ks. prof. A. Dragule
z nadzieją -
„szczęśliwy ten człowiek,
który każdą rzecz
bierze z dobrej strony”
„szczęśliwy ten człowiek,
który każdą rzecz
bierze z dobrej strony”
Wcale nie jak poranny skowronek wstaję i piszę. A jednak i dzisiaj usiadłem przed klawiaturą, stukam. Znam, co ma powinność. Ale i coś więcej. Daremno pytać himalaistów, malarzy, muzyków... i tych słów używających "dlaczego". Bo są góry, barwy, dźwięki, myśli, doznania, podmiot doznający-myślący, rzeczywistość - nas otaczającą niszą. Jest droga-prawda-życie każdego z nas, z gatunku homo sapiens. I cóż my z tym możemy zrobić? Idziemy, piszemy, malujemy, komponujemy, kontemplujemy... będąc sobą, w świecie wszystkich innych ludzi.
Wczoraj wkręciłem się w wir rozmowy polemicznej dwóch recenzentów, księdza profesora Andrzeja Draguły i Łukasza Drewniaka. Najpierw ten pierwszy napisał recenzję z opery „Così fan tutte”, potem ten drugi się do niej odniósł, w portalu "teatralny.pl". Ksiądz profesor zareagował ponad-polemicznym tekstem w Więzi z mocnym tytułem "Kastraci czyli ksiądz w operze".
Nic lepszego nie mogło mi się zdarzyć, na dzisiaj. O polskich księżach w tzw. polskim kościele i świecie współczesnym (to są oddzielne tematy) myślę na gorąco. Bo - o Polsce, w całej rozciągłości polskiej drogi wolności od 16 października 1978. Kawał czasu, już ponad-pokoleniowy kawał. W moim przypadku bardzo też spersonalizowany, aż po absolut osiągalny dla każdego homo sapiens jako droga-prawda-życie. Nie mogę o tym nie mówić/krzyczeć, pisać. Bo jest. Na świadectwo - i czas i wydarzenia i ja-podmiot świadomy. Jeden z moich synów też lubi księdza profesora na jego koncie Facebooka (Bogu niech będą dzięki i Zuckerbergowi, swoje konto mam tutaj od 2009, kiedy syn - rocznik 1989! - wyjeżdżał na studia do Glasgow).
Jak to wszystko się ma do siebie. Piszę na skróty - ja, syn polskiej ziemi i dziejów, kultury, Norwida, zawładnięty duchem naszych czasów, który objawił mi się najbardziej na Soborze Watykańskim II (nb. ONZ 1948), 16 października 1978, 2 czerwca 1979, 1980/81. Rok 1989 też był bardzo ważny - znalazł się wszak jako rozdział III w ważnej encyklice, na tej samej drodze Ducha Świętego. Jak światło w (zimnym) Kosmosie. Veritatis splendor i wszystko, co najlepszego może się przydarzyć człowiekowi na Ziemi.
Potem nastąpiła zmiana - wcale nie dobra. Ta zła - nie ma jedno-datowego znaku. Dostaliśmy (pokoleniowo?) tak dużo, w tak krótkim czasie, że umysły nie nadążają. Błogosławieni, którzy rozpoznali swoje nawiedzenie.
Dopóki był On, z rodu Polaków Karol Wojtyła, Jan-Paweł II tłumaczył na bieżąco. Potem ucichł, a myśmy się spodziewali... Może - że zawsze będzie z nami? Ależ JEST, wszystko co powiedział i napisał jest dostępne. Także i to zdanie, że jest prawda (veritatis splendor), jest także postawa miłości intelektualnej, pozwala kontemplować ją na dwóch skrzydłach (wiary i rozumu). I człowiek może pojąć i przyjąć siebie jako dobrowolny dar... w ciągu działań kultury dla pełnego (integralnego) rozwoju osoby.
Zbyt trudna jest jego mowa, mówi wielu znajomych księży. Łatwiej stawia się pomniki, nazywa place, ulice, cytuje w kazaniach i politycznych przemowach. "Pokaż mi swoje myślenie"?! - takie było początkowo pytanie przy wpisywaniu każdego nowego posta na Facebooku. Bardzo mi bliskie, objawiające człowieka.
Jak bardzo potrzebuję ludzi podobnie myślących o swoich ludzkich powinnościach myślenia i dzielenia się nim z całym światem (jak ukonkretnionym cytatem z Koronki do Miłosierdzia!). W tym księży, których w życiu spotkałem i poznałem setki.
Niestety nasz polski światek milczy! Zabijając dialog (powszechny) zabijają mój świat. Zabijają Kościół Powszechny w moim świecie - współczesnym. Wbrew soborom, świętym, papieżom... i osobowej godności, odpowiedzialności. Antykultura dzisiaj rządzi Polską. Nie - polityka. O tyle zrozumiałe, że przechodząc z jednego świata (materialistyczno-ateistycznego PRL) do drugiego (wolnościowo-personalistycznego) WSZYSTKIM jest wyzwanie kulturowe, niepolityczne.
***
SOLIDARNOŚĆ MNIE ZABIŁA
/rok 100-lecia odzyskania "N"/
nie dochodzi się takich stwierdzeń
hop siup jak mawiali górale
na pewno ten auto-mechanik
co naprawił mnie w Bukowinie
dzisiaj może tylko doszedłem
zobaczyłem i piszę
na dwa sposoby
oba równo śmiertelne
Andrzej (43l) z Katowic napisał
zmagam się z nowotworem i...
... innymi przewlekłymi chorobami
miesięcznie na przeżycie mam 634 zł
po co mi program Dostępność Plus
inne rządowe udogodnienia
jak nie mam po co wychodzić z domu
głos paprykarza przy tym blednie
szybko udostępniłem Andrzeja
też nie wychodzę z domu
nie mam po co z innych przyczyn
Solidarność mnie zabiła
druga jest ścieżka kolarska
mój alter ego teść syna
jest zapalonym rowero-kajakarzem
emerytem z Edynburga
wpadła mi z tego samego medium
info o śmierci 25.l Belga kolejnego
poprzedni zmarł na rowerze 8 kwietnia
od 1995 już 72. a w tym 27 Belgów
ja nie na rowerze ani maratonie
ani jak Andrzej z Katowic
ja na znieczulicę polską
(nie)Solidarność mnie zabiła
była tak ważna na drodze-prawdy-życia
tak wielkim przełomowym wydarzeniem
za które warto było
życie dać
tak mówiliśmy w 1980
że gdyby i tym razem się nie powiodło
dalej żyć nie warto nie można
nie da się przeżyć takiej tragedii
a jednak przeżyłem przeżyliśmy
żeby Polskę później odbudować
po wolnych wyborach
i w samorządzie
wolność wywalczyliśmy
sobie dzieciom następnym pokoleniom
godność przywróciliśmy osoby
rozumu słowa stowarzyszeń
dzisiaj proboszcz Mieczysław
wyniósł Wota Wdzięczności
za tamten czas i czyny
sprzed ołtarza Boga i Ojczyzny
co gorsze on niczego nie rozumie
nie rozumie człowieka nade wszystko
taka (nie)solidarność zabija
nikt z was się nie odezwie
czy żałuję gdyby kto spytał
nie jeszcze raz bym to zrobił
wielka jest godność czlowieka
raz się żyje we wszechświecie spraw
samotność rewolucjonistów ducha
niejednego jeszcze zabije
zagryzą nas zjadacze chleba
jakby wszystko należało im się
(czwartek, 18 kwietnia 2018, g. 17.54)
***
POINTA
/dyskutując o euro w Euro.Pl/
suma summarum wszystko
co się u nas dzieje AD 2018.pl
w wymiarze psycho-socjo-społeczno-
... publicznym
nie jest nade wszystko polityczne
ale nade wszystko kulturowe
nie może być inaczej
na granicy dwóch światów
wyszliśmy z jednego (PRL)
weszliśmy do drugiego (wolnego)
na innym fundamencie
podwalinach wolnej ludzkiej osoby
wszystko u nas jest inne (nowe)
bliźni stał się uchodźcą
złotówka euro zagrożona
a my nie wiadomo komu podlegli
łatwo się manipuluje
tak zdezorientowanym ludem
najłatwiejsze są bójki
ustawki na łączce politycznej
(środa, 18 kwietnia 2018, g. 11.38)
***
ZWIĄZKI SENSORODNE
/na początek starczy/ *
właśnie zostało mi zadane
za-dana praca rozważenia
związków sensorodnych
postfactom aktywna
nie sensorycznych
byłoby za proste
poza tym nie znam
się na tym
poza tym że
wszystko otrzymujemy
bramą oknem zmysłów
widzimy słyszymy czujemy
ale potem te dane
obrabiamy mózgiem
w rozumu tkaninach okryte
na miarę drogi-prawdy-życia
droga-prawda-życie
zawierają wszystko
o czym myśleć możemy
nic spoza się nie zjawi
jeśli rozumiesz człon każdy
siebie na początek i w środku
wiedzę (nie)pojętą zdobytą
wszystko z tego świata
więc kiedy moja uwaga
czymś zostaje przykuta
to rozważam rano (głównie)
związki sensorodne (wieczne)
one w sobie coś mają
z chemii alchemika
albo cząstek językowych
słowo-sensotwórczych
ale tym się różnią od chemii
że dzieją się w tobie-osobie
nie laboratorium szkiełek
ale w świecie podmiotowym
gdzie i kiedy jak
wyrastamy ze żłobków sensorycznych
nie wiem
żeby być Norwidem tobą mną (sobą)
* Adobe Acrobat Document (prolog-j-1-1-18-1.pdf)
(środa, 18 kwietnia 2018, g. 9.14)
***
ROZMOWA O ZMARŁEJ SĄSIADCE
/dobrze że byłaś PT Wysocka/
jestem Twoim głosem
który już oddałaś chórom anielskim
może Bogu samemu
choć nic nie powiesz
nawet z nekrologu na płocie
którego nie widziałem (nie było)
wiadomość przyszła niespodzianie
może nawet ubocznie
jak nasze spotkania na drodze
patrzeć będę bez ciebie
na nasze rozalińskie pola
uprawiane pracowicie dla chleba
a Ty pociągniesz nas wszystkich
do Waszego (swojego) chóru
później lub wcześniej
(poniedziałek, 16 kwietnia 2018, g. 20.50)
PS.
Wszystkie zdjęcia w kolażu są dla mnie b. ważne. Dlaczego? Jeśli ktoś spyta chętnie i serdecznie opowiem.
OdpowiedzUsuńFb przypomniał mi tekst ks. prof. Draguły sprzed 5 lat!
"Papież wzywa do wyjścia:
„Kościół, który nie wychodzi na zewnątrz, wcześniej lub później zaczyna chorować z powodu zaduchu, jaki panuje w zamkniętym pomieszczeniu. Jest faktem, że także Kościołowi, który wychodzi na zewnątrz może przytrafić się jakiś wypadek, tak jak każdej osobie wychodzącej na ulicę. Wobec tej alternatywy – powiem wprost – tysiąc razy wolę Kościół po wypadku, niż Kościół chory. Typowymi chorobami zamkniętego Kościoła jest skoncentrowanie na samym sobie..."
http://wiez.com.pl/2013/04/18/kosciol-niezdrowo-pochylony/