sobota, 10 kwietnia 2010

Wigilia Niedzieli Mi艂osierdzia 2010





Ka偶da tragedia konfrontuje nas z prawd膮 ostateczn膮. Napewno z ostateczn膮 prawd膮 naszego 偶ycia.

1. Krzy偶 lotnik贸w, 29.8.1971
2. Krzy偶 Misji z 2001
3. Jan Pawe艂 II przed ko艣cio艂em
4. Figura Matki Bo偶ej obok mapy przed budynkiem Urz臋du Gminy

Musia艂em pojecha膰 pod ko艣ci贸艂. I pod pomnik lotnik贸w, kt贸rzy zgin臋li na placu obok. Wzi膮艂em pleciony r贸偶aniec - kupiony w greko-katolickiej katedrze 艣w. Jura we Lwowie - na szyj臋, i aparat fotograficzny na rami臋. Tak reaguj臋 w podobnych sytuacjach. Ka偶dy ma sw贸j barometr wsp贸艂odczuwania. Nie ka偶dy skacze przez p艂ot stoczni, nie ka偶dy rzuca si臋 do powrotu do Polski z Francji w grudniu 1980 roku. W moich 偶y艂ach p艂ynie strumyczek katy艅skiej i solidarno艣ciowej krwi.
Podobnie zareagowa艂em po zab贸jstwie kobiety w tutejszych okolicach: „Musimy tam jecha膰. Musimy by膰, modli膰 si臋 z tymi, kt贸rych dotkn臋艂o nieszcz臋艣cie. Z rodzinami ofiary, sprawc贸w, m艂odych ludzi 偶yj膮cych na tym terenie. Przyjechali艣my do Jadowa, spotkali艣my si臋 z nimi, dali艣my 艣wiadectwo”.
I po wypadku lotniczym, w kt贸rym zgin臋li rodzice, siostra i szwagier mojego ucznia, licealisty. Odrzuci艂em gazety. Potrzebowa艂em ciszy. Napisa艂em wiersz.

Podobnie prze偶ywa艂em tragiczny wypadek dw贸ch pilot贸w obok ko艣cio艂a w Strach贸wce, gdy mia艂em 18 lat.

Refleksje z samolotu.
Ka偶dy lot by艂 dla mnie okazj膮 do d艂ugich medytacji. Pewnie z nich wyrasta艂a refleksja, 偶e gdyby mia艂o doj艣膰 do wypadku, to przecie偶 nie by艂bym sam. By艂bym we wsp贸lnocie wsp贸艂pasa偶er贸w. Nie chcia艂bym ich opu艣ci膰. Nie m贸g艂bym. Ze wzgl臋du na odrobine wiary, kt贸r膮 zachowa艂em, z tej, ktora zosta艂a mi przekazana z pokolenia na pokolenie. I ze wzgl臋du na zbawienie, kt贸re osobi艣cie, 艣wiadomie, przyj膮艂em. Ca艂ym sercem i ca艂ym rozumem. Jestem dlatego co艣 winny innym na tym 艣wiecie.
Musz臋 jako艣 znosi膰 samego siebie. No, i wy musicie znosi膰 mnie. Jestem inny.

Nie zgadzam si臋 z tymi, kt贸rzy powtarzaj膮, 偶e nikt nie by艂 przygotowany na to, co si臋 sta艂o. Przecie偶 co najmniej od 艣rody prze偶ywamy Katy艅. A codziennie, jako ludzie wierz膮cy, powtarzamy "w godzin臋 艣mierci naszej - m贸dl si臋 za nami". Ja, przez ostatnie dni pogr膮偶ony by艂em w lekturze wojennego pami臋tnika Andrzeja Kr贸la. Bardziej by艂em z nimi w Annopolu i w Warszawie 1939 roku, ni偶 w Annopolu i Strach贸wce 2010. I by艂em z majorem Kazimierzem Jackowskim w Putivlskim obozie, a p贸藕niej w Kozielsku, na koniec w Katyniu. Wi臋c kto ma prawo gra膰 na fa艂szywej nucie "nikt nie by艂/nie jest przygotowany".
My, ludzie wierz膮cy, jeste艣my przygotowani na wi臋cej, ni偶 si臋 艣wiatu wydaje.

Musia艂em pojecha膰 pod ko艣ci贸艂. Kiedy艣 pewnie posun膮艂bym si臋 dalej. Bi艂bym w dzwony. Na znak wsp贸lnoty. Na modlitw臋. Na jaki艣 znak. Zmartwychwstania?

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz