wtorek, 5 kwietnia 2016

Zobowiązuję się – ślubuję! Światowe Dni Młodzieży 2016 w Strachówce i diecezji



„Z serca wam błogosławię, prosząc zarazem Tę, którą nazywamy Mater admirabilis, a którą tak pięknie opiewał Norwid w Legendzie i w Litanii, żeby towarzyszyła wam w tej pracy służącej Kościołowi, Europie i Polsce.” (św. Jan Paweł II, Watykan, Audiencja papieska dla przedstawicieli Instytutu Dziedzictwa Narodowego, 1 lipca 2001).

Dwa lata wcześniej powiedział nam, przed katedrą św. Floriana na Pradze - jakby na ucho, do serca, wiary i rozumu Polaków nie tylko na Mazowszu: "Witaj umiłowana ziemio mazowiecka, ze swoją bogatą tradycją religijną i ze swoją chwalebną historią. Trzeba tu dodać, że na tej ziemi urodził się nasz wielki poeta epoki romantyzmu Cyprian Norwid - poeta i myśliciel, który często w swoich utworach wspomina ze wzruszeniem dzieciństwo i lata młodzieńcze spędzone w tych stronach" (13 czerwca 1999)

TAKI! Usłyszałem Twoją prośbę Papieżu-Polaku, święty Karolu Wojtyło. Z głową skłonioną pokornie na błogosławieństwo Boże od Ciebie. Zadziwiającą formułę nadałeś tej prośbie. Prosisz Ją, Matkę Boga, ale jeszcze bardziej kierujesz swą prośbę do nas - bo nie dajesz nam zwolnienia z pracy, ani usprawiedliwienia dla naszych zaniedbań tej pracy. ROBISZ NAM WSPÓŁCZESNYM - BOLESNY RACHUNEK SUMIENIA Z TEJ PRACY! Nabiera on szczególnej aktualności przed Światowymi Dniami Młodzieży 2016 w naszej gminie, parafii, diecezji, powiecie...! Bo jest to praca dla dobra Kościoła, Europy i Polski. Bo nasz współobywatel Cyprian Norwid pozostawił dzieło, z którego emanuje światło pozwalające wejść głębiej w prawdę naszego bycia człowiekiem, chrześcijaninem, Europejczykiem i Polakiem.

Twój hołd Papieżu - dla pracy Poety, a także i Twoja wdzięczności dla nas, za podjęty trud, aby w jego pracę wchodzili Polacy – jest dla mnie ZOBOWIĄZANIEM! 

Powiedziałeś te słowa w 180. rocznicy urodzin Cypriana Kamila Norwida, jednego z największych poetów i myślicieli, jakich wydała chrześcijańska Europa. Powiedziałeś, że mamy wszyscy wielki dług w stosunku do tego poety — czwartego wieszcza. Chciałeś wykorzystać okoliczność rocznicową, ażeby ten dług w jakiejś mierze spłacić. Zawsze uważałeś, że miejscem, na którym powinien spocząć Cyprian Norwid, jest krypta wieszczów w katedrze na Wawelu. Okazało się to niewykonalne, ponieważ nie dało się odnaleźć i zidentyfikować szczątków poety. Szukałeś zatem innych środków wyrazu, żeby niejako nadrobić to, co w stosunku do Norwida nie zostało spełnione, a co czułeś, jako i my czujemy, że jest naszą zbiorową powinnością. Dobrze, że teraz przynajmniej urna z ziemią ze zbiorowej mogiły, w której poeta został pochowany, znalazła na Wawelu należne mu miejsce w ojczyźnie, bo ojczyzna, pisał Norwid, «jest to miejsce, w którym najmilej spocząć i umrzeć».

Dalej chyba nie muszę zmieniać ani litery, ani joty. Daję in extenso, jedynie wyczerwieniając i czasem pogrubiając moje ukochane słowa-zdania-prawdy TEGO papieskiego przemówienia do nas Polaków-Rodaków - Późnych-Wnuków-Wielkiego-Poety.

2. Drodzy państwo! Cieszę się bardzo z tego spotkania i przywiązuję do niego wielką wagę. Dlatego też, przygotowując się do niego, wróciłem do lektury pism Norwida i rozmawiałem z tymi, którym Norwid jest także bliski. To, co pragnę wam powiedzieć, jest w znacznej mierze owocem wymiany myśli z nimi. Chciałem rzetelnie spłacić mój osobisty dług wdzięczności dla poety, z którego dziełem łączy mnie bliska, duchowa zażyłość, datująca się od lat gimnazjalnych. Podczas okupacji niemieckiej myśli Norwida podtrzymywały naszą nadzieję pokładaną w Bogu, a w okresie niesprawiedliwości i pogardy, z jaką system komunistyczny traktował człowieka, pomagały nam trwać przy zadanej prawdzie i godnie żyć. Cyprian Norwid pozostawił dzieło, z którego emanuje światło pozwalające wejść głębiej w prawdę naszego bycia człowiekiem, chrześcijaninem, Europejczykiem i Polakiem.

3. Poezja Norwida wyrosła z jego trudnego życia. Kształtowała je głęboka estetyka wiary w Boga oraz w nasze człowieczeństwo Boże. Wiara w Miłość objawiającą się w Pięknie, które «zachwyca» do pracy, otwiera słowo Norwida na tajemnicę przymierza, jakie Bóg zawiera z człowiekiem, aby człowiek mógł żyć tak, jak żyje Bóg. Pieśń o pięknie Miłości i o pracy, Promethidion, wskazuje na sam akt stworzenia, w którym Bóg odsłania ludziom więź łączącą pracę z miłością (por. Rdz 1, 28); w pracowitej miłości człowiek się rodzi i zmartwychwstaje. Do tak dalekosiężnego słowa czytelnik musi dorastać. Wiedział o tym doskonale poeta, kiedy mówił: «Syn minie pismo, lecz ty spomnisz wnuku».

4. Siła autorytetu, jakim jest Norwid dla «wnuków», bierze się z krzyża. Jakże wymownie jego scientia crucis odsłania się w słowach: «Nie za sobą z krzyżem Zbawiciela, ale za Zbawicielem z krzyżem swoim (...). Ta to jest na reszcie tajemnica ruchu sprawiedliwego». Scientia crucis pozwalała Norwidowi oceniać ludzi według tego, czy umieli cierpieć razem ze Zbawicielem, który «korzeniem wszelkiej prawdy jest i był, i będzie». Słowa, jakimi nasz poeta mówił o wielkości bł. Piusa IX, stanowią jedno z najpiękniejszych świadectw, jakie człowiek może dać człowiekowi: «Jest to wielki XIX-o wieku człowiek. Umie cierpieć». Znamienne, że według Norwida, krzyże powinny by być bez postaci Chrystusa, bo wtedy ukazywałyby wyraźniej miejsce, na które ma wejść chrześcijanin. Tylko ci bowiem, w których wnętrzu codziennie rozgrywa się dramat Golgoty, mogą powiedzieć: Krzyż «stał się nam: bramą».

5. Norwid nie zazdrościł nikomu rzeczy posiadanych ani honorów. Jego Boże ubóstwo błyszczy w zakończeniu jednego z wierszy:
«Kto inny ma laur i nadzieję, / Ja — jeden zaszczyt: być człowiekiem».
Zaszczyt bycia człowiekiem, nie do pojęcia «na ziemi», jest «zrozumialszy w niebie»8, dokąd droga wiedzie właśnie przez bramę krzyża. Przechodząc przez nią człowiek dostrzega, że prawda jego bycia człowiekiem przerasta go nieskończenie. Z niej jest jego wolność. «Wszystko — bierze żywot z Ideału». Do ideału człowiek pielgrzymuje, ale otrzymuje go w darze. «Prawda się razem dochodzi i czeka!», bo «człowieczość» jest Boża». Stąd ogrom pracy stojącej przed osobą ludzką, która stworzona «na obraz i podobieństwo» Boga, jest powołana do stawania się podobną Bogu, co nie jest łatwe, bo «trud to jest właśnie z tego duży, że codzienny». Zdobyć się nań mogą jedynie ludzie trzeźwi «w rzeczach potocznych», a trzeźwi w nich są wtedy, kiedy są w rzeczy «wieczne zachwyceni». Tylko oni nie będą kłaniali się Okolicznościom, a Prawdom nie każą, «by za drzwiami stały». To oni, pracując na prawdę, jak pracuje się na chleb, tworzą dzieje. Przepalają ziemię sumieniem, a pot «z bladego czoła» ociera im ona sama, «Prawda, Weronika sumień».

6. Norwid usilnie przypomina, że bez heroizmu ludzkość «do samej siebie twarzą poniżona» przestaje być sobą. «Ludzkość, bez Boskości, sama siebie zdradza». Ogół społeczeństwa nie zdoła przeciwstawić się pustoszącej go nie-heroicznej filozofii obecnych dni, jeśli nie będzie w nim ludzi żyjących Norwidowym pytaniem:
«Aby być narodowym — być nad-narodowym! / I aby być człowieczym, właśnie że ku temu / Być nad-ludzkim... dwoistym być a jednym — czemu?»
Człowiek to kapłan, jeszcze «bezwiedny i niedojrzały», którego życiowym zadaniem jest od samego początku budowanie mostów (ponti-fex) łączących człowieka z człowiekiem, a wszystkich z Bogiem. Marne są społeczeństwa, w których zanika ów kapłański charakter osoby ludzkiej. Ta myśl zawsze była mi bliska. Mogę powiedzieć, że w pewnym stopniu kształtuje ona społeczny wymiar mojego pontyfikatu.

Z wielkim bólem mówił Norwid Polakom, że nie będą nigdy dobrymi patriotami, jeśli wpierw nie będą pracowali na swoje człowieczeństwo. Żeby bowiem móc rozwiązać zadanie: «co to jest Polak», trzeba nie być «dzisiejszej Polski obywatelem (...) tylko trochę-przeszłej i dużo-przyszłej». Ojczyzna, według Norwida, znajduje się w nieskończonej Przyszłości, tak że znajdziesz ją wszędzie, nawet «na krańcach bytu». Kto o tym zapomina, robi z ojczyzny sektę, a w końcu wstępuje w szeregi tych, którzy są «wielcy! — w prywatnych rzeczach; w publicznych? — prywatni!». Taka jest zasada chaosu w każdym społeczeństwie.

Ład narodu przychodzi spoza narodu, ostatecznie jest on z Boga, i dlatego tym, którzy tak dalekosiężnie, bo kapłańsko, kochają swój naród, nie grozi nacjonalizm.

«Naród składa się nie tylko z tego, co wyróżnia go od innych, lecz i z tego, co go z innymi łączy». Znamy na pamięć, ale czy znamy praktycznie, w swoim sumieniu, bolesną treść słów: «Tak, jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł (...). Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem». Ileż polskich spraw toczyłoby się inaczej, gdyby Polacy odnaleźli w swoim sumieniu prawdę głoszoną przez Norwida, że «ojczyzna jest to zbiorowy-obowiązek», który «składa się w naturze-rzeczy z dwóch: z obowiązującego Ojczyznę dla człowieka i zobowiązującego człowieka dla Ojczyzny»?

Tu w Rzymie, w sercu Kościoła, o którym Norwid pisał, że jest najstarszym «obywatelem na świecie», ze wzruszeniem powtarzam słowa z Mojej ojczyzny:
«Naród mię żaden nie zbawił ni stworzył; / Wieczność pamiętam przed wiekiem; / Klucz Dawidowy usta mi otworzył, / Rzym nazwał człekiem».

7. Cyprian Norwid był człowiekiem nadziei. Dzięki niej mógł żyć godnie na tej ziemi niezależnie od trudnych warunków, w jakich się znajdował. Nadzieję swą czerpał modlitwą z Boga, do którego zwracał się słowami potężnymi, jak sam Zbawiciel, który nas tych słów nauczył:

«Bądź wola Twoja, nie tak, jak na ziemi / (Więc nie wygodniej jak... lecz jak jest godnie)».

Modlitwa «kształciła» wzrok poety, tak że odgadywał on «sprawy Boże pod powłoką spraw ziemskich». Modląc się, pracował na Miłość w głębokiej wierze, że głos człowieka idący w niebo razem z głosem Chrystusa jest zawsze wysłuchany.

8. Zechciejcie, państwo, przyjąć tych kilka Norwidowych myśli, «co nie nowe», jako wyraz mojego hołdu dla pracy Poety, a także i mojej wdzięczności dla was za podjęty trud, aby w jego pracę wchodzili Polacy. Oby każdy z nich «od brukującego ulicę do Kopernika» wkładał w to, co robi, «swój oryginalny akcent». Wszystkim Polakom, a w sposób szczególny miłośnikom twórczości Cypriana Norwida, życzę, aby przez ich pracę spełniały się w społeczeństwie słowa kończące Fortepian Szopena:

«Jękły martwe kamienie: — Ideał sięga bruku».

PS.

Zdjęcie z tej strony! 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz