wtorek, 31 maja 2011

Partycypacja czy alienacja i manipulacja









Dzie艅 okaza艂 sw贸j blask. Ale najpierw niestety co艣 o wczoraj. Nie lubi臋 opisywa膰 smutnych spraw z 偶ycia wsp贸lnoty lokalnej. Ale tak偶e milcze膰 nie wolno w obliczu z艂a. Wczoraj zacz膮艂em, to sko艅cz臋. Dlaczego tak mnie poruszy艂o? Bo bardzo najpierw prze偶ywa艂em dobro w szkole Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Wszed艂em na wysokim duchu (entuzja藕mie?) do klasy nr.5 na tzw. rad臋. Wszystko przyjmowa艂em z dobr膮 wiar膮 i nadziej膮. Ka偶dy g艂os, ka偶dy pomys艂. Nawet do g艂owy by mi nie wpad艂o, 偶e m贸g艂 tam kto艣 siedzie膰 nieszczery. 呕e m贸g艂 nami manipulowa膰! Wystarczy艂o powiedzie膰 - "mnie nie b臋dzie, wi臋c nie w艂膮cz臋 si臋 niestety w wasza prac臋". Nie , przeciwnie, zg艂asza pomys艂y, kt贸re - jak si臋 okaza艂o - nie mia艂 kto realizowa膰! Bez s艂owa wyja艣nienia! W g艂owie mi si臋 nie mie艣ci. Nieszczero艣膰 i brak otwarcia jest z definicji anty-rozwojowy. Wsp贸lnota szkolna, samorz膮dno艣膰, partycypacyjny model 偶ycia publicznego musi wyrasta膰 nie tylko na szczero艣ci, ale wprost na przejrzysto艣ci. Inaczej jest alienacja i manipulacja. Jaki jest ich cel? Wie tylko dana osoba. A mo偶e i ona nie wie?

Poniedzia艂kowy zmierzch tak偶e dorzuci艂 napi臋膰. Gra偶yna us艂ysza艂a od "pierwszego" cierpkie s艂owa o kolejnym wyje藕dzie na szkolenie, o myszach, kt贸re grasuj膮, gdy kota nie ma... Nawet mnie to obra偶a, jestem wed艂ug tego powiedzenia kocurem. Tak si臋 nie traktuje przyjaci贸艂. On te偶 wyje偶d偶a na szkolenia, niech pilnuje swoich myszy, on ma du偶o mniejsze do艣wiadczenie w kierowaniu zespo艂em. Tak si臋 nie m贸wi do przyjaci贸艂. Przecie偶 wszystkim nam chodzi o dobro wsp贸lne! O rozw贸j gminy! Niech spyta dlaczego nie pojechali inni uczestnicy programu "Decydujmy razem"? Byli na sali przedstawicieli ministerstw, prezydenci miast, w贸jtowie itd. Dawali 艣wiadectwo ze swoich samorz膮d贸w. Pewien sekretarz miasta powiedzia艂 - "przyjecha艂am, 偶eby koordynator z naszego miasta nie d藕wiga艂 sam tego ci臋偶aru". Jak mo偶na w og贸le my艣le膰 inaczej??? Podejrzliwo艣膰, a nawet brak pewnej wra偶liwo艣ci niszczy nie tylko klimat wsp贸艂pracy. Niszczy kawa艂 偶ycia. Teraz trzeba b臋dzie wypi膰 beczk臋 piwa i tyle偶 zje艣膰 soli, aby przywr贸ci膰 szczere spojrzenie w oczy, u艣miech i klimat idealnej wsp贸艂pracy. To wszystko oczywi艣cie zawsze w艣r贸d przyjaci贸艂 jest mo偶liwe. Przyja藕艅 te偶 wymaga przejrzysto艣ci i powiewu ducha z wysoka.

Dzie艅 zaja艣nia艂 prawd膮 o partycypacji publicznej na konferencji w hotelu Novotel. Pojecha艂em tylko dlatego, 偶e nikt si臋 nie wybiera艂 z gminy. Zdziwi艂em si臋 i pomy艣la艂em - "tak by膰 nie mo偶e. Nie mo偶na nie by膰 tam, gdzie dziej膮 si臋 wa偶ne rzeczy". To historyczna konieczno艣膰 i powinno艣膰 moralna! Cieszy艂em si臋 ju偶 w autobusie, bo mia艂em przy sobie wyb贸r my艣li z Centessimus annus, w kt贸rej jest elementarz spraw spo艂ecznych. Wydrukowa艂em sobie z w艂asnego bloga i nada艂em tytu艂 - "Partycypacja albo alienacja". By艂em silny prawd膮 i Janem Paw艂em. Intuicja mnie nie zawiod艂a. Musia艂em tam by膰. Tak jak w 1980 poszed艂em za Solidarno艣ci膮, w 1990 za samorz膮dem terytorialnym. Teraz czas tzw. partycypacji.
Ho, ho, czeg贸偶 to ja nie us艂ysza艂em!
"Teraz nie b臋d膮 rozlicza膰 w艂adzy lokalnej z inwestycji (rozwoju nie mo偶na sprowadza膰 do infrastruktury), ale z partycypacji publicznej. Mo偶e im si臋 uda jeszcze przekona膰 wyborc贸w za cztery lata, ale nie za osiem... doskwiera nam brak ci膮g艂o艣ci tradycji obywatelskiej i niska kultura 偶ycia publicznego... skupienie si臋 na skuteczno艣ci nie sprzyja partycypacji... konieczna jest aktywno艣膰, a ta wymaga samowiedzy i budowania zaufania... nawet stowarzyszenia mog膮 bywa膰 negatywnym aktorem 偶ycia publicznego, przyjmuj膮c postaw臋 roszczeniow膮 ... trzeba szuka膰 czego艣 wi臋cej...".
W publikacji oko艂o-konferencyjnej znalaz艂em zdanie odwo艂uj膮ce si臋 do Arystotelesa - "cz艂owiek konstytuuje sfer臋 publiczn膮 nie po to, aby zapewni膰 sobie wymierne materialne korzy艣ci, lecz aby osi膮gn膮膰 pe艂ni臋 swego cz艂owiecze艅stwa, prowadzi膰 'mo偶liwie doskona艂e 偶ycie' kt贸rym kieruj膮 regu艂y rozumnej celowo艣ci, nie za艣 zwierz臋cej konieczno艣ci." A cz艂owiek, kt贸ry "nie potrafi 偶y膰 we wsp贸lnocie albo jej wcale nie potrzebuje, b臋d膮c [w swoim mniemaniu] samowystarczalnym (...) jest albo zwierz臋ciem, albo bogiem".

Ho, ho ile tam us艂ysza艂em wody na m贸j m艂yn. Zapyta艂em wi臋c w dyskusji - "jak w艂膮czy膰 w t臋 dyskusj臋 rozwa偶ania o osobie i wsp贸lnocie?" Nikt z panelist贸w nie odni贸s艂 si臋 do sprawy!

W cz臋艣ci drugiej, warsztatowej, wybra艂em zagadnienie tzw. "narz臋dzia do badania stopnia partycypacji". Ciekawe bardzo. I jakie wa偶ne! Ma szanse wr臋cz zrewolucjonizowa膰 samorz膮dy lokalne. Kt贸ry偶 w贸jt, burmistrz czy prezydent nie zapisze sobie z ty艂u g艂owy, 偶e s膮 narz臋dzia do mierzenia jego dzia艂alno艣ci (polityki) spo艂ecznej? 呕e z tego b臋dzie rozliczana ka偶da w艂adza (kadencja samorz膮dowc贸w r贸偶nego szczebla tak偶e). Powstaje takie narz臋dzie, w programie pilota偶owym uczestniczy 200 gmin. Dopracowane narz臋dzie b臋dzie powszechnie dost臋pne w Internecie (na jesieni). Mog膮 powstawa膰 kolejne. Sami mo偶emy spr贸bowa膰 opracowa膰 swoje w艂asne.
I zn贸w rwa艂em si臋 do dyskusji. Chc臋 kontynuowa膰 w膮tek "osoby" w aspekcie 偶ycia publicznego i partycypacji. Zg艂osi艂em pomys艂 szalony, 偶e b臋d臋 chcia艂 zrobi膰 analogiczne narz臋dzie do "mierzenia" jako艣ci cz艂owieka, co moim zdaniem decyduje o jako艣ci samorz膮du i wszelkiej w艂adzy! Temat wsp贸lnoty za艣, nosz臋 i opracowuj臋 w sobie od 30 lat! Nie ma w膮tpliwo艣ci, mam w tym zakresie swoje trzy grosze do wtr膮cenia. Nie dlatego, 偶e poczu艂em wiatr w plecy. 呕ycie tak mi si臋 u艂o偶y艂o - filozofia, Solidarno艣膰, katecheza, samorz膮dno艣膰-w贸jtowanie, prasa lokalna i aktywno艣膰 na blogu, Szko艂a Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Jam nie z roli, ani z soli. Taki mam 偶yciorys i nagromadzon膮 wiedz臋 akademick膮 i 偶yciow膮 i nikt mnie wyr臋czy膰 nie mo偶e.
W tej mniejszej grupie prowadz膮cy (szef zespo艂u badawczego w Instytucie Spraw Publicznych) odpowiedzia艂 mi zwi臋藕le, ale m膮drze - "je艣li uda si臋 opracowa膰 takie narz臋dzie, to b臋dziemy wdzi臋czni. Ale musi ono inspirowa膰...". Rozumiem ma艂膮 wiar臋 naukowc贸w w dziedzinie prze艂o偶enia koncepcji osoby na regu艂y 偶ycia publicznego. Ale ja nie w膮tpi臋. Nawet, nie wierz臋, 偶e jest to realne zadanie. Ja wiem - na mocy wymienionego wy偶ej do艣wiadczenia 偶yciowego.
Wiem te偶, i inni to wiedz膮, 偶e takie konferencje to m贸j 偶ywio艂. W ka偶dym miejscu na ziemi, wobec ka偶dego audytorium got贸w jestem stan膮膰 i przedstawiaj膮c si臋 "J贸zef ze Strach贸wki, z Rzeczpospolitej Norwidowskiej" broni膰 osoby, gminy wiejskiej i upomina膰 si臋 dla nich w艂a艣ciwego miejsca w dyskusji o rozwi膮zaniach cywilizacji wsp贸艂czesnej. Przy okazji promocja gminy zapewniona :-)

Ostatniej cz臋艣ci, podsumowania, a na koniec obiadu, Gra偶yna ju偶 nie doczeka艂a. Ci膮gn膮c w upale walizk臋 za sob膮, posz艂a na kolejny dworzec, aby jecha膰 za Olsztyn na warsztaty dla koordynator贸w programu gminnego!!!. Maja tam pracowa膰 nad dobrem wsp贸lnym, nad partycypacj膮, tak偶e w gminie Strach贸wka. Szko艂a w tym czasie pracowicie przygotowuje festyn na niedziel臋!!!

Starczy na dzi艣. Mo偶e jeszcze uda si臋 umie艣ci膰 filmik na Facebooku.

PS.
W autobusie - Dar-busie - nie st膮d, ni zow膮d przysz艂a mi my艣l - "Kt贸偶 to jest 偶ona? Ma si臋 podoba膰? Jak? I co jeszcze? Itd. itp. A c贸偶 to za miara? Na przyk艂ad moja 偶ona urodzi艂a siedem anio艂贸w. Stworzy艂a rzeczywisto艣膰, kt贸ra nie ma granic. Czy mo偶na czym艣 wyceni膰 ca艂膮 t臋 rzeczywisto艣膰? Ca艂y ten 艣wiat?
R O Z M A W I A J M Y O W A R T O 艢 C I A C H.
Chyba a偶 g艂upio zabrzmia艂oby doprecyzowanie - "o prawdziwych warto艣ciach". Czy s膮 inne?

niedziela, 29 maja 2011

Theatrum Graecum





Jaki jestem szcz臋艣liwy, gdy pisz臋. Jak mi jest 藕le po za tym. Panie Bo偶e, dzi臋kuj臋 Ci za Internet. I za moja teologi臋 Internetu. Rozumiem go i przyjmuj臋 jako rozszerzaj膮cy, coraz bardziej powszechny dost臋p do prawdy. Wr臋cz - do objawiania si臋 prawdy. Mo偶emy si臋 w艂膮czy膰 w ten proces, dziel膮c si臋 sob膮. "Jak ma艂o jest ludzi pragn膮cych si臋 objawi膰".

Do szko艂y dotarli艣my dzi艣 piechotk膮, potem "gimbusem". Natura i krzy偶 przydro偶ny nam towarzyszy艂y. Katechezy da艂y mi dzi艣 trzy impulsy. Pierwszy - klasa 4 podchwyci艂a i popar艂a pomys艂 Theatrum Graecum na szkolnym festynie w niedziel臋.
Historia pomys艂u:
Na sesji "Open Space" w Mar贸zie zg艂osi艂em temat "Jak dyskutowa膰 w gminach na temat warto艣ci i jedno艣ci". Na stanowisko numer 9, jakie zosta艂o mi przydzielone, zg艂osi艂y si臋 dwie panie trenerki (ratunkowo?). Us艂ysza艂em od nich wiele ciekawych spostrze偶e艅 i pomys艂贸w. Jednym z nich by艂 a la teatr grecki, aby lekko, w bia艂ych szatach wr贸ci膰 do pocz膮tk贸w pomys艂u na demokracj臋 i wprowadzi膰 wielkie tematy w t艂um na ulicach, w zgromadzenia na festynach. Mo偶e w ludzi opuszczaj膮cych sale obrad i ko艣cio艂y? Mamy festyn, wprowadzamy. Uczniowie do moich podpowiedzi bia艂ych szat z prze艣cierade艂 dorzucili bia艂e alby po-komunijne. Wystarczy tabliczka z has艂owo potraktowana warto艣ci膮, mo偶e par臋 li艣ci laurowych na g艂ow臋 i mo偶na wyj艣膰 na scen臋. Ale jak wci膮gn膮膰 ludzi do gry i zabawy? Czekamy na pomys艂y. Jest pomys艂, 偶eby gospodarz tematu, warto艣膰-has艂o, mia艂 blok i co艣 do pisania i malowania. Kto b臋dzie chcia艂, b臋dzie m贸g艂 si臋 wpisa膰, lub narysowa膰. A na koniec ka偶dy b臋dzie m贸g艂 zag艂osowa膰 na wybrane warto艣ci. Pewnie, 偶e mo偶na prowadzi膰 dyskusje i pojedynki wok贸艂 gospodarzy hase艂, ale czy znale藕liby si臋 ch臋tni?

We wszystkich klasach klaruje si臋 nasza modlitwa. Najwa偶niejsz膮 spraw膮 staje si臋 w niej zachowanie, nie s艂owa. S艂贸w mo偶na nauczy膰 papug臋. Ale papugi nie nauczymy modli膰 si臋. Zachowanie - to cz艂owiek. To dno jego serca, to jego podstawowe wyznanie wobec Warto艣ci Najwy偶szej.

Temat ostatnich katechez ewoluowa艂 od "Festyn - gry i zabawy nt. warto艣ci" do "Historia dobra dooko艂a". Pokaza艂em filmiki, kt贸re obrazuj膮 nasz膮 najnowsz膮 histori臋. Z ostatniego roku. Poruszaj膮ce! Pod wp艂ywem tych lekcji zg艂osi艂em pomys艂 na festyn - "Seans filmik贸w z 偶ycia naszych rodzin, szko艂y, gminy, parafii". JEST DOBRO. JEST PRAWDA. JEST SZCZ臉艢CIE Z NICH WYNIKAJ膭CE. Warto艣ci i pi臋kno dooko艂a uskrzydli艂o mnie. Chodzi艂em po korytarzu z wysoko podniesiona g艂ow膮 i 艣piewem w duszy.

Rada Pedagogiczna te偶 by艂a dobra. Najpierw prezentacja Sebastiana na interaktywnej przeno艣nej "bia艂ej tablicy". Brawo, brawo! Potem o festynie. Kto zg艂asza艂 pomys艂, mia艂 by膰 jego gospodarzem (mo偶e dobra膰 sobie wolontariuszy). Zdumia艂em si臋 w domu s艂ysz膮c, 偶e kto艣, kogo nie b臋dzie na festynie zg艂asza艂 pomys艂y nie informuj膮c o nieobecno艣ci. Czuj臋 si臋 oszukany. Ka偶dy g艂os na posiedzeniu rady bra艂em serio i z g贸ry si臋 cieszy艂em. Jak wyrugowa膰 fa艂sz i gr臋 pozor贸w z naszego 偶ycia?

Wielka - niedzielna - obietnica Ducha Prawdy i Pocieszyciela

Nie-dzielna Obietnica

Kiedy patrz臋 na ludzi w ko艣ciele, np. na mszy 艣wi臋tej w 艁agiewnikach w niedzielnej telewizji o godz. 7.00, to zadaj臋 sobie pytania. Co my艣l膮? Co czuj膮? Jak 偶yj膮? Jak wierz膮? Itd. itd.
Dzisiaj za o艂tarzem stoi postawny, pewny siebie, przystojny ksi膮dz. Elegancko celebruje. "Na ko艣ciele" niedzielnie ubrani ludzie i ludziska. Jedni wygl膮daj膮 na zasobnych (wi臋kszo艣膰), inni zwykli, przeci臋tni. Na ch贸rze sprawny w palcach i g艂osie m艂ody organista. Kamerzysta wy艂apuje twarze, 艂adn膮 siostr臋 w okularach. Druga jest zasmarkana, wyciera nos. W 艂awkach przykuwa uwag臋 dryblas w 艣rednim wieku, spod pachy wystaje mu du偶o starszy, malutki. W艣r贸d stoj膮cych w drzwiach akurat kto艣 si臋 strasznie rozziewa艂. Z rana?

Opisuj臋 to, co widz膮 oczy. Siostrzyczki usadzone rz臋dem z zamkni臋tymi powiekami - zag艂臋bione w siebie po Komunii 艣wi臋tej – jak na mustrze niebieskiej.
Ilu obecnych w ko艣ciele (i przed telewizorami) da艂oby si臋 spyta膰 o sprawy duchowe? Czy to s膮 rzeczywi艣cie "siostry i braci", jak zwraca si臋 do nich ksi膮dz? Na koniec cytuje Cypriana Norwida – "Nie miecz, nie tarcz – broni膮 J臋zyka, lecz - arcydzie艂a!". Zastosowa艂 je - s艂owa - do Ducha 艢wi臋tego. Dzi艣 Ewangelia zapowiada Zes艂anie Ducha Kreatora i Pocieszyciela. Mistrza nad mistrzami - On nas wszystkiego nauczy.

Dzisiaj jednym z Jego dar贸w jest Internet. Prowadzenie bloga pobudza do nieustannego my艣lenia. Otacza mnie 艣wiat bod藕c贸w i znak贸w. Spojrz臋 tu, tam - dzia艂a jak nak艂ucie albo tkni臋cie – rodzi si臋 refleksja. Pisz臋. Tak bardzo bym chcia艂 rozmawia膰 o tym egzystencjalnym wymiarze 偶ycia, ale tak trudno znale藕膰 rozm贸wc贸w! Wymiar codzienno-ekonomiczno-problemowo-plotkarski zdominowa艂 艣wiat.

Medialna codzienno艣膰

Na pewno 45 lat PRL nie by艂o czasem kultury dialogicznej. By艂o mono-logo-kultur膮. Kultur膮? Czy w og贸le mo偶na rozdzieli膰 kultur臋 i wolno艣膰? Czy nie trzeba stworzy膰 jakiego艣 innego poj臋cia? M贸wi艂o si臋 wtedy o drugim obiegu kultury. Wi臋c mo偶e by艂a oficjalna „niby-mowa” i kultura w drugim obiegu? Dziwacznie brzmi, ale co艣 w tym jest. To co艣, to gigantyczny fa艂sz, kt贸rego 艣wiadomo艣ci nie ma dzi艣 powszechnie.
Pustynia – to miejsce bez wody i widocznego 偶ycia biologicznego (jest w drugim obiegu). PRL i ca艂y system komunistyczny – by艂 pustyni膮 (prawdy). Je艣li prawdy, to i moralno艣ci. Nie mo偶na ich rozdzieli膰. Cz艂owiek, wolno艣膰, prawda, moralno艣膰, kultura. Komunizm by艂 metod膮 rozerwania tego, co jest podstawa strukturaln膮 cywilizacji (偶ycia) cz艂owieka na Ziemi. Nic dziwnego, 偶e Boga traktowa艂 jako swojego najwi臋kszego wroga. Albo-albo. K艂ad臋 przed tob膮 偶ycie i 艣mier膰.

I co dzi艣 mamy? Pok艂osie.

Pan Marek Jurek powiedzia艂 w radio, 偶e czu艂 si臋 za偶enowany, kiedy prezydent Obama nazwa艂 Polsk臋 liderem w tej cz臋艣ci Europy i wspomnia艂 sukces „zielonej wyspy” w czasie kryzysu. Szanuje Marka Jurka wi臋c m贸wi臋, 偶e to niemoralne. Gdyby dystansowa艂 si臋 wobec takiej wypowiedzi w ustach Kadafiego lub 艁ukaszenki, rozumia艂bym. Ale odcinanie si臋 od wypowiedzi przyjaciela – tak wszyscy nazywaj膮 Ameryk臋 i ich demokratycznych prezydent贸w – musi mie膰 偶elazne podstawy, bo to zarzucanie ob艂udy. Ja nie podejrzewam przyjaci贸艂 o ob艂ud臋, wi臋c m贸wi臋 marsza艂kowi Jurkowi – „ta wypowied藕 jest niemoralna”.
Moralno艣膰 – to cz艂owiek. Wymiar cz艂owieka decyduje o poziomie polityki. Cz艂owiek samo-si臋-degraduj膮cy jest g艂贸wnym problemem polskiej (艣wiatowej?) polityki. W Polsce mo偶na jeszcze t艂umaczy膰, 偶e to pok艂osie. Bo je艣li przytrafia si臋 nawet Markowi Jurkowi! On si臋 pewnie po艂apie, jako艣 z tego wybrnie, ale inni?

Prawda nie jest kochana, prawda nie jest kochana (tzn. i Cz艂owiek i B贸g) - krzyczmy w niebo-g艂osy. Wypro艣my sobie ducha prawdy i pocieszenia.

sobota, 28 maja 2011

Duchowy wzrost z pomoc膮 Internetu

Cz艂owiek dzia艂a zgodnie ze swoim poznaniem (rozr贸偶nianiem byt贸w). Na drodze mojego poznawania siebie i 艣wiata pojawi艂o si臋 pytanie "lecz po co dano mi dusz臋" - dawno, dawno temu, kiedy jeszcze pisa艂em wierszyki, zwane katechezami dla niepoznaki. Ostatnio pyta艂em, "czym r贸偶ni膮 si臋 prze偶ycia psychiczne od duchowych?" Intuicyjnie wyczuwam, 偶e musi by膰 r贸偶nica. Psychiczne sa reakcja na bod藕ce z tego swiata, duchowe nie z tego.
Dlaczego ewolucjoni艣ci maj膮 tak膮 s艂ab膮 wiar臋 w swoj膮 dyscyplin臋 naukow膮 i nie mog膮 uzna膰, 偶e ewolucyjnie mog膮 si臋 wykszta艂ci膰 struktury do rozpoznawania bod藕c贸w "nie z tego swiata"?

Dusza i warto艣ci z tej samej pochodz膮 parafii. Tak mi si臋 wydaje. Wpadamy na nie co i rusz, mo偶e najbardziej w domu, kt贸ry jest kopert膮 na te mi艂osne li艣ciki bytu. Zw艂aszcza od byt贸w najwy偶szych. W duszy i warto艣ciach jest taki blask prawdy, 偶e mog臋 si臋 w nie zapatrze膰, gdzie b膮d藕, gdzie dopadnie. Czasem, o zgrozo, wioz臋 je samochodem siedz膮c za kierownic膮. Ale i tak, my艣l膮c o duszy i warto艣ciach jest si臋 blisko Boga. Cho膰 uczciwie przyznaj臋, 偶e czasem bywam blisko, ale bardziej poj臋ciowo, ni偶 osobowo. Cho膰 staram si臋 bardzo, bardzo osobowo.

Czy takie rozwa偶ania maj膮 praktyczne znaczenie w 偶yciu? Oczywi艣cie! Nie mog艂em zosta膰 np. mistrzem protoko艂u w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Nie interesuje mnie por贸wnywanie cudzych zachowa艅. Nie nadaj臋 si臋 do sprawdzania tego co, kto, kiedy, gdzie i dlaczego. Interesuje i determinuje mnie niepowtarzalno艣膰 w艂asnego istnienia i to, co, kto, kiedy, gdzie i dlaczego - wobec spraw ostetecznych. Interesuj膮, determinuj膮 sprawy, kt贸re si臋 dziej膮 we Wszech艣wiecie wobec Ostateczno艣ci. Tam maj膮 siedzib臋 i dusza i warto艣ci.

Siedz臋 sobie przed klawiatur膮, to i owo sprawdzam w Internecie. Tak wpad艂em na wyk艂ad profesora Anrzeja P贸艂tawskiego. M贸g艂bym przed laty pr贸bowa膰 szuka膰 w nim promotora, po 艣mierci Kazimierza K艂贸sak, ale nie by艂em a偶 tak zdeterminowany. Andrzej P贸艂tawski nie nale偶y do najbardziej zrozumia艂ych. Mo偶ecie sami si臋 przekona膰 por贸wnuj膮c moje streszczenie jego wyk艂adu z orygina艂em. Ale za to uzna艂em tekst za na tyle ciekawy i wa偶ny, 偶e pod jego wp艂ywem za艂o偶y艂em now膮 stron臋 na moim "Osobnym 艣wiecie" pt. filozofia cz艂owieka. Tam mnie szukajcie :-)

pi膮tek, 27 maja 2011

Natura prze偶y膰 duchowych

Zadaj臋 sobie pytanie - czym si臋 r贸偶ni膮 prze偶ycia psychiczne od duchowych? Intuicyjnie wyczuwam, 偶e musi by膰 r贸偶nica.

Moje intuicje maj膮 d艂ugie korzenie. Najpierw by艂y lektury tekst贸w ks. profesora Kazimierza K艂贸saka o metafizycznym i przyrodniczym pochodzeniu duszy ludzkiej. Szeroko otwiera艂em oczy, 偶e w og贸le mo偶na prowadzi膰 takie badania. P贸藕niej - nie wiem jaka by艂a kolejno艣膰, Roman Ingarden chyba przed 艣w. Teres膮 z Avila. Oboje wywarli na mnie wielkie wra偶enie. Byli moim poznawczym prze艂omem. Roman Ingarden opisem 艣wiadomo艣ci, w kt贸rej jest miejsce na wi臋cej struktur, ni偶 podejrzewamy. Nie ma wi臋c co si臋 k艂贸ci膰 o dusz臋, bo dla ka偶dego ch臋tnego jest kupa roboty w tym zakresie.
艢wi臋ta Teresa zaskoczy艂a mnie rozr贸偶nieniem duszy i ducha w opisie w艂asnych najg艂臋bszych prze偶y膰.
Ostatnimi lekturami, kt贸re pobudzaj膮 b膮d藕 utwierdzaj膮 moje my艣lenie o duszy, duchu, ciele, istocie i naturze cz艂owieka-osoby s膮 dokumenty Jana Paw艂a II (z drugiej r臋ki i przelotnie, tak偶e 艣w. Edyty Stein).

Mam te偶 swoje do艣wiadczenia 藕r贸d艂owe. Nie m贸wi膮 one mo偶e wprost o duszy, ale s膮 z natury psychiczno-duchowe. Prze偶ycie kode艅skie (o prostocie, niez艂o偶ono艣ci Boga) nie by艂o pewnie najpierwsze, cho膰 nale偶y do najmocniejszych. Sny s膮 cz臋艣ci膮 mojego duchowo-poznawczego bogactwa - "Nim przyjdzie kto艣, pierwszy wyjd臋 ja...".

Ciekawe 艣wiat艂o daje analiza ludzkiego czynu. Jeste艣my ich autorami, ale i one nas tworz膮 (w r贸偶nym oczywi艣cie stopniu). Z czynem wi膮偶e si臋 odpowiedzialno艣膰 - i zn贸w jeste艣my na polu duchowym (etycznym? jeszcze jakim艣 innym?).

Ze zdziwieniem odkrywam, 偶e pytanie o dusz臋 - i nie pamietam co tam jeszcze - wrzucone do Google kieruje mnie do "Osobnego 艣wiata" do "Ziarna filozoficznego". Pisz膮c i publikuj膮c na blogu codziennie zapominam co by艂o wcze艣niej. Ale osoba musi pozosta膰 ta偶 sama! Mam nadziej臋, 偶e tak jest. Musie膰 i mie膰 nadziej臋 zarazem!

Najnowsze moje obserwacje (senne?) s膮 takie, 偶e prze偶ycia psychiczne maj膮 charakter - 偶e tak powiem - "dynamiczny", a duchowe - raczej "statyczny". Trudno mi da膰 opis precyzyjny (j臋zyk). Mam wra偶enie, 偶e prze偶ycia psychiczne "si臋 dziej膮" w nas, a duchowe "s膮". Psychiczne maj膮 jakie艣 czasowe umiejscowienie (pocz膮tek, przebieg, zako艅czenie), duchowe - spadaj膮 na nas i s膮 w nas, wskazuj膮c poza nas, cho膰 mog膮 by膰 czym艣 przygotowane, zainicjowane, wywo艂ane. Klasycznych zale偶no艣ci czasowych trudno si臋 w nich doszuka膰. One nas jakby wyjmuj膮 z czasu. Na pewno nie czujemy si臋 ich autorami, a przeciwnie, czujemy, 偶e one wyrastaj膮 z innej rzeczywisto艣ci i nas z ni膮 kontaktuj膮. Jak膮 rzeczywisto艣ci膮? Wiemy, 偶e duchow膮. Reszta jest spraw膮 rozumu, wiary i do艣wiadcze艅 innych ludzi od tysi臋cy lat. Pierwsze opisy znajdujemy w Biblii.

PS.
艢wiat oddycha demokratycznym p艂ucem i innymi warto艣ciami. Dzisiaj Warszawa 偶yje wielk膮 polityk膮 mi臋dzynarodow膮, a wszystkie (?) gminy w Polsce Dniem Samorz膮du Lokalnego. Krew mnie zalewa, 偶e tego nie rozumiej膮 moi krajanie z samorz膮du, kt贸rego jestem - z mocy ustawy samorz膮dowej - cz艂onkiem, i pod kt贸ry k艂ad艂em z innymi podwaliny. Komu zale偶y dzisiaj na podzia艂ach? Odsy艂am do uchwa艂y sejmowej, kt贸ra taki wymiar nada艂a ka偶demu 27 majowi w polskim kalendarzu. Jestem/jeste艣my cz臋艣ci膮 tej wa偶nej daty. 艢wi臋towali艣my-wsp贸艂tworzyli艣my histori臋 samorz膮du 27 maja 1990 roku.
To ju偶 nie jest sprawa Solidarno艣ci, kt贸rej nie wszyscy musz膮 lubi膰, ale samorz膮du, do kt贸rego wszyscy si臋 przyznaj膮. TO JEST SPRAWA NASZEJ WOLNO艢CI (i uczciwo艣ci). NASZEJ PAMI臉CI I TO呕SAMO艢CI.
Dzisiaj jeste艣my nie po drodze w艂adzy (a偶 trudno nazwa膰 j膮 samorz膮dow膮)! Wrz贸d, im d艂u偶ej wzbiera, tym gorsz膮 ko艅czy sie chorob膮. Zwyk艂a, ludzka rozmowa kombatant贸w wolno艣ci i demokracji z tymi, kt贸rzy czuj膮 si臋 odpowiedzialni za kszta艂t 偶ycia wsp贸lnego na samym dole polskiej rodziny samorz膮dowej, dawno zako艅czy艂aby si臋 obop贸ln膮 zgod膮 i satysfakcj膮 (dobrem wsp贸lnym) - bo inaczej by膰 nie mo偶e w wolnej Polsce.

czwartek, 26 maja 2011

Dziad i baba w odcinkach (1)

J贸zef Kraszewski by艂 bardzo p艂odny i miewa艂 dobre pomys艂y. Bior臋 od niego nie tylko ch臋膰 na "star膮 ba艣艅", ale i na "dziada z bab膮". W odcinkach, gdzie偶by inaczej. Z moja p艂odno艣ci膮?

Baba m贸wi - "chcia艂abym umiera膰 w domu". To dziad jej odpowiada - "to si臋 nie chowaj i wyjd藕 po ni膮. Wystarczy, 偶eby艣 tylko otworzy艂a drzwi, dy膰 puka." Zn贸w si臋 posprzeczali.

Tak si臋 sk艂ada, 偶e s艂ysza艂em ich wcze艣niejsze rozmowy. Du偶o wcze艣niejsze. By艂y bardzo ciekawe. Nawet ja nie mog艂em im odm贸wi膰 rozumno艣ci.

"Wiesz babo - m贸wi艂 dziad - gdyby co do czego, to nie wie藕 mnie do szpitala. Ja bym chcia艂 tutaj."
- Znowu zaczynasz - obruszy艂a si臋. Nie chc臋 tego s艂ucha膰.
- Ale pos艂uchaj-偶e tym razem. Wcale si臋 ju偶 nie wybieram, chc臋 ci tylko obja艣ni膰.
- 呕e艣 taki samolub i nie my艣lisz o nas? Dzi臋kuj臋-膰 za takie obja艣nienia. Nieraz ju偶 pr贸bowa艂e艣.
- Alem obmy艣li艂 znowu wszystko od pocz膮tku, pos艂uchaj mnie prosz臋. Zda mi si臋, 偶e to ca艂kiem nowe.
- Znam twe nowo艣ci, jak twe z艂ote gody, kt贸re艣 obiecywa艂, a wysz艂y parciane, taki艣 ty mi nowy.
- Cha, cha, cha - z艂oty i parciany! Oj, babo, babo - daj mi pos艂uchanie.
- A gadaj se, gadaj.
- No wreszcie. Kwiatami ust moich ci臋 obsypi臋. - Wiesz, czemu chc臋 doma? Bo to i dom tw贸j przecie. Bo艣my go razem tworzyli. Tylko mury by艂y gdy艣my si臋 wprowadzili. No i historia, duchy przodk贸w. Reszt臋 偶e艣my sami zrobili. Razem!- babo moja babo. Czy to nie pi臋kniejsze ni偶 poz艂ota jednego dnia? Go艣ciom na wy偶erk臋, a nam na zgryzot臋? Wieczne kwiaty ci sypi臋 pod stopy.
- W g臋bie!
- W g臋bie i g臋b膮, bom cz艂owiek rozumny. Co my艣l臋, to powiem. Po to膰 g臋by mamy. Nie tylko prze偶uwacze my, ale przemy艣liwacze najsamprz贸d. My艣l臋 i my艣l臋. 呕e dom stworzyli艣my najlepszy, jaki potrafili艣my. I dlatego w domu chcia艂bym umiera膰. Tu wszystkiego dotykam, czym 偶y艂em. Tu rozumu doszed艂em wy偶yny. Tu warto艣ci le偶膮 na pod艂odze i wisz膮 oprawne na 艣cianach. Spaceruj膮 alejkami, modl膮 si臋 pod figur膮 Matki Bo偶ej Annopolskiej. ONE S膭 BARDZIEJ OD NAS. Tu doszed艂em i si臋 domodli艂em rozumienia tak 偶ycia, jak 艣mierci. Tam gdzie艣 daleko, a nawet i blisko, jest 艣wiat zepsuty i wyzi臋biony przepisami, biurokratycznymi - czasem i po trupach - 艣cie偶kami kariery, marmurami bank贸w, ZUS-贸w i KRUS-贸w, obcy. Tu - przedsionek nieba. Wy艣cie艂any aksamitem mi艂o艣ci, wiary, nadziei, prawdy, pi臋kna nieprzemijaj膮cego, wierno艣ci, pokory, przebaczenia i mi艂osierdzia.
- Tym mnie nie wzruszysz. Chociam - musz臋 przyzna膰 - troch臋-膰 poruszona. Jam te偶 z cia艂a, krwi, ducha, wiary i rozumu. Przecie偶 wiesz dziadu, 偶e i ja nie znosz臋 艣wiata zimnego. Brrr, jak nim si臋 brzydz臋, pod ko艂dr膮 d艂ugo si臋 rozgrzewam. Do mej modlitwy codziennie dodaj臋 - "od urz臋das贸w zachowaj nas Panie".
- A widzisz, 偶e艣my si臋 spotkali. Co do mnie, to ja nawet 偶y膰 bym w艣r贸d nich nie potrafi艂. 呕y膰 tylko mog艂em, 偶y膰 tylko umia艂em w ludzkim 艣wiecie, przyjaznych ludzi, znanych i nieznanych. Przyjaznych s膮siad贸w, ludzi przyjaznych w urz臋dach i na urz臋dach i przedstawicieli - od do艂u do g贸ry - wszystkich instytucji. A c贸偶 dopiero w naszej - panie i panowie - gminie i wszystkich, gdziekolwiek ich siedziba, dzia艂aj膮cych na rzecz wsi. Ka偶dy najpierw i przede wszystkim musi by膰 cz艂owiekiem, o s o b 膮 - skarbnic膮 warto艣ci, p贸藕niej dopiero gra膰 ka偶d膮 inn膮 rol臋, tego z piecz膮tkami i bardzo wa偶nym podpisem, co to du偶o mo偶e.
- Litani膮 do mnie gadasz?
- A tak, litani膮. Ty tez zdrowa艣kami sypiesz pod naszym progiem i hen, a偶 do dzieci daleko gdzie艣 w 艣wiecie. Taka kolej rzeczy. Takie nasze rodzicielskie powinno艣ci. Takie nasze szcz臋艣cie, nieprawda偶, babo.
- Ty mnie ani z w艂osem, ani bez w艂os贸w i pod, g艂aska膰 nie musisz. Co prawda, to prawda. Nie we wszystkim musimy si臋 k艂贸ci膰.
- Ale偶 nigdy w 艣wiecie, wiesz, 偶e ju偶 my艣l臋 o brylantowych...
- Ju偶 nie ko艅cz.
- Ale to ci powiem, bo musz臋, 偶e nasze warto艣ci zawsze nosz臋 przy sobie, albo taczkami wo偶臋.
- Mo偶esz nawet wozem i tym swoim samo-chodzikiem.
- Tak w艂a艣nie. Bo one za mn膮, przede mn膮 i we mnie. Ach, jak lekko z nimi przyjdzie mi kiedy艣 umiera膰.

PS.
Wr贸ci艂em do pierwotnego tytu艂u. B臋d膮 nast臋pne odcinki. Je艣li dziad do偶yje.

艣roda, 25 maja 2011

Zakalec z rodzynkiem

Dzie艅 szed艂 po grudzie. 艁up, 艂up. Kolejne katechezy odmierza艂y mi czas brukowcami w blaszanej klepsydrze. Nie mog艂em wydrukowa膰 kororololowanki, ani w pokoju nauczycielskim, komputer pada艂, zostawa艂a sama klepsydra na ekranie, ani w gabinecie dyrektorskim. Troch臋 kl膮艂em pod nosem. W "zer贸wce" odegra艂em przedstawienie moich m膮k przed komputerami, dzieciom si臋 podoba艂o, za艣miewa艂y si臋 ponad swoj膮 wytrzyma艂o艣膰. Do艂o偶y艂em "Kr贸l Karol kupi艂 kr贸lowej Karolinie itd". To艣my j臋zyk wsp贸lnie 艂amali. No i nauczy艂em je imienia naszej parafii: WNMP.

W pi膮tej dosta艂em rodzynk臋 (wida膰 jest dwup艂ciowa). Mila wesz艂a z nowina, 偶e spotkali wczoraj w Niepokalanowie ksi臋dza Mieczys艂awa Iwanickiego. Je藕dzi艂y komunijne z ksi臋dzem i obstaw膮. By艂y proboszcz strachowski przekaza艂 pozdrowienia, Mila je poda艂a. Klasie wyja艣ni艂em, kim by艂. 呕e bez niego nie by艂oby Solidarno艣ci w gminie. Bo najpierw do niego si臋 uda艂em, czy warto i trzeba. Trzeba! Z jego b艂ogos艂awie艅stwem ruszy艂em od wsi do wsi, od domu, do domu. On mia艂 wielki autorytet, zna艂 wie艣 i jej potrzeby. By艂 bardzo duchowym cz艂owiekiem. On zapali艂 nas kazaniem 3 Maja 1981 roku. I kaza艂 przyj艣膰 zaraz po spotkaniu, tak czeka艂 i 偶y艂 Solidarno艣ci膮.
To powiedzia艂em dzieciom. I doda艂em - "A dzisiaj - jak na razie - nadaremno upominam si臋 o pami臋膰 i to偶samo艣膰 gminy i tamtych wydarze艅". Czy偶by ludzie chcieli si臋 wyprze膰 pami臋ci i o ukochanym proboszczu, po kt贸rym d艂ugo 艂zy nie obsycha艂y?

W domu epizod z klasy przypomnia艂 mi Olek, pytaj膮c - "kim by艂 ten ksi膮dz, o kt贸rym nam opowiada艂e艣?". Czy dawno by艂 przed ksi臋dzem Antonim? To ty zak艂ada艂e艣 Solidarno艣膰? Normalne s膮 pytania dziecka, normalne moje zapomnienie o sprawie i teraz o niej pisanie. Nienormalne jest milczenie (ignorowanie w艂asnej najpi臋kniejszej historii najnowszej) wsp贸lnoty samorz膮dowej!

***

Klasie 5 pokaza艂em jeszcze chitony i przypomnia艂em lekcje sprzed dw贸ch lat "O m膮drych Grekach i g艂upiej reklamie". O ich pytaniach - co jest co i po co? Czym co艣 jest i dlaczego - inaczej m贸wi膮c. O bytach i warto艣ciach. Na przyk艂ad o demokracji.

Klasie sz贸stej chcia艂em pokaza膰 ich w艂asne wypowiedzi z poniedzia艂ku, kt贸re s膮 (wisz膮) w Internecie. Nie dali. Nic na si艂臋. Przypomnia艂em tylko nauk臋 o kole m艂y艅skim na szyi. Lepiej by nam by艂o, ni偶 gdy niszczymy dobro.

Na koniec cichej lekcji (kiedy si臋 przestrasz膮, albo chc膮 przez chwil臋) potrafi膮 by膰 mili, kulturalni, dobrze wychowani (?) - stan膮艂em przed krzy偶em, pierwszy raz tu偶 przed nim, nie na ko艅cu sali. Nie chcia艂em na nich patrze膰. Szuka艂em ratunku w krzy偶u. Kl臋kn膮艂em. M贸g艂bym nawet pa艣膰 krzy偶em i ziemi臋 ca艂owa膰. Wyszed艂em. Bez s艂owa. Nie patrzy艂em na nich, gdy wychodzili.

W klasie 1-szej, 4-tej, 3-ciej cierpia艂em. Najpierw, bo nie ma sprz臋tu, kt贸ry pozwoli艂by u偶y膰 audiowizualnych materia艂贸w bezkolizyjnie. Ale, a to gniazdko za daleko, a to nie ma rolet do zaciemnienia, a to to i tamto. Ka偶de niepowodzenie denerwuje bo wzmaga 艣miechy, rechoty i inne diabelstwo. Denerwuje wida膰 mnie, ich i diab艂a. Albo diabe艂 si臋 najbardziej 艣mieje. Niech to licho we藕mie.

M艂odsi powinni przyj艣膰 uczy膰 w szkole. Niech oni szukaj膮 wsp贸lnego j臋zyka i metod. Dajcie mi ju偶 spok贸j. Chc臋 odej艣膰 w 艣wiat bajek Kraszewskiego. By艂 sobie dziad... i 艣mier膰, kt贸ra szuka艂a do niego dost臋pu. Przez komin, albo klas臋.

PS.
Drog臋 do nas wie艣 zacz臋艂a robi膰. Bardzo si臋 cieszymy. To zobowi膮zuje. To z funduszu so艂eckiego. Czy gmina co艣 dorzuci?

wtorek, 24 maja 2011

Dzieci i m艂odzie偶 m贸wi膮 o Bogu i 艣wiecie

Wszyscy wyjechali do pracy i szko艂y. Zapad艂a cisza, wychwalam j膮 bez umiaru, zostaj臋 sam na sam z prawd膮.

Wype艂ni臋 teraz obietnic臋 dana wczoraj. Spisz臋 wypowiedzi uczni贸w. Mo偶e stan膮 si臋 zal膮偶kiem mojego mini-podr臋cznika katechetycznego i naszego szkolnego kodeksu?

"DLACZEGO ZACHOWANIE 'NA MODLITWIE' MA WP艁YW NA CA艁E 呕YCIE I NA CA艁Y 艢WIAT?"

Klasa 4:
- bo 艣wiat i modlitwa to co innego
- bo modlimy si臋 do Boga ca艂ego 艣wiata, a nie tylko pojedynczego cz艂owieka
- bo modlitwa to nasz 艣wiat
- bo B贸g stworzy艂 zar贸wno nas, jak i 艣wiat
- bo jak zachowujesz si臋 na modlitwie, tak zawsze
- bo B贸g wszystko s艂yszy i karze za z艂o
- bo modlitwa jest bardzo wa偶na
- bo je艣li nie umie,my modli膰 si臋 w ciszy, to nie b臋dziemy umieli 偶y膰 w spokoju
- bo rozmawiamy z Bogiem i poznajemy Go w modlitwie
- bo kto nie szanuje Boga, nie b臋dzie szanowa艂 ludzi
- to nasz 艣wiat, musimy go szanowa膰, bo B贸g go stworzy艂
- modlimy si臋 za ca艂y 艣wiat i ca艂e 偶ycie
- bo potrzebujemy Go, zw艂aszcza w chorobie

Klasa 5:
- zachowanie na modlitwie decyduje o naszym og贸lnym zachowaniu. Dobrze wychowany umie zachowa膰 si臋 na lekcji i umiemy panowa膰 nad sob膮
- zachowanie na modlitwie wp艂ywa na 偶ycie, bo na niej odkrywamy sw贸j 艣wiat wewn臋trzny. Je艣li mo偶emy si臋 skupi膰 i odpowiednio zachowa膰, to mo偶e go odkryjemy i b臋dziemy mogli si臋 dzieli膰 swoj膮 wiar膮, tym odkryciem z ca艂ym 艣wiatem. Je艣li jak najwi臋cej os贸b odkryje to, co ma w 艣rodku to 艣wiat mo偶e zmieni si臋 na lepsze
- zachowanie podczas modlitwy jest wa偶ne, poniewa偶 to znaczy, 偶e odnosi si臋 z szacunkiem do Pana Jezusa... kto nie, to i Jezusa nie ma... a 偶ycie bez Jezusa jest bez sensu i jest szare
- modlitwa jest wp艂ywem na ca艂e 偶ycie, poniewa偶 jest najwa偶niejsz膮 cz臋艣ci膮 naszego 偶ycia. Ka偶dy powinien rozmawia膰 na jej temat. Ca艂y 艣wiat ma swoje religie, ka偶dy na sw贸j spos贸b modli si臋. Modlitwa zmienia 艣wiat na lepsze. Po modlitwie wszyscy maja oczyszczon膮 dusz臋. Ka偶dy potrafi rozmawia膰 z Bogiem!
- ja my艣l臋, 偶e jest najwa偶niejsza, bo modlimy si臋 do Boga. Modlitwa jest na ca艂e 偶ycie. Wieczorem si臋 modlimy, w niedziel臋 chodzimy do ko艣cio艂a, 偶eby porozmawia膰 z Bogiem
- B贸g jest najwa偶niejszym rozm贸wc膮 na 艣wiecie. Ma ogromny wp艂yw na ludzi, bo ludzie okazuj膮 Mu szacunek. Niekt贸rzy kpi膮 sobie z Niego, ale nie wyjdzie im to na dobre. B贸g odp艂aci. Bez modlitwy nie umieliby艣my rozmawia膰 z Bogiem.Modlitw膮 przekazujemy Bogu to, co naprawd臋 czujemy. Ona nam pomaga, stajemy si臋 lepsi.
- bo modlitwa jest bardzo wa偶na w 偶yciu i na ca艂ym 艣wiecie, bo to jest modlitwa do Boga
- modlitwa zmienia nasze 偶ycie. Modlitwa to sens naszego 偶ycia. Jest potrzebna do rozmowy z Bogiem
- bo jak cz艂owiek zachowuje si臋 na modlitwie to wida膰 jak szanuje Jezusa, Boga i jakim jest chrze艣cijaninem. Je艣li zachowuje si臋 藕le, to jakby nie chcia艂 rozmawia膰 z Bogiem. Gdyby ca艂y 艣wiat przy modlitwie zachowywa艂 si臋 藕le - to by nikt nie wierzy艂 w Boga.
- poniewa偶 modlitwa to nasze 偶ycie i bez modlitwy niczego si臋 nie osi膮gnie w 偶yciu religijnym. Modlitwa daje nam mo偶liwo艣膰 spojrzenia w swoja dusz臋.
- modlitwa mia艂a wp艂yw negatywny
bo nikt nie wiedzia艂 co napisa膰
albo wymy艣li膰.
Nikomu nic si臋 nie chcia艂o
bo ca艂y 艣wiat nic nie powiedzia艂.
Chyba nikt na 艣wiecie
nie wie o modlitwie i religii
i modlitwa jest wp艂ywem na
ca艂e 偶ycie
- zachowanie na modlitwie jest bardzo wa偶ne. Jest potrzebne w 偶yciu. Jest potrzebne ca艂emu 艣wiatu. Bardzo pomaga wszystkim. Jest pomocna.
- zachowanie na modlitwie ma taki wp艂yw - jak na modlitwie jeste艣my powa偶ni i spokojni, to przez ca艂e 偶ycie b臋dziemy tacy, jak i w modlitwie.

Klasa 6:
- ma wp艂yw, poniewa偶 modlitwa to rozmowa z Bogiem. Dzi臋ki niej jeste艣my z Bogiem jedno艣ci膮. On jest wszechmog膮cy.
- jak jedna iskra mo偶e si臋 przerodzi膰 w po偶ar, tak jedno zachowanie powtarzane codziennie, kszta艂tuje charakter. Je艣li jakie艣 zachowanie powtarza si臋 w milionach os贸b, to te zachowania kszta艂tuj膮 ca艂y 艣wiat. Rozmowa z Panem Bogiem podczas modlitwy mo偶e pozosta膰 nam w pami臋ci, jako jedno z najwspanialszych dozna艅.
- B贸g jest wszechmog膮cy i daje nam na to odpowied藕 w modlitwie. Czujemy si臋 z Nim jedno艣ci膮.
- poniewa偶 zachowanie na modlitwie pomaga si臋 skoncentrowa膰 na dalszej pracy. Mo偶na posiedzie膰 troch臋 w ciszy, nie u偶ywaj膮c s艂贸w. Mo偶na dotrze膰 do Boga i powi臋kszy膰 swoj膮 wiar臋. Dzi臋ki modlitwie pokazujemy, jakimi jeste艣my lud藕mi. Okazujemy szacunek samemu Bogu.
- gdy si臋 wyg艂upiamy podczas modlitwy to oznacza, 偶e "olewamy" Pana Boga, a B贸g zrobi艂 dla nas tyle wspania艂ych rzeczy, m.in. odda艂 swoje 偶ycie za nas
- kto wierzy w Bogato l偶ej mu si臋 modli膰 i jest mu l偶ej na duszy
- podczas modlitwy trzeba si臋 skoncentrowa膰. Modlitwa pomaga si臋 koncentrowa膰. Kto nie umie podczas modlitwy, to mo偶e do ko艅ca 偶ycia b臋dzie taki. Z艂e my艣li o modlitwie to z艂e my艣li o Bogu. Normalni - okazuj膮 szacunek do Boga i modlitwy i do ko艅ca 偶ycia b臋d膮 normalni. Nie wszyscy.
- gdy cz艂owiek nie potrafi zachowa膰 ciszy i skupienia podczas modlitwy to niszczy 艣wiat i swoje 偶ycie. Gorszy ludzi, wywo艂uje nieszcz臋艣cia. Wp艂ywa to na jego wiar臋 i ludzi go otaczaj膮cych.
- ma znaczenie w dalszym naszym 偶yciu, poniewa偶, je艣li kto艣 widzi jak si臋 zachowujemy, my艣li od razu jak g艂臋boka, lub p艂ytka jest nasza wiara w Boga. My艣l臋, 偶e ludzie, kt贸rzy na modlitwie zachowuj膮 si臋 "jak barany" nie wiedz膮 co to znaczy MODLITWA.
- podczas modlitwy uczymy si臋 o Bogu. I nie po to Jezus umiera艂 na krzy偶u, 偶eby nikt z nas nie umia艂 podczas modlitwy tego uszanowa膰 (偶e B贸g cierpia艂 za nasze grzechy).
- Chrystus nie lubi patrze膰 na 偶ycie tego cz艂owieka, lecz na ca艂y 艣wiat
- kto rozmawia podczas modlitwy pokazuje pogard臋 dla Boga. Gdy kto艣 kpi i przeszkadza innym - robi krzywd臋 sobie i ludziom wok贸艂 siebie.Wi臋c on niszczy w艂asny obraz Boga w sobie, ale i nie daje szansy pomodli膰 si臋 innym. A poniewa偶 zbiorowa modlitwa jest najwa偶niejsza... nie psujmy jej sobie i innym.
- poniewa偶 B贸g mo偶e nas ukara膰 w niebie
- modlitwa ze z艂ym zachowaniem nie jest modlitw膮. Gdy cz艂owiek 藕le si臋 wtedy zachowuje obra偶a Pana Boga i p贸藕niej Pan B贸g karze ludzi. Cz艂owiek powinien si臋 modli膰 w ciszy. Trzeba wiedzie膰 (rozumie膰) jak si臋 zachowa膰 w czasie modlitwy. To ma wp艂yw na ca艂e 偶ycie i ca艂y 艣wiat, bo modlitwa to rozmowa z Panem Bogiem. Modlitwa w ciszy 艣wiadczy o cz艂owieku.
- bo gdy si臋 dobrze nie zachowujemy to B贸g mo偶e nie przyj膮膰 nas do nieba, do raju
- kto 艣mieje si臋, rozmawia i przeszkadza okazuje pogard臋 do Boga. B贸g rozmawia z nami w czasie modlitwy. Ka偶dy powinien si臋 modli膰 i prosi膰 Go o pomoc.
- poniewa偶 B贸g nas wys艂uchuje i stara si臋 zrozumie膰. Najgorsze jest, 偶e nie zawsze ka偶dy umie si臋 modli膰. Niekt贸rzy my艣l膮 - "a co tam modlitwa, wol臋 si臋 powyg艂upia膰".
- dlatego, 偶e czasami nie jest si臋 艣wiadomym tego, co si臋 robi i nie kontrolujemy si臋 wtedy.

***

Wdzi臋czny jestem za ka偶d膮 wasz膮 wypowied藕. Kuba, tobie tak偶e, za modlitw臋 w chorobie. Czasem zachowa艂em form臋 i pisowni臋, bo te偶 co艣 chc膮 powiedzie膰.
Jestem pod ogromnym wra偶eniem tego, co przeczyta艂em. Czasem wzruszony, bo dotykam wasze duszy. Jest w tym kawa艂 dobrej teologii i antropologii. Nie ba艂bym si臋 przes艂a膰 tego, po opracowaniu, pani profesor Magdalenie 艢rodzie.
My艣l臋, 偶e du偶y udzia艂 w sukcesie tego zadania mia艂o sformu艂owanie zagadnienia. Nie o samej modlitwie, ale o zachowaniu podczas modlitwy ("na modlitwie") i w kontek艣cie :"ca艂o艣ci" 偶ycia i 艣wiata. W ten spos贸b nie by艂o to pytanie katechizmowe, ale egzystencjalne. Nie chodzi o formu艂ki, chodzi o ciebie, o twoje 偶ycie. Zachowanie - to 偶ycie samo! Tylko trup si臋 jako艣 nie zachowuje. 呕yj臋, wi臋c si臋 jako艣 zachowuj臋. Musz膮 si臋 zastanowi膰 "jak" i dlaczego. A kwestia modlitwy stawia mnie w perspektywie wieczno艣ci (wiecznych warto艣ci). Dla niekt贸rych - 艣wi臋to艣ci. I nie chodzi o wyznaniowo艣膰. To pytanie jest warto艣ciowe i zasadne do wszystkich wyzna艅, religii i ludzi niewierz膮cych. Ka偶dy mo偶e stan膮膰 wobec zdarze艅 sensu stricte religijnych, i to gdzie-nie-b膮d藕 na 艣wiecie.

Antropologia, kt贸ra wyziera, a mo偶e i krzyczy, z tych wypowiedzi powinna by膰 dostrze偶ona i przeanalizowana przez ca艂膮 rad臋 pedagogiczna, jak i rodzic贸w. W antropologii trzeba szuka膰 藕r贸de艂 naszych kodeks贸w i wszelkiego prawa. Bez zrozumienia cz艂owieka nie mo偶na wype艂ni膰 swojej misji w 艣wiecie 偶ywych i umar艂ych.

***

Poniewa偶 siedz臋 od d艂u偶szego czasu w Centessimus annus, z powodu mojego fundamentalnego sporu z samorz膮dem lokalnym o pami臋膰 i to偶samo艣膰 naszej gminy, a w tej encyklice wszystkie sprawy osobowo-spo艂eczne sa wy艂o偶one jak na d艂oni, to przytocz臋 po raz kt贸ry艣 niekt贸re jej zapisy. Oto one - warto je przeanalizowa膰 艂膮cznie z antropologia dana w wypowiedziach naszych uczni贸w (Rzeczpospolitej Norwidowskiej).

"Wolno艣膰 jednak w pe艂ni jest dowarto艣ciowana jedynie poprzez przyj臋cie prawdy: w 艣wiecie bez prawdy wolno艣膰 traci swoj膮 tre艣膰, a cz艂owiek zostaje wystawiony na pastw臋 nami臋tno艣ci i uwarunkowa艅 jawnych lub ukrytych... Jestem bowiem pewien, 偶e zar贸wno dzi艣, jak i w przysz艂o艣ci religie odegraj膮 wybitn膮 rol臋 w utrwaleniu pokoju i budowaniu spo艂ecze艅stwa godnego cz艂owieka...
Z drugiej strony, gotowo艣ci do dialogu i do wsp贸艂pracy nale偶y oczekiwa膰 od wszystkich ludzi dobrej woli, a szczeg贸lnie os贸b i grup, kt贸re ponosz膮 konkretn膮 odpowiedzialno艣膰 za sprawy polityczne, gospodarcze i spo艂eczne, zar贸wno na szczeblu krajowym, mi臋dzynarodowym [i samorz膮dowym].... Osoba i spo艂ecze艅stwo potrzebuj膮 nie tylko d贸br [materialnych], ale r贸wnie偶 warto艣ci duchowych i religijnych... Nie mo偶na zrozumie膰 cz艂owieka, analizuj膮c jedynie jego aktywno艣膰 gospodarcz膮, przynale偶no艣膰 klasow膮 i polityczne pogl膮dy. 呕eby zrozumie膰 cz艂owieka trzeba wej艣膰 na pole kultury, j臋zyka, historii. Trzeba przemysle膰 postawy przyjmowane „wobec podstawowych fakt贸w egzystencjalnych, takich jak narodziny, mi艂o艣膰, praca, 艣mier膰. Osi膮 ka偶dej kultury jest postawa cz艂owieka wobec najwi臋kszej tajemnicy: tajemnicy Boga”.

poniedzia艂ek, 23 maja 2011

Tylko trzy punkty!




1. Najpi臋kniejsze dzi艣 by艂y katechezy, na kt贸rych uczniowie klas 4,5,6 dali swoje odpowiedzi na pytanie o "znaczenie zachowania "na modlitwie" na ca艂e 偶ycie i na ca艂y 艣wiat." REWELACJA. Ale ich katalog przedstawi臋 jutro. Jak do偶yj臋 - jak mawiaj膮 m膮drzy ludzie w moim wieku :-)
No i jeszcze: dwie dziewczynki z klasy trzeciej w imieniu ca艂ej klasy podzi臋kowa艂y mi za uroczysto艣膰 Rocznicy I Komunii 艣wi臋tej. No, no, no - anim si臋 spodziewa艂. Ba, ju偶 si臋 przyzwyczai艂em ;-) Aktualnie tocz臋 wr臋cz heroiczny b贸j o pami臋膰 chwalebnych wydarze艅 w najnowszych dziejach gminy. Niczym g艂os wo艂aj膮cego na pustyni :(

2. Nowe technologie w nauczaniu. Na prezentacj臋 i decyzj臋 o zakupie tablicy interaktywnej (przeno艣nej) czeka艂em dwa lata, od czasu ostatniego English Teaching Market, w kt贸rym uczestniczy艂em (a nawet prezentowa艂em nasz projekt "Angielski u so艂tysa"). W Starych Jab艂onkach tablice by艂y ju偶 wcze艣niej. Nie chodzi o modny gad偶et. Chodzi o nowe technologie edukacyjne, o NLP itd. Tablice s膮 cz臋艣ci膮 nowych metod i budowanych na nich podr臋cznikach. Tablica sta艂a si臋 cz臋艣ci膮 metody i podr臋cznika, 偶adnym luksusem. Oczywi艣cie, tak dzia艂amy, je艣li jeste艣my g艂odni nowoczesnych koncepcji cz艂owieka. To wymaga poniek膮d uczciwego obrachunku i ostatecznego rozstania si臋 z martwymi koncepcjami "kolektywnej mentalno艣ci" i zwi膮zanej z nim pedagogiki. Dzieli je przepa艣膰.
Pewnie, 偶e mieli艣my Janusza Korczaka, ale i on zosta艂 zepchni臋ty na margines najpierw przez hitlerowskie Niemcy, a p贸藕niej, ju偶 po zagazowaniu wraz dzie膰mi (!) w nieodleg艂ej Treblince, przez z艂owieszcz膮 ideologi臋 PRL, czyli marksistowski materializm. Ale - do kogo ta mowa? 呕adna w艂adza nie podejmie tematu, bo za du偶o mo偶e straci膰 wyborc贸w w starszym (czyli moim) pokoleniu. Resentymenty w nim ci膮gle s膮 偶ywe.

3. Rewelacyjny jest wiersz Marysi o kotku, na jaki艣 konkurs. Jej pierwszy i wymuszony! No, no, no!

niedziela, 22 maja 2011

Nie ma wolno艣ci we Wszech艣wiecie bez osoby ludzkiej!




Rocznica I Komunii pokaza艂a- en passant - hierarchi臋 warto艣ci, kt贸r膮 buduj臋, tak lub inaczej, od 30 lat w Strach贸wce. Nie ja si臋 licz臋 - lecz warto艣ci, kt贸rym s艂u偶臋, kt贸rym odda艂em si臋 na s艂u偶b臋: Solidarno艣膰, samorz膮d, katecheza.
Ja - nie musz臋 si臋 nikomu podoba膰, moja praca - powinna.

Nie dbam o to, co zewn臋trzne. Czasem si臋 tym bawi臋, czasem prowokuj臋. Id臋 do 艣rodka. Chc臋 i艣膰 do g艂臋bi. DO ISTOTY RZECZY.

Czwartek, pi膮tek, sobota - Mar贸z (nieformalny Kongres Wsi Polskiej), wieczorem w sobot臋 - spotkanie i wsp贸lnota sto艂u w go艣cinnym, nowo postawionym, w艣r贸d starych sosen, drewnianym domu Gra偶yny i Krzysztofa Kalinowskich w Nowym Jadowie, niedziela - rocznica, a Gra偶yna pojecha艂a z Renat膮, m艂odzie偶膮 i dzie膰mi na wiejski festyn w gminie Gr臋bk贸w. "Kto pracowa艂 na mi艂o艣膰, ten potem z mi艂o艣ci膮 pracowa膰 b臋dzie...".

Zdj臋cia z rocznicy da艂em na Fb.
Teraz pisz臋 par臋 s艂贸w, 偶eby wr贸ci膰 do rutyny, a za plecami gra telewizor. S艂ucham 艣cie偶ki d藕wi臋kowej filmu dokumentalnego o Papie偶u (odc. 7 i 8). Rabin opowiada zdarzenie z 偶ycia Kardyna艂a Wojty艂y. Rodzina, kt贸ra przechowa艂a 偶ydowskie dziecko w czasie wojny, przyprowadzi艂o je do kardyna艂a, 偶eby je ochrzci艂, bo jego rodziice zgin臋li. Wojty艂a pyta - "a czego by chcieli dla tego dziecka jego rodzice?". Uczciwi ludzie odpowiedzieli - "chcieli, 偶eby m贸g艂 偶y膰 w 偶ydowskim otoczeniu". - "To ja go nie ochrzcz臋".
Ci膮g dalszy tej opowie艣ci - kto艣 spyta艂 papie偶a, czy to prawdziwe zdarzenie? Odpowiedzia艂 tylko - "on teraz mieszka w Brooklynie". Po 34 latach wiedzia艂, co si臋 dalej dzieje z doros艂ym cz艂owiekiem, kt贸rego nie ochrzci艂. Rabin doda艂 jeszcze, 偶e "papie偶 nigdy nie chrzci艂 呕yd贸w w podobnych sytuacjach - "oni i tak juz tyle wycierpieli, stracili rodzic贸w!".

A w innej opowie艣ci jest pokrewna sytuacja. - Przyszed艂 do kurii na ulic臋 Franciszka艅sk膮 w Krakowie syn Romana Ingardena powiedzie膰 tylko, 偶e jego ojciec umar艂. Ojciec by艂 s艂awnym filozofem, ale nie nazbyt praktykuj膮cym katolikiem. Kardyna艂 Wojty艂a wpad艂 mu w s艂owo - "to ja go pochowam".
Oto przyk艂ady s艂u偶by cz艂owiekowi - nie zwyczajom, tradycjom i "u艣wi臋conej" praktyce wi臋kszo艣ci znanych nam ludzi ko艣cio艂a. Karol Wojty艂a przej膮艂 si臋 cz艂owiekiem - osob膮 - jedynym bytem we Wszech艣wiecie obdarzonym wolno艣ci膮. Przej膮艂 si臋 nauk膮 Soboru. Jako papie偶 powtarza艂 - "cz艂owiek jest droga Ko艣cio艂a". Nie odwrotnie - jak czynem, mniej mo偶e s艂owami, pragnie narzuci膰 艣wiatu (lokalnie i globalnie) wielu hierarch贸w wielu religii i wyzna艅 mniejszego i wi臋kszego kalibru.

Religia, ko艣ci贸艂 te偶 s膮 tylko drog膮. Maj膮 s艂u偶y膰 cz艂owiekowi - rozpo艣ciera膰 przed nim dywan poza czas i przestrze艅, do nieba. Cz艂owiek - osoba - i tylko cz艂owiek - jest wolny! Wolno艣膰 pozwala mu transcendowa膰 w艂asne (liczne) s艂abo艣ci, ma艂o艣ci i ograniczenia! M贸wi膮c j臋zykiem Objawienia, jest stworzony na "obraz i podobie艅stwo Bo偶e", jest Jego dzieckiem, dziedzicem, domownikiem - jest wi臋kszy ni偶 wszelka religia! Ko艣ci贸艂 jest wed艂ug nauki wiary "mistycznym cia艂em Chrystusa". Ko艣cio艂em my jeste艣my, po艂膮czeni (i w艂膮czeni) mistycznym cia艂em. "Oto Cia艂o Chrystusa" - dzisiaj (22.maja.2011) us艂ysza艂o i przyj臋艂o w komunii miliony os贸b.

A my, obywatele tego 艣wiata, pr贸bujemy woln膮 osob臋 podporz膮dkowa膰 na wiele sposob贸w!

PS.
Gra偶yna wr贸ci艂a z dzie膰mi. Do艂o偶y艂em zdj臋cie z 呕arn贸wki. Jest ekumenicznie, pasuje do wcze艣niejszego tekstu :-)

pi膮tek, 20 maja 2011

Mar贸z 2011

Spotkania w Mar贸zie to istny Kongres Wsi Polskiej. Du偶o si臋 dzieje na p艂aszczy藕nie my艣lenia o wsi/ W tym roku - "Przysz艂o艣膰, m艂odzie偶, wie艣, wyzwania".Zg艂aszam pomys艂 budowania jedno艣ci - zintegrowanej wsp贸lnoty lokalnej. 呕yjemy w ramach pewnej okre艣lonej grupy rodzin. Wiele spraw mamy wsp贸lnych, ale jeszcze nie by艂o wsp贸lnego spotkania rad: gminnej, szkolnej, parafialnej... Do roboty jest maaaaaas臋 :)My nie we藕miemy stowarzyszenia Rzeczpospolita Norwidowska ze sob膮 do groby >)

wtorek, 17 maja 2011

Osoba i transcendencja

1. Cz艂owiek, a raczej osoba transcenduje siebie w kierunku coraz wy偶szych warto艣ci.
2. Czy nie my艣licie, 偶e mimo to strasznie ma艂o wko艂o w tzw. "naszym 艣wiecie" wymiaru osobowego? Tylko same funkcje, stanowiska, tematy, przedmioty, dzienniki, sprawozdawczo艣膰, statystyki, oficjalno艣ci, media, polityka i sp艂aszczony obraz 艣wiata - co kto robi, zrobi艂, albo planuje.
Czy nie jeste艣my ci膮gle szkieletami lud贸w? Czy nie jeste艣my ci膮gle tylko projektem przysz艂ej spo艂eczno艣ci "przepalonej sumieniem (na d艂oni)"?

Tylko osoba my艣li, wsp贸艂-czuje i podejmuje odpowiedzialno艣膰. Osoba - czyli kto, co?

Czy to, co najwa偶niejsze ci膮gle nie jest skryte, przykryte skorup膮 tego, co ustalone konwencjami spo艂ecznymi, mniejszego i wy偶szego kalibru?

Co jest u nas na wierzchu?

Opisz osob臋 w sobie, nie funkcjonariusza z pracy (ucznia, studenta), albo prywatnie w艂a艣ciciela posesji (czyli tzw. domu). Dom - to pokolenia. To historia 偶ycia, warto艣ci, sukces贸w i pora偶ek na drodze, aby by膰 sob膮 (cz艂owiekiem-osob膮). Domu tak偶e nie da si臋 pomy艣le膰 bez transcendencji (nie jest tylko realizacj膮 bud偶etu domowego). Szkoda, 偶e za 偶ycia nikt ju偶 ze mn膮 o tym nie porozmawia, nie wypada, albo "nie potrafi臋".

Takie by艂y dzi艣 tematy katechez. Klasa V szuka艂a punkt贸w stycznych u dw贸ch autor贸w: Karola Wojty艂y (fragment "Stanis艂aw") i Cypriana Norwida ("Do Stanis艂awy Hornowskiej"... z 艁ochowa). Jest ich wiele.
Klasa VI definiowa艂a osob臋. Maja wiedz臋 w tym zakresie z nauki o j臋zyku i literaturze (podmiot - wykonawca czynno艣ci), pr贸bowali艣my wej艣膰 na grunt realizmu poznawczego. Wszystko przez modlitw臋, od kt贸rej zaczynam katechezy od 29 lat. Cisza, medytacja, 偶ycie i 艣wiat wewn臋trzny. Katecheza, przynajmniej jej pocz膮tek zawsze jest zaproszeniem do kt贸rej艣 z komnat twierdzy wewn臋trznej (艣w. Teresa z Avila).
Klasa IV by艂a zaproszona, aby odkry膰 w sobie Giotta, Tycjana lub Murilla, ilustrowaniem jakiego艣 imienia Matki Bo偶ej Loreta艅skiej.
Klasa "0" i I-sza s膮 theatrum same z siebie. TWIERDZ臉, 呕E TU WSZYSTKO SI臉 ZACZYNA W PEDAGOGICE. JE艢LI NIE NAUCZYMY ICH W WIEKU 6-7 LAT JAK ZACHOWA膯 SI臉 NA MODLITWIE - WOBEC BOGA - TO NIE NAUCZYMY P脫殴NIEJ JAK SI臉 ZACHOWA膯 WOBEC DRUGIEGO CZ艁OWIEKA I OBOWI膭ZK脫W. Trzecia ma swoja rocznic臋.

Dobrze, 偶e jest Internet! "Poprzestawanie na tym, co stanowi nasze naturalne obdarowanie, bez kt贸rego nie by艂oby w og贸le cz艂owieka, nie tylko 偶e stanowi艂oby zaprzeczenie tego, kim w swojej istocie jest cz艂owiek – jako zdolny do niemal nieograniczonego wykraczania poza to, co jemu wrodzone, ale w istocie sprowadzi艂oby 艣wiat do bardzo „p艂askiej” i bezbarwnej rzeczywisto艣ci." (tutaj, zaprzyja藕nij si臋 z Soborem).

Jak wygl膮da ten porz膮dek rzeczy w Centessimus annus? Wracam do niej, powtarzam, cytuj臋. I jeszcze nie raz, a偶 uporz膮dkuj臋 ten wielotakt i wkuj臋 na blach臋 :)
0) JEST PRAWDA - to fundament.
1) osoba
2) szukanie prawdy
3) stosunek do 偶ycia, 艣mierci itd.
4) stowarzyszenia, aby ucz艂owieczy膰, od-anonimowa膰, nada膰 osobowy charakter
5) tym, co pomaga si臋 uzewn臋trzni膰 jest religia - przez uwewn臋trznienie! - z jednoczesnym zaproszeniem do wsp贸lnoty!!!!

ad. 0) - B贸g, Objawienie, prawda naukowa i 偶yciowa. "Pos艂usze艅stwo prawdzie o Bogu i cz艂owieku jest pierwszym warunkiem wolno艣ci."
ad. 1) - "Z racji godno艣ci swojej wszyscy ludzie, poniewa偶 s膮 osobami, czyli istotami wyposa偶onymi w rozum i woln膮 wol臋, a tym samym w osobist膮 odpowiedzialno艣膰, nagleni s膮 w艂asn膮 sw膮 natur膮, a tak偶e obowi膮zani moralnie do szukania prawdy, przede wszystkim w dziedzinie religii. Obowi膮zani s膮 te偶 trwa膰 przy poznanej prawdzie i ca艂e swoje 偶ycie uk艂ada膰 wed艂ug wymaga艅 prawdy." (Sob.Vat.II)
ad. 2) - "Cz艂owiek jest przede wszystkim istot膮, kt贸ra szuka prawdy, usi艂uje ni膮 偶y膰 i pog艂臋bia膰 j膮 w dialogu, kt贸ry obejmuje dawne i przysz艂e pokolenia”. Poszukiwanie prawdy charakteryzuje te偶 kultur臋 narodu i jest procesem odnawiaj膮cym si臋 w ka偶dym pokoleniu. Dlatego pierwsz膮 i najwa偶niejsz膮 jest praca, kt贸ra dokonuje si臋 w ludzkim sercu. Ka偶dy cz艂owiek buduje w艂asn膮 przysz艂o艣膰 i wp艂ywa na losy innych ludzi, w zale偶no艣ci od tego, jak pojmuje siebie samego i swoje przeznaczenia (!!!). 呕aden cz艂owiek nie mo偶e twierdzi膰, 偶e nie wp艂ywa i nie jest odpowiedzialny za los drugiego cz艂owieka, swego brata"
ad. 3) - Wszystko si臋 bierze z natury cz艂owieka. Z osoby. Trzeba opiera膰 si臋 nie na ideologiach, ale na prawdzie o cz艂owieku. Trzeba mie膰 poprawn膮 koncepcj臋 osoby ludzkiej...„opr贸cz praw, kt贸re cz艂owiek nabywa w艂asn膮 prac膮, istniej膮 takie, kt贸re nie maj膮 zwi膮zku z 偶adnym wykonanym przeze艅 dzie艂em, lecz wywodz膮 si臋 z jego zasadniczej godno艣ci jako osoby (stworzonej na obraz i podobie艅stwo Boga).”
Nie mo偶na zrozumie膰 cz艂owieka, analizuj膮c jedynie jego aktywno艣膰 gospodarcz膮, przynale偶no艣膰 klasow膮 i polityczne pogl膮dy. 呕eby zrozumie膰 cz艂owieka trzeba wej艣膰 na pole kultury, j臋zyka, historii. Trzeba przemy艣le膰 postawy przyjmowane „wobec podstawowych fakt贸w egzystencjalnych, takich jak narodziny, mi艂o艣膰, praca, 艣mier膰. Osi膮 ka偶dej kultury jest postawa cz艂owieka wobec najwi臋kszej tajemnicy: tajemnicy Boga”. Kultury narod贸w s膮 r贸偶nymi odpowiedziami na pytanie o sens osobistej egzystencji. Cz艂owiek jest wa偶niejszy ni偶 kapita艂, inwestycje i polityka. Tylko osoby, z samo艣wiadomo艣ci膮 siebie i sensu swojej egzystencji mog膮 by膰 liderami w spo艂ecze艅stwie! (moje, jk)
Z poprawnej koncepcji osoby ludzkiej wywodzi si臋 zar贸wno dobro wsp贸lne, kt贸re „nie tylko prawem najwy偶szym jest dla w艂adzy; ale jego 藕r贸d艂em i celem”, a tak偶e i to, 偶e zgodnie z prawem natury „wszelka w艂adza powinna mie膰 na oku nie interes os贸b rz膮dy sprawuj膮cych, ale dobro tych, kt贸rzy s膮 jej poddani”. Tu wszystko si臋 zaczyna (niczym w symbolicznych i uniwersalnych Wadowicach). Pa艅stwo nazywamy "rzecz膮 pospolit膮", bo 艂膮czy ludzi z sob膮 dla dobra pospolitego, czyli powszechnego (艣w. Tomasz z Akwinu). Taka jest nauka zar贸wno filozofii, jak i wiary chrze艣cija艅skiej.
Nawet Ko艣ci贸艂 musi ci膮gle pami臋ta膰, 偶e - „cz艂owiek jest pierwsz膮 drog膮, po kt贸rej winien kroczy膰 Ko艣ci贸艂 w wype艂nianiu swojego pos艂annictwa".
ad. 4) - "Trzeba uzna膰 w ca艂o艣ci prawa ludzkiego sumienia, zwi膮zanego tylko prawd膮, czy to naturaln膮, czy te偶 objawion膮. Uznanie tych praw stanowi pierwsz膮 zasad臋 wszelkiego porz膮dku politycznego, prawdziwie wolnego... Wa偶na rol臋 spe艂niaj膮 stowarzyszenia, kt贸re uruchamiaj膮 swojego rodzaju system solidarno艣ci, a tak偶e inne tzw. spo艂eczno艣ci po艣rednie. Dojrzewaj膮 one jako prawdziwe wsp贸lnoty os贸b i umacniaj膮 tkank臋 spo艂eczn膮, zapobiegaj膮c jej degradacji, jak膮 jest anonimowo艣膰 i bezosobowe umasowienie... Osoba ludzka 偶yje i "podmiotowo艣膰 spo艂ecze艅stwa" wzrasta wtedy, kiedy wiele r贸偶nych relacji wzajemnie si臋 ze sob膮 splata. Cz臋sto jednostka dusi si臋 dzi艣 pomi臋dzy dwoma biegunami: Pa艅stwem i rynkiem... zapomina si臋, 偶e ani rynek, ani Pa艅stwo nie s膮 celem mi臋dzyludzkiego wsp贸艂偶ycia, bowiem ono samo w sobie posiada szczeg贸ln膮 warto艣膰, kt贸rej Pa艅stwo i rynek maj膮 s艂u偶y膰".
Rynek w przypadku samorz膮du mo偶na zast膮pi膰 s艂owem "inwestycje", inwestycje w gminie nie mog膮 przes艂oni膰 bardziej podstawowych poziom贸w rozwoju.
Cz艂owiek poprzez prac臋 nie tylko zmienia przyrod臋, ale tak偶e urzeczywistnia siebie jako cz艂owieka, a nawet poniek膮d "staje si臋 bardziej cz艂owiekiem". Dzi臋ki temu "dochodzi do g艂osu pierwsze艅stwo podmiotowego znaczenia pracy przed przedmiotowym", to znaczy przed wynikami ekonomicznymi. I dlatego "praca jest dla cz艂owieka, a nie cz艂owiek dla pracy". Trzeba te偶 rozr贸偶nia膰 przedmiotowe i podmiotowe podej艣cie w dziedzinie religii. Religia tez jest dla ludzi, a nie ludzie dla religii. Papie偶 m贸wi gdzie indziej o sensotw贸rczej funkcji pracy (a ja dopisuje natychmiast sensotw贸rcz膮 rol臋 religii). Drug膮 jej funkcj膮 jest wsp贸lnototw贸rczo艣膰 (i zn贸w zar贸wno w dziedzinie pracy, jak i religii). Praca jednoczy i tworzy wsp贸lnot臋. Prac膮 jest tak偶e wsp贸艂decydowanie - partycypacja spo艂eczna (praca w sercu i w pocie swego czo艂a).

W pocz膮tkach naszej cywilizacji, po tzw. rewolucji neolitycznej o bogactwie decydowa艂o posiadanie ziemi, p贸藕niej r贸偶ne inne formy w艂asno艣ci. W naszych czasach nabiera znaczenia w艂asno艣膰 wiedzy, techniki i umiej臋tno艣ci. Dzi艣 bogactwo kraj贸w uprzemys艂owionych polega o wiele bardziej na tym typie w艂asno艣ci i pracy ani偶eli na zasobach naturalnych. Dlatego zdolno艣膰 rozpoznawania w por臋 potrzeb innych ludzi oraz sposob贸w (tak偶e produkcyjnych) najlepszego ich zaspokojenia jest wa偶nym 藕r贸d艂em bogactwa wsp贸艂czesnego spo艂ecze艅stwa. Coraz cz臋艣ciej m贸wimy o kapitale ludzkim i kapitale spo艂ecznym. Dochodzi wreszcie do naszej 艣wiadomo艣ci, 偶e g艂贸wnym bogactwem cz艂owieka jest - wraz z ziemi膮 - sam cz艂owiek. To w艂a艣nie jego inteligencja pozwala odkry膰 mo偶liwo艣ci produkcyjne ziemi i r贸偶norakie sposoby zaspokojenia ludzkich potrzeb. To jego zdyscyplinowana praca i solidarne wsp贸艂dzia艂anie z innymi umo偶liwia tworzenie szerszych i godnych zaufania wsp贸lnot 偶ycia i pracy, maj膮cych dokonywa膰 przekszta艂ce艅 艣rodowiska naturalnego i 艣rodowiska spo艂ecznego. Proces ten wymaga zaanga偶owania tak wa偶nych cn贸t, jak rzetelno艣膰, pracowito艣膰, roztropno艣膰 w podejmowaniu uzasadnionego ryzyka, wiarygodno艣膰 i wierno艣膰 w relacjach mi臋dzyosobowych, m臋stwo we wprowadzaniu w 偶ycie decyzji trudnych i bolesnych.
Je艣li cz艂owiek zaniedba, albo wr臋cz wyrzeknie si臋 postawy bezinteresownej, szlachetnej, wra偶liwej na warto艣ci estetyczne, kt贸ra si臋 rodzi z zachwytu dla istnienia i dla pi臋kna, oraz pozwala odczytywa膰 w rzeczach widzialnych przes艂anie niewidzialnego Boga, kt贸ry je stworzy艂, 艂atwo zmienia si臋 w tyrana dla innych.
Demokracja bez warto艣ci 艂atwo si臋 przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm.

Istnieje te偶 zbiorowa odpowiedzialno艣膰 za popieranie rozwoju!! (JPII)
Trzeba podj膮膰 ogromny wysi艂ek wzajemnego zrozumienia, poznania i uwra偶liwienia sumie艅
Rozwoju nie nale偶y ponadto pojmowa膰 w znaczeniu wy艂膮cznie gospodarczym, ale w sensie integralnie ludzkim. Jego celem nie jest tylko zr贸wnanie poziomu 偶ycia ale tworzenie solidarn膮 prac膮 偶ycia bardziej godnego, konkretne przyczynianie si臋 do umocnienia godno艣ci i rozwoju uzdolnie艅 tw贸rczych ka偶dej poszczeg贸lnej osoby, jej zdolno艣ci do odpowiedzi na w艂asne powo艂anie. Szczytem rozwoju jest zatem mo偶liwo艣膰 korzystania z prawa-obowi膮zku szukania Boga, poznawania Go i 偶ycia zgodnie z tym poznaniem.
W imi臋 sprawiedliwo艣ci i prawdy nie wolno dopu艣ci膰 do tego, aby podstawowe ludzkie potrzeby pozosta艂y nie zaspokojone. Konieczne jest udzielenie ludziom potrzebuj膮cym pomocy w zdobywaniu wiedzy, we w艂膮czaniu si臋 w system wzajemnych powi膮za艅, w rozwini臋ciu odpowiednich nawyk贸w, kt贸re pozwol膮 im lepiej wykorzysta膰 w艂asne zdolno艣ci i zasoby.

U papie偶a mo偶emy znale藕膰 艣wiat艂o do rozumienia naszej misji w samorz膮dach, wsp贸lnotach, stowarzyszeniach, w pa艅stwie. Papie偶 prezentuje ze wszech miar nowoczesne my艣lenie.
Poprzez decyzje dotycz膮ce produkcji i konsumpcji ujawnia si臋 okre艣lona kultura jako og贸lna koncepcja 偶ycia. Okre艣laj膮c nowe potrzeby i nowe sposoby ich zaspokajania, koniecznie nale偶y si臋 kierowa膰 integraln膮 wizj膮 cz艂owieka, kt贸ra ogarnia wszystkie wymiary jego istnienia i kt贸ra wymiary materialne i instynktowne podporz膮dkowuje wewn臋trznym i duchowym. Natomiast odwo艂ywanie si臋 bezpo艣rednio do jego instynkt贸w i ignorowanie na r贸偶ne sposoby jego wolnej i 艣wiadomej natury osobowej mo偶e prowadzi膰 do wytworzenia nawyk贸w konsumpcyjnych i styl贸w 偶ycia obiektywnie niegodziwych lub szkodliwych dla fizycznego i duchowego zdrowia.
W samym systemie gospodarczym nie ma kryteri贸w pozwalaj膮cych na poprawne odr贸偶nienie nowych i doskonalszych form zaspokajania ludzkich potrzeb od potrzeb sztucznie stwarzanych, przeszkadzaj膮cych kszta艂towaniu si臋 dojrza艂ej osobowo艣ci. Dlatego pilnie potrzebna jest tu wielka praca na polu wychowania i kultury.
Ka偶da decyzja o inwestowaniu, czyli o daniu jakiej艣 spo艂eczno艣ci okazji do dowarto艣ciowania jej pracy, p艂ynie r贸wnie偶 z postawy ludzkiej sympatii i zaufania do Opatrzno艣ci.
Czasem cz艂owiek wik艂a si臋 w sie膰 fa艂szywych i powierzchownych satysfakcji, podczas gdy powinien spotka膰 si臋 z pomoc膮 w autentycznej i konkretnej realizacji swojej osobowo艣ci.
ad. 5) - "Zar贸wno jednostki jak i ca艂e spo艂eczno艣ci poszukuj膮c w艂asnej to偶samo艣ci i sensu 偶ycia odkrywaj膮 religijne korzenie kultury swych narod贸w oraz sam膮 „osob臋 Jezusa, jako adekwatn膮 egzystencjalnie odpowied藕 na pragnienie dobra, prawdy i 偶ycia, obecne w sercu ka偶dego cz艂owieka”.

Lekcewa偶enie natury cz艂owieka, stworzonego dla wolno艣ci jest niedozwolone z punktu widzenia etycznego (i praktycznie niemo偶liwe).

Kim jest zatem cz艂owiek? Jak staje si臋 pe艂n膮, dojrza艂膮 jednostk膮 ludzk膮? Wszystko wskazuje i prowadzi do rodziny. Jest ona pierwsz膮 i podstawow膮 kom贸rk膮 "ekologii ludzkiej", w kt贸rej cz艂owiek otrzymuje pierwsze i decyduj膮ce wyobra偶enia zwi膮zane z prawd膮 i dobrem, uczy si臋, co znaczy kocha膰 i by膰 kochanym, a wi臋c co konkretnie znaczy by膰 osob膮. Rodzina oparta na ma艂偶e艅stwie, gdzie „wzajemny dar z samego siebie, m臋偶czyzny i kobiety, stwarza takie 艣rodowisko 偶ycia, w kt贸rym dziecko mo偶e si臋 urodzi膰 i rozwija膰 swe mo偶liwo艣ci, nabywaj膮c 艣wiadomo艣ci w艂asnej godno艣ci i przygotowa膰 si臋 do podj臋cia swego jedynego i niepowtarzalnego przeznaczenia”. Rodzina jest „sanktuarium 偶ycia.” Jest ona 艣wi臋ta: jest miejscem, w kt贸rym 偶ycie, dar Boga, mo偶e w spos贸b w艂a艣ciwy by膰 przyj臋te i chronione przed licznymi atakami, na kt贸re jest ono nieustannie nara偶one i mo偶e rozwija膰 si臋 zgodnie z wymogami prawdziwego ludzkiego wzrostu. Wbrew tak zwanej kulturze 艣mierci, rodzina stanowi o艣rodek kultury 偶ycia Nie jest to jednak model powszechny. Cz臋sto cz艂owiek sk艂ania si臋 do traktowania siebie samego i w艂asnego 偶ycia bardziej jako „zespo艂u dozna艅, kt贸rych nale偶y do艣wiadczy膰, ani偶eli dzie艂a, kt贸re ma wype艂ni膰.” St膮d si臋 wywodzi brak wolno艣ci. (r贸偶ne zniewolenia).

W hierarchii warto艣ci spo艂ecznych najpierw jest osoba, nierozerwalnie zwi膮zana z rodzin膮. Potem dopiero id膮 r贸偶ne wsp贸lnoty i spo艂eczno艣ci, w kt贸rych ka偶dy z nas realizuje si臋 jako cz艂owiek. To za艣 zale偶y od tego, czy wzrasta jego udzia艂 w autentycznej i solidarnej wsp贸lnocie, czy te偶 si臋 pog艂臋bia izolacja w z艂o偶onym uk艂adzie stosunk贸w, w kt贸rych panuje bezwzgl臋dna rywalizacja i wyobcowanie, w kt贸rych cz艂owiek traktowany jest nie jako cel, ale jedynie jako 艣rodek dla czyich艣 (b膮d藕 grupowych) interes贸w.
Poj臋cie alienacji da si臋 zastosowa膰 tak偶e do wizji chrze艣cija艅skiej - alienacja polega na odwr贸ceniu relacji 艣rodk贸w i cel贸w. W takiej fa艂szywej sytuacji cz艂owiek, nie uznaj膮c warto艣ci i wielko艣ci osoby w samym sobie i w bli藕nim, pozbawia si臋 mo偶liwo艣ci prze偶ycia w pe艂ni w艂asnego cz艂owiecze艅stwa. Taki cz艂owiek nie nawi膮zuje relacji solidarno艣ci i wsp贸lnoty z innymi lud藕mi (dla kt贸rej zosta艂 stworzony). Cz艂owiek staje si臋 naprawd臋 sob膮 poprzez wolny dar z siebie samego.

Cz艂owiek jest obdarzony "zdolno艣ci膮 transcendencji" jako osoba. Mo偶na do tego doj艣膰 w艂asnym rozumem, jak Roman Ingarden w „Ksi膮偶eczce o cz艂owieku” („jestem si艂膮, kt贸ra sama siebie tworzy... je艣li odda si臋 dobrowolnie na wytwarzania dobra, pi臋kna i prawdy – w贸wczas dopiero istnieje”).
Bardzo wyobcowany jest cz艂owiek, kt贸ry nie chce wyj艣膰 poza samego siebie, uczyni膰 z siebie daru ani stworzy膰 autentycznej ludzkiej wsp贸lnoty, Cz艂owiek, kt贸ry troszczy si臋 wy艂膮cznie albo g艂贸wnie o to, by mie膰 i u偶ywa膰, niezdolny ju偶 do opanowywania w艂asnych instynkt贸w i nami臋tno艣ci oraz do podporz膮dkowania ich sobie przez pos艂usze艅stwo prawdzie. Taki cz艂owiek nie mo偶e by膰 wolny. Pos艂usze艅stwo prawdzie o Bogu i cz艂owieku jest pierwszym warunkiem wolno艣ci, pozwala cz艂owiekowi uporz膮dkowa膰 w艂asne potrzeby, w艂asne pragnienia i sposoby ich zaspokajania wed艂ug w艂a艣ciwej hierarchii. Tak, by posiadanie rzeczy pomaga艂o mu wzrasta膰.

Nauki humanistyczne i filozofia pomagaj膮 zrozumie膰 samego siebie, tak偶e jako "istot臋 spo艂eczn膮". Pomagaj膮 r贸wnie偶 wyja艣ni膰, na czym polega centralna rola cz艂owieka w spo艂ecze艅stwie. Ale tak naprawd臋 tylko wiara objawia mu w pe艂ni jego prawdziw膮 to偶samo艣膰 i w艂a艣nie z niej wyrasta nauka spo艂eczna Ko艣cio艂a. Ko艣ci贸艂 stara si臋 wykorzystywa膰 dorobek nauk przyrodniczych i filozofii. Ko艣ci贸艂 objawia cz艂owieka samemu sobie i pragnie towarzyszy膰 mu na drodze zbawienia, "zdolno艣膰 rozumienia cz艂owieka" czerpie z Bo偶ego Objawienia.
"Aby pozna膰 cz艂owieka, cz艂owieka prawdziwego, cz艂owieka integralnego, trzeba pozna膰 Boga", m贸wi艂 papie偶 Pawe艂 VI, a 艣wi臋ta Katarzyna ze Sieny (wsp贸艂-patronka Europy) wyra偶a艂a w modlitwie t臋 sam膮 my艣l: "W Twojej naturze, wieczne B贸stwo, poznam moj膮 natur臋".

Antropologia chrze艣cija艅ska jest zatem w istocie jednym z dzia艂贸w teologii; z tej samej racji nauka spo艂eczna Ko艣cio艂a, zajmuj膮c si臋 cz艂owiekiem, interesuj膮c si臋 nim samym i jego sposobem post臋powania w 艣wiecie, "nale偶y (...) do dziedziny (...) teologii, zw艂aszcza teologii moralnej" (JPII) . Wniosek st膮d prosty, 偶e „rozwi膮zanie aktualnych problem贸w ludzkiego wsp贸艂偶ycia wymaga uwzgl臋dnienia ich wymiaru teologicznego”. Inne systemy zamykaj膮 go w egoizmie, we w艂asnych, ciasnych granicach i po偶膮daniach zmys艂owo-instynktownych, co ostatecznie jemu samemu i innym..... Ko艣ci贸艂 konsekwentnie i systematycznie przyczynia si臋 do ubogacenia godno艣ci cz艂owieka i pozostaje "znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej".

Rozumie膰 my艣l膮cego dwunoga (cd. 艂a偶enia po Warszawie)

Kto chce szuka膰 prawdy, niech zapomni o wszystkim innym. My艣l nawija si臋 na ko艂owrotek 艣wiadomo艣ci bez przerwy. Trudno zajmowa膰 si臋 czym艣 drugim. A je艣li, to je艣li s艂u偶y. Mog臋, je艣li mog臋, kosi膰 traw臋, je艣li znowu mog臋 porzuci膰 kosiark臋 w ka偶dej chwili i biec do komputera, albo do notatnika z celulozy, byle chy偶o. My艣lenie staje si臋 fizjologi膮.

Wi臋c kiedy 40 lat temu mia艂em intuicj臋, 偶e mo偶e by膰 inaczej, i ju偶 po 40-tce mo偶na si臋 zaj膮膰 pisaniem, to by艂em w b艂臋dzie. Dopiero na emeryturze, w domu starc贸w, lub w grobie. Kiedy istota i istnienie stan膮 si臋 - tak, lub inaczej - jednym. Nie mo偶na s艂u偶y膰 Bogu i mamonie.

Skaza艂em si臋 na 艂a偶enie przez Warszaw臋 rozmy艣lnie. Chcia艂em jej do艣wiadczy膰. To znaczy czego艣 innego przez d艂u偶sz膮 chwil臋, ni偶 siedzenia dzie艅 w dzie艅 w krzakach. M艂odo艣膰 w niej i szlaki znaczy艂y wiele, rysowa艂y m贸j kontur.
Nie ustali艂em trasy. Wiedzia艂em dok膮d mam doj艣膰, na kt贸r膮 godzin臋. I mniej wi臋cej sk膮d. Reszta sama wysz艂a.

Ulic臋 Grzybowsk膮 wyci膮gn膮艂em z bardzo starej pami臋ci, ponad 50-letniej. Papieskie znaki - z m艂odo艣ci. Gmach "Pasty" pomyli艂 mi si臋 z gmachem Poczty G艂贸wnej, tzn, jego topografia. "Gmach by艂 wzniesiony w technologii 偶elbetowej, szkieletowej. Jak na owe czasy by艂a to bardzo nowoczesna konstrukcja. Gmach swoim wygl膮dem przypomina艂 gotycko-roma艅sk膮 wie偶臋." Znak "Polski Walcz膮cej" znalaz艂 si臋 nagle przed moimi oczami nie w tym miejscu co si臋 spodziewa艂em. Oprzytomnia艂em. Ca艂a reszta by艂a tam gdzie trzeba. Przez jaki艣 czas by艂em innym cz艂owiekiem, cho膰 r贸wnie nikomu niepotrzebnym. Zawalidrog膮 poniek膮d - "wchodzi mi pan pod nogi". Musia艂em jednak wykona膰 zadanie. Gra偶yna nie mog艂a, prowadzi艂a zebranie og贸lne dla rodzic贸w w Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Musia艂em dopi膰 kielich upokorzenia. Nawet w liceum mia艂 by膰 przecie偶 dzie艅 otwarty nie dla dziadk贸w, tylko ojc贸w i matek. Trudno, tak wysz艂o.

Zapach konwalii w lokalu "na rogu" obok kawy Latte, pisanie wiecznym pi贸rem, przygl膮danie si臋 ludziom, 偶ycie z nimi cho膰 w taki szczero-eko-pokr臋tny spos贸b, sprawia mi jeszcze przyjemno艣膰. Intelektualn膮. Pyta艂bym wszystkich o to samo, o 偶ycie w jakim艣 rysie (rycie?), o 艣mier膰, o rodzin臋, dlaczego ten m膮偶, ta 偶ona, dlaczego sam, sama, i mo偶e - co robi膮 dzieci... A taki siedzi, patrzy jak id膮, siedzi i siedzi, id膮 i id膮.

Aleja Solidarno艣ci sta艂a si臋 d艂u偶szym rozdzia艂em 偶ywej ksi膮偶ki 偶ywej biblioteki. Szuka艂em starej jad艂odajni, znalaz艂em "Teatr Kamienica". Wzi膮艂em wszystkie prospekty. W domu poczytam.
Kupi艂em bu艂ki z oliwk膮, kie艂bas臋 jak膮艣 tam, podsuszan膮, kt贸rej nie ma jeszcze w katalogu, oczywi艣cie z promocji, i kefir. Zestaw jak za dawnych lat.
Usiad艂em na 艂awce przed kinem "Muran贸w", tak jak siada艂em w innych stolicach, Pary偶u, Londynie, Nowym Yorku i tak samo jad艂em i patrzy艂em przed siebie. Ca艂e 偶ycie chcia艂em zrozumie膰 co siedzi w ssaku dwuno偶nym wszystko偶ernym. Tylko ten gatunek jest obdarzony rozumem. Mam zdolno艣膰 my艣lenia - po co - dlaczego - nad sob膮 i ca艂膮 reszt膮. Samo艣wiadomo艣膰 nie daje mi spocz膮膰 ani na chwil臋 w moim wszechczasie. Czy to jest Broadway, Piccadily, Champs-Elysee, wiejska dr贸偶ka i polna 艣cie偶ka.
Mijali mnie ludzie jeszcze starsi ode mnie, pani z drug膮 pod r臋k臋, kt贸ra艣 musia艂a mie膰 wi臋cej ni偶 dziewi臋膰dziesi膮t, bo inaczej ile mia艂a ta pierwsza, i artystka z kartonowym blokiem, teczk膮, bardzo du偶ego formatu, i Youppie w garniturze na rowerze, i nie youppie, i... Jaki b臋dzie ich wiecz贸r i dzie艅 nast臋pny? Za ka偶dym zostaj臋 zastyg艂ym spojrzeniem.
Ale chcia艂em ju偶 by膰 w domu przed telewizorem, m贸wi膰 Olku, Andrzeju nie k艂贸膰cie si臋, Marysiu nie wrzeszcz, albo najlepiej wyjd藕cie i zamknijcie drzwi za sob膮. Pewnie bym najpierw nim usiad艂, sprawdzi艂 co si臋 dzieje na blogu i na Facebooku.

Sko艅czy艂em po偶ywa膰, wsta艂em, ruszy艂em przed siebie.
Min膮艂em miejsce gdzie mieszka艂 Cyprian Norwid w 1836, kiedy mu prababka ze Strach贸wki umar艂a. M艂ody by艂, 15-letni. Zaraz za s膮siada miejsce ma ko艣ci贸艂 reformowanych ewangelik贸w, w kt贸rym to ko艣ciele odbywa艂y si臋 nabo偶e艅stwa ekumeniczne, kiedy jeszcze m艂odym po Taize si臋 chcia艂o budowa膰 lepszy 艣wiat. Tam si臋 spotyka艂o biskupa, Polaka i innych. Polak dzi艣 chyba dobrze zarabia, bywa nagradzany. W臋dzonego w臋gorza od nich (chyba 艣lubnego) jedli艣my z Andrzejem Madejem jad膮c PKP z Warszawy-Zielonki do Lubli艅ca na ewangelizacyjne rekolekcje nied艂ugo po zab贸jstwie ksi臋dza Popie艂uszki. Daty pami臋tam, bo wiersz mu napisa艂em, o dnie mulistym zalewu pod W艂oc艂awkiem.

Doszed艂em do celu po艣redniego, przesuwanego ko艣cio艂a. To by艂a sensacja w tamtych czasach, a ojciec pracowa艂 w Instytucie Techniki Budowlanej (ko艣ci贸艂 Narodzenia Naj艣wi臋tszej Maryi Panny z 30 listopada na 1 grudnia 1962 zosta艂 przesuni臋ty o 21 metr贸w). Mia艂em wtedy 9 lat. Czeka艂em na jego powr贸t z Warszawy na ulicy Ko艣ciuszki 26m5 w Legionowie i wypija艂em przynajmniej p贸艂 litra mleka, kt贸re dostawa艂 w pracy. P贸藕niej czeka艂em na "Express wieczorny" i jakie艣 powie艣ci w odcinkach, chyba pami臋tam co艣 o Montevideo, albo inna Andrzeja Wydrzy艅skiego. W soboty wieczorami s艂ucha艂o si臋 w radio "Matysiak贸w".

Ko艣ci贸艂 - o wielkie dziwo - otwarty. Siwy, starszy ode mnie odprawia艂 swoja prywatna drog臋 krzy偶ow膮. Jak nasz papie偶, codziennie? Mo偶e 偶ona mu zmar艂a, mo偶e ma inne 艣wiat艂o wewn臋trzne. Mi艂e, w tym samotnym 艣wiecie, mi臋dzy Pa艅stwem a Rynkiem, nigdy nie jest sam. Chce wsp贸艂-nie艣膰 krzy偶. Mo偶e po to mu ko艣ci贸艂 przestawili?
Ja odwrotnie, w m艂odo艣ci, chodz膮c po Warszawie do ko艣cio艂贸w zachodzi艂em. Czasem na spowiednika trafi艂em. Czasem godzina ciszy ratowa艂a m贸j 艣wiat. Nie posiedzia艂em tym razem, fizjologia (po kie艂basie promocyjnej z pieca?) mnie pogoni艂a do "Poniat贸wki" pr臋dzej ni偶 my艣la艂em. Zd膮偶y艂em, oni maj膮 ten ko艣ci贸艂 "naPrawd臋" pod bokiem (proponuj臋 str贸偶om j臋zyka polskiego tak膮 pisowni臋 na sta艂e, co艣 musi by膰 Sta艂e i z Wielkiej Litery!).

Od pa艅 profesorek us艂ysza艂em to, co nieraz m贸wimy innym rodzicom (i dziadkom). Dobrze, 偶e cho膰 sie ostrzyg艂em wcze艣niej i ogoli艂em. Jednak g艂owy popio艂em nie mia艂em posypanej. Takiej nie zna艂em 偶adnej swojej c贸rki, ani syna. Cho膰 za ka偶de inaczej, ale dzi臋kowa膰 i martwi膰 si臋 trzeba. Ka偶da s艂abo艣膰 w nich ma korze艅 w moim niedorastaniu do Cz艂owiecze艅stwa, bardzo szumnie i prawdziwie m贸wi膮c. Jest grzech, jest prawda, jest Zbawiciel. Dla ka偶dego z nas. By艂o mi przykro, ale nie dlatego, 偶e musia艂em s艂ucha膰, tylko, 偶e Hela musi przechodzi膰 taki okres w 偶yciu. Daleko j膮 to zaprowadzi, bo wcze艣nie zacz臋艂a kopa膰 si臋 z koniem troja艅skim, kt贸rego ka偶dy ma w sobie. Wobec pa艅 profesorek wyzna艂em w ni膮 wiar臋. Jestem materia艂em na ojca, katechet臋 i dziadka refleksyjnego, nieskorego do pot臋pie艅, rozumiej膮cego Cz艂owieka.

Autokary Dar-Busa wo偶膮 na kierunku wschodnim ludzi zm臋czonych. Podr贸偶y nie towarzysz膮 intelektualne rozmowy. Raczej o wczesnym wstawaniu, wymianie zgni艂ych pod艂贸g, lub nowszych parapet贸w.
Jaki w艣r贸d nas panuje format cz艂owieka, kultura, ludzki wymiar, horyzonty, aspiracje???
Wje偶d偶amy coraz bardziej w ziele艅, wiecz贸r ju偶 si臋 zbli偶a. Inny 艣wiat.
Na rynku w Jadowie, na ulicy ksi臋cia J贸zefa Poniatowskiego wiatr ko艂ysze ga艂臋ziami drzew, ptaki w nich gwi偶d偶膮 i treluj膮 sobie ze wszystkiego. S艂o艅ce ga艣nie na spiczastym obrysie ko艣cio艂a 艣wi臋tego Jakuba. Samochody przeje偶d偶aj膮 co jaki艣 czas. Dwie piekarnie i trzeciej sklep firmowy zapraszaj膮 na 艣wie偶y chleb.

PS.
Dzi臋ki Dorocie Suwalskiej znajomej z Fb trafi艂em na tego bloga. Zaraz wpisa艂em si臋 do jego obserwator贸w.

poniedzia艂ek, 16 maja 2011

Sentymentalne 艂a偶enie po Warszawie (1)

Skoro musia艂em, wykorzysta艂em, zrobi艂em sobie 艂a偶enie po Warszawie. Punkt docelowy - V LO "Poniat贸wka". Wystartowa艂em spod trasy W-Z. Schodami do g贸ry, do ko艣cio艂a 艣w. Anny. Specjalnie zaszed艂em do kaplicy loreta艅skiej. "Wa偶nym elementem jej wystroju s膮 epitafia i tablice pami膮tkowe, po艣wi臋cone mi臋dzy innymi Cyprianowi K. Norwidowi i J贸zefowi Pi艂sudskiemu. Szczeg贸lny charakter maj膮 tablice upami臋tniaj膮ce polski wysi艂ek wojenny, takie jak Pomnik Chwa艂y Kawalerii i Artylerii Konnej WP czy tablica Polskich Si艂 Powietrznych 1939-1945. Swoje epitafium maj膮 w tej kaplicy tak偶e ofiary zbrodni katy艅skiej, a inicjatorem epitafium by艂 przewodnicz膮cy Komitetu Katy艅skiego Stefan Melak, kt贸ry zgin膮艂 w katastrofie pod Smole艅skiem. - To epitafium jest bardzo pi臋kne, poniewa偶 jest konar drzewa, wyci臋te drzewo, pod korzeniami drzewa s膮 czaszki. Przeniesiony krzy偶 spod Pa艂acu Prezydenckiego bardzo dobrze wpisa艂 si臋 w ca艂o艣膰 tej kaplicy - podkre艣li艂 proboszcz ks. Siekierski".

Chcia艂em potem przej艣膰 si臋 moimi ulicami, jeszcze od czas贸w "Lalki" i Boles艂awa Prusa. Zaraz po 艣lubie zrobili艣my sobie z Gra偶yn膮 zdj臋cie pod pomnikiem dzielnego szewca Kili艅skiego (rze藕ba Stanis艂awa Jackowskiego) i pod pomnikiem dziadka Prusa, kt贸remu go艂臋bie wci膮偶 sraj膮 na kapelusz.
Szed艂em wi臋c dzisiaj swoja Warszaw膮. Na przeciwko 艣w. Anny sta艂em w 1979 w szpalerze porz膮dkowych, papie偶 mija艂 nas ocieraj膮c si臋 sutanna :)
Na ulicy Ossoli艅skich by艂 za艣 m贸j odcinek wpuszczania ludzi (pielgrzym贸w) na plac Zwyci臋stwa pami臋tnego 2 czerwca 1979 roku. By艂em odpowiedzialny za ten odcinek z ramienia ko艣cielnego organizatora. W czasie kazania kr膮偶y艂em od Krakowskiego na obrze偶a placu. Tam prze偶y艂em kazanie, a zw艂aszcza wybuchy i d艂ugie salwy oklask贸w i potop religijno-patriotycznych 艣piew贸w. Dzi艣 przy wylocie ulicy stoi namiot "Solidarni" z asysta s艂u偶b porz膮dkowych i policji. Nie przyci膮gn臋li mojej uwagi, niewyra藕ni, nic - co by by艂o w stanie oderwa膰 my艣li od wspomnie艅. C贸偶 to znaczy wobec wielkiej historii Ducha, kt贸ra tam si臋 rozegra艂a.

Pa艂ac prezydencki mijam, jak mija艂em. Tury艣ci zagraniczni robi膮 zdj臋cia zabytku. W bocznej uliczce do Akademii Sztuk Pi臋knych jest plenerowa i czasowa galeria o "Konstytucji 3 Maja". Dobrze mi z ni膮. Polska jest jedna i ma ponad 1000 lat. 呕adna wsp贸艂czesno艣膰 nie mo偶e jej przechwyci膰 dla siebie.
Id臋 a偶 na r贸g Nowego 艢wiata z Alejami Jerozolimskimi, nie tylko ze wzgl臋d贸w katechetycznych, ale 偶eby wypi膰 kaw臋 Latte, bo pami臋tam jej smak od dnia konferencji na XX-lecie naszej samorz膮dno艣ci, kt贸ra odby艂a si臋 w Senacie RP. Mia艂em wej艣ci贸wk臋-zaproszenie przez program Liderzy PAFW, z edycji Gra偶ynowej. Przy kawie czeka艂em wtedy na innych, patrz膮c na palm臋 i de Gaulla, pod kt贸rym byli艣my um贸wieni. Ci膮gnie wilka do lasu i szklanki z bia艂ym spienionym mlekiem.

Laz艂em dalej. Marsza艂kowsk膮 wzd艂u偶 co nieco odnowionych szklanych 艣cian dawnych dom贸w towarowych "Centrum" i 偶a艂osnych pozosta艂o艣ci po najnowocze艣niejszym onegdaj kinie "Relax". Bli偶ej ulicy Sienkiewicza przypomnia艂 mi si臋 ju偶 nieistniej膮cy punkt xero, w kt贸rym odbija艂em program wyborczy do pierwszych wybor贸w samorz膮dowych roku 1990. Kazio pami臋ta艂 w nim o ka偶dej drodze i wsi, podali艣my tez nasze personalia. 呕adnych stref cienia, jawno艣膰 nad jawno艣ci膮, mo偶e tym zwyci臋偶yli艣my? Musia艂em wtedy jecha膰 do Warszawy bo bli偶ej nie mog艂em zrobi膰 odbitek formatu A3. By艂em poniek膮d przyzwyczajony do kursowania na tej trasie, z Warszawy przywozi艂em "bibu艂臋" (od Wie艣ka K臋cika, ul. Rac艂awicka, obok stadionu Gwardii).

Skr臋ci艂em w Grzybowsk膮 pod Teatr 呕ydowski i synagog臋 "No偶yk贸w". Eh, wielokulturowo艣膰! I herbata z Edyt膮 Geppert w kawiarence obok, czekaj膮c na film w Instytucie Francuskim (w jego dawnej siedzibie). Ale i inne wspomnienia si臋gaj膮ce sporo jeszcze zniszczonej Warszawy. Pami臋tam jak wracali艣my z Ko艣cio艂a Wszystkich 艢wi臋tych po jakim艣 艣wi膮tecznym (grudniowym?) spotkaniu Rodziny Rodzin. Ciemno, zimno, wietrznie by艂o. W ruinach, spod jakiej艣 ceg艂y magister, p贸藕niejszy profesor wyci膮gn膮艂 czerwony banknot. Nam, dzieciom (6-8 lat) wydawa艂o si臋, 偶e to "ruiny skarb贸w". Przez wiele lat tak my艣la艂em.
Dzi艣 nie ma ju偶 ani tego, co zosta艂 profesorem, ani dw贸ch magistr贸w, a niekt贸rzy s膮 znowu blisko ruiny.

Czasem trzeba pojecha膰 do Warszawy, gdy 偶ycie przymusi. Lubie i艣膰 w艣r贸d innych ludzi, patrze膰, zastanawia膰 si臋 sk膮d, dok膮d, jak 偶yj膮. Mam tak od ma艂ego. Jak kiedy艣 na mo艣cie we Wroc艂awiu. "Ludzie id膮 przez most, z jednego na drugi... a taki siedzi, patrzy jak id膮... Siedzi i siedzi, id膮 i id膮".

Hala Mirowska - gdzie w sali pod spodem, na studium WF Politechniki Warszawskiej, mgr J贸zef Grudkowski wyciska艂 z nas si贸dme poty na si艂owni. Nie by艂o zmi艂uj. Na zaliczenie trzeba by艂o podnie艣膰 tyle a tyle procent swojej wagi. Na sprawdzianach u niego bi艂o si臋 rekordy, bo umia艂 motywowa膰. "Nie cackaj si臋 ze sob膮 - raz, dwa, w g贸r臋". Posz艂o, opu艣膰.

(cdn.)

niedziela, 15 maja 2011

Media do 偶ycia wiecznego





Media graja nam na nerwach. Moje emocje bardzo s膮 zale偶ne od nich. Teraz na przyk艂ad pisz臋 pod dzia艂aniem z艂o艣ci, 偶e nie dzia艂a nam Internet w domu (s艂abiutko). Dzisiaj pracuj臋 i w艂a艣ciwie 偶yj臋 z pomoc膮 Internetu. C贸偶 to za 偶ycie.
„Mi臋dzy Ziemi膮 a Niebem” zapl膮ta艂a si臋 polityka. Mia艂a by膰 rozmowa o Radiu Maryja, ale pose艂 Zbyszek Girzy艅ski natychmiast zrobi艂 wrzutk臋, 偶e „PJN chce si臋 tylko za pomoc膮 tej dyskusji dosta膰 na listy wyborcze PO”(!?) i uniemo偶liwi艂 merytoryczna rozmow臋.
Oni chyba 膰wicz膮, jak zabi膰 (nie dopu艣ci膰) takie rozmowy. Wojtek Reszczy艅ski dorzuci艂 swoje o „prawdziwych Polakach”, co podobno si臋 mierzy mi艂o艣ci膮 do kraju, i sko艅czy艂a si臋 rozmowa o najbardziej kontrowersyjnym radiu (w kategorii gazet r贸wna si臋 z nim pod tym wzgl臋dem tylko Gazeta Wyborcza). Rozumiem pos艂a Zbyszka i redaktora Wojtka, zbyt wiele w najbli偶szych wyborach po艂o偶yli nadziei i rachub w Toruniu.
Tylko Marka Zaj膮ca by艂o mi 偶al. Trzymaj si臋 Marek, lubi臋 ci臋 :)

Media daj膮 te偶 oczekiwane i nieoczekiwane rado艣ci:
1) Najpierw to, 偶e sami mo偶emy publikowa膰! To, 偶e mo偶emy si臋 objawia膰! Cho膰 niestety w rodzie Polak贸w (ho, ho, ho... a na pewno od czas贸w Cypriana Norwida) nie jest to jeszcze popularne. Nawet w XXI wieku, w艣r贸d nam wsp贸艂czesnych, 21 lat po transformacji ustrojowej, ale c贸偶 to jest dla zmian w mentalno艣ci – nie obra偶ajcie si臋 – nad mentalno艣ci膮 personalistyczn膮 ci膮gle ci膮偶y mentalno艣膰 kolektywistyczna (wypadkowa tzw. stosunk贸w produkcji - pomarksistowska kategoria - 艣wiadomo艣膰 zale偶na od „bazy materialno-spo艂ecznej”).
2) Czasem mo偶na przeczyta膰 taki komentarz, jak pod filmikiem z Vademecum z koncertu Rex Gloriae „Gaude Mater Poloniae”. Ile rado艣ci mo偶emy sprawi膰 sobie komentarzami. To jak okazanie 偶yczliwo艣ci u艣miechem na ulicy, a czasem tylko jak prosta odpowied藕 na pozdrowienie. Netykieta jest te偶 miara kanonu wychowawczego i kultury osobistej.
3) Podzieli艂em si臋 chlebem komunijnym i natur膮 z bocianem i sarnami pod lasem, kto艣 dostrzeg艂, dzi臋kuj臋. Ja dostrzeg艂em rado艣膰 z I Komunii w parafii MB Kr贸lowej Polski w Wo艂ominie. Tak 艂atwo czyni膰 艣wiat troch臋 lepszym, Ludzie pokorni powiedz膮 „Ma艂olepszym :)”. Wszystkich chcia艂bym dzisiaj pozdrowi膰, wymieniaj膮c, nie wymieniaj膮c z imienia i nazwiska...
4) Mog臋 偶y膰 w nieustannym dialogu, nie wychodz膮c z domu. Dzi臋kuj臋 wszystkim szczerze i g艂臋boko zaanga偶owanym we wsp贸lnoty samorz膮dowe (czyli gminy), a tak偶e Wsp贸lnocie Samorz膮dowej (czyli stowarzyszeniu), zw艂aszcza tym, kt贸rych nie irytuj臋 za bardzo moim pisaniem, z kt贸rymi tak bardzo chcia艂bym kiedy艣 podj膮膰 powa偶n膮 (nawet teologiczn膮) rozmow臋 na bliskie nam, 偶yj膮cym na dole struktury spo艂eczno-samorz膮dowej tematy.
5) Kto wi膮偶e media, w tym Internet z dost臋pem do pi臋kna, dobra, prawdy? A przez to wp艂ywanie nie tylko na nasz intelekt, ale tak偶e 偶ycie wewn臋trzne? A tym s膮 ex definitione i par excellence! Kochane media. Tak偶e aparat fotograficzny i wieczne pi贸ro. Ka偶da niespodziewana prawda, pi臋kno i dobro zapraszaj膮 do medytacji. A medytacja jest jeszcze lepsz膮 drog膮. W DOBRYCH CZASACH ZYJEMY. Komu mamy dzi臋kowa膰? Rodzicom, przodkom i... B脫G ZAP艁A膯!

sobota, 14 maja 2011

Zjazd Regionalny Wsp贸lnoty Samorz膮dowej


Lubi臋 takie wydarzenia. Lubi臋 powag臋, wyra偶aj膮c膮 si臋 tak偶e garniturami, bia艂ymi koszulami i krawatami. Czu膰, 偶e o co艣 wa偶nego idzie.

Zacz臋艂o si臋 hymnem pa艅stwowym i modlitw膮 za przyjaci贸艂, kt贸rzy zgin臋li pod Smole艅skiem. Wieczny odpoczynek racz im da膰 Panie. (Wczoraj tez zacz臋li艣my modlitw膮 spotkanie Rzeczpospolitej Norwidowskiej - by艂膮 30 rocznica zamachu na Papie偶a i pami臋tnego spotkania Solidarno艣ci RI we wsi Rozalin.)

Nie lubi臋 formalno艣ci, sprawozda艅, wybor贸w, procedur. Lubi臋 dyskusje. Rzeczowe, pe艂ne respektu dla ka偶dego powa偶nego g艂osu. Lubi臋 poszukiwanie prawdy.
Dlatego zg艂osi艂em poprawk臋 do proponowanych zmian w statucie (paragraf 15 pkt.1) odno艣nie struktury stowarzyszenia. Zaproponowa艂em dopisanie "oddzia艂y stowarzyszenia mo偶na tworzy膰 tak偶e w gminie, lub kilku gminach". Upomnia艂em si臋 o gminy, tak jak zapowiedzia艂em wczoraj. Wniosek upad艂 (6 za, 61 przeciw, 9 wstrzymuj膮cych si臋). Wa偶ne jednak, 偶e sprawa zosta艂a zasygnalizowana. Dyskusja o stowarzyszeniu, wsp贸lnocie, gminie musi trwa膰 wiecznie. Musimy ci膮gle pyta膰 "czym jest, czym s膮"?

Mam przed sob膮 tekst encykliki spo艂ecznej JPII Centessimus annus(Stulecie), kt贸ra jest elementarzem my艣lenia o cz艂owieku, pa艅stwie, gminie, stowarzyszeniach, rodzinie... Wszystko w niej jest prosto nazwane, tworzy sp贸jn膮, logiczna ca艂o艣膰.

Nasze stowarzyszenie ma 10 lat. Na zje藕dzie przyj臋li艣my deklaracj臋 ideowo-programow膮. W niej tak偶e cytuje si臋 papie偶a. Pytanie jak jego nauk臋 prze艂o偶y膰 na zapisy statutowe, a jeszcze bardziej, jak prze艂o偶y膰 na 偶ycie. Jest o czym rozmawia膰. Ba, jest o co si臋 spiera膰.

"Cz艂owiek jest przede wszystkim istot膮, kt贸ra szuka prawdy, usi艂uje ni膮 偶y膰 i pog艂臋bia膰 j膮 w dialogu, kt贸ry obejmuje dawne i przysz艂e pokolenia... Ka偶dy cz艂owiek buduje w艂asn膮 przysz艂o艣膰 i wp艂ywa na losy innych ludzi, w zale偶no艣ci od tego, jak pojmuje siebie samego i swoje przeznaczenie".

Bez prawdy ani rusz. Bez dialogu, ani rusz... do prawdy. Najbardziej zagadkowa jest perspektywa czasowa dialogu wed艂ug papie偶a. Nie tylko obecni na sali. Nie tylko wsp贸艂cze艣ni. Tak偶e dawne pokolenia. I PRZYSZ艁E. To jest zagadka metafizyczna. Jak rozmawia膰 z tym, co dopiero nadejdzie? Mo偶e to niewyobra偶alne dla nas, ale nie dla papie偶a. W jego nauce jest wskazana droga realizacji tego postulatu. Trzeba szuka膰 integralnej koncepcji cz艂owieka.
Nie m贸wi臋 nic nowego To wszystko jest w encyklice. Wisi tak偶e w wielkim streszczeniu na mojej stronie "O wsp贸lnocie (samorz膮dowej)".

Bo w nauce spo艂ecznej Ko艣cio艂a, a my z niej czerpiemy inspiracj臋 i na ni膮 si臋 powo艂ujemy, "wszystko si臋 bierze z natury cz艂owieka... Nie mo偶na zrozumie膰 cz艂owieka, analizuj膮c jedynie jego aktywno艣膰 gospodarcz膮, samorz膮dow膮 i polityczn膮. 呕eby zrozumie膰 cz艂owieka trzeba wej艣膰 na pole kultury, j臋zyka, historii. Trzeba przemy艣le膰 postawy przyjmowane „wobec podstawowych fakt贸w egzystencjalnych, takich jak narodziny, mi艂o艣膰, praca, 艣mier膰. Te realizuj膮 si臋 na najni偶szym poziomie 偶ycia spo艂ecznego, w gminie. Osi膮 ka偶dej kultury jest za艣 postawa cz艂owieka wobec najwi臋kszej tajemnicy: tajemnicy Boga”. Ko艣ci贸艂 przyczynia si臋 do ubogacenia wizji (i godno艣ci) cz艂owieka. Tylko wiara objawia mu w pe艂ni jegoprawdziw膮 to偶samo艣膰 i w艂a艣nie z niej wyrasta nauka spo艂eczna Ko艣cio艂a. Ko艣ci贸艂 stara si臋 wykorzystywa膰 dorobek nauk przyrodniczych i filozofii. Ko艣ci贸艂 objawia cz艂owieka samemu sobie... "Aby pozna膰 cz艂owieka, cz艂owieka prawdziwego, cz艂owieka integralnego, trzeba pozna膰 Boga" (Pawe艂 VI).

Przywo艂uj膮c i cytuj膮c papie偶y w naszych dokumentach i dyskusji musimy si臋 zgodzi膰, 偶e - „rozwi膮zanie aktualnych problem贸w ludzkiego wsp贸艂偶ycia wymaga uwzgl臋dnienia ich wymiaru teologicznego”. G艂os katechety (z 29 letnim sta偶em) jest potrzebny w wielu publicznych dyskusjach :-)