poniedziałek, 30 stycznia 2017

Władza sądownicza i pucz w USA ;-)



"THIS is what standing up for the Constitution really looks like"

„Sędzia Ann Donnelly z Sądu Federalnego na Brooklynie wstrzymała wykonanie części rozporządzenia prezydenta Trumpa i zakazała odsyłania do kraju obcokrajowców zatrzymanych na lotniskach.” 

Tam, za wielkim Oceanem, to może normalne. Ale dla polskiego obywatela 2017 to jakiś pucz! Czyli - tak i inaczej - sprawy fundamentalne.
Człowiek w kraju postkomunistycznym – Polska 2017 - tego nie rozumie. To jest, tu biegnie, główna opozycja, mur między nami. Nie jest ona jedynie teoretyczna. Tu wre i oceani głębia podziałów między dwoma częściami polskiego popeerelowskiego społeczeństwa, żywych ludzi, z emocjami na wierzchu. To są dwie różne skały-opoki życia i rozumienia siebie, świata, a nawet Boga - mają wpływ na wszystkie dziedziny naszego życia osobistego i wspólnotowego.

1) ja-osoba, wolność, godność, kultura – kontemplujące prawdę na skrzydłach wiary i rozumu
2) władza, państwo, „przecież wygraliśmy wybory” więc mamy prawo podejmować każdą decyzję, prawo i sprawiedliwość są zawsze po naszej (wygranej) stronie

Czy władza sądownicza jest – bardziej, a nawet nade wszystko - po stronie osoby i rozumu, czy państwa? I do kogo TAK NAPRAWDĘ należy rozstrzyganie każdej sprawy?

Po co jest, w naukach o państwie, stare już bardzo rozróżnienie trzech władz, ustawodawczej, wykonawczwie i sądowniczej?

I oto najświeższy przykład z Ameryki. Przecięż włądza, u nich prezydent, u nas parlament (z podpisem prezydenta) podjął decyzję! Nad czym tu deliberować! Pani Sędzio,  jak możesz, może nawet na ciasteczkowym spotkaniu z kolesiami, podważać obowiązujące prawo???! Pucz, pucz, pucz. No bo jak to! Do czego to doszło? „Sąd w Nowym Jorku wstrzymuje część dekretu prezydenta Trumpa”.

To jak to? To Sędzia ma imię nazwisko i precedensy od początku państwa i prawa? I KONSTYTUCJĘ za sobą?! … TAK TO! Ma to wszystko – godność osoby i wolność i wolny rozum - ponad chwilowo-kadencyjne parlamenty, rządy i prezydentów?! Tak to. Tak i tutaj broni się i weryfikuje GODNOŚĆ OSOBY I ROZUMU! I konstytucyjność, ponad doraźność polityki partyjnej i karier. Człowiek po Peerelu nie rozumie prawa, ani siebie, ani świata, a jeśli wierzący, to i Boga. Nie może pojąć Powszechnej Karty Praw Człowieka, może nawet bardziej ducha, niż litery. Ani Soboru Watykańskiego, en general.

Popeerelizm - państwo (i rządząca nim partia/prezes) jest absolutem. 

Kaczyzm - bazujący na popeerelowskiej mentalności, wzmocnionej katolicką klerykalną bezrefleksyjnością, rewanżyzm, wola mocy i poczucia słuszności instytucjonalnie ufundowanej/gwarantowanej.

Personalizmnade wszystko osoba wolna, z pełną godnością, zdolna na skrzydłach wiary i rozumu kontemplować prawdę, w dialogu z całą myślą i kulturą człowieka na ziemi.

PS.1
Między Monteskiuszem (1689 - 1755), personalizmem, całą drogą ludzkiej myśli i nami jest PRL (i polski katolicyzm).
PS.2
Cytat na czerwono, akapit wprowadzający i zdjęcie z tego tekstu.



piątek, 27 stycznia 2017

Destrukcja wspólnoty


Co niszczy naszą tzw. wspólnotę lokalną od lat? Co zasiało i podtrzymuje nieszczerość w relacjach urzędowych i prywatnych? W gminie, szkole, parafii? Kto przemilcza, chcąc zamieść pod dywan?

Nawet Facebook służy pomocą prawdzie. Wie i pokazuje "jak to leciało" w naszej gminie i parafii! Destrukcja tzw. wspólnoty lokalnej?! Wydobywa (maszynowo) wspomnienia, posty, fakty. Zestawia. Postanowiłem więc i ja je zebrać - tylko dzisiejsze!


1) Niektórzy jeszcze pamiętają w gminie i parafii, żem "porządny i pobożny chłop" :-) Dziękuję wszystkim, którzy nie zmienili zdania pod naporem (wrogiej) propagandy.  :-) 

Wcale mi/nam nie do śmiechu. Teraz robią z nas, z Dyrka, złodziei. Deo gratias. Bo to właśnie zorganizowani we własny(?) "kościół" (wierzący inaczej?) teraz najbardziej przeciw nam działają/szepczą/syczą. (Fb, 24 stycznia 2015)

2) „Msza św. stwarza nas od nowa (postawić znak zapytania, czy wykrzyknik)?! -Światło daje na pewno. Dużo!… Msza dużo daje całą swoją akcją. Wszystkimi gestami, znakami, słowami. Tekstem (sytuacją i nauką) ewangelicznej sceny lub wydarzenia i tekstami części stałych.

    Działanie tej mszy świętej, tzn. dzisiejszej, 27 stycznia 2013, zaczęło się przed północą może. Wraz z myślą radosną, że pojedziemy razem do kościoła większa liczbą, bo w szóstkę. Bo do stałej czwórki dojechał Andrzej i Łazarz. Czy sama liczba tak cieszy? Też. Kościół jest wspólnotą, wspólnota ma liczbę. Rosnące cieszą, malejące smucą. Ale jest w tym dużo, dużo więcej. Trzeba by zrobić badania, co. RODZINA wobec największej Tajemnicy. Nie tylko wobec, ale i „w”, godzina „W” wybiła, wybija na każdej mszy razem. Bo po co się żyje? Po co jest rodziną? Żeby razem zjeść zupę lub pójść na zakupy lub spacer? Może. Też. Ale najbardziej wobec Tajemnicy Największej jest się razem. Zanurzeni. Uczestniczący... Jedno ciało i jeden duch. 

     Czy ktoś zna lepszy i większy wzór na sukces życiowy? Bo ja, nie. Rodzina, to wychowanie. Rodzina to tajemnica jedności wyznana i przyjęta przez męża i żonę w dniu ślubu (ślubowania sobie, na wieki). Cóż znaczy miłość i wierność i... bez jedności?… Bez jedności na wieki na wieczność na jedno życie i jedną śmierć i jedną wiarę i rozum i jedną spójną odpowiedzialną osobowość. To wszystko jest wybraństwem. Jeśli przekazywane i podjęte przez dzieci (następne pokolenie) to znaczy, że przeżywamy największy możliwy skarb możliwy do przeżycia tu na ziemi. Słusznie się dziwicie, że brakuje przecinków. Ich nie ma, przynajmniej czasami, jest przedsmak wiecznej jedności. Tym była także dzisiejsza msza.

     Msza więc jest między innymi dla mnie Świętem Rodzinnym. Jest też osobistym wyznaniem wiary. Jest działaniem wobec otoczenia i świata całego – przekażcie sobie znak pokoju. I to wszystko w samym centrum burzy, która rozgorzała po ostatnim posiedzeniu Rady Pedagogicznej naszego Zespołu Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej, która z mojej inicjatywy ma kontynuację w poczcie mailowej i gdzie indziej.
     Bardzo ciężki dialog, ale dobrze, bo jest. Nie szczędzimy sobie cierpkich słów prawdy. Ale cóż za zakłamanie by bez nich było. Nie może dłużej trwać, wyparte w milczenie, może w podświadomość wielu, oficjalnej gminy też. To grozi utrwaleniem anty-szkoły na różnych poziomach życia i blokadą rozwoju. To byłoby zaprzeczeniem „Pamięci i tożsamości”, bez których jest tylko śmierć za życia osób i wspólnot.      To światło zapaliło mi się w głowie już w nocy, koło północy. Przed. Niby spałem i się obudziłem. Sen odszedł, został wielki ciężar spraw lokalnych. Rozum jest ostoją w zamęcie. Wstałem, wyszedłem do kuchni z komputerem. Zapisałem niewiele:
       1. Od czego się ten potop ciemności - który zda się, zalał nas po czubek głowy, serca i duszy – zaczął? Od dobrego doświadczenia zebrania półrocznego wspólnoty szkolnej. Anty-szkoła musiała zaatakować. Anty-szkoła jest pojęciem abstrakcyjnym i nie jest, wszelkie "anty-" szuka jakby wcielenia, chce się uosobić, widząc w osobie największy gwarant swojego powodzenia, najlepszą glebę dla swojego zatrutego ziarna. Próbuje, to w tę, to w inną osobę. Anty-, które się uosabia, pośrednio wskazuje na niezwykłą pozycję osoby we wszechświecie, ale niestety, także na inteligentny charakter zła.   
      2. Czy jest przed tym ratunek (dla wszystkich dusz zgnębionych)? Jest!! Patrz w światło! Pisz palcem po piasku słowa bezinteresownego uwielbienia.
      3. Ratunkiem przed zalaniem złem (złymi emocjami także) jest rachunek dobra. Stwórzmy Białą Księgę Dobrych Dokonań Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Ile, co i kto pamięta? Msza też w tych warunkach jest ciężkim wyzwaniem, pewnie nie pojechałbym dzisiaj, gdyby nie  Rodzina. Z Panem Bogiem bym porozmawiał inaczej. ALE JEST RODZINA. 
       
    Pojechaliśmy z wyboru starszaków na dwunastą. Zaraz po słowach „święto rodzinne” zapisałem „dwóch rzeczy ci nie wolno, nie daj się uciszyć i nie daj sprowokować się do nienawiści”. Każda msza staje się dla mnie nowym początkiem. Wszystko co widzę, słyszę, czuję, myślę... całym sobą, całym swoim już 60-letnim życiem (Życia iskrą mi daną). Słyszę dzisiaj właśnie „opisz TĘ mszę!”:
- może dlatego, że siedzimy w dość pustym kościele w wyrazistej symetrii: Krystyna w ławkach po lewej stronie, my vis-a-vis po prawej, lustrzane odbicie. Nasi synowie służą do mszy. Nasi synowie czytają teksty biblijne, Słowo Boże, od dawna uzgodnili między sobą, że jak są na tej samej mszy, to Mateusz bierze pierwsze, Łazarz drugie. Był moment, kiedy się zastanawiałem, czy nie podejść do niej na znak pokoju. Przecież po to przychodzimy do kościoła. Dla mnie to żaden problem. Po to tam jestem. By wyznawać i przekazywać wiarę i znaki pokoju. Oczywiście, to nie znaczy zakłamania - „dwóch rzeczy mi nie wolno, dać się uciszyć i dać sprowokować do nienawiści”.
      W końcu nie podszedłem, uznałem, że skoro nie ma między nami tłoku, wystarczy jeśli wyraziście skłonię się nisko głową. Skłoniłem.
      Gwoli dokładności, Mateusz czytał z księgi Nehemiasza, o fundamencie trwania każdego narodu, o pamięci i tożsamości, Łazarz z Pierwszego Listu do Koryntian, o jednym ciele, którym jesteśmy lub mamy i możemy być w Chrystusie. Warto dłużej i głębiej w oba teksty wejść i w nich zamieszkać. W Ewangelię też. Jest o początkach zbierania relacji o Prawdzie Osobowej, która się narodziła i wydarzyła 2 tysiące lat temu, o naocznych świadkach, i  tym, że wszystko można zobaczyć, usłyszeć, dotknąć, posmakować... bo „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”. (blog "Osobny świat", 27 stycznia 2013)

     - Pytam dzisiaj - Kto KONKRETNIE to wszystko zepsuł w ciągu tylko czterech lat!?

3) Wspominam zmarłego Prymasa Józefa Glempa - Wielkość ma różne oblicza. Patrzył słuchająco sercem pokornym prosto w oczy mówiącego, tak było na obiedzie na plebanii podczas wizytacji w Jadowie. Pamiętam. Dziękuję! (Fb, 27 styczeń 2013)

4) Wspomnienia o Jadowie - "Wśród znanych Polaków trzeba wymienić doktora [Ludwika] Wiśniewskiego. To był człowiek-anioł, jeżeli powiedzieć człowiek, to on nim był w 100%. Dla każdego był człowiekiem, przede wszystkim dla biedaków. Umarł 3 lata przed końcem wojny. Jeszcze po wojnie jak byłam na cmentarzu, na jego grobie był jeszcze wianek od Judenratu..." (Fb, 27 stycznia 2015, cytuję WSPOMNIENIA SARY LITWAK Z JADOWA, Społeczność żydowska przed II Wojną)

5) Moje ulubione zdjęcie z ulubionej katechezy na temat Eucharystii (przygotowanie do I Komunii Świętej). O chlebie i winie, które mocą Jezusa staną się Jego Krwią i Ciałem, obecnością realną Boga we wspólnocie! O Eucharystii odprawianej zbiorowo/wspólnotowo pod przewodnictwem kapłana/ów." (Fb, 27 stycznia 2016) 

6) Co wydarzyło się wtedy (27 stycznia 2016), że wyśpiewałem MAGNIFICAT (poniżej)? I, że Fb przypomina ? I, że ksiądz proboszcz (parafia), i kuria (ks. Emil, Dyrektor ŚDM 2016 w naszej diecezji), nie chcą o TYM rozmawiać, brną w PRZEMILCZENIA!

***

MAGNIFICAT

       /księzom Guido i Philipowi 
         oraz Edwardowi i Andrzejowi 
         Nielsowi i Timowi z Belgii 
         z duszpasterstwa młodzieży IJD/

śpiewam hymn dziękczynienia
w Annopolu w gminie Strachówka
i uwielbienie Bogu samemu
wielkie (są) dzieła Jego
i za to że pozwala oglądać je
widzieć rzeczy niewidzialne
jak się dzieją w historii
rejestrując w samoświadomości

niektóre mają lat siedemnaście
inne sto sześć
inne jeszcze więcej
bój o prawo i prawdę trwa

Bóg przemawia faktami
tym co się dzieje
rzadko czyimiś planami
nie człowiek buduje Jego Kościół
choć człowiek jest drogą Kościoła

gdzie dwaj albo trzej się zbiora
w imię Jego
gdzie wiara z rozumem
unoszą osobe ku kontemplacji
budując kon-templum
ty jesteś opoką i drogą

   (wtorek, 26 stycznia 2016, g. 11.10)


PS.1
Zdjęcie nr 1, ulubione, katechezy o Mszy
Zdjęcie 2 i 3 w Sankturaium Matki Bożej Annopolskiej (ks Tadeusz Regucki, prob z Traw celebruje mszę u MBA, księża i goście wymienieni w MAGNIFICAT).
PS.2
Już po opublikowaniu, Thomas z Lokeren przesłał mi post/appendix do mojego o Eucharystii Belgów w Krakowie w ramach ŚDM 2016! On tam - i inni, mam nadzieję - żyja jeszcze TYM WYDARZENIEM!



czwartek, 26 stycznia 2017

Odpowiedz im dorosły polityku


Odpowiedzcie mi Wójcie, Proboszczu, Radni itd. w Strachówce - dlaczego nie mogę w swojej parafii, gminie, wsi... Politycy - dlaczego nie mogę w mojej Ojczyźnie?! Sam bym tego nie wymyślił. Czym dla Was jest droga-prawda-życie drugiego człowieka, zwłaszcza, skoro dobrowolnie wzięliście odpowiedzialność za jego (nasze) losy?! I wszyscy złożyliście ŚLUBOWANIE! Jak rozumiecie moje dobro, "pomyślność obywatela"? Mam jej jasną definicję! Nigdy o tym - jednak - nie rozmawialiśmy, choć, owszem i codziennie - o TYM - piszę, piszę, piszę! :-(

wtorek, 24 stycznia 2017

Kto (nie) chce rozmawiać z papieżem?!



Wiadomo, że się tego chwycę. PRZEINACZONEJ TOŻSAMOŚCI (distorted identity), o której mówił Papież Franciszek, w wywiadzie dla Hiszpanów i świata całego. Dla nas, Polski 2017, też. Innego papieża nie mamy.

Samo wyrażenie nie jest jednoznaczne, i bardzo dobrze. Angielskie distorted można tłumaczyć: zniekształcony, odkształcony, zdeformowany, sfałszowany, przekłamany... Wszystkie propozycje mówią, że coś jest inne, niż prawdziwe (źródłowo...), przeinaczone. 

O pamięci i tożsamości, którą tak dobitnie połączył Jan Paweł II, u nas nie chce rozmawiać. U nas, to znaczy nade wszystko w parafii WNMP w Strachówce i diecezji warszawsko-praskiej. A skoro proboszcz i biskupi, to i wójt i samorządowcy i nauczyciele itd., nie będą się wyrywali przed szereg. PRZEINACZONA TOŻSAMOŚĆ czyha - najgorsze wspomnienia współczesny świat (Ludzkość) ma z epoki Hitlera, z rokiem 1933 i wszystkimi tragicznymi konsekwencjami. Shoah! ZAGŁADA!

Bez rozmów, bez dialogu, można nas ograbić z prawdziwej tożsamości! Prawda, osoba, wspólnota, kultura żyją z dialogu i tylko w dialogu. (Nie - kościelnie umacnianym osądzaniem brata-siostry-bliźniego swego?!). Księże Mieczysławie, księża biskupi Henryku i Marku... prezbiteriacie (duszpasterze) w moim kościele! Papieżu, ucz nas, motywuj mocniej, skuteczniej...! Przecież od zawsze powtarzasz, że Kościół to bliskość i serdeczność wobec ludzi!

Oddajmy głos papieżowi - “That is the risk. In times of crisis we lack judgment, and that is a constant reference for me. Let's look for a savior who gives us back our identity and let us defend ourselves with walls, barbed-wire, whatever, from other people who may rob us of our identity. And that is a very serious thing. That is why I always try to say: talk among yourselves, talk to one another. But the case of Germany in 1933 is typical, a people who were immersed in a crisis, who were searching for their identity until this charismatic leader came and promised to give their identity back, and he gave them a distorted identity [podkr. moje jk]  and we all know what happened. Where there is no conversation... [podkr. moje jk]. Can borders be controlled? Yes, each country has the right to control its borders, who comes in and who goes out, and those countries at risk —from terrorism or such things— have even more of a right to control them, but no country has the right to deprive its citizens of the possibility to talk with their neighbors.”  

***

DUCH TEGO ŚWIATA

           /przeinaczona tożsamość/

duch tego świata
chodzi mi od rana po głowie
pilnuję by nie zgubić i zapisać
tak jak mi się objawi

to nie jest duch miłości
duch miłosierdzia
duch pokoju wolności
duch osoby godności odpowiedzialności
świadomej i przyjętej

jest to duch woli mocy
duch panowania ponad wszystko
władza władza władza
i dorabiane ideologie

papież Franciszek przestrzega
dobrze to ujął naywając
przeinaczoną tożsamością
i ja to widzę katecheta
ubiegłej epoki
ale nie kepiskopaty tu i tam
szukające dla siebie korzyści
(fatalne sojusze z partiami)

kardynały burki pławią się w tytułach
szatach długich z frędzlami (kutasami)
w ceremoniach zaiste cesarskich
panowaniem nad sumieniami
którym jasno mówią co tak i co nie
nie w pełni świadomi tego potrzebują
boją się dotknąć Boga sami
ich wiara i rozum jeszcze nie obowiązują

duch tego świata nie spada z nieba
jest wybierany
demokratycznymi procesami
jakąś większością elektoratów

duch innego świata ideałów
płacze lecz przeżyje
w bibliotekach
w osobach wolnych i świadomych
kontempluje prawdę
on siłą nie rządzi

    (wtorek, 24 stycznia 2017, g. 9.55)

***

KLUCZE KRÓLESTWA

komuś je dano
także kepiskopatowi 2017
i mnie (i Tobie)

kepiskopat niesolidarny 
jest ze mną katechetą (pis-oni)
nie wiem z kim jest naprawdę

związał się z władzą
niesławny sojusz tronu i ołtarza
niszczy dziś Polskę

władza pisu niesolidarna
jest z historią (więc i ze mną)
z Wałęsą z Solidarnoscią 1980/81

z soborem (choć ponoć katolicka)
z papieżami
z encyklikami Polaka-Papieża

z Rokiem 1989
z Fides et Ratio
z Centesimus annus

z kulturą osoby wolności
godności praw człowieka
z ciągłością jednością dziejów

bliżej im autorytaryzmów
podporządkowań hierarchicznych
zniewoleń totalitarnych (kult wodza)

     (poniedziałek, 23 stycznia 2017, g. 11.55)

***

KRYZYS CZŁOWIEKA

         /odrastające zagrożenia/

dwa słowa
o niszczącej sile
to tożsamość przeinaczona
zwierzę budzi w człowieku

to papież Franciszek powiedział 
że
ludzie w sytuacji kryzysowej 
szukali własnej tożsamości w 1933

aż pojawił się charyzmatyczny lider 
z wąsem i obiecał że ją zwróci
dał im przeinaczoną tożsamość
i władzę nadludzi nad podludźmi

    (poniedziałek, 23 stycznia 2017, g. 20.04)
TUTAJ - Komnata Siódma 4 

PS. 
Na zdjęciu tytułowym Papież Franciszek w trakcie udzielania cyt. wywiadu dla EL PAIS!

piątek, 20 stycznia 2017

czwartek, 12 stycznia 2017

Poczet Bohaterów. W sercu spraw naszych!


Fejsbukowe wspomnienia oddały mi nieocenioną przysługę. Wydobywając z archiwum post sprzed 4 lat - dorzuciły coś do mojego samopozania. Niedawno poznałem epizod z życia Bolesława Prusa, który powiązałem z tradycją pisania/robienia laurek w domu rodzinnym Jackowskich i Kapaonów. Rzecz tyczyła laurki wykonanej/napisanej przez młodego Pisarza (10 lat) dla ciotki Domicelli. Ciotki i wujów Prus i Emilia Jackowska mieli wspólnych. Bo ich rodzice byli siostrą i bratem, rodzonymi. Wtedy zwróciłem uwagę, nie tylko na zwyczaj/tradycję robienia laurek, ale także na miejsce pracy jego prawnej opiekunki, babci Marcjanny. A ta była przecież także babcią mojej prababci Emilii Jackowskiej, matki Marii Królowej, Emilii Kapaonowej, ppłk. Kazimierza (od Dębu przed Szkołą), rzeźbiarza Stanisława (od pomnika Jana Kilińskiego, pomnika Orląt 1920, grobowca B. Prusa...), Aleksandra, ojca śp. prof. Aleksandra od Nikifora i sztuki zwanej naiwną... Dzisiaj poznałem patriotyczno-religijny klimat domu jego babci i ciotki i wuja itd. Nota bene, zupełnie, jak u nas ;-)
Ano, dziedzictwo niezmyte - wiedziałem/widziałem po wcześniej znanych mi faktach. Dzisiaj wiem więcej i dalej! :-)

“... matka Olesia zmarła w Puławach, w domu swojej najmłodszej siostry Wiktorii Cyman. Pan Antoni, człowiek bierny, niezaradny, nie interesował się małżonką i synami. Chłopcami zaopiekowała się rodzina matki. Malutkiego Olesia wzięła pod opiekę babcia – Marcjanna Trembińska, szesnastoletniego Leona – wujek, brat matki – ksiądz Seweryn Trembiński, który de facto już miał pieczę nad starszym Głowackim. Wuj bowiem był nauczycielem religii i moralności w Gimnazjum w Szczebrzeszynie, do którego uczęszczał Leon.

Z babcią
Babcia Marcjanna mieszkała w Puławach. Pracowała w Aleksandryjskim Instytucie Wychowania Panien (Instytucie Maryjskim) mieszczącym się w dawnym pałacu Czartoryskich. W jego oficynie na parterze dostała mieszkanie. W pobliżu oficyny, za parkiem znajdowały się zabudowania Jakuba i Wiktorii Cymanów. Dzieci wujostwa stały się dla Olesia młodszym rodzeństwem. Ze starszym bratem chłopiec widywał się rzadko – podczas świąt oraz wakacji. Więcej czasu spędzili bracia razem, gdy po zdaniu matury (w 1852 r.) Leon przyjechał na rok do Puław... Leon mógł teraz więcej czasu poświęcać bratu, odciążając tym samym starzejącą się babcię.

U cioci Domiceli w Lublinie
Latem 1854 r., gdy Leon uzyskał aplikanturę w Rządzie Gubernialnym Lubelskim, Olesia wzięła do siebie druga siostra pani Głowackiej. Domicela (ur. ok. 1814 r.) i Klemens Olszewscy byli bezdzietnym małżeństwem o długim stażu. Zajęli się chłopcem jak synem. 27 listopada 1856 zebrała się rada familijna. Główną opiekunką małoletniego Aleksandra pozostała babcia Marcjanna, a dodatkowym opiekunem przydanym z pełnomocnictwem do spraw majątkowych został wuj Klemens Olszewski. 
W niecały miesiąc później rodzina spotkała się w Puławach podczas świąt Bożego Narodzenia. Przyjechali Olszewscy z Olesiem. A z Kijowa, w ostatniej chwili, przybył studiujący tam Leon. Obraz tej Wigilii utrwalił 23 lata później Bolesław Prus w Kronice tygodniowej.“

Cztery lata temu z profilu “Poczet Bohaterów”  udostępniłem post/zdjęcie Anny Henryki Pustowójtówny (1838 - 1881), uczestniczki powstania styczniowego. Czegóż mogła mnie nauczyć, o moim wychowniu patriotyczno-religijnym? Cztery lata temu? Niczego prawie. Dzisiaj? - wiele, za sprawą odebranej edukacji. 
Ojciec  bohaterki Henryki porzucił rodzinę - rozwody nie są plagą tylko współczesną - i wychowaniem jego córki zajęła się jej babka Brygida Kossakowska. Dzięki niej otrzymała staranne wykształcenie w Instytucie Panien w Puławach! I jesteśmy z powrotem w Puławach, w klimacie, który miał wpływ na Bolesława Prusa, Jackowskich, Kapaonów... 

“W tym przedziwnym instytucie nie odczuwało się skutków rusyfikacji w takim stopniu, jak w innych tego typu szkołach w imperium rosyjskim. Dziewczęta polskie były pod nieustannym urokiem tego wszystkiego, co w Puławach było dziełem Izabeli Czartoryskiej. Nieobce też im były utwory poetyckie A. Mickiewicza i J. U. Niemcewicza. Henryka znała na pamięć "Redutę Ordona" i poemat "Grażynę". Patriotyczny duch Puław był tak silny, że wszystkie dziewczęta nie zgadzały się na nabożeństwa cerkiewne. I wówczas to Henryce marzyła się sława Emilii Plater, a nawet oddanie życia za wiarę i ojczyznę. Instytut Puławski ukończyła po sześciu latach z biegłą znajomością języka francuskiego i rosyjskiego.” Cytuję z elektronicznego czasopisma dla nauczycieli! Warto odnotować, że nauka religii, w Aleksandryjskim Instytucie Wychowania Panien w Puławach, bądź, co bądź carskim zakładzie, miała charakter ekumeniczny! W innych źródłach mówią, że "była to żeńska szkoła średnia o antypolskim charakterze" - ale dotyczy to Instytutu już po przeniesieniu do Warszawy, po upadku powstania. Jeszcze ciekawszą rzeczą, dla mnie, jest lokalizacja Instytutu w Warszawie. Otóż, jest to część zabudowań dzisiejszego Parlamentu na Wiejskiej! Wyczuwam unoszącego się nad nami (czytelnikami) ducha Emancypantek i ich Autora i czasów, i długiej polskiej drogi do wolności?!
Dla dociekliwych, tu są zdjęcia Instytutu Panien (już) w Warszawie  (Александринско-Мариинский институт благородных девиц в Варшаве), dziś Sejm RP.

Historia żyje, jest ciągła, mądra pamięcią i tożsamością naszą. I śledzeniem centralnej nici JEDNOŚCI. Nikt nie żyje i nie umiera dla siebie. Żyjemy w łańcuchu pokoleń. Nie wszyscy mają tyle szczęścia, co ja, my. Tyle dokumentów, tropów. Kamienie wołają do nas. Także przez Internet. Kamieniem milowym jest Annopol, w gminie Strachówka, w powiecie wołomińskim. Dzisiaj - już w randze Sanktuarium Matki Bożej Annopolskiej.

Ale także smutna refleksja nie opuszcza mojej głowy i serca. Jak niszczy pamięć i tożsamość współczesna Polska 2017? Każdy ma przykłady (pole obserwacji) pod nosem, w parafiach, gminach, szkołach itd. Czy to tylko przesławna i - zda się - wszechwładna polska zawiść? A może coś jeszcze, boję się pomyśleć, że coś - niezbawionego w nas - więcej. Przecież moje skromne rewelacje/odkrycia tyczą dziejów Polski, polskiej kultury, literatury, tradycji wychowania, duchowości... Nikogo to w mojej tzw. wspólnocie lokalnej: parafii, gminie, szkole, diecezji itd. nie rusza, nie trąca w struny ich serc, ich ciekawości, ich tożsamości... 

Ich/Was Polaków 2017 to nie dotyczy?! - karkołomna to konstatacja. 
Ale... Nie dają, nie dajecie, temu ziarenku tlenu, witamin, światła, wzrostu. Nasza polska-gminna-parafialna gleba i klimat... zabija?! Mentalność konsumpcyjno-popeerelowska trzyma się mocno. Rządzi?! 

PS.
Gdzież to mnie dzisiaj Facebook - i wrodzona otwartość na cały świat spraw ludzkich - zaprowadził. W sedno spraw naszych (nie tylko strachowskich). W serce Polski Wolnej i większej niż każda mijająca kadencyjnie władza. Polskę biorę tęczą zachwytu niepartyjnie, za Norwidem, Chopinem, Prusem, Anną Henryką Pustowójtówną i rzeszą innych bohaterów, poetów-literatów, muzyków-artystów, solidarnościowców 1980/81... 

Kiedy Polska Ojczyzna moja/nasza odzyskała wolność w 1918, po wyborach 1919 (Mecenas z Annopola Andrzej Król odegrał w nich swoją obywatelską rolę), zastanawiano się, gdzie ma pracować Sejm RP. "Myślano o salach Banku Polskiego, Filharmonii, rozważano wykorzystanie auli Politechniki Warszawskiej. W końcu wybrano – zakładając, że to tymczasowa siedziba – leżący na uboczu, na ul. Wiejskiej, opustoszały budynek byłego Instytutu Aleksandryjsko-Maryjskiego Wychowania Panien.

Drogę polną, przebiegającą z Placu Trzech Krzyży do Ujazdowa nazwano ulicą Wiejską w 1770 r. W miejscu dzisiejszego zbiegu Wiejskiej z Górnośląską podróżny mógł wstąpić do modnej knajpki podmiejskiej – „Wiejskiej Kawy”.

W zacisznej okolicy, wśród ogrodów, ulokowano w 1862 r. Aleksandryjsko-Maryjski Instytut Wychowania Panien – drugą w hierarchii prestiżu, po Cesarskim Uniwersytecie Warszawskim, instytucję edukacyjną w Królestwie Polskim. Instytut, pod bezpośrednim protektoratem carowej, miał ułatwiać rusyfikację arystokracji Królestwa Polskiego. Polskie dziewczęta, przebywając wśród Rosjanek, miały przejmować ich poglądy i kulturę.

Ponieważ Instytut ewakuowano do Rosji, można było opustoszałe budynki szybko adaptować na cele parlamentarne z założeniem, że jest to czynione wyłącznie prowizorycznie. Na salę posiedzeń przerobiono jadalnię panien. Na adaptację były tylko dwa miesiące, niewiele więc można było zrobić; starczyło jednak czasu na stworzenie nieco godniejszego wystroju – w tym na umieszczenie na ścianie, za mównicą, inskrypcji z łacińską sentencją, która miała stać się drogowskazem Odrodzonej Niepodległej: Salus rei publicae suprema lex (Dobro Rzeczypospolitej jest najwyższym prawem).

10 lutego 1919 r. od przemówienia Józefa Piłsudskiego w tej byłej jadalni rozpoczęło się pierwsze posiedzenie Konstytuanty." (cyt. z: "GMINA" Magazyn Fundacji Promocji Gmin Polskich)! Duch Polaka, Europejczyka, samorządowca, nauczyciela-katechety jeszcze we mnie dycha (i złości współczesnych rządzących)! ;-) 




Zdjęcie Sejmu z 1930 (dawny Aleksandryjsko-Maryjski Instytut Wychowania Panien) i zdjęcie Anny Henryki Pustowójtówny w w/w linkach. A pomnik Prusa stąd.


piątek, 6 stycznia 2017

Trzykrólowa demokracja, albo co zjadła na śniadanie Anna Lewandowska


Piszą krytycznie w świecie o polskiej demokracji. Przecież sami to widzimy. Ale, z polskim zarozumialstwem, trudno nam to przyznać głośno.

„Unia Europejska postawiła na niewłaściwy model demokratyzacji państw postkomunistycznych... przyjęto założenie, że demokratyzacja państwowych instytucji doprowadzi do przyjęcia demokratycznych wartości w społeczeństwie. Tak się nie stało, ponieważ - jak słusznie zauważają autorzy - procesu demokratyzacji nie da się rozliczać tak, jak dopłat do rolnictwa. Dlatego za fasadą demokratycznych instytucji kryje się państwo i społeczeństwo, które wierzy w demokrację w mniejszym stopniu, niż nam się wydaje.”

Nie będę przytaczał innych fragmentów artykułu, musiałbym zbyt wiele cytować, trzeba samemu przeczytać. Dołożę tylko swoje. Myśli, co nienowe, i nietrzygroszowe. Dołożę to, czego większość publicystów nie wie, lub okrążą szerokim łukiem – sprawy światopoglądowe, tzw. polskiego światopoglądu religijnego. 

To, czego jestem od lat sługą pokornym, choć bywam opryskliwym, to brak otwartości. Brak odwagi myślenia i głośnego mówienia o wspólnych sprawach jest wielkim tego braku znakiem. Mógłbym na tym poprzestać.

Bez myślenia i dialogu nie ma prawdy! Bez prawdy nie ma wolności, demokracji. K0ościół w Polsce ma wielki udział w zacofywaniu demokracji, oczekuje posłuszeństwa,  nie – myślenia. Encyklika o wierze i rozumie jeszcze się w Polsce nie przyjęła (w polskim kościele). Mędrcy nie wyszli jeszcze ze swoich pracowni. Łatwiej się przebierać za królów – ruszyły właśnie korowody. Nikt nie chce nadepnąć obowiązującym narodowo-katolickim ideologiom na odcisk. Chyba, że jakiś przeklęty lewak. Albo wiejski niezależny katecheta - mówi, pisze o jasełkowej pobożności i demokracji.

Powtórzę za autorem artykułu - to nie jest silna nowoczesna demokracja. To jakiś koktajl pudelkowo-propagandowy. O demokrację trzeba walczyć najbardziej na wsi.



PS.
Zdjęcia tytułowe i finałowe ze strony FUNDACJI Orszaku Trzech Króli :-)

niedziela, 1 stycznia 2017

Zły duch 2017. Znajomy, aż 111?!


Pierwszy raz zaczynam od napromieniowania prawdą złego ducha, nim uniosę się pod niebiosa ze swoją nadzieją. Taki ze mnie gminno-parafialny egzorcysta?! 
Nie robię tego sam z siebie, bo mi się zachciało błysnąć lub przywalić. Kto choć trochę mnie zna, i moje myślenie, wie, że to co jest we mnie jest etapem drogi-prawdy-życia. Ja "tylko" widzę, słyszę, przeżywam, poddaję refleksji jak-najgłębszej TO CO JEST.

Homo sum, et nihil humanum... Należę do gatunku homo sapiens. Znam siebie, mam samoświadomość. 

***

WIDZĄCY (wiersz klasyka)

Ja wypatruję drzewom drogę burz
co drętwotę dni przerosły, 
i w okna moje biją na trwogę,
i w przestrzeniach słyszę rzeczy mowę, 
której znieść bez przyjaciela nie mogę, 
nie mogę kochać jej bez siostry.

Idzie przekształcicielka burza, 
idzie przez las i poprzez czas,
wszystko w wieczności się zanurza
jak Psałterza wiersze, wzgórza
powagą przygniatają nas.

To, z czym walczymy, jak jest małe, 
jak wielkie to, co walczy z nami.
Gdybyśmy burzy się poddali, 
tobyśmy rzeczom bliżsi sami
wielcy i bezimienni stali.

Małe jest to co zwyciężamy, 
pomniejsza nawet powodzenie, 
i nie chce ugiąć się przed nami
wiecznie i wielkie nieskończenie.
To Anioł, co wśród zapaśników
stanął Starego Testamentu, 
on, gdy cięciwy przeciwników
już w ton metalowy napięte, 
czuje ich w palców swych dotyku
melodie w struny harf zaklęte.

Komu on skroń do ziemi skłoni, 
Anioł, gdy tłum porzuca zbrojny,
ten sprawiedliwy i spokojny
wychodzi z jego twardej dłoni, 
co gięła go jak w kształt gliniany.
Już go zwycięstwa nie pomniejszają.
Rośnie - głęboko zwyciężany 
przez moc - coraz to potężniejszą. 

              /Rainer Maria Rilke/

Było tak. Napisałem poniższą notatkę, na koniec szukałem czegoś do ukośników dla niej: 

***

NIC SIĘ NIE ZMIENI

                     /jest bo było/

politycy to mówią na nowy rok
ale nie wierzę
każdy dzień coś przynosi
ziarno do ziarnka

nie ilość w jakość przechodzi
jakość się jakoś objawia
każdym słowem i czynem
a i natura ma wiele do powiedzenia

więc ciągłością nowością żyjemy
nie tylko na sylwestra
mówię jej amen niech się stanie
jako we mnie jako w niebie i na ziemi

mówię amen medytuję (każdą) chwilę
na skrzydłach dwóch się unoszę
bo jest prawda i ją kontempluję
współstając się świątynią

   (niedziela 1 stycznia 2017, g. 11.15)

Dla "jest bo było" znalazłem tylko samego siebie, sprzed trzech lat. Czemu nie, dam, dałem. Rozmawiam także ze sobą, jakżeby inaczej żyć w dialogu z całym światem i Bogiem. Mam samoświadomość, od dawna. Wam objaśnię, jak to leciało. Dam rozumowanie.

Sam z siebie pomyślałem - jaki będziesz roku. A po chwili z mediów usłyszałem polityków. Oni, jak wyżej w notatce - "nic się nie zmieni". Ja - "każdą chwilą wszystko jest nowością, choć jest [jakieś], bo [coś] było". Zwykła logika przyczynowo-skutkowa. Teologię, póki co, zostawiam na boku. O wiecznym TERAZ i światłości wiekuistej.

Przed trzema laty (w maju) snułem długi zamysł nad rzeczywistością, która wtedy była mi dana, w zakrystii WNMP w Strachówce, i na gorąco notowana.

Tam w Internecie ujawnił się wróg, dzisiaj zły duch 2017. Pod lucyferowsko-cyfrową nazwą/nickiem "ZNAJOMY111". Wpisał w komentarzu:

" - Człowieku nie musisz się przed nikim chować , ludzi już niczym nie zadziwisz. Znając twoje zapędy nikogo nie zaskoczysz swoim zachowaniem. Szkoła jest wasza, kościół jest nasz a ksiądz jest jego gospodarzem i powinien cie wyprosić z zakrystii. Gratuluję tupetu. Mianowicie, jak można strofować księdza że dał dzieciom czytania na Komunię rocznicową. Ludzie chcecie być ważniejsi od księdza? To że niby uczysz dzieci religii to nie znaczy ze wszędzie musisz z nimi być. Może ktoś sobie nie życzy twojej obecności. Msza Św. i bez ciebie się odbyła. Boga w te swoje szachrajstwa nie mieszaj. Chcesz na siłę uszczęśliwiać ludzi tylko nikt cie nie chce słuchać. Twoje 5 minut dawno minęło więc oszczędź waść wstydu tej okolicy. Lepiej było by gdybyś się wziął za uczciwą naukę religii w końcu nasze podatki idą na twoją pensję, a nie chciwością rządzenia wszystkimi. Czekamy na rzetelne efekty."

Ten ZŁY DUCH rządzi (nie tylko) naszą małą wspólnotą lokalną. Ma wpływ na ludzi, kształtuje jakąś istotną część tzw. polskiej wspólnoty samorządowej. Podgryza, oczernia (czyli zaciąga ciemność), zatruwa, ogłupia, manipuluje, montuje koalicje, pisze donosy... anonimy zawsze rządzą/wpływają na innych zza pleców. ZŁY DUCH dewaluuje gminę, parafię, działania wychowawcze szkoły... Niszczy POLSKĘ. Nie jesteśmy jedyną taką gminą, parafią, diecezją. I to jest tragiczne - jeśli wychowamy/wychodujemy kolejne pokolenie uciekające od dialogu!! 
Prawda się obroni. Z pełną/jawną pamięcią, tożsamością, wiarą i rozumem. Tu mieszka moja nadzieja.


PS.
Skoro jest mowa o złym duchu (duchu ciemności zawinionej), to trzeba wyznać, że w naszej kulturze religijnej jest też droga wyjścia. Na temat egzorcyzmów narosło masę złych wyobrażeń (nie wiedzy). Ale skoro taka w nas-Polakach-katolikach niechęć do dialogu...!!
Ja na ciemność zaradzam zawsze "patrz w światło". I tyle. Jest prawda. Poznacie prawdę, jasność, a prawda was wyzwoli (ulubione zdanie Dobrej Nowiny dla św. Jana Pawła II). Ja też jestem takim/podobnym racjonalistą. Amen.

Zdj. tytułowe z tej strony.
Zdjęcie Kaczyńskiego, który sam przyznaje, że występuje w polityce jako "zły duch" z tej strony.
Niestey, nasz strachowski zły duch, nie tylko jednostkowo-osobowy "znajomy111" głęboko zaszył się w ciemnościach. NISZCZĄ nasz "katolicki" kraj i gminę, parafię, diecezję.