sobota, 31 grudnia 2011

Uzasadnienia ostateczne

W Berlinie ko艅czy si臋 Spotkanie M艂odych, organizowane corocznie przez wsp贸lnot臋 ekumeniczn膮 z Taize. Czuj臋 si臋 duchowo z nimi zwi膮zany, s膮 trwa艂膮 warto艣ci膮 w moim 偶yciu.
W 艂膮czno艣ci z nimi organizowali艣my(艂em) lokalne spotkania, w tym duchu. Kiedy艣 w Legionowie, p贸藕niej tak偶e w Strach贸wce. Bywa艂em regularnie tak偶e u 艣w. Aleksandra w Warszawie, gdzie w podziemiach mieli艣my swoje modlitwy. Z tamtych czas贸w zapami臋ta艂em Agnieszki: Kura艣, Pawlikiewicz, Grzegorczyk, Cezarego Gawrysia, Marcina Przeciszewskiego, Jedli艅skiego, 呕urawskiego. Patronowa艂a nam pani Aniela Urbanowicz z pobliskiego mieszkania na Nowym 艢wiecie, kt贸rej zdj臋cie z bratem Roger ci膮gle mamy, jak nie na 艣cianie, to na p贸艂ce. Wi臋kszo艣膰 wymienionych os贸b (nazwisk) jest aktywna i znana w 偶yciu publicznym lub ko艣cielnym.

Po latach sam musz臋 pokiwa膰 nad sob膮 g艂ow膮 z uznaniem i niedowierzaniem, bo zorganizowa膰 spotkania i wzajemne pielgrzymki, od parafii do parafii, z grupy do grupy, w Legionowie by艂o z kim, ale 偶eby w Strach贸wce porwa膰 si臋 na to, trzeba by艂o by膰 szalonym idealist膮 - "zagorza艂ym" wyznawc膮 JEDNEGO 艣wiata wyznawc贸w i uczni贸w Jezusa z Nazaretu. Byli艣my wystarczaj膮co szaleni i zagorzali, skoro sprowadzili艣my si臋 jako rodzina z ma艂ym Ja艣kiem na r臋kach na wie艣, do starego domu, wybudowanego jako letnisko, do kt贸rego nie by艂o dojazdu. Jasiek mia艂 par臋 tygodni/miesi臋cy, my nie mieli艣my pracy. JAKA SI艁A, JAKIE IDEA艁Y nam przy艣wieca艂y, 偶e porwali艣my si臋 na co艣 takiego? - POLSKA I KO艢CI脫艁!

Oczywi艣cie by艂o tak偶e co艣, co nas "wypycha艂o" z Legionowa - brak mieszkania, konieczno艣膰 wynajmowania. Na chybi艂 trafi艂 okre艣li艂bym stosunek si艂 ci膮gn膮co-wypychaj膮cych jak 80/20 w procentach, (4/1). By艂a, pewnie g艂贸wnie we mnie, wiara, 偶e znajdzie si臋 dla nas (mnie) miejsce (pracy) w 艂onie Ojczyzny odbudowuj膮cej si臋 i odnajduj膮cej swoj膮 to偶samo艣膰 po komuni藕mie. Zak艂ada艂em wszak Solidarno艣膰 w gminie, rozumia艂em, czu艂em, uto偶samia艂em si臋 z duchem nadchodz膮cych zmian. Nie doceni艂em (ci膮gle nie doceniamy?) jednak spustoszenia, jakie zrobi艂 stan wojenny. We mnie prze偶y艂y idea艂y Polski Solidarno艣ciowej, Piastowsko-Jagiello艅skiej itp. A w ludziach?

Gdyby nie Jan Pawe艂 II, 艂膮cznik ponadczasowy, kto wie, jak potoczy艂yby si臋 losy Polski i Europy w 1989???
W Nim by艂a moc ponad historyczna z 1978, z kt贸rej przela艂 wiele w nas w 1979, 80, 偶e w og贸le powstali艣my i si臋 uchowali艣my przez rok! A potem w Nim, jak forma przetrwalnikowa, i dzi臋ki Niemu (zwie艅czenie i szczyt Ko艣cio艂a) zachowali艣my resztk臋 wiary, nadziei, mi艂o艣ci (?) i szale艅stwa do zmiany 艣wiata. Przeciw fa艂szowi komunizmu. Na wszystkich frontach. Tak偶e, a mo偶e przede wszystkim, ideologiczno-filozoficznym. Kto nie si臋gn膮艂 w swoim obrzydzeniu starym systemem do podstaw, czyli fa艂szywej, zak艂amanej, diabelskiej wizji cz艂owieka, umaterializowanego do szpiku ko艣ci i w zwi膮zku z tym poddawanego kra艅cowej manipulacji, ten by艂 na powierzchni zmian.

Anty-ludzka ideologia by艂a r贸wnocze艣nie anty-religijna. Walcz膮cy ateizm by艂 ich Bogiem i religi膮.
"Rozumowanie Marksa w tej sprawie mo偶na stre艣ci膰 nast臋puj膮co: cz艂owiek nie jest wolny dop贸ki wierzy w istnienie Boga, wi臋c aby cz艂owieka wyzwoli膰 trzeba zniszczy膰 religi臋. Religia jest cz臋艣ci膮 kultury, a kultura jest zdeterminowana przez ekonomi臋. Aby zniszczy膰 kultur臋, kt贸ra zawiera w sobie religi臋, trzeba zniszczy膰 system spo艂eczno-gospodarczy, kt贸ry j膮 determinuje. Tym systemem jest ka偶da ekonomia oparta na w艂asno艣ci prywatnej. Wi臋c aby zniszczy膰 religi臋, trzeba zniszczy膰 ustr贸j gospodarczy oparty na w艂asno艣ci prywatnej. Jedyn膮 drog膮 do tego celu jest rewolucja. Rewolucja marksistowska ma wi臋c na celu zniszczenie systemu gospodarczego, zbudowanego na w艂asno艣ci prywatnej i wprowadzenie systemu gospodarczego, opartego na w艂asno艣ci spo艂ecznej, czyli komunizm. Komunizm przeto, dla Marksa, przedstawia si臋 jako ustr贸j laicki, jako system gospodarczy, kt贸ry wyklucza mo偶liwo艣膰 istnienia religii i wiary w istnienie Boga . Marksa interesuj膮 zagadnienia gospodarcze tylko z punktu widzenia walki z religi膮 z wiar膮 cz艂owieka w istnienie Boga. Rewolucja przeto, kt贸r膮 planuje ma na celu walk臋 o wyzwolenie cz艂owieka z wiary w istnienie Boga. Jest to wi臋c rewolucja szata艅ska... "Komunizm nie odnawia, lecz niszczy doszcz臋tnie prawdy wieczne, religi臋 i moralno艣膰". A w Manuskryptach cytuje zdanie, wzi臋te z pism Owen'a: "Komunizm zaczyna si臋 zaraz z ateizmem".

Cytowany autor, ksi膮dz prof. Micha艂 Poradowski, wykazywa艂 dystans do nurtu reform w Ko艣ciele, ja przeciwnie, jestem ich zagorza艂ym po-soborowym zwolennikiem. Autor ma ciekawy 偶yciorys i niebagateln膮 wiedz臋 o komunizmie, w kt贸rym niejako si臋 specjalizowa艂. Polityczne pogl膮dy s膮 spraw膮 drugorz臋dn膮.
Za艣wiadczam, 偶e w czasach PRL i 艣wiatowego komunizmu, kt贸re znam, bo prze偶y艂em 艣wiadomie w nich 20 lat (wcze艣niej by艂em ciut za m艂ody na ca艂o-osobowe uwra偶liwienie i w艂asne pogl膮dy) na eksponowanym publicznie miejscu by艂 "Kapita艂" Karola Marksa, a "Manifest komunistyczny" by艂 dla bardziej wtajemniczonych i "poszukuj膮cych".

Zacz膮艂em od Berlina i Taize, kt贸re wstrz膮sn臋艂o moim 偶yciem, a zatrzyma艂em si臋 na d艂u偶ej na komunizmie! Bo on te偶 odegra艂 (odgrywa) wa偶n膮 rol臋 w moim 偶yciu. Jego fa艂sz i zak艂amanie mnie ci膮gle jeszcze odrzuca. Ju偶 w klasie maturalnej my艣la艂em o podj臋ciu studi贸w, kt贸re pozwoli艂yby mi z nim walczy膰. My艣la艂em o teologii. Wysz艂a Politechnika i po 4-letnim odroczeniu (2+2) - filozofia. Gdyby nie 艣mier膰 ks. prof. K.K艂贸saka znalaz艂bym pewnie swoje miejsce po akademickiej stronie istoty cz艂owieka i ci膮gn膮艂bym do dzi艣. Ale Pan 偶ycia i 艣mierci chcia艂 inaczej. Musia艂em pisa膰 od nowa, zaczyna膰 od nowa - w duchu starych anty-komunistycznych przeczu膰 i przeznacze艅. Ksi膮dz prof. B.Ha艂aczek zaproponowa艂 mi "Antropologiczne aspekty rewolucji naukowo-technicznej w pismach polskich marksist贸w". I musia艂em zmierzy膰 si臋 jakby z innej strony ze znienawidzonym ustrojem. Od strony techniki i nauki (po co艣 jednak ta politechnika by艂a w moim 偶yciu). Ale to tak wygl膮da tylko z pozoru.
Marksi艣ci fa艂szowali, zak艂amywali wszystko. Nie tylko filozofi臋, teologi臋, tak偶e nauk臋 i technik臋. Wszystko musia艂o by膰 poddane ideologii. Stworzyli wi臋c puste poj臋cie Rewolucji Naukowo-Technicznej. Pos艂ugiwali si臋 nim dla dalszego zniewalania umys艂贸w. Bo kto my艣la艂 inaczej ni偶 oni, opowiada艂 si臋, wed艂ug nich, przeciwko nauce i osi膮gni臋ciom techniki. Bzdura. Ale ich totalitaryzm (nie tylko polityczny, tak偶e umys艂owo-ca艂o艣ciowy) tak dzia艂a艂, 偶e wi臋kszo艣膰 ludzi nie by艂a w stanie nawet sobie tego u艣wiadomi膰. Wiem, bo si臋 troch臋 naczyta艂em i narozmawia艂em. Nawet promotor by艂 zaskoczony moj膮 tez膮, 偶e "nie ma takiego zwierz臋cia".
Trik marksist贸w polega艂 na "po艂膮czeniu z my艣lnikiem". Przecie偶 nikt nie m贸g艂 (nie mog艂em i ja, mizerny magistrant) negowa膰 wielkiego post臋pu nauki i techniki. Mo偶na nawet m贸wi膰 o ich rewolucyjnym skoku. Tak, ale wtedy m贸wmy o rewolucji naukowej i o rewolucji technicznej. Nie mo偶na negowa膰 tak偶e zwi膮zk贸w mi臋dzy jedn膮 i drug膮 dziedzin膮 ludzkiej dzia艂alno艣ci. Ale marksistowska Rewolucja Naukowo-Techniczna to by艂o co艣 innego. To by艂o (musia艂o by膰!!) co艣 wi臋cej. I w艂a艣nie to ich musia艂o ju偶 zdradza niezdrowy element ich teorii. Ka偶dy element, czy przejaw dzia艂alno艣ci komunist贸w by艂 czym艣 pionierskim, rewolucyjnym i zbawczym. Dzisiaj widzieli艣my jak to samo za艂o偶enie (jeden z komunistycznych dogmat贸w) objawia si臋 w zachowaniach ludzi i ca艂ych spo艂ecze艅stw, przy okazji pogrzebu Kim Dzong Ila (wcze艣niej jego ojca itd).

Rewolucja naukowo-techniczna by艂a odkryciem tylko komunist贸w. Inni czego艣 takiego nie stwierdzali, cho膰 mogli cytowa膰 i u偶ywa膰 poj臋cia za swoimi radzieckimi przyjaci贸艂mi. RNT by艂a jakby zobiektywizowanym mechanizmem (ba, nawet pewnym bytem), kt贸ry dowodzi艂 wy偶szo艣ci wszystkiego, co robi膮 komuni艣ci. Wszystkiego, co si臋 dzieje w cz臋艣ci 艣wiata, kt贸r膮 rz膮dz膮 ich partie (Z Komitetami Centralnymi i ich nieomylnymi Biurami Politycznymi). Oczywi艣cie w przeciwie艅stwie do biednych bur偶uazyjnych spo艂ecze艅stw, ich demokratycznie wybieranych despot贸w, w tym tak偶e - tak, tak - socjalistycznej nauki i techniki. Bo ich dzia艂alno艣膰 dostawa艂a wyr贸偶nik "socjalistyczny/komunistyczny". By艂 wi臋c humanizm socjalistyczny, socjalistyczna demokracja, komunistyczna praworz膮dno艣膰. Najwy偶sz膮 form臋 uzyskiwa艂o to wszystko u s膮siad贸w, u Wielkiego Brata, czyli w ZSRR. Oni byli Zeusem, Her膮, Tr贸jc膮 艢wi臋ta i wcieleniem wszystkich bog贸w w dziejach Ludzko艣ci. Bo niby w socjalizmie (komunizmie) wszyscy byli r贸wni, ale Zwi膮zek Radziecki by艂 (musia艂 by膰) ponad wszystko. To by艂 podstawowy aksjomat. Z niego nale偶a艂o wysnuwa膰 - i na nim opiera膰 - wszystkie tezy i twierdzenia.

Tricki komunist贸w-marksist贸w by艂y tak chytre, 偶e mas臋 ludzi nie potrafi ich z siebie strz膮sn膮膰 i od nich si臋 uwolni膰. Niestety.

Pomy艣la艂em o pewnej metodzie, pozwalaj膮cej wykaza膰 pozosta艂o艣ci dawnej ideologii i ustroju, kt贸ry by艂 jej egzemplifikacj膮.
Ot贸偶 - wed艂ug mnie - walka rozegra艂a si臋 na p艂aszczy藕nie wiary i rozumu. Wielk膮 rol臋 odegra艂o papiestwo. Leon XIII dosta艂 艣wiat艂o, niezb臋dne, aby napisa膰 i opublikowa膰 encyklik臋 (ka偶da staje si臋 w pewien spos贸b 藕r贸d艂em wiary, jako cz臋艣膰 tzw. uroczystego nauczania papie偶a, "co w encyklikach wyk艂ada si臋 i z naciskiem podkre艣la, to najcz臋艣ciej ju偶 sk膮din膮d do nauki katolickiej nale偶y", PiusXII). T膮 encyklik膮 jest "Rerum novarum", czyli rzecz o rzeczach nowych (g艂贸wnie spo艂ecznych). Prze艣wietli艂 w niej zamierzenia socjalist贸w. Zawo艂a艂 "gore"! Przewidzia艂 wszystkie negatywne konsekwencje - polityczne, spo艂eczne i gospodarcze XIX wiecznego socjalizmu - "Opr贸cz niesprawiedliwo艣ci sprowadzi艂by ten system jeszcze bez w膮tpienia zamieszanie i przewr贸t ca艂ego ustroju, za czym by przysz艂a twarda i okrutna niewola obywateli. Otwar艂aby si臋 brama zawi艣ciom wzajemnym, swarom i niezgodom; po odj臋ciu bod藕ca do pracy jednostkowym talentom i zapobiegliwo艣ciom wysch艂yby same 藕r贸d艂a bogactw; r贸wno艣膰 za艣, o kt贸rej marz膮 socjali艣ci, nie by艂aby czym innym, jak zr贸wnaniem wszystkich ludzi w niedoli. Z tego jasno wida膰, 偶e si臋 nale偶y ze wszystkich si艂 przeciwstawi膰 d膮偶no艣ci socjalizmu do wsp贸lnego posiadania; zaszkodzi艂oby ono nawet tym, kt贸rym socjali艣ci chc膮 pom贸c; sprzeciwia si臋 za艣 naturalnym prawom jednostek, a wstrz膮sa ustrojem pa艅stwa i powszechnym pokojem."

Odt膮d wszyscy papie偶e nawi膮zuj膮 do podj臋tej przez Leona XIII problematyki w kolejne jej wielkie rocznice. Najs艂awniejsza jest encyklika JPII wydana w stulecie Rerum novarum, w 1991 pt. "Centesimus annus". I ot贸偶 w tym dokumencie widz臋 papierek lakmusowy na wykazania pozosta艂o艣ci doktryny komunistycznej w umys艂ach i instytucjach XXI wieku. Proponuj臋 si臋gn膮膰 do janowo-paw艂owych ostatecznych uzasadnie艅 spraw spo艂ecznych. Czyli - do natury cz艂owieka i istoty rzeczy. Do istotowych i konstytutywnych sk艂adowych osoby ludzkiej. Dokument nie jest wyk艂adem akademickim, nie ma w nim jednej metody. Papie偶 stosowa艂 metod臋 fenomenologiczn膮 i "natchnienia teologicznego" zwi膮zanego nierozerwalnie z Objawieniem (zastrzegam si臋, 偶e jestem tylko wiejskim katechet膮 i pisz臋 na w艂asn膮 odpowiedzialno艣膰). 艢wiat zewn臋trzno-materialny i wewn臋trzno-(duchowo)-osobowy musz膮 si臋 dopowiada膰.

Kto z ludzi przyznaj膮cych si臋 do warto艣ci i tradycji chrze艣cija艅skich nie chce zaakceptowa膰 艂a艅cucha wniosk贸w logicznych wyprowadzanych z poj臋cia wolnej osoby, obdarzonej niezwyk艂膮 godno艣ci膮, zdolnej do my艣lenia i ponoszenia osobistej odpowiedzialno艣ci za swoje czyny (a nawet za g艂oszone publicznie pogl膮dy), a nawet odrzucaj膮 wysi艂ek potrzebny do zapoznania si臋 z nimi i ich zrozumieniem - dzia艂a bardziej lub mniej 艣wiadomie na rzecz m臋tnego, pe艂nego przes膮d贸w i nowych "dogmat贸w" 艣wiata - staj膮c si臋 kap艂anem lub tylko mened偶erem agnostycyzmu i sceptycznego relatywizmu.
Rozsiewaj膮 oni tak偶e twierdzenia, "偶e ci, kt贸rzy 偶ywi膮 przekonanie, 偶e znaj膮 prawd臋, i zdecydowanie za ni膮 id膮, nie s膮, z demokratycznego punktu widzenia, godni zaufania, nie godz膮 si臋 bowiem z tym, 偶e o prawdzie decyduje wi臋kszo艣膰, czy te偶, 偶e prawda si臋 zmienia w zale偶no艣ci od uk艂ad贸w politycznych." (JPII).

„Pragn臋 zw艂aszcza, by upowszechniano j膮 [nauk臋 spo艂. k-艂] i realizowano w krajach, kt贸re po za艂amaniu si臋 socjalizmu realnego napotykaj膮 na wielkie trudno艣ci w dziele odbudowy... Stan膮膰 wi臋c ka偶demu trzeba na w艂a艣ciwym stanowisku i to jak najpr臋dzej, aby odwlekanie leczenia nie uczyni艂o z艂a nieuleczalnym"(JPII). Wiedzia艂, czego nam trzeba. Gdzie my, Polska, by艣my byli bez Niego!...

Nauka JPII w og贸le nie jest na r臋k臋 wi臋kszo艣ci rz膮dz膮cych i aspiruj膮cych do liderowania spo艂ecze艅stwom, nawet je艣li cz臋sto si臋 pos艂uguj膮 wyra偶eniem "nasz umi艂owany papie偶". Papie偶 analizowa艂 przyczyny upadku komunizmu i dostrzeg艂, 偶e cho膰 nie istnieje on ju偶 jako system, to jednak (komunizm) pozosta艂 w 艣wiadomo艣ci ludzi jako swoista 艣wiecka „religia", pozbawiona pierwiastka boskiego. W ustrojach totalitarnych zmuszano cz艂owieka do poddania si臋 艣wiatopogl膮dowi narzuconemu si艂膮, a nie wypracowanemu przez wysi艂ek w艂asnego rozumu i korzystanie z w艂asnej wolno艣ci. „Socjalizm realny" unicestwi艂 "podmiotowo艣膰" spo艂ecze艅stwa razem z podmiotowo艣ci膮 jednostki. KT脫呕 Z RZ膭DZ膭CYCH CHCE PODMIOTOWO艢CI JEDNOSTEK (mo偶e nie w og贸le, ale jednostek przez siebie rz膮dzonych).

Totalitaryzm, w formie marksistowsko-leninowskiej, utrzymywa艂, 偶e niekt贸rzy ludzie z racji g艂臋bszej znajomo艣ci praw rozwoju spo艂ecze艅stwa, czy kontaktu z najg艂臋bszymi 藕r贸d艂ami kolektywnej 艣wiadomo艣ci nie myl膮 si臋, a zatem mog膮 sobie ro艣ci膰 prawo do sprawowania w艂adzy absolutnej. Totalitaryzm zawsze rodzi si臋 z negacji obiektywnej prawdy: je偶eli nie istnieje prawda transcendentna, przez pos艂usze艅stwo kt贸rej cz艂owiek zdobywa sw膮 pe艂n膮 to偶samo艣膰, to nie istnieje te偶 偶adna pewna zasada, gwarantuj膮ca sprawiedliwe stosunki pomi臋dzy lud藕mi.

B艂臋dna koncepcja natury osoby i "podmiotowo艣ci" spo艂ecze艅stwa poprzedniego ustroju bra艂a si臋 z ateizmu. Marksizm zapowiada艂, 偶e wykorzeni potrzeb臋 Boga z serca cz艂owieka. Podstawowy b艂膮d socjalizmu ma charakter antropologiczny. Rozpatruje on pojedynczego cz艂owieka jako zwyk艂y element i cz膮stk臋 organizmu spo艂ecznego. Marksistowski ateizm jest zreszt膮 艣ci艣le zwi膮zany z o艣wieceniowym racjonalizmem, kt贸ry pojmuje rzeczywisto艣膰 ludzk膮 i spo艂eczn膮 w spos贸b mechanistyczny. Neguje on najg艂臋bsza intuicj臋 prawdziwej wielko艣ci cz艂owieka, „jego transcendencj臋 wobec 艣wiata rzeczy oraz napi臋cie, jakie odczuwa on w swoim sercu pomi臋dzy pragnieniem pe艂ni dobra a w艂asn膮 niezdolno艣ci膮 do osi膮gni臋cia go, przede wszystkim za艣 zostaje zanegowana wynikaj膮ca st膮d potrzeba zbawienia” (JPII).

Dlatego nie ma innej drogi do przemiany spo艂ecznej jak moralno艣膰, rozw贸j kulturalny i demokracja. Tak to widzia艂 papie偶 i przedk艂ada艂 jako propozycj臋, zw艂aszcza krajom postkomunistycznym odci臋tym przez dziesi臋ciolecia nawet od 藕r贸de艂 w艂asnej kultury.(tutaj)

I tak oto wracam do Strach贸wki. Moje/nasze idea艂y wyrastaj膮 nie tyle z Jego dzia艂alno艣ci, co maj膮 wsp贸lne korzenie. Wsp贸lne jest zainteresowanie hiszpa艅skim mistycyzmem, fenomenologi膮, my艣leniem o 藕r贸d艂ach komunistycznego zniewolenia i o tym, jak go zwalczy膰. Nie powinno dziwi膰 wys艂anie naszego osobistego "pos艂a艅ca" do Watykanu z listem, w kt贸rym by艂a pro艣ba o papieskie b艂ogos艂awie艅stwo dla Rzeczpospolitej Norwidowskiej.
Wydestylowan膮 z papieskiej encykliki nauk膮 o cz艂owieku i prawach jego rozwoju mierz臋 swoje rozumienie rzeczywisto艣ci, sw贸j realizm i zak艂amanie tych, kt贸rzy nie chc膮 uzna膰 istnienia (i poznawalno艣ci) prawdy obiektywnej.

Zacz膮艂em Berlinem i Taize, zn贸w do nich wr贸c臋. Brat Marek z Taize modli艂 si臋 z nami w szkole w Rozalinie, w naszym domu i w 艣wietlicy OSP (dzisiaj wiejskiej). Wi臋kszym jeszcze wyczynem by艂o porwanie si臋 na zaproszenie go艣ci z zewn膮trz i nam贸wienie rodzin w gminie, aby ich przyj臋艂y na obiad. Takie mieli艣my idea艂y. Taka by艂a Strach贸wka. Ja by艂em wtedy na obiedzie na Ksi臋偶ykach, u pa艅stwa Czerwi艅skich (brata Czes艂awa). Innym razem zaprosili艣my dziewczyny, kt贸re sp臋dzi艂y jaki艣 czas w Taize jako tzw. permanentki. Zawioz艂em je do Domu Dziecka w R贸wnym. Szukali艣my "miejsc nadziei", gdzie w艣r贸d cierpie艅 rodzi si臋 dobro.
Spotkania modlitewne w naszym domu i po domach znajomych by艂y sposobem nawi膮zywania wi臋zi w nowym 艣rodowisku. Szczytowym zamierzeniem by艂a grupa pi臋ciu ma艂偶e艅stw, kt贸re podj臋艂y trud przedzierania si臋 przez Bibli臋 i wsp贸lnego prze偶ywania sakrament贸w. TO S膭 NAJWI臉KSZA OFIARY 艁APKOWEJ ZDRADY. Nie ca艂kiem jednak zwyci臋偶y艂 i nie zabi艂 wszystkich idea艂贸w - powsta艂a Rzeczpospolita Norwidowska (2001) - po 7 latach jego rz膮d贸w.

Tam gdzie skarb tw贸j, tam i serce twoje. Na wieki. Niekt贸re s膮 odkryte, inne czekaj膮. Jest nim Hilaria i J贸zef Sobiescy, 呕ycie okolicznych dwor贸w w II RP, Maria i Andrzej Kr贸lowie,
Solidarno艣膰 (w tym zapiski z 1981, najg艂臋bsze korzenie "projektu'81"), D臋by pami臋ci...
Musz臋 o tym pisa膰, 偶eby dzieci i m艂odzie偶 (i nast臋pne pokolenia) pozna艂y idea艂y jakie nam przy艣wieca艂y - wsp贸lnota duchowa, nie w艂asne plany, interesy i kariery.

Nie wszystko da si臋 - na szcz臋艣cie - zniszczy膰. Pie艣艅 ujdzie ca艂o. Mamy relikwie, w kt贸rych Strach贸wka jest wspomniana. Zaliczam do nich:
1) List J贸zefa Sobieskiego do 偶ony Hilarii z czas贸w Sejmu Wielkiego
2) Kartka z Katynia ("Jak偶e jestem wdzi臋czny Bogu, 偶e ca艂a moja rodzina 偶yje i 偶e Muzeum ocala艂o. Wielkie szcz臋艣cie, 偶e Zosie艅ka z najbli偶szymi pozosta艂a w Annopolu..." - w dolnej cz臋艣ci kartki)
3) List Szko艂y Rzeczpospolitej Norwidowskiej do Jana Paw艂a II

Szukajmy jeszcze, dalej, cierpliwie prawdziwych "relikwi" historii i kultury. To jest nowoczesna turystyka historyczno-kulturowa i jej g艂贸wne szlaki. A dopiero p贸藕niej id膮 bliny, pierogi i swojska gorza艂ka. Na deser, do biesiady. Najpierw zawsze trzeba si臋 spotka膰, nim si臋 zasi膮dzie do sto艂u. Najlepsz膮 okazj膮 i miejscem spotka艅 s膮 WARTO艢CI. Wtedy Polska jest Polsk膮, i Strach贸wka jest wtedy najpi臋kniejsza. Nie dajmy si臋 艣ci膮ga膰 w d贸艂. Pnijmy si臋 wci膮偶 w g贸r臋, cho膰 wymaga to wi臋kszego wysi艂ku.
Warto zadba膰 o reprodukcje naszych relikwii, aby by艂y eksponowane (i budowa艂y nie tylko nasz膮 to偶samo艣膰 ale i nasz image) na wszystkich publicznych wydarzeniach. Tak jak towarzysz膮ce im smaczne potrawy i napitki. Pami臋膰 i to偶samo艣膰 s膮 warunkiem rozwoju. Prawda jest warunkiem rozwoju. Nie ma wolno艣ci bez prawdy.

M贸j Anio艂 Str贸偶 stoi i adoruje przy tabernakulum w ko艣ciele Wniebowzi臋cia Naj艣wi臋tszej Marii Panny w Strach贸wce. Wniebowzi臋te s膮 tak偶e nasze idea艂y. Z nieba przysz艂y i do nieba zmierzaj膮.

pi膮tek, 30 grudnia 2011

呕eby Polska by艂a Polsk膮, a Strach贸wka najpi臋kniejsz膮 Strach贸wk膮 (2)

Kiedy dam mocny wpis, prze偶ywam. To znaczy, 偶yj臋 wraz z nim i w nim. S艂abszy post tak mnie nie anga偶uje. Ot, takie spostrze偶enie. Tam twoje serce, gdzie i skarb tw贸j. Mo偶na i w drug膮 stron臋, tylko tam jest skarb prawdziwy, gdzie jest zaanga偶owane serce (podmiot osobowy). Sercem rozpozna膰 mo偶emy warto艣膰 naszych skarb贸w. No, no. Dochodzimy z innej strony do mojej tezy ontologiczno-metafizycznej i gnozeologicznej. Odk膮d zaistnia艂 cz艂owiek na ziemi mo偶liwym si臋 sta艂o (i koniecznym) poznanie wszelakie i jest ono zawsze podmiotowo-przedmiotowe. Adequtio nie tylko rei et intelectus ale tak偶e 艣wiata przedmiotowego i osobowego (duchowego?). Nie ma pozaustrojowego poznawania przez cz艂owieka. Instrumenty zewn臋trzne s膮 tylko do pomocy.

Mnie interesuje poznanie istotowe, tzn. tego, co jest (jako艣) ostateczne. Konstytutywnych element贸w, a nie drugorz臋dnych, czy uzupe艂niaj膮cych. Czy偶 wymiar ostateczno艣ci w naszym 偶yciu, nie jest wymiarem cudowno艣ci?? I czy zarazem nie ods艂ania zarazem cudownej perspektywy jedno艣ci. Ostateczno艣膰 i jedno艣膰 zbiegaj膮 si臋!! Mo偶e ich analogi膮 jest Ens et verum convertuntur!! Np. ma艂偶e艅stwo. Dano nam klucze kr贸lestwa - ka偶da decyzja podejmowana raz na zawsze ma taki atrybut! A my mamy w艂adz臋 i mo偶liwo艣ci podejmowania decyzji ostatecznych. Dano nam klucze kr贸lestwa.

Czy wgl膮du w takie podej艣cie przedmiotowo-podmiotowe i ostateczne nie daje nam Jezus z Nazaretu?? Przecie偶 On jest ze wszech miar wyj膮tkowy. Mo偶emy, co wi臋cej, jako Jego uczniowie MAMY si臋 uczy膰 od Niego i Go na艣ladowa膰! Pr贸bujmy opowiedzie膰 (opowiada膰) Jezusa w warunkach wsp贸艂czesnej wiedzy o cz艂owieku, kulturze, 艣wiecie, kosmologii itd.
W tym zwi膮zku osobowym (w zwi膮zku z tym, z tymi relacjami)– tak偶e zredefiniowa膰 swoje 偶ycie!!
Musz臋 spr贸bowa膰 i ja. Ale ju偶 dzi艣, na samym pocz膮tku, czy tylko przymierzaj膮c si臋 do tego zadania, mog臋 odpowiedzie膰 czego 偶a艂uj臋?! Co chcia艂bym zmieni膰?! Co chcia艂bym zrobi膰 (prze偶y膰) inaczej?

呕e dobrowolny dar z siebie, nie by艂 艣wiadomym motywem
wszystkich moich dzia艂a艅 i decyzji 偶yciowych,
np. w wychowaniu, ma艂偶e艅stwie itd.

Ale ju偶 dzi艣 mog臋 za to (styl.) powiedzie膰, 偶e zamiast umiera膰 – chc臋 i艣膰 do nieba. Bo? I co to za r贸偶nica?
Dawno odrzuci艂em kategori臋 kulturow膮 „przemijania”. Zupe艂nie w inny sps贸b do艣wiadczam swojego 偶ycia. Jako wype艂nianie. Co艣, co si臋 wype艂nia, dochodzi do celu, do swojej pe艂ni, ca艂o艣ci (nieba) - a nie dzia艂a przeciwko sobie, umieraj膮c!
P贸jd臋 do nieba. To nie jest antycypowanie (ani deklarowanie wiedzy, kt贸rej mie膰 nie mog臋) wyroku s膮du ostatecznego, tylko stwierdzenie, 偶e mam 艣wiadomo艣膰 up艂ywaj膮cego czasu. Mojego czasu. M贸j czas si臋 wype艂nia. I, 偶e w zwi膮zku z tym, nast膮pi, w kt贸rym艣 momencie istotna zmiana mojego istnienia.
Nic nadzwyczajnego. Implikacje tej formy okre艣lania ko艅ca 偶ycia biologicznego s膮 nadzwyczajne. G艂贸wnie z religijnego punktu widzenia.
1) Jak m贸wi Jezus (jeszcze kr贸tko i nie b臋dziecie mnie widzieli..., musz臋 odej艣膰 do Ojca itp.)
2) JPII „pozw贸lcie mi odej艣膰 do Domu Ojca”
3) Na przyt艂aczaj膮cej wi臋kszo艣ci pogrzeb贸w kaznodzieje te偶 u偶ywaj膮 tej stylistyki „wierzymy, 偶e zmar艂y...”

No wi臋c wierzmy bardziej konsekwentnie – taki jest m贸j postulat (nie tylko chyba j臋zykowy).

Zmiana j臋zyka jest konsekwencj膮 wiary i do艣wiadczenia ca艂o-偶yciowego zewn臋trzno-wewn臋trznego (osobowego).
Stary spos贸b nazywania wi膮za艂 si臋 pewnie z koncepcj膮 Boga, jako S臋dziego Sprawiedliwego i S膮du Ostatecznego. Moja propozycja k艂adzie nacisk na W-Pe艂ni-Osobowego-Boga (i Prostot臋), nie instytucjonalnego. Osoba, to nie s膮d. Ani s臋dzia.
Wg艂臋biaj膮c si臋, w偶ywaj膮c coraz i coraz bardziej w osobowy wymiar istnienia (poza-fizykalny? ponad?) mog臋 zbli偶a膰 si臋 do Osoby. Do Pe艂nej Osoby, a nie kolejnego bytu we Wszech艣wiecie.

Skoro Jezus w takiej perspektywie m贸wi o 偶yciu i 艣mierci? I Papie偶? I skoro o tym m贸wi moje do艣wiadczenia 偶ycia osobowego?
Nie wynosimy si臋 w ten spos贸b nad nikogo, tak偶e nad star膮 koncepcj臋 Boga-S臋dziego. Powierzamy si臋 Temu-Samemu-Bogu-Osobowemu ca艂kowicie. Bez l臋ku. Bez jakiej艣 formy uprzedmiotowienia, czy zinstytucjonalizowania. Mi艂o艣膰 mi艂o艣ci. Tak przecie偶 do艣wiadczamy Boga. Nawet jako najwi臋ksi grzesznicy. W sytuacjach nawr贸cenia c贸偶 nas obchodzi s膮d? I prawnicze uj臋cie Najwy偶szej Rzeczywisto艣ci? Nawet nazwa Najwy偶szej Rzeczywisto艣ci brzmi oschle i zimno. Nie-osobowo! Ojciec i Dom Ojca - du偶o lepiej. Mo偶e nowa generacja homo sapiens sapiens sapiens (x3) b臋dzie si臋 lepiej wyra偶a艂a w cyber j臋zyku?!

W kt贸rym艣 momencie p贸jd臋 do nieba. Korzystam z j臋zyka, logiki i wiedzy wypracowanej przez kultur臋, ale nie jestem przez nie zniewolony. Je艣li chcemy u偶ywa膰 deterministycznych wizji cz艂owieka, to beze mnie. Ja p贸jd臋 do Domu Ojca. Je艣li mia艂bym zaakceptowa膰 jak膮艣 form臋 determinizmu – to przez ca艂膮 kultur臋 cz艂owieka, z religi膮, jako jej nieod艂膮czn膮 cz臋艣ci膮. Wiara i rozum, nigdy roz艂膮cznie. Nie jestem (tylko) cz膮stk膮 elementarn膮, ani polem si艂. Jestem osob膮.

Jezus rozmawia o swoim odej艣ciu do Ojca. Ja te偶 chc臋. Bardzo, bardzo, bardzo. Z dzie膰mi, 偶on膮, przyjaci贸艂mi. Jeszcze bardziej ucz艂owieczy膰 nasze relacje, pog艂臋bi膰, ujezusowi膰. To inny w膮tek, a mo偶e wariacje na temat, wczorajszych my艣li „do poduszki”.

Niestety, nie potrafi臋 dzisiaj odda膰 w pe艂ni 藕r贸d艂owego prze偶ycia „odchodzenia do Ojca”, tak, jak by艂o mi wczoraj dane „do poduszki”. By艂o bardziej kontekstowo. W jakim艣 kontek艣cie uczu膰, my艣li, wyobra偶e艅 ca艂o-偶yciowo-osobowo. Musia艂y by膰 w tym jakie艣 osobowe relacje. Rodzinne i szerzej? Na pewno. Teraz zosta艂o tylko has艂o – „id臋 do nieba”, zamiast „艣mier膰? By艂 艣wiat relacji-wi臋zi-warto艣ci osobowych. By艂o wejrzenie w... - jest przypominanie, odtwarzanie, rozumowanie.
Chyba najlepsz膮 metod膮 odnajdywania zagubionych trop贸w jest powr贸t za kurtyn臋. „Szmatka” na oczy, stopery w uszy. 艢wiat duchowy nie znika, zas艂aniaj膮 go przewa偶nie bigosy, przelewy, przecieki, remonty i niedop艂aty. Trzeba lekkiego wysi艂ku, by nim 偶y膰. Medytacja, modlitwa s膮 niezast膮pione, by by膰 i korzysta膰 ze swoich wszystkich psycho-cielesno-duchowych wymiar贸w.

Spojrza艂em na 艣cian臋, na kt贸rej wisz膮 trzy wizerunki przodk贸w, portrety wykonane r贸偶n膮 technik膮, zdj臋cie, dagerotyp i szkic w o艂贸wku i pomy艣la艂em - „oni s膮 ju偶 w niebie”. Konkretnie s膮 to: 艣p. ojciec (1912-1982), pradziadek (1847-1917) i Andrzej Kr贸l (1870-1952).
W ksi膮偶ce biograficznej „Na skr贸ty” wuja-profesora Aleksandra Jackowskiego (syn brata babci Emilii i Marii Kr贸lowej) jest taki akapit -
„W ca艂ej okolicy wuja i ciotk臋 bardzo szanowano za ich dobro膰 i religijno艣膰. Gdy wuj umar艂, ciocia zadepeszowa艂a, podaj膮c dat臋 pogrzebu. Przyjecha艂em do Jadowa, wszed艂em do ko艣cio艂膮, nabo偶e艅stwo ju偶 si臋 rozpocz臋艂o. Przycupn膮艂em obok kuzyna,za 艂awkami, pod 艣cian膮. Na 艣rodku ko艣cio艂a sta艂 katafalk, udekorowany wie艅cami i kwiatami. Ciotunia u艣miechni臋ta, nie bacz膮c na modlitwy ksi臋dza, co chwila wstawa艂a z krzes艂a, aby wyg艂adzi膰 jak膮艣 wst膮偶k臋, poprawi膰 koronki wystaj膮ce spod wieka trumny. By艂a jeszcze bardziej rumiana ni偶 zwykle, wr臋cz radosna. Podbieg艂a do mnie, uca艂owa艂a w policzek. - Bolunio! Nasz drogi Bolunio przyjecha艂. A Andziu艣 ju偶 w niebie! W niebie!”
Jej wiara by艂a ufna i niezachwiana, bez 艣ladu w膮tpliwo艣ci. Wszystko by艂o proste. Ju偶 wkr贸tce i ona umrze, p贸jdzie do nieba i b臋d膮 odt膮d z Andziusiem zawsze razem! Jej konkretn膮 i niezachwian膮 wiar臋 zdawa艂 si臋 podziela膰 ksi膮dz. Podni贸s艂 d艂o艅, spojrza艂 w g贸r臋 i, tak jakby zobaczy艂 tajemny znak pod sklepieniem, skonstatowa艂:
- Dobry by艂 z niego pan. Kr贸lem by艂 przecie偶. Dobry! Da艂 dwadzie艣cia siedem sosen na budow臋 ko艣cio艂a w Strach贸wce. I jest ju偶 w Niebie.”


Wuj-legenda-rodzinna-profesor mia艂 Aleksander na pierwsze, a Boles艂aw na drugie. Poniewa偶 jego ojciec te偶 by艂 Aleksander i dziadek r贸wnie偶, zwano go cz臋艣ciej Bolkiem.
Andrzej Kr贸l by艂 jego ojcem chrzestnym (i bratem ksi臋dza J贸zefa, na zdj臋ciu obok).
Dzisiaj, mimo 偶e wuj ma 91 lat, mo偶na go zwa膰 r贸wnie偶 Jackiem. 艁azarz najcz臋艣ciej z nas wszystkich wuja odwiedza. Nawet zawozi mu swoje pisanie pod os膮d. Dobry jest z niego pan. Kr贸l by艂 przecie偶 jego padrino (ojciec chrzestny, sekundant 偶yciowy, 艣wiadek dokona艅, a nawet mecenas i protektor).

Tekst z wuja ksi膮偶ki jest wielo-znacz膮cy, w sensie - wielopoziomowy. Rzuca 艣wiat艂o na przed-wojenno- i po-wojenn膮 histori臋 naszej serdecznie od-wiecznie rodzinnej okolicy. Cho膰by o sosnach na budow臋 naszego ko艣cio艂a i tworzon膮 parafi臋. Wiele m贸wi i o naszej sytuacji we wsp贸艂czesnej Strach贸wce.
Kr贸lowie byli powszechnie szanowani. Kapaonowie te偶.
Dziadek W艂adys艂aw Kapaon rozs艂awia艂 Annopol i okolice wierszami.

"Na Mazowszu za Urlami,
k臋dy trakt na Ostr贸w bie偶y
za lasami i polami
cicha wie艣 Annopol le偶y.

Na dojazd utracisz si艂y,
oci臋偶a艂o艣膰, bol膮 ko艣ci.
Za to pobyt tak tu mi艂y
jak u Boga Jegomo艣ci.
....................."

Tak by艂o do 1994 roku. Potem w贸jt Kazik rozpocz膮艂 16-letni膮 prac臋, by nas szacunku pozbawi膰, by zerwa膰 zwi膮zki z II RP i spycha膰 prawd臋 o historii dalej, dalej,dalej. W po艂owie mu si臋 uda艂o. Dzisiaj ju偶 go nie ma, ale sched臋 po nim przej臋艂a inna liderka (inni liderzy?). 艁膮czy ich klasowa wiedza o spo艂ecze艅stwie. I pragmatyzm 偶yciowy - „Dziel, buduj - nawet pos艂uguj膮c si臋 fa艂szem – swoj膮 pozycj臋 i rz膮d藕, na ile ci si臋 uda stworzy膰 tw贸j w艂asny (nie)rz膮d dusz.”

PS.
Przepraszam, 偶e zn贸w wklejam zdj臋cie Emilii Kapaonowej, 偶ony W艂adys艂awa, z wdow膮 po Boles艂awie Prusie przy grobie pisarza. Nie za to nale偶y nam si臋 szacunek, ale za to, kim jeste艣my i co robimy. Zdj臋cie tylko pokazuje korzenie. Pokazuj膮 istot臋 sporu mi臋dzy nam - dwie wizje Polski i dwie wizje Strach贸wki. Ci膮g艂o艣膰 i 艂膮czno艣膰 z przedwojenn膮 Polsk膮 i jej idea艂ami. 呕eby Polska by艂a Polsk膮. 呕eby przepad艂y w proch i w py艂 widma klasowego spo艂ecze艅stwa po-PRL-owskiego, kt贸re zak艂amuj膮 co i rusz nasze 偶ycie publiczne (kontr-rewolucja). I tak Ewangelia zwyci臋偶y na ko艅cu czas贸w.

czwartek, 29 grudnia 2011

呕eby Polska by艂a Polsk膮, a Strach贸wka najpi臋kniejsz膮 Strach贸wk膮 (1)

B臋d臋 "do ko艅ca" upomina艂 si臋 o ca艂膮 histori臋 najnowsz膮 gminy Strach贸wka i jej samorz膮du. 呕eby Polska by艂a Polsk膮.

Jest pi臋kna Polska, jest pi臋kna Strach贸wka i pi臋kny 艣wiat. Byle cz艂owiek by艂 szczery, wierzy艂 w prawd臋 i mia艂 jakie艣 idea艂y.

Zacz膮艂em rano co艣 pisa膰 w tym duchu. Jedn膮 z okoliczno艣ci (natchnie艅) by艂a dzisiejsza sesja Rady Gminy. Chce si臋 wierzy膰 w dobrych ludzi, prostolinijnych, tak偶e wtedy, gdy podejmuj膮 dzia艂alno艣膰 publiczn膮.

Gra偶yna wr贸ci艂a z sesji. Nic pi臋knego nie przynios艂a. Jej wpis wystarczy. Na 艣wiadectwo. Do swojego powr贸c臋? Mo偶e jutro?

艣roda, 28 grudnia 2011

Uparte faraony i Moj偶esze

Moj偶esz chodzi艂 i prosi艂 faraona (Totmes III?) "wypu艣膰 nar贸d m贸j". Uparte by艂o serce faraona i zbyt dumne, by s艂ucha膰 proroka. Faraonowie i chyba wszyscy, kt贸rzy sprawuj膮 w艂adz臋 "tak maj膮". My艣l膮, 偶e wraz z mandatem do wykonywania w艂adzy dostali te偶 mandat nieomylno艣ci. A nie ma przecie偶 takiego zapisu w 偶adnych dokumentach, nawet w konstytucjach. Nieomylno艣膰 - o dziwo - w wi臋kszym lub mniejszym stopniu przys艂uguje ich petentom, prorokom, nawet je艣li tylko w randze katechet贸w. Bo prorocy i katecheci nie maj膮 偶adnych w艂asnych plan贸w i interes贸w. M贸wi膮 tylko to, co im Duch Prawdy i Mi艂o艣ci Odwiecznej i Uniwersalnej g艂osi膰 pozwala.

Wczorajszy wpis prze偶ywa艂em do艣膰 d艂ugo. Nawet Gra偶yna kr臋ci nosem. A ja zastanawiam si臋 nad stosowno艣ci膮 po艂膮czenia g艂臋bi o-b-j-a-w-i-e-n-i-a i pozornej powierzchowno艣ci doczesno艣ci. Pozornej. Prawda 偶yje w ciele. Adequatio rei et intelectus a nie s艂ysza艂em o inteligencjach pozaustrojowych (niczym zaka偶enie), cho膰 prace nad ni膮 trwaj膮. Sztuczna inteligencja brzmi g艂upio. 呕ywa prawda, to jest co艣. Nie ka偶dy chwyta (i nie musi) zawi艂o艣ci mojego my艣lenia. Kto si臋 zainteresuje, mo偶e dopyta膰.

Tu si臋 zatrzyma艂em, otworzy艂em i przeczyta艂em wczorajszego posta. Nie znalaz艂em nic niestosownego. Aluzje do kole偶anki-radnej od WOS nie s膮 oburzaj膮ce. Tchn膮 smutnym realizmem. Oczywi艣cie, zawsze jest mo偶liwo艣膰 uzgodnienia w publicznej dyskusji wsp贸lnej wersji historii Strach贸wki i w og贸le wizji cz艂owieka, ko艣cio艂a i 艣wiata, ale na razie pisujemy na dw贸ch r贸偶nych adresach. Ja na og贸lnie dost臋pnym, ona tylko dla swoich.
Niczego zmienia膰 nie musz臋. Dzi艣 napisa艂bym tak samo, gdybym dosta艂 podobne natchnienie. Co wi臋cej, musz臋 nawet pewne zdania powt贸rzy膰", na przyk艂ad:
- "Duch mo偶e nie przem贸wi do ciebie przez brata, siostr臋, kogo艣, albo co艣. Ale nie mo偶e nie przem贸wi膰 do ciebie przez ciebie samego! Przez twoje w艂asne my艣li, kt贸re ci臋 nawiedzaj膮 bezustannie. Tylko je z艂ap. Zauwa偶. Po艣wi臋膰 im troch臋 namys艂u. Napisa艂em Duch, bo jak mam to powiedzie膰? Cyfrowo uobecniaj膮ca si臋 kultura? Cyber-kultura? Kwant kultury cz艂owieka (ludzko艣ci)? Niech wymy艣laj膮 sw贸j j臋zyk ci, kt贸rzy wychowali si臋 z daleka od kultury judeo-chrze艣cija艅skiej. Ja nie musz臋. Tkwi臋 w niej po same uszy."

Dzisiaj podobnymi 艣cie偶kami-pu艂apami-zakolami kr膮偶膮 m贸j duch i my艣li. Czy mog膮 inaczej? Homo sum et nihil humanum... Homo sapiens sum. Nie mog臋 nie my艣le膰. Nie mog臋 nie by膰 duchem. Tak mniej wi臋cej mawia艂 CS Lewis "nie - cz艂owiek ma dusz臋. Cz艂owiek jest dusz膮,kt贸ra ma cia艂o". Po kr贸tkiej chwili zastanowienia - nikt ju偶 chyba starego dogmatu bezkrytycznie nie wypowie. "Jestem" - m贸wi moje wewn臋trzne "ja", pos艂uguj膮c si臋 do艣膰 zewn臋trznymi narz膮dami mowy.

Podobnie rzecz si臋 ma z samorz膮dowcami. 呕eby naprawd臋 nim by膰, trzeba czu膰 ca艂o艣膰. Trzeba szuka膰 ca艂o艣ci. Ona nie jest ani przestrzenna, ani czasowa. Trzeba wej艣膰 w dialog z ca艂膮 - dost臋pn膮 poznaniu w 偶ywych 艣wiadkach lub pisanych i innych dokumentach - nasz膮 ma艂膮 ojczyzn膮! Gmina to og贸艂 mieszka艅c贸w i terytorium. NIE WOLNO NIKOGO POMIJA膯. Trzeba wej艣膰 w dialog nawet z przesz艂ymi pokoleniami i przysz艂ymi. Kto tego nie rozumie, ten dupa, jak m贸wi膮 m艂odzi, nie samorz膮dowiec. Nie ma co si臋 obra偶a膰, tylko nawzajem sobie pomaga膰 w rozumieniu tego wielkiego, jak na nasze mo偶liwo艣ci, dziedzictwa. Wot szto! Kto nie chce uzna膰 tych regu艂, tego historia wypluje.

Gryz膮c si臋 wczoraj do艣膰, po s艂owach Gra偶yny o po艣cie, 偶e mo偶e za du偶o, 偶e mo偶e nie trzeba za ka偶dym razem "jej tyka膰"... szuka艂em pokoju. Po pierwsze - mam swoj膮 "mantr臋". Po drugie - zasady, m.in. "s膮d Bo偶y". Kiep, kto my艣li, 偶em sam sobie sterem, 偶eglarzem, okr臋tem. Nie. Uznaj臋 Si艂臋 Wy偶sz膮. Szukam obiektywizacji.
Nie ja, Ty. Ty m贸wisz faktami. Ty rozstrzygaj, faktami w czasie i przestrzeni. Rzadziej wewn臋trznymi. Zbie偶na jest ta metoda z "wynalazkiem" 艣wi臋tego Ignacego Loyoli, czyli "rozeznawaniem duch贸w". Wszystko pochodzi od dobrego, albo z艂ego ducha.

Rano odebra艂em ciekawy tekst od Ja艣ka na temat demokracji. Przeczyta艂em z zainteresowaniem i ekscytacj膮, bo dotyczy to naszych spraw. Jak by膰 wsp贸lnot膮, jak rozumie膰 i egzekwowa膰 demokratyczne regu艂y 偶ycia publicznego, co z partycypacja itd. Ca艂o艣膰 spojrzenia na samorz膮dno艣膰 wymaga tak偶e uwzgl臋dniania wynik贸w bada艅 naukowych. Potem dosta艂em niespodziewanego maila od Andrzeja. Andrzej jest cz臋艣ci膮 legendy o pocz膮tkach samorz膮du w Strach贸wce. Ne widzieli艣my si臋 od wieeelu lat. Na Facebooku dosta艂em potwierdzenie znajomo艣ci, tzw. akceptacj臋 od pos艂a z Legionowa Zenona Durki. Zenek by艂 dyrektorem MOK. Napisa艂 wst臋p do ksi膮偶ki Mariusza Kraszewskiego "呕al", w kt贸rej tak偶e s膮 epizody wiele m贸wi膮ce o odzyskiwaniu podmiotowo艣ci przez ludzi i ca艂膮 nasz膮 wsp贸lnot臋 samorz膮dow膮. W tym, jak zosta艂 wyproszony z naszej szko艂y przez przyjaciela (obecnego starosty). 呕al, 偶e nikogo to z dzisiejszych radnych i w艂adz nie interesuje. Swoj膮 drog膮, jak mo偶na mie膰 dobre samopoczucie nie interesuj膮c si臋 pocz膮tkami - czasem wr臋cz legendarnymi - samorz膮dno艣ci we w艂asnej gminie? To nie tylko ignorancja. To szkodnictwo. Mog膮 przegapi膰 i zmarnowa膰 niejedn膮 szans臋. Je艣li kto艣 si臋 z radnych i w艂adzy odblokuje - jestem do dyspozycji.

Po obiedzie firma kurierska przywioz艂a przesy艂k臋 z W艂och. Matteo, Francesco i Ricardo, podpisuj膮c si臋 zbiorczo "W艂osi" przypomnieli o sobie. Wzi臋li udzia艂 w sierpniowym projekcie stow. RzN "W贸z Drzyma艂y", zrobili艣my tak偶e nasz膮 tradycyjna tras臋 turystyki historyczno-kulturowej: Treblinka, Drohiczyn, Korczew, G贸ra Grabarka. Wzniesiemy za nich noworoczny toast winem "Il Paggio" z Toskanii, szampanem "Blanc de blancs", zagryzaj膮c ich s艂awn膮 babk膮 dro偶d偶ow膮 "Panettone", z okolic Mediolanu, wypiekan膮 na okres Bo偶ego Narodzenia i Nowego Roku i makaronem "Riccole" z ich sosem pomidorowym i serem "Parmigiano". B臋dziemy prze偶ywa膰 Sylwestra bardzo po w艂osku!
Jasiek podrzuci艂 popo艂udniu na Fb link na Europejskie Spotkanie M艂odych w Berlinie. Rozwa偶any jest tam tekst o potrzebie nowej solidarno艣ci, w rodzinach, wsp贸lnotach, miastach, wsiach, mi臋dzy krajami i kontynentami. Kijem Wis艂y nie da si臋 (ju偶) zawr贸ci膰.

Uparty by艂 faraon, uparty by艂 te偶 Moj偶esz. On nie przez zatwardzia艂o艣膰 serca. On musia艂. Bo ilekro膰 s艂ab艂 na duchu, B贸g go ponagla艂. Czy w tej sytuacji faraony mog膮 kiedykolwiek wygra膰 z prorokami?

PS.
Ja te偶 b臋d臋 "do ko艅ca" upomina艂 si臋 o ca艂膮 histori臋 najnowsz膮 gminy Strach贸wka i jej samorz膮du. 呕eby Polska by艂a Polska tak偶e w naszej gminie. Jest to do zrobienia "bez-kosztowo". Wystarczy dobra ch臋膰 - do dialogu. Nie warto opiera膰 si臋 zbyt d艂ugo Duchowi Prawdy i Mi艂o艣ci Bezkresnej i Uniwersalnej.

wtorek, 27 grudnia 2011

O-b-j-a-w-i-e-n-i-a

Duch mo偶e nie przem贸wi do ciebie przez brata, siostr臋, kogo艣, albo co艣. Ale nie mo偶e nie przem贸wi膰 do ciebie przez ciebie samego! Przez twoje w艂asne my艣li, kt贸re ci臋 nawiedzaj膮 bezustannie. Tylko je z艂ap. Zauwa偶. Po艣wi臋膰 im troch臋 namys艂u. Napisa艂em Duch, bo jak mam to powiedzie膰? Cyfrowo uobecniaj膮ca si臋 kultura? Cyber-kultura? Kwant kultury cz艂owieka (ludzko艣ci)? Niech wymy艣laj膮 sw贸j j臋zyk ci, kt贸rzy wychowali si臋 z daleka od kultury judeo-chrze艣cija艅skiej. Ja nie musz臋. Tkwi臋 w niej po same uszy.

Te nag艂e my艣li, nie wiadomo sk膮d i jak, s膮 bardzo ulotne. Trzeba je szybko zanotowa膰. S膮 podatne na szybk膮 anihilacj臋. I potem ich nie z艂apiesz. Mo偶e dlatego, 偶e s膮 bardzo osobiste, osobowe, wi臋c znikaj膮 wraz ze zmian膮 osobowego przekroju czasowego? Ja jestem uk艂adem do艣膰 p艂ynnym (bardzo?). Za chwil臋 jaki艣 g艂os z drugiego pokoju, smak odgrzewanego bigosu, lub co艣 tam, co艣 tam, zmieni warunki osobowo-cielesno-duchowo-psycho-co艣 tam i szukaj wiatru w polu. Kodeksy i katechizmy zostan膮, ale ulotno艣ci, kt贸re bywaj膮 ogromne wa偶ne (personalnie najpierw, potem dopiero cywilizacynie-kulturowo) odfrun膮. Nie mamy nad nimi w艂adzy niesko艅czonej.
Samo zastanawianie si臋 nad natur膮 tych my艣li (tre艣ci膮 przede wszystkim) jest pasjonuj膮ce. One w艂a艣nie najbardziej s膮 o-b-j-a-w-i-e-n-i-a-m-i!

Kiedy takie my艣li objawiaj膮ce co艣 istotnego si臋 pojawi膮, wszystko w wieczno艣ci si臋 zanurza i jak psa艂terza wiersze dom, rodzina itd. powag膮 ogarniaj膮 nas. To jest w艂a艣ciwie niebo. Niebo jakby nas zaprasza na wizyt臋. Niczego si臋 (wi臋cej) nie chce. Jakby wszystko jest. Jakby wszystko si臋 mia艂o i wszystkim by艂o.

No, ale to mo偶e tylko ja, podmiot prze偶y膰, tak mam. Z innych 藕r贸de艂 wiem, 偶e kto艣 w tych samych moich prze偶yciach widzi piek艂o i prze偶ywa m臋ki na swoim Fb. Bidulka, wsp贸艂czuj臋, ale regu艂 obiektywnego 艣wiata dla niej nie zmieni臋. Ciekawe, 偶e kiedy katecheta KK (Ko艣cio艂a Katolickiego) widzi niebo, nauczyciel wiedzy o spo艂ecze艅stwie widzi piek艂o. To przejaw klimaciku bardzo lokalnego.
Przy jakiej艣 wcze艣niejszej okazji u艣wiadomi艂em sobie, 偶e bohaterem tych zapisk贸w jest tak偶e dom. Wybudowany na ojcowi藕nie Andrzeja, z posagu Marii w 1908 roku. Stawia艂 majster Grabowski z Zofinina. W 1910 "Matk臋 Bo偶膮 sprowadzili, idea艂y swe wcielili." "Kapaoni tu wzrastali, pomocy jej doznawali". Itd.itp. Dom w Annopolskim Ogrodzie jest zabytkiem czas贸w i kultury II RP (oby kiedy艣 doczeka艂 si臋 remontu). Jeszcze bardziej ludzie, kt贸rzy w nim mieszkali, bywali, mieszkaj膮.
W 1980/81 dom w Annopolu by艂 sza艅cem Solidarno艣ci. W latach 1990-94 by艂 miejscem niezliczonych spotka艅 rodz膮cej si臋 samorz膮dnej gminy i Ojczyzny. Tak, jako w贸jt, pojmowa艂em swoj膮 s艂u偶b臋. Zaprasza艂em do domu, kt贸ry akurat wtedy zape艂nia艂 si臋 ma艂ymi dzie膰mi (1989, 1990, 1992, 1994), ksi臋偶y, prostych ludzi i elity, aby odrodzi膰 (odtworzy膰) normaln膮 wsp贸lnot臋 lokaln膮, kt贸ra, jak ca艂e spo艂ecze艅stwo zosta艂a w Polsce zdewastowana przez programowo klasow膮, ch艂opo-robotnicz膮 dyktatur臋 PRL.

Bywali wi臋c u nas na imieninach i przy innych okazjach liczni go艣cie, miejscowi lekarze, okoliczni proboszczowie, ma艂偶e艅stwa z s膮siedztwa spotyka艂y si臋 przy lekturze Biblii. Pose艂 RP Krzysiek Szyma艅ski przywi贸z艂 raz nam kartofli, pose艂 Marian Pi艂ka jad艂 z nami zup臋 og贸rkow膮, obecny senator Henryk G贸rski wpad艂, 偶eby pogada膰, a Szymon Kobyli艅ski podziwia艂 Matk臋 Bo偶膮 w rogu ogrodu. Ojciec Andrzej Madej OMI i Brat Marek z Taize zasiadali przy prostok膮tnym stole z przedwojennych czas贸w w gronie duchownych z ca艂ej okolicy. Odbywa艂y si臋 msze 艣wi臋te domowe, a nawet spowied藕.
Szczeg贸ln膮 rol臋 odgrywa艂y spotkania w Trzech Kr贸li, z przeciwnikiem, poprzednikiem, z proboszczem Antonim, z przewodnicz膮cym Kazikiem. Przecierali艣my szlaki pojednania. Wyznaczali艣my now膮 SZLACHETN膭 tradycj臋. Nie byli艣my dla swoich, ale dla ca艂ej wsp贸lnoty. To jest, jak na razie niedo艣cig艂y wz贸r dla kolejnych samorz膮dowych kadencji i ekip.

W贸jt nie jest (tylko) urz臋dnikiem. Ma by膰 s艂ug膮 wsp贸lnoty. Z jego pomoc膮 (o ile mo偶liwe, tak偶e wok贸艂 niego) ma krystalizowa膰 wsp贸lnota lokalna. To 偶adna jego 艂askawa 艂aska, albo 艂askawo艣膰. To jego powinno艣膰. "Do wszystkich, a w szczeg贸lno艣ci do tych, kt贸rzy w stosunku do innych pe艂ni膮 r贸偶ne odpowiedzialne funkcje polityczne, prawne i zawodowe, nale偶y troska o to, by by膰 czujnym sumieniem spo艂ecze艅stwa i w pierwszym rz臋dzie 艣wiadkami kulturalnego oraz godnego cz艂owieka wsp贸艂偶ycia mi臋dzyludzkiego."

"Cz艂owiek bowiem dzi臋ki swojemu 偶yciu wewn臋trznemu przewy偶sza ca艂y 艣wiat (chciany przez Boga dla niego samego). Z tego powodu ani jego 偶ycie, ani rozw贸j jego my艣li, ani jego dobra, ani te偶 ci, kt贸rzy wsp贸艂dziel膮 jego 偶ycie osobiste i rodzinne, nie mog膮 by膰 poddawani niesprawiedliwym ograniczeniom w korzystaniu ze swoich praw i swojej wolno艣ci."
Osoba nie mo偶e by膰 podporz膮dkowywana realizacji plan贸w narzucanych przez jak膮kolwiek w艂adz臋, cho膰by mia艂y one s艂u偶y膰 domniemanemu post臋powi wsp贸lnoty obywateli jako ca艂o艣ci albo innych os贸b. Konieczne jest zatem, aby w艂adze publiczne bacznie czuwa艂y, aby 偶adne ograniczenie wolno艣ci lub chocia偶by zobowi膮zanie narzucone osobistemu dzia艂aniu nie by艂o nigdy krzywdz膮ce dla godno艣ci osoby i aby zagwarantowane by艂o zachowanie praw cz艂owieka.
Zaprowadzenie prawdziwego 艂adu moralnego w 偶yciu spo艂ecznym nigdy nie b臋dzie mo偶liwe inaczej, jak tylko przez rozpoczynanie od os贸b i czynienie z nich punktu odniesienia."

Moje/nasze prawo nie jest uszanowane. 呕yjemy w wolnej Polsce, ale ci, kt贸rzy przyczynili si臋 do odzyskania wolno艣ci nie s膮 szanowani. To jest skandal. Czuj臋 si臋 zdradzony przez w艂asn膮 gmin臋. Ba, ale nie ja jestem najwa偶niejszy. POLSKA JEST U NAS ZDRADZONA. Jest Rzeczpospolita Norwidowska, dumna ze swojej przesz艂o艣ci, szukaj膮ca korzeni i rozumienia "co to jest Ojczyzna" i jaka艣 (z wyboru) grupa bez to偶samo艣ci, odwo艂uj膮ca si臋 g艂贸wnie do PRL i tego, co po nim przetrwa艂o.
Moje prawo do szacunku i wdzi臋czno艣ci nie jest uszanowane. Czy nie jestem 艣mieszny i bombastyczny w takim upominaniu si臋 o szacunek i sprawiedliwo艣膰?
NIE. Bo nie o mnie tu (tylko) chodzi. To, co si臋 u nas (w艣r贸d nas) wydarzy艂o i w czym mia艂em szcz臋艣cie wzi膮膰 udzia艂 by艂o niepomiernie czym艣 wi臋kszym, ni偶 moim dokonaniem. Nie by艂em i nie pojawi艂em si臋 na historycznej scenie jako naturalny "element" tej gminy. Spad艂em z nieba :-) I na mnie to wszystko spad艂o z nieba. Da艂em si臋 porwa膰 i niekt贸rzy z was dali si臋 porwa膰 do czego艣 wielkiego. Mnie porwa艂o a偶 z Francji - z ziemi francuskiej do wymarzonej Polski, kt贸ra upomnia艂a si臋 o godno艣膰 i wypowiedzia艂a bezwolne pos艂usze艅stwo diabelskiemu ustrojowi PRL i 艣wiatowego komunizmu.
Pozwoli艂em si臋 porwa膰 i da艂em si臋 przyprowadzi膰 do Annopola i Strach贸wki. I na pocz膮tku w pojedynk臋 stan膮膰 przeciwko zdeprawowanemu 45-letniemu demonowi na ma艂ym skrawku Polski. Sam szed艂em do so艂tys贸w, ustala艂em miejsce i czas zebrania, malowa艂em plakaty, sam rozwiesza艂em i wraca艂em do pustego domu w zdzicza艂em ogrodzie pod lasem. Porwa艂em si臋 na ustr贸j i jego pot臋g臋. Na rowerze zje藕dzi艂em ca艂膮 gmin臋, po b艂otach i bezdro偶ach. W imi臋 ludzkich i patriotycznych idea艂贸w. Mia艂em 27 lat.

To nie by艂a rutynowa droga i szablonowe dzia艂anie. Nie by艂o szablon贸w, nie mog艂o by膰 rutyny. BY艁A EKSTREMALNA SZCZERO艢膯 SERCA. JEDNO艢膯 MY艢LI, IDEA艁脫W I CZYN脫W. Jedno艣膰 zakorzeniona w sp贸jnej wizji Boga, cz艂owieka, prawdy i historii. Nie mog艂o by膰 mowy o rutynie, bo to my wyznaczyli艣my drog臋 reszcie Europy 艢rodkowo-Wschodniej.

Dzisiaj specjalista od wiedzy od spo艂ecze艅stwa raczej na mnie napu艣ci innych i obszczeka za plecami (a na pewno ocenzuruje w Internecie) ni偶 spyta o Polsk臋, Europ臋, wolno艣膰, samorz膮dno艣膰, idea艂y i tajemnicz膮 JEDNO艢膯, kt贸ra spina wszystko.

Na szcz臋艣cie dla kolejnych pokole艅 XXX rocznica wybuchu stanu wojennego sta艂a si臋 prze艂omem w najnowszej (od 17 lat) historii gminy. Bo historia - o dziwo - daje si臋 dotkn膮膰. Kiedy艣 odkry艂em t臋 niezwyk艂膮 prawd臋 s艂uchaj膮c opowiadania 艣p. prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego. Oprowadza艂 po swoim Bia艂ymstoku. Opowiadaj膮c dzieci艅stwo, namalowa艂 s艂owami niezapomniany obraz. Przez plac, na kt贸rym si臋 bawi艂 z r贸wie艣nikami, czasem przechodzi艂 stary, brodaty cz艂owiek. Biegli za nim, wo艂aj膮c "powstaniec". Chyba z szacunkiem, nie wyobra偶am sobie, 偶e ich domowi wychowawcy (nauczyciele wiedzy o spo艂ecze艅stwie) nie nauczyli ich szacunku dla tych, kt贸rzy walczyli o wolno艣膰 Ojczyzny. Najpierw wyda艂o mi si臋 to niemo偶liwe, ale sprawdzi艂em, obliczy艂em - zgodzi艂o si臋. Ryszard Kaczorowski jako kilkuletni ch艂opak m贸g艂 spotyka膰 na ulicach powsta艅ca urodzonego w latach 40-tych XIX wieku. Historii mo偶na dotkn膮膰. Chodz臋 po ulicach Strach贸wki, chodz膮 inni, w wi臋kszo艣ci dla wsp贸艂czesnych wolnych rodak贸w bezimienni. Przynajmniej ja czuj臋 si臋 POWSTA艃CEM. M贸wi臋 wi臋c, 偶e to wstyd i zdrada Polski.

W 1994 roku, w 50-t膮 rocznic臋 Akcji Burza, odby艂a si臋 uroczysto艣膰 w szkole w Strach贸wce (dyrektorem by艂 wtedy Adam Bala) dla kombatant贸w Armii Krajowej z naszego terenu. Stali w szeregu na 艣rodku 艣wietlicy z bia艂o-czerwonymi opaskami na ramieniu. Przed nimi przechodzi艂 ich dow贸dca z lat wojny, cz艂onek w艂adz 艢wiatowego Zwi膮zku 呕o艂nierzy AK, i wr臋cza艂 im awans na wy偶szy stopie艅 wojskowy. Wzruszaj膮ce. By艂em dumny z gminy Strach贸wka, cz膮stki-miniaturki pa艅stwa.

Niedojrza艂e postawy obywatelskie niszcz膮 nie tylko gmin臋, ale i Polsk臋.

My艣li "objawione" s膮 cz臋sto pocz膮tkiem d艂u偶szego pisania. To, co ode mnie, mo偶e by膰 wyostrzone jednostronnie i czeka na wype艂nienie miejsc cz臋艣ciowo niedookre艣lonych przez innych i z innych punkt贸w widzenia.

PS.
Cytaty i fragmenty przepisane, cho膰 nie zaznaczone graficznie, pochodz膮 albo z encyklik JPII, albo z "Kompendium nauki spo艂ecznej KK".
Jestem autorem jednego tematu. I tak pewnie b臋dzie, dop贸ki normalno艣膰 nie znormalnieje w艣r贸d nas :)

poniedzia艂ek, 26 grudnia 2011

Powszechne do艣wiadczanie... Boga

Nie mo偶na Go nie do艣wiadcza膰. Do艣wiadczamy, nawet nie zdaj膮c sobie sprawy. Bo, 偶eby zda膰 sobie z czego艣 spraw臋, trzeba mie膰 jakie艣 instrumentarium, trzeba m贸c rozumie膰. Nie ma wiary bez my艣lenia. Bo tak definiujemy cz艂owieka - homo sapiens. Trzeba umie膰 uj膮膰 w jakie艣 kategorie poznawcze rzeczywisto艣膰 (艣wiat), kt贸rej do艣wiadczamy ca艂ym sob膮, ca艂e 偶ycie.

Nie 偶yjemy tylko tym, co sami wymy艣lamy i planujemy. Przeciwnie, wi臋kszo艣膰 bod藕c贸w dochodzi do nas, nie pytaj膮c nas o zdanie. Chyba 99.99% z tego, co prze偶yjemy w 偶yciu, jest nam dane. Musimy mie膰 jaki艣 spos贸b ich klasyfikowania.
Pytamy "co s艂ycha膰", "co tam" itp. we wszystkich chyba j臋zykach 艣wiata. W tych pytaniach chodzi nam o wszystko, co tyczy drugiej osoby. WSZYSTKO. Co nam zechce ujawni膰 druga osoba? - to jej sprawa (jej kultury).
Przewa偶nie odpowiadamy "dobrze". W tej zwyczajowej wymianie zda艅 (pozdrowie艅) DOBRO jest wi臋c (przewa偶nie) podstawowym do艣wiadczaniem 艣wiata.

Brat Roger, za艂o偶yciel wsp贸lnoty w Taize, napisa艂 ksi膮偶eczk臋 "Vivre l'inespere", "呕y膰 tym, co niespodziewane". Tak na marginesie, to jest chyba podstawowy spos贸b, w jaki 艣wiat przychodzi do nas. Ale trzeba to rozumie膰 i zaakceptowa膰, czyli 偶y膰 w harmonii ze 艣wiatem zewn臋trznym, czyli... by膰 zwyczajnie m膮drym cz艂owiekiem. "Cz艂owiek [bez 偶adnych kwantyfikator贸w] bowiem dzi臋ki swojemu 偶yciu wewn臋trznemu przewy偶sza ca艂y 艣wiat."

Wczoraj usypia艂em w pod艂ym nastroju. Przez gmin臋 Strach贸wk臋. Nie ca艂膮, ale t臋 jej cz臋艣膰, kt贸ra mieni si臋 oficjaln膮, bo piastuje jakie艣 tytu艂y i mandaty. Oni tak fa艂szuj膮 nasze wsp贸lne 偶ycie, 偶e a偶 z臋by bol膮. 艁ami膮 podstawowe regu艂y i jeszcze ka偶膮 wierzy膰 w swoje wizje i konstrukcje. TEGO NIE MAJ膭 PRAWA OD INNYCH OCZEKIWA膯. To jest pr贸ba 艂amania sumie艅. Ostatnio, swoj膮 oficjaln膮 propagand臋 drukuj膮 na karteczkach A4 i rozdaj膮 mieszka艅com. Oczywi艣cie bez podpisu, jak najwi臋ksza anonimowo艣膰 - to jeden z ich znak贸w rozpoznawczych. A gmina jest w grupie pilota偶owej og贸lno-polskiego programy partycypacji publicznej "DECYDUJMY RAZEM" (wypracowuj膮cego program rozwoju turystyki w gminie!). Z karteczki dowiedzia艂em si臋 m.in. 偶e 15 grudnia odby艂a si臋 konferencja po艣wi臋cona szansom, rozwojowi i atrakcyjno艣ci powiatu i naszej gminy. Widocznie organizatorzy widz膮 tak膮 przepa艣膰 mi臋dzy inwestycjami a turystyk膮, 偶e nie czuli obowi膮zku zaproszenia gminnego animatora "Decydujmy Razem".

Na karteczce propagandowo-informacyjnej powielaj膮, 偶e 2+2=5 albo 6. 呕e jak zrobi膮 swoj膮 imprez臋, na kt贸r膮 zaprosz膮 swoich go艣ci, to b臋dzie wed艂ug nich np. "op艂atek gminny i po艣wi臋cenie wiejskiej 艣wietlicy". Pami臋tamy, 偶e dwadzie艣cia par臋 lat temu rz膮dz膮cy te偶 robili. Mieli na to has艂o "Partia to nar贸d". Uto偶samiali cz臋艣膰 z ca艂o艣ci膮. Gwa艂cili sumienia i logik臋.
A w Europie promuj膮 polityk臋 przeciw wykluczeniu! Mia艂 racj臋 by艂y w贸jt, pod tym wzgl臋dem Strach贸wka nie wesz艂a do Europy. Mo偶e to potrwa膰 jeszcze przez jaki艣 czas, nie za d艂ugi, na szcz臋艣cie. Nie da si臋 zawr贸ci膰 kijem Wis艂y. Cz臋艣膰 zawsze b臋dzie cz臋艣ci膮, ca艂o艣膰 - ca艂o艣ci膮. 2+3=5, a 2+2=4. Sps jest tylko sps-em, a OSP w Strach贸wce, tylko OSP w Strach贸wce. Gmina to og贸艂 mieszka艅c贸w, wie艣 tak samo. Je艣li co艣 ma by膰 gminne, albo wiejskie, to musi mie膰 pe艂n膮 ich reprezentacj臋. Nie jest to takie trudne. Wystarczy mie膰 aktualny wykaz organizacji i instytucji dzia艂aj膮cych na danym terenie, plus osoby znacz膮ce z r贸偶nych innych racji. A je艣li jako g艂贸wny organizator podpisuje si臋 nauczycielka (WOS!!) ze Szko艂y Rzeczpospolitej Norwidowskiej, to musi zaprosi膰 tak偶e reprezentacj臋 szko艂y! Polska pi臋kna tradycja m贸wi jeszcze o jednym wolnym miejscu dla niespodziewanego go艣cia lub w臋drowca. Ale trzeba do tego mie膰 niezablokowany uprzedzeniami rozum i polsk膮 dusz臋.

"Do wszystkich, a w szczeg贸lno艣ci do tych, kt贸rzy w stosunku do innych pe艂ni膮 r贸偶ne odpowiedzialne funkcje polityczne, prawne i zawodowe, nale偶y troska o to, by by膰 czujnym sumieniem spo艂ecze艅stwa i w pierwszym rz臋dzie 艣wiadkami kulturalnego oraz godnego cz艂owieka wsp贸艂偶ycia mi臋dzyludzkiego." - CZEKAMY!!

No wi臋c, poniewa偶 jeste艣my wykluczeni na r贸偶ne sposoby (w tym ekonomicznie) z 偶ycia w艂asnej gminy i parafii, trawi艂em t臋 tre艣膰 i zasypia艂em w pod艂ym nastroju. Ale obudzi艂em si臋 w niebie. Nawet nauczycielka WOS i inni wa偶ni w gminie, nie s膮 w stanie powstrzyma膰 normalnych proces贸w dzia艂aj膮cych w 艣wiecie. Z Facebooka wyjrza艂a zwyczajna, u艣miechni臋ta i chrze艣cija艅ska twarz CZ艁OWIEKA. Camino z Hiszpanii odezwa艂a si臋 zupe艂nie nieoczekiwanie. 呕yczy weso艂ych 艣wi膮t Bo偶ego Narodzenia i spe艂nia obietnic臋 sprzed trzech lat! Dan膮 mi w Canterbury, na wakacyjnym kursie j臋zyka angielskiego. Cantebury 偶yje w cieniu katedry. I jest z tego dumne. I czerpie niezliczone korzy艣ci. Katedry by艂y rozsadnikami kultury i Europy. Przy katedrach powstawa艂y uniwersytety.

W Canterbury rozmawia艂em z Camino o katechezie. W kontek艣cie katechetycznych do艣wiadcze艅 w艂asnych dzieci i pracy w szkle. 呕e jest kiepsko. Pi臋kno 偶ycia wewn臋trznego (duchowego) nie bardzo chce si臋 spotka膰 i rozwija膰 z realiami katechezy. To nie jest problem polski. To jest problem ko艣cielny i 艣wiatowy.
Camino ma ksi臋dza w rodzinie. By艂 kim艣 nawet wa偶nym, pracowa艂 w kurii, by艂 sekretarzem biskupa. Prosi艂em j膮 o kontakt ze znajomymi zaanga偶owanymi w katechez臋 szkoln膮. Widocznie nie by艂o 艂atwo jej znale藕膰 kogo艣 z tej grupy spe艂niaj膮cego zarazem warunek jakiej takiej znajomo艣ci j臋zyka angielskiego.
I w艂a艣nie znalaz艂a. I w艂a艣nie napisa艂a o nim w Bo偶e Narodzenie! Wyk艂ada socjologi臋 na Uniwersytecie w Leon. Jest jeszcze starszy ode mnie, ale na pewno du偶o lepiej wygl膮da. I pewnie jemu chce si臋 偶y膰, dzia艂a膰 i dzieli膰 m膮dro艣ci膮, czego mnie ju偶 bardzo ma艂o. W takiej gminie?! W kt贸rej nikt nie chce s艂owem nawi膮za膰 ze mn膮 dialogu, nie pomagaj膮c mi szlifowa膰 mojego pisania. Ka偶dy dialog pomaga obu stronom. Z偶eraj膮 nas 50-letnie zacofanie i wyros艂e na nim kompleksy.
Kijem Wis艂y nie zawr贸cisz. Nie zawr贸c膮. Natomiast ja z przyjaci贸艂mi z Lincoln i z Hiszpanii i z przyjaci贸艂mi 艁azarza z Poniat贸wki mo偶e - mo偶e nadamy 艣wiatu wi臋kszy sens, w promieniu naszego dialogicznego istnienia. Przynajmniej rozmawiamy jak ludzie wolni od zabobon贸w XX wieku.

Je艣li to, co przychodzi niespodziewanie, ma moc zamieni膰 piekie艂ko w 艣wi臋towanie, i jest to potwierdzony 偶yciorysami 艣wi臋tych rytm ca艂ego 偶ycia, to znaczy, 偶e ten 艣wiat jest dobry. 呕e DOBRO przewa偶a. 呕e cho膰 na 艣wiecie jest z艂o, to DOBRO zwyci臋偶y. Dla wierz膮cych jest to dogmat zbawionego 艣wiata. Odkupionego Cz艂owieka. Boga mieszkaj膮cego mi臋dzy nami i w nas - Emmanuela.

W DRUGI (POLSKI) DZIE艃 BO呕EGO NARODZENIA 呕YCZ臉 WSZYSTKIM MIESZKA艃COM GMINY STRACH脫WKA GODNEGO CZ艁OWIEKA WSP脫艁呕YCIA MI臉DZYLUDZKIEGO. (bez otwartego dla i na wszystkich szczerego dialogu jest to niemo偶liwe)

niedziela, 25 grudnia 2011

R贸wno-czesno艣膰

Siedzia艂em przy wigilijnym stole, by艂o ju偶 na nim pozamiatane, nasta艂 czas kol臋dowo-post-trawienny, gdy zda艂em sobie spraw臋 z dwupoziomowego prze偶ycia. By艂em na krze艣le przy stole, z rodzin膮, za nimi choinka, a jednocze艣nie 偶y艂em r贸wnie do艣wiadczalnie na poziomie wy偶szej realno艣ci. Co艣 z tego, co gdy jest dawane, zaraz zapisuj臋. By艂o dawane, nie zapisywa艂em, tylko w tym by艂em. Bardziej jakby w refleksji, a raczej ods艂onie innego poziomu dziania si臋 tych samych rzeczy. Nic nadzwyczajnego, bo i st贸艂 z rodzin膮 wok贸艂 i choink膮 przed oczami, og贸lne zadowolenie i b艂ogostan wr臋cz, jaki przecie偶 rzadko si臋 zdarza i dla kt贸rego tak czekamy na 艣wi臋ta - to wszystko jest oczekiwane, po偶膮dane, opisane, pokazane itd. na tysi膮c sposob贸w. G艂臋bsze refleksje i zagl膮danie za kurtyn臋 spraw te偶 znamy - z kaza艅, poezji, w og贸le ze sztuki i natchnionych wiarygodnych m贸wc贸w. Niezwyk艂a by艂a r贸wnoczesno艣膰. Cz臋sto podkre艣lam "tu i teraz", a tym razem by艂o "tu i tam". Oczywi艣cie przy zachowanej jak najbardziej trze藕wej podmiotowo艣ci i jak najbardziej pe艂nej to偶samo艣ci.

My艣l臋, 偶e nie ma w tym do艣wiadczeniu niczego nadzwyczajnego i 偶e ka偶dy tak miewa, ale mo偶e nie by膰 tak wytrenowany, jak ja, w auto obserwacjach. Ja musz臋, bo pisz臋, albo odwrotnie.
Drugim skarbem wczorajszego dnia s膮 konsekwencje intelektualne spotkania Mizina o 5.00 rano na Facebooku. Wielko艣膰 dwufazowa to by艂a. Najpierw w kompie, potem w samo-czuciu i reflektowaniu w pozycji horyzontalnej. Dobrobyt, dobrostan, dobro膰, mi艂o艣膰 (intelektualna?), nadzieja - wszystko w jednym. Kt贸rej konsekwencj膮 by艂 post, jego dalszy ci膮g.
To s膮 tylko i a偶 przepiski z papie偶a (ew. papie偶y i soboru). Nie za ka偶dym razem zaznaczam, 偶e cytuj臋, bo chodzi mi o kwintesencjonalne uj臋cie, a nie o dyplom magistra. Chc臋 Go tak d艂ugo czyta膰, przepisywa膰, czyta膰, a偶 nie uroni臋 niczego i zawsze tak b臋d臋 m贸wi艂, niezale偶nie, w kt贸rej cz臋艣ci wywodu, a nawet zdania zaczn臋, albo sko艅cz臋. Tak膮 ma dla mnie warto艣膰 Jego nauka (filozofia cz艂owieka). A偶 do UTO呕-SAMIENIA. Tekst, jego logiczny sens, staje si臋 mn膮, a ja nim. O, gdybym m贸g艂 by膰 niemilkn膮c膮 tub膮 tekst贸w soborowych i na nich wyros艂ych tekst贸w janowo-paw艂owych!!! DLACZEGO KO艢CI脫艁 TEGO NIE ROBI? NIE WIEM.

A z wczorajszego-wigilijnego przepisywania zosta艂o mi na wierzchu stwierdzenie, tak naturalne jak i objawione - o biologicznej s艂abo艣ci i kulturowej mocy cz艂owieka. Cz臋sto mieszaj膮 si臋 te p艂aszczyzny i bywaj膮 traktowane jako艣 zamiennie. Zale偶y pewnie od poziomu znajomo艣ci obu. S膮 tacy, kt贸rzy tak 艣wietnie znaj膮 subtelno艣ci poziomu biologicznego, a偶 do najmniejszych cz膮stek i oddzia艂ywa艅, 偶e im wystarczy. Drudzy mog膮 za艣 zna膰 t臋 drug膮 stron臋 kulturow膮, a偶 do najdelikatniejszych tchnie艅 ducha i na niej g艂贸wnie przebywaj膮.

Do tej pory mo偶e by艂o z t膮 dwoisto艣ci膮 jako tako. Ale gdy materiali艣ci p贸jd膮 dalej po bozony Higgsa i kto ich tam wie, gdzie, to mo偶e nam si臋 gatunek homo sapiens tak rozdwoi膰 i wzajemnie wyobcowa膰, 偶e b臋dziemy dla siebie niczym kolejne mutacje. A ja chc臋 do偶y膰 w ramach jednego gatunku. Z jego osi膮gni臋ciami naukowymi, z jego kultur膮 i przede wszystkim z Bogiem Kt贸ry Si臋 Nam OBJAWI艁, Z JEGO TAJEMNIC膭 WCIELENIE, OBECNO艢CI MI臉DZY NAMI, JEGO ZBAWCZEJ OFIARY I Z JEGO MI艁O艢CI膭 MI艁OSIERN膭. A na ziemi z pokojem w nas i mi臋dzy nami, ze zdolno艣ci膮 poznawcz膮, z tzw. zdolno艣ci膮 do mi艂o艣ci intelektualnej, a偶 po wsp贸艂-odczuwanie, przebywanie, kon-templowanie.

Ze wszystkim, co ju偶 napisa艂em, zn贸w musz臋 skonkludowa膰 - absolutem jaki mo偶emy dotkn膮膰, do艣wiadczy膰 ca艂ym sob膮, jest OSOBA I RODZINA. Innych 艣wiat贸w poznawa膰 nie chc臋. Dzi臋kuj臋. Nie rozumiem trans-osobowo艣ci, zwi膮zk贸w partnerskich, samotnych matek z wybory itp. To znaczy ka偶dy przypadek zas艂ugiwa膰 mo偶e na szacunek (o ile swoim zachowaniem nie przeczy ludzkiej godno艣ci i moralno艣ci) i pomoc, ale nie na popularyzowanie i r贸wno-uprawnianie. Staram si臋 przy tym mie膰 szerokie poj臋cie normy i do艣膰 p艂ynne poj臋cie patologii. Dla mnie OSOBA I RODZINA s膮 najwy偶sz膮 form膮 i owocem ludzkiej (teologicznie wzbogaconej lub ukierunkowanej) kultury. Amen.

Zagl膮daj膮c cz臋sto do tekst贸w soborowych dochodz臋 do bardzo ciekawego wniosku. 呕e Sob贸r by艂 poprzednikiem naszej SOLIDARNO艢CI. Bior膮c pod uwag臋 wszystkie r贸偶nice. Policzcie, ile razy Sob贸r m贸wi o solidarno艣ci. Przepisz臋 tylko odno艣niki ze skorowidza wydania dokument贸w soborowych przez Pallotinum z 1968 (w艂a艣nie tak wygl膮da obwoluta, zdj. obok).
SOLIDARNO艢膯:
- wyp艂ywa z natury ludzkiej i sposobu dzia艂ania Boga
- udoskonalona przez S艂owo Wcielone s艂owem i przyk艂adem, modlitw膮 i 艣mierci膮 za wszystkich
- solidarno艣膰 trzeba ci膮gle zwi臋ksza膰 a偶 osi膮gnie pe艂ni臋 w niebie
- Ko艣ci贸艂 [jest] bratersk膮 wsp贸lnot膮 solidarno艣ci
- poczucie solidarno艣ci narod贸w nale偶y popiera膰 i obraca膰 w szczere i prawdziwe poczucie braterstwa

Czy solidarno艣膰 nie jest form膮 r贸wnoczesno艣ci? Czy nie jest form膮 transcendencji? Jedni s膮 ku drugim i z drugimi.

sobota, 24 grudnia 2011

Lubi臋 to

Jak ja lubi臋 takie chwile! Nie, nie wigilie i kalendarzowe Bo偶e Narodzenia, cho膰 je te偶, bo sprzyjaj膮 lekkiemu lub wi臋kszemu uduchowieniu. Lubi臋 zdarzenia, czyli fakty, kt贸re przynosz膮 wielk膮 tre艣膰. Rano co艣 mnie obudzi艂o lub nie da艂o spa膰, wsta艂em. By艂a 5.00. Cap laptopa pod pach臋 i hyc do kuchni. A na Facebooku czeka 艣wie偶utkie zaproszenie na fanpage, na stron臋 "My艣limy". I 偶yczenia - "Chyba powoli wracam do formy... a jeszcze si臋 nawet na dobre nie zacz臋艂y 艣wi臋ta! :)
A propos - 偶ycz臋 ciep艂ych i spokojnych (bo do艣膰 ju偶 mo偶e tej "weso艂o艣ci"...) 艢wi膮t Bo偶ego Narodzenia wszystkim czytelnikom!". Za'like'owa艂em natychmiast. Ba, 偶eby na tym si臋 sko艅czy艂o. Wp艂yn膮艂em na szerokiego przestw贸r oceanu i 偶eglowa艂em po stronie bloga Mizina. Tam jest CA艁A RZECZYWISTO艢膯 OSOBOWO-PRZEDMIOTOWA przyjaciela 艁azarza z Poniat贸wki. Kto si臋 z ni膮 nie zapozna b臋dzie bardzo ubo偶szy. Mo偶emy by膰 naprawd臋 bogaci i ubodzy tylko rzeczywisto艣ci膮, a nie jej ekwiwalentami emitowanymi przez banki narodowe (dzisiaj chyba si臋 m贸wi 'centralne').

No wi臋c poczyta艂em-偶eglowa艂em, wpisa艂em komentarz, co艣 tam, co艣 tam jeszcze i zn贸w by艂em dysponowany do snu. Zw艂aszcza, 偶e przezi臋bienie zacz臋艂o mnie trz膮艣膰. Co tam choroby, skoro ca艂a rzeczywisto艣膰 si臋 gdzie艣 rodzi i dopuszcza mnie na 艣wiadka!
Tak to na mnie dzia艂a. Wtedy si臋 dopiero 偶yje. I od razu poza czasem, doczesno艣膰 rozp艂ywa si臋. Rozmywaj膮 si臋 granice mi臋dzy teraz i wiecznie. Tak na mnie dzia艂aj膮 fakty, kt贸re mog臋 zakwalifikowa膰 do kategorii "mowa Boga".

To nie jest mo偶e za cz臋ste, spotyka膰 w innych ludziach siebie. Kiedy艣 najsilniej prze偶y艂em to przy lekturze Tomasza Manna. Dzisiaj w m艂odym my艣licielu. Wiek nie ma tu w og贸le nic do czynienia. Czyto jest tylko psychologia, czy ju偶 ontologia? Sk艂aniam si臋 ku drugiemu. Czekam nawet na odkrycie lub wysnucie uzasadnione bardzo jakiej艣 struktury w ludzkim bycie. Mo偶e niepotrzebnie, bo mo偶e wystarczy cia艂o, dusza i duch, o kt贸rych m贸wi膮 艣w. Pawe艂, 艣w. Tresa, a tak偶e z innej strony Roman Ingarden. Mo偶e bardziej chodzi ni etyle o odkrycie, tylko powszechne uznanie tak偶e ze strony nauk filozo-psycho-logiczno-medyczno itd. Badanie m贸zgu i kognitywistyka maj膮 wiele pracy przed sob膮.

Kiedy odnajduje si臋 tak wiele z w艂asnych prze偶y膰, pyta艅, poszukiwa艅 (na przestrzeni dotychczasowego 偶ycia) to MUSI wywo艂ywa膰 wa偶kie refleksje. I samo staje si臋 nowym wa偶nym do艣wiadczeniem. De facto transcendentnym. Bez transcendencji ani rusz, przy poznawaniu tak cz艂owieka, jak i 艣wiata.

Skutkiem pierwszym porannego do艣wiadczenia (osobistego, wi臋c i osobowego prze偶ycia) by艂 wielki dar wewn臋trznego pokoju, wype艂nienia, rado艣ci... O jak si臋 wtedy b艂ogo czuj臋 i mog臋 sobie le偶e膰, spa膰, czy nie spa膰 - 偶adna r贸偶nica. Jak spowicie ob艂okiem sensu. Mo偶e jest w tym nawet daleki cie艅 zdarze艅 biblijnych? Tak w Starym, jak i w Nowym Testamencie s膮 opisane zdarzenia jak jeden rozpoznaje w drugim kogo艣 wa偶nego. Tak, po namy艣le, odnajduj臋 w tym g艂臋boki 艣lad sensu ponadczasowego, mo偶e w艂a艣nie t臋 ma艂o rozpoznan膮 struktur臋 osobow膮?

Skutkiem drugim jest si臋gni臋cie do tekst贸w JPII. Par臋 miesi臋cy temu 偶y艂em Jego tekstami o spo艂ecznym wymiarze naszego bytowania. Wtedy mo偶e najcz臋艣ciej powtarza艂em, 偶e UZNANIE, 呕E JEST PRAWDA, MO呕E BY膯 PODSTAWOWYM WARUNKIEM, OD KT脫REGO ZALE呕Y JAKO艢膯 NASZEGO 呕YCIA I JAKO艢膯 NASZYCH WSP脫LNOT. Bez gotowo艣ci uznania tej zasady, psu na bud臋 艣wi臋towania Bo偶ego Narodzenia (ale to tylko przy okazji, nie chc臋 nikomu psu膰 艣wi膮t :)

To, co jest poni偶ej, jest przepisanym fragmentem podstrony "Wsp贸lnota samorz膮dowa". A z kolei to, co jest na niej, jest prawie dok艂adnie przepisane z encyklik JPII i Soboru Watyka艅skiego II, kt贸ry jest nierozpoznanym i nieuznanym do ko艅ca fundamentem wsp贸艂czesno艣ci.

***
呕eby zrozumie膰 cz艂owieka trzeba wej艣膰 na pole kultury, j臋zyka, historii. Kultury narod贸w s膮 r贸偶nymi odpowiedziami na pytanie o sens osobistej egzystencji.

Cz艂owiek stworzony do wolno艣ci nosi w sobie s艂abo艣膰 wrodzon膮, kt贸r膮 mo偶na nazwa膰 czystym "naturalizmem", nieprzepracowanym kultur膮. Teologia m贸wi o grzechu pierworodnym, kt贸ry stale poci膮ga nas ku z艂u i sprawia, 偶e potrzebujemy odkupienia. Nauka ta jest integraln膮 cz臋艣ci膮 chrze艣cija艅skiego Objawienia, ma r贸wnie偶 du偶膮 warto艣膰 hermeneutyczn膮 gdy偶 pozwala zrozumie膰 ludzk膮 rzeczywisto艣膰. Cz艂owiek d膮偶y do dobra, ale jest r贸wnie偶 zdolny do z艂a.

Kim jest zatem cz艂owiek? Jak staje si臋 pe艂n膮, dojrza艂膮 jednostk膮 ludzk膮? Wszystko wskazuje i prowadzi do rodziny. Jest ona pierwsz膮 i podstawow膮 kom贸rk膮 "ekologii ludzkiej", w kt贸rej cz艂owiek otrzymuje pierwsze i decyduj膮ce wyobra偶enia zwi膮zane z prawd膮 i dobrem, uczy si臋, co znaczy kocha膰 i by膰 kochanym, a wi臋c co konkretnie znaczy by膰 osob膮. Rodzina oparta na ma艂偶e艅stwie, gdzie „wzajemny dar z samego siebie, m臋偶czyzny i kobiety, stwarza takie 艣rodowisko 偶ycia, w kt贸rym dziecko mo偶e si臋 urodzi膰 i rozwija膰 swe mo偶liwo艣ci, nabywaj膮c 艣wiadomo艣ci w艂asnej godno艣ci i przygotowa膰 si臋 do podj臋cia swego jedynego i niepowtarzalnego przeznaczenia”. Rodzina jest „sanktuarium 偶ycia.” Jest ona 艣wi臋ta: jest miejscem, w kt贸rym 偶ycie, dar Boga, mo偶e w spos贸b w艂a艣ciwy by膰 przyj臋te i chronione przed licznymi atakami, na kt贸re jest ono nieustannie nara偶one i mo偶e rozwija膰 si臋 zgodnie z wymogami prawdziwego ludzkiego wzrostu. Wbrew tak zwanej kulturze 艣mierci, rodzina stanowi o艣rodek kultury 偶ycia. Nie jest to jednak model powszechny. Cz臋sto cz艂owiek sk艂ania si臋 do traktowania siebie samego i w艂asnego 偶ycia bardziej jako „zespo艂u dozna艅, kt贸rych nale偶y do艣wiadczy膰, ani偶eli dzie艂a, kt贸re ma wype艂ni膰.” St膮d si臋 wywodzi brak wolno艣ci. (r贸偶ne zniewolenia).

W hierarchii warto艣ci spo艂ecznych najpierw jest osoba, nierozerwalnie zwi膮zana z rodzin膮.
Poj臋cie alienacji da si臋 zastosowa膰 tak偶e do chrze艣cija艅skiej wizji cz艂owieka - alienacja polega na odwr贸ceniu relacji 艣rodk贸w i cel贸w. W takiej fa艂szywej sytuacji cz艂owiek, nie uznaj膮c warto艣ci i wielko艣ci osoby w samym sobie i w bli藕nim, pozbawia si臋 mo偶liwo艣ci prze偶ycia w pe艂ni w艂asnego cz艂owiecze艅stwa. Taki cz艂owiek nie nawi膮zuje relacji solidarno艣ci i wsp贸lnoty z innymi lud藕mi (dla kt贸rej zosta艂 stworzony). Cz艂owiek staje si臋 naprawd臋 sob膮 poprzez wolny dar z siebie samego. Cz艂owiek jest obdarzony "zdolno艣ci膮 transcendencji" jako osoba. Mo偶na do tego doj艣膰 w艂asnym rozumem, jak Roman Ingarden w „Ksi膮偶eczce o cz艂owieku” („jestem si艂膮, kt贸ra sama siebie tworzy... je艣li odda si臋 dobrowolnie na wytwarzania dobra, pi臋kna i prawdy – w贸wczas dopiero istnieje”).

Bardzo wyobcowany jest cz艂owiek, kt贸ry nie chce wyj艣膰 poza samego siebie, uczyni膰 z siebie daru ani stworzy膰 autentycznej ludzkiej wsp贸lnoty, Cz艂owiek, kt贸ry troszczy si臋 wy艂膮cznie albo g艂贸wnie o to, by mie膰 i u偶ywa膰, niezdolny ju偶 do opanowywania w艂asnych instynkt贸w i nami臋tno艣ci oraz do podporz膮dkowania ich sobie przez pos艂usze艅stwo prawdzie. Taki cz艂owiek nie mo偶e by膰 wolny. Pos艂usze艅stwo prawdzie o Bogu i cz艂owieku jest pierwszym warunkiem wolno艣ci, pozwala cz艂owiekowi uporz膮dkowa膰 w艂asne potrzeby, w艂asne pragnienia i sposoby ich zaspokajania wed艂ug w艂a艣ciwej hierarchii.

Coraz cz臋艣ciej m贸wimy o kapitale ludzkim i kapitale spo艂ecznym. Dochodzi wreszcie do naszej 艣wiadomo艣ci, 偶e g艂贸wnym bogactwem cz艂owieka jest - wraz z ziemi膮 - sam cz艂owiek. To w艂a艣nie jego inteligencja pozwala odkry膰 mo偶liwo艣ci produkcyjne ziemi i r贸偶norakie sposoby zaspokojenia ludzkich potrzeb. To jego zdyscyplinowana praca i solidarne wsp贸艂dzia艂anie z innymi umo偶liwia tworzenie szerszych i godnych zaufania wsp贸lnot 偶ycia i pracy, maj膮cych dokonywa膰 przekszta艂ce艅 艣rodowiska naturalnego i 艣rodowiska spo艂ecznego.

„Cz艂owiek jest przede wszystkim istot膮, kt贸ra szuka prawdy, usi艂uje ni膮 偶y膰 i pog艂臋bia膰 j膮 w dialogu, kt贸ry obejmuje dawne i przysz艂e pokolenia”. Poszukiwanie prawdy charakteryzuje te偶 kultur臋 narodu i jest procesem odnawiaj膮cym si臋 w ka偶dym pokoleniu. Dlatego pierwsz膮 i najwa偶niejsz膮 jest praca, kt贸ra dokonuje si臋 w ludzkim sercu. Ka偶dy cz艂owiek buduje w艂asn膮 przysz艂o艣膰 i wp艂ywa na losy innych ludzi, w zale偶no艣ci od tego, jak pojmuje siebie samego i swoje przeznaczenia. 呕aden cz艂owiek nie mo偶e twierdzi膰, 偶e nie wp艂ywa i nie jest odpowiedzialny za los drugiego cz艂owieka, swego brata.

"Aby pozna膰 cz艂owieka, cz艂owieka prawdziwego, cz艂owieka integralnego, trzeba pozna膰 Boga", m贸wi艂 papie偶 Pawe艂 VI, a 艣wi臋ta Katarzyna ze Sieny (wsp贸艂-patronka Europy) wyra偶a艂a w modlitwie t臋 sam膮 my艣l: "W Twojej naturze, wieczne B贸stwo, poznam moj膮 natur臋".

Antropologia chrze艣cija艅ska jest zatem w istocie jednym z dzia艂贸w teologii; z tej samej racji nauka spo艂eczna Ko艣cio艂a, zajmuj膮c si臋 cz艂owiekiem, interesuj膮c si臋 nim samym i jego sposobem post臋powania w 艣wiecie, "nale偶y (...) do dziedziny (...) teologii, zw艂aszcza teologii moralnej" (JPII). Wniosek st膮d prosty, 偶e „rozwi膮zanie aktualnych problem贸w ludzkiego wsp贸艂偶ycia wymaga uwzgl臋dnienia ich wymiaru teologicznego”. Inne systemy zamykaj膮 go w egoizmie, we w艂asnych, ciasnych granicach i po偶膮daniach zmys艂owo-instynktownych, co ostatecznie szkodzi jemu samemu i innym. Ko艣ci贸艂 konsekwentnie i systematycznie przyczynia si臋 do ubogacenia godno艣ci cz艂owieka i pozostaje "znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej".

Je艣li cz艂owiek zaniedba, albo wr臋cz wyrzeknie si臋 postawy bezinteresownej, szlachetnej, wra偶liwej na warto艣ci estetyczne, kt贸ra si臋 rodzi z zachwytu dla istnienia i dla pi臋kna, oraz pozwala odczytywa膰 w rzeczach widzialnych przes艂anie niewidzialnego Boga, kt贸ry je stworzy艂, 艂atwo zmienia si臋 w tyrana dla innych.

Ko艣ci贸艂 popiera i sprzyja na r贸偶ne sposoby demokracji. Demokracja wymaga spe艂nienia koniecznych warunk贸w, jakich wymaga promocja zar贸wno poszczeg贸lnych os贸b, przez wychowanie i formacj臋 w duchu prawdziwych idea艂贸w, jak i "podmiotowo艣ci" spo艂ecze艅stwa, przez tworzenie struktur uczestnictwa oraz wsp贸艂odpowiedzialno艣ci. Nie mo偶e za艣 demokracja sprzyja膰 powstawaniu w膮skich grup kierowniczych. Takie my艣lenie jest przejawem sk艂onno艣ci do totalitaryzmu, czego do艣wiadczyli艣my w czasach PRL. Totalitaryzm zawsze rodzi si臋 z negacji obiektywnej prawdy: je偶eli nie istnieje prawda transcendentna, przez pos艂usze艅stwo kt贸rej cz艂owiek zdobywa sw膮 pe艂n膮 to偶samo艣膰, to nie istnieje te偶 偶adna pewna zasada, gwarantuj膮ca sprawiedliwe stosunki pomi臋dzy lud藕mi.
Podstawowy b艂膮d socjalizmu typu PRL-owskiego ma charakter antropologiczny. Rozpatruje on pojedynczego cz艂owieka jako zwyk艂y element i cz膮stk臋 organizmu spo艂ecznego. Marksistowski ateizm jest zwi膮zany z o艣wieceniowym racjonalizmem, kt贸ry pojmuje rzeczywisto艣膰 ludzk膮 i spo艂eczn膮 w spos贸b mechanistyczny. Neguje on najg艂臋bsza intuicj臋 prawdziwej wielko艣ci cz艂owieka, „jego transcendencj臋 wobec 艣wiata rzeczy oraz napi臋cie, jakie odczuwa on w swoim sercu pomi臋dzy pragnieniem pe艂ni dobra a w艂asn膮 niezdolno艣ci膮 do osi膮gni臋cia go, przede wszystkim za艣 zostaje zanegowana wynikaj膮ca st膮d potrzeba zbawienia” (JPII).

PS.
Facebook pozwala ucz艂owiecza膰 艣wiat. W dniu pogrzebu Vaclava Havla da艂em 艣wiadectwo uto偶samiania si臋 z Nim i z pewnym pokoleniem. Lisa z Lincoln da艂a swoje 艣wiadectwo, 偶e jej mama ma wiele publikacji Havla. Przypomnia艂em sobie, 偶e w Nebrasce zamieszkuje najwi臋ksza populacja Amerykan贸w czeskiego pochodzenia.

czwartek, 22 grudnia 2011

Misja madrycka i rozwa偶ania o sensie i nienawi艣ci

Zgodzi艂em si臋, przez telefon, lecie膰 do Madrytu, a potem si臋 gryz艂em. Dawniej bym si臋 nie zastanawia艂, a tym bardziej 艂ama艂. Dawniej by艂em g艂odny 艣wiata na tyle, 偶eby nie widzie膰 dwuznaczno艣ci i nie mie膰 za wiele w膮tpliwo艣ci.

Musia艂em sobie jako艣 wyt艂umaczy膰 wylot. Po pierwsze, skoro b臋dzie na Polsko-Hiszpa艅skiej konferencji ambasador Rzeczpospolitej Polskiej, to musz臋 mu wr臋czy膰 "dokument" upowa偶niaj膮cy Jego Ekscelencj臋 do reprezentowania r贸wnie偶 Rzeczpospolitej Norwidowskiej. O takich za艣lubinach obu rzeczypospolitych my艣l臋 od pocz膮tku naszej RzN. Mia艂em wi臋c w Madrycie do wype艂nienia powa偶n膮 misj臋 dyplomatyczn膮. Mocno si臋 mobilizowa艂em, 偶eby przywie藕膰 jaki艣 po偶ytek dla innych. Tylko w ten spos贸b mog艂em odsun膮膰 w膮tpliw- i dwuznaczn-o艣ci.
Obawy, jak przed ka偶dym lotem, pomog艂y mi pokona膰 tak偶e bardzo proste my艣li i obserwacje. Najbardziej, 偶e wypadki wi膮偶膮 si臋 z odszkodowaniami, a to najprostszy spos贸b, 偶eby pom贸c 偶onie i dzieciom. Ja ju偶 si臋 naprawd臋 na偶y艂em, a przede wszystkim znalaz艂em sens. No, ale nie mog臋 偶yczy膰 sobie wypadku, ze wzgl臋du na innych pasa偶er贸w, chyba 偶eby mnie wypchn臋li, jak Jonasza.
Pociesza艂o mnie tak偶e, 偶e tego samego dnia premier leci do Strasburga. I inne drobne dobra rozrzucone doko艂a. Albo kwitn膮ce. Zakwit艂 w przeddzie艅 wyjazdu nowy wpis na stronie szkolnej - wizyt贸wka Krzy艣ka, kolegi z pracy. Wizyt贸wka ciekawa - co艣 m贸wi, co艣 pokazuje. Nawet du偶o. Tylko prawda ma tak膮 wag臋 znaczeniowo-informacyjn膮. Nie szminki i retusze.

W autobusie do dworca lotniczego zaskoczy艂a mnie ilo艣膰 publicznych rozm贸w przez prywatne telefony o prywatnych sprawach. Dziwny paradoks. W sprawach publicznych Polacy milcz膮 (vide m贸j blog i Fb), a w prywatnych taki ekshibicjonizm! Nie akceptuj臋 tego. Nauczono mnie innej kultury. W sprawach publicznych musisz zaj膮膰 jasne stanowisko, niezale偶nie, ile ci臋 to b臋dzie kosztowa艂o. To kwestia rozumienia powinno艣ci moralnej. Natomiast przeciwnie - staram si臋 nie rozmawia膰 w艣r贸d innych, je艣li oni nie rozumiej膮 j臋zyka i spraw. Naprawd臋, tak mnie wychowywano (nie w domu) i tak rozumiem szacunek dla innych ludzi, nawet mimowolnych 艣wiadk贸w moich spraw. S膮 mi bli偶szymi lub dalszymi bra膰mi i siostrami. Takie rozumienie 偶ycia (filozofia?) pozwoli艂o mi kiedy艣 prze偶y膰 z honorem trudne godziny przes艂ucha艅 i wywo偶enia w nieznane miejsce przez SB. Potrafi艂em w nich dojrze膰 ludzi, wyobra偶a艂em sobie ich, mo偶e po godzinach pracy, mo偶e konspiracyjnie bior膮cych 艣lub ko艣cielny, chrzcz膮cych dzieci, mo偶e jako moich wsp贸艂-braci na jakiej艣 eucharystii, z kt贸rymi m贸g艂bym teoretycznie wymieni膰 znak pokoju. A nawet gdyby mia艂o doj艣膰 do najgorszego, to m贸g艂bym tylko powtarza膰 "Panie przebacz im, bo nie wiedz膮 co czyni膮". Tak mnie wychowano. Taki przyj膮艂em najwy偶szy sens rozumienia i uczestniczenia w 偶yciu prawdziwym, nie na niby. To nie heroizm, to zwyczajno艣膰 dla kogo艣 tak wychowanego. Tak膮 si艂臋 ma dom rodzinny i idea艂y w jego fundamentach. To nie by艂by heroizm tak偶e dlatego, 偶e takie podej艣cie odwdzi臋cza si臋 cz艂owiekowi wielk膮 REALN膭 I BARDZO KONKRETN膭 si艂膮. Wielk膮 REALN膭 pomoc膮 w najci臋偶szych momentach. Nie znam innej. Jak m贸g艂bym zrezygnowa膰 z NAJWI臉KSZEJ PRAWDY SWOJEGO 呕YCIA I 艢WIATA CA艁EGO? W imi臋 czego? 艢wi臋tego spokoju? Lepszych notowa艅 u wsp贸艂mieszka艅c贸w mojej gminy i Ojczyzny? Kto tak my艣li, musi by膰 strasznie biednym cz艂owiekiem, zagubionym w 艣wiecie warto艣ci, a nawet w ca艂ym Wszech艣wiecie ludzkich spraw. Zagubionym na w艂asne 偶yczenie, we w艂asnych planach i matactwach.

„Nie zrozumiemy 偶ycia 艣miertelnego i nie pojmiemy jego prawdziwej warto艣ci, je艣li si臋 nie wzniesiemy do poznania drugiego, nie艣miertelnego... [i co] filozofia zapocz膮tkowa艂a, dopiero Ko艣ci贸艂 jednak do doskona艂o艣ci doprowadzi艂”(Leon XIII).
Bo Ko艣ci贸艂 ma najwi臋ksze mo偶liwo艣ci je znale藕膰 i okre艣li膰, bo 艣rodki, kt贸rych u偶ywa si臋 do poruszenia dusz, otrzyma艂 od niezwyk艂ego przedstawiciela rodzaju ludzkiego, Jezusa z Nazaretu. „Tylko te 艣rodki si臋ga膰 mog膮 a偶 do najg艂臋bszych tajnik贸w serca, i tylko one sk艂oni膰 mog膮 cz艂owieka do tego, by by艂 pos艂uszny g艂osowi obowi膮zku, by opanowywa艂 sw膮 po偶膮dliwo艣膰, by Boga i bli藕niego kocha艂 mi艂o艣ci膮 szczeg贸ln膮 i najwy偶sz膮, i by m臋偶nie usuwa艂 wszystko, co przeszkadza w drodze cnoty”.

Zar贸wno jednostki jak i ca艂e spo艂eczno艣ci poszukuj膮c w艂asnej to偶samo艣ci i sensu 偶ycia odkrywaj膮 religijne korzenie kultury swych narod贸w oraz sam膮 „osob臋 Jezusa, jako adekwatn膮 egzystencjalnie odpowied藕 na pragnienie dobra, prawdy i 偶ycia, obecne w sercu ka偶dego cz艂owieka”.
Ko艣ci贸艂 naucza i przypomina, 偶e „Cz艂owiek jest przede wszystkim istot膮, kt贸ra szuka prawdy, usi艂uje ni膮 偶y膰 i pog艂臋bia膰 j膮 w dialogu, kt贸ry obejmuje dawne i przysz艂e pokolenia”.

Poka偶cie zatem jak wygl膮da nasz dialog? Jak pami臋膰 o w艂asnej historii buduje to偶samo艣膰 mieszka艅c贸w Strach贸wki? Gdzie w gminie mo偶na pozna膰 histori臋 najnowsz膮? Czy Polska jest Polsk膮, zapominaj膮c o Solidarno艣ci roku 1980/81, pokojowej rewolucji w 1989, pierwszych wolnych wyborach, reformie samorz膮dowej i wyborach do samorz膮du gminnego z 1990? Czy Polska mo偶e by膰 Polsk膮 nie wspominaj膮c i nie honoruj膮c Lecha Wa艂臋sy (pierwszego przewodnicz膮cego Solidarno艣ci i pierwszego prezydenta RP) i Tadeusza Mazowieckiego - pierwszego premiera pierwszego nie-komunistycznego rz膮du?
Czy si臋 to komu艣 podoba, czy nie, Opatrzno艣膰 przeznaczy艂a mi rol臋 gminnego Wa艂臋sy i Mazowieckiego.
Ja - mog臋 偶y膰 bez sprawiedliwo艣ci, Strach贸wka (tak偶e RzN)- bez pami臋ci nie ma to偶samo艣ci i traci sens.

Nie mo偶na zrozumie膰 cz艂owieka, analizuj膮c jedynie jego aktywno艣膰 gospodarcz膮, przynale偶no艣膰 klasow膮 i polityczne pogl膮dy - trzeba wej艣膰 na pole kultury, j臋zyka, historii. Trzeba przemy艣le膰 jego postawy przyjmowane wobec podstawowych fakt贸w egzystencjalnych, takich jak narodziny, mi艂o艣膰, zagro偶enie 偶ycia, albo 艣mier膰. W efekcie naszych konkretnych odpowiedzi, wybor贸w, pracy i zaanga偶owania w procesy historyczne tworzymy kultur臋. Kultury narod贸w s膮 r贸偶nymi odpowiedziami na pytanie o sens osobistej egzystencji.

Pr贸bowa艂em te nauki zg艂臋bi膰 偶yciem i przemy艣le膰. Nic wi臋c dziwnego, 偶e dzisiaj na mszy potrafi臋 podej艣膰 do Kazika albo Kry艣ki z wyci膮gni臋t膮 d艂oni膮, przekazuj膮c na wezwanie kap艂ana (Jezusa) znak pokoju. NIKOMU 殴LE 呕YCZY膯 NIE POTRAFI臉. Ale prawdy te偶 nigdy nie zaniecham, co nie ma nic wsp贸lnego z nienawi艣ci膮, co tak ch臋tnie jednak mi wmawiaj膮 niby-autorytety. Gdyby odbyli nocn膮 podr贸偶 z tr贸jk膮 (czw贸rk膮) funkcjonariuszy SB, z luf膮 uwieraj膮c膮 w 偶ebra, to spyta艂bym ich, jak oni to prze偶yli i jak sobie poradzili? Ewentualnie, co im pomog艂o? W jakie warto艣ci wierz膮 - ponad zagro偶enie 偶ycia i strach? 艁atwo jest bredzi膰 o nienawi艣ci do Kry艣ki, Kazika, albo kogo艣 tam, czego艣 tam, co im (tam) 艣lina na j臋zyk przyniesie. NIE, PANOWIE I PANIE. JESTEM OCHRZCZONYM CZ艁OWIEKIEM, KT脫RY PRZYJ膭艁 WSZYSTKIE PRZEWIDZIANE DLA SIEBIE - NA TEN MOMENT 呕YCIA - SAKRAMENTY I TRAKTUJ臉 JE - JAK I CA艁E JEDNORAZOWE 呕YCIE WE WSZECH艢WIECIE - CHOLERNIE (艢MIERTELNIE) POWA呕NIE. Nie id臋 na 艂atwizny i skr贸ty, a raczej mielizny intelektualno-duchowe. Na buduj臋 obrazu 艣wiata ani relacji z lud藕mi na wiejsko-gminnych - zmiennych i przemijaj膮cych - kliszach poj臋ciowo-j臋zykowych.
呕adnej nienawi艣ci - 偶ywi膰 do drugiego cz艂owieka nie jestem w stanie. Przeciwnie - dana mi zosta艂a mi艂o艣膰 prawdy i zdolno艣膰 do mi艂o艣ci intelektualnej 艣wiata, cz艂owieka i Boga (nieliczni s膮 do niej dopuszczeni). Basta, bo bzdury, jakie niby powa偶ni ludzie powtarzaj膮, robi膮 w tym naszym ma艂ym 艣wiecie, w naszej ma艂ej Ojczy藕nie 艣mieszno i straszno.

W samolocie nagle poj膮艂em, 偶e nie mam plakatu Rzeczpospolitej Norwidowskiej, gdzie艣 zawieruszy艂em. Nie wiedzia艂em, kiedy i gdzie. Okaza艂o si臋, 偶e cztery rzeczy w r臋kach i prawie rozbieranie si臋 podczas kontroli bezpiecze艅stwa to zbyt wiele dla mnie. Rozpacz spad艂a jak grom z nieba. To po co ja tam jad臋? Poczu艂em si臋 jak Niechcicowa na w贸zku Szymszela uciekaj膮ca przed frontem wojennym z Kali艅ca bez portretu ukochanego Bogumi艂a. Rozpacz starych ludzi.
A przecie偶 sam dojazd na lotnisko kosztowa艂 z 25 z艂 (艣mieszna kwota, nie dla nas), ranne wstawanie Gra偶yny, dojazd samochodem, a wcze艣niej pakowanie plakatu z mi艂o艣ci膮. Wi臋c po co to wszystko?

Przypomnia艂 mi si臋 kalendarzowy i znaczeniowy kontekst wyjazdu. Poprzedniego dnia prze偶y艂em silne emocje w zwi膮zku z 30 rocznic膮 stanu wojennego. Pi臋kn膮 uroczysto艣膰 w szkole, kt贸ra zdecydowanie by艂膮 czym艣 du偶o wi臋kszym ni偶 zwyk艂y rocznicowy apel szkolny. To by艂a wielka manifestacja mi艂o艣ci Ojczyzny i prawdy. Dla mnie, punktem kulminacyjnym - niczym atak szczytowy dla himalaisty - by艂 atak z krzes艂a, jak z obrabiarki w zak艂adach Wary艅skiego 14 grudnia 1981 roku. Atakowa艂em w艂asn膮 pami臋膰, emocje, zak艂amanie i dulszczyzn臋 niekt贸rych obecnych, przemilczenie - jak zdrad臋 przez w艂asn膮 gmin臋. Wielkie sprawy dzia艂y si臋 i dziej膮 w艣r贸d nas. Mimo maluczkich przemilczywaczy.
Nowe pokolenie mieszka艅c贸w Strach贸wki dostaje w Zespole Szk贸艂 m. Rzeczpospolitej Norwidowskiej paszport do 偶ycia w godno艣ci, z pe艂nym obywatelstwem w Europie i 艣wiecie. Z pocz膮tkuj膮c膮 i rozwijaj膮c膮 si臋 przyja藕ni膮 z Lincoln w USA. Tego SAMO-LOTU nie da si臋 ju偶 zatrzyma膰 kr臋taczom i manipulatorom gminn膮 艣wiadomo艣ci膮 (podkre艣lam ich rol臋, bo z艂o nigdy samo si臋 nie dzieje). Ewangelia mo偶e by膰 (jest) szko艂膮 realizmu. "Jest przy stole ten, kt贸ry nas zdradzi".
Na szcz臋艣cie refleksje, lektury i notatki robione w samolocie pomog艂y mi odzyska膰 wiar臋 w sens wyjazdu. Ci膮gle powtarza艂em sobie pytanie - co przywioz臋 innym? Jaki po偶ytek b臋d膮 mieli inni z mojego pobytu w kr贸lewskim Madrycie? No i na szcz臋艣cie mia艂em publikacje o Rzeczpospolitej Norwidowskiej "Tu si臋 poznali rodzice Norwida" - nieoceniony wk艂ad by艂ego vice-starosty Grzegorza Dudzika w dzieje naszej gminy. Dobro te偶 ma zawsze swoje imi臋 i oblicze. Stosunki dyplomatyczne mi臋dzy Rzeczypospolitymi zosta艂y nawi膮zane (chyba przez inkorporacj臋)? Ko艣ci zosta艂y rzucone, do nast臋pnej wielkiej gry :-)

PS.
Poka偶cie mi moj膮 nienawi艣膰, a ja poka偶臋 wasz膮 ma艂o艣膰 :)

艣roda, 21 grudnia 2011

Moja szkolna wigilia 2011

Kr贸lami ich zwiemy, a to byli Magowie, albo z dzisiejsza, M臋drcy. Mamy z ich okazji dzie艅 wolny. Cho膰 to nie ich 艣wi臋tujemy. C贸偶 za paradoksy si臋 z nimi powi膮za艂y! 艢wi臋tujemy Objawienie. To zrozumia艂e, z m臋drcami kojarzy si臋 m膮dro艣膰. Objawia si臋 m膮dro艣膰. M膮dro艣膰 odwieczna, mi艂o艣膰 przenajwy偶sza, a nawet S艂owo wcielone. S艂owo wcielone by艂o dzi艣 leitmotivem katechez. Bo m贸j dzie艅 katechetyczny zacz膮艂 si臋 kol臋d膮, "B贸g si臋 rodzi". A S艂owo cia艂em si臋 sta艂o i mieszka艂o mi臋dzy nami. Masa tajemnic, i id臋 o zak艂ad, 偶e nie tylko dla dzieci z podstaw贸wki.

Co si臋 sta艂o cia艂em? Nawet kiedy zapisane na tablicy, trudno im skojarzy膰 s艂owo z cia艂em. S艂owo i narodzenie? Nawet je艣li Bo偶e? Tyle tajemnic, dogmat贸w, Judasz贸w, Herod贸w, ost贸w i kwiat贸w, zdrad i nawr贸ce艅! Ci膮gle i ci膮gle, od zawsze w naszej religii. Szczeg贸lnie na Bo偶e Narodzenie. By艂 B贸g, by艂o S艂owo, by艂a tajemnica Wcielenia, by艂 - niestety - Herod i Judasz. By艂o ewangelicznie. 艢mier膰 i cierpienie wpisane w rado艣膰 narodzin. By艂o prawdziwie.
I tak by艂o we wszystkich klasach. W klasie czwartej, korzystaj膮c z dost臋pu do Internetu, by艂o jeszcze kol臋dowe karaoke.
Acha, a w klasie drugiej musia艂y by膰 kolorowanki, dzieci wymusi艂y. Znalaz艂em najpi臋kniejsz膮, z dwuletnim ju偶 Jezusem, do kt贸rego przyszli Magowie z darami. Rysunek ze szczeg贸艂ami, daj膮cy wiedz臋 i mo偶liwo艣ci interpretacyjne. No to jeszcze dopowiem, 偶e z klas膮 pierwsz膮 szukali艣my po ca艂ej szkole drogi do Betlejem. Przy akompaniamencie Arki Noego. Mo偶e niekt贸rzy napotkani na korytarzu si臋 dziwili, ale nam by艂o dobrze. Chcieli i chcieli ci膮gle i艣膰. Chyba znale藕li艣my dr贸偶k臋 do wyznaczonego celu - jest ni膮 dobry cz艂owiek i dobry czyn. Wi臋cej nie trzeba, 偶eby by艂o w nas Betlejem. Bo偶ego Narodzenia nie ma, ani na mapie, ani w kalendarzu. Jest w nas.

Zapowiadany przez wieki (prorok贸w) wcieli艂 si臋 w cz艂owieka. M膮dro艣膰 si臋 wcieli艂a, mi艂o艣膰 uciele艣ni艂a, mieszka w nas, z nami, Emmanuel. Koniec, kropka.

A jednak nie wszystko by艂o dzi艣 rado艣ci膮. Jest zgrzyt, jest 偶贸艂膰, mam poczucie wielkiego fa艂szu. Nie zosta艂em na szkoln膮 wigili臋. Nie potrafi艂em sobie wyt艂umaczy膰, 偶e to jest jako艣 mo偶liwe.
Nawet moja praca wzmog艂a to uczucie. Dorzuci艂a Herod贸w, Judasz贸w i ci臋偶ki klimat zdrady i spisku, jaki wisia艂 nad 偶yciem Jezusa od narodzin do Ostatniej Wieczerzy.
Jak zasi膮艣膰 do sto艂u z kim艣, kto zdradza wsp贸lnot臋 szkoln膮? W Wieczerniku tak to si臋 odby艂o - Jezus powiedzia艂, 偶e jest w艣r贸d nich kto艣, kto Go (ich) zdradzi. Jako艣 Jezus nie kierowa艂 si臋 fa艂szyw膮 lito艣ci膮, 偶e zdrajcy zrobi si臋 przykro. Tamten nie wytrzyma艂 i wyszed艂. Nie musieli siedzie膰 przy jednym stole.

Ja (te偶) nie potrafi臋. Jeszcze niedawno, w wyobra藕ni, przymierza艂em si臋 i znalaz艂em nawet spos贸b, by w zgodzie ze sob膮 prze偶y膰 t臋 chwil臋. Wyobrazi膰 sobie nawet potrafi艂em, 偶e podchodz臋 do nieprzyjaciela i sk艂adam mu 偶yczenia. Z pe艂n膮 szczero艣ci膮 m贸wi艂em (w my艣lach) - zdrowia i szcz臋艣liwych 艣wiat.
A jednak dzisiaj nie by艂em ju偶 w stanie wykona膰 ambitnego planu. Od momentu, gdy zacz臋艂y do mnie dociera膰 jej wpisy na Facebooku. Tworzy w nich swoj膮 narracj臋 gminy. Ma prawo. Gdyby tylko jej publiczne opinie i pogl膮dy by艂y dost臋pne do oceny i komentarzy przez wszystkich mieszka艅c贸w gminy! S膮 - anty-demokratycznie, anty-wychowawczo, anty-samorz膮dowo - tylko dla swoich!! W ten spos贸b s膮 jawn膮 lub niejawn膮 manipulacj膮. Typowym m贸wieniem za plecami. Co gorsza, pisz膮c tylko dla swoich czuje si臋 zupe艂nie zwolniona z logiki i odpowiedzialno艣ci za s艂owa. Przyk艂ady? Prosz臋 bardzo:

1)"Ka偶dy, kto jest przyja藕nie nastawiony do 艣wiata zobaczy艂 ca艂y kunszt spotkania, pi臋kn膮 sal臋, dobrych ludzi, poczu艂 pozytywne emocje i wyszed艂 zachwycony. Wszyscy, kt贸rzy lubi膮 "babra膰, tapla膰" si臋 w b艂ocie nie mog膮c znale藕膰 wad wymy艣laj膮 na sw贸j prywatny, polityczny u偶ytek k艂amstwa i pom贸wienia."

Tak mo偶e napisa膰 kto艣 zupe艂nie zepsuty cynizmem, albo niezdrowy, maj膮cy problem z realizmem. "Zobaczy艂 ca艂y kunszt spotkania, pi臋kn膮 sal臋, dobrych ludzi i poczu艂 pozytywne emocje i wyszed艂 zachwycony" - tylko ten, kto mia艂 szcz臋艣cie by膰 wyr贸偶niony przez g艂贸wn膮 organizatork臋 i otrzyma艂 od niej bezcenne zaproszenie. Kto nie zosta艂 przez ni膮 pomini臋ty, albo wykre艣lony 艣wiadomie! Je艣li jej wybraniec dodatkowo jest przyja藕nie nastawiony do 艣wiata - brawo, gratuluj臋. Nic poza tym.
Zrozumia艂e, 偶e ci, kt贸rzy tam nie byli, nic powiedzie膰 nie mog膮. Mog膮 by膰 pewnie w艣r贸d nich tak偶e ci, "kt贸rzy lubi膮 "babra膰, tapla膰" si臋 w b艂ocie". Przecie偶 nie by艂a ca艂a reszta Polak贸w (czyli ok. 38 mln)! Ale nawet najwi臋ksi mi艂o艣nicy b艂otnych tapla艅 i babra艅 nie mog膮 podziwia膰 i czu膰 pozytywnych emocji do g艂贸wnej organizatorki, bo po prostu nie byli, wi臋c nie widzieli. W zwi膮zku z tym, dalszy ci膮g wywodu autorki, 偶e "nie mog膮c znale藕膰 wad wymy艣laj膮 na sw贸j prywatny, polityczny u偶ytek k艂amstwa i pom贸wienia" nijak zrozumie膰 pozytywnie si臋 nie da. I jak mo偶na miesza膰 u偶ytek prywatny z politycznym? O jakie partie chodzi?

G艂贸wna organizatorka, gdyby nie my艣la艂a sekciarsko, ale wsp贸艂cze艣nie-samorz膮dowo, zaprosi艂aby przedstawicieli wszystkich organizacji dzia艂aj膮cych w gminie (to jedna z zasad NGO), w tym, OBOWI膭ZKOWO, kogo艣 (?) ze szko艂y w tej偶e wsi gminnej, kt贸rej jest pracownikiem, szko艂y rozs艂awiaj膮cej gmin臋 na wojew贸dztwo, Polsk臋 i 艣wiat. Wtedy by艂oby wsp贸lnotowo, samorz膮dowo, gminnie i wiejsko. A tak, nawet mieszka艅cy Strach贸wki, dla kt贸rych g艂贸wnie podobno t臋 艣wietlic臋 wyszykowano za publiczne pieni膮dze nie wiedz膮, 偶e co艣 takiego si臋 odby艂o. Powt贸rz臋 g艂o艣no, 偶eby wszyscy s艂yszeli - TO JEST NIES艁YCHANY SKANDAL. Popytajcie ludzi! Wi臋c niech teraz radna-g艂贸wna-organizatorka nie 偶ali si臋 na jakich艣 wszystkich, kt贸rzy lubi膮 babra膰 si臋, tapla膰. Tak nie post臋puje gminny radny (samorz膮dowiec, cz艂onek a nawet prezes stowarzyszenia, czyli NGO!)! Tak nie post臋puje nauczyciel Rzeczpospolitej Norwidowskiej? Tak nie post臋puje kto艣, kto rozumie wsp贸艂czesn膮 Polsk臋, Europ臋 i 艣wiat? Tak post臋puje ma艂y manipulator, sekciarz - kieruj膮c si臋 ich nie艣mierteln膮 zasad膮 "dziel i rz膮d藕".

2) "Najwa偶niejsze, 偶e na koncercie by艂y dzieci i m艂odzie偶. To g艂贸wnie dla nich on si臋 odby艂". Jak to pi臋knie brzmi! Szkoda 偶e tak samo nie my艣li o ich dobru i przysz艂o艣ci, 偶eby w艂膮czy膰 si臋 w przygotowania mszy szkolnych niedzielnych (raczej odci膮gnie na swoje, o 12.00). A ile w tym jest kr臋tactwa i mrugania okiem do wyborc贸w! Bo jak偶e, to ona zaprosi艂a dzieci i m艂odzie偶 (pytanie wed艂ug jakiego klucza?), a nie zaprosi艂a nikogo ze szko艂y, sk膮d te dzieci wzi臋艂a? Taka dobrotliwa gminna matka-dobrodziejka? Jak zwykle, kpi i o drog臋 pyta. To odpowiadam - najwa偶niejsze, 偶e te dzieci i m艂odzie偶 maj膮 normaln膮 szko艂臋 i nauczycieli i nie s膮 skazane tylko na 艂ask臋 jednej radnej (kt贸ra nota bene w tej szkole znalaz艂a prac臋 i zarobek). Jej nielojalno艣膰 wobec prawdziwej matki-偶ywicielki jest ogromna, a偶 mo偶na j膮 nazwa膰 zdrad膮.

Po takich i podobnie ob艂udnych wpisach za plecami nie by艂em w stanie podej艣膰 do niej i 艂ama膰 si臋 z ni膮 op艂atkiem. Skorzysta艂em z daru wolno艣ci. Ona te偶 w pe艂ni korzysta z wolno艣ci, kt贸r膮 dla Polski i dla niej wywalczy艂a Solidarno艣膰. Ale NIE MA PRAWDZIWEJ WOLNO艢CI BEZ PRAWDY. A prawdy bez dialogu. Dialog jest mo偶liwy mi臋dzy lud藕mi, kt贸rzy maj膮 odwag臋 si臋 spotka膰 i otwarcie (publicznie) s艂ucha膰 i dzieli膰 sob膮 (swoim realizmem, widzeniem i rozumieniem 艣wiata).

Nie chc臋 si臋 rozp臋dza膰 w s艂owach. Chcia艂bym zachowa膰 pewn膮 pow艣ci膮gliwo艣膰. Uszczypliwy? Jestem. Staram si臋 nie obra偶a膰 epitetami. Brak dialogu, brak innych wypowiedzi mi w tym nie pomaga. Ka偶dy uczestnik publicznego dialogu moderuje pozosta艂ych. Milczenie, albo co gorsza, wybieranie "swoich" jako jedynych interlokutor贸w NISZCZY DEMOKRACJ臉. Demokracj臋 mo偶na budowa膰 tylko z poszanowaniem realizmu i logiki. Fechtujmy si臋 w dyskusjach na realizm i logik臋.

S艂uchaj膮c i 艣piewaj膮c dzisiaj w klasach kol臋dy, po wielekro膰 prze偶ywa艂em smutne prawdy (ich fragmenty) - "Herod spisek knuje", "J贸zef us艂ysza艂 - we藕 dziecko i Jego Matk臋 i uciekaj", m臋drcy us艂yszeli "id藕cie inn膮 drog膮 z powrotem", no i doszed艂 obraz Ostatniej Wieczerzy (taki teologiczny pendant do naszej Wieczerzy Wigilijnej) i s艂owa "ten mnie zdradzi".
Dlaczego stosuj臋 por贸wnania z Ewangelii, z Jezusem? Odpowied藕 jest prosta - a z kim? Z Mao-tse-Tungiem? Stalinem? Poprzednim w贸jtem?
呕ycie rozumiem w 艣wietle Biblii. Z Bibli膮 w r臋ku nauczam. Kiedy艣 sobie nawet obieca艂em, 偶e na wszystkie wa偶ne spotkania b臋d臋 szed艂 z Bibli膮 pod pach膮. Nie znalaz艂em innego (lepszego) 艣wiat艂a w 偶yciu. By kroczy膰 w dzisiejszych ciemno艣ciach. Jakiej Polski chcia艂em? Jest w Ziarnie Solidarno艣ci.

Zajrza艂em, sprawdzi艂em - "kiedy艣 zapisa艂em sobie w notatniku: cz艂owiekowi dusz臋 - 艣wiatu przywr贸ci膰 ducha! Wi臋c teraz nie wolno mi milcze膰 i i艣膰 do swoich spraw... Wi臋c ja chyba dla nich jestem niczym dawny dziedzic, nie z tytu艂u, ale z pozycji i rangi spo艂ecznej. Wi臋c - majowa noc, polska historia i tradycja. 呕al, 偶e pusty dom i samotno艣膰. Rekompensat膮 s膮 my艣li o Polsce i o Cz艂owieku... Ukradkiem, czekaj膮c na ludzi, widzia艂em u so艂tysa film o Karolu Wojtyle. Te same mamy drogi, zamy艣lenia, pejza偶e, szczyty do zdobycia. Te same korzenie i soki. I powo艂anie do s艂u偶by. Rozumiem przez wczucie... Inaczej nie mo偶na. Bo co? Zostawi膰? To skaza膰 ich na dalsze op贸藕nienie [cywilizacyjne], degradacj臋, i, 偶eby tak powiedzie膰, pozbawi膰 mo偶liwo艣ci docz艂owieczania si臋... Do szko艂y daleko, drogi nie ma, miasta gdzie艣 za mg艂膮. Daleko kultura i XX wiek. A c贸偶 dla mnie? Noc, 艣wierszcze, Pan Tadeusz i Litwa? Mo偶e dla nich - ja... Ej Papie偶u, Papie偶u. Wiem, 偶e co艣 im musz臋. Jak matka. A przez nich - co艣 Polsce. I kulturze 艣wiatowej.
... Kiedy ludzie podchodz膮 i rze藕bi膮 litery swojego nazwiska na deklaracji cz艂onkowskiej Solidarno艣ci, a ja, pochylony nad papierem patrz臋 na spracowane, trz臋s膮ce si臋 d艂onie .... trz臋sie mn膮 mi艂o艣膰 do nich i odpowiedzialno艣膰 za ich sprawy. I wiem, 偶e mo偶emy si臋 uczy膰 od nich i uczy膰 si臋 mo偶e 艣wiat. Dobra, prostoty, otwarto艣ci i dzieci臋cej duszy. Jak w Ewangelii. Taka jest ich wiara, i tacy s膮 oni sami. Nie wszyscy. Ale ci, moi profesorowie. Wida膰, 偶e o wielkie rzeczy idzie. Odrzuci膰 plewy - i pozwoli膰 zaja艣nie膰 tym twarzom, tym sercom. Ich rado艣膰, u艣miech, troch臋 zadowolenia i satysfakcji z 偶ycia, z dzie艂a w艂asnych r膮k - daje mi spok贸j i poczucie spe艂nionego obowi膮zku. W takiej chwili, nie 偶adam dla siebie niczego wi臋cej. A potem zn贸w napada mnie samotno艣膰.

Moim osobistym szcz臋艣liwym trafem jest to, 偶e trafi艂em tutaj, na wie艣 i mog臋 si臋 uczy膰 ponownie Polski, ze spracowanych r膮k ch艂op贸w. Mo偶e pomog膮 mi odrzuci膰 odium Zachodu, europejsko艣ci i "post臋pu" na si艂臋. Mo偶e jest w tym jakie艣 zanegowanie nowoczesno艣ci - taki ostatni polonez. Resztki ducha narodowego. Ale dla tych resztek, rozrzuconych po starych, spracowanych ludziach, warto podj膮膰 ka偶d膮 s艂u偶b臋. S膮 oni przygi臋ci do ziemi, maj膮 u艣miech i dobre s艂owo dla ka偶dego - kiedy si臋 odemkn膮 - i maj膮 szczere, wpatrzone w ciebie oczy. A to Polska w艂a艣nie!
- "Tak pan 艂adnie m贸wi艂, 偶e si臋 zapisz臋".
- "Podoba艂o mi si臋, bo to by艂o z Panem Bogiem".

Tak by艂o przed 30 laty. Dzisiaj i ja i Gra偶yna, dyrektor Zespo艂u Szk贸艂 im. Rzeczpospoliej Norwidowskiej (w kt贸rej pracuje pani radna, tego powtarza膰 chyba nigdy za wiele) jeste艣my personami non grata dla wielkich politykier贸w gminnych. NIE CHCIANI - tak膮 etykiet臋 przypina艂 nam przez 16 lat Kazik 艁apka, a teraz to samo powiela Krysia, radna, prezes sps, nauczyciel WOS, wychowawca dzieci i m艂odzie偶y i cenzor gminny w jednej osobie.

FA艁SZ niszczy wolno艣膰 i demokracj臋. Fa艂sz zabija wsp贸lnot臋. Fa艂sz niszczy wysi艂ek i prac臋 wychowawcz膮 ca艂ego zespo艂u szkolnego! Bo w szkole sprawia wra偶enie, jakby nigdy nic si臋 nie sta艂o? Jakby wszystko by艂o normalne? A po powrocie do domu wypisuje (kreuje, wymy艣la) dla swoich now膮 histori臋 Strach贸wki!

Dobrze, 偶e szko艂a jest odm艂odzona. 呕e jest nowa kadra, kt贸ra wsp贸艂tworzy rzeczywist膮 histori臋 nie tylko „Wiecznie m艂odej szko艂y Rzeczpospolitej Norwidowskiej” ale i rzeczywist膮 wsp贸艂czesn膮 i nowoczesn膮 histori臋 gminy. Dynamiczn膮 i bez uprzedze艅. Oni mog膮 by膰 wolni (s膮) od historycznych obci膮偶e艅 "starych" (mnie, Gra偶yny, Krystyny...).

A dodatkowo, kto艣 musi nieustannie dawa膰 艣wiadectwo prawdzie. Wida膰, 偶e ja na to si臋 narodzi艂em. Stety, czy niestety? Nie ma jednej odpowiedzi.

PS.
W bezpo艣redniej, publicznej dyskusji b臋d臋 s艂owa polerowa艂, z pomoc膮 wypowiedzi i kultury pozosta艂ych uczestnik贸w. Tak dzia艂a zbiorowo艣膰, kt贸ra ustala i przyjmuje jakie艣 regu艂y. A c贸偶 dopiero wsp贸lnota. Niebagateln膮 rol臋 w pojednaniu i budowaniu wsp贸lnoty mog膮 odegra膰 w贸jt i ksi膮dz proboszcz, albo autorytety z zewn膮trz. Niechaj 偶ywi nie trac膮 nadziei.