Szukając czego innego, znalazłem to. TO. Ze starego bloga nielitościwie poharatanego przez hakera w drugiej turze wyborów samorządowych, 5 grudnia 2010, w dniu, w którym na szczęście zminiła sie u nas władza. Starej - jeszcze bardziej się nie podobałem :-)
Fakt zniszczenia bloga MÓWI WIELE O KLIMACIE WALKI W GMINIE O WŁADZĘ, O POPULARNOŚĆ, Z POMINIĘCIEM PAMIĘCI I TOŻSAMOŚCI. Nie pasowałem i nadal nie pasuję kandydatowi, kandydatom budującym swoje kariery na lęku przed prawdą, wolnością, pamięcią i tożsamością, większą niż sami chcą ujawnić. Są zarówno na podwórku ściśle gminnym i parafialnym, oraz pozagminnym z racji zamieszkania, ale nie interesów i układów rodzinnych.
Wpisuję TO, przedrukowuję dnia 9.9.2014, ze względu na dzisiejszy - aktualnością jak najbardziej aktualną wcześniejszą o 3 godziny i niezależną(?) od tamtego posta, ale całkiem zależną od tamtego jednego ciągle życia-prawdy-drogi - post na "Post scriptum":
klawiatura
żywicielka
kiedy ją otwieram (i działa)
żyję
kiedy coś wygadam
zapisywanie już nie smakuje
kiedy na kartce zapiszę
przepisywać się nie chce
kiedy ją otwieram (i działa)
żyję
kiedy coś wygadam
zapisywanie już nie smakuje
kiedy na kartce zapiszę
przepisywać się nie chce
(...)
A TO sprzed 5 lat:
"Siadam do komputera i ożywam . Jakby
mnie podłączyli do tlenu. Świat wyłania się pod moimi palcami.
Chyba mam inteligencję wielorako-lingwistyczną.
ET Market, ET Akademia. O czytaniu, o
reprezentacjach mentalnych, o gramatyce…. Mądrze i prosto, jak
humanizować, personalizować szkołę, cieszyć się całym sobą w
jacuzzi, we własnym ciele, którego żaden członek nie został
stworzony nadaremno, w Gietrzwałdzie mogłem posiedzieć sam, pod
wielkim sklepieniem kolegiaty, pielgrzymi chodzili akurat z różańcem
po łąkach, psychoterapia autogenna, stres, struktura przeżyć
wewnętrzno-cielesno-psychiczno-fizjologicznych, jak odkrywać
człowieka w uczniu i w relacjach szkolnych, jak odkryć, zrozumieć
siebie samego, różnorodne inteligencje (wielorakie?), bogactwo
wewnętrzne człowieka-osoby, system studiów w USA i możliwość
ich finansowego wsparcia, bogactwo programów, projektów, przykłady
dobrej praktyki. Pyszne obiady i nocne grillowanie przy muzyce i
tańcu. Wielkie re-collection intelektualno-duchowo-holistyczne dla
nauczycieli, z możliwością odnowy biologicznej. Spa. Solus per
aquam, solus per intellectum, solus per …. zależnie jak kto
postrzega świat.
Wpływ i pozostałości marksizmu w
polskiej szkole. Czy można zbudować coś nowego, na nie
uprzątniętym placu? Na ruchomym gruzowisku. Tak jest z naszą
oświatą. Kolejność powinna być taka: uprzątnięcie,
rozplanowanie, położenie fundamentów. Fundamentem musi być
człowiek, pojmowany jako wolna, odpowiedzialna jednostka.
Fundamentem musi być koncepcja wolności, wolnego bytu ludzkiego,
osoby, z jej podstawowymi prawami. Zbadajmy szkołę od tej strony.
Nauczyciel, uczeń i ich prawa (tak jak je formułują terapeuci,
niekoniecznie zgodnie z wzorcowymi statutami szkół).
To jest wołanie, krzyk o taką
debatę. Bez niej drepczemy w miejscu, albo jeszcze gorzej,
przypudrowujemy fałsz. Ludzie, którzy nie wiedzą, co to wolność,
co to osoba, będą reformować szkoły i mienić się odmienionymi,
dyplomowanymi nauczycielami.
Jak można było rozwijać
interpersonalne stosunki, intrapersonalną inteligencję, wolność,
niezależność poglądów na siebie, na świat, w systemie, który
negował personalizm, wolność jednostki, wolność poglądów,
czyli podstawowe prawa człowieka??? Można było budować PGR, i
„rozwijać się” w Socjalistycznych Związkach Socjalistycznej
Młodzieży. Aż po zenit klasowej świadomości o wyższości
humanizmu socjalistycznego, wolnego od wpływów imperialistycznych i
religijnych przesądów. Byt określał świadomość, która była
zredukowana do zlepku partyjnych „mądrości”. Nie można także
było być internacjonalistycznym poza „internacjonalizmem
socjalistycznym”.
Starsi nauczyciele często obruszają
się na krytykę szkoły w PRL. Niech mi odpowiedzą na te pytania i
wątpliwości. A może wciąż będą twierdzić, że uczono ich
wtedy, i potem oni uczyli, zasad gospodarki rynkowej, wolności
przekonań i prawdziwej historii? Jak duża część społeczeństwa
żyje w świecie fałszywych wyobrażeń „jakby PRL nie było,
jakby ich nie dotknął, ominął”? Większość nie zastanawia się
nad tym i nie bąknie nawet o wpływie materialistycznej ideologii
marksistowskiej na swoje życie. MEN (MENiS, itp.) też omija te
rejony myśli i (nie)odpowiedzialności. Czeka aż wymrą świadkowie?
Bo szkoda im żelaznego, niereformowalnego ZNP-eowskiego elektoratu?
Dzisiaj wszystko się miesza, i tyluż można sobie znaleźć
elektorów w ZNP, co w Solidarności. Gra chyba idzie jeszcze o coś
innego, co przerasta moje rozumienie.
Na prawdę nie ma zapotrzebowania.
Takie przeświadczenie utrwala się m.in. przez transmisje z Sejmu i
programy telewizyjne z udziałem polityków. Wydaje się jakby prawda
była dla nich nieatrakcyjna intelektualnie. Dużo bardziej ich
wciąga, ba, pochłania pasja (niczym partyjnych szalikowców) ,, kto
kogo efektowniej zagada, w ostateczności obrazi”. Żenada to mało
powiedziane. Współczesna Targowica. Sprzedają prawdę za procenty
wyborcze. Trudno znaleźć wyjątki.
Propaganda PRL wywarła wpływ na
umysły starszych nauczycieli (u mnie w odwrotna stronę), a przez
nich oddziaływuje - nawet po śmierci Matki Komuny - na dzieci i
młodzież. W ilu szkołach (%) świętowano 4 czerwca?
Pozostało jeszcze wiele wydarzeń do
upamiętnienia. Np. pierwsze wybory samorządowe. Są
narzędzia do mierzenia zmian w szeroko rozumianej oświacie.
Niestety można także pozorować
zmiany. Mogą być powierzchowne, sięgające tylko technik
pedagogicznych. A nauczyciel ma być wzorem osobowym (!), a nie
wyćwiczonym, oświatowym usługodawcą. Formacja - to coś więcej,
niż warsztaty i studia podyplomowe.
Jeśli ktoś ma kłopot z oceną wpływu
propagandy PRL, ideologii marksistowskiej, partyjnej wszechwładzy,
to niech sprawdzi opracowania, co myślą na podobne tematy
mieszkańcy innych krajów byłego obozu socjalistycznego. Np. na
Ukrainie uważają, że u nich była (i jest) najlepsza oświata,
podręczniki itd. My - że w PRL. Na Białorusi, Litwie, w NRD itd.
pewnie podobnie. Bo przecież cały obóz był najwyższym wykwitem
cywilizacji w dziejach ludzkości; zresztą miało tak pozostać na
wsze-czasy. Nad tą prawdą przechodzi się jakoś do porządku i
uważa, że dzisiaj wszystko już jest OK. Jakby nigdy nic. Szybko
zapomni się o frekwencji w eurowyborach itd.itp. itd.
Żyjemy w fałszywych wyobrażeniach o
przeszłości - np. tzw. mienie pożydowskie i w ogóle obecność
Żydów w naszej historii - i teraźniejszości. Skutki będą
opłakane. Wyjdzie nam to wszystkim bokiem. Bo tylko w prawdzie może
rozwijać się człowiek – integralny rozwój osoby (Centesimus
annus) - i jego świat.
Muszę często powtarzać dzieciom (w
domu i w szkole) za Joshem Mc Dowellem: kocham cię, bo jest w tobie
wieczność i nieskończoność. A w chwili większych religijnych
uniesień „bo jesteś stworzony na obraz i podobieństwo Boże”.
Wczoraj wracaliśmy w trójkę z ET
Akademii (Marketu) i rozmawialiśmy. Niestety ja gadałem najwięcej.
Mam kaca. Zrobiłem rachunek sumienia i dobre postanowienie: „Muszę
napisać książkę. Po pierwsze: nazbierało mi się strasznie dużo
obrazów, myśli, fraszek i anegdot. Po drugie, żeby uwolnić
kolejnych współpasażerów od nadmiaru moich opowieści. Kto będzie
chciał, przeczyta.”
Zwiedzając po drodze piękny kościół,
ktoś stał długo przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, ja
klęczałem przed Najświętszym Sakramentem. Byliśmy w dwóch
bocznych nawach. W prezbiterium było pusto. Są różne
religijności. Haiku, hokku, haikai.
Uczucia związane z kartą płatniczą
mam. Musiałem wyrobić, przed wyjazdem na kurs językowy do Anglii.
Jeśli jeszcze kiedyś mnie wybiorą na premiera, wójta, marszałka
– nikt nie będzie się ze mnie śmiał. Cieszę się jak dziecko.
Ale nie będę się rozwodził (nad tym). Hurra.
Dwóch ludzi, dwa obozy. 1) Tygrysy, 2) Hippoterapia w Sosnowym Gospodarstwie.
Dzwoniła siostra, jest z synem na obozie Tygrysów, z duszpasterzem sportowców. Jest tam jednocześnie wolontariuszką-lekarzem
obozowym. "Przywrócić prawdziwe dzieciństwo tym, którzy go
nie zaznali" to naczelna myśl, jaka przyświeca ks. Mirosławowi
Mikulskiemu, który od 45 lat wśród wspaniałej mazurskiej
przyrody, wraz z oddanymi sprawie przyjaciółmi, organizuje
wakacyjne obozy letniego wypoczynku dla dzieci opuszczonych i
zaniedbanych wychowawczo”.
Ja dzwoniłem do Łazarza, jest ze swoim pedagogiem szkolnym, pomaga w pracach przy budowie obozowiska. O
pedagogu znalazłem akapit w Tygodniku Powszechnym, w artykule o
Oldze, wolontariuszce: „Bóg raczy wiedzieć, jak długo by ją tak
męczyło, gdyby nie poznany przez znajomych pedagog Marian
Jaroszewski, który organizuje wakacyjny obóz z upośledzonymi i
proponuje: „Jedź z nami”. A w innym miejscu: „W sierpniu
pracował natomiast Marian Jaroszewski, który poprowadził IV
integracyjny młodzieżowy obóz jeździecki, po raz drugi w Sosnowem
na Kurpiach”.
Jaki piękny jest świat, w którym
można spotkać takich ludzi. Jakie mamy szczęście, jako rodzice,
że dzieci znalazły takich mistrzów. I jak smutny musi być los
rodzin, w których konsumpcyjni rodzice, chowają konsumpcyjne
dzieci. Nareszcie żyjemy w kraju, w którym nikt, nikomu nie
przeszkadza czynić dobra. Byle się chciało.
Wieczór, czas kończyć. Samo się
pisało przez cały dzień. Nie byłem w stanie raz usiąść i
zapisać. Podchodziłem, dopisywałem. Wszystko jest we mnie, ale
potrzebuje interwałów. To tu, to tam, wychodzi nowe zdanie.
(Czwartek, 25.czerwca.2009)"
PS.
Taką Polską żyłem. "Braną tęczą zachwytu od zarania dziejów: (CK Norwid, Fortepien Chopina). I takim Kościołem. Taką gminę, parafię, szkołę, Ojczyznę, Europę i świat budowaliśmy. Takie ideały zostawiamy następnemu pokoleniu.
Spontaniczne :-) zdjęcie po którejś mszy rocznicowej. My zawsze w kościle, ba, my Kościół Domowy i zawsze w pochodzie, do przodu :-)
PS.
Taką Polską żyłem. "Braną tęczą zachwytu od zarania dziejów: (CK Norwid, Fortepien Chopina). I takim Kościołem. Taką gminę, parafię, szkołę, Ojczyznę, Europę i świat budowaliśmy. Takie ideały zostawiamy następnemu pokoleniu.
Spontaniczne :-) zdjęcie po którejś mszy rocznicowej. My zawsze w kościle, ba, my Kościół Domowy i zawsze w pochodzie, do przodu :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz