czwartek, 28 marca 2024

Aborcja, jako moje późne, ale obowiązkowe rozważania imieninowo-urodzinowe

"Pomiędzy dniem imienin i urodzin
bo Duch mną włada, choć ciało mdłe"

Laurki B.Prusa (1857nn) i mojej Babci Emilii z Jackowskich Kapaonowej (1883)

Muszę - to słowo wyraża siłę, która mnie napędza, do pisania tego tekstu. Wewnętrzna moc płynąca ze zrozumienia czegoś ważnego, tak w wymiarze społecznym, jak i osobowo-egzystencjalnym. Także najszerzej kulturowym, etycznym, prawnym... TAKIEGO ROZUMIENIA I UCZESTNICZENIA W  RZECZYWISTOŚCI, KTÓRE SIĘGA JEJ - I MOJEGO OSOBISTEGO - ASPEKTU ISTOTOWEGO I KONSTYTUTYWNEGO. Jestem, który jestem, jaki jestem, bo tak rozumiem świat i siebie. Gdybym nie dawał świadectwa owym aspektom istotowym i konstytutywnym umniejszałbym swoje istnienie (jako bytu osobowego, z którym nierozdzielnie złączona jest odpowiedzialność). To mój światopogląd, z wiarą i rozumem, które są zdolne poznawać i kontemplować prawdę.

I nie o aborcji jest ten tekst przede wszystkim, ale nade wszystko o ciąży. O ciąży osobniczej (nie zwierzęcej) i jej miejscu i znaczeniu w świecie ludzkiej kultury. Jest to tekst EKOLOGICZNY, o ochronie ludzkiej natury w świecie przyrody i kultury w granicach poznawalnego Kosmosu/Wszechświata.

Długo od wczoraj nastrajałem się do napisania pierwszego słowa. Wczoraj (19 marca) zrozumiałem konieczność tego zadania, w trakcie rozmów i lektur około-imieninowych, na świętego Józefa, mojego patrona, wybranego dla mnie przez Matkę i Ojca, 71 lat temu.

Dziubię po parę zdań dziennie, i to z trudem. I tylko wtedy, gdy najdzie na mnie jakieś światło w od-czuciu, refleksji, emocji... Nie mam niczego gotowego w głowie, prócz sensu danego całą osobistą drogą-prawdą-życiem! Ot, co - czyli samo-świadomego udziału w ludzkiej kulturze. To nie jest pisanie na zadany temat. To jest bardziej zapis-świadectwo stanu świadomości konkretnej osoby, przedstawiciela gatunku homo sapiens, Józefa K.

Aborcję rozumiem jako zabieg medyczny, przerywający/usuwający ciążę, z ważnych powodów. Z nieważnych, na tzw. żądanie - uważam za zbrodnię przeciwko człowiekowi, rozumowi, kulturze... i cywilizacji homo sapiens w Kosmosie. Cóż, trudne sytuacje się zdarzają, są nieoddzielne od ludzkiej natury, w której tkwią także przecież ułomności.

Nie jestem najmądrzejszy, ani nie mam, broń Boże, żadnych przewag moralnych, by pouczać i wywyższać swój punkt widzenia. MUSZĘ - NA MOCY INNYCH PRZESŁANEK. Muszę dawać świadectwo innego doświadczenia egzystencjalnego życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Innych nie mam - prócz własnych grzechów przeciwko godności/świętości innych osób.

Minął kolejny dzień czekania bardziej, niż zmuszania się do napisania kolejnych paru zdań. Idzie mi jak krew z nosa. Obym donosił tę ciążę. Na szczęście napędzają mnie - jestem wrażliwy/podatny - bardziej fakty niż teorie. Na koncie redaktora-doktora Terlikowskiego przeczytałem bliskie mi rozumienie rzeczywistości podmiotowej - "Wielki Poniedziałek przynosi nam - poza wieloma innymi elementami - także niezwykły traktat o ludzkiej pamięci, o tym, co zapamiętujemy i jak budujemy sobie obraz przeszłości, a także jak teraźniejszość rzutuje na to, co pamiętamy i co opowiadamy". 

Mam przed sobą liścik Ojca do Mamy napisany w dniu moich narodzin, który i po 70 latach dźwięczy jak dzwon powitalny na tym świecie.

***

"Legionowo, 30 marca 1953
Dzień narodzin naszego syna!

Kochana Helu!

W pierwszym rzędzie składam Ci najserdeczniejsze dzięki i gratulacje z okazji przyjścia na świat długo oczekiwanego i wypragnionego przez nas syna. Prawda, że jesteśmy bardzo szczęśliwi, nieprawdaż! ... Na Górnośląskiej, gdy spytała Mamusia i Jadzia "co nowego" odpowiedziałem "bez zmian" i zaczęliśmy rozmawiać i oglądać najświeższe zdjęcia rodzinne... Gdy powiedziałem wreszcie, że Marynia świetnie wyszła, no i… że ma już braciszka Mamusia już nie chciała wierzyć.Naprawdę? I łzy spłynęły po Jej licach. Karta z życzeniami od Mamusi i Jadzi czekała do napisania od 4 lat (i wreszcie się doczekała). W biurze u mnie sensacja szalona. Nie chcieli wierzyć. Niektórych nie można wprost było przekonać. Kupiłem ½ kg cukierków i częstowałem. Przekazałem szybko sprawy biurowe innym i poleciałem kupić Ci kwiatek, skromny, były tylko azalie (a i tak bardzo drogie). Z Warszawy przyjechałem pociągiem gdyńskim. Godzinę pisałem na poczcie karty. 20 kart zwykłych po 60 gr. z dobrą nowiną zaraz pchnąłem do skrzynki w Legionowie. ... Napisz mi złotko odwrotną pocztą, jak się czujesz i w ogóle dużo opisz. Czy odżywianie szpitalne wystarczające? Położna powiedziała - do tej kobiety, którą o 5.15 spytałem „co jest” i odpowiedziała mi, że synuś – tak: „po co pani mówiła, ja chciałam to panu-ojcu  zakomunikować”. Ps. Od Mamusi przywiozłem 5kg cukru i herbatniki od Jadzi. Całują serdecznie Ciebie i synka, kochający mąż i córki." 

***

Ad. ulicy Górnośląskiej, z Wikipedii - 
"Kolejne, dużo większe straty w zabudowie przyniósł rok 1944. Wypalone budynki rozebrano w okresie 1946–1947. Mimo tego Górnośląska zachowała wiele ze swego przedwojennego klimatu. W grudniu 1975 oddano do użytku kładkę nad ulicą Górnośląską przy Myśliwieckiej...". 
Ulica Górnośląska jest blisko ulicy Wiejskiej, przy której obraduje Parlament Rzeczypospolitej Polskiej. Tam mieszkali Kapaonowie przed wojną. Niedaleko mieszkali Maria z Jackowskich z mężem Andrzejem Królem z Annopola (syn niepiśmiennego polskiego chłopa, ojca dużej rolniczej rodziny, który został Mecenasem, st. radcą Prokuratorii Generalnej RP). Całkiem niedaleko mieszkał także, oczywiście, ich bliski krewny i wielki polski pisarz Bolesław Prus. Działa się Polska. Działa się kultura. Droga faktów globalnych, droga osobowych-zapodmiotowanych (także w rodzinie) czynów i myśli, i doga polskiej niepodległości. 

Działo się i zwyciężało polskie życie w nas. Nie bez problemów, kryzysów, konfliktów, porażek. Ale jednak z takiej Polski i my się zrodziliśmy. I nasze rodziny, przynajmniej te, które jeszcze się nie rozpadły. Życie mną pisze ten tekst kolejny dzień. Na początku wiedziałem tylko, że muszę. Miałem też w pamięci, że gdzieś w domu musi być kartka Ojca na dzień mojego narodzenia. Szukając jej, znalazłem - właściwie tylko sobie przypomniałem - inne rodzinne dokumenty czasu i ducha. Szczególnej wymowy nabiera laurka mojej babci (ze strony ojca) dla swojej Mamy (mojej prababci) z roku 1883, co znów cofa nas o kolejne 70 lat. 

Mieszkali na Górnośląskiej właśnie. Kiedyś kwitnącej, szczęśliwej, w 1953 okrutnie zrujnowanej. Jestem pokoleniem powojennym. Dobrze, że nie wyginęliśmy w epoce tzw. żołnierzy wyklętych, że zwyciężyła przemożna wola życia. Chwała bohaterom i chwała polskim rodzinom, które przekazują życie, kulturę, tradycję kolejnym pokoleniom. A kiedy głębiej pogrzebię w rodzinnej korespondencji i dotrę do fragmentu listu Bolesława Prusa - "Listy od babci i cioci zawsze dobry wpływ miały..." cofam się do roku 1874, 1860, 1848 (data ur. pradziadka Aleksandra Kaliksta)...  w połowie XIX wieku, biorąc pod uwagę życiorysy Pisarza, prababci Emilii i późniejszego jej męża, a mojego pradziadka.  W życiorysach cioci i babci Prusa i jego ciotecznej siostry Emilii sięgamy do początków owego wieku. Niedaleko (niedługo) już stąd do węzłowego dla polskich dziejów dnia uchwalenia Konstytucji 3 Maja i późniejszej walki o niepodległość i polskość.

Wątki i osnowa przeplatają się silnie w trakcie tych zmagań o sens, w czynie-dziele pisania tego tekstu, i nie wiem często, w którym miejscu jestem, w jakimś kolejnym wątku, czy w osnowie. Wszystko przez dobrodziejstwo starych rodzinnych materiałów i dostępnych opracowań książkowych dotyczących Prusa, a dziś głównie korespondencji (jego, mojej pra- i babci, i ojca). 
Przepisuję wzmianki o Emilce, siostrze Prusa (i cóż że w dokumentach tylko ciotecznej, skoro w życiu siostrze-powierniczce i przyjaciółce całożyciowej, tak w dzieciństwie, młodości, narzeczeństwie i latach rodzinnych Pisarza), o siostrzeniczkach, w tym także o Niuni (przyszłej Marii Królowej z Annopola). Dłuższe fragmenty postanowiłem fotografować, bo przepisywanie mnie męczy. Dłuższe fragmenty pochodzą nie z listów Pisarza, ale z książki o jego życiu, pod sensacyjno-kryminalnym tytułem "Śledztwo biograficzne" (Monika Piątkowska, Znak, 2017). 

Historia żyje, cóż dopiero rodzina, z pokolenia na pokolenie. Kiedy Prus pisze "Rodzinę Jackowskich uściskaj serdecznie... Emilkę i Jej dzieci uściskaj... to znaczy, że moją babcię późniejszą Kapaonową, to i mnie, w konsekwencjach losu (człowieka na ziemi, w kulturze). Szukając wśród dokumentów rodzinnych, chodzę po annopolskim domu, w którym żyje ślad prababci Emilii, a na zewnątrz rosną drzewa przez nią zasadzone, w zgodzie z dębami sadzonymi jeszcze przez niemieckich osadników na strachowsko-gminnej ziemi ponad wiek wcześniej. 

Wątek domu, chęć przekazania uporządkowanych faktów i myśli dzieciom, śledzenie wzorów i ideałów wychowawczych, narodowych (plus religijnych) nakładają się na siebie. Mam nadzieję, że uważny czytelnik znajdzie związek/związki z tematyką zakreśloną tytułem posta. Życie człowieka, z pokolenia na pokolenie. Nie tylko "Historia kołka w płocie" - czyli rzeczy, przedmiotów, materii nieożywionej - na co tak bardzo są uwrażliwienie/nakierowanie ludzie o lewicujących poglądach (światopoglądzie). Szukam osobowej całość, która - z kolei - nieustannie szuka jedności. I znajduje w sensie objawiającym się nie inaczej, jak w pryzmacie drogi-prawdy-życia! Sens niedostępny bywa w ciasnej perspektywie samo-woli, zachciankowego życia chwilą ciasno-bieżącą (bieżączką). 

Cały sens jest dostępny w nieskończonej czasoprzestrzeni, albo innym językiem mówiąc - w wieczności Logosu. Nowe wątki, zrodzone wydobytymi z archiwum faktami, wydarzeniami, ocenami, stawiają mnie przed koniecznością znalezienia dla nich miejsca w tworzonym tekście (narracji). Nurt życia modeluje założenia nie tylko pisarskie. Jest mocniejszy od teorii. Wśród znalezisk ważna rola przypadła laurce z 1883 roku, wykonanej przez moją babcię Emilię (z Jackowskich Kapaonową), dla swojej Matki, mojej prababci, a dla Prusa ukochanej siostry/najwierniejsze przyjaciółki, a nawet towarzyszki życia dla niego i później dla jego żony Oktawii, Emilii/Emilki Jackowskiej. 
Szybko okazało się, że jest jeszcze inna ważna laurka, wcześniejsza, z roku 1957, wykonana przez 10 letniego Prusa-sierotę, dla swojej ciotki-opiekunki Domicelli z Trembińskich Olszewskiej. Domicella była córką Marcjanny z Załuskich Trembińskiej, babki Prusa i mojej prababci, i miała trojkę rodzeństwa: Franciszka, ojca mojej prababci Emilii, Apolonii, matki Prusa, i Wiktorii (z męża Cymanowej). Przez długi czas ta rodzina związana była z Puławami. Tekst laurki babci i wcześniejszej Prusa można odczytać w kolażu, który jest nierozłączną cząstką tego pisania (mojego samo-świadomego życia, mojej podmiotowej tożsamości Józefa K.).

STYL, TREŚĆ, PRZEKAZ TYCH WSZYSTKICH LAUREK JEST TEN SAM. OD 170 LAT, A PEWNIE DŁUŻEJ, BO PEWNIE W DOMU ZAŁUSKICH KULTYWOWANO TEGO SAMEGO DUCHA. GDZIEŚ DALEJ W POLSKIEJ HISTORII JEST MIŁOŚC HRABIEGO RACZYŃSKIEGO DO SWOJEGO CIOTECZNEGO KUZYNA MARCELEGO LUBOMIRSKIEGO, KTÓRY ZGINAŁ W WIEKU 16 LAT PODCZAS OBLĘŻENIA SANDOMIERZA W KAMPANII NAPOLEOŃSKIEJ W 1809 ROKU. RACZYŃSKI WYSTAWIŁ KOŚCIÓŁ-MAUZOLEUM PAMIECI-KULTOWI KUZYNA, PW. ŚWIĘTEGO MARCELINA. 

PS. "Pogrzeb i uroczystości ku czci tragicznie zmarłego hr. Raczyńskiego przybrały charakter wielkiej manifestacji narodowej, w której uczestniczyli: magistrat, rada miejska Poznania, oraz tłumy mieszkańców z miasta i okolic. Zwłoki złożono przy wschodniej ścianie kościoła zaniemyskiego, gdzie spoczywają do dzisiaj. Na sarkofagu Edwarda obok kościoła widnieje inskrypcja "Tu spoczywa Edward Nałęcz hr. Raczyński, który dla siebie był skąpy, pomocny biednym, hojny dla ojczyzny"". 

Tak, moja myśl, pamięć i tożsamość Polaka (Europejczyka) biegnie gdzieś hen, aż do Paryża około roku 1740. W tamtejszym więzieniu siedział polski młodzieniec książę Józef Poniatowski. Wykupiła go przyjaciółka jego ojca Mme Geoffrin, twórczyni najsławnieszego salonu literackiego ("Oświeceniowej republiki marzeń", w której bywali najsławniejsi twórcy Oświecenia). Te/taki wzór potem przyświecał polskiemu królowi do stworzenia słynnych i ważnych w polskich dziejach i kulturze "Obiadów Czwartkowych". Ba, król odtworzył nawet wygląd paryskiego mieszkania Pani Geoffrey, gdy ta na jego zaproszenie przyjechała do Warszawy. Mme Geoffrin nazywana była guwernantką ostatniego polskiego króla.

Historia kołem się toczy - a przyszłość człowieka zależy od kultury. BTW. Tak, pamięć i tożsamość są warte kultu. W Annopolu kultu Marii i Andrzeja Króla, oraz Bolesława Prusa, a w Strachówce Cypriana Norwida, jego babki Hilarii i całej Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Ale dla takiego obrotu naszych spraw, musi dokonać się wpierw, albo równolegle, wzrost wiary i rozumu nam współczesnych. Bo przyszłość wszystkich nas zależy od kultury.

Długie godziny (dni) zeszły mi na poszukiwaniu źródła cytatu z listu Prusa (31 maja 1874) - "O ile sobie przypominam, kiedym był małym chłopakiem, listy od Babki [Marcjanny Trembińskiej] i Ciotki [Domicelli z Trembińskich Olszewskiej] zawsze na mnie dobry wpływ wywierały”. Praca nie poszła na marne, i przy okazji pokazały mi się pod-wątki, rozświetliły inne... i naprowadziły na mój własny post z 3 Maja 2017, podejmujący rekonstrukcję mojej samoświadomości od tej strony. Tytuł posta, też jest  wymowny "Polskość ukochana 1, próba rekonstrukcji". (tutaj) 

Zgromadziłem różne materiały. Wypadły jakby z zasobów historii rodzinnej i literackiej w Polsce od połowy XIX wieku. Doszły sprawy etyczne i fundamentalne dla ludzkiej egzystencji, kultury i wychowania - ześrodkowujące się w pojęciu godności człowieka-osoby. Jak sobie z tym poradzić? Nie wiem jeszcze. Znów musze odłożyć pracę na kolejny dzień życia, które jest nośnym nurtem wszelkiego sensu, Logosu. Prawda, Logos czekają, czy je zobaczę w jakimś od-blasku, od-czuciu, czy przyjmę, czy zaakceptuję, czy potrafię się z nimi zjednoczyć, utożsamić. 

Jakże daleko zaprowadziła mnie sprawa aborcji, a właściwie mój wewnętrzny bunt przeciwko banalizacji tego czynu człowieka. Nie, nie przeciwko aborcji koniecznej nieraz z medycznego punktu widzenia i innych poważnych powodów. Bunt przeciwko tym, którzy mówią lekko, że to sprawa kobiety, bo to jest jej ciało itp. itd. A sprawy etyczne i fundamentalne dla ludzkiej egzystencji, kultury i wychowania - ześrodkowujące się w pojęciu godności człowieka-osoby??? Dla tej banalizującej grupy znikają, rozmywają się w pop-i-antykulturze człowieka 3 Tysiąclecia.

Czy życie tanieje, spłaszcza się, płycieje na potrzeby pseudo-techno-popkultury itp. Czy jednym z wyjaśnień życia, ale i przemożnej chęci/potrzeby pozbycia się go od samych początków procesu biologicznego rozwoju, jest banalizacja seks/seksualności? Nie, jako daru celowego i sensu, ale jako zachcianki i przypadkowości zdarzeń życiowych. Sens i cel życia są w tej opcji permanentnie pomniejszane, degradowane. 

W wielu filmach, wywiadach, rozmowach, show telewizyjnych słyszymy, czytamy, że - To był przecież tylko jeden raz, byliśmy młodsi lub starsi, wypiliśmy za dużo, wylądowaliśmy w łóżku, no i stało się... a teraz trzeba koniecznie to usunąć, bo... no wie pan, panie doktorze, panie/panowie redaktorzy, panie/panowie politycy najważniejszych partii w Polsce, Europie i na całym świecie. Bo czyjeś życie przeszkodziłoby mi/nam... w dalszym rozwoju naukowym, karierze zawodowej, wyjeździe, zabawie i innych planach życiowych... Jakie to proste zakręty życiowe, pułapki, nicość, absurd... którym nowe życie stanęłoby na przeszkodzie. 

Może ulegam tylko wrażeniu, że jest tak źle, z postrzeganiem tajemnicy życia człowieka od poczęcia do śmierci? Może to tylko przeakcentowanie, może nad-reprezentowanie w przestrzeni publicznej, poglądów drugiej strony w mediach i przez polityków lewicowych i wszystkich świadomie i nieświadomie lewicujących światopoglądowo. Druga strona poglądowa głosi te same cele pod różnymi hasłami: liberalizacji prawa aborcyjnego, prawa kobiet, aż po aborcję na żądanie. Nagłaśniane jest wyrażenie "to jest moja sprawa. to jest sprawa kobiety, to jest/dotyczy jej ciała". Przedziwne sprywatyzowanie życia, które jakby było czyjąś własnością, albo przeciwnie - do nikogo nie należało. A jego początek wymaga przecież dwóch osób: Matki i Ojca. 

Może ulegam tylko wrażeniu, że jest tak źle, z postrzeganiem tajemnicy życia... A może to Rosja oddziałuje skutecznie kognitywnie na wszystkie lewicujące kręgi w Polsce, Europie, świecie! Czy aż tak wkorzeniło się zło tego świata z użyciem fatalnych ustrojów!

"Godność zaistnienia dziecka – osoby polega na tym, że jego zrodzenie należy rozumieć jako otwarcie przestrzeni wolności i świętości osoby dla daru przychodzącego od samego Boga. Prawda daru nie może być zamieniona na prawdę rzeczy lub pożytku"  (tutaj)
- No tak, ale taki ton jest właściwy (przynależy) Kościołowi. Wtrącają w proces powstania życia Boga. I tyle - się mówi. 

Błąd niespójności w rozumienia ciąży-życia-osoby ma kształt i echo pop-kultury:
"- Uważam, że każda kobieta powinna odpowiadać za siebie i że żaden mężczyzna nie powinien odpowiadać za kobietę. Jeżeli jestem wierząca albo z jakichś etycznych powodów aborcja mi przeszkadza, to jej nie zrobię. Gdy zajście w ciążę było wynikiem gwałtu albo życie dziecka lub matki jest zagrożone, to rozumiem kobietę, która decyduje się na przerwanie ciąży. Myślę, że to jest tylko i wyłącznie sprawa decyzji kobiety. Takie jest moje zdanie - podkreśliła." /86-letnia aktorka Teresa Lipowska, z M jak Milość/ (tutaj) 

Czas kończyć to pisanie, zmaganie się z wielkim kulturowym wyzwaniem w roku 2024 w Polsce Bogurodzicy, Norwida, Wojtyły, Czerwińskiego, Andrzeja Króla, Adama Kowalskiego i pułkownika Leopolda Kuli-Lisa-... Polski twojej, mojej, naszej. 
Adam Kowalski (autor żołnierskich i patriotycznych piosenek, w tym: hymnu AK), był wnukiem Józefa Kowalskiego, powstańca z 1863 r. Po ukończeniu szkoły powszechnej i wydziałowej wstąpił do seminarium nauczycielskiego. W 1912 r. zaciągnął się w szeregi „Strzelca”, gdzie pierwsze żołnierskie kroki stawiał pod rozkazami swojego rówieśnika, ucznia 6 klasy gimnazjum, Leopolda Kuli-„Lisa”... Leopold Kula-„Lis” był wnukiem Ludwika Czajkowskiego - kowala ze Świlczy i powstańca styczniowego z 1863. Leopold Kula-Lis zginął mając 22 lata. "Tak w Warszawie, jak i w rodzinnym mieście Rzeszowie, żegnały go wielotysięczne tłumy. Na jego trumnie złożono wieniec z napisem "Memu dzielnemu chłopcu - Józef Piłsudski". Pośmiertnie został awansowany na stopień pułkownika i odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari.

MODLITWA OBOZOWA

1. O, Panie, któryś jest na niebie,
wyciągnij sprawiedliwą dłoń!
Wołamy z cudzych stron do Ciebie
o polski dach i polską broń.

O, Boże, skrusz ten miecz,
co siekł nasz kraj.
Do wolnej Polski nam
powrócić daj!
By stał się twierdzą
nowej siły
nasz dom, nasz kraj.

2. O, usłysz, Panie, skargi nasze,
o, usłysz nasz tułaczy śpiew!
Znad Warty, Wisły, Niemna, Sanu
męczeńska do Cię woła krew!

O, Boże, skrusz ten miecz… (Adam Kowalski, tutaj)

To nie żołnierze wyklęci nas wykuli na swój wzór i ideał, to zwykli my, obdarzeni różnymi talentami, wadami, losem - swoim i Ojczyzny losem - i ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ za niego, i za każdy nasz czyn.

Czas kończyć. Bo nigdy nie osiągnę takiego stanu uporządkowania, który by był jako tako zadowalający. Parę dni wstecz (25 marca br.) przyszło na mnie i do mnie światełko (światło, duch), które pozwoliło mi zebrać i spisać myśli w tym samym zakresie. Dałem tytuł "aborcja i miary kultury". A może już i aż - miary cywilizacji z początków III Tysiąclecia! Wierzę, że nie. DOPÓKI RODZĄ SIĘ DZIECI, CZYJEŚ WNUCZKI I WNUKI.

PS. 

1) Jesteśmy jednym z najbardziej podzielonych politycznie i ideologicznie krajów na świecie. Marcin Gutowski wyruszył w Polskę, by porozmawiać z mieszkańcami od gór do morza, jak to jest z tymi podziałami. (Reportaż TVN24)

2) "Kogo z Sejmu oblałby pan w śmigusa-dyngusa? - zapytała nieskrępowana młoda reporterka. Nikogo. Swoich lubię, a z tamtymi się nie chcę zadawać" (odpowiedział Prezes Kaczyński ) 

3) "O dalsze modlitwy w intencji Ojczyzny oraz o odpowiedzialne podejście do wyborów samorządowych apeluje Rada Konferencji Episkopatu Polski ds. Społecznych. Rada KEP ds. Społecznych przypomina także zasady, którymi powinien kierować się człowiek wierzący, i odsyła do treści Vademecum wyborczego katolika. „Są bowiem takie zasady, które stanowią fundament godziwego życia społecznego” (tutaj)

4)  z konta wójta Strachówki, Piotra:  
- "[odbył się] Jarmark Wielkanocny w Strachówce. Dziękujemy wszystkim za przybycie, KGW Strachówka za żurek, KGW Jadwisin za kawiarenkę, KGW Równe i Kąty Wielgi za piękne ozdoby i świąteczne smakołyki, Pani Dyrektor przedszkola i rodzicom za pyszne ciasta, szkolnemu kołu Caritas za palemki i ozdoby, dzieciakom za udział w konkursach oraz pracownikom Urzędu gminy Strachówka za przygotowanie konkursów i zabaw dla dzieci, a firmie H2PL za ufundowanie nagród oraz wszystkim handlującym i kupującym... Wesołych Świąt 😀 " 

***

aborcja i miary kultury

nie jest jedyną broń Boże
może być jedną z wielu
ale bardzo wyróżnioną
w niej życie albo śmierć 

aborcja po łac. abortus lub abortio 
poronienie wywołanie poronienia
zamierzone zakończenie ciąży 
w wyniku interwencji zewnętrznej 
np. działań lekarskich (wikipedia)

czym coś jest się wie albo nie
jeśli nie trzeba si e dowiedzieć
by działać jak człowiek rozumny

ciążą to okres od zapłodnienia 
bądź implantacji 
do porodu 
oraz całokształt zmian 
zachodzących w organizmie kobiety
w tym okresie (wikipedia)

implantacja zagnieżdżenie 
pierwszy etap rozwijającej się ciąży 
polegający na ścisłym kontakcie 
blastocysty ze ścianą macicy

jest to proces wnikania blastocysty 
w głąb błony śluzowej macicy
z zagnieżdża się zazwyczaj 
na przedniej lub tylnej ścianie macicy
dochodzi do tego najczęściej 
między 8 a 12 dniem jego rozwoju

zarodek jest zdolny do zagnieżdżenia 
w błonie śluzowej macicy ok. 5–6 doby
kiedy osiąga stadium blastocysty 
blastocysta to  stadium rozwoju zarodkowego
w tym stadium zarodek zagnieżdża się 
w śluzówce macicy
w tym stadium rozwoju komórek 
uzyskano hodowle komórek macierzystych
mających zdolność samo odnawiania się 
i wytwarzania wszystkich rodzajów komórek

w tym stadium
przeważnie dużo później jeszcze
przychodzi zapłodniona kobieta do lekarza
i mówi proszę to przerwać usunąć zabić
i to jest kobieta w stadium antykultury

w kulturze kobieta matka z ojcem ciąży
pyta czy wszystko jest w porządku doktorze
a jeśli coś niepokoi wymaga badań i decyzji
poddaje się mądrości wiedzy procedurom
czasem może być konieczna aborcja

a jeśli przychodzi kobieta z antykultury
i mówi nie bo nie nie chce proszę usunąć
w procedurze żadań antykultury
bo to jest tylko moja sprawa i basta
wiedza mądrość kultura ma mi służyć

w ludzkiej naturze i ludzkiej kulturze
ciąża ma matkę i ojca od początku
i inaczej poza maszyną być nie może
nawet z użyciem in vitro

matka i ojciec dają życia początek
mogą też powiedzieć nie od początku
żądając od doktorów i państwa końca
końca ich wspólnego czynu konsekwencji

jeśli poza uzasadnionymi przypadkami
chce się wypierać odpowiedzialności za czyn
na całym jakby świecie zewnętrznym
to gwałt rozumu kultury się dzieje
aborcja może być tego objawem/znakiem

w logice-kulturze osoby winno być inaczej
mądrość ma być stosowana od początku
jeśli kobieta mówi że ma takie żądanie
niech będzie wprowadzona procedura badań
kto jest ojcem sprawcą jej ciąży
a jeśli nieznany niech będzie zapisane
a jeśli w innych tragicznych okolicznościach
życia ciąża została poczęta
niech mądrość się wypowie
i weźmie odpowiedzialność pełną ktoś

antykultura jest antyosobowa
nie zna przyczyn ani odpowiedzialności
nie chce rozmawiać o sensie i szukać
ma żądania od wszystkich i wszystkiego
jakby z nicości w nicość się obraca

kto myśli inaczej
niech mi powie wprost i publicznie
przyszłość człowieka zależy od kultury
i zna dialogiczność prawdy i wspólnotę
które można poznawać i kontemplować

       (pon. 25 mar. 2024, g. 14.02)

***

oczami wnuków na nasze sprawy
  
na rzeczywistość patrzę szerzej
odkąd mam wnuków
na całą ziemię i niebo
widzialne i niewidzialne rzeczy

na robaki zwierzaki i drzewa
kota i psa domowego towarzyszy
na zabawki które lubią szczególnie
na małe i coraz większe rowery

na możliwość rozmowy o tym
cokolwiek lubią czego mniej lub nie
potraw sycących i deserów
oczywiście najmodniejsze bajki znam

pewnie trudno wczuć się bez granic
by jako oni myśleć czuć i śmiać się
pewnie trudno ideał się spełnia
by być w końcu jako oni

w nich weryfikuje się sens świata
obmywa z brudów pop kultury
z niechęci do dzieci czyli życia
po niechciane sieroce ciąże i aborcje  
  
(W. Śr. 27 mar. 2024, g.18.15) TU - Rok Norwidowski - widziane ze Strachówki







d

czwartek, 7 marca 2024

O miłości… szerzej, mimochodem

Historia Polski, gminy i nas-polskich-rodzin
- skarby/zasoby historyczno-kulturowe -
 

Żona prowadziła swego czasu bloga pod tytułem „Mimochodem”. Złapała w nim wyjazd do USA w programie Liderzy Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, oraz strachowskie sprawy, z perspektywy szkoły, oświaty, kultury, samorządności. W Internecie nic nie ginie. Szkoda, że ginie w pamięci i tożsamości mojej samorządnej gminy i tradycyjnej (w doktrynie KK nigdy samorządnej) parafii. W mojej samorządnej gminie do dzisiaj nie było publicznej debaty na temat naszej historii. Na temat PAMIĘCI I TOŻSAMOŚCI. Pomimo skarbów, jakie podarowała nam Opatrzność-Dzieje-Kultura. Pomimo bogactwa - trwamy w biedzie mentalnej.

Dzisiaj zobaczyłem, że siostra z Legionowa podlajkowała post na moim koncie Fb. Nie jest to częste – inaczej myślimy o aktualnej sytuacji w Ojczyźnie i Kościele - wiec przyciągnęło moją uważność i refleksję. Post jest głównie graficznym obrazkiem rodzinnych i polskich dziejów. Zatem także annopolsko-strachowskich.

Zajrzałem do krótkiej historii własnego posta. Post ma 8 dni (z 29 lutego, godz. 14.34) - „Historia się dzieje. Historia żyje (a propos właśnie próbuję czytać: A. Lisiecka, Z problemów historyzmu Cypriana Norwida).
Odebrałem telefon od Pani Prokurator z Instytutu Pamięci Narodowej. Pytała o śp. ppłk. Kazimierza Jackowskiego, ofiarę z Listy Katyńskiej. Miała przed sobą fragmenty naszej książki "O miłości do Annopola, Strachówki, Polski i Kościoła". Znała to, co zapisał Andrzej Król!!!
  
W poście wkleiłem kolaż zdjęć: okładki naszej książki, notesu Mecenasa Andrzeja Króla, wyklejkę księgi rodzinnych wierszy i wspomnień – z powodu pieczątki „Naczelnik Kancelaryi, Verwaltungskanzlechchef, Członek-Sekretarz Zarządu m.stoł. Warszawy”, oraz zdjęcie zaproszenia od Komitetu Budowy Kaplicy w Strachówce (z 8 sierpnia 1948) dla ob. Marii Królowej, żeby wzięła udział w poświęceniu pierwszej chorągwi parafialnej – jako jego Matka Chrzestna.
Rozumiem siostrę, że podjalkowała. I wpatrzyłem się dłużej i głębiej w materiał źródłowy posta. Pod kartką z zaproszeniem, w tym samym formacie, znajdowały się dwie kartki pocztowe:
- Andrzeja Króla do teściowej, Emilii Jackowskiej, z Warszawy do Ciechocinka, 1903
- do Andrzeja Krola, od brata, księdza Józefa Króla, proboszcza/dziekana w Małogoszczu, 1944







Nie chodzi mi o same kartki, ze zwykłą rodzinną treścią, ale o pieczątki pocztowe, będące świadkami historii i… nauczycielami naszej świadomości narodowej.
- Na pierwszej kartce, z Warszawy do Ciechocinka, widnieje/króluje cyrylica i godło carskiej Rosji, dwugłowy orzeł (sięgającego rodowodem czasów Cesarstwa Wschodniorzymskiego).
- Na drugiej kartce jest znaczek z „hitlerowską gapą”. „Podczas II wojny światowej gapa była stosowana jako popularna nazwa nazistowskiej wersji herbu Niemiec, obowiązującej w latach 1933–1945. Był to stylizowany czarny orzeł o bardzo wydłużonych, rozpostartych poziomo skrzydłach trzymający w szponach wieniec laurowy ze swastyką w środku.” (wikipedia)

Na zaproszeniu dla Ob. Marii Królowej, od Komitetu Budowy Kaplicy w Strachówce zastosowano formułę „Obywatelka”, obowiązującą po wojnie (przez cały PRL). Formą „obywatel/obywatelka” zastąpiono burżuazyjną formę „pan/pani”. W ustroju komunistycznym słowa „obywatel" nie używano – broń Boże - w znaczeniu: „suwerenny podmiot, posiadający naturalne prawa" (tutaj, Krótki Słownik PRL)
Najwyższym sortem ludzi byli wtedy członkowie jedynie słusznej partii, czyli towarzysze (PZPR). Tak podzielono nas i cały świat po II Wojnie Światowej. Skoro po 3 latach nowe/obowiązujące formy językowe i zwyczaje dominowały, to cóż dopiero skutki tego materialistyczno-ateistyczno-totalitarnego ustroju po 45 latach PRL. Do dzisiaj widać skutki tzw. mentalności „polsko-ludowej”, przeciwko mentalności „polsko-inteligenckiej” (burżuazyjnej). 

Dołożyłem dwa zdjęcia związane z historią Warszawy (tym samym z historią Polski, Królów, Jackowskich, Kapaonów) - które pokazują wydarzenia między panowaniem  Rosjan nad stolicą i naszą częścią Polski, czyli czas pod zaborami, a odzyskaniem niepodległości. 
"109 lat temu, 5 sierpnia 1915 r., do Warszawy wkroczyły wojska Cesarstwa Niemieckiego. Dzień ten oznaczał koniec rosyjskiego panowania, a jednocześnie początek nowej okupacji. Mieszkańcy miasta z niepewnością spoglądali w przyszłość" (tutaj).
Pieczątka w rodzinnej księdze wierszy i wspomnień wskazuje na ten moment dziejów. Mecenas Andrzej Król do roku 1919 pracował w Magistracie Warszawskim, czyli i za Rosjan, i za Niemców. Znał oba te języki, studiował w nich prawo. BTW. "Warszawa pod rosyjskim panowaniem była miastem bogacącym się i coraz bardziej dostatnim" (jw.)

Każdy kolejny krok na drodze odkrywania-odpoznawania faktów rodzinnej korespondencji i historii miejsc i czasów powiązanych z nimi, prowadził w głąb naszych powszechnych-ludzkich dziejów, przekraczając granice gminy, Polski, ba, a nawet Europy. Po Amerykę i PAFW. W głąb kultury, od której zależy nasza teraźniejszość i przyszłość (JPII). To kultura praw człowieka, symbolicznie od 1948, ONZ. Uchwalenie Karty Praw Człowieka, uważał papież-Polak Wojtyła "jedną z najwznioślejszych wypowiedzi ludzkiego sumienia naszych czasów" (tutaj). To nie jest powszechną wiedzą polskiego tradycyjnego katolika, nawet tzw. hierarchicznych duchownych. Wręcz przeciwnie - wielu z nich uznaje prawa człowieka za wynalazek "lewizny".

A tu jeszcze trochę polskiej, zarazem rodzinnej, historii wyjazdów po zdrowie do Ciechocinka: 
„W początkach XIX wieku malutka wieś Ciechocinek stała się miejscem realizacji rządowych planów budowy fabryki soli w oparciu o znajdującą się pod ziemią olbrzymich złóż solanki. Pierwsza tężnia została zbudowana w 1827 a fabryka soli ruszyła z opóźnieniem wywołanym wydarzeniami postania listopadowego dopiero w 1832r. Osada Ciechocinek, w której na potrzeby całego Królestwa Polskiego produkowano sól stała się w kolejnych latach również interesująca dla lekarzy. Od 1836 rozpoczęto w Ciechocinku udzielania kąpieli leczniczych po to by zacząć budować podwaliny infrastruktury uzdrowiskowej i docelowo miejskiej.
Przez wiele lat Ciechocinek był wsią, mniej znaczną niż Słońsk, miasta: Raciążek czy Służewo. W średniowieczu był własnością szlachecką. Należał kolejno do: Siemikowskich, Sobiesierskich, Służewskich, Potulickich, Niemojewskich i Zawadzkich. W 1823 r. Józef Zawadzki sprzedał 2 włóki na budowę warzelni soli Konstantemu Leonowi Wolickiemu. 
Ciechocinek należał też do Skarbu Polskiego, od 1829 r. był dzierżawiony osobom prywatnym. W 1847 r. folwark nabył Komitet Główny Uzdrowiska. A od 1912 jego właścicielem stał się Komitet Zawiadujący Ciechocińskim Zakładem Kąpielowo- Zdrojowym. Dopiero w 1908 Ciechocinek uzyskał prawa osady. Reskryptem szefa administracji Generał-Gubernatorstwa z 11 XI 1916 r. osada Ciechocinek została podniesiona do rzędu miast. Prawa miejskie po odzyskaniu niepodległości potwierdził dekret rządu polskiego z 4 lutego 1919 r. Ciechocinek wszedł w skład powiatu nieszawskiego województwa warszawskiego.
W 1922 r. uchwalono ustawę o uzdrowiskach, na mocy której Ciechocinek został włączony do uzdrowisk państwowych. Została też powołana Komisja Zdrojowa, która miała odgrywać znaczącą rolę w podejmowaniu decyzji dotyczących spraw uzdrowiska.
W okresie międzywojennym Ciechocinek wspaniale się rozwijał.” (Historia Ciechocinka) 

Wspaniale się rozwijamy w wolności - odzyskiwanej wielkim wysiłkiem polskich świadomych pokoleń. Teraz rozwijamy się jako Rzeczpospolita Polska, członek UE (wspólnoty europejskiej) i NATO.
Miałem szczęście - przeszedłem całą drogę Polskiej Wolności od 1978, do dzisiaj. To już 45 lat, tyle, ile trwał PRL (czyli historyczne państwo polskie istniejące w latach 1944–1989). 

Byłem annopolskim letnikiem, a w nim dziedzicem polskiej dziejowej/kulturalnej tradycji, potem założycielem Solidarności 3 Maja 1981 (od której zaczął się upadek PRL), katechetą stanu wojennego, powołanym „aby być z polską młodzieżą”, samorządowcem-wójtem I Kadencji, odkrywcą i promotorem Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Mężem, ojcem (siódemki), dziadkiem (dziewiątki na dziś).

Jestem tym, kim jestem, bo mam i znam swoje korzenie… aż po Konstytucję 3 Maja. Interesowała i interesuje mnie ANTROPOLOGIA, tak przyrodnicza, jak i kulturowa.
Moja mentalność jest typowo inteligencka, choć Mama pochodziła z wiejskiej rodziny spod Tarnowa (tu warto wtrącić wielki, wymowny, pozytywny i pozytywistyczny fakt, że ojciec Mecenasa Andrzeja Króla i ks. dziekana Józefa, był niepiśmiennym chłopem/rolnikiem). 

Inteligencka mentalność domaga się wręcz filozofii i sztuki. Pamięci i TOŻSAMOŚCI także, a jakże.
Wychowałem się w Legionowie, daleko od Tarnowa i wpływów tamtej części rodziny. Nasze dorastanie zdominowały wpływy rodziny ojca, Jana Chrzciciela Kapaona (wnuka Aleksandra Kaliksta Jackowskiego), z ogromnym wpływem annopolskich wakacji i tradycji, które kulminują w określeniu Sanktuarium Matki Bożej Annopolskiej (Murillowskiej, w historii malarstwa europejskiego). Annopol tchnął (i tchnie) II RP, pozytywizmem warszawskim, tęsknotą za wolnością, godnością, polskością. Dla nas Bolesław Prus, współ-ojciec owego pozytywizmu, współtwórca polskiego realizmu, był nie tylko mistrzem, ale i kimś z Rodziny, bratem prababci Emilii, z Trębickich Jackowskiej.
 
„Okres pozytywistyczny, albo - pracy organicznej - tak nazwał go Bolesław Prus i uznał, że to okres korzystnego przebudzenia, kiedy naród "przestał walczyć i spiskować, a zaczął myśleć". Pisarz i publicysta tego czasu odniósł się w ten sposób do prądu myślowego, którego głównym ośrodkiem była Warszawa, stąd  pozytywizm warszawski.” (tutaj) 

Annopolski dom z fortepianem, książkami i trwałymi śladami ideałów owego czasu, ale i bytności artysty-rzeźbiarza, Stanisława od pomnika Kilińskiego, jego i mojej babci brata oficera-twórcy radiotechnicznych służb Wojska Polskiego, a później ofiary Katynia,  ppłk. Kazimierza, dom pełen żywych wspomnień w opowieściach ojca, aż po anegdoty związane z Marszałkiem Piłsudskim (bywał w domu ojca wujów Aleksandra i Kazimierza(?), a jego kapelan z czasów wojny polsko-bolszewickiej prowadził pogrzeb jego ciotki Zofii, która umarła w 1944 w Annopolu, Prezydent Mościcki był na odsłonięciu pomnika Kilińskiego, trzeciego wuja Stanisława, a i w Muzeum Technicznym, dziele wuja Kazimierza itd. itp). Ech, to nasze siedlisko, to nie tylko sanktuarium, ale i jakby pomnik-muzeum w powijakach, zadanie dla następnych polskich pokoleń.
Religijność i zamiłowanie do sztuk wszelakich były tu wszechobecne. Wszak na wizytówce kiedyś prosiliśmy wypisać, jako adres zamieszkania - „U Matki Bożej Annopolskiej”. Maria Królowa chciała być świętą.

Nie jesteśmy tylko mieszkańcami-obywatelami polskiej gminy, ale także polskich dziejów i polskiej kultury. To cechuje mentalność inteligencką (podzakresem jest tzw. inteligencja katolicka) i odróżnia ciągle silnie od mentalności ludowej (polsko-ludowej, polsko-katolicko-ludowej). Ogólno-ludzka inteligencja bazuje dzisiaj bardziej na wykształceniu, niż pochodzeniu, chociaż… Mówi się, że, aby wyhodować prawdziwie angielski trawnik trzeba go kosić nieprzerwanie przez 300 lat, i, że dżentelmenem zostaje się w 3-cim pokoleniu, więc…

Dla mentalności inteligenckiej, nb bliskiej chrześcijańskim pojęciom godności osoby, bliźniego (powszechnego braterstwa-siostrzeństwa), wspólnoty i dialogu jest czymś naturalnym, że chce się poznawać sąsiadów i żyć z nimi nie tylko w zgodzie, ale współdziałaniu dla tworzenia bardziej przyjaznego świata. Uważam zatem, że polskie szkoły powinny położyć nacisk nie tylko na naukę historii powszechnej, ale także bardziej lokalnej/regionalnej (nb. zabór austriacki i rosyjski na naszym terenie) i naukę języków nie tylko obcych, jak angielski, ale także sąsiedzkich, czyli rosyjskiego i niemieckiego na równi. To nie tylko echo dwóch rodzinnych kartek pocztowych, ale dużo głębiej – Andrzej Król znał języki sąsiadów, bo w nich studiował prawo. Podobnie ppłk. Kazimierz Jackowski, zamordowany w Katyniu, studiował i w Rosji i w Niemczech (a wuj Stanisław studiował rzeźbę m.in. w Paryżu).

Na mnie kultura niemiecka i rosyjska miały wielki wpływ. Kochałem Tomasza Manna, Lwa Tołstoja i wielu innych ich przedstawicieli. Język francuski stał mi się bliski (pokochałem) od czasu pobytu w Taize i Tours. W dziedzinie filozofii, teologii, antropologii i wszelkich nauk, nie ma znaczenia, kto, z jakiego jest kraju. 

Za miesiąc odbędą się wybory samorządowe - przedłużonej VIII kadencji - ale czy sięgną głębszych tematów, z poziomu pamięci i tożsamości?? Chyba nie. Ciągle dominuje specyficzny materializm, sięganie po fundusze (krajowe i europejskie) i inwestycje, sprawy infrastruktury itp. Kultura jest ciągle sierotką Bożą. Taką mentalność ukształtował PRL, postkomunizm i katolicyzm ludowy.

PS.
W Strachówce - z pewnością nie tylko - nawet Kościół uczestniczy w deformacji lokalnej tożsamości. I stał się jej rzecznikiem, co widać było szczególnie w pseudokatolickim PiS-KEP-ustroju (2015-2023). To jest drażliwy, a nawet wybuchowy temat dla polskich katoliczek i katolików. Próbują się z nim mierzyć tęgie głowy w nauce, kulturze, także w Kościele. Dużo pisze "w temacie" redaktor dr Terlikowski.

Czy znajdzie się w mojej gminie ktoś, kto z odwagą szukania prawdy o własnej wspólnocie samorządowej, zada pytania ks. Proboszczowi Mieczysławowi Jerzakowi, dlaczego wyniósł po kryjomu z kościoła Wota Wdzięczności za Wolność, Godność, Polskość, odzyskane czynem Solidarności, założonej w gminie i parafii pamiętnego/historycznego dnia 3 Maja 1981! O historii Solidarności RI w gminie Strachówka napisał Andrzej Kaczorowski, tekst jest w XIV tomie Rocznika Wołomińskiego, str. 7-16. Prawda się nikogo nie boi. Można ją poznawać i kontemplować (stając się jej współświątynią). „Ja nie z soli ani roli, ale z tego, co mnie boli wyrosłem” - odwołam się aż do postaci z polskiego hymnu narodowego. Mamy wystarczające powody, aby w Strachówce być dumnymi patriotami, obywatelami Polski, Europy i świata. 


***

egzystencjalny horyzont

       /o czym można rozmawiać (jeszcze)/

człowiek myślący go wyznacza
żyjąc go poznaję (dotykam)
porusza rozszerza się ze mną

dziś doszedłem jakby barykady
na egzystencjalnym styku
tego tych co już i tych co jeszcze

o tym mogę jeszcze rozmawiać
nie o sprawach bieżących
które już co raz mniej dotyczą

sprawy bieżące są czyjeś zawsze
tych którzy uczestniczą i decydują
w tym względzie moje już  nie

ale jest zakres który wiecznie żywy
wiecznie aktualny póki żyjemy
nasza droga-prawda-życie osoby

temu zawsze trzeba dać świadectwo
bez mędrkowania o sprawach bieżących
bo to jest jeszcze bo było

oto płaszczyzna spotkania i dialogu
zawsze możliwa i potrzebna
nie o wszechpolityce aktualności

świadectwo na świadectwo
jest idealną propozycją
nie blebleble jakichś spraw i rozgrywek

każdy z nas ma dojście do Absolutu
doświadczamy Go z własnej perspektywy
tak niepozornie w istocie ale osobiście

własną drogą-prawdą-życiem tam idziemy
nie ukrywa się przed nikim
bardziej objawić się nam już nie może

ps.
Tęskno mi owdzie, gdzie któż o mnie stoi?
I tak być musi, choć się tak nie stanie
Przyjaźni mojej...
Tęskno mi, Panie...  /Norwid/

        (środa, 6 marca 2024, g. 15.31)

***

patoreligia w Polsce XX/XXI wieku

        /struktury władzy nadużyć tradycji złej/

tego nie wyteoretyzowałem
piszę z doświadczenia
w konkretnej czasoprzestrzeni
która jest moim udziałem

zobaczyłem to
czasoprzestrzeń i kultura dały
pamięć i tożsamość
żeby brzmiało bardziej po papiesku

to co widzę ma swoje uwarunkowania
że w tym właśnie znalazłem się miejscu
moje zmysły rozumienie i wiara
mają ontogenezę i historię świata

wyrosłem poza podręczniki i autorytety
własną drogą-prawdą-życiem dojrzałem
do osobowego poznania i kontemplacji
Prawdy Żywej na obraz Boży i Logosu

zobaczyłem bo wtedy tam cały byłem
za granicą posesji przy Tej Sadzawce
strzegąc bawiących się wnuków
taki warunek przyczynowo-skutkowy

zobaczyłem jakby skrót historii
omiatając wzrokiem daną przestrzeń
stary dom drewniany z werandą
i figurę Matki Bożej w rogu Ogrodu

dom z 1908 figura MBA z 1910 roku
ponad sto lat spotkań rodzinnych
i bawiących się tutaj latem dzieci
połączonych ideałami genami kulturą

miejsce wypełnione spełnione marzeniami
Marii która chciała być świętą
najpierw zakonnicą-dziewicą miłosierną
potem żoną i bezdzietną nauczycielką

potrzeby biednych opuszczonych dzieci
uczenia wychowania były jej potrzebą
ideały ukształtowane w rodzinie i epoce
z ważną rolą i twórczością wuja Prusa

Matko Boska Annopolska
wymarzyła Cię Jackowska
a gdy z mężem tu przybyła
Twą figurę wystawiła.
ideały swe wcieliła.

Wielu ludzi już tu było
i do Ciebie się modliło.
Kapaoni tu wzrastali
i pomocy Twej doznali.

lecz gdy dziatwa w świat ucieka
niech przemożna Twa opieka
podąża za nimi stale
i pociągu ku Twej chwale (1930)

pokolenie mojego ojca tu wzrosło
nie tylko świeżym powietrzem i naturą
wychowane według ideałów pokoleń
miłością Ojczyzny i Kościoła

wojny to miejsce przetrwało i PRL
wraz z nami doczekało Solidarności
wolnej niepodległej Polski w UE
wkorzenione tożsamością w kulturę

MBA była patronką opiekunką naszą
ważną dla działań niepodległości historii
za naszych czasów msze były odprawiane
a nawet odwiedził to miejsce biskup
  
ideały tutejsze cało-rodzinne zaowocowały
próbą budowy wspólnoty gminy parafii szkoły
ku ideałowi pojednania w święto Trzech Króli
Polska o tym usłyszała w Sejmie i Kościół

wydawało mi się długi czas normalne
że tak jest będzie bo było coś wcześniej
że łańcuchem pokoleń sięgamy nieba
że czas się wypełnia i ideały przeżywają

że wiara i rozum poznać mogą prawdę
ją kontemplować być jej współświątynią
że w wolnym kraju nikt tego nie zmieni
a sanktuarium MBA z miłości jest i będzie 

ale każdy proboszcz kiedyś odejść musi
a następca mieć inne poglądy na całość
zarządzając inaczej historią i ludźmi
władzą uzurpowaną nad czasoprzestrzenią

z kurii dali nowemu księdzu świadectwo
przysłaliśmy wam świątobliwego kapłana
owszem pilnuje porządku nabożeństw itp
nie mając pojęcia o wspólnocie i dialogu

przylgnął do inaczej myślących
stali się jego jakby baldachimem
wyniósł nasze Wota Wdzięczności z kościoła
ustanowił nowe paradygmaty pobożności

więc zobaczyłem dzisiaj patoreligię
jej skutki tragiczne dla Polski-Polek-Polaków
bez łączności z duchem czasu i miejsca i JPII
tylko z jakąś ideologią katolicko-wyborczą

zobaczyłem i widzę szkłem bolesnym
gdzie oni są dzisiaj biskup ksiądz Lud Boży
u Tej-Tego którzy się tym miejscem opiekują
jak opiekowali zawsze ponad poglądy czyjeś

dzieci bawią się jak bawiły i stary dom stoi
w rogu Ogrodu obmodlona Matka Boska z Murilla
pokoleniowe chóry wyśpiewują chwałę i sobory
tylko tych mainstreamowych dziś tutaj nie ma

mainstreamowi pilnują porządku nabożeństw
strzegą jak oka w głowie swoich kalendarzy
dla nich wszystko się dzieje nakazem władzy
inne armie zwołuje dzisiaj ich hierarchia

religia szczera to nie obowiązek dla mas
w jedną stronę zobowiązujący i prawo
że my coś jej musimy nawet bezrozumnie
wbrew faktom prawdzie uczuciom osoby

głowy nawet mamy położyć pod topór
bez czucia tożsamości serca i rozumu
bo tak chce i egzekwuje jakaś władza
księdza kurii tradycji i ich koterii-partii

nie jak Jezus który odszedł i nie wrócił
gdy tradycjonaliści chcieli zrzucić z góry
komu czemu był i pozostał wierny w osobie
wierze rozumowi sercu ciału uczuciom

religia prawdziwa także w XXI wieku
rośnie na wolności dialogu wspólnocie
jest wiązaniem-relacją dwustronną
a ich nie ma dzisiaj z nami

religia prawdziwa wobec Boga i człowieka
przestrzeń dla odkrywania braterstwa
na obraz najgłębszych potrzeb w i z natury
dialogu rozumienia wspólnoty miłości

religia prawdziwa wymaga szczerości
nie zostawia sfer ciemności i półprawd
w której rosną nie tylko pedofile 
światło wiedzy i kultury wszystko rozświeci

religia światła szczerości objawiania
nie zaciemniania tradycją i obowiązkami
religia bez tabu seksualności i w ogóle
gdzie wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą

dziś objawiła wstrętne oblicze patoreligii
dobrze choć że samoświadomość nas broni
jestem i zostanę w tym samym miejscu
z wnukami przed i w sanktuarium MBA

ps
wybory samorządowe znów mamy
wiem czym konsekwentnie się kieruję
żeby świat był lepszy (w adekwatności)
przez dialog prawdę wspólnotę kultury

       (poniedziałek, 4 marca 2023, g. 14.03)

***

ad duszpasterstwa

mam własną propozycję
nową względem tradycji
choć wiedzie do początków
naszej ery i cech kulturowych

tradycję nazwę teoretyzowaniem
ktoś mówi mi co piszą podręczniki
prawda teoretyzowana

mnie to już nie zaspokoi
potrzebuję prawdy żywej osobowej
a ta teorią być nigdy nie może
bo dzieje się

dusz-pasterstwo nie jest sekcją trupa
przynajmniej to moje
każe każdemu rozumieć siebie
od początków świadomości swojej
całej życiowej drogi i wyborów
w świetle rozumień i nie i poza
z aktywnym udziałem świata (dziejów)

jeśli one – trzy – cię nie oskarżają
i ja ciebie nie oskarżę 
twojego czynu postępowania myśli
sam sama wiesz to i unieś

     (sobota, 2 marca 2024, g. 19.22)

***

punkt odniesienia (min-max)

          /trzeba przeżyć by poznać/

nie steoretyzowany Bóg
tym bardziej ideologie
nie mody ani uprzedzenia
ale życie samo
w tej trójcy jedynie niezwykłej
jaką jest nasza droga-prawda-życie
nasza moja twoja nie jakaś w ogóle
także w kulturze Dobrej Nowiny

każdy czyn każda myśl
moja twoja konkretna nie teorii
weryfikuje zawsze swoją wagę
nie czyimś rozważaniem
ale naszym życiem osób
z dobrodziejstwem jak i błędami

       (sobota, 2 marca 2024, g. 17.53)

***

księża z prawa kanonicznego

             /pewnie niestety i cały Kościół/

wychowani rzeźbieni na kowadle tradycji
nie znają człowieka współczesnego
mówią i działają prawem (według niego)
nie dialogiem Dobrej Nowiny (i Soboru)
we współczesnej nam zawsze kulturze

niech nie przemawiają więcej prawem
ale własnym osobowym doświadczeniem
zakładamy że codziennym jak służba
doświadczeniem Boga osobowego
ale muszą znać język do tego

językiem wyuczonej metafizyki już się nie da
a z psychologii i fenomenologii za słabi
wręcz bezradni jak dzieci
choć to był język Jana Pawła II
na żywo do milionów mówił i w encyklikach

księżom zagubionym w czasoprzestrzeni kultury
zamieszkującym układy władzy i tradycji
mówimy bye bye
panowie to już se ne vrati
staliście się skansenem klerykalizmu

teologia na fenomenologii w powijakach
niech se będzie i czeka na nowych Tomaszów
ale żeby duszpasterstwo ciągle średniowieczne
trudno pojąć myślącym (z homo sapiens)
niechże Watykan pamięta na konklawe

     (poniedziałek, 26 lutego 2024, g. 16.32)

***

moja religia

      /wielu (katolików) już myśli podobnie/

choć uważam że może jej nie być
mam (swoją)

tego nie dały katechizmy i podręczniki
z pewnością nie tradycja i wychowanie

nie od razu zrozumiałem ten dar
dar darów czyli sens wszystkiego w życiu

ale od dawna z niego korzystałem
nie nazywając przecież swoją religią

najpierw przyszło przeżywanie sensu
że dobre jest to co mnie prowadzi
i doprowadziło aż tutaj
czyli źródłowe przeżycie jest bo było
i jakby biblijne widział że było dobre
czyli konstatacja Boga Stwórcy
że najpierw zechciał i się stało coś
a gdy zobaczył widział że było dobre

to jakby prawzór 
historycznej wypowiedzi Jezusa
że jest Drogą i Prawdą i Życiem
co zwróciło moją uwagę na podaną trójcę
nie jako przypadkową wyliczankę
ale metodę znajdywania sensu w Logosie
czyli jedności podmiotowości osoby
w całości rzeczywistości

najpierw przyszło przeżywanie prawdy
która tak silna że aż współświątynią jest
wraz z podmiotem ją poznającym
aspektów istotowych i konstytutywnych
całej rzeczywistości
człowieka świata dla wierzących i Boga

i otóż dzisiaj w każdej sprawie
także w sprawie ciężkiej trudnej 
pokój odnajduję przywołując sens-Logos
który doświadczyłem-przeżyłem osobowo
drogą swą prawdą poznaną i życiem które jest

dzisiaj w każdej sprawie
także w sprawie ciężkiej trudnej aż po śmierć 
pokój znajduję wchodząc w kontemplację prawdę
która zawsze jest osobowa
którą poznaję aż się utożsamiam
stając jednością z nią w Logosie najwyższym
w Logosie jedynym jedności całości realnej
  
pokój znajduję wchodząc w kontemplację prawdę
danej mi na wszystkich moich skrzydłach
natury rodziny kultury wad i talentów
w wymiarze osoby wspólnoty dialogu godności  
nie instytucji organizacji obrzędów tradycji

     (piątek, 23 lutego 2024, g. 16.14)

***

religia

      /kres sojuszom ołtarzy z czymkolwiek/

temat jak temat
trzeba jednak dorosnąć
w latach i rozumie
żeby go obrobić jako tako

dorasta się nie teorią
tym bardziej modą i głupotą
ale doświadczeniem szczerym
całości drogi-prawdy-życia

całość domaga się jedności
kawałki o całości mało wiedzą
mogą co najwyżej się domyślać
taką tajemnicą w sumie są

tajemnicą trudną do ogarniecia
bo zawsze w jakiejś perspektywie
z jakiegoś punku widzenia
(samo)świadomego podmiotu 

schematy i uprzedzenia mnie obrażają
z pseudointeligencji się rodzą 
z wielkim udziałem lenistwa
łatwo im o religii pobzdurzyć

religia to system i organizacja
wokół teorii i doświadczeń człowieka
świata spraw ostatecznych przeznaczeń
duchowych z najwyższym pojęciem Boga

system i organizacja z własną historią
twierdzeń tradycji nakazów władzy itd.
znajdujący oparcie w społeczeństwie
które łoży na ich utrzymanie

słyszy się o naturalnych i objawionych
choć w obu przypadkach
trzeba poznać i doświadczyć jakoś
są też wielkie religie małe i sekty

zdziwię wielu końcową konstatacją
o niekonieczności podziałów w tradycji
na i z religią w kulturze w ogóle
jako czegoś innego i szczególnego

przecież ja człowiek jestem świątynią
i to nie kształtów architektonicznych
co najwyższą świątynią Ducha Świętości
o dziwo mogę się bez religii obejść

bo czy trzeba oddzielnych systemów
w jednej niepowtrzalnej egzystencji
czy sama rozumnośc w kulturze nie starczy
uważam na koniec życia że wystarczy

jestem świątynią Ducha (i) Świętości
ba mogę kontemplować prawdę
stając się ową świątynią jeszcze bardziej
współświątynia i dobra i prawdy i piękna

Boże wielki święty niepowtarzalny
jesteś w nas w każdej i każdym
kto życie wewnętrzne w sobie odkrył
ponad systemy i organizacje

owszem niech religie i kościoły będą
ofertą dla wszystkich dobrej woli
którzy gdy chcą mogą skorzystać
wolni od nakazów tradycji i klerykalizmu

niech tam spotkają dobre okoliczności
swojej wolności dar wspólnoty i dialog
oczywiście w pięknie modlitwy adoracji
rozumienia wszystkich z wzajemnością

chrześcijanie mają sakramenty i Biblię
niech się nimi cieszą i sycą obficie
nie walcząc przez to z inaczej wierzącymi
krzycząc oskrżajac że coś chcę im zabrać

rzeczywistość jaka jest wszyscy widzą
otacza nas wypełnia przepełnia i syci
obyśmy jak najbardziej racjonalni byli
znajdując sens najwyższy i spełnienie

    (czwartek, 22 lutego 2024, g. 14.47) 

***

zdradzeni

     /dzięki innym rozumiemy życie lepiej/

wydano wyrok
sąd w imieniu RP
w sprawie pobicia Kwaśniaka
za kontrolę banku w Wołominie
znanego jako SKOK Wołomin

pobity przeżył
jego żona się pochorowała i zmarła
on się uważa za zdradzonego
przez państwo polskie

słucham i powiem analogicznie
i ja czuję się za zdradzonego
choć inaczej i proporcjonalnie
przez samorząd i Kościół
jakbym dla nich nie zaistniał
i był gównem na butach

     (czwartek, 22 lutego 2024, g. 11.09)

***

śmierć i całość

         /kiedy usłyszysz że czerw gałąź wierci/

o czym z tobą rozmawiać
ze mną rozmawiaj o całości
nie uciekając od śmierci

to ci wytłumaczę
że liczy się całość nie śmierć
w cudownej tajemnicy życia

chyba każdy kto dużo przeżył
wie to i rozumie dobrze
na przykładzie Norwida mówię

przemilczenia źle służą
nie mówiąc się nie doskonalimy
w rozumieniu całości i śmierci

liczy się całość
zwłaszcza gdy odnajdzie jedność
drogi-prawdy-życia w osobie

     (środa, 21 lutego 2024, g. 18.55)

***

świat bez wspólnoty

        /wspólnota i miłość są tożsame?!/

powiedział głupi w sercu swoim
co to jest wspólnota i po co mi ona
może w odwrotnej kolejności
choć może poprzestałby na drugim
stwierdzeniu po co nie wiedząc czym jest

więcej niż grupa czy zespół
które się mają jak pięść do oka
nijak zestawić ze wspólnotą
cudu do pospolitości
choć stado u wilków wiele znaczy
no i przykłady pszczół i mrówek

na szczęście mam inne doświadczenie
i wiem jakim cudem jest
mam nawet teorię jak powstaje
nie wyobrażam sobie świata bez
choć jest zanikającym zjawiskiem
mam nadzieję że kiedyś gdzieś odżyje
na pewno życzę tego każdej i każdemu

pomyślcie o dzieciach bez
z chorobą sierocą na całe życie

       (wtorek, 20 lutego 2024, g. 20.54)

***

w ośrodku zdrowia

        /z serca naszej galaktyki, silnie zakrzywia czasoprzestrzeń/

czekam
czekam długo
wynajduję sobie zajęcia

siedzę oparty o ścianę
zamykam oczy
wchodzę w świat którego inni nie widzą

w moim świecie wewnętrznym
są teraz same dobre sprawy i rzeczy
nade wszystko jest to świat osobowy

najbliższe osoby są horyzontem
najlepsze zdarzenia i wartości
dobro-prawda-piękno jakie są

nie mogę teraz (nie można) chcieć zła
w poczekalni ośrodka zdrowia
poczekalnia ośrodek zdrowie ma sens

włącza się moja mantra
nie ja Ty Bóg Miłość
Chrystus pokój dobro amen
nikt nie chce tu zła

Dobra Nowina mnie przepełnia
każdy sam zdobywa jej miarę
mam swoją nie za kogoś wyobraźnię

więcej nawet przecież niż wyobraźnię
miarę i horyzont największego dobra
wielki dar drogi-prawdy-życia

w tym świecie Bóg nie jest zagrożeniem
dla światopoglądów nauk i mód
tu jest największym możliwym Dobrem

największą Prawdą największym Pięknem
tak doświadczam i chcę żeby tu ze mną był
jako ojciec i brat i przyjaciel i rozmówca i tło

głupi kto szuka go w widzialnym świecie
w materii wśród przedmiotów rzeczy teorii
nie znajdzie nawet w boskiej cząstce Higgsa

materia niech sobie radzi jak umie bez Niego
ale w świecie wewnętrznym jest możliwy
ba jest koniecznością w ośrodku zdrowia

jest ponad promieniowanie tła w fizyce
jest przenikaniem osobowym i objawianiem
objawianiem przeżywaniem osobowego sensu

uobecnianiem uaktualnieniem sensu-logosu
tchnieniem życia w największym wymiarze
nie fizyką lecz całą kulturą odpoznawany

co przemyślałem i zapisałem ja Józef K
i dzielę się z całym wielkim wszechświatem
akurat w środę popielcową i walentynki’24

i nie wyobrażam sobie świata dla ludzi
nie materialnego ale wewnętrznego
w którym by go brakowało i tam go szukajcie

      (czwartek, 15 lutego 2024, g. 13.32)      

***

odpryski i aspekty

        /starość daje takie możliwości przed demencją/

to przychodzi z wiekiem
sumą jest bardziej i całkowaniem
wszystkiego (rzeczy spraw aspektów)
z czasoprzestrzeni na świadomości
i tu możemy dywagować precyzując
na świadomości czy w świadomości

bo tak jest z każdą-każdym podmiotem
że w czasie świadomego rozwoju
spotyka się chce nie chce zderza
z mnóstwem pra i drobin rzeczywistości
analogia cząstek elementarnych się ciśnie

odpryski i aspekty owych owej całości
padają na świadomość osobową (osoby)
z jej podmiotowym biegunem (centrum)

starość daje szansę owocowania
w dziedzinie odczytywania sensów
z udziałem całości życia osobowego
czyli drogi-prawdy-życia

każdy odprysk i aspekt jak diament
w świetle całości przeżytej czasoprzestrzeni
z historią dziejów ludzkiej kultury
tak jak nam osobom było dane

i wtedy cuda dopiero widzieć możemy
w najbogatszym możliwym prześwietleniu
bo w lepszym od fizykalnych fal Roentgena
błyszczy promieniuje dobro-prawda-piękno

     (środa, 14 lutego 2024, g. 17.41)

***

relacje osobowe

        /wypadło dokończenie w walentynki przypadkiem/

najwyższym poziomem istnienia są
cóż z nimi równać się może
według mnie nic
można mówić o nich 
analogicznie i bardziej dosłownie
w kulturze jakby inną nauki funkcją

osoba jest cudem rzeczywistości
choć w materii żyje jest niewidzialna
nie ma wciąż dobrej jej definicji
ani jej zmierzyć zważyć zliczyć się da

najpierwsze z rodzicami opiekunami
bez których dalszy ciąg się nie zadzieją
potem w rodzinie ogólnie zazwyczaj
aż dochodzi miłość dalszego rozwoju osoby
z dziewczyną chłopakiem narzeczonymi
z mężem żoną partnerem dzisiaj także
potem jeszcze z dziećmi własnymi i w ogóle
pod koniec z wnukami bywa że i pra-

relacje osobowe są kosmiczne
w naszym ludzkim wszechświecie
materia karier i bogactw ich nie zastąpi 

        (środa, 14 lutego 2024, g. 15.40)

***

nikt mi już tego nie zabierze

przyjadą wnuczki wnuki
nikt mi nie zabierze radości
która z nimi zawsze przybywa

z ich emocjami rozumem i wiarą
całokształtem w formie cielesnej
z plastycznością mistrzowskich arcydzieł

radość relacji z osobami
serdecznie bez żadnego interesu
obraz i podobieństwo Boga Żywego

to żadna moja wiedza tajemna
słowa pasują tu wewnętrznie i się piszą
mocą doświadczenia wewnętrznego

czyż doświadczeniem wewnętrznym
nie staje się nasze wszystko najważniejsze
dane osobowo drogą-prawdą-życiem

wnuczki wnuki dorosną kiedyś
może pamiętać nawet nie będą
ale mnie nikt już tego nie zabierze

w życiu dzieje się dzieje
jednym mniej drugim więcej
przeważnie niezliczone mnóstwo
  
długo dojrzewamy by rozumieć docenić
przecież małżeństwo jest z miłości
i zachwyt kiedy rodzą się dzieci
  
na starość już chyba jesteśmy dojrzali
we wnukach eksplodujemy egzystencjalnie
w relacji osobowej dwóch pokoleń

ta filozofia winna być w elementarzach
na niej powinniśmy uczyć się liter
człowiek zwany gatunkowo homo sapiens

problem depopulacji skądś się bierze
ba problem ludzi nieszczęśliwych
przez rozwody zdrady aborcje gendery itd

przyjadą wnuczki wnuki
nikt mi nie zabierze radości
cóż więc śmierć uczynić mi może

        (piątek, 9 lutego 2024, g. 18.32)

***

wdzięczność Jezusowi
traktat antropo-teo-logiczny

powiedział głupi w sercu swoim
wszystko mi jedno
a mnie nie
choć najmądrzejszym nie jestem

chcę jednak uczciwie sprawozdać
jak się sprawy moje potoczyły
i jeszcze się mają w wieku lat 70

przyjaźnić się każdy człowiek chce
chciałbym i ja z Jezusem
którego poznałem po słowach i czynach
i po niezliczonych opracowaniach
dlaczego nie
tylko dlatego że religia zawłaszcza jakby

i ja miałem na tej drodze wzloty i upadki
już w dzieciństwie po swojemu
z dużym udziałem wyobraźni
deklaracji kto jest jedyny największy
nie tylko w trzech osobach
szybowałem podniebnie

Taize było jak oaza w świecie młodości
i książka o Matce Teresie
która arcydziełem chciała służyć ludzkości
czyli wszystkim ludziom i ich Bogu

na stare lata dopiero zrozumiałem
- przyszło dzięki konkretowi wydarzeń życia -
innowacyjną metodę Jezusa
dzięki temu
jeszcze bardziej bym chciał się z nim przyjaźnić
żeby nie brać całości w chwilowym kawałku
zwłaszcza kawałka za całość ideologicznie

zwrócił mi Jezus uwagę na jedność całości
ba na jej absolutną wartość 
nawet teologicznie
cóż dopiero antropologią kulturową

nie sama prawda w dziedzinie religii decyduje
ale jak ci się życie ułożyło z twoimi decyzjami
i świat jak wokół się kręcił nie pytając o zdanie
czyli droga-prawda-życie
a to już o dogmatykę potrąca
czego póki co teologowie nie usłyszeli
zakopani po uszy w teorię prawdy wiary
a oto tu jest coś więcej
czemu daję świadectwo
i cóż że tylko ja Józef K

bóg epoki cyfrowej
czy inny jest od Boga Biblii
może imaginarium jak to się mówi
wiadomo że swojej epoki nikt nie przeskoczy
imaginarium mamy na swoją miarę i czasu 

religia się myli
ta przekazana mi tradycją
sprowadza wszystko do teorii wiary
jakby z księżyca urwali się wszyscy
a każdy jest inny sobą nade wszystko
co należy szanować nie tylko homiletycznie

dziwne że słyszeli ale nie usłyszeli
że droga i prawda i życie się liczą
nie jedno bez drugiego i trzeciego
jakby właśnie z księżyców spadli
w bezkształtnym świecie bez Logosu
a przecież jest sens jest sens jest sens
i to co (wiele i najwięcej) znaczy
i tego trzeba odszukać we wszystkim
nie przypadkowości przypadków

o sobie wiem już chyba wszystko
nie sądzę że jeszcze mnie coś zaskoczy

Bóg teorii i mnie już nie interesuje
no i cóż mi po nim
ale znalazłem Boga Żywego
w rodzinie wielu pokoleń nade wszystko
co zogniskowało się w Sanktuarium Annopolskim
w Norwidowskiej Rzeczpospolitej
to jest konkret
który się dzieje nie tylko jako teoremat
droga-prawda-życie tu prowadzą

(śr. 8 lut/ 2024, g. 14.40) TU- Rok_Norwidowski_widziane ze Strachówki