środa, 6 sierpnia 2014

Błogosławiona wina 2014



Chciałem napisać w tytule 'błogosławiona wina księdza Lemańskiego', ale jakąż winę on ponosi? Nie wiem, nie mnie sądzić, znam przypadek od strony mediów. Od tej strony – tego, co wiem i implikacji w mojej bardzo realnej konkretnej sytuacji w kościele, Polsce i świecie 2014 – chce zabrać głos publicznie.

Błogosławiona wina jest nawiązaniem do tytułu książki Zofii Kossak o Matce Boże Kodeńskiej i uczynku księcia Mikołaja Sapiehy (legendzie). Jest też pojęciem teologicznym. Zdarzyło się i mnie raz wyśpiewać wysławiać "błogosławioną winę" w wielkosobotnim "Exsultet".

Ksiądz Lemański jaki jest, wie tylko Pan Bóg, każdy zaś widzi w nim to, co rozumie i chce. Bez samopoznania i samoświadomości niewiele możemy powiedzieć o innych. Dotyczy to przecież w głównej mierze sfery człowieka wewnętrznego, osoby. Bo co do faktów, się nie dyskutuje, trzeba je znać, interpretacje zaś zależą... i znów wracamy do m.in. wiedzy o sobie, o osobie. Jeśli jesteśmy ludźmi wierzącymi i wypowiadamy się o człowieku wierzącym, musimy mieć wiedzę o życiu duchowym, o wierze i rozumie, sama pobożność, sorry, ale nie wystarczy. Wiedza nie musi być akademicka. Bywa mądrość życiowa, dana, wlana, ale chyba jest większą rzadkością, niż akademicka. „Idźcie sobie wszyscy, wy, miastowi ludzie, tu wyrozumienia trzeba” - mówi prosta kobieta, gospodyni Doktora Faustusa do jego wielce wykształconych gości.

Błogosławioną winą 2014 może być u nas, w Polsce, w polskim kościele, wiedza o osobie, zatem o podmiocie i wolności. To znaczy, wiedza niewystarczająca lub niewiedza wręcz.

«Człowiek», czyli ten, kto «zna samego siebie». Bez tej wiedzy jesteśmy dziećmi we mgle, inwalidami lub gorylami, niczym powrotne ogniwo rozwoju :-)

Człowiek wierzący, chrześcijanin, wierzy i rozumie, że nikt nie zna siebie do końca, tylko Chrystus. Chrystus miarą człowieczeństwa? Jego samoświadomość. Tak samo samoświadomość kościoła. Kościół – mistyczne Ciało Chrystusa? Jeśli z samoświadomością Chrystusa, w tym zakresie, jaki jest dostępny człowiekowi. To się zmienia historycznie, wraz z wiedzą, kulturą, postępem nauk... Życie duchowe katolika jest niczym innym (śmiałe twierdzenie) jak udziałem w samoświadomości Jezusa-Osoby. „Wchodzimy” w Niego, On w nas.

A my oparliśmy współczesność polskiego kościoła na pobożności tylko, czyli praktykach zewnętrznych. O samoświadomość boimy się pytać. Samoświadomość brzmi dla wielu jak słowo zakazane. Mówimy „pobożność ludowa” (prawie synonim spłaszczającego wyrażenia „chodzenie do kościoła”), ale traktując ją tylko powierzchownie, nie po norwidowsku. „Gdzie ton i miara równe są przedmiotowi, / Gdzie przedmiot się harmonią dostraja;/ … /Umiej słowom wrócić ich wygłos pierwszy! /.../ jakby z dna uspokojonej na-skroś głębi / Czerpiąc tok swój i jęk gołębi, / A Bóg ją sam zna...!„ (CKN, KOLEBKA PIEŚNI, mająca podtytuł "DO SPÓŁCZESNYCH LUDOWYCH PIEŚNIARZY") 

Kto po norwidowsku myśli, nie ma problemów z rozumieniem papieskich (JPII) encyklik i źródłowych względem nich dokumentów soborowych. Wszak to papież mówi o Norwidzie, że jest jednym z największych chrześcijańskich myślicieli Europy i czyni go jednym z prekursorów wielkiego świętego sobory (SWII).

Czy z recepcją Norwida też mamy kłopot w polskim kościele? może także nawet w parafiach norwidowskiej diecezji? Wiara i kultura? Sztuka i wiara? Osoba, wolność, podmiotowość, rozum, myślenie i Kościół 2014? - powracający refren naszych sporów. Na stronie „Osobny świat” i moim koncie fejsbukowym, niestety też. Przy absolutnym milczeniu mojego kościoła parafialno-dekanalno-diecezjalnego, jakbym był zapowietrzony (katechetą od 33 lat).

Mamy więc (kościół) problem z każdym, kto samodzielnie myśli, kto ma samoświadomość większą, poszerzaną codziennie o osobiste prawdziwe życie duchowe, nie tylko przez udział w zbiorowych nabożeństwach, „chodzenie do kościoła”. Nie deprecjonuję ich przecie. Wołam tylko o wiarę i rozum, i nie usprawiedliwianie niewiedzy, bądź duchowo-intelektualnego lenistwa księży diecezjalnych?! Przecież mogą mnie/nas łatwo przekonać, że jest inaczej. Odezwijcie się! Samodzielnie, osobiście, nie przez rzeczników diecezjalnych i diecezjalne czasopisma. Parafie i parafianie zasługują na Waszą obecność i Wasz głos w dostępnych mediach, Internecie, prasie lokalnej...
To znów wymaga normalnych stosunków między nami. Relacji osobowych. Bez sztywnego rozdziału na nauczających z urzędu i urzędowo słuchających jedynie. A gdzie miejsce na dialog! Nie tylko o sprawach świata, ale i kościoła, naszych parafii i innych tzw. wspólnot lokalnych? Dialog Dobrą Nowiną. O wszystkich sprawach, którymi żyjemy my-kościół i kościół w Watykanie. Internet i inne środki komunikacji społecznej zmieniły świat i nasze życie codzienne.
 
Uczestniczymy na bieżąco w życiu świata i Kościoła, nie wymaga to już pośrednictwa funkcjonariuszy różnych instytucji, jak bywało drzewiej i było skądinąd zrozumiałe, tylko oni mieli dostęp do niezbędnej wiedzy. Nikt nam nie musi obwieszczać i klarować z ambon (też już skasowanych) jak jest! Czym jest nasz świat, nasze prawa itd. Co może być bardzo niepoważne, gdy sam mówca nie ma samoświadomości własnej i kościoła, ani wiedzy niezbędnej. Za to są ambonki do wprowadzania dialogu Słowa Wcielonego z nami w życie. W naszą drogę-pawdę-życie konkretnych osób, wspólnot, miejsc, historii lokalnych i wielkich. Słowo staje się wtedy ciałem i mieszka między nami, z nami, wśród nas. Wszystkich - nie tylko w przewodniczącym liturgii.

Dzisiaj inaczej funkcjonuje świat. Inaczej funkcjonuje człowiek-osoba w świecie. Podstawą dzisiejszego funkcjonowania jest wolność i prawa człowieka, osoby, obywatela, członka wspólnot lokalnych i większych: gmin, parafii, regionów, narodów i państw. Deklaracja o wolności religijnej i inne dokumenty soborowe od pięćdziesięciu lat powinny być wspólną lekturą na ogólnodostępnych spotkaniach parafialnych (innych katolickich wspólnot i stowarzyszeń też). Od kilkunastu lat także w Internecie. Jak mamy pomóc innym, ba! światu całemu, jak mamy go przemieniać ciągle na lepsze, jeśli sami nie zdobywamy, nie rozwijamy niezbędnej wiedzy? Religijnej, ogólnej, o człowieku-osobie, wolności, kościele, podmiocie, wspólnocie, współdziałaniu, zależnościach i współzależnościach... Ta wiedza jest dostępna powszechnie, od 50-ciu lat stanowi podstawę rozumienia i funkcjonowania kościoła w świecie współczesnym. Biskup, kardynał, papież Wojtyła mówi o niej „samoświadomość kościoła”. Ale, o zgrozo, nie nasza. Nie naszych wspólnot. Nie naszych parafii, a wraz z nimi, nie naszych gmin, szkół, stowarzyszeń... nie Polski. Ostatnie dyskusje i spory o sumieniu, również deklaracje wiary wyrosły jak grzyby na pustyni (kulturowej, po 45 latach PRL i 25 III RP). Brak rozumienia gruntu (personalizmu i geologii biblijnej :-), pojęć, siebie nawzajem, człowieka-osoby, świata i Kościoła. ZGROZA! GRZECHY ZANIEDBANIA!

Sprawa księdza Lemańskiego tak szczęśliwie potoczyła się wczoraj przed kamerami telewizji wszelakich (wrogich, przyjaznych, co za różnica), że śpiewam Alleluja i brnę (dalej) do przodu :-)

Cieszę się wraz z innymi, na pewno z całym tzw. kościołem otwartym, ale stawiam także pytanie: kto mnie przeprosi, nas, bo już zdążyli nam dać po głowie, wypomnieć w związku z tym jakieś wydumane grzechy niesubordynacji kościelnej (czyli samodzielności myślenia?), dystansować się od nas itp. Ci, reprezentujący tzw. kościół poprawnościowy, potakujący we wszystkim każdemu, kto nosi sutannę. Co do przeprosin, żartuję, co do domagania się (podjęcia) dialogu ze mną, z nami – nie. Nie musi być na poziomie arcybiskupa, ale na poziomie mojego proboszcza, dziekana, księży z okolicy (diecezji), rzecznika kurii – TAK. TAK. TAK! Nie wiem, nie rozumiem, dlaczego dzisiaj nadal nie moge być znajomym na koncie PT Rzecznika, szanuje wolność jego decyzji, nie rozumiem tłumaczenia. Taki mamy Kościół w Polsce, w diecezji? :-(

Jeśli ten zwyczajny dialog, jako sposób zwyczajnego codziennego powszechnego funkcjonowania wspólnoty wierzących 2014 (czyli Kościoła) nie zrodzi się natychmiast, następne problemy skoczą nam do gardeł, sumień, wiary i rozumu, przybiorą postać coraz mniej zrozumiałych deklaracji, klauzul do klauzul itd. Cierpieć będą nie tylko tzw. wspólnoty parafialne, ale także gminne i cała Polska. Szum medialny za to bardzo wzrośnie :-(

Błogosławiona „wina” księdza Lemańskiego pokazuje, jak niesamodzielni w myśleniu są nasi kapłani. On się wybił na niepodległość, samodzielność myślenia, na naszych oczach, za dni naszych. Czy jest ideałem? Ależ nie musi. Czy robi błędy, dobiera słowa nie zawsze szczęśliwie, bywa irytujący, może być różnie oceniany... ależ tak. Jak każdy z nas. I każdy inny ksiądz. Papież Franciszek właśnie odwiesił księdza z Nikaragui po 30 latach, by mógł msze odprawiać przed śmiercią.

Problemem większym (niż niesubordynowany Lemański) są księża bez odwagi samodzielnego myślenia. Z lenistwa lub strachu przed biskupem, układami w kurii, z motywów, które tylko oni znają (w tym na pewno perspektywa osobistej kariery kościelnej i takie rozumienie posłuszeństwa, które uspokaja sumienie nadmiernie). Jaki oni dają obraz kultury, świadectwo jakiej wiary i jakiego rozumu... Niedialogicznych. Jak wpływają na życie nas wszystkich?

Niech sprawa ks. Lemańskiego stanie się błogosławioną winą, bez cudzysłowu. Bez obrażania się za porównanie, bez posądzania mnie, że myślę i piszę przeciw Kościołowi i podobnych stereotypów, które wystarczająco mnie/nas niszczyły przez ostatnie miesiące. Piszę, jak myślę. „Każdy pisziet kak on dysziet...”. Bo jestem osobą, sobą! Nie mogę myśleć, jak inna osoba lub instancje jakiejś instytucji! Każdy to zna z własnych reakcji na takie lub inne decyzje instytucji, które go dotyczą. To samo, ten sam mechanizm myślenia podmiotowego/osobowego/wolnego/samodzielnego dotyczy myślenia wewnątrz Kościoła. Z całą osobową miłością do Niego, tzn. do Jezusa wcielonego.

Starczy już tej łopatologii :-)

Osoba, jej prawa, wolność, nie mają alternatywy. TY jesteś opoką. Na TOBIE zbuduję Kościół mój! Człowiek, czyli ten, kto zna samego siebie. Taki człowiek jest drogą Kościoła. Kościół bez samoświadomości (i w związku z tym, bez dialogu)? - zaprzecza sam sobie.
 
PS.
Zdjęcie ks. Wojciecha Lemańskiego i rzecznika kurii warszawsko-praskiej Mateusza Dzieduszyckiego stąd http://wyborcza.pl/1,75478,16432728,_Happy_end___Ks__Lemanski_nie_bedzie_zawieszony_za.html
 

3 komentarze:

  1. komentarzy dużo tutaj: http://wiadomosci.tvp.pl/16313025/przystanek-ksiedza

    OdpowiedzUsuń
  2. I tutaj, z 1-szą częścią filmu z Woodstock z ks. WL :-)http://wyborcza.pl/1,75968,16433850,Przelozeni_ks__Lemanskiego_wyznaja__Magisterium_Czerskiej__.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Z bloga red. Adama Szostkiewicza http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2014/08/05/niech-przyjdzie-stu-biskupow-happy-end/#more-2524

    OdpowiedzUsuń