Pokaż mi swoje myślenie! Wybór. Zestaw. Przegląd! Niezbyt duży rozrzut tematów, nieprawdaż!
-
Dzieci powyrastały. Cieszą! Niech ich Bóg prowadzi ♥
-
Wiem, przekonałem się naocznie i namacalnie, że chyba tylko
dziękczynienie wydobywa najwięcej prawdy z wszystkiego. Trudne
bywa, ale muszę powtórzyć sobie właśnie teraz w sytuacji, której
nigdy bym nie przypuścił do głowy (co muszę nazwać
sekciarstwem)! Dziękczynienie to – zwłaszcza w rodzinie, w
Kościele Domowym - jedyna poezja, personalizm, psychologia,
genealogia i metafizyka :-)
-
Reinterpretacja dziejów jakiej doświadczamy na własnej skórze i
terenie jest nie do zniesienia. Dla innych, a i owszem, jest częścią
ich planów kariery (samorządowej, politycznej...). Moja parafia,
chyba w zgodzie z planami diecezji abp. Hosera buduje z pomocą
donosów, anonimów i własnej teorii na Polskę XXI wieku. I co?
Zbudują coś trwałego na tym? Gdyby im się udało, to 30 lat
pracy, cudów itd. fiu przepadłoby z wiatrem. Ale w to nie uwierzę.
Próżna jest ich wiara i starania, ale ile zła przyniosą!
-
Dyskusja, która przewaliła się przez media i ambony kaznodziejów
nie ma się tylko do aborcji i świętych zasad KEP. To tyczy
dentysty, diabetologa... każdego. "Nie chciałbym chodzić do
lekarza, który nie informuje mnie o wszystkim, co dotyczy mojej
choroby. I manipuluje mną" - mówię z własnego doświadczenia.
Podobnie chyba co do prawa pracy. Przegrywałem i tam, jako kierownik
zakładu pracy. Co ma KEP do niego? To nie prawo kanoniczne. I każdy
może błądzić, popełnić błąd w interpretacjach, stosowaniu...
i to także nie jest materia do potępień na polu zbawienia.
-
Moje
zdanie o Solidarności dzisiaj jest takie - kruk krukowi oka nie
wykole, nie ma wśród liderów świętych, świętszych i całkiem
podłych, na ile znam. Etatyzm zaś obserwuję od bardzo dawna. Kto
wskoczy na związkowy stołem siedzi w zaparte. Przeskakują też na
parlamentarne. To nie są czasy idealistów. Nie można zaś było
nie być idealistą wtedy (albo zabijaką?). Ci co teraz rządzą
związkiem, zależą od rejonu i tego co się w nich dzieje, więc
Śląsk na czele... ale to zwykłe ludzkie mechanizmy. Nie idealizuję
Wałęsy, trwam jeno w ocenie tego w czym sam brałem jakiś mały
udział. I nie idealizuję obecnych, przeciwnie, ich małość
jeszcze bardziej skrzeczy. Prócz tego każdy ma jakieś zalety,
talenty, zadania... Jestem, staram się być, cholernym realistą :-)
-
Nasza radna/nauczycielka Krystyna
to też, niestety, druga strona księżyca. Niestety, bo dużo robi,
mogłaby wnieść dużo więcej, gdyby była szczera i nie aż tak
zakamuflowana/tajna. Wtedy przyłączyłbym się do gratulacji dla
niej i życzenia dobrych wyników wyborczych także ja. Ale jest
głównie dla swoich, którzy mają informację tylko od niej. Tyle o
niej wiesz, co zechce Ci powiedzieć. Bardzo przekonująco i z
wdziękiem. Innych zablokuje, wyrzuci. Spytaj ją PUBLICZNIE o
szkołę, o Rzeczpospolitą
Norwidowską,o DyrKa, o katechetę... Ze sprawy tła zdjęć lub
podobnych wątków zrobi prawdziwy dramat wyborczy. Sumienie (jej/ich
grupowe?) ani drgnie. Cel uświęci środki. Podpisać mogę "siewca
nienawiści, wywieziona na gnoju..." (epitety i podburzanie
innych przeciwko nam właśnie za prowadzenie przez nas blogów!!!). Z
nadzieją pozostaję i dziękuję (jawnie) Opatrzności za ostatnie
36/33/25 lat naszej gminy i Ojczyzny (Kościoła, Europy i świata
całego :-) ) ♥
-
Kiedy inni (nawet osoby tzw. publiczne: radni, nauczyciele...) udają
dialog, trzeba szukać sposobów, by minimalizować skutki ich
manipulacji :-( … I ja dziękuję radnej/nauczycielce Krystynie,
że zechciała opublikować komentarze żony. Dialog (nie)publiczny
przeciera sobie miejsce w naszej tzw. wspólnocie lokalnej. Na razie
okrężną drogą, bo radna/nauczycielka boi się dyskusji wprost,
jawnie, szczerze. Może kiedyś nastąpi normalność, że każdy
będzie mógł dyskutować, komentować wprost z imieniem, obliczem
bez "podpatrywań" u znajomych na Fb... i przyjaciół :-)
-
„STRATEGIA
OBECNOŚCI”
- Słusznie.
Trzeba przemyśleć swoje bycie w świecie. To pytanie "jak być
katolikiem" w 2014 postawił ks. prof. Andrzej
Draguła w
ostatnim felietonie w Więzi.
-
„Niewierzący
gromko domagają się dziś u nas, by katolicy szanowali ich system
wartości i pozwolili im żyć po swojemu.” Myślę, że i my
katolicy musimy zawalczyć o wolność do życia po swojemu? Że jest
coś takiego, jak niepisane prawo/obyczaj... jako rusztowanie życia
naszego codziennego w tzw. wspólnotach lokalnych, zwłaszcza
wiejskich? Braterstwo w kościele parafialno-dekanalno-diecezjalnym?
Żeby choć równouprawnione partnerstwo! Ten prąd myślenia będzie
się - według mnie – nasilał.... a propos II Kongresu pt. "Dla
społecznego panowania Chrystusa Króla" mam do powiedzenia
tylko tyle - „Na początek, niech zapanuje nad nami, w naszych
katolickich parafiach (społecznościach, mieszkańcach)! Na to mamy
duży wpływ i my. Nic o nas, bez nas :-) „ … Co świadczy o
niezwykłym umocowaniu i owocowaniu, naszej religijności w obyczaju
codziennym. Wpływa na kulture tak, jak byśmy sobie życzyli i nie
życzyli. Na mnie używa się "siewca nienawiści" (za dużo
piszę, za dużo mnie w Internecie, jak mówią) co tez bez
ewangelicznego kontekstu traci ostrze/toksynę [złorzeczenie].
-
„Chciałem studiować coś, co mnie pasjonuje. Obserwowałem
siebie, do czego mnie ciągnie, co mnie nakręca
i co jest moim żywiołem. Wiem, że „wiara bez
uczynków jest martwa”, więc zapisałem się na studia
i zdobywam wiedzę, która pozwoli mi działać i przeżywać
moją wiarę bardziej świadomie i odpowiedzialnie.) (studenci
zielonogórskiego instytutu św. Edyty Stein „U Draguły” okr. moje, jk.) -
Uważam, że tacy są przyszłością katolickiego społeczeństwa
(wspólnot), zwłaszcza Kościoła Domowego (l.mn.)! ♥
-
„Biskupi
mają trudność, nie wszyscy znają wewnątrzkościelne przepisy o
pedofilii...”. Taka
sobie wiadomość z Watykanu. Ale nie chodzi tylko o reagowanie w
sprawach pedofilii. Dla mnie kwestia jest tak szeroka, jak obecność
księży w naszych instytucjach np. szkołach, innych organizacjach,
do których maja wszelkie prawa, i do których ich gorąco
zapraszamy. Nasze dawne Gminne Spotkania Oświatowe 1990-94 mogą być
wzorem. Uczestniczyli w nich wszyscy nauczyciele szkół gminnych,
wójt, radni, wszyscy okoliczni księża (w tym dziekan,
proboszczowie). Czyli przykład jak samorząd gminny, kadra
pedagogiczna i tzw. kościół instytucjonalny - skoro są
katechetami i członkami Rad Pedagogicznych - mogą się poznawać,
integrować, dzielić doświadczeniami, pomysłami, dyskutować o
aktualnościach krajowych, światowych, spierać, świętować BN,
Wielkanoc... wypracowywać elementy polityki oświatowej. Chodzi mi o
styl, najzwyczajniejszy sposób uczestnictwa w życiu wspólnot, do
których zostali posłani. Niepotrzebne byłyby wtedy akcje "walka
o szkołę polską", "szkoła przyjazna rodzinie" itd.
Normalność ma wielką moc. Jest marnowanym potencjałem Kościoła,
narodu(?!), wspólnot lokalnych i większych. Kto ma pomysł na
normalność?!
-
„W
80 urodziny ks. Adama Bonieckiego... z modlitwą, wdzięcznością i
dobrymi myślami, wspominając zeszłoroczne spotkanie w Pałacu
Działyńskich w Poznaniu” (Ojciec Biskup, Dominikanin)... -
Parafianie! Obudźcie się! Pobożność bez myślenia często
przybliża się do zabobonu :-(
"...po kilkudziesięciu latach kapłaństwa został potraktowany jak sztubak? Jest jednak i taka możliwość, że Boniecki traktowany jest jako symbol formacji, która chce pozostać w Kościele, a zarazem nie chce rezygnować z prawa do dyskusji o jego kształcie. Jako człowiek odważny marianin mówi to, czego parafianie na głos nie powiedzą."
"...po kilkudziesięciu latach kapłaństwa został potraktowany jak sztubak? Jest jednak i taka możliwość, że Boniecki traktowany jest jako symbol formacji, która chce pozostać w Kościele, a zarazem nie chce rezygnować z prawa do dyskusji o jego kształcie. Jako człowiek odważny marianin mówi to, czego parafianie na głos nie powiedzą."
-
Im dalej od JPII tym cięższe czasy dla tych, którzy mają odwagę
myśleć i mieć swoje zdanie w polskim kościele :-(
-
Co do wypowiedzi G.Brauna na KUL nie zmieniam zdania, bełkotliwa.
Nie czuję się oszukany przez abp. J. Życińskiego i ks. Adama
Bonieckiego. Ten drugi link jest poważniejszy w mowie. Dlaczego nie
czuję się oszukany ani Bolkiem, ani Filozofem.... i wieloma innymi
pseudonimami? Nie wiem, co pod tym, pod nimi się kryje. Spotykałem
na drodze życia-prawdy-drogi wielu ludzi osobiście, w ich
publikacjach naukowych, wypowiedziach medialnych, w tym
kościelnych... J.Życińskiego jako filozofa przyrody, którą
studiowałem. Adama Bonieckiego jako red. Osservatore Romano, do
którego ściągnął go JPII. Udostępniał nam w Polsce całe
nauczanie Papieża! Czytałem każdy numer od deski do deski. Dzisiaj
badania niektórych historyków dotyczą/koncentrują się na innych
sprawach. Każda rzetelna praca badawcza się obroni. Tak samo
ludzkie życie. Nikt nie zrozumie siebie bez Chrystusa... mawiał św.
JPII. I tyle. Spoko. Rewelacje wycinkowe nie zmienią mojego życia,
moich lubianych autorów itd.itd. Żyłem w tamtych czasach, byłem
ich częścią, dorastałem, studiowałem... byłem namawiany na
współpracę z SB, odmawiano mi paszportu, przesłuchiwano,
próbowana straszyć... Spoko... Świętując
80-tkę szczęśliwego kapłana, kapłaństwa... narodu, który
widział cuda i żyje wolnością łatwiej uchwycić dziwny(?)
normalny(?) mechanizm podziału Polski (pa równo
państwowo-kościelnie?). Bo to/ci, którzy mnie/nam kojarzą się
dobrze, z tamtą walką, im zupełnie przeciwnie z TW. Bolek,
Filozof... to nie są różne odsłony tej samej sceny. To może być
scena ta sama, bohaterowie, ogniwa, poziomy, tajemnice... Nikt nie
zna człowieka bez Chrystusa (JPII)... Obu lubiłem i lubię. Ks.
Boniecki był mi guru pracując w Osservatore Romano i pozostał (nie
zmieniam, nie wyrzekam się przyjaciół). Ks. prof. później biskup
imiennik Życiński bo myślący, znający i publikujący z zakresu
filozofii przyrody itd. Podpisano /wdzięczny uczeń/ :-)
-
W notatce „Stoły i ławy wspólnoty lokalnej” wpisałem post
scriptum
- „Mogę
odwołać się do Gminnych Spotkań Oświatowych i niezliczonych
Spotkań Domowych (w naszym ponadpokoleniowym Kościele Domowym i
wokół niego). Są ławy, stoły, kapliczki, kaplice i kościoły we
wspólnotach lokalnych. Marnujemy potencjały! To grzech! który
spadnie na głowy mających władzę, pozycję, role, posługi.
Wszyscy płacimy cenę za ich zaniedbania. Spróbowałem kiedyś
założyć stronę o wspólnocie samorządowej. Tutaj są jej pierwociny :-) To samo prawie w komentarzu - „Tak
było. Gminne Spotkania Oświatowe, Spotkania Trzech Króli,
Spotkania Domowe: religijne (nawet liturgie), towarzyskie, naturalne
włączanie w nie lekarzy... Może ktoś podejmie kiedyś ten wzór
na tzw. wspólnotę lokalną. Dzisiaj Grażyna obrabia dwa pola:
szkoła i stowarzyszenie im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Prawda
się nie ukrywa. Ci drudzy też mają wielkie możliwości. Otwartość
nie ma konkurencji. Hodowle wsobne są szkodliwe :-) 2x BO ZBYT JEST WAŻNE!
-
Chwała
żyjącym jeszcze powstańcom 1944. Dlaczego nam nie chwała
solidarnościowcom 1980/81? Dlaczego tamtych powstańców nie wolno
już nazywać zaplutymi... a mnie wolno, w mojej gminie nazywać
siewcą nienawiści, zdrajcą dzieci komunijnych i rocznicowych itp.
Dlaczego można nawoływać, by moją żonę DyrKa Dumnej Szkoły
Rzeczpospolitej Norwidowskiej wywieźć na taczce gnoju...? Dlaczego
liderka o takich poglądach jest równocześnie duchowym
przewodnikiem w parafii? A to Polska właśnie 2014 i Kościół w
Polsce. Na
marginesie programów, filmów rocznicowych. Ta prawda nie mija we
mnie. Pewnie z nią umrę. Wielka była we mnie, w nas wiara, rozumu,
ideały – Solidarność 1980/81!.. Kiedy to zrozumiecie o! Wy, nasi
nieprzyjaciele! Nawet sutanny Wam nie podpowiedzą, nie podpowiadają,
że tutaj w Strachówce, w naszych dziejach, w Rzeczpospolitej
Norwidowskiej macie/mamy do czynienia z tym, co takie proste! Że "U
początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś
wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą,
która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące
ukierunkowanie. (...) Ponieważ Bóg pierwszy nas umiłował, miłość
nie jest już tylko ‘przykazaniem’, ale odpowiedzią na dar
miłości, z jaką Bóg do nas przychodzi” (Benedykt XVI, "Deus
caritas est"). PRZYSZEDŁ W TYM NIEZWYKŁYM CZASIE DLA POLSKI,
KOŚCIOŁĄ, EUROPY I ŚWIATA CAŁEGO! O nierozumni! Jak długo
(ś)cierpieć jeszcze Was mamy :-)
-
„Rolnik, co nosa nigdy może nie wychylił poza własną wieś i
pole. Kupiec, obieżyświat, którego nie łatwo było czymś nowym
zachwycić. A jednak z niewytłumaczalną pasją poświęcają
wszystko i ryzykują dla ukrytego skarbu i drogocennej perły. Pasja
niesłychana. I niemożliwa, bez miłości Chrystusa, który
pasjonuje się biedą człowieka. Dla niej, dla nędznej kondycji i
losu człowieka, by nas wykupić na całą wieczność, On sam
ogołocił siebie. Bóg, pasjonat człowieka – Christos
philantropos.”
(z konta ojca Biskupa, OP) … "W duszpasterstwie wszystko
zaczyna się od rozumienia człowieka. Łaska musi być nabudowana na
naturze" (ks. J.Tischner). Ba, gdybyż tak było w Polsce
2014!... "... podziały są także w Kościele, wśród
wierzących... [jednak] świętowaliśmy 25-lecie odzyskania wolności
i suwerenności Polski. Ważną rolę w polskich przemianach odegrał
Jan Paweł II. - Świętując srebrny jubileusz naszej wolności,
pamiętajmy o tych, którym życie nie szczędzi i dziś cierpień,
ubóstwa, bezrobocia." (biskupi w Krakowie) - dopisuję
'marginalizowania
w swoich tzw. wspólnotach lokalnych; gminach, parafiach... także ze
względu na inne poglądy na najnowszą historię Polski!!
Niestety. Słowa przeprosin w Krakowie nie wystarczą, niczego nie
naprawiają z tego, czego doświadczamy tutaj w Strachówce!
-
W świecie jest więcej dobra. Ale są też bardzo różne rzeczy
(także światopoglądowe). Nie możemy się ich bać, panikować i
chować pod dywan przez kościelne zakazy, nakazy i pisemne
deklaracje. Jedyną obroną przed głupotą i zabobonem jest rozum.
Nie ma wiary bez myślenia. Nie tylko na poziomie szkoły, szkolnej
katechezy, ale także parafii i katechezy parafialnej. Nie musimy się
lękać nad miarę, Non
abbiate paura!
Internet jest/może być bardziej wspólną płaszczyzną wymiany
myśli i budowania wspólnot. Kiepsko jeszcze jest z tym.
A prof. Wiktor Osiatyński posuwa się aż do stwierdzenia, żeby wycofać się z konkordatu.W takiej perspektywie jeszcze nikt się nie odważył...
Przynajmniej ja nie czytałem. Coś jest na rzeczy. Non
abbiate paura! Nie
jestem przekonany, że dochodzi do klerykalizacji. Ale styk państwa
i Kościoła w Polsce(!) uważam za pole do stałego subtelnego
rozminowywania bez lęków z obu stron. Najlepiej od dołu
samorządowego, postępującego, wprost proporcjonalne do
częstotliwości kontaktów i występowania tematów zapalnych.
Aggiornamento
nieustanne!
-
Tak pisał ks. Józef Tishner (i Jarosław Gowin o Tischnerze) - „Ks.
prof. J.Tischner do Komisji KEP ds Duszpasterstwa "A to
powiedział Komisji KEP ds Duszpasterstwa - "Walcząc z
totalitaryzmem o własną wolność, o prawa człowieka i narodową
suwerenność, Kościół nie zauważył, że bakcyl totalitaryzmu
przeniknął do jego wnętrza. Piętno, jakie komunizm odcisnął na
duszach katolików, objawia się niezdolnością do poświęceń,
dwulicowością i chorobliwą podejrzliwością. Produktem komunizmu
jest "człowiek zewnętrzny", zdeterminowany przez doczesne
potrzeby, wydrążony duchowo, gotowy iść za podszeptem Wielkiego
Inkwizytora, by zrzec się wolności i samoistności, przekazując
odpowiedzialność za swoje życie instytucji. "Człowiek
zewnętrzny", ta polska odmiana homo sovieticus, w swej ucieczce
od wolności szuka często schronienia wewnątrz struktur
kościelnych. Dotyczy to nie tylko laikatu, ale i duchownych. "Już
dziś rysuje się niebezpieczeństwo rozziewu między poziomem
deklaracji a poziomem praktyki. Zarazy systemu totalitarnego
przenikają do kancelarii parafialnych, do sal katechetycznych, na
ambony, a nawet do konfesjonałów. Nieufność, podejrzliwość i
pogarda wystawiają wiernych na ciężkie próby cierpliwości.
Biurokracja kościelna zaczyna konkurować z państwową. Doprawdy
nie spotkałem w życiu człowieka, który stałby się ateistą po
przeczytaniu Feuerbacha, ale spotykam coraz częściej takich, którzy
odchodzą od Kościoła po spotkaniu z własnym
proboszczem".
Odzyskanie wolności przez Polskę i Kościół pozwoliło w pełnym świetle ujrzeć balast narzucony polskiemu chrześcijaństwu przez totalitaryzm. "Hermeneutyka podejrzeń", resentyment, neomanichejskie wietrzenie zewsząd zdrady i wszechobecności grzechu obróciło się przeciwko niedawnym sprzymierzeńcom Kościoła - laickiej inteligencji, która w czasach komunizmu znalazła w nim azyl - oraz przeciwko "niepokornym" katolikom. Upragniona wolność przyjęta została przez znaczną część ludzi Kościoła jako "dar nieszczęsny": "Gdy mówimy o niebezpieczeństwach konsumpcjonizmu, obwiniamy wolność. Gdy wskazujemy na aborcję, obwiniamy wolność. Gdy szukamy źródeł pornografii, podejrzewamy wolność. (...) Powoli, niepostrzeżenie wina wolności staje się większa niż wina komunizmu". Lęk przed wolnością, niczym pasożyt niszczący duchową tkankę polskiego katolicyzmu, wpycha go w potrzask "religii politycznej", która chrześcijańskie ideały moralne gotowa jest narzucać przy pomocy instrumentów prawno-państwowych. Efektem "religii politycznej" okaże się jednak nie chrystianizacja polityki, ale upolitycznienie chrześcijaństwa, sprowadzenie go do rzędu ideologii, takich jak socjalizm czy liberalizm. Skutkiem ubocznym politycznego zaangażowania się instytucji kościelnej musiała zaś stać się erupcja antyklerykalizmu."
Odzyskanie wolności przez Polskę i Kościół pozwoliło w pełnym świetle ujrzeć balast narzucony polskiemu chrześcijaństwu przez totalitaryzm. "Hermeneutyka podejrzeń", resentyment, neomanichejskie wietrzenie zewsząd zdrady i wszechobecności grzechu obróciło się przeciwko niedawnym sprzymierzeńcom Kościoła - laickiej inteligencji, która w czasach komunizmu znalazła w nim azyl - oraz przeciwko "niepokornym" katolikom. Upragniona wolność przyjęta została przez znaczną część ludzi Kościoła jako "dar nieszczęsny": "Gdy mówimy o niebezpieczeństwach konsumpcjonizmu, obwiniamy wolność. Gdy wskazujemy na aborcję, obwiniamy wolność. Gdy szukamy źródeł pornografii, podejrzewamy wolność. (...) Powoli, niepostrzeżenie wina wolności staje się większa niż wina komunizmu". Lęk przed wolnością, niczym pasożyt niszczący duchową tkankę polskiego katolicyzmu, wpycha go w potrzask "religii politycznej", która chrześcijańskie ideały moralne gotowa jest narzucać przy pomocy instrumentów prawno-państwowych. Efektem "religii politycznej" okaże się jednak nie chrystianizacja polityki, ale upolitycznienie chrześcijaństwa, sprowadzenie go do rzędu ideologii, takich jak socjalizm czy liberalizm. Skutkiem ubocznym politycznego zaangażowania się instytucji kościelnej musiała zaś stać się erupcja antyklerykalizmu."
- „Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę”... Kto doświadczył dotknięcia Duchem Świętym, ten traktuje Boga jako największy skarb, którego szukał całe życie. WSZYSTKO jest gotowy oddać by utrzymać ten Skarb.... Ceną "posiadania" Jezusa jest oddanie swego "ja" Bogu i ludziom.” (z konta ks. Tomasz Ludwicki SChr)... „Dziś kolejne słowo o Królestwie Bożym. Tym razem przyrównane do ziarnka gorczycy czy do zaczynu. Chodzę cały dzień z tym słowem. Bo to jakiś nowy wymiar Królestwa Bożego. Wczoraj było skarbem i perłą, a dzisiaj czymś co daje wzrost, przemienia. Na wieczornej Mszy św kiedy słuchałem je ponowne przyszła refleksja, że przecież ziarnko gorczycy potrzebuje gleby do wzrostu, a zaczyn dobrej mąki na chleb. To ja jestem tą glebą, tą mąką, a więc Królestwo Boże może zacząć się już we mnie. Powiedział przecież Jezus w innym miejscu: "Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest" Niepojęta to tajemnica bo łączy wymiar bycia osobowego z Jezusem w Jego Królestwie gdy przyjdzie czas, z pewnym wymiarem duchowym, jakiejś takiej relacji z Nim, a tym samym z drugim człowiekiem już tutaj na ziemi. I można by powiedzieć, że ten ziemski wymiar jest takim pomostem do Królestwa Niebieskiego” (z konta Jurka Storczyka). Też tak uważam, choć z Jurkiem wadzimy się prawie o wszystko na tym świecie. Więc jaką pobożną (lub pobożnościową) sektę chce wśród nas zaprowadzić/zapuścić nasz proboszcz Mieczysław, odmieniającą znaczenie całej 30 letniej historii, która jest jak ziarno jedno jedyne i skarb w roli? A on w dwa lata chciałby wszystko odwrócić ogonem! I inną ustalić podstawę naszego życia wspólnego, oczywiście mianując też nowych – przeciwnych nam we wszystkim – liderów. Bóg Prawdy Drogi i Życia na to nie pozwoli!
-
Mam wrażenie, że jest moja „sprawa katechety z RzN” w diecezji,
jak była „sprawa ks. Wojciecha Lemańskiego”, z wszelkimi
zastrzeżeniami, analogicznie i proporcjonalnie. Konspektów do
lekcji religii nie brakuje w Internecie. Bo jest wielu studentek i
studentów, zaliczają, a potem z dyplomami stają się nauczycielami
stażystami katechetycznymi. Ja mam za sobą 33 lata zrealizowanego
powołania, w innych czasach (wojennych), do innych zadań
(ewangelizacyjnych)... Mając pomoce wszelakie wystarczy dzisiaj je
zrealizować i temat wpisać do dziennika. A i tak po 20/30 latach
przyjdzie nowy proboszcz, z nowego rozdania? pokolenia? i Was
wypędzi. A w tzw. wspólnocie lokalnej może przyjdzie
lider/liderka, który/która dla własnej kariery rzuci na Was epitet
"siewcy nienawiści", "zdrajcy dzieci
komunijnych/rocznicowych"... Bo to Polska właśnie 2014 i nasz
kościół. Jeśli katechetka/katecheta nie będą normalnym ogniwem
i kamieniem prawie węgielnym wspólnoty parafialnej, nauczającej...
I tak mi minęło 33 lata, aż nadeszła burza i zmiotła. Bez słowa
błogosławieństwa na dalszą drogę do mety. Nie piszę na kogoś.
Piszę na świadectwo, bo nie sposób żyć na próżno i uczyć
miłości do Boga, Kościoła-wspólnoty i spraw ostatecznych. Piszę,
bo jeszcze żyję z tą raną, która boli, piecze, krwawi...
Człowiek jest drogą Kościoła, ale to nie dotarło jeszcze do
mojego/naszych proboszczów, którzy chcą być alfą i omegą
wszystkiego, co kościół ich parafialny stanowi :-(
-
Boże! A normalność w Watykanie chodzi w czarnych ortopedycznych
butach! Czemu normalność tak łatwo zatrzymuje się na granicach
niższych jednostek podziału administracyjnego Kościoła? Na
zakazach, nakazach, niechęciach (personalnych?), ograniczeniach
intelektualnych(?), wiary i rozumu? Papież
do zielonoświątkowców: proszę was o przebaczenie deon.pl
-
„U jednego ze znajomych [jest] post o papieżu Franciszku. I komentarz
jakiegoś "katolika": "Cóż, a propos tego aktora, to
w zasadzie czekam na tylko jeden serial, dziewięcio-odcinkowy pt.
'Novemdiales'". Wikipedia wyjaśnia: "Novemdiales (łac.
dziewięć dni) – okres żałoby po śmierci papieża, trwający od
jego pogrzebu do rozpoczęcia konklawe". Przerażające, by
umieć tak publicznie życzyć śmierci komukolwiek, a cóż dopiero
papieżowi, któremu należy się - jeśli już nawet nie religijne
cześć i posłuszeństwo - to po prostu przyzwoite życzenie zdrowia
i życia - jak każdemu. Przykro też, że żadnej reakcji
właściciela profilu nie zauważyłem.” (z konta ks. prof.
Andrzeja Draguły)
Są
i tacy „katolicy”. Oni nie posługują się papieżem. Może za
to składają zamaszyste podpisy pod deklaracjami wiary (moje, jk).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz