Kościół, to nie tylko teologia, doktryna, krój i kolor szat, naczynia liturgiczne i tytuły. To nie system. Religia nasza to także nie system! To życie. Życie-prawda-droga ludzi wierzących. Bez szczerości między nimi się nie da. Czy bez szczerości jest w ogóle to jeszcze Kościół? "Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze". Gdzie się mamy spotkać na zgodę, no! najpierw na zwykły ludzki dialog!?
A kto by mu rzekł: "Bezbożniku, komuchu, lemingu...", podlega karze piekła ognistego. Patrząc od strony języka już sobie zaprawdę zgotowaliśmy piekło na ziemi, tu - w Polsce :-(
Na nowy początek życia w kraju i w kościele zacznijmy (więc, może...) od spotkania ze swoimi „duszpasterzami”. Żeby porozmawiać o wszystkim. O swoim życiu, prawdzie, drodze. Obu „stron”, a nawet kilku. O różnicach w poglądach na wiele spraw, orientacjach, opcjach i wspólnym obszarze Dobrej Nowiny. Żeby się znać głębiej. Żeby uczyć się różnić. Nie da się tego długo odciągać, chować głowy w piasek, pozorując, że wszystko jest dobrze, jak zawsze było, nic się nie zmieniło itd. itp. Taka kaznodziejsko-polityczno-poprawna niby mowa.
Napisałem tyle – co powyżej - z własnego podwórka, z bolesnego doświadczania milczenia, przemilczania metodycznego, nakazowo-zakazowo-jakiegoś w moim kościele parafialno-dekanalno-diecezjalnego. Gdy musiałem „to” skopiować i wkleić w innym dokumencie, bo moje konto na Facebooku sfiksowało, wstrząs istny przeżyłem. Bo "to" już tam było! Wklejam, patrzę i coś mi się nie zgadza. Doszło po chwili do mnie, że patrzyłem na inny tekst, innego autora. Najpierw polskiego jezuity, a później, później jeszcze innego, z Watykanu, Papieża, w Korei.
„Bóg jest dobry... Po prostu Miłość, która JEST... Okazuje się, że ciągle, jako chrześcijanie chcemy być jak naród Izraelski, który przyszedł do Boga z żądaniem króla, bo chcieli być, jak inne narody. Też chcemy być jak inne religie, nie chcemy ufać samemu Bogu. Przejmujemy myślenie pogan, a później chcemy do tego myślenia nagiąć Boga. Jednak, "nasze myśli, nie są Jego myślami". (z konta o. G.Kramera, SJ)
Ja - w internetowym dialogu z nim i całym światem - „Właśnie otworzyłem Fb, żeby wpisać coś iście tożsamego - że Bóg jest dobry i chcemy ufać samemu Bogu - na bazie faktów osobisto-rodzinnego życia-prawdy-drogi, że dobro, które się nam daje, koi i przesłania zło, którego doświadczamy... I, że Kościół to jedno ciało. Chrystusa, który cierpi i raduje się z nami i w nas. Ale, że kochać chyba można tylko wtedy zaiste, kiedy samemu się zna swoją prawdziwą godność. Na jej miarę... Jak mogą mówić o miłości ludzie, którzy boją się myśleć, bez samoświadomości, pamięci, tożsamości... chyba się nie da! Niech żyją wolni ludzie. Wolna (jest) miłość, owocem i glebą wolności.
Ale muszę też dodać - ojcze, to jest zbyt piękne, co ojciec napisał. I opowiem, jak jest na dole w naszych parafiach (w większości?). Bo nie można, nie wolno nam milczeć, jeśli więcej rozumiemy, jeśli więcej nam dano zrozumienia! W imię prawdy. Dla dobra kościoła przyszłych pokoleń. Na dole jest nie tylko system wierzeń, nakazy etyczne, cenniki...! „Dół” jest PRAWEM kanonicznym i zwyczajowym, według których nas osądzają. Miłość i miłosierdzie? Według uznania. Ostatnio ksiądz proboszcz odmówił wydania opinii naszej córce. Osądził ją i nas z zewnątrz kosym okiem i wydał wyrok. Grozi nam/im/całej rodzinie zabranie stypendiów córce i synowi FDNT bo... ? Ktoś toczy z nami wojnę, wypowiedział ją... do siódmego pokolenia! Skandal? to mało powiedziane. Nazywam to wprost półświatkiem kościelnym. Zgadzając się co do ideałów, mówmy też o życiu-prawdzie-drodze w polskim kościele. Bo chyba nie jesteśmy wyjątkiem, nasza rodzina, parafia. Bo Polska jest długa i szeroka. To chyba nie jest jakaś lokalna szara strefa polskiego kościoła, wielu w nim chyba uważa, że ma (większą) władzę nad ludźmi. Ba, że mogą łamać ludzkie życia. Ba i ba, i wcale nie mają czucia (świadomości) własnego zła. Widzą belki w oczach inaczej myślących... ich dzieci i wszelkiego stworzenia (kulturowo-społeczno-polityczno-jakiegoś). Podpisano /katecheta od 33 lat, ojciec siedmiorga dzieci... / Miłość JEST. W Kościele Domowym, na pewno!
Papież w ostatnich dniach tyle nam (do)powiedział, nam w Strachówce, z Korei. Niby to daleko, tak było kiedyś, a dzisiaj to jakby za oknem. Jakby przemawiał z dachów naszych domów, na naszych placach i ulicach. Jakby mówił, spotykał każdego, zatrzymywał się, rękę podawał i długo potrząsał i ściskał... A w nim – Jezus z Nazaretu.
"Wyświęceni mężczyźni i kobiety, którzy składali śluby ubóstwa, a mimo to żyją jak bogaci... są hipokrytami, szkodzą Kościołowi i ranią dusze wiernych". ŻE TEŻ TAK MOŻNA W OGÓLE MÓWIĆ O KOŚCIELE! :-)
To także jednak jest nasz Kościół. Taki też jest. Można ubierać
sutanny, habity, ornaty i być hipokrytą i zło-czyńcą. Czy wady i
błędy mają być tylko nasze, mężczyzn i kobiet niekonsekrowanych,
żyjących w innych ślubach lub bez? Czy wady i błędy nasze
dotyczą tylko stanu posiadania? Ja jeszcze bardziej i na czele wad i
błędów stawiam brak szczerości, jako jedno z nieszczęść,
fałszu naszego kościelnego życia-prawdy-drogi. Mojej, Twojej, naszej. Księża, jak to we wspólnocie, included.
Uważam,
że brak zwykłej ludzkiej szczerości podkopuje wiarę i rozum człowieka, Polaków, katolików 2014. Cóż po wielkich ideałach i światobliwym obliczu, gdy na dole w nas pospolitość skrzeczy. Ale mam na to sposób - do
zaproponowania. Jednocześnie weryfikator powyższego twierdzenia. -
Spotkajmy się kościelnie po raz pierwszy w kręgu, z herbatą lub bez, na
zwykłej ludzkiej rozmowie o wszystkim. Także o tym, czym żyje
dzisiaj Kościół w świecie, W NAS, u nas w Polsce, diecezji, dekanacie,
parafii... O świecie i kościele w świecie współczesnym.
Ewangelia działa się współcześnie swoim czasom i ludziom. Czasom
cesarzy Augusta, Tyberiusza, Jezusa, Heroda, Owidiusza...
Od tej pory Dobra Nowina i rozmowa Dobrą Nowiną nie ma granic ani
czasu. Spotkajmy się po raz pierwszy, zwyczajnie, nieliturgicznie, a potem regularnie. Choć można być może wypracować "liturgię" takich spotkań i rozmów.
Mogę
poprowadzić taką rozmowę, albo być tylko cichym uczestnikiem.
Jestem pewny, że przekonamy się, że bez nich żyć już nie
podobna potem. Może staną się namiastką naszych parafialnych soborów powszednich.
MOŻNA BYĆ NORMALNYM. Od
normalności wszystko dobre się zaczyna.
Takie
spotkania i rozmowy mogą stać się solą naszych dni zwykłych i
świętowania. Tam, gdzie mieszkamy, śpimy, marzymy, wychowujemy, gdzie pracujemy na roli, w urzędach, warsztatach. Solą drogą
prawdą życiem. Świata i Kościoła, dla których osoba jest drogą
i najwyższą miarą. Nie instytucje, ceremoniały, obrzędy, władza,
protokoły, tytułomanie, kody ubraniowe...
Skoro
dzisiaj taki wymiar życia społeczności lokalnych, zwanych na
wyrost wspólnotami w parafiach, gminach, szkołach,
stowarzyszeniach... ciągle pozostaje marzeniem ściętej głowy,
mogę ideał przybliżyć do bruku tylko w Internecie. Będę
przytaczał słowa papieża (papieży), ostatnie, wypowiedziane do
nas w Korei, z Korei, przez Koreę, jako wypowiedziane do nas, jak
kiedyś listy pawłowe. Nie wiem, czy za dużo ich dałem, czy za mało. To samo dotyczy pogrubień w tekście. Pewnie stylistycznie też nie jest zbyt pięnie. A ile powtórzeń!:
-
Papież nie wymaga, byśmy
zapominali o minionych niesprawiedliwościach, ale byśmy
przezwyciężali je przebaczeniem, tolerancją i współpracą.
- Franciszek odnosząc się do koreańskiej sytuacji społecznej, naznaczonej podziałami politycznymi, nierównościami ekonomicznymi i troską o odpowiedzialne zarządzanie środowiskiem podkreślił konieczność, by słyszalny był głos każdego członka społeczeństwa oraz by krzewić ducha otwartej komunikacji, dialogu i współpracy
- Franciszek odnosząc się do koreańskiej sytuacji społecznej, naznaczonej podziałami politycznymi, nierównościami ekonomicznymi i troską o odpowiedzialne zarządzanie środowiskiem podkreślił konieczność, by słyszalny był głos każdego członka społeczeństwa oraz by krzewić ducha otwartej komunikacji, dialogu i współpracy
-
Franciszek przestrzegł przed pokusą wprowadzania do działań
duszpasterskich stylu życia i mentalności, "kierujących się
bardziej światowymi kryteriami sukcesu, a nawet władzy, niż
kryteriami określonymi przez Jezusa w Ewangelii... Bądźmy
wolni od tej duchowej i duszpasterskiej światowości, która gasi
Ducha, zastępuje nawrócenie samozadowoleniem i stopniowo prowadzi
do roztrwonienia wszelkiego zapału misyjnego!"
-
W ośrodku rehabilitacyjnym Dom Nadziei czekało na niego około 150
dorosłych pacjentów i około 50 niepełnosprawnych dzieci, a także
70 pracowników służby zdrowia. Tradycją tego miejsca jest to, że
przybywający tam goście zdejmują przed wejściem obuwie na znak
szacunku dla znajdujących się tam chorych. Również Franciszek
wszedł tam bez butów
- Franciszek zaznaczył, że Kościół w Korei jest spadkobiercą wiary pokoleń ludzi świeckich, którzy wytrwali w miłości Jezusa Chrystusa i jedności Kościoła, pomimo braku kapłanów i zagrożenia poważnym prześladowaniem. Wyraził szczególne uznanie dla pracy wielu stowarzyszeń zaangażowanych w wyjście ku ubogim i potrzebującym. Zaznaczył, że działalność ta nie powinna być ograniczona do pomocy charytatywnej, ale musi też obejmować praktyczną troskę o rozwój człowieka
-
Kościół potrzebuje wiarygodnych świadków świeckich zbawczej
prawdy Ewangelii, jej mocy oczyszczenia i przemiany ludzkich serc i
jej owocności dla budowania rodziny ludzkiej w jedności,
sprawiedliwości i pokoju” (podczas spotkania z liderami apostolatu
laikatu)
-
Nie lękajcie się wnosić mądrość wiary w każdy aspekt życia
społecznego! - apelował i zachęcał do docenienia i
oczyszczania wszystkiego, co jest piękne, szlachetne i prawdziwe w
kulturach i tradycjach tego kontynentu
-
Franciszek prosił o modlitwę „o pojawienie się nowych możliwości
dialogu, spotkania i przezwyciężenia różnic, o nieustanną
hojność w udzielaniu pomocy humanitarnej potrzebującym oraz coraz
szersze uznanie, że wszyscy Koreańczycy są braćmi i siostrami,
członkami jednej rodziny, jednego narodu, mówią tym samym
językiem”. Wezwał tamtejszych katolików, by nadal budowali
pomosty szacunku, zaufania i zgodnej współpracy w parafiach, między
sobą i ze swoimi biskupami.
- Papież podkreślił konieczność przekazania młodym daru pokoju, a młodzież - do aktywnego udziału w budowaniu wspólnoty Kościoła, by odpowiedziała na każde wołanie o pomoc z miłością, miłosierdziem i współczuciem. Wezwał, by wychodziła ku światu, żeby przyjaciele, współpracownicy, sąsiedzi, rodacy „mogli dostąpić miłosierdzia Boga”. Wskazał, by młodzi w jedności ze swymi duszpasterzami rozeznawali to, co jest nie do pogodzenia z wiarą katolicką, sprzeczne z życiem łaski oraz „jakie aspekty współczesnej kultury są grzeszne, zdemoralizowane i prowadzące do śmierci”.
- Pokój można osiągnąć
raczej poprzez dialog oraz baczne i dyskretne wsłuchanie, niż
poprzez wzajemne oskarżenia, niepotrzebne krytyki i demonstracje
siły. Papież dodał, że bycie stróżami pamięci oznacza również
czerpanie sił duchowych ze skarbów przeszłości. Doświadczenie
nas uczy, że w coraz bardziej zglobalizowanym świecie, nasze
rozumienie dobra wspólnego, postępu i rozwoju musi ostatecznie mieć
nie tylko charakter ekonomiczny, ale także humanistyczny. Jakże to ważne, aby słyszalny był głos każdego członka
społeczeństwa oraz by krzewić ducha otwartej komunikacji, dialogu
i współpracy! Równie ważne jest okazanie szczególnej troski o
ubogich, słabych i osoby pozbawione możliwości wypowiadania się,
nie tylko zaspokajając ich bezpośrednie potrzeby, ale także
towarzysząc im w ich rozwoju ludzkim i kulturowym. Ufam, że
koreańska demokracja nadal będzie się umacniała i że ten naród
będzie umiał być liderem także w tak bardzo dziś niezbędnej
globalizacji solidarności, tej solidarności, której celem jest
integralny rozwój każdego członka rodziny ludzkiej. - Młodzieży
Azji, obudź się! - zawołał na zakończenie.
- Przed 25 laty, podczas swojej drugiej wizyty w Korei, św. Jan Paweł II wyraził przekonanie, że „przyszłość Korei będzie zależała od obecności pośród jej narodu wielu ludzi mądrych, prawych i głęboko duchowych”. Przywołując dziś te słowa zapewniam was o stałym pragnieniu koreańskiej wspólnoty katolickiej pełnego uczestnictwa w życiu narodu. Kościół chce przyczynić się do wychowania młodych, rozwoju ducha solidarności z ubogimi i pokrzywdzonymi oraz kształtowania nowych pokoleń obywateli, gotowych do wnoszenia odziedziczonej po przodkach mądrości i wizji, zrodzonych z ich wiary w wielkie kwestie społeczne i polityczne, przed jakimi stoi ich ojczyzna.
-
Papież uważnie notował na kartce pytania młodych.
Księże
proboszczu, młodzi ze Strachówki i ich katecheta czekają
odpowiedzi na pytania, które postawili księdzu rok temu.
PS.
Cytaty pochodzą ze strony KAI -
http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x81257/synteza-papieskiej-pielgrzymki-do-korei-poludniowej/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz