Rozważania polsko-eschatologiczne.
Czas nowomowy wrócił. Staro-nowo-mowy? Służy także słowotwórstwu. Nowy ustrój tworzy nawet zręby nowej matematyki. 2+2=5, ale 5-2=3? 500 zawsze jest plus, nigdy minus. Itd. itd. Stary rozum i metody rozumowania zostały zawieszone, wygaszone, zlikwidowane. Oczywiście dotyczy to także wiary. Jest wiara, sama wiara, ślepa wiara i tyle. Wiara i rozum a kysz - to jakieś bredzenie, herezja.
Dołączam do słowo-twórców. Od początku nowej zmiany (dla zwycięzców dobrej, we wszystkim?!) biadolę, że to jest koniec rozumu. Nazywam ją mentalnością ignorancyjną, deprywacją godności, zbiorowym gwałtem na oczach narodu... Matematyka ma też coś do powiedzenia tutaj, w Kraju nad Wisłą, od 1050 lat należącego do świata Zachodu.
Nie jestem przeciwnikiem zmian, przewidzianych demokratycznymi procedurami. Tym bardziej nie jestem przeciwnikiem partyjnym. Chcę dyskutować z każdym. Życie w dialogu otwartym na każdego człowieka, osobę obdarzoną przecież pełną godnością i odpowiedzialnością, jest moim ideałem społecznym. Ba, ideałem kultury, od której zależy przyszłość CZŁOWIEKA. Dialog, jako niezastąpiona droga osoby, kultury, świata, w tym Kościoła Powszechnego - nie ma alternatyw. Masło maślane? Oby.
Chcę dyskutować, a żyję w zabójczym przemilczaniu ze strony mojej parafii, diecezji, gminy, powiatu... Dla jednych jestem lewakiem - cokolwiek to znaczy - gorszym sortem, komunistą i złodziejem. Wprowadzili taki środowiskowo-partyjny żargon. Ukradłem im, komu? - jakieś miraże. Dla drugich jestem zbyt kościelny (zbyt metafizyczny). Tak więc z każdej strony doznając udręk, żyję w perspektywie wieczności, jak żyłem. Ba, określam siebie trynitarnie jako JEDNOŚĆ osobowej-osobistej drogi-prawdy-życia. W czasach pis-matyki stałem się oburzającym zgorszeniem dla wielu.
Czemuż taki tytuł i takie rozważania dzisiaj?! Są efektem wczorajszej wymiany zdań z jednym z partyjno-religijnych wyznawców dobrej zmiany - dobrej, we wszystkim. Tenor/linia/duch/logika tej wymiany jest symptomatyczno-diagnostyczny, istotowo-konstytutywny dla tamtego obozu Polek i Polaków 2017. Nie jest moim zamiarem wyśmiewanie ich, obrażanie - tym bardziej, objawianie - TAK, oczywiście po trzykroć. Objawia się tylko sama prawda. Ciemność objawić się nie może, bo zniknie.
Najlepiej, jeśli dam z niej konkretny wypis:
1) Na mój post - Łabędzi śpiew katechety Józefa K. – z pokazaniem screenu z lajkiem od Wydziału Teologicznego UKSW dla mojej strony www. KatechezaOnline, dostałem między oczy - Twój śpiew jest iście skrzeczący, jak na srokę przystało!!!
2) Stanisławie, jako Polak-Katolik wiele mi zarzucasz - „Nie jesteś obiektywny w o ocenie faktów, ale to Twój problem!!! "- Dopowiedziałeś jeszcze więcej grafiką ze słowami - „Prawda boli, szczerość rani, kłamstwo uzależnia”. Używasz wobec współbrata w wierze i katechety bardzo ciężkich oskarżeń w przestrzeni publicznej.
Ambasador USA powiedział o katastrofie smoleńskiej „nie widzimy nic więcej, co moglibyśmy zrobić”.
Stanisławie Polaku-Katoliku - Czy to też moja wina, że go cytuję, a nie obiektywizm?! Czy także jego wypowiedź Minister Macierewicz (czyli Głos Polski) wyprostuje, zaczynając wypowiedź od "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja Zawsze Dziewica" i – w związku z tym – też będzie można mnie i podobnie myślącym („lewakom” według Ciebie/Was) coś zarzucić?!
- Strasznie dziwny jest ten Twój osobisty obiektywizm - napisałeś.
- Co rozumiesz pod "twój osobisty obiektywizm"?
- To, co napisałem o Twoim osobistym subiektywizmie... Kto nie zgadza się z Twoimi poglądami, absolutnymi, bo tylko TY masz patent na słuszność - tam nie ma obiektywizmu!!! I wszystko jest anormalne!!! Ale takich mędrców w Polsce jeszcze trochę jest!!! A byłeś głuchy i ślepy choćby na to, gdy w Gdańsku dziesiątki tysięcy Polaków traciło swoje oszczędności, a w Warszawie 40 tysięcy mieszkańców wyrzucono z mieszkań... Ale teraz, gdy wdrożony jest proces rozliczeniowy za to wszystko - Ty krzyczysz, protestujesz... Wiadomo więc, po której jesteś stronie... Tylko skąd ten strój w pióra anioła!!! Twój strój... Może zostaw te rogi, niech będzie wiadomo, kto jest kto!!! (w zał. obrazek Prymasa Wyszyńskiego z tekstem „Na każdym kroku walczyć będziemy o to, aby Polska – Polską była i aby w Polsce po polsku się myślało”)
- Ponieważ wstawiłeś do powyższej wypowiedzi zdjęcie Prymasa Wyszyńskiego, opowiem kawałkiem życia swojego (rodzinnego). Byliśmy, rodzinnie, blisko Prymasa Tysiąclecia i kształtowaliśmy się w jego kręgu (Rodzina Rodzin). Dlatego jestem, kim jestem i żyłem, jak żyłem, dając swój wkład w Wolną Polskę i katechezę Kościoła Powszechnego (tego już nikt nie zmieni, nikt mi tego okresu życia zabrać nie może). Łatwo mnie dzisiaj obrażać, nazywać gorszym sortem, gorszą częścią narodu... To pokaż mi tę lepszą, która by przeszła tę samą drogę, budując ze mną Solidarność, samorząd, Stowarzyszenie Rzeczpospolita Norwidowska, katechizując przez 35 lat itd. Rodzina wielodzietna też nie rodzi się z wrogości do świata, Kościoła, Prymasów i Papieży Tysiącleci. Łatwo Ci przychodzi pisać takie (nie obraź się), banialuki - "Kto nie zgadza się z Twoimi poglądami, absolutnymi, bo tylko TY masz patent na słuszność - tam nie ma obiektywizmu!!!". Pokaż mi tych, którzy nie zgadzają się z moimi poglądami, których obrażam w dyskusji i wywyższam się, i uważam za gorszych ode mnie?! Pokaż! Choć jednego! Albo... nie pisz takich rzeczy, na litość Boską!
- Stokroć lepiej być daleko, a mimo to blisko niż być blisko, a mimo to - bardzo daleko... Dobrze, że wspominasz swoją historię, ale obecne sentymenty są takie jakie są... I jeszcze jedno... nie obrażam Ciebie, a po prostu zawarłem kilka refleksji nad tym, co teraz głosisz... I podaję, że te prawdy są bardzo Twoje!!!
- I ani tu słowa sprostowania od Ciebie, w sprawie zarzutu pod Twoim adresem, że nie jesteś uczciwy! Ani jednej osoby nie wskażesz, którą obrażam moją niesprawiedliwością i uciekam od dyskusji. Tak rozmawiać się nie powinno. Mam to nazwać kunktatorstwem/krętactwem, skrytą podłością, czy jeszcze inaczej? Nim rzucisz następnym kamieniem, odnieś się do konkretnego zarzutu!!! Sentencji o bliskości/dalekości w tym kontekście nie rozumiem. Moja historia, to jestem ja. Dalsza część twojego zdania brzmi, jak oskarżenie o coś, czego nie masz odwagi nazwać wprost?!
- Po 14 godz. odpowiedziałeś - W dyskusji jak to w dyskusji... Gdzie drwa rąbią, to i wióry lecą... Należą się Tobie z mojej strony słowa przeproszenia tam, gdzie szczególnie moimi słowami poczułeś się zniesmaczony... Z wieloma Twoimi argumentami trudno się nie zgodzić, ale z wieloma - nie sposób zgodzić się... Gratuluję Twojej pięknej przeszłości, historii, a ów niejednokrotnie wybujały krytycyzm wobec obecnej władzy w Polsce traktuję jako nadpobudliwą troskę o Polskę... Zatem... dobrego dnia w tym tygodniu wieńczącym Tydzień Bożego Miłosierdzia, który niebawem zakończy Niedziela, rozpoczynająca nowy tydzień...
- Tak! i ja długo myślałem nad naszym wczorajszym dialogiem. Jej dobrą stroną jest… Jej owocem jest grupa, którą założyłem dzisiaj, w trakcie pisania niniejszego posta. Znajdziesz tam echo wczorajszych oskarżeń, rąbania, wiórów itd. Dziękuję za życzenia i gratulacje, które przyjmuję w imieniu Rodziców bardziej, niż własnym, bo oni, nasz dom rodzinny, wychowanie w patriotyzmie i kościelności są moją tajemnicą i siłą. Co do krytycyzmu wobec władzy obecnej, nie jest ona "płynięciem w głównym nurcie" (raczej Ty), ani echem partyjnych polityk. Jest innym doświadczeniem życiowym, kieruję się innymi ogólnoludzkimi ideałami (wolność i osoba), zawsze samodzielnością (obraz i
podobieństwo Stwórcy do niej mnie motywują i prowadzą), szedłem inną drogą-prawdą na innych ścieżkach ludzkiej myśli. Jam nie z soli, ani roli… ale przemeblowują (rujnują) mój/nasz świat, który współtworzyłem ową drogą-prawdą-życiem. Biada, gdybym milczał.
Rujnują całe moje dotychczasowe życie, nie tylko szkoły, powiat... Okradli z godności, prawa do szacunku, traktują jak zło, które musi nareszcie zniknąć z tego świata, aby niepodzielnie królowali ich "oni", ich "swoi"! A mój kościół, tzn. jego hierarchia milczy, widząc (akceptując?) zło i im błogosławi?!
DOM RODZINNY
/u MB Annopolskiej/
to chyba pleonazm
wystarczy powiedzieć dom
wystarczy powiedzieć rodzina
aby tyle i nie mniej powiedzieć
kręci mi się ostatnio po domu
kręci się nam kręci
czworo-pięcioro tzw dzieci
w święta więcej nas było
dzieci tak zwane
bo to stare byki już są
a poza tym każde oddzielne
każde oddzielnym bytem
to raj na ziemi jest
ziemia święta (i błogosławiona)
sakramentem małżeństwa
rozpoczęta trwa
samo to że są
że się kręcą
że rozmawiają coś planują
coś sobie gaworząc objawiają
objawiają siebie
swój świat osobowy
relacje siostrzano-braterskie
są sobie przewodnikami
i to wszystko dostaję
przechodząc albo siedząc
w łazience
bo oni w kuchni się spotykają
rodzina jest nie tylko ziarnem
w glebę życia wrzuconym
ale i świata błogosławieństwem
takie są Rzeczypospolite
(sobota, 22 kwietnia 2017, g. 13.42) TUTAJ - Komnata Siódma 4
A parę lat wcześniej prawie to samo pisałem:
REALIZM I KOŚCIÓŁ
żeby był realizm
muszą być bodźce
od realnego świata
rodzina jest bodźcem
największym
źródłem bodźców
w niej kościół (domowy)
najlepiej się ma
wiara nadzieja i miłość
prawda dobro i piękno
droga prawda życie
wszystko
Inni tradycjonaliści-nacjonaliści-Polacy-Katolicy nie mają dla mnie litości. Ale prawda musi się objawiać i bronić. Moja Ojczyzna-Polska zmartwychwstała. Miałem skromny udział, jestem naocznym świadkiem. W Oktawie Świąt Wielkanocnych piszę. Kto łaskę widzenia i uczestnictwa dostał - ROZUMIE i dzięki składa, żyje dziękczynieniem. Kto nie rozumie (może bardzo się zaparł i nie chce?) - ten dzieli, głosi herezję, ideologię władzy państwowej ponad godność OSOBY, nienawiść, gorszy sort Polaków, gorszą część narodu itd. - wiary w nim nie ma, w jedności z...
Zachwianie rozumnością nastąpiło dawno temu, w perspektywie najnowszej historii Polski. Dwa azali jedno pokłóciło(li) się ze sobą. Przepołowione jedno jajo. Tożsamość w znaku bliźniąt. Rywalizacja tożsamości jednej, czy odrębnych? Trzeba by długich badań, stosujących najnowocześniejsze techniki. Obaj chcieli być najważniejsi. W efekcie jedno rozsiadło się na dwóch fotelach, z koroną na głowie i berłami w rękach. Wewnątrz-jajowe spory ty, ja, ja, ty... w kosmos się rozniosły. Na wieki? Naród był jakby nieświadomy niczego. Dwa azali jedno zawisło nad nami. Czy naprawdę są wymienne i zastępowalne, co bardzo chcą nam sugerować? Z punktu widzenia prawa i konstytucji (także prawa miedzynarodowego, praw narodów i rodziny ludzkiej) nikt takiego stanu rzeczywistości społeczno-polityczno-państwo-i-kulturo-twórczej nie przewidział. Zaistniało coś, co nigdy nie powinno się zdarzyć. Choć połowy już nie ma, tragiczne rozdarcie jedno-dwoistości trwa i trwa mać. Niczym przekleństwo rajskiego zakazu. Tożsamość rozdarta chce być fundamentem narodu i pomników. Chce dać inny początek rozumowi. Wiarą ślepą, zaślepioną, okaleczona. Biada.
Czy naprawdę są wymienne i zastępowalne (tożsamości), za życia i po śmierci, co wbrew rozumowi bardzo chcą nam sugerować? Czy oni są naprawdę wymienni, tożsami i zastępowalni, za życia, jakoż i po śmierci? Amen!
Załącznik:
Z pracy doktorskiej Ewangeliny Skawińskiej pt. „Norwid – Dostojewski Między diachronią a synchronią odniesień”, z rozdziału „Norwida próby demitologizacji narodu polskiego” (str. 244, 245)
„Historiozoficzne spojrzenie Norwida było – jak wiadomo – znacznie bardziej wieloaspektowe. Jednak w interesującej mnie perspektywie porównawczej chciałabym zwrócić uwagę przede wszystkim na jego polemikę z polskim mesjanizmem. Przy okazji dyskusji nad losem i zadaniami tzw. Młodej Emigracji Norwid kilkakrotnie zabierał głos na łamach poznańskiego „Dziennika Polskiego”. Chyba najwyraźniej negatywny stosunek poety wobec koncepcji Polski jako Chrystusa narodów został ujawniony w tzw. Liście II, będącym odpowiedzią na artykuł redakcyjny, prezentujący mesjanistyczną wizję posłannictwa polskiego w całej jej okazałości. Przy tej okazji pisał Norwid:
Mistyczne pojęcia sprawy polskiej są poważną nazbyt dla mnie rzeczą, ażeby m je za słuszne i stosowne uważał tam, gdzie o codzienne sprawy idzie. Owszem, mało-zdrowe, i pod pewnym względem niemoralne, to zastawianie się krzyżem śmiem ogłosić […]. Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno – ani dla uświęcenia traktatów wiedeńskich, ani dla uświęcenia jakichkolwiek, choćby im przeciwnych.
Negatywne spojrzenie Norwida na ujmowanie przyczyn utraty niepodległości państwowej w kategoriach religijnych jest bezpośrednim wynikiem jego głębokiej wiary. Nie idzie tu wyłącznie o podważenie heterodoksyjnego, bluźnierczego aspektu mesjanizmu polskiego (choć również i na niego zwracał Norwid uwagę), ale przede wszystkim o wynikające z teologii katolickiej spojrzenie na całość dziejów świata, na historię zbawienia. W historiozoficznej wizji Kościoła katolickiego nie ma miejsca na trzeci naród wybrany (pierwszym byli Żydzi, a drugim jest cała powszechna wspólnota wierzących). [W podobny sposób pisze na ten temat Ewa Bieńkowska: „[…] dla poetów romantycznych symbolika chrześcijańska została podporządkowana narodowej tragedii, wtłoczona niejako w pojedyncze wydarzenie, któremu przypisywano wyjątkową historyczną i metafizyczną wagę. W środku bezdusznej Europy, pośród katów, prześmiewców i cynicznych umywaczy rąk, umęczony został naród - Chrystus, dokonała się krwawa ofiara zwiastująca niedalekie zbawienie. Tymczasem Norwid nigdy nie traci z oczu uniwersalnej natury mitu. Wie, że nie można przywłaszczyć sobie symboli, zawężać ich do najbardziej nawet bolesnych narodowych przeżyć. Symbolami nie wolno manipulować, inaczej zmieniają się w płaskie alegorie bądź też wydają na świat obłąkańcze programy. Mit Wcielenia i Odkupienia mówi o powszechnej sytuacji człowieka, rozciąga się na całą historię, ma zastosowanie wszędzie, gdzie ludzie wznoszą świat form i praw” - Jakkolwiek przytoczony wyżej tok rozumowania badaczki wydaje się w pełni słuszny, trudno jednak zgodzić się ze stosowanymi przez nią określeniami „mit” i „symbol” w odniesieniu do Norwidowej interpretacji rzeczywistości religijnej]. Naród polski traktuje autor Pieśni społecznej na równi z innymi narodami należącymi do wspólnoty chrześcijańskiej. [Zresztą możemy tutaj mówić nie tylko o wspólnocie europejskiej, świadczą o tym etymologiczno-etnograficzne spostrzeżenia poety, w których nie raz jest podkreślane azjatyckie pochodzenie współczesnych narodów europejskich (dr ES)]. I choć narody te mają różne charyzmaty, żadnemu z nich nie należy się prawo do ogłaszania się Mesjaszem. Tego rodzaju pseudo-religijny dyskurs prowadzi raczej – zdaniem Norwida – do kształtowania narodu na podobieństwo fałszywego proroka, Antychrysta: […] nadużycie Imienia Bożego złem jest , albo iż Imię Pańskie w złego imię zamienia się, ilekroć bywa nadużytym […]. (tamże) Zamiast mesjanizmu narodowego, bazującego w dużej mierze na dialektyce Heglowskiej (co jest doskonale widoczne choćby na przykładzie Ksiąg narodu Mickiewicza), zaproponował Norwid swoją własną wersję rozumienia historii, która […] oparta jest na koncepcji cyklicznego rozwoju w ramach […] wiecznego dążenia do spełnienia historii idealnej – a więc boskiej. Motyw cyklów powtarzających się, z nawrotem do barbarzyństwa i z ponownym odrodzeniem, występuje wyraźnie w wielu utworach Norwida […]. Cykle Norwida przebiegają jednak w zasadzie po spirali […].

PS.
Zdjęcie 1 ze strony Powiatu Wołomińskiego z Vademecum 2014
Zdjęcie 2 ze strony Powiatu Wołomińskiego z Vademecum 2013
Zdjęcie 3 Kartka Pocztowa z Vademecum 2014
Zdjęcia tabliczek upamiętniających Roberta Schumanna przed aulą na Kampusie UKSW (Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego!!) z bloga Osobny świat, post "Pieśń o jednej nadziei"