poniedzia艂ek, 31 stycznia 2011

Trudny pocz膮tek pi臋knego dnia

Co by艂o trudne, co pi臋kne?

Rzadko si臋 budz臋 w tak szarym samopoczuciu. Sny by艂y przykre, ci臋偶kie przewinieniem, wyrzutem sumienia. I poranna (st膮d?) ponuro艣膰 my艣li. Jakby chcia艂y podda膰 mnie pr贸bie przed katechez膮. Bo wieczorne, przedsenne by艂y pi臋kne. Wznios艂e? Te偶 katechetyczne. Katecheza sta艂a si臋 osi膮 mojego 偶ycia. Nawet nie艣wiadomie wiele si臋 wok贸艂 niej kr臋ci. W wiecz贸r przed szko艂膮 ro艣nie napi臋cie. Jak u Hitchcocka. Nie, 偶eby l臋k. Nie, odpowiedzialno艣膰. Poczucie misji. St膮d cz臋sto natchnienia, co nie id膮 ze mnie. Wczoraj na przyk艂ad, 偶e Moj偶esz te偶 pewnie ba艂 si臋 przed wyj艣ciem w g贸ry. Ale nie m贸g艂 inaczej, musia艂. Tak pcha, ci膮gnie co艣 nas - poczucie odpowiedzialno艣ci, nienazwane zobowi膮zanie. Wo艂a nas g艂os. Wachet auf, ruft uns die Stimme! Steht auf, die Lampen nehmt! Alleluja! Kocha艂em t臋 kantat臋 w podziemiach ko艣cio艂a 艣wi臋tego Jana Kantego, na g贸rce w Legionowie. Czuwa艂em tam sam, ko艣cielny pustelnik, przez 1.5 roku. Czasem na czuwaniu przychodzi艂o wzruszenie. Kiedy艣 wszed艂 przez okno pijany z艂odziej i si臋 sko艅czy艂o. Te偶 przez okno wyszed艂em, przez szyb臋 dok艂adnie, z przeci臋t膮 偶y艂膮 i innymi naczyniami. Szramy pozosta艂y na ca艂e 偶ycie.

Z tamtego czasu mam te偶 krzy偶, krucyfiks o艂tarzowy. Za艣 z magazynu rzeczy u偶ywanych - zdegradowany pascha艂.
Przypomnia艂em sobie com wczoraj napisa艂, chodzi艂em po korytarzu z zapalon膮 艣wiec膮, t艂umacz膮c, 偶e szukam cz艂owieka, kt贸rego kr贸lestwo nie jest z tego 艣wiata. Niekt贸rzy przypominali sobie, 偶e mieli to na lekcji polskiego. Jaki艣 filozof podobnie pyta艂 wiele wiek贸w i lat.
Bogu dzi臋kuj臋, 偶e nie pozwoli艂 mi si臋 zdegradowa膰, przez ponad 50 lat, dzisiaj troch臋 艣wiec臋. Co to jest 58 lat? Nic, w obliczu wieczno艣ci. A poniewa偶 ka偶dy wierz膮cy wieczno艣ci膮 jest szczepiony, wewn膮trz te偶 nie czuj臋 lat. W 艣rodku siedzi ten sam J贸zio/J贸zef, kt贸rego znam ju偶 ho, ho, od zarania dziej贸w. Lata dobrze wida膰 na mnie. I domy艣la膰 si臋 ich mo偶na po wielu niesprawno艣ciach. 呕ycie duchowo-poznawczo-intelektualne wre.

D艂ugo szuka艂em notatek z dnia. My艣la艂em, 偶e s膮 na kartkach, rysunkach z lekcji, a znalaz艂em na ok艂adce prospektu "Die Sonne Frankenberg". Wida膰, by艂 rano pod r臋k膮, ale kto by pami臋ta艂. Notowa艂em marszrut臋 od z艂ego nas-troju do dobrego dnia. Troch臋 modlitwy, troch臋 prostych my艣li. 呕e przecie偶 do kogo艣 si臋 u艣miechn臋, do kogo艣 zagadam. Co艣 dobrego po偶ycz臋? Powiem? Co艣 dobrego zrobi臋?
Duch dobrego i z艂ego szepcze z ka偶dej strony. Od ciebie zale偶y...

Przy samochodzie, otwieraj膮c baga偶nik, by upchn膮膰 zeszyty i torby, my艣l nasz艂a "przecie偶 co艣 dobrego im wioz臋". Zeszyty? Siebie? Wiar臋, nadziej臋 i...? Co艣 dobrego im wioz臋. B臋d臋 si臋 stara艂.

W czwartej klasie zacz膮艂em ze 艣wiec膮, modlitw膮, przypomnieniem. Mia艂em gad偶ety, czasu si臋 nie ba艂em. Chcia艂em s艂owem osaczy膰, jak mnie osaczono, 艣wi臋tym Janem Bosko i ... Czy w tych gad偶etach te偶 Boga odnajd膮?
Kalendarz przynios艂em "Cinque Pani d'Orzo". Znaki im zada艂em, kt贸re wydawca umie艣ci艂 na obu ok艂adkach. 艁adne malarsto, widoczek z ko艣cio艂em, i pi臋膰 chleb贸w pod krzy偶em le偶膮cych.
To艣my ustalili, 偶e musi by膰 to kalendarz bardzo chrze艣cija艅ski. Nie to, 偶e malarstwo i widoczki. O nie. Krzy偶em! nikt nie przyci膮ga kupuj膮cych. Krzy偶 jest wyznaniem wiary i motyw贸w 偶ycia.
W kalendarzu s膮 urywki z czyta艅 na ka偶dy dzie艅 z kr贸tkim komentarzem/modlitw膮. Na stronie wsp贸lnoty jest i po polsku (tam, gdzie polska flaga do g贸ry nogami).
Jasiek, czy pami臋tasz, 偶e si臋 spowiada艂e艣 pierwszy raz w "Domus Panis Vitae". I tu chleb, i tam.

W pi膮tej modlimy si臋 o zdrowie. Wiele os贸b choruje.

W sz贸stej da si臋 wytrzyma膰, da si臋 pracowa膰. Wszyscy przekazujemy sobie radosna nowin臋, dzisiaj jest ich tylko 19! Wiadomo, choroby grasuj膮.
"O czym mysle膰 w modlitwie" - zmieni艂em temat. Tak wysz艂o. Robi臋 dwie kolumny. W pierwszej ich propozycje: o Bogu, o Ziemi, o 偶yciu, o Kr贸lestwie Bo偶ym. w drugiej propozycje Jezusa, na takie偶 pytanie uczni贸w sprzed lat dwa tysi膮ce: jak imi臋 Bo偶e 艣wi臋ci膰, czego B贸g chce od (dla) nas, o chleb na ka偶dy dzie艅 i potrzebne inne rzeczy/sprawy, o przebaczenie i nauczenie przebaczania, win, grzech贸w, zaniecha艅, o si艂y i m膮dro艣膰 do zwyci臋偶ania pokus i g艂upoty, o wybawienie od wszelkiego z艂ego z ma艂ej i du偶ej litery. B贸g jest 偶ywy. Bardziej ni偶 my. Nawet w naszych my艣lach.

W pierwszej klasie wymy艣li艂em histori臋 do rysunku. "Pan sam wymy艣la te historie" - bystro zapyta艂a, jedna rezolutna bardzo. "Tak" - i mo偶na z nim zrobic ma艂y teatr w domu. Sztuka w dw贸ch aktach. O le艣nej polanie, u艣miechni臋tych ludziach, l臋kliwych przechodniach i ciekawej wiewi贸rce, kt贸ra powtarza艂a - "Musz臋 rozgry藕膰 t臋 tajemnic臋". Reszt臋 dopowiedzcie sobie sami. Da艂em tak偶e ma艂膮 plam臋, bo mnie wywo艂ali z klasy, redaktor Wojciech przyjecha艂 z nowym numerem 艁膮cznika. Ojciec Teodor mnie zast膮pi艂 z w艂asnej i nieprzymuszonej woli, klas臋 dopilnowa艂. Z wdzi臋czno艣ci pomodlili艣my si臋 razem.

Trzecia klasa ma du偶o pyta艅. Ch臋tnie odpowiadam. Dzisiaj, o 艣mierci i duszach. Bo 艣wi臋ci dla nieba rodz膮 si臋 w dniu 艣mierci. A dzisiaj ko艣ci贸艂 wspomina Jana Bosko.

Na warsztaty z pracy z rodzicami nie zosta艂em. W domu napali艂em, by艂o 13 stopni. Mia艂bym pytania do prowadz膮cych. O - z 偶ycia szko艂y - przyk艂ady grup rodzic贸w, co od czasu do czasu si臋 organizuj膮 przeciwko nam. Jedna grupa si臋 ko艅czy, druga si臋 zaczyna. To jest wstr臋tne. Czy kto艣 m贸g艂by co艣 na to zaradzi膰?

Najlepsze trzymam na koniec. W szkole odebra艂em maila od Kevina. Na niego czeka艂em.

Dlaczego pi臋kny dzie艅? Bo zwyk艂y. Bez upi臋ksze艅, z szaro艣ci si臋 wy艂oni艂. By艂 zwyk艂y moj膮 s艂abo艣ci膮 i zwyci臋stwem Boga-Ducha 艢wi臋tego. Amen.

niedziela, 30 stycznia 2011

Wida膰, s艂ycha膰, czu膰

Wierz膮ca rodzina jest nie z tego 艣wiata. I w 艣wiecie jest jak ziarno gorczycy. Jest to grupa os贸b zwi膮zanych duchowo. Fenotyp nabo偶e艅stw nie wystarczy, by go potwierdzi膰. Duch musi by膰 kamieniem w臋gielnym domu, rodziny, jak geny decyduj膮 o przynale偶no艣ci gatunkowej. Nie wida膰 go, a czu膰 - jak m贸wili z艂o艣liwi Polacy z okolic Tarnowa o swych 偶ydowskich s膮siadach przed wojn膮. Nawyk贸w 偶ywieniowych przedstawicieli narodu wybranego u偶y艂 wi臋zie艅 grany przez heroicznego amanta z moich czas贸w o pi臋knym nazwisku Belmondo. Jad艂 ci膮gle czosnek i dniu zwolnienia kompana z celi zamieni艂 si臋 jego ciuchami. Stra偶nik nawet nie sprawdza艂, wykr臋ci艂 g艂ow臋. Silne rysy wpisane w kultur臋 narodu da艂y mu wolno艣膰. Sk膮din膮d, silne rysy wyr贸偶niaj膮 te偶 nasz膮 ikon臋.

Czy mo偶na samemu napisa膰 doskona艂e zdanie? Chyba nie. Kiedy komplementowa艂em wuja Aleksandra (90) za "Miejsca i ludzi" - "bo ka偶de zdanie jest pe艂ne form膮 i tre艣ci膮", 偶artowa艂, 偶e ju偶 p贸艂 zdania, udane, jest sztuk膮.
Sam si臋 przekona艂em, 偶e nieraz zdanie tylko zaczynam, rytm je uzupe艂nia - dope艂nieniami. Zamieni艂 si臋 jego ciuchami wol臋 od, zamieni艂 si臋 z nim ciuchami. R贸偶nic臋 czuj臋 gdzie艣 mi臋dzy podniebieniem a j臋zykiem. Jego - wci膮ga do 艣rodka, z nim - wydycha raczej na zewn膮trz. Dobra medytacja idzie tak偶e u mnie od r贸偶nych wystaj膮cych cz臋艣ci, oczodo艂贸w, ramion do sklepienia czaszki i sp艂ywa w d贸艂 do 偶o艂膮dka, d艂oni i st贸p. Ot, takie tam dziwactwa. A mo偶e jeden ze sposob贸w do艣wiadczania psycho-duchowo-fizycznej jedno艣ci.

Fundamentem nowej moralno艣ci nazwa艂 B16 osiem b艂ogos艂awie艅stw. A indeksy uczelni katolickich czekaj膮 na laureat贸w konkursu wiedzy biblijnej. Wiedzie膰, wierzy膰, b艂ogos艂awi膰 chcia艂bym. Chcia艂bym, bo tylko tyle mog臋. Reszt臋 nie ja. Bo ja si臋 tam ko艅cz臋, gdzie mo偶no艣膰 moja.

Sk膮d wiem,co pisa膰? G艂os mi m贸wi. Jaka艣 my艣l przyleci,co nowa. Widz臋 to, czuj臋 i wiem. Podmiot strumienia 艣wiadomo艣ci na czym艣 nagle si臋 zatrzymuje. Pop臋dzam siebie: "Le膰 szybko po kartk臋, notes elektroniczny (od) Mirka, albo do klawiatury. Le膰 w te p臋dy".
Kiedy chcesz my艣l z艂apa膰, utrwali膰, to czym bardziej si臋 starasz, stres powoduj膮c, ona si臋 zniekszta艂ca. Zasada nieoznaczono艣ci Heisenberga i tutaj dzia艂a. Czasem my艣l trzeba podej艣膰 jak ptaka 艣piewaj膮cego. Udawa膰 prawie, 偶e wcale si臋 go nie obserwuje. Sztuczki i tricki stosowa膰, znane my艣liwym. Ukry膰 si臋 w zieleni pastwisk niebia艅skich pod siatka maskuj膮c膮 偶ycia codziennego.
Sk膮d? G艂os, lub obraz podpowiada, wyzieraj膮c nagle z ka偶dej 艣wiata strony. Sieci膮, co 艂owi (艂apie), jest moje osobowe ja. Ono za艣 ukszta艂towane genetyczno-kulturowym sposobem.

Czy mo偶na wiedzie膰, co jest konieczne, a co przypadkowe. Chyba tak, choc pewnie nie do ko艅ca. Inaczej na polu nauk przyrodniczych, inaczej historyczno-spo艂ecznych, inaczej w sztuce, kt贸ra 艣wiadomie-nie艣wiadomie korzysta膰 mo偶e z obu. Inaczej pewnie si臋 ustala konieczne-przypadkowe w 艣wiecie zewn臋trznym i osobowym. ............ ..................

Kr贸lestwo moje nie jest z tego 艣wiata. Tyle s艂贸w Jezusa sobie przyswoili艣my, czasem nie wiedz膮c nawet, 偶e Go cytujemy. Zdarza si臋 zw艂aszcza dziennikarzom chlapn膮膰 co艣 takiego - "jak to si臋 m贸wi, nie samym chlebem 偶yje cz艂owiek". Jakby byli inteligentni inaczej, z innej kultury i inne szko艂y ko艅czyli. Na planecie tolerancji takiej, 偶e wszystko pl膮cz膮 nie potrafi膮c poda膰 藕r贸de艂 wiedzy.
Ze 艣wiec膮 b臋d臋 chodzi艂 po szkole szukaj膮c kogo艣, kto zechce przyzna膰, 偶e kr贸lestwo jego nie jest z tego 艣wiata. Happening religijny jest w艂a艣ciwym sposobem ewangelizacji, bo happens si臋 dzieje, nie jest skodyfikowanym wyznaniem wiary. Religia to B贸g obecny i dzia艂aj膮cy w nas. Po 28 latach zdefiniowa艂em wreszcie, cho膰 intuicyjnie, jak ziarno, co nie wie, kiedy gdzie i jak wzro艣nie, tak odpowiedzia艂em 25 lat temu redaktorowi Tomaszowi Bartlowi, potomkowi przedwojennego premiera, za co czuj臋 si臋, jako katecheta, odpowiedzialny.

呕ycie cz艂owieka, kt贸ry przemy艣la艂 skrupulatnie swoj膮 biografi臋 i znalaz艂 dl aniej znaczenie i sens jest paradoksalnie odbierana jako zagro偶enie dla dominuj膮cego stylu 偶ycia. Bo godzi w ich nieprzemy艣lane 偶ycie. Burzy ich dobre samopoczucie. Nawet pewn膮 dyktatur臋 ich bez-my艣lno艣ci. Godzi w panowanie ma艂ej stabilizacji grup maj膮cych najwi臋kszy wp艂yw na dan膮 wsp贸lnot臋. U niekt贸rych rodzi mo偶e nawet w膮tpliwo艣ci w zakresie w艂asnej to偶samo艣ci. My艣l臋, 偶e jest to powa偶ny dylemat zw艂aszcza spo艂ecze艅stw post-komunistycznych.
To nieoczekiwany rezultat lektury. Nie jestem taki m膮dry, 偶eby samemu wszystko wymy艣li膰. James Miller, kt贸ry o sobie m贸wi, 偶e wy膰wiczy艂 si臋 jak historyk w rozumieniu fakt贸w, przywo艂uje twierdzenie Foucault "history starting from the problem of the philosophical life". Troch臋 to dla mnie szara sfera - "to write a history starting from... Czy to prawda, 偶e 艣w. Augustyn "discovered God within himself - Boga w sobie".
Miler "shows us philosophers becoming ever more inclined to reflect on these (philosophers) failings, and suggests that this makes their lives more rather than less worth studying".

Czytaj膮c m膮dre artyku艂y o ksi膮偶kach Jamesa Millera, Huberta Dreyfusa i Seana Kelly’ego jeszcze bardziej doceniam niezwyk艂o艣膰 mo偶liwo艣ci stwierdzenia - "ja znaczenie i sens swojego 偶ycia znalaz艂em". Poczu艂em si臋 niczym mieszczanin szlachcicem. Nie wiedzia艂em, 偶e znalaz艂em a偶 tak wielk膮 per艂臋. Chcia艂oby si臋 o tym z kim艣 rozmawia膰. Ach, bardzo.
Skoro to takie trudne, b臋d臋 pr贸bowa艂 opisa膰. Rodzina jest kluczem. Ale trzeba jeszcze odnale藕膰 twierdz臋 wewn臋trzn膮, do kt贸rej wr贸t klucz pasuje. Kt贸r膮 pomo偶e otworzy膰 i eksplorowa膰. Twierdza jest w ka偶dym z nas, ale ja zdobywa艂em j膮 z udzia艂em licznych sprzysi臋偶onych si艂 rodzinnych.

sobota, 29 stycznia 2011

Ob-kurcz(臋) o filozoficznych lekturach

S艂owo Bo偶e osacza mnie z ka偶dej strony. Przyja藕nie, oczywi艣cie, czyli dopada. Podchodzi?
To jest odpowied藕 na wczorajsz膮 zagadk臋. W艂oski cytat by艂 z Listu do Hebrajczyk贸w. Przepisa艂em z kalendarza, kt贸ry podarowa艂 rodzinie pod choink臋 Jasiek. A w nim na pierwszej stronie jest kr贸tki cytat, a na odwrotnej komentarz. Jak nie b臋dzie mi si臋 chcia艂o zajrze膰 do czytlit po polsku, b臋d臋 pisa艂 do W艂och o t艂umaczenie.
To艣 se synu narobi艂 :-)

Odk艂adanie tematowi nie s艂u偶y. Obkurcza si臋, przechodzi, przechodzi. Tydzie艅 temu w poczcie przysz艂y zapowiedzi wydawnicze z NY Timesa, The Sunday Review. Niedzielne czytanki. Obie, tak, czy owak, o filozoficznym 偶yciu. To mnie na pocz膮tku zachwyci艂o. W sam raz do mojego osobnego 艣wiata. Do moich katechez i w og贸le. Potem si臋 okaza艂o, 偶e obie ksi膮偶ki s膮 r贸wnoleg艂e do spraw, kt贸re przezywamy. Z kt贸rymi musimy si臋 pora膰. Jako ka偶de „ja”, jako wychowawcy, wsp贸lnota nie tylko lokalna. Sprawy s膮 uniwersalne.
James Miller (a professor of politics) shows in his fascinating “Examined Lives” - to poczatek dla Ja艣ka.
Fascynuj膮ce jest 偶ycie samo. Kt贸re z ziarna, nasienie wyrasta. Na przyk艂ad w naszym domu. Ani pieni膮dze, ani kariery, ani meble, ani nadmierne porz膮dki starych rupieci nas nie zwyci臋偶y艂y. Ani k艂贸tnie, ani wielkie spory, ani udawane. 呕ycie samo. Mo偶na siedzie膰 w kocu, a偶 po czubek g艂owy, gdy ogie艅 nie doszed艂 jeszcze do kaloryfer贸w, albo w og贸le nie ma na to szans. St贸艂 mo偶e by膰 na trzech nogach, zastawiony ca艂y dzie艅, bo ci膮gle kto艣 do niego podchodzi, co艣 bierze, co艣 dok艂ada. Godzin wyznaczonych nie ma. Nie mo偶na z tym walczy膰. Mo偶e to atrybut ci膮g艂o艣ci 偶ycia, a nie 偶ycia na godziny, plany, etapy, albo pod s膮siad贸w, kt贸rych u nas prawie nie ma.
呕ycie samo jest... w zwyczajnej wierno艣ci. Warto艣ciom, sobie, w malutkich i wielkich nadziejach, kt贸re wsz臋dzie si臋 艣ciel膮. Pomi臋dzy deskami stuletniej pod艂ogi. W 艂zach, 艣miechach, kol臋dach. W starych fotografiach, w Internecie, w dzieciach i w nas, ma艂偶e艅skich rodzicach.
Z kr贸lestwem Bo偶ym dzieje si臋 tak, jak gdyby kto艣 nasienie wrzuci艂 w ziemi臋. Czy 艣pi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kie艂kuje i ro艣nie, on sam nie wie jak.
Jak jeszcze mo偶na przedstawi膰 偶ycie? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy si臋 je wsiewa w ziemi臋, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane wyrasta i staje si臋 wi臋ksze od jarzyn; wypuszcza wielkie ga艂臋zie, tak 偶e ptaki powietrzne gnie偶d偶膮 si臋 w jego cieniu.

S艂owo powiedziane, zapisane – daje 偶ycie. Czy tylko ideom? Jest 艣wiadkiem fakt贸w, warto艣ci, wierno艣ci. Bywa 藕r贸d艂em. Utrwala, objawia, przypomina.
By膰 wiernym s艂owu, to by膰 wiernym sobie, prawdzie, to podtrzymywa膰 fundamenty, mo偶e nawet samo istnienie 艣wiata cz艂owieka.

James Miler pisze „from the heart of the profession”. Ja pisz臋 z g艂臋bi katechetycznego serca. Te偶 profesjonalnego. Jego ksi膮偶ka jest „meditation on the meaning of life”. Pragn臋, by takie by艂y wszystkie moje katechezy. Dlatego powiedzia艂em w 3 klasie szko艂y podstawowej, 偶e religia to nie katalog nabo偶e艅stw, ale B贸g w nas i z nami. 呕ycie cz艂owieka wierz膮cego jest ekranem Boga. Niekt贸rzy, nieliczni, wy艣wietlaj膮 ten film swoim 偶yciem w 3D, 4D, all in HD/HR. Zjednoczeni, nieroz艂膮czni, nieziemscy i najbardziej realni z wszystkich ludzi. Andrzeju, sk艂adam tobie ho艂d. Jeste艣 偶yj膮cym dowodem istnienia Boga. Boga, kt贸ry kocha i si臋 ofiaruje, a偶 po 艣mier膰. On taki jest. Jakie szcz臋艣cie mieli艣my, 偶yj膮c za Jana Paw艂a II, Solidarno艣ci, poznaj膮c Andrzeja Madeja na spotkaniu ekumenicznym! Jak da膰 艣wiadectwo? 呕adna nauka nie mo偶e zniszczy膰 absolutnej warto艣ci Cz艂owieka-Andrzeja, brata. Ilu m艂odych ludzi b臋dzie si臋 zagryza膰 pytaniem o istnienie Boga. Wystarczy zmieni膰 niewiele, nie czy, tylko jak. W Andrzeju, w Cz艂owieku, w Biblijnej perspektywie.

W ksi膮偶kach mo偶na znale藕膰 r贸偶ne prawdy. Czasem skomplikowane i pomieszane jak „reclusive withdrawal” i „obsessive-compulsive”. Nie wszystko trzeba t艂umaczy膰, ka偶dy szukaj膮cy ma Internet pod r臋k膮. Jest tam Babylon i mn贸stwo innych s艂ownik贸w i wyszukiwarek.

To, co g艂osimy i to, jak 偶yjemy powinno si臋 skleja膰 – jak mit Socratesa. 艢wiat艂o ewangelii bywa 艂agodniejsze. 呕yj tym, w co wierzysz, na co masz nadziej臋. Cz臋sto nie wiedz膮c kiedy i jak. Ile w tym dobroci, wyrozumia艂o艣ci i mi艂osierdzia!

Zawsze preferowa艂em filozoficzne 偶ycie, ni偶 same pogl膮dy. Lubi艂em popularne czytanki o filozofach. Jedna z pierwszych by艂a „Od Heraklita do Husserla: spotkania z filozofi膮” Adama Sikory. Wydaje mi si臋, 偶e cho膰 nie wiem gdzie le偶y, to pami臋tam jeszcze ok艂adk臋. W tym samym czasie po偶era艂em podobne w charakterze ksi膮偶ki Aleksandra Rogalskiego o Tomaszu Mannie, Heideggerze, chyba Jaspersie, Mertonie, Toynbeem, Bergsonie itd.itp. R贸偶nych innych autor贸w. Jest co艣 na rzeczy, 偶e pami臋tam zdanie z autobiografii ks. J贸zefa Tischnera „mia艂em szcz臋艣cie, spotka艂em Romana Igardena”. A z samego Ingardena ci艣nie si臋 na usta, 偶e cz艂owiek, „kt贸ry dobrowolnie odda si臋 na wytwarzanie dobra, pi臋kna i prawdy” dopiero naprawd臋 istnieje.
To zdanie skontrastowa艂 Jan Karski, kt贸rego cytowa艂 prezydent RP w 66 rocznic臋 wyzwolenia O艣wi臋cimia, 艣wiadcz膮c w Ameryce, o tym co widzia艂 w obozie koncentracyjnym, 偶e „to nie by艂 艣wiat, i to nie byli ludzie”.

A Hubert Dreyfus i Sean Dorrance Kelly pope艂nili ksi膮偶k臋 “All Things ­Shining”, co mo偶na t艂umaczy膰, jako "Blask wszystkich rzeczy", a co jako 偶ywo przypomina o encyklice Jana Paw艂a II „Veritatis splendor”. Autorzy wyszperali u Grek贸w, 偶e umieli si臋 cieszy膰 wszystkim. Chocia偶by po偶膮daniem seksualnym (mo偶e tylko podnieceniem erotycznym, je艣li kto艣 potrafi rozr贸偶nia膰 tak subtelne sprawy). Rado艣膰 z tego, co w spos贸b naturalny dany. Dar. Win臋 przypisali klasztorom i innym instytucjom ko艣cielnym, 偶e przy(za)w艂aszczyli temat praktykowania w艂a艣ciwego 偶ycia. Zn贸w co艣 jest na rzeczy, zw艂aszcza na poziomie niedzielnych kaza艅.

Porz膮dny cz艂owiek mo偶e objawi膰 si臋 w ka偶dym miejscu. Wesley Autrey b臋d膮c ojcem licznej rodziny, zostawi艂 dwie c贸rki na peronie metra, 偶eby wskoczy膰 pod poci膮 i ratowa膰 nieznajomego. Prze偶yli. „Nie czuj臋, 偶e zrobi艂em co艣 szczeg贸lnego. Po prostu zobaczy艂em kogo艣, kto potrzebowa艂 pomocy. Zrobi艂em to, co uwa偶a艂em za s艂uszne”. Tego dotyczy艂 apel w naszej szkole. R贸偶ni艂 si臋 od uroczysto艣ci w nowojorskim magistracie. Zamiast odznacze艅 i nagr贸d by艂a minuta ciszy i modlitwa. U nas cz艂owiek zgin膮艂.
Dziennikarze nie dali mu spokoju. Szukali, pr贸bowali zrozumie膰. Znale藕li, 偶e w marynarce wojennej przeszed艂 formacj臋 s艂u偶by w obronie innych, poza tym prowadzi艂 pracowite 偶ycie robotnika budowlanego, zarabiaj膮c na utrzymanie rodziny. Ziarno w nim by艂o.

Czytasz i my艣lisz. Piszesz i zostawiasz 艣lad do przemy艣lenia innym. Na Ja艣ka blogu pojawi艂 si臋 w komentarzy link do 100 blog贸w, w kt贸rych (m艂odzi) autorzy z wielu kraj贸w (wielu na wymianie Erasmusa) daj膮 opis (艣wiadectwo) 偶ycia za granica.
Ostatnie katechezy nazywam lekcj膮 o metodzie. Map臋 my艣li rysuj臋, rysuj膮. Wi臋cej maj膮 w g艂owie, ni偶 przypuszczaj膮. Cz艂owieku – czytaj, my艣l, pisz. Na przyk艂ad o kapitanie Ahabie, co p艂ywa艂 za Mobbym Dickiem. Albo o Whartonie, kt贸ry pisa艂, gdy 艣mier膰 nim wstrz膮sn臋艂a.
Czytaj膮c, podr贸偶uj膮c w czasie i przestrzeni, mo偶na jak Ishmael, nawet pod kapitanem Ahabem, rozmy艣la膰 o istocie cz艂owieka, spo艂ecze艅stw, dobra i z艂a, istnienia bog贸w, a wszystko pr贸buj膮c zrozumie膰 w艂asne przekonania (siebie) i swoje miejsce we Wszech艣wiecie.
Cz艂owieku nie milcz. Daj 艣wiadectwo. Kair odrzuca Mubaraka, jak my 艁apk臋. Bez my艣lenia i przebudzenia 偶ycie jest 艣mierci膮. Czy 偶ycie nie poddane autorefleksji, egzaminowi, examined by myself, warte jest prze偶ycia – pytaj膮 r贸偶ni autorzy. My si臋 dowiedzieli艣my od ziarna gorczycy, 偶e 偶ycie jest zbawione i bli偶ej w nim szcz臋艣cie ni偶 si臋 domy艣lamy. Andrzej wie, lub wierzy. Jak膮 warto艣膰 przyznajecie wierze? W j臋zyku francuskim, co zapami臋ta艂em, wierzy膰, daje wi臋ksz膮 pewno艣膰, ni偶 si臋 domy艣la膰, lub by膰 prawdopodobnym. Wierzy膰 jest tu偶 ko艂o pewno艣ci, o ziarno gorczyczne.

Czy ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw 藕d藕b艂o, potem k艂os, a potem pe艂ne ziarno w k艂osie. A gdy stan zbo偶a na to pozwala, zaraz zapuszcza si臋 sierp, bo pora ju偶 na 偶niwo. Czy wierzysz w to?

pi膮tek, 28 stycznia 2011

Palabra i inni

Czy napisz臋 powie艣膰? Raczej nigdy. Pisz臋 samo 偶ycie, tak偶e intelektualne, nie czuj臋 takiej potrzeby. Spotka艂em jednak Palabr臋, kt贸ry pisze bloga i inne formy. Spytam jego, dlaczego? Bo trzeba odczuwa膰 potrzeb臋, mie膰 czas i przestrze艅, czyli jeszcze r贸偶ne inne okoliczno艣ci. Powie艣膰 jest sztuk膮.

To, co pisz臋, broni si臋 samo. Wczoraj w wieczornym fotelu, w pozornej pustce nocy przysiad艂o si臋 do mnie. Ono zwraca prac臋 w nie w艂o偶on膮. "Ono" jest rzadk膮 form膮. W pozornej pustce przynosi echo. Echo ma swoje pra-藕r贸d艂a. Co艣, co si臋 zdarzy艂o. W 艣wiecie osobowym co艣, co si臋 dzieje, ma sens. Musi mie膰 sens? Wed艂ug mnie - ma, musi. 艢wiat osobowy nie jest odizolowany. Zawsze jest osobny i zanurzony w jeszcze wi臋kszym. Nie rozerwiesz tej nici. Ta ni膰, r贸偶nie napi臋ta, pozwala gra膰 r贸偶ne pie艣ni.

W domu cisza. Zastanawiaj膮ca, przecie偶 bli藕niaki nie pojecha艂y do szko艂y. I zajrza艂em, i jeszcze mi weselej. W swoim pokoju siedz膮 po dw贸ch stronach, przy dw贸ch biurkach i dw贸ch lampkach. Czytaj膮 "W pustyni i w puszczy". Olek jest na 109 stronie, a Marysia na 189, wcze艣niej zacz臋艂a. P贸藕ny ojciec wycofa艂 si臋 do siebie.
Nasz dom w ka偶dej chwili mo偶e wita膰 w swoich progach m臋drc贸w i artyst贸w. Tylko ludzie nazbyt uproszczeni ci膮gle si臋 go (nas) czepiaj膮. Im wszystko przeszkadza, bo nasz dom jest wielki. Przodkami. Nami? Rodzin膮 na pewno.

Robi艂em od paru dni wiele ha艂asu o niewiele. O zapowied藕 i om贸wienie dw贸ch ksi膮偶ek w NYT.

Wreszcie delektuj臋 si臋 lektur膮, jak dawno ju偶 nie. Czuj臋 prawie klimat bibliotek uniwersyteckich w Warszawie, Canterbury, (Londynie, IH) - moich 艣wi膮ty艅. Dzieci te偶 czasem, nie wychodz膮c z domu, wi臋cej mog膮 si臋 nauczy膰, ni偶 w szkole. Na takim polu rozmy艣la艅 nie nu偶y艂yby mnie, tak mi zdaje, nawet dysertacje, po habilitacj臋 w艂膮cznie. Umar艂 mi promotor. Dzisiaj bez promotora nawet nie mo偶na zosta膰 艣wi臋tym. Znajomi z Solidarno艣ci i samorz膮du, kt贸rzy znale藕li promotora w partii, zrobili kariery. Promotorem naszego ubogiego 偶ycia jest tylko Opatrzno艣膰.

Lektura mnie wci膮gn臋艂a bardziej ni偶 przypuszcza艂em. Filozofowanie o 偶yciu. Zm臋czy艂em si臋. Od艂o偶臋 dalsze wywody.

Zagadka - "Colui che deve venire verra e non tardera".

PS.
"To" rozpozna艂 Czes艂aw Mi艂osz i wielu, wielu innych :-)

czwartek, 27 stycznia 2011

Spirala zdarze艅 i interpretacji

W zwyk艂y szary dzie艅 pytam si臋 siebie - po co modlitwa?
Mog臋, nie musz臋, si臋 modli膰. Tu i teraz. Pr贸buj臋. Szary 艣wiat za oknem i szary dom w 艣rodku nabiera blasku i sensu. Zrozumia艂em, 偶e przez modlitw臋 wchodz臋 w 艣wiat Boga, a B贸g w m贸j dom i m贸j 艣wiat.

Wczoraj nie napisa艂em ani za ma艂o, ani za du偶o. Wiernie, jak si臋 dzia艂o, niestety bylo niemo偶liwe. Du偶o si臋 dzia艂o, szybko, musia艂bym zatrudni膰 notowacza. Sk膮d taka pewno艣膰, 偶e w sam raz? Przecie偶 niekt贸rym musia艂o by膰 nie w smak. A jednak podtrzymuj臋 swoje zdanie.

Bo nie ja wymy艣la艂em tre艣膰 i sens. Ja tylko kopiowa艂em w zdaniach. Pomys艂 na lekcje szed艂 za mn膮 od dawna. Za Mario Rinvolucrii - nisko si臋 k艂aniam. To by艂o par臋 s艂贸w - "Mieszkam w tobie. Tw贸j B贸g". Wszystko jest tu wa偶ne:
1. Najwy偶sza z mo偶liwych afirmacja osoby i osobowego charakteru religii.
2. Obecno艣膰 i aktywno艣膰 (bezpo艣rednio艣膰 relacji) Boga tu i teraz, a nie kiedy艣, gdzie艣, gdzie nigdy ludzie nie bywali - zn贸w nisko si臋 k艂aniam autorowi.
3. Element zaskoczenia te偶.

- Nie spodziewa艂em si臋 tego, czego si臋 dowiedzia艂em i apelu w szkole.
- Nigdy nie m贸wi艂em o Ablu i Kainie.
- Nigdy nie u偶y艂em wcze艣niej (przez 28 lat) "Spowiedzi powszechnej" jako modlitwy podczas katechezy.

A przecie偶 wszystko to stanowi jednorodny przekaz wiary. Jakby scenariusz przygotowany w艂a艣nie na ten dzie艅, na te okoliczno艣ci.

25 lat temu redaktor czasopisma "Odpowiedzialno艣膰 i czyn" zada艂 mi pytanie - "za co si臋 czuj臋 odpowiedzialny jako katecheta"? Odpowiedzia艂em, 偶e "za ukazywanie Boga 偶ywego i obecnego w naszym 偶yciu, Boga dzia艂aj膮cego dzi艣 tak samo, jak przy stwarzaniu 艣wiata". By艂em wtedy katechet膮 w Legionowie. D艂ugi wywiad jest w pierwszym z nielicznych numer贸w pisma.
Religia, to nie nabo偶e艅stwa i nasz w nich udzia艂 udzia艂, codziennie, albo od wielkiego dzwonu. Religia, to B贸g dzia艂aj膮cy w tobie, we mnie.
"Kto we Mnie wierzy, b臋dzie tak偶e dokonywa艂 tych dzie艂, kt贸rych Ja dokonuj臋, owszem, i wi臋ksze od tych uczyni" - jak mia艂yby si臋 spe艂ni膰 te s艂owa Jezusa, bez Boga obecnego i dzia艂aj膮cego w nas?


Nic, co do priorytet贸w moich katechez, si臋 nie zmieni艂o. 呕ycie jest jedno. Dobrze, je艣li mo偶emy t臋 jedno艣膰 艣ledzi膰 i wykaza膰 przez kilkadziesi膮t lat. Bez wzgl臋du na okoliczno艣ci. Czy偶 nie jest to jednym z dowod贸w, 偶e nie my jeste艣my prawdziwymi autorami swego 偶ycia? Bogu (i kulturze) dzi臋ki.

***

Zn贸w nie napisz臋 o zapowiadanych publikacjach filozoficznych. Dzisiaj g艂贸wn膮 prac膮 by艂a notatka - od 艣rodka o sobie - dla Kevina. Mam nadziej臋, 偶e przy艣pieszy jego wypowied藕, odpowied藕 na zadane pytanie. Czekam wraz z uczniami. 呕ywe 艣wiadectwo wiary jest wa偶niejsze ni偶 katechizm.

Pisz膮c szczerze nie obejdzie si臋 bez wzrusze艅. Tak cz臋sto na mnie dzia艂a kwerenda na temat Solidarno艣ci i stanu wojennego. O w艂asnym 偶yciu. Odnajduj臋 r贸偶ne wypowiedzi, zdj臋cia, dokumenty. Przywo艂uj膮 one tamten czas i wydarzenia. Z bardzo gorzk膮 refleksj膮 - 偶e patrz膮c z powierzchni naszej gminy, to tak, jakbym w og贸le nie 偶y艂, jakby mnie nigdy nie by艂o. Bo w kontek艣cie fakt贸w i analiz to tak, jakby m贸wi膰 o Polsce wsp贸艂czesnej - bez Wa艂臋sy i Solidarno艣ci. Czy si臋 komu艣 podoba, czy nie podoba, taka rol臋 odegra艂em w Strach贸wce.
Jakbym nie 偶y艂, jakby mnie nie by艂o! Czy takie stwierdzenie ur膮ga tylko mojemu poczuciu rzeczywisto艣ci?
Czy 3 maja, w 30 rocznic臋 zebrania za艂o偶ycielskiego Solidarno艣ci w Strach贸wce te偶 sam sobie mam urz膮dzi膰 uroczysto艣膰?
To nie to, 偶e domagam si臋 honor贸w. Domagam si臋 normalno艣ci. Bez Wa艂臋sy i Solidarno艣ci Polska nie by艂aby Polsk膮. Co wy艣piewujemy za Janem Pietrzakiem przy patriotycznych okazjach! A bez Kapaona i Solidarno艣ci - Strach贸wka nie jest Strach贸wk膮. Przynajmniej nie tak膮. Nikomu fa艂sz nie s艂u偶y. Jedynie Z艂emu. Wot czto!

Staram si臋 czyta膰 dost臋pn膮 mi rzeczywisto艣膰. Ani sama natura, ani sama kultura nie obja艣ni膮 tej rzeczywisto艣ci. Z jednej strony geny, z drugiej klimat domu rodzinnego. Na redukcjonizm, wyja艣nianie przez sprowadzanie do regu艂 z innego poziomu - nie godzi si臋 ani m贸j rozum, ani moja wiara. Bez Boga, ani do (poznawczego) proga.

W艣r贸d informacji wysypuj膮cych si臋 z internetu by艂a i ta, o 艣mierci ksi臋dza dr. Marka Szumowskiego z Rodziny Rodzin, z kt贸rym wlok艂em si臋 kiedy艣 chory w ogonie grupy pielgrzymkowej, i 艣wiadectwo ks. kanonika Zygmunta Wudarkiewicza – kapelana Muzeum Powstania Warszawskiego, kt贸ry by艂 przyjacielem domu, katechet膮 moich starszych si贸str, a mnie wybawi艂 w dzieci艅stwie z k艂opot贸w rysunkowych, maluj膮c mi w czasie odwiedzin pi臋kna ryb臋.
Ryba jest w mojej katechetycznej piecz臋ci. Rysuj臋 dzieciom, m艂odszym i starszym serce, bo B贸g nas kocha, wyrastaj膮cy z niego krzy偶, bo umar艂 za nas na krzy偶u, ryb臋, bo wszyscy艣my w Jego sieci i dlatego, 偶e taki znak wymy艣lili pierwsi chrze艣cijanie. I u do艂u moje inicja艂y, bo te偶 uwierzy艂em Jezusowi z Nazaretu.

艣roda, 26 stycznia 2011

Wielki, straszny dzie艅

Tragedia sprawi艂a, 偶e to by艂 dla mnie bardzo wielki dzie艅 w szkole. St膮d, a偶 do nieba. Przez czy艣ciec i piek艂o.
Dzie艅, kt贸ry dotar艂 a偶 do dna duszy. I do sedna pracy katechetycznej i nauczycielskiej. Nie wszytko by艂em w stanie zanotowa膰 na i po lekcjach, w przerwach i na korytarzu.

Do szko艂y jecha艂em mokry od wypychania samochodu z b艂ota. To nasza codzienno艣膰. Nadawa艂em si臋 pod prysznic i do przebierki, jak mi oznajmiono. Sp贸藕niony, sch艂em na pierwszej lekcji s艂uchaj膮c Olka opowie艣ci o Ewangelii 艣wi臋tego 艁ukasza, kt贸r膮 tylko on przeczyta艂. Opowie艣膰 by艂a niema na pocz膮tku. Nic nie potrafi艂 z siebie wydusi膰, cho膰 za pos艂usze艅stwo i czytelnicze osi膮gni臋cie z g贸ry stawiam sz贸stki. Chcia艂em jednak co艣 z niego wyci膮gn膮膰 i pom贸c mu w odkryciu, 偶e tyle ju偶 umie, 偶e tyle ju偶 w nim jest. Z ka偶dym tak post臋puj臋, nie ma uprzywilejowanych dzieci nauczycielskich. Przeciwnie, wi臋cej od nich oczekuj臋. - Podejd藕 do tablicy.
Stan膮艂 z kred膮 w r臋ku. - Rysuj, maluj map臋 my艣li wok贸艂 ewangelii. Bez trudy napisa艂 pi臋膰 warto艣ci intelektualnych. Zr贸b z nich proste zdania. - Wi臋cej w was siedzi, ni偶 si臋 domy艣lacie. Lepsi jeste艣cie, ni偶 wam powtarzamy. Pi臋kniejsi, ni偶 potrafili by wam powiedzie膰 w telewizji.

Na przerwie dosta艂em obuchem w g艂ow臋. 呕e w pi膮tek, na Borkach, samoch贸d potr膮ci艂 ch艂opaka. I 偶e to ma zwi膮zek z nasz膮 szko艂膮. Nasz ucze艅 by艂 w samochodzie. Policja odnalaz艂a sprawc贸w. Kierowca jest aresztowany na trzy miesi膮ce, nasz ucze艅 ma doz贸r, za nieudzielenie pomocy. Wiadomo艣膰 stawa艂a si臋 coraz gorsza. Ofiar臋 znaleziono po kilkunastu godzinach w rowie. Mo偶na snu膰 domys艂y, 偶e m贸g艂 nie zgin膮膰 od razu. Tragedia. Ma艂o powiedziane. Potworna tragedia. Zwielokrotniona.
W klasie zerowej modlili艣my si臋 w pewnej intencji. Za cz艂owieka co zgin膮艂 na drodze, za jego rodzin臋. Za sprawc贸w i za ich rodziny te偶. Jeste艣my wsp贸lnot膮 lokaln膮 i wsp贸lnot膮 wiary. Wszystkie wielkie sprawy przechodz膮 przez nas na wylot.

Na czwartej godzinie by艂 apel na sali gimnastycznej. Dla gimnazjalist贸w i klasy sz贸stej. Wszyscy znaj膮 spraw臋. Nasz ucze艅 z dozorem jest w艣r贸d nas.
Gra偶yna m贸wi par臋 zda艅. Sta艂a si臋 tragedia. Zgin膮艂 cz艂owiek. Nie chcemy nikogo oskar偶a膰. Wypadki si臋 zdarzaj膮. Nie mo偶na i nie wolno nikogo pozbawi膰 pomocy, kto jej potrzebuje. Nie trzeba du偶o m贸wi膰. Wi臋cej mo偶e powie minuta ciszy i my艣lenia. Ksi膮dz poprowadzi艂 modlitw臋. Wr贸cili艣my do klas.

W sz贸stej ja mia艂em lekcj臋. Religii!
Przygotowany by艂em. Na艣laduj膮c Mario Rivolucriego napisa艂em wiadomo艣膰 do ka偶dego ucznia - "Mieszkam w tobie. Podpisano - Tw贸j B贸g". Emila pomog艂a, roz艂o偶y艂a ka偶demu, na stoliku. Weszli, wzi臋li w r臋k臋, przeczytali. Kto艣 cicho si臋 za艣mia艂. Wiedzieli, widzieli, 偶e nie jest mi do 偶art贸w. Wyciszyli si臋. Stali艣my, jak na pocz膮tku ka偶dej katechezy, od 28 lat, przed krzy偶em. U艣wiadomi艂em sobie, 偶e modlitwa ju偶 si臋 zacz臋艂a, na sali gimnastycznej, na apelu. To im powiedzia艂em. Jestem interaktywny na katechezie, kto艣 inny nas prowadzi. Wi臋c niech ta modlitwa trwa. Nie przerywajmy jej. Nie zniszczmy. Niech zako艅czy si臋 wsp贸lnym "Amen" na ko艅cu lekcji. To im powiedzia艂em.
Rozda艂em zeszyty. Chcia艂em by wkleili li艣cik, podumali troch臋 i skomentowali. Nie wysz艂o.

Lekcja nie by艂a 艂agodna. By艂a sroga, nie moja srogo艣ci膮. A wszystko przez 艣miech, kt贸ry nieustannie kr膮偶y po klasie. Ze wszystkiego i o nic. Rozumiem, 偶e s膮 w takim wieku. Ale to nie by艂 czas na 艣miech. To nie jest czas na g艂upot臋 i bezmy艣lno艣膰. Wi臋cej, na bezduszno艣膰. S膮 gdzie艣 granice tolerancji. Trzeba je odnale藕膰.
O dnie duszy, o sumieniu musia艂em m贸wi膰. O twarzy te偶. Epifania twarzy - wielkie s艂owa i wielka w nich zawarta jest prawda. Nie, nie m贸wi艂em do nich takim j臋zykiem. Prostym, najprostszym. 呕e nawet lustro ci pomo偶e odkry膰 prawd臋 o sobie. Je艣li zapomnisz, lub wyprzesz si臋 sumienia, zobaczysz w nim tylko zwierz臋. Dwuno偶ne zwierz臋. Gro藕n膮 besti臋 偶yj膮c膮 na tym 艣wiecie.
Za kt贸rym艣 dopiero razem unios艂em si臋. Tak musz臋 powiedzie膰, bo takim si臋 jeszcze nie widzia艂em. Czu艂em, 偶e co艣 dzieje si臋 w czasie tej katechezy. Unios艂em si臋 gniewem, nie wiem, jak inaczej to nazwa膰. Ale i ci膮g my艣li i sens by艂 bardzo rozumny. G艂os wewn臋trzny i p贸藕niejsze znaki m贸wi膮, 偶e nie przesadzi艂em.

Tak dzia艂a si臋 tylko w natchnieniu. Nie spos贸b wszystkiego odda膰 sprawozdaniem. Nie pami臋tam wszystkich 艣lad贸w, 艂膮cznik贸w, podpowiedzi. Bo przyszed艂 mi na my艣l epizod Kaina i Abla. Chyba dlatego, 偶e za kt贸rym艣 艣miechem wypali艂em, 偶eby nie czuli si臋 lepsi od Czarka. Bo w g艂臋bi rzeczy nie s膮 ani lepsi, ani gorsi, bo艣my wszyscy stworzeni na obraz i podobie艅stwo i nie wiadomo kiedy i jak Kain zabija Abla. Niech sobie nie my艣l膮, 偶e 藕li ludzie s膮 inni od pocz膮tku, od urodzenia. 呕e trzeba zrobi膰 co艣 tak potwornego, 偶e a偶 艣mier膰 przyjdzie, 偶eby patrz膮c w lustro powiedzie膰 "z艂y jest we mnie". Jest, to 偶adne odkrycie. Odkryciem, budz膮cym wstrz膮s, jest uznanie, 偶e i ja mog臋 by膰 Kainem. Bo to byli bracia. Mieli tak膮 sam膮 pul臋 genow膮. Cienka jest granica z艂o艣ci, zawi艣ci, g艂upoty, kt贸ra prowadzi, a偶 do 艣mierci brata. Nie m贸w, 偶e nie ty. Je艣li艣 m膮dry odrobin臋. Szukajmy raczej razem, gdzie le偶y przyczyna, 偶e granica si臋 przesuwa poza nieodwracalne. Poza dramat. 呕e zostaje tylko rozpacz, gniew, p艂acz i bezsilno艣膰.
Tu jest 藕r贸d艂o tragedii. Tak偶e na tej sali, w tej klasie, we mnie i w was. 殴r贸d艂em tragedii jest uwi膮d sumienia. Brak wra偶liwo艣ci na ma艂e 艣miechy z wielkich spraw, na przyk艂ad z modlitwy. Sumienie zabija si臋 pomalutku, ma艂ymi kroczkami. Prawie niewidocznie. 艢miejesz si臋, by kto艣 ci odpowiedzia艂 tym samym. Odwracasz si臋, bo mo偶e kto艣 do ciebie zamruga, kiwnie palcem albo wyszczerzy w nieszczerym u艣miechu.
Ilu z was wierzy, 偶e bogami jeste艣cie. 呕e jest w was dobro, pi臋kno i prawda, kt贸rej 艣wiat potrzebuje. Wasi rodzice potrzebuj膮, wasi nauczyciele, wasi prawdziwi przyjaciele. Fa艂szywi przyjaciele wcale nie chc膮 waszego dobra, pi臋kna i prawdy. Chc膮 was dla swoich wyg艂up贸w. Chc膮 na was zarobi膰, albo si臋 za wami schowa膰, gdy zdarzy si臋 nieszcz臋艣cie.

Nie jeste艣cie lepsi, ani gorsi od Czarka. Ani on nie jest potworem. Nieszcz臋艣ciem jest przekroczenie niewidzialnej linii, za kt贸r膮 gubi si臋 wra偶liwo艣膰 sumienia. Wra偶liwo艣膰 cz艂owieka.
Grzeszy膰 jest rzecz膮 ludzk膮. Zrobi膰 co艣 g艂upiego jest rzecz膮 naturaln膮, zw艂aszcza w waszym wieku. Nie mie膰 odwagi przyzna膰 si臋, udawa膰, 偶e "nic si臋 przecie偶 nie sta艂o", wzrusza膰 ramionami z u艣miechem na niby, powtarza膰 mi臋dzy sob膮 "o co oni (rodzice, nauczyciele) si臋 piekl膮" - to jest pocz膮tek nieszcz臋艣cia. Ten pocz膮tek mo偶e doprowadzi膰 do takiego udawanego 偶ycia w艣r贸d i z niby przyjaci贸艂mi, 偶e sumienie twardnieje, twardnieje. Jeste艣my lud藕mi! Bez wzgl臋du na wiek mamy cierpie膰 z cierpi膮cymi, p艂aka膰 z p艂acz膮cymi, cieszy膰 si臋 z ciesz膮cymi. Wtedy naprawd臋 偶yjemy. Wtedy naprawd臋 jeste艣my - Cz艂owiekiem. Je艣li tej wra偶liwo艣ci si臋 pozb臋dziemy, je艣li wysi艂ku zaniedbamy to... podobna tragedia mo偶e przyj艣膰 do was za par臋 lat. 呕e i wy zostawicie rannego cz艂owieka bez pomocy. 呕e uciekniecie od niego, od siebie, od prawdy, od marze艅 waszych rodzic贸w o szcz臋艣liwych dzieciach - do piek艂a. Oby tylko do czy艣膰ca, bo ka偶dy si臋 mo偶e zmieni膰, przemy艣le膰, przemieni膰. Nawr贸ci膰?

Nie chcesz, nie rozumiesz, kiedy si臋 modlimy, albo kiedy do ciebie m贸wi臋 jak do kogo艣 bardzo mi bliskiego, to zg艂o艣, wyjd藕 z sali, znajdziemy inne rozwi膮zanie. Nie podkopuj fundamentu 艣wiata cz艂owieka, nie gotuj dla siebie i swoich najbli偶szych piek艂a. Lub nawet piek艂a dla 艣wiata XXI wieku. Nie t艂umaczcie za ka偶dym razem, sami, lub wasi rodzice i opiekunowie "偶e to taki wiek". Braku wra偶liwo艣ci, przyznania si臋 do siebie, do swojej twarzy, do swojego cia艂a (anoreksja), nie da si臋 t艂umaczy膰 wiekiem dorastania, lub innej cholery. Trzeba wzi膮膰 odpowiedzialno艣膰 za w艂asne s艂owa, czyny, 艣miechy i gesty. Nim b臋dzie za p贸藕no. Nim w lustrze zobaczycie zwierz臋.
Modlitwa ko艅cowa by艂a inna ni偶 przez wszystkie 28 lat mojej pracy. Wyznajmy,jak w ka偶dej mszy 艣wi臋tej, naj艣wi臋tszej ofierze, 偶e potrzebujemy mi艂osierdzia Boga i siebie nawzajem - "Spowiadam si臋 Bogu... i wam bracia i siostry, 偶e bardzo zgrzeszy艂em my艣l膮, mow膮, uczynkiem i zaniedbaniem. Przeto b艂agam ... i was bracia i siostry...".

To nie by艂a zwyk艂a lekcja. To nie by艂 zwyk艂y dzie艅. To nie jest zwyk艂y dzie艅.
Zostali艣my dotkni臋ci tajemnic膮 艣mierci we wsp贸lnocie lokalnej i wsp贸lnocie wiary. Czy ta 艣mier膰 zrodzi wsp贸lnot臋? Jak膮? Czy b臋dzie to wsp贸lnota wiary i 艂aski? Wsp贸lnota wyznania grzech贸w, zaniedba艅 i modlitwy wynagradzaj膮cej? Wsp贸lnota przebaczenia i Mi艂osierdzia?

Klasa trzecia ko艅czy m贸j dzie艅 pracy. Modlitw膮 zacz膮艂em serio - powa偶n膮, szczer膮, jak zwykle. Ale potem zaraz szczerze, jak zawsze, spyta艂em, czy us艂yszeli wielk膮 powag臋 modlitwy? Tak, przyznali. Musia艂em by膰 przejrzysty dzisiaj, jak nigdy. Sta艂a si臋 w艣r贸d nas wielka tragedia. Ba, dzieje si臋 nadal. Ona nas tak szybko nie opu艣ci.
Nie wymkniemy si臋 艂atwo z tego u艣cisku (niepotrzebnej) 艣mierci. Wesz艂a do naszej szko艂y, do naszych klas. Bardziej ni偶 艣mier膰 spod Smole艅ska.
I dalej im, uczniom klasy 3 i samemu sobie, t艂umaczy艂em: nie mo偶emy si臋 nie modli膰, nie mo偶emy nie m贸wi膰 o tym, o czym wszyscy m贸wi膮. Bo tego oczekuje B贸g. Bo je艣li b臋dziemy udawali, 偶e to nas nie dotyczy, to kamienie wo艂a膰 b臋d膮. Taka jest religia. Tym jest religia. Tego uczy religia. Bo religia to B贸g w nas, B贸g mi臋dzy nami. A nie jakie艣 tam co艣, gdzie艣, gdzie nigdy ludzie nie bywali.
Rozda艂em i im kartki. Starczy艂o. I spyta艂em - czy wierzycie, 偶e B贸g jest tutaj? "Mieszkam w Tobie". Przez stworzenie, przez chrzest, przez, przez... Jest, i wszystko widzi, i wszystko wie. On tu jest i widzi i wie, a my mieliby艣my milcze膰? Udawa膰, 偶e to nas nie dotyczy? Mamy cierpie膰 z cierpi膮cymi. P艂aka膰 z p艂acz膮cymi. 艢mia膰 si臋 z radosnymi.
To wszystko jest w nas od urodzenia. Tak nas stworzy艂 B贸g. Takie da艂 nam 偶ycie. Takie sumienie.
Ca艂a trudno艣膰, to w to uwierzy膰. Tak偶e uwierzy膰 w siebie! W dobro, pi臋kno, prawd臋 - w nas.

Pami臋tacie map臋 my艣li, macie j膮 w zeszycie. Wklejcie karteczk臋 na 艣rodku kartki, zr贸bcie map臋 my艣li do "Mieszkam w tobie - Tw贸j B贸g". W waszej g艂owie, my艣lach, sercu jest wi臋cej ni偶 podejrzewacie. Nie 艣pieszcie si臋. Dajcie sobie czas. Patrzcie w tekst, czytajcie wiele razy, dumajcie, my艣li b臋d膮 si臋 rodzi膰. S膮 w was. Jest prawda, pi臋kno, dobro. Dajcie sobie czas. Uwierzcie.

Sprawdzam na koniec. Kto ma wi臋cej ni偶 10? wi臋cej ni偶 15? Dw贸ch uczni贸w ma 18! Czytajcie. Kto ma jeszcze inne, niech dopowie. Dopowiadaj膮.
Dla ch臋tnych mam zadanie - u艂o偶y膰 notatk臋, opowiadanie z wykorzystaniem s艂贸w, skojarze艅 z mapy my艣li. Wersja 艂atwiejsza - wykorzysta膰 par臋. Wersja mistrzowska - wykorzysta膰 wszystkie. Niekt贸rzy z zapa艂em podchwycili wyzwanie. Zobaczymy. Modlitwa ko艅cowa zbiera艂a wszystkie w膮tki w jedno. Bo B贸g jest Jedno艣ci膮.

Zn贸w co艣 dziwnego si臋 ze mn膮 dzia艂o. Nie czu艂em si臋, jakbym wychodzi艂 ze szko艂y. Czu艂em si臋, jakbym wychodzi艂 po jakim艣 niezwyk艂ym nabo偶e艅stwie w Jerozolimie, albo Damaszku, w pierwszym wieku po Chrystusie. Po?

wtorek, 25 stycznia 2011

B贸g 偶ywy i filozofia 1,2

Kto艣 napisa艂 ma艂膮 apokalips臋. Ja spr贸buj臋 ma艂e objawienie. Dzisiejsze.
Od rana nosi艂em si臋 z zamiarem ponaglenia Kevina do odpowiedzi, bo kolejne katechezy ju偶 jutro, zapowiedzia艂em uczniom ci膮g dalszy "Przemiany ..." a tu cisza na linii Glasgow-Strach贸wka. Nosi艂em si臋 jak kura z jajem. Nie jest dla mnie 艂atwe formowanie my艣li po angielsku do kogo艣 z innego 艣wiata i pokolenia. Obchodzi艂em komputer dooko艂a, czasem wciskaj膮c jaki艣 klawisz. I tak klikn膮艂em Facebooka. Pierwsze co zauwa偶y艂em to aktywno艣膰 ksi臋dza Jarka, 艁ochowianina, ksi臋dza 艁ukasza z Wo艂omina, Wsp贸lnoty Samorz膮dowej i innych. Przypadkiem na dole zobaczy艂em kolor zielony i imi臋 Kevin. Cholera, jest na czacie, tego nie przewidzia艂em - nie jestem gotowy na takie sztuczki. Ale si艂a wy偶sza kaza艂a mi, jak samob贸jcy, wpisa膰 co艣. Zacz膮艂em Hi, Kev i szuka艂em nast臋pnych s艂贸w w g艂owie i liter na klawiaturze. A tu ju偶 wyskoczy艂o "hi jozef, how areyou?" Tak pisz膮 wytrawni u偶ytkownicy komunikator贸w, ma艂e litery, i co tam, drobne nie艣cis艂o艣ci s艂u偶膮 szybko艣ci wymiany zda艅.
No tak, on jest bieg艂y w te klocki i na pewno dziesi臋ciopalczasty. Ja pisz臋 dwoma, trzema w porywach. I do tego nie za艂o偶y艂em okular贸w. Wpad艂em w pop艂och, polecia艂em po binokle.
No, ale w ko艅cu o to mi chodzi艂o, Bo偶e prowad藕. W sprawach duchowych got贸w jestem nawet zamkn膮膰 oczy i skoczy膰 w przepa艣膰. Drugie klik i wylecia艂o - "sosrry i did not get the chance to send you a message yet". A mam ci臋! Wystarczy艂o mi ju偶 tylko napisa膰, jakby nigdy nic, jakby to by艂a moja normalka, 偶e czekam, ja i moi uczniowie. Zrobione. Jajo zosta艂o zniesione przy pomocy si艂 zewn臋trznych. W sztukach walki nazywa si臋 to przechwyceniem i pos艂u偶eniem si臋 energi膮 wsp贸艂zawodnika. Hurra! Dopisali艣my jeszcze grzeczno艣ci, 偶e on si臋 cieszy, ja si臋 ciesz臋, czekam, czekamy i vice versa.

W 艣wiecie osobowym Pan B贸g, tzn, Duch 艢wi臋ty jest oczywisty jak matematyka. Zawsze tak by艂o, vide: Anna prorokini i stary Symeon, Andrzej Madej itd. Ka偶dy ma chyba swoje przyk艂ady. Czemu wi臋c tak kiepsko jest z t膮 wiar膮 w 艣wiecie? Chyba z艂膮 koncepcj臋 wiary przekazujemy. Za bardzo 艣wiatopogl膮dow膮. Prosta wiara w 艣wiecie osobowych warto艣ci i osobowych relacji jest jak matematyka. Tak to jest, po prostu. Tak to dzia艂a. Edyt臋 Stein przekona艂y z tak膮偶 pewno艣ci膮 wywody 艣wi臋tej Teresy z Avila (na polecenie spowiednika prowadzi艂a co艣 w rodzaju bloga z XVI wieku). My nadmiernie obwijamy w bawe艂n臋 dogmat贸w, katechizmowych formu艂ek itp. itd. bla, bla, bla. I w tej bawe艂nie, m贸wimy "jest B贸g 偶ywy". Cha, cha, cha. B贸g jest naprawd臋 偶ywy, a bawe艂na jest bawe艂n膮 i ro艣nie na polu. Nie wy艣miewam dogmat贸w, bro艅 Bo偶e - nie chc臋 ekskomuniki - chc臋 tylko zwr贸ci膰 uwag臋 na praktyk臋 katechizacyjn膮, na proporcje tego, co 偶ywe (szczere, ludzkie) w ko艣ciele i tego, co si臋 mocno zakurzy艂o na g贸rnych p贸艂kach biblioteki watyka艅skiej. Podobne dylematy mamy m贸wi膮c o literze i duchu r贸偶norakich praw. Litera d藕wiga ci臋偶ar powi膮zania jednego prawa z drugim, trzecim i z ca艂ym systemem. B贸g w cz艂owieku i cz艂owiek w Duchu 艢wi臋tym jest przypadkiem powszechnym - problem chyba si臋 rodzi przy pr贸bie przerzucenia regu艂 艣wiata osobowego na wszystko co istnieje. K艂opotem s膮 religijne teorie wszystkiego. By膰 mo偶e najbardziej widoczna w dzisiejszym 艣wiecie u fundamentalist贸w islamskich. Wol臋, gdy takiej teorii szukaj膮 fizycy, a w religii kontemplujemy osobow膮 Mi艂o艣膰 w osobowym 艣wiecie.

***

Pani Prz膮dka m贸wi, 偶e 30% polskich dzieci 偶yje w ub贸stwie. B艂a藕ni si臋, b艂a藕ni膮 si臋 - - bo to cytat z konferencji SLD. Jak mo偶na dzieci odrywa膰 od rodzic贸w dla cel贸w stytystyczno-propagandowych?? Tfu, z tak膮 polityk膮.

***
2.
Zostanie tylko B贸g 偶ywy. Filozofia musi poczeka膰. Czeka ju偶 od soboty. Nie ucieknie, jest w poczcie z NY Times, Sunday Review. To by艂 kiedy艣 dobry ruch. Namolna propozycja przysz艂a z automatu, jako spam. Co艣 tkn臋艂o mnie, klikn膮艂em, zaakceptowa艂em i teraz mam, jak znalaz艂.
A B贸g o偶ywa艂 jeszcze wiele razy w ci膮gu dnia. W og贸le to, co duchowe jest bli偶ej nas, ni偶 my艣limy. I jest go du偶o wi臋cej. Wystarczy podnie艣膰 my艣l, lub zrobi膰 co艣 dobrego. Schowa膰 po kim艣 ser ze sto艂u. Szklanki pozmywa膰 w pokoju nauczycielskim.
Pami臋tam rado艣膰 Andrzeja Madeja nad Jeziorakiem, widzia艂, 偶e kto艣 podni贸s艂 czyj艣 sweter i schowa艂 do namiotu, bo sz艂o na burz臋. Patrz,kto艣 bezinteresowny. B贸g jest dobry. W ka偶dym cz艂owieku jest taki B贸g. Mi艂o艣膰 jest bezinteresowna. Dobro jest bezinteresowne. B贸g jest mi艂o艣ci膮. B贸g jest dobrem. Take it for sure.

poniedzia艂ek, 24 stycznia 2011

K+R+J

Prosto ze szko艂y wr贸cili艣my. Od tablicy biegn臋 do klawiatury. Nie wolno mi niczego uroni膰, przegapi膰, zmarnowa膰.

W domu jest tylko 13 stopni. W piecu napalimy, nakarmimy psa. Koty te偶. Tylko napiszemy, bo to wielka gra.
Para buch, raczej dym, ko艂a w ruch, ogie艅 w 偶y艂ach zasyczy. Literki stuk, stuk. Maj膮 o czym, by艂em w szkole.

Patrz臋 na bia艂膮 kartk臋 monitora, s艂owa dobieraj膮 si臋 parami, po trzy, po ile艣. Mia艂bym ochot臋 powiedzie膰, 偶e to sprawa wt贸ra, ale mnie strach oblecia艂 przed mistrzem Cyprianem. Liry – nie zwij rzecz膮 w pie艣ni wt贸r膮. Pierwszoplanow膮 jednak rol臋 gra na blogu to, co si臋 wydarzy艂o, materia zdarze艅. Bia艂a kartka komputera dorzuca co艣 od siebie, przeze mnie. Nie wiem, i nie mnie to s膮dzi膰, czy jedno艣膰 przekazu jest zapewniona stylistycznie, ale osobowo? - na pewno.

W klasie 4 i 6 nie sprosta艂em wyzwaniom, da艂em cia艂a.Pi膮ta mnie jeszcze znosi. W klasie pierwszej by艂o jako-tako, w sumie nie najgorzej. W trzeciej, ku mojemu zdziwieniu, po nie najlepszym dniu, posz艂o bardzo dobrze. Na koniec dnia pracy! Da艂o si臋 wyczu膰 autentyczne otwarcie na prawd臋 i obecno艣膰 Ducha 艢wi臋tego. To si臋 czuje, s艂yszy, widzi. By艂o o m膮dro艣ci i zagadkowo艣ci kol臋dy "M臋drcy 艣wiata". Niekt贸re dzieci (kl.1) m贸wi艂y, 偶e j膮 znaj膮, 艣piewaj膮, kto艣 s艂ucha z p艂yty, ale nigdy nie rozumia艂y. W klasie 3 te偶 zrodzi艂y si臋 pytania : dlaczego ju偶 przy urodzeniu Jezusa m贸wi艂o si臋 o 艣mierci, czy mo偶e jeszcze wcze艣niej, ju偶 w ci膮偶y, albo nawet w s艂owach Zwiastowania-Pocz臋cia Jezusa. Ci膮偶a jest dla nich najnormalniejszym stanem kobiety. Maj膮 m艂odsze rodze艅stwo, rozumiej膮 wi臋cej ni偶 my im ple, ple, np. w podr臋cznikach. By艂o te偶 pytanie o pocz膮tek pocz膮tk贸w, czyli co by艂o, gdy Pana Jezusa nie by艂o, to kto stworzy艂 Jego, kt贸ry wszystko stworzy艂. To pytanie wraca jak bumerang. Pierwszy raz zada艂o je jakie艣 dziecko na spacerze w Murzasichlu, na rekolekcjach Rodzin Nazareta艅skich, z 15 lat temu.

Pr贸bowa艂em w starszych klasach (4,5,6) stykn膮膰 z nimi (uczniami) 艣wiadectwem Rachael. Przyn臋ta zosta艂a rzucona. Najdalej zarzuci艂em w pi膮tej. Na tablicy widnia艂o s艂owo AMEN - ostatni akord modlitwy pocz膮tkowej. Czy mo偶e sta膰 si臋 s艂owem pierwszym? Prawdziw膮 postaw膮 (filozofi膮) 偶yciow膮? Wysz艂o na to - sami potwierdzili brakiem wypowiedzi - 偶e daleka tam droga. W ciszy nie powsta艂y 偶adne my艣li i pytania, kt贸re da艂y by si臋 nazwa膰. Komu, czemu wi臋c powiedzie膰 "Amen"? Moj膮 my艣l膮 w ciszy przed krzy偶em by艂o, 偶eby lekcje by艂y ciekawe. 呕eby je zhumanizowa膰, jak nazywa to Mario Rinvolucri z Pilgrims School of English. Gdyby偶 uda艂o si臋 uczni贸w bardziej zaktywizowa膰, wyzwoli膰 w nich kontrolowaln膮 interaktywno艣膰.
Prosi艂em o modlitw臋 Rachael, Kevina i wszystkich odwiedzaj膮cych ich strony na Facebooku, za siebie i moich uczni贸w. Wyzna艂em to przed klasami. Wci膮gam ich w mi臋dzynarodowy wymiar wiary w Jezusa Chrystusa. Ci膮gle chyba 偶ywotny jest w艣r贸d rodak贸w ba艂amutny i nieprawdziwy slogan z czas贸w PRL, 偶e "wiara, to sprawa prywatna".
Wierz臋 w modlitw臋. Jej skuteczno艣膰 jest intersubiektywnie weryfikowalna. Modlitwa ma nie tylko wymiar mistyczny, ale i spo艂eczny. By艂em dzisiaj silny Rachael膮 i Kevinem.

Przemiana Kevina sta艂a si臋 has艂em. Jej graficzna ilustracja (mojego autorstwa) - piktogramem. Dwa ko艂a, mniejsze i wi臋ksze, ze strza艂kami. Z mniejszego id膮 strza艂ki na zewn膮trz, w wi臋kszym do wewn膮trz. W wi臋ksze wpisany jest jeszcze symbol IHS, w k贸艂ku z promieniami, jak ze stroju pierwszokomunijnego. P臋dzisz na zewn膮trz i ci臋 ubywa. Odkryj g艂臋bi臋 w sobie, a rozszerzysz si臋 bardzo. Jest w tym co艣 ze 艣w. Augustyna. Jak i cz臋sto powtarzane zdanie - "nie ma wiary bez my艣lenia".

Wracaj膮c korytarzem z klasy 4, do pokoju nauczycielskiego czu艂em obecno艣膰 innych. By艂em silny Kevinem, Rachael膮, Jakubem. Dlaczego nie tymi, kt贸rzy s膮 tak blisko? Z kt贸rymi 偶yjemy tutaj ju偶 21 lat?
Jak my mogliby艣my by膰 silni sob膮? GDYBY NAS CO艢 OTWORZY艁O. I dalej sobie my艣la艂em - co nas czyni mocnymi do 偶ycia nawet trudnego? WSP脫LNOTA. Wsp贸lnota za艣 rodzi si臋 z dobrowolnego i 艣wiadomego przyj臋cia daru. Kevin, Rachael, Jakub i ja wyznali艣my przed 艣wiatem, 偶e wierzymy Jezusowi z Nazaretu i jest On dla nas niedo艣cig艂ym, ale bardzo bliskim mistrzem. Nie ma wyznania - nie ma wsp贸lnoty! Gdzie偶 te miliony chrze艣cijan?Gdyby by艂y, 艣wiat by艂by inny.
Zajrzyjcie na strony K+R+J, a zobaczycie.

Klasa 5 dojecha艂a w "przemianie Rachaeli" do znaczenia s艂贸w, jakie us艂ysza艂a s艂uchem wewn臋trznym na imprezie 21 stycznia 2007 "stworzy艂em ci臋 do wi臋kszych rzeczy". W domu maj膮 napisa膰 scenariusz dla bohaterki na 4 lata, do dzisiaj.
Ja pisa膰 nie musz臋, wiem to z jej konta na Fb. Mnie fascynuje spos贸b w jaki Rach opisa艂a swoje prze偶ycie kluczowe (nb. pytania kluczowe w szkole SUS-OK). Fascynuje mnie bardzo, bo 偶ywcem przypomina moje prze偶ycie z Kodnia. Pe艂na intersubiektywna weryfikowalno艣膰. Madej musi mie膰 takich tysi膮ce.
Swoja drog膮 zadziwia mnie, 偶e poprzez Fb dociera do mnie tematyka wynagradzenia za grzechy, zjednoczenia z Bogiem itd. Reparation, atonement and satisfaction, and thus belonging to some of the deepest mysteries of the Christian Faith.

艢wiadectwo Rach stawia mi przed trybuna艂em pami臋ci kt贸r膮艣 z kolei noc czuwania w Legionowie. Mia艂em wtedy w sobie tyle 艣wiat艂a, 偶e zdoby艂em si臋 na odwag臋 m贸wienia w imieniu Boga - "Bogu podoba si臋 nasza obecno艣膰... B贸g chcia艂, 偶eby艣my si臋 tutaj zgromadzili..., B贸g musi si臋 cieszy膰 z naszej modlitwy... itp". Wtedy i tylko wtedy. Cho膰 zaraz sobie my艣l臋, czy i dzi艣 nie przysz艂o ma艂e 艣wiate艂ko dla takiej mowy. Wtedy, gdy w 3 klasie t艂umaczy艂em, 偶e B贸g mo偶e si臋 teraz narodzi膰 w nas, w cz艂owieku. 呕e gdyby kto艣 spyta艂 - jak M臋drcy Heroda - o miejsce, o drog臋, to nie m贸g艂bym wskaza膰 偶adnej szopy, ani miasta. Da艂bym adres na Turkmenistan, na osob臋 AM. I... na ka偶dego z nas. I to mog臋 po paru godzinach powt贸rzy膰 z moc膮: tak, B贸g mo偶e si臋 narodzi膰 tylko w cz艂owieku. Nie szukajcie go w kosmologii i w teorii wszystkiego. Tam te偶 jest, ale g艂贸wnie w cz艂owieku. Tu jest dzisiaj Jego Betlejem. A na drzwiach mog臋 dzisiaj dopisa膰: K+R+J.

W sto艂贸wce szkolnej pokrzepi艂em si臋 my艣l膮, 偶e mo偶e znak krzy偶a, jaki robi臋 publicznie przed jedzeniem b臋dzie mi policzony na S膮dzie Ostatecznym. Cho膰 tyle dobrego robi臋 jako nauczyciel :-)

niedziela, 23 stycznia 2011

Nape艂nijcie si臋 rado艣ci膮 :-)

Jestem zm臋czony sob膮. C贸偶 wi臋c z tego? Chcia艂bym ca艂kowicie by膰 zjednoczony z najwy偶szym dobrem. Pisz臋 z ma艂ej litery, 偶eby wykaza膰 naturalno艣膰 tego do艣wiadczenia. Gdybym napisa艂 z wielkiej, a jeszcze gorzej, gdybym napisa艂, 偶e z Bogiem, niekt贸rzy machn臋li by r臋k膮, 偶e s膮 to pobo偶no艣ci, albo nawet pobo偶ne dyrdyma艂y. 呕e jest to ca艂kowicie wydumane, lub wr臋cz, 偶e nie ma czego艣 takiego - takich mo偶liwo艣ci. 呕e moje marzenie jest z kategorii ca艂kiem nierealnych.
C贸偶 mi pozostaje?
Po pierwsze, zajrz臋 na koniec tego wpisu do dzisiejszych czyta艅. Przejrz臋 si臋 w s艂owach objawionych natchnionym autorom. Objawione natchnionym, to tak偶e chyba tautologia.

Pisz臋 z ma艂ej litery to, co jest moim rozumowaniem. Poszukuj臋 ci膮gle w艂a艣ciwej metody, w艂a艣ciwego j臋zyka. Rozum i wiara musz膮 i艣膰 w parze. S膮dz臋, 偶e wielu m艂odych ludzi dystansuje si臋 od religii, boj膮c si臋 uw艂acza膰 niejako rozumowi. Wed艂ug mnie jest to skutkiem tradycjonalistycznego pojmowania religijno艣ci. Taki obraz dominuje w polskiej katechezie szkolno-domowej i parafialno-liturgicznej. A wiara (i religia) pi臋knieje do艣wietlona rozumem. Sob贸r Watyka艅ski II i jego wierny realizator Jan Pawe艂 II zachwycili miliony. Opowiadam si臋 za ta wersj膮 chrze艣cija艅stwa. W moim 偶yciu te偶 do艣wiadczy艂em dylemat贸w zwi膮zanych z tradycjonalistyczn膮 religijno艣ci膮. Czu艂em, 偶e mnie uwiera. Jakbym si臋 wstydzi艂 chodzi膰 w przyciasnym ubranku. To by艂y moje wczesne lata dwudzieste. Nie zosta艂em jednak bez ratunku ze strony Opatrzno艣ci. Wyrazi艂o si臋 to symbolicznie w rozstaniu z Rodzin膮 Rodzin i przej艣ciu do duchowo艣ci Taize. Zosta艂em w Ko艣ciele. Wi臋cej, zosta艂em jego katechet膮. Co prawda, prowadz臋 odt膮d sta艂y wewn臋trzny sp贸r z pobo偶no艣ci膮 tradycjonalistyczn膮. Nie lubi臋 dekoracji w ko艣ciele i chowania wszystkiego (obwijania) w dewocyjn膮 niby-mow臋.

No wi臋c, jestem zm臋czony sob膮. Nijako艣ci膮, lenistwem, bezradno艣ci膮, niemoc膮, z艂o艣liwo艣ci膮, z艂o艣ci膮, nudziarstwem (?), brakiem perspektyw. Tak偶e materialn膮 n臋dz膮, rodz膮c膮 nieustanne k艂opoty. Wi臋c chcia艂bym po艂膮czy膰 si臋, zjednoczy膰 z kim艣, kto jest przeciwie艅stwem - sam膮 genialno艣ci膮, wiecznym dzia艂aniem, najwi臋ksz膮 moc膮, wspania艂omy艣lnym altruizmem, samym dobrem, nowo艣ci膮 ci膮gle ods艂anianej m膮dro艣ci, niesko艅czono艣ci膮. Wszyscy pedagogowie i psycholodzy powtarzaj膮, 偶e warto mie膰 marzenia. Mam. W religii moje marzenie nazywa si臋 zjednoczeniem (mistycznym) z Bogiem. Chc臋. Marz臋. Pomodl臋 si臋.
Tutaj doprowadzi艂 mnie rozum. Dalej ju偶 chyba mo偶e i艣膰 tylko wiara. 呕e najwy偶szym dobrem osobowym jest B贸g. 呕e jest dost臋pny. 呕e jeste艣my stworzeni na Jego obraz i podobie艅stwo. 呕e najwierniejszym Jego obrazem jest Jezus. 呕e B贸g daje si臋 nam w Tr贸jcy. W Boga Ojca Stworzyciela wierzymy. Syna - widzieli艣my (jako r贸d cz艂owieczy). Ducha 艢wi臋tego poznajemy w dzia艂aniu na wiele sposob贸w. Bez Niego nie mo偶emy si臋 modli膰 (ani napisa膰 trzech zda艅 wcze艣niejszych):-)

Wi臋c a偶 tutaj doprowadzi艂 mnie rozum. Wiara podpowiada, 偶eby si臋 modli膰 i was prosi膰 o modlitw臋. Co by艂oby i z korzy艣ci膮 dla was, bo widzieliby艣cie cz艂owieka doprowadzonego do zjednoczenia z Bogiem i mieliby艣cie sami w tym udzia艂. Czy偶 mo偶na wymy艣li膰 lepsz膮 matematyk臋? Matematyk臋 uczestnicz膮c膮 :-)

Wczoraj poprzez Internet mia艂em uczestnictwo w jedno艣ci i ... 艣wi臋to艣ci zbawionego 艣wiata. Dzi臋ki Kevinowi z Glasgow zwr贸ci艂em uwag臋 na post Rachael z Lincoln, Nebraska, USA. Napisa艂em jak膮艣 "note" klikn膮艂em "add as friend", odpowied藕 "accepted" otrzyma艂em natychmiast! M贸j rekord na Fb. Tak szybko to tylko Duch 艢wi臋ty dzia艂a艂 do tej pory:)
Nie mog臋 dot膮d odnale藕膰 mojej "note", bo gubi臋 si臋 na Fb, a Kevin zd膮偶y艂 klikn膮膰, 偶e "like" m贸j wpis. Bo偶e, pom贸偶 mi w tej nawigacji. Warto. Dziej膮 si臋 pi臋kne rzeczy. NA 艢WIADECTWO, 呕E DUCH TCHNIE, K臉DY CHCE, TAK呕E Z U呕YCIEM INTERNETU.

B贸g da艂 przedsmak zjednoczenia w ma艂偶e艅stwie. Kt贸re trwa pomimo n臋dzy ma艂偶onk贸w. Ma艂偶e艅stwo nie jest dla wygody i przyjemno艣ci. Jest dla u艣wi臋cania i zbawienia. Ja u艣wi臋cam Gra偶yn臋 swoja n臋dz膮, niestety. Wola艂bym oczywi艣cie u艣wi臋ca膰 swoj膮 doskona艂o艣ci膮. Sp贸jrzcie na mnie m臋偶owie, a nape艂nicie si臋 rado艣ci膮. Pewnie ka偶dy z was jest lepszy ode mnie.

Czytania przejrza艂em. Chwyci艂y mnie fragmenty:
- upokorzy艂 [Pan] krain臋 Zabulona i krain臋 Neftalego
- mieszka艅com cienistej krainy 艣mierci 艣wiat艂o wzesz艂o
- obchodzi艂 ca艂膮 Galile臋, nauczaj膮c w tamtejszych synagogach, g艂osz膮c Ewangeli臋 o kr贸lestwie i lecz膮c wszelkie choroby i wszelkie s艂abo艣ci w艣r贸d ludu.

sobota, 22 stycznia 2011

Z perspektywy "wczorajszego dnia"





Wczorajszy dzie艅 istnieje bardzo niestabilnie. Nie ma go ju偶 w艂a艣ciwie, jestem ja, kt贸ry go prze偶y艂em i zapami臋ta艂em.
By艂em na II Mazowieckim Kongresie Lokalnych Grup Dzia艂ania, w Pa艂acu w 艁ochowie. Materia艂y przygotowane przez organizator贸w, notatki, zdj臋cia i skojarzenia poprowadz膮 moj膮 my艣l.
W艣r贸d uczestnik贸w byli przedstawiciele grup nie tylko z Mazowsza i Polski, ale tak偶e z Litwy, Estonii, Finlandii, Hiszpanii i Portugalii. O LEADERZE nigdy dosy膰 dyskusji w Europie. Chodzi o rozw贸j teren贸w wiejskich, co jest problemem nie tylko u nas. Nie b臋d臋 tutaj pisa艂 sprawozdania, jest na to miejsce na stronach LGD i w biuletynie. Niech mnie prowadzi "wczorajszy dzie艅".
艁och贸w mnie zadziwia. Mam nieodleg艂e wspomnienia ruin. Dzisiaj zadziwia mnie odrestaurowanym pa艂acem. Innych zadziwiaj膮 moje wspomnienia o ruinach. Nie po to jest 艣wiat艂o, by pod korcem sta艂o. 艁och贸w 艣wieci Norwidem. Pani profesor Ma艂gorzata Szeja z miejscowego liceum ma nowsze ustalenia, co do panny Stanis艂awy. Pytajcie, szukajcie.

Do ka偶dego programu konferencji w 艁ochowie dopisywa艂bym punkt: Cypriana Norwida spojrzenie na 偶ycie na wsi (PROW). Zreszt膮 ka偶dy program renowacji, rewitalizacji, zw艂aszcza projekty pr贸buj膮ce odtwarza膰 warunki 偶ycia z dawnych epok, u Norwida mog膮 znale藕膰 najdalsz膮 i najpe艂niejsz膮 perspektyw臋. A偶 po trzy dzielne niewiasty :-)
Nieobecno艣膰 Norwida m贸wi o niedoskona艂o艣ciach obecnego podej艣ci膮 LEADER w Polsce. Chyba zrozumia艂bym si臋 w tym punkcje z prelegentem z Finlandii, Petrii Rinne, prezesem ELARD. Podkre艣la艂 on, 偶e LRADER to bardziej metoda, ni偶 finansowanie. U nas ci膮gle pieni膮dze wyznaczaj膮 perspektyw臋. A wie艣 mo偶e by膰 pomocna w bardziej fundamentalnych kwestiach np. rozumienia przesz艂o艣ci.

Gdyby norwidowskie spojrzenie na wie艣 i dzisiejszego LEADERA przewa偶a艂o, pewnie zosta艂bym na Uroczysty Wiecz贸r w pa艂acu. Pewnie by艂o 艂adnie, smacznie,weso艂o i kulturalnie. Jarek Supera zapowaiada艂 niespodziank臋 艣wiatowego formatu.
Maj膮c za sob膮 ma艂o-sprawny samoch贸d, jeszcze mniej sprawny dom i nietypowy drogowy znak zapytania "czy si臋 uda tym razem" na wiejskiej, b艂otnistej drodze - wr贸ci艂em na wie艣, w przesz艂o艣膰.

***

Przed wyjazdem do 艁ochowa poczyni艂em notatki:
- duchowy komponent wszelkich dzia艂a艅 (projekt贸w, program贸w). Upieram si臋, 偶e ka偶de ludzkie dzia艂anie musi mie膰 komponent duchowy. Trzeba go tylko zdj膮膰 z miejsc, ludzi, zwyczaj贸w... A bez niego nie stanie si臋 nic, z tego co si臋 stanie
- wok贸艂 mas臋 zagro偶e艅: niesprawno艣ci sprz臋towe, brak pieni臋dzy na przejazd, na remont, albo na leczenie itp.
- poczucie bezpiecze艅stwa p艂ynie tylko ze sfery duchowej, z domu i rodziny
- umiem dzia艂a膰 tylko z lud藕mi, z kt贸rymi po艂膮cz膮 mnie warto艣ci duchowe, np. przyja藕艅 :-)
- wi臋c nie jest tak 藕le, tzn, 偶e jestem jeszcze obywatelem jakiej艣 krainy, bo czasami ju偶 my艣la艂em, 偶e 偶adnej
- ale po偶ytek ze mnie niewielki - umiem tylko s艂ucha膰, patrze膰 i przekazywa膰 w refleksyjnym opakowaniu dalej
- z nieustannym niedoborem finansowym tym bardziej jeste艣my uwra偶liwieni i zdani na wymiar egzystencjalny. Dobrobyt jest jak banda偶, albo balsam odgradzaj膮cy od 艣wiata realnego. Zabalsamowane bywaj膮 mumie.

Co le偶y mi臋dzy Annopolem a 艁ochowem, 偶e tak ci臋偶ko wyjecha膰, tak dobrze tam poby膰 i tyle przywozi si臋 z powrotem? To jeden z atrybut贸w Rzeczpospolitej Norwidowskiej.

PS.
Te same miejsca inna por膮 roku s膮 tu ;-)

czwartek, 20 stycznia 2011

S艂owo na dzi艣


Nic z siebie nie napisz臋. Taki dzie艅. Ale zawsze jest pod r臋k膮 mateusz.pl. Dzisiejsze czytania liturgiczne. S艂owo jest 藕r贸d艂em 偶ycia nawet w taki dzie艅. Jest nie艣miertelne i ponadczasowe. Jezus mo偶e zbawia膰 na wieki tych, kt贸rzy przez Niego zbli偶aj膮 si臋 do Boga, bo zawsze 偶yje, aby si臋 wstawia膰 za nimi. To 艣wiety Pawe艂, nie ja.

"Sz艂o do Niego mn贸stwo wielkie na wie艣膰 o Jego wielkich czynach. Wielu bowiem uzdrowi艂 i wskutek tego wszyscy, kt贸rzy mieli jakie艣 choroby, cisn臋li si臋 do Niego, aby si臋 Go dotkn膮膰. Tote偶 poleci艂 swym uczniom, 偶eby 艂贸dka by艂a dla Niego stale w pogotowiu, ze wzgl臋du na t艂um, aby si臋 na Niego nie t艂oczyli".

Jak si臋 cisn膮膰, ale nie t艂oczy膰? To tylko redakcja i t艂umaczenie. Czasem bawi臋 si臋 s艂owami, ale teraz wyznaj臋 szczer膮 prawd臋: chcia艂bym by膰 jednym z mn贸stwa. Chc臋 si臋 cisn膮膰, nie lubi臋 si臋 t艂oczy膰.

Chcia艂bym, 偶eby moje dzieci i jak najwi臋cej ludzi na 艣wiecie mia艂o nawyk zagl膮dania do czyta艅 na ka偶dy dzie艅 i znajdowali w nich sens dla siebie.

艣roda, 19 stycznia 2011

Hej kol臋da, kol臋da

"Kol臋da" w dzisiejszym znaczeniu, to i pie艣艅 bo偶onarodzeniowa i zwyczaje. 艢wieckiego kol臋dowania i ksi臋dzowego (nie poprawia膰) chodzenia po domach.
Wikipedia podaje, 偶e "Kol臋da" ma swe 藕r贸d艂a w obchodach rzymskich calendae. By艂 to szczeg贸lny dla Rzymian pierwszy dzie艅 miesi膮ca, poniewa偶 1 stycznia, pocz膮wszy od 153 roku przed narodzinami Chrystusa, konsulowie rzymscy obejmowali sw贸j urz膮d. Z czasem, od 46 roku, dekretem Juliusza Cezara 1 stycznia zosta艂 oficjalnie og艂oszony jako pocz膮tek roku administracyjnego. Z tej okazji w Rzymie odwiedzano si臋, sk艂adano sobie wzajem podarki, 艣piewano pie艣ni. Zwyczaje te przej臋艂o chrze艣cija艅stwo, 艂膮cz膮c je z okresem Bo偶ego Narodzenia, uwa偶anym za pocz膮tek rachuby nowego czasu.
Kol臋da w swym pierwszym znaczeniu by艂a zatem noworoczn膮 pie艣ni膮 powitaln膮 i pochwaln膮 na cze艣膰 gospodarzy, przekazywa艂a 偶yczenia szcz臋艣cia i pomy艣lno艣ci".

Ja dopisz臋 swoje znaczenie - jest to spos贸b na dzielenie si臋 wiar膮 i jej wyznawanie, nawet dla tych, w kt贸rych wiara ledwo si臋 tli. Zwo艂ujmy si臋 na wsp贸lne kol臋dowanie. Rozpoznawajmy si臋 po ilo艣ci znanych kol臋d i zwrotek.

Bardzo si臋 ba艂em dzisiejszych katechez. Taki dzie艅, mo偶e pogoda? Ale szed艂em do szko艂y jak Izaak, albo jego ojciec, na miejsce sk艂adania ofiary. Przecie偶 troch臋 wierz臋, pewnie nie wi臋cej jednak, jak gorczyca w ziarnach, czyli nasionach. Rozja艣nienia przysz艂y nagle. "Musz臋 ich spyta膰 wprost. Musz臋 sprowadzi膰 sytuacj臋 w klasie do podobnych z Ewangelii". Ja wierz臋, 偶e to Jezus wchodzi z katechet膮 do klasy. Wierz臋, 偶e to B贸g prowadzi katechez臋, pos艂uguj膮c si臋 s艂abym cz艂owiekiem. Z t膮 prawd膮 musz臋 przekroczy膰 pr贸g... nadziei, 偶e tym razem si臋 uda. Pr贸g ka偶dej klasy. Niech oni, uczniowie, zobacz膮, nie we mnie, w spotkaniu katechetycznym, Jezusa nauczaj膮cego w przypowie艣ciach. A bez przypowie艣ci nie m贸wi艂 im niczego.

T膮 my艣l膮 silny wszed艂em do klasy pi膮tej. Dostali dwa zadania:
1) wyobrazi膰 sobie Jezusa wchodz膮cego do klasy i opisa膰, jak wygl膮da艂by, jak by艂by ubrany
2) o co chcieliby Go zapyta膰

Co do ubioru, opowiedzieli si臋 za strojem znanym z obrazk贸w, czyli historycznym. Pytania powt贸rzyli mniej wi臋cej za pierwsz膮 wypowiedzi膮, "czy bardzo cierpia艂e艣 na krzy偶u".

Zmierzy艂em ich wyobra藕ni臋 i odwag臋 my艣lenia i wynik nie by艂 zbyt wielki. Dostali trzecie zadanie, z kategorii ratunkowych - "przypomnijcie sobie, o co prosili, pytali wsp贸艂cze艣ni Jezusowi mieszka艅cy Ziemi 艢wi臋tej". Wymi臋kli. Dostali prac臋 domow膮 - "do poniedzia艂ku maj膮 przeczyta膰 kt贸r膮艣 z Ewangelii. Z podpowiedzi膮, 偶e 艁ukasza jest najprostsza, Jana najtrudniejsza.

W "zer贸wce" posz艂o fajnie. O osio艂ku, kt贸ry tez mia艂 wa偶n膮 rol臋 do odegrania w historii Bo偶ego Narodzenia. Ni贸s艂 Maryj臋 w 9-tym miesi膮cu ci膮偶y, a potem Maryj臋 z niemowl臋ciem w drodze przez pustyni臋, do Egiptu, 500 km. Niekt贸rzy maluj膮c, rysuj膮c, 艣piewali kol臋dy. By艂 m贸j wtr臋t o pisaniu ikon, o po艣cie i modlitwie ich autor贸w. I o Weronice - vera icon, prawdziwym obrazie. Zd膮偶y艂em nawet porozmawia膰 z Mirk膮, o kurpiowskiej kaplicy Prymasa Tysi膮clecia w Choszcz贸wce, gdzie wisi gobelin Marysi z Weso艂ej o tematyce bo偶onarodzeniowej. Ot, takie skojarzenia katechetyczne starego katechety. Dosta艂em tak偶e owocow膮 herbat臋. Deo gratias!

Przed klas膮 6 mam kilkadziesi膮t minut na przygotowanie. Poszuka艂em w Internecie tekstu o Choszcz贸wce dla Mirki i zajrza艂em na konto Kevina na fb. I pomoc dosta艂em. Kevin zaprasza na event. Wydrukowa艂em i do nich poszed艂em. Nie by艂em sam. Mia艂em jakby asystenta. Niech m艂ody cz艂owiek, Ja艣ka kolega z uniwersytetu w Glasgow, czyli 艂a艅cuch ogniwa m艂odo艣ci, w kt贸rym jest i nasza szko艂a, przem贸wi do nas. Niech nas wci膮gnie w te dzia艂ania. Niech nas porwie. Jak偶e potrzebujemy wstrz膮su. Niech przyjdzie z Glasgow, z Warszawy, z Bolonii, z Meksyku (c贸rka kole偶anki nauczycielki jest za Atlantykiem na wymianie). Niech m艂odzi si臋 przebudz膮. Niech wezm膮 odpowiedzialno艣膰 za wsp贸艂kszta艂towanie naszego otoczenia kulturowego (w tym religijnego).

W klasie 6-tej s艂uchali. Byli dobrze usposobieni, a偶 dziw. Dziw mia艂 przyczyn臋 - pogaw臋dk臋 wychowawcz膮 Emilii. Uda艂o si臋 nawet przeprowadzi膰 klasowy komponent oceny na semestr. Dobrze, 偶e dziw wyszed艂 akurat przed moj膮 lekcj膮. Jest si臋 do czego odwo艂a膰 - wszyscy widzieli艣my, 偶e mog膮, 偶e mo偶ecie by膰 OK. Odwa偶y艂em si臋 rzuci膰 "na odchodne" pytanie w powietrze - "a mo偶e i my zrobimy spotkanie modlitewne. Kr贸tsze, ni偶 w Glasgow, w kaplicy akademickiej?". Czekam na echo.

Jeszcze mia艂em lekcj臋 w klasie 1-szej. Te偶 by艂o OK. I czmychn膮艂em do domu, na niespodziewan膮 kol臋d臋. Gra偶yna mnie zast膮pi艂a w kl.4 i 3. Kol臋dy zawsze s膮 u nas niespodziewane. Przyje偶d偶aj膮 ksi臋偶a z Jadowa, z kt贸rym zwi膮zku nie mamy. Zareagowa艂em na telefon od s膮siadki. By艂 u nas, po b艂ocie, sam dziekan.

Kevin przys艂a艂 na fb pytanie "czy jestem krewnym Janka".
JAK JA SI臉 CIESZ臉 Z KA呕DEGO DOBREGO KONTAKTU Z PRZYJACI脫艁MI, KOLEGAMI, ZNAJOMYMI NASZYCH DZIECI. Czemu? Bo to jest przyczynek wzmacniaj膮cy moj膮 filozofi臋 jedno艣ci. Jedno艣膰 偶ycia to m.in. 艂a艅cuch pokole艅. Pierwszy raz prze偶y艂em mocno t臋 prawd臋 przygotowuj膮c katechez臋 dla klasy 7 w parafii Mi艂osierdzia Bo偶ego w Legionowie, 23-25 lat temu. Temat by艂 o rodzinie, podpowiedzi膮 kt贸ry艣 psalm, w kt贸rym znalaz艂em zdanie, 偶e "B贸g daje z pokolenia na pokolenie". Psalm 78 te偶 jest dobry. Pami臋tam jak t艂umaczy艂em w salce pod star膮 kaplic膮 Mi艂osierdzia, 偶e B贸g daje ka偶demu, nikogo nie omija, ale trzeba szuka膰 w d艂u偶szym okresie czasu. Z pokolenia na pokolenie. Ciesz臋 si臋 wi臋c, gdy nasze dzieci odnajduj膮 dobrych, m膮drych znajomych i przyjaci贸艂 w swoim pokoleniu. I - jako ojciec - chc臋 im wszystkim dzi臋kowa膰. Wtedy, jak widzicie, i moja praca nabiera wigoru :=)

Co przeszkadza w tworzeniu si臋 opinii publicznej w Strach贸wce. Zamkni臋cie, l臋k przed publicznym ujawnieniem swoich pogl膮d贸w, chyba na wszystko. Eh, kiedy nast膮pi pokoleniowa zmiana warty. Ale od kogo ci m艂odzi mieliby si臋 nauczy膰 otwarto艣ci i odwagi my艣lenia (na g艂os)? Mo偶e od Kevina?

Ciekawe, 偶e dzisiaj i Gra偶yna i ja mieli艣my sen o Andrzeju Madeju. Ja organizowa艂em jakie艣 pielgrzymki do misjonarza-aposto艂a Azji. Widzia艂em we 艣nie jego pok贸j i okolice. Spotykali艣my tam prostych, szczerych ludzi - ko艣ci贸艂 ewangeliczny, nie obci膮偶ony nadmiarem ludzkich zwyczaj贸w, tradycji i skomplikowanych obaw ponad prost膮 wiar臋 .

wtorek, 18 stycznia 2011

Katecheza w szkole, katecheci i metodologia objawienia

Ka偶dy u偶ywa j臋zyka, jak umie. 艢wi臋ty Pawe艂 cz臋sto bywa poetycki "aby ka偶dy z was okazywa艂 gorliwo艣膰 w doskonaleniu nadziei, a偶 do ko艅ca. Nadziei, kt贸ra przenika poza zas艂on臋. Trzymajmy si臋 jej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy."
A ja m贸wi臋 o metodologii objawienia. Mia艂em ju偶 wczoraj, ale mi umk艂o (nie poprawia膰 pisowni). Tak to jest. Mamy co艣 wa偶nego, ale nie ma mo偶liwo艣ci zapisania i umyka. Czasem si臋 przypomni. Jak mnie wczoraj, ale te偶 za p贸藕no, 偶eby dopisa膰 do posta, kt贸ry ju偶 偶y艂 w艂asnym 偶yciem. Wi臋c przechowa艂em na w艂asnym dysku, pod poduszk膮. Albo w艂asnych p贸艂kulach, na poduszce.

Czu艂em, 偶e czego艣 brakuje. Bo to nie tylko to, co si臋 wydarzy艂o, ale i skutek, cho膰by na mnie. Trzeba wszystko uwa偶nie obserwowa膰. Podmiotowo-przedmiotowo. Patrz: pomiot i dope艂nienie, zbi贸r i jego dope艂nienie, albo odwrotno艣膰 liczby.
Wi臋c czu艂em, 偶e jest jeszcze co艣 wa偶nego. By艂o we mnie. Tak bywa z objawieniem (prywatnym). Kiedy艣 sta艂em jak s艂up soli po spotkaniu ksi臋dza Iwanickiego w Alejach Jerozolimskich w warszawie, po komunii na mszy w Kodniu, spowiedzi u ksi臋dza Jana Twardowskiego itd. Wielkie prze偶ycia pojawiaj膮 si臋 ni st膮d, ni zow膮d i nie opuszczaj膮 naszej ziemskiej skorupy od razu. Przez jaki艣 czas jeste艣my napromieniowani 艣wiat艂em z wysoka. Tak dzia艂aj膮 na mnie katechezy. Tak by艂o wczoraj. Wiem, 偶e sta艂o si臋 co艣 wa偶nego. Nikt nie musi mi wierzy膰. Wa偶niejszy jest j臋zyk fakt贸w, ni偶 moje s艂owa. On was przekona.
Postronni mog膮 si臋 dziwi膰 i wydziwia膰 - "jak to, ten grzesznik?", ale B贸g nie ma wzgl臋du na osoby, co zapisane jest w Pi艣mie :-)

Skutkiem mniej po偶膮danym podobnych prze偶y膰 jest wyobcowanie.

Kim jest katecheta w szkole? Znakiem innego 艣wiata. Nie jest przedmiotowcem. On uczy g艂贸wnie o 艣wiecie rzeczy niewidzialnych. Z jakim przestajesz, takim si臋 stajesz.

Mo偶emy si臋 modli膰 o podobne i inne prze偶ycia i 艣wiat艂o wewn臋trzne do ich rozumienia - "Niech Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa, przeniknie nasze serca swoim 艣wiat艂em, aby艣my wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powo艂ania".
A Jezus w swoim nauczaniu u偶ywa odwo艂ywania si臋 do pami臋ci zdarze艅 przesz艂ych i rozumowania. Nie ma wiary bez my艣lenia. Wiara i rozum musz膮 i艣膰 w parze.
"Jezus im odpowiedzia艂: Czy nigdy nie czytali艣cie, co uczyni艂 Dawid, kiedy znalaz艂 si臋 w potrzebie, i by艂 g艂odny on i jego towarzysze? Jak wszed艂 do domu Bo偶ego za Abiatara, najwy偶szego kap艂ana, i jad艂 chleby pok艂adne, kt贸re tylko kap艂anom je艣膰 wolno; i da艂 r贸wnie偶 swoim towarzyszom. I doda艂: To szabat zosta艂 ustanowiony dla cz艂owieka, a nie cz艂owiek dla szabatu. Zatem Syn Cz艂owieczy jest panem szabatu."

Ko艣ci贸艂 te偶 jest dla cz艂owieka, a nie cz艂owiek dla Ko艣cio艂a. Nie l臋kajcie si臋 :-)

poniedzia艂ek, 17 stycznia 2011

Objawienia w gminie Strach贸wka

Ju偶 przed wyjazdem chcia艂em pisa膰. 呕e czekam na Boga. To znaczy, na jednoznaczne Jego podpowiedzi, jak poprowadzi膰 katechezy. Spr贸bujcie wej艣膰 w moj膮 sk贸r臋, albo w moje buty, a sami si臋 przekonacie. Na katechezie nie wystarczy program i najlepsze nawet metody i pomoce dydaktyczne. Bez Boga ani do proga. Wi臋c chcia艂em zapisa膰, 偶eby nie by艂o w膮tpliwo艣ci. Teraz te偶 pisz臋 na 艣wiadectwo.

Na pierwszej godzinie nie mam lekcji, jest to czas na przygotowanie bezpo艣rednie. Co艣 mia艂em na pendrivie, odszuka艂em, wydrukowa艂em. Ale co dla klasy 6? Ba艂em si臋, 偶e technicznie nie da si臋 skorzysta膰 ze slajd贸w z Trzech Kr贸li, jest tam k艂opot z ekranem. Wi臋c co? - wisia艂o nade mn膮. Czytania? Dzi艣 nie. Mo偶e przysz艂o co艣 w poczcie? By艂o potwierdzenie od Kevina z Glasgow, 偶e w艂膮cza mnie do swoich znajomych. Bardzo mnie ucieszy艂o.

A by艂o tak. Zaraz po og艂oszeniu decyzji przez Benedykta 16 o beatyfikacji JPII, przeczyta艂em na Facebooku "B艂ogos艂awiony Janie Pawle, m贸dl si臋 za nami". Tekst by艂 po angielsku. Podpisany: Kevin. Poszuka艂em, kto to taki. Miejsce zamieszkania: Glasgow. i wszystko jasne, ale nie do ko艅ca. Jasiek nie m贸wi艂 o takim pobo偶nym znajomym. Jeszcze bardziej si臋 zdziwi艂em przegl膮daj膮c jego konto internetowe. W rubryce "pogl膮dy religijne" wpisa艂 - "Jezus Chrystus w Hostii utajony". Tak膮 bezpo艣rednio艣膰 maj膮 - przynajmniej w Polsce - tylko charyzmatycy. "Normalny" m艂ody cz艂owiek tego nie napisze. Ho艂duj膮c raczej zasadzie, 偶e religia to sfera prywatna (?), a nawet intymna (?!). To jak mo偶e tak pisa膰 zimny Anglik/Brytyjczyk? A do tego Szkocja le偶y na p贸艂nocy Zjednoczonego Kr贸lestwa!

To nie by艂 koniec zdziwie艅. W rubryce "偶yciorys" wpisa艂 tylko jeden fakt - przemian臋 wewn臋trzn膮. Wiele lat nie zagl膮da艂 do siebie, nawet w sobie nie mieszka艂. Wida膰 n臋ci艂y go bardziej rzeczy tego 艣wiata. Zewn臋trzne do prawdy o cz艂owieku. Kiedy zajrza艂 w siebie - znalaz艂. B贸g zamieszkuje swoj膮 艣wi膮tyni臋, kt贸r膮 my jeste艣my, przez Ducha 艢wi臋tego. Nie ma lepszego miejsca by przekroczy膰 (z艂ama膰?) wolno艣膰 i obj膮膰 bosko艣膰, ni偶 nasze wn臋trze.

I jeszcze, i jeszcze. Da艂 cytaty, kt贸re nawet mnie zadziwi艂y. O o艂tarzu w艂asnego serca, o najg艂臋bszym we mnie "ja". Najbardziej za艣 w pojmowaniu czasu. "Przesz艂o艣膰 istnieje tylko w pami臋ci zbiorowej, a przysz艂o艣膰 tylko w pojedynczym umy艣le... i jeszcze co艣, czego nie rozumiem i b臋d臋 musia艂 spyta膰 Kevina".

Kevin z Facebooka poprowadzi艂 dzisiejsze katechezy. W klasie 3 zrobi艂em nawet zdj臋cie, mo偶e mu wy艣l臋. Na tablicy widnieje temat - "Przemiana Kevina" i odpowiednie rysunki.
Je艣li to nie jest odpowied藕 Boga na moje wo艂anie o pomoc, to czym to jest? Oczywi艣cie,ka偶dy mo偶e wyci膮gn膮膰 ma艂o u偶yteczn膮 teori臋 przypadku. Daj nam Bo偶e wi臋cej takich przypadk贸w, kt贸re odpowiadaj膮 wprost na nasz膮 modlitw臋. Daj Bo偶e.

Szukaj膮c pomocy zajrza艂em oczywi艣cie te偶 do czyta艅. Te bardziej mi dzi艣 odpowiedzia艂y na problem gminny. "Nikt nie przyszywa 艂aty z surowego sukna do starego ubrania. W przeciwnym razie nowa 艂ata obrywa jeszcze cz臋艣膰 ze starego ubrania i robi si臋 gorsze przedarcie. Nikt te偶 m艂odego wina nie wlewa do starych buk艂ak贸w. W przeciwnym razie wino rozerwie buk艂aki; i wino przepadnie, i buk艂aki. Lecz m艂ode wino nale偶y wlewa膰 do nowych buk艂ak贸w". Dok艂adnie tak膮 sytuacj臋 mamy po wygranych wyborach w gminie. Dla zmian najwa偶niejsze jest pierwsze 100 dni.

Wisia艂a jeszcze jedna sprawa nad nami,komisja o艣wiaty, w jej wieloznacznych kontekstach. Bardziej oczywi艣cie nad Gra偶yn膮, ni偶 nade mn膮. Ju偶 wczoraj k艂ad艂a si臋 spa膰 z t膮 my艣l膮 - "Jutro posiedzenie komisji o艣wiaty. Czy b臋dzie (jak tu powiedzie膰?) ciekawie?"
Ja oberw臋 tylko rykoszetem.
Ju偶 w szkole, przed wyj艣ciem do gminy pr贸bowa艂a co艣 wyszykowa膰 z nauczycielami informatyki. Czu艂o si臋 napi臋cie. Dziewczyny by艂y pewnie zdziwione, 偶e si臋 irytuje. Ja wiedzia艂em, o co chodzi. 呕e jest postawiona wobec fakt贸w prawie dokonanych, co nie jest najgorsze, byle by艂a jasno艣膰 zarz膮dzania, kto za co odpowiada. Bo z tym si臋 wi膮偶e odpowiedzialno艣膰. Jak odpowiada膰 za co艣, czego si臋 do ko艅ca nie wie i nie nadzoruje?

Zd膮偶y艂em napisa膰 przed powrotem Gra偶yny. Tym lepiej dla obiektywnego obrazka z 偶ycia szko艂y i gminy. Mo偶e i ona co艣 opisze, ze swojego punktu widzenia! B臋dzie panorama :-)

niedziela, 16 stycznia 2011

Causeway znaczy grobla







Mamy Dzie艅 Judaizmu w Polskim Ko艣ciele. Dzie艅 Polsko-呕ydowski. Konferencja episkopatu przygotowa艂a materia艂y do wykorzystania w parafiach, w tym wz贸r kazania. Wystarczy zrobi膰 dzi艣 statystyk臋 w ko艣cio艂ach, 偶eby zna膰 map臋 antysemityzmu,kt贸ra b臋dzie jednocze艣nie map膮 anty-katolicyzmu, niestety. Ci, co nie s艂uchaj膮 papie偶a i biskup贸w wy艂膮czaj膮 si臋 z uniwersalnej wsp贸lnoty chrze艣cijan obrz膮dku watyka艅skiego. Zap臋dliwych emocji nie mo偶na przeciwstawia膰 logice, czyli wierze i rozumowi.

W telewizyjnym programie "Mi臋dzy Niebem a Ziemi膮" po艣wi臋cono tej tematyce gros czasu. W studio by艂 prof. Jan Grosfeld, kierownik Katedry Wsp贸艂czesnej Spo艂ecznej My艣li Ko艣cio艂a na UKSW, cz艂onek Komitetu Episkopatu ds. Dialogu z Judaizmem, przyjaciel S艂awka "呕aby" i ojciec chrzestny jednego z syn贸w. By艂a tak偶e przedstawicielka Klubu Chrze艣cijan i 呕yd贸w „Przymierze” z Krakowa. Ucieszy艂em si臋, bo ich nazwa brzmi dobrze, ale na razie dzia艂aj膮 lokalnie, nie maja oddzia艂贸w zamiejscowych. A wstyd mi, 偶e czego艣 takiego nie ma jeszcze na naszym terenie. W艂a艣ciwie podobne kluby powinny dzia艂a膰 we wszystkich miejscowo艣ciach w Polsce. Mo偶e u nas bardziej w艂a艣ciw膮 nazw膮 by艂aby "Pami臋膰 i to偶samo艣膰", patronem m贸g艂by by膰 wtedy b艂.Jan Pawe艂 II. Ucieszy艂by si臋 z takiej inicjatywy, mia艂 wielu przyjaci贸艂 呕yd贸w.

Chcia艂bym, 偶eby moja wsp贸lnota lokalna sz艂a 艂eb w 艂eb, noga w nog臋 i my艣l w my艣l z tym, co w Ko艣ciele i w 艣wiecie najm膮drzejsze i najnowocze艣niejsze. Nowoczesno艣膰 w tym przypadku znaczy tyle co - biblijno艣膰. Nie martwi艂bym si臋 wtedy o zwi膮zek w艂asnych dzieci z ko艣cio艂em, ani o 偶ycie spo艂eczno-kulturalno-religijne w regionie.

Czego nauczy艂em si臋 od w艂asnych dzieci? Za ma艂o pisz臋 o nich i o ma艂偶e艅stwie. Jako艣 tak umyka, przyjmuj臋 jako zbytni膮 oczywisto艣膰. Wczoraj naprawi艂em si臋, dopisuj膮c akapit o 偶onie-dzielnej niewie艣cie. Da艂em w艂a艣ciwy link!
Dzisiaj o dzieciach. Pierwsza uwaga dotyczy dobrodziejstwa wielodzietno艣ci. Daje rozleg艂o艣膰 istnienia. Wielo偶ycie. I ci膮gle odnawian膮 g艂臋bi臋. Bo przychodzi艂y co jaki艣 czas, a porod贸wki (w Legionowie, 艁ochowie i Mi艅sku) to moje Betlemem. Dzisiaj reprezentuj膮 r贸偶ne stadia cz艂owieczego bytu. My w nich odczytujemy na nowo sw贸j los. Mamy szans臋 si臋 odcyfrowywa膰, wspinaj膮c jakby po p臋tli czasu, spirali losu.
Ma艂e dzieci pozwalaj膮 obmywa膰 sw膮 dusz臋 w ufno艣ci i naturalnym zawierzeniu. To jest ich dar przede wszystkim dla rodzic贸w, potem dla ca艂ego 艣wiata. Starsi wchodz膮 w kolejne kr臋gi wtajemniczenia. Przez do艣wiadczanie siebie od wewn膮trz, i pewnie jeszcze bardziej siebie - w 艣rodowisku r贸wie艣niczym. Przedzieraj膮 si臋 przez biologi臋 i psychologi臋. Warto艣ci domu rodzinnego graja rol臋 warstwy 偶aroodpornej, jak przy przechodzeniu prom贸w kosmicznych przez atmosfer臋 ziemsk膮. Liczymy na to, 偶e warstwa przetrzyma. 呕e si臋 nie zedrze ca艂kowicie. Mo偶emy asekurowa膰 ich tylko, jak centrum z Houston, przez modlitw臋 i w艂asne 偶ycie nadziei, mi艂o艣ci i wiary. Nie jeste艣my skazani na przegran膮. Prze偶yli艣my troch臋 razem. W tym kontek艣cie ciesz膮 s艂owa Heli, 偶e nie 偶a艂uje, 偶e nie urodzila si臋 w zamo偶nej rodzinie. 呕e bieda i problemy ucz膮. Pozwalaj膮 poczu膰 smak soli 偶ycia we w艂asnym pocie.

Mi臋dzy niebem a ziemi膮 wielkie 艣wiadectwo da艂 ksi膮dz greckokatolicki b艂. Emilian Kowcz, kt贸ry z Majdanka pisa艂, 偶e jest w "najlepszym miejscu, w kt贸rym m贸g艂y by膰". I 偶eby nikt nie stara艂 si臋 wyciagn膮膰 go stamt膮d. Doda艂 racjonalne wyja艣nienie - "wczoraj zastrzelono 50 os贸b. Kto pom贸g艂by innym przetrwa膰 t臋 pr贸b臋, gdyby mnie tu nie by艂o". Mia艂 rodzin臋. A Albert Schweitzer i nieliczni podobni? Oni pokazuj膮 praktyczny wymiar naszej wiary.

M艂odzi ludzie zorganizowali w Przemy艣lu spotkanie ekumeniczne. Czuli si臋 przynaglani spotkaniem w Brukseli. Jeden z nich, pe艂noletni, mia艂 odwag臋 powiedzie膰 przed kamer膮, 偶e by艂o to dla niego prze艂omem, a sta艂o wyzwaniem - "bo tam si臋 prawdziwie modli艂". I, 偶e trudno jest mu, w tym wieku, nauczy膰 si臋 rozmawia膰 z Bogiem z pomoc膮 prawdziwych uczu膰, a nie wyuczonych formu艂ek. Bycie nowoczesnym zaczyna si臋 - lecz i znajduje hamulce - w sobie. W swoim 艣wiecie wewn臋trznym.
Brat Roger m贸wi艂, 偶e dla sprawy pokoju, ogromne znaczenie ma pojednanie mi臋dzy religiami. Czy nie tu le偶y 藕r贸d艂o pomys艂u "duchowy komponent ka偶dego dzia艂ania", o kt贸rym rozmawiali艣my na W臋grzech i w Niemczech podczas wyjazd贸w LGD?
Nie ma wsp贸艂czesnego 艣wiata bez wsp贸艂czesnej kultury. Wsp贸艂czesnej kultury bez religii (do艣wiadczenia religijnego). Homo sum et nihil humanum a me alienum esse puto. Jak trudno by膰 realist膮! Ale trzeba i艣膰 t膮 grobl膮.

Przez 16 lat panowa艂a w gminie zastoina my艣lowa. Ba, skamielina. Jak przej艣膰 do prawdziwych uczu膰, prawdziwych s艂贸w...

PS.
Zdj臋cia pokazuj膮, jak woda nas oblewa.

pi膮tek, 14 stycznia 2011

Historia i osoba...

...czyli zarys 偶ycia zintegrowanego
zdj. Spotkanie MWS, Wo艂omin, stycze艅 2011

Moje 偶ycie zacz臋艂o si臋 1953 lata po narodzeniu Jezusa z Nazaretu, czyli ju偶 w tzw. naszej erze. Poprzedzi艂a je nowenna rodzic贸w do 艣wi臋tego Antoniego o syna. Mia艂em ju偶 dwie siostry, a oni - c贸rki. Zachowa艂 si臋 list pe艂en uwielbienia, ojca do mamy. Datowany, 30.03.53. Bo si臋 pojawi艂em. Ju偶 nie by艂 "damskim krawcem", cho膰 pozosta艂 "dzieciorobem". Ustr贸j robotniczo-ch艂opski odciska艂 swoje pi臋tno na kulturze. Imi臋 sobie przynios艂em, by艂o blisko w kalendarzu. Jego etymologia opiera si臋 na hebrajskich s艂owach oznaczaj膮cych "niech przyda Pan (syna)". Potem mieszka艂o si臋 na Ko艣ciuszki 26m5, 偶y艂o si臋 na podw贸rku z ch艂opakami, gra艂o w pi艂k臋 na polanie przed domem, do ko艣cio艂a chodzi艂o ulic膮 Skorupki s艂u偶y膰 do mszy po 艂acinie za proboszcza Boles艂awa Karczmarskiego, do komunii si臋 posz艂o w grupie wcze艣niak贸w w wieku 6/7 lat przygotowywanej przez siostr臋 Leoncj臋 i w ko艅cu posz艂o do szko艂y. I od razu z艂ama艂o si臋 r臋k臋, spadaj膮c z gruszki. Do Warszawy zawie藕li, jak膮艣 krwaw膮 bulw臋 zmniejszyli. Strach by艂o si臋 pokaza膰 mamie na widzeniu w porod贸wce, ca艂kiem niedaleko, na Krasi艅skiego. Na 艣wiat przysz艂a czwarta siostra. Aniela Zawadzka by艂a nasz膮 wychowawczyni膮 chyba przez wszystkie lata. Chodzi艂a do ko艣cio艂a, co szczeg贸lnie nas cieszy艂o po latach, w liceum. Tworzy艂o ni膰 porozumienia w tych nieludzkich czasach. W 艂awce siedzia艂em z Krzy艣kiem, kt贸ry teraz jest w Stanach, a przelotnie by艂 u jezuit贸w w nowicjacie. Chyba si臋 zwi膮za艂 z jakim艣 uniwersytetem. Z jego rodzina mielismy wi臋zi przez Rodzin臋 Rodzin. Jego matka przelotnie uczy艂a matematyki w liceum, ojciec robi艂 karier臋 naukow膮. Zosta艂 profesorem, zoo- co艣 tam. Razem z nim i bra膰mi, w ich domu, ku艂em s艂贸wka z angielskiej Mozaiki pod okiem starej lady. Szcz臋艣liwy nie by艂em, a偶 mnie g艂owa bola艂a, ale mo偶e to po uderzeniu w 偶elazna 艂awk臋 przy okazji robienia ze mn膮 samolotu przez ma艂o rozs膮dn膮 s膮siadk臋. W Rodzinie Rodzin z Legionowa by艂o par臋 rodzin, mo偶e trzy. Z tej trzeciej pochodzi najstarsza moja kole偶anka Klara, kt贸rej ojciec by艂 polonist膮, ale szybko zmar艂. Mieli艣my po 7 lat. Klara po latach zosta艂a gospodyni膮 mojej klasy maturalnej. Dzi臋ki Rodzinie Rodzin mieli艣my spotkania w Warszawie, Niepokalanowie, Laskach, O艂tarzewie, bo pallotyni z ni膮 wsp贸艂pracowali. Je藕dzili艣my te偶 w ma艂ych grupach (10-15) na wakacje z ciociami i wujkami, kt贸rymi byli klerycy z O艂tarzewa. Rodzina Rodzin, z kultem ksi臋dza kardyna艂a Wyszy艅skiego w 艣rodku, i Marii Wantowskiej, S艂ugi Bo偶ej, zmar艂ej w opinii 艣wi臋to艣ci, bardzo nam pomaga艂a. Dostawali艣my paczki na 艣wi臋ta, nie p艂acili艣my za wakacje, lub tyle, co 艂aska. Byli艣my ubog膮 rodzina wielodzietn膮. Maria Wantowska po艣miertnie zosta艂a odznaczona Krzy偶em Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zas艂ugi dla niepodleg艂o艣ci Rzeczypospolitej Polskiej, za dzia艂alno艣膰 na rzecz 艣rodowisk kombatanckich, za osi膮gni臋cia w pracy spo艂ecznej. Annopol by艂 przez wszystkie lata dzieci艅stwa i m艂odo艣ci naszym Wersalem. Biedni ludzie, bydl臋cym wagonem do T艂uszcza, potem w 艣cisku na trasie do Ma艂kinii, albo Bia艂egostoku i na koniec wozem konnym z Urli jechali przez Jad贸w na letnisko. Stawali艣my si臋 dziedzicami Kr贸l贸w, Andrzeja i Marii. 呕yli艣my bez 艣wiat艂a, przy lampach naftowych i 艣wiecach. S艂uchali艣my wieczorem Pana Tadeusza i opowie艣ci o Jackowskich, Prusie i starej Warszawie. Ojca nie raz prosili艣my by zagra艂 nam co艣 na fortepianie, albo recytowa艂 swoje wiersze z obozu w Neumunster, gdzie pozna艂 mam臋. Mama opowiada艂a dzieje z Wielkiej Emigracji, jak to dziadek i babcia z s膮siednich podtarnowskich wsi poznali si臋 za Oceanem, gdzie艣 w Massachusetts, na plebanii u jej wujka ksi臋dza. Mama na ojca zwr贸ci艂a uwag臋 w dalekich Niemczech, bo s艂u偶y艂 do mszy. Czas lecia艂, poszed艂em do liceum. Ani ojciec, ani matka, tylko Panie ja decydowa艂em o swoim 偶yciu. Oni woleliby dla mnie jakie艣 technikum. Wiadomo, praca. A mnie czeka艂a droga wiecznego studenta. W liceum mieli艣my niezapomniana klas臋. Najlepsz膮. Do ta艅ca, do koszyk贸wki i do r贸偶a艅ca. Nauczyciele si臋 z nami liczyli. Ca艂膮 chmar膮 chodzili艣my przez miasto na religi臋 do ko艣cio艂a Jana Kantego. W ostatnie wakacje poszli艣my w kilkana艣cie os贸b w pieszej warszawskiej pielgrzymce na Jasna G贸r臋. Jeden z koleg贸w tak si臋 upar艂, 偶e przez drog臋 nawet nauczy艂 si臋 艣piewa膰 (jako tako). Nie przepu艣ci艂 偶adnej okazji, 偶eby porycze膰, pomecze膰, ale dopi膮艂 swego. Pod koniec da艂o si臋 go s艂ucha膰, m贸g艂 jednym g艂osem 艣piewa膰 z reszt膮 klasy. Studia jakie艣 trzeba by艂o wybra膰. Cho膰 my艣la艂em o teologii, wpisa艂em Politechnik臋, 偶eby si臋 nie dziwili. Koledzy tam szli, a na ATK egzaminy by艂y dopiero we wrze艣niu, nic nie ryzykowa艂em. Ale mnie przyj臋li na SiMR, rodzina nalega艂a, zosta艂em. Do艣wiadczy艂em praktyk robotniczych w wodoci膮gach warszawskich i przy budowie podziemnego skrzy偶owania na Trasie 艁azienkowskiej przy Rivierze. By艂em w grupie studenckiej z Mirkiem, kumplem z legionowskiej klasy, bogatym m艂odo艣ci膮. Szuka艂 aktywnego trybu studenckiego 偶ycia, wi臋c znalaz艂 kurs jazdy konnej, a potem na p艂etwonurk贸w. By艂em jego wiernym towarzyszem. A偶 do czasu, gdy znalaz艂 og艂oszenie o naborze do Zespo艂u Pie艣ni i Ta艅ca PW. Poszed艂em swoja drog膮, codziennych spektakli teatralnych, czasem dw贸ch na jeden wiecz贸r, film贸w i koncert贸w. Technika mnie nie porywa艂a, na wyk艂adach czyta艂em nami臋tnie Tomasza Manna. Filozofia mnie n臋ci艂a. Zwyci臋偶y艂a. Dwa lata politechniki, dwa lata przerwy. Pojecha艂em na KUL na egzaminy wst臋pne, ale si臋 nie przy艂o偶y艂em. Musia艂em czeka膰. Du偶o czyta艂em, 400-500 stron dziennie. Przelotnie nawet pracowa艂em z koleg膮 przy budowie nowego i wysokiego na 10 pi臋ter Legionowa. Stawia艂em czerwone kreski na wielkiej p艂ycie, jako pomocnik geodety, 偶eby monta偶y艣ci mogli mury pi膮膰 do g贸ry. Kumpel by艂 szalony, wi臋c par臋 razy przekona艂 in偶yniera, 偶e przyje偶d偶a膰 z dalekiej Warszawy nie musi i wtedy ja stawa艂em si臋 bardzo odpowiedzialnym, acz nieuprawnionym geodet膮 i jemu m贸wi艂em, gdzie kreski postawi膰. Wszystkie bloki nam si臋 uda艂y, stoj膮 jak malowane. Kolega by艂 judok膮, mia艂 osi膮gni臋cia. Po latach by艂 i asystentem na AWF i firm臋 zak艂ada艂, ale ju偶 w USA. Mn膮 na treningach rzuca艂 jak workiem. Cztery lata min臋艂y od matury. Sytuacja stawa艂a si臋 dramatyczna. Przygarn臋艂o mnie ATK. Nie tylko z lito艣ci, po egzaminach, kt贸re tym razem zaliczy艂em. Pami臋tam nawet temat pracy z j臋zyka polskiego - rozwi艅 my艣l "Literatura jest jak lustro przechadzaj膮ce si臋 ulic膮". Zosta艂em studentem filozofii przyrody. ATK by艂o w tamtych czasach przytuliskiem wielu zab艂膮kanych dusz. Leczy艂o Laskiem Biela艅skim, oderwaniem od 艣wiata, kameralno艣ci膮 wielu zaj臋膰 w pokamedulskich pustelniach. Antropologia mnie wci膮gn臋艂a, fenomenologia zainteresowa艂a. Przelotnie by艂em przewodnicz膮cym Rady Organizacji M艂odzie偶owych Akademii. Przemawia艂em przy okazji 艣wi膮t i uroczysto艣ci, sk艂ada艂em 偶yczenia rektorowi, uczestniczy艂em w posiedzeniach senatu uczelni. Wi臋cej grzech贸w nie pami臋tam. 16 pa藕dziernika 1978 roku jest kamieniem w臋gielnym mojego 偶ycia i chyba dziej贸w Polski i Europy. By艂em wtedy w szpitalu akademickim przy pl. Narutowicza. Nerki mi obserwowali. Le偶a艂em w pojedy艅czym pokoju (szpital by艂 cz臋艣cia budynku akademika). Gruchn臋艂a wie艣膰 o wyborze papie偶a. Trafi艂o mnie. Sp臋dzi艂em noc medytacji. Nie odtworz臋 szczeg贸艂贸w. Pami臋tam jej niezwyk艂o艣膰 i olbrzymi膮 wag臋. W膮tkiem przewodnim by艂a odpowiedzialno艣膰 nas, Polak贸w, wobec historii 艣wiata. Odpowiedzialno艣膰 Polak贸w tzn. moja odpowiedzialno艣膰 w ich gronie. Noc - jakby nie z tego 艣wiata. I to (dzi艣) pisanie jest takie. Nasz艂o mnie pod wp艂ywem my艣li o spotkaniu noworocznym Wsp贸lnoty w Wo艂ominie i spontanicznym wyst膮pieniu o intuicji. Si艂膮 rzeczy przysz艂o porz膮dkowanie moich spraw w ramach tego 艣wiata. I tak dosz艂o do punktu w臋z艂owego, jakim by艂 16.10.1978. Wiedzia艂em, 偶e to jest wyj膮tkowo wa偶na data, ale nie, 偶e a偶 tak. Nie zastanawia艂em si臋 dot膮d, jaki wywar艂a wp艂yw na moje 偶ycie. A偶 do dzisiaj. Dlatego da艂em tytu艂 "Historia i osoba". Przecie偶 na blogu opisuj臋 fakty, a nie - wprost - w艂asny 偶yciorys. A tu dzisiaj si臋 porobi艂o? W trakcie pisania stawia艂em sobie pytanie "czemu" to pisanie? A偶 do po艂udniowej informacji o beatyfikacji Jana Paw艂a II. To jest zwi膮zek. W 艣wiecie wiary porz膮dek: by艂o-jest-b臋dzie nie raz jest prze艂amywany. Tylko tak mog臋 wyt艂umaczy膰 si臋 z dzisiejszego posta. Nic wi臋cej informacja w mediach dla mnie nie znaczy. B臋dzie uroczysto艣膰, jest wydarzenie medialne - w 艣wiecie widzialnym. W moim 艣wiecie wewn臋trznym JPII jest 艣wi臋ty od dawna. Histori臋 i osob臋 mo偶na czyta膰. Chyba wszystko po 16.10.1978 by艂o inne. Nie mog臋 dok艂adniej zaprzeczy膰, ani potwierdzi膰, bo nie prowadzi艂em notatek. Ale tak musia艂o by膰. Przecie偶 w wakacje 1779 dosta艂em nieoczekiwanie paszport i pojecha艂em do Taize. Chcia艂em paszport odda膰, sk艂adaj膮c papiery nie mia艂em innego celu, jak "dr臋czy膰" administracj臋 PRL. Wyjazd uratowa艂 Wojtek, brat Krzy艣ka z podstaw贸wki, kt贸ry wr贸ci艂 z Taize, wyja艣ni艂, o co tam chodzi i nam贸wi艂. Pojecha艂em, dojecha艂em, przelotnie z Anneke Kuipers z Holandii. Taize moje 偶ycie ukierunkowa艂o. Tym razem nie by艂o w膮tpliwo艣ci. Wszyscy po powrocie m贸wili, 偶e jestem inny. Lepszy, spokojniejszy, g艂臋bszy. Mia艂em inny wygl膮d i brzmienie. Na polityczna dzia艂alno艣膰 na ATK nie pozwoli艂 Prymas Tysi膮clecia. "Religia ma 艂膮czy膰, polityka dzieli". Jedni si臋 podporz膮dkowali, inni nie. Przyj膮艂em punkt widzenia prymasa. Po powrocie z Francji w grudniu 1980, znalaz艂em dla siebie miejsce na wsi, w tworz膮cym si臋 od podstaw ruchu Solidarno艣ci Rolnik贸w Indywidualnych. Swoja powinno艣膰 wobec wolnej Polski tutaj wype艂ni艂em. Stan wojenny wyp臋dzi艂 mnie ze wsi, zrobi艂 katechet膮 w rodzinnym Legionowie. Na tej drodze i ja spotka艂em cz艂owieka 偶yj膮cego w opinii 艣wi臋to艣ci, Andrzeja Madeja. Na tej drodze da艂 mi Pan B贸g tak偶e 偶on臋 w sakramencie spotkania i ma艂偶e艅stwa. Kt贸偶 potrafi napisa膰 hymn o dzielnej niewie艣cie opr贸cz autora natchnionego? Ksi膮dz profesor Frankowski kaza艂 nam tego fragmentu nauczy膰 si臋 na pami臋膰. Musz臋 mu jeszcze raz podzi臋kowa膰. Dzielna 偶ona powi艂a siedmioro dzieci. Wychowujemy je na porz膮dnych ludzi. Swoja powinno艣膰 wobec wolno艣ci, ko艣cio艂a i ojczyzny wype艂ni艂em. Wype艂ni艂 j膮 tak偶e brat babci, pp艂k Kazimierz Jackowski, kt贸ry zgin膮艂 w Katyniu. Wype艂ni艂a r贸wnie偶 siostra w Stanach, s艂u偶y艂a w FBI, jako pierwsza z obywateli pa艅stw tzw. demokracji ludowej. Rodzina by艂a motywem powrotu na wie艣. Gdzie艣 z 偶on膮 i dzieckiem trzeba by艂o si臋 podzia膰. Z nadziej膮, 偶e zmiany w Polsce zrobi膮 dla nas miejsce, dadz膮 pole dzia艂ania i utrzymanie rodziny. Zosta艂em w贸jtem I kadencji. Swoja powinno艣膰 wobec samorz膮du wype艂ni艂em. Potem nasta艂a czarna noc Kazimierza 艁apki w gminie Strach贸wka. Podj膮艂em si臋 katechezy w szkole. Projekt wsp贸艂pracy mi臋dzynarodowej Socrates-Comenius prowadzi艂em. Jasiek podj膮艂 studia zagranic膮, 艁azarza wybrali przewodnicz膮cym samorz膮du w liceum w Warszawie, wuja-profesora Aleksandra Jackowskiego odwiedza, maja o czym rozmawia膰 pomimo 72 lat r贸偶nicy 偶ycia na tym 艣wiecie. A my z ka偶dym rokiem w艂adzy 艁apki coraz bardziej musieli艣my t艂umaczy膰 si臋, 偶e 偶yjemy. Dopiero 5 grudnia 2010 roku 艁apka przegra艂 wybory. W gminie zaczyna si臋 nowa era. Co b臋dzie? Nikt z pewno艣ci膮 przewidzie膰 nie jest w stanie. 16 lat zrobi艂o spustoszenie na wielu polach. Wielu ludziom zrobi艂o ca艂kowit膮 sieczk臋 w g艂owie. Trudno okre艣li膰, w kt贸rym okresie dziej贸w jeste艣my. Nie przeskakuje si臋 z pseudo-demokracji, z pseudo-wolno艣ci do wolno艣ci i demokracji prawdziwej ot, tak, jednym skokiem. Nadziej臋 sk艂adam nie tylko w Piotrku i we Wsp贸lnocie Samorz膮dowej, ale i w Opatrzno艣ci. Prowadzi艂a mnie ca艂e 偶ycie. Opatrzno艣膰 prowadzi wszystkich. Trzeba tylko j膮 czyta膰, s艂ucha膰 i zrozumie膰. PS. Zdarzeniem skromnym, niepozornym by艂 1-szy op艂atek stanu wojennego w grupie parafialnej w Legionowie. Pomys艂 przyszed艂 w 2-gi dzie艅 艣wi膮t, gdy z siostr膮 i jej kole偶ankami 艣piewali艣my w domu kol臋dy "ku pokrzepieniu serc". Jest to takie proste, 偶e "czemu nie w ko艣ciele", w wi臋kszym gronie. Chodzili艣my po swoich znajomych, zwo艂uj膮c si臋. Proboszcz J贸zef Schabowski klucze da艂 i tak si臋 zacz臋艂o. W styczniu zorganizowali艣my "op艂atek". Wzi臋li w nim udzia艂 moi rodzice. By艂o rodzinnie, 艣wi膮tecznie, wsp贸lnotowo-ko艣cielnie. Na domowej choince nie powiesili艣my w tamto Bo偶e Narodzenie 偶adnej bombki. Wisia艂y tylko znaczki Solidarno艣ci. Ojciec zmar艂 nagle 31 marca. Nad grobem 艣piewa艂a mu ta sama wsp贸lnota, kt贸ra 艂ama艂a si臋 z nim op艂atkiem w sali katechetycznej. Zd膮偶y艂em. Zd膮偶yli艣my. Ojciec widzia艂 jeszcze przej臋cie pa艂eczki w sztafecie pokole艅. Spodoba艂o si臋 Bogu zbawi膰 nas we wsp贸lnocie. Z pokolenia na pokolenie. Ojciec na emeryturze wy偶ywa艂 si臋 w Uniwersytecie III wieku, w sekcji literackiej i teatralnej. Zagra艂 - pami臋tn膮 w tamtym gronie - rol臋 kr贸la Jana III Sobieskiego. Koledzy i kole偶anki z obu sekcji po艣wi臋cili mu poetyckie wspomnienia.

czwartek, 13 stycznia 2011

Konflikt, dzi臋kczynienie i wsp贸lnota












Degradacja techniczna naszego 103 letniego domu post臋puje. Wczoraj nawali艂a jedna faza po艂膮czenia energetycznego ze 艣wiatem zewn臋trznym. Dzisiaj nie zapali艂 samoch贸d.
Jak tu dzi臋kowa膰? Jest taka mo偶liwo艣膰, a nawet potrzeba. To jest jeden z ciekawszych fenomen贸w 偶ycia. Dawno temu przemy艣la艂em spraw臋, cho膰 trudno jego owoce stosowa膰 w praktyce. Najbardziej spektakularny przyk艂ad zdarzy艂 mi si臋 przed laty na koloniach CARITAS. Byli艣my du偶膮 grup膮, oficjalnie dwuparafialn膮, cho膰 dzieci by艂y z wielu parafii. Kadra by艂a podzielona. Rzutem na ta艣m臋, znaczy reszt膮 si艂 i wiary, zwo艂a艂em rad臋 pedagogiczn膮. Zacz膮艂em gorliwym dzi臋kczynieniem: za wyjazd, bezpieczny przejazd, za urocze miejsce w nadmorskim uzdrawiaj膮cym klimacie, za ka偶de dziecko, za ka偶dego wychowawc臋, za ich/nasze rodziny, za u艣miech, za wiar臋, za Pismo 艢wi臋te, kt贸re zawsze nam towarzyszy. I za konflikt, kt贸ry ka偶e nam g艂臋biej zastanowi膰 si臋 nad zadaniem, kt贸rego si臋 podj臋li艣my, za kt贸re wzi臋li艣my odpowiedzialno艣膰. I nad nami samymi. Nad tajemnic膮 w艂asnego chrztu, bierzmowania i innych sakrament贸w.
Za ile rzeczy i spraw mo偶na jeszcze (i trzeba) podzi臋kowa膰, nim si臋 przejdzie do opisu k艂opot贸w, lub konflikt贸w. W dzi臋kczynieniu tkwi si艂a do przebaczenia i pojednania.
Konflikty i k艂opoty ucz膮 pokory. Ka偶膮 szuka膰 g艂臋biej, szerzej, wy偶ej - z nadziej膮. A nadzieja zawie艣膰 nie mo偶e.

Dwa dni min臋艂y od noworocznego spotkania Wsp贸lnoty Samorz膮dowej w Wo艂ominie. We wtorek spod ko艂dry na nie wyjecha艂em i pod ko艂dr臋 wr贸ci艂em, nie mia艂em zdrowia pisa膰. Wczoraj nawali艂a faza. Dzisiaj, obej艣ciami, doszed艂em do klawiatury, pod艂膮czy艂em Internet.
呕e spotkanie mnie uj臋艂o, da艂em dow贸d w trakcie jego trwania, przez mikrofon. Po to do niego podszed艂em - by da膰 艣wiadectwo. Prawd臋 odbieram kwantami, dzia艂am za艣 nie tylko impulsami (zabra膰 g艂os w dyskusji), ale i nieprzerwanie od pocz膮tku Wsp贸lnoty Samorz膮dowej, a nawet od pocz膮tku istnienia grupy dzia艂aj膮cej na rzecz powiatu wo艂omi艅skiego przy wprowadzania II stopnia samorz膮du w Polsce, czyli tworzeniu powiat贸w. Jestem, jeste艣my cz臋艣ci膮 Wsp贸lnoty Samorz膮dowej i chcieliby艣my odgrywa膰 wa偶n膮 rol臋 w 偶yciu gminy Strach贸wka.
Mam nadziej臋, 偶e kwanty m膮dro艣ci i impulsy dzia艂ania maj膮 we mnie to samo 藕r贸d艂o, Ducha 艢wi臋tego. Tym duchem chc臋 s艂u偶y膰. Chc臋 s艂u偶y膰 "my艣leniem wed艂ug warto艣ci" (J.Tischner).

Znakami graficznymi, literami, powt贸rz臋 to, co nada艂em na spotkaniu noworocznym falami d藕wi臋kowymi. Wychwalam intuicj臋, kt贸ra kaza艂a nam jecha膰 do Wo艂omina, pomimo zdrowia. Ani Gra偶ynie, ani mnie lekko to nie przysz艂o. Cena za ignorowanie g艂osu wewn臋trznego by艂aby jeszcze gorsza.
Dlaczego trzeba nam by艂o by膰? Lojalno艣膰? Tak. Ale jeszcze bardziej waga spraw, kt贸re dotycz膮 bezpo艣rednio nas, naszej rodziny, naszej gminy, szko艂y. A dalej powiatu, Mazowsza i Polski. Ka偶da wa偶na sprawa ma sw贸j komponent duchowy.

Boh trojcu lubit! By艂o spotkanie domowe "Trzech Kr贸li" u nas w domu, gminne spotkanie wsp贸lnoty w Jadowie, w Wo艂ominie - powiatowe, trzecie. Czujemy wag臋 wsp贸lnoty z ma艂ej i du偶ej litery. Bez wsp贸lnoty nie ma 偶ycia (rozmna偶anie p艂ciowe w ma艂偶e艅stwie), wychowania (rodzina), rozwoju (nawet firmy potwierdzaj膮, k艂ad膮c nacisk na team-building), sukcesu (sport). Nie ma kultury (nar贸d, jego j臋zyk itd). Nie ma wiary. Nikt nie 偶yje i nie umiera dla siebie. Spodoba艂o si臋 Bogu zbawi膰 nas we wsp贸lnocie. W chrze艣cija艅stwie wyznajemy Boga w tr贸jcy Jedynego. Tylko we wsp贸lnocie mo偶e rozwin膮膰 si臋 osoba.

Powiatowa Wsp贸lnota Samorz膮dowa ma co 艣wi臋towa膰. Jej kandydaci zdobyli najwi臋cej stanowisk w贸jt贸w i burmistrz贸w (8 na 12). My najbardziej si臋 cieszymy z naszego tr贸jk膮ta: Jad贸w-T艂uszcz-Strach贸wka. Jest to wielki znak, kt贸ry trzeba odczyta膰, zrozumie膰, i kt贸rym trzeba si臋 kierowa膰, aby nie zaprzepa艣ci膰 podarowanej szansy.

Prezes Mazowieckiej Wsp贸lnoty Konrad Rytel zapowiedzia艂 wiosenny zjazd powiatowy. "Przez najbli偶sze miesi膮ce mamy dokona膰 szczeg贸艂owej analizy przebiegu i wynik贸w kampanii wyborczej i przygotowa膰 program rozwoju naszego stowarzyszenia". Nikt nie wygra艂by wybor贸w w pojedynk臋, to jest gra zespo艂owa - podkre艣li艂 par臋 razy. Tak on, jak i prezes wsp贸lnoty powiatowej Andrzej Kopczy艅ski zach臋cali do zacie艣niania kontakt贸w i wsp贸艂pracy cz艂onk贸w organizacji na co-dzie艅 i od 艣wi臋ta (ko艣cielnych i narodowych).

Na spotkaniu w nowej sali konferencyjnej biblioteki miejskiej (i powiatowej zarazem) im. Zofii Na艂kowskiej g艂os zabrali tak偶e wicestarosta Rafa艂 Pazio, przewodnicz膮cy Rady powiatu Pawe艂 Solis i wszyscy obecni w贸jtowie, burmistrzowie i przedstawiciele struktur naszego stowarzyszenia z pozosta艂ych miast i gmin.
Burmistrz Radzymina Zbigniew Piotrowski nazwa艂 zgromadzonych elit膮 powiatu, kt贸ra zosta艂a nagrodzona wynikiem wyborczym za swoj膮 wiarygodno艣膰.
Burmistrz Wo艂omina Ryszard Madziar, PiS, gratulowa艂 wsp贸lnocie nowych-m艂odych elit.

Wszystkie g艂osy, gesty i rozmowy wsp贸艂gra艂y. Moja intuicja te偶. Praca wewn膮trz organizacji jest teraz jednym z najwa偶niejszych naszych zada艅. Zadaniem jest praca nad wsp贸lnot膮. Zadaniem jest wsp贸lnota. We wsp贸lnocie najwa偶niejszy jest Dawca. Cz艂onkami wsp贸lnoty stajemy si臋 przez przyj臋cie daru. U艣wiadomi膰 sobie i wyliczy膰 dary, kt贸re otrzymali艣my od Dawcy, we wsp贸lnocie, nie jest 艂atwe, ale ma ogromne znaczenie.

Na zdj臋ciach kolejno:
- prezes WSWM Konrad Rytel i wicestarosta Rafa艂 Pazio
- prezes wsp贸lnoty powiatowej Andrzej Kopczy艅ski
- przewodnicz膮cy Rady Powiatu (i by艂y burmistrz Wo艂omina) Pawe艂 Solis w u艣cisku przyja藕ni z aktualnym burmistrzem naszego miasta powiatowego Ryszardem Madziarem (PiS)
- w贸jt Strach贸wki Piotr Orzechowski
- w贸jt Klembowa Kazimierz Rakowski
- w贸jt Jadowa Darek Kokoszka
- burmistrz Radzymina Zbigniew Piotrowski
- burmistrz T艂uszcza Pawe艂 Bednarczyk
- w贸jt D膮br贸wki Tadeusz Bulik