wtorek, 28 maja 2013

Jest, bo było

Siądź człowieku w ciszy,
rozmyślaj i notuj”
(SN, zdk jk)

Tytuł jest mało wyszukany, ale i tak jest inny, niż pierwotny. Na początku były tylko notatki ze mszy niedzielnej. Trudno jest mi pisać, gdy cała rodzina na głowie - w rzeczywistości było 5/9, ale i to o cztery zbyt wiele. 'Dużo' jest dobre do świętowania życia i innych powodów, religijnych przeważnie. Do siedzenia w ciszy, rozmyślania i notowania najlepiej być samemu, choć są wyjątki, przeorowi Niedźwiadkowi świetnie się medytowało na placu apelowym w Dachau. Nie jestem jednak kamedułą i na szczęście nie ma wojny, hitlerowców, komunistów i innych totalitarowców realnych. Ukryci pewnie są, ale nie mają władzy i możliwości. 
W naszym świecie coraz bardziej rozszerza się rewolucja słowa. Słowa wolności, slowa prawdy, które/którą można poznać, dotknąć, wziąć pod swój dach (zaprosić), z nim/nią zamieszkać na wieczność. Jest możliwa postawa miłości intelektualnej. Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli.

Miałem notatki z niedzieli, dość dużo, a doszły obficie w poniedziałek. Roboczo myślałem, “RR - religia realna”, ale chyba liczba mnoga byłąby lepsza. Jest nas wielu, a nikt nie żyje i nie umiera dla siebie, choć mało jest piszących, mało - pragnących się objawić.

W niedzielę jechałem na mszę z Andrzejem. Reszta wolała później. Po drodze, jak zawsze, mówiliśmy “dziesiątek”. To pozostałość(?), DAR od kogoś, bardzo ważnego w moim/naszym życiu. Dar z roku 1979, otrzymany w Tours, w starym Peoguot'cie z czerwoną blaszaną skrzynią na dachu, przypiętą łańcuchem i kłódką do bagażnika. “Je Vous salue Marie...” - tak zaczynali każdą podróż pięciu Kanadyjczyków, Quebecois, którzy zwali sami siebie, a moze jeszcze ich duchowi opiekunowie jezuici, świeckimi misjonarzami. Po przejściach. Nie potrafię bez tej podarowanej asystencji ruszyć przed siebie samochodem. Cieszę się, że dzieci, pomimo doroślenia, odpowiadają, nie milczą. Kiedy prowadzi Grażyna, jest tak samo. Niechby pozostało na wieki w rodzinie Kapaonów.
W samochodzie dowiedziałem się, że Andrzej wybrał na bierzmowanie Tomasz, wielkiego Akwinatę. Ja dawno temu, wziąłem przy tej okazji Andrzej (przygotowywał nas ks. Zygmunt Wudarkiewicz).

Po przodkach pozostało u nas pierwsze witanie w rodzinie “bądź pochwalony” i modlitwa przed jedzeniem. Acha! sporadycznie także “NbpJChr” w narożniku listu. Nikt z nas nie żyje i nie umiera dla siebie.

Jadąc w niedzielę, także gdzieś, w piątek i w sobotę, myślałem o tym, “czemu nie ma nas w Kodniu, na XXX Spotkaniu Ekumenicznym” (na jednym z nich Andrzej był ochrzczony, a każde z dzieci było tam błogosławione przed urodzeniem przez Andrzeja Madeja).
Chciałem tam być. Uważałem za swój obowiązek. Ze względu na dar “widzenia” przeżycia Boga Prostoty na pierwszym spotkaniu. To była wielka chwila po komunii świętej i wierzę, że nie tylko dla mnie.
Pieniądze na paliwo wydałem jednak na zakupy spożywcze (dziwna równowartość?!), prognozy pogody też były groźne, ostrzegał wojewoda Jacek Kozłowski (który wsparł nas przed II turą wyborów samorządowych w dawnej sali OSP, dzisiaj świetlicy wiejskiej przy remizie) i starosta. Trzeba było pilnowac dobytku i drogi. Swoje świadectwo muszę spisać i przesłać do sanktuarium.

Dojechaliśmy do kościoła. Nie chciałem siadać w tym samym miejscu, co zwykle. Schowałem się do zakrystii. Czekałem na słowa księdza proboszcza o sprawach parafialno-szkolnych, zapowiedzianych w klasie trzeciej. Bałem się, że emocje mogą być zbyt duże.
Dobrze mi się w zakrystii notowało. Osiem ćwiartek dwustronnych A-4. Punktuję gwiazdkami:

* “Jeden jest tylko Pan” - na wejście. Często zaczynaliśmy tak msze młodzieżowe “Na górce” w Legionowie, tzn. schola, Hubert i Stefan grali na gitarach, Ania, śp. Agnieszka i reszta śpiewali pięknie, kolana same się zginały


* obchodzimy dziś święto Trójcy Świętej, dla mnie norwidowskie, ze względu na ślub jego rodziców w Sulejowie i z pewnością dwa chrzty: siostry i brata Cypriana

* gośćmi są dzisiaj w parafii siostry Westiarki (zał. bł. H.Koźmiński), jedna z nich pochodzi ze Strachówki, s. Chychłowska, córka pani Wiesi i p. Kazimierza. Nierozpakowana fioletowa stuła leży na komodzie w zakrystii

* materia wiary użycza nam języka, obrazów, porównań, stylistyki... nie da się jej oderwać, rozerwać od mojego myślenia i pisania. W Jezusie stała się życiem, prawdą i drogą. Nie mogę siebie inaczej wyrazić, jak właśnie materią życia i kultury, które są moją - i we mnie - jednością.

* Eucharystia – to dar, to najpierw REALIZM, rzeczywistość, która się nam daje. Jak prawda, dobro i piękno. Ich istotą jest dawanie siebie – obdarowywanie.

* siostra czyta od pulpitu i śpiewa psalm, głos ma wyrobiony, można poznać po tym, jaką rolę w ich życiu odgrywa liturgia, piękno liturgii, dla którego szyją szaty. A dla mnie, dla nas? One uzewnętrzniają swój stosunek (miłość) do liturgii w szatach, które projektują i wykonują, w krawiectwie artystyczny. Ja – w pisaniu. “Pozwól się sobą zachwycić”. I drugi cytat natychmiast przychodzi do głowy, w Strachówce “Bo to piękno na to jest by zachwycało.... aż po Zmartwychwstanie”

* najlepiej się opisuje w trakcie doświadczania, przeżywania, oglądu, dlatego cierpię, gdy nie mam pod ręką kartki, gługopisu, laptopa, aparatu fotograficznego. Cierpię, tak, gdy – z jakichś powodów – nie mogę opisać, zapisać, utrwalić

* siostra poprosiła, by dzieci podeszły do ołtarza, a ja nie mam aparatu! Nie wziąłem, skoro miałem się ukryć wśród mebli i szat w zakrystii. To jeden z gorzkich i szkodliwych owoców naszych lokalnych napięć i konfliktów.

* siostra Chychłowska wspomniała swoją drogę powołania, byli na niej i siostra Leszczyńska z naszej parafii i dawny nasz proboszcz ksiądz Mieczysław Iwanicki. Bez kiędza Iwanickiego trudno sobie też wyobrazić mojego Anioła Stróża, w formie votum wdzięczności przy tabernakulum. Bywają postaci historycznej rangi już za życia.

* siostra “weszła” na temat powołania, czym jest, skąd się bierze, czy szata czyni człowieka i zakonnika/zakonnicę, czym się wyróżniają jedni od drugich w swoim powołaniu i drodze życia... Mnie interesuje, skąd się wzięło rozróżnienie na tzw. duchownych i tzw. świeckich, skorośmy duchowi wszyscy? Duchem ucieleśnionym, ciałem uduchowionym... podział na konsekrowanych i inaczej konsekrowanych, i niekonsekrowanych jest dla mnie bardziej uzasadniony i zrozumiały, ale to tylko wątek poboczny, historia języka i wierzeń... powołanie a wybór i decyzja, które “rodzą się w rodzinie” itd.itp... ocean dociekań, pytań, roz-ważań... w sam raz na święto Trójcy Świętej

* chcemy co-nie-co pojąć tajemnicę Trójcy Świętej, a sami siebie? A ducha naszej wspólnoty lokalnej? Nic, tylko siąść w ciszy, rozmyślać i notować... na wieki wieków. Amen.

* błogosławiony ojciec Honorat Koźmiński był specjalistą od zakładania nowych zgromadzeń zakonnych. Okoliczności sprawiły, że głównie bezhabitowych. Dla każdego musiał wskazać charyzmat, szczególny rys duchowości i działalności. Podoba mi się ten wątek, którego siostra już nie rozwijała, może nie chciała mnożyć trudności przy dzieciach. Mnie jednak to fascynuje. Ten wątek, rys, charyzmat naszej religijności, jej konretność. Tak samo jak konkretność powołania (np. św. Comboni “Afryka albo śmierć”), powiązanie z życiem osoby, rodziny, z pięknem , prawdą i dobrem miejscowego ducha i kultu (genius loci). “Piękna nasza Polska cała, piękna, piękna i nie mała” - Kraków, Wadowice... dawny Lwów, Wilno, Zakroczym, Kodeń, Strachówka, Ossów, Klembów, Radzymin, Rzeczpospolita Norwidowska...

* A po co ja zostałem powołany? Do czego? Chyba po to, żeby upominać sie o wiarę rozumną rodaków, o duszę człowieka i ducha świata, o odwagę myślenia (bez ktorego nie ma wiary) i rozmawiania o niej i o życiu konkretnym (Rozmowa Dobrą Nowiną!) w 2013 w Roku Wiary (i Rozumu). O życiu pobłogosławionym konkretnością! - nawet jeśli trudną, coraz trudniejszą, bo się o niej nie rozmawia, nawet w kościele, we wspólnocie(?) wiary i tzw. wspólnocie lokalnej.

* dobry wstęp siostra dała, by wspomnieć wszystkich powołanych, wyświęconych, konsekrowanych z naszej parafii i gminy. Pewnie nie o wszystkich słyszałem. Zacznę, może ktoś, w ramach jakiegoś projektu(?) dokończy? - ks. Dziekan Józef Król, ksiądz Czerwiński, siostra Leszczyńska, siostra Chychłowska, ksiądz Mariusz Wierzba SAC. Czy nie należy napisać historii gminy Strachówka, z punktu widzenia duchowości? W tym horyzoncie pojawi się miejsce i na Solidarność i na Marię królową, na groby powstańców z 1863, na OSP z 1918, może na inne osoby, rodziny, wątki, zdarzenia. Nie zrozumiemy sami siebie bez Chrystusa. Ani, kim jesteśmy, ani jakie jest nasze powołanie, ani... (JPII, Plac Zwycięstwa, Warszawa, 1979). PAMIĘĆ I TOŻSAMOŚĆ jest warunkiem zdrowia psychicznego (wszelakiego, społecznego) osoby, wspólnot lokalnych i narodowych. To jest doktryna realnej religii i realnego życia.

* siedzę w zakrystii, jestem u siebie, spojrzałem na fragment mojej odzieży, na nogach. Na skarpety, nogawkę spodni i buty. Wszystko czarne. Noga osłonięta, amerykańskie standardy. Vestiaire (fr.) – to 'changing-room' (Grande-Bretagne), 'locker-room' (USA)w języku polskim to 'szatnia', 'przebieralnia', 'przymierzalnia', w teatrze 'garderoba'. Po łacinie 'vestes' to 'odzież'. Alba vestis”, znaczy 'biała szata' - w języku zakrystii, księży i ministrantów używamy, po prostu 'alba'.

* “Płyną przeze mnie dni na przestrzał”, płynie liturgia, krew, życie, duch, kultura, styl, style, słowo, słowa, obrazy, strumień świadomości... w “ludzkim świadomym 'ja'”. To ostatnie usłyszałem od ks. dr. Marka Szymuli w kazaniu w naszej parafii, w zastępstwie naszego ks. proboszcza pewnej niedzieli adwetowej. Poszedłem wtedy po mszy do zakrystii, podziękowałem księdzu-gościowi-zastępcy, jako wdzięczny czytelnik tekstów różnych fenomenologów, szczególnie Romana Ingardena. Ksiądz Marek jest Rektorem Seminarium Propedeutycznego w Urlach, jego śp. Ojciec był katechetą w Otwocku.

* nie wiem dlaczego kolejny punkt, gwiazd(k)a, znalazł się na papierze, najpierw musiał się znaleźć we mnie, co na mszy dziwić nie może. Eucharystia – Dziękczynienie – pamiątka Ostatniej Wieczerzy – tajemnica Życia Śmierci Zmartwychwstania Życia Wiecznego!!! - oto literalnie przepisany tekst z kartki - “kiedy “sprawdzam” jak czuję(?), wierzę, patrzę... na inną (drugą) stronę życia, odwołuję się (od stycznia br. Roku Wiary (i Rozumu) do Mamy Babci Heli – JAK ONA JEST. JAK ONA (I OJCIEC) SĄ?! W rzeczywistości całej! Nie tylko mierzalnej materialnie, matematycznie, rozpoznanej do tej pory przez naukowo-inną działalność człowieka. ONI SĄ – w pamięci, w genach, zapisach, zdjęciach, w dokumentacjach wszelakich, modlitwie, miłości... “Bo krzyż jest życie, już wiek…” XXI!

* jestem w zakrystii, czy w nawie głównej – jestem na uczcie z Jezusem z Nazaretu. Z Jezusem Chrystusem. Jedni na uczcie jedzą, inni rozmawiają, inni patrzą, nie mogą uwierzyć w swoje szczęście, inni coś notują, śpiewają. Jesteśmy na uczcie z Jezusem, jesteśmy u siebie. Dziś czytania zapraszają nas do medytacji nad potrójną tajemnicą. Poczwórną. Wielokrotną. Nieskończoną! - co za szczęście. Krotność dotyka tylko stylu(?), tła(?), co na tle rozdarwszy... podobnie jak śmierć(?) - “A jednak ona, gdziekolwiek dotknęła, / Tło - nie istotę, co na tle – rozdarłszy, / Prócz chwili, w której wzięła, nic nie wzięła - Człek od niej starszy!” Człek od własnej niewiedzy też jest starszy.

* przy komunii Świętej nie tylko istota była ważna, także (jednak?) styl. Szedłem procesyjnie obok, w równoległym rzędzie, dzieci z klasy drugiej, po-komunijnej! Szliśmy razem do ołtarza, po chleb życia wiecznego. Stary katecheta (jeszcze żyję) i jego uczniowie! Jak o tym nie mówić, nie śpiewać, nie pisać. Czy ktoś może mnie wyręczyć? Proszę!

* a organista gra i śpiewa “Za miłość Twoją Panie Jezu... Tyś Zbawcą moim Panie...”  – wspominam pielgrzymki piesze i niezastąpione piosenki ojca Duvala. Pieśni, muzyka, muza – są, mogą być, bywają prawdziwym błogosławieństwem teolo- i psycho-logicznym. Na miarę bardzo osobistej wrażliwości. Ojciec Duval mówił o sobie: "Jestem Lucien... to moje imię oficjalne. Bracia i siostry nazywają mnie Aime (Kochany). Jestem śpiewakiem, poetą, jezuitą, jestem też alkoholikiem. To znaczy nie istnieje dla mnie ani wino, ani piwo, ani wódka. Już od czternastu lat." Ja mogę być Ziutek, Ziutkiem :-)

* na zakończenie mszy śpiewamy “Wszystkie nasze dzienne sprawy”, co przed południem należy interpretować jako “wszystkie nasze życiowe sprawy”. A potem jeszcze tzw. Suplikacje, czyli “Święty Boże, święty mocny...” itd. zarządzeniem biskupa, po włamaniu i świętokradztwie w sąsiedniej parafii i gminie Klembów. Suplikacje – hymn pochwalny na cześć Trójcy Świętej (gr. Triságios – trzykroć święty), choć my bardziej znamy jako hymn przebłagalny.


* na mszy nie było nic o sprawie szkolno-parafialnej. Życie zadecydowało?! Wizyta sióstr?! REALIZM. Można by powiedzieć, w związku z tym, że niepotrzebnie się skryłem w zakrystii, ale ja myślę, że potrzebnie. Może w nawie głównej nie dostałbym, aż tyle! I nie mógłbym się z Wami podzielić, realną religią bardzo (RR). Bo religia jest o tym, co jest. Może nawet jest tym, co jest. Co JEST!

PS.1

O poniedziałku już nie dałem rady. Sorry! Szkoda, bo bardzo się wiąże i postrzegam, jako bardzo ważne. A jednak... Nie pierwszy raz tak się kończy. Mam jakąś miarę (dawkę) dobową sensu, przeżyć, myślenia, pisania.

PS.2
Skróty: SN, zdk itd. jutro, bardziej będzie pasowało.

PS.3
Początkowa grafika (rys.3) jest propozycją z UKSW, wszystko jest bardzo osobiste i tylko propozycją lektury i nieustannym zaproszeniem do rozmowy :-)

3 komentarze:

  1. Człowieku nie musisz się przed nikim chować , ludzi już niczym nie zadziwisz. Znając twoje zapędy nikogo nie zaskoczysz swoim zachowaniem. Szkoła jest wasza, kościół jest nasz a ksiądz jest jego gospodarzem i powinien cie wyprosić z zakrystii. Gratuluję tupetu. Mianowicie, jak można strofować księdza że dał dzieciom czytania na Komunię rocznicową. Ludzie chcecie być ważniejsi od księdza? To że niby uczysz dzieci religii to nie znaczy ze wszędzie musisz z nimi być. Może ktoś sobie nie życzy twojej obecności. Msza Św. i bez ciebie się odbyła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boga w te swoje szachrajstwa nie mieszaj. Chcesz na siłę uszczęśliwiać ludzi tylko nikt cie nie chce słuchać. Twoje 5 minut dawno minęło więc oszczędź waść wstydu tej okolicy. Lepiej było by gdybyś się wziął za uczciwą naukę religii w końcu nasze podatki idą na twoją pensję, a nie chciwością rządzenia wszystkimi. Czekamy na rzetelne efekty.

    OdpowiedzUsuń