Z dedykacją dla Wszystkich, którzy mogą pomóc:
Przepraszam PT Wszystkich tutaj zamieszczonych
ale jeśli nie my, to kto!
W Watykanie zakończyła się 4-dniowa konferencja w sprawie pedofilii w naszym Kościele. Przeciwko pedofilii w Kościele, i w ogóle. Ale przede wszystkim w Kościele. Bo chociaż ten przestępczy problem jest globalny, nie zna granic narodowych, wyznaniowych itd. to jednak tylko w naszym Kościele zasłynał złą sławą przemilczania i mataczenia najwyższych władz administracyjno-duchowych, biskupów.
Jest 25 lutego 2019. Wstał piękny nowy dzień. Czy inny? My-ofiary musimy dawać świadectwo, bez względu na porę dnia, roku i konferencje tu i tam. Po watykańskiej konferencji (w tym po pocałunku papieża w rękę polskiej ofiary pedofilii
Marka Lisińskiego) jest nam łatwiej.
Księża i polscy biskupi pewnie milczą nadal, jak milczeli dotychczas. Widać mają nakazane milczenie i całkowitą podległość przełożonym w diecezjach i zgromadzeniach zakonnych. Przestrzegają tego jako 11. przykazania!
Na tym oparł się - NIESTETY - historyczny Kościół. Organizacja (korporacyjna) nade wszystko. Nie - wspólnota Ludu Bożego. Sobór z 1962-1965 (duch i nauczanie) nie zdołał jeszcze tego zmienić. Kościół, jaki znamy z życia w polskiej tradycji (i prowincji), jeszcze się mocno trzyma. Broni - jak Westerplatte (warte lepszej sprawy). Jednak kropla drąży skałę.
Zwracam się nie do anonimów, ale do konkretnych ludzi w moim Kościele. Do księdza proboszcza Mieczysława Jerzaka, do dziekana Bogdana Lewińskiego, do kurialistów i biskupów mojej diecezji, oraz całego tzw. prezbiteruim, oraz oczywiście osób najwyższego szacunku z listy dedykacyjnej. Wielu, bardzo wielu znam z życia, po imieniu, z obliczem, historią spotkań, rozmów, liturgii, ewangelizacji. Zwłaszcza z czasów, kiedy Kościół w Polsce był szczególnie niesiony tchnieniem Ducha Świętego po wyborze Karola Wojtyły na Papieża-Polaka. Wręcz byliśmy porwani do dawania świadectwa wspólnotowego, dialogicznego, w kulturze swoich czasów, lat 80-tych ubiegłego wieku. Pomimo komunizmu państwowego, a nawet stanu wojennego 1981-1983.
Najpierw 3 Maja 1981 Polska i we mnie ożyła, wydała owoc dojrzały - Festiwalem Solidarnosci zwany. Stan wojenny nas nie zniszczył, przeciwnie. Od początku katechezy wojennej pisałem wierszyki, zwane czasem katechezami. Dla paru osób były ważne, zaszły aż - i weszły - do pracy próbno-maturalnej. Chwała i dziękczynienie za to Agnieszce. Nikt nie żyje, nie pisze, nie umiera dla siebie. Jak dzisiaj, tutaj. Wszyscy się zaparli mojego pisania, nawet żonę bardzo złości. Ta moja uzurpacja kiepskiej "literatury", czyli - tak naprawdę - moja droga-prawda-życie opisane.
Brutalnie przerwany czas Solidarnosci zrobił mnie katechetą. Zostałem powołany do tej formy służby Bogu-Człowiekowi-Polsce-i-Kosciołowi, "aby być z polską młodzieżą". Błogosławiony to był czas. Z ojcem Andrzejem Madejem szliśmy na cały świat. Od Spotkań Ekumenicznych w Kodniu, przez biwaki ewangelizacyjna nad Jeziorakiem koło Iławy, do ewangelizacji podczas Festiwalu Rockowego w Jarocinie i blusowo-reggae w Brodnicy. Po Morze Bałtyckie i świadczenie o Dobrej Nowinie wśród wczasowiczów w Łebie.
SB-ecja nas śledziła. Można obejrzeć ich zdjęcia i raporty o nas w książce
„Jarocin w obiektywie bezpieki”, wydanej przez IPN, Główną Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (materiały operacyjne "służb PRL" odnalaziono na początku 2004r). Jesteśmy tam. W 1985 roku usłyszałem na komisariacie MO i SB w Legionowie, że jestem podejrzewany, - "że jestem przywódcą młodzieżowej grupy terrorystycznej". W kajdankach, z lufą przy żebrach zrobili mi rewizję i przeszukanie mieszkania. Szukali broni. Parafia się za mnie modliła.
Nikt nie żyje, nie pisze, nie umiera dla siebie. Także tutaj, gdzie mieszkam.
Dzisiaj nikt się do mnie nie przyzna. Z jakichś - im tylko wiadomych - względów. Wszyscy się zaparli zwłaszcza mojego pisania. Tej mojej uzurpacji kiepskiej "literatury", czyli - tak naprawdę - mojej drogi-prawdy-życia opisanego. To ich irytuje, gorszy, wpędza w jakiś dysonas poznawczy?
Nie tak było na początku, w latach 80-tych naszego Kościoła. Jeden z moich pierwszych wierszyków "Modlitwa katechety" trafił do pierwszego numeru "Królowej Apostołów". Ksiądz Folejewski, pallotyn, go tam umieścił, a grafik pięknie oprawił.
Cóż dziwnego, żyjemy w czasie zaprzeczania poprzez przemilczanie. Czy konferencja w Watykanie przeciwko pedofilii coś zmieni??? Pewnie już nie za mojego życia?!
Pedofilia nie wypływa na światło dzienne w życiu ofiar zbyt szybko. Oczywiście, także w naszym kraju i Kościele. Kościół broni swojego stanu posiadania, pozycji społecznej... a w ostateczności dopiero swojego obrazu i prestiżu, jak... niepodległości. Co dla nich znaczy prawda, szczerość, dialog, wspólnota... Korporacja nie na tym się trzyma. Lecz - na posłuszeństwie włądzy.
Że i ja jestem wśród ich ofiar uświadomiłem sobie bardzo, bardzo późno. Inaczej się nie da. W moim dzieciństwie i młodości ani można było sobie pomyśleć, że w Kościele Świętym może nas spotkać coś złego. Że u księży w ogóle mogłoby być coś nie tak. Było się im podporządkowanym absolutnie. Jakby sprzedanym z duszą i ciałem. Zwłaszcza oczywiście dzieci i młodzież.
Dopiero wczoraj poznałem dokument
(zakładam, że prawdziwy), który i mnie dotyczy. Ba! ale, jak to w naszym Kościele, był niejawny. Zakazanym dla światła dziennego, dla wiary i rozumu, których zresztą jeszcze wtedy nie miało prawa być. Goła wiara, ślepa wiara - i tyle. Nie wolno było łączyć tak sprzecznych sfer???
Dokument-instrukcja dotyczy przestępstwa nagabywania w posłudze konfesjonału! Czyli profanacji sakramentu spowiedzi i wyznawania fałszywych "dogmatów", pseudo-doktryny, zainfekowanej genem przemocy i struktury zła w naszym Kościele!!!!
"Przestępstwo nagabywania ma miejsce, gdy ksiądz kusi penitenta... Przedmiotem tej pokusy jest zabieganie o nieczyste i nieprzyzwoite sprawy..."
TO WŁAŚŃIE MNIE SPOTKAŁO. NAJPIERW GDY MIAŁEM 7 LAT, NASTĘPNIE W WIEKU 12/13 LAT.
Miałem szczęście/nieszczęście iść do I Komunii Świętej w grupie tzw. wcześniaków. Przygotowywała nas siostra Leoncja ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Św. Rodziny. Koniec przygotowań to był egzamin(?), niestety, sam na sam z księdzem.
W grupie był kolega Krzysiek, jego rodzina także, jak moja, należała do Rodziny Rodzin. Pewnie i syn szklarza, może i tapicera...? Ciekawe, czy i ich spotkało to samo. Ja tego nie pociągnę. Historyk może.
Rodzina Rodzin skutkowała potem wyjazdami wakacyjnymi. Stąd znałem księży Folejewskiego, Wilka, Drozdka, Halwę... - całę dzieciństwo i młodość miałem/mieliśmy bardzo kościelne.
Pedofilia to nie wymysł ani wynalazek szatana ostatnich lat, ani dziesięcio- ani stuleci. Ale jawne przemilczanie - już chyba tak - zwłaszcza w naszym Kościele. Przenoszono księży wzdłuż i wszerz naszego globu. Cierpliwi filmowcy przedstawili taką mapę (...)..
Sex Abuse in The Church: Code of Silence
Moje wielkie oczy, wstręt, wzdryganie się (trzęsawica wręcz) na wspomnienie sprzed prawie 60 lat są i zejdą ze mną do grobu. Widać ciało i dusza i cała struktura osoby zapisuje pewne doświadczenie na wieki, żeby z nimi stawić się na Sądzie Ostatecznym?!
Mam zatem prawo i powinność pytać, domagać się odpowiedzi i sprawiedliwość dopóki mam rozum niezżarty demencją (jak mój stary Kościół?). Gdybym wczoraj nie poznał tego dokumentu, w świetle i pod wpływem Konferencji Całego Kościoła pod przewodnictwem Papieża w Watykanie... Bo skoro przewodniczący episkopatów całego świata!
TO CO JA WIEM - NIE WIE MÓJ PROBOSZCZ ZE STRACHÓWKI, DZIEKAN Z JADOWA, KURIALIŚCI, A MOŻE I BISKUPI Z FLORIAŃSKIEJ! Ale słuchać mnie,jak dotąd, ani myślą - są przecież wyniesieni ponad ludzki stan, ponad zwykły stan bycia człowiekiem na ziemi! Ta fałszywa doktryna/dogmat sieje spustoszenie.
Ale skoro i ja swiadomość nabyłem dopiero TERAZ! Do dzisiaj, za prawdą sprzed 60 lat z plebanii w Legionowie przemawiały tylko moje organiczno-osobowe reakcje. Dzisiaj widzę większą zgrozę! Przecież ksiądz, niechlubny antybohater małego i starego Józia, mówił do mnie słowami dokumentu tzw. Stolicy Świętej i Apostolskiej i Jej Najwyższego wtedy organu Kongregacji Świętego Oficjum! Tak zapamiętałem, na te słowa się wzdrygam - ksiądz stawiał 7-letniemu dziecku trzymanemu na kolanach pytanie "jak rozróżnić grzech nieczystości, od grzechu nieprzyzwoitości, tudzież nieskromności"!!!
Bo co? Bo tak ich nauczyli w seminarium, a oni mogli się zaspokajać "tłumacząc" to dzieciom i młodzieży!!! PATOLOGIA TKWI GŁĘBIEJ NIŻ CO NIEKTÓRE DZISIEJSZE DYSKUSJE.
No cóż, na mnie trafiło. Widać - dam radę. Taki dostałęm charakter i osobowość (mało zależną od innych), że podążam za tchnieniem Ducha bez zwłoki. I w 1980/81, 1982, 1989, 1999... Jam nie z soli, ani z roli - daję się prowadzić tchnieniom Ducha. Dzisiaj też, jak najbardziej. Z natchnieniami nie dyskutuję, tylko siadam i piszę i czynię jak duch mi każe.
Gdyby w 1962 roku, jeszcze przed rozpoczęciem Soboru Watykańskiego II, Kościół nie chował się w tajne łamane przez poufne, przynajmniej drugie nagabywanie w konfesjonale nie zdeprawowałoby małego Józia. Może podzieliłby się z Matką, Ojcem, proboszczem, biskupem... tym, co go spotkało przy spowiedzi (rekolekcyjnej) i dostałby zrozumienie i wsparcie. Może nawet jakieś, nie tylko duchowe, ale i psychologiczno-wychowawcze? Moze moje życie potoczyłoby się równiejszą ścieżką? Może dzisiątki, setki, tysiace dzieci i młodych ludzi (i nie tylko) byłoby zbawionych od grzechów księży realizujących swoje niespełnienia seksualne w konfesjonałąch??? Może dzisiaj mówiłoby się o tym bardziej.
BO LICZBĘ OFIAR TRZEBA CHYBA POMNOŻYĆ PRZEZ LICZBĘ KONFESJONAŁÓW! Dzisiaj znamy tylko przybliżoną liczbę ofiar zgwałcenia i molestowania poza kratkami i schowkami konfesjonałowymi. ZGROZA NIEJAWNOSCI!
To, że księża kryją swoje skłonności i niezałatwione sprawy życiowo-społeczne, trudno. Chowają w najtajniesze kryjówki nie tylko nerwice, ale i uzależniania i dewiacje. Trudno. Możemy im współczuć, trzeba się za nich modlić - ale chcącemu nie dzieje się krzywda. Widziały gały, co brały! Ale dlaczego przez ich problemy ze sobą i z władzą kościelną, a w konsekwencji z całym światem (rozumem i kulturą) mają cierpieć zawsze niewinne dzieci (te z kolan Jezusa), młodzież i starsi? Dlaczego mamy się zgodzić na mnożenie ofiar i sfery strukturalnego cienia-ciemnosci w naszym Kościele? Człowiek jest drogą Kościołą, czy - byle im się dobrze działo, jak... działo. Nawet i pomimo, że gwałcą w ten sposób samą Dobrą Nowinę w świecie zawsze współczesnym? Gaudium et spes. Dignitatis humanae.
Czy to tylko przypadek i symbolika, że mój przypadek i cytowany dokument tzw. Świętego Oficjum pochodzą sprzed Soboru Watykańskiego II, a w przeddzień zakończenia soboru zniknęło niesławne Oficjum (Inkwizycja) i zostało przemianowane na Kongregację Doktryny Wiary? Na czele pozostał ten sam kardynał Ottaviani.
DLACZEGO TO WSZYSTKO - I MOJA OSOBA I MOJE KOŚCIELNE LOSY - NIE OBCHODZI NIC-A-NIC KSIĘDZA PROBOSZCZA JERZAKA, DZIEKANA LEWIŃSKIEGO, KURIALISTÓW I BISKUPÓW MOJEJ DIECEZJI??? REALIZUJĄ MISJĘ PRZEMILCZANIA DOBREJ NOWINY PO KONFERENCJI W WATYKANIE, JAK I PRZED? Z PEWNOSCIĄ MAJĄ DZISIEJSZE WYTYCZNE? OCZYWIŚCIE TAJNE ŁAMANE PRZEZ POUFNE - BO TAKI JEST ICH STARY PRZEDSOBOROWY KOŚCIÓŁ?
ALE NIE MÓJ, NIE NASZ. NASZ JEST KOŚCIOŁĘM SŁOWA KTÓRE SIĘ OBJAWIA I PRZED NIKIM NIE KRYJE. KOŚCIOŁĘM LOGOSU NASZYCH LUDZKICH-OSOBOWYCH LOSÓW. WE WSPÓLNOCIE I DIALOGU OSÓB!
JEST PRAWDA, JEST POZNAWALNA! NIE CHCE SIĘ PRZED NIKIM UKRYWAĆ. CHCE I POZWALA SIĘ KONTEMPLOWAĆ. BYŚMY STAWALI SIĘ WSPÓŁ-ŚWIĄTYNIĄ BOGA I NA JEGO OBRAZ I PODOBIENSTWO. BA, JESTEŚMY BRAĆMI NASZEGO BOGA (Św. JPII)! ps. Nawet zboczeni krętacze w konfesjonałach tego nie zniweczą! Papież ucałował Marka Lisińskiego w rękę.
Człowiek jest powołany do wielkości i godności w prawdzie. Tylko ten, kto zna siebie, może dać innym braterstwo. Nie wystarczy znać doktryny i dogmaty. Tej lekcji uczy właśnie kultura współczesna. Od Norwida, przez drogę ludzkiej myśli w XX wieku, po obecny już wiek XXI. Od Zenitu Wszechdoskonałosci Dziejów, brana tęczą zachwytu. Rzeczpospolita Norwidowska z wpisanym w nią immanentnie Soborem Watykańskiem II tak ma i nikt nie wymaże!
Ja już to wiem. (Józef, ZNASZ TO ZDANIE Z SOBORU VAT 2 : JEZUS OBJAWIA NAM BOGA A TYM SAMYM OBJAWIA CZLOWIEKOWI CZLOWIEKA ... WIESZ SKAD TO JEST ????? - TO JEST CZYSTY ... NORWID. A KTO MÓGŁ GO DO SOBORU WŁOŻYĆ ? TYLKO WOJTYLA. UPEWNILEM SIE PRZEZ ST. GRYGIELA, ŻE TAK I BYŁO.
WIDZISZ - WIEM TEŻ TROSZECZKE O NORWIDZIE , ANDRZEJ " (Piątek, 7 Czerwca 2013 13:59, prosto
z serca Kościoła, i cóż, że aż z Turkmenistanu.)
Już wiem, na pewno! Sam papież nazwał Norwida
jakby prekursorem Soboru Watykańksiego II, 1987, Warszawa )
Ile razy już o tym pisałem... Także jako spory
akapit w książce.
Nie sięgam tak wysoko, jak dziennikarka-watykanistka z Meksyku Azalraki - "Będziemy waszymi najgorszymi wrogami, jeśli w radykalny sposób nie postanowicie stanąć po stronie dzieci, matek, rodzin, społeczeństwa obywatelskiego"
Dziennikarka relacjonująca od prawie 45 lat wydarzenia w Watykanie i piąty już pontyfikat, wygłosiła w sobotę przemówienie, którego wraz z papieżem Franciszkiem wysłuchało prawie 200 przewodniczących episkopatów i przełożonych generalnych zakonów."
(tutaj).
Ale z taką samą samoświadomosćią mówię mojemu księdzu proboszczowi ze Strachówki (temu i następnym), dziekanowi z Jadowa, kurialistom i biskupom z mojej diecezji, że ich wizja i propozycja kościoła uników, sekretów (tajne przez poufne), kryjówek w konfesjonałach, plebaniach, pałacach nie ma przyszłości. Skończyło się Wasze nad nami panowanie, nawet obecny ukłąd rządzący Polską tego nie uratuje.
Nie myślę, ani nie mówię po meksykańsku. Żyję, czuję, myślę, wierzę po polsku, w naszej kulturze. Myślę i piszę dzisiaj do Was, Wam i całemu światu Norwidem, Czesławem Niemenem i całą współczesną drogą ludzkiej myśli i mojego w niej uczestnictwa (wiara, rozum, kultura).
Jeśli chcecie z rozmysłem i pełną (nie)odpowiedzialnoscią dalej nas przemilczać, proszę bardzo, jesteście wolni, ale zostaniecie na boku Dziejów Branych Tęczą Zachwytu. A Kościół podzielicie na biskupów, księży i ludzi dobrej woli.
1) "Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
i mocno wierzę w to,
że ten świat
nie zginie nigdy dzięki nim.
Nie! Nie! Nie!
Przyszedł już czas,
najwyższy czas,
nienawiść zniszczyć w sobie."
(Cz. Niemen, 1967)
2) DO EMIRA ABDEL-KADERA
W DAMASZKU
Współczesnym zacnym oddać cześć
To jakby cześć bożej prawicy,
I sercem dobrą przyjąć wieść,
To jakby duch — łonem dziewicy.
Więc hołd, emirze, przyjm daleki,
Któryś jak puklerz boży jest,
Niech łzy sieroty, łzy kaleki
Zabłysną tobie, jakby chrzest.
Bóg jeden rządzi z wieków w wieki,
Nikt nie pomierzył Jego łask:
Chce, to wyrzuci z ran swych ćwieki,
A gwiazdy w ostróg zmieni blask
I nogą w tęczy wstąpi strzemię.
Na walny sądów jadąc dzień,
Bo kto Mu niebo dał? Kto ziemię?
Kto Jemu światłość dał lub cień?
A jeśli w łzach gnębionych ludzi,
A jeśli w dziewic krwi niewinnéj,
A jeśli w dziecku, co się budzi,
Ten sam jest Bóg, nie żaden inny.
To namiot twój niech będzie szerszy,
Niż dawidowych cedrów las!
Bo, z Królów Magów trzech tyś pierwszy,
Co konia swego dosiadł wczas.
(C. Norwid, rok 1860)
3) DO OBYWATELA JOHNA BROWN
(Z listu pisanego do Ameryki w 1859)
Przez Oceanu ruchome płaszczyzny
Pieśń Ci, jak mewę, posyłam, o! Janie...
Ta lecieć długo będzie do ojczyzny
Wolnych - bo wątpi już: czy ją zastanie?...
- Czy też, jak promień Twej zacnej siwizny,
Biała - na puste zleci rusztowanie :
By kata Twego syn rączką dziecinną
Kamienie ciskał na mewę gościnną!
Więc, niźli szyję Twoją obnażoną
Spróbują sznury, jak jest nieugiętą;
Więc, niźli ziemi szukać poczniesz piętą,
By precz odkopnąć planetę spodloną -
A ziemia spod stóp Twych, jak płaz zlękniony,
Pierzchnie -
więc, niźli rzekną: "Powieszony..." -
Rzekną i pojrzą po sobie, czy kłamią? - -
Więc, nim kapelusz na twarz Ci załamią,
By Ameryka, odpoznawszy syna,
Nie zakrzyknęła na gwiazd swych dwanaście:
"Korony mojej sztuczne ognie zgaście,
Noc idzie - czarna noc z twarzą Murzyna!"
***
Więc, nim Kościuszki cień i Waszyngtona
Zadrży - początek pieśni przyjm, o! Janie...
Bo pieśń nim dojrzy, człowiek nieraz skona,
A niźli skona pieśń, naród pierw wstanie.
(C. Norwid, rok 1859)
4) A moje własne i samodzielne,
of course, rozważania wierszem i prozą z lutego 2019, na powyższy i powiązane tematy zamieściłem już na stronie
KatechezaOnline!
Nb.
Oczywiście, że prześlę ten tekst księdzu proboszczowi, dziekanowi, kurii. Niczego nie ukrywajac z tego, co jest mi wiadome. Pomimo wszystkich moich grzechów -
na świadectwo!