/Patronom Pojednania/
„Tylko nam się
poprzewracało / i chcemy wymyślić dzisiaj bez wczoraj / nowe bez
starego” (ks. Jan Twardowski, Matka
Boska Staroświecka).
Kto żyje trochę
dłużej, wiele rzeczy przeżyje. Świat się okręci wiele razy.
Wokół Słońca, mód, trendów myślowych, koncepcji na to i tamto.
Kościół jest częścią świata, przynajmniej ten partykularny, w
Polsce. Mało państw jest tak stabilnych, by przez kilkadziesiąt
lat się nie zmieniały, nawet o 180 stopni.
Wszystko
to widziałem, słyszałem, dotykały moje ręce, wiara i rozum.
Żyłem – na szczęście – w czasie dynamicznym, nie –
stagnacji. Od PRL do wolnej Polski, w której już wszyscy, wszystkie
partie rządziły. Jak potrafiłem reagowałem, wziąłem udział w
tym, co się działo i dzieje. Moja rodzina też, od 150 lat, jestem
mądrzejszy o tę większą perspektywę.W niedzielę, 13 grudnia 2015, w moim mieście rodzinnym Legionowie, odsłonięto tablicę księdzu proboszczowi Józefowi Schabowskiemu. Dostaliśmy (Grażyna i ja) zaproszenie od miasta i parafii, parafii i miasta. Urbi et Orbi. W zaproszeniu była prośba o podzielenie się wspomnieniami o bohaterze naszych czasów, któremu postawiono tablicę, na ulicy Jego imienia. Miasto i kościół lokalny pamięta. I ludzie, którzy Go spotkali, których życie od tego spotkania i współpracy się zmieniło. Prezydenci miasta, Solidarność, działacze opozycyjni, pani Senator, parafianie, katecheta z żoną (i córką). My dojechaliśmy z Annopola i Strachówki.
Napisałem obszerne wspomnienia, nie będę się powtarzał. Wszystko, co robiłem w życiu, jest opisane i opublikowane.
Dzisiaj chcę podzielić się refleksją o dwóch kościołach, w Kościele Świętym, Powszechnym i Apostolskim i o dwóch Polskach współczesnych, w jednym miejscu na ziemi i w historii. Chyba jest moim/naszym przywilejem oba/obie widzieć (uczestnicząco) i chyba jako tako rozumieć.
Ojczyzna
- kiedy myślę - wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam,
Mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica,
Która ze mnie przebiega ku innym,
Aby wszystkich ogarnąć w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas:
Z niej się wyłaniam...
Gdy myślę Ojczyzna -
By zamknąć ją w sobie jak skarb.
Pytam wciąż, jak go pomnożyć,
Jak poszerzyć tę przestrzeń,
Którą wypełnia.
Mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica,
Która ze mnie przebiega ku innym,
Aby wszystkich ogarnąć w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas:
Z niej się wyłaniam...
Gdy myślę Ojczyzna -
By zamknąć ją w sobie jak skarb.
Pytam wciąż, jak go pomnożyć,
Jak poszerzyć tę przestrzeń,
Którą wypełnia.
(Karol
Wojtyła)
Tak
żyliśmy, przeżywaliśmy... Ojczyznę i Kościół w Legionowie
księdza Schabowskiego, naszą młodość i nas wszystkich, wspólnotę
„na górce” i nie tylko.
Tło
polityczne było wtedy proste, przejrzyste – stan wojenny PRL,
Polska komunistyczna z nazwy. Byliśmy przeciwko. Ja nawet w pewien
sposób na to się narodziłem, na antykomunistę. Z wychowania i
wykształcenia. Wiedziałem, co to jest totalitaryzm, walka klas,
baza i nadbudowa, rola stosunków własnośco, środków produkcji,
Rewolucja Naukowo-Techniczna, humanizm tak zwany socjalistyczny i
tak zwana socjalistyczna demokracja. Istoty człowieka szukałem
gdzie indziej – u księdza profesora Kazimierza Kłósaka
(wychowawcy Karola Wojtyły w konspiracyjnym seminarium księcia
kardynała Sapiehy) i u Romana Ingardena (nauczyciela i Mistrza dla
ks. prof. Józefa Tischnera).
Solidarność
wywalczyła wolną Polskę pomimo stanu wojennego. My – razem z
nią. Przyszły nowe zadania, w samorządnym społeczeństwie. Ksiądz
proboszcz Schabowski wkrótce umarł, w 1995. Ja byłem wtedy już
mężem, ojcem (czwórki, z siedmiu), i miałem za sobą kadencję
wójtowania tam, w gminie, w tej cząstce Polski Ojczyzny, gdzie
zakładałem Solidarność (powrót z Francji, myślenia o niej,
koniec 1980, początek 3 Maja 1981).
Katechizowałem
trochę także jako wójt, a po przegranych wyborach demokratycznych,
znalazłem się w szkole. Z tą szkołą szliśmy resztę życia,
nawet teraz, na bezrobociu. Grażyna jest jej dyrektorką od lat.
Szkoła ma nazwę Zespół Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej.
Dumną nazwę, wielkie osiągnięcia, jest w gronie nielicznych w
Polsce, z tytułem Szkół Uczących Się, szkół, które są
Laboratorium pracy oświatowej i wychowawczej. W pierwszej kadencji
też byliśmy laboratorium, Gminnych Spotkań Oświatowych, z
udziałem wszystkich nauczycieli i księży, bo księża stali się
członkami rad pedagogicznych, religia wróciła do szkół wraz z
wolnością i samorządnością. Niestety, tego laboratorium polskiej
wiary i rozumu nikt w Polsce nie podjął, ani w państwie, ani w
kościele!
To, co przeżyłem, poznałem, doświadczyłem, przemyślałem, co zostało mi dane, także wielcy spotkani ludzie – zrozumiałem jako drogę-prawdę-życie, które się tłumaczą, rozjaśniają, weryfikują. Na wzór, obraz i podobieństwo Drogi-Prawdy-Życia Jezusa z Nazaretu. Nie wziąłem swoich pomysłów drogi-prawdy-życia z niczego. Nikt nie chce pytać, skąd i jak? Nikt nie wszedł w dialog, w tej perspektywie. Większość oponentów ma jedynie perspektywę polityczną, która się wyłoniła w polskim życiu dużo, dużo później. W 1990 powstało Porozumienie Centrum braci Kaczyńskich, jako opozycja do tzw. „linii” Mazowieckiego, później także do Wałęsy (w skrócie). Później jednostronność zaproponowało Radio Maryja (1991) i tak trwa do dzisiaj - taki mieliśmy wtedy klimat?
Ja, my pozostaliśmy wierni drodze. Wolni, samorządni, dumni Polacy-Europejczycy-(Światowcy) w Kościele Powszechnym. Tak było i tak jest niezmiennie od kilkudziesięciu lat, jedno wypływa z drugiego, jedno z drugim się łączy i linkuje – dzisiaj oczekujemy Światowych Dni Młodzieży (także w Strachówce, Rzeczpospolitej Norwidowskiej) z młodymi Belgami, spotkanymi na tej samej drodze. Żyznej drodze z szerokimi poboczami, wydającej plon, nie - sterylnej i martwej (albo ksenofobicznej, zamykającej się na innych). Taka nas prowadziła i prowadzi. Byliśmy czuli/wyczuleni na ducha czasu. Kiedy kończyłem posługiwanie katechetyczne i duszpasterskie w Legionowie, przebąkiwałem już o hospicjum. Hospicja jako miejsca opieki nad ludźmi chorymi i samotnymi powstają także obecnie. Pojęcie hospicjum zostało ukształtowane w Szkocji, jako nazwa miejsca przyjmującego i otaczającego opieką podróżnych, sięga początków Kościoła Powszechnego. Wywodzi się od łacińskiego słowa „hospes” oznaczającego gościa, przytułków dla ubogich. Współczesny model opieki hospicyjnej stworzyła Cicely Saunders – Angielka, w 1967 (wikipedia). W hospicjach chodzi o życie i śmierć. I miłość. Tam życie nie przebiera się w politykę - dzieje się sub speciae aeternitatis. Tak się składa, że z ruchem hospicyjnym w Polsce związana jest red. Halina Bortnowska, którą poznałem jeżdżąc z proboszczem Schabowskim na spotkania Duszpasterstwa Wielkomiejskiego. Ale wtedy o tym nie rozmawialiśmy. O związku hospicjów z Bortnowską dowiedziałem się dzisiaj, z Internetu, na potrzeby tego tekstu. „Red. Halina Bortowska, przebywając w Anglii miała sposobność poznać założycielkę światowego ruchu hospicyjnego dr Cicely Saunders oraz być wolontariuszem w Hospicjum św. Krzysztofa w Londynie...” (Forum Hospicjum). Duch czasu jest wielką mocą. Z wysoka, nie z nas.
Dzisiaj, gdybym nadal pracował w Legionowie – w parafiach? w mieście? - na pewno inicjowałbym Dziedzińce Dialogu! By o wszystkim rozmawiać w jawności, różnorodności, otwarcie, publicznie, nie rozłączając wiary i rozumu! W takim dialogu doświadczenie, w które ubogaca nas życie jest NIEODZOWNE I NIEOCENIONE. Droga-prawda-życie – nie w izolacji, podzielone na niespójne segmenty, perspektywy, cele... Niestety, nie jest to powszechny nurt w kościele polskim 2015. Myślenie nigdy nie stanie się pierwszą potrzebą? Polaków? Nie tylko Polaków, pomimo nazwy gatunkowej homo sapiens. I pomimo nauczania Kościoła Powszechnego (soborowego) o prymacie osoby nad... Człowiek jest drogą Kościoła.
O tym wszystkim myślałem, reflektowałem, przeżywałem w niedzielę w Legionowie i po drodze. W obie strony. A nawet już w wigilię wydarzenia.
ksiądz Schabowski
zaczynam
przeżywać
wigilię
wydarzenia na jutro
społeczność
Legionowa
parafia
i miasto
odsłania
mu tablicę
13
grudnia 2015
jest
był dla mnie
jest
był dla nas
aniołem
Gabryelem
zwiastunem
Boga
stanu
wojennego PRL
jest
Bożą ingerencją
w
moje nasze życie
Bóg
posłał nam anioła
by
drzwi kościoła otworzył
ile
się zdarzyło
z
tego co się wydarzyło
nam
miastu i światu
Urbi
et Orbi
dzisiaj
stać by się nie mogło
Prezes
Polski pozakonstytucyjnej
powiedział
o mnie o nas
dzieci
resortowe
z
genem zdrajcy
najgorszy
sort Polaków
a
kościół 2015 w Polsce
chętnie
za nim powtórzy
idzie
z nim pod rękę
W
kościele od dawna robię notatki. Nie wiem jak na kogo, ale na mnie
ten czas, ta łaska tam (tak) działa. Eucharystyczna? Hymnem
dziękczynienia jest przecież Ta Pamiątka.
Zapisałem,
wczoraj „na górce”:- tutaj wszystko się zaczęło i tutaj to wszystko dzisiaj jest. We mnie też, na mojej osobistej drodze-prawdy-życia. Życie się zaczęło, i chrzest i wiara i rozum w szkołach, i matura, i katechizowanie w stanie wojennym i Noce Czuwań i List do Papieża i sakrament małżeństwa i pogrzeb Józefa Schabowskiego-osoby-Człowieka, proboszcza naszych czasów. Czego nie rozumieją także księża - „Droga-prawda-życie są odporne na pojedyncze zdania, tłumaczenia [napisałem ja, jk]" i tak i nie. W sensie ontologicznym: oczywiście On Jest odporny. ale w sensie fenomenologicznym my nie jesteśmy. Rzeczywistość bowiem jawi nam się nie taką jaka jest, ale jaką nam przedstawiono. A skoro przedstawienie jest błędne to i obraz jest błędny i wnioski są błędne i nasza droga jest błędna” - napisał mi jeden z nich, z USA, Bogu dzięki, inni milczą, na zabój, jakbym nigdy tu nie żył, nie pracował, nie nauczał, nie modlił się, nie pisał...
I dalej zanotowałem – to COŚ więcej samo się odezwie, przemówi, podyktuje... tak, jak Janowi Chrzcicielowi i wszystkim po nim, którzy uwierzyli i dali się prowadzić głosowi, Duchowi z Wysoka, także przez Józefa Schabowskiego i czas, który był nam dany. „Był prorokiem tamtych czasów” (powiedział rekolekcjonista, bo właśnie w tym samym czasie w parafii „na górce” zaczęły się rekolekcje adwentowe. Miał 62 lata, gdy umarł. Tyle, co ja teraz.
To COŚ więcej, ten KTOŚ się nie ukrywa. Przemawia, objawia się. On nas zbawił i prowadzi, nie opuszcza. Skąd ja to wiem? A dlaczego Wy nie wiecie?! Uważnie obserwuj, słuchaj, notuj... z wiarą i rozumem. Nie ma wiary bez myślenia. Jest prawda. Prawda jest poznawalna. Jest postawa miłości intelektualnej zdolna sięgać aspektów istotowych i konstytucyjnych całej rzeczywistości: człowieka, świata i Boga (jeśli ktoś wierzący). Ktoś mądrzejszy to dawno powiedział. Jest święty.
„Nie-ja-Ty-Bóg-Miłość-Chrystus-Pokój-Dobro-Amen” - brzmi moja modlitewna „mantra”. Z czasów Legionowa! Sprzed pierwszej Nocy Czuwania (wrzesień 1983), gdy bardzo się obawiałem „jak będzie” – ale jej elementy układały się już na dziedzińcu i w świątyni kamedułów w Krakowie-Bielanach na prywatnych samotnych rekolekcjach. Z postem, modlitwą, jałmużną... Kiedyś, ze spotkanym tam ojcem Klemensem Świżkiem, cystersem, wice-postulatorem beatyfikacji Wincentego Kadłubka, ojca chrześcijańskiej kultury w Polsce, przyjacielem ks. Władysława Bukowińskiego zarazem, czcicielem Miłosierdzia (i Koronki...) itd. Obraz Patrona Polskiej Kultury Chrześcijańskiej, który mi przysłał, powiesiłem na sali katechetycznej, a że był on także patronem narzeczonych, wpadliśmy z żoną po ślubie do Jędrzejowa, ojciec Klemens nam Nim błogosławił.
Ojciec Klemens Władysław Świżek, uprzednio był wikariuszem w Wadowicach i znał się z Karolem Wojtyłą, gdy ten był jeszcze ministrantem, zmarł w 1993. Mówiliśmy do siebie – bracie Józefie, - bracie Klemensie, co tam jakaś różnica w wieku, tym bardziej w tzw. stanie życia i stylu ubierania. Droga-prawda-życie się liczy. Wiara i rozum. Samoświadomość, od-poznanie w sobie obrazu i podobieństwa... :-)
Jak to jest być żyć w 2015 w dwóch kościołach, w dwóch Polskach? Odczuwamy na własnej skórze. Jest to trudne doświadczenie obecnego etapu naszej drogi-prawdy-życia. Legionowo i Strachówka dają egzemplifikacje w konkretach!
Z Legionowa dostaliśmy zaproszenie wspólne od władz miasta i parafii. W mojej gminie (za którą chciałem umierać) jest to DZISIAJ niemożliwe. Owszem, z parafią żyliśmy za pan brat i za pani siostra za poprzedniego proboszcza Antoniego, długich i dobrych 16 lat (1993-2009), dzięki Bogu. Położone zostały wtedy fundamenty, które nas przetrwają, pod Rzeczpospolitą Norwidowską. Pewnie za to płacimy dzisiaj dużą cenę. Wykluczenia i jakiegoś tajemnego „wyklęcia” w diecezji.
W Legionowie w kościele, wśród wyłożonych wspomnień o proboszczu Schabowskim, były i moje, katechety (link na końcu tekstu). Ba, nawet rekolekcjonista zacytował fragment w nauce rekolekcyjnej, a po mszy, przy tablicy, mogłem/musiałem zabrać głos przez mikrofony. W mojej gminie i parafii (za które chciałem życie oddawać) DZISIAJ to niemożliwe. Choć wota wdzięczności za czas wolności oddałem parafii, stoją w kościele. Wielu chciałoby je stamtąd wyrzucić. U nas, w mojej naszej gminie i parafii pamięć i tożsamość są zabronione, ocenzurowane. Obcym wstęp wzbroniony, teraz inni są swoi. Ciągłość, jedność wraz z nimi. O nas niektórzy mówią i piszą za plecami: zdrajcy, siewcy nienawiści, chcą wywieźć na taczce... Polska 2015. I kościół, niestety.
A jaki klimat jest dzisiaj?
Prezydent prawnik łamie Konstytucję, postawił się przeciwko większości prawników w Polsce (prócz niewielu). Nasz ksiądz arcybiskup Henryk Hoser dostał od niego, na samym początku prezydentowania, jedno z najwyższych odznaczeń państwowych Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. O naszej diecezji mówi się , ze jest jedną z najbardziej konserwatywnych w Polsce.
A my jesteśmy tacy sami, jak byliśmy, to jest nasza wina 2015, pozostaliśmy na drodze starej solidarnościowo-wałęsowo-mazowieckiej, niekaczyńskiej (nie – nowej, kaczyńskiej). Na drodze soborowej – w Kościele (franciszkowym). Drodze myślenia i dialogu, tak samo wolnego i zakorzenionego, jak w swoich początkach. Nie staliśmy się nagle "wrogami Kościoła, antypatriotami... itd.". Ci drudzy mówią nam w parafii i diecezji „posługujecie się papieżem, jesteście pod wpływem wrogich mediów...”, odmawiając dialogu, przemilczając, lub przypisując do... najgorszych. Tym strasznym uproszczeniem wyrządzają straszną krzywdę Polsce i Kościołowi.
Sam Prezes Kaczyński idzie najdalej – mówi o mnie, o takich jak my, na starej drodze (ciągłości, jedności, pamięci i tożsamości): stoicie tam, gdzie wtedy stało ZOMO, dzieci resortowe z genem zdrady, najgorszy sort Polaków... To oni [czyli my] są przeciw nam. To oni [czyli my] próbują nas zablokować. To oni wmawiają, że w Polsce dzisiaj demokracja jest zagrożona... Dzisiaj nie o demokrację chodzi. Dzisiaj chodzi o to, by demokracja mogła rzeczywiście decydować, a nie garstka ludzi jednej strony, ludzi zaprzedanych obcym, a także wewnętrznym, ale niemającym nic wspólnego z interesem ogromnej większości Polaków… w Polsce trwa wielki spór, ci, którzy byli tutaj wczoraj [przed TK] i inni, mówią, że chodzi o wypełnianie przez TK jego przewidzianej przez prawo roli. To szanowni państwo, żart... To jest, szanowni państwo, zalew nieprawdopodobnej hipokryzji... Oni próbują wmówić ludziom, że w środku gorącego lata jest mróz, jest ostra zima. I są tacy ludzie, którzy jak coś usłyszą w telewizji, to są gotowi w to uwierzyć, są gotowi wyjść na dwór, ubrać się w kożuch i jeszcze mówić, że im zimno. Ale to nie są ludzie, którzy mają sprawne głowy, to nie są ludzie, którzy sprawnie myślą... Oni nie chcą dopuścić do tego, żebyśmy rozpędzili tę bandę kolesiów, która się dzisiaj rozsiadła w administracji i oni chcą nie dopuścić do naprawy wymiaru sprawiedliwości... by "nie wyszła na wierzch gigantyczna fala nadużyć" z ostatnich 8 lat. - I o to proszę państwa chodzi - nie dać zwykłym Polakom i pozwolić Polskę dalej rabować. To jest sens tego sporu... cała Polska z was się śmieje - powiedział. "Komuniści i złodzieje" - dopowiedział tłum.”
Pomyślałem wczoraj, dzisiaj tym bardziej, że Opatrzność, która zabrała nam księdza Schabowskiego okazała się wobec nas wielkim miłosierdziem. Misericordiae Vultus 2015/16! Ksiądz Józef dzięki temu jest i dzisiaj wobec nas wszystkich, w takiej samej bliskości (odległości). Kto może wiedzieć, po której stronie stałby dzisiaj, gdyby żył? Mam nadzieję, że będąc światowcem i demokratą (staż w USA), mając wielu znajomych i przyjaciół, choćby z czasów budowy, i nas wokół siebie, nie zaniechałby otwartości, dialogu i nie zamknąłby się w ciaśniejszych ramach i wizjach świata i Kościołą, Radia Maryja i PiS. Nikt jednak pewny być nie może. Ogół księży woli dziś PiS i Radio z Torunia – to jest łatwiejsze. Żyjąc w ograniczonym świecie, w kręgach swoich, plebanijnych zwyczajów i tradycji, nie muszą się gimnastykować umysłowo w trudnych dialogach, w świecie, na dziedzińcach, Agorach, z wiarą i prawdziwym rozumem. Bo prawda i rozum są dialogiczne.
Mogliśmy więc – dzięki trudnym wyrokom Opatrzności - zebrać się wszyscy na Jego uroczystości, pod Jego tablicą w dziejach Legionowa i Kościoła. Obaj prezydenci naszego miasta Legionowa, różne strony dzisiaj reprezentujący i inni goście zaproszeni i nie. A wice-prezydent pierwszej zmiany mógł publicznie powiedzieć, że miasto się pięknie rozwija. Wszyscy się znamy nadal, jak znaliśmy wtedy.
Władza nigdy nie może zabrać wszystkiego. Ta władza, tamta, owamta. Życia polityka nie określa do cna i z korzeniami. Pieśń ujdzie cało. Droga-prawda-życie. Zostanie poezja i dobroć i więcej nic (C.Norwid). Poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli (Jezus z Nazaretu, ulubione zdanie świętego Jana Pawła II z Dobrej Nowiny). Ale brak ludzi z wszechstronnym przygotowaniem, intelektualnym, życiowym, praktycznym, w różnych wymiarach rzeczywistości – nie da się łatwo zastąpić. Niedługo będzie nas jeszcze mniej. Z dziedzictwem PRL, oporu, Solidarności, Kościoła soborowego, samorządności w gminach, szkołach, parafiach... światowych centrów duchowości, takich jak Taize. Przybywa nam dzisiaj także absolwentów zachodnich uniwersytetów i pracowników ze stażem na Zachodzie (którym już także jesteśmy). Spłaszczona jedno-wymiarowość myślenia, poglądów, doświadczeń nie popłaca – jest raczej jałową ziemią, wyjałowioną.
Wiele i długo mógłbym jeszcze opowiadać, dawać świadectwo żywe. Po co człowiek się rodzi? Po co przychodzi na ten jedyny ze światów. Mam jeszcze miłość do Annopola, Strachówki, Polski i Kościoła. Wpisaną w dzieje ponad 150-letnie dzieje rodzinne. Pozytywizm Bolesława Prusa i II RP, korzenie polskości współczesnej są w tym. Dłuższe, głębsze, szersze, niż partie i prezesi.
dwa kościoły dwie Polski
oba poznałem obie
drogą-prawdą-życiem
od ponad 150 lat
w obu żyłem
działałem pisałem
publikowałem kochałem
kochany lub niekochany
może nawet wyklęty
wota wdzięczności
stawiałem w kościele
pod tablicą stałem
odsłanianą
wiarę i rozum zachowałem
ustrzegłem
(poniedziałek, 14 grudnia 2015, g. 8.43)
***
ad aeternitas
/ksiądz Schabowski
już tam jest/
jadę na spotkanie
z Bogiem samym
który ku mnie
wyciągnął ramiona
(i tak pozostał w betonie)
w osobie proboszcza
z Legionowa
miasta rodzinnego
on był z Kalisza
od świętego Józefa
naszego imiennika
ni mniej ni więcej
dlaczego aż tak
kogo zapytacie
jego mnie i siebie
jadę jedziemy
na spotkanie wieczności
która stanęła na naszej drodze
w nim z nim i przez niego
Jezus wyciągnął ramiona
w betonie
w trzech postaciach
ukrzyżowany
w niebo wstępujący
i zstępujący z niego
tak Go adorowaliśmy
zjednoczeni w duchu
w podziemnym kościele
stanu wojennego i potem
(sobota, 12 grudnia 2015, g. 19.26)
wierność (i cena)
rozjechałem się z epoką
z całym światem w okolicy
idę dalej wierny
temu co mnie prowadzi
kto prowadzi
droga-prawda-życie
inaczej nie mogę
wiara i rozum
nie pozwalają żonglować
bo są
jak rzeczywistość cała
wiem skad dokąd
biedni oni
(sobota, 12 grudnia 2015, g. 11.49)
I ten najstarszy wierszyk (dzisiaj mówię notatki wersowane) z epoki (1984?) inspirowany, dedykowany i Jemu wręczony chyba na imieniny.
TY
/ks. prob. J. Schabowskiemu/
w ciebie się wchodzi
zamyka oczy
jest
tobą się myśli
nazywa rzeczy
śni
w tobie się mieszka
ciebie się modli
i trzaska drzwiami
ty
ja
wokoło oni
tobie dzień dobry
tobie dobrej nocy
szczęść Boże tym
co stawiają kościoły
A tu jest świadectwo napisane na prośbę organizatorów. Tytuł "Ksiądz Józef Schabowski w moim życiu", podtytuł "Pewien rozdział historii Kościoła, nie tylko lokalnego".
oba poznałem obie
drogą-prawdą-życiem
od ponad 150 lat
w obu żyłem
działałem pisałem
publikowałem kochałem
kochany lub niekochany
może nawet wyklęty
wota wdzięczności
stawiałem w kościele
pod tablicą stałem
odsłanianą
wiarę i rozum zachowałem
ustrzegłem
(poniedziałek, 14 grudnia 2015, g. 8.43)
***
ad aeternitas
/ksiądz Schabowski
już tam jest/
jadę na spotkanie
z Bogiem samym
który ku mnie
wyciągnął ramiona
(i tak pozostał w betonie)
w osobie proboszcza
z Legionowa
miasta rodzinnego
on był z Kalisza
od świętego Józefa
naszego imiennika
ni mniej ni więcej
dlaczego aż tak
kogo zapytacie
jego mnie i siebie
jadę jedziemy
na spotkanie wieczności
która stanęła na naszej drodze
w nim z nim i przez niego
Jezus wyciągnął ramiona
w betonie
w trzech postaciach
ukrzyżowany
w niebo wstępujący
i zstępujący z niego
tak Go adorowaliśmy
zjednoczeni w duchu
w podziemnym kościele
stanu wojennego i potem
(sobota, 12 grudnia 2015, g. 19.26)
wierność (i cena)
rozjechałem się z epoką
z całym światem w okolicy
idę dalej wierny
temu co mnie prowadzi
kto prowadzi
droga-prawda-życie
inaczej nie mogę
wiara i rozum
nie pozwalają żonglować
bo są
jak rzeczywistość cała
wiem skad dokąd
biedni oni
(sobota, 12 grudnia 2015, g. 11.49)
I ten najstarszy wierszyk (dzisiaj mówię notatki wersowane) z epoki (1984?) inspirowany, dedykowany i Jemu wręczony chyba na imieniny.
TY
/ks. prob. J. Schabowskiemu/
w ciebie się wchodzi
zamyka oczy
jest
tobą się myśli
nazywa rzeczy
śni
w tobie się mieszka
ciebie się modli
i trzaska drzwiami
ty
ja
wokoło oni
tobie dzień dobry
tobie dobrej nocy
szczęść Boże tym
co stawiają kościoły
A tu jest świadectwo napisane na prośbę organizatorów. Tytuł "Ksiądz Józef Schabowski w moim życiu", podtytuł "Pewien rozdział historii Kościoła, nie tylko lokalnego".
I akurat dzisiaj przyszła wiadomośźć, że papież Franciszek zaaprobował cud za sprawą księdza Bukowińskiego. Jak się nie wzruszyć!
OdpowiedzUsuńhttp://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Papiez-zaaprobowal-dekret-uznajacy-cud-za-wstawiennictwem-ks-Bukowinskiego,wid,18046433,wiadomosc.html