sobota, 29 października 2011

To, co już masz, co już jest - rozważ w sercu swoim


Szkoda, że nie jest powiedziane w Ewangelii bardziej łopatologicznie, co zachowywała Maryja w sercu swoim. "Wszystko" - i bądź tu mądry człowieku XXI wieku! Jak trudno nam przemyśleć małe sprawy, małe rzeczy - a tu trzeba wszystko :)
Teologia, zajmując się dużo samoświadomością Jezusa, nie zajmowała się dotąd tyle samo samoświadomością Maryi. MAJĄC TAKI ŚLAD! No, może niektórzy, np. Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort. Jeśli się mówi, to głównie o "naśladowaniu" i "nabożeństwie do". Każda epoka wypracowuje swój język pobożnościowy. Kiedyś więcej mówiło się o "nabożeństwie" i "znakach", a dzisiaj może o "miłości intelektualnej" i "samoświadomości". Dzięki temu i ja mam swoją ścieżkę maryjności.

"Maryja prosiła o znak i otrzymała go. Bóg przekazał Jej swoje zamysły także za pośrednictwem osób, z którymi się spotykała. Elżbieta powiedziała Jej, że jest błogosławioną między niewiastami i że błogosławione jest Jej Dziecię. Bóg, gdy mówi do twego serca, to także potwierdza na zewnątrz swój zamysł wobec ciebie i czyni to za pośrednictwem ludzi i poprzez wydarzenia... Znając życie Matki Bożej wiesz, że zaskakiwały Ją wydarzenia i zmieniały kierunek Jej planów, ale nigdy nie była Ona bezradna. Zawsze modliła się, zadawała pytania i rozważała w swoim sercu... Określenie: rozważała w swoim sercu wskazuje na Jej wewnętrzną postawę: milczenia, zadziwienia, uwielbienia, otwartości...". W innym komentarzu czytamy, że werset mówiący „Maryja chowała wszystkie te słowa i zastanawiała się nad nimi w swoim sercu” ilustruje drogę wiary Marii. Maria jest wzorem człowieka wierzącego.

Intelektualna miłość rzeczywistości (świata, człowieka i Boga) mówi nam więcej, niż chcemy wiedzieć. Każdy rodzic zachowuje w sercu swoim masę (albo niektóre) rzeczy z życia swoich dzieci. Ale czy każdy rodzic korzysta z tej podpowiedzi (metody), żeby lepiej poznać Boga i wejść w lepszy z Nim (i z Nią) kontakt? Homo sum et nihil humani a me alienum esse puto!

Zachowywać wszystko = TOTUS TUUS. A wiara i rozum? Czyż nie jest sklejeniem, złączeniem, zbliżeniem, zaślubinami mistycznymi na koniec - życia Jezusa, Maryi, wszystkich biblijnych figur i twoim? Jak (nie)wiele trzeba wiary? Wystarczy odrobina, chęć i jaka taka znajomość biblijnego Objawienia (czyli twój własny - ludzki jedynie i aż - rozum". Upraszczając, wiara - to wszystko, co przyjąłeś z tego, co wiesz i co poznałeś dzięki spisanemu Objawieniu (w rozmaity sposób: tradycją, kulturą, katechezą rodzinną, szkolną, parafialną), rozum - to ty, twoje życie, doświadczenia, przeżycia i przemyślenia. Pozostaje chyba najtrudniejsze - połączenie wszystkiego w jedność.
Wiara i rozum? Nigdy oddzielnie. Zgromadź wszystkie środki na jednym koncie samoświadomości. Otrzymasz(my) tyle, że głowa mała. Czym jest wtedy religijność?Trzeba sięgnąć do samoświadomości i powiedzieć amen. Kiedy nasze Amen=Fiat, Bóg się rodzi i w nas.. Czy czegoś tutaj nie nazbyt uprościłem, zredukowałem, zachachmęciłem. Dialog z czytelnikami mógłby ten ciąg rozumowania udoskonalić.

Takie coś zobaczyłem w sobie o godz. 2.20 (coś mnie wcześniej obudziło i zająłem się myślami) - zobacz jak się rozrasta. W wielkie drzewo. Czy mógłbym nie wstać o godz. 2.20 i nie zapisać tego? Pisz i ty. A przynajmniej rozważaj, zachowuj - w sercu swoim. Biblijne serce = samoświadomość.

Można siedzieć godzinami przed komputerem, głupio czas zmarnować i... NIC. Bo źle patrzysz. Bo nie widzisz panoramicznie (duchowo-egzystencjalnie). Patrzysz tylko przed siebie, na zewnątrz. Zobacz i to, co masz w sobie! Zauważ. Opisz. Rozważ. Połącz. Uwierz, że więcej otrzymujemy, nagle i znikąd, niż wymyślamy sami. Że życie i wszystko, co najważniejsze w nim się dzieje, jest darem (Andrzej Madej). Otwórz się na dary. Dary rodzą postawę wdzięczności i dziękczynienia.
Dziękczynienie to εὐχαριστία (eucharistía). Czemu więc, przy najbliższej okazji z niej nie skorzystać?

Kiedyś załamany wszedłem do kościoła (Dominikanów, na Freta w Warszawie), bo nie chciałem nigdzie dalej kroczyć. I chyba nie byłem w stanie, nie widziałem słupów na trotuarze, choć pijany nie byłem. Przesiedziałem w pustym kościele bezrefleksyjną godzinę. Mogłem tylko siedzieć, czuć oparcie twardej ławy, oprzeć głowę o zimną deskę i słuchać jak krew krąży i jak płuca łapią powietrze. Usnąłem, nie usnąłem? Nie pamiętam. Wyszedłem uzdrowiony.

Przed Kongresem Obywatelskim otrzymaliśmy ankiety dotyczące „Kluczowych kompetencji Polaków w XXI wieku”. Z 20 propozycji mieliśmy wybrać 10. To mój zestaw:
- Podmiotowość. Poczucie własnej godności, wartości i podmiotowości. Dojrzałość osobowa w sferze emocjonalnej, poznawczej, moralnej i społecznej
- Uczciwość. Świadomość i zachowania etyczne
- Rozwój talentów. Dostrzeganie i rozwijanie talentów oraz silnych stron u siebie i u innych (dzieci, uczniów, pracowników itd.)
- Doskonalenie. Zdolność do akceptacji swoich oraz cudzych błędów i porażek – umiejętność uczenia się na błędach i wychodzenia z porażek
- Dialog. Umiejętność prowadzenia dialogu bez przemocy, opartego na chęci wzajemnego wysłuchania siebie i znalezienia tego, co wspólne
- Współpraca. Umiejętność współpracy, działania w zespole, sieciowania
- Samodzielność myślenia. Odwaga i umiejętność samodzielnego, nieschematycznego myślenia
- Umiejętność uczenia się, selekcjonowania wiedzy, rozumienia sensu, ciekawość świata
- Myślenie całościowe. Zdolność do myślenia holistycznego, integrowania różnych wartości, łączenia interdyscyplinarnego
- Przedsiębiorczość i mobilność

Wszystkie 20 kompetencji z listy są przydatne. Ważne, że już dzisiaj jesteśmy jakoś sieciowani w każdym prawie miejscu w samorządnej Polsce, także w Strachówce! Choćby Kongresami Obywatelskimi, programami "Decydujmy Razem", wspólnotą szkół norwidowskich itp. Podkreślam ten fakt, bo niektórzy myślą, jakby znów można nas było odciąć od reszty świata i rządzić się po staroświecku, bez uwzględniania "na co dzień" większości kompetencji na powyższej liście :)
Inwestycje i menedżerskie zarządzanie nie zastąpią demokracji partycypacyjnej. Mogą ją tylko wzmacniać.

Czekając na poniedziałkowe spotkanie Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej w Tłuszczu cieszyłem się, choć nie lubię wychodzić z domu bez ważnego powodu. Ale jadąc do Tłuszcza miałem przecież załatwić coś bardzo ważnego! Nie chodziło o to, żeby pogadać i pokazać się w jakimś gronie. Chodziło o polepszanie/udoskonalanie rzeczywistości! Rzeczywistość, nie tylko społeczna, zależy od ludzi! Po to się rodzimy. Po to żyjemy.
"Autentyczne przemiany... zaprowadzenie prawdziwego ładu (moralnego)... podstawowe znaczenie dla współżycia prawdziwie ludzkiego: sprawiedliwość, uczciwość, prawdomówność - nie powinno się tego oczekiwać jedynie od innych albo zlecać instytucjom. Do wszystkich, zwłaszcza tych, którzy pełnią odpowiedzialne funkcje polityczne, prawne i zawodowe, należy troska o to, by być sumieniem społeczeństwa i świadkami kulturalnego, godnego człowieka współżycia międzyludzkiego." Skróciłem, jak tylko się dało, wczoraj dałem link.

Kiedy ludzie uwierzą, że nie jesteśmy tylko zwierzętami dwunożnymi (homo politicus, political animal). Że jest prawda przemyślana, przemodlona, sprawdzona pokoleniami najpiękniejszych ludzkich istot. Że człowiek oprócz instynktów: władzy, samozachowawczego itd. ma jeszcze rozum i serce, które są zdolne rozpoznać i uwierzyć prawdzie. JEST PRAWDA. Jesteśmy - z nią, dzięki niej - skazani na sukces.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz