piątek, 31 października 2014

Prawda i mądrość



Mądrość wychwala sama siebie
chlubi się pośród swego ludu.
Otwiera swe usta na zgromadzeniu Najwyższego
i ukazuje się dumnie przed Jego potęgą...
Ten, co mnie stworzył, wyznaczył mi mieszkanie /.../
Wcielone wśród nas zamieszkało...
Przeto i ja nie zaprzestaję dziękczynienia
wspominając was w moich modlitwach.
[Proszę w nich], aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa
dał wam ducha mądrości i objawienia...
Na początku było Słowo a Słowo było u Boga
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.”

W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali - łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, /o Nim/ pouczył.” (Dobra Nowina 2).

Tytuł posta był na początku. Przyszedł, kiedy jeszcze leżałem nierozbudzony dobrze. Był twardo - niezniszczalny. Dwa twarde słowa, niezniszczalne. Kiedy tylko usiadłem do komputera i mogłem pisać, przyszły fragmenty Dobrej Nowiny. Stare i nowe. One są nieodłączną (niezniszczalną) częścią mojej pamięci i tożsamości. Wiadomo, że najgłębszej. One są mną, ja nimi?! Jasne.

I tak pisze się ten post. Tak to jest. Nie da się we mnie, w (samoświadomej osobie) rozdzielić "mojego", od tego, co mnie ukształtowało i kształtuje. Fenomenologia i metafizyka pracowały nade mną i nadal pracują, do śmierci, albo demencji. Ale wtedy będę już miał wszystko zapisane :-)

Akapit piątkowy:
Wszystko było wczoraj dopisane do posledniewo listoczka. Jednak nie dałem rady opublikować. Nie miałem już siły. Męczy nie tylko sam proces pisania, ale i waga spraw. Nakłada wielki ciężar.
Od 4.00 w nocy zastanawiałem się, czy dać to dzisiaj. Zwłaszcza fragment, w którym wzywam na świadków, proszę o dialog z nami: ks. arcybiskupa Henryka, posła Sasina, starostę Uścińskiego.
Dzisiaj wątpliwości już nie mam. Dopisałem Papieża Franciszka, Prymasa Polaka... Już opublikowałem na post post post scriptum. Prawda mnie zmusiła. Czego nie ma tutaj, jest tam. Czego nie ma tam, jest tutaj.

Spać nie mogłem, całe życie przebiegło mi przed oczami. Od pamiętnej nocy po wyborze Karola Wojtyły. Wiele na to wskazuje, że tamten czas się skończył. Wolności, osoby, nadziei i ich realizacji. Nastaje czas zakłamania? Wycofanie? Tak to wygląda z punktu widzenia i doświadczenia mojej drogi-prawdy-życia w Ojczyźnie i gminie, która w tym czasie nie tylko zdobyła wolność – dzięki Solidarności – ale nawet zdobyła tytuł (wybiła się) na Rzeczpospolitą Norwidowską. To wiele znaczy.

realizm i kościół

żeby był realizm
muszą być bodźce
od realnego świata
rodzina jest bodźcem
największym
źródłem bodźców
w niej kościół (domowy)
najlepiej się ma
wiara nadzieja i miłość
prawda dobro i piękno
droga prawda życie
wszystko

Hypothesis non fingo powiedział Newton, ojciec starej fizyki. Prawdy i mądrości non plus (fr.). Tego, co jest, się nie wymyśla. Ono jest. Realizm nade wszystko. Ale to, co jest, musi jakoś dojść do nas, nam się objawić. Musimy przyjąć, poznać, uznać.

Życie pisało nam scenariusz i pisze jeszcze (nadal).
W grudniu 1980 roku wróciłem z Francji, bo media groziły możliwością wejścia Ruskich do Polski. Zew rodzinny i patriotyczny mnie prowadził. Skoro już byłem, natychmiast chciałem coś robić z duchem czasów. W duchu czasów. W duchu, który mnie ukształtował. Przyjechałem do Annopola (do Matki Bożej Annopolskiej), robić Solidarność. Bo na wsi, w moich okolicach nie było. Robiliśmy razem, współcześnie, z Krzyśkiem Szymańskim, rolnikiem, późniejszym posłem, w Korytnicy, w Kamionnej gmina Łochów działała Irena Żyłan, Wiktor Stasiak w Sulejowie, w gm. Jadów. W mojej/naszej gminie udało się założyć koła związkowe we wszystkich wsiach, byliśmy w 100% zorganizowani. Oczywiście, to nie tylko moja zasługa, współpraca z Kazikiem i Jankiem dała taki plon. Z błogoslawieństwem ówczesnego proboszcza Mieczysława Iwanickiego. Pierwsze koło we wsi gminnej powstało 3 Maja 1981 – kiep, kto nie docenia, nie rozumie.
Satan wojenny wszystko zniszczył. Prawie. Mnie uczynił katechetą. 13 grudnia zastał mnie na Jasnej Górze (u Matki Bożej Częstochowskiej). Do gminy wrócić nie mogłem. Kościół i mój legionowski proboszcz (proboszczowie, trójca) potrzebowali kogoś, kto zaopiekuje się w chrześcijańskim duchu młodzieżą szybko rosnącego miasta (z 15 do 50 tys). Kto ich na ludzi będzie prowadził, w czasach, gdy ginęli patrioci i księża.

Rodzina, potrzeba domu, znów mnie/nas sprowadziła na wieś, (do Matki Bożej Annopolskiej). Transformacja ustrojowa, wiara i rozum, dały mi zatrudnienie. Zostałem wójtem I kadencji wolnej i samorządnej Polski. Bo to jest moja Matka, ta ziemia. Bo to jest moja Matka, ta Ojczyzna.

Kazik Łapka, którego zrobiliśmy sekretarzem gminy w naszej pierwszej i jedynej kadencji, zastawił na mnie i na nasze czasy (na jego ducha) sidła. Był ukształtowany w szkole i urzędzie PRL (nawet PZPR). Uplótł sieć swoją, rodzinnych powiązań i biznesów, obietnic. Został wójtem na cztery kadencje. Nigdy mnie do urzędu, ani na inne uroczystości nie zaprosił. Wystrzegał się mnie i wszelkiej wzmianki nawet, jak ognia, albo wody poświęconej. Owszem, chciał zabrać nam telefon, odciąć od świata. Żonie wzbraniał jak lew, przez rok, by w normalnym konkursie mogła zaprezentować swój program i wizję szkoły. Stało się to głośne na powiat i województwo. Pozostał opis w prasie lokalnej, pod tytułem Wójtokracja. Medialnie pozostał także przemarsz przez wieś, po mszy, z kościoła do szkoły, na rozpoczęcie roku szkolnego … pod transparentem „Szkoła bez dyrektora” itp. Do historii przeszła również akcja obrony szkoły, przed zakusami rozbicia, przeniesienia, zniszczenia. Przyjeżdżało Radio(?), Telewizja. Już nie tylko rozgłosić na Mazowsze, ale na całą Polskę (mieliśmy odgłos z Bukowiny Tatrzańskiej).

Inny obraz "wiecznego" wójta w prasie lokalnej z 2010, innego autora, jest równie ponury. Klimat życia za wójta Łapki był fatalny. Baliśmy się.

Przegrał wybory dopiero w 2010. W drugiej turze. Pamiętnej dla mnie, bo „ktoś” zniszczył mi wtedy bloga na www.republika.strachowka.pl Wolność słowa (i myślenia!) była i jest nadal największym wrogiem/przeciwnikiem ludzi skrytych, lubujących się w niejawnych działaniach (kompleksy są wytłumaczeniem? - nie tylko, jakieś inne złe cechy osobowe, nieszczególne/nieszczęśliwe dzieciństwo?). Straciłem nie tylko bloga. „Oni” byli bardzo skrupulatni w niszczeniu przeciwników. Straciliśmy nerwy i pieniądze: grzywna za wyimaginowane łamanie ciszy wyborczej na blogu, przesłuchanie w prokuraturze, za oskarżenie wójta o wyłudzanie głosów przez podstawionych pełnomocników za ludzi niedołężnych (wyborcza metoda „na wnuczka”). Po jakimś czasie przyszło z prokuratury anonim/oskarżenie, że jestem przestępcą pracującym nielegalnie w szkole. Nie wystarczyło rzucanie obelg typu „siewca nienawiści”, skądinąd także „zdrajca dzieci komunijnych i rocznicowych” itp. Pokłosiem jest także podburzanie przez kogoś ludzi „by wywieźli dyrektorkę szkoły na taczce...”. Zło się łączy, linkuje. Prawda i mądrość same się obronią.

Rok 2014, wybory samorządowe!
To, co widzimy (na listach wyborczych), przechodzi wyobraźnię i zdolności krytycznego myślenia (rozumu). Dlatego piszę tego posta. Muszę. Prawda i mądrość nie dają mi wyboru, bardzo prosiły, nalegają.

Na liście „Kandydaci PiS do Rady Powiatu Wołomińskiego” jako pozycja numer 5 – figuruje nasz były wójt Kazimierz Łapka.

Nie jestem partio-żercą, ani Łapko-żercą. Ani nawet Krystyno(PSL)-żercą. Takie rzeczy zdarzają się pewnie we wszystkich partiach, na wszystkich listach. Byle zdobyć więcej głosów. W dzisiejszej polityce prawda i mądrość nie są w cenie. A ja bym tylko chciał jawności, nie tylko działania, ale również myślenia. „Pokaż mi swoje myślenie”. Czy moje hasło i oczekiwania są zakorzenione we fragmentach odwiecznej mądrości, cytowanej na początku? Sprawdźcie. Ja bym chciał tylko rozmowy z Wami, z wszystkimi na listach, którzy są jakoś dostępni w realu i w necie (Inter-osobowym-świecie). Prawda jest DIALOGICZNA! Jeśli unikacie dialogu, jesteście przeciwko prawdzie i mądrości.
Mój głos komentujący ten skandal wyborczy na naszym powiatowo-wojewódzkim podwórku można znaleźć na stronie kandydata na burmistrza Tłuszcza, tam znalazłem tę sensacyjną wiadomość. Niestety, nie jest to jakiś izolowany epizod. Powiązany jest z listą PiS do rady gminy Strachówka. Dla czystości sprawy (i honoru) niektórzy powinni się wycofać już z polityki.

Któż mógłby przypuszczać (przed wyborczymi terminami), że do tego dialogu włączą się, zostaną powołani, zaproszeni:

- Marszałek Województwa (PSL)
- poseł Jacek Sasin, kandydat na prezydenta Warszawy (PiS)
- Biskup i kuria diecezjalna (szczególnie były ks. kanclerz Wojciech Lipka)
- Starosta (PiS)
- kandydat na burmistrza Tłuszcza (PiS)
- były wójt Kazimierz Łapka (PiS, lista, czy członek?)
- ksiądz proboszcz miejscowy
- kandydatka na radną powiatową Marzena Kanclerz (PiS) i jej mąż kandydat na radnego Strachówki Sławomir z listy Krystyny i Sylwestra Ołdaków (Komitet Wyborczy Wyborców Dla Gminy Strachówka, czyli miejscowy PSL)

To, że będzie wezwana do takiego dialogu Krystyna, kandydatka na wójta Gminy, było przewidywalne, choć pewności nabraliśmy dopiero w ostatniej chwili. Niestety jest najmniej prawdopodobny dialog z Nią, skoro żyje tutaj tyle lat i pracuje od zawsze w szkole (Zespół Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej) a nikt chyba nie ma wrażenia, że zna jej poglądy, choćby na temat własnej - i naszej wspólnej - szkoły?! Co myśli o mnie, i o swojej dyrektorce, wiemy, sugerowała wywiezienie na taczce...

Nie jestem wilkołakiem. Nie jestem ich wszystkich żercą. Nie jestem nawet – jeśli oni uwierzą – siewcą nienawiści, zdrajcą dzieci komunijnych i rocznicowych, ani, ani. Jestem założycielem Solidarności w gminie, katechetą (33 lata, powołanym w stanie wojennym), ojcem dużej rodziny, wójtem I Kadencji, odkrywcą Rzeczpospolitej Norwidowskiej, sługą słowa żywego (w dialogu), w prasie lokalnej przez 10 lat (Łącznik Mazowiecki) i na blogu „Osobny świat, na Facebooku pokazuję codziennie „o czym teraz myślę”...

Niejednej osobie wyda się dziwnym ta lista (nie)dialogiczna?! Komuś - niesmaczną prowokacją? Przykro mi, zacznijmy zatem rozmawiać poważnie o Polsce, o sobie, o historii wolności naszej odzyskanej, o prawdzie i mądrości. Bo to, CO SIĘ WŚRÓD NAS OBJAWIA, tak - jak to pokazuję swoim uporczywym pisaniem - działać może tylko reżyser większy od każdego z nas (także na w/w liście).
Dlaczego ów wielki reżyser mną się posługuje? Chyba ze względu na to, że nie ma względu na osoby. I ze względu na to, że zamieszkaliśmy u Matki Bożej Annopolskiej, że te dzieje annopolskie, to refleks dziejów Polski, zwłaszcza II RP, z walką o szkołę polską, z Bolesławem Prusem, z Katyniem, Muzeum Techniki, z papieżem polskich antropologów kultury 93-letnim prof. Aleksandrem Jackowskim, z Rodziną Rodzin u boku Prymasa Tysiąclecia, z Solidarnością z dnia 3 Maja 1981 w gminie Strachówka, z tym, co wycierpieliśmy pod władzą Kazimierza Łapki, z walką o szkołę wolną w Strachówce, o jej imię Rzeczpospolitej Norwidowskiej, z listem o błogosławieństwo dla niej i dla nas wszystkich do świętego Papieża Polaka, napisanym po Rekolekcjach Norwidowskich w naszej parafii WNMP, przeprowadzonych przez siostrę Alinę Merdas RSCJ, z Aniołem Ziemi Wołomińskiej (takim samym, jaki otrzymali księża arcybiskupi Głódź i Hoser), który stoi jako wotum wdzięczności na ołtarzu parafii WNMP, w kościele św. Antoniego, z Brązowym Krzyżem Zasługi dla dyrektorki szkoły i Srebrnym Medalem Akademii Polskiego Sukcesu dla wójta Piotra, ze względu na Szkołę Liderów, której absolwentką jest Grażyna, matka Polka, dyrektorka. Ze względu... „przez wszystko do mnie przemawiałeś Panie...”. Daj jeszcze głos, bo Anioł woła.

Czy Ci wszyscy wielcy wymienieni tego nie widzieli? Nie zrozumieli jeszcze? Dali się zapędzić w kozi róg przez manipulatorów (Kazika-wójta, Krystynę-kandydatkę...). Taki potrzask 2014 – niech sami nam wytłumaczą, byśmy zrozumieli ich punkt widzenia. Mój - jest prosty i jasny od 16 października 1978. Cud się stał i dzieje w naszej historii najnowszej i starszej, po Króla Jana III i jeszcze dalej... bo my jesteśmy z durnych i chmurnych tego świata, co „biorą Polskę tęczą zachwytu od zarania dziejów”. Naiwni byliśmy, jesteśmy, myśleliśmy i chcemy TAK MYŚLEĆ, że tak samo robią nasi liderzy, przywódcy państwowi i kościelni. Że widzą Polskę niepodzieloną, ciągłą od ponad 1000 lat, że chcą z nami wszystkimi rozmawiać i współpracować dla wspólnego dobra (nie - partyjnymi schematami walki o władzę - nie o prawdę i mądrość) - i że zwłaszcza nasi księża i biskupi potrafią być jednakowo zdystansowani wobec wszystkich partyjnych wizji i programów.

Marszałek Województwa (PSL), Starosta Wołomiński (PiS), kandydat na burmistrza Tłuszcza z PiS dają rekomendacje nauczycielce-kandydatce z PSL na naszego wójta, która nie uznaje w najnowszej historii miejsca i roli Solidarności RI w gminie, której przez gardło nie chce przejść hymn szkoły Rzeczpospolitej Norwidowskiej, która ją (dyrekcja) zatrudnia, i nie chce przedstawić swojego programu nam w szkole, nie chce powiedzieć uspokajających słów, że w przypadku wyboru nie będzie jej szkodzić i że nie tylko pozwoli jej, nam rozwijać się na obranych, przyjętych, przegłosowanych ścieżkach i autostradach rozwoju szkoły i oświaty, ale będzie wspomagać nas, dyrektorkę i całą wspólnotę szkolną i z nią/nami współpracować uczciwie, szczerze, z poszanowaniem reguł demokracji, wolności... Mogę chyba powiedzieć w imieniu wszystkich, że bardzo na to czekamy. Jej (niektórzy) kandydaci na radnych nie kryją niechęci (wrogości) wobec szkoły. Sami z siebie nie mieliby powodów. Promieniowanie liderstwa?! :-(
Dlaczego poseł Sasin jest na mojej liście i w liście donajwyższych władz Jego Partii? Bo nic na terenie powiatu wołomińskiego nie może dziać się w partii PiS, bez jego przyzwolenia. Jest szefem i kandydatem na Prezydenta Warszawy, stolicy Polski.

Ale dlaczego na mojej liście dialogowej jest ksiądz arcybiskup? Czy za odpowiedź nie starcza wspólna wiara, 33 lata katechizowania, Anioły Ziemi Wołomińskiej...? Całkiem poważnie, poważniej jeszcze? - bo w granicach powiatu i diecezji były (są?) realizowane programy, projekty, pod którymi byli podpisani ksiądz Arcybiskup i Starosta, Starosta i ksiądz Arcybiskup. Bliskie związki polityków i hierarchów KK zawsze zrodzić muszą niejasności. Nie zawsze rozumiałem/rozumiem, kto czego jest autorem, kto tylko patronuje, kto inspiruje kogo...? Między innymi uczestniczyłem/liśmy (w lutym?) w czymś pomyślanym dla rodzin w kościele w Jadowie, bo ksiądz proboszcz ogłosił na mszy w Strachówce..., potem była głośna sprawa „szkół przyjaznych rodzinie”. Mogą być inne.

Więc jeśli Marszałek województwa daje rekomendacje kandydatce, która też jest odznaczona w PiS-owskim powiecie, a zarazem jest studentką teologii (dla katechetyki), i starosta osobiście też rekomenduje, to w sposób oczywisty widzę kandydatkę w jeszcze szerszym kręgu widzenia, wojewódzkim, diecezjalnym...?.

Dlaczego ksiądz proboszcz? Bo mocno się rozumie i wspiera Krystynę od początku. Muszą współpracować, ona jest zelatorką różańcową, studentką-kandydatką na katechetkę, dostała opinię od księdza, choć cała szkoła nic o jej planach i studiach nie wiedziała przez rok. A propos i nie, nasza córka studentka nie dostała od księdza opinii, co skutkuje zabraniem jej(?!) i właściwie całej naszej rodzinie (!) stypendium FDNT. Coś musi być na rzeczy i chyba nie kończy się w granicach parafii.
Po tej liście widać mocne związki wyborcze na naszym terenie: Prawa i Sprawiedliwości i Polskiego Stronnictwa Ludowego, bo Komitet Wyborczy Wyborców Dla Gminy Strachówka to wyborcza nazwa miejscowego PSL. Nie jest chyba tylko sloganem medialnym, że „polski kościół” obu partiom sprzyja.

Szukając materiału, sprawdzając wszystko, zajrzałem na stronę kandydatki do sejmiku województwa mazowieckiego Bożeny Żelazowskiej z PSL i oniemiałem. Stałem, siedziałem, wyłem... jak słup soli, jeśli słup soli może wydać głos. Fałszywa Polska, fałszywy powiat, fałszywi działacze... Nie przez główną bohaterkę strony, broń Boże. Przez towarzyszącą jej od góry do dołu Krystynę. Dam jeden z wpisów, wyjaśniający, rzucający światło na naszą najnowszą historię gminy, powiatu, województwa, Polski...:

Rok pierwszy [!!!]
W niedzielę 23 października Stowarzyszenie Przyjaciół Strachówki obchodziło pierwszą rocznicę swojej działalności. Zaproszono zatem przyjaciół. Podczas uroczystej mszy świętej, przypadł mi zaszczyt czytania modlitwy powszechnej. Stowarzyszenie pod kierunkiem nauczycielki, Krystyny Ołdak, ożywiło działania Koła Gospodyń Wiejskich oraz działalność kulturalną w regionie. Pierwszy rok Stowarzyszeniu się udał. Tak trzymać, nie zbaczać z kursu. Bo warto przyłożyć się do ożywienia krwiobiegu w naszym najbliższym otoczeniu.”

Cała strona jest pełna pięknych wydarzeń z województwa, powiatu i diecezji. Norwid, Strachówka i Krystyna Ołdak są często i gęsto. Po równo? ZROZUMIAŁEM. Ta strona powiedziała mi więcej, niż by chciały obie kandydatki. Jedna, bo daje sobą manipulować. Druga, bo jej plany przeświecają bardzo niechwalebnie. To jest zakłamywanie rzeczywistości. To jest budowanie przez lata innej/nowej Polski. Jakiej? Na jakich wartościach? Głównie na zacieraniu prawdy i naśladownictwie. Krystyna na zatarte ślady nakłada kalkę ze swoim obliczem. Toksyczne jest uruchomienie tego krwiobiegu w naszym najbliższym otoczeniu (i raczej przypomina by-passy). „Tworzy kulturę w regionie”! Odbudowuje działalność Kół Gospodyń Wiejskich, Ochotniczych Straży Pożarnych, tworzy religijność, duchowość, Rodzinne Kółka Różańcowe, studiuje teologię, by wraz księdzem naprawiać błędy i szkody dla Polski i Kościoła wyrządzone przez katechetę Józefa (33 lata! szkodnictwa wraz z rodziną!). Bo on, czyli ja - „nie szanował próśb i rad, twierdził że ma swój sposób na nauczanie religii katolickiej, wyniki pracy muszą teraz razem dźwigać i naprostować w duchu nauki Pisma Świętego, nauki Kościoła i Papieży”. Tak brzmi ich teologiczne uzasadnienie potwarzy „siewcy nienawiści, zdrajcy dzieci komunijnych itd.” Można ludzi załatwiać w białych rękawiczkach, za plecami i po katolicku. W duchu posłuszeństwa wyższej władzy.

Próbują taką Polskę nam narzucić. Kto jeszcze? Ilu ich? Jakie mają układy?
Stowarzyszenie założone przez Krystynę ma wymazać Norwida i Rzeczpospolitą Norwidowską z naszych dziejów, tak, jak wcześniej Kazimierz Łapka, wójt czterech kadencji zrobił z Solidarnością. I z Polską Solidarną, prawdziwą, taką jaka jest, niewydumaną przez karierowiczów, zawistników itp! W szkole RzN TA POLSKA WYKLĘTA się obroniła!

Z ich strony nie ma litości. Ani współdziałania. Ani woli dialogu! Pod tym względem są w pełni antychrześcijańscy. Płyną pod prąd naszych dziejów i kultury.
Kiedy zakładaliśmy stowarzyszenie Rzeczpospolita Norwidowska wzięliśmy ją/ich do współpracy, p. Jacka od nich - do naszego zarządu. Przestał, gdy został ich Prezesem. Chcieliśmy łączyć, gwarantować ciągłość i współpracę wszystkich. Także jako realizatorzy gminnego PIS - Programu Integracji Społecznej Znamienne, nasz stowarzyszeniowy adres był wtedy na otwartej i gościnnej plebanii parafii księdza Antoniego. Duch Solidarności, miłości większej niż miłość własna, dobra wspólnego (res publica), integracji społecznej, niezależności i samorządności, Gminnych Spotkań Oświatowych, Spotkań Trzech Króli z I Kadencji Wolnej Samorządnej Polski... nas, jak prowadził, tak prowadzi, nawet po wybojach.
Kiedy prowadziliśmy kolonie CARITAS w diecezji, w ramach współpracy parafii i szkoły, wzięliśmy ją-Krystynę dwa razy na turnusy jako wychowawczynię.

Czy ona jest tak... faryzejsko wyrachowana (nikczemna)? Czy tylko zagubiła się w gąszczu własnych planów politycznej kariery? Czy nie wie, co czyni? A jej rekomendodawcy? Gdzie jest nasza wspólna Ojczyzna, gmina, Kościół, dzieje. Pamięć i tożsamość?! W czym i jak się objawia/my dzisiaj światu całemu?!

na wysokim niebie

jestem już w niebie
czuję się jak w niebie
bo sprawy mnie porwały
nie ja się na nie porwałem
za małym
one tu się zaczęły zaczynają
ale kończą w niebie
składam dziękczynienie
za wszystko – spróbujcie
           (post post scriptum)

Wszystkim wysokim, ważnym urzędnikom, dygnitarzom, hierarchom chcę powiedzieć głośno, że niezależnie, jak głośno będą mnie negować Kazimierz Łapka z listy PiS i Krystyna z listy własnej (inaczej PSL) to i mnie należy się odrobina pamięci i szacunku. Cyprian Norwid w swoim ostatnim liście napisał - "Cyprian Norwid zasłużył na dwie rzeczy od Społeczeństwa Polskiego: to jest aby oneż społeczeństwo nie było dlań obce i nieprzyjazne."
Jota w jotę powtórzam to samo w stosunku do społeczeństwa mojej/naszej gminy czyli tzw. wspólnoty lokalnej (i Kościoła parafialno-dekanalno-diecezjalnego)! Józef Kapaon zasłużył!

Źle zrobicie, jeśli będziecie chcieli budować nową IV Rzeczypospolitą na zgliszczach pamięci. Nie tylko, że się nie godzi, ale przyniesie fatalny skutek.

"Ty mnie do pieśni pokornej nie wołaj,
Bo ta już we mnie bez głosu,
A jeśli milczę, nie przeto mnie połaj,
Kwiatów, Ty, nie chciej od kłosu...

Bo ja z przeklętych jestem tego świata,
Ja bywam dumny i hardy,
A miłość moja, Bracie, dwuskrzydlata:
Od uwielbienia do wzgardy.

Gdy w głębi serca purpurę okrutną
Wyrabia prządka cierpienia,
Smutni - lecz smutni, że aż Bogu smutno -
Królewskie mają milczenia."   
                             /Cyprian Norwid/

PS.1
Integrować chcemy każdym mgnieniem oka, każdym krokiem, każdym oddechem, pieśnią, modlitwą, wierszem, zdjęciem, hymnem...

PS.2
Komentarze do listy powiatowej na radnych z PiS i u nas w gminie:
- Czy układając listę, nie przejrzeliscie prasy lokalnej? Nie spytaliście ludzi-sąsiadów zza miedzy, z Równego, Strachówki...
- Jeszcze inny namiar. Tu - w archiwalnym numerze Faktów - nie ma odpowiedzi wójta Łapki, bo nie mogł się wtedy chwalić na cały powiat, że był w PZPR, czego dotyczyło pytanie redakcyjne, nie moje. Nie interesuję się czyjąś przynależnością partyjną, ani teraz do PiS, ani kiedyś do PZPR, gdybyście sami nie podnosili tej kwestii. Czy Was również oszukał i przedstawił się jako opozycjonista? Dziwnie też wygląda z nagła chyba stworzona lista PiS w mojej/naszej gminie! Niektórych znam dobrze, tworzyliśmy Solidarność, ale oni potem byli już tylko Kaziowi brat, kuzyn... nie jacyś "ideowi" ludzie walczący o coś. Tylko o jego i swoje posady. Po co teraz rozdrapują stare rany? Ja im dobrze życzę, jako ludziom, ale niech mają honor i odejdą z polityki. Kto zdradził raz... dokończcie sobie sami. Wstyd! Wstyd! Czy z taką pomocą Prawo i Sprawiedliwość posła Jacka Sasina chce się wywrócić na większym polu? Nie chciało się Wam sprawdzić nie tak znowu starej historii!!! Historia naszej gminy i Rzeczpospolitej Norwidowskiej nadaje się na test, ale uwierzcie, nam jest z tym także bardzo ciężko! Czy ktoś z Was, z Tłuszcza, Wołomina, Mazowsza się zainteresuje, przeprosi nas? i chyba swoich wyborców! Co jeszcze ma wyjść na jaw?!


PS.3
Grafika stąd - Kościół Domowy!

środa, 29 października 2014

Dezintegracja i rekomendacje



Pisząc swojego poprzedniego posta męczyłem się bardzo. Trzy dni. I nie koniec na tym. Dalej muszę się męczyć pisaniem, myśleniem, dźwiganiem odpowiedzialności za słowo, prawdę, los rodziny i Polski i gminy. Tylko o zbawienie nie muszę, bo uwierzyłem w Słowo, które stało się ciałem i przyjąłem je (wraz z całym moim domem, czyli rodziną). O Rzeczpospolitą Norwidowską też nie muszę, poradzi sobie. Bo jest.

W naszych okolicach I Kadencję Samorządu w Polsce pamięta tylko burmistrz Łochowa (PSL). Czas Solidarności 1980/81? - starsi ludzie, jak ja. O ciągłości dziejów nie ma z kim rozmawiać. Gdyby tu były Kluby Tygodnika Powszechnego, Kluby Inteligencji Katolickiej to wtedy, tak. Paradoks? Czy reguła rewolucyjnych zmian społeczno-polityczno-gospodarczych (w różnych konfiguracjach). Gdzie jest oścień? Rdzeń, pamięć i tożsamość? Tylko w osobach? Bo nawet nie ma ich w Kościele. Nie jest nimi Kościół. Choć „pamięć i tożsamość” zrobiła wielką (niestety nie zawrotną) karierę od czasu opublikowania w 2005, tuż przed śmiercią Autora. Książka ma podtytuł „Rozmowy na przełomie tysiącleci”. Jest to zbiór filozoficznych i historycznych refleksji, a także wspomnień świętego papieża Polaka na takie tematy, jak demokracja, wolność i prawa człowieka, a także totalitaryzmy XX wieku.
Książka została zainspirowana rozmowami papieża z 1993 roku w Castel Gandolfo z dwoma polskimi uczonymi: księdzem profesorem Józefem Tischnerem i profesorem Krzysztofem Michalskim. (wikipedia). Ach znów ten Tischner i te Kluby Tygodnika Powszechnego i Inteligencji Katolickiej ;-)
Bo nie ma wiary bez myślenia (to IV wiek i św. Augustyn). Wiele można cytować. Nieznajomość myśli, życia, pism... myślicieli dawnych i współczesnych, to nieznajomość siebie, świata i swoich czasów. Nieznajomość Pisma Świętego, to nieznajomość Boga (św. Hieronim, tłumacz Pisma z greki i hebrajskiego na łacinę).

Nieznajomość pism i osób prowadzi do ciężkich skutków w życiu osób, ale zwłaszcza w rozwoju społeczeństw. Dezintegracja i nieadekwatne rekomendacje także są jej skutkiem. Jest niewiedza niezawiniona i zawiniona.
Szermując ostatnio pojęciem dezintegracji mam na myśli głównie rozcięcie całości i ciągłości dziejów Polski, najnowszych i naszych, to znaczy gminnych. Jakby ciągłości nie było. Jakby jedności nie było. Jakby pamięci i tożsamości nie było.

Ale my jesteśmy! Jeszcze żyjemy! Jeszcze działamy, mówimy, piszemy. Jeszcze są naoczni świadkowie tego, co się wśród nas wydarzyło, od 16.10.1978. Nie grzebcie nas za życia. A z nami historii i jasnego (jawnego) oblicza tego kawałka Polski i kultury współczesnej. Chrześcijańskiej kultury! Tworzonej z pomocą życia i dzieła jednego z największych chrześcijańskich myślicieli Europy. Chcą nas pogrzebać samorządowcy, politycy, nawet księża różnej rangi hierarchicznej.

O tym są moje ostatnie posty.
1) „Ponaglany myśleniem w Inter-osobowym-necie” (21.10) - „Toczy się kampania wyborcza w samorządach. O Polskę. Czy tylko o osobiste kariery, z wykorzystaniem funduszy europejskich? Albo, żeby wygnieść swoich przeciwników (wrogów) jak robactwo, z chrześcijańskimi hasłami na ustach. Pytań dużo i ważkich. Wcale się nie rwę do pisania, choć w notatkach drzemią zgrabione liście pamięci i tożsamości. Jednak się nie chce, nie tylko z lenistwa. Z bólu i ze smrodów, które się rozchodzą przy drapaniu ran, swoich i bliźnich. A jednak siadam, pracuję, piszę.

2) „Dezintegracja kościelno-gminno-większa 2014 (25.10) -(czyli „Kto chce zniszczyć naszą Rzeczpospolitą: wspólne dobro: Polski i Kościoła, szkoły, gminy, rodzin (rodziny rodzin), osób, O-S-O-B-Y!") - „DZISIAJ ROZJECHAŁA SIĘ RZECZ SAMA W SOBIE, WIERZE I ROZUMOWI OBJAWIONA, Z POKOLENIA NA POKOLENIE, REALNOŚĆ, REALIZM, RZECZYWISTOŚĆ DROGI-PRAWDY-ŻYCIA REALNYCH KONKRETNYCH LUDZI I POKOLEŃ Z CHCIEJSTWEM WŁASNYCH KARIER A NAWET Z WIZJONERSTWEM DUSZPASTERSKIM Z KSIĘZYCA (opartym na kierownictwie duchowym? posłuszeństwie komuś czemuś niejawnemu?...). KTO JESZCZE W POLSCE ROZUMIE NORWIDA MÓWIĄCEGO O CHOPINIE "I BYŁA W TYM POLSKA, WZIĘTA TĘCZĄ ZACHWYTU OD ZARANIA DZIEJÓW"?!

3) „Kondycja społeczeństwa polskiego / postępująca dezintegracja” (28.10)

Kto przebrnie przez te moje "kobyły" i zestawi z wypowiedziami na profilu Krystyna Ołdak... ten zobaczy i zrozumie.
Dla tych, którzy nie są w stanie przebrnąć, przytoczę fragmenty wymowne wystarczająco.

I
U mnie w opisie Krystyna kandydatka, a przede wszystkim nauczycielka Zespołu Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej, od ponad ćwierćwiecza, oraz radna, prezeska Stowarzyszenia Przyjaciół Strachówki, studentka teologii, kandydatka na katechetkę, zelatorka różańcowa, jest osobą zamkniętą, o skłonnościach do działań równie skrytych. W rekomendacjach wręcz przeciwnie. Kto zna, z której strony, odsłony... jest ta prawdziwa? Czy nauczyciele i cały zespół ludzi pracujących w szkole RzN nie wie, nie zna jej poglądów i osobowości? - bo nie chce nas traktować demokratycznie i od spotkania z nami nie zaczęła njawnie swojej kariery i próby naprawiania gminy, szkoły, parafii, całej tzw. wspólnoty lokalnej?! Co to – o niej - mówi? To krzyczy. Wykrzykuje prawdę, taką jaka jest. Nie rekomendacje, pięknie napisane, ale właśnie droga-prawda-życie każdego człowieka mówią o nas.

Zacytuję z wczorajszego posta - „Dezintegracja. Zakładałem tutaj Solidarność, byłem wójtem, jestem katechetą od 33 lat, tego nie da się rozłączyć. Aż chcę i powiem - wzorcowe powiązanie drogi-prawdy-życia (i cóż, że na przykładzie własnej osoby, rodziny, losów). Żona od 12 lat kieruje szkołą. Za jej czasów szkoła zyskała imię/nazwę Rzeczpospolitej Norwidowskiej, sztandar, hymn, motto, programy wychowawcze, programy nauczania, nowe metody (Ocenianie Kształtujące), tytuł Szkoły Uczącej Się, poddającej swoją pracę obserwacji ciągłej, wewnętrznej i zewnętrznej itd.itp. Szkoła uczestniczy w programach edukacyjnych: polskich, europejskich i światowych. Powstał, wykształcił się zespół świadomych celów (nauczania, wychowania, kultury większej, wyższej, osobowej...) nauczycieli i wychowawców. Wójt Piotr za Rzeczpospolitą Norwidowską dostał Srebrny Medal Akademii Polskiego Sukcesu, żona DyrKa Brązowy Medal Zasługi od Prezydenta RP.

W takich okolicznościach odcięcie się od nas, od szkoły, od ciągłości dziejów nabiera innego światła i znaczenia. Woła. Krzyczy. Do działaczy oświatowych, politycznych, kulturalnych, religijnych z całej Polski – ministerialnych i samorządowych i NGO - i do nieba. Do włodarza, włodarzy diecezji też! 
Pomocy, zrozumienia!

A dla przeciwników, pod kierunkiem nauczycielki, radnej, kandydatki na wójta mam twarde słowa - „Nie zatwardzajcie serc waszych.” W tym miejscu musiała się wyłonić z cienia owa postać nauczycielki, która nie podziela moich/naszych zachwytów nad szkołą, ani historią najnowszą gminy i Polski, ani nad ideą Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Ani, ani. Jest wbrew. Poczynając od imienia szkoły i hymnu. Nie przebaczy nam (szkole, gminie) tego nigdy?! Czy zaśpiewa kiedyś hymn szkoły, w której pracuje od tylu lat?! Ma inne pomysły na wszystko. Ale i do niej się zwracam, zechciej rozmawiać z nami, w Naszej Szkole im. RzN! Powiedz, jakie masz - co do niej i do nas, zespołu - plany, w razie zwycięstwa, którego Ci nie życzymy. Którego się boimy! Nie stawajcie w poprzek drogi rozwoju dla wspólnego dobra, dobra człowieka. Szukajcie, szukajmy współpracy większej. Porozumienia. Współdziałania. Bez dialogu się nie da.

Z jednej strony – u nas w RzN, ale chyba nie tylko tutaj - 
jest ciągłość, wkorzenienie w nurt zmian wolnościowych, z pokolenia na pokolenie, śpiewanie pieśni dziękczynienia, branie Polski tęczą zachwytu od zarania dziejów... po drugiej stronie jest głównie - nie, bo nie. Są jakby we wszystkim inni, wszystko chcą robić od nowa, po swojemu (pod siebie), na naszych ruinach, jak im się podoba. Normalność, to między innymi ciągłość. Nieciągłość to między innymi dezintegracja. Dezintegracja to śmierć, inaczej mówiąc, mówiąc do końca. Wprost. Z doświadczenia, z bolesnej pamięci (PRL?). Jak oni to wytłumaczą, zwyczajnie po ludzku? A jak teologiczno-eklezjalnie?! Czy oni choć trochę myślą nad tym, co robią? Co rozumieją, z tego, co robią? Przecież to woła o pomstę do nieba.

„Oni” działając na zasadzie odwracania znaczeń, koryt rzek, biegu historii... nie mają zamiaru dyskutować, prowadzić otwartej debaty o wartościach. 
Nie, bo nie. Jeśli nasze jest światło, promieniowanie, które idzie od pamiętnego dnia wyboru Polaka na światowej Piotrowej stolicy, a wraz z nim wielkie otwarcie w perspektywie światowej, globalnej, to ich jest resentyment do czegoś innego, czego sami przed sobą boją się zdefiniować?! Zamknięci w sobie, nieufni, zablokowani, nieszczerzy, chcą takiego samego zamkniętego świata.

Z zewnątrz może się to wydawać nieprawdopodobne, żeby nauczycielka w pojedynkę, wewnątrz szkoły, ale gromadząc zwolenników na zewnątrz, potrafiła aż tak mieszać, że aż zagrozić? Czy to tylko sprawa osobowości, której ludzie boją się przeciwstawić, stanąć do jawnego sporu o wolność, godność, prawdę, pamięć i tożsamość?! Czy to fenomen, który da się rozpatrywać tylko na tle 16 lat despotyzmu poprzedzającego, w który świetnie się wpisuje jej skryta osobowość, upodobanie do niejawnych działań, tożsame, podobne do tamtych? Może. Fatalne, że dzisiaj działa także i umacnia swoją pozycję w polityce w oparciu o parafię i księdza. To by się nie mogło wydarzyć za poprzedników. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?

Tak jak w 1994 odwrócenie biegu historii nie mogło dokonać się tylko siłami wójta Łapki, tak teraz odwrócenie historii (dziś bardziej w Kościele, autorytarnym z definicji, hierarchicznym inaczej) też nie może być dziełem jednej nauczycielki! Takie wsteczne zmiany mają oparcie w mentalności. W niej jest trampolina „nowych-starych” czasów, skok w bok, albo do tyłu, w przepaść dezintegracji.

Czy taka jest kondycja społeczeństwa polskiego 
25 lat po transformacji ustrojowej? Jako skutek ucieczki od jawności, ciągłości, od zrozumienia większego, co się u nas, w Polsce i w polskich gminach dzieje? O dziwo i nie dziwo - także co się w tym czasie dzieje w światowym Kościele od 50 lat i w polskim, dzieje i nie dzieje. Od dialogu, debaty, od sięgnięcia do przyczyn stanu rzeczy. Bez pokazania mechanizmów materialistycznego marksizmu państwowego (totalitarnego) dewastującego mentalność polską przez 45 lat. Na tamto, czyli pozostałości zdekonstruowanej mentalności po systemie państwowej i ideologicznej deprawacji, po roku 1989 mali ludzie próbują nadbudowywać swoje „wartości” by zdobyć i utrzymywać jak najdłużej władzę. Kto wytrzyma 16 lat prania mózgu?! Większość polskiego ludu miast i wsi nie rozumie procesów dogłębnie (w głębi dziejów i siebie). Odszedł pokonany marksizm w świecie całym, nie ma nic w zamian?!

II
Rekomendacje – cytuję in extenso ze strony Krystyny: „Popierają mnie m.in:
Adam Struzik (Marszałek Województwa Mazowieckiego):
"Pani Krystyna Ołdak posiada to, co niezbędne dla dobrego i skutecznego samorządowca– potrafi zadbać o dobro wspólne. Popieram kandydaturę Pani Krystyny Ołdak na Wójta Gminy Strachówka. Wierzę, iż będzie solidnym reprezentantem gminnej społeczności".
Piotr Uściński (Starosta Wołomiński)
Panią Krystynę Ołdak znam z aktywnego działania i pracy w Radzie Gminy Strachówka. Sprawy lokalnego samorządu są jej znane i bliskie. Działa z myślą i troską o rozwój gminy i dobro mieszkańców. Jest bardzo dobrym kandydatem na stanowisko Wójta Gminy Strachówka."
Janusz Tomasz Czarnogórski (Przewodniczący Komisji Rozwoju Gospodarczego i Rolnictwa Rady Powiatu Wołomińskiego:
"Komisja Rozwoju Gospodarczego i Rolnictwa nie miała kłopotu z wyborem najaktywniejszego spolecznika roku w ogłoszonym przez siebie konkursie "Społecznik roku na terenach wiejskich Powiatu Wołomińskiego 2014". To Pani Krystyna Ołdak. Uważam, że będzie równie dobrym Wójtem.
Mam poparcie również m.in.
Stowarzyszenia Jeden Powiat Centrum Samorządowe
[oraz] Prawa i Sprawiedliwości”.


W moich tekstach, na blogu, w notatkach na Facebooku, w rozmowach pojawia się wójt czterech kadencji Kazimierz Łapka. Mówię o nim, „zdradził... zniszczył... nie byliśmy pewni dnia, ani godziny...”. Klimat tamtych lat dobitnie pokazuje, oddaje tekst w gazecie wołomińskiej z 2001 roku pod tytułem Wójtokracja! Dzisiaj jest kandydatem do rady powiatu z listy Prawa i Sprawiedliwości. Inni kandydaci też chętnie by nas zjedli, pamięć o Solidarności wymazali, a szkołę przemianowali albo zlikwidowali, pani Marzena Kanclerz na tej samej liście, a jej mąż do rady naszej gminy, na liście Sylwka męża kandydatki Krystyny, nauczycielki itd. Nie wierzycie? Spytajcie ich co myślą, niech powiedzą publicznie, żebyśmy i my mogli zmienić zdanie! Na razie ich opinie znam z anonimów wpisywanych na moim i żony blogach. 
A to POLSKA 2014, właśnie?! Jakich wartości, jakiej ciągłości, jakiej pamięci i tożsamości ta Polska ma być, jeśli będzie?! Jak to by dobrze było dla kandydatów na polityków, samorządowców, dla ich partii – gdyby nie było świadków historii!

Nie jestem wilkołakiem, nie dybię na partie, ich kandydatów itp. Ja tylko chcę od nich i od wszystkich jawności. Otwartej debaty. Życia w dialogu w państwie, Kościele, samorządach... Przemilczanie, skrytość prowadzi donikąd. Jest niegodna nas Obywateli Polski i Europy 2014 i przebytej drogi. Fundamentem dzisiejszego świata (tak w tzw. „świecie”, jak w Kościele) jest WOLNOŚĆ I OSOBA. Po co mi/nam było zakładać Solidarność, być patriotycznym Polakiem, jeślibym miał dzisiaj głowę chować w piasek!

PS.
Moje rekomendacje są takie:

realizm i kościół

żeby był realizm
muszą być bodźce
od realnego świata
rodzina jest bodźcem
największym
źródłem bodźców
w niej kościół (domowy)
najlepiej się ma
wiara nadzieja i miłość
prawda dobro i piękno
droga prawda życie
wszystko

wtorek, 28 października 2014

Kondycja społeczeństwa polskiego / postępująca dezintegracja


Przez wszystko do mnie przemawiałeś - Panie,
Przez ciemność burzy, grom i przez świtanie; 
Przez przyjacielską dłoń w zapasach z światem (...)  
Twojego w piersiach mam i czczę anioła - 
To daj jeszcze głos, bo anioł woła 
***
Kościół, który na Anglię 
 nie przez boleść irlandzką, 
 a na Rosję nie przez boleść polską działa, 
 nie zobowiązuje mnie w tej akcji. 
 I o ile jest w takiej akcji, 
 zginie za niewiele już czasów, 
 bo apostolstwo to nie jest dyplomacja, 
 kabalistyka i kuglarstwo, 
 lecz proroctwo szczere” 
 (Cyprian Norwid)

Mam w sobie anioła, anioł woła, duch dwuskrzydlaty - wiara i rozum - unosi do kontemplowania prawdy. Dar od JPII! W encyklice niewykorzystanej w naszym Kościele, parafii, gminie, Polsce... jako i nauka soborowa.

Dlaczego muszę (jeszcze) pisać? Skoro już napisałem życiem. Oto sobotni tytuł posta dzisiaj wrócił do mnie i krzyczy coraz mocniej! Dezintegracja kościelno-gminno-większa 2014”. Czy dzisiaj już wszystko zrozumiałem? Pewnie też, nie. Dając tytuł chciałem podkreślić, że sprawy są związane, powiązane na powierzchni i w głębi. Nie jesteśmy – przecież – dwoma społeczeństwami. Nie da się kombinować, że gmina i państwo, to oni. A Kościół – to my.

Rok w tytule podkreśla, jak bardzo jest to aktualna sprawa. Nie zastanawiałem się w sobotę nad historią ponurego związania, powiązania spraw. W niedzielę zobaczyłem to ponure i straszne powiązanie w naszej gminie z samego rana. Próbowałem przelać w tekst, nie dałem rady. Za ciężkie! Dzisiaj jest poniedziałek, próbuję dalej.

Widzę, że sam nie dam, nie dałbym rady. Opisuję, bo prawda mnie prowadzi. Daje siebie, odkrywa, objawia. To nie jest opowieść o walce (wojnie) polsko-polskiej, w gminie i parafii Strachówka. To jest kawałek po kawałku dawana, opisywana, świadczona droga-prawda-życie osoby na tym terenie. Osoby, daru niebios. I osoby – konkretnej zaangażowanej w dzieje tego terenu i Polski w ostatnich dziesięcioleciach, półwieczu... Gdybym tej drogi nie przeszedł, ciągle idę, gdybym nie przeżył, ciągle żyję, gdybym nie szukał zrozumienia, ciągle jestem otwarty na dialog z każdym, to bym we wszystkich trzech odsłonach? To bym na wszystkich trzech poziomach? To bym we wszystkich trzech wymiarach nie istniał. Wszystkie trzy wymiary, bardzo osobowe, nie sklejałyby jednej prawdy. Jednego obrazu. I podobieństwa najwyższej miary. Życie, przynajmniej samoświadomej osoby, jest konkretem nad konkretami i filozofią i teologią. Bo jej/jego otoczeniem bytowym, środowiskiem rozwoju, egzystencji i istnienia, jest dobro-prawda-piękno. Inaczej nie może, nie potrafi. Grzech, fantasmagorie, przelotność, dorywczość itd. - tego nie dadzą, dać nie mogą, nie potrafią. Łaską jesteśmy zbawieni, nie materią. Łaską – nie własnym wymysłem, pomysłem na siebie (na karierę...) itp. Sensem sensów. Żyjemy w uduchowionym ciele, w duchu ucieleśnionym. Jest prawda. Jest poznawalna. Ona wyzwala. Jest postawa miłości intelektualnej sięgająca aspektów istotowych i konstytutywnych rzeczywistości świata, człowieka i Boga (jeśli ktoś wierzy).

Dezintegracja wszystko niszczy, zabija. Dlaczego u nas? Dlaczego 2014? Dlaczego u nas? - odpowie historia najnowsza, tak z 36 lat, i jeszcze dłuższa, sięgająca aż Króla Jana III, zwanego „obrońcą chrześcijaństwa”. Jeśli ktoś ją zna i opowie nam i światu całemu. Jak - jako pieśń miłosierdzia i dziękczynienia. Dlaczego 2014? Bo teraz żyjemy. No i tej akurat jesieni są pierwsze z kilku wyborów PT Rodaków. Właściwie drugie, były już do Parlamentu Europejskiego. Za dwa tygodnie będą do polskich samorządów gminnych (wsi i miast), powiatowych i wojewódzkich. Za parę miesięcy wybierać będziemy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, a później posłów i senatorów. Pewnie także dlatego. W wielu miejscach ostrzej wtedy widać sprawy historyczne, społeczne - ludzie się odkrywają, także mechanizmy prezentacji siebie, historii, wizji. Nastaje czas prezentacji i dokonywania wyborów. Bez prawdy się nie da. Bez prawdy wybory są pozorem cieni, fundamentem (fundują) kolejnej prowizorki, niedopowiedzeń, gry, manipulacji, albo nawet fałszu, na kolejne lata. Prawda, pamięć i tożsamość stają mataczeniom na wprost, jak barykada. Człowiek jest większy. Człowiek-osoba transcenduje przyziemne (polityczno-interesowne) uwarunkowania.

                  SFINKS
                                  Cyprian Norwid

Zastąpił mi raz Sfinks u ciemnej skały,
Gdzie jak zbójca, celnik lub człowiek biedny
"Prawd!" - wołając, wciąż prawd zgłodniały,
Nie dawa gościom tchu;

- "Człowiek?... jest to kapłan bez-wiedny
I niedojrzały..." -
Odpowiedziałem mu.

Alić - o! dziwy...
Sfinks się cofnął grzbietem do skały:
- Przemknąłem żywy!"

Myśl nie kończy się, gdy jest zapisana. Wiara i rozum są w nas tożsamością, pracują w nas bez wytchnienia, kończą pracę – jako nasze osobowe rusztowanie - wraz ze śmiercią lub starczą demencją. Nadal więc – po zapisaniu - pracuje, wyrzuca na brzeg ziarna piasku, muszle żyjące echem, nowe związki odkrywa... Dezintegracja - czym większa, wracając do sobotniego tytułu? Jak większa? Fakty wskazują na coś ogólnopolskiego? I dla ogólnopolskich mediów? Według mnie – TAK. Moja parafia i diecezja nie odpowiedzą na moje pytania. Milczą jak zaklęte, nieludzko, nie-po-Bożemu, niemiłosiernie. Zakazano im? To też nie jest normalne (w wolnym kraju, ani w Kościele posoborowym). Wojna polsko-polska? Aż na dnie, u podstaw gminno-parafialnych? Tu i tam, na pewno. W Rzeczpospolitej Norwidowskiej Polska dojrzała do takich pytań. Aby się sobie przyjrzeć z pomocą wielkich Polaków i z samoświadomością ich i (nielicznych) współczesnych.

Dezintegracja kościelno-gminno-większa 2014”. Dając tytuł, nie zastanawiałem się w sobotę nad historią ponurego związania, powiązania spraw dużo wcześniej. W sobotę widziałem głównie jej stan bieżący, na obu polach połączony. W niedzielę, z samego rana, zobaczyłem historycznie to ponure i straszne powiązanie w naszej gminie . Najpierw – przynajmniej na naszym terenie – wystąpiła dezintegracja na polu gminnej polityki wójta Kazimierza Łapki (1994-2010). Radykalnie odciął się od poprzedniej, czyli Pierwszej Samorządnej Niezależnej - od jedynej partii, jej Komitetu Centralnego, Biura Politycznego i rządu - Kadencji Życia Polaków. Wrócił do mentalności epoki, słusznie minionej, zależnej od kogoś, czegoś – teraz od niego. Był jedynowładcą Wójtokratorem.. Wszystko, co było przez cztery lata uprzednie było „podłe, złe”, najbardziej Wójt I Kadencji, jakaś/czyjaś solidarność, ideowość, religijność, Biblia w biurku, krzyż na, pieśni o dobroci śpiewane na zebraniach wiejskich itd. itp. Zostałem siewcą nienawiści (wprowadziłem zwyczaj śpiewania pieśni Zofii Solarzowej „Błogosławiona dobroć człowieka”, i „Roty” w dwu wersjach, tej patriotycznej i tej kościelnej). Propaganda po roku 1994 musiała być silna, by zagłuszyć pieśń wolności i godności, i sumienia tych, którzy zdradzili dane słowo, lub więzi rodzin w Kościele Domowym. Basta.

Mogliśmy przeżyć 16 lat wójtokracji, bo mieliśmy Kościół i przyjaźń proboszcza. W nim toczyło się życie duchowo-liturgiczne, kulturalne, towarzyskie. A jak jeszcze demokracja obroniła się przed wójtem w szkole (w dwóch etapach, najpierw obrona szkoły przed likwidacją, potem praw obywatelskich do startowania w konkursie na dyrektora/kę) otworzyliśmy się na Europę i świat (Sokrates-Comenius i PAFW, wizyta dyr. Douglas Ades). Goście ze świata jedli/biesiadowali na plebanii, czytali Słowo Boże podczas mszy. Inicjując „Vade-mecum, w korowodzie weselnym Rodziców Cypriana Norwida” (2005) ruszyliśmy z posad bryłę prowincjonalizmu i skamienialiny. W 2010 roku wieczny - zdawałoby się - wójt, przegrał.

Czy odetchnęliśmy wolnością? I tak, i nie. Ustąpił lęk przed ciosem znienacka, poniżej pasa, w plecy. Ustąpił wójt, nie było go. Wielu radnych pozostało. Przede wszystkim pozostała mentalność urabiana przez 16 lat, od domu do domu, od interesanta do interesanta, także przez rozdzielnictwo łask i przywilejów. Nie ustąpi przez następne pokolenie?!
Gdyby chociaż dawny klimat i współpraca szkolno-parafialna, ale gdzie tam. Nowi proboszczowi – „nowe” tradycjonalistyczne myślenie o Polsce, Kościele, o człowieku w Europie i świecie współczesnym - wrócili raczej do tego, co zawsze było. Co kościelne - to kościelne, co Wasze? A!... to chcielibyśmy i na to mieć wpływ. Decydować m.in. jak i czym żyje szkoła, na przykład próbując nas – wolny świat – związać swoją osobista interpretacją IV przykazania kościelnego, typem pobożności, księżowskim rozumieniem posłuszeństwa w Kościele (dla nich absolutnym, sprawa ich życia, bytu, śmierci w wymiarze instytucjonalno-wspólnotowo-całkowitym)... itd. A my na biskupa patrzymy jak na brata w wierze. I tyle. Zawsze gotowi do braterskiego z nim/nimi dialogu, do którego nie są przygotowywani w seminariach. Ciągnie się to za nimi całe życie, a nam i Polsce 2014 bardzo ciąży.

Niby jest większa demokracja, a znów zostaliśmy właściwie sami: jako szkoła, oświata, stowarzyszenia pracujemy nad ekumenizmem poglądów, człowieczym rozwojem wolności i osoby. „Oddaliliśmy się od siebie. Straciliśmy oparcie”. W świecie przyrody i kultury nigdy nie ma próżni. Ktoś inny się zbliżył i dostał oparcie.

Nie ma już mszy szkolnych, spotkań plebanijnych przy różnych osobistych, kościelnych i narodowych datach i wydarzeniach. Nie ma śpiewania pieśni patriotycznych w okolicach 11 Listopada przy biesiadnym stole. Nawet tradycja Spotkań Trzech Króli, pomyślana jako okazja do spotkania władzy (każdej, „świeckiej” i „duchownej”), opozycji, dwu lub kilku – zwłaszcza wadzących się – stron. Nie ma z kim podjąć Gminnych Spotkań Oświatowych, w których w latach I Kadencji uczestniczył wójt, wszyscy księża z okolicy, nauczyciele pięciu szkół w gminie Strachówka (tyle było), zapraszani goście. Ba, nawet Tygodni Wychowania już nie ma - wymyślonych przez biskupów bez pomysłów na wykonanie (jak ustawa bez rozporządzeń wykonawczych). Gmina to gmina, główny nacisk kłądzie na pozyskiwanie funduszy i inwestycje, parafia to parafia, jest od kultu i kultywowania porządku nabożeństw zapisanych tradycją. Tylko szkoła szuka i znajduje partnerów w większych horyzontach, wpisała się na stałe w poszukiwania „adekwatnego słowa i działań” na miarę potrzeb i czasów, i ma udział w najszerszym widzeniu świata i losu ucznia-człowieka-absolwenta na ziemi. Jest najbardziej nowoczesna w rozumieniu spraw ludzkich, społecznych, kulturowych, idzie z duchem wolnego człowieka-osoby w świecie i Kościele (katecheza?).

Dezintegracja kościelno-gminno-większa 2014”. W świetle powyższego powinno być - gminno-parafialna. Niestety zły proces dezintegracji, choć zaczął się po stronie tzw. świeckiego świata, dzisiaj się związał, powiązał, połączył ze światem kościelno-parafialno-dicezjalnym. Mój/nasz kościół parafialno-dekanalno-diecezjalny odciął się od nas (dałoby się przeżyć), ale niestety także od historii i ciągłości działań i dziania się dziejów naszych gminnych, polskich i świata całego. I od kultury. Od chrześcijańskiego świata, który współ-tworzymy, budujemy w Rzeczpospolitej Norwidowskiej od wielu, wielu lat. Z POMOCĄ/BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM PAPIEŻA.

Dezintegracja. Nie ma dezintegracji życia wspólnoty bez skutków dezintegrujących osoby i rodziny. „Chory animator zaraża wspólnotę” i vice versa. Mój/nasz kościół parafialno-dekanalno-diecezjalny odciął się od nas. Co to znaczy w szczegółach? Zakładałem tutaj Solidarność, byłem wójtem, jestem katechetą od 33 lat, tego nie da się rozłączyć. Aż chcę i powiem - wzorcowe powiązanie drogi-prawdy-życia (i cóż, że na przykładzie własnej osoby, rodziny, losów). Żona od 12 lat kieruje szkołą. Za jej czasów szkoła zyskała imię/nazwę Rzeczpospolitej Norwidowskiej, sztandar, hymn, motto, programy wychowawcze, programy nauczania, nowe metody (Ocenianie Kształtujące), tytuł Szkoły Uczącej Się, poddającej swoją pracę obserwacji ciągłej, wewnętrznej i zewnętrznej itd.itp. Szkoła uczestniczy w programach edukacyjnych: polskich, europejskich i światowych. Powstał, wykształcił się zespół świadomych celów (nauczania, wychowania, kultury większej, wyższej, osobowej...) nauczycieli i wychowawców. Wójt za Rzeczpospolitą Norwidowską dostał Srebrny Medal Akademii Polskiego Sukcesu, żona Brązowy Medal Zasługi od Prezydenta RP.

W takich okolicznościach odcięcie się od nas, od szkoły, od ciągłości dziejów nabiera innego światła i znaczenia. Woła. Krzyczy. Do działaczy oświatowych z całej Polski – ministerialnych i samorządowych i NGO - i do nieba. Do włodarza, włodarzy diecezji też! Pomocy, zrozumienia!
A dla przeciwników, pod kierunkiem nauczycielki, radnej, kandydatki na wójta mam twarde słowa - „Nie zatwardzajcie serc waszych.” W tym miejscu musiała się wyłonić z cienia owa postać nauczycielki, która nie podziela moich/naszych zachwytów nad szkołą, ani historią najnowszą gminy I Polski, ani nad ideą Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Ani, ani. Jest wbrew. Poczynając od imienia szkoły i hymnu. Nie przebaczy nam (szkole, gminie) tego nigdy?! Czy zaśpiewa kiedyś hymn szkoły, w której pracuje od tylu lat?! Ma inne pomysły na wszystko. Ale i do niej się zwracam, zechciej rozmawiać z nami, w Naszej Szkole im. RzN! Powiedz, jakie masz - co do niej i do nas, zespołu - plany, w razie zwycięstwa, którego Ci nie życzymy. Którego się boimy! Nie stawajcie w poprzek drogi rozwoju dla wspólnego dobra, dobra człowieka. Szukajcie, szukajmy współpracy większej. Porozumienia. Współdziałania. Bez dialogu się nie da.

Aż głupio pisać : kto pomoże rodzinie: polskiej, wielodzietnej, patriotycznej i religijnej z pokolenia na pokolenie - Prus, Katyń, narodowe pielgrzymki do Ziemi Świętej, na Kongresy Eucharystyczne, w towarzystwie Prymasa Hlonda, prezydenta Mościckiego (otwarcie Muzeum Techniki), Solidarność, Rodzina Rodzin u boku Prymasa Tysiąclecia, katechizowanie od stanu wojennego, I kadencja samorządu, 13 lat prowadzenia kolonii Caritas, Anioł Stróż Ziemi Wołomińskiej, Rzeczpospolita Norwidowska, Brązowy Krzyż Zasługi... Z Matką Bożą w Ogrodzie wniebowziętą, strzegącą, królującą od 1910. „Matkę Bożą wystawili / ideały swe wcielili /.../ Kapaoni tu wzrastali / i pomocy Twej doznali /.../ niech przemożna Twa opieka... i pociąga ku Twej chwale...” (Maria Królowa z d. Jackowska, 1930).
Aż głupio pisać o sobie, ale jeśli nie my, to kto? Jeśli tutaj mamy takie niezaprzeczalne (zarazem) świętości i zgorszenia, to co może się dziać w innych gminach, parafiach, w tzw. wspólnotach lokalnych i w całym kraju, jak długi i szeroki? Czy tylko naszą rodzinę spotkał ten los w wolnej Polsce? A jeśli nasz głos pomoże innym?

Z jednej strony – u nas w RzN, ale chyba nie tylko tutaj - jest ciągłość, wkorzenienie w nurt zmian wolnościowych, z pokolenia na pokolenie, śpiewanie pieśni dziękczynienia, branie Polski tęczą zachwytu od zarania dziejów... po drugiej stronie jest głównie - nie, bo nie. Są jakby we wszystkim inni, wszystko chcą robić od nowa, po swojemu (pod siebie), na naszych ruinach, jak im się podoba. Normalność, to między innymi ciągłość. Nieciągłość to między innymi dezintegracja. Dezintegracja to śmierć, inaczej mówiąc, mówiąc do końca. Wprost. Z doświadczenia, z bolesnej pamięci (PRL?). Jak oni to wytłumaczą, zwyczajnie po ludzku? A jak teologiczno-eklezjalnie?! Czy oni choć trochę myślą nad tym, co robią? Co rozumieją, z tego, co robią? Przecież to woła o pomstę do nieba.

Oni” działając na zasadzie odwracania znaczeń, koryt rzek, biegu historii... nie mają zamiaru dyskutować, prowadzić otwartej debaty o wartościach. Nie, bo nie. Jeśli nasze jest światło, promieniowanie, które idzie od pamiętnego dnia wyboru Polaka na światowej Piotrowej stolicy, a wraz z nim wielkie otwarcie w perspektywie światowej, globalnej, to ich jest resentyment do czegoś innego, czego sami przed sobą boją się zdefiniować?! Zamknięci w sobie, nieufni, zablokowani, nieszczerzy, chcą takiego samego zamkniętego świata.

Z zewnątrz może się to wydawać nieprawdopodobne, żeby nauczycielka w pojedynkę, wewnątrz szkoły, ale gromadząc zwolenników na zewnątrz, potrafiła aż tak mieszać, że aż zagrozić? Czy to tylko sprawa osobowości, której ludzie boją się przeciwstawić, stanąć do jawnego sporu o wolność, godność, prawdę, pamięć i tożsamość?! Czy to fenomen, który da się rozpatrywać tylko na tle 16 lat despotyzmu poprzedzającego, w który świetnie się wpisuje jej skryta osobowość, upodobanie do niejawnych działań, tożsame, podobne do tamtych? Może. Fatalne, że dzisiaj działa w oparciu o parafię i księdza. To by się nie mogło wydarzyć za poprzedników. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?

Tak jak w 1994 odwrócenie biegu historii nie mogło dokonać się tylko siłami wójta Łapki, tak teraz odwrócenie historii (dziś bardziej w Kościele, autorytarnym z definicji, hierarchicznym inaczej) też nie może być dziełem jednej nauczycielki! Takie wsteczne zmiany mają oparcie w mentalności. W niej jest trampolina „nowych-starych” czasów, skok w bok, albo do tyłu, w przepaść dezintegracji.

Czy taka jest kondycja społeczeństwa polskiego 25 lat po transformacji ustrojowej? Jako skutek ucieczki od jawności, ciągłości, od zrozumienia większego, co się u nas, w Polsce i w polskich gminach dzieje? O dziwo i nie dziwo - także co się w tym czasie dzieje w światowym Kościele od 50 lat i w polskim, dzieje i nie dzieje. Od dialogu, debaty, od sięgnięcia do przyczyn stanu rzeczy. Bez pokazania mechanizmów materialistycznego marksizmu państwowego (totalitarnego) dewastującego mentalność polską przez 45 lat. Na tamto, czyli pozostałości zdekonstruowanej mentalności po systemie państwowej i ideologicznej deprawacji, po roku 1989 mali ludzie próbują nadbudowywać nowe swoje „wartości” by zdobyć i utrzymywać jak najdłużej władzę. Kto wytrzyma 16 lat prania mózgu?! Większość polskiego ludu miast i wsi nie rozumie procesów dogłębnie (w głębi dziejów i siebie). Odszedł pokonany marksizm w świecie całym, nie ma nic w zamian?!

Wielce diagnostyczna i prorocka jest sprawy mojej pracy i los naszej rodziny. Wyprowadzając się z Legionowa po siedmiu latach pracy katechetycznej w trzech parafiach - powołany w stanie wojennym 1982 - sprowadzając tutaj, wtedy z jednym dzieckiem, do annopolskiego starego domu sprzed I Wojny Światowej, pomnika II RP z Matką Bożą w Ogrodzie, zawierzyliśmy duchowi czasów, czasowi zmian, transformacji ustrojowej. „Musi znaleźć się zapotrzebowanie na nas w wolnej Polsce”. Przecież o to "walczyłem". Tak rozumiałem sprawę polską. O to walczyli bracia i ojcowie nasi. "Wszyscy dziadowie i Ojcowie Rzeczypospolitej Polskiej tak pojmowali sprawę polską" (Co to jest Ojczyzna, C.Norwid). Przecież wróciłem dlatego z Francji w grudniu 1980, założyłem Solidarność RI w gminie w dniu 3 Maja 1981.
Po roku zamieszkiwania stuletniego domu jako bezrobotny kombatant Solidarności i katechezy polskiej nadeszły wybory ustrojowo-samorządowe 1990. Zrobiliśmy kampanię wolnościowo-solidarnościową, jako Komitety Obywatelskie. Zostałem wójtem I Kadencji. W naszej rodzinie przyszły na świat kolejne dzieci, nowe pokolenie Polaków, Europejczyków, obywateli świata.


Potem nastał czas zdrad. W konsekwencji zostałem katechetą szkolnym Generał Jaruzelski miłą wpływ na moje powołąnie katechety parafialnego, Kazimierz Łapka na zatrudnienie jako katechety szkolnego). Dzisiaj znów jest czas zdrad. Nie ma już dla mnie miejsca. W szkole? Byłoby, byłoby nadal. Ale jak mogę uczyć religii, mając przeciwko sobie księdza proboszcza i kurialistów (dzisiaj działając w zmowie odbierają stypendia FDNT naszym dzieciom)?! 


NIE. Ja tak nie mogę. Przepraszam moją rodzinę, że znów staję się bezrobotnym obciążeniem, darmozjadem. Ale... wraz ze zdradą traci się życie. Połowę? Trzy czwarte? Zdradzony jestem przez kogo? Przez wójta minionego Kazika, którego mianowaliśmy po wyborach 1990 sekretarzem samorządowej gminy, a który chciał wszystkich oszukać i szybko został nowym samorządcą na cztery kadencje? Przez nauczycielkę, która pracując w szkole, działa przeciw niej, nie mając szacunku dla dyrektorki i zespołu i chce zostać wójtem? Przez ich elektorat (rodzinny i inny)? Przez Polskę? Przez ludzi Kościoła? 
Pewnie za życia się nie dowiem/my. Wy po mojej śmierci, kiedyś. Jak dalece wtedy będzie zniszczony nasz mały? większy? świat przez dezintegrację?!

W czym diagnostyczna (symptomatyczna). Prorocka? Praca i brak pracy, są wielce diagnostyczne dla rodzin i społeczeństw. Proroctwo zaś wtedy (czas przemian 1989/90) się spełniło. Bo zaufaliśmy i żeśmy się nie zawiedli. Budowaliśmy życie na wierze (zaufaniu). Do prawdy i jej mechanizmów. Prawda żyje (nigdy nie kostnieje), objawia się, daje łańcuchy kojarzeń, działań, gwarantuje logikę, ciągłość, jedność (objawień) itd.itp. Daje wolność. W niej ufundowana jest godność osoby. Prawda jest nierozłączna z wiarą religijną, z Bogiem.
Wierzyliśmy wtedy, że nowa wolna Polska będzie nas potrzebowała. Że jest ciągłość i solidarność dziejów?! Że nasza rodzina będzie mogła się rozwijać wraz z Ojczyzna wolną. Bo to jest nasza Matka, ta ziemia i ta Ojczyzna.
Tak samo wierzę, że i w 2014 i latach następnych, następnych, że ten sam Bóg, ta sama Opatrzność nie pozwoli nam zginąć, zmarnieć. Jest prawda. Jest poznawalna... i postawa milości intelektualnej. "Ten sam jest Bóg, nie żaden inny".

Czy mogę się z tym wszystkim pogodzić? Zapomnieć! Polsko, pamiętasz nas jeszcze? Swoje córki i synów, jak kamienie rzucane na szaniec wolności! Bo to jest nasza Matka, ta ziemia! Bo to jest nasza Matka, ta Ojczyzna!”. Duchu Święty powróć i przywróć tamto oblicze tej ziemi!
To, że kandydaci na wójta walczą wszelkimi sposobami mogę zrozumieć. Ale dlaczego ksiądz nic nie rozumie? Dlaczego kuria nie rozumie? Polski Kościół?! Dlaczego milczą? Nie stają w obronie człowieka-osoby, rodziny, dziejów... Nie pojmuję. Nie mieści się w mojej wierze i rozumie.

Jak dotąd kołysała i prowadziła mnie prawda. Ona ukołysze i dzisiaj. Ważniejsza niż śmierć i odrzucenie. Ona znalazła we mnie mieszkanie, ja w niej – dom. Fundament wszystkiego. Ona daje wolność prawdziwą. Dlatego mogę pisać. Bo ani płakać nad sobą, ani niszczyć nikogo nie chcę, nie będę... Znam prawdę i ona mnie zna. Musze więc ją opisać, opisywać, dzielić się nią, póki życia i sił. Tylko tyle? Tak, tylko. „Odpowiednie dać rzeczy słowo”.

Widzimy w naszym życiu przykłady odwrócenie znaczeń, historii, fundamentów. Odwrócenie znaczeń, zaczęły się u nas zwyczajnie, czyjąś ambicją i parciem do władzy i po pieniądze po trupach, bezwzględnie, bez zwracania uwagi na wartości, które leżały i decydowały o etapie poprzednim polskiej historii. Wartości ludzkie, duchowe, patriotyczno-duchowo-kościelne... Wszystko można było ludziom wmówić (na wsi). Tak działał nasz wójt czterech kadencji. Doszedł do władzy odwracając ludzi, radnych, z rodziny i nie tylko, słowo przyrzeczeń łamał bez skrupułów. Rozpadła się m.in. grupa rodzin spotykająca się na eucharystiach i pracy nad Biblią (wzór Kościoła Domowego), byli wśród nich wójt I Kadencji, solidarnościowcy, sąsiedzi, radny. Wójt-katecheta został przemianowany na „siewcę nienawiści”. Po wsiach nowy wójt (nowej epoki) chodził z różańcem, nie katecheta.

Tak było przez 16 lat, a prawdę mówiąc dużo dłużej. Bo zaczął grać za moimi/naszymi plecami dużo wcześniej. Pewnie całą kadencję. Zwietrzył swoją szansę.
Ale i po jego porażce wyborczej z trzecim wójtem nowej ery Piotrem w 2010, sytuacja mentalno-społeczna u nas się niewiele zmieniła. Piotr się boi narazić gminnej opinii, jak wiejska wieść niesie, więc nie stanie w naszej obronie, po naszej stronie i historii najnowszej i pamieci i tozsamości. Tak to działa. A Krystyna jawnie chce tę resztkową sytuację wykorzystać. Dano mi więc za jej czasów, na jej korzyść, miano „zdrajcy dzieci komunijnych i rocznicowych” z jej akurat klasy, wcześniej nie byłoby to możliwe. Ona szykowała sobie od lat (12?) grunt pod sięgnięcie po władzę. Rodzice uczniów z klas początkowych są wyśmienitym kąskiem dla tej nauczycielki-polityka. Stała się i jest więc „dwa w jednym” (i więcej, kto wie, co w niej siedzi) nauczycielką i liderką przeciw szkole. Ma w zanadrzu inne atuty i narzędzia. Ona mogła wreszcie od dwóch lat sięgnąć po liderowanie w parafii, w życiu duchowym wspólnoty lokalnej, jako wychowawczyni różańcowa, rodzinna, liturgiczna... Teraz, po kryjomu podjęła nawet studia na teologii, aby zostać w przyszłości katechetką. No bo skoro wójt I Kadencji Wolnej Polski był/jest katechetą? To i ona, we wszystkim (?), przeważnie(?) naśladowcza. Skryta, że chyba nawet Bóg nie wie, co myśli i planuje. Dyrektorkę szkoły (DyrKa) chciała wywieźć na taczce, jak Jagnę, podburzała, ale chyba już tego sławnego posta ze swojego bloga usunęła. Często tak robi, zmienia, usuwa, innych blokuje... Dzisiaj powie, że to była tylko gra słowna, straszenie, zabawa... choć tego samego posta wtedy powtarzała UROCZYŚCIE DWUKROTNIE na swoim blogu, żeby nikt nie miał (wtedy) wątpliwości, co myśli i zamierza, że jest tak jak (wtedy) mówi, tak wierzy i nie zmieni, nie usunie tych słów.
A my co możemy? Znów, jak w przypadku Kazimierza Wójta Łapki, powtórzymy: traktowaliśmy ją jak koleżankę, przyjaciela. Dwa razy brałem ją, Krystynę Ołdak, jako wychowawczynię na kolonie Caritas. Wcześniej, jako wójt, pomagałem jej się osiedlić w gminie w mieszkaniu komunalnym, dla nauczycieli. Myślałem, że będziemy zawsze iść wspólną drogą, dla dobra wspólnego, jak w pielgrzymce. Naprawdę!

Nie umiem mijać ludzi / za każdym zostaję zastygłym spojrzeniem” i „nienawidzić nie potrafię...” (Wierszyki, lata 80-te ubiegłego wieku). 
Osoba, samoświadoma osoba, ma pamięć i tożsamość. Jest jednością. Ciągłością włąsnej osobowej historii, ideałów.... Drogą-prawdą-życiem. Patrzę, jak patrzyłem, w oblicze Tego samego Boga, tej samej historii człowieka, Polski, Kościoła, mam tę samą wielką nauczycielkę modlitwy z miasta Avila w Hiszpanii. Tych samych mistrzów zachwytu nad rzeczywistością: Cypriana Norwida i Fortepian Chopina, Pawła Apostoła Narodów, Jana Pawła od Veritatis splendor etc., Gaudium et spes, Lumenen gentium...

A jeśli w łzach gnębionych ludzi,
A jeśli w dziewic krwi niewinnej,
A jeśli w dziecku, co się budzi,
Ten sam jest Bóg - nie żaden inny -

To - namiot Twój niech będzie szerszy
Niż Dawidowych cedrów las - -
Bo z Królów-Magów trzech - Tyś pierwszy,
Co konia swego dosiadł w czas!” (
C.Norwid, Do emira Abd el Kadera)

Gorzka refleksja - przecież jest wiedzą publiczną, że odwraca się szpiegów, ale nie swoich! Kto zatem musi odwracać nasze życie, historię, osoby... traktuje nas jak szpiegów, wrogów gminy, Polski? Kościoła? W PRL byliśmy narodem bez państwa. Teraz mamy funkcjonować jako katolicy bez Kościoła, parafii, diecezji, FDNT... bo pytamy i chcemy żyć w prawdzie i dialogu, który do niej prowadzi? Kto! Kto! Kto! Dobrze, że jest Internet i wolność. I Dom Kultury w Łochowie :-)

Norwid i Tischner? Tischner i Norwid? Jasne. Czemu nie. I nowi teologowie, współcześni chrześcijańscy myśliciele przychodzą z pomocą. Samą obecnością w naszym życiu-prawdzie-drodze. Dzieląc się swoją wiedzą, wiarą i rozumem. Dzieląc się i będąc dla wszystkich w Internecie. Jak wczoraj w Miejskim i Gminnym Domu Kultury ksiądz profesor Andrzej Draguła. Znany w całej Polsce teolog i publicysta „troszczy się o Kościół i kulturę, ale najbardziej chodzi mu o Boga”. „Trzeba ocalić Boga, bo tylko On zdolny jest nas ocalić”. „Czy procesy sekularyzacyjne są dla chrześcijaństwa jedynie zagrożeniem? Może to tylko koniec pewnej historycznej – a więc zmiennej i niekoniecznej – formy zachodniego katolicyzmu?” Kościół zamykający się w zakrystii, nieobecny w naszym inter-osobowym-świecie sam paradoksalnie sekularyzuje świat.

Czy Kościół może funkcjonować poza kulturą? Bez inkulturacji? Każdy misjonarz odpowie, że nie. Papież Franciszek też – jest przecież współtwórcą dokumentu z Aparecida. Kościele mój parafialno-dekanalno-diecezjalny? Konserwacja czy misja? Konserwacja czego? Dezintegrując nas, naszą historię, tzw. wspólnotę lokalną i narodową sekularyzujesz kulturę Rzeczpospolitej Norwidowskiej?! Konserwowanie w kościele - to innymi słowy konsumpcjonizm (duchowy), który piętnujemy w świecie współczesnym. Kolejny paradoks?! Czy to tylko wygodnictwo duchowo-intelektualne i lęk. I słabe przygotowanie do służby we współczesnym świecie, z jako-taką znajomością dróg współczesnej myśli i Soboru Watykańskiego II. Non abbiate paura! - mówił, pisał, wołał Jan Paweł II. To jest jedno z najbardziej pamiętanych zdań naszego papieża. Pokazujmy życiem, że je rozumiemy.

Jak widział i w jakim Kościele był Norwid? Jaki jest Kościół Tischnera? Jaki Franciszka, Draguły, biskupa Rysia, siostry Chmielewskiej...?
Tischner mówił, że istnieją dwie tendencje w rozumieniu Kościoła „liberalizująca i integrystyczna. Twarzą pierwszej tendencji jest Hans Küng, protagonistą drugiej Marcel Lefebvre. „To są dwie skrajne tendencje. A między nimi szukamy drogi pośredniej. „Eklezjologia życia” Tischnera jest niezwykle głęboka. Kościół jest po to, by pomagać człowiekowi być sobą. „Nie przychodzi się do Kościoła, aby było w życiu łatwiej. Nie przychodzi się jednak również po to, by w życiu mieć trudniej. Przychodzi się dlatego, że Kościół świadczy o heroicznym wymiarze ludzkiej egzystencji”. Sobą można się stać jedynie na drodze jakiegoś heroizmu, przez poświęcenie, oddanie się komuś.” 

Człowiek-osoba jest transcendencją. Żyje w wiecznej transcendencji. Przekracza siebie. Powie to Paweł Apostoł, Teresa z Avila, Norwid, Ingarden, Tischner, Wojtyła - „wytwory kultury ludzkiej, bez względu na to, czy są dziełami poszczególnego człowieka, czy też całej społeczności ludzkiej konstytuują się na podłożu rzeczy i procesów przyrodzonego świata, przystosowanych do tego przez człowieka, a ich własności przekraczają granice uposażenia rzeczy materialnych, pokrywając je nową warstwą sensu i nowych zjawisk. Transcendując tym te rzeczy, tracą zarazem pełnię i autonomię istnienia i nie posiadają mocy rzeczywistości niezależnej od człowieka i jego aktów duchowych. Mogą one zaspokoić aspiracje człowieka do życia wzniesionego ponad przyrodę jedynie pod warunkiem jego nadzwyczajnej duchowej aktywności i zapadają z powrotem w zupełny niebyt, skoro tylko człowiek traci wolę transcendowania swej prostej natury przyrodzonej i wyrzeka się swej twórczej aktywności świadomości." (Ingarden, Człowiek i przyroda).

"Czymże jestem ja, nie ów kawał mięsa i kości, lecz ja z krwi kości mych wyrastający, człowiek działający? Raz powstały, bez względu na to, z jakich sił i na jakim podłożu, jestem siłą, która sama siebie mnoży, sama siebie buduje i sama siebie przerasta, o ile zdoła się skupić, a nie rozproszy się na drobne chwile ulegania cierpieniu lub poddawania się przyjemności. Jestem siła, która - w ciele żyjąca i ciałem się posługująca - ślady ciała na sobie nosi i jego działaniu nieraz podlega, ale zarazem, raz to ciało ujarzmiwszy, wszystkie jego możliwości na wzmożenie samej siebie obraca. Jestem siłą, która raz w świat sobie obcy rzucona, świat ten sobie przyswaja i ponad to, co zastaje, nowe - dla swego życia niezbędne - dzieła wytwarza.
Jestem siła, która się chce utrwalić - w sobie, w swym dziele, we wszystkim, z czym się spotyka - czując, że wystarczy tylko jedna chwila odprężenia czy zapomnienia, a samą siebie rozbije, samą siebie zatraci, unicestwi. Jestem siła, która największe skarby zachwytu i szczęścia w tęsknocie sobie uraja i do ich urzeczywistnienia dąży, ale wszystkich ich zrzec się gotowa za samą możność przetrwania. Jestem siła, która się ostaje w przeciwnościach losu, gdy czuje i wie, że swobodnym swym czynem z niebytu wywoła to, co po niej pozostanie, gdy sama się już w walce spali. Jestem siłą, co chce być wolna. I nawet trwanie swoje wolności poświęci. Ale zewsząd pod naporem sił innych żyjąca, niewoli zaródź sama w sobie znajduje, jeśli się odpręży, jeżeli wysiłku zaniedba. I wolność swoją utraci, jeżeli się sama do siebie przywiąże. Trwać i być wolna może tylko wtedy, jeżeli siebie samą dobrowolnie odda na wytwarzanie dobra, piękna i prawdy. Wówczas dopiero istnieje" (Ingarden, Człowiek i czas).

Nie będę płakał nad swoim losem. Będę pytał, co ma na celu mój ksiądz proboszcz, były kanclerz kurii warszawsko-praskiej ks. Wojciech Lipka (promotor? czy prowodyr? działań by zabrać stypendium Żywego Pomnika św. JPII dzieciom Kapaonów), może nawet jego i mój biskup, inni podobnie myślący i działający w moim/naszym Kościele. Nie w dziedzinie teologii, ale na drodze-prawdy-życia. Ich i naszej, związanej czasem i miejscem.

Opisałem wszystko, co jest mi wiadomym w sprawie dezintegracji gminno-kościelno-większej 2014 w Strachówce: gminie, parafii itd., szkole (skutki), NGO'sach... Bezpardonowo? Możliwe. Jak w 1980/81, 1990 (wtedy przywracając normalność i ciągłość polskich dziejów i duszy)... jak przez całe życie!? Nie muszę być bezbłędnym, nikomu się to na ziemi nie uda. Jeśli więc mamy poznać jeszcze większą prawdę, niech inni wyrażą swoje zdanie, opinię, niech opiszą nasza historię i stan bieżący. Krytykę zniosę. Przemilczania, jak gdyby nic się nie działo, nie stało? Nie.

Na stronie jednej z kandydatek w obecnych wyborach samorządowych ucieszyłem się hasłem „Człowiek - najlepsza inwestycja”. Inwestujmy. Z wizją i odwagą. Przezwyciężajmy, pokonajmy dezintegrację. Zło – dobrem.



PS.
Ksiądz profesor Andrzej Draguła w Miejskim i Gminnym Domu Kultrury (Świątyni Kultury!). 
Znak czasu i... młodzież jest, księży z okolic nie ma ;-)