Odkrywanie wieczności i poznawanie jej jest możliwe między innymi i na przykład w małżeństwie. Najpierw musi być faza zakochania, zaczynająca się od wrażeń wzrokowo-zmysłowo pociągających. Przyciągających. Pierwsze wzięcie za rękę. Pierwsze objęcie. Pierwszy pocałunek. Przez nie manifestuje(my) się sobie nawzajem, to znaczy osoby nasze.
Osoby fascynują.
Ale sakramentalne wyznanie i przyrzeczenie przenoszą na zupełnie inny grunt. Już nie tylko dobre chęci i piękne słowa. Są wcześniejsze deklaracje, wyznania, prywatne - we dwójkę? - postanowienia. Niektórzy poprzestają. Ja jednak wierzę, że instytucjonalne zapisanie wobec świadków wielkiej wiary w Ideał daje coś jeszcze. Co?
Inną ziemię. Planetę. Istnienie. Kosmos? Wszech... Na imię jej/jego wieczność, nieskończoność. Jeśli naprawdę wiemy, co czujemy, poznajemy, wyznajemy, przyrzekamy. Jeśli jesteśmy otwarci (nawet głodni) istoty rzeczy. Każda budowla może się zawalić, gdy na złych fundamentach. Niestabilna od początku. Czego może zabrakować? Samoświadomości? Wiedzy? Wiary i rozumu idących w parze? Jeśli świat oszukał, sąd biskupi wolność może przywrócić... katolikom.
PS.
Koło jest kształem w jakiś sposób doskonałym. Dwa? - wehikułem wieczności? Doskonałości możliwej na tej drodze życia i ISTNIENIA. Jest czymś więcej, niż biologią, psychologią, kulturą, antropologią... Jest ontologiczna i metafizyczna.
Dla wierzących także teologiczna. Jest jeszcze wyzwanie wiązania dwoma krzyżami?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz