(1978)
nie widziałem cię już cały miesiąc
- a cóż to jest miesiąc
zdarzyło mi się życie
- i cóż to jest życie
mówi się...
żyje się...
już na początku zbudowałem nad nim most
dusza wyrwała się na drugą stronę
zmęczona nie wróciła
syzyfowo się bez niej buduje wiarę nadzieję miłość i dom
korytarz szkolny był ogromnie wielki
teraz gdy wszedłem sięgał mi do pasa
sterczałem nad nim wyrośnięty
życie było jak ocean snów
teraz ma wymiar jednego kroku
a może to ja jeszcze rosnę
***
CAŁKOWANIE WSPOMNIEŃ
wieczór niedzieli w zimny czerwiec
a dla mnie świt wspomnień
mam w ustach (podniebieniu!) smak nieba
idę
wracam pod drzewami
czy układam leżak
zawiewają wspomnienia dni marzeń i przeczuć
srebrne (za)gwoźdźce pamięci
pewna noc sierpniowa
miała gwoździe gwiazd
te gwiazdy widziały mnie
widziały moja tęsknotę
słyszały śpiew fletu
i mszę na piaskowcu Mstowa
scalam wspomnienia po wszystkich marzeniach
(1972?)
***
... nie upływał czas
znienacka w mojej klepsydrze
runęła lawina pustyni
czy osuwa się młodość
czy zapada wyrok
czy narodzę życie
nim narodzę śmierć
***
iść mi na pustynię
bo nie umiem mijać ludzi
za każdym zostaję
zastyłym spojrzeniem
***
ZAPATRZENIE
na Mazury
na maki
na pola
na Śniardwy
na harcerskim obozie
naokoło ogniska
zapatrzony komendant z kolanami pod brodą
zapatrzeni harcerze w ogień
zapatrzeni harcerze w komendanta
na Mazury
na maki
na pola
na komendanta
na harcerzy
na ogień
na oddale
(obóz był w 1974)
***
MOJA TEOLOGIA (1)
potrzebne były mi ręce
i wyrosły mi ręce
potrzebne były mi nogi
i wyrosły mi nogi
potrzebne były mi oczy uszy i mózg
i uformowały się
byłem głodny
narwałem jagód i grzybów
napadły mnie wilki
uciekłem im
i wszystko widzialem słyszałem
i byłem przebiegły
lecz po co dano mi duszę
***
czarne okna w pokoiku na poddaszu
za nimi wicher świszcze w mym ogrodzie
świeca cicho się pali nad wierszami Jesienina
ciche książki na stole
ktoś skończył swój pontyfikat
on
i byli poeci
maja już spokój
ja swój napotkam
czekam
***
druty
psy
pusty las
krzyk strzały
cierpienie
śmierć
leżałem w dławiącej ciszy
w Sobiborze
***
MOJA TEOLOGIA (1)
potrzebne były mi ręce
i wyrosły mi ręce
potrzebne były mi nogi
i wyrosły mi nogi
potrzebne były mi oczy uszy i mózg
i uformowały się
byłem głodny
narwałem jagód i grzybów
napadły mnie wilki
uciekłem im
i wszystko widzialem słyszałem
i byłem przebiegły
lecz po co dano mi duszę
***
czarne okna w pokoiku na poddaszu
za nimi wicher świszcze w mym ogrodzie
świeca cicho się pali nad wierszami Jesienina
ciche książki na stole
ktoś skończył swój pontyfikat
on
i byli poeci
maja już spokój
ja swój napotkam
czekam
***
druty
psy
pusty las
krzyk strzały
cierpienie
śmierć
leżałem w dławiącej ciszy
w Sobiborze
(lipiec 1975?6?..)
***
PASAŻER NA GAPĘ
wstałem
znów nie widzę dnia
mgła
zająca niedźwiedź
mnie też coś za oknem trzyma
a pociąg pędzi jak szalony
***
PODMIEJSKIM DO WARSZAWY
babsko ucisza
buch! gęsi w łeb
co one kwa!
a może to były kaczki
***
NIESIENIE KRZYŻA
Jezu Chryste Panie
gdzie wszyscy jesteście
w cztery wołam strony
idę miastem Legionowem
krzyż mam przetrącony
***
COŚ O TAKIM
taki - umiera swoje życie
w bezsenne noce
w deszcz o 5.00 rano 1 grudnia
napisze wiersz
o dziwnej złej porze
bądź wcale
taki -
zagubiony i zgubiony
szukający i szukany
sierota Boży
***
TAKI
idzie przeze mnie
dotyka ciebie
nie moje w tobie zasadzi
taki nie sieje
nie żnie
a widzi że jest
***
ODPOWIEDŹ
odpowiem -
tak
słowo
ja
ty
i
***
***
WIERSZ
mówię do ciebie
na każdą okazję
przemów do mnie
w każdej sytuacji
spotkajmy się
w każdym mgnieniu oka
na wieczność
***
SPOTKANIA
w każdym miejscu
i o każdej porze -
na mapie
na planie
***
słowo słowo określ mnie
zamknij ściśnij mnie
aż będę jeden ja
daj mi się zobaczyć
stwórz mnie
a potem
bryźnij mnie w ekstazy
***
jedni mówią szalony
drudzy mówią że głupi
a ja bym chciał na tacy kelnera
miłość wnieść między ludzi
ale mam serce za trwożne
uśmiech zbyt nieśmiały
postawę niegodna
przeszłość nie świetlaną
niech ja wezmę że szalony i głupi
a wy potraficie - a wy resztę zróbcie
***
czego ja chcę?
żeby mi niebo odciążyło głowę
żeby mi miłość napełniła serce
żebym nie myślał nie wiadomo o czym
żebym nie walił głową w jakiś mur
żebym nie ryczał jak wół
jak głupie cielę
jak chłopiec z zapałkami
żebrak z pusta czapką
pijak na na ulicy
.......
których siecze deszcz
***
MAŁY KSIĄŻĘ
jaka bieda z tym jednym zagubionym życiem
co zrobić z jednym zagubionym życiem
lekkim nieważkim jak ulotna bańka
w wielkim masywnym monolicie miast
świat jest okrągły jak supeł
związanych ludzi-miast-interesów-biur
bruków-ulic-wieżowców-migających świateł
co zrobisz gdy znajdziesz jedno zagubione życie
dla którego nie ma biur znalezionych rzeczy
w Warszawie, Paryżu, Ciechocinku
podnieś w muszli dłoni jak czerpie się wodę
powoli unoś żeby nie uleciało jak puch albo babie lato
i zamknij dłonie jak książkę z zasuszonym liściem
ono już jest twoje
***
ROZMOWA
nie wiem co chciał mi powiedzieć potok
ani co jodły szumem gałęzi dobrych na kropidło
co brudna uliczka w sennym Tomaszowie
co równiny Mazowsza
ze swoimi piaskami, sosnami
i co ja im mówiłem
a przecież ciągle trwa jakaś rozmowa
***
(1980)
NOC ZMARTWYCHWSTANIA
wyrzygany spomiędzy ludzi
czerwony jak żużel
na białej pościeli
żarł sam swoje trzewia
do wymiotów nie-my
cały był skowytem
jak wrzask głuchego
gdy mu wydzierano oczy
w czarnej wściekłej nocy
zdychał od PRAGNIENIA
bez kropli nadziei
każdy może zmartwychwstać
ale kto się odważy
***
nie syp obłędu ludziom pod nogi
oni idą w kurzu i nic już nie widzą
myśli zarannej bądź rosą i wiatrem
niech wiatr myśli ich twarze owionie
niech popioły odmiecie
żeby z rosy myśli
zieleń prawdziwie się zazieleniła
ziemia zapachniała
***
stań Stańczyku
stój stoiku
siądź sofisto
rusz się perypatetyku
bądź człowieku
***
TRENY
1. jak zranione drzewa wyciekają żywicą
tak my płaczemy trenami
czas rzadko obraca je w bursztyny
ale one płyną
chociaż o nie będę lżejszy
2. swego smutku nie zabrudź goryczą
bądź smutny jak łza
jak kryształ smutku
cichym i dobrym
lepszym?
3. nie odwracasz koła
co było - jest dobre
co jest - jest ciężkie żałobą
wspomnienia jak oszczepy własną wyrzucone dłonią
jakby czas obiegły i wracają w ciebie
nie odwracaj się tyłem
one dokończą - co wtedy zacząłeś
4. kształt mego smutku?
zamknięte oczy
zaciśnięte usta
i noc jest we mnie
jak ta poprzednia
w której nie zmrużyłem powiek
otwieram oczy
świat stoi dokoła z załamanymi rękoma
i czeka aż się podniosę
otwieram usta
złorzeczyć mam?
nie - szczęść wam Boże - mówię
zamykam usta
i zaciskam oczy
tamto znów jest we mnie
ono jak morze
ja jednak - jak wyspa
***
RÓŻANIEC ŻYCIA
jeśli rozsypia ci się koraliki tego różańca
to zmartwychwstanie może ci wypaść przed śmiercią
możesz mieć drogę krzyżową po wniebowstąpieniu
a nawiedzać będziesz przed wszelkim zwiastowaniem
i nic nie sięgnie swojej własnej prawdy
ani tego zrozumieć ani w tym zamieszkać ani szczęścia szukać
te koraliki różnie można powiązać od nowa
przyjacielem, pokorą, miłością
polna drogą przy której krzyż stoi
zaraz za tym krzyżem
znajdziesz dobrze zaokrąglone przez tyle pokoleń
wiarę nadzieję i miłość
a dalej radość cię czeka
bo już znasz tajemnicę
i chcesz się nią dzielić
ponieść ją do ludzi
i siebie im zwrócić - oni się ucieszą
O jak dobrze jest przeżyć takie narodzenie
ofiarowanie i odnalezienie
znów ciągle od nowa śmiać się ludziom w oczy
iść tak prawdziwie nie obok ale drogą życia
na której wszystko mądrze ustawione
.......
tak i cierpienie przyjąć jako ogień próby
w tych koralikach jest jeszcze barw wiele
a między nimi bogactw innych a może i cieni
więc schyl się i podnieś ten różaniec z ziemi
znów powiązany od krzyża do krzyża
przez radość cierpienie i chwałę
weź go jak skarb jak korale
co zawsze masz na sobie by ładnie wyglądać
i w wieniec zwycięstwa starość kiedyś zmienić
***
WYPADEK
rozsypami z wysoka
ciężko spadliście
na moje serce
jak wasza śmierć boli
choć płaczę
dziś muszę do braci
sierot tej ziemi
pójść
o was - tylko z wami
z Bogiem w ciszy świątyń
i z tym niemową -
strażnikiem cmentarzy
a nie z gazetami
wybaczcie gazeciarzom ich zgiełk
***
idą nie widząc
ciągną za sobą
welon swego losu
idą lasy ludzie
czasy i śmierć
zostając na wszystkim
wiatr welon powierza
różom ostom poetom
dokończyć tę pieśń
***
W RADOŚĆWSTĄPIENIE
Słońce nam oczy mruży
chmury w pięty łaskoczą
i żadna rzecz nas nie nuży
i żadna nie jest za mała
***
WIOSNA
ej ty bąku
chciałbym wszystkie łąki
dla ciebie pomalować miodem
a osty wyhołubić
żeby im już nie ciążyły kolce
i z całą kwiatów rodziną
kłoniłbym ci się pod nogi
***
powołuję przed Trybunał Sprawiedliwości
Radości
Miłości
ponurych
śmiertelnie poważnych
niedowarzonych
zrzędzących
stare chociaż młode ciotki
znudzonych starych i młodych kawalerów
i całe ich pokrewieństwo
za zbrodnie przeciwko Ludzkości
a przynajmniej za mord dokonany na mnie
***
GIERKI
1.
ty bałwanie w kropki porno
żujesz miałkie kręcąc korbą
mechanicculum Vitae
2.
DO SIEBIE SAMEGO
ściśnięty wyżęty wypluty
obrzydliwy jak włos w zupie
to że mam się tam gdzie mam
przywraca mi rozmach i siły
bo gdzie i kim jestem ja sam
3.
są mądrzy uczeni
którzy ci wszystko rozpiszą na wzory
i ciebie - człowieku co do włosa policzą
na kilkaset stron wsadzą i ładnie oprawią
a ty możesz sprawdzić siłę ich przekonań
zaproponuj, że odtąd brać będziesz zamiennie
raz uczonego - raz jego w książkowej konserwie
4.
nadkwasota nadwrażliwości mózgu i czuć
to starszna choroba
leczy się ją tylko nadmineralną miłością
5.
DOWÓD Z GRAMATYKI
dzisiaj jest źle
wczoraj było gorzej
dzisiaj jest dobrze
jutro będzie le[iej
powiesz - to tylko teoria
nie - to gramatyka
logika dziejów
zło jest tylko przeszłością
bo ono już było
z przodu są radość nadzieja i miłość
bo ich nigdy tak do końca nie ma
a tylko nadchodzą
6.
WBREW PORZEKADŁU
co z oczu - to z oczu
co z serca - to z serca
razem się wierszyk ulepi
i nic nie zapomni
i nic nie uleci
7.
W KUFAICE I Z GWIZDEM PRZEZ RAMIĘ
taki
jak z kosą poezji
wyjdzie na pole
to juz wszystko skosi
siana natnie
zboża spichrzom zbliży
chwasty położy
ziemię potem zrosi
rżysko z tyłu zostawi
na którym znów poplon powschodzi
8.
"ty" to takie jedno małe "ja"
tylko z innej strony
i takie duże wokół "my"
a "ja" to "my" i "wy"
i dużo rzeczy
i jeszcze coś
9.
BEZDOMNOŚĆ
dom
bez
ność
dom ność
bez dom
dom bez
ność dom
bez ność
ność bez
10.
ZADOMOWIENIE
za
dom
o
w Jenie
w Warszawie
tu
ach!
a ja mam ciebie
11.
CIEŃ OPATRZNOŚCI
dobrze jest wiedzieć
że ktoś gdzieś
o tej samej porze też
choćby tylko jest
12.
NIE TEN ŁUK I NIE TA PIĘTA
chcesz mnie trafić grafomanem
ależ Grafem
ależ Manem
Grafem Mannem
ho! ho! ho!
***
dzień wstał
puk puk
dobrze dobrze
już wstaję
razem idziemy odwiedzać przyjaciół
zajrzeć przez okna
odsłonić zasłony
lecz oni jeszcze wszyscy śpią
niech śpią -
odpłyńcie za głośne gołębie
my dwóch
o! już jest trzeci zza chmur
on jest wesoły - on Słońce
my trzej mamy co robić
pomalować świat
cały na żółto
piękny jak paw
lekki jak wiatr
i te są tylko nasze smutki
że nie możemy nakryć wam do stołu
lub zaparzyć kawy
jeszcze tylko nakręcimy wam budzik marzeń
i musimy odejść w cień
***
SIEDZĄCYM PRZED PUSTĄ ŚCIANĄ
wczoraj mogłeś dać wszystkim cały świat
dzisiaj jesteś jak skowyt kopniętego psa
prośbą o jałmużnę
wczoraj na te same drzewa patrzyłeś w zachwycie
sadzałeś na nie wróble gołębie i szpaki
dzisiaj są dobre na szubienicę
czy może się tak wszystko wyślizgiwać z dłoni
patrzysz na swe ręce - są puste
wszystko odeszło
zostały nieme usta
nieme uszy i oczy i ściana przed tobą
wczoraj byłeś u ludzi
dziś jesteś u siebie
wróć na palcach
wciśnij się przez szparę
oni zobaczą twoje silne ręce
i powierzą im siebie
ustom każą śpiewać
oczom wypatrywać drogę
a z twej pełnej duszy
będą nalewać w wyschnięte koryta rzek
***
PRZECZUCIE
ty spadasz jak kaskada
z niebios na wiatr
wiatr podaje cię drzewom
i sam gna z chmurami
drzewa podają cię nam
pszczołom i cieniom
cień podaje cię ziemi
opadasz na wszystko jak rosa
przemieniasz skwarny dzień
przemieniasz znojny trud
przemieniasz jałowa ziemię
w dzień trud i ziemię człowieka
***
kto mnie uwolni od siebie
może mieć burłaka
co uciągnie cały konwój galer
może mieć kaczkę na łańcuchu
co znosi złote jajka
może mieć posłańca radosnych nowin
zaklinacza jadowitych bezsennych nocy
parasol od deszczu i laskę na drogę
może mieć ze mnie
pogotowie ratunkowe dla wszystkich w potrzebie
ul dla dla pszczół
rękawiczkę na swa rękę
ojca wyznawcę kochanka i brata
ale gdzie jest ten silny
co stanie na straży
bym już więcej nie powrócił do mnie
***
MODUS...
gdybym autorem był tej muzy
to bym jej tak nie fałszował
jestem tylko zawołanym grajkiem
a ona mną miota i gra
dyrygent stawia mnie po kątach
klnie i wyrzuca
cierpliwie go znoszę
wychodzę i wracam
on czeka i wie
gram muzykę nie swoja
na swą własna modłę
***
ZAPROSZENIE
chcesz odejść tak nagle
zamknąć świat
zamknąć ludzi
w pięści ściśniętej rozpaczą
nagle i z krzykiem
trzasnąć drzwiami na odlew
wszystko i siebie
i nic
przyjdź do mnie
będę czekał przed drzwiami
bez słów
nie powiem słowa
którego nie chcesz
usłyszę słowo
którego nie powiesz
żeby noc nie nadeszła
nie zgasimy świateł
i żeby nie usnąć
będziemy opowiadać nie spełnione sny
***
TESTAMENT DLA PZRYJACIELA
bierz mnie na spacery
powieś jak rekwizyt w szafie
wyrzuć za drzwi
włóż do albumu wspomnień
przypnij obok chorągiewki swej mety
będę słuchał milczał
zrób ze mną co chcesz
widzisz jaka śmierć jest dobra
(6.4.1980)
***
gdy wstałem z nocy
świat był na poziomie pięt
potem uniosłem go na wysokość czoła
był jak cierniowa korona
ptaków śpiewanie wysklepiło go wśród gałęzi
Słońce wznosiło go dużo ponad ptaków granie
zadzierałem coraz wyżej głowę
***
wyliczone dzieci
dzielone przez metraż
i lata czekania na "Fiata"
rodziły się wypełnić zaprogramowaną lukę
były też skreślane w ostatniej chwili
jako błąd w rachunku
świat rozsiadał się wygodniej
w pierwszej klasie szkoły życia
jej dyplom dawali
wraz z osiągnięciem wiedzy
że życie jest na wiarę
a nie na rachunek
dyplom rzadziej dawali
niż nagrodę Nobla
***
WIERSZ NIEDOKOŃCZONY
Jan, Ewa
Nowak i Kowalski są
ciebie nie ma
ty jesteś i się stajesz
biorę każdą twoją chwilę
gdy gwiżdżesz na gałęzi
gdy zimą śpisz pod stosem liści
gdy jak jęzor lodowca płyniesz
gdy motylem jesteś na wiosnę
gdy jesteś powagą
gdy jesteś śmiesznością
gdy mówisz tak
i gdy mówisz nie
.....
***
Ciebie nie ma w księgach nauki
nie zna Ciebie szkiełko i oko
ale co począć z nami
w nas ciągle wznoszą się i opadają
krzyczą i milkną
choć ich nieraz nie chcemy
a są
o każdej porze
tysiące ich
zawołań w nas
do Ciebie
i o Ciebie Boże
***
a) Tobą
jak czystym powietrzem
jak źródlaną wodą
orzeźwiającym tchnieniem
obmywam swą duszę
w pustym cichym kościele
w tłumnym nabożeństwie
pod otwartym niebem
b) wolę z Tobą rozmawiać
niż pytać czy jesteś
niech pytają uczeni
zaszyci jak kokony
w preparaty swej wiedzy
c) za tych
którzy utracili wolność
przez mądre komunały
wysłuchaj nas Panie
nie znają rozmowy w polach
pod korona nieba
wysłuchaj mnie Panie
królami nie są
choćby w te godziny
nie widzą drzewa
nie znają wiatru
i nie są drzewem
nie mogą być wichrem
ogniem i wodą
lecieć, płynąć, umierać
ożywać na nowo
o was i za was
wysłuchaj mnie Panie
***
na rożnie nocy
w płomieniach
myśli
miłości
namiętności
dzień zobaczył
zgliszcza i ruinę
dzień dobry panu
dzień dobry pani
***
NA MOŚCIE
ludzie idą przez most
a jednego na drugi
nad swoimi troskami
nad radościami
patrzą pod nogi
z parcy do pracy
a domu do domu
z brzegu na brzeg
a taki siedzi
patrzy jak idą
siedzi i siedzi
ida i idą
(Wrocław, maj 1980)
***
z WYSOKA
są lasy szosy
wstążki i pola
rzeczki
plenią się wiją
ciągną szeroko
żyją
a taki
wchłania je włóczy
w bezmiary
***
OCZY MARTIALA
Voila pola
dzisiaj i wczoraj
jadąc autostopem
ścigam Martiala
jego oczom kładę
co mam przed sobą
szeroko i w dole
on rozpogodzi
on wyprostuje
pn doda blasku
i on zrozumie
patrząc swoimi oczami
o! właśnie
mija nas brat autobus
(autostop do Erfurtu, maj 1980)
***
W RADOŚĆ-WSTĄPIENIE
Słońce nam oczy mruży
chmury w pięty łaskoczą
i żadna rzecz nas nie nuży
i żadna nie jest za mała
***
ej ty bąku
chciałbym wszystkie łąki
dla ciebie pomalować miodem
a osty wyhołubić
żeby ci już nie ciążyły osty
i z całą kwiatów rodziną
kłoniłbym ci się pod nogi
***
twój uśmiech
nawet cień od rzeczy odrywa
w słońcu otrzepuje go z kurzu
robi z niego welon
i każda rzecz staje się weselna
a porzucony smutek
odlatuje cicho
jak biały gołąb
***
SFINKS Z PRZERAŻONYMI OCZAMI
patrz
ręce mi się trzęsą
włosy wypadają
twarz mam w ogniu
wokół mnie
moje marzenia
piołun i kurz
.......
a przecież jestem cały świat
świat który był
świat który jeszcze jest
świat który odpłynie
nieznany wam świat
(metafizyka, katedra w Erfurcie, 1980)
***
BAL
gdzie to jest
i jak tam wejść
niedowidzę rękę podaj
pomóż wejść
bal bal bal
schwycił trzyma i prowadzi
w korowodów starych sznur
wszystko splata i haftuje zapomniany dawno wzór
radość przyjaźń
ręka w rękę
on i ona
ja i ty
jak kolibrów -
- uwolnionych
pierwszy lot
rozpostartych -
- szybkich skrzydeł
trzepot -
- serc
na powiekach
na uśmiechach
bal bal bal
porwał ciała
zbliżył dusze
rozkołysał
z niedomówień
z niedowierzań
zawirował
bal ten bal
na uśmiechach
na oddechach
na powiekach
został w nas
na marzeniach
na wspomnieniach
wywędrował
poszedł w dal
***
ptak ciszę otworzył
las ją rozwiesił
i trzymał wokoło
dzieciństwo z Nazaretu
ciepłe oczy matki
spokój mądrych ludzi
uczucia wspaniałe
jedne i tożsame
miękko jak motyle
zleciały nade mnie
***
DALEJ O TAKIM
nikt takich nie ścierpi
dłużej niż przez chwilę
chwile maja takie
że wszyscy ich biorą
wyjątek jest po to
by znać sens reguły
***
a taki
usiądzie pod brzozą
napisze
jutro sprawdzisz dzisiaj
coś tutaj wysiedział
żaden będąc w lesie
dłubiąc w wieczorze
i w nosie
jutro sprawdzisz dzisiaj
żeś taki spokojny
muchomor sromotnik
na przekór swej duszy
jutro sprawdzisz dzisiaj
na ile prawdziwie
nosiła cię ziemia
dając ci siedzenie
i brzozę pod plecy
jutro sprawdzisz dzisiaj
które powiedziało -
bywaj lekko
śmiesz dzieci
bądź zdrowy jak one
prawdę ściągnij siecią
z drzew
z krzaków
z tęsknoty
z nadziei
z marzenia
z siebie
ze świata
do samego rdzenia
siecią czerpakiem
słów i swojej duszy
jutro sprawdzisz dzisiaj
coś nie dopowiedział
i ganiał motyle
na tej łące ciszy
***
MOJA DUSZA
mała cicha dusza
buduje świątynie
szuka przyjaciela
rozmawia i słucha
biedna chora dusza
wrzeszczy i ogłusza
zabija
ucieka
***
gdybyś dzisiaj skroił
ubranie dla siebie
biorąc swoja formę
i swe własne miary
stargałbyś materię
i trud próżny włożył
większe wyroki niż twoje
i mądrzejsze księgi
wzięły cie dawno w rachubę
i jeśli wytrzymasz
dadzą ci mieszkanie
zamieszkasz pałac
równy między aniołami
i prochom ziemi
braciom i siostrom
słońcu i otchłani
***
rok za rokiem
stuk stuk
po tej drodze
coraz gorzej
ciężej
źle
z tyłu młodość
i wór niepowodzeń
co i po co
jeszcze chcieć
a iks igrek
jesteś przecież
każdej chwili
pókiś jest
***
dziś ci powiem
bo dzisiaj mam oczy
powtórz mi jutro
gdy może tylko
zostanie mi słuch
drogowskaz życia
to suma zamierzeń
a nie suma klęsk
i dobra wiara
je wszystkie ułoży
i wszystko pomieści
i ciebie i mnie
***
ojczyzna - jak siwa matka
ciągle jesteśmy na jej głowie
w jej włosy wplatamy swoje losy
kiedy odchodzimy do swoich spraw
ona idzie na groby braci
odmawiając dziesiątki i setki lat
na pewno modli się też i za nas
***
WAM NA DROGĘ
szukałem cienia waszych pleców
i z waszych myśli tkałem swą nadzieję
ciągłą trwogę jednak czułem
że odejdziecie
i że nie poradzę
dzisiaj was już nie ma
patrzę dokoła
tylko bardziej zadumany
na świat
na ludzi
nie na wasze groby
bo dzisiaj innym
trzeba dać schronienie
- wypuściliście wątek tajemnicy -
dobrze
podejmę
stanę na rozstajach
***
co wiemy dla innych
nie wiemy dla siebie
co wiemy o innych
nie wiemy o sobie
i nic nie pomoże
rzucanie w lustro
"ty żółtodziobie"
"błędny rycerzu"
sprawdzasz to na sobie
że łzy się połyka
uśmiech daje światu
***
MOJA OJCZYZNA
moja ojczyzna idzie w rytm mazurka
idzie z daleka i w bandażach
idzie z bolesnym uśmiechem
lecz prosi do tańca
nasza ojczyzna rodziła nas w bólach
i ciężko jest tym
którzy w nią wsłuchani
dreszcz czują
idący z tych samych korzeni
słysząc z Jasnej Góry śpiew Bogurodzica
muzyka cicha płynie od fal Niemna
najwyższy ton
podaje dzwon kaplicy w Wilnie
rozkołysany uczuciem głębokim
i wiarą niezłomną
to serce uderza w dzwon z milionów serc
te serca biły do ostatniej krwi
by utrzymać pieśń naszą
w zagrodach i dworach
i dały się wdeptać
w ziemię niepokorną
by czekać w niej chwili
gdy powstaną w nas
moja ojczyzna idzie poloneza krokiem
zasłuchana w muzykę z Mazowsza
co jak tęsknota i żal
pomnik bohaterów
wierzby i wiatr od pola
gra na jednym fortepianie
na wiele rąk
nasza ojczyzna kroczy dźwiękami mazurka
marsz marsz
w bandażach
z bolesnym uśmiechem
i prosi
chodź z nami
na pielgrzymkę życia
***
ODPOWIEDŹ
odpowiem -
tak
słowo
ja
ty
i
***
DZIEŃ PASCHY
idzie
idzie
bez
wyć
pić
jeść
***
o-czarowanie
pisze
...wiersze
......dokoła
animowane
re
...mini
......scencje
moje
***
taki
przeze mnie
idzie
nie moje
w tobie
zasadzi
taki
nie sieje
nie żnie
a widzi
że jest
***
DO RADZYMINA...
... albo
co mnie ma
co
gdzie
jak
traf
je
-stem
nie mnie ma
nie ma mnie
każdy krzak
każdy blask
każdy dzień
ach
***
W DRUGĄ STRONĘ
globus
mgła
krzaki
trawa
każdy blask
nawet ćma
cha cha cha
i aż ja
***
filozof siedzi
albo spaceruje alejami
ale to rzadziej
a mną
gdy wiosna idzie
wieje ulicami Radzymina
wiersz
jeden za drugim
między kamienną chałupą
odrapanym brukiem
starą babą
albo jesienią
***
PCHŁA
od ziemi
do nieba
skacze
chce
pchła
ja
***
KTOŚ KAŻDEGO DNIA...
...albo człowiek
Karol de Faucould
idzie
pusta czapka
sucha ziemia
pył
staje
i widzi
pustynia zna
matematyczny wzór
na nieskończoność
chlebem się żywi
i miłosierdziem
miłością syci
oczy otwiera
płuca rozpiera
i śmiechem rży
brat od wszystkiego
brat od pustyni
wszystkiemu brat
(1983)
***
JESZCZE O RÓŻAŃCU
klepać?
bezmyślnie zdrowaśki?
nie
one je szemrzą
zdrowaś za zdrowaś
ze źródła
jak kropla za kroplą
cały strumień
rzeka
płynie za horyzont
dzisiejszego dnia
najdłuższa rzeka
ode mnie do Boga
jej prąd unosi
wszystkie nasze sprawy
przyjmie litośnie
ciężką młodość
i lekkie stare kobiety
***
GOŚĆ...
...w dom
Bóg wchodzi
przekracza próg
słyszysz Abrahamie
"posyłam aniołów"
obudź się
wstań
dźwignij
idź
gość przychodzi
Emmanuel
co znaczy
"Bóg z nami"
(Tomkowi, który wyrwał mnie ciasnym myślom w sobotę Paschy)
***
wiersz to wejściówka
spokojnego snu
(w)kupił
zapisał
i usnął
***
je napisać
je doglądać
nawet dla nich
wstać
coś jest
z nas
w was
i z nieba
tu
***
BEZRADNOŚĆ
wiersz zamiast pacierza
a najlepiej ona
są takie dni
***
NIEPOKÓJ
jechać daleko
jechać blisko
pisać
zapisać
co
nie wiem sam
jechać i pisać
czytać i być
wam
***
WYPOŻYCZALNIA
tylko wejść
brać
wziąć
oni potrafią
wywoływać duchy
tylko chcieć
mieć
dla siebie poetę
***
coś
we mnie jest
czasem wybucha
lecz nadal zostaje
i walczy o swoje
jest od-budowujące
wznosi
podziwia
i mnie porywa
jak wierną falę
ona też nie ginie
z wody
na dźwięki
z dźwięków
na światło
dalej
na wzory
wróci w ideach
obieg wszechrzeczy
tak
jak powstało
tak pozostało
kret w fundamentach
kopce - jak groby
zostawia
***
********************************* INNY ZESZYT ************************************
KATECHETA
czy
gorączkową nadzieją
nie wybiegł za daleko
pół kroku
czy
zrówna się w biegu
ze swoją klasą
czy dogonią Boga
***
MODLITWA KATECHETY
pośrodku ciszy
głodnych szukających dusz
stoi zuchwale
pokorny żebrak modlitwy
która może spłynie
ze ściany
z krzyża
z uśmiechu papieża
ze złożonych rąk
pełnych skupienia
***
MODLITWA NA DOBRANOC
znów dzień
jak pigułka na bezsenność
podszedł mi do gardła
Bóg wychylił się z obrazu
światło lamp zgasił
światło gwiazd zapalił
miłosierdziem pogładził
i powiedział
"idź spać"
***
Słowo ciałem się stało
i odtąd poeci
zawsze będą mieli
coś do powiedzenia
Słowo było wśród ciał
i domostwo miało
pomiędzy nami
poeta - archeolog słowa
archeolog ciał
archeolog domów
***
złóż dłonie -
na nich
zawsze jest
lekka modlitwa
wystarczy dmuchnąć
***
KOŚCIÓŁ
Kościół będzie trwał
bo tam się zaczyna
gdzie się kończy
władza człowieka
i tym razem
na początku było Słowo
- Kościół mój zbuduję -
słowo które kapie
na suchą ziemię
w dniu zielonych świat
aby nawet drzewo
obumarłe
jak apostołowie
wydało owoce
***
mów 'tak'
mów 'nie'
bądź w prawdzie
mowa i prawda
są domostwem bycia
chwal
wielb
***
wieczność
z jakiegoś wybuchu
osiadła na drzewach
na aktach urodzenia
i na aktach zgonu
na niebie
na ziemi
na twoich włosach
na moich dłoniach
patrzę
dziękuję
(1983)
***
opadają z nas
jesienne liście
rzeka
w którą zapatrzony
całym imieniem
mówisz amen
płyniesz
i jesteś
***
tyle zachwytu mi dajesz Panie
usta i oczy, uszy i nos
ręce i nogi, serce i mózg
tyle zachwytu mi dajesz Panie
niebo i ziemię, wieczór i dzień
zapach siana, ryczenie krów
drzewa, psy, chmury, całego mnie
zagubionego w bezmiarze darów
daj jeszcze łzy
bo nie poradzę
(Annopol, 26 czerwca 1984)
***
Panie
wśród murów się modlę
sam wiesz to najlepiej
szukam Cię
klękam
zapalam świecę
psalmy i harfy
Twoje 'Jestem"
w ciszy
tutaj
widzisz Panie
za mnie
modlą się drzewa
cała przestrzeń
i wiatr
za mnie modli się
- świat
a ja piszę ten wiersz
(Annopol, 26 czerwca 1984)
***
WIARA
cztery ściany dach piwnica
na pomieszczenie twego ducha
gdy tylko przez rozum
żałośnie wyglądasz na świat
wieczność czeka za progiem
by na smyczy wiary
wziąć cię na spacer
będziecie - nie sam -
strząsać łaskę niebieską
jak rosę z liści
albo śnieg
ze świerków podniebnych
oddychać Bogiem
- jak latawiec
***
Z-MARTWYCH-WSTANIE
co upadło
umarło
zakopane
a wstało
dźwignęło
zakwitło
jest życiem
***
ŚMIERĆ
sezamie
otwórz swe podwoje
wszystkie tajemnice
sam Bóg
czeka na śmiertelnika
***
SPOWIEDŹ
grząsko ślisko i brudno
że aż już masz dość
sam albo z pomocą
myjesz swoje okna i podłogę
świat ogród i wiosna
znów w ciebie chcą wejść
a jeśli to Bóg
zmaże miłosierny
całe twe zło
to chcesz iść w pokoju
przez cały świat
pośród
i w nas
co?
***
NATCHNIENIA
czy tylko poetom
chodzą
jak wszy po głowie
swędzą w podniebienie
skąd znowu
odpowie
uczeń na katechezie
wiara
w życiu ludzi
jest przecież
natchnieniem od Boga
***
PRZYMIOTNIKI
wiara
ktoś powie
jest natchnieniem
od Boga
inny że -
natchnieniem przez Boga
a trzeci
wszystko komplikuje
i mówi
że wiara
jest natchnieniem życia
***
ROZMOWA
prowadzi
albo wyprowadza
albo spotyka
z ciebie do kogoś
albo ja do ciebie
tajemnicę
co się obchodzi
nie rzucając słowa
jak most
może zostanie
samo
nie spotkane
największe dwie
spotkały się tak
tajemnice
że pierwsza
powiedziała słowo
zaczęła rozmowę
słowem i ciałem
się stała
dla drugiej
***
miniesz na ulicy
tysiące ludzi
za których On
ale nie ty
a właśnie ty
żywy jak on
z żywymi idź
bo chcą cię brać
i w tobie on
ma dla nich być
nie mów że on
dla wszystkich jest
już przecież sam
bo może im
on tylko chce
się w tobie dać
***
ZWIASTOWANIE WIECZORNE
ptaki najsilniej
rano i wieczorem
teraz
dzień się nachyla
na ramiona
oczy uszy wątrobę
serce i nerki
Bóg
trzy litery
u z kreska
z dziecinnych pacierzy
chodzi po ogrodzie
i łące pod lasem
różaniec mówi
z matka rozmawia
i z nami
tu w Annopolu
zdrowaśkami sypie
jak chłop zza pazuchy
to zwiastowanie
znów gdzieś
człowiek narodzi się nowy
z wiecznym 'teraz' i 'jestem'
i 'pokój wam'
wyrośnie jak cedr
słabym doda sił
siwe włosy matki zaplecie
poległych
pochowa na polach bitew
w słowach Bóg zaświeci
i każda rozmowa
- w wieczne zachwyconych -
będzie odkrywała
dobro
i piękno
bo każda będzie prawdziwa
***
POJEDNANIE
pojednanie
ma dla mnie
smak powszedniej zgody
imię bratniej przyjaźni
odwiedza się po domach
szuka wspólnoty
pisanej
do partytury - "Ojcze Nasz"
***
nie wyszedłem dzisiaj z domu
nie chciałem
potrącać znaczeń
czasu oswajać
potrącać znaczeń
przedzierać się przez historię
***
dotykasz rzeczy - są szorstkie i zimne
dotykasz słów - rozsypują się
ale dzisiaj
cię nie oszukają
nie pochwycą
nie zwiążą
i nie będą szydzić
pluć
i robić z ciebie urągowiska
rozsypane słowa
są w tobie
iskrzą się
w popiele
a matka rzeczy mówi,
że nieraz
są nie wychowane
***
próbuję wierszem
zdefiniować 'teraz'
nie ma go za oknem
w zegarze kosmicznego czasu
nie ma go we mnie
albo nie zawsze
jest jak niektóry wiersz
gdy się odnajduje
to co naokoło i ty
gdy się nie mija
ani nie rozchodzi
ale gdy
spełnia się czuwanie
kiedy czekanie doczekało się
i nałożyło
na to - co spotkane
teraz to spotkanie
a wiersz - to jego nazwanie
***
teraz
to siedziba człowieka
nie było wcześniej
i nie będzie potem
***
W Piśmie są słowa
"uzupełniam braki cierpień Chrystusa"
"Dopełnienie Zbawienia"
czy można tylko powtarzać słowa
czy trzeba je zrozumieć
słowo stało się ciałem
słowa stają się ciałem
czyli żyją
pulsują
zmieniają konfiguracje
podlegają gramatykom
wchodzą w konteksty
Słowo jest tworzywem Objawienia
i tworzywem poezji
***
nauka wyjaśnia różne rzeczy
są dziedziny
np. cierpienie
sens
i całe życie człowieka
które rozjaśnia tylko Bóg
a teologia wyjaśnia
***
TY
ks. prob. J. Schabowskiemu
w ciebie się wchodzi
zamyka oczy
jest
tobą się myśli
nazywa rzeczy
śni
w tobie się mieszka
ciebie się modli
i trzaska drzwiami
ty
ja
wokoło oni
tobie dzień dobry
tobie dobrej nocy
szczęść Boże tym
co stawiają kościoły
***
MATKA
jesteś z krainy
gdzie sny najpiękniejsze
i weranda tonie w georginiach
przy stole odrabiamy lekcje
biorę cię w dłonie
pod światło
jak kryształ
serce
serce twoje słabe
jak płatek śniegu
co siądzie na twarzy
i spłynie jak łaza
Jeszcze płyniemy
jak babie lato
nad ostatnimi stacjami letniska
serce
serce moje słabe
w zawodach miłości
słowa gdzieś na dnie
nie powiedziane
nie dosłyszane
moje dla ciebie
za Twoje życie
które jest moim imieniem
***
DOM ODNALEZIONY
na czarny ogród
wchodzi się lub spływa
STĄD
ogród - to nic
może nie rozkwita wcale
i nigdzie jest
może był
kiedyś, gdzieś
a jeśli mapy
w nocy
nie gubią konturów
to jeszcze w nim lipy
pachną miodem
brzęczą pszczołami w lipcu
a dęby i sosny
ocieniają dom stary
z czerwoną dachówką
i werandą
zwaną na wsi gankiem
na ten właśnie ogród
tylu pytań dziecinnych
i całkiem dorosłych
w takiej samej nocy
tutaj co i tam
schodzę i spływam
- modlitwa wszystko może -
śpiącą starą matkę
otoczyć miłosierdziem Boga
***
KATECHEZA W 5 KLASIE
Adam z Ewą
popełnili pierwszy grzech
raczej Adam z jabłkiem
i Ewa z jabłkiem
ale wieść niesie
że Adam z Ewą
i tak pozostało
***
w pół krok jakiejś drogi
pośrodku każdego dnia
zatrzymanie
za tobą
wiesz że jest
ty też
przed tobą
może być
jest
pomiędzy
na
przenika
w
ciałem się przecież stało
i jest
wśród wszystkich
naszych mieszkań
Słowo
**
POETA I CZAS
czasem
poeta rozmawia z poetą
że czasem starszy
a ja
z czasem
oswajam
***
każdy dzień
ogromną białą kulę
biorę na plecy
przenoszę na drugi brzeg
do matki biegnę
krzyczę mamo
zamknę cię
w swoich dłoniach
nie oddam cię
***
co jest
w każdym słowie
na każdej rzeczy
w każdym teraz
w tobie
to jest
wszędzie
zawsze
na słowie
na rzeczy
na teraz
na tobie
na tym co będzie
co było
co jest
wyciągnij rękę
dotknij
weź w siebie
oddechem ogromnym
zamilknij
tańcz
***
WIERSZ FILOZOFICZNY
opowiem
doświadczenie bytu
biorę słowo Bóg
biorę go w całości
Jestem Który Jestem
gdy spotykam ludzi
najpierw widzę jestem
potem jestem drugi
zwiastunem dobrego
i dalekiej drogi
z Alfy do Omegi
gdy spotkam ludzi
gdy spotkam rzeczy
początek i koniec
jawi się wszystkiego
biorę słowo Bóg
biorę go w całości
Jestem Który Jestem
***
METODOLOGIA (1)
świątecznych nakręconych
myśli odprysk
i tych zwyczajnych
spojrzeń na zegarek
czasem wywołuje
we mnie
rym Homera
znam to
mój statek Odysa
jest w porcie wyjścia
nie wiem dokąd płynę
szczęściem żeglarza
jest żagiel i wiatr
reszta to pewność
że niezawodna jest
matematyka rymów
***
WIERSZ W GODZINACH PRACY, albo METODOLOGIA (2)
ona - twarz
więc cześć
podaję pierwsze słowa wiersza
przepraszam
pomyliłem ręce
wyciągam prawą
ładna dziś pogoda
oba zmieszana
nic nie odpowiada
mówię
biegnę
wracam
godziny mnie gonią
uważam
krzyczę
kiedy wreszcie dacie
zapisać
ten cholerny wiersz
***
WIERSZ O CZASOPRZESTRZENI
był sam
w przestrzeni
i przyszła ona
chwila
ale nie zawsze
***
ODPOWIEDŹ
odpowiem
tak
słowo
ja
ty
i...
***
WIERSZ SPISANY
wracam do siebie
bo jest tam
gzie byłem wczoraj
modlitwa u Basi
zwiastowanie
Pan jest wśród nas
jesteśmy z Nim
skupieni
schyleni
nad modlitwą
ku Ojcu
który jest wszystkim
we wszystkich
***
Rafałowi, co mi tyle wytłumaczył
- 10 minut, to nadrobi?
- już 15, chyba tak
- a pan dokąd, do Krakowa?
A ty dalej, bo ja tak
do Makowa - jeden dzień -
potem Zakopane
gdzie mieszka pan
ja w Jeziornie
zna pan RKS, dobrze grją
Nos w uśmiechu poszedł w górę.Potem jeszce, że sam gra
strzela brami, bo w ataku
mecz i rewanż, osiem trzy
trzy do siedmiu, więc wygrali
jedenaście na ich dziesięć
a po przerwie ja zacząłem
- jak masz na imię: Rafał
- a pan - Józef
- masz rodzeństwo
mam, Marcina
- starszy, czy młodszy?
znów w uśmiechu - dużo młodszy
Rafał zdał do 4 klasy, a marcin ma 5 miesięcy
Mówił jeszcze, ze miał same piątki
zna węglarki kilometraż
ciągi przemysłowe
czołgi przejechały
pół świata za oknem
***
ODKRYCIE
nie jestem sam
wy
gdzieś
też
jakoś tu
***
WERANDOWANIE
tysiąc lat
Arystote-
-las
noc zapadła
i nawet się nie
chce rozumieć
nic
choć gwiazdy
i gdzieś Mlecz...
***
nieść
iść
za
za
iść
nieść
wy
przy
na
ciężki wór
serca skurcz
gdzie nie ma
***
wiersz
to nieraz wysiłek
zobaczenia rzeczy
ciężki jak wiar
ciężki jak miłość
ciężki jak nadzieja
po drugiej zmianie
na ławce dworcowej
albo przystanku
***
KWIECIEŃ 1984
kiedy nie mogę
wychodzę przed siebie
słońce mnie na patyk bierze
po ulicach toczy
oddycham spieszącymi ludźm
śmieją się dziewczyny
pijani kiwają
oczami wchodzę
słowami wymieniam
moje z napotkanym
przez lustro przechodzę
bliźniego swego
i dzień za dniem
nawlekam na siebie
znikający punkt
***
MODLITWA GRZESZNIKA
do Ciebie wyrywam się
ostatnią sylabą
nie wiersza
lecz życia
w krwi oceanie
się skryć
zmyć
od-żyć
w głąb miłosnego
sierdzia
spadać
opadać
być
***
klucz i zamek
stągiew z wodą
napeł-
nie-nie
stan ekstazy
prostych ludzi
wypełniło
dokonało
się
to -
Eucharystia!
***
___________________________________ WIERSZE POŚMIERTNE __________________________________________
JEDNE PÓŁ GODZINY
Józef - wstań
trzeba iść na pogotowie
z Ojcem coś niedobrze
tak ciężko oddycha
i nie odpowiada
jeszcze nie wiem
że to śmierć
wstaję nie do rzeczy
ubieram się w serdecznym poczuciu
że to coś ważnego
że raz się to w życiu wydarza
"Janek, Janek -
obudź się, słyszysz
słyszysz mnie?"
Nie odpowiada
leć na pogotowie
to może być zawał
biegnę idę drogą
mijam jakichś ludzi
dla których to zwykły dzień
spostrzegam i mieszam ich z myślą
z jasną świadomością
że może umiera mój Ojciec
jego świat
Annopol
mój świat
***
W POGOTOWIU
Ojciec ciężko oddycha
był chory na serce
to może bć zawał
wracam licząc kroki
by lekarz był przede mną
chcę szansę powiększyć modlitwą
by lekarz unieważnił mój strach
że śmierć
że one się boją
- matka i żona
siostry i córki
cały dom
cały świat
stoją nad szparą
która w mgnieniu oka
otworzyła się w sercu
jego moim i nas
i miała już pozostać
(31 marca 1982)
***
śmierć to głęboka studnia
który umarł
spada w niej jak głaz
i w nas
i my z nim
zrywamy się w nocy
czepiamy się mgły
kamieni i ciemności
resztek wiary
nadziei
i potoków łez
nadaremnie
nadaremnie
nadaremnie
***
SIEDMIOWIERSZ
pod 'teraz'
być wszędzie
ono jest jak
przez 'Amen'
być wiecznie
w 'teraz'
u samego Boga
***
TAJEMNICE BOLESNE
kiedy nie wiem
co jest i jak
i jest ciężko
zaczynam je mówić
nazywam drogę
powtarzam 'zdrowaś'
Pan z Tobą
ze mną?
nazywam po kolei
jeden dwa... pięć
etapy czyjejś klęski
Jego i mego zwycięstwa?
pierwszy krok
nie wiem skąd
Jego Jej i mój
czy że wziął krzyż
czy że jak film
czy że archetyp
czy że zmartwychwstał?
***
MSZE
wchodzisz
jaki jesteś
cały
On i ty
właśnie cały
taki zły
lub dobry
lub nijaki
patrząc z innej strony
uznaj siebie
taki
cały
padnij kolanami
wstań
jesteś
będziesz
cały
dopóki jest On
są msze
wejście
ofiarowanie
dziękczynienie
(cd. przepisywania nastąpi)
***
Paradoks względności
nie było ludzi przede mną
choć miliardy żyły
niczego nie było
(27.4.2013)
***
wierząc wiem
że dobro się dzieje
i że mnie prowadzii
dalej
dalej...
dalej
(28.4.2014)
***
Czekając (aktywnie?) na istotę rzeczy
wypełniam swoje powołanie
do granic możliwości
Przemówi, nadejdzie –
obaw zbądź
(28.4.2014)
***
PASAŻER NA GAPĘ
wstałem
znów nie widzę dnia
mgła
zająca niedźwiedź
mnie też coś za oknem trzyma
a pociąg pędzi jak szalony
***
PODMIEJSKIM DO WARSZAWY
babsko ucisza
buch! gęsi w łeb
co one kwa!
a może to były kaczki
***
NIESIENIE KRZYŻA
Jezu Chryste Panie
gdzie wszyscy jesteście
w cztery wołam strony
idę miastem Legionowem
krzyż mam przetrącony
***
COŚ O TAKIM
taki - umiera swoje życie
w bezsenne noce
w deszcz o 5.00 rano 1 grudnia
napisze wiersz
o dziwnej złej porze
bądź wcale
taki -
zagubiony i zgubiony
szukający i szukany
sierota Boży
***
TAKI
idzie przeze mnie
dotyka ciebie
nie moje w tobie zasadzi
taki nie sieje
nie żnie
a widzi że jest
***
ODPOWIEDŹ
odpowiem -
tak
słowo
ja
ty
i
***
***
WIERSZ
mówię do ciebie
na każdą okazję
przemów do mnie
w każdej sytuacji
spotkajmy się
w każdym mgnieniu oka
na wieczność
***
SPOTKANIA
w każdym miejscu
i o każdej porze -
na mapie
na planie
***
słowo słowo określ mnie
zamknij ściśnij mnie
aż będę jeden ja
daj mi się zobaczyć
stwórz mnie
a potem
bryźnij mnie w ekstazy
***
jedni mówią szalony
drudzy mówią że głupi
a ja bym chciał na tacy kelnera
miłość wnieść między ludzi
ale mam serce za trwożne
uśmiech zbyt nieśmiały
postawę niegodna
przeszłość nie świetlaną
niech ja wezmę że szalony i głupi
a wy potraficie - a wy resztę zróbcie
***
czego ja chcę?
żeby mi niebo odciążyło głowę
żeby mi miłość napełniła serce
żebym nie myślał nie wiadomo o czym
żebym nie walił głową w jakiś mur
żebym nie ryczał jak wół
jak głupie cielę
jak chłopiec z zapałkami
żebrak z pusta czapką
pijak na na ulicy
.......
których siecze deszcz
***
MAŁY KSIĄŻĘ
jaka bieda z tym jednym zagubionym życiem
co zrobić z jednym zagubionym życiem
lekkim nieważkim jak ulotna bańka
w wielkim masywnym monolicie miast
świat jest okrągły jak supeł
związanych ludzi-miast-interesów-biur
bruków-ulic-wieżowców-migających świateł
co zrobisz gdy znajdziesz jedno zagubione życie
dla którego nie ma biur znalezionych rzeczy
w Warszawie, Paryżu, Ciechocinku
podnieś w muszli dłoni jak czerpie się wodę
powoli unoś żeby nie uleciało jak puch albo babie lato
i zamknij dłonie jak książkę z zasuszonym liściem
ono już jest twoje
***
ROZMOWA
nie wiem co chciał mi powiedzieć potok
ani co jodły szumem gałęzi dobrych na kropidło
co brudna uliczka w sennym Tomaszowie
co równiny Mazowsza
ze swoimi piaskami, sosnami
i co ja im mówiłem
a przecież ciągle trwa jakaś rozmowa
***
(1980)
NOC ZMARTWYCHWSTANIA
wyrzygany spomiędzy ludzi
czerwony jak żużel
na białej pościeli
żarł sam swoje trzewia
do wymiotów nie-my
cały był skowytem
jak wrzask głuchego
gdy mu wydzierano oczy
w czarnej wściekłej nocy
zdychał od PRAGNIENIA
bez kropli nadziei
każdy może zmartwychwstać
ale kto się odważy
***
nie syp obłędu ludziom pod nogi
oni idą w kurzu i nic już nie widzą
myśli zarannej bądź rosą i wiatrem
niech wiatr myśli ich twarze owionie
niech popioły odmiecie
żeby z rosy myśli
zieleń prawdziwie się zazieleniła
ziemia zapachniała
***
stań Stańczyku
stój stoiku
siądź sofisto
rusz się perypatetyku
bądź człowieku
***
TRENY
1. jak zranione drzewa wyciekają żywicą
tak my płaczemy trenami
czas rzadko obraca je w bursztyny
ale one płyną
chociaż o nie będę lżejszy
2. swego smutku nie zabrudź goryczą
bądź smutny jak łza
jak kryształ smutku
cichym i dobrym
lepszym?
3. nie odwracasz koła
co było - jest dobre
co jest - jest ciężkie żałobą
wspomnienia jak oszczepy własną wyrzucone dłonią
jakby czas obiegły i wracają w ciebie
nie odwracaj się tyłem
one dokończą - co wtedy zacząłeś
4. kształt mego smutku?
zamknięte oczy
zaciśnięte usta
i noc jest we mnie
jak ta poprzednia
w której nie zmrużyłem powiek
otwieram oczy
świat stoi dokoła z załamanymi rękoma
i czeka aż się podniosę
otwieram usta
złorzeczyć mam?
nie - szczęść wam Boże - mówię
zamykam usta
i zaciskam oczy
tamto znów jest we mnie
ono jak morze
ja jednak - jak wyspa
***
RÓŻANIEC ŻYCIA
jeśli rozsypia ci się koraliki tego różańca
to zmartwychwstanie może ci wypaść przed śmiercią
możesz mieć drogę krzyżową po wniebowstąpieniu
a nawiedzać będziesz przed wszelkim zwiastowaniem
i nic nie sięgnie swojej własnej prawdy
ani tego zrozumieć ani w tym zamieszkać ani szczęścia szukać
te koraliki różnie można powiązać od nowa
przyjacielem, pokorą, miłością
polna drogą przy której krzyż stoi
zaraz za tym krzyżem
znajdziesz dobrze zaokrąglone przez tyle pokoleń
wiarę nadzieję i miłość
a dalej radość cię czeka
bo już znasz tajemnicę
i chcesz się nią dzielić
ponieść ją do ludzi
i siebie im zwrócić - oni się ucieszą
O jak dobrze jest przeżyć takie narodzenie
ofiarowanie i odnalezienie
znów ciągle od nowa śmiać się ludziom w oczy
iść tak prawdziwie nie obok ale drogą życia
na której wszystko mądrze ustawione
.......
tak i cierpienie przyjąć jako ogień próby
w tych koralikach jest jeszcze barw wiele
a między nimi bogactw innych a może i cieni
więc schyl się i podnieś ten różaniec z ziemi
znów powiązany od krzyża do krzyża
przez radość cierpienie i chwałę
weź go jak skarb jak korale
co zawsze masz na sobie by ładnie wyglądać
i w wieniec zwycięstwa starość kiedyś zmienić
***
WYPADEK
rozsypami z wysoka
ciężko spadliście
na moje serce
jak wasza śmierć boli
choć płaczę
dziś muszę do braci
sierot tej ziemi
pójść
o was - tylko z wami
z Bogiem w ciszy świątyń
i z tym niemową -
strażnikiem cmentarzy
a nie z gazetami
wybaczcie gazeciarzom ich zgiełk
***
idą nie widząc
ciągną za sobą
welon swego losu
idą lasy ludzie
czasy i śmierć
zostając na wszystkim
wiatr welon powierza
różom ostom poetom
dokończyć tę pieśń
***
W RADOŚĆWSTĄPIENIE
Słońce nam oczy mruży
chmury w pięty łaskoczą
i żadna rzecz nas nie nuży
i żadna nie jest za mała
***
WIOSNA
ej ty bąku
chciałbym wszystkie łąki
dla ciebie pomalować miodem
a osty wyhołubić
żeby im już nie ciążyły kolce
i z całą kwiatów rodziną
kłoniłbym ci się pod nogi
***
powołuję przed Trybunał Sprawiedliwości
Radości
Miłości
ponurych
śmiertelnie poważnych
niedowarzonych
zrzędzących
stare chociaż młode ciotki
znudzonych starych i młodych kawalerów
i całe ich pokrewieństwo
za zbrodnie przeciwko Ludzkości
a przynajmniej za mord dokonany na mnie
***
GIERKI
1.
ty bałwanie w kropki porno
żujesz miałkie kręcąc korbą
mechanicculum Vitae
2.
DO SIEBIE SAMEGO
ściśnięty wyżęty wypluty
obrzydliwy jak włos w zupie
to że mam się tam gdzie mam
przywraca mi rozmach i siły
bo gdzie i kim jestem ja sam
3.
są mądrzy uczeni
którzy ci wszystko rozpiszą na wzory
i ciebie - człowieku co do włosa policzą
na kilkaset stron wsadzą i ładnie oprawią
a ty możesz sprawdzić siłę ich przekonań
zaproponuj, że odtąd brać będziesz zamiennie
raz uczonego - raz jego w książkowej konserwie
4.
nadkwasota nadwrażliwości mózgu i czuć
to starszna choroba
leczy się ją tylko nadmineralną miłością
5.
DOWÓD Z GRAMATYKI
dzisiaj jest źle
wczoraj było gorzej
dzisiaj jest dobrze
jutro będzie le[iej
powiesz - to tylko teoria
nie - to gramatyka
logika dziejów
zło jest tylko przeszłością
bo ono już było
z przodu są radość nadzieja i miłość
bo ich nigdy tak do końca nie ma
a tylko nadchodzą
6.
WBREW PORZEKADŁU
co z oczu - to z oczu
co z serca - to z serca
razem się wierszyk ulepi
i nic nie zapomni
i nic nie uleci
7.
W KUFAICE I Z GWIZDEM PRZEZ RAMIĘ
taki
jak z kosą poezji
wyjdzie na pole
to juz wszystko skosi
siana natnie
zboża spichrzom zbliży
chwasty położy
ziemię potem zrosi
rżysko z tyłu zostawi
na którym znów poplon powschodzi
8.
"ty" to takie jedno małe "ja"
tylko z innej strony
i takie duże wokół "my"
a "ja" to "my" i "wy"
i dużo rzeczy
i jeszcze coś
9.
BEZDOMNOŚĆ
dom
bez
ność
dom ność
bez dom
dom bez
ność dom
bez ność
ność bez
10.
ZADOMOWIENIE
za
dom
o
w Jenie
w Warszawie
tu
ach!
a ja mam ciebie
11.
CIEŃ OPATRZNOŚCI
dobrze jest wiedzieć
że ktoś gdzieś
o tej samej porze też
choćby tylko jest
12.
NIE TEN ŁUK I NIE TA PIĘTA
chcesz mnie trafić grafomanem
ależ Grafem
ależ Manem
Grafem Mannem
ho! ho! ho!
***
dzień wstał
puk puk
dobrze dobrze
już wstaję
razem idziemy odwiedzać przyjaciół
zajrzeć przez okna
odsłonić zasłony
lecz oni jeszcze wszyscy śpią
niech śpią -
odpłyńcie za głośne gołębie
my dwóch
o! już jest trzeci zza chmur
on jest wesoły - on Słońce
my trzej mamy co robić
pomalować świat
cały na żółto
piękny jak paw
lekki jak wiatr
i te są tylko nasze smutki
że nie możemy nakryć wam do stołu
lub zaparzyć kawy
jeszcze tylko nakręcimy wam budzik marzeń
i musimy odejść w cień
***
SIEDZĄCYM PRZED PUSTĄ ŚCIANĄ
wczoraj mogłeś dać wszystkim cały świat
dzisiaj jesteś jak skowyt kopniętego psa
prośbą o jałmużnę
wczoraj na te same drzewa patrzyłeś w zachwycie
sadzałeś na nie wróble gołębie i szpaki
dzisiaj są dobre na szubienicę
czy może się tak wszystko wyślizgiwać z dłoni
patrzysz na swe ręce - są puste
wszystko odeszło
zostały nieme usta
nieme uszy i oczy i ściana przed tobą
wczoraj byłeś u ludzi
dziś jesteś u siebie
wróć na palcach
wciśnij się przez szparę
oni zobaczą twoje silne ręce
i powierzą im siebie
ustom każą śpiewać
oczom wypatrywać drogę
a z twej pełnej duszy
będą nalewać w wyschnięte koryta rzek
***
PRZECZUCIE
ty spadasz jak kaskada
z niebios na wiatr
wiatr podaje cię drzewom
i sam gna z chmurami
drzewa podają cię nam
pszczołom i cieniom
cień podaje cię ziemi
opadasz na wszystko jak rosa
przemieniasz skwarny dzień
przemieniasz znojny trud
przemieniasz jałowa ziemię
w dzień trud i ziemię człowieka
***
kto mnie uwolni od siebie
może mieć burłaka
co uciągnie cały konwój galer
może mieć kaczkę na łańcuchu
co znosi złote jajka
może mieć posłańca radosnych nowin
zaklinacza jadowitych bezsennych nocy
parasol od deszczu i laskę na drogę
może mieć ze mnie
pogotowie ratunkowe dla wszystkich w potrzebie
ul dla dla pszczół
rękawiczkę na swa rękę
ojca wyznawcę kochanka i brata
ale gdzie jest ten silny
co stanie na straży
bym już więcej nie powrócił do mnie
***
MODUS...
gdybym autorem był tej muzy
to bym jej tak nie fałszował
jestem tylko zawołanym grajkiem
a ona mną miota i gra
dyrygent stawia mnie po kątach
klnie i wyrzuca
cierpliwie go znoszę
wychodzę i wracam
on czeka i wie
gram muzykę nie swoja
na swą własna modłę
***
ZAPROSZENIE
chcesz odejść tak nagle
zamknąć świat
zamknąć ludzi
w pięści ściśniętej rozpaczą
nagle i z krzykiem
trzasnąć drzwiami na odlew
wszystko i siebie
i nic
przyjdź do mnie
będę czekał przed drzwiami
bez słów
nie powiem słowa
którego nie chcesz
usłyszę słowo
którego nie powiesz
żeby noc nie nadeszła
nie zgasimy świateł
i żeby nie usnąć
będziemy opowiadać nie spełnione sny
***
TESTAMENT DLA PZRYJACIELA
bierz mnie na spacery
powieś jak rekwizyt w szafie
wyrzuć za drzwi
włóż do albumu wspomnień
przypnij obok chorągiewki swej mety
będę słuchał milczał
zrób ze mną co chcesz
widzisz jaka śmierć jest dobra
(6.4.1980)
***
gdy wstałem z nocy
świat był na poziomie pięt
potem uniosłem go na wysokość czoła
był jak cierniowa korona
ptaków śpiewanie wysklepiło go wśród gałęzi
Słońce wznosiło go dużo ponad ptaków granie
zadzierałem coraz wyżej głowę
***
wyliczone dzieci
dzielone przez metraż
i lata czekania na "Fiata"
rodziły się wypełnić zaprogramowaną lukę
były też skreślane w ostatniej chwili
jako błąd w rachunku
świat rozsiadał się wygodniej
w pierwszej klasie szkoły życia
jej dyplom dawali
wraz z osiągnięciem wiedzy
że życie jest na wiarę
a nie na rachunek
dyplom rzadziej dawali
niż nagrodę Nobla
***
WIERSZ NIEDOKOŃCZONY
Jan, Ewa
Nowak i Kowalski są
ciebie nie ma
ty jesteś i się stajesz
biorę każdą twoją chwilę
gdy gwiżdżesz na gałęzi
gdy zimą śpisz pod stosem liści
gdy jak jęzor lodowca płyniesz
gdy motylem jesteś na wiosnę
gdy jesteś powagą
gdy jesteś śmiesznością
gdy mówisz tak
i gdy mówisz nie
.....
***
Ciebie nie ma w księgach nauki
nie zna Ciebie szkiełko i oko
ale co począć z nami
w nas ciągle wznoszą się i opadają
krzyczą i milkną
choć ich nieraz nie chcemy
a są
o każdej porze
tysiące ich
zawołań w nas
do Ciebie
i o Ciebie Boże
***
a) Tobą
jak czystym powietrzem
jak źródlaną wodą
orzeźwiającym tchnieniem
obmywam swą duszę
w pustym cichym kościele
w tłumnym nabożeństwie
pod otwartym niebem
b) wolę z Tobą rozmawiać
niż pytać czy jesteś
niech pytają uczeni
zaszyci jak kokony
w preparaty swej wiedzy
c) za tych
którzy utracili wolność
przez mądre komunały
wysłuchaj nas Panie
nie znają rozmowy w polach
pod korona nieba
wysłuchaj mnie Panie
królami nie są
choćby w te godziny
nie widzą drzewa
nie znają wiatru
i nie są drzewem
nie mogą być wichrem
ogniem i wodą
lecieć, płynąć, umierać
ożywać na nowo
o was i za was
wysłuchaj mnie Panie
***
na rożnie nocy
w płomieniach
myśli
miłości
namiętności
dzień zobaczył
zgliszcza i ruinę
dzień dobry panu
dzień dobry pani
***
NA MOŚCIE
ludzie idą przez most
a jednego na drugi
nad swoimi troskami
nad radościami
patrzą pod nogi
z parcy do pracy
a domu do domu
z brzegu na brzeg
a taki siedzi
patrzy jak idą
siedzi i siedzi
ida i idą
(Wrocław, maj 1980)
***
z WYSOKA
są lasy szosy
wstążki i pola
rzeczki
plenią się wiją
ciągną szeroko
żyją
a taki
wchłania je włóczy
w bezmiary
***
OCZY MARTIALA
Voila pola
dzisiaj i wczoraj
jadąc autostopem
ścigam Martiala
jego oczom kładę
co mam przed sobą
szeroko i w dole
on rozpogodzi
on wyprostuje
pn doda blasku
i on zrozumie
patrząc swoimi oczami
o! właśnie
mija nas brat autobus
(autostop do Erfurtu, maj 1980)
***
W RADOŚĆ-WSTĄPIENIE
Słońce nam oczy mruży
chmury w pięty łaskoczą
i żadna rzecz nas nie nuży
i żadna nie jest za mała
***
ej ty bąku
chciałbym wszystkie łąki
dla ciebie pomalować miodem
a osty wyhołubić
żeby ci już nie ciążyły osty
i z całą kwiatów rodziną
kłoniłbym ci się pod nogi
***
twój uśmiech
nawet cień od rzeczy odrywa
w słońcu otrzepuje go z kurzu
robi z niego welon
i każda rzecz staje się weselna
a porzucony smutek
odlatuje cicho
jak biały gołąb
***
SFINKS Z PRZERAŻONYMI OCZAMI
patrz
ręce mi się trzęsą
włosy wypadają
twarz mam w ogniu
wokół mnie
moje marzenia
piołun i kurz
.......
a przecież jestem cały świat
świat który był
świat który jeszcze jest
świat który odpłynie
nieznany wam świat
(metafizyka, katedra w Erfurcie, 1980)
***
BAL
gdzie to jest
i jak tam wejść
niedowidzę rękę podaj
pomóż wejść
bal bal bal
schwycił trzyma i prowadzi
w korowodów starych sznur
wszystko splata i haftuje zapomniany dawno wzór
radość przyjaźń
ręka w rękę
on i ona
ja i ty
jak kolibrów -
- uwolnionych
pierwszy lot
rozpostartych -
- szybkich skrzydeł
trzepot -
- serc
na powiekach
na uśmiechach
bal bal bal
porwał ciała
zbliżył dusze
rozkołysał
z niedomówień
z niedowierzań
zawirował
bal ten bal
na uśmiechach
na oddechach
na powiekach
został w nas
na marzeniach
na wspomnieniach
wywędrował
poszedł w dal
***
ptak ciszę otworzył
las ją rozwiesił
i trzymał wokoło
dzieciństwo z Nazaretu
ciepłe oczy matki
spokój mądrych ludzi
uczucia wspaniałe
jedne i tożsame
miękko jak motyle
zleciały nade mnie
***
DALEJ O TAKIM
nikt takich nie ścierpi
dłużej niż przez chwilę
chwile maja takie
że wszyscy ich biorą
wyjątek jest po to
by znać sens reguły
***
a taki
usiądzie pod brzozą
napisze
jutro sprawdzisz dzisiaj
coś tutaj wysiedział
żaden będąc w lesie
dłubiąc w wieczorze
i w nosie
jutro sprawdzisz dzisiaj
żeś taki spokojny
muchomor sromotnik
na przekór swej duszy
jutro sprawdzisz dzisiaj
na ile prawdziwie
nosiła cię ziemia
dając ci siedzenie
i brzozę pod plecy
jutro sprawdzisz dzisiaj
które powiedziało -
bywaj lekko
śmiesz dzieci
bądź zdrowy jak one
prawdę ściągnij siecią
z drzew
z krzaków
z tęsknoty
z nadziei
z marzenia
z siebie
ze świata
do samego rdzenia
siecią czerpakiem
słów i swojej duszy
jutro sprawdzisz dzisiaj
coś nie dopowiedział
i ganiał motyle
na tej łące ciszy
***
MOJA DUSZA
mała cicha dusza
buduje świątynie
szuka przyjaciela
rozmawia i słucha
biedna chora dusza
wrzeszczy i ogłusza
zabija
ucieka
***
gdybyś dzisiaj skroił
ubranie dla siebie
biorąc swoja formę
i swe własne miary
stargałbyś materię
i trud próżny włożył
większe wyroki niż twoje
i mądrzejsze księgi
wzięły cie dawno w rachubę
i jeśli wytrzymasz
dadzą ci mieszkanie
zamieszkasz pałac
równy między aniołami
i prochom ziemi
braciom i siostrom
słońcu i otchłani
***
rok za rokiem
stuk stuk
po tej drodze
coraz gorzej
ciężej
źle
z tyłu młodość
i wór niepowodzeń
co i po co
jeszcze chcieć
a iks igrek
jesteś przecież
każdej chwili
pókiś jest
***
dziś ci powiem
bo dzisiaj mam oczy
powtórz mi jutro
gdy może tylko
zostanie mi słuch
drogowskaz życia
to suma zamierzeń
a nie suma klęsk
i dobra wiara
je wszystkie ułoży
i wszystko pomieści
i ciebie i mnie
***
ojczyzna - jak siwa matka
ciągle jesteśmy na jej głowie
w jej włosy wplatamy swoje losy
kiedy odchodzimy do swoich spraw
ona idzie na groby braci
odmawiając dziesiątki i setki lat
na pewno modli się też i za nas
***
WAM NA DROGĘ
szukałem cienia waszych pleców
i z waszych myśli tkałem swą nadzieję
ciągłą trwogę jednak czułem
że odejdziecie
i że nie poradzę
dzisiaj was już nie ma
patrzę dokoła
tylko bardziej zadumany
na świat
na ludzi
nie na wasze groby
bo dzisiaj innym
trzeba dać schronienie
- wypuściliście wątek tajemnicy -
dobrze
podejmę
stanę na rozstajach
***
co wiemy dla innych
nie wiemy dla siebie
co wiemy o innych
nie wiemy o sobie
i nic nie pomoże
rzucanie w lustro
"ty żółtodziobie"
"błędny rycerzu"
sprawdzasz to na sobie
że łzy się połyka
uśmiech daje światu
***
MOJA OJCZYZNA
moja ojczyzna idzie w rytm mazurka
idzie z daleka i w bandażach
idzie z bolesnym uśmiechem
lecz prosi do tańca
nasza ojczyzna rodziła nas w bólach
i ciężko jest tym
którzy w nią wsłuchani
dreszcz czują
idący z tych samych korzeni
słysząc z Jasnej Góry śpiew Bogurodzica
muzyka cicha płynie od fal Niemna
najwyższy ton
podaje dzwon kaplicy w Wilnie
rozkołysany uczuciem głębokim
i wiarą niezłomną
to serce uderza w dzwon z milionów serc
te serca biły do ostatniej krwi
by utrzymać pieśń naszą
w zagrodach i dworach
i dały się wdeptać
w ziemię niepokorną
by czekać w niej chwili
gdy powstaną w nas
moja ojczyzna idzie poloneza krokiem
zasłuchana w muzykę z Mazowsza
co jak tęsknota i żal
pomnik bohaterów
wierzby i wiatr od pola
gra na jednym fortepianie
na wiele rąk
nasza ojczyzna kroczy dźwiękami mazurka
marsz marsz
w bandażach
z bolesnym uśmiechem
i prosi
chodź z nami
na pielgrzymkę życia
***
ODPOWIEDŹ
odpowiem -
tak
słowo
ja
ty
i
***
DZIEŃ PASCHY
idzie
idzie
bez
wyć
pić
jeść
***
o-czarowanie
pisze
...wiersze
......dokoła
animowane
re
...mini
......scencje
moje
***
taki
przeze mnie
idzie
nie moje
w tobie
zasadzi
taki
nie sieje
nie żnie
a widzi
że jest
***
DO RADZYMINA...
... albo
co mnie ma
co
gdzie
jak
traf
je
-stem
nie mnie ma
nie ma mnie
każdy krzak
każdy blask
każdy dzień
ach
***
W DRUGĄ STRONĘ
globus
mgła
krzaki
trawa
każdy blask
nawet ćma
cha cha cha
i aż ja
***
filozof siedzi
albo spaceruje alejami
ale to rzadziej
a mną
gdy wiosna idzie
wieje ulicami Radzymina
wiersz
jeden za drugim
między kamienną chałupą
odrapanym brukiem
starą babą
albo jesienią
***
PCHŁA
od ziemi
do nieba
skacze
chce
pchła
ja
***
KTOŚ KAŻDEGO DNIA...
...albo człowiek
Karol de Faucould
idzie
pusta czapka
sucha ziemia
pył
staje
i widzi
pustynia zna
matematyczny wzór
na nieskończoność
chlebem się żywi
i miłosierdziem
miłością syci
oczy otwiera
płuca rozpiera
i śmiechem rży
brat od wszystkiego
brat od pustyni
wszystkiemu brat
(1983)
***
JESZCZE O RÓŻAŃCU
klepać?
bezmyślnie zdrowaśki?
nie
one je szemrzą
zdrowaś za zdrowaś
ze źródła
jak kropla za kroplą
cały strumień
rzeka
płynie za horyzont
dzisiejszego dnia
najdłuższa rzeka
ode mnie do Boga
jej prąd unosi
wszystkie nasze sprawy
przyjmie litośnie
ciężką młodość
i lekkie stare kobiety
***
GOŚĆ...
...w dom
Bóg wchodzi
przekracza próg
słyszysz Abrahamie
"posyłam aniołów"
obudź się
wstań
dźwignij
idź
gość przychodzi
Emmanuel
co znaczy
"Bóg z nami"
(Tomkowi, który wyrwał mnie ciasnym myślom w sobotę Paschy)
***
wiersz to wejściówka
spokojnego snu
(w)kupił
zapisał
i usnął
***
je napisać
je doglądać
nawet dla nich
wstać
coś jest
z nas
w was
i z nieba
tu
***
BEZRADNOŚĆ
wiersz zamiast pacierza
a najlepiej ona
są takie dni
***
NIEPOKÓJ
jechać daleko
jechać blisko
pisać
zapisać
co
nie wiem sam
jechać i pisać
czytać i być
wam
***
WYPOŻYCZALNIA
tylko wejść
brać
wziąć
oni potrafią
wywoływać duchy
tylko chcieć
mieć
dla siebie poetę
***
coś
we mnie jest
czasem wybucha
lecz nadal zostaje
i walczy o swoje
jest od-budowujące
wznosi
podziwia
i mnie porywa
jak wierną falę
ona też nie ginie
z wody
na dźwięki
z dźwięków
na światło
dalej
na wzory
wróci w ideach
obieg wszechrzeczy
tak
jak powstało
tak pozostało
kret w fundamentach
kopce - jak groby
zostawia
***
********************************* INNY ZESZYT ************************************
KATECHETA
czy
gorączkową nadzieją
nie wybiegł za daleko
pół kroku
czy
zrówna się w biegu
ze swoją klasą
czy dogonią Boga
***
MODLITWA KATECHETY
pośrodku ciszy
głodnych szukających dusz
stoi zuchwale
pokorny żebrak modlitwy
która może spłynie
ze ściany
z krzyża
z uśmiechu papieża
ze złożonych rąk
pełnych skupienia
***
MODLITWA NA DOBRANOC
znów dzień
jak pigułka na bezsenność
podszedł mi do gardła
Bóg wychylił się z obrazu
światło lamp zgasił
światło gwiazd zapalił
miłosierdziem pogładził
i powiedział
"idź spać"
***
Słowo ciałem się stało
i odtąd poeci
zawsze będą mieli
coś do powiedzenia
Słowo było wśród ciał
i domostwo miało
pomiędzy nami
poeta - archeolog słowa
archeolog ciał
archeolog domów
***
złóż dłonie -
na nich
zawsze jest
lekka modlitwa
wystarczy dmuchnąć
***
KOŚCIÓŁ
Kościół będzie trwał
bo tam się zaczyna
gdzie się kończy
władza człowieka
i tym razem
na początku było Słowo
- Kościół mój zbuduję -
słowo które kapie
na suchą ziemię
w dniu zielonych świat
aby nawet drzewo
obumarłe
jak apostołowie
wydało owoce
***
mów 'tak'
mów 'nie'
bądź w prawdzie
mowa i prawda
są domostwem bycia
chwal
wielb
***
wieczność
z jakiegoś wybuchu
osiadła na drzewach
na aktach urodzenia
i na aktach zgonu
na niebie
na ziemi
na twoich włosach
na moich dłoniach
patrzę
dziękuję
(1983)
***
opadają z nas
jesienne liście
rzeka
w którą zapatrzony
całym imieniem
mówisz amen
płyniesz
i jesteś
***
tyle zachwytu mi dajesz Panie
usta i oczy, uszy i nos
ręce i nogi, serce i mózg
tyle zachwytu mi dajesz Panie
niebo i ziemię, wieczór i dzień
zapach siana, ryczenie krów
drzewa, psy, chmury, całego mnie
zagubionego w bezmiarze darów
daj jeszcze łzy
bo nie poradzę
(Annopol, 26 czerwca 1984)
***
Panie
wśród murów się modlę
sam wiesz to najlepiej
szukam Cię
klękam
zapalam świecę
psalmy i harfy
Twoje 'Jestem"
w ciszy
tutaj
widzisz Panie
za mnie
modlą się drzewa
cała przestrzeń
i wiatr
za mnie modli się
- świat
a ja piszę ten wiersz
(Annopol, 26 czerwca 1984)
***
WIARA
cztery ściany dach piwnica
na pomieszczenie twego ducha
gdy tylko przez rozum
żałośnie wyglądasz na świat
wieczność czeka za progiem
by na smyczy wiary
wziąć cię na spacer
będziecie - nie sam -
strząsać łaskę niebieską
jak rosę z liści
albo śnieg
ze świerków podniebnych
oddychać Bogiem
- jak latawiec
***
Z-MARTWYCH-WSTANIE
co upadło
umarło
zakopane
a wstało
dźwignęło
zakwitło
jest życiem
***
ŚMIERĆ
sezamie
otwórz swe podwoje
wszystkie tajemnice
sam Bóg
czeka na śmiertelnika
***
SPOWIEDŹ
grząsko ślisko i brudno
że aż już masz dość
sam albo z pomocą
myjesz swoje okna i podłogę
świat ogród i wiosna
znów w ciebie chcą wejść
a jeśli to Bóg
zmaże miłosierny
całe twe zło
to chcesz iść w pokoju
przez cały świat
pośród
i w nas
co?
***
NATCHNIENIA
czy tylko poetom
chodzą
jak wszy po głowie
swędzą w podniebienie
skąd znowu
odpowie
uczeń na katechezie
wiara
w życiu ludzi
jest przecież
natchnieniem od Boga
***
PRZYMIOTNIKI
wiara
ktoś powie
jest natchnieniem
od Boga
inny że -
natchnieniem przez Boga
a trzeci
wszystko komplikuje
i mówi
że wiara
jest natchnieniem życia
***
ROZMOWA
prowadzi
albo wyprowadza
albo spotyka
z ciebie do kogoś
albo ja do ciebie
tajemnicę
co się obchodzi
nie rzucając słowa
jak most
może zostanie
samo
nie spotkane
największe dwie
spotkały się tak
tajemnice
że pierwsza
powiedziała słowo
zaczęła rozmowę
słowem i ciałem
się stała
dla drugiej
***
miniesz na ulicy
tysiące ludzi
za których On
ale nie ty
a właśnie ty
żywy jak on
z żywymi idź
bo chcą cię brać
i w tobie on
ma dla nich być
nie mów że on
dla wszystkich jest
już przecież sam
bo może im
on tylko chce
się w tobie dać
***
ZWIASTOWANIE WIECZORNE
ptaki najsilniej
rano i wieczorem
teraz
dzień się nachyla
na ramiona
oczy uszy wątrobę
serce i nerki
Bóg
trzy litery
u z kreska
z dziecinnych pacierzy
chodzi po ogrodzie
i łące pod lasem
różaniec mówi
z matka rozmawia
i z nami
tu w Annopolu
zdrowaśkami sypie
jak chłop zza pazuchy
to zwiastowanie
znów gdzieś
człowiek narodzi się nowy
z wiecznym 'teraz' i 'jestem'
i 'pokój wam'
wyrośnie jak cedr
słabym doda sił
siwe włosy matki zaplecie
poległych
pochowa na polach bitew
w słowach Bóg zaświeci
i każda rozmowa
- w wieczne zachwyconych -
będzie odkrywała
dobro
i piękno
bo każda będzie prawdziwa
***
POJEDNANIE
pojednanie
ma dla mnie
smak powszedniej zgody
imię bratniej przyjaźni
odwiedza się po domach
szuka wspólnoty
pisanej
do partytury - "Ojcze Nasz"
***
nie wyszedłem dzisiaj z domu
nie chciałem
potrącać znaczeń
czasu oswajać
potrącać znaczeń
przedzierać się przez historię
***
dotykasz rzeczy - są szorstkie i zimne
dotykasz słów - rozsypują się
ale dzisiaj
cię nie oszukają
nie pochwycą
nie zwiążą
i nie będą szydzić
pluć
i robić z ciebie urągowiska
rozsypane słowa
są w tobie
iskrzą się
w popiele
a matka rzeczy mówi,
że nieraz
są nie wychowane
***
próbuję wierszem
zdefiniować 'teraz'
nie ma go za oknem
w zegarze kosmicznego czasu
nie ma go we mnie
albo nie zawsze
jest jak niektóry wiersz
gdy się odnajduje
to co naokoło i ty
gdy się nie mija
ani nie rozchodzi
ale gdy
spełnia się czuwanie
kiedy czekanie doczekało się
i nałożyło
na to - co spotkane
teraz to spotkanie
a wiersz - to jego nazwanie
***
teraz
to siedziba człowieka
nie było wcześniej
i nie będzie potem
***
W Piśmie są słowa
"uzupełniam braki cierpień Chrystusa"
"Dopełnienie Zbawienia"
czy można tylko powtarzać słowa
czy trzeba je zrozumieć
słowo stało się ciałem
słowa stają się ciałem
czyli żyją
pulsują
zmieniają konfiguracje
podlegają gramatykom
wchodzą w konteksty
Słowo jest tworzywem Objawienia
i tworzywem poezji
***
nauka wyjaśnia różne rzeczy
są dziedziny
np. cierpienie
sens
i całe życie człowieka
które rozjaśnia tylko Bóg
a teologia wyjaśnia
***
TY
ks. prob. J. Schabowskiemu
w ciebie się wchodzi
zamyka oczy
jest
tobą się myśli
nazywa rzeczy
śni
w tobie się mieszka
ciebie się modli
i trzaska drzwiami
ty
ja
wokoło oni
tobie dzień dobry
tobie dobrej nocy
szczęść Boże tym
co stawiają kościoły
***
MATKA
jesteś z krainy
gdzie sny najpiękniejsze
i weranda tonie w georginiach
przy stole odrabiamy lekcje
biorę cię w dłonie
pod światło
jak kryształ
serce
serce twoje słabe
jak płatek śniegu
co siądzie na twarzy
i spłynie jak łaza
Jeszcze płyniemy
jak babie lato
nad ostatnimi stacjami letniska
serce
serce moje słabe
w zawodach miłości
słowa gdzieś na dnie
nie powiedziane
nie dosłyszane
moje dla ciebie
za Twoje życie
które jest moim imieniem
***
DOM ODNALEZIONY
na czarny ogród
wchodzi się lub spływa
STĄD
ogród - to nic
może nie rozkwita wcale
i nigdzie jest
może był
kiedyś, gdzieś
a jeśli mapy
w nocy
nie gubią konturów
to jeszcze w nim lipy
pachną miodem
brzęczą pszczołami w lipcu
a dęby i sosny
ocieniają dom stary
z czerwoną dachówką
i werandą
zwaną na wsi gankiem
na ten właśnie ogród
tylu pytań dziecinnych
i całkiem dorosłych
w takiej samej nocy
tutaj co i tam
schodzę i spływam
- modlitwa wszystko może -
śpiącą starą matkę
otoczyć miłosierdziem Boga
***
KATECHEZA W 5 KLASIE
Adam z Ewą
popełnili pierwszy grzech
raczej Adam z jabłkiem
i Ewa z jabłkiem
ale wieść niesie
że Adam z Ewą
i tak pozostało
***
w pół krok jakiejś drogi
pośrodku każdego dnia
zatrzymanie
za tobą
wiesz że jest
ty też
przed tobą
może być
jest
pomiędzy
na
przenika
w
ciałem się przecież stało
i jest
wśród wszystkich
naszych mieszkań
Słowo
**
POETA I CZAS
czasem
poeta rozmawia z poetą
że czasem starszy
a ja
z czasem
oswajam
***
każdy dzień
ogromną białą kulę
biorę na plecy
przenoszę na drugi brzeg
do matki biegnę
krzyczę mamo
zamknę cię
w swoich dłoniach
nie oddam cię
***
co jest
w każdym słowie
na każdej rzeczy
w każdym teraz
w tobie
to jest
wszędzie
zawsze
na słowie
na rzeczy
na teraz
na tobie
na tym co będzie
co było
co jest
wyciągnij rękę
dotknij
weź w siebie
oddechem ogromnym
zamilknij
tańcz
***
WIERSZ FILOZOFICZNY
opowiem
doświadczenie bytu
biorę słowo Bóg
biorę go w całości
Jestem Który Jestem
gdy spotykam ludzi
najpierw widzę jestem
potem jestem drugi
zwiastunem dobrego
i dalekiej drogi
z Alfy do Omegi
gdy spotkam ludzi
gdy spotkam rzeczy
początek i koniec
jawi się wszystkiego
biorę słowo Bóg
biorę go w całości
Jestem Który Jestem
***
METODOLOGIA (1)
świątecznych nakręconych
myśli odprysk
i tych zwyczajnych
spojrzeń na zegarek
czasem wywołuje
we mnie
rym Homera
znam to
mój statek Odysa
jest w porcie wyjścia
nie wiem dokąd płynę
szczęściem żeglarza
jest żagiel i wiatr
reszta to pewność
że niezawodna jest
matematyka rymów
***
WIERSZ W GODZINACH PRACY, albo METODOLOGIA (2)
ona - twarz
więc cześć
podaję pierwsze słowa wiersza
przepraszam
pomyliłem ręce
wyciągam prawą
ładna dziś pogoda
oba zmieszana
nic nie odpowiada
mówię
biegnę
wracam
godziny mnie gonią
uważam
krzyczę
kiedy wreszcie dacie
zapisać
ten cholerny wiersz
***
WIERSZ O CZASOPRZESTRZENI
był sam
w przestrzeni
i przyszła ona
chwila
ale nie zawsze
***
ODPOWIEDŹ
odpowiem
tak
słowo
ja
ty
i...
***
WIERSZ SPISANY
wracam do siebie
bo jest tam
gzie byłem wczoraj
modlitwa u Basi
zwiastowanie
Pan jest wśród nas
jesteśmy z Nim
skupieni
schyleni
nad modlitwą
ku Ojcu
który jest wszystkim
we wszystkich
***
Rafałowi, co mi tyle wytłumaczył
- 10 minut, to nadrobi?
- już 15, chyba tak
- a pan dokąd, do Krakowa?
A ty dalej, bo ja tak
do Makowa - jeden dzień -
potem Zakopane
gdzie mieszka pan
ja w Jeziornie
zna pan RKS, dobrze grją
Nos w uśmiechu poszedł w górę.Potem jeszce, że sam gra
strzela brami, bo w ataku
mecz i rewanż, osiem trzy
trzy do siedmiu, więc wygrali
jedenaście na ich dziesięć
a po przerwie ja zacząłem
- jak masz na imię: Rafał
- a pan - Józef
- masz rodzeństwo
mam, Marcina
- starszy, czy młodszy?
znów w uśmiechu - dużo młodszy
Rafał zdał do 4 klasy, a marcin ma 5 miesięcy
Mówił jeszcze, ze miał same piątki
zna węglarki kilometraż
ciągi przemysłowe
czołgi przejechały
pół świata za oknem
***
ODKRYCIE
nie jestem sam
wy
gdzieś
też
jakoś tu
***
WERANDOWANIE
tysiąc lat
Arystote-
-las
noc zapadła
i nawet się nie
chce rozumieć
nic
choć gwiazdy
i gdzieś Mlecz...
***
nieść
iść
za
za
iść
nieść
wy
przy
na
ciężki wór
serca skurcz
gdzie nie ma
***
wiersz
to nieraz wysiłek
zobaczenia rzeczy
ciężki jak wiar
ciężki jak miłość
ciężki jak nadzieja
po drugiej zmianie
na ławce dworcowej
albo przystanku
***
KWIECIEŃ 1984
kiedy nie mogę
wychodzę przed siebie
słońce mnie na patyk bierze
po ulicach toczy
oddycham spieszącymi ludźm
śmieją się dziewczyny
pijani kiwają
oczami wchodzę
słowami wymieniam
moje z napotkanym
przez lustro przechodzę
bliźniego swego
i dzień za dniem
nawlekam na siebie
znikający punkt
***
MODLITWA GRZESZNIKA
do Ciebie wyrywam się
ostatnią sylabą
nie wiersza
lecz życia
w krwi oceanie
się skryć
zmyć
od-żyć
w głąb miłosnego
sierdzia
spadać
opadać
być
***
klucz i zamek
stągiew z wodą
napeł-
nie-nie
stan ekstazy
prostych ludzi
wypełniło
dokonało
się
to -
Eucharystia!
***
___________________________________ WIERSZE POŚMIERTNE __________________________________________
JEDNE PÓŁ GODZINY
Józef - wstań
trzeba iść na pogotowie
z Ojcem coś niedobrze
tak ciężko oddycha
i nie odpowiada
jeszcze nie wiem
że to śmierć
wstaję nie do rzeczy
ubieram się w serdecznym poczuciu
że to coś ważnego
że raz się to w życiu wydarza
"Janek, Janek -
obudź się, słyszysz
słyszysz mnie?"
Nie odpowiada
leć na pogotowie
to może być zawał
biegnę idę drogą
mijam jakichś ludzi
dla których to zwykły dzień
spostrzegam i mieszam ich z myślą
z jasną świadomością
że może umiera mój Ojciec
jego świat
Annopol
mój świat
***
W POGOTOWIU
Ojciec ciężko oddycha
był chory na serce
to może bć zawał
wracam licząc kroki
by lekarz był przede mną
chcę szansę powiększyć modlitwą
by lekarz unieważnił mój strach
że śmierć
że one się boją
- matka i żona
siostry i córki
cały dom
cały świat
stoją nad szparą
która w mgnieniu oka
otworzyła się w sercu
jego moim i nas
i miała już pozostać
(31 marca 1982)
***
śmierć to głęboka studnia
który umarł
spada w niej jak głaz
i w nas
i my z nim
zrywamy się w nocy
czepiamy się mgły
kamieni i ciemności
resztek wiary
nadziei
i potoków łez
nadaremnie
nadaremnie
nadaremnie
***
SIEDMIOWIERSZ
pod 'teraz'
być wszędzie
ono jest jak
przez 'Amen'
być wiecznie
w 'teraz'
u samego Boga
***
TAJEMNICE BOLESNE
kiedy nie wiem
co jest i jak
i jest ciężko
zaczynam je mówić
nazywam drogę
powtarzam 'zdrowaś'
Pan z Tobą
ze mną?
nazywam po kolei
jeden dwa... pięć
etapy czyjejś klęski
Jego i mego zwycięstwa?
pierwszy krok
nie wiem skąd
Jego Jej i mój
czy że wziął krzyż
czy że jak film
czy że archetyp
czy że zmartwychwstał?
***
MSZE
wchodzisz
jaki jesteś
cały
On i ty
właśnie cały
taki zły
lub dobry
lub nijaki
patrząc z innej strony
uznaj siebie
taki
cały
padnij kolanami
wstań
jesteś
będziesz
cały
dopóki jest On
są msze
wejście
ofiarowanie
dziękczynienie
(cd. przepisywania nastąpi)
***
Paradoks względności
nie było ludzi przede mną
choć miliardy żyły
niczego nie było
(27.4.2013)
***
wierząc wiem
że dobro się dzieje
i że mnie prowadzii
dalej
dalej...
dalej
(28.4.2014)
***
Czekając (aktywnie?) na istotę rzeczy
wypełniam swoje powołanie
do granic możliwości
Przemówi, nadejdzie –
obaw zbądź
(28.4.2014)