艣roda, 3 maja 2017

Polsko艣膰 ukochana 3 - APPENDIX 2 (perspektywa wigilijna)



"Niezwyk艂o艣膰 [niniejszego] tekstu polega na tym, 偶e [Boles艂aw Prus, przyp. jk] przedstawi艂 w nim obraz 艣wi膮tecznej atmosfery panuj膮cej w gremium „Kuriera Warszawskiego” oraz retrospekcj臋 rodzinnej Wigilii w malowniczych Pu艂awach, w domu ciotki Prusa, Wiktorii [generalnie - w polskim spo艂ecze艅stwie (chyba nie tylko Warszawy)... [RODZ膭CEJ SI臉 INTELIGENCJI POZYTYWISTYCZNEJ?]

... [a] J贸zef Tischner w wyk艂adzie O wi膮zaniu nadziei (J. Tischner, 艢wiat ludzkiej nadziei, Krak贸w 2000, s. 87), pisa艂: „[…] heroizm cz艂owieka wyrasta z najbardziej intymnych do艣wiadcze艅 nadziei. Cz艂owiek jest zdolny do heroizmu tylko w imi臋 jakiej艣 nadziei, […] prze艣wiadczenie o krucho艣ci 艣wiata z艂a i uzasadnionej sile dobra, jest 藕r贸d艂em optymizmu tak znamiennego dla nadziei” - - (tam偶e, i poni偶ej w po艣cie). Mo偶na tekst otworzy膰 w lepszych formatach do lektury, konwertowa膰, 艣ci膮gn膮膰... z tej strony! (str. 67-86). Tu musi pozosta膰, na 艣wiadectwo.
 
Spotkania Humanistyczne 
Mi臋dzynarodowy Interdyscyplinarny Periodyk Naukowy 
International Interdisciplinary Scientific Journal 2012 - 2013 ISSN 2081-3163 
ARTYKU艁:  Jaros艂aw Besztak (Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Paw艂a II)

Obraz Wigilii Bo偶ego Narodzenia w tw贸rczo艣ci Boles艂awa Prusa

Wnikliwa lektura tekst贸w Boles艂awa Prusa pozwala na poznanie 偶ycia i obyczajowo艣ci Polak贸w 偶yj膮cych w II po艂owie XIX wieku w 贸wczesnej stolicy Kr贸lestwa Polskiego. Prusowskie nowele i Kroniki tygodniowe s膮 bogatym 藕r贸d艂em, m贸wi膮cym o typach bohater贸w, ich charakterach, osobowo艣ci i sposobie obchodzenia 艣wi膮t katolickich. Wa偶ne miejsce w艣r贸d nich zajmuje Wigilia Bo偶ego Narodzenia. Spos贸b jej obchodzenia przez mieszka艅c贸w XIX-wiecznej Warszawy zainteresowa艂 autora Lalki. Poczynione przez lata obserwacje pozwoli艂y mu na stworzenie kilku 艣wi膮tecznych nowel (Wigilia, Na Gwiazdk臋, Nawr贸cony, On, etc.) oraz kronik, w kt贸rych centralne miejsce zajmowa艂 obraz celebracji przez Polak贸w wigilijnego dnia i towarzysz膮cej mu wieczerzy. Rados艂aw Okulicz-Kozaryn, m贸wi膮c o „opowiadaniach 艣wi膮tecznych Boles艂awa Prusa”, podkre艣la艂, 偶e pisarz dostosowa艂 je do sytuacji Kr贸lestwa, w kt贸rym zachodzi艂y przemiany cywilizacyjne. Tym samym jego proza balansowa艂a mi臋dzy poczuciem 艣wi臋to艣ci i ze艣wiecczenia. 


Przejd藕my do pierwszej partii tekst贸w Boles艂awa Prusa. B臋d膮 nimi Kroniki tygodniowe. Jedna z nich pochodzi z 29 grudnia 1887 roku i przedstawia pierwsz膮 艣wi膮teczn膮 histori臋. Nie jest ona wynikiem kreacji samego Prusa, pomaga mu w niej angielski podr贸偶nik – lord Randolf Churchill. Z niezwyk艂ym zainteresowaniem 艣ledzi wszystko, co dzieje si臋 na warszawskim bruku. Zaznacza dzie艅, godzin臋 i miejsce: „stan臋li艣my w Warszawie w zesz艂y pi膮tek, o godzinie 8 wiecz贸r. By艂a to Wigilia Bo偶ego Narodzenia”. Wszechobecna cisza i pustka zadziwia Churchila, kt贸ry przysposobi艂 w sobie przekonanie o polskiej stolicy jako mie艣cie zamieszkanym przez „jedn膮 z najruchliwszych ras 艣wiata”. Po chwilowym zastanowieniu do umys艂u lorda Randolfa dociera, jaki dzisiaj jest dzie艅. Celebracja Wigilii poch艂on臋艂a wszystkich warszawiak贸w, zar贸wno biednych, jak i bogatych. Gdzieniegdzie widoczne s膮 sylwetki powracaj膮cych z wieczerzy szwaczek, biedak贸w, czy cz艂onk贸w ca艂ych rodzin. Ka偶da z wy偶ej wymienionych os贸b zaopatrzona jest w epitet „jaki艣, jaka艣”, czyli tak naprawd臋 nieznana, anonimowa. Co wi臋cej, w odczuciu zagranicznego go艣cia nie ma „ani 艣ladu elegantek ubranych strojnie i do figury, ani odrobiny elegant贸w, kt贸rzy zagl膮daj膮 kobietom w oczy, ani cienia wykwintnej m艂odzie偶y z kantor贸w”. Przestrze艅 okrywa cisza i spok贸j. Przechowywana i kultywowana przez Polak贸w tradycja wzrusza Anglika. Przechodz膮c przez kolejne skrzy偶owania ulic obserwuje szeregi zielonych drzewek przyozdobionych kolorowymi wycinankami, a w oknach lichtarze z p艂on膮cymi 艣wiecami. „Christmas-eve”, t膮 fraz膮 ko艅czy si臋 wigilijna wycieczka lorda, kt贸ry dzi臋ki Prusowi m贸g艂 bli偶ej pozna膰, w jaki spos贸b Polacy obchodz膮 艣wi臋ty dzie艅 Wigilii Bo偶ego Narodzenia. Naocznie sprawdzi艂, jak jeden z najwa偶niejszych dni roku liturgicznego jest obchodzony na s艂owia艅skiej ziemi. 

Rok 1889 przynosi kolejny felieton zawieraj膮cy opis autentycznego wydarzenia maj膮cego miejsce w grudniowej atmosferze. Kronika od艣wie偶a histori臋 Pana „X”, kt贸ry w Wigili臋 chce poczu膰 si臋 osob膮 potrzebn膮. W tym celu postanawia obdarowa膰 najbli偶szych prezentami, by w ten spos贸b zapisa膰 w pami臋ci siostrze艅c贸w oraz sta膰 si臋, chocia偶 na moment, 艣w. Miko艂ajem, poniewa偶:

艢wi臋ty by艂 wielkim przyjacielem dzieci, kt贸ry ukazywa艂 si臋 ka偶dego roku podczas Wigilii, odziany w bobrow膮 czapk臋 i nied藕wiedzi膮 algierk臋 i ob艂adowany zabawkami. Grzecznym osobnikom rodzaju nijakiego ofiarowywa艂 papierowe konie, blaszane pa艂asze lub b臋benki, kt贸re nie tyle odznacza艂y si臋 d藕wi臋czno艣ci膮, ile jaskrawymi barwami; dla niegrzecznych mia艂 niebia艅ski pedagog obfit膮 kolekcj臋 dyscyplin i r贸zeg z艂oconych. 

       Kontrastow膮 postaci膮 do bezimiennego bohatera jest warszawski str贸偶 okraszony mianem „ducha czasu”, osoba r贸wnie anonimowa i nieznana. Jedyne informacje, jakie daj膮 si臋 wy艂owi膰 z potoku zda艅, kre艣l膮 go jako wroga Bo偶ego Narodzenia: 

Choroba z tymi 艣wi臋tami!... Na kol臋d臋 nie dostaniesz od lokatora z艂ot贸wki, a namarzniesz si臋 za rubla… Jeszcze by艂e艣 oczy zmru偶y艂, zaraz wpadnie jaki z艂odziej i znowu po艣ci膮ga bielizn臋 ze strychu, jak tydzie艅 temu.

       Nadrz臋dnym tematem wy艂aniaj膮cym si臋 z opisywanego materia艂u jest studium ludzkiej psychiki zarysowanej na przyk艂adzie g艂贸wnego bohatera. Pan „X” pragnie chocia偶 chwilowej zmiany w艂asnego po艂o偶enia (samotno艣ci i braku zrozumienia). Pragnienie „chrze艣cija艅skiego do艣wiadczenia bli藕niego” staje si臋 priorytetem. Ch臋膰 obdarowania siostrze艅c贸w urasta do rangi czynu heroicznego. Stawiane przed nim przeszkody upewniaj膮 go, co do s艂uszno艣ci przedsi臋wzi臋tych dzia艂a艅.

J贸zef Tischner w wyk艂adzie O wi膮zaniu nadziei (J. Tischner, 艢wiat ludzkiej nadziei, Krak贸w 2000, s. 87), pisa艂: 

„[…] heroizm cz艂owieka wyrasta z najbardziej intymnych do艣wiadcze艅 nadziei. Cz艂owiek jest zdolny do heroizmu tylko w imi臋 jakiej艣 nadziei, […] prze艣wiadczenie o krucho艣ci 艣wiata z艂a i uzasadnionej sile dobra, jest 藕r贸d艂em optymizmu tak znamiennego dla nadziei”. Pod stanowiskiem Tischnera podpisuje si臋 J贸zef Bach贸rz. Jednocze艣nie dodaje, 偶e „Prus-moralista pragnie, by w 艣wiecie niedocieczonej tajemnicy by艂 zas艂ug膮 heroizm etyczny, wyra偶aj膮cy si臋 we w艂a艣ciwej dzieciom i ludziom prostym dobroci, pomna偶aj膮cej skromne na 艣wiecie zasoby kruchego szcz臋艣cia”. Wraz z pr贸b膮 dostania si臋 do mieszkania kuzyn贸w zaczyna si臋 pasmo nieszcz臋艣膰 „testuj膮cych” heroizm jednostki. Pan „X”, wskutek nieporozumienia, zostaje wzi臋ty za z艂odzieja, kt贸ry pozbawiony zasad nie szanuje okresu 艣wi膮t i z zimn膮 krwi膮 w艂amuje si臋 tylko po to, by zagarn膮膰 dobra innych os贸b. Mieszka艅cy kamienicy nie pozwolili nawet na wyja艣nienie powsta艂ej sytuacji. Jednog艂o艣nie okrzykn臋li go z艂odziejem: 

[…] str贸偶 p臋dem rozhukanej lokomotywy wbieg艂 na schody i podni贸s艂szy pa艂k臋 z okrzykiem: „Jeste艣, z艂odzieju!...” […] - Ale偶, cz艂owieku… wariacie… Ja jestem X… przebieram si臋 za 艣wi臋tego Miko艂aja… Ratunku!. 

艢wi膮teczne wydarzenie na sta艂e pozostawi艂o 艣lad w psychice anonimowego m臋偶czyzny. Warszawski Quidam po prze偶yciu traumatycznego momentu obieca艂 sobie, i偶 ju偶 nigdy Bo偶e Narodzenie nie przerodzi si臋 w koszmar. Pomimo potrzeby serca nie zi艣ci艂 艣wi膮tecznego postanowienia, polegaj膮cego na obdarowaniu najbli偶szych prezentami. Z艂o偶y艂o si臋 na to wydarzenie w jednej z miejskich kamienic. Jej mieszka艅cy nie wykazali si臋 zrozumieniem dla szczytnej inicjatywy Pana „X”. 

Najciekawszym szkicem bo偶onarodzeniowej atmosfery jest felieton z dnia 29 grudnia 1879 roku. Boles艂aw Prus zaopatrzy艂 go w zestaw odwo艂a艅: „Dlaczego nie umiemy dzi艣 kol臋dowa膰 – Jase艂ka redakcyjne – i – wspomnienia”. Niezwyk艂o艣膰 tekstu polega na tym, 偶e przedstawi艂 w nim obraz 艣wi膮tecznej atmosfery panuj膮cej w gremium „Kuriera Warszawskiego” oraz retrospekcj臋 rodzinnej Wigilii w malowniczych Pu艂awach, w domu ciotki Prusa, Wiktorii Cyman贸wny. Has艂em przewodnim wywodu kronikarza staje si臋 pytanie: „czy mi nic nie wypada cho膰 na ten rok sklei膰 artyku艂u gwiazdkowouczuciowego, kt贸ry by ludzi szczerych i prostych a偶 do 艂ez poruszy艂”?. Dzi臋ki oczytaniu w europejskich dziennikach doskonale wiedzia艂 o 艣wi膮tecznych cyklach ukazuj膮cych si臋 w prasie angielskiej, niemieckiej czy francuskiej. Panuj膮c膮 mod臋 na publicystyk臋 o stricte 艣wi膮tecznej tonacji chcia艂 przeszczepi膰 na grunt warszawskiej prasy. Doskona艂ym tego przyk艂adem jest wy偶ej wymieniony felieton. Dominuje w nim szczypta humoru oraz refleksyjne wspomnienie wigilijnej wieczerzy, jakiej do艣wiadczy艂 b臋d膮c dzieckiem. Z kolejnych wers贸w kroniki wy艂ania si臋 wizja redakcyjnego Betlejem. Prus obsadza bliskich sobie wsp贸艂pracownik贸w w poszczeg贸lnych rolach. Wydawca, redaktor i sekretarz „Kuriera” to trzej kr贸lowie przynosz膮cy dary do 偶艂贸bka; reporterzy jako pastuszkowie, kt贸rzy rado艣nie przy艣piewuj膮: „Doby艂 tak wdzi臋cznego g艂osu baraniego, a偶 si臋 stary J贸zef przestraszy艂 od niego”; czytelniczki, i czytelnicy – najbli偶sza rodzina niemowl臋cia oraz redakcyjny kasjer w roli Heroda. Interesuj膮cym zabiegiem stylistycznym, wp艂ywaj膮cym na humorystyczny wyd藕wi臋k tekstu, jest parafraza pie艣ni O Narodzeniu Pa艅skim autorstwa Franciszka Karpi艅skiego. 
W finalnym kszta艂cie brzmi nast臋puj膮co:

Podnie艣 r臋k臋 lube dzieci臋
Pob艂ogos艂aw redakcj臋 mi艂膮:
Przy spokoju, dobrym bycie
Nape艂nij kas臋 sw膮 si艂膮

„Pob艂ogos艂aw redakcj臋 mi艂膮” 
 i „nape艂nij kas臋 sw膮 si艂膮” to dwa elementy ewidentnie nie pasuj膮ce do majestatycznej tonacji kol臋dy. Prus celowo dokona艂 leksykalnych przer贸bek, aby zwr贸ci膰 uwag臋 na problem sp艂ycenia rangi 艣wi膮t, g艂贸wnie w wielkich aglomeracjach, do miana kt贸rych niew膮tpliwie aspirowa艂a XIX-wieczna Warszawa. Konsumpcyjne i materialistyczne podej艣cie mieszka艅c贸w wielkich miast do 艣wi膮t budzi艂o ostry sprzeciw Boles艂awa Prusa. Post臋puj膮ca desakralizacja Wigilii budzi艂a wewn臋trzny op贸r warszawskiego publicysty, st膮d pomys艂 na przedstawienie zmodyfikowanego tekstu Karpi艅skiego. Taki zabieg mia艂 sk艂oni膰 czytelnik贸w do zmiany 偶yciowych postaw. Autor Kronik tygodniowych ostrzega艂 przed konsekwencjami sp艂ycenia sakralnego wymiaru Bo偶ego Narodzenia. Po艂o偶y艂 wyra藕ny akcent na warto艣ciach, jakie nale偶y piel臋gnowa膰 i przekazywa膰 nast臋pnym pokoleniom. Zasygnalizowa艂 na przyk艂adzie przer贸bki kol臋dy Karpi艅skiego, czego nale偶y si臋 wystrzega膰, mianowicie mieszania poj臋膰 ze sfery sacrum i profanum. Wspomniana wy偶ej retrospekcja wigilijnego wieczoru zas艂uguje na szczeg贸ln膮 uwag臋, z racji „nieparzystej liczby os贸b, poniewa偶 pewien m艂ody student kijowskiego uniwersytetu za p贸藕no ruszy艂 na 艣wi臋ta”. 

Wielkim nieobecnym [wigilia w Pu艂awach, 1856] by艂 brat Aleksandra G艂owackiego – Leon. Wraz z pojawieniem si臋 pierwszej gwiazdy na niebie, rodzina zasiad艂a do wieczerzy: Po艂amali si臋 op艂atkiem: zwa艣nieni krewni, panienki unurzane i wytuczane ch艂opaczki, ale – humoru nie by艂o. Starsi wygl膮dali jak puchacze, dzieci jak sowi臋ta.[…] Wtem na drodze odezwa艂a si臋 do艣膰 fa艂szywie tr膮bka… Na progu staje osoba w panslawistycznym ko偶uchu. - Leon przyjecha艂 […] . Boles艂aw Prus nieprzypadkowo zwraca uwag臋 na ubi贸r starszego brata. „Panslawistyczny ko偶uch” by艂 atrybutem syberyjskich zes艂a艅c贸w wcze艣niej uczestnicz膮cych w walkach narodowowyzwole艅czych. W przypadku Leona by艂o to powstanie styczniowe. Wigilijny wiecz贸r przeradza si臋 w cud. Powr贸t Leona okaza艂 si臋 wydarzeniem, kt贸re wp艂yn臋艂o na dalszy bieg wydarze艅. Zwa艣nieni krewni godz膮 si臋, z ust p艂yn膮 wzajemne 偶yczenia, dom wype艂nia 艣piew kol臋d. Co艣, co wydawa艂o si臋 nieosi膮galnym, okaza艂o si臋 mo偶liwym. [Stanis艂aw Fita zaznacza, 偶e Leon, przebywaj膮c na Litwie, osobi艣cie zetkn膮艂 si臋 z terrorem Murawiewa. To wydarzenie na sta艂e wpisa艂o si臋 w pami臋膰 m艂odego G艂owackiego, kt贸ry, przej臋ty katastrofalnym po艂o偶eniem Litwy, zapad艂 na chorob臋 psychiczn膮 towarzysz膮c膮 mu a偶 do ko艅ca jego dni.]

Reasumuj膮c analizowany materia艂, nale偶y podkre艣li膰 felietonistyczny kunszt Prusa oraz „zawodowy kodeks”, jaki stworzy艂 wraz z pocz膮tkiem pracy. Zawar艂 w nim szereg zasad przestrzeganych przy zbieraniu i klasyfikowaniu materia艂贸w, kt贸re nast臋pnie przedstawia艂 na kartach kronik. Najbardziej charakterystycznymi wyznacznikami warszawskiego kronikarza by艂o gromadzenie najr贸偶niejszych fakt贸w, badanie prawa kontrastu, komizmu, dowcipu i wznios艂o艣ci, obserwacja 偶ycia, i natury oraz wyczerpuj膮ce przedstawianie wszelakich zjawisk, sytuacji, rzeczy oraz wydarze艅. Autor kronik nie mia艂 wi臋kszych problem贸w z realizacj膮 powy偶szych „paragraf贸w” z racji specyfiki miasta, w kt贸rym przysz艂o mu mieszka膰 i pracowa膰. Warszawa przyt艂acza艂a bogactwem wydarze艅 dokonuj膮cych si臋 na jej ulicach ka偶dego dnia. Najlepszym tego przy-k艂adem s膮 wyst臋puj膮ce w analizowanych felietonach historie. Za dowcipem i wznios艂o艣ci膮 przemawia „przer贸bka” kol臋dy Franciszka Karpi艅skiego, rys komizmu niesie historia Pana „X”, kt贸ry w wyniku nieporozumienia zosta艂 okrzykni臋ty z艂odziejem. Jednak najwa偶niejszym wyznacznikiem sukcesu Kronik tygodniowych by艂o 艣ledzenie codziennego 偶ycia. Ka偶de z opisywanych zdarze艅 niesie informacj臋 o losach zwyk艂ych ludzi. Na kartach kronik Prusa, jak w soczewce, skupia si臋 spo艂eczna panorama 贸wczesnej Warszawy.


Prusowska nowelistyka jako speculum XIX-wiecznych Wigilii

Jak to przyjemnie mie膰 na Wigili膮 kogo艣, cytat zaczerpni臋ty z noweli Na Gwiazdk臋 powr贸ci w dalszej cz臋艣ci rozwa偶a艅. W tym momencie pragn臋 za-sygnalizowa膰, i偶 w jego my艣l zechc臋 dokona膰 analizy kilku nowel Prusa [Wymieni臋 analizowane nowele w kolejno艣ci chronologicznej: Wigilia (1874), Na Gwiazdk臋 (1877), Nawr贸cony (1881) oraz On (1882)]] w celu wykazania, w jakim stopniu realizuj膮 wigilijn膮 tematyk臋 [Wed艂ug 呕abskiego ich tematyka mia艂a „wywo艂a膰 uczucia serdeczno艣ci, dobroci, mi艂o艣ci rodzinnej, prze艂ama膰 odruchy egoizmu, nak艂oni膰 do czyn贸w szlachetnych, do 偶yczliwo艣ci i pomocy dla g艂odnych, chorych, bezdomnych, i nieszcz臋艣liwych”]. 

Nowelistyka interesuj膮cego mnie pisarza doczeka艂a si臋 wielu typologii i opracowa艅. Osoba Tadeusza 呕abskiego zas艂uguje na szczeg贸lne s艂owa uznania z racji wyodr臋bnienia z bogatego kanonu tematycznego nowel Prusa szeregu tekst贸w, kt贸re zaklasyfikowa艂 do grupy utwor贸w filantropijnych (Sieroca dola, Wigilia, Na Gwiazdk臋, Jeden z wielu, Sen, Dziwna historia). Badacz podkre艣la艂, 偶e ukazywa艂y si臋 w okresie poprzedzaj膮cym Bo偶e Narodzenie na 艂amach „Kuriera Warszawskiego”. Wed艂ug 呕abskiego ich tematyka mia艂a „wywo艂a膰 uczucia serdeczno艣ci, dobroci, mi艂o艣ci rodzinnej, prze艂ama膰 odruchy egoizmu, nak艂oni膰 do czyn贸w szlachetnych, do 偶yczliwo艣ci i pomocy dla g艂odnych, chorych, bezdomnych, i nieszcz臋艣liwych". Do podobnych spostrze偶e艅 doszed艂 wcze艣niej cytowany Rados艂aw Okulicz-Kozaryn. Wykaza艂, 偶e 艣wi膮teczna tw贸rczo艣膰 Prusa by艂a w mniejszym lub wi臋kszym stopniu wariacj膮 Kol臋dy proz膮, oraz innych utwor贸w Dickensa. Co wi臋cej, badacz szko艂y pozna艅skiej optowa艂 za stwierdzeniem, 偶e „wigilijne opowiadania Prusa cz臋sto przesycone s膮 fantastyczno艣ci膮 i otwarte na to, co nieprzewidywalne”. Jak s艂usznie podkre艣la艂 Rados艂aw Okulicz-Kozaryn, mod臋 na opowiadania gwiazdkowe rozpocz膮艂 Karol Dickens. Jego utwory mia艂y podreperowa膰 mocno nadszarpni臋ty bud偶et niepowodzeniem Marcina Chuzzlewita. W tym celu postanowi艂 stworzy膰 kr贸tki utw贸r, legitymuj膮cy si臋 aktualno艣ci膮 i chwytliwo艣ci膮.

Podczas tworzenia swojej pierwszej opowie艣ci wigilijnej, Dickens by艂 ogarni臋ty emocjami, jakie w spos贸b r贸wnie wyra藕ny emanowa艂y z jego utwor贸w. Stan pisarza mo偶emy pozna膰 dzi臋ki relacji Forsterma: […] dziwnie opanowa艂a go ta historia; p艂aka艂 nad ni膮, 艣mia艂 si臋, i zn贸w p艂aka艂, ogromnie by艂 podniecony, i my艣l膮c o niej chodzi艂 po ciemnych ulicach Londynu niejedn膮 noc, kiedy wszyscy trze藕wo my艣l膮cy ludzie sobie spali. Powy偶sza relacja dotyczy ekstazy, w jakiej znajdowa艂 si臋 Anglik podczas pisania Kol臋dy, jego pierwszej i zarazem sztandarowej opowiastki wigilijnej. Nadmie艅my, i偶 prace nad ni膮 rozpocz膮艂 ju偶 w pa藕dzierniku 1843 roku. W dalszej kolejno艣ci powstaj膮 nast臋pne utwory w „bo偶onarodzeniowym” nurcie: Dzwony, 艢wierszcz za kominem, Nawiedzony. Celem Dickensowskiej tw贸rczo艣ci by艂o „przekonanie czytelnik贸w, 偶e w stosunkach mi臋dzyludzkich musi si臋 znale藕膰 miejsce na uczucia humanitarne, na dobro膰 i wzruszenie”. Karol Dickens uzna艂, 偶e czas Bo偶ego Narodzenia by艂 najlepszy do tego, by zamanifestowa膰 swe pogl膮dy na temat relacji mi臋dzy jednostkami w znanej mu z autopsji Anglii. Nie wchodz膮c w szczeg贸艂y wy偶ej wymienionych utwor贸w, warto podkre艣li膰, 偶e angielski pisarz k艂ad艂 nacisk na emocje, kreowanie postaci pozytywnych i negatywnych, wywodz膮cych si臋 z warstw wykszta艂conych oraz ubogich. 


Wigilia: tygiel os贸b, historii, wydarze艅 i emocji 

Wr贸cimy do nowel Prusa. Humorystyczny utw贸r pt. Wigilia prezentuje bezimiennego bohatera (pisarza), kt贸ry sp臋dza 艣wi膮teczny wiecz贸r w samotno艣ci. Win膮 za stan rzeczy obarcza wszystko i wszystkich. Wysoki poziom emocji bohatera oddaj膮 s艂owa: 

„Czuj臋, 偶e jestem rozw艣cieczony na ca艂y 艣wiat”. Zadaje pytania, dlaczego to on, dlaczego to jego dotyka samotno艣膰 w tak wa偶nym dniu, jakim jest Wigilia. Poczynione obserwacje sk艂aniaj膮 go do smutnych wniosk贸w: B臋d臋 sam jak palec, w贸wczas gdy najostatniejszy z roznosicieli „Kuriera” cieszy si臋 w k贸艂ku familijnym?... O, 藕le. … Artyku艂y 74 odwiedzi膰 w ten zimny grudniowy wiecz贸r. Mi臋dzy nim a Wigili膮 zawi膮zuje si臋 dialog. Swoim humorystycznym zabarwieniem rozbija smutek i nostalgi臋, w jakiej by艂 pogr膮偶ony: 

- Z kim偶e mam honor?... Czy nie pani Lucyna?... [...]
- Czy艣 zwariowa艂?... Jaka Lucyna?... Nie Lucyna, tylko Wi...gi...lia!... Rozu-miesz?-Wigilia?... Dalib贸g, 艂adne imi臋. Niech pani b臋dzie 艂askawa...
- Dlaczego mnie tytu艂ujesz pani膮, mazgaju, kiedy widzisz, 偶e jestem duchem?
- Duchem?... W ka偶dym jednak razie Wigilia to... zawsze niby p艂e膰 偶e艅ska-Duchy nie maj膮 p艂ci. [W, s. 56.]

 Wraz z ostatnimi s艂owami Wigilii zas艂ona tajemnicy spada, wszystko staje si臋 jasne, bohater nie ma do czynienia z 偶yw膮 osob膮, tylko z duchem. „Zabieraj si臋 i wychod藕, bo nie mam czasu na romanse”, tymi s艂owami „zjawa” rozpoczyna najistotniejsz膮 cz臋艣膰 wydarze艅, kt贸re zawi膮zuj膮 si臋 w dalszej cz臋艣ci utworu. Mi臋dzy g艂贸wnymi postaciami noweli powstaje relacja partnerska, prym w niej wiedzie Wigilia. Ona jako przewodnik, natomiast on jako pokorny obserwator, w kt贸rym zaczynaj膮 odzywa膰 si臋 uczucia na widok ujrzanych obraz贸w. Po kr贸tkiej wymianie zda艅 bohaterowie znajduj膮 si臋 ju偶 w pierwszym domu, gdzie obserwuj膮 par臋, Karola i Aniel臋. M艂odzi narzeczeni prze偶ywaj膮 smutek z powodu rozstania. Wigilijny wiecz贸r, kojarz膮cy si臋 z wzajemn膮 blisko艣ci膮, zostaje zaburzony przez te wydarzenie: 
- Karolu, wi臋c wychodzisz? […] 
- Musz臋 wyj艣膰, duszko, jak ci臋 kocham […] 
- Wi臋c zostawiasz mnie sam膮 nawet w tym dniu, Karolu?... 
- Przes膮dy! sentymentalizm!... – ziewn膮艂 frant. 
- Nie dbasz o mnie… 
- Zdaje ci si臋 tylko anio艂ku […] Gdybym o ciebie nie dba艂, a i zwyczaj贸w dawnych nie obserwowa艂, nie kupi艂bym ci przecie偶 na kol臋d臋 garnituru za trzysta pi臋tna艣cie rubli i p贸艂, licz膮c w to doro偶k臋. No, b膮d藕 zdrowa. [W, s. 57] 

Nastr贸j chwili oraz emocje towarzysz膮ce Anieli doskonale oddaj膮 s艂owa: „Wi臋c zostawiasz mnie sam膮 nawet w tym dniu, Karolu?”. Bohaterka jest przyk艂adem tradycjonalistki, uosobieniem bogini domowego ogniska, kt贸ra kultywuje tradycj臋 zwi膮zan膮 z tym, i偶 w Wigili臋 nikt nie powinien by膰 sam, zw艂aszcza narzeczeni. Przeciwn膮 postaw臋 prezentuje partner Anieli, Karol. Uosabia typowo materialistyczne podej艣cie do 艣wi膮t, mo偶na by rzec – „Konsumpcyjne”. M臋偶czyzna prezentami usprawiedliwia si臋 ze swojej nieobecno艣ci przy wigilijnym stole. Uwa偶a, 偶e to one zrekompensuj膮 ukochanej jego brak. Rozmow臋 z Aniel膮 urywa lakonicznym: „No, b膮d藕 zdrowa!”. Bohaterka zostaje sama. Osoba najbli偶sza jej sercu odwraca si臋 na pi臋cie i wychodzi bez jakichkolwiek wyja艣nie艅. Aniela reaguje bardzo emocjonalnie – zaczyna p艂aka膰. Odmawia spo偶ycia wigilijnej wieczerzy, gdy s艂u偶膮cy anonsuje:
- Waza na stole, prosz臋 ja艣nie pani! 
- Mo偶ecie je艣膰 […] 
- To ja艣nie pani nie b臋dzie jad艂a wigilii? 
- Z kim偶e? 

Mimo tego, i偶 bohaterka by艂a otoczona drogimi przedmiotami, prezentami, s艂u偶b膮, nie posiada艂a czego艣, czego nie da kupi膰 si臋 za pieni膮dze – blisko艣ci najbli偶szej osoby oraz mi艂o艣ci. Po smutnym obrazku rozstania Anieli i Karola, Wigilia wraz ze swoim towarzyszem przenosi si臋 do nast臋pnego domu. To, co w nim obserwuj膮, jest diametralnie inne od sceny w warszawskiej rezydencji. Bezimienny partner Wigilii widzi troje mieszka艅c贸w: starca, kobiet臋 oraz dziecko. Warunki, w jakich 偶yj膮 s膮 fatalne: 

Bo偶e kochany! Wszak ci ludzie nawet podw贸jnych okien nie znaj膮, a w膮tpi臋, aby ogrza艂a ich ta mu艣linowa firanka i ogromny piec zakopcony, w kt贸rym tli si臋 szczypta w臋gielk贸w, […] krzes艂a: jedno wy艣cie艂ane, drugie drewniane i prosty sto艂ek. Tapczan w jednym k膮cie, dziecinne niegdy艣 politurowane 艂贸偶eczko z kratami w drugim, mi臋dzy nimi drzwi do alkierza i – oto wszystko. [W, s. 58]

Mieszka艅cy domu pomimo biedy ciesz膮 si臋 wzajemn膮 obecno艣ci膮, zwracaj膮 si臋 do siebie pieszczotliwie: Ojczulku, Haniu, Dziadziu, Kasiu. Przygotowania do wieczerzy zak艂贸ca pojawienie si臋 niespodziewanego go艣cia, kt贸rym jest s膮siad – pan Wojciech. Celem jego wizyty jest zaproszenie ubogich s膮siad贸w na wsp贸ln膮 kolacj臋: „bo ja tu, z przeproszeniem, przyszed艂em pa艅stwa prosi膰 do nas na Wigili膮”. Wojciech jest klasycznym przyk艂adem cz艂owieka uosabiaj膮cego w sobie postaw臋 filantropijn膮. W my艣l tradycji, 偶e w wigilijny wiecz贸r nikt nie powinien by膰 sam, zw艂aszcza biedni i samotni, zjawia si臋 w progu domu potrzebuj膮cych, o kt贸rych nikt nie pami臋ta. Po kr贸tkich wahaniach starzec wraz z c贸rk膮 i wnuczk膮 przyjmuj膮 zaproszenie pana Wojciecha. Wsp贸lnie udaj膮 si臋 do niego na wieczerz臋. W臋dr贸wka Wigilii i jej partnera ulicami Warszawy trwa dalej. Po chwili znajduj膮 si臋 w nast臋pnym miejscu, jest to czteropi臋trowa kamienica. Widz膮 tu kolejn膮 osob臋 do艣wiadczaj膮c膮 samotno艣ci w wigilijny wiecz贸r. Jest nim chory, wyn臋dznia艂y m臋偶czyzna zamieszkuj膮cy strych. Zapewne sam sp臋dzi艂by wiecz贸r, gdyby nie pojawienie si臋 str贸偶a Antoniego, kt贸ry przyni贸s艂 mu jedzenie (gruszki, kapust臋, p艂otk臋) i zainicjowa艂 rozmow臋. Lokator poddasza, pomimo kaszlu i gor膮czki, z ch臋ci膮 podejmuje dialog ze str贸偶em, ciesz膮c si臋 ka偶d膮 chwil膮 wzajemnej obecno艣ci. Doskonale wie o tym, 偶e gdy Antoni wyjdzie, zostanie sam. 艢wi膮teczny wiecz贸r wywo艂uje wspomnienia z lat dzieci臋cych, gdy, jak m贸wi mieszkaniec poddasza, cieszy艂 si臋 blisko艣ci膮 rodziny, sp臋dza艂 z ni膮 艣wi臋ta i nie musia艂 martwi膰 si臋 o jutro: 

Pami臋tam, kiedym mia艂 osiem lat, poszli艣my z matk膮 do wuja. […] Co tam by艂o go艣ci, dzieci!... darowali mi pa艂asz… sprowadzili fur臋 siana pod st贸艂… na choince zapalili mn贸stwo 艣wiec […]. Milczenie. [W, s. 69]

Przesz艂o艣膰 ju偶 nigdy nie wr贸ci, mo偶e jedynie dopala膰 si臋 we wspomnieniach. Nasta艂a smutna rzeczywisto艣膰, w kt贸rej warszawski „pustelnik” zostaje sam, chory, nie mog膮cy liczy膰 na pomoc z 偶adnej strony, zapomniany, zepchni臋ty na bocznic臋 spo艂ecze艅stwa. Strych staje si臋 centrum jego ziemskiej wegetacji, bo ju偶 nie 偶ycia pe艂n膮 piersi膮. Sytuacja, w kt贸rej si臋 znajduje (choroba, brak 艣rodk贸w do 偶ycia), jest na pograniczu agonii, procesu towarzysz膮cego mu ka偶dego dnia. W tym momencie pojawia si臋 bardzo wa偶na kwestia uwidaczniaj膮c膮 si臋 w ca艂ej nowelistyce Boles艂awa Prusa, a Wigilia jest tego 艣wietnym przyk艂adem. Jest ni膮 kreacja bohatera pochodz膮cego z nizin spo艂ecznych, biednego, spracowanego, pozbawionego nadziei na lepsze jutro. Na kartach nowel autor Lalki przechodzi transformacj臋 ze spo艂ecznika w humanist臋. Opisuje sprawy zwyczajnych ludzi (przedstawicieli warszawskiego proletariatu), kt贸rzy dotychczas daremnie czekali na to, by kto艣 naprawd臋 zaj膮艂 si臋 ich kwesti膮, by zobaczy艂 w nich ludzi i traktowa艂 po ludzku. Teodor Jeske-Choi艅ski w artykule zamieszczonym w „Kurierze Warszawskim” pisa艂: Prus nie lubi艂 w og贸le wykszta艂conych lub zamo偶nych, kocha艂 on tylko n臋dznych, s艂abych, niedo艂臋偶nych, maluczkich […]”. Swoj膮 my艣l konkludowa艂: „[…] wida膰 zaraz, 偶e tych ludzi Prus zna艂, 偶e z nimi obcowa艂 na co dzie艅, rozmawia艂, przypatrywa艂 si臋 im w dzie艅 i w 艣wi臋ta”. 

Najbardziej wzruszaj膮cym obrazkiem z 偶ycia 贸wczesnej Warszawy jest nast臋pny szkic. Tym razem dotyczy samotno艣ci tr贸jki dzieci, kt贸re zostaj膮 same w wigilijny wiecz贸r. Anielka, Jasiek i Magda musz膮 liczy膰 na siebie, rodzice nie przejmuj膮 si臋 nimi. Dzi臋ki relacji dziewczynki poznajemy stan rzeczy: matka od rana bije si臋 z Grzegorzow膮, natomiast ojciec zosta艂 „zdmuchni臋ty” przez policj臋 za kradzie偶. Relacja dokonuje si臋 na pro艣b臋 damy w zielonej sukni, kt贸ra przychodzi do opuszczonych dzieci i przynosi im jedzenie wraz z drobnym upominkiem w postaci 艣wi膮tecznych 艂akoci. Ogl膮dane sceny wywo艂uj膮 w towarzyszu Wigilii moment wyciszenia. Zastanawia si臋 nad przyczynami takiego stanu rzeczy, gdzie istoty bezbronne, dzieci, nie mog膮 dozna膰 ciep艂a i blisko艣ci. Smutn膮 refleksj臋 przerywa mu jego przewodniczka. Przenosi si臋 wraz z nim w kolejne, ju偶 ostatnie miejsce 艣wi膮tecznej w臋dr贸wki. Wigilijny wiecz贸r staje si臋 polem manewrowym dla zakochanego m艂odzie艅ca, kt贸ry, po d艂ugich namys艂ach, postanawia wyzna膰 swoje uczucia drogiej mu kobiecie. Wybranka nie domy艣la si臋 intencji m艂odego m臋偶czyzny. M艂odzieniec jest pracownikiem apteki, obok kt贸rej przechodz膮 spiesz膮cy si臋 mieszka艅cy Warszawy, mi臋dzy nimi jest Maria. M艂ody farmaceuta nie mo偶e powstrzyma膰 uczucia i postanawia w艂a艣nie w Wigili臋 wyzna膰 mi艂o艣膰 pannie Marii. Wydawa艂oby si臋 banalna sytuacja: apteka, m臋偶czyzna, kobieta, 艣wi膮teczny wiecz贸r, warszawska ulica w zimowym pejza偶u. Jest w tym jednak co艣 szczeg贸lnego. Wyczuwa si臋 metafizyczny pierwiastek – mi艂o艣膰. Prze- 艣led藕my rozmow臋, kt贸rej inicjatorem jest zakochany m臋偶czyzna:   - Aaa… anielska panna Maria… […] 
- Dobry wiecz贸r panu! Id臋 na Nowe Miasto. - Jak to, samotna? Pozbawiona czujnego oka przyja藕ni?... 
I za chwil臋 moment kulminacyjny: 
- […] Jak to, wi臋c nie rozumiesz pani tego, 偶e ci臋 ub贸stwiam, 偶e ca艂膮 wieczno艣膰 pragn膮艂bym rozkoszowa膰 si臋 eolskim d藕wi臋kiem twego g艂osu, 偶e ka偶dej chwili pragn膮艂bym pi膰 czar? [W, s. 76]

Jednak panna Maria nie przejmuje si臋 zalotami absztyfikanta. Czeka na m臋偶czyzn臋 jej 偶ycia – Ferdzia, kt贸ry powinien si臋 za chwil臋 pojawi膰, by towarzyszy膰 jej w spacerze. W stosunku do aptekarza przejawia postaw臋 pogardliw膮 i wysoce ironiczn膮, ci膮gle powtarza: „Niech mi pan da pomady topolowej”, nie zwa偶aj膮c na jego wyznania, a je偶eli ju偶, to kwituje je s艂owami: „Co mi pan g艂ow臋 zawraca” lub „pan nic nie masz”. Brutalna prawda wyp艂ywaj膮ca z ust panny Marii przekre艣la wszelkie marzenia m艂odzie艅ca. Czuje si臋 zawiedziony reakcj膮 kobiety. Wigilijny wiecz贸r przeradza si臋 w horror, g贸ruje w nim smutek oraz samotno艣膰. Bohater uzmys艂awia sobie w艂asn膮 nico艣膰 i marno艣膰. Ostatnie s艂owa jego monologu m贸wi膮 wszystko i nie wymagaj膮 jakiegokolwiek komentarza: „Ot贸偶 to moja Wigilia… oto Wigilia sieroty!... Bo偶e!... Bo偶e!... czyli偶 mog臋 nazwa膰 ci臋 mi艂osiernym?” [W, s. 79]
           W tym momencie dobiega ko艅ca 艣wi膮teczna w臋dr贸wka ducha Wigilii oraz jej bezimiennego towarzysza, kt贸remu pokaza艂a, i偶 jego osoba nie jest w najgorszym po艂o偶eniu, poniewa偶, jak mia艂 okazj臋 si臋 przekona膰, w Warszawie 偶yj膮 osoby nie maj膮ce takich perspektyw jak on (praca, solidne zaplecze finansowe, znajomo艣ci, rodzina, dom). Ludzie 偶yj膮 z dnia na dzie艅, ciesz膮 si臋 drobnostkami i najwa偶niejsze, raduj膮 si臋 wzajemn膮 blisko艣ci膮 w takie dni, jak Wigilia, czas, w kt贸rym nikt nie powinien by膰 sam. Pomimo ch艂odu, g艂odu, braku pieni臋dzy, najbiedniejsi mieszka艅cy Warszawy rekompensuj膮 sobie to wszystko wzajemn膮 obecno艣ci膮. Przejawia si臋 ona w zaproszeniu na wigilijn膮 wieczerz臋, wzajemnych odwiedzinach, drobnych upominkach czy bezcennym „B贸g zap艂a膰”, kt贸re nader cz臋sto pada z ust wy偶ej opisywanych jednostek. Odst臋pstwem jest historia Karola i Alicji, kt贸rzy grudniowy wiecz贸r sp臋dzaj膮 w samotno艣ci. 

Anna Kalinowska okre艣li艂a Wigili臋 jako: „Dramatyzowan膮 wariacj臋 na jeden temat, w kt贸rej pi臋膰 obrazk贸w, pi臋膰 scenek sytuacyjnych, u艂o偶onych warstwowo dzi臋ki wyra藕nej Dickensowskiej inspiracji jest sposobem na zdefiniowanie postaw ludzkiego szcz臋艣cia”. Istotn膮 kwesti膮 jest zako艅czenie noweli, poniewa偶 wzmacnia jej wyrazisto艣膰. S艂owa bezimiennego towarzysza upersonifikowanej Wigilii, brzmi膮: „O ludzie! I czym偶e jest samo nieszcz臋艣cie gminu wobec 艣wiadomo艣ci swego nieszcz臋艣cia, jak膮 posiadaj膮 natury wy偶sze?" [W, s. 76] 
        Zapewne s艂usznie opowiemy si臋 za tym, 偶e puenta utworu stanowi pewnego rodzaju z艂ot膮 my艣l, kt贸r膮 Boles艂aw Prus chcia艂 zakomunikowa膰 czytelnikom. Ostatnie wersy buduj膮 swoist膮 „kazalnic臋”, z kt贸rej padaj膮 s艂owa poucze艅 w najdrobniejszych sprawach. 


Na Gwiazdk臋: pojednanie przy wigilijnym stole 

Chronologicznie p贸藕niejszym utworem od Wigilii jest Na gwiazdk臋. W noweli tej Prus zaprezentowa艂 m艂ode ma艂偶e艅stwo. Adam i Felicja po trzech latach wsp贸lnego 偶ycia prze偶ywaj膮 kryzys. Z艂o偶y艂o si臋 na to wiele czynnik贸w, mi臋dzy innymi: problemy dnia codziennego i planowany wyjazd Adama za granic臋. Jednak najwa偶niejszym powodem by艂o zdarzenie sprzed lat, kt贸re dokona艂o si臋 w wigilijny wiecz贸r. Kilka lat przed zawarciem zwi膮zku ma艂偶e艅skiego pan Adam sp臋dza艂 Wigili臋 w samotno艣ci, chocia偶 by艂 zaproszony na kolacj臋 do przyjaci贸艂. 艢wi膮teczna atmosfera, wszechobecny ruch, gwar, jaki obserwowa艂 na ulicach i s艂ysza艂 za 艣cian膮, doprowadzi艂y go do w艣ciek艂o艣ci. Zmusi艂y go do wyj艣cia poza obszar zdominowany przez kol臋dy oraz magi臋 wzajemnej serdeczno艣ci. Zapewne gdyby nie te okoliczno艣ci bohater nie pozna艂by pi臋knej kobiety. Przechadzaj膮c si臋 ulicami miasta by艂 艣wiadkiem wypadku – zderzenia si臋 dw贸ch doro偶ek. Pom贸g艂 w贸wczas wydosta膰 si臋 dw贸m kobietom uwi臋zionym w jednej z nich. Ta chwila na sta艂e pozostawi艂a 艣lad w pami臋ci Adama. Po udzieleniu pomocy poszkodowanym, poch艂oni臋ty my艣l膮 o zdarzeniu, nie spostrzeg艂, i偶 jego „muza” odje偶d偶a. Nie mo偶e sobie wybaczy膰, 偶e: 

Nie spojrza艂 w twarz m艂odej osobie, nie przekona艂 si臋, czy jest 艂adna, nie dowiedzia艂 si臋, czy jest pann膮, czy m臋偶atk膮, ani gdzie mieszka. Wprawdzie w zwyk艂ych warunkach, przy tak kr贸tkiej znajomo艣ci, nie podobna by艂o zasi臋ga膰 tego typu informacji, panu Adamowi jednak, poniewczasie, zdawa艂o si臋, 偶e m贸g艂 to zrobi膰. By艂 wi臋c bardzo z艂y [NG, s. 295].

]

Adam nie podda艂 si臋. Postanowi艂 do艂o偶y膰 wszelkich si艂 i stara艅, by odnale藕膰 pi臋kn膮 nieznajom膮. Spaceruj膮c ulicami miasta 艣ledzi艂 wzrokiem ka偶d膮 kobiet臋, obserwowa艂 jej wzrost, mow臋, ubi贸r, niestety bez rezultat贸w. Popad艂 w ob艂臋d, ale zosta艂 z niego szybko wyleczony starym ludowym porzekad艂em: „czas jest lekarzem na wszystko”. Pani Felicja nie ust臋powa艂a wdzi臋kiem i urod膮 pannie „X”: 

Nowa pani Adamowa by艂a posa偶na, 艂adna i zupe艂nie dobra kobieta. Gra艂a te偶 na fortepianie. – „Jedyne praktyczne przepisy” – i – „Trzysta sze艣膰dziesi膮t pi臋膰 obiad贸w” umia艂a na pami臋膰 i w og贸le posiada艂a bardzo wiele cennych przymiot贸w na ma艂偶onk臋. [NG, s. 295]

Idylla nie trwa d艂ugo. Zaczynaj膮 pi臋trzy膰 si臋 problemy dnia codziennego oraz odzywa膰 si臋 sprawy z przesz艂o艣ci. Gor膮ce niegdy艣 uczucie zaczyna zastyga膰 i prze偶ywa膰 regres. Solidne fundamenty mi艂o艣ci Adama i Felicji podmywa oboj臋tno艣膰, kt贸ra na sta艂e zaczyna go艣ci膰 w ich codziennych powitaniach, u艣ciskach, spojrzeniach. Wydaje si臋, 偶e ich zwi膮zek nie przetrwa pr贸by, na jak膮 zosta艂 wystawiony. Nic bardziej mylnego. Lekarstwem na za偶egnanie spor贸w staj膮 si臋 艣wi臋ta. Wprowadzaj膮 艣wie偶o艣膰 i na nowo cementuj膮 ma艂偶e艅stwo bohater贸w. Felicja nie chce, by kolejna Wigilia wygl膮da艂a jak poprzednie. Pragnie, aby w ich gronie znalaz艂a si臋 ciocia Cipalska. Tak te偶 si臋 dzieje. Sprawy nabieraj膮 p臋du i ju偶 za chwil臋 widzimy wzruszaj膮cy obrazek przy wigilijnym stole, gdzie padaj膮 znamienne s艂owa z usta pani Cipalskiej: Jak to przyjemnie mie膰 na Wigili膮 kogo艣. Fraza wytwarza swoisty ferment w umys艂ach m艂odych ma艂偶onk贸w. Doskonale zdaj膮 sobie spraw臋 z tego, i偶 nasta艂 najodpowiedniejszy moment do tego, by si臋 pogodzi膰 i pu艣ci膰 w niepami臋膰 wszelkie urazy, i nieporozumienia trawi膮ce ich zwi膮zek w poprzednich miesi膮cach. Jednak 偶adne z nich nie mo偶e zdoby膰 si臋 na to, by zrobi膰 pierwszy krok, by prze艂ama膰 lody, podej艣膰 z op艂atkiem i 偶yczy膰 sobie zgody, i mi艂o艣ci: 

W tym czasie jednak zdarzy艂a si臋 rzecz dziwna i przykra. Nale偶a艂o podzieli膰 si臋 op艂atkiem i wypowiedzie膰 sobie r贸偶ne pi臋kne 偶yczenia, lecz 偶adne ma艂偶onk贸w zrobi膰 tego nie 艣mia艂o. I rzeczywi艣cie, czego winszowa膰 sobie mogli m艂odzi gospodarze? Czy tego, 偶e ich mi艂o艣膰 w tak szczeg贸lny spos贸b och艂od艂a, czy tego, 偶e mieli si臋 rozdzieli膰? [NG, s. 295]  

Owszem, okoliczno艣ci nie by艂y pomy艣lne, ale nastaje d艂ugo oczekiwana chwila, dochodzi do pojednania i wzajemnego przebaczenia: 

Nareszcie pan Adam zdoby艂 si臋 na czyn heroiczny i cho膰 nie wiedzia艂, co powiedzie膰 偶onie, wyci膮gn膮艂 r臋k臋 do op艂atk贸w. Oboje pa艅stwo byli bardzo zmieszani i zapewne ka偶demu z nich przyszed艂 na my艣l 贸w biblijny wykrzyknik pot臋pionych: 

„Ziemio po偶rej, g贸ry zakryjcie nas!...” Opisywan膮 wy偶ej sytuacj臋 doskonale uj膮艂 Rados艂aw Okulicz-Kozaryn: „do u艣wi臋conego zwyczaju nale偶y, 偶e podczas Wigilii Bo偶ego Narodzenia op艂atkiem i miejscem za jednym sto艂em dziel膮 si臋 ludzie nie tylko ze sob膮 z偶yci, ale, i charaktery rozbie偶ne, na co dzie艅 obce sobie, ba, sk艂贸cone”. Mi臋dzy Adamem i Felicj膮 wszystko wraca do normy. Magia 艣wi膮t oraz wigilijny st贸艂 staj膮 si臋 elementem spajaj膮cym na nowo co艣, co wydawa艂o si臋 straconym. W tym miejscu szczeg贸lnie nabieraj膮 mocy s艂owa: Jak to przyjemnie mie膰 na Wigili膮 kogo艣. Mi艂o艣膰 bez drugiej osoby, a zw艂aszcza ma艂偶onka, jest jedynie lichym substytutem prawdziwego uczucia, jakie realizuje si臋 tylko w dwojgu. 


Nawr贸cony: si艂a pieni膮dza a mi艂o艣膰 do bli藕niego 

Opowie艣ci膮 wigilijn膮 jest r贸wnie偶 Nawr贸cony. Wchodz膮c g艂臋biej w tematyk臋 noweli dotykamy istotnej kwestii wyp艂ywaj膮cej z fabu艂y utworu – jest ni膮 fantastyka. Pr贸cz Nawr贸conego w膮tki fantastyczne zawieraj膮 tak偶e inne utwory Prusa, np. Sen Jakuba, Pan Weso艂owski i jego kij, Sen, Wojna i praca, Zemsta, Zagadka do nagrody, Z 偶ywot贸w 艣wi臋tych. G艂贸wnym bohaterem Nawr贸conego jest pan 艁ukasz. Pomimo podesz艂ego wieku (oko艂o siedemdziesi臋ciu lat), krzywdzi wszystkich ludzi znajduj膮cych si臋 w jego zasi臋gu. G艂贸wnymi obiektami atak贸w bohatera s膮 najbiedniejsi mieszka艅cy Warszawy. Ich trzon stanowi膮 niewyp艂acalni lokatorzy oraz d艂u偶nicy zastawiaj膮cy pod po偶yczk臋 sw贸j maj膮tek. 艁ukasz, podejmuj膮c swoje dzia艂ania, nie patrzy na „obiekt” przez pryzmat mi艂o艣ci, ale przez pryzmat zysku. Przelicza ka偶de posuni臋cie pod wzgl臋dem finansowym. 呕eni si臋 z bogat膮 kobiet膮 nie pod wp艂ywem uczucia, ale dlatego, by „kto inny jej nie dosta艂”. Motywem przewodnim 偶ycia 艁ukasza jest pieni膮dz. To on staje si臋 guru i bo偶kiem, w kt贸rym pok艂ada nadziej臋 w艂asnego szcz臋艣cia. Mani臋 gromadzenia i krzywdzenia ludzi doskonale oddaje fragment noweli:

    Przyni贸s艂szy na 艣wiat instynkt zagarniania wszystkiego, co si臋 da, nie my艣la艂 o celu swych dzia艂a艅, nie zdawa艂 sobie sprawy ze skutk贸w, tylko… zagarnia艂. G艂uchy na krzyk cierpie艅 i kl膮tw, oboj臋tny na nieszcz臋艣膰, jakie wytwarza艂, skromny w u偶yciu, krzywdzi艂 ludzi na prawo i na lewo, sam nic osobliwego nie zazna艂, tylko chwyta艂 i gromadzi艂. Post臋powanie to nie przynios艂o mu 偶adnego szczeg贸lnego zadowolenia, lecz zaspokaja艂o 艣lepy instynkt. [N, s. 88]

Postaw臋, jak膮 reprezentuje g艂贸wny bohater, okre艣liliby艣my dzisiaj jako egoistyczn膮. Cz艂owiek ze swojej natury porusza si臋 i 偶yje w dw贸ch skrajno艣ciach: egoizmie, i bezinteresowno艣ci. W pewnym momencie 偶ycia musimy opowiedzie膰 si臋 jednak za jedn膮 z nich. W przypadku 艁ukasza jest to skrajny egoizm. Jak twierdzi艂 sam Prus: „interes osobisty i nieosobisty jest jednakowo konieczny w 偶yciu cz艂owieka”. Korespondencja mi臋dzy teori膮, kultywowan膮 przez Prusa, a praktyk膮 w wykonaniu 艁ukasza, jest ca艂kiem odmienna. Tytu艂owy Nawr贸cony ca艂y ci臋偶ar 偶ycia przerzuca tylko na „interes osobisty”, kt贸ry doprowadza go do sporu z w艂asn膮 c贸rk膮. Powodem konfliktu jest kamienica. O ni膮 s膮dz膮 si臋 dwie zwa艣nione strony. Po jednej z nich g艂贸wny bohater, a po drugiej po艂膮czone si艂y jego c贸rki i zi臋cia. W my艣l tytu艂u: Nawr贸cony, oczekujemy prze艂omu, momentu kulminacyjnego. Zmiana pojawia si臋 w sytuacji, gdy podstarza艂y tetryk ma straszliwy sen o piekle, gdzie zostaj膮 os膮dzone czyny starca i zapada wyrok – „艁ukasz nie jest godny nawet piek艂a”. Furtk膮 otwieraj膮c膮 zmian臋 t艂a akcji s膮 halucynacje, kt贸re pojawiaj膮 si臋 wskutek silnego zapachu wylewanego asfaltu. Jak s艂usznie zauwa偶y艂 Grzegorz Filip: „藕r贸d艂em zaburze艅 postrzegania rzeczywisto艣ci jest spotkanie z istot膮 nadprzyrodzon膮 lub odmienne stany 艣wiadomo艣ci”. Wspomniane „odmienne stany 艣wiadomo艣ci” s膮 gruntem, po kt贸rym zaczyna porusza膰 si臋 bohater. Dzi臋ki nim przekracza rzeczywisto艣膰 i wkracza w fantastyk臋. Oniryczny 艣wiat zaczyna przera偶a膰 pana G. Filip, 艁ukasza, poniewa偶 nigdy nie by艂 przez nikogo s膮dzony. Nie ci膮偶y艂a nad nim kara za ziemskie przewinienia. W piekle role odwracaj膮 si臋, z s膮dz膮cego staje si臋 s膮dzonym. Trybuna艂em dokonuj膮cym rozpatrzenia „ja艣niejszej” strony 偶ycia 艁ukasza s膮 znane mu postacie: 

Jeden z nich, kulawy, z bliznami na twarzy, bardzo przypomina艂 s臋dziego, kt贸ry straci艂 偶ycie spad艂szy ze schod贸w. Ten drugi, t艂usty, z kr贸tk膮 szyj膮, by艂 nies艂ychanie podobny do s臋dziego zmar艂ego na apopleksj臋. Trzeci, chudy jak laska cynamonu, czysty szkielet kaszl膮cy – to s臋dzia, co umar艂 na suchoty. A czwarty – to prokurator, prokurator we w艂asnej osobie, kt贸ry ze wszystkimi k艂贸ci艂 si臋 przy preferansie. [N, s. 90]

Jak wy偶ej zaznaczy艂em, przedmiotem sprawy by艂o zbadanie 偶ycia 艁ukasza z perspektywy jego bezinteresowno艣ci wobec innych, to mia艂em na my艣li u偶ywaj膮c sformu艂owania „ja艣niejszej” strony 偶ycia. Niestety 偶ywot 艁ukasza nie obfitowa艂 w chwile, w kt贸rych to on wykazywa艂 si臋 wsp贸艂czuciem i pomoc膮 wobec potrzebuj膮cych. Nadrz臋dnym pytaniem wyp艂ywaj膮cym z ust s臋dzi贸w by艂a pro艣ba, by wymieni艂 cho膰 jeden czyn spe艂niony bezinteresownie. Poznajemy ca艂膮 galeri臋 pseudo czyn贸w, jakimi 艁ukasz pr贸bowa艂 si臋 zas艂ania膰 przed nieuchronnym wyrokiem: „wyla艂em chodnik przed kamienic膮, odnowi艂em wyg贸dk臋, o偶eni艂em si臋”. Niestety ka偶dy argument wysuwany przez oskar偶onego by艂 natychmiast podwa偶any przez izb臋 s臋dziowsk膮. Wyrok m贸g艂 by膰 tylko jeden – piek艂o. Oponentem takiego rozwi膮zania by艂 Lucyfer. Nie zgodzi艂 si臋 na to, by „taki egzemplarz” jak 艁ukasz zasili艂 szeregi wiecznie pot臋pionych. Wskazuje na inne rozstrzygni臋cie: 

Wyrzuc臋 go z piek艂a, a偶eby nas nie kompromitowa艂!... Niech wraca na ziemi臋, niech na wieki wiek贸w dusi swoje listy zastawne i banknoty, niech trzyma kamienic臋, niech licytuje biednych lokator贸w i krzywdzi w艂asne dzieci. Tu zagnoi艂by piek艂o swoj膮 wstr臋tn膮 osob膮, a tam krzywdz膮c ludzi mo偶e nam odda膰 us艂ugi. [N, s. 91]

艢wi臋ty Chryzostom m贸wi艂: „nie jest dla nas na pewno rzecz膮 przyjemn膮 m贸wi膰 o diable, lecz wiedza o nim b臋dzie dla nas u偶yteczna”. Pojawienie si臋 postaci Lucyfera wymaga kilku zdaniowego rozwini臋cia. Rzeczownik diabe艂 pochodzi z greckiego diabolos i oznacza „tego, kt贸ry dzieli”, „oszczerc臋”, i „wroga Boga”. Nowelistyczny portret diab艂a bliski jest my艣li obecnej na kartach Ksi臋gi Zachariasza, poniewa偶 jest w niej przedstawiony jako oskar偶yciel cz艂owieka przed s膮dem ostatecznym. Diabe艂 nienawidzi cz艂owieka nie tylko, i偶 jest stworzony na obraz i podobie艅stwo Boga, ale dlatego, 偶e ma „uczyni膰 sobie ziemi臋 poddan膮” na wz贸r swojego niebia艅skiego Ojca. Wr贸cimy do analizowanego fragmentu Nawr贸conego. Z monologu Lucyfera wy艂aniaj膮 si臋 jego rysy. Nie jest to typowy obraz „piekielnej postaci” z rogami, ogonem i wid艂ami w r臋ce. Prus kre艣li 艣miej膮cego si臋 oraz rubasznego reprezentanta piekie艂. 呕arty i u艣miech na twarzy sk艂aniaj膮 do wniosku, 偶e Prusowskie nowele zbli偶aj膮 si臋 ku tradycji stricte literackiej, a nie ludowej, w kt贸rej diabe艂 posiada swoje atrybuty. Po odzyskaniu 艣wiadomo艣ci, 艁ukasz widzi, 偶e znajduje si臋 w swoim 艂贸偶ku, bezpieczny. Senna wizja piek艂a sk艂ania go ku refleksji nad swoim dotychczasowym 偶yciem oraz post臋powaniem. Oddaje zarekwirowane rzeczy d艂u偶nikom, wyp艂aca rekompensaty etc. Chwilowa zmiana bohatera nie trwa d艂ugo. Wraz ze zjawieniem si臋 Kryspina, adwokata prowadz膮cego spraw臋 zwi膮zan膮 z przej臋ciem kamienicy, wszystko wraca do 艂adu. 艁ukasz na nowo pogr膮偶a si臋 w totalnej matni egoizmu i bezduszno艣ci. Swoje mi艂osierne dzia艂ania t艂umaczy nast臋puj膮co: 

Wczoraj by艂em troch臋 rozstrojony, […] ale dzi艣 jestem ju偶 zupe艂nie trze藕wy i uroczy艣cie odwo艂uj臋 wszystkie nierozs膮dne obietnice. […] 呕al mi tylko trzynastu rubli, kt贸re pozwoli艂em sobie wydrwi膰. [N, s. 91]

     Powstaje zasadnicze pytanie: co ze 艣wi臋tami, kt贸re powinny pojawi膰 si臋 w utworze? Odpowied藕 na nie jest nast臋puj膮ca. Po pierwsze, Nawr贸cony powsta艂 w okresie 艢wi膮t Bo偶ego Narodzenia (1880 rok), jaki wi膮za艂 si臋 z opowiadaniami wigilijnymi. Po drugie, w utworze mo偶emy odnale藕膰 analogiczne elementy jak w Dickensowskiej Kol臋dzie z jedn膮, ale jak偶e istotn膮 r贸偶nic膮 dokonuj膮c膮 si臋 w puencie utworu. Kol臋da opisuje odrodzenie moralne starego sk膮pca Ebenezera Scrooge’a, kt贸ra dokona艂a si臋 podczas wizji zmar艂ego przyjaciela Marleya. Bohater Kol臋dy wyznaje, i偶 poda偶 i popyt s膮 najwa偶niejsze, nawet w stosunkach mi臋dzyludzkich. Podobnie jak 艁ukasz, bohater Nawr贸conego, wyzyskuje wszystkich znajduj膮cych si臋 w jego otoczeniu (najlepszym przyk艂adem jest Bob Cratchita, wsp贸艂pracownik Ebenzera). Co wi臋cej, zrywa kontakty z siostrze艅cem, ignoruje kwestarzy zbieraj膮cych datki na rzecz ubogich. Przygotowania do 艣wi膮t i wszechobecna rado艣膰 z tego wydarzenia dra偶ni膮 go. Nie mo偶e zrozumie膰, 偶e ludzie mog膮 cieszy膰 si臋 z czego艣 tak zwyk艂ego, jak Wigilia. Momentem prze艂omowym w 偶yciu Ebenzera jest pojawienie si臋 zjawy zmar艂ego przyjaciela oraz trzech duch贸w. To sprawia, 偶e w duszy starca zaczyna kie艂kowa膰 ziarenko dobra. Z egoistycznego wyzyskiwacza zmienia si臋 w filantropa. W puencie utworu zostaje przedstawiona zmiana, jakiej ulega g艂贸wny bohater Kol臋dy. Staje si臋 nowym cz艂owiekiem, kt贸ry zrozumia艂 wszystkie swoje b艂臋dy i zacz膮艂 kroczy膰 now膮 艣cie偶k膮 偶ycia. 

Zestawiaj膮c ze sob膮 Nawr贸conego oraz Kol臋d臋, widzimy pewne analogie oraz r贸偶nie. 艁ukasz, podobnie jak Scrooge, zmienia si臋 pod wp艂ywem koszmarnego snu, w kt贸rym zjawy z za艣wiat贸w zarzucaj膮 mu samolubstwo, sk膮pstwo, chciwo艣膰. Jednak zmiana 艁ukasza nie trwa d艂ugo, w przeciwie艅stwie do bohatera Kol臋dy, szybko powraca do wcze艣niejszego 偶ycia i lichwiarskich praktyk . M贸wi膮c o noweli Nawr贸cony nie spos贸b pomin膮膰 zagadnienia nawr贸cenia 艁ukasza. Traumatyczne do艣wiadczenie bohatera w postaci – okraszonego oniryzmem – s膮du nad jego osob膮, sk艂oni艂o go do zastanowienia si臋 nad w艂asnym 偶yciem. Wnikaj膮c w semantyk臋 tytu艂u noweli daje si臋 wskaza膰 punkty 艂膮cz膮ce go z terminem teologicznym oraz tematyk膮 wyst臋puj膮c膮 w Pi艣mie 艢wi臋tym. Jest nim nawr贸cenie. W tradycji teologicznej ujmowane jest jako zmiana dotychczasowego 偶ycia, oddanie si臋 woli Bo偶ej, zerwaniem z grzechem, przemiana ludzkiego serca oraz trwa艂e wype艂nianie nauki Boga. Jednak najwa偶niejszym wyznacznikiem nawr贸cenia, warunkuj膮cym duchow膮 komuni臋 ze Stw贸rc膮, jest odpowied藕 na wezwanie Syna Bo偶ego. W przypadku pana 艁ukasza taka duchowa komunia nie zaistnia艂a. Owszem, bohater odmieni艂 swoje 偶ycie, ale tylko na chwil臋. Jak wy偶ej wspomnia艂em, zwr贸ci艂 murarzowi narz臋dzia, wspar艂 finansowo ubog膮 kobiet臋, na w艂asne 偶yczenie przegra艂 proces o kamienic臋. Jednak 偶ycie zgodne z nakazami Dekalogu po kr贸tkim czasie sta艂o si臋 dla niego nie do zniesienia, szybko wi臋c powr贸ci艂 do wcze艣niejszych praktyk.            
Kagankiem o艣wietlaj膮cym problem religijnego nawr贸cenia Prusowskiego bohatera jest stwierdzenie Stanis艂awa Cie艣laka: „nawr贸cenie, jakie rozwa偶a Prus w utworze, nie ma nic wsp贸lnego z religi膮. Jest tylko chwilowym u艣wiadomieniem sobie przez pana 艁ukasza ci臋偶aru grzechu, chwilowym skruszeniem serca i chwilow膮 przemian膮”. W my艣l wcze艣niejszych ustale艅 nie podlega w膮tpliwo艣ci, 偶e tytu艂, Nawr贸cony, ma niewiele wsp贸lnego ze s艂ownikowym rozumieniem tego poj臋cia. 


Na uniwersalny wyd藕wi臋k noweli wp艂ywa czas, w jakim pojawi艂a si臋 na 艂amach „Kuriera Warszawskiego”. Cytuj膮c Tadeusza 呕abskiego: „utwory o tematyce filantropijnej – w tym Nawr贸cony – ukazywa艂y si臋 w okresie poprzedzaj膮cym Bo偶e Narodzenie, […] mia艂y wywo艂a膰 uczucia serdeczno艣ci, dobroci, prze艂amania odruch贸w egoizmu, nak艂oni膰 do czyn贸w szlachetnych”. Nale偶y po艂o偶y膰 akcent na zdaniu „ukazywa艂y si臋 w okresie poprzedzaj膮cym Bo偶e Narodzenie”. Czytelnik nie ma pewno艣ci, 偶e opisywana historia mia艂a miejsce dok艂adnie 24 grudnia. S艂uszne wydaje si臋 przypuszczenie, 偶e Prus chcia艂, by zawsze w relacjach mi臋dzyludzkich panowa艂y warto艣ci wymienione przez Tadeusza 呕abskiego. St膮d nowel臋 Nawr贸cony mo偶na przywo艂ywa膰 nie tylko w okresie 艣wi膮t, ale w ka偶dym okresie roku kalendarzowego.  

On: filozofia 艣wi膮t wed艂ug Bismarcka

Ostatni膮 z analizowanych nowel realizuj膮cych w膮tek Bo偶ego Narodzenia jest On, suto zaprawiony ironi膮 utw贸r, kt贸rego bohaterem jest Bismarck. On jest doskona艂ym przyk艂adem noweli klasycznej, charakteryzuj膮cej si臋 ukazaniem postaci bez wzmianek o tym, co dzia艂o si臋 z ni膮 wcze艣niej, kre艣li j膮 w pewnej szczeg贸lnie wa偶nej sytuacji. 
- patrz, to On!... – szepn膮艂 m膮偶. 
- Patrz, Fryc, to On!... rzek艂a 偶ona. [O, s. 133]

       Okre艣lenie „Fryc” (Niemiec) towarzyszy Bismarckowi podczas spaceru bohatera po berli艅skim rynku, w czasie, gdy wszyscy mieszka艅cy miasta gor膮czkowo poszukuj膮 ostatnich prezent贸w pod choink臋. Tytu艂owy On nie zwa偶a na wszelkie uszczypliwo艣ci kierowane pod jego adresem, pozostaje ch艂odny, oficjalny i niedost臋pny. Prze艂om nast臋puje, gdy przechodzi obok sklepowej wystawy, gdzie w oknie kr贸luje choinka ozdobiona piernikami. Stan kanclerza poznajemy dzi臋ki relacji towarzysza Bismarcka: […] zobaczywszy w g艂臋bi sklepu ma艂膮 choink臋 obwieszon膮 kilkoma piernikami. J e g o tak rozmarzy艂 widok choinki ubogich… C贸偶 to za poetyczna dusza!... Zapewne, jak podpowiada sekretarz wojskowego, powodem chwilowego zatrzymania si臋 i podziwiania choinki, symbolu 艣wi膮t, by艂y wspomnienia z dzieci艅stwa, kt贸re odezwa艂y si臋 w g艂贸wnym bohaterze noweli. To jednak nie stanowi艂o najwa偶niejszej chwili tego dnia. Mijaj膮c kolejne stragany, Bismarck dostrzega ma艂ego ch艂opca przygl膮daj膮cego si臋 zawieszonemu na sznurku pajacykowi. „Chcia艂 kupi膰 malcowi pajaca na choink臋, ale spostrzeg艂, 偶e go poznali, i da艂 spok贸j… Oj! Ta popularno艣膰”. Niewiele dzieli艂o Niemca od tego, by uszcz臋艣liwi膰 ch艂opca, lecz co艣 zablokowa艂o „艣wi膮teczny odruch” Bismarcka. M贸g艂 by膰 to strach przed utrat膮 autorytetu w艣r贸d mieszka艅c贸w Berlina lub drzazga noszona w sercu. Sam bohater odpowiada na nurtuj膮c膮 kwesti臋: „najlepszym podarunkiem jest niezaspokajanie pragnie艅”. 

Nowel臋 On mo偶na rozpatrze膰 z innej perspektywy, mianowicie mo偶liwe jest wskazanie pewnych element贸w wsp贸lnych z utworem Na gwiazdk臋. Pewne fragmenty pierwszej noweli doskonale rozwijaj膮 fabu艂臋 zawart膮 w drugiej. Jak pisa艂a Janina Kulczycka-Saloni: „Prus wi膮偶e ze sob膮, wplata jedn膮 nowel臋 w drug膮 lub te偶 uzupe艂nia fragmentem reprezentuj膮cym inny gatunek literacki”. Skonfrontuj臋 wnioski badaczki z interesuj膮cymi mnie tekstami nowel. Pierwszym fragmentem, doskonale wpisuj膮cym si臋 w akcj臋 On, jest: „Wigilia bowiem jest to taki dzie艅, w kt贸rym ka偶da przys艂uga wyrz膮dzona zak艂opotanemu bli藕niemu stokrotn膮 przynosi uciech臋”[O, s. 89]
     Czy偶 nie jest prawd膮 powy偶sze zdanie? Zak艂opotanym bli藕nim i potrzebuj膮cym jest ma艂y ch艂opiec, kt贸ry wpatruje si臋 w zabawk臋, natomiast osob膮 mog膮c膮 spe艂ni膰 dzieci臋ce marzenie jest Niemiec. W tym przypadku s艂owa z Na gwiazdk臋 padaj膮 w pr贸偶ni臋. Drugi fragment, koresponduj膮cy z utworem On, o艣wietli spraw臋 najwa偶niejsz膮 – tajemnicze zachowanie g艂贸wnego bohatera: „ka偶dy z nas ma jak膮艣 s艂abostk臋, kt贸r膮 pr臋dzej by zamurowa艂, ani偶eli bli藕nim swoim okaza艂” [Ng, s. 132]

S艂abostk膮 Bismarcka jest to, 偶e w dzieci艅stwie nie zazna艂 uczucia serdeczno艣ci ze strony bliskich. St膮d tytu艂owy bohater nie chce bra膰 udzia艂u w „rozpieszczaniu” innych. Niespe艂nione marzenia ch艂opca i doros艂ego m臋偶czyzny 艂膮cz膮 si臋 ze sob膮 w wigilijny wiecz贸r. 
       艢wi臋ty Augustyn tajemnic臋 Wigilii Bo偶ego Narodzenia uj膮艂 nast臋puj膮co: „艣wi臋to mi艂o艣ci, rado艣ci i pokoju. B贸g sta艂 si臋 cz艂owiekiem, aby cz艂owiek sta艂 si臋 Bogiem”. Odnosz膮c te s艂owa do codziennego 偶ycia bohater贸w Prusa mo偶na je interpretowa膰 jako pewien drogowskaz. 艢wi臋ty Augustyn pragn膮艂, aby ten jeden dzie艅 w roku traktowa膰 jako czas modlitwy, wewn臋trznej przemiany i oczyszczenia. 

Jak zosta艂o pokazane w powy偶szych analizach, Wigilia Bo偶ego Narodzenia sta艂a si臋 narz臋dziem, za pomoc膮 kt贸rego Boles艂aw Prus obiektywnie naszkicowa艂 zewn臋trzne oraz wewn臋trzne przejawy prze偶ycia przez jego bohater贸w tego dnia. „Pozytywista ewangeliczny”, tworz膮c utwory interpretowane dzisiaj jako „opowiadania 艣wi膮teczne”, kierowa艂 si臋 nurtuj膮cymi go pytaniami: jak 偶y膰, by osi膮gn膮膰 szcz臋艣cie? W jakim kierunku zmierza XIX-wieczne spo艂ecze艅stwo? Nowelistyka oraz Kroniki tygodniowe sk艂adaj膮 si臋 na bogaty rejestr odpowiedzi na pytania stawiane przez pisarza. Warstwa spo艂eczna, wykszta艂cenie, miejsce zamieszkania (willa, stara kamienica), otoczenie czy rodzina Prusowskiego bohatera w znacznej mierze warunkowa艂y spos贸b obchodzenia Wigilii. Bogaci warszawiacy uwa偶ali j膮 za „relikt”, kt贸ry jest zb臋dny w 偶yciu, a je偶eli ju偶 jest, to powinien by膰 traktowany marginalnie. Odmienn膮 tendencje prezentowali niezamo偶ni. Podczas Wigilii 艂膮czyli si臋 z sob膮 w臋z艂em wsp贸lnoty i serdeczno艣ci, czuli si臋 potrzebni, i zauwa偶alni. Co wi臋cej, 24 grudnia by艂 swoistym „dniem-testem” dla katolika legitymuj膮cego si臋 warto艣ciami i uczuciami, takimi jak: mi艂osierdzie, mi艂o艣膰, lito艣膰, wsp贸艂czucie. Jak wy偶ej pokaza艂em, desakralizacja Wigilii post臋powa艂a nie bez zauwa偶enia. Sam Prus ostro sprzeciwia艂 si臋 temu zjawisku, chocia偶by w tek艣cie Kroniki tygodniowej z dnia 29 grudnia 1879 roku. Nie bez znaczenia kilkukrotnie pos艂u偶y艂em si臋 fraz膮 stworzon膮 przez Adama Grzyma艂臋-Siedleckiego, kt贸ry „ochrzci艂” autora Szkic贸w warszawskich mianem „pozytywisty ewangelicznego”. Ten ostatni zna艂 ludzkie 偶ycie od podszewki. Nie by艂y mu obce poj臋cia, takie jak bieda czy samotno艣膰, zw艂aszcza w okresie pierwszych lat po przybyciu do Warszawy. St膮d bierze si臋, jak mo偶na przypuszcza膰, w omawianych utworach nuta solidarno艣ci z niezamo偶nymi i pokrzywdzonymi przez los. Teksty Prusa s膮 艣wiadectwem m贸wi膮cym o tym, i偶 przykazanie „Pami臋taj, aby艣 Dzie艅 艣wi臋ty 艣wi臋ci艂” w XIX-wiecznych realiach nie straci艂o na znaczeniu. 

Abstract 
The main aim of this article is to show the motif of Christmas Eve in ,,chronicle” and short stories written by Boles艂aw Prus. I have focused on some writings dating between 1874 and 1889. In my work to show the whole aspect of celebrating Christmas Eve. I have not only used works connected with history of literature but I have also studies and included some philosophical, psychological, ethical and theological points of view. That is why I gained more interdisciplinary approach to the subject. ,,Ewangelical positivist” in his novels showed stories of various people having different society background which is easy to notice. Following the author’ s ,,Christmas scrips” we can create a unigue model based on celebrating Christmas Eve and some values typical of Warsaw’ s people. Boles艂aw’ s Prus writings prove that the third commandment is still important and it exists in people’ s mentality. 


Jaros艂aw Besztak – doktorant w Instytucie Filologii Polskiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Paw艂a II. G艂贸wne zainteresowania badawcze koncentruj膮 si臋 wok贸艂 kultury literacko-spo艂ecznej II po艂owy XIX wieku ze szczeg贸lnym uwzgl臋dnieniem tw贸rczo艣ci Boles艂awa Prusa, funkcjonowania kalendarza liturgicznego w tekstach doby pozytywizmu i M艂odej Polski, rozwoju i funkcjonowania s艂u偶b mundurowych na prze艂omie XIX i XX wieku, oraz uwarunkowa艅 bezpiecze艅stwa Kr贸lestwa Polskiego.

PS.
Pa艂ac w Pu艂awach. Akwarela Konstantego Czartoryskiego z 1842, z , ze strony wikipedii.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz