Jak wysłowić wdzięczność mą za 36 lat? W 36 jest i
33 i 25, nie rozrywam strumienia czasu, strumienia świadomości,
biegu życia, dziejów najnowszych Polski, mojej gminy Strachówka,
Kościoła "i świata całego" (Miłosierdzie brane tęczą
zachwytu w całości, nie ocenzurowane). NIE PRZEKAŻEMY INNYM TEGO, CZEGO SAMI NIE MAMY.
Czemu mi się zebrało znów dzisiaj...? Takie czasy. Od jednej rocznicy do drugiej, przez narodziny, śluby, śmierci, pochówki...
Ale dzisiaj pod wpływem konkretnego postu z USA. Z bardzo ważnego kierunku, ze świata. Miałbym mniej światła, mniejszą świadomość, gdyby nie ogląd świata, życia, Polski, wiary i rozumu, Kościoła.... przez Lucy (Amerykankę, ale nie z Ranczo). Spotkaliśmy się w Internecie 8 lipca 2011, w przeddzień naszych szkolno-parafialno-diecezjalnych Kolonii CARITAS w Murzasichlu (II). I spotkanie i turnus w Murzasichlu to coś DUŻO, dużo więcej niż tylko spotkanie i tylko turnus kolonijny. To objawienie. Bóg z nami. Emmanuel. Duch który prowadzi i odmienia ziemię, nas, Polskę, Kościół. Mój towarzysz, pocieszyciel. Moja mądrość i stałość, uczuć, także patriotycznych, mój Mistrz i Nauczyciel. Moje światło. Ten Duch prowadzi i odmienia ziemię, nas, Polskę, Kościół! BASTA! - obaw zbądź. Także z naszym udziałem i przez nas. Dzisiaj także w formie Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Nie da się ich wymazać czyjąś niechęcią, decyzją... "Jak niewiele jest ludzi i jak nie ma prawie pragnących się objawić" (Norwid, Kółko). Kółka rodzinne, klany rodzinne, Polska gminno-parafialno-diecezjalna miała swój dobry czas w naszym życiu, dziejach... Dzisiaj jest - od ponad 50 lat - czas na Kościół w świecie współczesnym. Na Gaudium et spes. Na Lumen gentium. Radość i nadzieję. Światło dla ludów i narodów. Z wielką rolą dla nas, nie-księży, na ludzi małżeńskich, rodzinnych, samotnych, na Kościół Domowy, wierzących całą wiarą i rozumem, żyjących całym sobą w świecie (najpierw!!) i - dopiero po wtóre?! - w kościele. Bo człowiek jest drogą kościoła. Życie-Prawda-Droga. REALIZM, nie światowo-polityczny, a nawet nie pobożnościowy woluntaryzm. Nie instytucjonalne plany, decyzje, a czasem plotki, błędy, przemilczenia, intrygi... Żywa wiara, Żywy Bóg, żywa katecheza. NIE PRZEKAŻEMY INNYM TEGO, CZEGO SAMI NIE MAMY.
Wczoraj Lucy z Ameryki spytała o ks. bł. Jerzego Popiełuszkę, bo dają u nich film, dokument o Nim. - Czy znałem Go? Nie, nie znałem. Nie jeździłem na Jego Msze za Ojczyznę na Żoliborz. Jeździli z Legionowa inni, starsi, z Duszpasterstwa Ludzi Pracy. Ja, młody trzydziestoletni, dostałem, podjąłem się odpowiedzialności za inną działkę na tym samym polu, za duszpasterstwo młodzieżowe w parafii i mieście. Świata poza nim nie widziałem. Ale przecież z tych samych czuć byliśmy utkani. Wystarczyło mi po Jego porwaniu przekroczyć furtkę w kościelnym murku tam, na Żoliborzu, gdzie kiedyś "darowano" mi życie (inaczej?). Byłem na Jego pogrzebie. W tłumie.
Dzisiaj
Lucy napisała w komentarzu: „You
lived through some pretty amazing times!” . NIE PRZEKAŻEMY INNYM TEGO, CZEGO SAMI NIE MAMY.Czemu mi się zebrało znów dzisiaj...? Takie czasy. Od jednej rocznicy do drugiej, przez narodziny, śluby, śmierci, pochówki...
Ale dzisiaj pod wpływem konkretnego postu z USA. Z bardzo ważnego kierunku, ze świata. Miałbym mniej światła, mniejszą świadomość, gdyby nie ogląd świata, życia, Polski, wiary i rozumu, Kościoła.... przez Lucy (Amerykankę, ale nie z Ranczo). Spotkaliśmy się w Internecie 8 lipca 2011, w przeddzień naszych szkolno-parafialno-diecezjalnych Kolonii CARITAS w Murzasichlu (II). I spotkanie i turnus w Murzasichlu to coś DUŻO, dużo więcej niż tylko spotkanie i tylko turnus kolonijny. To objawienie. Bóg z nami. Emmanuel. Duch który prowadzi i odmienia ziemię, nas, Polskę, Kościół. Mój towarzysz, pocieszyciel. Moja mądrość i stałość, uczuć, także patriotycznych, mój Mistrz i Nauczyciel. Moje światło. Ten Duch prowadzi i odmienia ziemię, nas, Polskę, Kościół! BASTA! - obaw zbądź. Także z naszym udziałem i przez nas. Dzisiaj także w formie Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Nie da się ich wymazać czyjąś niechęcią, decyzją... "Jak niewiele jest ludzi i jak nie ma prawie pragnących się objawić" (Norwid, Kółko). Kółka rodzinne, klany rodzinne, Polska gminno-parafialno-diecezjalna miała swój dobry czas w naszym życiu, dziejach... Dzisiaj jest - od ponad 50 lat - czas na Kościół w świecie współczesnym. Na Gaudium et spes. Na Lumen gentium. Radość i nadzieję. Światło dla ludów i narodów. Z wielką rolą dla nas, nie-księży, na ludzi małżeńskich, rodzinnych, samotnych, na Kościół Domowy, wierzących całą wiarą i rozumem, żyjących całym sobą w świecie (najpierw!!) i - dopiero po wtóre?! - w kościele. Bo człowiek jest drogą kościoła. Życie-Prawda-Droga. REALIZM, nie światowo-polityczny, a nawet nie pobożnościowy woluntaryzm. Nie instytucjonalne plany, decyzje, a czasem plotki, błędy, przemilczenia, intrygi... Żywa wiara, Żywy Bóg, żywa katecheza. NIE PRZEKAŻEMY INNYM TEGO, CZEGO SAMI NIE MAMY.
Wczoraj Lucy z Ameryki spytała o ks. bł. Jerzego Popiełuszkę, bo dają u nich film, dokument o Nim. - Czy znałem Go? Nie, nie znałem. Nie jeździłem na Jego Msze za Ojczyznę na Żoliborz. Jeździli z Legionowa inni, starsi, z Duszpasterstwa Ludzi Pracy. Ja, młody trzydziestoletni, dostałem, podjąłem się odpowiedzialności za inną działkę na tym samym polu, za duszpasterstwo młodzieżowe w parafii i mieście. Świata poza nim nie widziałem. Ale przecież z tych samych czuć byliśmy utkani. Wystarczyło mi po Jego porwaniu przekroczyć furtkę w kościelnym murku tam, na Żoliborzu, gdzie kiedyś "darowano" mi życie (inaczej?). Byłem na Jego pogrzebie. W tłumie.
Lucy zakochana jest w św. Janie Pawle II, tak jak ja, jak my. To nas zbliżyło. I ciut filozofii, Noam Chomsky...
Lucy czyta naszą polską duszę bo kocha świętego (świętość). Więc zna i św. Maksymiliana, św. s. Faustynę, Solidarność, Lecha Wałęsę. Teraz także Cypriana Norwida, kardynała Wyszyńskiego, ks. Jerzego... Pozna wszystko "co nas stanowi", bo chce, bo pyta, bo musi - prowadzona głosem wewnętrznym i tym samym Duchem - jakże inaczej mówić o miłości, miłosierdziu, siostrzeństwie, braterstwie, wspólnocie w Kościele... NIE PRZEKAŻEMY INNYM TEGO, CZEGO SAMI NIE MAMY.
Ja poznałem ich stan niezwykły i stolicę, z
katolickim ghettem (życzliwie), gdzie rodzin wielodzietnych jest
masa (każda?) i figura Matki Bożej przed domem prawie obowiązkiem
:-)
Nasi uczniowie, dzięki niej, korespondowali w Roku Wiary i Rozumu ze szkołą św. Teresy od Dzieciątka Jezus, znaczy z Lisieux. Oni, przez ten związek, związki, inspiracje... zaprowadzili nas do Domu św. Faustyny w Ostrówku, który jest w naszym gminnym sąsiedztwie :-)
Czytałem (poznałem?) dzięki niej pierwszego amerykańskiego biskupa z tych rodowitych Amerykanów, abp. Charles Chaput. Słuchałem jego debat na uniwersytecie, o wierze i rozumie, o kościele w świecie współczesnym, z każdym ateistą, z każdym wyzwaniem. Wszystko jest prawie w Internecie, nie chowa się po kątach. NIE PRZEKAŻEMY INNYM TEGO, CZEGO SAMI NIE MAMY.
Zrozumiałem, dzięki Lucy z Lincoln, że Polacy mają wielki dożywotni obowiązek względem świata (kościoła? za wąskie rozumienie ludzkości, braterstwa, wiary i rozumu...). Zrozumiałem to po raz drugi. Pierwszy raz? - 16 października 1978 w samotnym(?) pokoju szpitala na ulicy Akademickiej w Warszawie (tuż obok kościoła, w którym Faustyna dostała światło "podejdź do tego księdza.... i idź do polsko-żydowskiego domu Lipszyców w Ostrówku). NIE PRZEKAŻEMY INNYM TEGO, CZEGO SAMI NIE MAMY.
W szpitalu się znalazłem, zostałem skierowany, na obserwację pracy nerek. Lucy obserwuje siebie, rodzinę, parafię, szkołę swoich dzieci, kościół, którego jest aktywnym członkiem, świat... Nie ma wiary bez myślenia. BEZ OBJAWIENIA, CIĄGŁEGO OBJAWIANIA – wiedział to Norwid, nie rozumie epoka postkomunistyczna (w której łączy ludzi materializm i władza). W moim, naszym chrześcijaństwie (nawet parafialnym, gminnym, narodowym, szkolnym, stowarzyszeniowym...) nie ma – BYĆ NIE MOŻE - siostrzano-braterskiej wspólnoty, bez dzielenia się sobą, wszystkim, co nas stanowi. Człowieku poznaj samego siebie (Delfy i encyklika Fides et Ratio). NIE PRZEKAŻEMY INNYM TEGO, CZEGO SAMI NIE MAMY. Bez otwartości. Przejrzystości, dialogu...
Nasi uczniowie, dzięki niej, korespondowali w Roku Wiary i Rozumu ze szkołą św. Teresy od Dzieciątka Jezus, znaczy z Lisieux. Oni, przez ten związek, związki, inspiracje... zaprowadzili nas do Domu św. Faustyny w Ostrówku, który jest w naszym gminnym sąsiedztwie :-)
Czytałem (poznałem?) dzięki niej pierwszego amerykańskiego biskupa z tych rodowitych Amerykanów, abp. Charles Chaput. Słuchałem jego debat na uniwersytecie, o wierze i rozumie, o kościele w świecie współczesnym, z każdym ateistą, z każdym wyzwaniem. Wszystko jest prawie w Internecie, nie chowa się po kątach. NIE PRZEKAŻEMY INNYM TEGO, CZEGO SAMI NIE MAMY.
Zrozumiałem, dzięki Lucy z Lincoln, że Polacy mają wielki dożywotni obowiązek względem świata (kościoła? za wąskie rozumienie ludzkości, braterstwa, wiary i rozumu...). Zrozumiałem to po raz drugi. Pierwszy raz? - 16 października 1978 w samotnym(?) pokoju szpitala na ulicy Akademickiej w Warszawie (tuż obok kościoła, w którym Faustyna dostała światło "podejdź do tego księdza.... i idź do polsko-żydowskiego domu Lipszyców w Ostrówku). NIE PRZEKAŻEMY INNYM TEGO, CZEGO SAMI NIE MAMY.
W szpitalu się znalazłem, zostałem skierowany, na obserwację pracy nerek. Lucy obserwuje siebie, rodzinę, parafię, szkołę swoich dzieci, kościół, którego jest aktywnym członkiem, świat... Nie ma wiary bez myślenia. BEZ OBJAWIENIA, CIĄGŁEGO OBJAWIANIA – wiedział to Norwid, nie rozumie epoka postkomunistyczna (w której łączy ludzi materializm i władza). W moim, naszym chrześcijaństwie (nawet parafialnym, gminnym, narodowym, szkolnym, stowarzyszeniowym...) nie ma – BYĆ NIE MOŻE - siostrzano-braterskiej wspólnoty, bez dzielenia się sobą, wszystkim, co nas stanowi. Człowieku poznaj samego siebie (Delfy i encyklika Fides et Ratio). NIE PRZEKAŻEMY INNYM TEGO, CZEGO SAMI NIE MAMY. Bez otwartości. Przejrzystości, dialogu...
Jak bardzo Polska się zmienia w głąb, wszerz, wzdłuż,
wzwyż zobaczyłem, usłyszałem, dotknąłem, poczułem... na
Ogólnopolskim Forum Animatorów Społecznych 2011 w Augustowie.
Z serca i w sercu spraw polskich. Z zasiewu Jana Pawła II (był w
każdej diecezji). Z budżetu Unii Europejskiej. Nasi biskupi tego
nie wiedzą? Nasz kościół nie rozumie?! Żyją patrząc wstecz, i nas chcą tak prowadzić?! Zgroza. NIE PRZEKAŻEMY INNYM TEGO, CZEGO SAMI NIE MAMY.
Życie się toczy i znajduje sens nie na polu zmiennej
partyjności (materii), ale w niezmiennej domenie metafizycznej
(ducha).
PS.
Zdj. błogosławionej kobiety z okolic Augustowa, zwanej patronką teściowych, ze strony stowarzyszenia Rzeczpospolita Norwidowska, z naszego udziału w Ogólnopolskim Forum Animatorów Społecznych. NIE PRZEKAŻEMY INNYM TEGO, CZEGO SAMI NIE MAMY.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz