/biskupowi Grzegorzowi Rysiowi
od Nowej Ewangelizacji/
Dlaczego pielęgnujemy podziały? Dlaczego tak bardzo w Kościele w Polsce, a w szczególny sposób w diecezji mojej, naszej (warszawsko-praskiej) - które znam najlepiej.
Dlaczego piszę w pierwszych dniach Adwentu 2015/16? Dlaczego tak, a nie inaczej, adresuję!
BO JESTEM NAOCZNYM ŚWIADKIEM. W Kościele Katolickim w Polsce, od ponad pół wieku.
Adwent przenika mnie na wskroś. W kościele słucham ogłoszeń, kazań, rekolekcji i drżę - bo się nie odnajduję. Żyję w innej rzeczywistości. Słucham kościelnej mowy, jak niby-mowy z minionej epoki i ustroju, w których żyłem lat 36. Mam znajomość i świadomość tamtej epoki. Tamtego fałszu. Tamtej atomizacji, podziałów... Przez los, przypadek, wyższą siłę, wyznaczono mi czas (1981/82) i temat pracy kończącej moją naukę/studia - "Antropologiczne aspekty Rewolucji Naukowo-Technicznej w pracach marksistów...". Antropologiczne aspekty PRL nie są do dzisiaj (roz)po-znane. Nie są publicznie przedyskutowane w szkołach naszych, wspólnotach tak zwanych lokalnych, podstawowych, kościelnych, samorządowych...
Solidarność wezwała mnie do powrotu do Polski z Francji w grudniu 1980. To był mój punkt wielce osobliwy na resztę życia. Mój płot, moja granica przekroczona. Po to żyłem?! Nie mogłem nie zmienić planów, nie wrócić, całe wcześniejsze życie nie wierzyłem nawet, że może cud się zdarzyć wolności. Że tzw. komunizm polski może się chwiać, kruszyć. Wróciłem. Jako samotnik, Polak samotnik, Polak Patriota, wędrowiec życiowy, na ścieżkach prawdy i literatury - rzuciłem swoje wyzwanie ustrojowi. Dołączyłem się do dziejowej fali - namalowałem plakat, przybiłem na słupie w Strachówce, zwołałem zebranie wiejskie i ponad, założyłem SOLIDARNOŚĆ 3 Maja 1981, potem okazało się, że NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych. Zorganizowaliśmy - z Kazikiem i Jankiem - wszystkie wsie w gminie. Mieliśmy zebranie także 13 maja 1981, w Rozalinie. Nie rzucim ziemi skąd nasz ród, zdrowaśki za papieża, nie poddamy się złu zamachów... Pan mój i Bóg mój mnie/nas prowadził.
Bóg dał czas i zadania. Na drodze-prawdy-życia. Potem wszystko się wiązało z tym kluczowym wydarzeniem, wydarzeniami, z antycypacją i natchnieniem z dnia konklawe i Placu Zwycięstwa w Warszawie, wstyd byłoby mi przypominać daty, kartki z kalendarza. To nie był kalendarz. To było i jest moje życie-prawda-droga! Ale już nie w kościele naszym polskim, nie w mojej parafii, diecezji warszawsko-praskiej. W parafii pozostały tylko pierwsza chorągiew z 1948 i vota wdzięczności naszej za czas wolności. Niestety. Zostawili nas, obrali inną ścieżkę, swoją jakąś, której nam nie tłumaczą. Ilu jest takich, po obu polskich stronach podziałów?!
Stan wojenny zrobił mnie katechetą. Na wieś nie mogłem wrócić z Jasnej Góry, gdzie mnie zastał 13 grudnia. Wróciłem do Legionowa. Proboszcz Schabowski potrzebował katechety, do towarzyszenia młodzieży, w zły czas, czas nocy generałów i Partii.
Dla mnie, dla nas czas błogosławiony, błogosławionych spotkań, katechez, modlitw, pielgrzymek, nocy czuwań, bierzmowań, ewangelizacji... wyborów życiowych, formowania postaw. Siedem lat!
Transformacja ustrojowa dała nową nadzieję i zadania dla młodego małżeństwa i małej jeszcze wtedy rodziny. Wróciłem, wróciliśmy na wieś. Znów organizowaliśmy wieś polską, wsie, gminę, do pierwszych wolnych wyborów. Wygraliśmy wolność, demokrację, samorządność. Zostałem wójtem I Kadencji, Szkoły stały się moim, naszym oczkiem w głowie. Religia wróciła do szkół, zainicjowaliśmy Gminne Spotkania Oświatowe z udziałem wszystkich nauczycieli, wszystkich księży z okolicznych parafii (siedmiu) i spoza gminnych parafii (Urle), samorządowców. Byliśmy pionierami - nie wiem, czy ktokolwiek w Polsce i w polskim kościele poszedł tą drogą Nowej Ewangelizacji, Kultury Na Oścież Otwartej, na ludzi, wszystkich pokoleń i doświadczeń. Na poszukiwanie aspektów istotowych i konstytutywnych całej rzeczywistości (człowieka, świata i Boga).
Rzeczpospolita Norwidowska nawiązuje do jeszcze dawniejszej kultury, tradycji, dziejów. Jest związana genetycznie z Cyprianem Norwidem, jednym z największych chrześcijańskich myślicieli Europy. Jadąc na spotkanie z nauczycielami Europy w Kromeriż, Czechy (2002), na tzw. Seminarium Kontaktowe programu współpracy międzynarodowej szkół Sokrates-Comenius, wiedziałem, z czym jadę. Z wiarą, nadzieją, miłości. Silny Solidarnością, bogaty tym, co dał nam Duch Czasów, w ogromnej mierze - przez posługę Jana Pawła II. Zostałem wybrany, zaakceptowany przez innych, jako nowość i ciekawość nas, i jako nowy głos i propozycja dla Europy.
Każde działanie w projekcie "European Awareness in Schools" kładliśmy wpierw, nim się zrealizowało, na ołtarzu, dzieci niosły na naszych mszach szkolnych niedzielnych w procesjach z darami na ofiarowanie. Wiedzieli o tym nauczyciele z Danii, Norwegii, Czech i Anglii - bili nam za to brawo, dziękowali. Wnosiliśmy nowy głos i propozycję życia we wspólnocie szkół i Europy. Ostatnim akordem - tak wyszło - była msza święta szkolna w Strachówce, Ingeborg miała I czytanie po norwesku, Liba - drugie, po angielsku. Dla Liby to było ogromne przeżycie, dała się uprosić, przełamała, od dawna nie wchodziła do kościoła. Po mszy dziękowała, była wdzięczna, że może zdjęcie od ołtarza wysłać swojej Matce. Co to wszystko obchodzi mój dzisiejszy kościół diecezjalny, parafialny nawet... Nic. Więcej niż nic. Mniej niż zero.
Tak się wtedy złożyło - przez przypadek - że byli na tej ostatniej mszy także młodzi z Fundacji AMF z Ostrowii Mazowieckiej, ze swoimi fundatorami i opiekunami, oraz norwidolodzy z Poznania z UAM (prof. Zofia Trojanowiczowa i dr Zosia Dambek) - stanęliśmy wszyscy razem w kręgu wewnątrz światyni i odśpiewaliśmy "Zjednoczeni w Duchu", co było zwyczajem kończącym nasze spotkania modlitewne w Legionowie. Nic nie przemija, nie idzie na daremno. Jest drogą-prawdą-życiem. Chyba, że w naszej obecnej... oni chcą inaczej....
Skądże to nam, że Światowe Dni Młodzieży 2016 będą miały swój akcent tygodniowy? To jeszcze wcześniejsza historia, w łączności, z tym, co było, z nawiązaniem do początków, do Ducha Świętego, który nas prowadzi, a na pewno od 16 października 1978, 2 czerwca 1979... a może od chrztu, bierzmowania... Rodziny Rodzin, II RP, a może od 150 lat historii wielce rodzinnej z Bolesławem Prusem, Kongresem Eucharystycznym w Kartaginie (1930), Kilińskim w Warszawie (Stanisław Jackowski), Katyniem... W związku z Jednością Wiary i Rozumu. Na świadectwo.
Brat Marek z Taizé był w Strachówce w I Kadencji Samorządnej Polski, był też w naszym domu (wójta), w szkole w Rozalinie, w poniemieckiej kaplicy się modliliśmy o jedność, pojednanie..., w sali OSP w Strachówce była Liturgia Światła... młodzież zjechała z Tłuszcza i okolic, z księżmi wikarymi, oczywiście.
Po latach (18.9.1999) brata Marka biskup Kazimierz Romaniuk zaprosił na spotkanie z młodymi z diecezji w Ossowie. Byliśmy tam i my z młodzieżą ze szkoły i parafii (cudownie współpracowaliśmy wtedy). Jest gdzieś w rodzinnym archiwum zdjęcie jak nasi synowie, Jan-Maria 10 lat, Łazarz - 7, jedzą grochówkę na trawie z braćmi z Taize. - "Przepiękne spotkanie! Najbardziej zafascynowała mnie ta prostota: młodzi przychodzą, modlą się, bawią; księża oraz biskupi z nimi... W jakim jeszcze kraju jest tak?" - podsumowywał w rozmowie z KAI brat Marek ze wspólnoty Taizé.
Na koniec tamtego roku odbyło się w Warszawie Europejskie Spotkanie Młodych, corocznie organizowane przez wspólnotę z Taizé, w którymś z wielkich miast naszego kontynentu. Wolontariusze z Taizé, tzw. permanenci, pracowali w stolicy i okolicach przez całą jesień. Przed Wszystkimi Świętymi zadzwonił brat Marek, z propozycją przysłania do naszego domu w lesie dwóch permanentów "na wyciszenia i odpoczynek" - przyjechali Edward z Belgii i Bruno ze Szwajcarii. Byliśmy zachwyceni, dzieci pokochały braci z Europy - braci w wierze, rozumie, w jdnym Kościele Bożym. Bruno wstąpił do wspólnoty braci, Edward został przyjacielem domu, szkoły, parafii na resztę życia. Posadziliśmy wspólnie jabłonkę w starym Ogrodzie, u Matki Bożej Annopolskiej. Pomagał nam w prowadzeniu kolonii Caritas w Kosarzyskach i Ustce. Super wychowawca, instruktor, animator, przyjaciel, duchowy rozmówca... Dzisiaj jest jednym ze świeckich odpowiedzialnych za duszpasterstwo młodzieżowy w Brukseli i organizację wyjazdu ich grupy na ŚDM 2016.
Co mam jeszcze napisać, żeby unaocznić jedność drogi-prawdy-życia, nowej ewangelizacji, czasu wolności, wychowania do jedności, przebaczenia...
Płacę za to cenę. Płacimy całą rodziną.
Kiedy dzisiaj, w Polsce i kościele polskim 2015, po zmianach osobowych na różnych szczeblach, na mszy słyszę ogłoszenia, kazania, wkrótce pewnie rekolekcje o jedności, wspólnocie, rodzinie (ale nie Rodzinie Rodzin w Kościle Powszechnym), ciągłości, dawaniu świadectwa i ŚDM 2016 w Polsce, Krakowie (ale broń Boże nie w Strachówce) - chce mi się tylko płakać i wyjść z kościoła, kościołów. Bez nienawiści, do niej nie jestem zdolny, niezdolnym do tego uczynili mnie rodzice i wychowane. Ale emocje są zbyt silne. Człowiek jest drogą Kościoła. Człowiek, taki, jakim jest, jakim go stworzył Stwórca, ciało uduchowione, duch ucieleśniny, z emocjami, wiarą i rozumem... w jedności Drogi-Prawdy-Życia. We wszystkich aspektach istotowych i konstytucyjnych, antropologiczno-teologiczno-socjologiczno-psycho... Cały człowiek się we mnie trzęsie, grunt usuwa się spod nóg, zawroty głowy wracają.
Dzisiaj, mój kościół lokalny, parafialno-dekanalno-diecezjalny nie chce nas znać, spotykać się, rozmawiać, nawet w Internecie. PRZEMILCZAJĄ! Żadnego dialogu. Dialog (wielostronny, otwarty, jawny, szczery...) jest przez nich wykreślony z Katechizmu Kościoła Katolickiego, ich kościoła. Wyniośli, czymś złym natchnieni... inną wizją Polski i kościoła inaczej posoborowego?!
Popatrzmy po naszej okolicy: Jadowa, Strachówki, Łochowa, Tłuszcza, Traw... jak przygotowujemy się do ŚDM w przestrzeni między-parafialnej, między-osobowej, MIĘDZY-POKOLENIOWEJ, między-kulturowej, między hierarchicznej... w jedności naszej drogi-prawdy-życia ostatnich dziesięcioleci, przełomowych, wybranych... Jedni o drugich nie chcą nic wiedzieć? Po co nasza przeszłość, praca (zaznaczona jakoś w każdej z tych parafii), wychowanie, ciągłość... Rodzina Rodzin?! Jakie świadectwo dajemy dzisiejszej młodzieży?! Jak widzimy ich miejsce w Europie, świecie, Kościele... Gdzie jest głos publiczny wikarych, proboszczów, dziekanów, katechetów... Gdzie o tym rozmawiamy ze sobą i z światem całym!!
Czy jestem nieodwołalnie przeklętym świadkiem czasów nie tych, nie ich hierarchii bytów? przeklętym pokoleniem?! Czuję się, czujemy się całą (dużą) rodziną, jakby ciążył na nas jakiś tajny wyrok? Inkwizycja 2015? Piszę dużo. Dedykuję Papieżowi, biskupom, proboszczom, Polsce. Wisi w Internecie, w przestrzeni publicznej. Przemilczanie jest jedynem jawnym echem, aż huczy
PS.1
„Zdejmij buty, bo miejsce, na którym stoisz, to święta ziemia".
PS.2
Zdjęcie z tej strony.
"Nie ma nic ukrytego, co nie miałoby stać się widoczne, ani nic niejawnego, co nie miałoby wyjść na jaw." Wplotłem w tekst linki na 1) Bierzmowania w Legionowie (lata 80-te XX w.), 2) Adwent 2015/2016, 3) Świadectwo polskiego katechety...
W braterstwie wiary i rozumu,
Józef, bezrobotny katecheta KK (1992-2015)