środa, 17 września 2014

Odwaga myślenia (wosk, miód, czasu kurz)


Kształtuje nasz świat. Osiada na wszystkim. Zbieram, jak internetowa pszczoła. To też już miało swoje przeczucie w moim życiu:

PRZECZUCIE

ty spadasz jak kaskada
z
 niebios na wiatr
wiatr
 podaje cię drzewom
i
 sam gna z chmurami
drzewa
 podają cię nam
pszczołom
 i cieniom
cień
 podaje cię ziemi
opadasz
 na wszystko jak rosa
przemieniasz
 skwarny dzień
przemieniasz
 znojny trud
przemieniasz
 jałowa ziemię
w
 dzień trud i ziemię człowieka
                              (1980)

Internet! - ach, ta wiosna Kościoła!:-) W nim osiadają dzisiaj moje myśli, malują wzory, układają się w obrazy, wzory. Ano, zobaczmy:

1) Ciągle aktualne wyzwanie - "nie naruszać zakresu pojęciowego i definicji małżeństwa"! (z konta norwidologa). Popieram!! Całym sercem i rozumem! oraz naturalną wrażliwością estetyczną.

2) Dostałem na priv filmik na Youtube pt Oszuści z Polski, udostępniam z propozycją rozmowy, dyskusji otwartej, szczerej, kulturalnej... Pokażmy swoje myślenie. Dzielmy się nim. Dziękuje z góry, i z dołu, z wdzięcznością za dobrą propozycję! Niestety niewielki odzew wywołało to zaproszenie. 

3) O! Odnalazłem Was! A już bym stracił (ten!) wątek naszej dyskusji ze sobą i z światem całym (tak wiele powiadomień w necie! a jak wiadomo "pogubiłem się już dawno" :-). Ten post jest przecież z 11.9 a mamy już 13.9. A dyskusja toczy się w najlepsze! HURRA! O to chodzi, pokazujmy swoje myślenie, zmieniając świat na lepsze! W trakcie tej rozmowy wydobyty jest na światło dzienne mój post „Nowy świat u drzwi i wiara zaślepiona" . Dyskusja zaś jest tutaj! 

4)Dzisiaj papież Franciszek powiedział, że to co się obecnie dzieje na świecie to "III wojna światowa w kawałkach" - wyraził w ten sposób nie tylko ogrom spustoszenia, jakie niesie ludobójstwo w Afryce i na Bliskim wschodzie czy wojna na Ukrainie, ale również uzewnętrznił swój ból i bezsilność wobec rozkręconej spirali nienawiści... Skąd się bierze zło dokonywane w imię najwyższych wartości?... Zapraszam do wspólnych rozważań pod poniższym adresem.. Zaprasza na swoim blogu i na swoim koncie Fb Adam. I jest duża dyskusja jak nie tu, to tam. Kto chce pokazać swoje myśłenie i być ze swoimi siostrami i braćmi w tym wspólnym globalnym świecie i Kościele ma mnóstwo okazji - „pełnić wolę Tego, który wszystko stworzył i dzieli się Sobą z nami. Ja mogę dołożyć tylko i słowo, siebie, kropkę, pył, wosk i czasu kurz. A trzeba Wam wszystkim wiedzieć, że jest to chyba najdłuższa dyskusja, którą śledzę, a nawet biorę udział! Już jest 261 wypowiedzi!

5) Ja z bloga Adama daję taki fragment na swojej stronie Fb Wiara i rozum”: - "Historii Abrahama nie da się zrozumieć, jeśli nie doczytamy jej do końca. Praojciec żydów, chrześcijan i muzułmanów zostaje powołany do wyjścia z Babilońskiego miasta Uri to wyjście staje się początkiem naszej wiary. Abraham nie wiedział dokąd idzie, a mimo to odpowiedział na wezwanie i porzucił dotychczasowe, zasiedziałe i pewnie dość wygodne życie... wiara nie jest stosunkiem do samego ISTNIENIA Boga, lecz postawą OTWARCIAjuż św. Tomasz z Akwinu pisał, że nie wiemy co to znaczy BYĆ w odniesieniu do Boga, bo Bóg JEST INACZEJ, niż rzeczyinaczej też, niż wszystkie żywe stworzenia jakie znamy... Wiara w kontekście opowieści o Abrahamie (a później również o Mojżeszui w zasadzie pod różnym względem o każdym bohaterze Biblii) staje się PORZUCENIEM znajomego nam świata, czyli tego wszystkiego, co jesteśmy w stanie pojąć dzięki dotychczasowemu doświadczeniu. Tak jak nadzieja w odniesieniu do kolejnej odsłony dramatu Abrahama staje się ufnością, że się w tej drodze nie zatracimy...". 
Mogę się wypowiedzieć kilkoma zdaniami -Cytnąłem co nie co na "wiara i rozum" i tyż czekam :-) Choć czy ludzie, którzy chętniej zabijają, niż myślą i darzą miłosierdziem, gotowi do jakiejkolwiek refleksji? nad drogą i wiarą Abrahama? Módlmy się o to! Szukajmy rozmówców. Trudno o nich także w moim kościele parafialno-dekanalno-diecezjalnym, choć nauczają o miłości i miłosierdziu... wolą mnie przemilczać (wyklinać?) za plecami :-( ♥ 
... a później krótko odnieść/dopisać -Z fundamentalizmów lubię chyba tylko jeden, fundamentalny humanizm :-)Zabijają się z małości a nie z wielkości swoich wizji :-(Może upraszczam, ale zabijanie i przemilczanie - małość, kochanie i dialog - wielkość :-)
Po jakimś czasie wracam do dyskusji -W Pol Potach, Hitlerach, Stalinach (Putinach?) i podobnych też tkwi ta sama tajemnica - zniewalająca ich rozum i wszystko - siły zabijania. A tragedia Rwandy? Religie, ideologie... 
Równie ciekawe - bardzo mnie poruszyło przed laty - jest/są procesy pojednania, po rzeziach. W Liberii, Sierra Leone... W Afryce Południowej jeszcze inna sprawa? A u nas ni... jak Putinowi śpiewa Maleńczuk, tylko tyle, że się jeszcze nie zarzynamy, choć nawet patrzeć już na siebie nie możemy, a niektórzy wzorowi katolicy mówią o swoich przeciwnikach, innych ludziach, Polakach, katolikach i nie, "to coś". Czy to nie jest zabijanie? Jest! - godności ludzkiej, takie subtelniejsze zabijanie, unicestwianie, równie bezrozumne, bezrozumnej wiary. W imię... czego :-( 
A może to tak jest, że żadna wiara nie jest groźna, dopóki nie stanie się systemami religijnymi, państwowymi...??? Wiara jest bardziej Bogiem i Człowiekiem niż religie, systemy... które puchną ludzkimi/ziemskimi koncepcjami władzy... doktryn... godności... zaszczytów... bogactw... tradycji... przywilejów nakazowo-zakazowo-rozdzielczych.

6) Z konta ojca Grzegorza SJ -Bóg nie stał się człowiekiem by panować. Przyszedł by służyć. 
Czasem wystarczy tylko tyle. Ciekawią mnie młodzi ludzie, szalenie "za" tradycją łacińską. Zachodzę w głowę. Potrzeba kontestacji? Ja, owszem pamiętam, byłem łacińskim ministrantem, ale Broń Boże nie tęsknię, bo za czym? kiedy Bóg Żywy (Żywszy, Prawdziwszy) przychodzi tu i teraz do mnie :-) 
Ile byśmy nie czytali, to nie uleczymy ludzi chorych na władzę :-) Ale większe czytanie za każdym razem nam większy pożytek przyniesie!
Mam przeświadczenie, że w religiach tkwi żądza panowania, nie służenia. Że to oblicze ciągle, jak słonecznik obraca się, choć w odwrotną stronę.Wiara nie musi być groźna (choć często jest, ponieważ jest arbitralna). Religia jest groźna - choćby dla wiary(Bartosz Bednarczyk). - Ja: -Tośmy doszli do porozumienia (głosy z najdłuższej wymiany zdań, pod postem o fundamentalizmach) :-) 
Ale ponieważ w moim kościele parafialno-dekanalno-diecezjalnym teraz podejrzane jest chyba wszelkie myślenie (i pokazywanie go publicznie) to dostaję takie komentarze - "jeżeli tak podchodzisz do tematu [chyba każdego!, dop. jk] to kolejny argument, że proboszcz nie chce takiego katechety. I słusznie robi".Ichwiara jest solidarna, szybko się odnajdują i łączą, przeciw bliźniemu swemu :-)

7)To był taki dobry czas pielgrzymowania do Matki Bożej Kębelskiej. Celowo wybrałem termin tydzień po głównych uroczystościach, żeby można było w skupieniu uklęknąć w Jej kaplicy i pomodlić się. 
To było takie dobre połączenie tego, co lubimy, co jest naszą pasją, z tym co jest ważne w naszym życiu, a czasem w tej codzienności gdzieś umyka. Była więc fajna trasa, pogaduchy w drodze i na postojach, i msza św, i słowo ks. Piotra, i rozmowy na te poważniejsze tematy. Chociaż chyba za bardzo się z Piotrem rozgadaliśmy. Zostawiliśmy sobie na spokojnie czas do zastanowienia się czy chcemy wchodzić w jakieś głębsze formy bycia w Kościele, czy w ogóle jest taka potrzeba w nas. Dla niewtajemniczonych dodam, że chodzi mi po głowie taki pomysł duszpasterstwa rowerzystów w Lublinie. I o tym trochę sobie gadaliśmy :-) (z konta Jurka, z którym mamy zupełnie inne widzenia świata, Polski, Europy, Kościoła...?!)

Ależ tutaj pasuje mi jezuita z Indii, też wyklęty? w moim sreberku słów dopowiedzeń kontekstu naszych spraw - "trzeba wiedzieć co to jest prawda". "Nikt nie od­rzu­ca ciebie, od­rzu­ca tyl­ko to, kim jes­teś według je­go mniema­nia. Zresztą, jest to broń obo­sie­czna, nikt też nie ak­ceptu­je ciebie. Dopóki ludzie się nie obudzą, po pros­tu ak­ceptują lub od­rzu­cają po­siada­ne przez siebie wyob­rażenie o to­bie. Stworzy­li so­bie twój wi­zeru­nek i al­bo go od­rzu­cają, al­bo akceptują.(Anthony de Mello SJ, z konta ojca Grzegorza Kramera SJ). Prawda jest poznawalna. Jest miłość intelektualna sięgająca istoty rzeczy... świata, człowieka, a dla wierzącego także Boga. Człowieku poznaj samego siebie, wpierw :-)

8)Czy za przestępstwo, jakiego dokonał nauczyciel lub policjant odpowiada cywilnie Ministerswo Edukacji lub Ministerstwo Spraw Wewnętrznych czy też policjant i nauczyciel osobiście?- postawił pytanie ksiądz Polak w Ameryce . Wywiązała się wielce pouczająca dyskusja. O prawie, poszczególnych jego artykułach, paragrafach, duchu i literze. Według mnie, wzorcowa dyskusja, pełna samokontroli, u każdego dyskutanta. Bardzo pouczająca, w treści i formie. Będąca przykładem wołającym do nieba o więcej takich. Zwłaszcza w łonie (mojego) Kościoła. O wszystkim. Kościół, który czegoś się boi (prawdy) zaprzecza sam sobie. Nie ma się czego bać. Non abbiate paura. Od ponad 50 lat, posoborowych. Mamy mądrych ludzi we wspólnocie wierzących, którzy mają wiedzę często większą, lepszą niż biskupi, bo tkwią w sercu spraw, rodzinnie, zawodowo, naukowo, politycznie... Dajmy im głos. Dawajmy sobie głos. NIE MA PARAFII BEZ DIALOGU PUBLICZNIE DOSTĘPNEGO KAŻDEMU! Na jej terenie i poza. Po co granice, gdy granice znikają! Na ziemi, morzu, powietrzu... Czy musi paść pytanie z Ameryki, żebyśmy my-Polacy-katolicy rozmawiali w kraju, w diecezji, w parafii swojej (naszej)!?
- Wspaniała jest taka rozmowa publicznie według posiadanej wiedzy, szczerze. Ile może dać każdemu myślącemu człowiekowi, Polakowi, wierzącemu, niewierzącemu... I tak to powinno wyglądać w moim kościele parafialno-dekanalno-diecezjalym! A tak nie jest. Jest nieszczerość na pierwszym miejscu o życiu tu teraz, podejmowanych działaniach, kto, co, za co, dlaczego...... i pobożne kazania o (ich?) niebach - dla nas.
- Otóż to. U nas dotkliwy jest problem, pewnie zakaz dla nich, zalecenie, by milczeć, by nie brać udziału w publicznych rozmowach. Robię im/jej (kurii) zarzut za brak dialogu. Można bez niego żyć (dopóki osobiście nie staniemy się przedmiotem ich utajnionych decyzji, zmowy...?), ale nie można się rozwijać jako osoby i jako wspólnota. Ja np. rozwijam samoświadomość dzięki takim jak ta, rozmowom. A jestem katechetą d 33 lat itd. itp.
- Takie rozmowy także tworzą Kościół. Bo nie jest bytem abstrakcyjnym, definicją, ale realną wspólnotą żyjącą i działającą w świecie współczesnym! Bez tych rozmów (najwyższym przykładem ostatniego wieku jest Sobór Wat.II) kościołowi brakuje samoświadomości! Osoba też była jednym z głównych płaszczyzn myślenia ojców soborowych. Zaniedbania w zgłebianiu i życiu soborową nauką i duchem, ma swój przyczynek do wszystkich problemów Kościoła 2014. To moje katechetyczne doświadczenie.
-Nie schodźmy na inne temat, personalne wycieczki...apeluje jeden z wiodących dyskutantów.- Ja -Hubert, jasne, nie schodźmy, choć wyjaśnię, że dla mnie to pasjonujący przykład na funkcjonowanie (bycie) mojego kościoła w świecie wspólczesnym. Podobnie można (i trzeba) rozmawiać o wszystkim, co nas stanowi. Pewnie, że najlepiej w jakichś granicach. Bieda, że o moich/naszych problemach mogę rozmawiać, sygnalizować je, tylko przy takich innych okazjach. Dziękuję, że mogłem tu i teraz. Postaram się już tylko śledzić aktualny wątek :-)

9)KRZYŻDRZEWO Z KTÓREGO RODZI SIĘ ŻYCIE. To drzewo jest dla mnie wiecznym zbawieniem, nim się karmię, nim się żywię. Zakorzeniam się w jego korzeniach, rozprzestrzeniam się w jego gałęziach, obmywam się jego rosą, a jego duch karmi mnie i ożywia jak powiew wiatru. W jego cieniu rozbiłem namiot i uciekając przed ogromnym upałem mam tam obfitujące w rosę schronienie. Kwitnę z jego kwiatami, rozkoszuję się w pełni jego owocami...(Pseudo-HipolitHomilia Paschalna, z konta ks. Wojtka też z USA). 
- Ja -Ładne, poetyckie. Dzisiaj też się  (poezję, sztukę, art różne, art -video, art internetową?) pisze, mówi... Codziennie dociekam prawdy, która daje mi wolność. Władza, bardzo po ludzku sprawowana, a nawet według najgorszych wzorów, bo za plecami, niejawnie, bez przejrzystości kto, co, za co... niszczy wiele w moim kościele parafialno-dekanalno-diecezjalym. Wiem, że czasowi, ziemscy i nie wieczni :-)
- Refleksja bardzo własna, owoc nieustannego ćwiczenia się w dialogu na Facebooku -Czy nie jestem zbyt dogryźliwy wobec bliźnich, mojego kościoła parafialno-dekanalno-diecezjalnego, partii, tzw. wspólnoty samorządowej? Mnie się wydaje, że się rozwijam w dobrą stronę, ale może czyjeś odczucia inne i mógłby mnie jeszcze bardziej zmobilizować? Najlepiej, służąc własnym przykłądem, SVP!
- Co się wydarzyło, stało? Dlaczego? Trzeba mieć dzisiaj porównywalną odwagę jak za PRL, żeby rozmawiać szczerze o moim kościle? Moim, polskim, powszechnym, diecezjalnym, parafialnym... o wierze i rozumie? Wtedy - żeby mówić o państwie i narodzie - co się myśli naprawdę, i głośno! Oczywiście proporcjonalnie i analogicznie :-)

Ja,
my, wiemy o sobie i po sobie, z faktów i samoświadomości, nie z plotek. I nie antykościelnie, tylko bardzo kościelnie. Jesteśmy Kościołem Domowym, na wieki wieków. Amen. Przez większość drogi-prawdy-życia nie było wątpliwości, NIKT nie miał, przynajmniej nie powiedział nigdy. Dzisiaj!? Sypie się krytyka - i w ślad za nią czyny, decyzje, opinie lub niechęć do ich wydania - odsądzająca od czci i wiary (ale jakoś nie od rozumu!) :-)

Potwierdzeniem
jest też milczenie na śmierć i życie? na kłódkę ust zamkniętych, kont internetowych, serc...??

Lecz
na szczęście podobnie jak my myśli wielu księży, ojców zakonników, profesory, teologowie, a nawet biskupi, wśród nich tacy, którzy odpowiadają na ludzkie pytanie, czym ratują obraz/ideał Kościoła braterskiej wspólnoty, nie struktury/organizacji władzy ziemskiej bardzo, bardzo.

10) Na koncie WIARA I ROZUM znów nawiązuję do dyskusji, rozpoczętej postem znanego i bardzo medialnego księdza (z działalności katechetyczno-ewangelizacyjno-duszpasterskiej, nie z dyskusji) 
-Dzisiaj zabrałem głos w bardzo pięknej, mądrej dyskusji na temat aktualny wśród nas, wierzących i niewierzących! Tam więcej powiedziałem, zdając sobie sprawę, ze wykraczam poza zakres... ale skoro w moim kościele parafialno-dekanalno-diecezjalnym obowiązuje przemilczanie... :-(

- Dumny jestem i wdzięczny Soli Deo, że dostałem takie powołanie. Wypełniam. W Dobrej Nowinie nic nie jest do ukrywania! Od 2 tysięcy lat, ale nigdy nie mieliśmy dostępnego tak wspaniałego narzędzia, jak Internet. Wczoraj pod tym adresem ciągnęliśmy ostrą, szczerą wymianę opinii: 
- Im bardziej jestem kontestowany, tym bardziej dochodzi do mnie, że moja katecheza dojrzała po 33 latach, wypełniła swoje zadanie. Oczywiście, nie mówię o słabych lekcjach, złościach, nerwach, błędach i grzechach itp. Ona daje na starość wydźwięk pierwszy. Nie zastała się, nie zarosła rzęsą. Doszła aż tutaj. Budzi konsternację u niektórych. Jest/em/śmy silnie kontestowani przez wielu. Kto/co bardziej? ♥ :-)
- Kiedy tak rozmawiam/y duch mnie/nas unosi nad ziemię, ziemię, która od 16 października 1978 (2 czerca 1979! sierpnia 1980 i 4 czerwca 1989! itd dalej dalej, już do niedzieli 14 września 2014 i pewnie nie przestanie...) podlega nieustannej odmianie swojego oblicza! Politycy, ani nawet księża jeszcze się w tym nie połapali? Zorientowałem się dzięki korespondencji z Lucy z Lincoln, Ne, USA i na Zlocie Animatorów Społecznych w Augustowie. A oni, widaćnie mają gdzie i jak:-( :-)


- "Jaka radość, czuję bliskość Boga" - śpiewaliśmy przed 30 laty taką piosenkę. To już nie jaskółki, to lawiny, które wreszcie się rozkręcają. Niech zstępuje Duch Twój i odmienia oblicze ziemi, tej ziemi!! I nas, w kościele polskim. Myślę o trzech wątkach obfitych dyskusji: tutaj, i tam i tam. I dzisiaj i wczoraj i przed paru dniami, niektóre ciągle żyją. Wszystkie o mądrości, o poszukiwaniu, o wolności myślenia, o Kosciele w naszym świecie współczesnym 2014, nie jako nakazanej abstrakcji do wierzenia, ale jako rzeczywistości naszych dróg-prawdy-życia. I już jest to wymiana/dyskusja ponadpokoleniowa! Nas nie będzie, ale wiara i rozum nie zaginą. Bezmyślność niech przepadnie, bo psuje świat i Kościół i Człowieka. TY jesteś opoką, OSOBA nie instytucje i ich prawo. Instytucje i prawo MAJĄ być w służbie OSOBY człowieka. Człowiek jest drogą Kościoła, już od 50 lat soborowych, ale, u nas ciągle tkwią... na (kościelnej? diecezjalnej?...) Mysiej 5 :-)


- Już nie wiem przy jakiej okazji -Dziękuję. "wiara i miłość do Boga"!? Tak. Nie chodzi o rady. Dzielenie się myśleniem jest najlepszym sposobem rozszerzania obrazu świata, w jakim żyjemy. Dobrej niedzieli i smacznego obiadu :-)

11) Niby co innego, ale lęk przed otwartością, szczerością ludzi, dzielących się swoim myśleniem jest podobna. Dlaczego! 50 lat po Soborze? 2000 po słowach Jezusa - Bo nie ma nic tajemnego co by ujawnione być nie miało, i nic nie jest tak ukryte, co by nie miało wyjść na jaw! W praktyce naszej tzw wspólnoty kościoła codziennego, tam gdzie żyjemy i mamy swe sprawy życiowe - szczerość to chyba tylko kwestia homiletyczna, ale nie w zwykłych relacjach (między)osobowych między nami wierzącymi w sutannach i bez (w gminach, szkołach,parafiach, diecezjach...)! Ich życie, myślenie o świecie, człowieku, ich doświadczenie życia wewnętrznego, wewnętrzno-intelektualnego to ich bajka, ich grup koleżeńskich, z seminarium, z grup-ruchów kościelnych, ale nie w codziennym siostrzeństwie-braterstwie z szarymi, przykurzonymi życiem-prawdą-drogą owieczkami? :-( :-)
-
Jak żyć, biskupi, jak żyć ;-) w tzw wspólnocie wiary (Kościoła), gdy każde pytanie? dyskusja? wypowiedź osobista na blogu?... itd. jest traktowana jak atak na kościół. I - z reguły - pozostaje bez odpowiedzi! JAK ŻYĆ! "Kościele w Polsce, nawróć się"!

- Kochani tzw duchowni (którzy wybraliście życie celibatariuszy konsekrowanych...) wszystkich szczebli, które tak naprawdę nas nie interesują, to są Wasze szczeble, chcemy widzieć i mieć w Was zwykłych braci i siostry... chcemy mieć w Was partnerów rozmowy, rozmów codziennych życiowych, towarzyszy drogi-prawdy-życia stąd do wieczności, a nie władzę jakowąś urzędniczą, sędziowską... wydumaną, wykreowaną... nad nami, nad życiem i nad dziećmi naszymi. Nad naszymi żonami, mężami... związkami, rodzinami, wyborami, państwami... Nie idźcie dłużej dogą! :-)
- Czy możemy jakieś grupy nazywać kościołem, jeśli nie ma wśród nich (nie połączeni) serdeczności, przyjaźni, braterskich uczuć, czynów i odruchów, nieustającego nigdy przenigdy d-i-a-l-o-g-u...? "Zgadzam się, rzekł Kardynał do księdza pewnego... ale pamiętaj, abyś ciągle przebywał z nimi w drodze, prawdzie i życiu, w pochodach, strajkach [w Internecie], a w atakach nie pozostawał w tyle, na plebanii, w ukryciu, w pałacu, zakrystii, przy ołtarzu..." Scenariusz pisany na faktach!!!

12)Dziś Jurka urodziny (14 IX 1947) Właśnie sobie uświadomiłem, że żyję już dłużej niż On"(GK, SJ). „Nie jest to rana śmiertelna, bo nie można zadać rany śmiertelnej czemuś, co jest nieśmiertelne. Nie można uśmiercić nadziei... Prośmy Chrystusa Pana, abyśmy zachowali godność dziecka Bożego na każdy dzień; byśmy w życiu naszym na co dzień kierowali się sprawiedliwością; by nasze codzienne życie było przepełnione prawdą; abyśmy w naszym codziennym życiu okazywali męstwo w walce o wartości prawdziwie chrześcijańskie; byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy.(Jedne z ostatnich zanotowanych słów Jurka Popiełuszki, na koncie ojca Grzegorza SJ)
- a to? - "Pewien brat zgrzeszył i kapłan wypędził go z kościoła. Wtedy abba Besarion wstał i wyszedł z nim razem, mówiąc: "Ja także jestem grzeszny" (a to... z konta ks Wojtka Gierasimczyka)
- i to, z konta Pawła z Chicago -Ad Memoriam - Fragment tekstu księdza Kamila Kowalczyka na rozpoczęcie roku szkolnego : "Macie prawo do naszego czasu i z tego prawa korzystajcie. Kościół to nie teatr, do którego przychodzi się biernie obejrzeć spektakl. Gdzie scena żyje swoim życie, a widownia swoim, zaś aktor zasadniczo nie spotka się z widzem. Wiara sobie, życie sobie. Science fiction i real. Kościół to żywa wspólnota konkretnych ludzi, którzy mają prawo do popełniania błędów. Którzy się wzajemnie w poszukiwaniu Boga wspierają. Pozwólcie, że zatrzymam się jeszcze na chwilę nad Ewangelią dnia dzisiejszego. Pan Jezus bawiąc w swoim rodzinnym mieście udaje się do synagogi. Tam ma odczytać fragment księgi prorockiej. Rozwija zwój i z premedytacją odczytuje fragment:Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana...” 
Dopiszę tylko - scena Internetu! scena w Internecie! Internet jest sceną!! Jest sceną kościelnej wspólnoty żyjącej na całym świecie. NIE WOLNO ZRYWAĆ więzi między nami wszystkimi! Trzeba TAM być! pisał papież/papieże do księży. Rok łaski od Pana nie ma początku i końca w naszym życiu-prawdzie-drodze!
- Niech mi ktoś wyjaśni brak konsekwencji, ciągłości dziejowej i duchowo-intelektualnej Polski i Kościoła 2014, na naszym przykładzie gminnym. Proszę mi pokazać jakiś przykład w naszym życiu nawiązujący do Solidarności dumnie i świadomie założonej w Strachówce 3 Maja 1981. A wszak normalnością sa weterani II Wojny, Powstania Warszawskiego, AK... nadawanie imienia... przekazywanie sztandarów... tak jak np Weterani 1863 - batalionowi 236 Pułku Piechoty w 1920... To dawało ducha, budowało więzi, patriotyczną ciągłość, moc, wiarygodną... w rezultacie Cud nad Wisłą! Tak żeśmy upadli nisko po komunizmie? tak - przepraszam za wyrażenie - schamieli? zidiocieli? zdziecinnieli? w duchu proletariacko-chłopskim? humanizmu socjalistycznego????

13) Czy też giniesz razem ze mną? - pyta w swoich notatkch na Fb ks. Konrad Hasior, z którego wziąłem przykład i też używam obficie notatek, dla publikowania większych tekstów. -Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony....- Więc wmieszałem się w tok myślenia i pytań księdzowych hasiorowych (piję do dzieł dziadka księdza, które oglądałem w młodości na wystawie na Zamku Królewskim i w plenerze koło Nowego Sącza, Krościenka). Kultura wychowuje, ma ciągłość, nawet nie wiemy, kiedy i jak nas kształtuje. Brat mojej babci też był rzeźbiarzem. Wpisuję komentarz, jak zwykle spontanicznie spontaniczny -Trochę więcej niż "sześćdziesiąt lat temu" się urodził kolejny grzesznik i piewca miłosierdzia nad nami wszystkimi. W diecezji mam chyba status wyklętego czciciela Osób Bożych i Matki Bożej Annopolskiej, ale wszelka władza i opinie mają swój kres :-) 
a później jeszcze dopisuję bardziej poprawną odpowiedź (poprawną jako forma, nie treść, FAQ) - Księdza pytanie okazało się prorocze. Zapisałem kolejny tok myśli całkiem wewnętzrnie płynącej... Czytam! i widzę, że... tak, ginę, chyba razem z NimHurra!
... Użyję rzadkiego języka, bo i sprawa jest bardzo rzadka: jesteśmy poddani bezprzykładnej próbie zniszczenia, nasza rodzina. 
... [I jeszcze, także odpowiadając na inne księdza pytanie] - Lajkujemy czemuś, co ma nasza aprobatę. W całości, we wrażeniu jakimś. Twoim rozważaniom. Zbawiony jestem, wolność, prawda, która wyzwala, miłość, miłosierdzie... Życie z tym, z Nim, umieranie, codzienne doświadczenie Tego Co Większe, co we mnie i nade mną... Odp. uporządkowane: - Ad. 1) Status "siewcy nienawiści... zdrajcy dzieci komunijnych, rocznicowych" najpierw nadał niewidzialny wróg gminny (zniszczył mi bloga w dniu II tury wyborów samorządowych 5 grudnia 2010). A od dwóch chyba lat, od roku? się porobiło także (podobnie) na podwórku parafialnym, a parafia jest częścią... itd. Nikt nie rozmawia, nie mówi, wszystko dzieje się za plecami. - Ad. 2) MBA - Wystawiona 3 lipca 1910. "Annopolska Matko Boska, wymarzyła Cię Jackowska, a gdy z mężem tu przybyła Twą figurę sprowadziła, ideały swe wcieliła..." (Maria Królowa, z d. Jackowska, siostra a) rzeźbiarza b) oficera, ofiary Katynia, i pozostałego rodzeństwa, było ich siedmioro, napisała 19 lipca 1930)  
ps. 
Moje kąśliwe uwagi o moim/naszym kościele parafialno-dekanalno-diecezjalnym trzeba przyjąć tylko jako słowa kościelnego enfent terrible, a nie ataki na Kościół, w którym żyłem, oddychałem i poruszałem się i będę do demencji. Nawet przekażę pałeczkę kolejnemu pokoleniu. Ale jako wiarę i rozum, jako Kościół wspólnotę, nie wykwit władzy jakiejś, bardzo mi się wydaje ziemskiej, która gotowa nawet negować i niszczyć rzeczywistość naszą. Łaską jesteśmy zbawieni, ale z wysoka, którą dostajemy jako dar, Z POKOLENIA NA POKOLENIE! Droga-Prawda-Życie, nie strzępy, nie pokawałkowaną na kadencje, epoki tego tamtego, tej tamtej partii, władzy...! Tyle daję "im" okazji do przełamania się i wejścia w jakiś łatwy/trudniejszy dialog. Jako normalność, nie wielkopańską łaskę. Człowiek jest drogą Kościołą, dostałem powołanie! by głosić, upominać się o prawdę większą. Ad maiorem Dei gloriam. Po 33 latach katechizowania...?! Mój głos wewnętrzny - wiara i rozum - jest na "Post scriptum" na blogu "Osobny świat" :-)

- (kolejny post) - "Nie udostępniałbym, bo niczego nie widzę w tym szczególnego. Pretekstem do sporu w komentarzach jest tytuł, bo chyba nie tekst i cytaty biblijne. Czemu ma to służyć nie wiem, i prawdę mówiąc mnie nie rusza. 
Udostępniam, bo dostąpiłem zaszczytu bycia wzmiankowanym w jednym z komentarzy: - "W mojej ocenie pan Marek [adm. strony] nie szuka Boga tylko chce dowalić Kościołowi. Wygląda na to, że ktoś mu mocno namieszał w głowie. Może trzeba go na jakiś czas zostawić samemu sobie i otoczyć modlitwą. Ja też mam tutaj takiego swojego adwersarza Jozefa Kapaon, który wewnętrznie kręci się wokół zranień, atakując przy tym Kościół. Typowy syndrom Lemańskiego. I każda dyskusja służy tylko temu jednemu - stworzyć kościół "na swój obraz i podobieństwo" Postanowiłem, że na jakiś czas kończę dyskusję bo do niczego nie prowadzi, zabiera czas, a i czasem nerwy."
ps.
Nie
atakuję Kościoła, którego od 33 lat jestem katechetą (powołanym w stanie wojennym). Wiara niektórych bywa zaślepiona :-(
- To jest prostsze, Jurek. Poznacie prawdę... Taką, jaka jest. Nie po to jest, by pod korcem stała. Ja jestem zwykłym członkiem Kościoła. O zmiany ocen ludzi i historii pytaj nie mnie, bo mam samą od 16 października 1978. Pytaj ich, ja nie rozumiem ich działań. Nawet nie wiadomo czyich? I tyle. Pytaj autorów "rzeczywistości wykreowanej". Ja, jak wierzyłem, tak wierzę, jaką Polską się zachwyciłem i jakim Kościołem, takie w sercu, wierze i rozumie zachowuję... Zarzucasz, że próbuję "stworzyć kościół "na swój obraz i podobieństwo"? A, w życiu :-) Nawet Kościół Domowy pojmuję inaczej. Jestem obrazem i podobienstwem, niczego nie muszę tworzyć z niczego. Ja pracuję "w pocie swego czoła" w takim schemacie "aby przezwyciężyć kryzys sensu / konieczne jest otwarcie na metafizykę / fenomenologia przynosi takie otwarcie" Patrzę, słucham... czytam, myślę (z wiarą i rozumem za pan brat) i mam. "Bo moje oczy widziały... pozwól odejść słudze Swemu...". TO się da zobaczyć... i śpiewać potem bez wahania hymn dziękczynienia !!
- Swego czasu pewną busolą, potwierdzeniem słusznej drogi, było bycie w nurcie procesów dziejowych: Solidarność, katecheza parafialna, samorząd i wynikające z tego działania, kontakty, spotykane osoby na różnych stanowiskach, pochwały, odznaki, medale, odznaczenia, vota wdzięczności za wolność składane na ołtarzach (Boga samego i Ojczyzny). Byliśmy Polakami i katolikami, wzorami... potwierdzali Wojewoda, Biskup, parlamentarzyści, samorządowcy wszystkich szczebli, starostowie, prezydenci, wójtowie, burmistrzowie, spotkania formalne i towarzyskie, narady, uroczystości w tym gronie od dołu do góry i odwrotnie.

Dzisiaj
mam zawrót głowy. Nie tylko wszystko się skończyło, wójt i proboszcz nie chcą mnie widzieć przy sobie. Wszystko jest inne. Jak za dotknięciem złej wróżki. Mówią ci/mi: jesteś (byłeś) siewcą nienawiści, zdrajcą dzieci komunijnych i rocznicowych... Co jest warte moje życie? W gminie, Kościele i Polsce 2014? Co warte nasze dzieje, praca, wiara i rozum, my osoby i nasze rodziny - dla kolejnych ekip w gminie, parafii, diecezji, państwie???
Na szczęście dzisiaj świat i Kościół są większe niż gminy i parafie, nawet diecezje. Nie znajdując zrozumienia „u swoich”, znajdujemy „u obcych”, wśród których są księża, wikarzy, proboszczowie, profesorowie, biskupi, a nawet... papież. Wy zamieszkujący swoje zamknięcia, poza otwartością do świata całego macie zdecydowanie gorsze rokowania” ;-)

14)Nie możemy, nawet jeśli czujemy się bardzo wierzącymi ludźmi, zrobić z krzyża miecza. Nie może on nigdy być narzędziem zabicia człowieka, nawet w imię prawdy i obrony wiary. Pod krzyżem tym, na Golgocie i tym w "Warszawie" trzy grupy, nie dwie jak się mówi. Dwie krzyczą. Jedni za, drudzy przeciw. Jak na Golgocie. Jest i trzecia grupa. Grupa ludzi wierzących, oni nic nie mówią, nawet nie tam obecni fizycznie. Oni nie walczą o dwie belki, oni walczą o wierność krzyżowi, a raczej Chrystusowi, w swojej codzienności. Tam jest najtrudniej. Patrzą na krzyż z ufnością, nie że wygrają nad swoimi przeciwnikami, ale z ufnością, że dadzą radę żyć jak ludzie(z blogu o. Kramera SJ, na deon.pl). Mój komentarz jest krótki -Trzy grupy, dwa kościoły i gdzieś my. Szukajcie, a znajdziecie. Nie ma wiary bez myślenia:-)
- A teraz inna konstatacja, chyba powiązana z domniemaną rolą brata babci Stanisława Jackowskiego w upamiętnianiu Cudu nad Wisłą. - Pewne prace są "ciężkie" - bardzo w pocie czoła - bo niosą wielki ładunek emocjonalny. (zostawię więc znów na czas jakiś? odetchnę, odsapnę, łyknę czarnego zabielonego napoju... Może powrócę? Któż wie. Metafizyka? 
- Niezbadane są wyroki Opatrzności. Że też na nas padło, zostaliśmy wybrani, by objawiły się sprawy zakryte dla wielu. Że na naszych oczach, za dni naszych dzieją się nie tylko wielkie cuda w wymiarze metafizyczno-duchowo-intelektualnym, narody odzyskują wolność, rozszerza się strefa Wolności i podmiotowości (takze w stowarzyszeniach wolnych ludzi, ludów, państw) powstały gminy i inne struktury samorządowe, reformy administracyjna Kościoła w Polsce, nowi Papieże, starzy świętymi ogłoszeni... i jednocześnie kurza ślepota na wielkie dobro, jakie nieustannie się dzieje wśród nas. Na naszych oczach, można wskazać konkretne działania i zaniechania(!), zrywana jest ciągłość dziejów, działań wolnościowych. Kiedyś było wiadomo, powstanie za powstaniem i od powstańców poprzednich brali ducha. Byli świadkowie, formy dziedziczenia, przekazywania, patronowania, oddawania sprawiedliwości, okazywania szacunku... Dzisiaj? Sprawdźcie u nas, w gminie, wsiach, parafiach... ZGROZA! I nie widać końca zgrozy. Ona (jej oścień) wcale nie jest ulokowana w partiach, lecz w osobach, w pokomunistycznej mentalności (proszę nie rozróżniać tego co państwowo-świeckie od tego co kościelno-jakieś). Jesteśmy jednością? Jedność jest w naszym myśłeniu? Pokażcie swoje drogi-prawdę-życie! ♥

- Piekary Śląskie. Kościół Zmartwychwstania Pańskiego na wzgórzu Kalwarii. Jest 15 września 1979 roku, sobota, godz. 12.00, rozpoczyna się ślub Panny Haliny Barańskiej z Piotrem Polmańskim. No właśnie, tak to leciało. Już 35 lat jesteśmy razem. Urodziła nam się w tym czasie 5 wspaniałych dzieci. Dwie starsze córki: Agnieszka i Agata, dziś już mężatki, oraz 3 synów: Andrzej, Adam i Arkadiusz. Najmłodszy ma już 22 lata. Chciałbym podziękować Halinie za ten wspólnie przeżyty czas. Czas wspaniały, bo było w nim wszystko to, co w takim okresie, na drodze kochających się ludzi można spotkać. Były zwycięstwa i porażki, radości i smutki, uśmiech i łzy. Wszystko to razem, owinięte wiarą pozwalało nam wzrastać. Ale to Halina, jako żona i matka, wychowując dzieci miała cały dom na głowie. Często nie było mnie w domu, bo nasze małżeńskie życie przypadło w ogromnej mierze na czas walki o wolną Polskę i jej budowanie każdego dnia. Nigdy nie postawiła mi do wyboru: nasz dom, albo walka o polski dom. Z pokorą i troską zajęła się naszym. Halinko, dziękuję za wszystko :-)  (z konta i życia Piotra Polmańskiego, posła na I, II, III kadencję Sejmu RP)

- Wpisuję Jemu/Im prócz powinszowań -Wiesz, jak pomyślę, że nasi współbracia i współsiostry polscy katolicy i tak nie mają baczenia na Wasze Życie-Prawdę-Drogę, ale na kogo głosuje/my/cie itd. A jeśli jeszcze masz legitymację nie tej partii, to... jesteście, jesteśmy wyklęci. Nazwani przez "nich" nie-polakami (specjalnie z małej litery), nie-katolikami, nie-patriotami... Popapraństwo w głowach, sercach, wiara i rozum nie złączone osobowo. Eh! Sto lat Wam! i dzięki za te 35 już!
Dziękuje Wam za ten obraz życia-prawdy-drogi, i za przypomnienie. Moi Rodzice przeżyli w Małżeństwie tylko 33 lata. Też mieli naszą piątkę (ja w środku, po nowennie do św. Antoniego o syna). ŚWIĘTOWALIŚMY je w większej wspólnocie, w Rodzinie Rodzin u Pallotynow, na Skaryszewskiej w Warszawie.
ps.A
dla tzw. prawdziwych polskich katolików 2014 (w sutannach i bez) rozwodnik z PiS-u jest większym od Was autorytetem. Córce byłego śp. Prezydenta jeszcze więcej wolno, jest już po dwóch rozwodach, w młodym wieku. dobrzy i źli Polacy... z urodzenia? Z namaszczenia przez jakieś niejawne kolegium.

PS.B
Treść "Kartki z Katynia" jest tutaj.
Dołożę zdjęcie podstawy Kolumny Zwycięstwa na Wojskowych Powązkach, inaczej zwanej pomnikiem "Orląt Warszawskich z 1920". Zupełnie niedawno dotarło do mnie, że "Autorem pomnika jest architekt Adolf Buraczewski, zaś dwie płaskorzeźby wyszły spod dłuta znanego artysty Stanisława Jackowskiego." Stanisław, brat Kazimierza, Emilii itd Jackowskich (Kapaonów)
Jak na paradoks, im bardziej rośnie moja duma (z powyższych faktów, nie z samego siebie), tym bardziej płaczą nade mną Wojtek, Jurek... jako przedstawiciele prawdziwych Polaków-Katolików! Wybacz im Ty Panie, bo ja mam to w nosie, z przyjaźnią i miłosierdziem. Z taką historią rodzinną! A co jeszcze się okaże?  :-)

PS.C
A tutaj zdjęcia grobu Jackowskich i Kapaonów


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz