piątek, 6 września 2013

Istotowo i konstytutywnie


Od tygodnia zdarzył mi się pierwszy dzień, w którym mogę pisać. Tyle tego, że wymiękam. „Czuję” całym sobą kilka tematów i ich wagę, dlatego czuję całym sobą, egzystencjalnie. Będę postępował wstecz w „Dzienniku aktywności” na Facebooku, swoją metodą. Postaram się nie zapomnieć o innych kontach, równie mogą być istotne. Jak daleko uda mi się zajść?

Krok pierwszy, dzisiejszy - „Polubiłem projekt "Nakarm głodnego”, skomentowałem post ks. prof. A.Draguły - "Prawda naśladowana przestaje być prawdą" [sławny rabin z Kocka] włączając się do dyskusji - „Dobre i na czasie, przynajmniej u mnie. "Ty jesteś opoką" nie można rozciągać zbyt łatwo i bezrefleksyjnie na instytucję. Osobowe - zawsze jest niepowtarzalne, choć czerpie ze wzorów. I mój czyn mnie współkreuje.”

Internet jest korytem, którym biegnie myśl bez granic, w której znalazłem swoje miejsce. ZNAK I DOBRODZIEJSTWO CZASU. Przy braku dialogu w tzw. wspólnotach lokalnych, w których toczy się, tak lub inaczej, nasze życie (w wymiarze społecznym - gmina, parafia, szkoła, zakład pracy, NGO'sy itd.). Wątki, posty, komentarze, tu i tam, są odpryskiem naszego myślenia, pamięci, tożsamości... POKAŻ MI SWOJE MYŚLENIE. „Jak niewiele jest ludzi i jak nie ma prawie pragnących się objawić...” (CKN).

Krok drugi, kolejne będą tylko cyfry: zareagowałem na wieści ze świata - „Ktoś coś o Dominikanie? słyszał? wie? Echo? nim nas uprzedzą "wrogie" media?” nie po to, by atakować mój kościół, ale, żeby bronić wiary rozumnej, także w Niego. Dopinguje mnie również mój osobisty przypadek, który jest prawie identyczny jak ojca Krzysztofa Mądla. Choć coraz więcej spraw podobnych spowija nas obłok/wata przemilczania. Nie spotkałem/otrzymałem żadnej reakcji, jakbym był śmieciem w kościele, o który nie trzeba się troszczyć. Deklaruję, że sam sobie dałem radę, ale, bo ja wiem? Są w kościele chyba specjaliści, którzy mogliby mi to potwierdzić i uspokoić, że nie niosę w sobie robaka. To jest sprawa rozumu i czyjejś egzystencji, nie wiary i konfesjonału. Ale cóż, jesteśmy – jak widać - deklaratywną wspólnotą.

Coś dobrego się jednak dzieje. Skąd czerpałem informacje w tej sprawie (Dominikana/abp.nuncjusz)? - KAI, Deon, parafia w Opolu. Szczególnie mnie poruszył głos ks. prof. (omc) Wojciecha z Jerozolimy. Nie milczy. Z bólem mówi, pisze... bo pochodzi z tej samej parafii (co abp Wesołowski). Faktem jest kościół różnych prędkości, na pewno w Polsce. Bo popatrzmy, papież jest na Twitterze, a im niżej w strukturach organizacyjnych - tym gorzej. Od pewnego szczebla wierzą chyba tylko w dokumenty papierowe z pieczęcią. To znaczy mała jest u nas wiara w wolność myślenia, wolnego człowieka :-( 
Dla wielu, każdy przykład otwartego mówienia o rzeczywistości jest atakiem, spiskiem, oczywiście najgorsze, jeśli do tego można im przylepić "gębę", że są wodą na młyny medialne i polityczne. Własnym młynów medialnych i (samo)rządowo-politycznych nie dostrzegają, bo są zawsze słuszne.

3) Syn mi podrzucił z Glasgow link na Ks. Bonieckiego: „Rezygnacja z nauczania religii w szkole byłaby krokiem fatalnym. Ale...”. - Takie rozumienie jest mi bliskie. Praca u korzeni naszej kultury, pamięci i tożsamości. Przez osobiste zaangażowanie i świadectwo. Stając pod krzyżem. "... historia i kultura kształtowały się w ścisłym związku z chrześcijaństwem, zwłaszcza katolicyzmem, ignorancja w tej materii jest kulturowym kalectwem''. Kalectwem jest też wiara (pobożność) bezrozumna, rozdzielenie wiary i rozumu. Ale... nie ma prostych rozgraniczeń wiedzy i wiary. Rozmowy radiowe i gazetowe są zbyt skrótowe, by sięgnąć istoty. „Katecheta ma przekazywać wiedzę, ale nie powinien się wdzierać w zawsze intymny obszar wiary”, ale... czy pojęcie „łaski uświęcającej” w podręczniku dla klasy 2 szkoły podstawowej, to wiedza, czy wiara? Itd. itp. A korzenie kultury, to dziedzina wiedzy, czy wiary? Permanentny DIALOG PARAFIALNY, dialog w tzw. wspólnotach lokalnych (podstawowych) jest niezbędny. Na przeszkodzie mu stoi nie sytuacja kościoła globalnego (Watykan insider), ale aktualny etap rozwoju NASZEGO kraju.

4) Nikt nie jest samotną wyspą, monadą - gmina, parafia, szkoła... również. Napięcia między nami, na poziomie tzw. wspólnoty lokalnej, mają styczność (asymptoty?) z debatą globalną, również w Kościele. Niebezpieczne bardzo jest rozdzielanie wiary od rozumu, kościoła od świata, duszy od ciała itd. Człowiek jest jednością. Człowiek jest drogą kościoła. Piszę to na marginesie niejednej dyskusji w Internecie, w której zawsze staram się uczestniczyć, na miarę własnego oglądu i doświadczenia rzeczy, spraw, wiary, rozumu itd. Są konta (autorzy, osoby), które moderują większość z tych debat w moim świecie. Na przykład ojciec Kasper z Boliwii - „Prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, abp. Gerhard Ludwig Müller, mówiąc o teologii wyzwolenia... i dalej jest o historii, rozumieniu konserwatyzmu, wyzwoleniu z grzechu itd.”

Na innym miejscu powiedziane jest - "Kto zatem jest aktywnie zaangażowany na rzecz wyzwolenia staje po stronie Boskiego Wyzwoliciela. Jest to w praktyce uczestnictwo w procesie przemieniającym historię, która zmierza w kierunku swego ostatecznego wypełnienia w rzeczywistości transcendentnej. Ten kto jest po stronie wolności i działa na rzecz wyzwolenia, jest już po stronie Boga, niezależnie czy zdaje sobie z tego sprawę czy też nie (...)
Teologia wyzwolenia jest bardzo mocno zakorzeniona w Objawieniu Biblijnym i w całej Tradycji Doktrynalnej Kościoła. Kościół nie może zrezygnować i odciąć się od teologii wyzwolenia. "

DOTKĄŁEM BOGA! DOTKNĘLIŚMY! ON NAS DOTKNĄŁ (pokoleniowo?) SOLIDARNOŚCIĄ!! Dlatego mam śmiałość głosić, że wściekłe (prze)milczenie i zwalczanie mnie/nas za Solidarność 3 Maja 1981 w gminie Strachówka przez wójta wszech-czasów a teraz grupę 111 anonimowych znajomych jest z piekła rodem :-(

5) Dotarłem w tym miejscu, i o tej minucie (po ok 1.5 godz. pracy) do kwestii KATECHETY I KATECHEZY. Pytanie, co jest najpierw, kura, czy jajko, wraca i tym razem. Wcale nie anegdotycznie. Odpowiedź ma bardzo realne konsekwencje w dziedzinie zatrudnienia, ekonomii, zarządzania itd. Każdy na to wpadnie, kto spróbuje odpowiedzieć. Ja tym razem, nie mam zamiaru. Odpowiadam całe zawodowe życie, i w setkach publikacji, przeważnie w Internecie, ale nie tylko.

Tak to się zaczęło:
- „Samuel, Heli, inne wzory osobowe, duch czasu, RzN... i katecheza realnie-integralna 2013 :-)” jako zdanie wprowadzające/udostępniające posta z bloga „Osobny świat”, po pierwszym dniu katechetycznym w Zespole Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej w dniu 3 września, wtorek.
- DyrKa zauważyła, przeczytała, skomentowała tak - „Przeczytałam tekst polecany ks. prof. Andrzeja Kicińskiego z KUL o katechecie, jego miejscu, roli, wspólnocie etc.. Bardzo interesujący. Szkoda tylko, że to nie jest praktyka codzienności naszych parafii”. Ja i ks. proboszcz polubiliśmy/kliknęliśmy komentarz. Mówi on o rzeczywistości, w jakiej żyjemy, jaką znamy, w mniejszej i większej okolicy i całym kraju (na podstawie długiego życia i przekazu medialno-itd.). W naukowych teologicznych opracowaniach odnajdujemy siebie chyba w 100%, w życiu, czyli konserwatyzmie zwyczajowym w kilkudziesięciu. „Nie ma polityki spójności w kościele”, a nawet można powiedzieć, że „jesteśmy kościołem różnych prędkości”, choćby exemplum jest sprawa ks. abp Wesołowskiego i źródła, z których docieram(y) do istotnych informacji. Czy informacja i wiedza może być dzisiaj nieistotna? Ja tylko pytam.

6) O katechezie jest u mnie co i rusz. Nie może być inaczej, po 32 latach „w zawodzie”! Cały się zrobiłem „bytem katechetycznym”? Refleksy egzystencjalne padają tu i tam „Zdarzenia katechetyczne (1)”

A do niego (zdarzenia) dopisuje się także inny post - „Chyba nie mam ciekawszych pomysłów na szkołę i początek katechez czyli lekcji religii (bez dzielenia na czworo włosa subtelności)... ciąg dalszy tutaj:

7) O zgrozo! Jest – jak na razie – 86 dyrektorek/ów przedszkoli, którzy wierzą, że Ala jest chłopcem, a Jaś dziewczynką, i chcą przewracać w głowach, deprawując publicznie!!! O deprawacji publicznej napisałem proroczy – jak się okazuje – list otwarty do narodu :-(

8) Do mojej gminy (władz samorządowych, wśród których jest także nauczycielka RzN) wystosowałem apel publicznie-żartobliwy - „Moja gmino, wyślij kogoś! [Seminarium kontaktowe dla przedstawicieli władz lokalnych i organizacji pozarządowych ze Szwecji, Finlandii, Estonii, Łotwy, Litwy, Polski i Niemiec]. My mieszkańcy chcemy mieć partnerów i przyjaciół znad Bałtyku. Chcemy pomnażać kapitał społeczny, ludzki, wszelaki... na polu działań społecznych, oświatowych, kulturalnych! PLEASE!”. Nie wpadłem sam na tę stronę, Jasiek mi ją/nam (na stronie gminnej i wójtowej) podrzucił, żyje Europą, a może bardziej Polską i Strachówką w Europie, za pan brat ze Szkocją. Dyrektorce szkoły Rzeczpospolitej Norwidowskiej też się marzy, w imieniu uczniów i nauczycieli! Nie wypadliśmy sroce spod ogona! Bez kontaktów i współpracy (każdej i oświatowo-mentalnej) stoimy w miejscu. Bez pamięci i tożsamości ubogacanej dialogiem z innymi NIE MA ROZWOJU, choć konsumpcja i infrastruktura może rosnąć :-(

W innym poście o tym samym - „Ja obywatel Europy w gminie STRACHÓWKA zwracam się do moich władz samorządowych o zainteresowanie się sprawą, stroną, inicjatywami itd. Wiem, że są inni zainteresowani mieszkańcy gminy. /.../ Z poważaniem Józef Kapaon, wójt I Kadencji Samorządnej Polski <3 font="" serduszko="">

9) Chyba muszę zakończyć ten remanent, choć multum spraw, a przynajmniej zejść w dół/głąb pozostało na Fb i gdzie indziej. Są jednakże ograniczenia objętościowe i podmiotowe, po stronie ew. czytelnika i piszącego. Trzy godziny wytężonej pracy starcza, zazwyczaj.

Zakończę postem, z nagłego natchnienia, niedostrzeżonym, nie olajkowanym, nie skomentowanym przez nikogo - „Czy dzisiaj, z ICT, jako elementarną składową życia społecznego, nie dotarliśmy do granicy/bariery rozwoju tzw. wspólnot lokalnych (gminy samorządowe, parafii, szkoły itd.) w postaci unikania/omijania mądrze animowanej debaty publicznej? Jak mamy się rozwijać jako WSPÓLNOTY (deklaratywne, teologiczne, ustrojowe, ustawowe...) bez radowania się i korzystania ze zbiorowej mądrości. Nie wyimaginowanej, "podobnie" deklaratywnej, ale REALNEJ na mocy istoty gatunkowej homo sapiens, a dla ludzi wierzących także stwórczego aktu Boga. Gdzie nasza wiara w postawę miłości intelektualnej, zdolną sięgnąć aspektów istotowych i konstytutywnych rzeczywistości (część "testamentu" JPII)!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz