Niepokojąca sytuacja w Polsce, według Thorbjoerna Jaglanda i mnie-katechety, rośnie, puchnie, niszczy. Nawet Kościół (w Polsce), który miałby i mógłby być Mistrzynią i Matką milczy, na jego i moje pisanie. Anty-wspólnota zapuszcza korzenie, niszczy co da się, co stoi na ich drodze. Tyyyyle dobra otrzymaliśmy - że nigdy nie powinien w ziemi naszej, "branej tęczą zachwytu od zenitu Wszech-doskonałości dziejów", milknąć Hymn Dziękczynienia. Tyyyle dobra mogłoby i u nas (w Rzeczpospolitej Norwidowskiej), kwitnąć, owocować, być przekazywane na świat cały, Europę i Polskę ("takie Rzeczypospolite będą..."), ale anty- zabija entuzjazm, inicjatywy, pamięć i tożsamość... PRAWDA JEST DIALOGICZNA! Bez dialogu jest martwa, czyli jej nie ma!? Nie daje życia wspólnotom lokalnym, narodowym, kościelnym... Ukrywana, lękliwie przemilczana ZABIJA! Co najpierw: osoby (godność, wolność), czy wspólnoty?! "W Biblii idzie nie tylko o to, by myśleć i mówić zgodnie z "obiektywnym stanem rzeczy", ale przede wszystkim o to, by "czynić prawdę". Człowiek, który "jest prawdą", "czyni prawdę" i jako taki jest "godny wiary" - można znaleźć w nim oparcie. Czytamy dalej: "W ten sposób prawda krzewu winnego polega na tym, że przynosi on spodziewany owoc, a prawda Boga na tym, że jest wierny." Ten drugi rodzaj prawdy określa Bollnow słowami: "prawda osobowa". Można także powiedzieć: "prawda dialogiczna" - zakorzeniona w wiarygodności osoby. "Szukajcie prawdy, a prawda was wyzwoli." Wzięte w sensie biblijnym, słowa te znaczą: "szukajcie tego, na kim moglibyście się oprzeć".Prawda osobowa urzeczywistnia się w dialogu z Chrystusem. Dialog jest tu czymś więcej niż tylko wymianą poglądów. Jest wymianą dóbr. Wśród "wymienianych dóbr" znajduje się również wolność. Ten, na kim możemy się oprzeć, wyzwala. Wolność przychodzi od bliźniego. Jako jakaś łaska. Łaska wolności jest - jako dar - zarazem zadaniem. Człowiek wyzwolony odkrywa, że staje wobec zadania, które zobowiązuje..." (jak wyżej, ks. prof. Józef Tischner).
Słońce wschodzi, deszcz nawadnia, błogosławieństwa nad nami, jak Misericordiae Vultus, ale przemilczająca postawa życiowa popeerelowska, także w moim kościele (KOŚCIOŁA nie tylko hierarchicznego) i mentalność ignorancyjno-kunktatorsko-obskurancko-upolityczniona tłumi... także mnie i inne osoby... deprywując deprymująco z godności i wolności odzyskanych historycznym WYDARZENIEM (procesem, dla jednych prostym, dla innych przeciwnie) Solidarności, u nas, nota bene, z 3 Maja 1981! Pytajcie, co to znaczy?! Jeśli to dla was coś znaczy :-( Spoko, nikt nie pyta, potwierdzając jak najgorsze diagnozy Thorbjoerna Jaglanda i katechety (solidarnościowca, ojca rodziny... spadkobiercy dziejów). *** grzech (odkupiony) /dzisiaj/ grzech mój mam zawsze przed sobą nie jestem siódmym cudem świata ten i tamtem słońce wstaje nad dobrymi i złymi deszcz ziemię nawadnia jadę przez miasto i wsie zapisać wiersz notatkę proces twórczy z kawałków dawanych po drodze nigdy z niczego ani wymyślone w domu czeka cisza i snooker (precyzja) to potrafię najlepiej i tylko wszystko inne liczy się o tyle i ile wybaczcie grzesznikowi co mogłem zrobiłem i jeszcze jestem błogosławiony TUTAJ - Osobny świat, Komnata Siódma 2 PS. Zdjęcie pierwsze z tej strony. Zdjęcie drugie z tej strony.
Dokładam wątek o Kościele w Polsce, nieobecny w wystąpieniu byłych prezydentów, ministrów, opozycjonistów. Nie nazwę mojego dopowiedzenia korzeniami i źródłem. Ale tak każe myśleć i iść głębiej w poszukiwaniu owych i rozumieniu polskiej sytuacji, sytuacji mentalnej w Polsce 2016. Sytuację mentalną współczesnych Polaków nazywam - ze smutkiem - mentalnoscią ignorancyjną(patrz poprzedni "List katechety do episkopatu i Ludu Bożego w Polsce") :-( Kościół w Polsce, czyli my – wspólnota wierzących – także oddalamy się od Kościoła Powszechnego papieża Franciszka. O nieświęty paradoksie - czekając na Niego, na Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, Strachówce (Rzeczpospolitej Norwidowskiej), Polsce 2016! Symptomy rozchodzenia się, drgania tektoniczne na poziomie świata rozumienia i poglądów, odczuwamy dłużej niż samą polityczną zmianę po wyborach 2015. Ja, my, akurat w diecezji warszawsko-praskiej, bo tutaj mieszkamy, pracujemy, modlimy się, doznajemy świata współczesnych procesów myślowych, poznawczych, zachowawczych, połączonych z wiarą i myśleniem (rozumem), lub nie. Polskie wielkoduszne myślenie zostało wyzwolone 16 października 1978.
Co Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozdziela. Nie tylko stosuje się to powiedzenie do małżeństwa sakramentalnego, ale i do takich krajów jak nasz, zwanych katolickimi. A przede wszystkim do wiary i rozumu połączonych na mocy m.in. takich wydarzeń historio-twórczych jak wspomniane konklawe. Bóg przemawia przez wydarzenia. Czyny, wybory, decyzje nasze nas współtworzą (kreują). Wyroki Trybunału Konstytucyjnego strzegącego fundamentów stanowionego w Polsce prawa także! Nie tylko słowa międlone w mediach, na mównicach, w zaciszu mieszkań, spotkań wąsko-towarzyskich (także plebanii, pałaców biskupich...) itd. Droga-Prawda-Życie! - w jawności, całości, ciągłości, w d-i-a-l-o-g-u! Z błędami, grzechami, niedoskonałych ludzi (także polityków), zawsze z... miłosierdziem. Papież Franciszek kieruje Kościołem Powszechnym zaledwie od trzech lat. Ja, my słyszeliśmy więcej razy kierowane do nas powiedzenie „posługujecie się papieżem”. Bardzo niesprawiedliwe, niegodne, haniebne/heretyckie wręcz (w obszarze Kościoła). Nie! Ja, my nie posługujemy się papieżem (Franciszkiem) – my myślimy podobnie, podobnymi kategoriami radości Ewangelii, radości miłości, radości Boga… Po przeciwnej stronie kościelnego rozumienia są ci, którzy odcinają się od nas, bo „posługujemy się papieżem”. CZŁOWIEK JEST DROGĄ KOŚCIOŁA?! Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy? Jest postawa miłości intelektualnej zdolna sięgnąć do ASPEKTÓW ISTOTOWYCH I KONSTYTUTYWNYCH całej rzeczywistości człowieka, świata, a nawet Boga? Dobra zmiana dokonała się (dokonuje od... od 21. powszechnego świętego Soboru Watykańskiego II 1962-1965, na pewno) w Watykanie. Czy nie o to chodzi?!
***
RADOŚĆ BOGA /z papieżem Franciszkiem/ religia jest życiem Boga w nas radością Ewangelii radością miłości odnalezionych wiarą i rozumem radością kontemplowania prawdy bycia człowiekiem osobą (niedziela, 24 kwietnia 2016, g. 8.58) - TUTAJ (jak zwykle) -Komnata Siódma 2!
***
Ile poprawności myślenia, diagnozy, prawdy (drogi-prawdy-życia) jest w moim „wystąpieniu-dopowiedzeniu” - da do myślenia odpowiedź ze strony moich braci i sióstr w wierze w parafii, dekanacie, diecezji… bez względu na godności, zasługi, sprawowane funkcje. Lub ich brak, przemilczenia! Prawda jest dialogiczna, nie rodzi się w izolacji. Brak myślenia i odwagi dzielenia się nim, nie tylko kartki wyborcze, wyznaczają stan dzisiejszy Ojczyzny, tej ziemi - Matki mojej/naszej. PS. Zdjęcie świętego Papieża Jana Pawła II w ONZ na tej stronie - "OD PRAW OSOBY LUDZKIEJ DO PRAW NARODÓW"!
List katechety do episkopatu i Ludu Bożego w Polsce Dzieje się Polsce coś strasznego - próba budowania anty-kultury na ignorancji. Ignorancji zawinionej historycznie, przez życie kraju i jego obywateli przez 45 lat w (jedno)partyjnym ustroju totalitarnym, budowanym na materializmie historycznym i dialektycznym, z cała grozą tego, co w sobie przyniosły. Na początku wolnościowo-godnościowej rewolucji w Polsce (1980), młodemu studentowi Akademii Teologii Katolickiej zadał promotor temat “Antropologiczne aspekty Rewolucji Naukowo-Technicznej...”. RNT miała być, według ideologów minionego systemu, mechanizmem(!) samo-nakręcającego się społeczeństwa socjalistycznego. Demokracji socjalistycznej, humanizmu socjalistycznego i takiejż partyjno-państwowej (socjalistycznej) moralności. Ze struktury człowieka wykluczono wcześniej coś takiego, jak jednostkowe sumienie. Wolności osoby, ani osoby, personalizmu... nie było, systemowo-ideologicznie nie było dla nich miejsca w życiu, nauce, systemie. Wiara znalazła się w muzeum prześmiewców. Gablota na dziwaków łączących wiarę i rozum czekała. Bez wolności myślenia, bez osób świadomych swojej wolności i godności, poprzez poznanie i przemyślenie drogi ludzkiej myśli przez ostatnie (ponad) sto lat, nie ma współczesnego społeczeństwa. Wolnego, demokratycznego, nowoczesnego, obywatelskiego. A mogę (trzeba) napisać, że i u nas jeszcze “jest w stanie niemowlęctwa”, pomimo korzystania z wszystkich zdobyczy i udogodnień współczesności. U podstawy współczesnych wolnych społeczeństw wolnych osób jest Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, która pozostaje jedną z najwznioślejszych wypowiedzi ludzkiego sumienia naszych czasów (JPII, ONZ 1995). Nie ma wolności bez Solidarności. Nie ma - bez nauki, technologii, wiedzy, wartości... nie ma bez CAŁEJ prawdy. Wiara i rozum pozwalają każdemu kontemplować ją, w uniesieniu. W zachwycie pięknem, dobrem (Norwid). Norwid uczy nas także człowieczeństwa, braterstwa, polskości... co to jest Ojczyzna... mając za najwyższą godność “bycie człowiekiem-osobą”. Społeczeństwa wolnych powojennych państw, od 70 lat (1945 roku) oddychają, myślą, nasiąkają tymi wartościami, zdobyczami, procedurami, dialogiem... My - zaledwie od lat 27! Wojna z tym wszystkim toczy się teraz w Polsce (hic et nunc) na polu praw konstytucyjnych Polaków, w Trybunale Konstytucyjnym. Kto o tym wie? Kto rozumie? “W moim odczuciu polscy prawnicy nie zdają sobie w pełni sprawy z międzynarodowego znaczenia naszego Trybunatu Konstytucyjnego. Tymczasem po 1989 r. Trybunał Konstytucyjny stał się jednym z najbardziej liczących się sądów konstytucyjnych w Europie. Orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego jest szeroko studiowane i komentowane przez prawników w różnych krajach i wywiera duży wpływ na myślenie prawnicze poza granicami Polski, zwłaszcza w państwach Europy Środkowo-Wschodniej. Polski sąd konstytucyjny jest tam od wielu lat naturalnym punktem odniesienia i źródłem inspiracji przy ocenie konstytucyjności prawa. W ostatnich dekadach pojawiło się zjawisko międzynarodowego dialogu sądów, opisywane przez badaczy z różnych państw. Organy sądowe międzynarodowe i narodowe wchodzą ze sobą w rozmaitego rodzaju interakcje i wpływają na swoje orzecznictwo. W tym kontekście sądy konstytucyjne stały się ważnymi podmiotami polityki zagranicznej, artykułującymi w relacjach międzynarodowych wartości, na których opierają się konstytucje narodowe. W ciągu trzydziestu lat Trybunał Konstytucyjny został ważnym i powszechnie szanowanym uczestnikiem tego międzynarodowego dialogu. Życzę Państwu, aby Trybunał Konstytucyjny umacniał jeszcze bardziej swoją pozycję międzynarodową” (Krzysztof Wojtyczek Sędzia z Polski Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - EUROPEAN COURT OF HUMAN RIGHTS / COUR EUROPÉENNE DES DROITS DE L'HOMME ). Wzmiankowany na początku student, pisząc zadaną pracę magisterską miał przed oczami Polskę zmian fundamentalnych. Rodziła się wolność, budził/odradzał się duch Polski, sięgając tysiąca lat wstecz. Student przeszedł tą (tamtą?) drogą, przez Solidarność, stan wojenny i katechezę w Kościele w Polsce lat 80-tych. A potem przez pierwszą kadencję samorządnej Ojczyzny, przez katechizowanie w szkole, aż po Rzeczpospolitą Norwidowską i Vademecum. Jako bezrobotny czekający na emeryturę doczekał się zapowiedzi Światowych Dni Młodzieży z belgijską młodzieżą w swojej polskiej gminie. “Jam nie z soli ani z roli, ani z zaszczytów hierarchicznych...”. Stawką dzisiejszych zmagań (walki, wojny) w życiu publicznym naszej Ojczyzny jest wiara i rozum Polaków. Mszczą się na nas zaniedbania w tej dziedzinie państwa i Kościoła w Polsce. Nikt nie chciał - jak dotąd - podjąć jako świadomej misji naszych czasów tematyki wolności i osoby. Była, jest - tak, jakby tylko przy okazji zmagań. Nie - jako oś naszego myślenia i rozumienia siebie, świata i Boga. Sobór Watykański II wydał m.in. dwa dokumentu: 1) O wolności religijnej, zatytułowanej “Godność osoby” i 2) Konstytucję zatytułowaną “Radość i nadzieja”. “Wydaje się, że te dwa dokumenty stanowią swoistą całość w myśleniu soborowym poprzez jeden główny przedmiot, który je z sobą łączy. Przedmiotem tym jest osoba ludzka... najbardziej podstawowa wypadkowa płaszczyzna współczesności... Odsłania się w ten sposób istota i posłannictwo Kościoła, zespolone z całą celowością ludzkiej egzystencji... zatroskanie o sens tej egzystencji, tak bardzo przez to spójne z rozumną naturą człowieka. I od sensu, czyli od prawdy, uzależnia wartość ludzkiego życia jako zawsze swoistego i niepowtarzalnego wydarzenia... Jest rzeczą charakterystyczną, że soborowy wykład moralności międzyludzkiej, społecznej, międzynarodowej tak mocno uwydatnia moment osoby. Występuje ona tutaj nie tylko jako podmiot, ale przede wszystkim jako zupełnie swoista wartość przedmiotowa, wedle której należy kształtować postępowanie w różnych dziedzinach i profilach życia współczesnego świata. Jeżeli w naszych czasach jesteśmy świadkami rodzenia się moralności, a wraz z nią etyki, której przysługiwało określenia “personalistyczna”, to wymienione dokumenty Vaticanum II z pewnością znajdują się przy narodzinach takiej etyki i moralności... Od osoby prowadzi prosta droga do wspólnoty. Rzeczywistość społeczna opiera się na osobach...” (kardynała Karol Wojtyła, 1967). “Trybunał Konstytucyjny pełni ważne i znane powszechnie funkcje, przede wszystkim – strażnika hierarchicznej zgodności norm prawnych i spójności systemu prawa oraz gwaranta wolności i praw człowieka i obywatela. Każda z funkcji sądu konstytucyjnego jest ważna. Najważniejsze jest jednak to, że łącznie składają się one na jedno – na obronę podmiotowości człowieka. Trybunał Konstytucyjny istnieje po to, by człowiek był dla państwa i stanowionego przez nie prawa podmiotem, a nie przedmiotem. Przede wszystkim żaden obywatel nie może bać się swojego państwa. W wolnej Polsce Trybunał Konstytucyjny istnieje po to, by każdemu obywatelowi zapewnić wolność od strachu przed państwem... Władza sądownicza [w Polsce 2016] mówi jednym głosem. Jestem sądom polskim wdzięczny za ich postawę i mocne wsparcie, którego udzieliło i udziela Trybunałowi Konstytucyjnemu, a którego Trybunał potrzebuje obecnie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Te same słowa wdzięczności za solidarne i wynikające z wartości konstytucyjnych działań należą się Rzecznikowi Praw Obywatelskich oraz grupujących tysiące prawników organów samorządów zawodów prawniczych, a także rad naukowych wydziałów prawa czołowych polskich uniwersytetów i PAN. Cenimy sobie również poparcie dla integralności Trybunału Konstytucyjnego ze strony sądów konstytucyjnych państw członkowskich, Europejskiej Konferencji sądów Konstytucyjnych UE oraz TSUE; a także dwóch największych organizacji prawników amerykańskich, konserwatywnej The Federalist Society oraz liberalnej American Bar Association. Na forum publicznym pojawiają się, projekty głębokich zmian ustroju sądów polskich. Projekty te zawsze mają wiązać się ze zmianami dotykającymi bezpośrednio statusu sędziego. Z tego co wiadomo, z tych dyskusji wyłączeni są sędziowie. czyli o nas, ale bez nas. Rodzi to nastrój niepewności wśród polskich sędziów, rodzi się poczucie zagrożenia. Taki stan rzeczy jest sprzeczny z art. 10 Konstytucji oraz z jej rozdziałem VIII. Takie działania ignorują również treść opinii Komisji Weneckiej”. (Prezes Andrzej Rzepliński na dorocznym Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów Trybunału Konstytucyjnego 2016). Wiem, dlaczego (za co) sędzia Rzepliński dostał medal z Watykanu, za zasługi dla Kościoła i Papieża. Obecny układ rządzący naszą Ojczyzną sprowadził ten poziom rozważań do lekceważonego “spotkania przy kawie i ciasteczkach”. Ja-katecheta, świadek mojej epoki, rozumiem współczesność, współczesny świat. Póki życia, chcę głosić (TĘ) wielką prawdę. NA ŚWIADECTWO! Dotknąłem Boga, Bóg mnie dotknął. Sobór Watykański II to Duch Święty objawiony w naszych czasach - z okazji 50. rocznicy jego inauguracji przeżywaliśmy Rok Wiary. W 50. rocznicę jego zakończenia przeżywamy (?) Rok Miłosierdzia!
“Rok Święty [Miłosierdzia] rozpoczął się 8 grudnia, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. To święto liturgiczne wskazuje na sposób, w jaki Bóg działa już od początków naszej historii. Po grzechu Adama i Ewy Bóg nie chciał, by ludzkość została sama, wystawiona na pastwę zła. Stąd też postanowił i zechciał, aby Maryja, święta i niepokalana w miłości, stała się Matką Odkupiciela człowieka. Na bezmiar grzechu Bóg odpowiada pełnią przebaczenia. Miłosierdzie będzie zawsze większe od każdego grzechu, i nikt nie może zatamować miłości Boga, który przebacza. W święto Niepokalanego Poczęcia otworzę z radością Drzwi Święte. Z tej okazji staną się one Bramą Miłosierdzia, gdzie każdy wchodzący będzie mógł doświadczyć miłości Boga, który pociesza, przebacza i daje nadzieję... Wybrałem datę 8 grudnia, ponieważ jest ona bogata w znaczenie dla współczesnej historii Kościoła. Otworzę bowiem Drzwi Święte w pięćdziesiątą rocznicę zakończenia Soboru Watykańskiego II. Kościół czuje potrzebę podtrzymywania żywej pamięci o tym wydarzeniu. Zaczynał się nowy etap jego historii. Ojcowie zgromadzeni na Soborze czuli silną, jak prawdziwy powiew Ducha Świętego, potrzebę mówienia o Bogu ludziom swoich czasów w sposób bardziej zrozumiały. Po obaleniu murów, które przez zbyt długi czas zamykały Kościół w uprzywilejowanej twierdzy, nadszedł czas, by głosić Ewangelię w nowy sposób. Nowy etap ewangelizacji, która trwa od zawsze. Nowe zadanie dla wszystkich chrześcijan, aby świadczyć z większym entuzjazmem i przekonaniem o swojej wierze. Kościół poczuwał się do odpowiedzialności za to, by być żywym znakiem miłości Ojca w świecie.” (Papież Franciszek). *** DOBRO /Solidarności z 3 Maja 1981/ dobro jeszcze nie zginęło i nie zginie zasiane w polskie jesienne i wiosenne pola ziarno rzucone obficie i ewangelicznie wschodzi kwitnie owocuje pokolenia wychodzą je zbierać w Strachówce Rzeczpospolita Norwidowska Sokrates Comenius i vade mecum uczą myślenia kim jest człowiek co to jest Ojczyzna (w Europie) w czym i jak iść za Tym który mówi że jest Drogą Prawdą Życiem z całym światem w ŚDM 2016 żadna dobra zmiana nie wyrasta na negacji (TUTAJ ->czwartek, 21 kwietnia 2016, g. 8.09) Kto wie o tym? Kogo to jeszcze obchodzi, nastały ciemne lata mentalności ignorancyjnej jeszcze bardziej, tym razem zawinionej przez konkretnych ludzi u władzy w państwie i Kościele w wolnej Polsce. Kto nie rozumie, niech przeczyta przemówieniePierwszej Prezes Sądu Najwyższego Rzeczpospolitej Polskie! "Spotykamy się w trudnych dla prawników czasach… W chwili bowiem, kiedy przychodzi nam mierzyć się z trudnymi wyzwaniami, trzeba przypominać o rzeczach podstawowych i sięgać do nagromadzonych doświadczeń, i na tej podstawie poszukiwać rozsądnych rozwiązań... Społeczeństwo, które nie wierzy w siłę i godność państwa oraz lekceważy kompromis, nie wykazuje „gotowości konstytucyjnej”, znajduje się jeszcze w hobbesowskim „stanie natury”, to znaczy walki wszystkich przeciw wszystkim. Towarzyszy jej kosztowna dla ludzkiego życia niepewność własnego losu. Realność zatem obowiązywania „konstytucji” jako kelsenowskiej normy podstawowej jest zawsze funkcją stabilności „konstytucji” społecznej. I właśnie z tym w Polsce jest problem. Druga wojna światowa i następujący po niej okres rządów komunistycznych brutalnie zaburzyły ewolucję społeczeństwa od modelu tradycyjnego do nowoczesnego, która w naturalny sposób być może doprowadziłaby nasz kraj do podobnego stanu, jak w niektórych krajach Europy. Ten proces przeobrażeń bynajmniej się nie zakończył. W Polsce nie ma spójnego społeczeństwa: istnieją w nim wyspy modernizmu, a nawet postmodernizmu, otoczone morzem tradycjonalizmu. Różny jest towarzyszący poszczególnym grupom katalog wartości, a przez to istnieje niewielkie poczucie wspólnoty interesów oraz gotowości do kompromisu w imię dobra wspólnego… Społeczeństwo znajduje się dzisiaj w stanie anomii, to znaczy znacznej dezorientacji w kwestii obowiązywania norm i wartości. Gdyby było inaczej, to głoszone przez niektórych polityków hasła „wygaszenia Trybunału” zostałyby otwarcie wyśmiane. Głoszenie takich idei – jawnie sprzecznych z Konstytucją – jest smutnym dowodem, że nihilizm prawny na najwyższych szczeblach władzy jest dzisiaj uważany za postawę tak samo uprawnioną jak legalizm… … stan sądownictwa konstytucyjnego służy za papierek lakmusowy realnego demokratyzmu. Zwłaszcza bowiem wtedy, gdy następuje swoista fuzja funkcji władzy ustawodawczej i wykonawczej (a tak działa tzw. system parlamentarno – gabinetowy), musi istnieć silna przeciwwaga dla niemal omnipotentnej legislatury. Jeżeli jej brakuje, to bez względu na to, czy wybory są jeszcze wolne, państwo przestaje być praworządne. O tym, jak potrzebna jest kontrola konstytucyjności, wiemy co najmniej od wykładu Hansa Kelsena z 1929 r. o istocie i rozwoju sądownictwa konstytucyjnego. Od tamtej pory historia nauczyła część z nas (choć być może nie wszystkich), jak ważne jest przestrzeganie zwłaszcza praw podstawowych. Spór o sądownictwo konstytucyjne na przestrzeni dziejów jest jednak czymś normalnym… Wystarczy zrozumieć dwie rzeczy. Po pierwsze, sądy są pierwszym i najważniejszym strażnikiem praw i wolności podstawowych i jeżeli sprawa tego wymaga, muszą uczynić wszystko, aby je stronie poszukującej ochrony prawnej zagwarantować. Po drugie, nawet formalnie nieuchylony ze względu na brak opublikowania wyroku – przepis ustawy może nie być stosowany, jeżeli zgodnie z orzeczeniem TK został pozbawiony domniemania konstytucyjności, które dzisiaj nabiera zupełnie nowej treści… Moje wystąpienie zakończę apelem. Chciałabym prosić wszystkich polskich sędziów, aby mieli odwagę. Dzisiaj nie są oni jedynie „ustami ustawy”, lecz – powiem to bez cienia patosu i przesady – depozytariuszami wartości polskiej demokracji, a przy tym piastunami władzy publicznej. Tylko od nich zależy, czy polscy obywatele docenią wagę podziału władz oraz obowiązywania i przestrzegania prawa. Sędziowie muszą cierpliwie tłumaczyć zawiłości prawa i przez coraz lepsze uzasadnianie orzeczeń przybliżać Konstytucję obywatelom… Warto przypomnieć myśli świętego Tomasza z Akwinu, który przyznał, iż mogą być takie prawa, które „nie obowiązują w sumieniu”, a są w istocie bezprawiem. Nie może bowiem być nic ważniejszego niż obecność po właściwej stronie: po stronie własnego, prawego sumienia.”
Najbardziej mną targnęło wczorajsze przemówienie Jarosława Prezesa Kaczyńskiego (führera z "krzyżem"). Napisałem parę notatek wersowanych o tym, co mną targnęło i niepokoi. Dopiero później otworzyłem media publiczne. W wielu wypowiedziach odnajduję podobne zaniepokojenie. Jeden z tekstów cytuję poniżej: "… skojarzenia z technologią władzy typową dla ustrojów autorytarnych… Stworzony wielkim mobilizacyjnym wysiłkiem, trwający od ósmej rano do późna w nocy smoleński spektakl nie miał w sobie nic ponadpartyjnego i wielkodusznego… W cieniu smoleńskiej żałoby, pod przewodem prezesa Kaczyńskiego, wytworzyła się napędzana agresją i urazami, zafiksowana na widmach zmarłych wspólnota, w której nie ma i nie może być miejsca dla tylko trochę choćby inaczej czujących i myślących Polaków i Polek. Zamiast wspólnej zadumy i pojednania otrzymaliśmy zapowiedź państwowego kultu "poległego" w Smoleńsku byłego prezydenta, insynuacje i groźby wobec politycznych oponentów, wreszcie zapowiedź zemsty, przy pomocy państwowego aparatu represji na politycznych przeciwników… O ile w wypadku smoleńskich mas można jeszcze szukać usprawiedliwienia dla ich gniewu i poczucia wykluczenia, to nic nie usprawiedliwia wczorajszej postawy lidera PiS i części związanych z władzą dziennikarzy, którzy zwolnili się w ciągu dwóch ostatnich dni z jakichkolwiek zahamowań i odpowiedzialności za słowo, jakich w demokracji mamy prawo od elit oczekiwać. Groteska i groza W efekcie, zamiast w nastroju zadumy, wczorajszy dzień przebiegał pod znakiem groteski i grozy. Groteski, gdyż stopień zawłaszczania smoleńskiej żałoby przez PiS przybierał czasami groteskowe formy. Ten groteskowy wymiar najlepiej pokazuje głaz z tablicą pamiątkową poświęconą Lechowi Kaczyńskiemu, postawiony pod warszawskim ratuszem. Głaz postawiony został w nocy, bez konsultacji z Ratuszem (bo rządzi w nim PO, z którą PiS rozmawiać nie chce), w trybie samowolki budowlanej… Takimi działaniami PiS mimowolnie ośmiesza pamięć zmarłego prezydenta. Podobnie jak wręczaniem zasłużonym weteranom "ruchu smoleńskiego" "smoleńskich krzyży" - co wczoraj wieczorem przed pałacem robił Jarosław Kaczyński. Tej grotesce towarzyszyły jednak faktycznie groźne tony. Zebrany na Krakowskim Przedmieściu tłum był agresywny, niósł transparenty wzywające do rozprawy z Trybunałem Konstytucyjnym i opozycją. …wieczorne przemówienie Jarosława Kaczyńskiego z rejestru groteski przechodziło łatwo w rejestr grozy. Co się w nim znalazło? Zapowiedź państwowego kultu zmarłych w Smoleńsku działaczy partii (nowe nazwy "rond, ulic, placów", [na nowo pisane podręczniki szkolne, dop. mój jk]), dwóch pomników na Krakowskim Przedmieściu (ofiar katastrofy i prezydenta Kaczyńskiego), niepoparte dowodami insynuacje, wreszcie zapowiedź kary dla "winnych". Cały aparat państwowy, z służbami i "odzyskaną" dla ministra Ziobry prokuraturą, ma się stać narzędziem osobistej zemsty na poprzedniej ekipie. Prezesowi Kaczyńskiemu przez dwa dni basowali bliscy jego partii dziennikarze. Rekord nieodpowiedzialności za słowo pobiła założycielka stowarzyszenia "Solidarni 2010"Ewa Stankiewicz. Na antenie telewizji publicznej powiedziała, że winę za Smoleńsk, za "śmierć prezydenta", ponosi osobiście Donald Tusk. Zasługiwać ma przy tym za to "na najwyższą karę", którą w tym celu należałoby przywrócić do kodeksu karnego - karę śmierci. Sytuacja, gdy bliska władzy dziennikarka na antenie publicznych mediów, przez nikogo niekontrowana, domaga się kary śmierci dla przedstawiciela opozycyjnej partii (a przy tym wysokiego europejskiego urzędnika), to standard putinowskiej Rosji, nie Unii Europejskiej. … taka polityka smoleńska władzy będzie destrukcyjna dla państwa… Najwyższy czas, by i polska prawica, a na pewno polska wspólnota zakończyła żałobę i spojrzała w przyszłość." *** GŁĘBOKI NIEPOKÓJ /pod tablicą w BBN/ powiedzcie mi jeśli kto usłyszy mój głos i drzwi otworzy mojemu pytaniu czy mam być tylko zaniepokojony czy już przerażony znicestwieniem narodu gdzie jest wasza Polska moja Matka i Ojczyzna (partie są i znikają) idąca od ponad tysiąca lat a ja wraz z nią po tej ziemi nie ma jej w przemówieniach rocznicowych szóstych uroczystości jest tylko wąska perspektywa swoich i win wszystkich innych z czym wy do Gniezna pojedziecie za chwilę z tymi samymi biskupami (poniedziałek, 11 kwietnia 2016, g. 10.32) *** NOSICIEL niosę w sobie śmierć nie tylko biologicznie społecznie przede wszystkim nie mogę być zaakceptowany w różnych rolach spełnionych bo ze mną są związane nazbyt osobiście to samo mają inni brat upomina się o pomnik ja o pamięć (fakty) i większą tożsamość po śmierci delikwentów łatwiej zobaczyć i przyznać każdej społeczności gminno-parafialno-państwowej (poniedziałek, 11 kwietnia 2016, g. 9.58) *** ZWYKŁY DZIEŃ /führer/ trawa rośnie ptaki fruwają śpiewają w porocznicowy poniedziałek w starym ogrodzie wokół domu u Matki Bożej Annopolskiej w sanktuarium życia i rodziny dzień marszy przemówień pochodni przeminął powróci jak mara mszy dobrych i kazań wieców napompowanych führerami przeciwko prezydentowi i katedrze zbliżamy się do was zwyciężymy jeszcze bardziej mówi ten który już ma pełnię władzy katolik siedmiu boleści przywódca któremu ciągle za mało będzie płakać Polska my będziemy płakać przez te creatury (poniedziałek, 11 kwietnia 2016, g. 8.29) *** ŚWIĄTYNIA ROZUMU /wiary i rozumu dwa skrzydła/ co mi tam rocznice urodziny moje imieniny kiedy jestem światynią czyż nie wiecie że jesteśmy czy wierzycie że Duch Święty jest mądry rozumnie no to wiecie serdecznie i się mamy w uścisku w świątyni rozumu hulaj dusza diabła nie ma wszystko nam wolno wszystko mogę z Nim (niedziela, 10 kwietnia 2016, g. 19.59) *** DOROBEK 6. ROCZNICY /La musique est une chose étrange! L'art?… c'est l'art — et puis, voilà tout. Fortepian Chopina/ dzień mszy i przemówień od rana do wieczora i nocą jednego państwa o stu głowach władzy ja jedno powiedzieć mogę na dany temat na scenie dramatu narodowego dzisiaj nie Smoleńsk (i Katyń) nie śmierć ale życie świętuję każda rocznica jest świętowaniem życia nie śmierci alelluja alleluja alleluja ... CKN... I była w tem Polska od zenitu Wszechdoskonałości dziejów Wzięta, tęczą zachwytu — — Polska — przemienionych kołodziejów! Taż sama, zgoła, Złoto-pszczoła!… (Poznałciże bym ją na krańcach bytu!…) Ten!… co Polskę głosił, od zenitu Wszechdoskonałości Dziejów Wziętą, hymnem zachwytu, Polskę — przemienionych kołodziejów Lecz Ty — lecz ja? Uderzmy w sądne pienie, Nawołując: „Ciesz się, późny wnuku! Jękły — głuche kamienie: Ideał — sięgnął bruku — — (niedziela, 10 kwietnia 2016, g. 17.40) *** ZDROWIE SPOŁECZNOŚCI /Apoteoza/ społeczności zdrowe gdy u nich myśl zdrowa krąży między domami ulicami w sklepach szkołach urzędach od plebana i wójta zaczynając gdy mają odwagę myślenia i znają swoją powinność przejrzystości boć przecie nie tylko finansów kiedy każdy mieszkaniec obywatel człowiek myślący osoba z godnością największą uświadomioną i kontemplowaną na dwóch skrzydłach dzieli się sobą (w siostrzeństwa braterstwie) myśl jasna wolna objawiona objawić dać się może każdemu byle w nim nie ugrzęzła za firankami komunałów banalnych obaw wyrachowań by nadal żyć pozorami w zafałszowanym społeczeństwie egoizmów (jestem nie dla was) myśl wolna jest dawana obficie ale czy zostanie zauważona czy napotka myśl drugą reakcję odzew szczerości ba samą drugą prawdę w drugiej osobie by życie dała społeczne by się dopowiedziała do końca objawiła i była słowem od Boga dialogiem w nas Boga samym Bogiem post scriptum wiedzą to nawet fenomenolodzy od wszystkich zmysłów zdrowych jestem siłą która sama siebie mnoży sama siebie buduje sama siebie przerasta jestem siłą która trwać i być wolna może tylko wtedy jeżeli siebie samą dobrowolnie odda na wytwarzanie dobra piękna i prawdy (niedziela, 10 kwietnia 2016, g. 8.54) TUTAJ ->blog "Osobny świat" - Komnata Siódma 2
„Z serca wam błogosławię, proszączarazem Tę, którą nazywamy Mater admirabilis, a którą tak pięknie opiewał Norwid w Legendzie i w Litanii, żeby towarzyszyła wam w tej pracy służącej Kościołowi, Europie i Polsce.” (św. Jan Paweł II, Watykan, Audiencja papieska dla przedstawicieli Instytutu Dziedzictwa Narodowego, 1 lipca 2001). Dwa lata wcześniej powiedział nam, przed katedrą św. Floriana na Pradze - jakby na ucho, do serca, wiary i rozumu Polaków nie tylko na Mazowszu: "Witaj umiłowana ziemio mazowiecka, ze swoją bogatą tradycją religijną i ze swoją chwalebną historią. Trzeba tu dodać, że na tej ziemi urodził się nasz wielki poeta epoki romantyzmu Cyprian Norwid - poeta i myśliciel, który często w swoich utworach wspomina ze wzruszeniem dzieciństwo i lata młodzieńcze spędzone w tych stronach" (13 czerwca 1999) TAKI! Usłyszałem Twoją prośbę Papieżu-Polaku, święty Karolu Wojtyło. Z głową skłonioną pokornie na błogosławieństwo Boże od Ciebie. Zadziwiającą formułę nadałeś tej prośbie. Prosisz Ją, Matkę Boga, ale jeszcze bardziej kierujesz swą prośbę do nas - bo nie dajesz nam zwolnienia z pracy, ani usprawiedliwienia dla naszych zaniedbań tej pracy. ROBISZ NAM WSPÓŁCZESNYM - BOLESNY RACHUNEK SUMIENIA Z TEJ PRACY! Nabiera on szczególnej aktualności przed Światowymi Dniami Młodzieży 2016 w naszej gminie, parafii, diecezji, powiecie...! Bo jest to praca dla dobra Kościoła, Europy i Polski. Bo nasz współobywatel Cyprian Norwid pozostawił dzieło, z którego emanuje światło pozwalające wejść głębiej w prawdę naszego bycia człowiekiem, chrześcijaninem, Europejczykiem i Polakiem. Twój hołd Papieżu - dla pracy Poety, a także i Twoja wdzięczności dla nas, za podjęty trud, aby w jego pracę wchodzili Polacy – jest dla mnie ZOBOWIĄZANIEM! Powiedziałeś te słowa w 180. rocznicy urodzin Cypriana Kamila Norwida, jednego z największych poetów i myślicieli, jakich wydała chrześcijańska Europa. Powiedziałeś, że mamy wszyscy wielki dług w stosunku do tego poety — czwartego wieszcza. Chciałeś wykorzystać okoliczność rocznicową, ażeby ten dług w jakiejś mierze spłacić. Zawsze uważałeś, że miejscem, na którym powinien spocząć Cyprian Norwid, jest krypta wieszczów w katedrze na Wawelu. Okazało się to niewykonalne, ponieważ nie dało się odnaleźć i zidentyfikować szczątków poety. Szukałeś zatem innych środków wyrazu, żeby niejako nadrobić to, co w stosunku do Norwida nie zostało spełnione, a co czułeś, jako i my czujemy, że jest naszą zbiorową powinnością. Dobrze, że teraz przynajmniej urna z ziemią ze zbiorowej mogiły, w której poeta został pochowany, znalazła na Wawelu należne mu miejsce w ojczyźnie, bo ojczyzna, pisał Norwid, «jest to miejsce, w którym najmilej spocząć i umrzeć». Dalej chyba nie muszę zmieniać ani litery, ani joty. Daję in extenso, jedynie wyczerwieniając i czasem pogrubiając moje ukochane słowa-zdania-prawdy TEGO papieskiego przemówienia do nas Polaków-Rodaków - Późnych-Wnuków-Wielkiego-Poety. 2. Drodzy państwo! Cieszę się bardzo z tego spotkania i przywiązuję do niego wielką wagę. Dlatego też, przygotowując się do niego, wróciłem do lektury pism Norwida i rozmawiałem z tymi, którym Norwid jest także bliski. To, co pragnę wam powiedzieć, jest w znacznej mierze owocem wymiany myśli z nimi. Chciałem rzetelnie spłacić mój osobisty dług wdzięczności dla poety, z którego dziełem łączy mnie bliska, duchowa zażyłość, datująca się od lat gimnazjalnych. Podczas okupacji niemieckiej myśli Norwida podtrzymywały naszą nadzieję pokładaną w Bogu, a w okresie niesprawiedliwości i pogardy, z jaką system komunistyczny traktował człowieka, pomagały nam trwać przy zadanej prawdzie i godnie żyć. Cyprian Norwid pozostawił dzieło, z którego emanuje światło pozwalające wejść głębiej w prawdę naszego bycia człowiekiem, chrześcijaninem, Europejczykiem i Polakiem. 3. Poezja Norwida wyrosła z jego trudnego życia. Kształtowała je głęboka estetyka wiary w Boga oraz w nasze człowieczeństwo Boże. Wiara w Miłość objawiającą się w Pięknie, które «zachwyca» do pracy, otwiera słowo Norwida na tajemnicę przymierza, jakie Bóg zawiera z człowiekiem, aby człowiek mógł żyć tak, jak żyje Bóg. Pieśń o pięknie Miłości i o pracy, Promethidion, wskazuje na sam akt stworzenia, w którym Bóg odsłania ludziom więź łączącą pracę z miłością (por. Rdz 1, 28); w pracowitej miłości człowiek się rodzi i zmartwychwstaje. Do tak dalekosiężnego słowa czytelnik musi dorastać. Wiedział o tym doskonale poeta, kiedy mówił: «Syn minie pismo, lecz ty spomnisz wnuku». 4. Siła autorytetu, jakim jest Norwid dla «wnuków», bierze się z krzyża. Jakże wymownie jego scientia crucis odsłania się w słowach: «Nie za sobą z krzyżem Zbawiciela, ale za Zbawicielem z krzyżem swoim (...). Ta to jest na reszcie tajemnica ruchu sprawiedliwego». Scientia crucis pozwalała Norwidowi oceniać ludzi według tego, czy umieli cierpieć razem ze Zbawicielem, który «korzeniem wszelkiej prawdy jest i był, i będzie». Słowa, jakimi nasz poeta mówił o wielkości bł. Piusa IX, stanowią jedno z najpiękniejszych świadectw, jakie człowiek może dać człowiekowi: «Jest to wielki XIX-o wieku człowiek. Umie cierpieć». Znamienne, że według Norwida, krzyże powinny by być bez postaci Chrystusa, bo wtedy ukazywałyby wyraźniej miejsce, na które ma wejść chrześcijanin. Tylko ci bowiem, w których wnętrzu codziennie rozgrywa się dramat Golgoty, mogą powiedzieć: Krzyż «stał się nam: bramą». 5. Norwid nie zazdrościł nikomu rzeczy posiadanych ani honorów. Jego Boże ubóstwo błyszczy w zakończeniu jednego z wierszy: «Kto inny ma laur i nadzieję, / Ja — jeden zaszczyt: być człowiekiem». Zaszczyt bycia człowiekiem, nie do pojęcia «na ziemi», jest «zrozumialszy w niebie»8, dokąd droga wiedzie właśnie przez bramę krzyża. Przechodząc przez nią człowiek dostrzega, że prawda jego bycia człowiekiem przerasta go nieskończenie. Z niej jest jego wolność. «Wszystko — bierze żywot z Ideału». Do ideału człowiek pielgrzymuje, ale otrzymuje go w darze. «Prawda się razem dochodzi i czeka!», bo «człowieczość» jest Boża». Stąd ogrom pracy stojącej przed osobą ludzką, która stworzona «na obraz i podobieństwo» Boga, jest powołana do stawania się podobną Bogu, co nie jest łatwe, bo «trud to jest właśnie z tego duży, że codzienny». Zdobyć się nań mogą jedynie ludzie trzeźwi «w rzeczach potocznych», a trzeźwi w nich są wtedy, kiedy są w rzeczy «wieczne zachwyceni». Tylko oni nie będą kłaniali się Okolicznościom, a Prawdom nie każą, «by za drzwiami stały». To oni, pracując na prawdę, jak pracuje się na chleb, tworzą dzieje. Przepalają ziemię sumieniem, a pot «z bladego czoła» ociera im ona sama, «Prawda, Weronika sumień». 6. Norwid usilnie przypomina, że bez heroizmu ludzkość «do samej siebie twarzą poniżona» przestaje być sobą. «Ludzkość, bez Boskości, sama siebie zdradza». Ogół społeczeństwa nie zdoła przeciwstawić się pustoszącej go nie-heroicznej filozofii obecnych dni, jeśli nie będzie w nim ludzi żyjących Norwidowym pytaniem: «Aby być narodowym — być nad-narodowym! / I aby być człowieczym, właśnie że ku temu / Być nad-ludzkim... dwoistym być a jednym — czemu?» Człowiek to kapłan, jeszcze «bezwiedny i niedojrzały», którego życiowym zadaniem jest od samego początku budowanie mostów (ponti-fex) łączących człowieka z człowiekiem, a wszystkich z Bogiem. Marne są społeczeństwa, w których zanika ów kapłański charakter osoby ludzkiej. Ta myśl zawsze była mi bliska. Mogę powiedzieć, że w pewnym stopniu kształtuje ona społeczny wymiar mojego pontyfikatu. Z wielkim bólem mówił Norwid Polakom, że nie będą nigdy dobrymi patriotami, jeśli wpierw nie będą pracowali na swoje człowieczeństwo. Żeby bowiem móc rozwiązać zadanie: «co to jest Polak», trzeba nie być «dzisiejszej Polski obywatelem (...) tylko trochę-przeszłej i dużo-przyszłej». Ojczyzna, według Norwida, znajduje się w nieskończonej Przyszłości, tak że znajdziesz ją wszędzie, nawet «na krańcach bytu». Kto o tym zapomina, robi z ojczyzny sektę, a w końcu wstępuje w szeregi tych, którzy są «wielcy! — w prywatnych rzeczach; w publicznych? — prywatni!». Taka jest zasada chaosu w każdym społeczeństwie. Ład narodu przychodzi spoza narodu, ostatecznie jest on z Boga, i dlatego tym, którzy tak dalekosiężnie, bo kapłańsko, kochają swój naród, nie grozi nacjonalizm. «Naród składa się nie tylko z tego, co wyróżnia go od innych, lecz i z tego, co go z innymi łączy». Znamy na pamięć, ale czy znamy praktycznie, w swoim sumieniu, bolesną treść słów: «Tak, jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł (...). Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem». Ileż polskich spraw toczyłoby się inaczej, gdyby Polacy odnaleźli w swoim sumieniu prawdę głoszoną przez Norwida, że «ojczyzna jest to zbiorowy-obowiązek», który «składa się w naturze-rzeczy z dwóch: z obowiązującego Ojczyznę dla człowieka i zobowiązującego człowieka dla Ojczyzny»? Tu w Rzymie, w sercu Kościoła, o którym Norwid pisał, że jest najstarszym «obywatelem na świecie», ze wzruszeniem powtarzam słowa z Mojej ojczyzny: «Naród mię żaden nie zbawił ni stworzył; / Wieczność pamiętam przed wiekiem; / Klucz Dawidowy usta mi otworzył, / Rzym nazwał człekiem». 7. Cyprian Norwid był człowiekiem nadziei. Dzięki niej mógł żyć godnie na tej ziemi niezależnie od trudnych warunków, w jakich się znajdował. Nadzieję swą czerpał modlitwą z Boga, do którego zwracał się słowami potężnymi, jak sam Zbawiciel, który nas tych słów nauczył: «Bądź wola Twoja, nie tak, jak na ziemi / (Więc nie wygodniej jak... lecz jak jest godnie)». Modlitwa «kształciła» wzrok poety, tak że odgadywał on «sprawy Boże pod powłoką spraw ziemskich». Modląc się, pracował na Miłość w głębokiej wierze, że głos człowieka idący w niebo razem z głosem Chrystusa jest zawsze wysłuchany. 8. Zechciejcie, państwo, przyjąć tych kilka Norwidowych myśli, «co nie nowe», jako wyraz mojego hołdu dla pracy Poety, a także i mojej wdzięczności dla was za podjęty trud, aby w jego pracę wchodzili Polacy. Oby każdy z nich «od brukującego ulicę do Kopernika» wkładał w to, co robi, «swój oryginalny akcent». Wszystkim Polakom, a w sposób szczególny miłośnikom twórczości Cypriana Norwida, życzę, aby przez ich pracę spełniały się w społeczeństwie słowa kończące Fortepian Szopena: «Jękły martwe kamienie: — Ideał sięga bruku». PS.
Nazwę wziąłem, oczywista, od Anty-Komora. Nie chcę, broń Boże, nikogo obrażać, ani nosiciela nazwiska, Jego rodziny, ani czytelników - Jego zwolenników. Anty-kaczynizm nawiązuje do anty-marksizmu w moim – i nie tylko – życiu. Drodze-prawdzie-życiu. Naprawdę w młodości przyświecała mi taka motywacja – dokształcić się, by ich zwalczać rozumnie, nie tylko - nie, bo nie. Tamten system był bardziej skomplikowany, obrosły literaturą i uniwersyteckimi katedrami. No i siłą policyjno-prokuratorsko-sądowo-wojskowo-państwowo-totalitarną. Obecny system jest chyba w powijakach myślowych. I małe szanse ma, by się rozwinąć? Nawet wspomagany zachodnimi i wschodnimi nacjonalizmami, ciągotami ku autorytaryzmom (rządowo-prawicowo-myślnym…). Czy mój anty-kaczynizm da się podciągnąć pod antykaczyzm? - pozostawiam do dyskusji. Do dzisiejszego pisania przynagliły mnie dwa/trzy posty w Internecie: 1)Wypowiedź Jarosława Prezesa Kaczyńskiego „miałem wewnętrzne przeświadczenie, żeby nie lecieć samolotem do Smoleńska”. Udostępniłem i skomentowałem – „Też TO wtedy natychmiast zrozumiałem, gdy... poznałem skład delegacji (listę pasażerów)! To się NIGDY nie powinno zdarzyć. Ale... Mam świadomość TAKŻE tego, że nigdy się nie powinno zdarzyć W ŻADNYM KRAJU, żeby bracia (bliźniacy, rodzina) byli jednocześnie na dwóch najwyższych stanowiskach państwowych: Prezydenta i Premiera! Nigdy! Never! Jamais! Niemals! To Was zdyskwalifikowało (w polityce, kulturze politycznej i politologii) na zawsze. Na wieki wieków. Amen. 2) Artykuł Łukasza Warzechy pt. „Największy zamach na własność w III RP” Bardziej, niż handel ziemią, przemówiły do mnie tekstu wnioski, aspekty, konsekwencje, wymowa. Udostępniłem i skomentowałem – „EXEMPLUM! Chodzi nie tylko o ziemię - o inną filozofię/światopogląd/fundamenty myślenia i postępowania! "przehandlowano własność za bogoojczyźniane frazesy... strach, że grupa wyborców PiS jest gotowa tak łatwo przystać na pozbawienie innej grupy obywateli jednego z jej podstawowych praw. Jeszcze bardziej przygnębiająca jest pobrzmiewająca w tych słowach złośliwa satysfakcja: dobrze im tak, nachapać się chcieli, spekulanci, bogacze, zabrać im, odebrać, niech stracą..." 3) Nawet niewinne Norwidianki, powyżej i poniżej, włączyły się w jednorodne odczytywanie (fenomenologiczne) całej rzeczywistości człowieka, świata i Boga, 2 kwietnia 2016 w Annopolu (Sanktuarium MBA), Strachówce w Wołomińskim Powiecie, na Mazowszu, Polsce, Rzeczpospolitej Norwidowskiej, Europie i na globie naszym, w ojczystym kosmosie. Mamy wielki zamęt konstytucyjny, konstytucjonalny, istotowo-konstytutywny (skądinąd fascynującą przygodę i przedsięwzięcie). Tak żyć się długo nie da (zwłaszcza na poziomie państwowym, wspólnotowym). Propagandowo-politycznie można coś utrzymywać, jako obowiązującą interpretację zdarzeń (ba! prawdy), na krótką metę. Zamęt wokół Trybunału Konstytucyjnego zaczął się od niesławnych, nocą uchwalanych, odwołań, powołań i zaprzysiężeń. Wstyd, że z udziałem Prezydenta. Zniszczeń mała dokończyć ustawa grudniowa (wigilijna po herodowemu). Można – oczywista oczywistość - zwalać na poprzedników, jak przedszkolaki „pse pani, oni się zaczynają, oni się zaczęli”. A w Ameryce bili Murzynów. Co nas łączy z innymi? Co nas podzieliło? Kochani, przykro mi. Wasz król jest nagi. PS.1 Poniższe dołączam, bo czeka już długo w notatkach tylko dlatego, że akurat wtedy Internet nie działał, zapisałem, bez opublikowania. *** sojusze miłosierdzia /autorytaryzm osoba wspólnota/ tron z ołtarzem Wschód czy Zachód naszym wyznacznikiem gwiazdą betlejemską z mędrcami czy bez nich drogą-prawdą-życiem jak się to przejawi rozkręci na każdym polu życia wspólnego - wewnętrznego także - w polityce kulturze oświacie nasza samoświadomość roz-błyśnie tak od nas zależy wiele od naszych doświadczeń życiowych od domu rodzinnego wychowania lektur studiów poszukiwań ideałów od przeżyć i spotkań (osobowych) które nas ukształtowały jeśli wiara i rozum się niedookreśliły nie odnalazły i nie zrozumiały zagrożeniem wolności jesteśmy innych osób i świata całego (31 marca 2016, 16:24:54) Potem szukałem czegoś podobnie brzmiącego u Papieża-Polaka: „człowiek, krocząc swym historycznym szlakiem, może wybrać drogę najwyższych aspiracji ludzkiego ducha… nie sposób nie dostrzec zbieżności między wartościami, które stały się inspiracją owych masowych ruchów wyzwolenia… umacniania wiary w fundamentalne prawa człowieka, w godność i wartość ludzkiej osoby”. Oczywiście - w pamiętnym (niestety dla innych ludów i narodów, nie dla Polaków) przemówieniu w ONZ, 1995. *** A to, z kolei, znalazłem u siebie, wśród swoich wypowiedzi na blogu: - „Tożsamość i pamięć to największe bogactwo każdej wspólnoty. Ich brak – największa bieda. Tożsamość domaga się całości. Całości przeczy sekta. Sekta to odprysk całości, który chce sobą całość zasłonić i nacechować wszystko co możliwe sobą, sobą, sobą. Na sekciarstwo wpadłem idąc z drugiej strony – od ataków na siebie, za to, że upominam się o całość historii gminy od Sobieskich przynajmniej, Norwida, Solidarności z najnowszego rozdziału walki o wolność i demokrację, i I Kadencji Samorządu…”.
Mąż Grażyny, ojciec 7-ki, katecheta od 1992, założyciel Solidarności RI w gm. Strachówka, wójt I Kadencji, odkrywca Rzeczpospolitej Norwidowskiej, autor ok 200 art. do Łącznika Mazowieckiego