wtorek, 29 lipca 2014

Z paru dni na Fb :-)



Pokaż mi swoje myślenie! Wybór. Zestaw. Przegląd! Niezbyt duży rozrzut tematów, nieprawdaż!

- Dzieci powyrastały. Cieszą! Niech ich Bóg prowadzi ♥

- Wiem, przekonałem się naocznie i namacalnie, że chyba tylko dziękczynienie wydobywa najwięcej prawdy z wszystkiego. Trudne bywa, ale muszę powtórzyć sobie właśnie teraz w sytuacji, której nigdy bym nie przypuścił do głowy (co muszę nazwać sekciarstwem)! Dziękczynienie to – zwłaszcza w rodzinie, w Kościele Domowym - jedyna poezja, personalizm, psychologia, genealogia i metafizyka :-)

- Reinterpretacja dziejów jakiej doświadczamy na własnej skórze i terenie jest nie do zniesienia. Dla innych, a i owszem, jest częścią ich planów kariery (samorządowej, politycznej...). Moja parafia, chyba w zgodzie z planami diecezji abp. Hosera buduje z pomocą donosów, anonimów i własnej teorii na Polskę XXI wieku. I co? Zbudują coś trwałego na tym? Gdyby im się udało, to 30 lat pracy, cudów itd. fiu przepadłoby z wiatrem. Ale w to nie uwierzę. Próżna jest ich wiara i starania, ale ile zła przyniosą!

- Dyskusja, która przewaliła się przez media i ambony kaznodziejów nie ma się tylko do aborcji i świętych zasad KEP. To tyczy dentysty, diabetologa... każdego. "Nie chciałbym chodzić do lekarza, który nie informuje mnie o wszystkim, co dotyczy mojej choroby. I manipuluje mną" - mówię z własnego doświadczenia. Podobnie chyba co do prawa pracy. Przegrywałem i tam, jako kierownik zakładu pracy. Co ma KEP do niego? To nie prawo kanoniczne. I każdy może błądzić, popełnić błąd w interpretacjach, stosowaniu... i to także nie jest materia do potępień na polu zbawienia.

- Moje zdanie o Solidarności dzisiaj jest takie - kruk krukowi oka nie wykole, nie ma wśród liderów świętych, świętszych i całkiem podłych, na ile znam. Etatyzm zaś obserwuję od bardzo dawna. Kto wskoczy na związkowy stołem siedzi w zaparte. Przeskakują też na parlamentarne. To nie są czasy idealistów. Nie można zaś było nie być idealistą wtedy (albo zabijaką?). Ci co teraz rządzą związkiem, zależą od rejonu i tego co się w nich dzieje, więc Śląsk na czele... ale to zwykłe ludzkie mechanizmy. Nie idealizuję Wałęsy, trwam jeno w ocenie tego w czym sam brałem jakiś mały udział. I nie idealizuję obecnych, przeciwnie, ich małość jeszcze bardziej skrzeczy. Prócz tego każdy ma jakieś zalety, talenty, zadania... Jestem, staram się być, cholernym realistą :-)

- Nasza radna/nauczycielka Krystyna to też, niestety, druga strona księżyca. Niestety, bo dużo robi, mogłaby wnieść dużo więcej, gdyby była szczera i nie aż tak zakamuflowana/tajna. Wtedy przyłączyłbym się do gratulacji dla niej i życzenia dobrych wyników wyborczych także ja. Ale jest głównie dla swoich, którzy mają informację tylko od niej. Tyle o niej wiesz, co zechce Ci powiedzieć. Bardzo przekonująco i z wdziękiem. Innych zablokuje, wyrzuci. Spytaj ją PUBLICZNIE o szkołę, o Rzeczpospolitą Norwidowską,o DyrKa, o katechetę... Ze sprawy tła zdjęć lub podobnych wątków zrobi prawdziwy dramat wyborczy. Sumienie (jej/ich grupowe?) ani drgnie. Cel uświęci środki. Podpisać mogę "siewca nienawiści, wywieziona na gnoju..." (epitety i podburzanie innych przeciwko nam właśnie za prowadzenie przez nas blogów!!!). Z nadzieją pozostaję i dziękuję (jawnie) Opatrzności za ostatnie 36/33/25 lat naszej gminy i Ojczyzny (Kościoła, Europy i świata całego :-) ) ♥

- Kiedy inni (nawet osoby tzw. publiczne: radni, nauczyciele...) udają dialog, trzeba szukać sposobów, by minimalizować skutki ich manipulacji :-( … I ja dziękuję radnej/nauczycielce Krystynie, że zechciała opublikować komentarze żony. Dialog (nie)publiczny przeciera sobie miejsce w naszej tzw. wspólnocie lokalnej. Na razie okrężną drogą, bo radna/nauczycielka boi się dyskusji wprost, jawnie, szczerze. Może kiedyś nastąpi normalność, że każdy będzie mógł dyskutować, komentować wprost z imieniem, obliczem bez "podpatrywań" u znajomych na Fb... i przyjaciół :-)

- STRATEGIA OBECNOŚCI” - Słusznie. Trzeba przemyśleć swoje bycie w świecie. To pytanie "jak być katolikiem" w 2014 postawił ks. prof. Andrzej Draguła w ostatnim felietonie w Więzi.

- „Niewierzący gromko domagają się dziś u nas, by katolicy szanowali ich system wartości i pozwolili im żyć po swojemu.” Myślę, że i my katolicy musimy zawalczyć o wolność do życia po swojemu? Że jest coś takiego, jak niepisane prawo/obyczaj... jako rusztowanie życia naszego codziennego w tzw. wspólnotach lokalnych, zwłaszcza wiejskich? Braterstwo w kościele parafialno-dekanalno-diecezjalnym? Żeby choć równouprawnione partnerstwo! Ten prąd myślenia będzie się - według mnie – nasilał.... a propos II Kongresu pt. "Dla społecznego panowania Chrystusa Króla" mam do powiedzenia tylko tyle - „Na początek, niech zapanuje nad nami, w naszych katolickich parafiach (społecznościach, mieszkańcach)! Na to mamy duży wpływ i my. Nic o nas, bez nas :-) „ … Co świadczy o niezwykłym umocowaniu i owocowaniu, naszej religijności w obyczaju codziennym. Wpływa na kulture tak, jak byśmy sobie życzyli i nie życzyli. Na mnie używa się "siewca nienawiści" (za dużo piszę, za dużo mnie w Internecie, jak mówią) co tez bez ewangelicznego kontekstu traci ostrze/toksynę [złorzeczenie].

- „Chciałem studiować coś, co mnie pasjonuje. Obserwowałem siebie, do czego mnie ciągnie, co mnie nakręca i co jest moim żywiołem. Wiem, że „wiara bez uczynków jest martwa”, więc zapisałem się na studia i zdobywam wiedzę, która pozwoli mi działać i przeżywać moją wiarę bardziej świadomie i odpowiedzialnie.) (studenci zielonogórskiego instytutu św. Edyty Stein „U Draguły” okr. moje, jk.) - Uważam, że tacy są przyszłością katolickiego społeczeństwa (wspólnot), zwłaszcza Kościoła Domowego (l.mn.)! ♥

- „Biskupi mają trudność, nie wszyscy znają wewnątrzkościelne przepisy o pedofilii...”. Taka sobie wiadomość z Watykanu. Ale nie chodzi tylko o reagowanie w sprawach pedofilii. Dla mnie kwestia jest tak szeroka, jak obecność księży w naszych instytucjach np. szkołach, innych organizacjach, do których maja wszelkie prawa, i do których ich gorąco zapraszamy. Nasze dawne Gminne Spotkania Oświatowe 1990-94 mogą być wzorem. Uczestniczyli w nich wszyscy nauczyciele szkół gminnych, wójt, radni, wszyscy okoliczni księża (w tym dziekan, proboszczowie). Czyli przykład jak samorząd gminny, kadra pedagogiczna i tzw. kościół instytucjonalny - skoro są katechetami i członkami Rad Pedagogicznych - mogą się poznawać, integrować, dzielić doświadczeniami, pomysłami, dyskutować o aktualnościach krajowych, światowych, spierać, świętować BN, Wielkanoc... wypracowywać elementy polityki oświatowej. Chodzi mi o styl, najzwyczajniejszy sposób uczestnictwa w życiu wspólnot, do których zostali posłani. Niepotrzebne byłyby wtedy akcje "walka o szkołę polską", "szkoła przyjazna rodzinie" itd. Normalność ma wielką moc. Jest marnowanym potencjałem Kościoła, narodu(?!), wspólnot lokalnych i większych. Kto ma pomysł na normalność?!

- „W 80 urodziny ks. Adama Bonieckiego... z modlitwą, wdzięcznością i dobrymi myślami, wspominając zeszłoroczne spotkanie w Pałacu Działyńskich w Poznaniu” (Ojciec Biskup, Dominikanin)... - Parafianie! Obudźcie się! Pobożność bez myślenia często przybliża się do zabobonu :-(
"...po kilkudziesięciu latach kapłaństwa został potraktowany jak sztubak? Jest jednak i taka możliwość, że Boniecki traktowany jest jako symbol formacji, która chce pozostać w Kościele, a zarazem nie chce rezygnować z prawa do dyskusji o jego kształcie. Jako człowiek odważny marianin mówi to, czego parafianie na głos nie powiedzą."

- Im dalej od JPII tym cięższe czasy dla tych, którzy mają odwagę myśleć i mieć swoje zdanie w polskim kościele :-(

- Co do wypowiedzi G.Brauna na KUL nie zmieniam zdania, bełkotliwa. Nie czuję się oszukany przez abp. J. Życińskiego i ks. Adama Bonieckiego. Ten drugi link jest poważniejszy w mowie. Dlaczego nie czuję się oszukany ani Bolkiem, ani Filozofem.... i wieloma innymi pseudonimami? Nie wiem, co pod tym, pod nimi się kryje. Spotykałem na drodze życia-prawdy-drogi wielu ludzi osobiście, w ich publikacjach naukowych, wypowiedziach medialnych, w tym kościelnych... J.Życińskiego jako filozofa przyrody, którą studiowałem. Adama Bonieckiego jako red. Osservatore Romano, do którego ściągnął go JPII. Udostępniał nam w Polsce całe nauczanie Papieża! Czytałem każdy numer od deski do deski. Dzisiaj badania niektórych historyków dotyczą/koncentrują się na innych sprawach. Każda rzetelna praca badawcza się obroni. Tak samo ludzkie życie. Nikt nie zrozumie siebie bez Chrystusa... mawiał św. JPII. I tyle. Spoko. Rewelacje wycinkowe nie zmienią mojego życia, moich lubianych autorów itd.itd. Żyłem w tamtych czasach, byłem ich częścią, dorastałem, studiowałem... byłem namawiany na współpracę z SB, odmawiano mi paszportu, przesłuchiwano, próbowana straszyć... Spoko... Świętując 80-tkę szczęśliwego kapłana, kapłaństwa... narodu, który widział cuda i żyje wolnością łatwiej uchwycić dziwny(?) normalny(?) mechanizm podziału Polski (pa równo państwowo-kościelnie?). Bo to/ci, którzy mnie/nam kojarzą się dobrze, z tamtą walką, im zupełnie przeciwnie z TW. Bolek, Filozof... to nie są różne odsłony tej samej sceny. To może być scena ta sama, bohaterowie, ogniwa, poziomy, tajemnice... Nikt nie zna człowieka bez Chrystusa (JPII)... Obu lubiłem i lubię. Ks. Boniecki był mi guru pracując w Osservatore Romano i pozostał (nie zmieniam, nie wyrzekam się przyjaciół). Ks. prof. później biskup imiennik Życiński bo myślący, znający i publikujący z zakresu filozofii przyrody itd. Podpisano /wdzięczny uczeń/ :-)

- W notatce „Stoły i ławy wspólnoty lokalnej” wpisałem post scriptum - „Mogę odwołać się do Gminnych Spotkań Oświatowych i niezliczonych Spotkań Domowych (w naszym ponadpokoleniowym Kościele Domowym i wokół niego). Są ławy, stoły, kapliczki, kaplice i kościoły we wspólnotach lokalnych. Marnujemy potencjały! To grzech! który spadnie na głowy mających władzę, pozycję, role, posługi. Wszyscy płacimy cenę za ich zaniedbania. Spróbowałem kiedyś założyć stronę o wspólnocie samorządowej. Tutaj są jej pierwociny :-)  To samo prawie w komentarzu - „Tak było. Gminne Spotkania Oświatowe, Spotkania Trzech Króli, Spotkania Domowe: religijne (nawet liturgie), towarzyskie, naturalne włączanie w nie lekarzy... Może ktoś podejmie kiedyś ten wzór na tzw. wspólnotę lokalną. Dzisiaj Grażyna obrabia dwa pola: szkoła i stowarzyszenie im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Prawda się nie ukrywa. Ci drudzy też mają wielkie możliwości. Otwartość nie ma konkurencji. Hodowle wsobne są szkodliwe :-) 2x BO ZBYT JEST WAŻNE!

- Chwała żyjącym jeszcze powstańcom 1944. Dlaczego nam nie chwała solidarnościowcom 1980/81? Dlaczego tamtych powstańców nie wolno już nazywać zaplutymi... a mnie wolno, w mojej gminie nazywać siewcą nienawiści, zdrajcą dzieci komunijnych i rocznicowych itp. Dlaczego można nawoływać, by moją żonę DyrKa Dumnej Szkoły Rzeczpospolitej Norwidowskiej wywieźć na taczce gnoju...? Dlaczego liderka o takich poglądach jest równocześnie duchowym przewodnikiem w parafii? A to Polska właśnie 2014 i Kościół w Polsce. Na marginesie programów, filmów rocznicowych. Ta prawda nie mija we mnie. Pewnie z nią umrę. Wielka była we mnie, w nas wiara, rozumu, ideały – Solidarność 1980/81!.. Kiedy to zrozumiecie o! Wy, nasi nieprzyjaciele! Nawet sutanny Wam nie podpowiedzą, nie podpowiadają, że tutaj w Strachówce, w naszych dziejach, w Rzeczpospolitej Norwidowskiej macie/mamy do czynienia z tym, co takie proste! Że "U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie. (...) Ponieważ Bóg pierwszy nas umiłował, miłość nie jest już tylko ‘przykazaniem’, ale odpowiedzią na dar miłości, z jaką Bóg do nas przychodzi” (Benedykt XVI, "Deus caritas est"). PRZYSZEDŁ W TYM NIEZWYKŁYM CZASIE DLA POLSKI, KOŚCIOŁĄ, EUROPY I ŚWIATA CAŁEGO! O nierozumni! Jak długo (ś)cierpieć jeszcze Was mamy :-)

- „Rolnik, co nosa nigdy może nie wychylił poza własną wieś i pole. Kupiec, obieżyświat, którego nie łatwo było czymś nowym zachwycić. A jednak z niewytłumaczalną pasją poświęcają wszystko i ryzykują dla ukrytego skarbu i drogocennej perły. Pasja niesłychana. I niemożliwa, bez miłości Chrystusa, który pasjonuje się biedą człowieka. Dla niej, dla nędznej kondycji i losu człowieka, by nas wykupić na całą wieczność, On sam ogołocił siebie. Bóg, pasjonat człowieka – Christos philantropos.” (z konta ojca Biskupa, OP) … "W duszpasterstwie wszystko zaczyna się od rozumienia człowieka. Łaska musi być nabudowana na naturze" (ks. J.Tischner). Ba, gdybyż tak było w Polsce 2014!... "... podziały są także w Kościele, wśród wierzących... [jednak] świętowaliśmy 25-lecie odzyskania wolności i suwerenności Polski. Ważną rolę w polskich przemianach odegrał Jan Paweł II. - Świętując srebrny jubileusz naszej wolności, pamiętajmy o tych, którym życie nie szczędzi i dziś cierpień, ubóstwa, bezrobocia." (biskupi w Krakowie) - dopisuję 'marginalizowania w swoich tzw. wspólnotach lokalnych; gminach, parafiach... także ze względu na inne poglądy na najnowszą historię Polski!! Niestety. Słowa przeprosin w Krakowie nie wystarczą, niczego nie naprawiają z tego, czego doświadczamy tutaj w Strachówce!

- W świecie jest więcej dobra. Ale są też bardzo różne rzeczy (także światopoglądowe). Nie możemy się ich bać, panikować i chować pod dywan przez kościelne zakazy, nakazy i pisemne deklaracje. Jedyną obroną przed głupotą i zabobonem jest rozum. Nie ma wiary bez myślenia. Nie tylko na poziomie szkoły, szkolnej katechezy, ale także parafii i katechezy parafialnej. Nie musimy się lękać nad miarę, Non abbiate paura! Internet jest/może być bardziej wspólną płaszczyzną wymiany myśli i budowania wspólnot. Kiepsko jeszcze jest z tym. A prof. Wiktor Osiatyński posuwa się aż do stwierdzenia, żeby wycofać się z konkordatu.W takiej perspektywie jeszcze nikt się nie odważył... Przynajmniej ja nie czytałem. Coś jest na rzeczy. Non abbiate paura! Nie jestem przekonany, że dochodzi do klerykalizacji. Ale styk państwa i Kościoła w Polsce(!) uważam za pole do stałego subtelnego rozminowywania bez lęków z obu stron. Najlepiej od dołu samorządowego, postępującego, wprost proporcjonalne do częstotliwości kontaktów i występowania tematów zapalnych. Aggiornamento nieustanne!

- Tak pisał ks. Józef Tishner (i Jarosław Gowin o Tischnerze) - „Ks. prof. J.Tischner do Komisji KEP ds Duszpasterstwa "A to powiedział Komisji KEP ds Duszpasterstwa - "Walcząc z totalitaryzmem o własną wolność, o prawa człowieka i narodową suwerenność, Kościół nie zauważył, że bakcyl totalitaryzmu przeniknął do jego wnętrza. Piętno, jakie komunizm odcisnął na duszach katolików, objawia się niezdolnością do poświęceń, dwulicowością i chorobliwą podejrzliwością. Produktem komunizmu jest "człowiek zewnętrzny", zdeterminowany przez doczesne potrzeby, wydrążony duchowo, gotowy iść za podszeptem Wielkiego Inkwizytora, by zrzec się wolności i samoistności, przekazując odpowiedzialność za swoje życie instytucji. "Człowiek zewnętrzny", ta polska odmiana homo sovieticus, w swej ucieczce od wolności szuka często schronienia wewnątrz struktur kościelnych. Dotyczy to nie tylko laikatu, ale i duchownych. "Już dziś rysuje się niebezpieczeństwo rozziewu między poziomem deklaracji a poziomem praktyki. Zarazy systemu totalitarnego przenikają do kancelarii parafialnych, do sal katechetycznych, na ambony, a nawet do konfesjonałów. Nieufność, podejrzliwość i pogarda wystawiają wiernych na ciężkie próby cierpliwości. Biurokracja kościelna zaczyna konkurować z państwową. Doprawdy nie spotkałem w życiu człowieka, który stałby się ateistą po przeczytaniu Feuerbacha, ale spotykam coraz częściej takich, którzy odchodzą od Kościoła po spotkaniu z własnym proboszczem".
Odzyskanie wolności przez Polskę i Kościół pozwoliło w pełnym świetle ujrzeć balast narzucony polskiemu chrześcijaństwu przez totalitaryzm. "Hermeneutyka podejrzeń", resentyment, neomanichejskie wietrzenie zewsząd zdrady i wszechobecności grzechu obróciło się przeciwko niedawnym sprzymierzeńcom Kościoła - laickiej inteligencji, która w czasach komunizmu znalazła w nim azyl - oraz przeciwko "niepokornym" katolikom. Upragniona wolność przyjęta została przez znaczną część ludzi Kościoła jako "dar nieszczęsny": "Gdy mówimy o niebezpieczeństwach konsumpcjonizmu, obwiniamy wolność. Gdy wskazujemy na aborcję, obwiniamy wolność. Gdy szukamy źródeł pornografii, podejrzewamy wolność. (...) Powoli, niepostrzeżenie wina wolności staje się większa niż wina komunizmu". Lęk przed wolnością, niczym pasożyt niszczący duchową tkankę polskiego katolicyzmu, wpycha go w potrzask "religii politycznej", która chrześcijańskie ideały moralne gotowa jest narzucać przy pomocy instrumentów prawno-państwowych. Efektem "religii politycznej" okaże się jednak nie chrystianizacja polityki, ale upolitycznienie chrześcijaństwa, sprowadzenie go do rzędu ideologii, takich jak socjalizm czy liberalizm. Skutkiem ubocznym politycznego zaangażowania się instytucji kościelnej musiała zaś stać się erupcja antyklerykalizmu." 

- „Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę”... Kto doświadczył dotknięcia Duchem Świętym, ten traktuje Boga jako największy skarb, którego szukał całe życie. WSZYSTKO jest gotowy oddać by utrzymać ten Skarb.... Ceną "posiadania" Jezusa jest oddanie swego "ja" Bogu i ludziom.” (z konta ks.
Tomasz Ludwicki SChr)... „Dziś kolejne słowo o Królestwie Bożym. Tym razem przyrównane do ziarnka gorczycy czy do zaczynu. Chodzę cały dzień z tym słowem. Bo to jakiś nowy wymiar Królestwa Bożego. Wczoraj było skarbem i perłą, a dzisiaj czymś co daje wzrost, przemienia. Na wieczornej Mszy św kiedy słuchałem je ponowne przyszła refleksja, że przecież ziarnko gorczycy potrzebuje gleby do wzrostu, a zaczyn dobrej mąki na chleb. To ja jestem tą glebą, tą mąką, a więc Królestwo Boże może zacząć się już we mnie. Powiedział przecież Jezus w innym miejscu: "Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest" Niepojęta to tajemnica bo łączy wymiar bycia osobowego z Jezusem w Jego Królestwie gdy przyjdzie czas, z pewnym wymiarem duchowym, jakiejś takiej relacji z Nim, a tym samym z drugim człowiekiem już tutaj na ziemi. I można by powiedzieć, że ten ziemski wymiar jest takim pomostem do Królestwa Niebieskiego” (z konta Jurka Storczyka). Też tak uważam, choć z Jurkiem wadzimy się prawie o wszystko na tym świecie. Więc jaką pobożną (lub pobożnościową) sektę chce wśród nas zaprowadzić/zapuścić nasz proboszcz Mieczysław, odmieniającą znaczenie całej 30 letniej historii, która jest jak ziarno jedno jedyne i skarb w roli? A on w dwa lata chciałby wszystko odwrócić ogonem! I inną ustalić podstawę naszego życia wspólnego, oczywiście mianując też nowych – przeciwnych nam we wszystkim – liderów. Bóg Prawdy Drogi i Życia na to nie pozwoli!

- Mam wrażenie, że jest moja „sprawa katechety z RzN” w diecezji, jak była „sprawa ks. Wojciecha Lemańskiego”, z wszelkimi zastrzeżeniami, analogicznie i proporcjonalnie. Konspektów do lekcji religii nie brakuje w Internecie. Bo jest wielu studentek i studentów, zaliczają, a potem z dyplomami stają się nauczycielami stażystami katechetycznymi. Ja mam za sobą 33 lata zrealizowanego powołania, w innych czasach (wojennych), do innych zadań (ewangelizacyjnych)... Mając pomoce wszelakie wystarczy dzisiaj je zrealizować i temat wpisać do dziennika. A i tak po 20/30 latach przyjdzie nowy proboszcz, z nowego rozdania? pokolenia? i Was wypędzi. A w tzw. wspólnocie lokalnej może przyjdzie lider/liderka, który/która dla własnej kariery rzuci na Was epitet "siewcy nienawiści", "zdrajcy dzieci komunijnych/rocznicowych"... Bo to Polska właśnie 2014 i nasz kościół. Jeśli katechetka/katecheta nie będą normalnym ogniwem i kamieniem prawie węgielnym wspólnoty parafialnej, nauczającej... I tak mi minęło 33 lata, aż nadeszła burza i zmiotła. Bez słowa błogosławieństwa na dalszą drogę do mety. Nie piszę na kogoś. Piszę na świadectwo, bo nie sposób żyć na próżno i uczyć miłości do Boga, Kościoła-wspólnoty i spraw ostatecznych. Piszę, bo jeszcze żyję z tą raną, która boli, piecze, krwawi... Człowiek jest drogą Kościoła, ale to nie dotarło jeszcze do mojego/naszych proboszczów, którzy chcą być alfą i omegą wszystkiego, co kościół ich parafialny stanowi :-(

- Boże! A normalność w Watykanie chodzi w czarnych ortopedycznych butach! Czemu normalność tak łatwo zatrzymuje się na granicach niższych jednostek podziału administracyjnego Kościoła? Na zakazach, nakazach, niechęciach (personalnych?), ograniczeniach intelektualnych(?), wiary i rozumu? Papież do zielonoświątkowców: proszę was o przebaczenie deon.pl

- „U jednego ze znajomych [jest] post o papieżu Franciszku. I komentarz jakiegoś "katolika": "Cóż, a propos tego aktora, to w zasadzie czekam na tylko jeden serial, dziewięcio-odcinkowy pt. 'Novemdiales'". Wikipedia wyjaśnia: "Novemdiales (łac. dziewięć dni) – okres żałoby po śmierci papieża, trwający od jego pogrzebu do rozpoczęcia konklawe". Przerażające, by umieć tak publicznie życzyć śmierci komukolwiek, a cóż dopiero papieżowi, któremu należy się - jeśli już nawet nie religijne cześć i posłuszeństwo - to po prostu przyzwoite życzenie zdrowia i życia - jak każdemu. Przykro też, że żadnej reakcji właściciela profilu nie zauważyłem.” (z konta ks. prof. Andrzeja Draguły)
Są i tacy „katolicy”. Oni nie posługują się papieżem. Może za to składają zamaszyste podpisy pod deklaracjami wiary (moje, jk).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz