piątek, 31 stycznia 2014

Krzyż Zasługi Brązowy


RZECZPOSPOLITA POLSKA
- RZECZ WSPÓLNA - WSPÓLNE DOBRO -
"brana tęczą zachwytu od zarania dziejów" (CKN)


Za co dają (kto? Prezydent RP!) krzyże zasługi - czytaj tutaj Polskie Odznaczenia Państwowe?!

Kto może wnioskować? Różne podmioty. Dla Grażyny? NSZZ SOLIDARNOŚĆ!

Co o tym sądzę? W przeddzień się "wyspowiadałem". Proszę o pokutę i rozgrzeszenie. "Żeby uznali Wasz sukces, muszą go Wam najpierw wybaczyć".




Itd., itp., itd! Dalej, dalej, dalej...

piątek, 24 stycznia 2014

Cztery (plus 22) zdjęcia, jeden czas


Cztery zdjęcia z tego samego czasu:

 

 Grażyna, Strachówka, Zespół Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej

 

 Łazarz na banerze, Warszawa, konf. w KEP nt. Fundacji "Dzieło Nowego Tysiaclecia"

 

 Jasiek, stażysta, Bruksela/Ostenda - konf. COMECE (z kard. Peterem Turksonem z Ghany)

 

 Cała rodzina, Annopol, U Matki Bożej Annopolskiej, Wigilia 2013!


PLUS DWADZIEŚCIA DWA 

(dołożone 24 stycznia 2017 
w związku z podpowiedzią maszyny fejsbukowych wspomnień):





















ŚDM 2016! Młody Kościół z Belgii 
dziękuje Strachówce w Rzeczpospolitej Norwidowskiej! 
Wikariusz Biskupi jednej z belgijskich diecezji
objaśnia DyrKa ze Strachówki dzieło sztuki!
PS.
Broni się samo. Biada mi, gdybym przegapił koincydencję. Jestem katechetą od 32 lat.


czwartek, 23 stycznia 2014

Świętymi Bądźcie! W D-I-A-L-O-G-U!


W siedzibie Konferencji Episkopatu Polski odbyła się konferencja podsumowująca ubiegłoroczną działalność Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia" i XIII Dzień Papieski (2013).

Hasłem tegorocznego Dnia Papieskiego będzie:

"Jan Paweł II - Świętymi Bądźcie!"

Podczas konferencji prasowej podsumowującej XIII Dzień Papieski kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski i przewodniczący Rady Fundacji, wyjaśnił jego znaczenie.
- To hasło oddaje zarówno świętość papieża, jak i powołanie każdego człowieka do bycia świętym. Dzień Papieski, świętowany w rocznicę wyboru Papieża Polaka (16 paźdz. 1978) jest ważnym elementem przedłużenia świętowania kanonizacji... Naszym obowiązkiem jest tę kanonizację przedłużyć... na Dzień Papieski episkopat wystosuje także specjalny list zachęcający do zgłębiania papieskiego nauczania."



Przewodniczący Zarządu Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia" ks. Jan Drob podziękował wszystkim dziennikarzom za pomoc w promowaniu i przeżywaniu Dnia Papieskiego. Zwrócił także uwagę, że obchody tego dnia odbywają się nie tylko w Polsce, ale wszędzie tam, gdzie są skupiska Polaków (m.in. we Francji, Anglii czy USA), a jego przeżywaniu towarzyszy szereg imprez okolicznościowych - największa, w katowickim Spodku, przyciągnęła 8 tys. osób.

Dzień Papieski w 2013 roku przebiegał pod hasłem: "Jan Paweł II - papież dialogu" i zapoczątkował przygotowania do jego kanonizacji.

PS.1
Czemu ten post? Cały przepisany z "Gościa Niedzielnego"! Czemu to zdjęcie? Z Łazarzem i przyjaciółmi z Fundacji Dzieła Nowego Tysiaclecia za kardynałem Nyczem? 

Do tej pory mieliśmy/mamy trójkę stypendystów! Pierwszy stypendysta naszej diecezji jest teraz na stażu w COMECE (Komisja Konferencji Biskupów Unii Europejskiej), która powstała, bo Jan Paweł II zaproponował, by Kościół był obecny w strukturach Wspólnot Europejskich nie tylko poprzez urzędników. Utworzenie świeckiej organizacji współpracy między konferencjami biskupów a Wspólnotami Europejskimi było przedmiotem wielu spotkań i rozmów. Do zadań COMECE należy monitorowanie i analiza procesów politycznych w Unii Europejskiej, we wszystkich sferach zainteresowania i działalności Kościoła. COMECE zabiega o pielęgnowanie kontaktów z politykami i urzędnikami. Ta działalność ma na celu promocję poglądów i opinii wyrażanych przez COMECE, oraz ma odpowiadać na aktualne problemy i trudności we Wspólnotach, proponując konkretną współpracę. 

Kolejnym zadaniem jest rozwijanie świadomości wewnątrz wspólnoty Kościoła na temat prawodawstwa, rozwoju i polityki Unii Europejskiej, a także budzenie refleksji o wyzwaniach zjednoczonej Europy na gruncie Katolickiej Nauki Społecznej!!! 
Do ważnych zadań należy pomoc Kościołowi na Wschodzie w przezwyciężaniu wyzywających trudności, zwłaszcza w perspektywie integracji wschodniej części Europy (wikipedia).

Gdybym był nieskromny, powiedziałbym "jaki ojciec, matka - taki Syn/Syny/Córy" (talent i odpowiedzialność za bycie publicznym ;-) lub coś o jabłku i jabłoni. Ale z moją skromnością powiem tylko, że liczę na to, że ja, na sądzie, pod ich rąbek się schronię :-)

PS.2
Jaka szkoda, że w naszym polskim (parafialno-dekanalno-diecezjalnym) kościele tak trudno o zwykły międzyludzki d-i-a-l-o-g, uznanie faktów, ciągłość działań (poza kultowych), nawet w epoce Internetu i medialnie dialogujących papieży :-(

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Osobny świat? czy wspólny, pojednany?!


Nasza historia dzieje się bez ustanku i bez wytchnienia. Często wbrew ważnym osobom. Wbrew liderom lokalnym i innym. Są autorytety. Jest piękno i dobro. Prawda jest poznawalna. Jest możłiwa postawa miłości intelektualnej, sięgająca aspektów istotowych i konstytutywntch rzeczywistości całej: człwoieka, świata, a dla osób wierzących, także Boga. Tak jest. Taki jest realizm. Nasz realny świat. Wcale nie osobny.


Nie śmiałbym tak głośno pomyśleć i zadziałać, jak w bombowym - słowem i obrazem - poście na norwidowskim blogu. DyrKa też nie. Żyjemy w stanie sterroryzowania przez zło. Odciska się na wszystkim. Zło ma zawsze źródło osobowe. Fałsz. Ojcem wszelkiego kłamstwa może być tylko inna osoba. Więc nasłuchujemy tak bardzo ciekawie tego, co przyjdzie z oddali. Tak zwana ustawowo i kaznodziejsko wspólnota lokalna życia, wiary i wychowania następnych pokoleń milczy, albo złowrogo pomrukuje. Wynajduje nazwy, którymi nas chce zdyskredytować wobec swoich planów wyborczych i prestiżowych (interesów innych?). Bo nie - wobec wieczności. Od siewców nienawiści, zdrajców dzieci komunijnych i rocznicowych, tych, których należy wywozić na taczce gnoju, bigotów, albo na odwrót - niepraktykujących (tutaj). Ci inni szukają innej pamięci, innej tożsamości, innego Caritas (czy tylko kolonii?), inaczej chcieliby poprowadzić szkołę (nazwę zmienić? hymn, sztandar? wartości?), cały świat?! - by im służył. Szukają aliansów i błogosławieństwa. Panują nad podległą sobie publicznością, patrząc w szkiełko popularności, jak Saruman.

Kazanie księdza prof. W. Węgrzyniaka!

Nie boję się dać linku z kazaniem o jedności. Ani z rozważaniem na ten sam temat na blogu Ojca przeora Biskupa. Nie wypieram się, ani nie boję się swoich grzechów. Wiem, co to występek i słabość. Wierzę w Miłosierdzie i Prostotę Boga. Mogę stawić czoła każdej publicznej debacie o historii najnowszej (36 lat), pamięci i tożsamości. Po to żyłem. Ale nie ma z kim. Są prawdziwi siewcy zła, chowają się w zgrabnych unikach (10.1), przemilczeniach, albo uciekają w anonimy.

Prawdziwym powodem tego postu jest inny link, na inny blog. Na wieki wieków. Amen.

Cyprian Norwid: Rzeczpospolita Norwidowska - książka

Tylko tyle? Tak, tyle. Mogę odejść w pokoju :-)

wtorek, 14 stycznia 2014

Dialog, jednanie, transcendencja

- o prawdę i wspólnotę w Strachówce -


"Dialog stanowi centralny i niezbędny 
element każdej etycznej myśli ludzkiej,  
kimkolwiek by ci ludzie nie byli. 
Widziany jako wymiana,  
 jako możliwe (...) porozumiewanie się  
 pomiędzy sobą istot ludzkich,  
 jest on w rzeczywistości  
wspólnym poszukiwaniem”  
 (JPII, Orędzie na Dzień Pokoju'83)

Wizyta biskupa w tzw. wspólnocie lokalnej, wizytacja kanoniczna w parafii, są wyjątkowo serio zaproszeniem do takich rozmów i długich dyskusji, jak w tytule. Zgoda, że niełatwych, uwzględniając naszą historyczną sytuację, która ukształtowała i nadal kształtuje naszą mentalność. U nas się nie rozmawia. Nie publicznie, nie na takie serio temat. Nie mamy nawyków, umiejętności, wiedzy... Czy także nie mamy potrzeby?

Jestem inny. Mam taką potrzebę. Należy do najważniejszych, przez całe 60-letnie życie, z czego 32 lata w posłudze katechety Kościoła Katolickiego.
Czekałem na tę wizytę, przeżywałem ją przed terminem, w trakcie i po. Fakty są językiem, który znaczy (i mówi) najwięcej. Mówi się, że Bóg przemawia faktami.

W ostatni piątek Bóg przemówił do mnie dwoma faktami: obecnością, o randze nawiedzenia, biskupa w parafii, szkole i gminie, oraz sakramentem Ducha Świętego (bierzmowania), udzielonym naszym dorastającym dzieciom, strachowskiej młodzieży (także młodzieży z parafii w Trawach).

Za mojej pamięci była to pierwsza wizyta biskupa w szkole. Może pierwsza w ogóle?Trzecia – w budynku Urzędu Gminy. W parafii – wielo-wielokrotna (od 1951) :-)
Przed laty zazdrościłem sąsiadom z Łochowa, że ich szkołę w podobnych sytuacjach nawiedza biskup Pacyfik Dydycz. Te sytuacje są wielkim zaproszeniem do myślenia. Kim jesteśmy? Skąd nasz ród? Kim jest biskup? Czym jest szkoła, kościół, wspólnota prawdziwa, czym zapisy ustawowe o gminie i systemie oświaty, czym kultura, w której żyjemy, wychowuje, którą kształtujemy naszymi czynami, poglądami, życiem, historią (najnowszą included).

Nie mam złudzeń, że będzie inaczej, niż przez ostatnich wiele lat i zaczniemy rozmawiać. Chyba, że ktoś ważny w naszej tzw. wspólnocie lokalnej, kto wziął na bary odpowiedzialność za jej rozwój i wzrost, zorganizuje, zaprosi na jakieś spotkanie plenarne, debatę publiczną, konferencję popularno-naukową, Dziedziniec Dialogu... Cuda są możliwe. Ja swoją pracę, wynikającą z powołania, wykonam, jak umiem najlepiej.
    Dlaczego nie poszedłem na obiad z ks. biskupem na plebanii, pomimo zaproszenia? Miałem zamiar napisać tylko o tym. Należy się wszystkim wyjaśnienie. Wyszło dużo więcej. Nikt nie żyje i nie umiera dla siebie. Jesteśmy złączeni ziemią, językiem i kulturą, wiarą, rozumem... Moje sprawy nie są tylko moje. Wasze – tylko wasze.

    Okoliczności mojego/naszego życia stworzyły inny kontekst oczekiwania na przyjazd biskupa, niż przed laty. Dawniej czekanie wiązało się tylko z aspektem religijnym (i gospodarskim). Bywało, witałem biskupów jako katecheta, wójt, ojciec dużej rodziny, świadek czasów... Pierwsze witanie zapamiętałem najbardziej. Musiałem przemyśleć, kim jest dla mnie biskup przyjeżdżający do mojej parafii. Odpowiedź znalazłem/zobaczyłem taką: nie spada z księżyca, ani ze szczytu hierarchii. Zobaczyłem się w tłumie czekających przed kościołem, w kościele (parafia w Legionowie była b. duża). Zgromadził nas przyjazd biskupa (Kazimierza Romaniuka). Zobaczyłem w nim kamień spajający budowlę.
W Strachówce kiedyś zobaczyłem w biskupie Stanisławie człowieka przebranego w historyczne szaty, na jakąś modłę do odczytania. Powiedziałem Mu to, uśmiechnął się ze zrozumieniem, jestem Mu za to wdzięczny dożywotnio.
Jak patrzyliśmy dzisiaj (w piątek) na arcybiskupa naszego aktualnego Henryka Hosera? „Za kogo ludzie Mnie uważają?” - pytanie Jezusa powraca i powracać będzie w nieskończoność. Nie ma wiary bez myślenia. Nie ma wiary – nie ma kościoła. Nie ma wspólnoty. Nie ma osoby homo sapiens (i h. religiosus).
Moje malutkie pytanie dołączę – dlaczego zostałem, powołano mnie, katechetą? Dlaczego wytrzymałem 32 lata? Dlaczego odchodzę?

Dlaczego nie poszedłem na obiad z biskupem? Chyba odpowiedź jest prostsza niż myślę, albo niż myśli ktokolwiek. Bo nie miałem nadziei na dotknięcie tego, co jest dla mnie (dla wielu) najważniejsze w życiu społeczno-publiczno-religijnym naszej tzw. wspólnoty loaklnej 2014. Nie porusza się takich spraw na uroczystych obiadach. Zakładałem, że będą na nim wszystkie ważne osoby publiczne w życiu tzw. wspólnoty lokalnej: Wójt, Przewodnicząca Rady Gminy, Dyrektorka Zespołu Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej, liderka opozycji szkolnej i gminnej Krystyna, i inne, które zaprosił gospodarz, Ksiądz Proboszcz.

Długo zmagałem się, wręcz biłem z myślami. Raz na tak, to znów na nie. Nigdy bym nie pomyślał wcześniej, że dojdzie do takiej sytuacji, że odmówię (nie skorzystam) zaproszeniu. To jest bardzo przykre, bardzo trudne. Przecież całe życie byłem w sercu kościoła, kościelnych wspólnot, w bardzo dobrych relacjach z księżmi, nigdy z żadnym nieskłócony. Ile razy już powtarzałem, że tego, co się dzieje od wielu lat w Strachówce pojąć (do końca) nie mogę.

Rozważając po sto razy wszelkie „za” i „przeciw” brałem pod uwagę nie siebie głównie, ale dobro wspólne, w tym szkołę i jej dyrektorkę, w zaszczytnym gronie. Nie mogłem dopuścić, żeby moja prywatna osoby zaburzyła spokój, wpłynęła na klimat. A przecież siedziałbym tam, i musiał głośno – przedstawiając się - wyznać, że jestem oskarżony nie tylko o skonfliktowanie CAŁEJ gminy, ale nazywany bywam „siewca nienawiści”, „zdrajcą dzieci rocznicowych i komunijnych”..., a nawet, gdybym tego wszystkiego nie wymieniał, to musiałbym powiedzieć, że jestem tym, na którego wysyłają skargi do Kurii Biskupiej i Kuratora i Prokuratora i Bóg wie, gdzie jeszcze. Nie tym jest posiłek przy wspólnym stole, w braterskiej wspólnocie. Zresztą, tłumaczyłem sobie, to zaproszenie od księdza proboszcza, od księdza biskupa odrzucić bym nie mógł. I było to zaproszenie przede wszystkim ”na uroczystą Mszę Świętą celebrowaną przez JE Ks. Abpa”, na której oczywiście byłem. „Na obiad” – jakby dodatkiem. Fakt, że jestem na długim zwolnieniu z nadzieją, że nie wrócę wcale, też był znieczulający.

Post factum dowiedziałem się, że liderki opozycji też nie było, co mocno mnie zdziwiło, zwłaszcza, że za parę godzin miała wraz z mężem (mąż wraz z żoną) prosić abpa o dary Ducha Świętego dla naszej młodzieży (z Traw też), naszych dzieci, wielu naszych wspólnych byłych uczniów. Wszystko musi być jasno powiedziane, żeby można było nas leczyć. Może znalazła inną okazję, by się przedstawić jako autorka listu ze skargą do Wszystkich Ważnych, że jest prześladowana w szkole przez dyrektorkę i jej męża-katechetę. Wszystko „to” jest wszystkim wiadomym. Dziwne, gdybyśmy o to nie pytali, o tym nie rozmawiali w szkole, gminie, parafii (legalizując fałsz). To, co ciemne, zakryte, to, co złe i nienazwane, nie uzdrowione może truć w nieskończoność. Przemilczane – ropieje. Poznamy prawdę? - a prawda nas wyzwoli. Nas? Nie tylko w Strachówce. Takie sprawy mogą dziać się na każdym polskim podwórku. Jeśli my będziemy milczeć, kamienie wołać będą.

Nie, nie kwestionuję ważności i solemności prośby o bierzmowanie. Lider/liderzy opozycji zajmują bardzo ważne miejsce w każdej demokracji. Autorzy skarg (do „góry”), donosów i anonimów – nie. Jednak slalom wokół problemów nie rozwiązuje ich. Dobry slalomista nawet nie dotknie tyczki na stoku. Mam inne podejście do wspólnych spraw. W moim rozumieniu demokracji i dobra wspólnego trzeba je poruszyć, i to w miarę dogłębnie. Nie musimy się zgadzać. Nie trzeba, nawet w kościele, mieć takich samych poglądów na życie w świecie współczesnym, ale jakiś konsensus musi być wypracowany. Inaczej może przyjść jeszcze więcej konfliktów, podziałów, a nawet zgorszeń.

Tak mnie życie prowadziło po stoku, że miałem okazję zajmować jasne stanowisko wobec problemów w każdym miejscu i czasie: wolności Ojczyzny (3 Maja 1981), w kościele (32 lata katechezy), w tworzącej się samorządnej gminie i samorządności w Polsce (I Kadencja 1990-94). Jestem świadkiem naocznym ostatnich 36 lat wielkiej Historii współczesnej. Jestem także położnikiem i chrzestnym Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Kocham jej program, sztandar i hymn. „Jak być człowiek, prawdy szukać w sobie,jak kochać Boga, swoją pieśnią nam podpowiedz”.

Wszystko prawie z życia publicznego i osobistego mam, ze szczegółami, opisane i opublikowane. Nie wstydzę się swojego życia, jestem za nie wdzięczny Bogu i Opatrzności. Mówię więc nie tylko w imieniu „dzisiaj”, ale i „wczoraj” i „jutra”. Wierząc w rozmowę, może pośmiertną, ze swoimi współczesnymi, spytam retorycznie tylko o wymiar oświaty i wychowania, jak długo dobra szkoła RzN ma potykać się i dźwigać ciężar wewnętrznej opozycji? To jest toksyczna sytuacja. Zakulisowe rozgrywki, listy, anonimy... zabijają jedność.

Nienawidzić nie potrafię” (Wierszyki,1978?), nawet w tej sytuacji, a znaleźli się i tacy, którzy zniszczyli mojego bloga, włóczyli po prokuraturze i straszyli nas odebraniem domu, w którym mieszkamy! Nie potrafię, z urodzenia i wychowania. Chcę rozmawiać. Chcę zrozumieć inaczej myślących. Nigdy nie blokowałem nikogo z imieniem i obliczem na poczcie internetowej, blogu, Facebooku... Podejmę każdą (poważną) debatę o pamięci i tożsamości naszej tzw. wspólnoty lokalnej.

Jesteśmy wolnym krajem. Wolność nie spadła nam z nieba, ani z księżyca. Nie otrzymaliśmy jej bez bólu. Mamy demokrację. Każdy z nas jest ważny. Każdy może wnieść skarb w życie wspólnoty. Może! Przymusu nie ma. Bez dialogu nie poznamy, nie odkryjemy prawdy. Ani wspólnoty. Powtarzam się. Powtarzać będę, dopokąd...

Wiem, wiedziałem, że za tą razą, za tym razem, nie ma jeszcze możliwości na dyskusję o nas. Nie ma wzoru, procedur, protokołu... jesteśmy bardzo młodym krajem, prawie niemowlakiem czasu wolności. Franciszka w Rzymie też mamy od niedawna. Czekać, zwlekać jednak nie możemy. Historia podarowała nam już 25 lat! I uczy, że to bardzo dużo, jak na naukę.

I cóż, że mało nas, mało nas do pieczenia chleba (norwidowskiego).
Może obecność (nawiedzenie) biskupa jednej wspólnoty w trzech miejscach, obecność nawiedzająca następcy Apostołów, przełamie opory wśród nas i wskaże drogę współpracy pełnej, soczystej, owocnej. Wszystko zaczyna się od pojęcia, słowa, mądrości koncepcji, dialogu... Ale na początku jest wola, musi być. Dobra wola. Nikt za nas, nawet o największym autorytecie, nie rozwiąże naszych problemów. Bardzo może pomóc.

Czy Rzeczpospolita Norwidowska tego się od nas nie domaga? Nie oczekuje? Czy historia Sobieskich Józefa i Hilarii, ich praojca-pradziada Jana III, ich prawnuczka Cypriana Norwida... tego nie podpowiada? Nie daje znaków i narzędzi? Byśmy zaczęli świadomą, w pocie swego czoła, pracę nad polskim kształtem dialogu 2014? W XXV-lecie odzyskania po raz trzeci wolności. Może stworzymy wspólnie okazję, by biskup mógł do nas ponownie przyjechać. Tym razem na nasze wspólne zaproszenie. Z pomocą naszemu dialogowi. I Wojewodę, Starostę, Ministra... Każdego, kto będzie chciał nam służyć swoją mądrością i posługą jednania. Dialog, jednanie, transcendencja.

Trzeba trochę odwagi, żeby nie tylko samodzielnie myśleć, ale szczególnie dzielić się myśleniem. Możemy wszakże liczyć na pomoc, która może nadejść z każdej strony. Z osobistej modlitwy, zamyślenia, ale i ze świata, poprzez Internet. Tak podziałała na mnie dzisiaj m.in. konferencja prasowa nowego kardynała z Quebecu. Nie jakaś konkretna wypowiedź. Całość, klimat. Czułem się jednym z grona rozmówców - o wszystkim, co piszę tutaj, mógłbym z nimi rozmawiać. Na Haiti już też. Jesteśmy globalnym Kościołem. Jezusowym/Apostolskim od 2 tysięcy lat, soborowym od pięćdziesięciu, Franciszkowym - od marca 2013.

czwartek, 9 stycznia 2014

Przed wizytą biskupa



Odrabiam pracę domową przed wizytą biskupa. Przepisuję z własnego konta na Facebooku:

"To moje zadanie, od 32 lat! Pamiętam pierwsze witanie biskupa Kazimierza w Legionowie, w starej strukturze terytorialnej kościoła w Polsce. Witałem w imieniu katechetów, po raz pierwszy zastanawiałem się nad tą stroną kościoła. Mówiłem o kamieniu spinającym cegły w budowli (nie węgielnym).

Biskup Kazimierz stał się po latach i reformie Ojcem Ordynariuszem Założycielem diecezji warszawsko-praskiej. Ja wtedy byłem wójtem, miałem coś do powiedzenia. Zaproponowałem spotkanie z bp. Kazimierzem Ordynariuszem wójtom i burmistrzom rejonu Mińsk Mazowiecki, do którego wtedy należeliśmy, a na koniec kadencji zaprosiłem biskupa do Strachówki, na rejonowe podsumowanie I Kadencji służebnego samorządu w Polsce. Pięknie było. 

Zaprosiłem/namówiłem także biskupa Ordynariusza do nawiedzenia Matki Bożej Annopolskiej i naszego stuletniego domu. Pamiętam, że jednym z ważnych i przekonujących znaków dla biskupa były liczne msze święte w Ogrodzie u MBA, zwłaszcza obecność i liturgia "prawie biskupa" (przełożonego nowej prowincji Kościoła Powszechnego) Andrzeja z Turkmenistanu. 

Bywał też u nas, w Sanktuarium Matki Bożej Annopolskiej śp. biskup Giovanni Migliorati. (oczywiście jeszcze przed powrotem do Afryki i nominacją biskupią). Śp. przyszły biskup koncelebrował mszę świętą I Komunijną naszych dzieci w Strachówce). 

Dzisiaj mam za zadanie przemyśleć, jak się ma historia, pamięć i tożsamość we wszelkich dziejach (czyli/inaczej skały, opoki, także w dziajach parafialnych, dekanalnych, diecezjalnych, Polski, polskiego kościoła). Pomocne jest to, co mówi abp St. Gądecki o Radach Parafialnych (od 1 godz. 17 min. nagrania). NOTA BENE humorystyczny fragment od 1g. 34min.50sek. "Pasażerowie i załoga", buraki, czy...

W związku w wizytacją (wizytą) biskupa w naszej parafii sięgam do źródeł, szczególnie dwóch. Pierwsze zasugerował nam ksiądz proboszcz w kazaniu i na stronie www parafii, drugim jest dokument soborowy (skrót DB). Intrygujące są dla mnie wzmianki o stowarzyszeniach (1963!), kiedy u nas nawet marzyć i śnić o nich było zakazane (chodzi o prawdziwe niezależne...) i zachęta (zalecenie) korzystanie z badań naukowych. I inne zdrowo-rozsądkowe, trzeźwe spojrzenie na nas, świat i miejsce kościoła (biskupów) w nim. Zgodny, harmonijny, w mądrym dialogu nasz siostrzano-braterski kościół.

"DB 17. Należy rozwijać różne formy apostolatu oraz dążyć do uwzględnienia i ścisłego zespolenia pod kierownictwem biskupa wszelkich dzieł apostolskich w całej diecezji lub na jego odrębnych terenach, które by zestroiło w harmonijnej działalności wszelkie przedsięwzięcia oraz instytucje katechetyczne, misyjne, charytatywne, społeczne, rodzinne, szkolne oraz jakiekolwiek inne, mające w założeniu cele duszpasterskie, żeby przez tę współpracę ujawniła się zarazem jedność diecezji.

Szczególny nacisk należy położyć na obowiązek apostołowania, ciążący na wiernych zależnie od ich stanu i uzdolnień każdego, i polecać im, by brali udział lub wspierali różne dzieła apostolatu świeckich, a zwłaszcza Akcję Katolicką. Niech też popierają i rozwijają stowarzyszenia mające wprost lub ubocznie cel nadprzyrodzony, a mianowicie osiągnięcie doskonalszego życia lub głoszenie wszystkim Ewangelii Chrystusowej czy rozwój nauki chrześcijańskiej lub wzrost kultu publicznego bądź cele społeczne, bądź też pełnienie dzieł pobożności czy miłości.

Formy apostolatu trzeba przystosować należycie do dzisiejszych wymagań, mając na uwadze nie tylko duchowe i moralne, lecz społeczne, demograficzne i ekonomiczne warunki ludzkiego życia. Do skutecznych i owocnych osiągnięć w tym względzie bardzo dużo wnoszą badania socjologiczne i religioznawcze przez instytuty socjologii pastoralnej, które gorąco się zaleca."


Mój parafialno-dekanalno-diecezjalny kościół nie wie, co ze mną zrobić, nie ma na mnie sposobu. Franciszkowy by miał :-) więc chodzę po chałupie jak po wydmach i wertepach Rajdu Dakar, myśląc o czym piszę, pisząc o czym myślę, czytając dokumenty soborowe, znając życiowe realia! (32/60)

PS.
Jak widać na obrazku, gmina może być wniebowzięta, tzn. my w niej :-)

środa, 8 stycznia 2014

Norwid i ostatni romantycy - wystawa z Koszykowej



Media społecznościowe czynią taaakie rzeczy! Najpierw post na tablicy Facebooka Norwidologa "zmusił" mnie (zmotywował) do przepisania wierszyka okolicznosciowego z 1911, w ramach komentarza, a teraz pozwala mi utrwalić te związki przez proste kliknięcie w odpowiednią ikonkę na dole strony Norwidologa, czyli "udostępniam":
Cyprian Norwid: Norwid i ostatni romantycy - wystawa z Koszykowej: "Wśród odkrywców »czwartego wieszcza« w epoce Młodej Polski" - to podtytuł, który dookreśla dominantę prezentowanych na stronie...

Skoro przepisałem wiersz, to dam i tutaj, bo  a nuż ktoś go nie znajdzie w gąszczu linków. Jako przyczynek do zrozumienia ducha epoki, zwyczaje imieninowe w rodzinie babci Emilii Jackowskiej :-)

Życzenia dla Siostry Marii na 8 września (tytuł ode mnie)


Że jestem Gozdawa
w tem cała ma sława
i choć się splamiłem,
że medal zdobyłem,
lecz głoszę dziś wszędzie
tej hańby nie będzie!
Bo na cóż zaszczyty
i na cóż cóż chwalb myty
ja jestem Gozdawa
w tem cała ma sława!
Żem Wielki w Krakowie
to każdy to powie
żem piękny i boski
już krążą tam piosnki,
żem mądry, uczony
grzmią głośne puzony
żem mistrz ja genialny
największa zaś sława
że jestem Gozdawa.
Precz krzyże, mogiły
precz kościół, precz popy
modlitwy, co były
w tym domu... precz szopy
jam Wielki, jam Sztuka.
Kto chce ukojenia
kto pragnie zbawienia
niech do mnie zapuka
boć w tem moja sława
że jestem Gozdawa!
Więc pragną Siostrzyco
ma miła nadobna
byś wielką się stała,
i do mnie podobna.
Na zawód, cierpienia,
dam lepsze lekarstwo,
nie stare wierzenia
nie stare kuglarstwo.
I Twa będzie sława
że jesteś Gozdawa!

/Cyprjan Kamil Gozdawa Jackowski/