WESOŁYCH ŚWIĄT BN 2018
Co to jest, czego każdy człowiek potrzebuje, i powinien czasem dostać. Nie tylko w domach rodzinnych.
W wigilię Bożego Narodzenia Polska jest bogata zastawionymi stołami na rynkach i w halach wielkich miast. Dla potrzebujących. Awansujemy jako kraj, w świecie dobrze prosperujących. Dawniej były to wigilie dla bezdomnych. Dobra zmiana? Oby to była "tylko" Dobra Nowina.
Pozwólcie – albo nie – że i ja zbiorę wszystko po kolei, jak zostało mi dane drogą-prawdą-życiem i opiszę po kolei. Abyś i ty Teofilu, Aleksandrze, Zofio, Krzysztofie, Janie-Mario, Heleno, Łazarzu, Katy i Katarzyno, Mario, Andrzeju… i wszytkie wasze następne pokolenia dowiedzieli się od naocznego świadka, jak to było, jak to leci i będzie lecieć. Natura człowieka jest ciągle ta sama. A gdy zmieni się na inną, to już nie będzie sprawa nasza – człowieka myślącego na ziemi.
To, co tutaj piszę, dzieje się. Się dzieje. I to „się” zasługuje na jak największe zauważenie. Logos chronologii, chronologia Logosu. Nie ma wiary bez myślenia. Nie ma myślącego człowieka. Podmiotu, cokolwiek to znaczy. Osoby i naszego ludzkiego, czyli OSOBOWEGO świata we wszechświecie jednym, albo jakimś w równoległych innych.
Człowiek, podmiot świadomy, osoba z największą godnością i jedyna zdolna do wzięcia odpowiedzialności za własne czyny. Osoba, która podejmuje decyzje, poznaje do granic możliwości swojego i nauki poznania, jest częścią rzeczywistości świadomej, poznawalnej i rozszerzającej się prawdy. Którą można kontemplować (jedynie człowiek z gatunku homo sapiens), na dwóch skrzydłach, bo na jednym się nie da. Na jednym jest śmieszna ekwilibrystyka nielotów. Wiele krajów, w tym także i Polska, ma w herbie orły - zwane królewskimi ptakami. Andersen przeciwstawił im kaczki.
Wiara i rozum wspomagają się, nakręcają, dostarczają bodźców. Znacznie więcej mogą razem, niż oddzielnie. Paradoks? Ależ skąd, bogato przeeksperymentowane doświadczenie człowieka na ziemi. Także w polskiej kolędzie z 1792 – ma granice nieskończony. Nieskończoności zmierzyć nie można, ale wierzy w nią nawet matematyk, który sam nie może zweryfikować swoich wzorów, ale WIDZI ich logos. Logos logosem weryfikuje. Się?!
Wczoraj był dzień żałoby narodowej, cokolwiek to znaczy.
W telewizji nagle zniknęły wątki świąteczne. Za to obejrzałem jeszcze raz dokument o tragedii smoleńskiej znany jako "SIŁA FAKTÓW" – rozumną i rozumowo udowadnianą anatomię katastrofy, milimetr po milimetrze. Można opisać, zmierzyć się nie da.
Nocną porą obejrzałem film, jak najbardziej fabularny, komediodramat o śmierci w rodzinie – pt. "Dwa tygodnie'.
Streszczenie - „Północna Karolina. Czwórka dorosłego rodzeństwa spotyka się po wielu latach. Okazją ku temu jest wizyta w rodzinnym domu u umierającej matki Anity Bergman. Emily pragnie poznać bliżej proces umierania. W tym celu kupuje odpowiednie książki. Keith ma do śmierci stosunek filozofii zen. Specjalista do spraw PR Barry ma nadzieję trochę popracować, zanim śmierć zapuka do drzwi ich domu. Wydaje się, że bardziej zależy mu na dostępie do szerokopasmowego Internetu, niż na opiece nad matką. Najmłodszy z nich Matthew trzyma się na uboczu, a tymczasem jego nielubiana żona Katrina zastanawia się, komu z rodzeństwa Anita zapisze swoje drogocenne klejnoty w spadku. Wszyscy sądzili, że będzie to krótkie pożegnanie. Jednak są zmuszeni spędzić ze sobą dwa tygodnie w oczekiwaniu na śmierć. W tym czasie poznają siebie na nowo. Natomiast Anita wspomina przeszłość. Nurtuje ją tylko jeden problem: kto po jej śmierci zjednoczy tę rodzinę.”
Lubię takie kawałki. Bardzo w stylu amerykańskiej literatury (duchowości?). Są życiowe, choć trochę, lub bardziej. Nie jakieś tam kosmiczno-celebrycko-kryminalne-fantasy…
Lubię, ale bez przesady, po prostu da się oglądać. Świąteczna pora każe mi wspomnieć jeden z dawnych powrotów, z wielkanocnego wtedy wyjazdu do Legionowa (teściów). Późna pora, dzieci usnęły już w samochodzie, po błocie donieśliśmy na ramionach od odległego sąsiada, gdzie najbliżej mogliśmy zaparkować samochód, ułożyliśmy pociechy w łóżkach.
W domu oczywiście zimno, coś gdzieś napaliłem, włączyliśmy telewizor. Nigdy nie usnę, zanim się wszystko nie wypali. Nie tylko że czad, ale że dom bardzo drewniany i stuletni. Akurat dali film „Czułe słówka” (Terms of Endearment, 5 Oskarów) – „amerykański film fabularny z 1983, w reżyserii Jamesa L. Brooksa ze zdjęciami Andrzeja Bartkowiaka na podstawie powieści Larry’ego McMurtry’ego pod tym samym tytułem. Melodramat komediowy o trudnym związku matki z córką oraz niełatwej miłości dwojga ludzi w średnim wieku). Śmierć i pożegnanie matki z dziećmi też jest krótkim ujęciem, dzieci są w tym filmie małe, adekwatne do naszych wtedy.
Na początku lat 90-tych bardzo mną takie sceny targały dogłębnie-egzystencjalno-metafizycznie. Dzisiaj, po prawie 30 latach nie robią (takiego) wrażenia. Miałem szczęście wiele lat przeżyć, przemyśleć, doświadczyć, zrozumieć, przekontemplować, prawie starości dożyć. Prawie jak stary Symeon mogę mówić, phi! „a teraz już pozwól spokojnie odejść, moje oczy widziały…”. Jestem gotowy do ujęć komediowo-dramatycznych.
Samoświadomość! Jako przemyślana jedność-całości-miłości WŁASNEJ drogi-prawdy-życia! Ach ten wielki skarb na ziemi. W kulturze (nie wymyśliłem tego ujęcia, wziąłem je od Jezusa z Nazaretu). Ta perła jedna jedyna. Skarb zakopany w… ale do odnalezienia. Kto znajdzie, kontempluje. Jesteśmy na miarę współ-światyń. Trzeba mieć trochę szczęścia w życiu i wykonać wielką pracę w pocie swego czoła. Ale mamy przewodników: Norwid, Karol Wojtyła, Ingarden, Andrzej Madej OMI, trochę i ksiądz Jan od Biedronki i św. Teresa z Avila, i Taize. Narodzą się też nowi. Każdy czas ma dostęp do prawdy (immanentnej, transcendentnej… w kulturze). I miejsca, takie jak nasze Sanktuarium Matki Bożej Annopolskiej i Rzeczpospolita Norwidowska. Duch Czasu! Genius loci! Biedni ci (także z nas, cokolwiek to znaczy), którzy nie rozpoznają czasu swojego nawiedzenia.
Nad ranem – już w godzinach ściśle przed-wigilijnych – miałem piękne sny (sen). Przysłuchiwałem się jakiejś konferencji poświęconej osobie i twórczości Tomasza Manna, mistrza mojej pierwszej młodości. Ciekawe szczególy opowiadał jego siostrzeniec. Rozrzewniłem się. Jak zwykle, przy okazji tego mędrca II połowy XX wieku w literaturze niemieckiej i kulturze światowej. Jednego z największych w dziejach.
A później (druga połowa snu, albo drugi sen) to ja opowiadałem o Wielkim Tomaszu Mannie innym. Głównie wyśpiewałem im hymn o jego stylu. Styl, to osoba. Każde zdanie jak twór muzyczny, z akordem. W języku niemieckim chyba na końcu zdania?! Jak koda na koniec utworu. Jeśli zdania to takty, to cała jego twórczość jak symfonie, koncertu na różne instrumenty, suity, etiudy itp. Rozbrzmiała cudowna muzyka sfer niebieskich w mojej duszy, sercu, w nerkach, wątrobie itd. Niczym muzyczny pslam-psalmów. Niebo się otwiera i patrzymy na Kosmos z góry, od jego pra-pra-pra-początków. Wszystko prawie postrzegamy tęczą zachwytu od Zenitu Wszechdoskonałości Dziejów. OSOBOWO-PODMIOTOWO-ŚWIADOMIE!
Sen się kończył tym, że próbuję znaleźć wolne/spokojne miejsce na stole, w pokoju (może tu w starym annopolskim domu, może w Legionowie) i kawałek papieru, długopis (piszący), aby to WSZYSTKO zapisać.
***
KOMU SZACUNEK CZYJA GODNOŚĆ
/genetycznie i genderowo/
białemu kolorowemu
świętemu zbrodniarzowi
wierzącemu czy nie lub inaczej
homo czy heteroseksualnemu
w sukience sutannie czy spodniach
narodowcowi czy uchodźcy
pisowcom czy platfermesom
komu komu komu komu
Boże Narodzenie w Polsce 2018
(niedziela, 23 grudnia 2018, g. 13.25)
***
PONAD ZERO-JEDYNKOWY SYSTEM
/argument rozumu wartość woli i serca/
dzisiejsza ICT
oparta jest na zero jedynkach
ale to przejściowe
największe możliwości są gdzie indziej
o nich decyduje dobra i zła wola
dobra wola stwarza świat cały
Bóg zechciał i się stało
...
(piątek, 21 grudnia 2018, g. 20.19)
***
KONTEMPLACJA SIEBIE
/czy połowa ludzi to wie/
tak
właśnie takie coś zalecam
tak dzisiaj jak i zawsze
za życia i po (mojej) śmierci
kiedyś ludzie myśleli inaczej
że tylko Boga
ale od czasu papieża już można
prawdę czyli także i siebie
kontempluj(my)
całe dobro w sobie
jakim jesteśmy i jakie nam dano
bo nikt nie jest samym grzechem
...
(piątek, 21 grudnia 2018, g. 15.39) TU- Zjednoczeni w Duchu
1927
1995
Andrew Ferrie pradziadek Bena Kapaona
z bp Johnem (diec Paisley), Glasgow 2015
z bp Johnem (diec Paisley), Glasgow 2015
Maria i Andrzej Król
Annopol, 1942
Z 1-szym proboszczem Strachówki
s. Janem Michałowiczem
Cm. w Mikołajewie (zm. na pleb. ks.Michałowicza)
2015 - Glasgow, Turbull Hall
Kapaonowie 1927
Kapaonowie i Pieczarowie, Wa-wa, 1959
Ks. z Annopola, Józef Król, brat Andrzeja
Po Sankt Petersburskiej Akademii, diec. Mohylew, na koniec kielecka
Maria Królowa, 1-sza Narodowa Pielgrzymka do Ziemi Świętej
Bratanica Andrzeja Marysia wyszła za Czesława Cudnego
Janina Wojnarowiczówna byłą nauczycielką w szk. w Rozalinie
Maria Królowa miała respekt u księży i zakonników
(niczym Hilaria Sobieska), miała pragnienie świętości
Historia Polski w Strachówce, Solidarność RI, 1981
Tworzyliśmy historię samorządnej Ojczyzny, 1994
CARITAS 2008
Szkocka hierarchia KK, pp. Bekaert'owie (Belgia) i Kapaonowie,
Ślub Katy Sanaghan i Jana Kapaona, Glasgow, 2015
Ślub Katy Sanaghan i Jana Kapaona, Glasgow, 2015
***
POINTAPS.
Dwa ostatnie kawałki wersowane daję tylko jako zajawki, ponieważ były już publikowane, całość jest na wskazanej stronie-linku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz