czwartek, 28 lutego 2019

Antykatolickie rozmowy i postawy w Polsce AD 2019

/ks dr prob. Sylwestrowi Gaworkowi
a w nim i z nim całej diecezji i seminarium/

Trochę czasu minęło, nim sobie to uświadomiłem. Może dwa dni to dla księdza mało. Dla mnie -dużo. W perspektywie zdarzenia, zderzenia miedzy nami. Między księdzem Kościoła Katolickiego, a katechetą Kościoła Katolickiego. Znającymi się od ćwierć wieku. Między katechetą powołanym w stanie wojennym “aby być z polską młodzieżą”, a księdzem doktorem, wykładowcą i wychowawcą polskich kleryków w seminarium naszej wspólnej diecezji. Mamy ze sobą trochę wspólnego. Trochę Legionowa, Europy i USA, trochę Ruchu Rodzin Nazaretańskich, trochę filozofii i wspólnych znajomych (wielu, na samym Fb, 15!).

Było tak. Ja - opublikowąłem post na Facebooku. Ksiądz skomentował. Tylko tyle? Tak, ale tylko z pozoru. Coś się za tym kryje wielkiego. Jakaś antykatolicka rozmowa i postawa, może aż tak?? Antyduszpasterstwo na pewno. Piszę poruszony, dotknięty, ale bez złosci. Próbuję zrozumieć. Przede wszystkim trzeba chyba pokazać przebieg zdarzenia:

1. Opublikowałem/udostępniłem art. z wp.pl, że "Doradca Dudy dostał wezwanie przedsądowe. Członkowie Okrągłego Stołu [1989] domagają się przeprosin. Prof. Andrzej Zybertowicz mówił, że Okrągły Stół oznaczał przekazanie władzy komunistycznym agentom. Pełnomocnicy uczestników obrad chcą za te słowa przeprosin i wpłaty 50 tys. zł na rzecz WOŚP." Dodałem od siebie, to co myślę, że "Wybaczcie. Mam uraz na to oblicze polskiej nauki. Wynalazca w dziedzinie historii i mabena w jednej osobie! A prostszym językiem, krętacz. Brrr! :-( "

2. Ksiądz Sylwester wpisał mi w komentarzu - "Pana opinie na tamet ludzi, z którymi się pan nie zgadza, są coraz bardziej niskiego lotu. Szkoda panie Józefie. A tyle pan mówi o potrzebie dialogu. Czy służą dialogowi tak żenujące argumenty ad personam?"

3. Polubiłem wpis księdza i odpowiedziałem - "Cieszę się, że się spotykamy przy tej okazji. Może mam gębę niewyparzoną. Ale wolę być z prof. A.Strzemboszem i innymi. Żyłęm już w Roku 1989 i dożywotnio zachwycam się trzecim rozdziałem encykliki Centesimus annus (o naszym cudownym Roku 1989), bez mabeny. Język i styl szlifują się spotkaniami i rozmową z drugim człowiekiem. Bardzo żałuję, że ksiądz nie dawał mi dotąd na to wielu okazji! Ale, póki życia, póty nadziei! Serdecznie pozdrawiam! "

4. Czekałem na ciąg dalszy rozmowy (także z całym prezbiteriatem i katechetkami, katechetami i wszystkimi katolikami/ludźmi bobrej woli). Nie zjawia się przecież po wielu latach milczenia/nieobecnosci, zeby tylko komuś "nawrzucać" - tak myślałem, tak myślę, tak chcę postępować do śmierci (lub demencji). To, najgłębsze odczucie i refleksja, dało asumpt dziesiejszemu pisaniu. Zdumienie, że mogą tego nie rozumieć katoliccy księża! Nie z gniewu! Smutek i żal, że tak potoczyło się życie tzw. polskiego kościołą przez ostatnie dwa dziesięciolecia (może trzy)!   !!!!!!!!!!!!!!

Jednak, jak dotąd się nie doczekałem. Dopisałem kolejną wypowiedź/myśli i otagowałem imieniem, nazwiskiem, bo ksiądz ma konto na Fb, a także jest blogerem (polubiłem od razu i podzieliłem się “share” z całym światem), jak ja - "Sylwester Gaworek - Czy moje trzy zdania nt prof. Zybertowicza mogą przeszkodzić dialogowi między ks. dr proboszczem a katechetą.pl? Aż tak okopani jesteśmy w niedostepnych obozach? Mamy prawo mieć różnice zdania w wielu sprawach. Będąc nadal jednym Kościołem Powszechnym w Polsce. Mamy prawo w dialogu zwrócić sobie uwagę na styl, język wypowiedzi, oczywiscie. Dlaczego mamy siebie - i nasze dwa sposoby widzenia, przeżywania, myślenia (prawie na wszystko?) - przemilczać? Przemilczanie rozsiewa straszną ciemność. Dewastującą Polskę i Kościół w niej. Nasza rozmowa może przynieść pożytek Kościołowi - wielu, wielu lodziom, znajomym i nieznajomym. Ja nadal jestem tym samym Jóżefem, Józkiem, Józikiem, żaden ze mnie pan. Mieszkamy nadal w tym samym Sanktuarium Matki Bożej Annopolskiej. Czekam, z tą samą wiarą, rozumem, nadzieją, miłością i serdecznie pozdrawiam!

5. Napisałem wiersz, dedykowałem ks Gaworkowi, na Fb dałem z takim postem “ Kochany księże Sylwestrze! Znamy się już bardzo długo, choć z okropnie długą przerwą. Za długą, jak na dialog osób myślących w Kościele i Polsce w świecie współczesnym! Dobrze, że wczoraj spotkaliśmy się Fb i wymieniliśmy ułamkiem poglądów na Polskę, świat, Kościół??”:

BEZ WIELKIEJ POLITYKI 

       /ks dr prob Sylwestrowi Gaworkowi/ 

nie interesują ani mnie zbawią
gry partyjne o zwycięstwo
to znaczy o ile o tyle
ale nie żeby aż tak
pozostanę na swoim stanowisku
jedynie życiowo-osobowym
głodny prawdy i sensu
dobra i piękna poza tym
Solidarność i 3 Maja
znaczące refrenem historię
przeżycie Roku 1989 i życia potem
a nie teorie mabenowe

(środa, 27 lutego 2019, g. 13.19)
TUTAJ- Zjednoczeni w Duchu (2)

Zawsze piszę to, czym żyję. Co jest częścią mojej drogi-prawdy-życia. W całości i jedności, nie jakichś postrzępionych kawałków tego, tamtego, nawet polskości i katolicyzmu na czyjąś tylko modłę, i pozadialogiczne. Wiara i rozum są mi skrzydłami, na krtórych kontempluję prawdę.

RESUME
Nie pogodzę się już z dominującą w polskim kościele (Kościele Powszechnym w Polsce) postawą przemilczania, nieszczerości, nieprzejrzystości.
W słowach mają wszystko na najwyższym poziomie (językowo-moralnym). Od kleryka po kardynała -
 "[Jan Paweł II nie tolerował "kultury milczenia"]... uważał, że Kościół potrzebuje w swoim życiu przejrzystości, ale także i odpowiedzialności w traktowaniu każdego człowieka oraz poszanowania jego godności... Był przekonany, że jako katolicy koniecznie potrzebujemy przejrzystości w życiu i działaniu, aby być wiarygodnymi w swojej misji ewangelizacji w świecie… Jan Paweł II ufał ludziom... był człowiekiem Soboru. Współpraca kolegialna była dla Niego podstawową zasadą..." (kard. St. Dziwisz o św. JPII)

To, że piszę i to, co piszę, nie jest przeciwko księdzu Sylwestrowi, albo jakiemuś innemu. Jest raczek krzykiem (ofiary i świadka) do mojej Diecezji i Seminarium (wychowawcy i seminarzyści). ONI JAKBY W OGÓLE ZATRACILI ZDOLNOŚĆ ROZUMIENIA CZŁOWIEKA! STAŁEM SIĘ DLA NICH CHŁPCEM I KATECHETĄ DO BICIA.
Nie jestem nawet przeciwko prof Zybertowiczowi, bo cóż możemy mieć ze sobą wspólnego? Różne światy, specjalności, godności tytuły, osiągnięcia... Gdzież mi do nich. Jednak wobec fałszu milczeć nie mogę. Skrótowe formy internetowe wymagają skoncentrowanej dosadności.

Kocham ksiedza Sylwestra i innych wielu znajomych księży. Kocham Kościół, w którym jestem ochrzonym katechetą. We wspólnoice Ludu Bożego, w dialogu powszechnym z kulturą tego świata! Ale nie kocham organizacji, pod którą się skrywają. Organizacja, jaką przez wieki ptrzyjął nasz Kosciół jest mi wręcz wstrętna. Organizacja panowania, majątku, dominacji... z wbudowaną strukturą zła i z genem przemocy (bp Heiner Wilmer).
Organizacja jest tworem ludzkim, bezdusznym i zmaterializowanym z istoty. Kościół jako globalistyczna organizacja, czyli ten zły i już powszechnie w świecie i Watykanie demaskowany dzisiaj kościół musi odejść w niepamięć. Z ich znakiem firmowym "tajne łąmane prze poufne" - bo to nie jest Jezusowa Droga.

BTW, ale całkiem serio, ciekawy jestem księdza/księży/profesorów/biskupów zdania o ostatniej Konferencji w Watykanie nt. pedofilii, i ochrony ofiar, jestem jedną z nich. Napisałem o tym TUTAJ, dedykując bp Ordynariuszowi i innym szacownym autorytetom! Cóż mi po opinii nt mabeny i jej autora. Mabena kojarzy mi się z prze-nie-sławną teorią Maciala “demona w Watykanie”  (organizacji KK), który mymyślił konflikt spermowo-urynalny, by zaspokajać bez granic swoje zboczone wszech-chęci.

Wierzę Kochany ks Sylwestrze, że naszym wykształconym, kulturalnym dialogiem O WSZYSTKIM SZCZERZE BEZ ZAHAMOWAŃ I CENZURY ŻADNEJ ORGANIZACJI (nie jesteśmy już dziećmi), możemy zrobić dużo dobrego w Kościele Powszechnym w Polsce. Przeciwko anty-kulturze milczenia, która panuje w Polsce (państwie, samorządzie i Kościele), której nie cierpiał św Jan Paweł II i mój ulubieniec z Rzeczpospolitej Norwidowskiej.
No i ksiądz zna przecież nasze Sanktuarium Matki Bożej w Annopolu - nic się od tamtego czasu (i spotkań) nie zmieniło.
Biskup Ordynariusz, Założyciel Diecezji Warszawsko-Praskiej, 
tłumacz całej Biblii na jęz. pol. bp Kazimierz Romaniuk 
w Sanktuarium Matki Bożej Annopolskiej, 1995


poniedziałek, 25 lutego 2019

Niemen, Norwid, Watykan i my

 
Z dedykacją dla Wszystkich, którzy mogą pomóc:
- Bp Ordynariusz Romuald Kamiński 
- Przełożony Missio Sui Iuris Ojciec Andrzej Madej OMI 
- Ks. prof. Andrzej Draguła, US 
Przepraszam PT Wszystkich tutaj zamieszczonych 
ale jeśli nie my, to kto!

W Watykanie zakończyła się 4-dniowa konferencja w sprawie pedofilii w naszym Kościele. Przeciwko pedofilii w Kościele, i w ogóle. Ale przede wszystkim w Kościele. Bo chociaż ten przestępczy problem jest globalny, nie zna granic narodowych, wyznaniowych itd. to jednak tylko w naszym Kościele zasłynał złą sławą przemilczania i mataczenia najwyższych władz administracyjno-duchowych, biskupów.

Jest 25 lutego 2019. Wstał piękny nowy dzień. Czy inny? My-ofiary musimy dawać świadectwo, bez względu na porę dnia, roku i konferencje tu i tam. Po watykańskiej konferencji (w tym po pocałunku papieża w rękę polskiej ofiary pedofilii Marka Lisińskiego) jest nam łatwiej.
Księża i polscy biskupi pewnie milczą nadal, jak milczeli dotychczas. Widać mają nakazane milczenie i całkowitą podległość przełożonym w diecezjach i zgromadzeniach zakonnych. Przestrzegają tego jako 11. przykazania!
Na tym oparł się - NIESTETY - historyczny Kościół. Organizacja (korporacyjna) nade wszystko. Nie - wspólnota Ludu Bożego. Sobór z 1962-1965 (duch i nauczanie) nie zdołał jeszcze tego zmienić. Kościół, jaki znamy z życia w polskiej tradycji (i prowincji), jeszcze się mocno trzyma. Broni - jak Westerplatte (warte lepszej sprawy). Jednak kropla drąży skałę.

Zwracam się nie do anonimów, ale do konkretnych ludzi w moim Kościele. Do księdza proboszcza Mieczysława Jerzaka, do dziekana Bogdana Lewińskiego, do kurialistów i biskupów mojej diecezji, oraz całego tzw. prezbiteruim, oraz oczywiście osób najwyższego szacunku z listy dedykacyjnej. Wielu, bardzo wielu znam z życia, po imieniu, z obliczem, historią spotkań, rozmów, liturgii, ewangelizacji. Zwłaszcza z czasów, kiedy Kościół w Polsce był szczególnie niesiony tchnieniem Ducha Świętego po wyborze Karola Wojtyły na Papieża-Polaka. Wręcz byliśmy porwani do dawania świadectwa wspólnotowego, dialogicznego, w kulturze swoich czasów, lat 80-tych ubiegłego wieku. Pomimo komunizmu państwowego, a nawet stanu wojennego 1981-1983.

Najpierw 3 Maja 1981 Polska i we mnie ożyła, wydała owoc dojrzały - Festiwalem Solidarnosci zwany. Stan wojenny nas nie zniszczył, przeciwnie. Od początku katechezy wojennej pisałem wierszyki, zwane czasem katechezami. Dla paru osób były ważne, zaszły aż - i weszły - do pracy próbno-maturalnej. Chwała i dziękczynienie za to Agnieszce. Nikt nie żyje, nie pisze, nie umiera dla siebie. Jak dzisiaj, tutaj. Wszyscy się zaparli mojego pisania, nawet żonę bardzo złości. Ta moja uzurpacja kiepskiej "literatury", czyli - tak naprawdę - moja droga-prawda-życie opisane.

Brutalnie przerwany czas Solidarnosci zrobił mnie katechetą. Zostałem powołany do tej formy służby Bogu-Człowiekowi-Polsce-i-Kosciołowi, "aby być z polską młodzieżą". Błogosławiony to był czas. Z ojcem Andrzejem Madejem szliśmy na cały świat. Od Spotkań Ekumenicznych w Kodniu, przez biwaki ewangelizacyjna nad Jeziorakiem koło Iławy, do ewangelizacji podczas Festiwalu Rockowego w  Jarocinie i blusowo-reggae w Brodnicy. Po Morze Bałtyckie i świadczenie o Dobrej Nowinie wśród wczasowiczów w Łebie.

SB-ecja nas śledziła. Można obejrzeć ich zdjęcia i raporty o nas w książce „Jarocin w obiektywie bezpieki”, wydanej przez IPN, Główną Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (materiały operacyjne "służb PRL" odnalaziono na początku 2004r). Jesteśmy tam. W 1985 roku usłyszałem na komisariacie MO i SB w Legionowie, że jestem podejrzewany, - "że jestem przywódcą młodzieżowej grupy terrorystycznej". W kajdankach, z lufą przy żebrach zrobili mi rewizję i przeszukanie mieszkania. Szukali broni. Parafia się za mnie modliła.

Nikt nie żyje, nie pisze, nie umiera dla siebie. Także tutaj, gdzie mieszkam.
Dzisiaj nikt się do mnie nie przyzna. Z jakichś - im tylko wiadomych - względów. Wszyscy się zaparli zwłaszcza mojego pisania. Tej mojej uzurpacji kiepskiej "literatury", czyli - tak naprawdę - mojej drogi-prawdy-życia opisanego. To ich irytuje, gorszy, wpędza w jakiś dysonas poznawczy?

Nie tak było na początku, w latach 80-tych naszego Kościoła. Jeden z moich pierwszych wierszyków "Modlitwa katechety" trafił do pierwszego numeru "Królowej Apostołów". Ksiądz Folejewski, pallotyn, go tam umieścił, a grafik pięknie oprawił.

Cóż dziwnego, żyjemy w czasie zaprzeczania poprzez przemilczanie. Czy konferencja w Watykanie przeciwko pedofilii coś zmieni??? Pewnie już nie za mojego życia?!

Pedofilia nie wypływa na światło dzienne w życiu ofiar zbyt szybko. Oczywiście, także w naszym kraju i Kościele. Kościół broni swojego stanu posiadania, pozycji społecznej... a w ostateczności dopiero swojego obrazu i prestiżu, jak... niepodległości. Co dla nich znaczy prawda, szczerość, dialog, wspólnota... Korporacja nie na tym się trzyma. Lecz - na posłuszeństwie włądzy.

Że i ja jestem wśród ich ofiar uświadomiłem sobie bardzo, bardzo późno. Inaczej się nie da. W moim dzieciństwie i młodości ani można było sobie pomyśleć, że w Kościele Świętym może nas spotkać coś złego. Że u księży w ogóle mogłoby być coś nie tak. Było się im podporządkowanym absolutnie. Jakby sprzedanym z duszą i ciałem. Zwłaszcza oczywiście dzieci i młodzież.

Dopiero wczoraj poznałem dokument (zakładam, że prawdziwy), który i mnie dotyczy. Ba! ale, jak to w naszym Kościele, był niejawny. Zakazanym dla światła dziennego, dla wiary i rozumu, których zresztą jeszcze wtedy nie miało prawa być. Goła wiara, ślepa wiara - i tyle. Nie wolno było łączyć tak sprzecznych sfer???
Dokument-instrukcja dotyczy przestępstwa nagabywania w posłudze konfesjonału! Czyli profanacji sakramentu spowiedzi i wyznawania fałszywych "dogmatów", pseudo-doktryny, zainfekowanej genem przemocy i struktury zła w naszym Kościele!!!!
"Przestępstwo nagabywania ma miejsce, gdy ksiądz kusi penitenta... Przedmiotem tej pokusy jest zabieganie o nieczyste i nieprzyzwoite sprawy..."

TO WŁAŚŃIE MNIE SPOTKAŁO. NAJPIERW GDY MIAŁEM 7 LAT, NASTĘPNIE W WIEKU 12/13 LAT.
Miałem szczęście/nieszczęście iść do I Komunii Świętej w grupie tzw. wcześniaków. Przygotowywała nas siostra Leoncja ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Św. Rodziny. Koniec przygotowań to był egzamin(?), niestety, sam na sam z księdzem.
W grupie był kolega Krzysiek, jego rodzina także, jak moja, należała do Rodziny Rodzin. Pewnie i syn szklarza, może i tapicera...? Ciekawe, czy i ich spotkało to samo. Ja tego nie pociągnę. Historyk może.
Rodzina Rodzin skutkowała potem wyjazdami wakacyjnymi. Stąd znałem księży Folejewskiego, Wilka, Drozdka, Halwę... - całę dzieciństwo i młodość miałem/mieliśmy bardzo kościelne.

Pedofilia to nie wymysł ani wynalazek szatana ostatnich lat, ani dziesięcio- ani stuleci. Ale jawne przemilczanie - już chyba tak - zwłaszcza w naszym Kościele. Przenoszono księży wzdłuż i wszerz naszego globu. Cierpliwi filmowcy przedstawili taką mapę (...).. Sex Abuse in The ChurchCode of Silence
Moje wielkie oczy, wstręt, wzdryganie się (trzęsawica wręcz) na wspomnienie sprzed prawie 60 lat są i zejdą ze mną do grobu. Widać ciało i dusza i cała struktura osoby zapisuje pewne doświadczenie na wieki, żeby z nimi stawić się na Sądzie Ostatecznym?!

Mam zatem prawo i powinność pytać, domagać się odpowiedzi i sprawiedliwość dopóki mam rozum niezżarty demencją (jak mój stary Kościół?). Gdybym wczoraj nie poznał tego dokumentu, w świetle i pod wpływem Konferencji Całego Kościoła pod przewodnictwem Papieża w Watykanie... Bo skoro przewodniczący episkopatów całego świata!

TO CO JA WIEM - NIE WIE MÓJ PROBOSZCZ ZE STRACHÓWKI, DZIEKAN Z JADOWA, KURIALIŚCI, A MOŻE I BISKUPI Z FLORIAŃSKIEJ! Ale słuchać mnie,jak dotąd, ani myślą - są przecież wyniesieni ponad ludzki stan, ponad zwykły stan bycia człowiekiem na ziemi! Ta fałszywa doktryna/dogmat sieje spustoszenie.

Ale skoro i ja swiadomość nabyłem dopiero TERAZ! Do dzisiaj, za prawdą sprzed 60 lat z plebanii w Legionowie przemawiały tylko moje organiczno-osobowe reakcje. Dzisiaj widzę większą zgrozę! Przecież ksiądz, niechlubny antybohater małego i starego Józia, mówił do mnie słowami dokumentu tzw. Stolicy Świętej i Apostolskiej i Jej Najwyższego wtedy organu Kongregacji Świętego Oficjum! Tak zapamiętałem, na te słowa się wzdrygam - ksiądz stawiał 7-letniemu dziecku trzymanemu na kolanach pytanie "jak rozróżnić grzech nieczystości, od grzechu nieprzyzwoitości, tudzież nieskromności"!!!
Bo co? Bo tak ich nauczyli w seminarium, a oni mogli się zaspokajać "tłumacząc" to dzieciom i młodzieży!!! PATOLOGIA TKWI GŁĘBIEJ NIŻ CO NIEKTÓRE DZISIEJSZE DYSKUSJE.

No cóż, na mnie trafiło. Widać - dam radę. Taki dostałęm charakter i osobowość (mało zależną od innych), że podążam za tchnieniem Ducha bez zwłoki. I w 1980/81, 1982, 1989, 1999... Jam nie z soli, ani z  roli - daję się prowadzić tchnieniom Ducha. Dzisiaj też, jak najbardziej. Z natchnieniami nie dyskutuję, tylko siadam i piszę i czynię jak duch mi każe.

Gdyby w 1962 roku, jeszcze przed rozpoczęciem Soboru Watykańskiego II, Kościół nie chował się w tajne łamane przez poufne, przynajmniej drugie nagabywanie w konfesjonale nie zdeprawowałoby małego Józia. Może podzieliłby się z Matką, Ojcem, proboszczem, biskupem... tym, co go spotkało przy spowiedzi (rekolekcyjnej) i dostałby zrozumienie i wsparcie. Może nawet jakieś, nie tylko duchowe, ale i psychologiczno-wychowawcze? Moze moje życie potoczyłoby się równiejszą ścieżką? Może dzisiątki, setki, tysiace dzieci i młodych ludzi (i nie tylko) byłoby zbawionych od grzechów księży realizujących swoje niespełnienia seksualne w konfesjonałąch??? Może dzisiaj mówiłoby się o tym bardziej. 

BO LICZBĘ OFIAR TRZEBA CHYBA POMNOŻYĆ PRZEZ LICZBĘ KONFESJONAŁÓW! Dzisiaj znamy tylko przybliżoną liczbę ofiar zgwałcenia i molestowania poza kratkami i schowkami konfesjonałowymi. ZGROZA NIEJAWNOSCI!

To, że księża kryją swoje skłonności i niezałatwione sprawy życiowo-społeczne, trudno. Chowają w najtajniesze kryjówki nie tylko nerwice, ale i uzależniania i dewiacje. Trudno. Możemy im współczuć, trzeba się za nich modlić - ale chcącemu nie dzieje się krzywda. Widziały gały, co brały! Ale dlaczego przez ich problemy ze sobą i z władzą kościelną, a w konsekwencji z całym światem (rozumem i kulturą) mają cierpieć zawsze niewinne dzieci (te z kolan Jezusa), młodzież i starsi? Dlaczego mamy się zgodzić na mnożenie ofiar i sfery strukturalnego cienia-ciemnosci w naszym Kościele? Człowiek jest drogą Kościołą, czy - byle im się dobrze działo, jak... działo. Nawet i pomimo, że gwałcą w ten sposób samą Dobrą Nowinę w świecie zawsze współczesnym? Gaudium et spes. Dignitatis humanae.

Czy to tylko przypadek i symbolika, że mój przypadek i cytowany dokument tzw. Świętego Oficjum pochodzą sprzed Soboru Watykańskiego II, a w przeddzień zakończenia soboru zniknęło niesławne Oficjum (Inkwizycja) i zostało przemianowane na Kongregację Doktryny Wiary? Na czele pozostał ten sam kardynał Ottaviani.

DLACZEGO TO WSZYSTKO - I MOJA OSOBA I MOJE KOŚCIELNE LOSY - NIE OBCHODZI NIC-A-NIC KSIĘDZA PROBOSZCZA JERZAKA, DZIEKANA LEWIŃSKIEGO, KURIALISTÓW I BISKUPÓW MOJEJ DIECEZJI??? REALIZUJĄ MISJĘ PRZEMILCZANIA DOBREJ NOWINY PO KONFERENCJI W WATYKANIE, JAK I PRZED? Z PEWNOSCIĄ MAJĄ DZISIEJSZE WYTYCZNE? OCZYWIŚCIE TAJNE ŁAMANE PRZEZ POUFNE - BO TAKI JEST ICH STARY PRZEDSOBOROWY KOŚCIÓŁ?
ALE NIE MÓJ, NIE NASZ. NASZ JEST KOŚCIOŁĘM SŁOWA KTÓRE SIĘ OBJAWIA I PRZED NIKIM NIE KRYJE. KOŚCIOŁĘM LOGOSU NASZYCH LUDZKICH-OSOBOWYCH LOSÓW. WE WSPÓLNOCIE I DIALOGU OSÓB!
JEST PRAWDA, JEST POZNAWALNA! NIE CHCE SIĘ PRZED NIKIM UKRYWAĆ. CHCE I POZWALA SIĘ KONTEMPLOWAĆ. BYŚMY STAWALI SIĘ WSPÓŁ-ŚWIĄTYNIĄ BOGA I NA JEGO OBRAZ I PODOBIENSTWO. BA, JESTEŚMY BRAĆMI NASZEGO BOGA (Św. JPII)! ps. Nawet zboczeni krętacze w konfesjonałach tego nie zniweczą! Papież ucałował Marka Lisińskiego w rękę.

Człowiek jest powołany do wielkości i godności w prawdzie. Tylko ten, kto zna siebie, może dać innym braterstwo. Nie wystarczy znać doktryny i dogmaty. Tej lekcji uczy właśnie kultura współczesna. Od Norwida, przez drogę ludzkiej myśli w XX wieku, po obecny już wiek XXI. Od Zenitu Wszechdoskonałosci Dziejów, brana tęczą zachwytu. Rzeczpospolita Norwidowska z wpisanym w nią immanentnie Soborem Watykańskiem II tak ma i nikt nie wymaże!

Ja już to wiem.  (Józef, ZNASZ   TO  ZDANIE   Z   SOBORU  VAT 2 :  JEZUS  OBJAWIA  NAM   BOGA   A  TYM  SAMYM   OBJAWIA  CZLOWIEKOWI  CZLOWIEKA  ...    WIESZ   SKAD  TO  JEST   ????? -  TO  JEST   CZYSTY  ... NORWID.   A KTO  MÓGŁ  GO   DO   SOBORU    WŁOŻYĆ ?  TYLKO   WOJTYLA.  UPEWNILEM   SIE   PRZEZ  ST.   GRYGIELA,  ŻE  TAK I  BYŁO.
WIDZISZ  -    WIEM  TEŻ   TROSZECZKE  O NORWIDZIE ,   ANDRZEJ " (Piątek, 7 Czerwca 2013 13:59, prosto z serca Kościoła, i cóż, że aż z Turkmenistanu.)
Już wiem, na pewno! Sam papież nazwał Norwida jakby prekursorem Soboru Watykańksiego II, 1987, Warszawa )

Ile razy już o tym pisałem... Także jako spory akapit w książce.
Nie sięgam tak wysoko, jak dziennikarka-watykanistka z Meksyku Azalraki - "Będziemy waszymi najgorszymi wrogami, jeśli w radykalny sposób nie postanowicie stanąć po stronie dzieci, matek, rodzin, społeczeństwa obywatelskiego"
Dziennikarka relacjonująca od prawie 45 lat wydarzenia w Watykanie i piąty już pontyfikat, wygłosiła w sobotę przemówienie, którego wraz z papieżem Franciszkiem wysłuchało prawie 200 przewodniczących episkopatów i przełożonych generalnych zakonów." (tutaj).
Ale z taką samą samoświadomosćią mówię mojemu księdzu proboszczowi ze Strachówki (temu i następnym), dziekanowi z Jadowa, kurialistom i biskupom z mojej diecezji, że ich wizja i propozycja kościoła uników, sekretów (tajne przez poufne), kryjówek w konfesjonałach, plebaniach, pałacach nie ma przyszłości. Skończyło się Wasze nad nami panowanie, nawet obecny  ukłąd rządzący Polską tego nie uratuje.

Nie myślę, ani nie mówię po meksykańsku. Żyję, czuję, myślę, wierzę po polsku, w naszej kulturze. Myślę i piszę dzisiaj do Was, Wam i całemu światu Norwidem, Czesławem Niemenem i całą współczesną drogą ludzkiej myśli i mojego w niej uczestnictwa (wiara, rozum, kultura).
Jeśli chcecie z rozmysłem i pełną (nie)odpowiedzialnoscią dalej nas przemilczać, proszę bardzo, jesteście wolni, ale zostaniecie na boku Dziejów Branych Tęczą Zachwytu. A Kościół podzielicie na biskupów, księży i ludzi dobrej woli.

1) "Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
i mocno wierzę w to,
że ten świat
nie zginie nigdy dzięki nim.
Nie! Nie! Nie!
Przyszedł już czas,
najwyższy czas,
nienawiść zniszczyć w sobie."

    (Cz. Niemen, 1967)

2) DO EMIRA ABDEL-KADERA
         W DAMASZKU

Współczesnym zacnym oddać cześć
To jakby cześć bożej prawicy,
I sercem dobrą przyjąć wieść,
To jakby duch — łonem dziewicy.

Więc hołd, emirze, przyjm daleki,
Któryś jak puklerz boży jest,
Niech łzy sieroty, łzy kaleki
Zabłysną tobie, jakby chrzest.

Bóg jeden rządzi z wieków w wieki,
Nikt nie pomierzył Jego łask:
Chce, to wyrzuci z ran swych ćwieki,
A gwiazdy w ostróg zmieni blask

I nogą w tęczy wstąpi strzemię.
Na walny sądów jadąc dzień,
Bo kto Mu niebo dał? Kto ziemię?
Kto Jemu światłość dał lub cień?

A jeśli w łzach gnębionych ludzi,
A jeśli w dziewic krwi niewinnéj,
A jeśli w dziecku, co się budzi,
Ten sam jest Bóg, nie żaden inny.

To namiot twój niech będzie szerszy,
Niż dawidowych cedrów las!
Bo, z Królów Magów trzech tyś pierwszy,
Co konia swego dosiadł wczas.

                      (C. Norwid, rok 1860)

3) DO OBYWATELA JOHNA BROWN
    (Z listu pisanego do Ameryki w 1859)

Przez Oceanu ruchome płaszczyzny
Pieśń Ci, jak mewę, posyłam, o! Janie...

Ta lecieć długo będzie do ojczyzny
Wolnych - bo wątpi już: czy ją zastanie?...
- Czy też, jak promień Twej zacnej siwizny,
Biała - na puste zleci rusztowanie :
By kata Twego syn rączką dziecinną
Kamienie ciskał na mewę gościnną!

Więc, niźli szyję Twoją obnażoną
Spróbują sznury, jak jest nieugiętą;

Więc, niźli ziemi szukać poczniesz piętą,
By precz odkopnąć planetę spodloną -
A ziemia spod stóp Twych, jak płaz zlękniony,
Pierzchnie -
więc, niźli rzekną: "Powieszony..." -
Rzekną i pojrzą po sobie, czy kłamią? - -

Więc, nim kapelusz na twarz Ci załamią,
By Ameryka, odpoznawszy syna,
Nie zakrzyknęła na gwiazd swych dwanaście:
"Korony mojej sztuczne ognie zgaście,
Noc idzie - czarna noc z twarzą Murzyna!"
***
Więc, nim Kościuszki cień i Waszyngtona
Zadrży - początek pieśni przyjm, o! Janie...
Bo pieśń nim dojrzy, człowiek nieraz skona,
A niźli skona pieśń, naród pierw wstanie.

                    (C. Norwid, rok 1859)

4) A moje własne i samodzielne, of course, rozważania wierszem i prozą z lutego 2019, na powyższy i powiązane tematy zamieściłem już na stronie KatechezaOnline!

Nb.
Oczywiście, że prześlę ten tekst księdzu proboszczowi, dziekanowi, kurii. Niczego nie ukrywajac z tego, co jest mi wiadome. Pomimo wszystkich moich grzechów - na świadectwo!


poniedziałek, 18 lutego 2019

Apel człowieka i obywatela Józefa K. do Premiera Morawieckiego i Premier May


Poniższy tekst ułożyłem ja, Józef, polsko-europejski solidarnosciowiec lat 1980/81, dziadek nowonarodzonego Henry Kapaona z Glasgow.

***

W IMIENIU MILIONÓW

       /na narodziny wnuka w XXX-lecie Roku 1989/

przeciwko granicom
podnoszę mój ledwo słyszalny głos
z Polski której długo nie było
na mapie Europy i świata

w imieniu miliona Polaków
milionów Brytyjczyków także
i innych wolnych ludzi i narodów
przemyślcie Brexit i podobne ruchy

nie wciskajcie nas znów w granice
zawsze za ciasne
dla wolnych ludzi narodów i kultury
piszę z małej wsi Annopol w Polsce

piszę w gminie Strachówka
w Powiecie Wołomińskim
na Ziemi Norwida i Cudu nad Wisłą
niech cała ziemia ujrzy nowy cud

głos wolności godności polskości usłyszy
odzyskanej czynem Solidarności
w pamiętnym dniu 3 Maja 1981
głos starego człowieka ojca i dziadka

jakbym nie tasował tutaj słów
wymowa jest jedna
na miarę człowieka na ziemi
miłość zniesie granice i wszystko zwycięży

byle politycy i rządy zechciały
na pierwszym miejscu stawić godność osób
bronić praw człowieka i rodzin na ziemi
nie tylko własnych interesów i granic

     (poniedziałek, 18 lutego 2019, g. 9.53)
TUTAJ- Zjednoczeni w Duchu (2)

***

Poniższy wiersz ułożyła Maria (1879 - 1957) siostra mojej babci Emilii (1875 - 1964). Są skoligacone z wielkim pisarzem Boleśławem Prusem. Jeden z ich braci płk. Kazimierz Jackowski zginłą w Katyniu. Drugi, Stanisław, znany rzeźbiarz, jest m.in. autorem pomnika Jana Kilińksiego, grobowca Bolesława Prusa, fragmentu Pomnika Orlat 1920 na warszawskich Powązkach i innych. Cała rodzina jest wymieniona w wierszu po imieniu, przewidujac jakby następne pokolenia Kapaonów, którzy rozjadą się po świecie,.

Na cześć Matki Boskiej [Annopolskiej]

Annopolska Matko Boska
wymarzyła Cię Jackowska
a gdy z mężem tu przybyła
Twą figurę wystawiła.
Ideały swe wcieliła.

I Rodzinę zaprosiła
Wciąż rozkoszą się napawa
A więc próżna jest obawa
By opieka Twa ustała
Chociaż walka trwa niemała.

Miłość wszystko tu zwycięży
Choć kieszeni nadwyręży
Nad tem czuwa jej Mężulek
Najweselszy Nasz Andziulek.
Ale On Ci modły składa
Więc Nim ciągle duch Twój włada.

Wiele ludzi już tu było
i do Ciebie się modliło
Matuś Tatuś i Jadzieńka
Nasza miluchna wdoweńka

Była tu i  ciocia Ninka
Gdy pierwszego miała synka
Była z Matką i Marysia
Pilnowała Bola brzusia

Oleś Kazio Staś i Zosia
Obecna nasza gosposia
Co rozumem dobrym włada
Więc Jej słucha ta gromada

Wszyscy tu się wciąż modlili
I o łaskę Twą prosili!
Kapaoni tu wzrastali
I pomocy Twej doznali

Dziś Ci pięknie tu śpiewają
I Twą dobroć wychwalają
Lecz już dziatwa w świat ucieka
Więc przemożna Twa opieka
Niech nad nimi czuwa stale
i pociąga ku Twej chwale.
Opiekuj się nadal nami
O to mocno Cię błagamy.

            (Maria Królowa, 1927 r)

***

Poniższy wiersz ułożył śp. Andrew Ferrie (1926 - 2019), Szkot z Dundee, pradziadek Bena i Henry Kapaonów z Glasgow - CZŁOWIEK KTÓRY KOCHAŁ POLSKĘ. Polskę pokochał jako tzrynastoletni chłopak, w 1939, słuchając w Radio BBC audycji z frontów walki. Służąć w brytyjskiej armii na terenie Włoch, pod wpływem tragicznych wiadomości z Polski po Powstaniu Warszawskim i Konferencji w Jałcie. Na przekór ustaleń oddających nas w niewolę Rosji Radzieckiej napisał o DUCHU WOLNEJ POLSKI. Napisał w pierwszej osobie, wcielajac się jakby w tego ducha, naszego ducha, w Ducha Wolności, Godnosci Człowieka na Ziemi.

THE SPIRIT OF FREE POLAND
(by Andrew Ferrie)

From the Tatras snowy grandeur to Gdynia’s sea - kissed shore
there lies a country rich in romance linking us with days of pore
Poland; Once a land of freedom; now a ghetto of despair,
bleeding from a thousand wounds, yet murmuring low a mother’s prayer
for her sons and daughters valiant who tried to save her from this fate,
which now assails her; overpowering all she held in Sacred State.

When Warsaw was attacked so fiercely by barbaric armoured might,
there came a power, unseen, possessing. I was there to back their fight.
List to the urgent call I send you. Poland’s tide is ebbing fast.
Betrayed by those whose trust she cherished and crudely moulded to their cast.

The faithless men who have betrayed her, gained false power by this stroke.
Oh, shall they keep her in subjection? Will you stand and see them choke
the breath of life from her fair body? Will you strive to gain her peace?
As long as one true Pole still lives – then Poland’s struggle shall not seize!

Polish free man heed my warning, after which do what is just.
Who am I to doubt your spirit? You may query, if you must.
Chopin knew me as his music, which told the world his country’s need.
Sobieski knew me at Vienna – and Poland once again was freed.
Pilsudski knew me as a warrior – his patriotism was by me fired.
Paderewski governed Poland with the high ideals which I inspired.

These men fought hard for Poland’s freedom. Some made the glorious sacrifice.
Still unsurpassed in this existence. Death -- is freedom’s bargain price.
All these knew me and were great men. Now my voice calls out to you.
Poland in her trial needs you. Does my shaft fly straight and true?

Within the ancient town of Krakow once the hejnal sounded clear.
I am that last note uttered, unfinished - lingering fondly through each year.
I am the spirit of free Poland. I, that far off final goal.
I pulsate in every man who proudly calls himself – A POLE.

Written by Andrew J Ferrie, 1945. Published in 1947. Utwór ten zdobył Pierwszą Nagrodę na Festiwalu Sztuki jednostek wojskowych pod dowództwem (w ramach korpusu sił zbrojnych) Central Mediterranean Forces.

***

Biada mi, gdybym nie rozpoznał czasu mojego nawiedzenia. Gdybyśmy nie rozpoznali czasu nawiedzenia swego - Ducha Czasu i Genius Loci.
Mnie bieda byłąby poczwórna - jestem załozycielemn Solidarności w gminie 3 Maja 1981, potem katechetą stanu wojennego "aby być z polską młodzieżą", samorządowcem, który odkrył Rzeczpospolitą Norwidowską w nas, na koniec i na początek może mieszkańcem dziedziczącym historię i misję Sanktuarium Matki Bożej Annopolskiej (od 3 lipca 1910).

Moi Rodzice poznali się w obozie w Niemczech, pod koniec wojny. To był tzw. obóz przejściowy w Neumünster (Nr. 25 DPAC). To jest jest jakiś genetyczno-historyczno-duchowy znak dany akurat naszej Rodzinie. Jakieś straszliwe memento mori! Pół wieku wcześniej, w podobnie niezwykłych okolicznościach, poznali się Rodzice mojej Mamy! Stanisław Wiatr i Marianna Sroka, oboje spod Tarnowa, spotkali się dopiero tysiące mil od rodzinnych stron, na emigracji za chlebem w USA. Jesteśmy potomkami uchodźców, wygnańców, emigrantów ekonomicznych.
Mój Ojciec, uformowany w Annopolskim duchu, także w obozie nie stracił ducha i pisał wiersze. Jedne ku pokrzepieniu i rozweseleniu serc, drugie – ku zbudowaniu. Pierwszy, patetyczny, patriotyczny…

DUCH POLSKI  (1945)

Polsko nasza ukochana
coś tyle lat była w niewoli
wyglądamy cię co rana
chcemy ulżyć twej niedoli

Ty, coś tyle lat brodziła
znana światu ze swych czynów,
zawsześ jednak prym wodziła
za brawurę swoich synów

Ile wróg użył przemocy
by osłabić hart Polaka
zamęczał go w dzień i w nocy
czy złamał ducha wojaka?

O, nie złamał i nie złamie,
na nic są jego starania
bo Polacy ramię w ramię
są gotowi do działania.

Nie zgniecie ich przemoc wroga
pewni są w swoje zwycięstwo
ufność pokładają w Boga
a dewizą - honor, męstwo

Jak więc chcecie tak się rządźcie
tak jak sława, pieniądz minie
tego jednak pewni bądźcie
że Duch Polski nie zginie.

Ja tylko wybieram okruchy naszego dziejowego i kulturowego dziedzictwa. Na szczęście jesteśmy rodziną z silnym genem twórczym, choćby do zapisków osobowo-rodzinnych - zostawiamy ślady na ziemi. W ten tok życia i rozumowania wchodzi Norwid, jeden z najważniejszych poetów Polski i Europy, w wierszu adresowanym do kogoś z naszych najbliższych okolic, Stanisławy Hornowskiej z Łochowa:

"A Pani cóż ja powiem?... oto, że w tym życiu
Nic s t r a c o n e g o nie ma na jawie, ni w skryciu,
I wszystko jest z m i e n i a n e tylko ‒ na toż samo,
Wyższe lub niższe, bliższe albo oddalone;
A co zginęło ‒ myślisz ‒ zakryte jest bramą
Lub cieniem jej, i z czasem będzie wyświecone!
I żadna łza, i żadna myśl, i chwila, i rok
Nie przeszły, nie przepadły, ale idą wiecznie,
Ulotną myśl z czasami zamieniając w wyrok,
A wyrok w treść istniącą bardzo niestatecznie."

Stanisława Hornowska (1839 - 1918) jest reprezentantką zamożnej ziemiańskiej rodziny, doskonale wykształcona, mająca znajomości w środowiskach europejskich elit, a za sobą kilka podróży po Europie, okazała się osobą, której sposób myślenia i bycia, które ukształtowała życzliwość serca - a nie bycia uroczą - tak bardzo wielkiemu Poecie odpowiadał (za T. Chachulski, Studia Norwidiana).

Rzeczpospolita Norwidowska znosi granice czasu, przestrzeni, schematów i uprzedzeń. I te dawne, wymazujace całe państwa i narody ze wspólnoty gatunkowej homo sapiens i te nowsze, obecne i te w głowach dzisiejszych i przyszłych polityków. Przyszłość człowieka zależy od kultury - ale politycy w świecie kultury czują się zagubieni (zagrożeni). Ich świat to obozy! Obozy kojarzą się z drutami, psami wytresowanymi do straszenia i zagryzania ludzi, z bezwględną władzą administrujących obozami.

Opis życia w obozie w Neumunster znam z opisów siostry Ojca - Cioci Jadzi - razem przeszli tę drogę (nb. równolegle zaś moja Mama ze swoją siostrą). Punktem kulminacyjnym ich przeżyć jest szczególny dzień w polskiej historii, Dzień Konstytuujący Nadzieję, Wolność, Godność... - "Plotki polityczne krążyły w najrozmaitszych wersjach i rozmiarach. Aż nareszcie nadszedł upragniony dzień 3 Maja - zupełnej kapitulacji Niemiec. Jeszcze z 2 na 3 maja obserwowaliśmy nalot na Kilonię, 3-go rano, gdy odprawialiśmy Mszę św. ku czci Królowej Korony Polskiej - usłyszeliśmy radosną wiadomość, którą powitaliśmy ze łzami w oczach." ("O miłości do Annopola, Strachówki, Polski i Kościołą", Annopol 2015, str. 304).

Czy 3 maja 2019 zobaczy Europę i świat silniejsze odnowionym zjednoczeniem? Czy upadające w rozsypkę nowych podziałów.
Kto jak nie ja, zwykły obywatel Polski, Europy i świata ma apelować do swojego Premiera i do Pani Premier ZJEDNOCZONEGO(!!) Królestwa!

wtorek, 12 lutego 2019

Państwo Polskie i śp. Andrew Ferrie

grafika ze str. Brin Best

Pięknie się zachowało Państwo Polskie w obliczu śmierci Andrew Ferrie z Dundee. To zapisało sie w annałach naszej historii STULECIA Niepodległej Ojczyzny. I Europy!

Nikt nie wie, jak zachować się w takiej sytuacji. Jakimi słowami opisać, wyrazić tak wielki dar i tajemnicę!

Poniżej są wspomnienia/pożegnanie śp Andrew na stronie "POLES IN THE UK", które napisał i zamieścił fundator strony i projektu, Mr Brin Best.
Dzięki Brinowi historia Andrew Ferrie, Szkota z Dundee - pradziadka naszego wnuka Bena Kapaona z Glasgow - stała się znana i bliska tysiącom czytelników, zarówno Polakom, jak i Brytyjczykom.
Dzięki pasji i aktywnosci Brina, ta historia dotarła do dwóch ambasad i dwóch Ambasadorów, UK w Warszawie i RP w Londynie.

Rodzina śp Andrew otrzymała list kondolencyjny od Ambasadora RP prof. Arkadego Rzegockiego, a w pogrzebie uczestniczyła przedstawicielka Konsulatu RP z Edynburga, Pani Jolanta Srebrakowska.

Wybaczcie mi, że najpierw zamieszczę mój kiepski przekład, a dopiero pod nim oryginalny tekst Mr Brin Besta. Każde słowo waży.

"WSPOMNIENIE O ANDY FERRIE (1926-2019)

Z wielkim smutkiem odebraliśmy wiadomość,  że Andy Ferrie, wielki przyjaciel projektu POLES IN THE UK i Polski, zmarł 31 stycznia br.

Wielu może poznać niezwykłą historię Andy'ego, tak, jak została przedstawiona w jednym z głównych artykułów na tej stronie, opublikowanym w sierpniu 2018 r. Artykuł ten, który pojawił się również w mediach społecznościowych, szybko stał się naszą najpopularniejszą historią, która dotarła do kilkudziesięciu tysiące osób w Wielkiej Brytanii i Polsce.

Andy z pewnością miał wyjątkowe związki z Polską, co zasługuje na powtarzanie bez końca. Zainspirowany losem "dalekiego kraju" w czasie II wojny światowej, jeszcze jako młody człowiek napisał wiersze o Polsce w latach czterdziestych. Jeden z wierszy przyniósł mu główną nagrodę w konkursie sił zbrojnych [Central Mediterranean Forces, Rimini, 1946]. Siedemdziesiąt lat później, Andy powitał niezwykłego przybysza w swojej rodzinie, prawnuka, w połowie Polaka i Szkota, gdy jego wnuczka poślubiła polskiego studenta z Glasgow i mieli swoje pierwsze dziecko, Benjamina.

Historia Andy'ego poruszyła wielu ludzi, otrzymaliśmy dla tego artykułu wsparcie z najwyższego [dyplomatycznego] szczebla, od Ambasady Brytyjskiej w Warszawie, Ambasady RP w Londynie, Ambasadorów Wielkiej Brytanii i Polski oraz wielu innych wybitnych osobistości. Jeśli ktoś nie miał jeszcze okazji przeczytać tej niezwykłej historii opisanej na czterech stronach, w komentarzach dodałem oryginalny tekst. Jest tam wiele pięknych szczegółów, które można odkryć i podziwiać.

Wkrótce po ukazaniu się artykułu, 92-letni Andy wypełnił swoje życiowe marzenie i misję, kiedy został zaproszony do Warszawy na spotkanie z Hanną Gronkiewicz-Waltz - prezydentem tego wielkiego miasta. Podczas oficjalnej uroczystości w Ratuszu odczytał swój wiersz "Duch wolnej Polski" i złożył na ręce Pani Prezydent jego oprawioną kopię, [wraz z objaśnieniem historii jego powstania].

Pogrzeb Andy'ego odbędzie się dzisiaj [tj. 12 lutego 2019] w Dundee - będzie w nim uczestniczył przedstawiciel wysokiego szczebla z polskiej ambasady. Wraz z odejściem Andrew Ferrie straciliśmy niezwykłego ambasadora stosunków szkocko-polskich, z pełną świadomością, że ktoś, kto z pierwszej ręki wiedział o polskim wkładzie w historię jego kraju przez tak wiele dziesięcioleci, będzie nie do zastąpienia.

Andy był przede wszystkim osobą o wielkiej empatii, wielkiego człowieczeństwa, napędzanym chęcią zwiastowania dobrych zmian i wyciągania ręki do innych. Wszyscy możemy się wiele nauczyć na jego przykładzie i być zainspirowani tym, w jaki sposób przeżył swoje życie."

/Brin Best, twórca projektu POLACY W WIELKIEJ BRYTANII, założyciel strony www pod tym samym tytułem, #polesintheuk/
***

REMEMBERING ANDY FERRIE (1926-2019)

We were so sorry to receive the news that Andy Ferrie, a great friend of the POLES IN THE UK Project and of Poland, died on 31 January.

Many of you will know Andy's remarkable story, as it was featured in a major article on this page, which was published in August 2018. This article, which also appeared elsewhere on social media, quickly became our most popular ever story, reaching tens of thousands people in the UK and Poland.

Andy surely had a unique connection to Poland that merits retelling again and again. Inspired by the country's fate in World War II he wrote poems about Poland during the 1940s, while still a young man, one of which won him a major prize in an armed forces arts competition. Then, seven decades later, Andy welcomed a special newcomer to his family when his granddaughter married a Polish man and they had their first child Benjamin - a half-Polish great-grandson for Andy.

Andy's story touched so many people, and we received high level support for the article from the British Embassy in Warsaw, the Polish Embassy in London, the British and Polish Ambassadors and so many other prominent people. If you've not yet had chance to read it I've added the original article in Comments - there are four pages. There are so many beautiful details to enjoy.

Shortly after the article appeared 92-year-old Andy fulfilled a lifetime's ambition when he was invited to Warsaw to meet Hanna Gronkiewicz-Waltz - the mayor of that great city. He read out his poem 'The Spirit of Free Poland' during a formal ceremony at City Hall and he presented the mayor with a framed copy of the poem.

Andy's funeral will take place in Dundee today - and fittingly a high-level representative from the Polish Embassy will be present. With his passing we have lost an extraordinary ambassador for Scottish-Polish relations, and somebody whose first-hand knowledge of the Polish contribution to his country over so many decades was surely unrivalled.

Andy was, above all, a man of great compassion, driven by a desire to make a difference and to reach out to others. We can all learn so much from his example, and be inspired by the way he lived his life.

Brin Best
POLES IN THE UK Project founder
#polesintheuk

czwartek, 7 lutego 2019

Człowiekowi duszę, światu ducha przywrócić! To i moja misja!



***

ZASADZKI NA GŁUPICH

              /nie po to żyje człowiek/

nawet ludzie z wielkimi tytułami
dyplomami najlepszych uczelni
wpadają w pułapki głupoty
przesądy przepowiednie i wróżby

kto nie uporządkuje sam siebie
swojej racjonalności na myśleniu
z wiary i rozumu kontemplacją
może być łatwym celem

celem podejrzliwości wątpliwości
nagłych załamań zwątpień pustki
a nie do tego jest człowiek stworzony
nie po to żyjemy w ludzkiej osobie

ale dla integralnego rozwoju
na łąkach zielonych
nad wodami spokojnymi
drogi-prawdy-życia w kulturze

     (wtorek, 5 lutego 2019, g. 10.34)

***

ZROZUMIENIE

           /komplementarnosć wiary i rozumu/

dostałem lub doszedłem do niego
zrozumienia racjonalności naszej
szczęśliwego sanktuarium MBA
od Arystotelesa

i Arystoteles jej nie wymyślił
jest ogniwem większego łańcucha
kultury człowieka na Ziemi
wszystkich którzy myślą poznają

wszelkie czucie w tym samopoczucie
także mówią mi to samo
jest prawda
i pozwala nam się kontemplować

starość może oferować aż tyle
człowiekowi w pocie swego czoła
całą drogą-prawdą-życiem
że i na koniec można kontemplować

koniec wypełniać może ponad miarę
jestem tego stanu piewcą
dziś złączony z Andrew z Dundee
my z nim on z nami i Annopolem

sanktuaria kontemplacji
drogi-prawdy-życia osób i pokoleń
ponad granice ludzkich możliwości
duchem i miłością napełnionych

zamieszkiwać to znaczy ziemię i wieczność
to co jest
w aspektach najważniej najgłębszych
istotowo-konstytutywnych

taką racjonalność posiedli
ci którzy kochają kulturę
nie odrzucając ślepo niczego
w świetle antropo-filo-teologii

kontemplacja nie jest odrzuceniem
ale ogarnieciem zachwytem i trwaniem
utożsamieniem akceptacją
pogodzeniem i zakochaniem (się)

kwantowo otrzymywali przodkowie
chrzest nad Lednicą i Konstytucję
nie trzeba reinterpretować historii
Bitwy pod Grunwaldem i Solidarności

     (wtorek, 5 lutego 2019, g. 8.29)

***

MIESZKAĆ W PRAWDZIE

tylko człowiek tak ma
że mieszkać może w prawdzie
zamieszkać i trwać

prawda jest światłem
mieszkanie w świetle
jest łaską (bytu istnienia…)

nie martwi śmierć i koniec
aż tak jak gdy prawd nie znamy
wchodzi się tam w świadomości

przez świadomość ciekawą prawd
dzięki świadomości
ja człowiek-osoba

oczywiście z ograniczeniami
jakie ma każdy z nas
kim (i gdzie) byśmy bez prawdy byli

(poniedziałek, 4 lutego 2019, g. 18.33) TUTAJ- Zjednoczeni w Duchu2

wtorek, 5 lutego 2019

Katolicy i księża – wielcy nieobecni III RP. I to podwójnie

Wu warst du Adam?
Gdzie byłeś katoliku?
Księże, siostro, bracie
Hierarcho wielki lub świecki 

Nie jestem wrogiem Kościoła. Przeciwnie, piszę z jego wnętrza. Jestem katechetą. A jednak piszę, nie milczę – czyli jestem i chcę być obecny. Dopokąd idę... Drogą-prawdą-życiem. Zabieram głos w każdej ważnej sprawie – jestem nietypowym polskim katolikiem AD 2018nn.

Podwójna nieobecność katolików i księży (nie wiem czemu znów rozdziela się to, co musi być na wieki połączone?) jest zajawką problemu z nami współczesnymi katolikami „i” księżmi. Czyli - problemu obecności katolicyzmu w świecie współczesnym. Tak, problem jest rażący, ale nie w pierwotnym pytaniu cytowanego poniżej artykułu.

„Prześladowanie chrześcijan stało się niezaprzeczalnym faktem” – czytamy w broszurze, opracowanej przez Instytut Ordo Iuris... Zaniechania katolików... ks. Sadkiewicz (Proboszcz parafii w Leśnej na Żywiecczyźnie) zwraca uwagę na istotny aspekt nieobecności katolików w głównym nurcie dyskursu publicznego – Kościół jest przecież ważnym wychowawcą, który powinien włączyć się w akcję kształtowania pokojowej atmosfery w mediach społecznościowych i debacie publicznej.... Wszystko, co dzieje się w świecie wirtualnym jest zaś częścią większej całości, gdyż z danych, udostępnionych KAI przez Komendę Główną Policji wynika, że „w realu” odnotowuje się wzrost przestępstw wobec wspólnoty wiernych." ("Mowa nienawisci. Katolicy wykluczeni z ochrony")

Ogrom problemu pokaże mój tekst. Z innej strony. Nie tylko o mowie nienawiści, ale i o... nienawistnym przemilczaniu. Bo milcza nie tylko z lęków duchowo-intelektualnej niedojrzałości! Nie moją osobista "mądrością" jestem motywowany do pisania - dawania świadectwa - ale milczeniem polskich katechetek, katechetów szkolnych, bez względu na płeć i tzw. stan życia, czyli tzw. świeckich i tzw. duchownych. Milcząca (nie)obecność niszczy/zabija Kościół - będąc grzechem przeciwko nauce Soboru Watykańskiego II o "Kościele w świecie współczesnym". Nieznajomość prawa (ignorancja, lenistwo intelektualno-duchowe, antyrozum i antykultura...) SZKODZI, NIE ZWALNIAJĄC Z OBOWIĄZKU JEGO PRZESTRZEGANIA?!

Księża (i katolicy) niby powszechni z definicji katolickości, a w polskiej rzeczywistości (od kiedy??? 2015? a może 2005? a może 1989?) nawet językiem JESTEŚMY oddzieleni, wydzieleni, do jakiejś grupy spoza tego świata. A w polskich szkołach - katechetki, katecheci, duchowni i świeccy - mają być jakby częścią tego świata i kultury? Świadomie i odpowiedzialnie współ-kreować szkolne wspólnoty i dialog, czyli współ-uobecnianie (się w nas i poprzez nas) dobra, piękna, prawdy! Poplątanie z pomieszaniem, totalne niezrozumienie naszej roli.

Świat współczesny to świat powszechnej komunikacji, tzn. daje możliwość powszechnej komunikacji, nie znosząc wykluczania, wyłączania, wydzielani, oddzielania się… jednostek i grup. Czy to łatwe/chętne dzielenie się na grupy to "polska" pozostałość społeczeństwa klasowego, jaka zakonserwowała się też w Kościele Katolickim w Polsce po PRL? Plus tzw. Katolicko-Kościelny Dwór, wydzieleni, z wydzielonych na wiele sposobów, aż po dwór/trąd papiestwa w Watykanie?? Nasze kurie biskupie są na ich (feudalny) obraz i podobieństwo. A gdy jedyno-władcą owych dworów jest/są starzy kawalerowie, to dopiero...

Pierwsza wymowa tekstu jest taka – olaboga biją nas, hejtują, a świat nas-księży nie broni
Druga, pod koniec-  a gdzie wy sami jesteście? Macie być przecież, a nie nie być, w tym świecie głosem potężnym Dobrej Nowiny! Gdzie się pochowaliście? Skąd rozchodzi się wasz pisk, krzyk błagalny o ochronę. Pokażcie się! Dajcie głos? Pokażcie swoje życie, los, swoje myślenie tu, gdzie jesteście, żyjecie, działacie – a może was wezmę w obronę, otoczę chmurą jasnej chwały, miłości, dialogu, wspólnoty, pod Twoją-Boże-i-Matko-Obecności i pod moją/naszą obronę. Tylko wspólnie możemy się bronić przed złem. Nie w resztkach klasowości (klasowość ma wpisaną w siebie walkę, „walka klas” to nauka marksizmu).

Wczoraj też żyłem, byłem, pisałem w tym świecie o nas. O tzw. polskim kościele, który także mnie i moją rodzinę niszczy. Acha, ale to was nie obchodzi?

No to wasza nieobecność, kiedy dzieje się krzywda, wraca d was. Odwieczne reguły tego świata, zła w tym świecie.

Więc, na zakończenie, uważam, że pierwszoplanowe znaczenie ma NIEOBECNOŚĆ KSIĘŻY I KATOLIKÓW W (I DYSKUSJI O) ŚWIECIE WSPÓŁCZESNYM. To jest głównie problem złej (nie)obecności. Tam gdzie obecność w powszechnym dialogu, w kulturze współczesnego świata, tam dobro promienieje, mnoży się i apostołuje.

Przykład z mojego, naszego lokalnego życia w wiejskiej gminie i parafii:
- pytanie zasadnicze tej dyskusji, gdzie atakują, hejtują księdza ze Strachówki, dekanatu jadowskiego, diecezji warszawsko-praskiej? Im bliżej się rozejrzymy i zabierzemy głos, tym lepiej znamy, możemy sobie i Kościołowi pomóc. Przemilczeniem dalej go od prawdy odsuwamy, niszcząc obraz, wspólnotę, niszcząc godność innych ludzi, wręcz zabijając. Wiec gdzie jest korzeń zła, w tym mowy nienawiści? Co twierdzi Prymas Polski, kard. Nycz, abp. G. Ryś, ojciec Wiśniewski itd.
Na stronie KatechezaOnline wystarczy poszukać adekwatnych tekstów.

A tak na inną, analogiczną i proporcjonalną sprawę wojny, nienawiści, obecności w mowie uczynkach i zaniedbaniach, czyli współodpowiedzialności. Osoba i czyn! Miłość i odpowiedzialności. Wiara i rozum mogą kontemplować prawdę.

„Gdzie byłeś, Adamie?" - to sugestywne przedstawienie problematyki wojny. Książka w roku 1951 uzyskała nagrodę literacką, a jej Autor za dwadzieścia lat Nagrodę Nobla.

W kilku dosyć luźno powiązanych obrazach Böll pokazuje miażdżący mechanizm współczesnej wojny, wciągający w swoje tryby i trybiki jednostki oraz całe społeczeństwo.

Wojna z całą swą okropnością i bezsensem nie uwzględnia podstawowych praw jednostki:
H. Böll w swojej książce chce dokonać realnej oceny niemieckiej rzeczywistości wojennej widzianej oczyma prostego żołnierza Wehrmachtu. Czy mu się to udało, niech oceni polski Czytelnik.

"Zacząłem pisać jeszcze przed wojną, jednakże pierwsze moje utwory ukazały się dopiero po 1945 r. Wydałem dotychczas blisko dziesięć powieści i zbiorów opowiadań, których większość została przetłumaczona na języki obce. Najbardziej interesują mnie psychologiczne i moralne problemy życia małżeńskiego i rodzinnego w powojennym społeczeństwie. Ostatnio wiele podróżowałem, nie mam więc nic nowego na warsztacie. Jednakże w najbliższym czasie zabieram się do pisania dużej powieści, której bohaterami będą dwaj bracia o zupełnie odmiennych poglądach: obaj są katolikami z tym, że jeden z nich to głęboko wierzący, drugi zaś to katolik z pozorów - taktyk. Spięcia tych dwóch postaw frapują mnie bardzo i konfliktom z tym związanym będę starał się dać wyraz w swej książce.

"Są pisarze katoliccy i pisarze, którzy są katolikami." Ja należę do tych drugich. Główny akcent kładę na samo pisarstwo. Niekoniecznie bowiem będąc pisarzem i katolikiem trzeba pisać o sprawach religijnych. Tematyka może i powinna być najróżnorodniejsza. Ważny jest jedynie "wydźwięk" światopoglądowy stworzonego dzieła". (tutaj)

piątek, 1 lutego 2019

CZŁOWIEK KTÓRY KOCHAŁ POLSKĘ, świadectwo życia i miłości śp. Andrew Ferrie (1926 - 2019)

Krótka autobiografia

We wrześniu 2017 roku odbyłem spóźnioną wizytę w Warszawie, żeby zobaczyć miasto i kraj, o których napisałem wiersz w 1945 roku.
Ludzie w Warszawie zadawali mi ciągle te samo pytanie "czemu masz tak głębokie uczucia w stosunku do obcego kraju?".

Gdy miałem 12 lat, razem z rodzicami mieszkałęm w Dundee, w Szkocji. W późnych latach 30-tych każdego wieczoru słuchałem audycji radiowych w BBC. Słyszałem przemowy brytyjskich i europejskich polityków. Głos i sposób w jaki mówił jeden z nich, był przerażający. Ten ktoś krzyczął po niemiecku, nie rozumiałem co. Później odkryłem, że był to Adolf Hitler, lider partii nazistowskiej w Niemczech. Odpowiedź jego słuchaczy wskazywała, że był ich idolem. Mimo strachu i sprzeciwu innych krajów, Hitler zaanektował Austrię w 1938 roku, 12 marca i dzień później najechał Czechosłowację. 1 września 39 roku najechał Polskę i zbombardował jej miasta. O wszystkim tym słyszałem w radiu i to spowodowało we mnie dużą sympatię dla tego dalekiego kraju.

Wielka Brytania wypowiedziała Niemcom wojnę 3 września, jako odpowiedź na najazd na Polskę, a ja zostałem zachłannym słuchaczem wieści z Polski. Byłem głęboko zszokowany informacjami o masakrze polskich oficerów, których groby zostały odkryte w Katyniu, niedaleo Smoleńska. Rząd Stalina ogłosił, że dokonali tego Niemcy, jednak później musieli przyznać, że była to robota rosyjskiej tajnej policji. Nic dziwnego, że wielu polskich uchodźców [którzy znaleźli się w skutek działań wojennych] na terenie Wielkiej Brytanii, nie chciało wracać do kraju po wojnie. Wkrótce polscy żołnierze pojawili się w moim rodzinny mieście i zostali zakwaterowani w starym zamku w Dudhope Park. Dwa polskie okręty podwodne, [w tym legendarny] ORP "Orzeł, oraz ORP "Wilk" również zacumowały i były naprawiane w porcie Dundee, a my mieszkańcy, zwłaszcza młodzi ludzie, byliśmy bardzo zainteresowani nimi i ich załogami, pochodzącymi z kraju, którego nie znaliśmy.

W tamtych dniach, podczas wieczornych audycji BBC, grane były hymny wszystkich zaangażowanych w wojnę krajów, w tym Polski. Nauczyłem się go ze słuchu.
Od tego czasu włożyłem dużo wysiłku w to, aby dowiedzieć się jak najwięcej o Polsce, jej historii, o wielkich postaciach jej dziejów, o kulturze, geografii i legendach. Podczas kolejnych lat wojny, ze smutkiem dowiedziałem się o tym, w jaki sposób Niemcy traktowali Polaków, szczególnie żydowskiego pochodzenia, o okrucieństwach obozów zagłady, komorach gazowych. Taką hańbiącą schedę pozostawiły na ich ziemiach Nazistowskie Niemcy.

W lutym 45 roku zostałem powołany do wojska i przydzielony do artylerii. Było to w czasie spotkania w Jałcie między Churchilem, Roosweltem i Stalinem, którzy ustalali przyszłość Europy po wojnie. Z oburzeniem dowiedziałem się, że Amerykanie razem z Brytyjczykami, pozwolili na to, aby Polska trafiła pod władzę komunistów. Wywarło to na mnie tak duże wrażenie, że napisałem wiersz zatytuowany "Duch Wolnej Polski". W 1946 roku zostałem delegowany do biur burmistrzów Rimini, Florencji i Riccione we Włoszech. W tym roku Dowództwo Alianckich Sił Centralno-Śródziemnomorskich zdecydowało się zorganizować konkurs kulturalny dla wszystkich jednostek służących na terenie Austrii i Włoch. Zgłosiłem swój wiersz i z wielką radością dowiedziałem się, że zająłem pierwsze miejsce w kategorii poezja - wygrałem 5 funtów, całkiem dużo pieniędzy, jak na owe czasy.

Mam nadzieję, że czytelnicy docenią moje uczucia do Polskiego Narodu, który cierpiał przez nazistowską agresję przez 6 długich lat, tylko po to, aby zostać potem podporządkowany władzy komunistów przez wiele kolejnych lat.


DEAR ANDREW -
 the great Great-grandfather of Ben Kapaon!
Chwała i dziękczynienie za Twoje życie i czyny.
Glory and thanksgiving for your life and deeds.

PS.
Dziękuję Synowi Łazarzowi za tłumaczenie.