sobota, 30 lipca 2011

Same konkrety

Wczoraj zgubi艂 mi si臋 pierwszy wpis. Tak to bywa z kiepskimi komputerami i 艂膮czami internetowymi. Pierwsz膮 cz臋艣膰 odtworzy艂em - "sukces czy prawda". Drugiej nie. By艂o w niej "czekanie na 艣mier膰". Ani si臋 nie martwcie, ani nie cieszcie. Temat jest pi臋kny. Wymaga wyja艣nienia. Wymaga ogromnej szczero艣ci. Jak nie dzi艣, to jutro.

Dzisiaj zacz膮艂em od Syllabusa Piusa IX. Nadrabiam zaleg艂o艣ci w dialogu z Lucy. Syllabus (w t艂. M.Wojciechowskiego, z kt贸rym uczestniczy艂em w jakim艣 kongresie studenckich organizacji nt. turystyki, w Broku, w trakcie powodzi) zdziwi艂 mnie aktualno艣ci膮. Wi臋kszo艣膰 b艂臋dnych tez jest fundamentem dzisiejszego, niby "nowego" ateizmu.

Marysia myje rano z臋by d艂ugo i dok艂adnie. Tyle wystarczy, 偶ebym by艂 szcz臋艣liwy. Szcz臋艣cie jest dla mnie sensowne. Nie wyobra偶am sobie nawet szcz臋艣cia opartego na doznaniach zmys艂owych. A, moim zdaniem, ateizm jest tak膮 - bardzo nieraz zawoalowan膮 pr贸b膮. Wielkie uog贸lnienie? By膰 mo偶e. Wracam do syllabusa.

Nie chce mi si臋 po nic jecha膰 do Strach贸wki. Ka偶dy wyjazd podkre艣la inno艣膰. Tak si臋 porobi艂o, trzeba uzna膰 fakty. 16 lat pracowa艂a na to grupa ludzi by艂ego ustroju gminnego. Wyobcowa膰 mogli tylko z oficjalnych struktur. Jest jeszcze co艣 wi臋cej. Zw艂aszcza wczasach internetu i globalizacji.
Czuj臋 si臋 cz臋艣ci膮 kultury 艣wiatowej. Z wielu racji. Przede wszystkim jest katolikiem, jestem cz臋艣ci膮 apostolskiego, powszechnego ko艣cio艂a - wsp贸lnoty. Bez granic ras, j臋zyk贸w, kultur i tradycji. Jeste艣my globaln膮 wsp贸lnot膮 - to najpierwszy i najwy偶szy przejaw globalizmu.

Olka kr臋ci w g艂owie i chwieje. Kaza艂em mu dobrze umy膰 z臋by i nawdycha膰 si臋 powietrza, by wykorzysta艂 zawarty w nim tlen, O2. Potem zje艣膰 艣niadanie, kaszla艂 w nocy, s艂ucha艂em z ma艂ym niepokojem, teraz z przyjemno艣ci膮 go adorowa艂em przy jedzeniu. O偶y艂. 呕ycie bywa takie proste.

Gra偶yna, animator i lider partycypacyjnej gminy, jest z grup膮 robocz膮 na styku trzech wojew贸dztw. Wizyta studyjna z AS-em. Tematem jest turystyka, a w艂a艣ciwie gminna polityka turystyczna.
Na mnie tak偶e spad艂 syllabus turystyczny nieoczekiwanie. Polska zwyczajno艣膰 nadzwyczajna, kt贸ra si臋 objawi艂a w drugim pi臋膰dziesi臋cioleciu XX wieku. Nazw臋 paru po imieniu ; 艣w. Faustyna, 艣w. Maksymilian, kardyna艂 Wyszy艅ski, Wa艂臋sa/Solidarno艣膰, Jan Pawe艂 II. A nawet nasz Norwid. Ludzie chc膮 pozna膰 i je艣li si臋 da, zrozumie膰, co w贸wczas si臋 sta艂o (dzia艂o). Jest globalny katolicyzm, jest zapotrzebowanie. I dlatego te偶 vice versa si臋 rodzi. Jest nowy trend turystyki 艣wiatowej - cz艂owiek wierz膮cy. Zapotrzebowanie na normalno艣膰!

Nast臋pnie zobaczy艂em w telewizji reklam臋 fundacji mama i tata. Podpisa艂em list "Ca艂a Polska chroni dzieci", zapisa艂em si臋 na subskrypcj臋 powiadomie艅 o ich dzia艂aniach.
Nie jestem przeciw gejom. Bo c贸偶 to by mia艂o znaczy膰 u kogo艣, kto jest tolerancyjny od urodzenia, nie uznaje rasizmu i innych -izm贸w. S膮. Maj膮 prawa obywatelskie. Mog膮 tworzy膰 stowarzyszenia, fundacje i grupy wsparcia. Ale ma艂偶e艅stwa mog膮 by膰 tylko mi臋dzy m臋偶czyzn膮 i kobiet膮. I tylko w takich ma艂偶e艅stwach rodz膮 si臋 dzieci. Tylko w kochaj膮cych si臋 rodzinach jest odpowiednie miejsce ich wychowania. Tolerancja wymaga najpierw logiki. Kto chce komu艣 pomoc, zawsze mo偶e. W pojedynk臋 lub w grupie wsparcia. Udawanie czego艣 innego ni偶 jest rzeczywi艣cie - jest pierwsz膮 form膮 oszustwa, krzywdy wyrz膮dzanej innym. Jest echem "pierwszego oszustwa" - "B臋dziecie jako B贸g".
Jakie motywacje maj膮 pary homoseksualne staraj膮ce si臋 o legalizacj臋 zwi膮zku, jako ma艂偶e艅stwo, i adoptowanie dziecka?

Wracam do syllabusa Piusa IX.

PS.
Po rozmowie z Gra偶yn膮, z warsztat贸w partycypacji publicznej musz臋 dopisa膰, ca艂kiem a propos -"jest integracja spo艂eczna i schizofrenia spo艂eczna".

pi膮tek, 29 lipca 2011

Sukces czy prawda?

Ca艂e 偶ycie szuka艂em (oblicza) Boga. Rzadziej pyta艂em "czy" jest, cz臋艣ciej "jak" jest. Musz臋 chyba powiedzie膰, 偶e nadal Go szukam. Ka偶dego dnia, prawie w ka偶dym wydarzeniu. Czy偶 szukanie najwi臋kszego sensu wszystkich rzeczy i spraw - nie jest pytaniem o Boga? Nie zadowoli mnie odpowied藕 tego, lub innego autora? Oni s膮 tylko na tej samej drodze, co ja. Bli偶ej, lub dalej. Gdzie偶 im do najwi臋kszego sensu? Do Boga?!

Od 30 lat jest to szukanie bardzo metodyczne, profesjonalne. Jestem katechet膮. Staj臋 w ka偶dy dzie艅 pracy w艣r贸d uczni贸w - m艂odszych i jeszcze m艂odszych - aby stawia膰 to podstawowe pytanie. Aby szuka膰 Boga. Na szcz臋艣cie zapisa艂em wierszyk z pierwszej katechezy!
Pewnie ponad 10 tysi臋cy razy stawa艂em przed krzy偶em na katechezie. W salach katechetycznych i szkolnych klasach. Za ka偶dym razem jest to zmaganie i 艣wiadczenie. Ani razu nie by艂o to na niby. Nie mog艂o, nie mo偶e. Staj臋 z ca艂ym swoim 偶yciem, z ca艂ym swoim istnieniem, z ca艂ym sob膮 - wobec wieczno艣ci (ostateczno艣ci). Kiedy, jak nie wtedy, patrz臋 na wszystko sub species eternitatis? Za ka偶dym razem od nowa - jakby raz pierwszy. Jakby na moich oczach 艣wiat by艂 stwarzany, wy艂ania艂 si臋 z chaosu. Jakbym 10-tysi臋cy razy by艂 艣wiadkiem pocz膮tku i ko艅ca 艣wiata. Bo pocz膮tek i koniec musi by膰 tym samym. Bardziej precyzyjnie - musi si臋 zaczyna膰 i mie膰 sw贸j koniec w tym samym miejscu (osobie).

Na ka偶dej mszy 艣wi臋tej, na ka偶dej uroczysto艣ci rodzinnej, tzn. w domu. Ka偶de zasiadanie do sto艂u Bo偶onarodzeniowego i Wielkanocnego. Bez tego pierwszego pytania i poszukiwania - czym one by by艂y?

Jak wtedy pytam i szukam?
Ju偶 konkretyzuj臋 - przed posi艂kiem czytamy Pismo 艢wi臋te. Bez religijnej "legendy" pryska czar, a przede wszystkim g艂臋bia tych uroczystych chwil. "Ostateczno艣膰". Eschatologia. (legenda - w sensie opisu mapy naszego 偶ycia).
Inne konkretyzacje? Prosz臋 bardzo, tylko za chwil臋. Musz臋 przedtem posiedzie膰 w ciszy. Najbli偶sze konkretyzacje przychodz膮 znienacka. Nie posiedzia艂em d艂ugo na ulubionym - medytacyjnym - krze艣le (ma w艂a艣ciwie wyprofilowane oparcie). Sypn臋艂o.
- 偶arliwe modlitwy w dzieci艅stwie o d艂ugowieczno艣膰 ca艂ej rodziny
- s艂owa po komunii, kt贸rych mnie nauczy艂a mama "Duszo Chrystusowa u艣wi臋膰 mnie, cia艂o Chrystusowe zbaw mnie...". Dopiero teraz pozna艂em jej ciekaw膮 histori臋. Wersja 艂aci艅ska "Anima Christi" pochodzi z XIV wieku. Ja my艣la艂em, 偶e autorem by艂 艣w. Tomasz z Akwinu, a bli偶ej jej do 艣w. Ignacego Loyoli, a jeszcze bardziej papie偶a Jana XXII. Jasne, jak na Tomasza, wielkiego filozofa, jest zbyt naiwna. Mnie te偶 nie pasuje a偶 takie skonkretyzowanie, na dusz臋, cia艂o, krew itd. Ja mam ca艂o艣ciow膮 wizj臋 Jezusa z Nazaretu, osoby. Dlatego nie porywa mnie pobo偶no艣膰 materializuj膮ca Cia艂o i Krew Chrystusa. Od m艂odo艣ci po komunii 艣wi臋tej nie zastanawiam si臋 nad postaciami eucharystycznymi we mnie (s艂ysza艂em takie interpretacje), ale szukam i czekam na osob臋. W drewnianym legionowskim ko艣ciele wyobra偶a艂em sobie, jak zbli偶a si臋 przez 艂膮ki i pszeniczne 艂any - niczym Norwid - "by komunii sta艂 si臋 cud"
- obrazek Wandy Wantowskiej, cioci Lili, jak sie j膮 nazywa艂o w Rodzinie Rodzin,kl臋cz膮cej przed o艂tarzem 艣w. Maksymiliana Kolbe w bazylice jasnog贸rskiej (znalaz艂em tam kawa艂ek pod艂ogi dla siebie) o godz. 2.00 po p贸艂nocy i cho膰 od dawna nie identyfikowa艂em si臋 z nimi (m艂ody buntownik poszukiwacz), to przecie偶 u艣cisn臋li艣my si臋 serdecznie, jak to pielgrzymi. Ja by艂e maturzyst膮, ona prawie domownikiem na Jasnej G贸rze (jak Maria Kr贸lowa z Annopola na pocz膮tku XX wieku)
- wierszyki, obficie pisane w latach 1978-82.

PS.1
Polska prze偶y艂a tragedi臋 pod Smole艅skiem. Prze偶yje og艂oszenie raportu. Polska 偶yje. Ma ponad 1000 lat.

PS.2
Nieprawid艂owo艣ci w Wojsku Polskim nie dziwi. Tak samo jak nieprawid艂owo艣ci w s艂u偶bie zdrowia, systemie o艣wiaty itp. Wsz臋dzie tam, gdzie najlepiej przetrwa艂a peerelowska-upa艅stwowiona infrastruktura. Tam, gdzie marksistowska teoria bazy i nadbudowy 艣wi臋ci tryumf jeszcze zza grobu. Prawda i odpowiedzialno艣膰 osobowa nie graj膮 tam g艂贸wnej roli. Mo偶e wizja sukcesu?

PS.3
Ci, dla kt贸rych prawda jest wa偶niejsza od sukcesu, godz膮 si臋 na wieczne 偶ycie w obozowisku Moj偶esza.

czwartek, 28 lipca 2011

Zwyczajny dzie艅 - AD. 28. lipca. 2011

Adoracja rodziny i w rodzinie pchn臋艂a mnie do pisania, cho膰 wczoraj chcia艂em ju偶 rezygnowa膰. Adorowa膰 ka偶dego z osobna i jedno艣ci-ca艂o艣ci.

Do dyskusji o terroryzmie dorzucam w膮tek terroryzmu pa艅stwowego, w jakim 偶yli艣my przez 45 lat, a kt贸ry pozosta艂 w r贸偶nych formach, ot cho膰by co艣 takiego, jak sta艂y meldunek (obywatel ma warowa膰 przy budzie, niczym pies na 艂a艅cuchcu, w dobie wolno艣ci przemieszczania si臋 i pracy... w ca艂ej prawie Europie!). W tym samym czasie mo偶esz rozlicza膰 si臋 z podatk贸w tam, gdzie fizycznie przebywasz (mieszkasz) i mo偶esz tam g艂osowa膰, wybieraj膮c w艂adze kraju...? 艢miesznie zabrzmia艂o, 偶e polskie organa pa艅stwowe chc膮 rozwi膮za膰 problem zgro偶enia terrorystycznego w ramach prezydencji? Ot, jak 艂atwo jest przegapi膰 belk臋 we w艂asnym oku.
Ile fundamentalnych bzdur z czas贸w komunistycznycego PRL (i ich rozumienia praw cz艂owieka) dalej stanowi o naszym 偶yciu w wolnym 艣wiecie? Wstyd藕 si臋 Polsko, wstyd藕cie si臋 wszystkie partie, bo wszystkie ju偶 rz膮dzi艂y, cho膰 lubi膮 si臋 wzajemnie oskar偶a膰, 偶e "to nie my, to oni".

***

Dlaczego m膮dro艣膰 nie jest adorowana? A Mi艂o艣膰 nie jest kochana? Mo偶e tylko dlatego, 偶e na m膮dro艣膰 i mi艂o艣膰 trzeba czeka膰, szuka膰, czasem si臋 zaczai膰. A to, co zmys艂owe, stale jest pod r臋k膮. Pcha si臋 wprost na oczy, lezie w uszy, pod bluzk臋, lub spodnie. A rozum trzeba budzi膰 i podtrzymywa膰 w dzia艂aniu. Po co si臋 wysila膰, skoro mo偶na bez wysi艂ku po偶y膰 na powierzchni zdarze艅. Media podsycaj膮, bo zarabiaj膮. Inni manipuluj膮, bo co艣 z tego maj膮, w艂adz臋 nad nami.

Dlaczego "nasz ukochany ojciec 艣wi臋ty" nam nie pomaga na codzie艅, w samorz膮dach i wy偶ej. Bo go nie widzimy. Kochali艣my na niego patrze膰 i s艂ucha膰 jego g艂osu (go). Ale czyta膰? Rozmawia膰? Dzisiaj wolimy sobie wystawi膰 jego pomniki, aby patrze膰 dalej .

Jest prawda. Prawda wyzwala. Prawda pozwala mie膰 udzia艂 w wieczno艣ci Boga samego - "aby艣cie [tylko] znali...".

Prawd臋 nam podawa艂, i to w obfito艣ci, Jan Pawe艂 II. A jeszcze wcze艣niej Karol Wojty艂a, zwyk艂y cz艂owiek otwarty, szukaj膮cy, uzdolniony. P贸藕niej, jako papie偶, napisa艂 14 encyklik, setki (tysiace) kaza艅 i przem贸wie艅, i do tego wiersze i ksi膮偶ki.

Prawdy i sensu trzeba jednak szuka膰. W艂o偶y膰 odrobin臋 wysi艂ku, poskroba膰 powierzchni臋 zdarze艅 (zjawisk). Ale do tego trzeba si臋 wyindualizowa膰 z rozentuzjazmowanego t艂umu.
Bo u偶ywaj膮c tylko masowego przekazu (wszystkie ekrany, billboardy, monitory, strony...) mo偶na si臋 ca艂kiem zamuli膰. One ci膮gle b臋d膮 krzycza艂y, wprost uwodzi艂y - polityk膮, gospodark膮, ekonomi膮 wycinkow膮, kryzysami, finansami - i do nich komentarzami. Komentarzami do komentarzy itd. 24 godz. na dob臋 p艂ynie, spada na nas lawina liczb, danych zmys艂owych pokazywanych, analizowanych, wa艂kowanych w te i wewte. Wszelakich mierzalnych parametr贸w materii (w tym tzw. materii 偶ycia). Polityczni i medialni spece nawet nie m贸wi膮, 偶e sens ma z nich wynikn膮膰. To, niby, rozumie si臋 samo.

A ja mam 艣mia艂o艣膰 powiedzie膰 - NIE. To jest jaki臋艣 pok艂osie materializmu marksistowskiego, w kt贸rym 艣wiadomo艣膰 jest wypadkow膮 bazy, tzw. nadbudow膮. Baz膮 jest materia, stosunki spo艂eczne itp.
NIE. Podawanie cyfr i innych parametr贸w nie jest wyczerpuj膮cym opisem 艣wiata. Na pewno nie osobowego 艣wiata cz艂owieka my艣l膮cego. Prawda i sens si臋 przez nie nie przebije. To jest zasypywanie danymi, z kt贸rych nic nie wynika. Tzw. 艣cis艂e dane (ograniczone do materii) mog膮 co艣 powiedzie膰 poddane obr贸bce przez bardzo zaawansowane teorie naukowe w poszczeg贸lnych dziedzinach (ekonometrii, hydrologii, politologii, medioznastwie i co kto chce, i co jeszcze ludzko艣膰 wymy艣li).

Szcz臋艣cie mo偶e si臋 zjawi膰 u naszych drzwi w jednej chwili, w jednym s艂owie. D藕wi臋ku, spojrzeniu, smaku, dotyku. Bez tysi膮ca danych. Je艣li nad膮偶y za nimi nasza ca艂a dusza, ca艂e ja.
S艂owem mo偶e by膰 pocz膮tek, na pocz膮tku mo偶e by膰 s艂owo, lub my艣l. Wszystko co inaczej dane (przez dawc臋), zauwa偶one i przyj臋te. Dar - jednym s艂owem. Naturaln膮 reakcja my艣l膮cego podmiotu jest dzi臋kczynienie i adoracja. Medytacja, kontemplacja - r贸偶ne s膮 interpretacje i wyk艂adnie s艂owa. Wyk艂adnia zak艂ada jaki艣 autorytet. Interpretowa膰 ka偶dy sobie mo偶e.

Jest godz.10.00 a ja ju偶 swoje szcz臋艣cie dzisiaj dosta艂em. Wystarczy zamkn膮膰 oczy i w nie wej艣膰. Na ile czasu i ch臋ci wystarczy.
Widz臋, 偶e musz臋 rozszerzy膰 katalog definiuj膮cy cz艂owieka (osob臋). Ma natur臋 nie tylko my艣l膮c膮, spo艂eczn膮 i dialogiczn膮 (co jest inna nazw膮 spo艂ecznej), ale i kontempluj膮c膮 (co jest rozszerzeniem poj臋cia "my艣l膮c膮").

Jest godz.10.00. I co ja mam teraz robi膰 do ko艅ca roboczego dnia? Murarz b臋dzie musia艂 po艂o偶y膰 jeszcze wiele warstw cegie艂, kierowca przejecha膰 setki kilometr贸w, a ja? Nie mo偶na przekracza膰 norm.

Da艂em niechc膮cy plam臋. Obwie艣ci艂em ca艂emu 艣wiatu, 偶e Caritas, Strach贸wka-Murzasichle II, b臋dzie w radiu Warszawa, a tu kicha. Okaza艂o si臋, 偶e nagrali i puszcz膮 p贸藕niej. Sorry.
Ale za to nas艂ucha艂em si臋 Koronki do Mi艂osierdzia w r贸偶nych j臋zykach. Zapami臋ta艂em j臋zyk niemiecki i hiszpa艅ski - bardzo mi si臋 spodoba艂o. Potrzebuj臋 mi艂osierdzia we wszystkich j臋zykach 艣wiata. Uniwersalnego. Na wieczno艣膰.
I w ten spos贸b czas mi艂o up艂yn膮艂. A偶 do 16.00, o kt贸rej z ch艂opakami rzucili艣my si臋 do telewizora na mecz 艢l膮ska Wroc艂aw z Levskim Sofia, byle jaki mecz. Ha, ha. Co by nie by艂o, adorujemy (si臋) rodzinnie. Czasem mozna od rana do wieczora. Tak mo偶na chyba tylko, gdy si臋 nie ma kasy. Bo, gdyby - to by艣my remontowali, inwestowali, albo co艣 podobnego planowali.

Moja religia nie jest smutna, pos臋pna. Jest radosna, ze 艣wiadomo艣ci膮 krzy偶a. "Aby艣cie rado艣膰 mieli i mieli j膮 w obfito艣ci". Krzy偶a i 艣mierci i tak nie unikniemy.

Min膮艂 dzie艅. 艢wi臋tego Graala szuka膰 ju偶 nie musz臋.

艣roda, 27 lipca 2011

Tworzy膰 kultur臋

Napisa艂em wczoraj w ko艅cu do 艁膮cznika i si臋 wystrzela艂em. Temat oczywi艣cie najbardziej aktualny - Jaka Europa, jak Polska, jaki 艣wiat? Tylko o tym mog臋 pisa膰, o sprawach najbardziej aktualnych. O tym, co jest actual, po angielsku, albo jest w akcie, po tomaszowemu (tomistycznie). By膰 naprawd臋, realnie, tu i teraz, a nie tylko jak膮艣 mo偶liwo艣ci膮 (w mo偶no艣ci, fabulous, virtual, unreal ).

Artyku艂 ma podtytu艂 "rozmawiajmy o kulturze". Aktualno艣ci膮 jest tragedia w Norwegii, burze nad Polsk膮, walka (w polityczno-medialnym wymiarze) o wyrugowanie religijnego punktu widzenia z dyskusji o 艣wiecie. W tek艣cie umie艣ci艂em dwa istotne cytaty z Jana Paw艂a II. Wracam do nich ostatnio bardzo cz臋sto.

Jestem, mo偶e ka偶dy z nas, troch臋 jak ko艂o fortuny. Gdzie mnie naci艣niesz - to b臋dziesz mie膰. Jest na nim i g艂贸wna wygrana i bankrut, niestety.

Zajrza艂em na wczorajszego posta. Jest w nim trzeci cytat z papie偶a - "A偶eby tworzy膰 kultur臋, trzeba do ko艅ca i integralnie widzie膰 cz艂owieka jako szczeg贸ln膮, samoistn膮 warto艣膰, jako podmiot zwi膮zany z osobow膮 transcendencj膮". Jest w nim w艂a艣ciwie wszystko, co aktualne - dla mnie. I w ca艂ym wczorajszym po艣cie. M贸g艂bym wi臋cej nie pisa膰. Szkoda gadania dalej! Ale czym wype艂ni臋 pustk臋? Upraw膮 ogr贸dka warzywnego? Dobry pomys艂, ale chyba jednak jeszcze nie doros艂em. 艁atwo jest eksperymentowa膰 w my艣lach. Trudniej jest kocha膰 naprawd臋.
Poprzepisuj臋 kolejne wierszyki z m艂odo艣ci.

poniedzia艂ek, 25 lipca 2011

Mystics w fotelu i w Internecie :-)

Odkry艂em, a w艂a艣ciwie u艣wiadomi艂em sobie, dzia艂anie pewnego duchowego mechanizmu. Kiedy 艣wiadomie zaczynam my艣le膰 (roz-my艣la膰) - a nawet "czepiam si臋" - o jakim艣 dobru do艣wiadczonym, prze偶ytym, lub sensie, to w nim zaczynam jakby zamieszkiwa膰. Wszystko inne blednie. Id膮c dalej, jakby nad-interpretuj臋 t臋 sytuacj臋 teologicznie. Nad- inaczej, tzn. odkrywam, u艣wiadamiam sobie jej sens i znaczenie teologiczne. Jest to ca艂kiem i zupe艂nie naturalne w 艣wietle wiedzy do jakiej doszed艂em. Wszystko co najpi臋kniejsze, nawet je艣li naturalne, zobaczy艂em w 艣wietle objawienia (historii biblijnych). Szczeg贸艂y, niuanse z jednej strony i sens og贸lny, ca艂o艣ciowy - z drugiej, znam dzi臋ki religii. Wiara i rozum si臋 dope艂niaj膮. Nie wiem, jak mo偶na osi膮gn膮膰 cel 偶yciowych zmaga艅 na jednym szczudle (skrzydle). "A偶eby tworzy膰 kultur臋, trzeba do ko艅ca i integralnie widzie膰 cz艂owieka jako szczeg贸ln膮, samoistn膮 warto艣膰, jako podmiot zwi膮zany z osobow膮 transcendencj膮"(JP II).

"Czepiam si臋" znaczy w tym przypadku 'wracam','przypominam' i przez d艂u偶sz膮 chwil臋 chc臋 w tym by膰. Mo偶e, oczywi艣cie, tak偶e spa艣膰 nagle, ni st膮d, ni zow膮d.
Czy mo偶e to by膰 tylko wspomnienie dobra? Chyba nie. Do wspomnienia, tego, co by艂o, do艂膮cza si臋 to, co jest. To, co istnieje, bez 偶adnych ogranicze艅, bez kwantyfikator贸w czasowych, ilo艣ciowych itp. To jest sednem tego mechanizmu i przygody. To "co艣". Co 偶ycie upi臋ksza, usprawiedliwia. Zbawia? To mo偶e by膰 tylko On. Istnienie samo. Sama mi艂o艣膰. Osobowa! M贸wi艂em, 偶e bez logiki ani rusz. Ka偶dy si臋 jak膮艣 logika pos艂uguje, bo inaczej nie poszed艂by ani razu nawet na zakupy. Warto logik臋 w艂膮czy膰 do innych dzia艂a艅.

Czy偶 ka偶dy nie do艣wiadcza podobnych prze偶y膰? My艣l臋, 偶e przeszkoda jest umasowienie spojrzenia na 艣wiat i siebie. Patrzenie w 艣wietle (przez lup臋) tego, co typowe. Co opisane i przerobione po tysi膮c razy. Gorzej jest z tym, co indywidualne. 呕ycie osobowe jest ca艂e indywidualne, nacechowane tylko tob膮! Wszystkie dane zmys艂owe, ka偶da my艣l, i czyn... s膮 tylko twoje. Zechciej wej艣膰 na ten poziom 偶ycia - osobowego. Wszystkie pr贸by definiowania gatunkowego mog膮 by膰 tylko pomoc膮 i drog膮 do. Do odkrycia siebie jako osoby niepowtarzalnej, my艣l膮cej, odpowiedzialnej. To mo偶esz otrzyma膰 tylko od Tego-Kt贸ry-Jest-Jeden. I jest prostot膮, nie z艂o偶ono艣ci膮. Cho膰 w Trzech Osobach - czego nikt nie wymy艣li艂, tylko powiedzia艂 to Jezus z Nazaretu. Dlatego uwielbiam t臋 mi艂o艣膰, kt贸ra przez Niego zosta艂a pokazana 艣wiatu. Objawiona. Czy偶 nie jest to ca艂kiem naturalny proces my艣lowy?!

Jak bardzo to jest zbie偶ne z moja modlitewna "mantr膮" - "Nie-ja-TY-B贸g-Mi艂o艣膰-Chrystus-Pok贸j-Dobro-B贸g-Mi艂o艣膰-..."

Raz (?) mi przesz艂o przez g艂ow臋, 偶e w takich chwilach jednocz臋 si臋 z Bogiem. Wchodz臋 do nieba, w Niego, a On si臋 nie broni, nic mnie nie wstrzymuje. Jak to jest mo偶liwe? To takie 艂atwe?? To wystarczy tylko pozna膰 Go jako艣 poj臋ciowo i chcie膰 z Nim by膰?
Na my艣l mi przychodz膮 cytaty biblijne:
1) - "A to jest 偶ycie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, kt贸rego pos艂a艂e艣, Jezusa Chrystusa."
2) - "Oto stoj臋 u drzwi i ko艂acz臋; je艣li kto艣 us艂yszy m贸j g艂os i drzwi otworzy, wejd臋 do niego i b臋d臋 z nim wieczerza艂, a on ze mn膮."

Tak, to jest bardzo proste i dla ka偶dego. Troch臋 poczyta膰, poszuka膰, popyta膰, us艂ysze膰, zobaczy膰, poczu膰 i si臋 otworzy膰.
Ka偶demu wystarczy - je艣li chce - rozumienia biologii (neuro-biologii) i kultury w jak najszerszym wymiarze. "R贸偶ne kultury s膮 bowiem tylko r贸偶nymi sposobami podejmowania zagadnienia sensu egzystencji osoby. To w艂a艣nie tutaj znajdujemy 藕r贸d艂o szacunku nale偶nego ka偶dej kulturze i ka偶demu narodowi: ka偶da kultura jest wysi艂kiem zastanowienia nad tajemnic膮 艣wiata, a w szczeg贸lno艣ci tajemnic膮 osoby ludzkiej. Jest sposobem wyra偶ania transcendentnego wymiaru ludzkiego 偶ycia. W sercu ka偶dej kultury jest jej stosunek do najwi臋kszej ze wszystkich tajemnic: tajemnicy Boga" (JP II w ONZ do przedstawicieli wszystkich kraj贸w 艣wiata).
Odkryjmy i zaufajmy swojej osobno艣ci - "Ka偶dy cz艂owiek, ka偶dy nar贸d, ka偶da kultura i cywilizacja maj膮 swoj膮 rol臋 do wype艂nienia i swoje miejsce w tajemniczym planie Boga i w powszechnej historii zbawienia" (JPII, Slavorum Apostoli)

Religia to nie abrakadabra, ani opium dla ludu. To droga do pe艂ni cz艂owiecze艅stwa, tak w dziedzinie poznania (do艣wiadczalna w wielkim stopniu sfera 偶ycia wewn臋trznego), jak i dzia艂ania (mi艂o艣膰 a偶 po krzy偶). 呕ycia nie pokawa艂kowanego i poustawianego na r贸偶nych p贸艂kach. Mistyka? Zwa艂, jak zwa艂. Twierdz臋, 偶e pe艂nia 偶ycia do艣wiadczanego ca艂ym sob膮 (ca艂ym 偶yciem osobowym). Osoba - to to, co widzialne i niewidzialne :-)

PS.1
To po艂owa notatek, kt贸re mam w zeszycie. To w艂a艣nie do艣wiadczenie da艂o asumpt dla tytu艂u "Nagle(nie) do modlitwy", kt贸ry p贸藕niej si臋 rozbudowa艂 i poszed艂 z innym postem :-)

PS.2
Wracaj膮 kolonie CARITAS. To jest fenomen w naszym 偶yciu i w 偶yciu wsp贸lnoty lokalnej w gminie Strach贸wka. Nie dajcie go niszczy膰 nieodpowiedzialnym grupom i ich liderom.

PS.3
Znalaz艂em artyku艂, w kt贸rym mam wsparcie dla swojego odczytania i dzia艂ania pod wp艂ywem encykliki "Centessimus annus". Autor pomaga mi zrozumie膰 koincydencj臋 dat (w tym moje nag艂e ni膮 zainteresowanie) - napisa艂 go na 20-lecie ukazania si臋 encykliki, kt贸ry to dzie艅 by艂 te偶 dniem beatyfikacji jej autora! Warto w膮chca膰 i smakowa膰 powietrze i klimat dni (epoki), w kt贸rej si臋 偶yje. Albo spaceruje. 呕ycie jest pielgrzymk膮.

Podobne sprawy traktuje autor innego artyku艂u - polski dominikanin. Ciesz臋 si臋, 偶e mog臋 oba teksty wskaza膰 tak偶e Lucy, USA. To s膮 zagadnienia bliskie nam obojgu.
Co ciekawe, w PS.3 zawiera si臋 PS.1 i PS.2.

sobota, 23 lipca 2011

Nagle(nie) do modlitwy, albo denar i talent wolno艣ci

W Norwegii - nad pi臋knymi fiordami - tragedia. Po Polsce kr膮偶膮 burze. W Wo艂dze ton膮 dzieci. Afryka umiera od suszy.
Wysy艂am maila do Ingeborg, pobo偶nej nauczycielki, kt贸ra z Bibli膮 do nas przyjecha艂a. Czyta艂a S艂owo Bo偶e w swoim norweskim j臋zyku na szkolnej mszy niedzielnej w naszym ko艣ciele, w 2005 roku. Po mszy 艣wi臋tej stali艣my w kr臋gu, 艣piewali艣my "Zjednoczeni w Duchu". Stali wtedy z nami Anna i Maciej Formanowiczowie, kt贸rzy potem kolonie naszym dzieciom podarowali, a ca艂ej Strach贸wce wp艂at臋 na sztandar Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Stali w braterski kr臋gu m艂odzi stypendy艣ci z ich AMF-u, pani profesor od Cypriana Norwida z Poznania, i pani doktor, i Czeszka i ksi膮dz proboszcz, kt贸ry nie zd膮偶y艂 jeszcze zdj膮膰 ornatu, by艂 obleczony w Jezusa Chrystusa. Wszyscy byli艣my w Niego obleczeni. W Jego osob臋, tajemnic臋, kultur臋... Mail do Ingeborg podpisa艂em naszym imieniem, Gra偶yny i swoim, ale i wszystkich przyjaci贸艂 ze Strach贸wki. Jeste艣my z艂膮czeni w jedno eucharysti膮. Zwr贸ci艂a nam na to uwag臋 Lucy z USA, pisz膮c o kolonii w Murzasichlu. Takie jest nowoczesne (zar贸wno 2-tysi臋czne jak i wsp贸艂czesne zarazem) my艣lenie w naszych ostatecznych czasach.

Napisa艂 do mnie Mirek, z gminy Potwor贸w, odpowiedzia艂 niestety na moje pytanie twierdz膮co. Jego gospodarstwo znalaz艂o si臋 w centrum nawa艂nicy, wszystko straci艂, zosta艂 "wyzerowany". Mirka pozna艂em na kongresie LGD w Miko艂ajkach. Jest cz艂owiekiem o ogromnych horyzontach, od staro偶ytnej Grecji po Tr贸jc臋 艢wi臋t膮. Uprawia艂 papryk臋.

Czuj臋 si臋 w centrum wydarze艅 swego czasu. Czasy s膮 zwyczajne, jak zawsze. Nie lepsze, nie gorsze do 偶ycia, ni偶 wtedy, gdy wygin臋艂y dinozaury. Dla wiary i rozumu s膮 lepsze. Zyska艂y nawet miano czas贸w ostatecznych, zwanych te偶 - po 艣wiecku - nasz膮 er膮. Ostateczno艣膰 czasom nada艂 Jezus z Nazaretu. Je艣li kto艣 przyjmie t臋 opcj臋, ma lepiej.

Je艣li modlitwa jest tlenem dla 偶ycia duchowego, to bez niej ludzie musz膮 偶y膰 lekko podduszeni (niedotlenieni). Herbata, kawa, ani inne trunki go nie zst膮pi膮. Nie ma dla niej substytut贸w. Nie mam wyboru, raz m贸wi臋 jej, raz jego. Inaczej by膰 nie mo偶e, bo ona ma natur臋 bosko-ludzk膮. Ona - to modlitwa. On - to tlen.
Modlitwa daje prze偶ycie ca艂o艣ci. Daje prze偶ycie sensu. W sensie zanurza. Dzi臋ki niej i w niej te偶 stajemy si臋 bosko-ludzcy. Jak mistrz, albo raczej brat, bo tak m贸wi Pismo.

Dzi臋ki duchowemu braterstwu (siostrze艅stwu) z Lucy rozczytuj臋 si臋 dzisiaj w ksi臋dzu Piotrze Semenence i w angielskiej wersji Fortepianu Chopina.
Dok膮d nas to braterstwo zaprowadzi? To bardzo pi臋kna historia i przygoda. Nigdy nie pomy艣la艂em nawet, 偶e przytrafi mi si臋 w 偶yciu co艣 takiego – duchowe braterstwo (siostrze艅stwo). Pom贸偶cie nam swoj膮 modlitw膮, by艣my ud藕wign臋li.

***

Robi臋 notatki, ale nie mam czasu uporz膮dkowa膰 i zapisa膰. Od dw贸ch dni. Wydobywam rzeczy stare i nowe. To cytat z dzisiejszych czyta艅 liturgicznych. Te nowe zw艂aszcza s膮 niezb臋dne. Mo偶e nawet nie mnie, 艣wiatu, cho膰by naokolnemu. Stare by艂y i s膮 potrzebne bardziej dla wewn臋trznego utrwalenia. Nowe tycz膮 偶ycia duchowo-intelektualnego mojego i ca艂ej wsp贸艂czesno艣ci. Tego tez dotyczy korespondencja z Lucy. Inni (pr贸cz Jakuba z hehodos) nie weszli ze mn膮 w dialog.
Zrozumieli艣cie co艣? Czy to zmienia nasze zycie? - pyta艂 kaznodzieja w 艁agiewnikach. Co przez to rozumiesz? 呕e b臋d臋 siedzia艂 d艂u偶ej w ko艣ciele? Co znaczy dla ciebie po艣wi臋ci膰 wszystko Chrystusowi? - ja pyta艂em w my艣lach jego.
Czy takim dictum acerbis nie gn臋bisz m艂odych i nie odpychasz od takiego rygorystycznego ko艣cio艂a? Nie m贸wi臋, 偶e nie masz racji. M贸wi臋 ci na ty, ze wzgl臋du na wiek i chrze艣cija艅sk膮 wsp贸lnot臋. Mo偶esz m贸wi膰 do mnie tak samo. Czy kaznodzieje i katecheci nie powinni by膰 bardziej konkretni?
Powiedz m艂odym (starszym te偶), 偶e Jezus (Stw贸rca) nie chce im niczego zabiera膰. Przeciwnie, chce dawa膰 i dawa膰. Obdarza膰 bez ko艅ca. Bo On widzia艂, 偶e wszystko, co stworzy艂 by艂o i jest pi臋kne. On chce naszego 偶ycia w szcz臋艣ciu i rado艣ci. Ja te偶 tak uwa偶am i ucz臋 na lekcjach religii. Chcia艂bym, 偶eby ka偶dy 偶y艂 inaczej, 偶eby cieszy艂 si臋 swoim 偶yciem i 偶y艂 po swojemu!
To wcale nie znaczy. 偶e nie powt贸rz臋 razem z tob膮 - "Zrozumie膰 Jezusa to pr贸bowa膰 my艣le膰, tak jak On. I post臋powa膰, jak On by post膮pi艂." Ale b臋d臋 dopytywa艂, co to znaczy konkretnie - jak On post臋powa艂? Odwiedza艂, rozmawia艂, uzdrawia艂, odgadywa艂 potrzeby bli藕niego, bawi艂 si臋 na weselu, ucztowa艂 u przyjaci贸艂, odchodzi艂 na bok, by w samotno艣ci si臋 modli膰 (rozmy艣la膰 - bo nie bra艂 ze soba ksi膮偶eczek do nabo偶e艅stwa), rozgl膮da艂 si臋 i wzrusza艂 na widok swego miasta, na wiadomo艣膰 o 艣mierci przyjaciela, odwiedza艂 艣wi膮tyni臋 i wychodzi艂 z niej, kiedy chcia艂...

A my by艣my chcieli zrobic z cz艂owieka religijnego robota. Tu kl臋knij na dwa kolana, tu wsta艅, tu si膮d藕, bro艅 Bo偶e nie wolno ci wyj艣膰 w trakcie liturgii, itp., itd. Ile w naszej katechezie jest tego, co z ambon pi臋tnuj膮 inni kaznodzieje - "wype艂nianie prawa bardzo po faryzejsku, co do litery i kropki?".
Mnie 艂atwo mysle膰 inaczej. Nie jestem religijnym (ani innym) skrupulantem. Te偶 si臋 modl臋 bez ksi膮偶eczek, a nawet nie m贸wi臋 pacierza. Znam go i tyle.

Wam trudniej. 呕yjecie w oderwaniu od 偶ycia prostych ludzi. Ale mimo to nie przemawiajcie, jakby艣cie straszyli Jezusem i nak艂adali Go jak ci臋偶ar na ramiona s艂uchaczom. Sami przebrani w jakie艣 nierealne (nie z tej ziemi) szaty. Jezus daje skrzyd艂a i rado艣膰.

呕yj po swojemu. W wolno艣ci religijnej (rozumnej i odpowiedzialnej). Z przyjacielem za pan brat. I tym na ziemi, i tym w niebiosach (w艂asnej duszy). W serdecznym u艣cisku, a nie rytualnie-nakazanym. Kiedy On jest w tobie, a ty z Nim, to zmuszanie do jakich艣 nakazanych czynno艣ci jest gwa艂tem. I nie z zewn膮trz ocenia si臋 czyj膮艣 przyja藕艅. Po owocach j膮 poznacie.

Znasz przykazania? Id藕 i czy艅 podobnie. Ja ci da艂em denar i talent wolno艣ci. Co艣 z ni膮 uczyni艂?

pi膮tek, 22 lipca 2011

Gospodarz szko艂y i Pinokio

Gospodarzem szko艂y jest Gra偶yna. Dzi臋ki niej co艣 ci膮gle si臋 w szkole dzieje. Pinokio to bohater z bajki. Nos mu si臋 wyd艂u偶a po ka偶dym k艂amstwie.
Nie tak dawno kto艣 wymy艣li艂 w gminie, 偶e Gra偶yna jest z艂ym gospodarzem. 艢mieszny jest Pinokio, tak w bajce, jak w gminie. Nos zn贸w mu ur贸s艂 o par臋 centymetr贸w.

G艂upot臋 艂atwo si臋 wymy艣la i 艂atwo powtarza. Wystarcza zawi艣膰 i z艂a wola. Prawda wymaga wysi艂ku, trzeba pozna膰 fakty.

Czemu mnie to z艂o艣ci? Czemu pisz臋 teraz? Mam w pami臋ci wybi贸rcze wielkie chwile z 偶ycia szko艂y i gminy i 艣wie偶e fakty medialne.
Mam w oczach obraz jak na kl臋czkach malujemy na asfalcie, Gra偶yna, Iwona, pan Krzysiek i ja, linie do koszyk贸wki. Farb臋 da艂a pani Danusia. Asfalt i konstrukcj臋 razem z robocizna podarowa艂 starosta Konrad. W贸jt nic nie da艂. Z boiska korzystaja nie tylko uczniowie, ale ka偶dy ch臋tny mieszkaniec gminy.

Inny obrazek znam z opowiada艅, bo sam nie pomaga艂em. Gra偶yna razem z nauczycielkami i rodzicami skrobie 艣ciany, myje, aby pomieszczenia klasowe 艂adnie wygl膮da艂y. Po kolei klasy, korytarze. Jak trzeba by艂o, 艣ciany przestawia艂a, zmienia艂a wyk艂adziny, zrobi艂a 艂azienki (poprawia艂a cudze projekty). Powsta艂y nowe pomieszczenia, pok贸j nauczycielski, klasy, biblioteka, pok贸j socjalny, kuchnia...
Dzieci i m艂odzie偶 wprowadza艂a w nowy 艣wiat, na salony, do kancelarii Prezydenta RP, na prezentacj臋 ich pracy na Zamku Kr贸lewskim. Gra偶yna, dyrektor i gospodarz szko艂y, szuka艂a i znajdywa艂a hojnych sponsor贸w i darczy艅c贸w, zajrzyjcie na list臋 opublikowan膮 na www i na srebrne gwo藕dzie na drzewcu pi臋knego sztandaru szkolnego. Dzi臋ki Annie i Maciejowi Formanowiczom wys艂a艂a grup臋 18 uczni贸w na darmowe kolonie artystyczne. Stworzy艂a szkolne ko艂o Caritas, kt贸re teraz, pod kierunkiem Basi Janus owocnie pomaga nie tylko starszym mieszka艅com i uzbiera艂o bardzo konkretne kwoty dla pogorzelc贸w, ale jeszcze adoptowa艂o na odleg艂o艣膰 dziewczynk臋 z Afryki i pokrywa koszty jej kszta艂cenia. Trzeba mie膰 wizj臋. Trzeba by膰 cz艂owiekiem.
Norwidowsk膮 (cykliczn膮) imprez膮 plenerowym - Vademecum - Gra偶yna wyrobi艂a nam mark臋 na ca艂ym Mazowszu. Nie tylko szkole. Gminie. Telewizja nie przegapi艂a tego wydarzenia. Trzeba by膰 wra偶liwym Polakiem. Trzeba kocha膰 gmin臋 i jej histori臋.

Szko艂a nie tylko wy艂adnia艂a, zmieni艂a ca艂kowicie swoje oblicze. Ile os贸b z zewn膮trz - z Mazowsza i z Polski - to dostrzega, chwali, nadziwi膰 si臋 nie mo偶e - "ach, jak u was czysto, jak 艂adnie". Szko艂a ma tytu艂y - Szko艂y z Klas膮, Szko艂y Ucz膮cej Si臋 (SUS), wprowadzi艂a Ocenianie Kszta艂tuj膮ce (OK) itp. Mo偶na sprawdzi膰 statystyki, ile szk贸艂 postawi艂o sobie tak wysokie wymagania i im sprosta艂o. Nie w gminie i w powiecie. W Polsce! Z zewn膮trz wida膰 lepiej. Wewn膮trz - niekt贸rych ludzi za艣lepia zawi艣膰, stara, chyba odwieczna polska wada narodowa.

"A mury run膮, runa, run膮...". Wiele mur贸w musia艂o run膮膰, 偶eby powsta艂a Rzeczpospolita Norwidowska. Dzisiaj ka偶dy odpowiedzialny mieszkaniec jest z niej dumny. Ka偶dy w贸jt, by艂y, obecny i przyszli - musi sobie ceni膰 i korzysta膰 z takiej per艂y w koronie. To Dyrektor szko艂y, jej GOSPODARZ, w najwi臋kszym stopniu przyczyni艂 si臋 do rozs艂awienia naszej gminy w ostatnich latach. Sprawdza si臋 gorzkie powiedzenie - "偶eby uznali tw贸j sukces, musz膮 ci go najpierw wybaczy膰"!

呕eby by膰 gospodarzem nie wystarczy mury burzy膰 i wznosi膰. Gospodarz musi mie膰 wizj臋! Musi wiedzie膰, czego chce dla plac贸wki, za kt贸r膮 wzi膮艂 odpowiedzialno艣膰. Musi ci膮gle si臋 rozwija膰, czyta膰, studiowa膰, spotyka膰 i szkoli膰. I nawet nie wystarczy 偶y膰 swoja prac膮! Trzeba jeszcze by膰 cz艂owiekiem otwartym i szczerym! Trzeba rozmawia膰, pisa膰, dyskutowa膰 o swoich wizjach. Tylko tak mo偶na je szlifowa膰 i udoskonala膰. Nie wolno w sobie skrywa膰 plan贸w i pomys艂贸w. Bo wtedy one si臋 kisz膮 i wyjd膮 wszystkim bokiem. Bo wtedy rodz膮 si臋 w nas dyktatorzy, albo 偶a艂osne 'dupki', kt贸re b臋d膮 w sobie odmieni膰 "ja" przez przypadki. Ja wam to, ja wam tamto, ja, ja, ja... Nikt wybierany nie ma do tego wystarczaj膮cego tytu艂u. Ma wype艂nia膰 funkcj臋, do kt贸rej zosta艂 wybrany, za co wyborcy z podatk贸w mu p艂ac膮. Ani prezydent, ani w贸jt, ani, ani. Ju偶 bardziej w艂a艣ciciel i kto艣 z konkursu. 呕aden jednak kulturalny cz艂owiek nie b臋dzie nadu偶ywa艂 formy "ja", b臋dzie si臋 kr臋powa艂, lub wstydzi艂. Zw艂aszcza chrze艣cijanin (ci maj膮 nawet obowi膮zek nawzajem si臋 poucza膰).

Gra偶yna, dyrektor i gospodarz, potrafi艂a wprowadzi膰 zmian臋. To jest najtrudniejsze na stanowisku managera. Bo trzeba ogarn膮膰 ca艂o艣膰, trzeba j膮 przemy艣le膰 i mie膰 si艂臋 i determinacj臋, 偶eby zaproponowa膰 now膮 jako艣膰. Trzeba wykona膰 gigantyczna prac臋, 偶eby przekona膰 do tego wszystkich pracownik贸w i ich do nowej jako艣ci przygotowa膰, wyszkoli膰, dopracowa膰, dopasowa膰 dziesi膮tki, setki (tysi膮ce?) szczeg贸艂贸w. Ile projekt贸w, program贸w, warsztat贸w szkoleniowych stoi za zmian膮 w naszej szkole! Kto to zliczy? Ile godzin - najpierw nad prac膮 koncepcyjn膮, potem nad pisaniem wniosk贸w, pozyskiwaniem pieni臋dzy, trener贸w itd. Ile wyjazd贸w, ile kilometr贸w przejechanych wzd艂u偶 i wszerz Polski! Ile konflikt贸w - wi臋kszych i mniejszych - po drodze. Ile bezsenno艣ci. Ile 艂ez.

Porozmawiajcie z tym "z艂ym" gospodarzem, przyjd藕cie si臋 podszkoli膰. Wiele cennych rad dostaniecie od niej za darmo. Ch臋tnie si臋 podzieli swoim do艣wiadczeniem i wiedz膮. Ogromnym do艣wiadczeniem i ogromna wiedz膮. Zmieni艂 si臋 nie tylko wygl膮d (na europejski) szko艂y. ZMIENI艁Y SI臉 JEJ FUNDAMENTY. I to w czasach nieprzyjaznej w艂adzy(!), gdy gospodarz i gospodarze gminy nie sprzyjali zmianom. Ile mo偶na by zrobi膰, jak daleko mo偶na by zaj艣膰, gdyby nie k艂ody rzucane pod nogi. Przez rok by艂y w贸jt (偶e nie wymieni臋 nazwiska) intrygowa艂, 偶eby tylko Gra偶yna nie zosta艂a dyrektorem! (Czy kto艣 go za to rozliczy艂?). Pi臋膰 lat czekali艣my cierpliwie na 艂askawe zaakceptowanie nazwy szko艂y, kt贸ra nas teraz rozs艂awia (w kraju i zagranica).

Fundamentem szko艂y jest wizja, kt贸ra obejmuje przede wszystkim procesy dydaktyczne, wychowawcze, funkcjonowanie zespo艂u ludzkiego, spos贸b oceniania, nagradzania, szkolenia, wsp贸艂prac臋 z rodzicami, integracj臋 ze 艣rodowiskiem lokalnym, w tym mi臋dzypokoleniow膮 (inni zacz臋li to p贸藕niej na艣ladowa膰)...
Wi臋kszo艣膰 nauczycieli porobi艂a nowe uprawnienia (w tym dyplomowania). Niekt贸rzy stali si臋 moderatorami nowego my艣lenia o szkole i szkol膮 innych nauczycieli w kraju.
Je艣li tyle zrobi艂 przez lata (dni i noce pracy) "z艂y" gospodarz, to ile zrobi艂by dobry? Chyba by ca艂膮 gmin臋 przeni贸s艂 do Ameryki i uczyni艂 z niej kolejny stan USA :)
W ka偶dym wypadku jedyn膮 drog膮 do cudu jest wiara, rozum, szczero艣膰, otwarto艣膰, wolno艣膰 wewn臋trzna (w przeciwie艅stwie do ka偶dej formy wewn臋trznego zniewolenia).

Nota bene, ciekawy jestem, czy w贸jt i Rada Gminy wiedz膮, ile pieni臋dzy pozyska艂 "z艂y" gospodarz dla szko艂y i gminy?

Szko艂a jest najbardziej nowoczesn膮 i nowocze艣nie zarz膮dzan膮 instytucj膮 w gminie. Daleko za ni膮 zosta艂y pozosta艂e. Skoro tyle mo偶na osi膮gn膮膰 pod "z艂ym" gospodarzem, to niech jak najszybciej ujawnia si臋 ci dobrzy. Czekamy i 偶yczliwie kibicujemy. Niech wprowadz膮 zmiany na swoim terenie, niech wprowadz膮 nowoczesno艣膰 wizji i zarz膮dzania. Ka偶dy ich (wasz) sukces b臋dziemy traktowa膰 jak w艂asny. B臋dziemy si臋 autentycznie cieszy膰 ze wsp贸lnego dobra. Nie b臋dziemy was szkalowa膰 epitetami w stylu "z艂y gospodarz". Ale najpierw trzeba si臋 czym艣 por贸wnywalnym(!) wykaza膰. Nie wkraczajcie bezpardonowo (arogancja w艂adzy?) na nie sw贸j obszar z arbitralnymi s膮dami! To 艂atwa pokusa, ale skutki op艂akane dla wsp贸lnoty lokalnej.
Tak 艂atwo jest, b臋d膮c na eksponowanym stanowisku, da膰 si臋 uwie艣膰 pochlebcom. Podszeptywaczom obelg na innych. Tych zawsze jest wielu wok贸艂 rz膮dz膮cych. Ja艂owych zazdro艣nik贸w. Pinoki贸w.

Trudno, ale co艣 przeciwnego - dostrzeganie nawet najmniejszego dobra - jest podstawowym obowi膮zkiem ka偶dej w艂adzy. Jan Pawe艂 II powtarza艂 za Soborem Watyka艅skim II na spotkaniach z rz膮dz膮cymi - "Jakie motywy 偶ycia i nadziei przedk艂adacie rz膮dzonym". To jest trudniejsze, wymaga przede wszystkim postawienia na pierwszym miejscu postaw etycznych. Tak偶e samodzielnego, osobistego os膮du. Rozr贸偶nianie dobra i z艂a jest wy偶sz膮 szko艂膮 jazdy. Szczero艣膰 i przejrzysto艣膰 jest w tym przypadku chyba szko艂膮 najwy偶sz膮.

S膮 ustawy kompetencyjne. Jest ustawa samorz膮dowa i o systemie o艣wiaty. I o pracownikach samorz膮dowych. Primum non nocere. Po pierwsze - nie szkodzi膰!

Dlaczego teraz o tym pisz臋? 呕al do ludzi powtarzaj膮cych z艂o艣liwie g艂upoty o "z艂ym" gospodarzu mam w sobie od tygodni - siedzi gdzie艣 g艂臋boko we mnie. Mnie niszczyli przez 16 lat, wiem, co czuje Gra偶yna. Dobrze, 偶e Pinokio przyszed艂 do mnie z pociech膮. Pomaga mi swoim d艂ugim nosem klika膰 w klawiatur臋. Umiem si臋 gorzko u艣miecha膰.
Wielkim bod藕cem i znakiem by艂a wczorajsza korespondencja. Najpierw z Caritasu - "pozwalam sobie do Pana napisa膰 z pro艣b膮 o przekazanie informacji Pani Gra偶ynie i kolonistom, 偶e wszyscy si臋 tu w Caritas nimi zachwycamy i info 艣lemy w Polsk臋.
Poni偶ej s膮 dwa linki z t膮 sam膮 informacj膮:
1) www.warszawa-praga.caritas.pl/
2) www.caritas.pl/news"

Raduj si臋 wsp贸lnoto gminna. To pochwa艂y (podziw) dla naszej strachowskiej kolonii, tworzonej od 12 lat. Dla naszych zdolno艣ci organizacyjnych, pedagogicznych, wychowawczych. To, czym 偶yje kolonia, jest tym samym, co Gra偶yna, dyrektor, "z艂y" gospodarz, wciela w 偶ycie szko艂y i gminy. Zajrzyjcie na zesz艂oroczny projekt sierpniowy "Artystyczny W贸z Drzyma艂y", a i na ogniska w rocznic臋 wybuchu Powstania Warszawskiego, czy w naszym ogrodzie, ko艅cz膮cego pracowite lato.

Druga korespondencja, permanentna od pi膮tku przed-kolonijnego, od godz. 19.36, jest z USA. Korespondencja na wy偶ynach duchowych i intelektualnych - "To see you in Poland living and working with children is to watch the eucharistic life we share as a truly universal one. It affects me deeply to experience the universality of our church in this way.
Thank you for the compliments on our neighborhood. I admit the place where we live was a total gift from God. We get to be among priests and nuns and our children get to go to a school where hey get daily mass.
I am looking forward to hearing more about your school, Headmistress. Your new friend in Christ, Lucy
".

Z kim mamy rozmawia膰 u nas o perspektywie wsp贸艂pracy ze wsp贸lnot膮 ameryka艅skiej parafii 艢wi臋tej Teresy z Lisieux (od dzieci膮tka Jezus)? Chyba trzeba poruszy膰 ca艂膮 duchow膮 Rzeczpospolit膮 Norwidowsk膮.

Gdybym tego wszystkiego nie napisa艂, nie wyrzuci艂 z siebie, droga do owocnego i zintegrowanego wsp贸艂dzia艂ania (w tym szko艂y, parafii i gminy) by艂aby jeszcze trudniejsza. Wielkim sprawom niedom贸wienia nie sprzyjaj膮. Potrzebuj膮 clearingu. Bo cho膰 m贸j rozum i wiara nie pozwalaj膮 mi 偶ywi膰 uraz, to emocje siedz膮 g艂臋boko. Je艣li ci, kt贸rzy lekkomy艣lnie, lecz jednak z jak膮艣 ukryt膮 intencj膮, powtarzali oskar偶enia o "z艂ym" gospodarzu szko艂y nie zdob臋d膮 si臋 na s艂owo przepraszam, to cho膰 b臋d臋 z nimi rozmawia艂 i wsp贸艂dzia艂a艂, to zawsze (pod艣miadomie?) b臋d臋 widzia艂 ich d艂uuugie nosy. Niczego nie oczekuj臋 od osoby, kt贸ra wymy艣li艂a (wykoncypowa艂a) t臋 obelg臋. Z艂o rodzi si臋 w niewidzialnym kr贸lestwie. To jest strasznie mroczne kr贸lestwo, lepiej niech si臋 nie objawia. Niech zniknie.

Dlaczego teraz pisz臋? Bo to chyba jedyny moment. I mo偶liwe jest tylko przed ich powrotem z kolonii. Przed powrotem "z艂ego" gospodarza-dyrektora-matki-偶ony- kierowniczki, a przy tym - o paradoksie - prawdziwego LIDERA (dyplomowanego przez PAFW), bo a nu偶 by mi nie pozwoli艂a tego opublikowa膰?! Na pewno za艣 nie mia艂bym wtedy takiej jasno艣ci, ostro艣ci i wolno艣ci widzenia spraw. Powr贸ci m艂yn.

PS.
Czy tylko ja powinienem o tym pisa膰? Ruszcie si臋 m艂odzi. 艢mia艂o 偶膮dajcie nowoczesno艣ci w strukturach w艂adzy. Stawiajcie im wysokie wymagania, na miar臋 czasu i na miar臋 osi膮gni臋膰 szko艂y - Zespo艂u Szk贸艂 im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Odezwijcie si臋 czytelnicy bajek.

czwartek, 21 lipca 2011

Uwaga na Judasza

Tytu艂 przyszed艂 nad ranem. Temat du偶o wcze艣niej. W mi臋dzyczasie sny ma艂o dziwne, niby zwyczajne, ale nieprzyjemne. Raz je藕dzi艂em na starym motorze, chyba WSK, w okolicach dzieci艅stwa, kt贸rymi teraz zarz膮dza prezydent Roman i starosta Janek. Motor by艂 sprawny, ale ja mia艂em k艂opoty no偶ne. Trudno mi si臋 nimi operowa艂o. Niesprawno艣膰 i brak koordynacji nie pozwoli艂 nacieszy膰 mi si臋 wuesk膮. A nast臋pnym razem je藕dzi艂em siostry samochodem. Jednej z si贸str, chyba Jadwigi. Samoch贸d by艂 艂adny, nowy, z klasy ma艂olitra偶owych. Francuski? Japo艅ski? Za szybko zmienia艂em biegi, czy za p贸藕no hamowa艂em? A mo偶e ze z艂膮 pr臋dko艣ci膮 wchodzi艂em w zakr臋ty? Co艣 by艂o nie tak.Stwierdzi艂em na koniec, 偶e faceci musz膮 mie膰 wi臋ksze samochody, 偶eby nie obijali si臋 o kierownic臋, dr膮偶ek zmiany bieg贸w,nie musieli wypr臋偶a膰 si臋 napieraj膮c na fotel, kt贸ry nie chce si臋 dalej odsun膮膰 itd. Za ciasny.

Przed, po i pomi臋dzy my艣la艂em o Judaszu. 呕e jest wielk膮 zagwozdk膮. I 偶e jest ma艂o obecny w literaturze, cho膰 bardzo w j臋zyku. Ma rozdzia艂 w Mistrzu i Ma艂gorzacie. Jest w powiedzeniach i zawo艂aniach - "Judaszowe srebrniki", "Ty Judaszu". Na wieczno艣膰 ca艂膮 jest skojarzony ze zdrad膮.

Judasz - ku wiecznemu zadziwieniu - jest nieod艂膮czn膮 cz臋艣ci膮 najpi臋kniejszej opowie艣ci o dobru. Jest postaci膮 z historii Jezusa z Nazaretu. Sam si臋 do niej nie wprosi艂, zosta艂 wybrany. By艂 jednym z dwunastu uczni贸w i przyjaci贸艂 Wielkiego Proroka. Byli oni jakby rad膮 apostolsk膮 przy mistrzu i nauczycielu. Cho膰 mistrz rady nie potrzebowa艂, potrzebowa艂 przyjaci贸艂. To my, jak si臋 p贸藕niej okaza艂o, ich rad potrzebowali艣my. Ale nawet prorok potrzebuje wsp贸lnoty i przyjaci贸艂. A c贸偶 dopiero cz艂owiek XXI wieku!
Ten prorok wiedzia艂, co by艂o w cz艂owieku. A inni? Czy si臋 domy艣lali? Czy widzieli znaki, 偶e co艣 by艂o w Judaszu, z Judaszem, nie tak? Czy we wszystkim, i w ka偶dych okoliczno艣ciach by艂 taki jak oni? Czy podobnie si臋 zachowywa艂?
Czy by艂 szczery? Czy wiedzieli, co my艣la艂 i czu艂?
Czy jego zdrada (srebrnikowy uczynek) nagle si臋 w nim ul臋g艂a? Znaj膮c siebie, tzn. cz艂owieka, z pomoc膮 ca艂ej wsp贸艂czesnej wiedzy neuro-bio-psycho-psychiatrycznej wiemy, 偶e to niemo偶liwe. Toksyny z艂ego musz膮 mie膰 czas, by dojrze膰 i zatru膰 z艂o偶ony ludzki organizm.

Co w nim by艂o nie tak? Przecie偶 wszystko s艂ysza艂, widzia艂 cuda, do艣wiadcza艂 dobra, rozwija艂 si臋 jako osoba w tym towarzystwie, zasypia艂 i budzi艂 si臋 w kochaj膮cej wsp贸lnocie. Wi臋c czego mu by艂o brak? Ci膮g艂ych pochwa艂? G艂askania po g艂owie? Szans na przyw贸dztwo? Wybra艅stwa potwierdzanego ci膮g艂ym namaszczaniem? Ho艂d贸w? Pieni臋dzy? Czy cho膰 raz rozmawia艂 z mistrzem i nauczycielem, jak dziecko niczego nie ukrywaj膮c?Nieodgadniona jest natura ludzi skrytych. Pozostan膮 do ko艅ca tajemnic膮 i z ni膮 odejd膮. Nie poznamy ich profilu bio-psychologicznego.

Jezus wiedzia艂. "Ten, kt贸ry macza ze mn膮 r臋k臋 w misie, ten mnie zdradzi". Czy pozostali byli bardzo zaskoczeni? Czy wszyscy jednakowo? Przecie偶 dalej jedli, jakby nigdy nic. Tak nam si臋 wydaje. Kto wie, jak by艂o! Czy nie zm膮ci艂o ich na chwil臋. Na chwil臋, bo zaraz nast膮pi艂y inne wydarzenia. Jedno goni艂o nast臋pne. Jedno drugie zamazuje. Zostaje te, kt贸re silniejsze. Mocniejszy bodziec wypiera s艂abszy. Przecie偶 mistrz i nauczyciel umy艂 im nogi! m贸wi艂 o 艣mierci, bliskiej, namacalnej. Atmosfera g臋stnia艂a. M贸wi艂 o jedno艣ci - niezrozumia艂ej, zbyt wznios艂ej. Jaka by艂a temperatura na termometrze, jakie d藕wi臋ki dochodzi艂y z zewn膮trz do sali, jaki by艂 zapach tamtejszych nocy? Trzeba pojecha膰 do Wieczernika, w czwartek wielkiego tygodnia dziej贸w. Trzeba je艣膰 to samo, popija膰 tym samym, w tych samych siedzie膰 szatach na pod艂odze, dywanach, b膮d藕 zydlu.
Wszystko w nich i w nas, p贸藕nych wnukach, ukszta艂tuje si臋 du偶o p贸藕niej. Duch ich wszystkiego nauczy. I b臋d膮 na 艣mier膰 szli po kolei, jak mistrz i nauczyciel, opr贸cz jednego, jak kamienie rzucane na szaniec. Ile razy jeszcze wspominali tamte dni i noce, i jednego ze "swoich", kt贸ry nie wytrzyma艂 ze swoim wielkim wybra艅stwem i zaufaniem w nim pok艂adanym.

A co si臋 z nim sta艂o? Znamy jego koniec. Obwiesi艂 si臋 - jak m贸wi jedno z t艂umacze艅 S艂owa.
Czy dost膮pi mi艂osierdzia?

S艂ysza艂em w jakim艣 katolickim radiu nauki ksi臋dza o znanym nazwisku. Pami臋tam, gdzie to by艂o, zapad艂o mi w wyobra藕ni臋. Wracali艣my z dalekiego sk膮d艣. Z rekolekcji w Zakopanem? By膰 wielkie mo偶e. Audycji s艂uchali艣my z zainteresowaniem pomi臋dzy zakr臋tem w Sulej贸wku, z trasy na wsch贸d Europy, a bocznym torem w臋growskim naszego kierunku ku Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Ksi膮dz snu艂 艂agodn膮 wersj臋 wydarze艅. 呕e Judasz zrozumia艂. Chcia艂 odwr贸ci膰 ko艂o historii. Poszed艂 do arcykap艂an贸w zwr贸ci膰 zap艂at臋. Oni nie przyj臋li. A on sam wykona艂 wyrok na sobie. Bo napisane jest w ich prawie, 偶e "winien jest 艣mierci, kto wyda niewinnego". On tylko wykona艂 nale偶ny wyrok. Zrozumia艂. Errare humanum est. "Lepiej by mu by艂o kamie艅 m艂y艅ski wzi膮膰... lub sznur". Wzi膮艂 sznur. Lepiej by艂oby si臋 nie narodzi膰, ale na to wp艂ywu nikt z 偶yj膮cych nie ma. Post humanum est? "Annotationes posthumae in evangelium d. Matthaei, apostoli & evangelistae. Analectis auxit, ac publicae disquisitioni subiecit in inlut academi salan.́Praemissus est tractatus de interpretatione scripturae sacrae"

PS.
Ju偶 wiem. Przypomnia艂em sobie, sk膮d wzi膮艂 si臋 m贸j Judasz. Tytu艂 pierwszy roboczy by艂 "Rozwa偶ania o Judaszu", ale zbyt patetycznie i nieadekwatnie. To tylko zwr贸cenie uwagi na.
My艣la艂em wcze艣niej o problemie. Naszym, swojskim, 偶yciowym, szkolnym mo偶na powiedzie膰. Co z nim robi膰? Nic. Wystarczy zrozumie膰 i modli膰 si臋 o rozwi膮zanie. Nie wolno wchodzi膰 w dyskusje. 呕aden cz艂owiek tego nie ugryzie. Trzeba robi膰 swoje. Jak aposto艂owie.

艣roda, 20 lipca 2011

Fa艂sz zabija wsp贸lnot臋

Zdj臋cia nie k艂ami膮. Ile偶 prawdy znalaz艂em na www.murzasichle3.blogspot. Tak偶e te zdj臋cia przynaglaj膮 mnie, abym podni贸s艂 temat prawdy i fa艂szu w naszym wsp贸lnotowym 偶yciu. Bez niedom贸wie艅 - chodzi o nasz膮 wsp贸lnot臋 lokaln膮, a przede wszystkim o wsp贸lnot臋 szkoln膮.

Wielka Brytania ma swoj膮 afer臋 pods艂uchow膮 (ponad lokaln膮), my afer臋 kolonijn膮 - dwa wyjazdy w tym samym czasie, w to samo miejsce, adresowane do tej samej grupy uczestnik贸w i wychowawc贸w, jeden organizowany przez dyrektora szko艂y i Caritas diecezjalny, drugi organizowany przez nauczycielk臋 tej偶e szko艂y i stowarzyszenie lokalne. Kto chcia艂by zamie艣膰 t臋 afer臋 pod dywan, zrobi nied藕wiedzi膮 przys艂ug臋 wsp贸lnocie lokalnej, szkole i parafii.

Wsp贸lnota jest tylko tam, gdzie jest jedno艣膰 - na mocy definicji! Bez jedno艣ci - jest tylko jaka艣 grupa (grupy). Grup臋 r贸偶nie mo偶na definiowa膰, ze wzgl臋du na przyj臋te kryteria. Gdzie偶 grupie do wsp贸lnoty! Grupa jest na du偶o ni偶szym od wsp贸noty szczeblu byt贸w. Niewyobra偶alnie ni偶szym. To jak por贸wna膰 materi臋 nieo偶ywion膮 do materii obdarzonej 偶yciem. W ka偶dej wsp贸lnocie czynnikiem j膮 konstytuuj膮cym jest warto艣膰 duchowa. Wsp贸lnota istnieje przez przyj臋cie daru. Grupa istnieje tylko dzi臋ki organizacji, interesom, prawu i innym czynnikom naturalnym.

We wsp贸lnocie - najwa偶niejszy jest dawca. Wsp贸lnota powstaje przez przyj臋cie daru. Nigdy nie do艣膰 powtarzania tej prawdy - jest ona bardzo ma艂o znana. Z dwadzie艣cia lat szuka艂em tej definicji. Tylko w taki spos贸b mo偶e "zawi膮za膰 si臋" wsp贸lnota. Co nie przeszkadza, 偶eby przy艂膮czyli si臋 do niej ludzie kieruj膮cy si臋 jakim艣 wyrachowaniem. Ale s膮 oni wtedy tylko martwymi duszami danej wsp贸lnoty. Wcze艣niej lub p贸藕niej si臋 wykrusz膮. We wsp贸lnocie mo偶na wytrwa膰 tylko na zasadzie dobrowolno艣ci. W艂膮czaj膮c si臋 w jak膮艣 wsp贸lnot臋 chcemy (godzimy si臋) by膰 wsp贸艂-darem. We wsp贸lnocie pe艂noprawnym cz艂onkiem stajemy si臋 podzielaj膮c jej warto艣ci. Tak wi臋c prawdziw膮 wsp贸lnot膮 zarz膮dza nie zarz膮d, albo inne kierownictwo, ale duch. Najlepiej je艣li jest to Duch 艢wi臋ty. On za艣 jest rozpoznawalny w do艣膰 prosty spos贸b. Kryterium jest (ta sama) wiara, nadzieja i mi艂o艣膰. T臋 wiar臋, nadziej臋 i mi艂o艣膰 mo偶emy weryfikowa膰 z pomoc膮 Biblii i 2-tysi臋cznej tradycji ko艣cio艂a.

Wsp贸lnota - jak tlenu - potrzebuje szczero艣ci, jawno艣ci, a偶 po przejrzysto艣膰. Karmi si臋 nimi jak tlenem i 藕r贸dlan膮 wod膮. Dzi臋ki temu wzrasta. Chce si臋 dzieli膰 dobrem, chce by podzielane (wyznawane) przez ni膮 dobro zaja艣nia艂o. "We wsp贸lnocie nie pytaj, co ty mo偶esz z niej mie膰, ale co ty mo偶esz jej da膰".
Grupy przewa偶nie maj膮 wiele do ukrycia. Maj膮 swoje plany i wyrachowania, kt贸rych boj膮 si臋 ujawni膰, jak sekretnego wej艣cia do skarbca. Oczekiwane korzy艣ci s膮 ich spoiwem. To nie jest oskar偶enie. Ja tylko chc臋 opisa膰 obiektywnie charakterystyk臋 gatunkow膮.

Wsp贸lnota jest cudem we Wszech艣wiecie. I ka偶da - zawsze jest jakby cz臋艣ci膮 jednej idealnej WSP脫LNOTY - jej szczytem jest idea艂 (eschatologicznej) JEDNO艢CI. Jedno艣膰 zaja艣nieje - to pewne. Grup jest wiele - tysi膮ce, miliony.... ich granic膮 (idealnym odwzorowaniem) jest niesko艅czono艣膰. Wielo艣膰 rozp艂ynie si臋 w mroku. Tak wi臋c jasno艣膰 i mrok s膮 wpisane od pocz膮tku w ka偶d膮 wsp贸lnot臋 i grup臋.

Fa艂sz zabija wsp贸lnot臋. Pos艂uguje si臋 niedom贸wieniami, przemilczeniami, tajemnic膮 organizacyjn膮, niejawnymi celami, na艣ladownictwem itd. Fa艂sz niszczy ka偶d膮 szko艂臋, parafi臋 i wsp贸lnot臋 lokalna. Wsp贸lnota lokalna - wed艂ug mnie - to quasi wsp贸lnota.

Grupa mo偶e wpisa膰 w swoje cele dzia艂alno艣膰 wychowawcz膮, ale naprawd臋 wychowuje jedynie wsp贸lnota. Ma艂偶e艅stwo i rodzina, kt贸re s膮 wsp贸lnot膮 - wychowuje. Ma艂偶e艅stwo rozbite i sk艂贸cona rodzina - chyba nie? Je艣li za wychowanie bierzemy wzory osobowe, a nie s艂owa i deklaracje.
To samo dotyczy szk贸艂, parafii, gmin... Zw艂aszcza tam, gdzie mieszka艅cy uwa偶aj膮 si臋 za chrze艣cijan. "Aby艣cie byli jedno" - w skr贸cie, o to w艂asnie chodzi. Jedno艣膰 budowana i wynikaj膮ca z przyj臋cia Dobrej Nowiny wychowuje. Jest najlepszym wzorem.
Szko艂a z definicji musi by膰 zbudowana na warto艣ciach i konsensusie. Jest pisany, tak lub inaczej, kodeks szkolny. Rozpisany na cele wychowawcze, regulaminy, systemy oceniania... Czy mo偶e pracowa膰 w szkole, lub innej firmie, kto艣, kto nie uznaje (praktycznie, bo nie do pomy艣lenia jest, aby formalnie) warto艣ci wpisanych w jej kodeks?! Nie do pomy艣lenia. Ani w Viessmannie, (zajrzyjcie jeszcze tutaj), niby to samo, ale jak pi臋knie!, ani w Rzeczpospolitej Norwidowskiej. (w 2004 by艂 tylko taki wpis o szkole - daj臋 link, bo podkre艣la jednak ci膮g艂o艣膰 naszych dzia艂a艅). Ale nie wystarczy potwierdzi膰 systemu warto艣ci tylko w g艂osowaniu nad kodeksem. Trzeba nieustannego dialogu. Trzeba nieustannej dyskusji na forach publicznych. Z tym u nas jest kiepsko, bardzo kiepsko.

Fa艂sz bardziej jest widoczny i ekspresyjny ni偶 zadeklarowane warto艣ci i prawda. Z艂o 艂atwiej si臋 reklamuje. Nawet w Boskiej Komedii Dantego Alighieri. Badania z zakresu turystyki m贸wi膮, 偶e zadowolony go艣膰 (turysta) podzieli si臋 swoimi pozytywnymi wra偶eniami z pi臋cioma osobami. Niezadowolony - z dwudziestoma.

Szko艂a, w kt贸rej dzia艂aj膮 grupy, nie wa偶ne jak liczne, odcinaj膮ce si臋, dystansuj膮ce bardziej, lub mniej jawnie (skrycie) od g艂贸wnej linii reprezentowanej przez dyrektora i rad臋 pedagogiczn膮 , nie jest idealn膮 wsp贸lnot膮 wychowawcz膮. Taka sytuacja niweluje podejmowane wysi艂ki (ogromne) wielu. Taka sytuacja niszczy. Taka sytuacja zabija. Mo偶e w takich samych, lub jeszcze wi臋kszych proporcjach, ni偶 5/20 w turystyce. Szczypta fa艂szu w dziedzinie wychowawczej demoluje, jak bomba pr贸偶niowa. G艂upi s膮 doro艣li, kt贸rzy pr贸buj膮 - na si艂臋 - tego nie widzie膰, lub nie rozumie膰.

Jak fa艂sz nas zabija? Oto wyraziste przyk艂ady - milkn膮ce rozmowy, lub zmiana tematu, na widok pewnych os贸b, szeptanie w grupkach, po k膮tach, oburzenia i emocje wybuchaj膮ce nieraz z wielka si艂膮, ale tylko w konkretnych osobowych konstelacjach, grupy, grupki rodzic贸w tworz膮ce si臋 przy tym, lub tamtym pedagogu, przeradzaj膮ce si臋 z czasem w nieformalne, lub nawet formalne grupy wyborc贸w, ksi臋偶ycowe wprost relacje radna - 艣rodowisko, z kt贸rego si臋 wywodzi, rywalizowanie, b膮d藕 nawet przechwytywanie grup uczni贸w i m艂odzie偶y do w艂asnych dzia艂a艅 projektowych, l臋k r贸偶nych os贸b do wyra偶ania w tak spolaryzowanym 艣rodowisku swoich opinii na temat wa偶nych kwestii publicznych... Kr贸tko m贸wi膮c - publiczna demoralizacja i parali偶 偶ycia spo艂ecznego. Mnie w takich realiach nie chce si臋 nawet my艣le膰, nie tylko o pracy w szkole, ale i o wsp贸lnych nabo偶e艅stwach, a nawet o spacerze po ulicach i zakupach w sklepie. Ca艂a atmosfera, tak, lub inaczej, jest zatruta.

Czy nie ma na to lekarstwa? Czy nie ma wyj艣cia?
Ale偶 sk膮d. Mamy 2011 rok od narodzenia Jezusa z Nazaretu. Wszystkie potrzebne 艣rodki do uzdrowienia zosta艂y nam dane. Z poziomu natury - cz艂owiek jest istota my艣l膮c膮, spo艂eczn膮 i dialogiczn膮. Z poziomu kultury - prawo, sztuka, podobne przyk艂ady w d艂ugiej historii ludzko艣ci. Z poziomu nadprzyrodzonego (objawionego) - Stary i Nowy Testament i nauk臋 spo艂eczn膮 ko艣cio艂a.
Zamiast odrzucenia mojego opisu sytuacji i oburzenia si臋 na mnie, szukajmy rozwi膮za艅. Jeste艣my skazani na sukces - o ile pos艂u偶ymy si臋 dobr膮 wola. (Damy wtedy owocn膮 nauk臋 globaln膮 dla wielu).

Co do mnie, chcia艂bym sprosta膰 wyzwaniu. Ch臋tnie b臋d臋 uczestniczy艂 w ka偶dej formie zmierzenia si臋 z problem. Zmierzenia z problem, w pr贸bie szukania rozwi膮za艅, a nie s膮du, czy pot臋pienia. Nic z tych rzeczy. Stan臋 do ka偶dej powa偶nej(!), publicznej(!) rozmowy czy debaty (mo偶e by膰 oksfordzka) zorganizowanej przez dyrektora szko艂y, proboszcza parafii, w贸jta gminy, przewodnicz膮c膮 Rady Gminy, gminne forum wsp贸艂pracy NGO (org. pozarz膮dowych) - kt贸re ma to w swoich obowi膮zkach (po to jest), przysz艂e CAL (centrum animacji lokalnej), lub GCI (gminne centrum integracji), lub ka偶d膮 powa偶n膮 osob臋 czy instytucj臋. Mo偶e by膰 z pomoc膮 o艣rodk贸w naukowych i prasy wszelakiego szczebla. To jest 偶ywotna sprawa wszystkich mieszka艅c贸w gminy. Wezm臋 udzia艂 w ka偶dym pokutnym, lub b艂agalnym nabo偶e艅stwie. 呕eby koszmar podzielonego 偶ycia (sk艂贸conego) min膮艂.

wtorek, 19 lipca 2011

Proste jak cep

Czy, 偶eby czu膰 偶ycie, nie trzeba podj膮膰 (d藕wiga膰) jakiej艣 odpowiedzialno艣ci? Czy bez zwi膮zania dobrowolnego, lub jako艣 na艂o偶onego i przyj臋tego, mo偶na w og贸le by膰 zwi膮zanym z ziemia cz艂owieka (cz艂owieczego losu)? Chyba nie.

Najlepiej, je艣li ta odpowiedzialno艣膰 jest powi膮zana z wyposa偶eniem bytowym jednostki. Adequtio rei et inetectus. "Odpowiednie da膰 rzeczy s艂owo" (CKN).

Szukanie prawdy jest chyba najbardziej podstawowym zaj臋ciem cz艂owieka na ziemi. Bo nawet mi艂o艣膰 potrzebuje prawdy, w jakich艣 ramkach musi j膮 umie艣ci膰. Cho膰 tu mo偶emy si臋 sprzecza膰. Ka偶dy facet chyba przyzna ile rozumu trzeba u偶y膰 przed decyzj膮 o偶enku! Mi艂o艣膰 doprawia si臋 odpowiedzialno艣ci膮. Zobowi膮zaniem, niesko艅czon膮 nigdy prac膮 nad zrozumieniem daru jedno艣ci... To, co ostateczne zwyci臋偶y膰 musi nie jeden raz to, co przelotne. Ot, przypad艂o艣ci i istota k艂aniaj膮 si臋 z pism 艣w. Tomasza z Akwinu. Im dalej w las, tym wi臋cej drzew i zagadnie艅 poznawczych. Hermeneutyka, kognitywistyka, neurobiologia... i co jeszcze?

Obrabiam troch臋 zdj臋cia z kolonii i zamieszczam na blogu. Jest si臋 na co wpatrywa膰. Wsp贸lnota kolonijna pi臋knie jest oprawiona natur膮. Natur臋 cz艂owieka te偶 wida膰 na zdj臋ciach. Na przyk艂ad potrzeb臋 wsp贸lnoty. I potrzeby poznawcze. Wida膰 je w napi臋tych twarzach szukaj膮cych logicznego rozwi膮zania zadanego zadania. Za-za.

Wczoraj dosta艂em od Lucy kolejny link na kolejnego bloga jej serdecznej przyjaci贸艂ki. Ko-ko. Znalaz艂em w nim pi臋kny anagram (a mo偶e tylko rozszyfrowanie) s艂owa JOY - RADO艢膯.
J - jak Jezus
O - jak Others
Y - jak Yourself
- Jezus (reprezentuj膮cy warto艣ci najwy偶sze), inni (wok贸艂 ciebie, w twoim 偶yciu), i ty sam (bez samo艣wiadomo艣ci ani rusz). M贸wi臋 wam to, aby艣cie rado艣膰 mieli i aby rado艣膰 wasza by艂a pe艂na.

Ja ju偶 - o dziwo - nie nios臋 prawie 偶adnych odpowiedzialno艣ci. Zosta艂y po kolei ze mnie zdj臋te, albo do cz臋艣ci nie doros艂em. Czuj臋 sie lekki i ci臋偶ki jak ptak. Bo, co偶 to za lekko艣膰. Ptaka unurzanego w smolistej mazi po katastrofie tankowca (ekologicznej)? Wiele odpowiedzialno艣ci zosta艂o mi raczej odebranych za czas贸w poprzedniego ustroju w gminie. I dzisiaj jest jeszcze pewna jego zmutowana forma przetrwalnikowa. Jak dzia艂a? Trudno o tym nie my艣le膰, patrz膮c na zdj臋cia z kolonii CARITAS. Dla ka偶dego s艂uchacza nienormalne jest, 偶e w tym samym czasie i w tym samym prawie miejscu kto艣 inny organizuje na ich wz贸r co艣 podobnego dla dzieci i m艂odzie偶y z tej samej wsi i gminy. I z tej samej szko艂y i parafii. Staraj膮c si臋 dzia艂a膰 konspiracyjnymi metodami. Nikomu to na zdrowie nie wyjdzie. Im, w pierwszej kolejno艣ci. Ko艣ci贸艂 jest starszy. Ma dwa tysi膮ce lat. Caritas diecezjalny lat kilkana艣cie. Nasze kolonie Caritas lat 12 i powsta艂y z inspiracji hierarchii ko艣cielnej. Hierarchia znaczy r贸wnie偶 - odpowiedzialno艣膰.
Nawet jak nie my艣l臋, echo nienormalnej sytuacji w ma艂ej wsp贸lnocie lokalnej jest osnow膮 bardzo nieprzyjemnych sn贸w. Dzisiaj - o dziwacznej liturgii. Czu艂em si臋 na niej nieswojo, jak w nieswoim, dwutysi臋cznym ko艣ciele. Jaka艣 grupa m艂odzie偶y robi艂a opraw臋 liturgiczna. Na si艂臋, bez wyczucia i zrozumienia., Da艂o si臋 wyczu膰, 偶e kto艣 ich wsadzi艂 na fa艂szywego konia. I kaza艂 jecha膰. Wio! Jakie艣 wymy艣lone, wydumane komentarze, niczym w teatrzyku szkolnym, czytane w dziwnych, nie "nakazanych" momentach. Egzaltacja i fa艂sz bi艂y ze s艂贸w i intonacji (recytacji!). Kto艣 chcia艂 zaistnie膰, zab艂ysn膮膰 i si臋 dowarto艣ciowa膰 u偶ywaj膮c religii jako narz臋dzia. Instrumentalizacja 艣wi臋to艣ci.
Czu艂em si臋 fatalnie, wyszed艂em chyba z ko艣cio艂a. Tak mogli si臋 czu膰 chrze艣cijanie za czas贸w prze艣ladowa艅. Pocieszali si臋 pewnie s艂owami Jezusa do 艣w. Piotra o niezniszczalno艣ci (wieczno艣ci) Ko艣cio艂a. Uff! Mam nadziej臋, 偶e ten sen nigdy si臋 u nas nie zi艣ci.

Czyta艂em ostatnio m膮dre blogi pisane przez doros艂ych. S膮 艣wietne. Dziwi mnie ich ma艂a popularno艣膰. W tym samym czasie ich dzieci maja setki "przyjaci贸艂" na Facebooku. Moje spostrze偶enie nie dotyczy tylko ameryka艅skiego Internetu. W polskim jest to samo. Zagl膮daj膮c na wpisy m艂odych latoro艣li odnajduj臋 przewa偶nie g艂臋bi臋 r贸wn膮 brazylijskim operom mydlanym. Albo meksyka艅skim, peruwia艅skim itd - nie chc臋 偶adnej nacji urazi膰. M艂odzi i starsi czytelnicy przetrzyjcie, przetrzyjmy oczy, kt贸rymi spogl膮damy na nasz pi臋kny 艣wiat.

Inne spostrze偶enie - tu i tam, raczej wsz臋dzie, s艂ysz臋, s艂yszymy, 偶e dorastaj膮ce dzieci maja k艂opot z ko艣cio艂em, religi膮, albo maja je ca艂kiem w nosie. Dzieje si臋 to w naszych (wierz膮cych) rodzinach. I w naszym - najwspanialszym i naj艣wi臋tszym pono膰 - ko艣ciele polskiego katolicyzmu. Te偶 trzeba oczy - i nie tylko - przeciera膰. Wielodzietni maja wi臋ksze pole obserwacji. Nasze (moje i Gra偶yny) dzieci m贸wi膮, 偶e lekcje religii by艂y najgorszymi lekcjami w szkole. By艂y przewa偶nie strat膮 czasu i nerw贸w. Mo偶na wiar臋 straci膰 i bardzo znielubi膰 ko艣ci贸艂. A ja - katecheta, zawsze podpisa艂bym im o艣wiadczenie, zwalniaj膮ce ich z tego obowi膮zku (ew. w zast臋pstwie skierowa艂 na etyk臋, gdyby by艂 wyb贸r). Niby nic takiego? No nie wiem, bo jednocze艣nie s艂yszymy od biskup贸w i innych odpowiedzialnych (tak偶e 艣wieckich), 偶e jest dobrze. Jest fajnie. Na czym ci "fajni" opieraj膮 swoje opinie? Na w艂asnych prze艣wiadczeniach, 偶e "jest fajnie". Czy leci z nami pilot? Oczy szeroko zamkni臋te? Hipokryzja?

PS.
Trzeba czyta膰 szybko ten tekst, bo miejscowy cenzor (cenzorzy) mog膮 zn贸w 偶ada膰 usuni臋cia go z Internetu.

poniedzia艂ek, 18 lipca 2011

Dom, rodzina , sacrum i profanum

Nie ma to, jak w domu. Wsz臋dzie dobrze, ale w domu najlepiej. Home, sweet home. Itd.itp. Czemu taka w nim si艂a?

Wydaje mi si臋, 偶e to co艣 wi臋cej ni偶 sobo艣膰 i zadomowienie. To kr膮g, w kt贸rym mo偶emy znale藕膰 klucz do prawdy, do sensu. Do zbawienia? Pewnie tak. Nawet na pewno. Bo tu s膮 wszystkie najwa偶niejsze w膮tki i tajemnice. Tu dotykamy Kosmosu. Istnienie w nim jest najbardziej intensywne.

Dom jest najpierwsz膮 i najwi臋ksz膮 szans膮 na znalezienie osobowej prawdy. W domu Sacrum mo偶e najbli偶ej nas podchodzi. Bli偶ej, ni偶 w murowanych 艣wi膮tyniach. Murowane i drewniane 艣wi膮tynie s膮 dope艂nieniem, rozszerzeniem.

Profanum jest rozbijanie i (z)niszczenie domu, rodziny, osoby. Czy nie na tym polu 艣mierci warto艣ci domu i rodziny profanum najbardziej si臋 ukorzenienia?

niedziela, 17 lipca 2011

O wszystkim, co lubi臋 i kocham

1) O 偶yciu i 艣mierci

Samo 偶ycie mnie motywuje, by m贸wi膰 o 艣mierci. Na karteczce wyjrza艂o spod sterty innych kartek zdanie, p贸艂 zdania - "艣mier膰 nie jest egoizmem". Wyjrza艂a spod, spojrza艂a na mnie, bo kto艣 j膮 wcze艣niej zapisa艂. Mo偶e nawet ja sam. Ale skoro ju偶 zapomnia艂em, 偶e napisa艂em, to jakby kto艣 napisa艂. Co艣, kto艣 my艣l taka da艂, ja tylko zapisa艂em, jak zawsze, teraz mam jak znalaz艂. "Nie ja to trwam, co trwam... ale jak wszech-oko... i d艂ugo i nami臋tnie i ....pochyla si臋 nade mn膮... we mnie... i trwam, a tak ju偶 trwam nie sam, ale ...". Poezja to? Kognitywistyka?

Mo偶e komu艣 przydadz膮 si臋 moje rozwa偶ania o 艣mierci (w s艂u偶bie 偶ycia)? 艢mier膰 nie jest egoizmem - napisa艂em w zwi膮zku z przekomarzaniem si臋 "w tym temacie" z najukocha艅sz膮 偶on膮 Gra偶yn膮. Opisa艂em ju偶 nasze rozmowy w po艣cie "Dziad i baba", nie b臋d臋 si臋 powtarza艂. Chc臋 tylko zauwa偶y膰, 偶e my艣l o nieegoistycznym odej艣ciu ze 艣wiata (papie偶 by doda艂 "do domu Ojca") przysz艂a w zwi膮zku z dziadem i bab膮. Bo czy mo偶na chlapa膰 ozorem w obliczu ca艂kiem powa偶nej sprawy! A 艣mier膰 Jezusa?
Czy mo偶na por贸wnywa膰? Trzeba. Chrze艣cijanin powinien we wszystkim by膰 do niego podobny. Na ile mo偶e i na ile si臋 da. I niewa偶ne, jak teologicznie i antropologicznie t艂umaczymy sobie historyczny fakt Jezusa z Nazaretu. Chrze艣cijanin to ten, kt贸ry nie znalaz艂 lepszego przyk艂adu i mistrza. Do tego wystarczy sam rozum. A wiara do艂o偶y du偶o, du偶o wi臋cej.
Wiara buduje na naturze, a nie wbrew naturze. W jak膮艣 nielogiczn膮, a przynajmniej strasznie wyduman膮 konstrukcj臋 bym nie wierzy艂. Rodzimy si臋 na tym 艣wiecie w wolno艣ci i dla wolno艣ci. Rozum zosta艂 nam dany dla nas, a nie przeciwko nam. Nie tw贸rzmy absurd贸w. Chc臋 do偶y膰 swoich dni w zgodzie z wiar膮 i rozumem. Jak rozwijaj膮 si臋 one (by膰 mo偶e spl膮tane od pocz膮tku bio-neurologicznie) nauka bada, zbada i bada膰 b臋dzie od nowa w niesko艅czono艣膰. Tak jak i 艣wiat cz膮stek elementarnych i kosmos itd. Continuous continuum?

Wi臋c zako艅cz臋 ten w膮tek biblijnie - "nikt nie 偶yje i nie umiera dla siebie". Ja si臋 w tym continuum odnalaz艂em ca艂kowicie. Wi臋c nie m贸wcie mi, nawet w p贸艂-偶artobliwych przekomarzaniach, 偶e my艣l臋 egoistycznie. My艣l臋 realistycznie. Wzdragam si臋 na my艣l o kolejnych awariach sprz臋tu AGD, rozje偶d偶onej nieprzejezdnej drodze w zim臋 lub na wiosn臋, o ci膮g艂ym debecie i braku najmniejszych szans, aby z niego wyj艣膰 itd. itp. Wi臋c dzi臋ki sk艂adaj膮c Bogu za wszystko, czym mnie obdarzy艂, w tym za poznanie prawdy na miar臋 moich mo偶liwo艣ci, m贸wi臋 "basta". Nie chc臋 nawet my艣le膰, 偶e mam si臋 zmaga膰 z tym, co niemo偶liwe, ponad miar臋 si艂 i swego czasu. 艁ysek z pok艂adu Idy, w kt贸rym艣 momencie, przesta艂 by膰 pomocny, cho膰 wielu go nadal lubi艂o. A znany prorok w podobnym momencie 偶ycia po艂o偶y艂 si臋 pod drzewem i te偶 powiedzia艂 "mam dosy膰". To, 偶e mog膮 - po takim epizodzie - dzia膰 si臋 jeszcze r贸偶ne rzeczy, to inna sprawa. Ale ju偶 ca艂kiem nie z naszych plan贸w i mo偶liwo艣ci (wydolno艣ci). Amen.

2) O seksie i mi艂o艣ci

Seks to nie mi艂o艣膰. 'Uprawienie mi艂o艣ci' to idiotyczne wyra偶enie. Chyba nie tyle偶 idiotyczne, co zab贸jczo fa艂szywe. Biedne muchy i 膰my, kt贸re wpadn膮 na jej lep.
Seks to spe艂nienie po偶膮dania, roz艂adowywanie po偶膮dania, okazanie czu艂o艣ci i tyle. Po偶膮danie boli. Bezsensowne roz艂adowanie po偶膮dania te偶 boli, mo偶e ciut inaczej. To samo wy艂adowanie potencja艂u po偶膮dania (zmys艂owo艣ci) w mi艂o艣ci nie boli, przeciwnie. To orgazm najczystszej pr贸by. Pe艂nia. Tylko sensowne wy艂adowania (w wielu, wielu dziedzinach, np. w atomistyce!, energetyce j膮drowej) bywaj膮 po偶yteczne.... Sensowne jest wtedy, kiedy spe艂niaj膮 zadane cele i przebiegaj膮 pod - w jakim艣 stopniu - kontrol膮. Proste, oczywiste, ludzkie, w ramach ludzkiej kultury i najwy偶szego jej wymiaru - etyki. Niekontrolowane, bez sensu - jedynie jako roz艂adowania (jak piorun) jest niszcz膮ce i zwierz臋ce. Mo偶emy pozwoli膰 by zwyci臋偶a艂o w nas to, co zwierz臋ce, ale nie musimy. Zale偶no艣ci mi臋dzy tymi poziomami sa oczywiste w 艣wietle osi膮gni臋膰 dzisiejszej nauki np. neurobiologii, psycho-neuro-nauki, bio-neuro-psychoterapia mo偶e pom贸c w poznaniu i kontrolowaniu pewnych proces贸w. Kiedy艣 wystarcza艂a ascetyka - mniej wi臋cej to samo, od strony funkcjonalnej.
To jest proste w t艂umaczeniu, trudniejsze w realizacji. Trzeba ca艂y czas dorasta膰, dojrzewa膰. B艂膮dzi i grzeszy ka偶dy. Ale uznanie b艂臋du i poniesienie pe艂nych konsekwencji b艂臋du jest ratunkiem przed zezwierz臋ceniem. Nie ma sytuacji bez wyj艣cia - dla osoby ludzkiej! Ale nauka o osobowym 偶yciu i kulturze nie jest na pierwszym miejscu w katalogach rynkowych i medialnych. Zarabia si臋 na czym innym. Na instynktach, modach i innych powierzchownych teoriach i trendach.

3) O ca艂o艣ci i wolno艣ci

Cz艂owiek jest ca艂o艣ci膮. Cz艂owiek jest wolno艣ci膮. Jedyn膮 wolnosci膮 we Wszech艣wiecie. Podajcie inne przyk艂ady!
Jezus z Nazaretu m贸wi艂 - "je艣li chcesz", "kto ma uszy do s艂uchania niechaj s艂ucha", "[dla wi臋kszo艣ci to niepoj臋te] ale s膮 tacy, kt贸rzy [to wybieraj膮 i tak robi膮]" itp.itd. Ile razy cytuj膮 w Ewangeliach "musisz". Nie m贸wcie drugiemu "musisz". Musisz si臋 wzi膮膰 za siebie. Zr贸b co艣 z sob膮.
Nieprawda, nic nie musisz. A na pewno nie mo偶e ci czego艣 kto艣 z zewn膮trz nakaza膰. Ty艣 osob膮! Woln膮, rozumn膮, zdoln膮 ponie艣膰 odpowiedzialno艣膰 za swoje wybory, czyny, 偶ycie. Nic nie musisz jako osoba, 偶ona, m膮偶, ojciec, matka itd. "Z racji godno艣ci swojej wszyscy ludzie, poniewa偶 s膮 osobami, czyli istotami wyposa偶onymi w rozum i woln膮 wol臋, a tym samym w osobist膮 odpowiedzialno艣膰, nagleni s膮 w艂asn膮 sw膮 natur膮, a tak偶e obowi膮zani moralnie do szukania prawdy, przede wszystkim w dziedzinie religii. Obowi膮zani s膮 te偶 trwa膰 przy poznanej prawdzie i ca艂e swoje 偶ycie uk艂ada膰 wed艂ug wymaga艅 prawdy. Tego za艣 zobowi膮zania nie zdo艂aj膮 ludzie wype艂ni膰 w spos贸b zgodny z w艂asn膮 sw膮 natur膮, je艣li nie mog膮 korzysta膰 zar贸wno z wolno艣ci psychologicznej, jak i wolno艣ci od zewn臋trznego przymusu. A wi臋c prawo do wolno艣ci religijnej ma fundament nie w subiektywnym nastawieniu osoby, ale w samej jej naturze." (DWR - DIGNITATIS HUMANAE). Nie m贸wcie mi, co mam robi膰, ani w pkcie.1, ani 2, ani 3, ani - ani.

W sporcie do sukcesu potrzebna jest koncentracja uwagi. Truizm? Podobnie jest chyba we wszystkich dziedzinach 偶ycia. Tak偶e w 偶yciu duchowym. Modlitwa jest sensu stricte skupieniem. Organizowane s膮 ca艂e dni (i tygodnie) skupienia. Skupienie i recolectio maja podobny zakres znaczeniowy.
Odchodz臋 w cisz臋. Chc臋 si臋 skupi膰 przed kolejnym zadaniem :-)

sobota, 16 lipca 2011

Alfa i Omega

"A widzia艂, 偶e wszystko, co stworzy艂 by艂o dobre". Jest Alfa - pocz膮tek wszystkiego.
Pocz膮tek mojego dnia jest zazwyczaj kiepski. Do pierwszej kawy. Cho膰 nie, jeszcze przed kaw膮 miewam rozb艂yski.Wewn臋trzn膮 zgod臋 na ka偶dy stan, pogodzenie si臋 z tym, co jest, z ca艂ym swoim istnieniem.

Bo widz臋, 偶e wszystko, co prze偶y艂em, by艂o dobre. Trudno to wyrazi膰 jednym zdaniem. "Prze偶y艂em"? C贸偶 si臋 w tym mie艣ci? Widzia艂em, s艂ysza艂em, pozna艂em, zrozumia艂em, u艂o偶y艂em sobie rozumowaniem, ca艂y dost臋pny mi zakres kultury... Jeszcze za ma艂o. Przecie偶 nie jestem tylko wiar膮 i rozumem. Jestem w ciele, z cia艂em za pan brat. A wi臋c moje "wszystko" zawiera wszystko com tworzy艂, dzia艂a艂. Ma艂偶e艅stwo i rodzina d'abord.

What does the french word "d'abord" mean? - Yahoo! Answers -
Best Answer: First (or) first off (or) first of all.... To begin (or) in the beginning... "D'abord" can mean alot of different variations on these concepts given it's ...


Czemu wtr膮cam s艂owa, s艂贸wka? Ja si臋 zastanawiam nad tym, co pisz臋. Wy si臋 zastanawiajcie nad tym, co czytacie :-) Nie jestem w tym oryginalny. Mistrz Norwid kaza艂 pracowa膰 "w pocie swego czo艂a".

Ma艂偶e艅stwo i rodzina jest pierwszym i najwa偶niejszym moim dzie艂em. Moim? Naszym. Jak w modlitwie "Ojcze nasz" - nasz, wi臋c m贸j, a nie m贸j, wi臋c nasz. Partycypacja! Ja-ty-my-wy-oni! Co jest w naszym 偶yciu w liczbie pojedynczej, a ile jest w liczbie mnogiej?! Nachodzi艂y mnie takie odkrycia ju偶 w pierwszej m艂odo艣ci, zapisa艂em co nie co w wierszykach.

A wszystko co stworzy艂 by艂o dobre. A wszystko co poza mn膮, jako (zusamen do kupy) jest dobre. Jest bardzo dobre. To, nawet w 艣miertelnym samopoczucie porannym rozb艂yskuje 艣wiat艂em, daje pok贸j i pogodzenie wewn臋trzne. Tajemnica 艣wiat艂a.
Wszystko, co poza mn膮 nie znaczy, 偶e ja to wymy艣li艂em, albo uczyni艂em. Nie ja wymy艣li艂em Karola Wojty艂臋, Taize, Solidarno艣膰, upadek PRL, Andrzeja Madeja, 艣w. Teres臋 z Avila itd... Ja tylko temu wszystkiemu, co poza mn膮, jako "moje" 偶ycie, m贸wi臋 - jest wielkim dobrem, jest wspania艂e, cudowne, 艣wi臋te. Amen.

On patrzy艂 na pocz膮tek, ja patrz臋 raczej na koniec. Ale ile jest w nas podobie艅stwa! Na obraz i podobie艅stwo jeste艣my. Na obraz i podobie艅stwo jest nasze 偶ycie. "A to jest 偶ycie wieczne, aby艣cie [poznali jedynego, prawdziwego Boga". Czy to mnie umniejsza, kochani nowo-ateistyczni przyjaciele? Powiem tylko tyle, 偶e gdyby nie m贸j byt analogiczny nie by艂oby mojego pisania. Tyle w nim per analogiam!!.

Ju偶 o godz. 9.40 mia艂em prawie post gotowy. Tak dzia艂a kreatywne pisanie. W krajach anglo-saskich jest taki przedmiot w szko艂ach. Mo偶na powiedzie膰, 偶e jest to przedmiot o rozumieniu siebie samego, proces贸w we mnie przebiegaj膮cych. Ja robi臋 to na katechezach. Nie ma wiary bez my艣lenia. Poznaj samego siebie. Ile偶 w tym jest 艣wi臋tego Augustyna, 艣wietlistego my艣liciela.

Nie ko艅cz臋 jednak jeszcze, nie publikuj臋, mo偶e co艣 wa偶nego jeszcze si臋 zdarzy膰, lub przebiec przez moje "ja". Ale ju偶 to, co mam, daje pok贸j, "przywraca mi rozmach i si艂y". Warto tak prze偶y膰 dzie艅 i zycie, by mie膰 艣wiadomo艣膰 wype艂nionego zadania. "Reszt臋 nie ja" - napisa艂 Cyprian KN na pok艂adzie Margueritty. Ale nie w tym kawa艂ku. W tym drugim.

pi膮tek, 15 lipca 2011

Oto cz艂owiek. Zagwozdka.






Ot, zagwozdka; kiedy - si臋 - co - i jak - pisze?
Je藕dzi艂em dzisiaj w naszych wsp贸lnych sprawach. Zawioz艂em staro艣cie materia艂y RzN, bo prosi艂. Czy m贸g艂bym nie rzuci膰 wszystkiego i nie zawie藕膰 plakatu, ksi膮偶eczki i folderu o Rzeczpospolitej Norwidowskiej "Tu si臋 poznali rodzice Norwida"? Nawet na koniec 艣wiata! To偶 to - jak w艂asne dzieci臋. Czego si臋 nie robi dla dzieci! Trudno o lepsz膮 motywacj臋.

Znalaz艂em sklep ze sprz臋tem fotograficznym. I aparat i ja potrzebowali艣my konsultacji. W Internecie ten sklep by艂 na szczycie tanich ofert. I blisko. W Weso艂ej. Weso艂o i przyja藕nie zosta艂em obs艂u偶ony. Pogadali艣my d艂u偶sz膮 chwil臋. O sprz臋cie, ale wi臋cej o 偶yciu, emeryturach (jego ojca i przysz艂ej mojej), o prezydentach, katechezie, wierze i w膮tpliwo艣ciach. W najlepszej z mo偶liwych perspektyw - 偶yciowych do艣wiadcze艅. To偶 to sklep optyczny!

Ca艂y czas jest we mnie 艣wi臋to, odk膮d Lucy mnie znalaz艂a, a ja - j膮, ich rodzin臋, parafi臋 i miasto. Ci膮gle mi towarzysz膮, kiedy 艣pi臋 i kiedy wstaj臋, kiedy jad臋 samochodem i rozmawiam w sklepie, kiedy patrz臋 przez obiektyw aparatu i przez pryzmat ca艂ego 偶ycia (wiary).

Kiedy zasiadam do komputera zadaj臋 sobie pytanie. Albo ono mi si臋 narzuca - ot zagwozdka - kto, co decyduje w nas, ludziach my艣l膮cych?
Wyjecha艂em z domu przed 9.00, wpad艂em do szko艂y po materia艂y promocyjne naszej rzeczypospolitej, jecha艂em drogami gminnymi, krajowymi, unijnymi, globalnymi, my艣la艂em o Nebrasce. O, laska nebeska! Nebraska ma najwi臋ksz膮 wsp贸lnot臋 amerykan贸w czeskiego pochodzenia. Jad臋 sobie, jad臋, patrz臋 sobie, patrz臋. Widz臋, s艂ysz臋, w膮cham, mokn臋 troch臋 przez otwarte okno. Pogoda jaka jest, ka偶dy widzi. Dane zmys艂owe wpadaj膮 na klisz臋 (raczej na twardy dysk), zapisuj膮 si臋. Ci膮g prze偶y膰 艣wiadomych p艂ynie w czasoprzestrzeni. Podmiot 艣wiadomo艣ci jest (w r贸偶nych punktach czasoprzestrzeni). Na ka偶dym kilometrze trasy jaki艣 艣lad pozosta艂.

Co wybior臋 z pliku my艣li? Z kt贸rego kilometra? Jakim zdaniem zaczn臋? Od jakiego s艂owa?
Kiedy艣 opisuj膮c cz艂owieka wystarczy艂o cia艂o i dusza. Dzisiaj mam przed sob膮 na biurku neuro-psycho-duchowo-somatyczn膮 struktur臋. Szukam istoty tej struktury. Od czasu nieobronionej - z powodu 艣mierci profesora - pracy magisterskiej, o tej istocie w pracach Romana Ingardena, sporo dosz艂o danych. Kiedy艣 bardziej bym jej szuka艂 w okolicach czystego ja, lub podmiotu 艣wiadomo艣ci. Dzisiaj powiem raczej - jest ni膮 osoba dialogiczna - byt istniej膮cy w dw贸ch wymiarach. A mo偶e trzech? Natura, kultura i duchowo艣膰. Patrz膮c z perspektywy integralnej koncepcji cz艂owieka trzeba tak powiedzie膰. Redukcjonizm nie jest wyj艣ciem (chyba, 偶e rakiem).

Zwa艂 jak zwa艂. Zacz膮艂em od dylematu. Zagwozdki. Buzuje we mnie biochemia. Neuroprzeka藕niki 艂膮cz膮 i nadaj膮 znaczenia (a przynajmniej bior膮 udzia艂 w tym procesie). Co艣 mi si臋 jednak wydaje, 偶e za mnie ca艂ej roboty nie wykonaj膮. Potrzebna jest moja decyzja osobista. Z poziomu osoby 艣wiadomej, wolnej, zdolnej ponie艣膰 odpowiedzialno艣膰.

呕YJEMY I ZAWSZE 呕Y膯 B臉DZIEMY NA DW脫CH POZIOMACH (W DW脫CH 艢WIATACH). Profilem biochemicznym nas nie wyja艣ni膮. Szkie艂ko i oko ma ograniczony zasi臋g. Wiara i rozum wi臋cej m贸wi膮 o mnie, ni偶 ka偶de z nich pojedy艅czo. Potrzebujmy dw贸ch skrzyde艂, aby wznie艣膰 si臋 do kontemplowania prawdy. Poznacie prawd臋, a prawda was wyzwoli. A nie poznaj膮c? A偶 strach pomy艣le膰.

Konsultant w sklepie fotooptycznym powiedzia艂, 偶e swoje sprawy om贸wi bezpo艣rednio z Bogiem, bez po艣rednik贸w. Nie mia艂em zamiaru go prostowa膰. Je艣li chce kontaktu z Bogiem? To jestem mu wdzi臋czny za 艣wiadectwo wiary. Kwesti臋 ko艣cio艂a i sakrament贸w trzeba zostawi膰 na inna okazj臋. Wspaniale si臋 z nim rozmawia艂o, mogli艣my ci膮gn膮膰 godzinami. St膮d mam nowe powiedzenie, 偶e kto艣 jest "do piwa i do r贸偶a艅ca". Bez d艂ugiej rozmowy przy dobrym trunku, jak w Kanie Galilejskiej, tego za艂atwi膰 si臋 nie da. Jak i problemu katechezy i w og贸le g艂oszenia S艂owa w dzisiejszym 艣wiecie.

Ju偶 wiem, co odpowiem Gra偶ynie na pytanie o Objawienie, kt贸re postawi艂a na kolonijnym blogu. A zaraz potem przejd臋 na facebookow膮 wymian臋 g艂臋bszej 艣wiadomo艣ci z Lucy. To ma sens. G艂臋boki sens. Na g艂臋bszym gruncie mo偶na 艂owi膰 ewangeliczne ryby.

czwartek, 14 lipca 2011

Prawda kolonii (w Murzasichlu) - prawda CARITAS

Przyhamowa艂em tutaj, gdzie indziej si臋 rozp臋dzam. Samo 偶ycie.
Wsp贸艂pracuj臋 ze stron膮 kolonijn膮, odci膮偶am cz臋艣ciowo Gra偶yn臋. Oni tam maja zaj臋t膮 ka偶d膮 minut臋 dnia (doby). Ja mog臋 sobie pomajstrowa膰 (nieudolnie) w Internecie. Cudown膮 przygod膮 jest korespondencja z Lucy. Odkrywam inny 艣wiat, tzn. jakbym pozna艂 nieznany kawa艂ek l膮du. Mo偶e wysepk臋. T膮 wysp膮 jest Nebraska, a mo偶e tylko jej stolica Lincoln, a mo偶e tylko parafia 艣w. Teresy od Dzieci膮tka Jezus w tym mie艣cie?
Lucy napisa艂a, 偶e nazywaj膮 j膮 "katolickim gettem". Ludzie z zewn膮trz, albo od wewn膮trz troch臋 mniej wyrobieni duchowo maj膮 ku temu podstawy. No bo kt贸偶 to widzia艂, 偶eby na wi臋kszo艣ci posesji sta艂y figurki Matki Bo偶ej! Sk膮din膮d, figurki przydomowych krasnali by艂yby przyjmowane pewnie z wi臋kszym zrozumieniem.

Jak to dobrze, 偶e to dotyczy dalekiej Ameryki, a nie np. jakiego艣 miasta w Polsce. Ironizuj臋, ale c贸偶 powiedzie膰 przy panosz膮cej si臋 nietolerancji wobec katolicyzmu (spo艂ecznego). Mo偶na wy艣mia膰 nadmiar figurek MB, ale nie nadmiar propagandy gejowskiej.

No wi臋c, Lincoln, Ne, USA zaw艂adn臋艂o moja wyobra藕ni膮. "A znak zosta艂 mi dany". My, ze swoja RzN jeste艣my troch臋 ich vice versa, przynajmniej w naszej korespondencji.

Jak nie nazwa膰 cudem komentarza Lucy na blogu kolonijnym? Ta witryna sta艂a si臋 portalem (a mo偶e na odwr贸t), ma teraz trzy strony - g艂贸wn膮 (polsk膮), w艂osk膮 i angielsk膮. W skromnym, powiedzmy symbolicznym, wymiarze, ale jednak! Kto z nas wie, jak ta przygoda si臋 rozwinie.
Zajrzyjcie na bloga Lucy. Wyrastamy z tych samych korzeni. 艢wiat tworzy warunki do globalizacji dzia艂a艅 i odpowiedzialno艣ci. A ko艣ci贸艂 by艂 zawsze globalny. "Id藕cie na ca艂y 艣wiat i nauczajcie...". Dawajcie 艣wiadectwo. B膮d藕cie CARITASEM wobec ca艂ego 艣wiata. Nie przez w艂adz臋, ale przez s艂u偶b臋. S艂owem i czynem. I modlitw膮 i milczeniem. "Aby艣cie byli jedno." Communio i eucharystia. Tylko ci, kt贸rzy rozumiej膮 te poj臋cia i staj膮c膮 za nimi rzeczywisto艣膰 mog膮 uzna膰 cud, kt贸rym jest dla mnie rozmowa Lucy z Rachel (obie poznane przez ich chrze艣cija艅skie profile na Fb) - w Lincoln, Ne, USA, o RzN i kolonii Caritas w dalekiej Polsce, w Murzasichlu. Ile cud贸w! Ca艂y 艣wiat i 偶ycie mo偶e sta膰 si臋 cudem w oczach naszych (je艣li starczy nam wiary i rozumu). Hurra!

Przegl膮dam foto-materia艂 z kolonii i podziwiam pi臋kno natury i kultury, prac臋 w艂o偶on膮 przez kierownika i wychowawc贸w, wiar臋 i rozum, na kt贸rych wyros艂y, mi艂o艣膰 i u艣miech dzieci. Podziwiam prawd臋 (wewn臋trzn膮), kt贸r膮 odkrywaj膮, i kt贸r膮 si臋 dziel膮 z nami (globalnie!).

艣roda, 13 lipca 2011

Od Zimbabwe po g贸r szczyty

Edward odezwa艂 sie z serca Afryki. W dobrym momencie, 偶eby przypomnie膰 jego udzia艂 w koloniach Caritas w Ustce i w Kosarzyskach. Edward jest Belgiem. 艢wieckim. Pracuje w duszpasterstwie m艂odzie偶owym w Brukseli.

Lucy podes艂a艂a adres swojego bloga - "Convert's Corner". Przywo艂uje w preambule nauk臋 Jana Paw艂a II - "Spo艂eczna rola rodziny... wzywa nas do podejmowania i wyra偶ania swoich pogl膮d贸w na wszystkich poziomach 偶ycia spo艂ecznego. Tak偶e na poziomie politycznym".
To jest nakaz czas贸w. Je艣li my milcze膰 b臋dziemy, c贸偶 dziwnego, 偶e inni opanuj膮 艣wiatowe media i Aeropagi i wkr贸tce narzuca wi臋kszo艣ci swoje pokr臋tne - ale poprawne politycznie - teorie! Nowy ateizm czai si臋 u progu.

Warto zastanawia膰 si臋, dlaczego tak kiepsko jest u nas z dialogiem. Osobi艣cie wini臋 za to dziedzictwo materialistycznej (od-humanizowanej) ideologii marksistowskiej, ale i nadmierny tradycjonalizm polskiego katolicyzmu. Za nas przemawia艂 Episkopat i wielcy prymasi. Ale czasy si臋 zmieni艂y. 呕yjemy w tzw. spo艂臋cze艅stwie obywatelskim, mamy samorz膮dno艣膰 na wielu poziomach 偶ycia. Chcemy osi膮gn膮膰 partycypacyjny model demokracji. Bez dialogu ani rusz. Tak偶e w ko艣ciele. jako katecheta powiem, 偶e wychowanie religijne mo偶e uskrzydli膰, albo zwi膮za膰. Uskrzydlaj膮 wiara i rozum (na kt贸rych duch ludzki wznosi si臋 do kontemplacji prawdy). Wi膮偶膮 nakazowo-furmu艂kowo-obrz臋dowa religijno艣膰. Tradycyj(onalistycz)nie wychowani boja si臋 my艣le膰 o Bogu po swojemu, modli膰 po swojemu, najlepiej cisz膮, by膰 krytycznymi wobec tego, co si臋 dzieje na r贸偶nych ko艣cielnych podw贸rkach itd. U niekt贸rych religijno艣膰 pozostanie na ca艂e 偶ycie w l臋kowej postaci. Nie tego uczy艂 Sob贸r Watyka艅ski II, nie tego za naszych dni uczy艂 swoim s艂owem, a jeszcze bardziej 偶yciem Jan Pawe艂 II. Pozosta艂y na 艣wiadectwo nie tylko dokumenty ojc贸w soborowych, nie tylko encykliki papie偶a-Polaka, ale r贸wnie偶 jego m艂odzie艅cze i p贸藕niejsze wiersze. Karol Wojty艂a wolno艣膰 ni贸s艂 w sobie. Inaczej nie mo偶na napisa膰 ani jednego wiersza.

Kto do nas do艂膮czy, aby uczestniczy膰 w pe艂ni w 偶yciu 艣wiata i og艂asza膰 radosn膮 nowin臋 o nowym przykazaniu mi艂o艣ci i o nowej kulturze? Wi臋kszo艣膰 polityk贸w i niestety tw贸rc贸w tkwi w ograniczonej przestrzeni, st膮d-dot膮d - ludzi, spo艂ecze艅stw, narod贸w, a przede wszystkim swoich interes贸w (prywatnych lub grupowych). Tworz膮 prawa i dzie艂a abstrahuj膮c od praw natury i ostatecznego przeznaczenia. Straszna pustka wyziera艂a z dzisiejszego seansu filmowego w telewizji. "Nikt nie 偶yje i nie umiera dla siebie" - jakie to proste. Od Zimbabwe po g贸r szczyty. Caritas jest nadziej膮.

wtorek, 12 lipca 2011

Caritas, z Caritasem, w Caritasie

Na mszy 艣wi臋tej wyjazdowej do Murzasichla zrozumia艂em dlaczego z nimi nie jad臋. Sko艅czy艂a si臋 moja misja. Niespodziewanie, nagle, w zesz艂ym roku. Zrozumia艂em po roku! Wtedy zmiana plan贸w nast膮pi艂a w ostatniej chwili. Siostra dosta艂a telefon ze szpitala, zrobi艂o si臋 miejsce dla siostrze艅ca, nie mogli przyjecha膰 na wymian臋 do Annopola. Z dziwn膮 min膮 wraca艂em wtedy spod ko艣cio艂a, spod kt贸rego odjecha艂 autokar po raz pierwszy (od 12 lat) beze mnie. Zosta艂em wsp贸艂pracownikiem turnusu na odleg艂o艣膰. Administrowa艂em kolonijn膮 stron臋 www. Turnus by艂 bardzo udany, wszyscy wr贸cili zachwyceni. Beze mnie.
Nie nale偶y zmienia膰 tego, co dobre. W sporcie m贸wi膮 - "nie zmienia si臋 zwyci臋skiej dru偶yny".

Kiedy wyobrazi艂em sobie kolejne kolonie, oczywiste sta艂o si臋 dla mnie, 偶e to ju偶 (m贸j) koniec. Od lat zwala艂em prac臋 organizacyjno-papierkow膮 na Gra偶yn臋. Ale kolonie Caritas to nie tylko organizacja, program i rozliczenia. Zawsze to by艂a, jest b臋dzie MISJA. Nie wype艂ni jej nawet utalentowany i sprawny organizator. Kiedy Gra偶yna wzi臋艂a na siebie ci臋偶ar odpowiedzialno艣ci za zorganizowanie wyjazdu, ja czu艂em si臋 odpowiedzialny za ca艂o艣膰. Szczeg贸lnie za rytm dnia i spotkania wieczorne, kt贸re ko艅czy艂y si臋 modlitw膮. Tak膮, jaka ukszta艂towa艂a si臋 przez 29 lat katechez.
Zesz艂y rok pokaza艂, 偶e i do tego ju偶 nie jestem potrzebny. Nie "wpad艂bym" na to, gdyby nie szpital Krzy艣ka. Choroba Krzy艣ka objawi艂a swoja niszczycielsk膮 moc po powrocie z kolonii w Kosarzyskach (sierpie艅 2002). By艂 to rok, w kt贸rym b艂. Jan Pawe艂 II po艣wi臋ci艂 g贸rny ko艣ci贸艂 w Sanktuarium w 艁agiewnikach i dokona艂 aktu zawierzenia 艣wiata Bo偶emu Mi艂osierdziu. W uroczysto艣ciach uczestniczy艂 - zwolniony-oddelegowany na ten dzie艅 do Krakowa - wychowawca kolonijny tamtego turnusu, ksi膮dz (wtedy kleryk) Piotrek Rokita.

CARITAS, z Caritasem, w Caritasie - nigdy mi nie b臋dzie do艣膰 podkre艣lania tej wielkiej warto艣ci (wymiaru) we wszelkich relacjach i rozmowach o naszych koloniach!
W tym roku tak偶e zacz臋艂y si臋 msz膮 艣wi臋t膮 i zdj臋ciem "rodzinnym" na schodach ko艣cio艂a. Pstryk, i pojechali (z panem Andrzejem, zawodowcem, za kierownic膮 Mercedesa).

***

Po tragedii na Wo艂dze nawet w Rosji budzi si臋 publiczna dyskusja o formie sprawowania w艂adzy. Je艣li najwy偶sza w艂adza nie odpowiada przed nikim, to samo dzieje si臋 na innych poziomach i dziedzinach 偶ycia, od g贸ry do do艂u. Demokracja (demokratyczne metody podejmowania decyzji i rozliczania) okazuj膮 si臋 nie zast膮pienia. Bez niej, nie da si臋 poprawia膰 i kontrolowa膰 bezprawia. My mieli艣my samodzier偶awie przez 16 lat w gminie. Patologia zatruwa艂a nasze 偶ycie. Zawistne, patologiczne zachowanie nas niszczy艂o. Ludzie z zewn膮trz lepiej to nawet od nas rozumiej膮 i nam wsp贸艂czuj膮. Szansa zosta艂a nam dana - nowy w贸jt, stowarzyszenia, program partycypacji publicznej.

***

1) "Przyjaciele wci膮偶 偶yj膮 wydarzeniami z dzieci艅stwa. Jeden z nich po trzydziestu latach postanawia rozwik艂a膰 zagadk臋 czyjego艣 znikni臋cia. Stopniowo traci zainteresowanie prac膮 i rodzin膮. Zaczyna obsesyjnie wierzy膰, 偶e odszyfrowanie tej tajemnicy pomo偶e mu nada膰 sens w艂asnemu 偶yciu i wewn臋trznie pogodzi膰 si臋 z sob膮." - recenzja filmu
2) Geniusz - to zrozumiane (przemy艣lane) dzieci艅stwo... kt贸ry艣 z francuskich autor贸w (XIX/XX w).
3) "Your life must have felt so meaningful and directed!" - in an e-mail. I agreed.
4) "Uskrzydlony umys艂. Antropologia s艂owa Waltera Onga" napisa艂 Stanis艂aw Obirek, by艂y jezuita, w 2010, a w 2011 "Umys艂 wyzwolony. W poszukiwaniu dojrza艂ego katolicyzmu". O Walterze Ongu us艂ysza艂em po raz pierwszy w ostatnia niedziel臋 od doktora S艂awka, kt贸ry przyjecha艂 z synami na spotkanie przed-kolonijne z Legionowa. Ja te偶 interesuj臋 si臋 miejscem religii we wsp贸艂czesnej kulturze, dialogiem mi臋dzyreligijnym, konsekwencjami Holokaustu i mo偶liwo艣ciami przezwyci臋偶enia konflikt贸w religijnych, cywilizacyjnych i kulturowych.
5) "I-Thou Communication" (w jednej z ksi膮偶ek o wk艂adzie Onga w studia nad kultur膮, o tzw. "Fenomenologii S艂owa").

Jak ja to lubi臋. To znaczy punkt 3,4 i 5. Punkt 1-szy to dziecinada. Punkt 2-gi ma sens, ale bez przesady. Powt贸rz臋 wi臋c tytu艂 - Caritas, z Caritasem, w Caritasie.

PS.
Zabieram si臋 za administrowanie strony www kolejnego turnusu.

poniedzia艂ek, 11 lipca 2011

艢wi臋to艣ci i s艂abo艣ci





Facebook wsp贸艂tworzy now膮 rzeczywisto艣膰 ludzkiego 艣wiata. Dzi臋ki temu narz臋dziu mog臋 lepiej czu膰 si臋 obywatelem globu. Poznaj臋 i wymieniam pogl膮dy z mieszka艅cami wszystkich kontynent贸w. Bariery s膮 tylko technologiczne i edukacyjne. Najgorsze s膮 w nas - mentalne, je艣li jeste艣my zamkni臋ci na innych i nie chcemy przed nimi otwiera膰 swego wn臋trza. Zamykamy wtedy 艣wiat, blokujemy dobro.

"Unia Europejska otwiera kolejne kana艂y komunikacyjne, kolejne instytucje s膮 dost臋pne przez Internet w telefonii kom贸rkowej w 22 j臋zykach." Pod takim postem wywi膮za艂a si臋 wymiana pogl膮d贸w w kr贸tkich komentarzach. Jedni si臋 ciesz膮, inni wylewaj膮 偶ale. Irlandczyk mieszkaj膮cy we Florencji, W艂ochy, si臋 nie cieszy. Uwa偶a, 偶e UE kradnie mu (im) suwerenno艣膰, min. dlatego, 偶e j臋zyk irlandzki nie jest 23 oficjalnym j臋zykiem wsp贸lnoty. Ja z kolei si臋 mu dziwi臋, bo jako wsp贸艂-obywatel tej偶e wsp贸lnoty niczego nie chc臋 nikomu kra艣膰, a rozwi膮za艅 (wsp贸lnych problem贸w) szukam w solidarno艣ci. Dw贸ch Europejczyk贸w zaznaczy艂o, 偶e lubi m贸j wpis. Jednym z nich jest Bu艂gar mieszkaj膮cy w Londynie, po studiach amerykanistyki (kultury i filmu) na angielskiej uczelni. Drugi nie poda艂 adresu w zjednoczonej Europie.

Dobrych do偶yli艣my czas贸w. Wspania艂ych. Mo偶na mie膰 r贸偶ne pogl膮dy i pomys艂y na 偶ycie i si臋 nimi dzieli膰. Oczywi艣cie, nie unicestwia to masy problem贸w tego wsp贸lnego 艣wiata. Najwi臋ksze - jak zawsze by艂o, jest i b臋dzie - le偶膮 na gruncie etyki. Ale wolno艣膰 daje niewyobra偶alne wcze艣niej mo偶liwo艣ci. Ka偶dy wolny cz艂owiek mo偶e tworzy膰 wok贸艂 siebie Bo偶y 艣wiat. Na miar臋 swojej wiary, mi艂o艣ci i ch臋ci (tak偶e poza Ko艣cio艂em).

Wczoraj Internet otworzy艂 mi niebo, kt贸re bardzo si臋 zatrzasn臋艂o - straszny paradoks - w ko艣ciele. Po do艣wiadczeniu nieba, inny wymiar dominuje we mnie (eternity span, CKN). Mijaj膮 godziny i doby, a on trwa. Po kazaniu niedzielnym (fragmencie), taka ciemno艣膰 spad艂a na mnie, 偶e przez d艂u偶sz膮 chwil臋 nic mi si臋 pisa膰 nie chcia艂o. Musia艂em zn贸w odnale藕膰 niebo. Wiara to nie mechanika, nie nakazy, nie czyje艣 osobiste pogl膮dy g艂oszone nawet na mszy 艣wi臋tej. Wiara to wolno艣膰. Deklaracja o wolno艣ci religijnej Soboru Watyka艅skiego II jest jednym ze 藕r贸de艂(ek) nadziei na lepsze czasy.

Korzystam obficie z wolno艣ci na tym blogu. Zw艂aszcza w warstwie j臋zykowej, stylistycznej (literackiej). Dwa dni temu da艂em tytu艂 "Cuda eucharystyczne 2011", musz臋 go wyt艂umaczy膰. Wi膮偶e si臋 z do艣wiadczeniem duchowej przyja藕ni z Lucy z Nebraski (od pi膮tku 8.7 br. godz. 19.36). Kto zajrza艂 na profil Rachel, to wie z komentarzy, kt贸re przyja藕艅 zacz臋艂y, 偶e rozpoznali艣my si臋 (tzn. Lucy mnie) po "艂amaniu chleba". Oboje wcze艣nie klikn臋li艣my "like" na profilu kultu eucharystycznego. Ale to nie wszystko. Wielu klikn臋艂o. Trzeba jeszcze czego艣, 偶eby si臋 (wy)-z-indywidualizowa膰 w rozentuzjazmowanym t艂umie. Tym czym艣 okaza艂a si臋 my艣l Noama Chomskiego. Po艂膮czenie lewicuj膮cego intelektualisty i kultu eucharystycznego nas wyr贸偶ni艂o. Kontrasty bywaj膮 dobre. A czasem nawet wskazane - dla lepszej recepcji Ducha 艢wi臋tego przy lekturze Pisma 艢wi臋tego. Dobro nie zna granic. "Ujrzysz 艣wiat艂ymi oczyma serca obraz pe艂en kontrastu". Kontrast intryguje i zaprasza, zach臋ca do dialogu :)

To Lucy mi wskaza艂a na s艂owa ks. Luigi Giussani, za艂o偶yciela "Communione et Liberazione" - "偶e Jezus z Nazaretu jest obecny w znaku przyja藕鸥ni, komunii, wsp贸lnoty, to jest w Ko艣ciele, kt贸ry jest Jego Cia艂em". S艂owa Giussaniego daj膮 mi odwag臋, abym opisa艂 w艂asne do艣wiadczenie sprzed wielu lat. Chyba nigdy tego jeszcze nie przytacza艂em, dla wielu zabrzmi jak herezja. By艂 rok 1985, mo偶e 1986, zamieszkiwa艂em malutk膮 (2x3m) izdebk臋 przy, a raczej w, ko艣ciele 艣w. Jana Kantego w Legionowie. Mie艣ci艂o si臋 tam tylko 艂贸偶ko, biurko i wsz臋dzie upchni臋te ksi膮偶ki. Na biurku sta艂 pi臋kny krzy偶, pami臋taj膮cy stary drewniany ko艣ci贸艂 "na g贸rce", kt贸ry teraz opiekuje si臋 nami w starym, drewnianym domu w Annopolu.
Jak 艂atwo sobie wyobrazi膰, w takim miejscu, o r贸偶nych porach i przy r贸偶nych okazjach, prze偶ywa艂em to i owo. Czasem bardzo. Kiedy艣 przysz艂o mi do g艂owy, "przysz艂o", a nie "wymy艣li艂em", jak to by艂o z ustanowieniem eucharystii. 呕e by艂o tak, jak opisane jest w ewangelii, ale, 偶e mog艂oby by膰 i w inny spos贸b np. taki: Jezus jest z przyjaci贸艂mi, ma pe艂n膮 艣wiadomo艣膰, 偶e czas ostatecznego rozwi膮zania nadchodzi, dzia艂a na najwy偶szych duchowych obrotach, przychodzi mu do g艂owy pomys艂, mniej lub bardziej spontaniczny, 偶eby im zostawi膰 co艣 niezwyk艂ego, niezwyk艂y znak przyja藕ni, komunii, wsp贸lnoty i spos贸b na wieczn膮 obecno艣膰 z nimi; rozejrza艂 si臋 wok贸艂 siebie, wzi膮艂 to, co mia艂 pod r臋k膮...
呕e chleb i wino jest tylko reprezentacj膮 ca艂ej rzeczywisto艣ci. Bo w ko艅cu, co to znaczy wcielenie? Jest w臋偶sze rozumienie - "przez cia艂o Maryi w cia艂o cz艂owieka", i szersze "w ca艂膮 ludzk膮, materialno-psychiczno-duchow膮 rzeczywisto艣膰". Zwa艂 jak zwa艂. Nie ma wiary bez my艣lenia. Wiara stale potrzebuje rozumu, a rozum wiary. Religia objawiona nie jest magi膮. Objawienie ma sensu stricto i wymiar j臋zykowy, i poj臋ciowy, i kulturowy, i duchowy przede wszystkim. Najmniej materialny. Niech teologia coraz lepiej to precyzuje, doesn't matter.
Prze偶ycie dane mi w izdebce ko艣cio艂a na g贸rce nie by艂o spekulacj膮 intelektualn膮. By艂o w艂a艣nie prze偶yciem blisko艣ci, communio, z Jezusem z Nazaretu. Wyszed艂 wtedy jakby, przekroczy艂, wszelkie formy, aby by膰 ze mn膮. Ani kszta艂t, ani smak, ani kolor chleba i wina nie ogranicza Bo偶ej obecno艣ci i mi艂o艣ci. Trwanie w nas po "komunii o艂tarza" tzw. postaci eucharystycznych zawsze pobrzmiewa艂o mi mechanicystycznie. B贸g jest (musi by膰) w komunii 艣wi臋tej r贸wnocze艣nie transcendencj膮 i immanencj膮 bezprzymiotnikow膮 ;-)

I tak 艣wi臋to艣膰 mi si臋 rozszerzy艂a i rozszerza nieustannie. W艣r贸d s艂abo艣ci, of course :)

niedziela, 10 lipca 2011

Cuda i pora偶ki






Ta przygoda duchowa (偶yciowa) zacz臋艂a si臋 w pi膮tek o 19.36 (7.36 pm.) od komentarza do posta Rachel. Czyli w艂a艣ciwie zagrywka nale偶a艂a do niej. Spontanicznie podzieli艂a si臋 dobrem. TO JEST TO. TO JEST METODA (DOST臉PNA KA呕DEMU) NA WSP脫艁-OBJAWIANIE BOGA. Co jest 艂atwiej powiedzie膰: objawianie Boga, czy objawianie, 偶e dobro jest wsz臋dzie? Dlatego napisa艂em "wsp贸艂-objawianie Boga".

No wi臋c Rachel podzieli艂a si臋 z nami rado艣ci膮, kt贸r膮 jej przyni贸s艂 5-letni ch艂opiec z babci膮. Przyjaciele komentowali. Ja podzi臋kowa艂em, 偶e chcia艂a si臋 tym podzieli膰. Wpisa艂a sie Lucy, kt贸ra dostrzeg艂a podobie艅stwa naszych profili. Napisa艂a o tym wprost, zaczynaj膮c "Jozef". Pierwszy raz widzia艂em "co艣" takiego. Wszystko, co zaskakuje chce nam na co艣 zwr贸ci膰 uwag臋. Po pierwsze - daje do my艣lenia. My艣la艂em, my艣la艂em i wpad艂em na pomys艂, 偶e trzeba zajrze膰 na jej profil i wys艂a膰 pro艣b臋 o zaliczenie do Facebookowych znajomych. Ona by艂a pierwsza. W skrzynce ju偶 czeka艂o jej zaproszenie. Wkr贸tce przyszed艂 "message". Odpowiedzia艂em. Od tej chwili jeste艣my w sta艂ej 艂膮czno艣ci. Wiemy ju偶 o sobie wi臋cej ni偶 o kolegach i kole偶ankach z pracy. Tak dzia艂a wsp贸lnota duchowa, wsp贸lnota wiary, wsp贸lnota obrazu Boga w nas, wsp贸lnota Ducha 艢wi臋tego... wsp贸lnota tych,kt贸rzy przyj臋li radosn膮 nowin臋 o zbawieniu.

Dlaczego jest tak ma艂o tych, "kt贸rzy pragn臋liby si臋 objawi膰" (CKN). Gdyby tylko to! O ile 艣wiat by艂by lepszy!

***

Dosta艂em z Gra偶yn膮 zaproszenie na VI Zjazd Gminnego OSP. Z przyjemno艣ci膮 uczestniczyli艣my. By艂em prezesem OSP w latach 1992-96. Dopiero od teraz zn贸w to wiadomo! Ma艂ymi kroczkami wraca normalno艣膰. Nie chodzi o moje zaszczyty, chodzi jedynie o normalno艣膰. Bez niej 偶ycie jest atrap膮. Tak by艂o przez 16 lat. Kto naprawd臋 to rozumie?
Tam, gdzie by艂o normalnie przez ostatnie 4 kadencje, tam s膮 wodoci膮gi, kanalizacja, nowe budynki szkolne, przedszkola gminne centra kultury, obiekty sportowe. Tam powsta艂o wiele NGO, stowarzysze艅 i innych. Dzisiaj dzia艂aj膮 w nich centra integracji lokalnej, cenra animacji lokalnej itp. Bo to jest normalna kolej rzeczy.
Ci, kt贸rzy wsp贸艂tworzyli tamten "ustr贸j" gminy Strach贸wka, udaj膮 jakby nic z艂ego przez ten czas w艣r贸d nas si臋 nie sta艂o. Wsp贸艂czuj臋 im. Lepiej si臋 偶yje biednie, ale z czystym sumieniem.

PS.
Wyszed艂em dzisiaj z ko艣cio艂a podczas kazania. Kocham ksi臋dza,ale nie jego 艣wiatopogl膮d. Zupe艂nie nie zgadzam si臋 z politycznym obrazem 艣wiata i Polski wyg艂oszonym z ambony. JEST DOBRO. DZIEJE SIE TAK呕E DZI臉KI LICZNYM NGO ZA EUROPEJSKIE PIENIADZE. JEST DOBRA NOWINA (tak偶e na dzisiaj i na czas naszej prezydencji!). Przykro mi, ale chcia艂bym otwartej rozmowy na takie tematy, ale poza ko艣cio艂em, a na pewno poza liturgi膮. Absolutnie - poza 艣wi臋t膮 eucharysti膮. Dyskutujmy, polemizujmy nawet, jest to potrzebne zw艂aszcza po dziesi臋cioleciach pozbawiania nas obywatelstkich praw i podmiotowo艣ci. Jeden ze wsp贸艂-parafian by艂 r贸wnie g艂臋boko oburzony. Z gorycz膮 powiedzia艂 - "w ilu parafiach wojn臋 polsko-polsk膮 podsycaj膮 z ambony?".
Kto pomo偶e ustanowi膰 jak膮艣 form臋 modlitewnego wsparcia - w ko艅cu naszej - prezydencji w UE. I o odnalezienie przez nasz ko艣ci贸艂 formy zaanga偶owania w dzisiejszo艣膰 Polski, Europy i 艣wiata"?