czwartek, 1 listopada 2018

Wota (nie)wdzięczności i zaćmienie Słońca



Myśląc Ojczyzna... (Ojczyzna - naród - państwo)
Myśleć istotowo, nie okazjonalnie -
- owijając w pazłotka uroczystosci!
W każdych okolicznościach składając dziękczynienie.
Co my myślimy - a proboszcz powie - o Wotach Wdzieczności!
Wiara i rozum kontemplują prawdę!

Po jakiej linii – wyznaczonej faktami- pójdą te rozważania? Czy tylko osobistymi ścieżkami jakiegoś Józefa K ze Strachówki? Lokalności aż takiej, że przemilczającej pytania kluczowe człowieka w kulturze współczesnego świata? Azaliż nie kosmiczno antropologiczno-teologicznymi aż?

Oczywiście, tą drugą - w perspektywie horyzontu, i tak, jak postrzegamy Słońce w dzień zaćmienia, przez okopconą bardzo szybkę. I tak, jak żyjemy w świetle, jak i kiedy chcemy. I na ile. Po to są te dociekania, które zbudziły mnie do działania myślą, piórem i klawiaturą, w Sanktuarium Matki Bożej Annopolskiej w dniu 1 Listopada 2018.

Ojczyzna, Matka Nasza – łączy się też z pojęciem i rzeczywistością ojca. "Ojczyzna to jest poniekąd ojcowizna, czyli zasób dóbr, które otrzymaliśmy w dziedzictwie po ojcach. Ojczyzna więc to jest dziedzictwo, a równocześnie jest to wynikający z tego dziedzictwa stan posiadania – w tym również ziemi, terytorium,, ale jeszcze bardziej wartości i treści duchowych, jakie składają się na kulturę danego narodu… Widać z tego, że w obrębie pojęcia „ojczyzna” zawiera się jakieś głębokie sprzężenie pomiędzy tym, co duchowe,, a tym, co materialne, pomiędzy kulturą a ziemią. Ziemia odebrana narodowi przemocą staje się niejako głośnym wołaniem w kierunku „ducha” narodu. Duch narodu się budzi, żyje nowym życiem i z kolei walczy, aby były przywrócone ziemi jej prawa.” (Pamięć i Tożsamość, JPII)

O czym się dzisiaj mówi? O Wszystkich Świętych. A dlaczego nie tylko o niektórych, wybranych i dopasowanych do lokalnych świadomości, mentalności, pamięci  tożsamości w Polsce i w tzw. polskim kościele?!

Nasz obecny proboszcz kiedyś wycofał msze z cmentarza, by przywrócić czysto liturgiczne znaczenie (rozumienie, przeżywanie) tegoż dnia. W całej Polsce jednak moda i nacisk na msze cmentarne pozostała. U nas też więc wraca i potem znika i znów... Małe zamieszania i niekonsekwencje teo-pastoralne są nie uniknięcia w realnym życiu. Pogoda też bywa zmienna i ma wpływ. Bóg wszak jest Bogiem żywych i umarłych, ale życie napędzają działania tylko żywych. Życie cierpliwie nakierowywuje na ostateczne i właściwe rozwiązania stuleciami. Ostatecznie – nikt się nie wymknie. Pamięć i tożsamość – rozumiane po papiesku, zwyciężą. Papież, zza grobu, towarzyszy mi, nam w tych rozważaniach i kibicuje (chyba).

Doszedłem do punktu nieciągłości, o którym te rozważania w Sanktuarium naszym w gminie i parafii Strachówka są -  OCZYM BĘDZIE MÓWIŁ I O CZYM MILCZAŁ NASZ PROBOSZCZ MIECZYSŁAW DZISIAJ, JUTRO I 11 LISTOPADA. To ważne, bo będzie dla wielu stanowiło jakby wykład spraw naszych w STULECIE.
Jak wybrnie z pułapki, którą sam sobie i nam zastawił (zgotował) - wynosząc Wota Wdzieczności za Wolność, Godność, Polskość - czyli pamięć i tożsamość naszej tzw. polskiej wspólnoty lokalnej (samorządnej i dumnej, w skrócie Dobra Wspólnego, z wielką pomocą i wkłądem RzN).
Na cmentarzu w roku STULECIA Odzyskania Niepodległości nie można nie mówić o Bohaterze Walki o Wolność Polski-Ojczyzny naszej, plutonowym Czerwińskim Józefie ze wsi parafialno-gminnej Księżyki z najwyższym polskim odznaczeniem bojowym Virtuti Militari.

Dzisiaj, przede wszystkim jednak jest czas mówienia o świętych i świętości, czyli o najszlachetniejszym zrealizowaniu ideałów człowieka wierzącego. Święci dali całych siebie innym i Bogu. Jedni jako wyznawcy, inni jako męczennicy, trzeci jakoś po swojemu, co Kościół Nasz Katolicki uznał, po przebadaniu, jako instytucja, która ma właściwe procedury. No i asysystencję Ducha Świętego. I nam wiernym do wierzenia podali. Świętujemy. Jako Sollemnitas Omnium Sanctorum od… róźne daty podają źródła, trudno wskazać jedną. Dla naszych celów można się oprzeć nawet na wikipedii i kazaniach. Nie każdy musi być biegłym historykiem Kościoła – nie jest to do zbawienia potrzebne.

Wszystkim świętym należą się wota wdzięczności w naszych sercach i wspólnotach wierzących. Także liturgiczne. Nie trzeba z tym iść na cmentarze, choć i cmentarze przypominają, upamiętniają wielu świętych z nowszych czasów, tam gdzie się zachowały ich groby. Wiadomo, grób nie jest ołtarzem, tylko upamiętnieniem, takim mini pomnikiem zmarłych, zwłaszcza naszych bliskich.
Wczoraj słyszałem rozmowę fachowców (w tym ks. Prof.), że groby i cmentarze znikają w najbardziej rozwiniętych krajach, a pogrzeby są, albo i ich (już) nie ma. Taka tendencja cywilizacyjna. Do nas dojdzie z dużym opóźnieniem.

Pamiecią i tożsamością (no jasne, że są i mogą być tylko świadome) opóźniajmy te zmiany, na ile można. Większa pamięć i większa tożsamość (w więszej prawdzie) bardziej chroni cały świat człowieka (od godności, po życie w pokoju i szczęśliwości).
Świadomość to najtrudniejsza sprawa w naszym życiu. Czarny diament, nad którym się trzeba natrudzić, by nabrał blasku. Bez pracy w pocie swego czoła się nie da. Kazaniem i wikipedią się nie wypełni tego zadania homo sapiens. Do tego trzeba KULTURY. Od niej (dopiero) zalezy przyszłość człowieka.

"Papież widzi człowieka jako „koronę” wszystkich działań, cel i sens kultury. Podkreśla, że człowiek – jako twórca kultury – powinien przyjąć za jej fundament trzy podstawowe wyznaczniki: prawdę, dobro i piękno. Relacja pomiędzy kulturą a prawdą jest podstawowa. Dobro oznacza odpowiedzialność za prawdę, którą określa godność osoby. Piękno jest powołaniem zadanym przez Stwórcę wraz z darem talentu artystycznego; jest uwarunkowane prawdą i dobrem. Praca ludzka stanowi także cząstkę kultury. Człowiek, zarówno przez pracę, jak i poprzez kulturę, bardziej staje się człowiekiem. Człowiek – jako twórca kultury – powinien zharmonizować wartości cywilizacji kulturowej z zasadami sumienia. Człowiek jest nie tylko twórcą kultury, ale także jej adresatem... Jan Paweł II podkreśla moralny wymiar kultury w płaszczyźnie narodu i ojczyzny. Jego zdaniem, kultura jest „spoiwem narodu...". Bo naród istnieje “z kultury” i “dla kultury” (W-wa, 1987). "Istnieje podstawowa suwerenność społeczeństwa, która wyraża się w kulturze narodu. Jest to zarazem ta suwerenność, przez którą równocześnie najbardziej suwerenny staje się człowiek” ( W UNESCO, 1980)

Wiem i się mądrzę, bo wyczytałem to wszystko u Papieża-Polaka - i wszystko, co potrzebne, by rozumie Strachówkę, Kościół i świat. Wszystko to, co napędza współczesny Kościoł Święty Katolicki Apostolski w świecie współczesnym - ma żródła doktrynalne i duszpasterskie w Soborze Watykańskim II. I w ogólnym wykształceniu, dostępnym w kulturze (nauce, sztuce, z udziałem mediów wszelakich). Pointa na dzisiaj - W STRACHÓWCE NA CMENTARZU W STULECIE "N" TRZEBA MÓWIĆ O PLUT. CZERWIŃSKIM. Każdy z nas, świadomych mieszkańców, tworzy, albo niszczy kulturę, od stosunku do prawdy poczynając. Prawda o naszej kulturze i narodzie jest zakorzeniona w naszej ziemi.

"Skoro ziemia ojczysta stanowi nieodzowną przestrzeń istnienia i bytowania wspólnoty ojczyźnianej, to patriotyzm jako miłość ojczyzny, miłość wspólnoty musi też wyrażać się poprzez jej afirmację. Szacunek dla ziemi ojczystej jako dobra wspólnoty wiąże się z szerokim spektrum działań mających na celu zagwarantowanie jej wolności i bezpieczeństwa, kultywowania i rozwoju tkwiących w niej wartości (KB)".
„Na odchodnym całuję tę ziemię, z którą nigdy nie może rozstać się moje serce... Pocałunek złożony na ziemi polskiej ma jednak dla mnie sens szczególny. Jest to jakby pocałunek złożony na rękach matki — albowiem Ojczyzna jest naszą matką ziemską. Polska jest matką szczególną. Niełatwe są jej dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Jest matką, która wiele przecierpiała i wciąż na nowo cierpi. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej” (JPII)"  (tutaj)

Czy można w Strachówce mówić o Ojczyźnie, człowieku i Papieżu bez Cypriana Norwida? NIE MOŻNA! "Jan Paweł II miał głęboką świadomość, że jego pontyfikat papieża Polaka wyrósł z historii Ojczyzny i Kościoła na polskiej ziemi. Uważał, że spełniając najwyższy urząd w Kościele, winien czerpać z doświadczenia wyniesionego z Polski i odwoływać się do jej historii i kultury. Był przekonany, że jego posługa następcy Piotra może przyczynić się również do rozwoju kultury polskiej oraz jej związków z kulturą europejską i światową. Niewątpliwie tak było, o czym świadczy, na przykład, wzrost zainteresowania opinii publicznej postacią Cypriana Kamila Norwida...

Jan Paweł II posługiwał się tą myślą Norwida zarówno przemawiając do ludzi kultury jak i do środowiska robotników. Ukazywał wewnętrzny związek pomiędzy religią, kulturą i godnością człowieka, służący rozwojowi człowieczeństwa. W Tarnowie podczas spotkania ze środowiskiem polskiej wsi, mówiąc o potrzebie dowartościowania pracy na roli i twórczości ludowej, przytoczył fragment z Epilogu Promethidiona: „Podnoszenie ludowych natchnień do potęgi przenikającej i ogarniającej Ludzkość całą – podnoszenie ludowego do Ludzkości… – winno dokonywać się zdaniem Norwida – przez wewnętrzny rozwój dojrzałości”.

Papież mówiąc do zgromadzonych rolników, dodał także inne słowa poety (z Pismo), że rolnik „jedną ręką szuka dla nas chleba, drugą zdrój świeżych myśli wydobywa z nieba”. Blisko milionowa rzesza ludzi zaczęła klaskać. Papież tak to podsumował: „Bardzo dziękuję za te oklaski dla Norwida. Wiele doznał on cierpienia w życiu, wygnanie. Raduję się, że dzisiaj oklaskuje go polski świat rolniczy […] za jego mądrość, za jego wielką, chrześcijańską, ojczystą, narodową mądrość” (tam też byłem, wsłuchiwałem się i wpatrywałem - z wzajemnością - bo chciałem lepiej zrozumieć włąsną Matkę Helę ze Szucina, jakby koleżankę św. Karoliny Kózkówny, tutaj).

Czy nasz proboszcz dojdzie w kazaniach dni najbliższych świętowań do samoświadomości Jezusa? Głębiej się nie da. Bez tego zaś, niczego się nie rozumie w zakresie wiary i rozumu ludzi religijnie wierzących, którzy chcą kontemplować prawdę. Bez wspólnoty wiary i rozumu w kulturze, czyli dialogicznych, świętowanie i duszpasterstwo są ułomne, czyli czegoś ważnego im brakuje.

Dawniej nikt by tak o sprawach religijnych (i Kościele) nie myślał, ani pisał. Nauczeni byliśmy słuchać tylko i milczeć. Od spraw kulturowo-kościelnych byli tylko „oni”. Nie „my”. No ale był Sobór Watykański II. Samoświadomość ludzi wolnych, wychowanych we współczesnej kulturze (wiedzy itd.) rozpędza się, ogromnieje. Wbrew uprzedzeniom naszej chierarchi różnych szczebli nie zagraża Kościołowi. Wręcz przeciwnie. Samoświadomość Jezusa (czyli On Bóg Żywy w Trójcy Jedyny) czeka, aż się z Nim zjednoczymy.

Jak mówić o tych, którzy na naszym cmentarzu, bez plutonowego Józefa Czerwińskiego i tych, którzy zginęli w 1939-1945. Jak – bez wspomnienia wszystkich księży związanych z naszą parafią, aż po – jakby pierwszego Apostoła – księdza Hilarego Jastaka!
Jak mówić o odzyskaniu niepodległości przez Polskę przed stu laty, nie wymieniając ich i kombatantów AK i Solidarnosci RI z 3 Maja 1981?
Ale jak mówić o Solidarnosci, od której zaczęło się wyzwalania naszej świadomości, tożsamości… opartych na godności i polskości nie mó1)iąc o Wotach Wdzieczności, które jeszcze niedawno stały na ołtarzu Boga i Pojczyzny w naszej Stachowskiej świątyni?!

Co i jak mówić przy odsłanianiu (poświęcaniu) tablicy upamiętniającej STULECIU OSP w Strachówce, tablicy na ścianie sali-świetlicy-budynku, w której 3 MAJA 1981 założyliśmy, my-Polacy-mieszkańcy Strachówki NSZZ SOLIDARNOŚĆ, dzieki czemu możemy świętować NIEPODLEGŁA OJCZYZNĘ I WSZYSTKICH JEJ I NASZYCH ŚWIĘTYCH. Naszych, znaczy gminnych. Gminno-parafialnych w tzw. wspólnocie lokalnej, samorządnej od 1990 roku!

No dobrze, ale co Słońce ma do tego? Skoro Bóg nawet nie wystarczy do rozjaśnienia wiary i umysłów naszych (mieszkańców gminy) to trzeba zapalić Słońce. Jasne?

Chcę wskazać, bez osądzania i ferowania łatwych wyroków, że jest korzeń zła między nami, w naszej współczesnej AD 2018 gminie, parafii, diecezji (aż popolitykę państwa). Korzeń zafałszowani naszej (nie)świadomości, które rzutuje na nasze społeczne zachowania (może i osobiste wielu).
Nie byłoby pierszej części rozważań, gdy wszystko u nas było w pełnym świetle. Mrok – chura ciemności – spowija nasze umysły, pamieć, tożsamość, świadomości. O samoświadomości nie ma nawet co mówić. O, nie skończona dziejów jeszcze praca, Nie przepalony jeszcze glob sumieniem!… A w innym miejscu Mistrz Norwid napisał „Nie za sobą z krzyżem Zbawiciela; ale za Zbawicielem z krzyżem swoim”, co nagłośnił na świat cały Papież-Polak, także w wiekopomnych peanach nie tylko na cześć SOLIDARNOŚCI, ale także wielkiego czynu ROKU 1989 w Polsce i Europie!

Kto nie czyta Papieża JPII (i soboru), nie wie, tym bardziej nie rozumie, że to wszystko stało się także w STRACHÓWCE. Słońce jest u nas zakryte, zaćmione naszą ignorancją kulturową. Z tej ignorancji sami sobie spłątaliśmy umysły, poizbawili odwagi myślenia i życia w otwartym dialogu. W dialogu i wspólnocie – po prostu. Żyjemy w zakłamaniu, ale oddaliliśmy takie myślenie od siebie za siedmiomilową górę. W przemilczanie. Piszę na Berdyczów.

W Berdyczowie chowają się przede mną biskupi, kurialiści, dziekan, proboszcz, szkoła z DyrKa i nauczycielami, samorządowcy… Daremno ich pytać o znaczenie Solidarnosci w gminie i Wotów Wdzięczności na ołtarzu, dlaczego wspólnota lokalna wyparła się na Soto lat kawalera Virtuti Militari za obronę Ojczyzny przed bolszewikami, dlaczego odbyły się Światowe Dni Młodzieży u nas, a kuria ich nie chiała i przeszkadzała… Wszystko ma chyba wspólny korzeń – brak odwagi cywilnej. Aby pytać i dyskutować o wszystkich naszych sprawach PUBLICZNIE. Aby wprowadzić te sprawy pod obrady rad wszelakich samorządnych (ponoć) mieszkańców i obywateli (pracowników, parafian, członków stowarzyszeń i partii, z których tylko jedna dzisiaj się afiszuje wśród nas, ale za to najmocniejsza i rządząca, czyli mająca wszystkie instrumenty do zmienianie wszystkiego nieomal).

Co się porobiło z odwagą współczesnych Rodaków? Pytam w kontekście roku 1920, i 1939-45, i 1980/81!
Podległość pzostawiła straszne brzemię. Kiedyś podległość państwu jedynie słusznej partii PZPR i jej nomenklaturze w Strachówce i na wszystkich wyższych szczeblach. Dzisiaj najbradziej chyba podległość księdzu, w ich mniemaniu Kościołowi, z którym o niczym się nie dyskutuje, tylko słucha, wykonuje (rozmawiając za plecami, w rodzinach i wśród dobrych znajomych, ew. w anonimowo w Internecie). Rządzą niepisane prawa kulturowo-polityczne jakieś Polską naszą kochaną Ojczyzną 2018.

Antropologiczne skutki są straszne – autocenzura i zakłamanie życia społeczno-publicznego. Dla niektórych stało się to drugą skórą, drugim obliczem, drugim sumieniem, (nie)pamiecią i (nie)tożsamoscią. Czy mówię prawdę? Przemilczanie będzie odpowiedzią.

Antropologiczne skutki? Deprawacja – czyli pozbawianie (umniejszanie) godności. Kształt i forma naszych uroczystości, scenariuszy, programów, LITURGII… tworzonych, reżyserowanych, pisanych, sprawowanych w granicach owej zniekształconej wyobraźni (zniewolonego myślenia), nie tylko ksiąg nakazanych prawem kanonicznym (Watykanem). Bóg Żywy… ale u nas ocenzurowany!
Bo tylko wolny człowiek wszystko tworzy na miarę swoich możliwości twórczych. Wolność trzeba potwierdzić czynem, czynem jest także publiczny dialog!

Kto odpowie wieczności w nas? Wiecznej prawdzie, wiecznej godności? Kto odsłoni słońca? Kto pozwoli się prowadzić Duchowi Świętemu, nie przykrawanemu do okoliczności? Przed nami-Strachówkę stoją wielkie wyzwania. Ba misja. Powołanie by być świadkami prawdy w całej kulturze, dialogiem we wspólnocie nie tylko ze sobą, ale światem całym i wiecznością.

***

ŚWIADOMOŚĆ JÓZEFA K I STRACHÓWKI

               /strumieniem wieczności płynie w nas/

czym jest i jak to (on/ona/ono) działa
czy się ją ma czy się nią jest
kto nie myśli ani się do niej zbliży
aby być sobą świadomym człowiekiem
osobą podmiotową bardzo
świadomie spełniającą swoje czyny
a one dalej każdą i każdego współtworzą

najlepiej poznałem Jezusa
nie z samej lektury Ewangelii (i kazań)
ale z rozmyślania
nad jego samoświadomością
apologetyka tak ma
największy dar religijności rozumnej

gdy się we mnie TO COŚ nie obudzi
duchem całości w jedności natchnieniem
w skrócie mówiąc duchem (duchowo)
nie ma mnie prawie
oprócz cielska starego słabościami
aż nagle… i wtedy siadam i piszę
Trzy Kropki mną piszą w ciąg liter i sensu

pamięć nie wystarczy do tego
faktów sytuacji osób pięknych historyjek
można je (każde) owinąć w pazłotka
ale tak historia ani się dzieje
ani tak jej przekazać się nie da
musi być osnowa sens narracji
nikt pod Korosteń nie jechał przypadkiem

nie dla pazłotek rzuciłem się na ustrój stary
w pojedynkę na wiosnę 1981 w dniu 3 Maja
nie o faktach pamięci mówiłem ludziom
mieszkańcom gminy w sali OSP w Strachówce
ale o świadomości narodowej i godności
i w każdym domu i chałupie powtórzyłem

rozumieli to Polacy przed wrednym PRL-em
szlachetny człowiek nie mógł żyć inaczej
w Ojczyźnie której szczęście nieprywatne nigdy
jest i nie jest tylko procentem życia ludzkości
w szczęściu pokoju godności pięknie prawdzie
tak nauczał Norwid swoje pokolenie (1821-1883)
wczytując się w świadomość Sobieskiego Króla

wcześniej konfederaci śpiewali i poeci
że Bóg ich i naszych ojców dziś też jest nad nami
że nie będą (nawet) z królami w aliansach
w sojuszach tronu i ołtarza układach dla władzy
dla zachowania godności żyje człowiek
ale najpierw siebie i oną trzeba poznać

nie ma niepodległości z podległymi ludźmi
którzy ciągle objawić siebie się boją (i nie chcą)
chowają siebie i rodziny w pazłotka
byle się nie odsłonić samoświadomością
byle nie być jako bogowie na obraz
tego Jedynego w Prawdzie Trójcy Jedynej

tak po trzykroć świadomość nas tworzy
skąd dokąd i dlaczego
jaką drogą-prawdą-życiem jesteśmy
przyjmując dar wolności świadomie
we wspólnocie innych osób
stan wojenny mnie zrobił katechetą
aby być z polską młodzieżą na zawsze
w miłości do...

marksizm zabił w Polakach rozumienie siebie
wszyscy byli tylko masą-ludem-ludowością
wypadkową woli rządzących i ich ideologii
stosunków produkcji i obojętnością na świat inny
bez świadomości siebie korzeni rodziny Ojczyzny
materia tak ma inaczej nie może
zarządzana jednopartyjnie przez wodza
podległa zawsze komuś wtedy Moskwie
nie w Unii Europejskiej z wszystkim wadami
ale jednak na wolnej osobie ufundowanej
taką kulturę tam i nasi współtworzyli Mistrzowie
siebie w nas wnieśli i w całą kulturę ludzkosci

Norwida nazwał Polak-Papież
niewątpliwie z pełną samoświadomością
jednym z największych i w pełni chrześcijańskich
myślicieli naszej wspólnej Europy (i świata całego)
od której co rusz partia prywaty chce nas odspawać
czyli i od Norwida Papieża i kultury osoby wolnej
znów podporządkować i to się może komuś udać
jeśli nie będzie w nas świadomości odważnej
odwagą myślenia i kontemplowania prawdy
jeśli nie pójdziemy pod prąd na Korosteń

świadomości Strachówki gminy i wsi nie ma
jest świadomość osób obywateli w pełni
którzy już się znają na ile mogli
na ile pracowali w pocie swego czoła
ile się zachowało w archiwach poznali
o ile chcę żyć we wspólnocie dialogicznej
bez dialogu wspólnoty nie ma (ani Kościoła)

można poznać księdza Hilarego Jastaka
i honory oddać plutonowemu Czerwińskiemu
tablice im postawić wmurować w kościelne mury
ale bez świadomości zawsze dialogicznej
i wspólnoty dobrowolnie przyjmującej ów dar/dary
nie ma nas i Rzeczypospolitej Prawdziwej
pozostaniemy tylko punktem na mapie

czy obchody stulecia kolejnego
będą tylko uroczystością publiczną
w kościołach na placach salach cmentarzach
czy będziemy siebie znali
także z pomocą książki Andrzeja Króla (od scalania)
jego i Jackowskich rodziny w II RP
w czynach chwalebnych opowiedzianej HISTORII
czyli wieczności w nas

ps
książka o miłości do Annopola i Strachówki
do Polski i Kościoła jest białym krukiem
z niej zmartwychwstał plutonowy Józef Czerwiński
inni i obraz życia tutaj w II RP czekają jeszcze
i jak Polskę Duch Polski zawsze Wolnej w niektórych
przeprowadził przez strasznę wojnę
i jak prowadzi Solidarnością do wolności w godności
nawet jeśli Wota Wdzięcznosci za to samo-rządne
proboszcz wyniósł (czasowo) z kościoła

(środa, 31 października 2018, g. 9.40) TUTAJ- Zjednoczeni w Duchu

Post Scriptum właściwe z pewnego wykładu, pt.:

Jana Pawła II rozumienie pojęcia „kultury prawdziwej”


Zrozumienie tego określenia wymaga przywołania dwu głównych tradycji myślenia o kulturze. W myśl obydwu kultura jest właściwym jedynie człowiekowi kształtem życia. W obydwu też specjalną rolę w nadawaniu życiu ludzkiego kształtu odgrywa z jednej strony kultura duchowa, najczęściej interpretowana jako nauka, sztuka, religia, język, z drugiej strony – moralność.
Różnica obu tradycji wynika ze sposobu rozumienia, co oznacza kształt życia „właściwy człowiekowi” – z tego, jak rozumiany jest tu człowiek i właściwy kształt jego życia.
Różnica obu tradycji wynika ze sposobu rozumienia, co oznacza kształt życia „właściwy człowiekowi” – z tego, jak rozumiany jest tu człowiek i właściwy kształt jego życia.

Pierwsza z tradycji zakorzeniona jest w źródłowym znaczeniu słowa „kultura”, dotyczącym „uprawy” (najpierw jedynie ziemi, później także ducha), i tu kultura jest procesem i efektem „uprawiania człowieczeństwa” – zarówno w sensie  racy nad własnym człowieczeństwem, nad człowieczeństwem poszczególnych jednostek, jak i nad ludzkim wymiarem społeczeństwa.
Człowiek w świetle tej tradycji jest jedyną istotą, która w trudzie doskonalenia nadaje swojemu życiu, a poprzez więzi i stosunki międzyludzkie także życiu swojej społeczności, określony kształt, kształt „ludzki”. Jest więc twórcą kultury. Dzięki jego wysiłkom poziom „uczłowieczenia” i jego samego, i tych wśród których żyje, i wytworów służących tej pracy, a więc świata, w którym żyje, wzrasta. Realizacja tego procesu wymaga świadomej aktywności, trwającej przez całe życie pracy nad sobą i nad „uczłowieczaniem” świata. Jest to praca, która zmienia ten świat w miejsce coraz bardziej sprzyjające rozwojowi człowieka, rozwojowi rozumianemu osobowo – dążeniu do prawdy o człowieku i świecie, do dobra i piękna, spełnianiu siebie w miłości jako byciu darem, służeniu dobru wspólnemu, w kontemplowaniu i chwaleniu Boga, w podejmowaniu z radością swojego powołania.

Druga tradycja, osadzona w antropologii kulturowej, również przyjmuje, że kultura jest kształtem życia człowieka, obejmującym wartości, wzory i normy, jakimi człowiek się kieruje, zachowania i działania, jakie realizuje, oraz wytwory tych zachowań (ich treści i formy). Akcentuje jednakże, iż kultura jest kształtem życia właściwym dla danej grupy czy społeczności, to znaczy cechującym tę grupę, a więc będącym podstawą jej tożsamości, czynnikiem integrującym, pozwalającym zrozumieć jej historię i współczesność poprzez jej dorobek i racje działań podejmowanych przez jej członków.
W tym ujęciu kultura, jako świat zachowań i wytworów człowieka, sposobów jego myślenia i działania, określa go, składa się na jego „wizerunek”, wyjaśnia i uzasadnia jego sposób i styl życia. Wielość sposobów życia różnych grup prowadzi do wielości kultur, a społeczna świadomość wielości kultur i uznanie ich równoważności – do szukania możliwości porozumienia między nimi i budowania warunków dialogu.
Człowiek jest przez kulturę zewnętrzną kształtowany, ponieważ żyjąc zgodnie z przyjętymi normami, wzorami, wartościami, wzrastając w otoczeniu wytworzonym w procesie „uczłowieczania się” jego społeczności, wychowywany w rodzinie, pozostający pod wpływem oddziaływań różnych
środowisk, przyjmuje określony sposób życia za swój. Staje się członkiem kultury swojej społeczności i czasu.
Te dwa ujęcia w istocie są komplementarne, dopełniają się i uzupełniają.” (w pdf. 
apcz.umk.pl/czasopisma/index.php/PCh/article/download/PCh.2014.020/5574)

Nie uważacie Kochani PT Rodacy-Współmieszkańcy gminy Strachówka, że skoro jestem jeszcze żyjącym Waszym kolegą nauczycielem-katechetą, świadkiem i aktywnym uczestnikiem całej Polskiej Drogi Wolności po komunizmie, na naszym terenie – Ziemi Norwida i Cudu nad Wisłą - a także z racji wykształcenia, należałoby wykorzystać mnie jako kapitał społeczny do dyskusji otwartej-publicznej i rozwoju naszej tzw. wspólnoty lokalnej? W jakichś uwspółcześnionych wersjach obiadów czwartkowych (albo przywróceniem "Gminnych Spotkań oświatowych" z pierwszej kadencji, albo "Spotkań Trzech Króli" z różnych rejonów myśli) w salonach samorządowych, kościelnych, szkolnych, ew. prywatnych... Moglibyśmy zacząć od wspólnej lektury kluczowych tekstów! Żeby choć nabyć wspólnego języka, pojęć kluczowych dla współczesnej kultury... Można by zapraszać gości (ksiądz proboszcz musi mieć wielu mądrych kolegów... w diecezji). Bez dialogu nie ma wspólnoty, bez wspólnoty nie ma Kościoła, kultury itd. itp.

Mówił i o tym Papież-Polak na krakowskich błoniach. Tam też byłem, słuchałem, uczestniczyłem, przeżywałem (jak pod kościołem Świętego Krzyża, w stolicy,  w 1987, i innych podobnych z Nim zgromadzeniach). Można odrzucić, ale bierze się na siebie grzech zaniechania, tak to się nazywa w katolickiej mowie (nauce), nieprawdaż. Brak dyskusji (dialogu) zahamuje nasz rozwój społeczno-kulturalno-duchowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz