poniedziałek, 21 lipca 2014

Mus (i głos) wewnętrzny



To, co mnie przymusza, jest tak samo ważne, jak meritum sprawy.

Najpierw usłyszałem dwa głosy w TV. Dwóch redaktorów. Jeden z 'w Sieci.pl', drugi z 'NaTemat.pl'. Trzecia, pani redaktor stawiała pytania. O zestrzelony samolot, o połączenie PiS(JK), SP(ZZ) i PR(JG). Na koniec o PSL(JP?) i posła przewodniczącego Jana Burego. Rytualne pytania o aktualności polityczno-faktyczne (z) Polski i naszego świata. Nic bulwersującego, nawet ciekawego, żeby poświęcić dłuższą uwagę i pisanie, prócz jednego zaiskrzenia. Przy okazji wzmianki o Smoleńsku. O tragedii polskiego samolotu, ofiar, rodzin, politycznych rozdźwięków. - Pan cytuje raport Anodiny! - Nie, zacytowałem ustalenia (raport) polskiej komisji. Że tragiczny wypadek, splot różnych błędów i okoliczności. Nie da się mechanicznie zestawić z tragedią nad Ukrainą. Zaiskrzyło, przestało, wartki nurt potoczył się dalej.

We mnie ta iskra rozpaliła ognisko. Myślenia o nas, o naszej sytuacji, w Polsce, w gminie, w kościele... Że nasze dwie strony są nie do sklejenia. Bo różnią się wiarą i rozumem. Użyciem wiary w kwestiach polityczno-publicznych. Rozumu? Tu jest chyba problem. Rozum i wiarę oddzielić? Oczywiście, tak jest łatwo, najłatwiej? Nie mogę żadnej ze stron odmówić rozumu, bo kimże jestem ja sam?! Chcę uczciwie myśleć i pisać, oddając każdemu sprawiedliwość, tak jak sam jestem ją w stanie zrozumieć. Pokazuję swoje myślenie. Proces i owoce. Po owocach poznajemy? I po drzewie. Po przetworach też :-) Po zapisanych danych metodycznej mniej lub bardziej obserwacji (a jeśli do tego uczestniczącej!).

Staram się, przymuszam do większego wysiłku, by nikogo nie obrazić. Uczę się, uczę, widzę po sobie, choć pewnie dla innych zbyt wolno. Próbuję urazić jak najmniej. Zdać jednak (rzetelnie) sprawę z włodarstwa swego, tam gdzie sięga mój rozum, pamięć, tożsamość, (samo)świadomość i nic nie ukrywać z tego, co jest mi wiadomo. Fakty, fakty first. Także te wewnętrzne!! - co już dla niewielu jest oczywiste, niestety. Któż – prócz braci na wzgórzu w Burgundii – uwierzył w przejrzystość. (jest jeszcze jakiś projekt pod nazwą przejrzysta oświata, czy coś?).

Zobaczyłem czynnik wiary (komponent istotny) – nie tylko religijnej – w naszych polskich przekonaniach „na wszystko”, który wzbrania na tych polach porozumienia, współpracy, zgodnego, owocnego współ-życia? Ktoś nie dzielący wiary w sprawie smoleńskiej nie może pracować 'w Sieci.pl' i dziedzinach, które podlegają ludziom/władzy o tych przekonaniach. Nie da się nagiąć (zmusić) własnego rozumu, by tak myślał, mówił, pisał... Tu jest punkt graniczny, bariera realna, nie do przekroczenia. Organiczna. Materialno-psychologiczno... itd. Dwa plemiona Polaków żyją obok siebie. Przeplatają się. Mają swoje „barwy, sztandary...” plemienne. Kto nie podziela naszych/ich poglądów (wiar), jest inny. W pewnych sprawach, zakresach możemy współdziałać. W innych – najbardziej zasadniczych? - nie. Napisalibyśmy dwie konstytucje, a może i dwa credo. Czyż nie stajemy się „nie-swoi” nawet na gruncie kościoła (zbawienia?).

Po krótkim czasie od rozmowy w studio były telewizyjne wiadomości. W nich zwrócili uwagę na tzw. porozumienie prawicy. Tzw. piszę, nie by deprecjonować, ale po pierwsze: co to jest polska prawica, bo czy Korwin Mikke też?, jak również, co to jest polska lewica (moje stare ograniczone rozumienie klasycznych podziałów), po drugie niektórzy mówią „wchłonięcie”... itd. Z gruntu popieram porozumienia, współpracę i uważam za dobre, pożyteczne... i dla mnie/nas, bo strony muszą się słuchać, rozmawiać, docierać (szlifować). "Żelazo żelazem, człowiek człowiekiem się szlifuje" (Księga Przysłów).

Tzw. jednak, bo nie wierzę, że oni wierzą w siebie, a w tej „stronie/stronach” bez wiary się nie da. Choćby wiary smoleńskiej. Ale i wiary na wszystkich ważnych polach. Choćby ostatnie polskie spory o Chazana (o dziecko? o rodzinę dziecka? o prawo do podejmowania decyzji przez inną stronę niż „oni”...). O gender, o związki między osobowe, o kulturę, o media wrogie i nie-wrogie, czyli nie wiadomo o co... o 'NaTemat.pl', o 'wSieci.pl', o Gazetę Wyborczą, o TVN, Polsat, Idziemy, TVP 1,2, Info itd., o Niedzielę, Tygodnik Powszechny, Internet... a w nim o stronę „o głos dla ks. Lemańskiego”, o głos dla parafii, proboszcza, wierzących i niewierzących Polaków rozmawiających ze sobą tu i ówdzie we wspólnotach tzw. lokalnych, podstawowych (zamieszkania, życia, pracy)... dla szkół przyjaznych rodzinie z definicji (nie tylko w ustawie o systemie oświaty i osób ważnych, publicznych, państwowych, samorządowych, hierarchicznych...), nie tylko przyjaznych certyfikowanych dyplomem od starosty i biskupa... Galimatias – to mało powiedziane. Nie tylko w polityce. W sercach, w duszach, wierze i rozumie... to właśnie Polska 2014.
Patrząc na porozumienie prawicy, po prostu nie wierzę. Choć po Gowinie spodziewałem się dużo. Wiarę i rozum przecież ma... Tischnera?! Precyzyjniej, po sławnym i ważnym w polskich przemianach księdzu profesorze.

Na koniec – w tym ciągu – przeczytałem krótką wypowiedź Lecha Wałęsy. Przytoczę - "przecież PiS to lewica, a nie żadna prawica. Wystarczy przeczytać ich program. PiS z tymi ludźmi i wrogim nastawieniem do wszystkich szybko przegra wszystko, co uda się im wygrać. Kaczyński u władzy doprowadzi w Polsce do rewolucji. Jeśli PiS będzie rządzić, to dojdzie do fizycznych rozstrzygnięć". Jak to Wałęsa, krótko, węzłowato. No i trochę radykalnie. Jednym się podoba, drugim wręcz przeciwnie. Dla mnie Wałęsa to nadal i ciągle Wałęsa. Nie mam wiary w Wałęsę, tylko w rolę jaką odegrał. Osoba, jak to osoba, ma zalety i wady. Dla innych jednak to także, ze względu na wiarę, za mało powiedziane. Ponieważ stracili wiarę w Wałęsę, Wałęsa ma nie tylko być wzięty w nawias, ale wręcz wyklęty.

W świetle wyższych akapitów mego rozmyślania, łatwo zobaczyć podobieństwo w proroctwach (mus i głos wewnętrzny) moim i byłego/historycznego/honorowego Przewodniczącego Solidarności i byłego (w tym przypadku całkowicie) Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Bo dla mnie też łatwe jest do wyobrażenia sobie zwycięstwo wyborcze Jarosława Kaczyńskiego (PiS-u z włączonym Jarosławem Gowinem i Zbigniewem Ziobro). Ale jak mamy, jak ma większość PT Rodaków, żyć z jego przekonaniami o świecie, wolności, człowieku, Europie, Rosji, Niemcach, Kościele (w obszernym pakiecie spraw powiązanych) – tego nie daję rady sobie wyobrazić. On, oni w połączeniu z oczekiwaniami grup i środowisk ich popierających (np. KEP i Radio „M”) jest inną przebrzmiałą – mam nadzieję – epoką. Przyszłość jest – czy się podoba czy nie – w związku nierozłącznym wiary i rozumu. Sama wiara i sam rozum chyba już były.

Co mnie przymusiło dzisiaj rano? Ten sam głos (i mus). Mus utożsamiany z głosem? (które się zresztą linkują z innymi zdarzeniami, głosami, światłem, światełkami, plamkami...). Coś staje się tak ważne, że wypala małą plamkę w mózgu. Nie daje się zatrzeć, zagasić, odepchnąć. Połączenia neuronów, synapsy, neuroprzekaźniki... drapią, swędzą, bolą. Moja (samo)świadomość? Strumień świadomości? Mózg (mój?) musi połączyć wiele bodźców (muszę zobaczyć, usłyszeć, poczuć...) by zrozumieć! W każdej sprawie. Dlatego nie jestem decyzyjny, tylko wizyjny. Metafizyk realista :-)

Gdybym zapomniał, odepchnął je, ją, jego, to... biada mi. Dręczyłoby, że coś jest mi dane, ktoś dał, a ja zlekceważyłem, zaprzepaściłem. Że przepadło, a przecież zostało mi dane jako jednemu z homo sapiens, przedstawicielowi gatunku. Nikt nie ma prawa zawłaszczać, choć to, że dostajemy takie impulsy, rozumienie... jest powiązane z naszymi osobistymi osobami. Z naszą historią osobową (dzieje, czyny, wykształcenie, łaski...). Z niepowtarzalną, niemierzalną godnością, zdolnością do ponoszenia odpowiedzialności za decyzje, wybory, wolne czyny nasze (w tym myślenie, metody, sposoby i jego owoce). Ale przecież osoba jest zanurzona i złączona (z wyboru i z musu) w oceanie bytu wszelkiego. W dialogu powszechnym. W kulturze ponad-osobowej. W całokształcie sensu(ów). W metafizyce. W jedności tego Jednego Bytu dla człowieka wiary i rozumu.

Jest prawda. Prawda jest poznawalna, jest możliwa postawa miłości intelektualnej, zdolna poznać aspekty istotowe i konstytutywne rzeczywistości świata, człowieka i Boga (jeśli ktoś jest osobą wierzącą). Błogosławieni, którzy przyjmują, dzielą się, głoszą, publikują. Internet jest niesamowitym darem w służbie objawieniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz