Anioły sfruwają do Wołomina 13 grudnia. Tytuł i odznaczenie przyznaje szacowna kapituła na wniosek różnych osób i gremiów.
Jestem jednym z wybrańców (2008). Jestem wdzięczny kapitule i znanym, i nieznanym, przyjacielom, którzy mnie zgłosili.
Jestem bardzo wdzięczny, nie mogę jednak milczeć wobec pewnych faktów i zjawisk. Mój anioł mnie przynagla do przekazywanie wartości chrześcijańskich i patriotycznych przez całe życie. Mam 56 lat i nie muszę się oglądać na poklask. Wiem, że mój komentarz wywoła burzę.
W czasie mszy rocznicowej (12.12.2009) wyszedłem z kościoła. Nie mogłem słuchać kazania, które było raczej referatem na spotkanie miłośników historii. Jednostronnym, dyskusyjnym. Na spotkaniu można dyskutować, przedstawiać różne punkty widzenia. W kościele nie, dlatego na mszy nie powinno się ich wygłaszać. Z całym szacunkiem dla czcigodnego mówcy.
Jestem katechetą od 27 lat. Nie jeden raz zabieram głos w kościele, chocby pisząc modlitwę powszechną lub komentarze. Zawsze staram się oprzeć je na Słowie Bożym, które przypada na dany dzień. Jedynie Słowo Boże jest nieomylne, a kościołem jesteśmy wszyscy, nie tylko - nawet najbardziej zasłużony - mówca.
Nie chciałbym nikogo urazić, obrazić, ale uznałem, że nie mogę dłużej milczeć, bo ten problem powtarza się w Wołominie i w wielu innych parafiach.
Inne zamieszanie związane jest z podziałami w kręgu ludzi związanych z Aniołami. Miałem takie sygnały i nie zrozumiałem wszystkiego, albo nic. Nie wiedziałem gdzie mam iść po mszy. Do Falcona, czy Domu Kultury. Uznaliśmy z żoną, że musimy być w Falconie, gdzie rozdawane były Anioły, skoro byliśmy wśród wioskodawców opowiadających sie za nagrodą dla ks. Krzysztofa Małachowskiego.
Jak pogodzić taką sytuację z nauką: "Jeśli brat twój ma coś przeciwko tobie, wróć i najpierw pogódź się".
My, Polacy, nie umiemy rozmawiać. Nie wolno jednak przejść obok problemu. Mam nadzieję, nawet wbrew nadziei, że mój głos wywoła poruszenie w wielu domach, parafiach, instytucjach. Że odezwie się wołomińska i powiatowa elita intelektualna. Sprawy są zbyt poważne. Społeczeństwo bez elit nie może się rozwijać. Po PRL-u, elit chyba nam brak najbardziej. Elity muszą rozmawiać i innych uczyć tej sztuki.
Wierzę, że każdy chrześcijanin ma wszystkie dane, by stać się nie tylko elitą, ale prawdziwą solą ziemi.
Swojego Anioła - w imieniu całej gminnej Solidarności RI z roku 1981 - ofiarowałem parafii w Strachówce, jako votum wdzięczności za wolną Polskę. Niech on wstawia się za nami, i za mną, gdy przyjdzie kolejna burza. Liczę na twórczą dyskusję.
(Więcej na moim blogu na www.strachowka.republika.pl)
niedziela, 13 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz