Nasza historia dzieje się bez ustanku i bez wytchnienia. Często wbrew ważnym osobom. Wbrew liderom lokalnym i innym. Są autorytety. Jest piękno i dobro. Prawda jest poznawalna. Jest możłiwa postawa miłości intelektualnej, sięgająca aspektów istotowych i konstytutywntch rzeczywistości całej: człwoieka, świata, a dla osób wierzących, także Boga. Tak jest. Taki jest realizm. Nasz realny świat. Wcale nie osobny.
Nie śmiałbym tak głośno pomyśleć i zadziałać, jak w bombowym - słowem i obrazem - poście na norwidowskim blogu. DyrKa też nie. Żyjemy w stanie sterroryzowania przez zło. Odciska się na wszystkim. Zło ma zawsze źródło osobowe. Fałsz. Ojcem wszelkiego kłamstwa może być tylko inna osoba. Więc nasłuchujemy tak bardzo ciekawie tego, co przyjdzie z oddali. Tak zwana ustawowo i kaznodziejsko wspólnota lokalna życia, wiary i wychowania następnych pokoleń milczy, albo złowrogo pomrukuje. Wynajduje nazwy, którymi nas chce zdyskredytować wobec swoich planów wyborczych i prestiżowych (interesów innych?). Bo nie - wobec wieczności. Od siewców nienawiści, zdrajców dzieci komunijnych i rocznicowych, tych, których należy wywozić na taczce gnoju, bigotów, albo na odwrót - niepraktykujących (tutaj). Ci inni szukają innej pamięci, innej tożsamości, innego Caritas (czy tylko kolonii?), inaczej chcieliby poprowadzić szkołę (nazwę zmienić? hymn, sztandar? wartości?), cały świat?! - by im służył. Szukają aliansów i błogosławieństwa. Panują nad podległą sobie publicznością, patrząc w szkiełko popularności, jak Saruman.
Kazanie księdza prof. W. Węgrzyniaka!
Nie boję się dać linku z kazaniem o jedności. Ani z rozważaniem na ten sam temat na blogu Ojca przeora Biskupa. Nie wypieram się, ani nie boję się swoich grzechów. Wiem, co to występek i słabość. Wierzę w Miłosierdzie i Prostotę Boga. Mogę stawić czoła każdej publicznej debacie o historii najnowszej (36 lat), pamięci i tożsamości. Po to żyłem. Ale nie ma z kim. Są prawdziwi siewcy zła, chowają się w zgrabnych unikach (10.1), przemilczeniach, albo uciekają w anonimy.
Prawdziwym powodem tego postu jest inny link, na inny blog. Na wieki wieków. Amen.
Cyprian Norwid: Rzeczpospolita Norwidowska - książka
Tylko tyle? Tak, tyle. Mogę odejść w pokoju :-)
"20 stycznia 2014 roku to najbardziej depresyjny dzień w roku. Termin Blue Monday w 2004 roku wprowadził brytyjski psycholog, pracownik Cardiff University Cliff Arnall. Datę najgorszego dnia roku Arnall wyznaczył za pomocą wzoru matematycznego...". A ja obalam jego teorię i twierdzę, że dzisiaejszy poniedzialek był bombowy!!!
OdpowiedzUsuńPomalutku, Józefie, dyć Maryję wieziecie... jak podśpiewywał mój ś.p. ojciec fragment zapamiętanych jasełek. Pomalutku... bo duża jest odpowiedzialność za Pasażera (ów). I to najważniejsze.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Adamie. Potrzebuję takich głosów. Z bliska i dalsza. Brak dialogu jest jak mgła nad lotniskiem :-(
Usuń