środa, 28 października 2015

Wielka Zmiana

(na lepsze, czy na gorsze, 
na życie, czy na śmierć)


Szybko się okaże. Stawiam sobie pytanie, wielkie pytania, na miarę czasów: czego ja chcę, nie chcąc PiS-u? Wyciągnijmy – szczerym dialogiem - z Wielkiej Zmiany jak najwięcej dobra!

Nie ma we mnie złych emocji. Przeciwnie, są dobre – Janek Grabiec został posłem! Ale, jeśli ma zostać, tak jak było – to znaczy dla mnie życie(?) w ciszy wykluczenia, przemilczanie w gminie, parafii, diecezji - to wielka zmiana jest wielkim oszukaństwem. Już dzisiaj 28 października, 3 dni po wyborach. Strona samoświadomość-self-awareness sprawdza nas bezlitośnie obiektywnie. Co mi po „nowej” Polsce, rządzie, parlamencie, gminie, parafii, diecezji, dekanacie, powiecie, województwie... z czego zresztą nie wszystko może być nowe, bo obowiązuje wynik poprzednich wyborów, samorządowych – jeśli w tym, co dla mnie najważniejsze, nic się nie zmienia!

Ale. Czy naprawdę nie rozumiecie mojego myślenia, mówienia, pisania, bycia, życia-prawdy-drogi?!
Tu wierszyki o milczącym życiu, niezrozumieniu, odrzuceniu... braku akceptacji... Waszego bliźniego (nie tylko wyborcy przecie).

JAM JEST

pod lampą
nad klawiaturą
wśród setek przedmiotów
mnie znajdziecie
w snopie światła

w niechcianej za życia
rozmowie (dialogu)

A TERAZ

więcej ciszy
ciszy trochę więcej
więcej mi powie
niż media pospolite
swoje napisałem
niczego więcej nie chcę
ciszy trochę więcej
was już też teraz nie chcę
wy mnie

NIEKTÓRZY

niektórzy myślą
tak mnie osądzają
że ja tu nie z Bogiem rozmawiam
i życie omawiam
ale

że to nie siódma komnata
ale czeluść
rozniosła się ta pogłoska
po gminie diecezji i trwa

wrogowie nasi rozpowiadają
że wykradli nam ciało i ducha
z Ogrodu czyli prawdę całą
pamięć i tożsamość
ktoś ich kryje
wybawia z kłopotów

JAK DŁUGO

jak długo można żyć
bardzo ważną codziennością
zabiegania utrzymania
reklamami zewsząd napędzani
nie mają czasu ni siły
by spojrzeć na siebie w perspektywie
sensu prawdy całości
niezbędnych by nie zwariować
i być tylko człowiekiem
by spotkać siebie samego i innych
w perspektywie istnienia wiecznego

może ktoś tak umie sam z siebie
bez pomocy Boga modlitwy objawienia
ja dziękuję za te dary z nieba
żyję i składam dziękczynienie
to jest moja szczypta soli

EMOCJE I STAŁOŚĆ

w siódmej komnacie
nie ma emocji (chyba)
jest stałość
dobro piękno miłość
(akceptacja tego co jest
bez zła pokonanego)
wiara i rozum w uścisku
serdecznym to jasne
droga-prawda-życie
przebyte zatwierdzone
amen

ODPOWIEDŹ

a gdy komnatą siódmą
wam odpowiem
na fejsie i tak dalej
zrozumiecie w końcu
czy odrzucicie
jak zwykle przemilczając

KOMNATA SIÓDMA

tam siedzę tam mieszkam
duch mój ucieleśniony
ciało uduchowione Józefa K
przebudzony w nocy i o świcie
odpowiem to samo
rano nim kawa postawi mnie na nogi
też
i nim modlitwa zadziała
(cóż to za stawianie sprawy
świadomość jest modlitwą
na tym stanie samoświadomości
lepiej mi zapisać na tym niż w tym)
biologiczna demencja może zmienić
pewnie dopiero ona
bo droga-prawda-życie nie znika
ot tak sobie
bo się na przykład z kimś pokłócę

ASYLUM

mam gdzie wejść
się schować
się leczyć (oznaka zdrowia i prawdy)

dla innych to śmieciowa droga
bo co on tam może wypisywać
śmieszny nieporadny ignorant

niech mają radość i satysfakcję
nie chcę im odbierać (niczego)
cieszę się że mogę się schować
także przed ich niezrozumieniem

KIEDY (ŻYCIE I ŚMIERĆ)

kiedy historia ożywa pod (twoimi) palcami
- koniecznie trzeba zapisywać -
to śmierć nie straszna ani cię nie boli
żyjesz przecież i oni żyją
i w tym przypadku życie śmierć zwycięża
jak zwyciężyć miało i zwyciężyło

NIE PYTAJ

nie pytaj nie pytajcie
o zdrowie
ale o istotę rzeczy
która tu pozostanie
i pozostanie
nawet gdy mnie nie będzie
ja z wami pozostanę
w owej istocie wynurzonej
nie w zdrowiu które przeleciało
tego nie udaje mi się doprosić

TEOLOGIA REALIZMU

                      /Małżonce/

siedzę w pół letargu
mówię tak tak tak
kiedy sił przybędzie
to samo zapiszę w notatkach
i w innej pracy umysłowej
wczoraj rozmawiałem o tym
z żoną to znaczy kim jest Bóg
i kim jest człowiek
tak tak tak i amen
całości drogi-prawdy-życia
czy może się lepiej objawić
powtórz powiedz to samo
pozwól Mu się prowadzić

SPOSTRZEŻENIE

to nie to
że czegoś nie lubię
tego lub tamtego świata

tylko to
że bardzo chcę być w tamtym
bo ze mną tylko żyje teraz (jeszcze)
może
a może ja bardziej w nim

ESCHATOLOGIA

każdy zapis tutaj
mówi o stanie faktycznym
o tym co przeżyte i doświadczone
tak jest
wykonało się
nie jakieś popisy słowne

ROZUMIEĆ

najmniejsze cząstki elementarne
rzeczywistości człowieka
- syn córka żona wróci
uśmiechnie się odezwie -
zdarzenia fakty najmniejsze
najdrobniejsze odpryski odblaski
ziarna kosmicznego pyłu nie tylko
ale i wieczności
objawień zwiastowań nawiedzeń
kiedy są możliwe dla pielgrzyma
jeśli nie w samoświadomości
drogi-prawdy-życia
oddzielnie się nie da
w nich rozmawiamy spotykamy
całość sensu - czyli dobra
Boga
bo jest
można spotkać i (od)poznać

DWA ŚWIATOPOGLĄDY

w czasach PRL władcy chcieli
żeby obowiązywał jeden światopogląd
mówili o nim naukowy
dzisiaj bardzo wielu by chciało
by obowiązywał kościelny
którym mierzą przeszłość historii
jej dzień dzisiejszy i na pewno przyszłe
chcą nam nawet tłumaczyć nasze własne życie

OSOBA I CZAS

zaglądam w rzeczy najważniejsze
jak do siebie (Łazarz z grobu wstaje)
te które były które są i które nadchodzą
atrybutami Bóg z nami się podzielił

w istotę rzeczy i zdarzeń
która jest była i będzie
dęby pamięci pozostaną sobą
droga-prawda-życie poznane przebyte

zapisane wydarzeniami i nami
duchami ucieleśnionymi
ciałami uduchowionymi
nikt poza nami tak nie ma

ZMIANY

gdzie zachodzą zmiany w naszym życiu
u mnie już tylko na klawiaturze
litery cyfry daty dni tygodnia tytuły
coraz gorzej widzę
i nigdzie nie bywam
mając cały świat otwarty
przez już przebytą drogę-prawdę-życie

OBECNOŚĆ I NIESZCZEROŚĆ

                            /Tłuszcz, Urząd Pracy/

stoję w kolejce do urzędu pracy
czyli w kolejce bezrobotnych
nie mogę nie myśleć
patrząc na świat dookolny
myślenie i stanie robię z Nim
w Nim w obecności z obecnością
nie da się rozdzielić na tym etapie
kiedy się przeszło tyle drogi-prawdy-życia
nie można być nie sobą lub inaczej
po światowo-medialnemu w pop kulturze

każdy człowiek obok jest życzliwym bratem
i siostrą w kolejce do urzędu pracy
dla bezrobotnych w tym świecie
i miła urzędniczka (młoda) jest nam życzliwa
takie powinny być urzędy biura instytucje
świeckie kościelne samorządowe rządowe

lecz nieszczerość zabić wszystko potrafi
zwykłe nasze sprawy zmieniając na swoje
swoje kariery wyrachowania wizje dusz/pasterskie
nie potrafię wejść w skórę ludzi nieszczerych
odgrodzonych od osób i świata ścianą nieszczerości
znam niestety księdza jego świątobliwość nienaszą
bo bez szczerości nie da się być świętym
to schizma - nieszczerość niszczy i zabija

SEDNO SPRAWY
                             /na wiary i rozumu
                             dwóch skrzydłach/
cóż mi po wiedzy ogromnej
ogromnego świata zewnętrznego
gdyby nie było gdybym nie miał
świata wewnętrznego

gdybym nie mógł smakować
sensu (sensów) podanych na talerzu
mi w nim

SCENA I DONICZKA 1

żyję po to
i ja i ty on ona
żeby życie w nas zajaśniało
prawda się objawiła
miłość kwitła
wszystko co ludzkie zdobyła
innej sceny i doniczki nie ma

CZEKANIE NA ODPOWIEDŹ

mówię piszę sobie Bogu i muzom
najbliżsi i floriańska3 milczą
jakby nasze spotkanie ŚDM/WYD
ich nie dotyczyło
możecie być pewni
że Bóg nam odpowie
i śmierć przyjdzie

IMMANENTNA TRANSCENDENCJA

rzeczywistość cała w nas rozmawia
dochodzi do głosu
na miarę naszych możliwości
talentów chęci i ograniczeń
w zakresie nam potrzebnym
do życia i zbawienia
bo Bóg też się nie ukrywa
w konfesjonale i w Internecie
droga-prawda-życie

(MÓJ) BÓG W RODZINIE

życie dostałem
bo ktoś mnie chciał
opiekował wychował
w duchu wartości i miłości

wartości i wychowanie
wpłynęło na moją drogę
prowadziło przez lata i świat
przez biblioteki i akademie

doprowadziło tu gdzie jestem
na ostatnim etapie
w pełnym świetle
samoświadomości
drogi-prawdy-życia

ARGUMENT Z DNA
tu nie napiszę niczego
przeciw komuś czemuś
lub za czymś kimś
z polemicznych motywów
tu wszystko bije ze źródeł
amen amen amen

Możecie i tym razem powiedzieć milcząc, że nic nie powiedziałem. Dawno temu wepchnęliście mnie w niebyt, w śmierć społeczną, odkąd zniknął biskup Romaniuk, proboszcz Czajkowski... Jakaż śmierć jest dla człowieka najważniejsza, skoro jest homo-sapiens-socialis!
Nawet jeśli nie jest to rechot i taniec na grobie, to jest to jednak śmierć. Wielka Zmiana? Dla kogo? Dla nieżyjącego?! Dalsza udawanka, że on – czyli ja - nic „nie słyszy, nie wie, nie widzi, nie zna” (Pierwszy list... CKN). Od najbliższych... po najdalszych. Zaiste braterskie traktowanie. Chrześcijańskie, polskie, wspólnotowe itd. itp. I tak jest w gminie, w parafii, diecezji... Dla mnie wielka zmiana, to świat podmiotowy. Osobowo szczery, odważny w dzieleniu się myśleniem. W dialogu – wiary i rozumu. Nieoskalpowanej (wykastrowanej?). 

Taka zmiana nastąpiła na raty: Prawa Człowieka i obywatela, Sobór Watykański II, wolność przez Solidarność. A nawet Rzeczpospolita Norwidowska, w innej trochę perspektywie i skali. 
Bo skoro nie rozumiecie mnie, bliźniego swego - w całej istocie, to co we mnie widzicie? Co rozumiecie? Rzecz jakąś? Rywala? Konkurenta na polu świadomości religijno-kościelnej, narodowej, samorządowej i... Po co mi taka zmiana! Zafałszowana od samego początku. Jest inaczej? Wejdźcie ze mną w dialog!

Czego nie chcę, nie lubię? 
1) antyeuropejskości, 
2) uniżonej (bezwolnej, lizusowskiej) kościelności, 
3) nie-dialogiczności i milczenia sympatyków zwycięskiej partii w okolicach... 

Jeśli nie zaczniemy od teraz, od już, natychmiast definiować naszej Polski w naszych mniejszych i większych okolicach, oczywiście, że ze zwolennikami PiS-u i wszystkich wygranych i przegranych partii (a raczej wyborców) Wielkiej Zmiany - to wielka kicha już nas zaczęły pogrążać, żal, podziały będą się utrwalać jeszcze bardziej niszcząc Polskę Ojczyznę naszą. Nadzieję mogą mi dać, zwrócić... tylko osoby z mojej życiowej okolicy, nie Wasz Prezes!

PS.
Próba przemiany wszystkich wartości?
Wola mocy niektórych prowadzi do podeptania godnosci (nazbyt) wielu.
Grafika z tej strony.

niedziela, 11 października 2015

Pamięć, tożsamość, demokracja



Bez pamięci nie ma tożsamości. Bez tożsamości nie ma demokracji. I tak dalej i tym podobne.

Tego posta pisze życie we mnie. Droga-prawda-życie. Z wiarą i rozumem za pan brat. Z pamiecią  i tożsamością, i samoświadomością. Piszę - niestety - sobie a muzom. Nikt nie pyta, nie chce o takich sprawach rozmawiać. Ucha i serce swoje tak natężam ciekawie, że "słyszałbym głos z Litwy... Jedźmy, nikt nie woła". Bo oni uczynili swoje serca zatwardziałymi, jak głaz w klacie Faraona :-(


Dedykuję ten tekst drugiemu następcy, trzeciemu kolejnemu wójtowi - najwyższej samorządowej funkcji w Strachówce, Wójtowi Piotrowi Orzechowskiemu. Z całym uznaniem dla wszystkich Jego, czyli Twoich Piotrze, sukcesów osobistych, rodzinno-rodzicielskich i w pracy dla dobra nas-mieszkańców.

Tylko dedykuję. Dawniej tyle razy prosiłem, sugerowałem, apelowałem, że dzisiaj mógłbym usłyszeć "wpychasz się, jak Premier Polskiego Rządu do Prezydenta Polski na rozmowę", a świat przecież znów jest klarownie podzielony na Panów Panie i żebraków :-)
Bo to ten sam mechanizm i motywacje, chyba. Prezydent i mój Wójt uważają pewnie, że by coś stracili. Stary idealista musi ugiąć się przed realiami życia pod młodym pragmatykiem.

Dzisiejszy post jest mi podyktowany zaproszeniem do polubienia strony/profilu "Metropolia Warszawska". Z opisu owej strony - "Dzięki kompetencjom w zakresie zagospodarowania przestrzennego, transportu zbiorowego czy zarządzania drogami obszary te będą mogły rozwijać się w sposób skoordynowany i spójny z korzyścią dla ich mieszkańców."


Oczywiście, polubiłem natychmiast i... przypomniałem sobie, że po raz pierwszy o niej usłyszałem podczas świętowania XX-lecia Senatu w Senacie :-)

A nawet wspomniałem o tej nowej dla mnie idei w swoich trzech słowach (sorry, minutach), jakie mi zostały udzielony przez Prowadzącego.
To dla mnie NATURALNE i zbawienne, DAWANIE ŚWIADECTWA. Bez żadnych intencji, by komuś dołożyć, zniszczyć itd. 
Skoro jeszcze żyję, chcę i musze dawać świadectwo, temu, co przeżyłem, dośwaidczyłem, i jeszcze widzę, słyszę, pojmuję. Dany mi był - nikt życia ni ewymyśla! dała Opatrzność, bo nie ślepy los - udział, w życiu gminy, Polski, samorządności... a najszerzej widząc i rozumiejąc w Drodze-Prawdzi-Życiu. Żyje się po coś i na świadectwo!

Nie jest miłe, przyjemne, demokratyczne, samorządowe, mądre itd. eliminowanie "byłych" dla dobrego samopoczucia i zaplanowanej ścieżki kariery osobistej (to jest zawsze polityka) "obecnych". Mogę, możemy przemawiać w Sejmie, Senacie... podczas uroczystościach patriotycznych, religijnych... organizowanych wszędzie i przez wszystkich patriotycznie, religijnie, wspólnotowo myślących, ale nie tam, gdzie kiedyś sprawowaliśmy godne i ważne funkcje.  

Nam starym, wydawało się, że odtąd jesteśmy ważną cząstką naszej tzw. wspólnoty samorządowej. Okazało się, że nie jest tak, nawet... w parafii. Przychodzą nowi zarządcy, proboszczowie, wójtowie... i cały świat się zmienia. Całkowicie pod nich. Dla nich to oczywiste, że (ja, my podgrupa przegranych) raz przegrani - stają się dożywotnio trędowatymi?!

Więc nie jesteśmy proszeni, by zabrać głos na rocznicowych nawet uroczystościach, przez władzę gminy, bo one tego nie chcą, unikają jak mogą, bo nie widzą korzyści dla siebie. Świat - ich świat - by się zawalił. W Ameryce, żartuje żona byłego przezydenta, on teraz lepiej zarabia, robiąc to, co najbardziej lubi, przemawia, zapraszany wszędzie.

Źle się bawicie, dla Was to igraszki, nam chodzi o życie. Tylko w pełnej pamięci i tożsamosci jest rozwój społeczności, którym chwilowo przewodzicie. W Ameryce nie najgorzej się dzieje z demokracją.

"Jak przypomniał prof. J. Regulski - jeden z moich Mistrzów w początkach polskiej samorządności - według Europejskiej Karty Samorządu Lokalnego, samorząd terytorialny oznacza prawo i zdolność społeczności lokalnej do zarządzania częścią spraw publicznych na własną odpowiedzialność i w interesie mieszkańców. Społeczność musi móc, umieć i chcieć. Pytał, co należy jednak zrobić, by chcieli. Wśród najważniejszych zagadnień, krępujących i utrudniających funkcjonowanie i rozwój polskiej samorządności prof. J. Regulski wymienił m.in. brak określenia miejsca samorządu w strukturze państwa... 


Problemem jest fakt, że środowisko samorządowe nie wytworzyło siły politycznej, zdolnej do wspierania procesów decentralizacji kraju, wspierania rozwoju samorządności i demokracji lokalnej. W związku z tym pojawia się coraz częściej postulat stworzenia silnej reprezentacji władz lokalnych na szczeblu centralnym... Samorządność może rozwijać się jedynie w państwie zdecentralizowanym [oj, chyba nie tylko w państwie, analogicznie myśląc także w samorządach (dop. mój jk)], w którym odpowiedzialność za sprawy lokalne i regionalne ponoszą władze samorządowe. Jak przypomniał prof. J. Regulski, ustroje autorytarne preferują model resortowy, oparty na wiązaniu ludzi z miejscem pracy; ustroje demokratyczne - model terytorialny, łączący ludzi wokół miejsca zamieszkania...

Kolejne zagadnienie, wskazane przez prof. j. Regulskiego, dotyczyło kadr. W ciągu 20 lat działania samorządów powstał poważny zasób ludzi mających duże umiejętności i doświadczenie administracyjne. Nie stworzono jednak systemu zarządzania i gospodarowania tym zasobem, który stabilizowałby i standaryzował zasady dotyczące korpusu pracowników administracji samorządowej... 


Społeczności lokalne muszą umieć i chcieć zarządzać własnymi sprawami. Warunkiem podstawowym jest zaufanie do władz. Dlatego należałoby zmodyfikować ordynację wyborczą i ustanowić jednomandatowe okręgi wyborcze... Dlatego konieczne jest zlikwidowanie przywilejów partii w ordynacji wyborczej.


W swoim wystąpieniu (w linku) prezes Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej przypomniał, że jednostki samorządowe są związkami mieszkańców. Władze lokalne muszą zasłużyć na zaufanie społeczne. By to osiągnąć, niezbędne są: przejrzystość organizacji i decyzji, właściwa komunikacja i udział obywateli w podejmowaniu decyzji, efektywna kontrola społeczna, etyka i przychylność zachowań władz i urzędników, a także decentralizacja kompetencji i przekazywania ich jednostkom pomocniczym. 


Kończąc swoje wystąpienie, prof. J. Regulski podkreślił, że rozwój samorządności to warunek rozwoju kraju. Dlatego konieczne jest wspieranie udziału obywateli w życiu publicznym i usuwanie barier ustawowych. Zaproponował także, by to właśnie Senat wziął na siebie rolę opiekuna samorządności i stał się miejscem dialogu społecznego na ten temat." 


Ja swój apel do samorządowego świata skierowałem 12 grudnia 2010 - ale jeszcze bardziej zdumiał własny komentarz pod postem z okazji zwycięstwa Wójta Piotra w 2010, w który proroczo przewidziałem dalszy ciąg życia, włąsnego? w 100%. Że to pierwszy stopień drabiny. Że anonimy do kuratorium, kurii biskupiej i spiski Krysiuni [przepraszam, ja tylko cytuję], żeby "usunąć tego katechetę" - wskazują w jakim kierunku będą szły ich po-drygi i in-trygi. I tak się dzieje, jota w jotę. Mnie usunęli, wzięli się ostrzej za szkołę i jej DyrKa. Za - dumny z osiągnięć wielu lat pracy całego zespołu nauczycieli, pracowników, DyrKa... 
Zespół Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Wzięli się, uwzięli - niszczenie sprawia im jedyną(?) wielką satysfakcję życiową? - ślą wszędzie, gdzie się da (wypierajac w rozmowie w cztery oczy) niezliczone donosy, anonimy, byle tylko zaszkodzić, popsuć opinię, sparaliżować... 

Bez wzięcia 'na poważnie' przez samorząd gminny odpowiedzialności za realizowanie PRAWA DO TOŻSAMOŚCI (osób i całej wspólnoty) wrogowie, nieprzyjaciele będą niszczyć gminę! osoba po osobie, kawałek po kawałku. Niszczą, piłują gałąź, na której wszyscy siedzimy - tzw. wspólnotę samorządową mieszkańców i terytorium. Po nich, choćby potop.

środa, 7 października 2015

Kościół tożsamości?! Kościół dialogu?! Więc jaki!


Kocham Kościół i chcę w nim dożyć i umrzeć. Ale!!!

Ale Kościół szczerych ludzi. Grzesznych, lecz szczerych. Pal sześć orientację. Każdy ma jakąś i jakieś - związane z nią - grzechy. Ale nieszczerość przewraca wszystko do góry nogami. Z nieszczerością żyć się nie da. 
Ksiądz Oko dostał od red. Olejnik pytanie, czy przeżywa podniecania, pokusy i jak sobie z nimi radzi. - Głównie przez modlitwę i życie duchowe, chyba tak odpowiedział. Dobre i to, na początek. Mnie zdarzało się pytać na spowiedzi, a jak ksiądz sobie radzi z pożądliwym patrzeniem na dziewczyny, kobiety. Może raz spytałem? Może nie pamiętam odpowiedzi? Może jakaś padła? Może żadna.
Zrozumiem odpowiedź, że to zbyt krępujące. Każdy z nas ma swoje progi wrażliwości i poczucie bezpieczeństwa. Ale żyć, tak, jakby sprawy nie było? To po co nam taki kościółek. Jego żywocik w naszych czasach będzie krótki.

Widziałem statystyki mówiące, że przeciętnie facet ma 7 tys. wytrysków w życiu przeciętnej długości, z czego 2 tys. przez onanizm. Tabu? Tematy i sprawy zamiecione pod dywan nie znikają. Są tam i czekają, pewnie jeszcze bardziej tracą świeżość i zdrowotność. Nie wiem, prawdziwe, czy nie prawdziwe są przytoczone dane. Może ojciec Ksawery Knotz OFM Cap. wie. Ten od - tak, tak - "Seks jest boski"! Jeszcze raz powim tak, tak - tym razem od siebie. On naucza seksu/seksualności świeckich i nie-świeckich od lat. Wątpię, żeby były takie badania na populacji księży, i czy chcieliby szczerze odpowiadać. A jednak ciało i cielesność to wielki dar Boży. Bez niego po prostu nie byłoby nas i nas nie ma. 
Jeśli nie macie(?), nie znacie (nie przyznajecie się?) do własnej seksualności i w związku z tym własnej tożsamości, to jak mamy do Was chodzić do spowiedzi, także z grzechami w zakresie seksualności, cielesności. Skoro nasza wiedza o sobie, oświecie, czasem i o Kościele, jest inna (większa?) od Waszej? Skoro dajecie nam do zrozumienia, że Wy sami siebie nie znacie, że odcinacie się od nas i od świata, chowacie w dziwną i nie do zaakceptowania odrębność, prywatność, inność? Skoro nie stać Was na szczerość SPOTKANIA z drugim czlowiekiem, we wszystkim, co nas stanowi, w całości naszego i Waszego życia na tej najlepszej z planet. 
A jak Wy postrzegacie tę dwoistość, że w pewnym zakresie: w konfesjonale, na ambonce... to niby oferujecie szczerość i prawdziwość, a poza - NIE? Konfesjonał, to tylko mebel z uszami? Nie chcę takiego, nie chcemy. Nie neguję starań i wielkiej pracy wielu z Was. Ale podział na Wy i my, sam w sobie już (od)straszy, jest straszny. To ma być wspólnota - proponowana z Waszej strony? Wspólnota czego?! Pójdziemy zatem do spowiedzi u ojca Knotze, jak spotkamy. 

"CZŁOWIEK TO TEN, KTO ZNA SIEBIE" (Wiara i rozum, czyli Fides et ratio). Prawo do tożsamości, obejmuje i taką wiedzę, o tożsamości innych? Na razie nie rozmawiamy o tym, ale jeszcze krótko, króciutko i nadejdzie. Jeśli nie żyjemy w realnym świecie (no jasne, że współczesnym zawsze), w świecie realnego człowieka, ciała uduchowionego, ducha ucieleśnionego, to w jakim? Tylko nieszczerym, czy już wprost zakłamanym? 

Kościół Powszechny wszelkich epok i kultur funkcjonuje w świecie współczesnym. Zawsze. Różnie w różnych epokach i miejscach na ziemi mówi się o tym samym. 

Taki lub inny grzech nas, zwykłych grzeszników, świata nie burzy. Owszem, jest problemem, może trzęsieniem ziemi, w życiu osoby wierzącej.
Usłyszałem wczoraj w jakiejś TV fragment rozmowy (może powtórkę?), pewnie o Synodzie w Rzymie, o Komunii Świętej dla rozwodników (ludzi i rodzin po przejściach). Szacowny, lubiany i znany przeze mnie osobiście Redaktor Dyrektor KAI Marcin Przeciszewski cytował przepisy regulujące ten aspekt życia osób wierzących. - Brrr. Sorry, brzmiało to jak cytowanie regulaminu koszarowego.

Życie wiary i rozumu koszarami nie są. Na szczęście. Deus est maior - zrobił swoim zawołaniem biskupim także nasz Ordynator Henryk Hoser. Są cudownym Ogrodem Życia Wiecznego Miłosierdzia, atrybutu Boga. Wolności i osoby nic nie zastąpi, żadne przepisy i nauczania. Obraz kościoła-garnizonu jest okropny i niech przepadnie bez żalu. Kościół Miłosierdzia niech trwa i trwa i służy. Służy. Człowiek jest drogą Kościoła.

Można przytaczać przepisy, brzmią - tak jak w poprzednim akapicie (może tylko dla takiej, jak ja, duszy niepokornej, wolnej, zbawionej...). W życiu niegarnizonowym? W naszym życiu codziennym i od święta, osobowym, mojej-twojej-naszej osoby, jako fundamentu i drogi Kościoła, odpowiedż jest przeciez inna od 2 tysięcy lat! TY jesteś opoką... Piotrze, Piotrze tamtych i naszych czasów i każdych. 
Pewnie i ja się zgodzę, że te same przepisy i dyskusja o nich (wy)brzmią inaczej na seminarium doktoranckim z teologii i prawa kanonicznego. Niech sobie rozmawiają, dyskutują. Ale i tak nabierają znaczenia, dopiero i jedynie wtedy, gdy je jakaś osoba papieża zatwierdzi. Człowiek jest drogą Kościołą, prawo, instytucjonalne funkcjonowanie i aspekty są TYLKO do pomocy. Do pomocy komu? - dopytam.

Synod o Rodzinie na temat powołania i misji rodziny w kościele i (w) świecie współczesnym trwa. Rozjadą się z niczym? Nie wierzę. Wierzę w Papieża Franciszka. Ale i w nas wierzę, w człowieka i rodziny nasze. Weźmy coś na siebie! Powiedzmy osobie, od siebie. Dajmy świadectwo! Zaryzykujmy. Także to, że nas inni rozjadą. To także będzie świadectwo - Kościoła w Polsce.

Jesteśmy w trakcie przygotowań (tak, tak) do Światowych Dni Młodzieży 2016 w Krakowie, Polsce, Strachówce... we wszystkich naszych(!!!) parafiach. I znów mamy problem, wielki - dla mnie - problem. U nas to także jest tematem tabu. Jest, co prawda, zakładka na stronie parafialnej, są tam ogólne informacje, także o przyjeździe Belgów, i tyle. Jak na realizację prawa do tożsamości, niewiele. Ale też ksiądz jej nie ma (mieć chyba nie może), mam ja, ale ze mną im rozmawiać w diecezji zakazano. 

Nie chę jątrzyć, ani komuś dowalić. Chcę mówić i pisać o TYM CO JEST. O TYM KTÓRY JEST. Jak to się nam stało, że ŚDM 2016 przychodzą do nas! A z nimi Bóg sam, w całej Swojej Miłości, Miłosierdziu i Samowiedzy-Samoświadomości, bo jest Trójcą Świętą. Wspólnotą - prawdziwą i wzorcem wspólnot - osób istniejących odwiecznie w dialogu. Inaczej nawet IM sie nie da i chyba nie wolno ;-)
A u nas, od trzech lat głośno słychać głównie w parafii tych, którzy chcieliby, aby było tak, jak oni chcą. Jak ktoś z nich sobie (wszystko) zaplanował.
Pytanie za parę punktów do tożsamości - żyjemy w realnych parafiach-wspólnotach, czy w deklaratywnych, czyli tylko w jednostkach administracji kościelnej. 

Halo, Polska! Gdzie się naprawdę rozmawia o ŚDM 2016? Pomijając tzw. koordynatorów i ich wolontariuszy. Oni to mają wpisane w statuty :-) 
Najbardziej czekam na odgłosy z bliskich nam Jadowa, Łochowa, Tłuszcza... No i szukam stron INTERAKTYWNYCH, w które mógłym się włączyć, jestem przecież niezrealizowanym do końca katechetą. Owszem, dzisiaj już tylko w Internecie, mam nawet stronę KatechezaOnline, nie licząc inych.

Ja (znowu to moje samoświadome "ja"), bardzo chcę rozmawiać, ale ani mój proboszcz, ani wójt (na którego diecezjalny koordynator złożył powinność i odpowiedzialność za organizację, ale przecie nie za twz. DUSZPASTERSTWO, wykluczając starego katechetę, powołanego w Kościele, w stanie wojennym, aby towarzyszył młodzieży - po co im ciągłość życia-prawdy-drogi?). 
Czy to jest ten sam Kościół, co w 1982? Ta sama młodzież, zawsze tak samo młoda, spontaniczna, szukająca? Podobne powołanie i misja? Pytań wiele. Chęci u PT Nich do dialogu - żadnej. Nawet w świecie dziennikarstwa katolickiego, co jest niepojęte do kwadratu. Bo jeśli media tracą zmysł, wyczucie, zainteresowanie życiem na swoim terenie i w naszej wspólnej dziedzinie (Droga-Prawda-Życie) to ich świat już się zawalił - śmiało mówię, że nie chcę takiego kościoła-kościółka - czekamy tylko, kto i kiedy to ogłosi. Papież w Krakowie? Nowy Ordynariusz? Nowy Prymas Polski? Ja? - mogę nie przespać kolejnej nocy, mogę nowy tekst napisać i umrzeć w spokoju (niepokoju? o Was i o nich!). Non abbiate paura.

PS.
Tu zakończę - choć echo długo jeszcze grać będzie - bo zaczynam zbytnio mnożyć wątki, grozi to wymądrzaniem (nadmiernym), odlotem. Nie chcę tego. Dialog szczerości ratuje także od takich zagrożeń. Uratowałby mnie i wielu, każdego. W kościółku tylko mówi się o dialogu. Mowa i zachęta do dialogu (nakaz bez mała) jest natomiast we wszystkich ważnych wypowiedziach Kościoła Powszechnego. Taki Kościół kocham, chcę w nim dożyć, umrzeć i taki pozostawić. Na grobie możecie mi napisać - "Tu leży szczęśliwy człowiek, który poznał siebie, z wiarą i rozumem." Broń Boże nie dodawajcie "człowiek kościoła" bo to bardzo mylący frazes - wszyscy nimi jesteśmy, albo nikt.
Zdjęcie z tej strony. 

poniedziałek, 5 października 2015

Rachunek sumienia



Poniosło mnie wczoraj. Apogeum było późną nocą. Polaków rozmowami – czy można nazwać? Na pewno - trudnymi.
W telewizji publicznej był także o tym program, z fachowcami,profesorami, księdzem, internetowcami (nazwa dla mnie obca, choć pojętna „Youtuber”).

U mnie po drugiej stronie znajomy, przyjaciel, dawno temu powiedziałbym „uczeń” z sali katechetycznej i grupy modlitwy. Bez sumienia sporu nie rozbierzesz, nie rozbierzemy.
Piszę, nie zaglądając, w jakiej dzisiaj jesteśmy komitywie? Pojechałem na koniec (ostatni komentarz) bezwzględnym lodołamaczem. Noc miałem słabą, z tym samym refrenem, w przerwach snów i snach beznadziejnych. Budzić, wstawać, zaczynać nowy dzień mi się nie chciało. Oj, nie chciało. Przeważył rachunek sumienia?!

Właściwie bieguny wyznaczają całej sytuacji – między nami – Romana Ingardena tekst „O dyskusji owocnej słów kilka” i działalność Radia Maryi.
Pierwszy tekst zmusza do rzeczy niebywałych, do przekraczania siebie i spojrzenia na świat (i kwestye) oczami oponenta.
Drugi jest wręcz prostacki - ładuj z grubej rury, zawsze mamy racyę, my pochodzim i ona, racya, od Najwyższego Autorytetu, jest natchniona, boska, święta, bez dyskusyjna. Co za pomysły, na dyskusje w kościele (z bardzo małej litery). Mają słuchać, potwierdzać i tyle.

Oba bieguny występują, tylko i nawet u tych z nas, którzy znają oba i się starają z całej siły. U akademików i świętych biorą czasem górę, jak często, trzeba by ich przebadać (koniecznie z wykrywaczem kłamstwa). U większości – z nas – chyba jest biegun jeden, autorytarny. Co zrozumiałe, o tyle, że pierwszy jest potwornie wymagający, nawet tylko jego przemyślenie (więc dla wielu już warunek zaporowy, bo niewielu czyta).

Każdy dialog objawia. Coś o świecie, coś o nas, coś z Boga?! Bóg jest nieustannym dialogiem, bo jest wspólnotą osób. Bez objawienia/objawiania nie znamy ani Jego, ani siebie. Objawiamy nie tylko swoim pięknem-prawdą-dobrem, ale całym sobą, ciałem uduchowionym, duchem ucieleśnionym. Któż z nas bez grzechu. "JEZUS  OBJAWIA  NAM   BOGA   A  TYM  SAMYM   OBJAWIA  CZŁOWIEKOWI  CZŁOWIEKA" (Sobór, za Andrzej Madej). I to samo mówi Cyprian Norwid, którego nasz papież nazwał prekursorem Soboru. 
Tylko Jezus czyni to w pełni, bez cienia grzechu.  

O co nam poszło wczoraj? O strach (przed ew. nową - jeszcze mniej dialogiczną - władzą po wyborach), o cenzurę, o interpretację działalności w Internecie i całą rzeczywistość Boga i człowieka, w końcu znamy się z parafii, sal katechetycznych, Eucharystii itd. ;-)

Nie byłem w stanie żałować nocą. Przepraszać? Ależ tak, ale po wystygnięciu, zdystansowaniu i zobaczeniu. Miar życia i prawdy nie zmieniam. Żyją we mnie, w siódmej komnacie.

Technicznie rzecz ujmując, można było skończyć wcześniej dialog, rozmowę (najmniej dyskusję), unikać nazywania góry lodowej skrywającej się pod powierzchnią zjawisk. Znam mądościowe zasady: 

- niech tyle prawdy będzie, ile miłości
- wszystko ci wolno, ale nie wszystko przynosi pożytek
- no i Ingardena, choć naprawdę wczoraj mi się nie przypomniał, emocje wyprzedziły chłodny umysł

Nie potrafię – i nie chcę – zmieniać rzeczywistości, ale ją akceptuję, także tę bolesną dla nas wczoraj. Nie mogę się chować za swoje „zranienia”, przyznaję. Znakiem utraconej kontroli nad sobą jest powtórzenie, którego być nie powinno, sygnalizuje to wyczucie stylu, jakiś – wczoraj za słaby – głos wewnętrzny. Za powtórzenie przepraszam od razu. Za całość? - chciałbym ująć bolesności. Tobie. Nie zaglądam jeszcze do Internetu, nie wiem, czy nadal jesteśmy znajomymi na Facebooku, przyjaciółmi w życiu, braćmi w wierze... pozostając oczywiście (tymi samymi) wyborcami.

Myślę, że w naszej rozmowie przekraczaliśmy granice osób, mając na uwadze Polskę. Naszą Polskę. Bo to jest moja matka, ta ziemia. Bo to jest moja matka, ta Ojczyzna. Rozglądam się, jestem z niej dumny. Biorę ją tęczą zachwytu od zenitu dziejów. Chwilowe partyjności nawet nie rzucają cienia na jej obraz, ołtarz, oblicze.
Życie swoje uważam za spełnione, bo mogłem w jej służbie pozostawać (choć chwilę) i do dzisiaj jestem. Całym sobą. Droga-prawda-życie nie są materią do rozdzielania na włókna i połacie.

Moja Polska, która mnie nie cenzuruje od 26 lat. Którą współtworzę jako: (były?) spadkobierca historii rodzinnej, solidarnościowiec-założyciel jej gminny, katecheta, mąż, ojciec, samorządowiec, autor profili w Internecie. Amen.

PS.
W nocnych majaczeniach najmocniej wybijało się w twardej głowie na miękkiej poduszce - że na każdym profilu na Facebooku jest ktoś, w roli Gospodarza (profilu, wątku...) i Goście (w komentarzach). Resztę podpowiada nam doświadczenie życiowe "bycia w gościach". Gospodarz też ma obowiązki, obrażać nie może, ach! no nie powinien. Jeśli przekroczy tę granicę, TEŻ musi przeprosić. Przepraszam.
Dyskusja może się rozwijać TYLKO w sprawach ważnych życiowo. Gospodarz zgłaszający wątek, tak go z pewnoscią traktuje. Jeśli gość chce go zmienić, musi pytać, ale najlepiej, jeśli przechodzi wtedy na swój profil i staje się Gospodarzem nowego wątku, innych zapraszając, dopraszając... BO dla niego jest ważny życiowo. Samo dostrzeżenie - a w ślad za tym podjęcie większej odpowiedzialnośi - że coś jest WAŻNE DLA MNIE OSOBIŚCIE, jest już dużą/wielką wartością dodaną każdej rzetelnej dyskusji. Homo sum et... Człowiek to ten, kto zna siebie. Dla ludzi wierzących dochodzi prawda, że Człowiek jest drogą Kościoła, nie urzędy i ich przepisy (i mniemania). Za przepisami można się chować i grać z resztą świata w berka. TY jesteś opoką. Na tej opoce kościół będzie trwał i trwał i trwał, nie bojąc się dialogu i aktów przeprośnych, jeśli dojdzie (dopuści się) nadużycia.
Zdaje mi się, że przestrzeganie tych reguł - nomem omen - zabezpiecza troszkę przed wybuchami. Nieład im sprzyja. Psy się obszczekują przez ogrodzenie, gryzą na własnym podwórku.




PS.2
Zdjęcia z kolonii w Duninowie 2009, Caritas diecezji warszawsko-praskiej, współorganizowanej i prowadzonej przez nas zwykłych (słabych, grzesznych) ludzi ze Strachówki, z Rzeczpospolitej Norwidowskiej, w większości nauczycieli Zespołu Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej.