelu chc臋 umrze膰. Bogu niech b臋d膮 dzi臋ki. Jak to dobrze, 偶e Ciebie pozna艂em Bo偶e Wszechmog膮cy w ludzkim modelu 偶ycia i tego 艣wiata. Naukowcy teoretyczni i eksperymentalni mog膮 odkrywa膰 albo tworzy膰 inne wszech艣wiaty, ale ja jestem cz艂owiekiem, a nie cz膮stk膮 elementarn膮 albo polem si艂.
W tym naszym ludzkim 艣wiecie znalaz艂em absoluty. Og贸lno-ludzkim - (z jego histori膮 i kultur膮), ponad czasowym i przestrzennym, niematerialnym jest B贸g. A dalej Osoba i Rodzina. To jest jednocze艣nie fundament mojej etyki, bio-etyki, eko-etyki i zwa艂 jak zwa艂. A dalej religii, ekonomii, socjologii, polityki etc.etc.etc.
Brzmi to jak moje CV, i poniek膮d jest moim testamentem. Osi膮gni臋cie tego zrozumienia 偶ycia, siebie i 艣wiata jest bezcenn膮 per艂膮 jedn膮 jedyn膮, jedynym skarbem, kt贸ry posiadam. To wi臋c przekazuj臋 (staro i nowo) testamentalnie. Zdobycie tej per艂y i przekazanie nast臋pnemu pokoleniu (fizycznie lub tylko intelektualnie-duchowo, w rodzinie, w kap艂a艅stwie...) jest - w moim rozumieniu - sensem 偶ycia. W biologii ewolucyjnej za sukces gatunku uwa偶a si臋 przekazanie swojej puli genowej. Ja, jako osoba, przekraczam biologi臋. 呕yj臋 na pod艂o偶u biologicznym, ale bardziej w sferze kultury (i ducha). Jest w tym mi艂o艣膰 intelektualna. Bogu dzi臋ki, 偶e si臋 doczyta艂em u Jana Paw艂a II tego okre艣lenia. Bo w mi艂o艣ci emocjonalnej i zmys艂owej mistrzem nie by艂em. Wyznaj臋 b艂臋dy, zaniedbania i zaniechania w swoim post臋powaniu. W my艣leniu i tzw. 偶yciu duchowym chyba mniej. Chyba :)
Uznanie fakt贸w, czyli 90% realizmu (pozosta艂e 10% to konieczne inne sk艂adowe, czy warunki osobowe), jest podstaw膮 m膮dro艣ci i uczestnictwa w tym, co nas przerasta.
Tworzenie mit贸w na w艂asny temat i zamykanie si臋 we w艂asnej mitologii jest podstaw膮 g艂upoty i nieszcz臋艣膰 艣wiata. K艂opoty z w艂asn膮 to偶samo艣ci膮 jest chyba jednym ze znak贸w naszych czas贸w. Brak dojrza艂ych os贸b, z poznan膮 i uznan膮 (przyj臋t膮, zaakceptowan膮) to偶samo艣ci膮, z wypracowan膮 samo艣wiadomo艣ci膮 - jest chyba najwi臋kszym problemem naszego 艣wiata globalnego i lokalnego. I najwi臋ksz膮 bied膮 (realnym ub贸stwem). K艂opoty z to偶samo艣ci膮 (cz臋sto na bazie braku wystarczaj膮cej samo艣wiadomo艣ci) mog膮 si臋 r贸偶nie objawia膰 zale偶nie od stanu 偶ycia - w rodzinie, w 偶yciu samotnym (w tym celibatariuszy religijnych). Jednym ze skutk贸w s膮 nieakceptowalne zachowania seksualne. Przez wszystkie kraje przejdzie tzw. afera seksualna w Ko艣ciele (ko艣cio艂ach). W jednych maj膮 to mniej wi臋cej za sob膮, inne jeszcze przed. Potrzeba tylko sprzyjaj膮cych warunk贸w spo艂ecznych, 偶eby wsz臋dzie si臋 ujawni艂y. To tylko kwestia czasu. Ofiary nie zapomn膮, maj膮 to zapisane w swoich osobach i nios膮 jako krzy偶. Kiedy wi臋ksza liczba sobie u艣wiadomi i znajdzie spos贸b na uzewn臋trznienie - skandal wybucha. Niedawno rozmawia艂em z kobiet膮, w kt贸rej ten proces zachodzi. Moje otwarte wyznanie, 偶e te偶 mam takie osobiste 艣wiadectwo, 偶e je spisa艂em i wys艂a艂em do ojca Marcina Mogielskiego, dominikanina, kt贸ry swego czasu si臋 tym zajmowa艂, otworzy艂o j膮 na tyle, 偶e wyzna艂a sw贸j zgwa艂cony wstyd i upokorzenie. By艂a w dzieci艅stwie dotykana przez ksi臋dza. Takich rzeczy si臋 nie zapomina. Niezale偶nie jak si臋 potem 偶ycie potoczy. Ona jest daleko od ko艣cio艂膮, ja jestem katechet膮. Nie zapomina tego nasza psycho-cielesno-duchowa konstrukcja. Ca艂o艣ciowa pami臋膰 mo偶e zadzia艂a膰 nieoczekiwanie. Jest we mnie dopiero od 10 lat? (15?) obrzydzenie do ksi臋dza, kt贸ry mnie trzyma艂 na kolanach i wypytywa艂 "czym si臋 r贸偶ni grzech nieczysto艣ci od grzechu nieskromno艣ci". PEDA艁. M贸wi臋 prosto z mostu. Zdarzy艂o si臋 to 50 lat temu. Pami臋tam sw贸j w艂asny wzrok uciekaj膮cy za okno plebanii w Legionowie, jakbym chcia艂 znale藕膰 za nim wybawienie od ksi臋dza peda艂a, cho膰 nic wtedy nie rozumia艂em. Tylko zak艂opotanie - l臋k? wstyd? I pragnienie byle jak najszybciej sko艅czy艂 si臋 ten egzamin (przed I Komuni膮?). Inny peda艂 (chyba nie ten sam?) po latach obja艣nia艂 mi techniki samogwa艂tu w legionowskim konfesjonale podczas rekolekcyjnej spowiedzi. Innych przyk艂ad贸w nie b臋d臋 wymienia艂 publicznie. Ale nie b臋d臋 te偶 kry艂 tego problemu w (tak偶e polskim) ko艣ciele. Chyba jest wielki, skoro jeden ja-katecheta mog臋 przytoczy膰 wiele przyk艂ad贸w. Trzeba krzycze膰 i ostrzega膰 dzieci. Trzeba to robi膰 w obronie dzieci, kt贸re potem mog膮 mie膰 wielki problem z ukszta艂towaniem w sobie dojrza艂ych os贸b, i ko艣cio艂a. Zabobonna religijno艣膰, rozdzielenie wiary i rozumu, jest katastrof膮 cywilizacyjn膮. I bardzo polskim (w skali kraju) problemem.
Zarzucaj膮 Janowi Paw艂owi II milczenie w sprawach pedofilii w ko艣ciele. My艣l臋, 偶e zrobi艂 co艣 bardzo wa偶nego w tej kwestii, cho膰 z pozoru nie zwi膮zanego bezpo艣rednio. Og艂osi艂 encyklik臋 "Wiara i rozum". Da艂 narz臋dzie do wyzwalania si臋 z zabobonnej religijno艣ci, kt贸ra stworzy艂a sprzyjaj膮cy klimat m.in. dla pedofilii w艣r贸d ksi臋偶y. Postawi艂a ich w naszej kulturze jakby ponad lud藕mi. Kt贸偶 z nas (艣miem twierdzi膰, 偶e tysi臋cy) ofiar m贸g艂 pomy艣le膰, 偶e ksi膮dz mo偶e robi膰 co艣 niew艂a艣ciwego?!
Je艣li nie wyleczymy si臋 - jako nar贸d - czym pr臋dzej z zabobonnej religijno艣ci, setki ofiar stan膮 u drzwi zamkni臋tych plebanii i wypaczonych osobowo艣ci zamykaj膮cych si臋 na nich. Zamkni臋cie jest jednym z objaw贸w niezdrowej osobowo艣ci.
"W 35 lat od zako艅czenia Soboru Watyka艅skiego II wo艂am: trzeba powr贸ci膰 do jego nauczania i dorobku, zw艂aszcza wy, 艣wieccy, gdy偶 wraz z Soborem wybi艂a w Ko艣ciele godzina laikatu" ( Jan Pawe艂 II, 26 listopada 2000 r. na Placu 艣w. Piotra). Dzisiaj by powiedzia艂 mija 46 lat. Twarda to mowa dla polskiego ko艣cio艂a codziennego i parafialnego. Dzisiaj (a mo偶e z pokolenia na pokolenie) bardziej na otwarciu zale偶y 艣wieckim, ni偶 ksi臋偶om. WI臉C WO艁AM - POWR脫膯MY do nauczania i dorobku Soboru, kt贸ry da艂 podstawy pod OSOBOW膭 (nie instytucjonaln膮 i zabobonn膮) I DOJRZA艁膭 RELIGIJNO艢膯!!"
Ci, kt贸rzy chcieliby wykorzysta膰 i ten wpis przeciwko mnie, miech si臋 ugryz膮 w sw贸j zabobonny nos, ucho lub j臋zyk. Albo niech uwi膮偶膮 sobie czerwon膮 wst膮偶eczk臋, gdzie tylko chc膮.
Ani mi w g艂owie os艂abianie ko艣cio艂a. Odwrotnie, chc臋 jego niewyobra偶alnego wzmocnienia, po sam膮 艣wi臋to艣膰. Ksi臋偶y z problemami seksualnymi (a jeszcze g艂臋biej - w艂asnej zagubionej lub nie odnalezionej to偶samo艣ci) rozumiem, z psychologicznego punktu widzenia, ale nie akceptuj臋 instytucjonalnych wad (anty-wsp贸lnotowego stylu 偶ycia duchownych i takiego偶 zarz膮dzania wsp贸lnotami, niestety na nich skazanych).
Wszystkim dzieciom bym b艂ogos艂awi艂, gdyby chcia艂y mu s艂u偶y膰 na wy艂膮czno艣膰. Ale pyta艂bym ich, patrz膮c w oczy, czy zdaj膮 sobie w pe艂ni spraw臋 z decyzji. Znam z do艣wiadczenia tylko drug膮 stron臋 medalu, czyli 偶ycie w sakramentalnym ma艂偶e艅stwie i rodzinie. W tym stanie te偶 bywaj膮 zagro偶enia. Ma艂偶e艅stwo nie wyleczy automatycznie z przer贸偶nych upodoba艅 i sk艂onno艣ci, kt贸re si臋 do nas przyczepi艂y, lub drzemi膮 w jakich艣 czarnych dziurach. Ma艂偶e艅stwo opr贸cz uczucia mi艂o艣ci tak偶e potrzebuje mi艂o艣ci intelektualnej i fundamentu (opoki) wiary i wierno艣ci idea艂om. Nawet w ma艂偶e艅stwie i pozornie dobrych rodzinach mog膮 si臋 ukrywa膰 seksualni przest臋pcy. Nic nie zast膮pi szczero艣ci, a偶 po przejrzysto艣膰 i wi臋zi prawdziwie wsp贸lnotowych (zawsze wskazuj膮 na Dawc臋).
艁atwiej jest poczu膰 tzw. powo艂anie, ni偶 w nim wytrwa膰 bez skazy. Andrzej Madej m贸wi艂, 偶e celibat jest form膮 m臋cze艅stwa. I niech b臋dzie. Chc膮cemu nie dzieje si臋 krzywda. Byle kandydat "chc膮cy" wiedzia艂 jak najwi臋cej o sobie. I byle potem 偶y艂 we wsp贸lnocie z innymi lud藕mi, a nie na zamkni臋tych plebaniach, czy zakonnych domach. Andrzej m贸wi tak偶e, 偶eby si臋 nad nimi nie rozczula膰, bo sami wybrali i maj膮 s艂u偶y膰, a nie biadoli膰 nad sob膮 i szuka膰 usprawiedliwie艅 (w tym dla swoich a-spo艂ecznych postaw). Tak wi臋c, pa艂ace biskupie i zamkni臋te plebanie s膮 i pozostan膮 dla mnie synonimem zabobonnego (dworskiego, wygodnickiego, samolubnego) ko艣cio艂a, w kt贸rym 艂atwiej o wypaczenia, a nawet patologie.
呕ycie ubogie i s艂u偶ebne chroni od patologii. Nawet od nas samych.
wtorek, 20 grudnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prze艣lij komentarz