Mojżesz chodził i prosił faraona (Totmes III?) "wypuść naród mój". Uparte było serce faraona i zbyt dumne, by słuchać proroka. Faraonowie i chyba wszyscy, którzy sprawują władzę "tak mają". Myślą, że wraz z mandatem do wykonywania władzy dostali też mandat nieomylności. A nie ma przecież takiego zapisu w żadnych dokumentach, nawet w konstytucjach. Nieomylność - o dziwo - w większym lub mniejszym stopniu przysługuje ich petentom, prorokom, nawet jeśli tylko w randze katechetów. Bo prorocy i katecheci nie mają żadnych własnych planów i interesów. Mówią tylko to, co im Duch Prawdy i Miłości Odwiecznej i Uniwersalnej głosić pozwala.
Wczorajszy wpis przeżywałem dość długo. Nawet Grażyna kręci nosem. A ja zastanawiam się nad stosownością połączenia głębi o-b-j-a-w-i-e-n-i-a i pozornej powierzchowności doczesności. Pozornej. Prawda żyje w ciele. Adequatio rei et intelectus a nie słyszałem o inteligencjach pozaustrojowych (niczym zakażenie), choć prace nad nią trwają. Sztuczna inteligencja brzmi głupio. Żywa prawda, to jest coś. Nie każdy chwyta (i nie musi) zawiłości mojego myślenia. Kto się zainteresuje, może dopytać.
Tu się zatrzymałem, otworzyłem i przeczytałem wczorajszego posta. Nie znalazłem nic niestosownego. Aluzje do koleżanki-radnej od WOS nie są oburzające. Tchną smutnym realizmem. Oczywiście, zawsze jest możliwość uzgodnienia w publicznej dyskusji wspólnej wersji historii Strachówki i w ogóle wizji człowieka, kościoła i świata, ale na razie pisujemy na dwóch różnych adresach. Ja na ogólnie dostępnym, ona tylko dla swoich.
Niczego zmieniać nie muszę. Dziś napisałbym tak samo, gdybym dostał podobne natchnienie. Co więcej, muszę nawet pewne zdania powtórzyć", na przykład:
- "Duch może nie przemówi do ciebie przez brata, siostrę, kogoś, albo coś. Ale nie może nie przemówić do ciebie przez ciebie samego! Przez twoje własne myśli, które cię nawiedzają bezustannie. Tylko je złap. Zauważ. Poświęć im trochę namysłu. Napisałem Duch, bo jak mam to powiedzieć? Cyfrowo uobecniająca się kultura? Cyber-kultura? Kwant kultury człowieka (ludzkości)? Niech wymyślają swój język ci, którzy wychowali się z daleka od kultury judeo-chrześcijańskiej. Ja nie muszę. Tkwię w niej po same uszy."
Dzisiaj podobnymi ścieżkami-pułapami-zakolami krążą mój duch i myśli. Czy mogą inaczej? Homo sum et nihil humanum... Homo sapiens sum. Nie mogę nie myśleć. Nie mogę nie być duchem. Tak mniej więcej mawiał CS Lewis "nie - człowiek ma duszę. Człowiek jest duszą,która ma ciało". Po krótkiej chwili zastanowienia - nikt już chyba starego dogmatu bezkrytycznie nie wypowie. "Jestem" - mówi moje wewnętrzne "ja", posługując się dość zewnętrznymi narządami mowy.
Podobnie rzecz się ma z samorządowcami. Żeby naprawdę nim być, trzeba czuć całość. Trzeba szukać całości. Ona nie jest ani przestrzenna, ani czasowa. Trzeba wejść w dialog z całą - dostępną poznaniu w żywych świadkach lub pisanych i innych dokumentach - naszą małą ojczyzną! Gmina to ogół mieszkańców i terytorium. NIE WOLNO NIKOGO POMIJAĆ. Trzeba wejść w dialog nawet z przeszłymi pokoleniami i przyszłymi. Kto tego nie rozumie, ten dupa, jak mówią młodzi, nie samorządowiec. Nie ma co się obrażać, tylko nawzajem sobie pomagać w rozumieniu tego wielkiego, jak na nasze możliwości, dziedzictwa. Wot szto! Kto nie chce uznać tych reguł, tego historia wypluje.
Gryząc się wczoraj dość, po słowach Grażyny o poście, że może za dużo, że może nie trzeba za każdym razem "jej tykać"... szukałem pokoju. Po pierwsze - mam swoją "mantrę". Po drugie - zasady, m.in. "sąd Boży". Kiep, kto myśli, żem sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Nie. Uznaję Siłę Wyższą. Szukam obiektywizacji.
Nie ja, Ty. Ty mówisz faktami. Ty rozstrzygaj, faktami w czasie i przestrzeni. Rzadziej wewnętrznymi. Zbieżna jest ta metoda z "wynalazkiem" świętego Ignacego Loyoli, czyli "rozeznawaniem duchów". Wszystko pochodzi od dobrego, albo złego ducha.
Rano odebrałem ciekawy tekst od Jaśka na temat demokracji. Przeczytałem z zainteresowaniem i ekscytacją, bo dotyczy to naszych spraw. Jak być wspólnotą, jak rozumieć i egzekwować demokratyczne reguły życia publicznego, co z partycypacja itd. Całość spojrzenia na samorządność wymaga także uwzględniania wyników badań naukowych. Potem dostałem niespodziewanego maila od Andrzeja. Andrzej jest częścią legendy o początkach samorządu w Strachówce. Ne widzieliśmy się od wieeelu lat. Na Facebooku dostałem potwierdzenie znajomości, tzw. akceptację od posła z Legionowa Zenona Durki. Zenek był dyrektorem MOK. Napisał wstęp do książki Mariusza Kraszewskiego "Żal", w której także są epizody wiele mówiące o odzyskiwaniu podmiotowości przez ludzi i całą naszą wspólnotę samorządową. W tym, jak został wyproszony z naszej szkoły przez przyjaciela (obecnego starosty). Żal, że nikogo to z dzisiejszych radnych i władz nie interesuje. Swoją drogą, jak można mieć dobre samopoczucie nie interesując się początkami - czasem wręcz legendarnymi - samorządności we własnej gminie? To nie tylko ignorancja. To szkodnictwo. Mogą przegapić i zmarnować niejedną szansę. Jeśli ktoś się z radnych i władzy odblokuje - jestem do dyspozycji.
Po obiedzie firma kurierska przywiozła przesyłkę z Włoch. Matteo, Francesco i Ricardo, podpisując się zbiorczo "Włosi" przypomnieli o sobie. Wzięli udział w sierpniowym projekcie stow. RzN "Wóz Drzymały", zrobiliśmy także naszą tradycyjna trasę turystyki historyczno-kulturowej: Treblinka, Drohiczyn, Korczew, Góra Grabarka. Wzniesiemy za nich noworoczny toast winem "Il Paggio" z Toskanii, szampanem "Blanc de blancs", zagryzając ich sławną babką drożdżową "Panettone", z okolic Mediolanu, wypiekaną na okres Bożego Narodzenia i Nowego Roku i makaronem "Riccole" z ich sosem pomidorowym i serem "Parmigiano". Będziemy przeżywać Sylwestra bardzo po włosku!
Jasiek podrzucił popołudniu na Fb link na Europejskie Spotkanie Młodych w Berlinie. Rozważany jest tam tekst o potrzebie nowej solidarności, w rodzinach, wspólnotach, miastach, wsiach, między krajami i kontynentami. Kijem Wisły nie da się (już) zawrócić.
Uparty był faraon, uparty był też Mojżesz. On nie przez zatwardziałość serca. On musiał. Bo ilekroć słabł na duchu, Bóg go ponaglał. Czy w tej sytuacji faraony mogą kiedykolwiek wygrać z prorokami?
PS.
Ja też będę "do końca" upominał się o całą historię najnowszą gminy Strachówka i jej samorządu. Żeby Polska była Polska także w naszej gminie. Jest to do zrobienia "bez-kosztowo". Wystarczy dobra chęć - do dialogu. Nie warto opierać się zbyt długo Duchowi Prawdy i Miłości Bezkresnej i Uniwersalnej.
środa, 28 grudnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz