piątek, 28 czerwca 2013

Dwie logiki? Pamięć i tożsamość!



Dwoistość jest w nas wpisana. Ta, dane nam wraz z urodzeniem (poczęciem) jest pięknym wyzwaniem dla wiary i rozumu. Przez całe życie, od “momentu” posługiwania się nimi. To, co sami wymyślamy w tej materii – przeważnie jest chore.

W tym tygodniu odbyły się w Zespole Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej dwie rady pedagogiczne, dwa solidne posiedzenia. Pierwsza - poświęcona ocenom każdego ucznia, w tym przede wszystkim ocenie zachowania. Druga – ocenie funkcjonowania całości, mnogości programów, projektów, które szkoła i my realizujemy, realizując naszą misję kształtowania powierzonych nam osób dzieci i młodzieży i całej wspólnoty (uczniowie, nauczyciele, rodzice, pracownicy, w sumie kilkaset ludzi). Pełnimy misję publiczną.

W pierwszym posiedzeniu biorą udział uczniowie, samorządy. Nic o nich, bez nich. Czy w środowisku wychowawczym może coś się dziać bez jawności, otwartości, szczerości? Znamy życie, wiemy, że może, ale przynosi zgubne skutki, zatrute owoce. W drugim posiedzeniu pochylamy się nad swoją samoświadomością. Szkoły i każdego z nas, członków zespołu nauczycielskiego. Dzielimy się sobą, naszą pracą, zaangażowaniem, przemyśleniami, obserwacjami...

Programów, projektów, działań świadomych i celowych jest w naszej szkole mnóstwo. W związku z tym, także sprawozdań. Jedne pisemne, inne ustne. Utkwiło we mnie szczególnie sprawozdanie SKC – CARITASU, i runda “czym dobrym, czym kłopotliwym chcesz się jeszcze podzielić”. Takie szkolno-wspólnotowe zagrabki. Poza tym. Jakie muszle wyrzuca na brzeg twój strumień nauczycielsko-pracowniczej świadomości?!

Caritas? - bo jest wyjątkową soczewką w zbiorowych okularach. Zagrabki – bo o ile w sprawozdania jestem ubogi, to w obserwacje i świadomość bogaty, aż nadto (setki, tysiące zdjęć, postów i dyskusji-rozmów w Internecie).

Co znaczy CARITAS! Czego jest cząstką i wyrazem! Jakie jej cele, pochodzenie, historia, czyny? Korzenie? Źródła? Dokonania? Wśród nas ma już kilkunastoletnią historię, jako SKC – kilkuletnią. Nasza szkoła była pierwszą w diecezji, która powołała SKC do życia. Bo takie są nasze ideały, taka jest historia współpracy szkoła-parafia w Strachówce, bo taka jest historia naszego życia. Byłem wychowany w biednej wielodzietnej rodzinie. Na wakacje mogliśmy wyjechać tylko z pomocą Rodziny Rodzin, “rodzinnej” wspólnoty wiary i życia przy Prymasie Tysiąclecia. Mogę z emfazą powiedzieć, że wolny kościół i wolna Polska to (także) my. Jasiek dołożył w szczególny sposób jeszcze Europę. Wczoraj miał Graduation Ceremony w Glasgow. Tam też był lektorem, kantorem, animatorem... w duszpasterstwie na Uniwersytecie. Z podziwianym "szefem", ojcem Johnem.

Sprawozdanie z prac i z dobra wspólnego za sprawą CARITASU, aż po Kenię... będzie można znaleźć za jakiś czas na stronie www szkoły. W rundzia 'dobra i problemów' musiałem dokonać selekcji. Dobra jest masę. Bóg mieszka między nami, jest w szkole. Problemy też są, w ogromnej mniejszości.

1) trzy dni na Szlaku Światła Jana Pawła II – suwalszczyzna, wileńszczyzna, Augustów – w ostatnich dniach sierpnia, w tzw. wyjeździe inspiracyjno-integracyjno-szkoleniowym. Dla mnie cud.
2) wyjazd do Ostrówka, gm. Klembów, do Domu św. s. Faustyny, w ramach projektu “Korespondencja przez Ocean, Lincoln - Strachówka”, aby naszym przyjaciołom w USA przekazać odblask prawdy i światła, które nam tutaj (sic et nunc) przyświecają w Roku Wiary (i Rozumu).

Problem wymieniłem jeden, wokół Rocznicy I Komunii w klasie 3 (ciągnie się od zeszłego roku). Problem absurdalny, który nigdy i nigdzie nie powinien się zdarzyć. Wystarczyłaby dobra wola wyrażona w dobrej komunikacji między-osobowej. Ten problem jest jednak czubkiem góry lodowej (i lodowatych kontaktów między paru ludźmi, 2/3?) mrożącym cały zespół? szkołę? dalej?... Szczególnie drugie posiedzenie rady pedagogicznej, poświęcone samoświadomości (szkoły i nas), pokazało jak szeroka jest podstawa zespołu szkół, mierzona i liczona w liczebności zaangażowanego zespołu nauczycieli, przedmiotów, celów, programów, projektów, zamierzeń... I jak samotny jest czubek każdej góry.

Niech więc ktoś mi/nam wytłumaczy, dlaczego skutki tej sytuacji są tak rujnujące! Znam zasadę, powtarzaną w kościelnych ruchach duszpasterskich i ewangelizacyjnych, że chory animator zaraża wspólnotę?! Kościół jest jednak większą tajemnicą, niż instytucja szkoły publicznej! Szkoła ma przepisy, zasady narzucone prawem państwowym, ciut samorządowym, ale w ogromnym stopniu sama wypracowuje zasady swojego funkcjonowania - korzystać może z całej mądrości dostępnej na rynku usług pedagogicznych, psychologicznych, teorii zarządzania i rozwoju itd.itp. CZEMU WIĘC TAK SIĘ MĘCZYMY I BLOKUJEMY, OSŁABIAJĄC EFEKTY CIĘŻKIEJ PRACY WIELU I ROZLEGŁOŚĆ I CZYSTOŚĆ HORYZONTÓW WYCHOWAWCZYCH PRZED NASZYMI UCZNIAMI I ICH RODZINAMI!!

Nie pojechałem na uroczyste skończenie roku szkolnego. Beze mnie się obejdzie, nie miałem ról i zadań w tym dniu. Zdrowie i samopoczucie też mnie usprawiedliwia. Zdarzyło się to pierwszy raz, na 31 lat pracy w zawodzie. Do dzisiaj byłoby nie do pomyślenia, choćby z racji przygotowywanych liturgii. Dzisiaj przejmują to inni. Uff!

Ale nawet siedząc w domu, w ponad stuletnim Ogrodzie, o tradycjach oświatowych (założycielka Maria Królowa od młodości chciała uczyć biedne dzieci pacierza itd., a za czasy rozbiorowe dostała medal i dyplom “Za walkę o szkołę polską”), widzę kościół pełny uczniów ubranych na biało, rodziców i koleżanek/kolegów nauczycieli, potem przemarsz do szkoły, wypełnioną odświętnie halę sportową. Na pewno będzie też Wójt Gminy, DyrKa, ksiądz proboszcz. Będą podziękowania, kwiaty, dyplomy, nagrody, uśmiechy.

To wszystko widzę. To wszystko jest prawdziwe. Ale ja widzę coś jeszcze. Dwie armaty wymierzone w tę szkołę. Dwie armaty wymierzone przeciwko dyrektorce tej szkoły (świeżo po kolejnym wygranym konkursie) i katechecie. Dwie armaty przeciw tej wielkiej wspólnocie. Dwie armaty przeciwko temu dobru wspólnemu. Jedna wymierzona intencjonalnie z Mazowieckiego Kuratorium Oświaty, druga z Kurii Biskupiej diecezji warszawsko-praskiej. Nie wiem, czy Biskup i Kurator przykładają już lont, ale intencje są takie. Intencje osoby, która wysłała pismo o pomoc/ratunek do PT Obu.

Jakie zło musi kryć się w fundamentach tej szkoły, tej wspólnoty dzieci, młodzieży, nauczycieli, rodziców, pracowników, że trzeba szukać ratunku tak wysoko?! Wie tylko samotny czubek góry lodowej. Współczuję jej, i nam wszystkim. Nie tylko za zepsute święto. Za zepsute życie hic et nunc. Szkoły, bo dotyczy członka rady pedagogicznej. Gminy – bo członka rady gminy. Parafii - bo skarga poszła do biskupa.

Jakie zło dotknęło naszą tzw. wspólnotę lokalną? Kiedy i jak się zaczęło? Jak się dzieje, jakie są jego mechanizmy?

Nie mam odpowiedzi na wszystko. Jednego jestem pewien. Praźródłem jest wypaczona pamięć i tożsamość. Na wybrakowanej pamięci, niepełnej, ocenzurowanej, spychanej na margines, wybiórczej... nie da się ukształtować normalnej, zdrowej, pełnej tożsamości. A bez tożsamości nie ma nic w świecie człowieka-osoby i wspólnot. Wspólnota powstaje, gdy przyjmuje świadomie i dobrowolnie dar od Dawcy. Ustawowe zapisy, namiastki takie lub inne nie zrodzą wspólnot. Na początku jest dialog. Nawet w niebie - Boga ze sobą, we wspólnocie Osób. Bez dialogu nie rozwinie się osoba, ani ludzka kultura, ani wspólnota.

Sądy nie rozwiążą naszych problemów. Możemy je rozwiązać lub zminimalizować sami – we wspólnocie wiary, pracy, życia, w d-i-a-l-o-g-u. Jeśli zdobędziemy się na odwagę myślenia, dwagę, spotkania, odwagę rozmowy... jeśli zdecydujemy się przyjąć odważną osobowo-bywatelsko postawę (“Męstwo bycia”!?). Jeśli grupa ludzi potrafi przyjąć lub wypracować reguły dialogu, poradzi sobie ze wszystkimi problemami! Wtedy przeszkodzić może tylko ZŁA WOLA, która rodzi się w nas ze złego...?! Zło zawsze ma źródło osobowe. Zło ma swoich liderów (suflerów). Zło boi się jawności, boi się dialogu, boi się światła.

W tytule dałem “Dwie logiki”. Powinienem dodać “w Strachówce”. Pierwsza buduje na faktach, regułach, otwartości. Druga na słowach i szeptanej propagandzie. Jak rozpoznać tę drugą (po owocach ich poznacie)? Znam ją głównie jako owoce milczenia i anonimów. One dają inny obraz szkoły, gminy, parafii... wszystkiego, ale głównie nas, DyrKa, i jej męża katechety. Oni, ta inna logika, przez inne okulary patrzą na świat, gminę a nawet kościół. Inaczej widzą, bo inaczej funkcjonują w społeczeństwie, czy inaczej funkcjonują, bo inaczej patrzą, wierzą, myślą... Przeważnie nie sami. Nie mają ku temu powodów, ani interesu. Idą za liderem.

O szkole i o nas, o całej naszej rodzinie, myślą, mówią i piszą za plecami, albo anonimowo tak: - “Imię mam, oblicze też, a że używam pseudonimu to moja sprawa. Nie wszyscy muszą wiedzieć kim jestem... Nawet wielcy autorzy używali pseudonimów, ja tylko chronię swoje dzieci przed wytykaniem ich palcami i dopóki tu chodzą do szkoły będę używał pseudonimu... Z tego co pamiętam komitet rodzicielski to pozostałości po PRL-u, skoro system był niedobry to dlaczego dojenie rodziców z kasy pozostało, i jest wprost wymuszaniem presji na dzieciach poprzez wyczytywaniem kto nie zapłacił. Informuję że wpłaty takie są dobrowolne, a nie obowiązkowe. Widać rodzice rozumieją swoje prawa i nie chcą nikogo sponsorować... A na temat szkoły nie będę się wypowiadał, wiem co się tam dzieje, szkoda czasu na pisanie... małe sprostowanie, ja nie powiedziałem, że szkoła jest fatalna - jako budynek jest OK... Nie ma też rzeczpospolitej norwidowskiej, ja żyję i mieszkam w Rzeczpospolitej Polskiej i tylko do takiej nazwy mojego kraju mam szacunek... Boga w te swoje szachrajstwa nie mieszaj. Chcesz na siłę uszczęśliwiać ludzi, tylko nikt cie nie chce słuchać. Twoje/Wasze 5 minut dawno minęło więc oszczędźcie wstydu tej okolicy... A jeszcze uzurpujesz sobie prawo do osądzania innych, narzucania im jak mają żyć, jak myśleć, jak się modlić. Nie za dużo jak na skromnego katechetę bez wykształcenia z teologii... [który] ma zwyczaj zmiany niewygodnych tematów, jak kiedyś SB... kłamie i kręci... nie publikuje Pan wszystkiego, co ludzie piszą do Pana… niedostatek wiedzy również z zakresu informatyki? Z kulturą też u Pana coś kiepsko... życzę większego dystansu do siebie i swojej żony... Tylko szatan grzebie się w duszy człowieka szukając tam miejsca dla siebie... prawda jednak nie wyzwala nas z obłudy? Norwid przesycony jest zgorzknieniem więc i polskość nazywa "gorzkim chlebem". Nikt kto jest zakochany w naszej Ojczyźnie nie będzie mówił o gorzkości żywota w niej. Pan sam odrzucony, niechciany, stał się zgorzkniały dla innych. Lepiej było by gdybyś się wziął za uczciwą naukę religii, w końcu nasze podatki idą na twoją pensję... a nie chciwością rządzenia wszystkimi. Czekamy na rzetelne efekty... ludzi już niczym nie zadziwisz. Znając twoje zapędy nikogo nie zaskoczysz swoim zachowaniem. Szkoła jest wasza, kościół jest nasz, a ksiądz jest jego gospodarzem i powinien cie wyprosić z zakrystii. Gratuluję tupetu... Och jaka rozpacz na fejsie znowu nie zaprosili wielkiego solidarnościowca na spotkanie do urzędu. Jak widać jesteś tam zbędny, nikt cię nie kocha nie pragnie spotkania z tobą. Ludzie poznali się na tobie i nie chcą mieć nic wspólnego z tobą... Ludzie chcecie być ważniejsi od księdza? To, że niby uczysz dzieci religii, to nie znaczy ze wszędzie musisz z nimi być… słychać wiele niepochlebnych, a wręcz krytycznych opinii, co do przygotowania dzieci w tym roku. Może ktoś sobie nie życzy twojej obecności. Msza Św. i bez ciebie się odbyła/odbędzie... ludzie nie są ślepi widzą jaki jesteś zawistny i zakłamany dlatego nikt nie chce z tobą mieć nic wspólnego. Nauczyłeś się lamentować jaki jesteś uciśniony i że nikt nie akceptuje twojej osoby... w tamtym roku wypiąłeś się na dzieci, a w tym chciałeś się wyczyścić swoimi wypocinami... Nie ma ludzi niezastąpionych. Jedno w czym jesteś dobry, to oczernianie innych i przechwalanie siebie samego. To jest żałosne... Widzisz człowieku, jaki jesteś zakłamany... A katecheta w Strachówce kiedy abdykuje ze swojego "nauczania". Czas dać innym się wykazać... “Rezygnuję dla dobra dzieci i Kościoła. Dziękuję” - takiej odpowiedzi oczekiwałem/oczekuję d Ciebie/Was. Tylko że jedni się modlą z powołania, a inni dla pieniędzy. Lepiej być niedowiarkiem niż udawać świętoszka. Ze mną wszyscy porozmawiają i nie muszę nikogo prosić o rozmowę.... Jozefie z Bóg wie skąd chwalisz się tą datą [3 Maja 1981] jakbyś tu nie wiadomo co zrobił. Powiedz, co takiego osiągnąłeś, bo ja jakoś nie widzę efektów twego samochwalstwa. Tak się wychwalasz, jakbyś co najmniej wyzwolił własnymi rękoma z pod jakiegoś okupanta te okolice. Nudne to... Ludzie ale z wami nie ma o czym rozmawiać, jak można was normalnie traktować, gdy w jednej chwili wyzywacie ludzi od dziadów a za moment “Jezu Ufam Tobie”. Czy tak postępuje prawdziwy katolik. Przestańcie robić wstyd tej gminie i Strachówce... Widać daleko nie pada jabłko od jabłoni. Dzieci warte ojca, a ojciec dzieci. Wy jesteście najważniejsi a wszyscy inni ludzie to margines i kto to mówi, widać brak kultury gołym okiem. Po trupach do celu. Tylko dlaczego ludzie was unikają jak diabeł święconej wody. Do wyzywani ludzi to jesteście pierwsi, a w niedzielę w kościele to niemało krzyżem leżycie. Dajcie spokój z tym udawaniem świętoszków, bo to tylko na pokaz przecież to wszyscy wiedzą. Kupi to ktoś, kto was nie zna. I kto tu się kompromituje... Człowieku jeżeli masz lusterko w domu to stań przed nim i popatrz, pomyśl kogo widzisz. Gdzie twoja godność, nie umiesz uszanować śmierci własnej matki żeby nie zmieszać ludzi z błotem. Kto dał ci takie prawo, za kogo się uważasz? Jak widać nie masz nikomu nic ciekawego do powiedzenia, ponieważ nikt cie nie chce słuchać. Ludzie mają swój rozum i nie żyją w jakimś czarno grodzie żeby stosować się do jakiejś fanatycznej wizji własnego światka Józefa K. Człowieku ile ty masz lat... Do czego się nie dotkniesz to kończy się totalną klapą. Będąc katechetą dzieci też przestały chodzić do kościoła, każda praca daje efekty i satysfakcję jeśli wkładamy w nią trochę serca a nie oczekujemy tylko na pochwały i zyski... z was tacy Strachowianie jak ze mnie baletnica. Powiedz człowiecze kto dał ci taki pseudonim [przywódcy młodzieżowej grupy terrorystycznej? siewcy nienawiści? zdrajcy dzieci komunijnych?], agenci z SB, UB, czy KGB, że tak się nim chwalisz. Wszyscy zapomnieli o tobie więc się nim przypominasz. Nudne to... Co z tego, że masz oblicze jak się z tobą nikt nie liczy. Przestań opowiadać bajki bo w to nikt nie wieży. I nie muszę ci się z niczego tłumaczyć. Nie oskarżaj mnie o jakieś twoje wyimaginowane czyny, nic ani nikogo nie zniszczyłem, bo tu się urodziłem a nie sprowadziłem... My jesteśmy wolni i zawsze byliśmy, nikt nas nie zamknął w osobnym świecie, a rozmawiać rozmawiamy z kim my chcemy i nikt nam nie będzie narzucał swoich wydumanych myśli i teorii na temat wiary. Nie damy się zniewolić nikomu a tym bardziej tobie... I kto to mówi katecheta tyran co bije i wyzywa dzieci... Jeżeli postawą służebną 30 letniego katechety jest wyzywaniem dzieci od "z..." to nie dziw się że rodzice rezygnują z twojego "nauczania". Ci z daleka słuchają cie bo nie poznali ciebie, zaś którzy cie poznali mijają szerokim łukiem bo mają dość fałszu i zakłamania... Pani też, jak Mąż, nie lubi nikogo?... Nie niszczy się tego co jest cenne, mówię o taczce gnoju [aluzja do wezwania, żeby nas na niej wywieźć]... Byłeś wójtem tylko raz, bo więcej nie chcieli cie faryzeusze, gdyż poznali, że się nie nadajesz. Wszędzie cie było pełno a teraz ludzie nie chcą mieć nic wspólnego z Tobą, żalisz się jak... ach szkoda czasu i prądu na takich ludzi... Pan kłamie, bo nie chce Pan słyszeć innych głosów niż wychwalające Pana i Pana "dokonania", zresztą dokonania niewiele warte z punktu widzenia mieszkańców gminy... "Bez zdolności do publicznego uznania"- słowa papieża wyrwane z kontekstu nie mogą być zrozumiałe dla kontekstu całościowych polityk uprawianych przez Pana od 1994 roku. Od przegranych wyborów ma Pan kompleks Edypa (Edypem jest raz były Wójt, innym razem Pańska Żona). Nie ma Pan publicznego uznania, bo sam je Pan sobie odebrał przez wszystkie lata publicznego obmawiania [?!] ludzi. Nie zapraszany nigdzie, nieproszony o nic, oczekujący na zaszczyty pogubił się Pan w ocenach ludzi i zdarzeń... Anioł Stróż [votum wdzięczności za wolność Polski, za czas i dzieło Solidarności RI w gminie] w kościele ma zastępować brak uznania Pana osoby, bo kto stawia prywatne, polityczne figurki przy Najświętszym Sakramencie? - ten kto jest pokornym sługą, czy ten kto zabiega o zaszczyty? [votum podarowane parafii, ks. prob. decydował o usytuowaniu]... Jako wójt nic nie zrobiłeś... Człowieku ty naprawdę żyjesz w tym swoim osobnym świecie, uważasz się za Bóg wie kogo w kościele biegasz jak bachor z tym swoim aparacikiem i rozpraszasz ludzi w czasie mszy św. twoje zachowanie jest karygodne. Żałosny jesteś, ludzie śmieją się d..... z ciebie, a te twoje wota to psu na budę, bo nie wiem za co ci dali przecież nic nie dobrego zrobiłeś dla tej społeczności... O jakim Kościele Pan pisze, kogo nazywa sektą? Tych, co nie myślą tak jak Pan? Religia jako maszynka do kontrolowania i manipulowania? O co Panu chodzi, gdy Pan ciągle pisze o swojej gminie, parafii, szkole, kościele, że potrzebuje dialogu, przejrzystości, jawności? Dialogi się toczą na poziomach ludzi... Widać żeś pan tak odmłodniał, że siadasz już na pierwsze ławce w kościele, trzeba jednak uważać z tym odmładzaniem, żeby nie zacząć w majty robić. Jak był ksiądz Dusza to parafia była be, a jak przyszedł nowy ksiądz, to jest cacy... trzeba się podlizywać, a nóż wybuduje “Europejskie Centrum - Strachówka” i zrobi dyrektorem. Chłopie gdzie twoja godność, honor i ambicja, co chcesz pokazać jaki jesteś świętoszek. Jeszcze trochę to zaczniesz do mszy służyć, i msze odprawiać. I ten ksiądz się szybko pozna na tobie jak zaczniesz mu w garach mieszać... Już nie lamentuj, przyszedł nowy ksiądz może on pozwoli rządzić ci w kościele i skakać po ołtarzu w czasie mszy św. Zapomnij o tym, kościół to nie twój prywatny folwark w Annopolu że będziesz robił co ci się podoba. A co do opatrzności Bożej wielu ludzi twierdzi, że nad nią czuwa, nawet sam Hitler tak mawiał gdyż było zorganizowanych na jego życie 43 zamachy i zawsze udawało mu się uniknąć śmierci a przecież ile istnień ludzkich przez niego straciło życie. Nawet jak był mały koledzy wyłowili go topiącego się z rzeki. Więc nad każdym czuwa Opatrzność Boża. Ja nie jestem ani za tobą ani przeciw tobie, chcesz pisać swoje natchnienia to pisz, ale nie oczerniaj ludzi, każdy ma swoją siłę wiary i swoją opatrzność tzw. Anioła Stróża i niech tak zostanie".

Jeden z ostatnich (nieopublikowany) komentarzy Rzecznika Anonimowego Stronnictwa dam w całości:
 - “Nieprzyjacielem nazywa Pan kobietę, którą znam [kiedy? gdzie? tak powiedziałem? Anonim moje pytania o ludzkie postawy i opis zjawisk przypisuje konkretnej osobie!]. Boi się Pan podać imię i nazwisko? Swoją drogą, to Pana chyba osobisty nieprzyjaciel i jest postrachem dla władzy z Pana punktu widzenia. Jest przyjacielem dla gminy, dla szkoły, dla parafii - nie dla Pana. Ciekawe dlaczego? Może nie trzeba się bać, tylko odejść ze stanowiska, które jest za trudne. Dziękuję K. [anonim podaje imię z własnej inicjatywy i na swoją odpowiedzialność?], za wszystko, co robi, bo nie patrzy na to, komu pomaga, tylko pracuje dla dobra gminy, szkoły, parafii. To pana władza czuje się zagrożona, a przecież nikt nie jest przywiązany do stanowiska, nikt nie urodził się dyrektorem, czy wójtem. Ta ładna szkoła to zasługa poprzedniego Wójta, sukcesy uczniów to zasługa nauczycieli, porządek wokół szkoły- pracowników. A gdzie Pana zasługi i Pana żony? Promocja wystawy- nieudana zresztą, jak widać po zdjęciach i kłamstwo Norwidowskie? A poprzedni blog Panu zamknęli, bo złamał Pan ciszę wyborczą-ot i cała prawda.”

Dwie logiki mamy na świeczniku, wyniesione wysoko faktami. Jawnymi – na jawnych posiedzeniach i otwartych kontach internetowych i skrytymi - za nickami, pseudonimami, internetowymi kontami “tylko dla swoich”, milczącą masą. Inna logika ma swojego RAS (rzecznik anonimowego stronnictwa). Jest on chyba także TWN (tajny współpracownik nieprawości). “Mysterium iniquitatis” nie jest moim określeniem. Moim jest – deprawacja publiczna (quasi- lub anty-logika). Można znaleźć wielką literaturę na ten i podobne tematy. “Misterium oznacza zawsze wejście w bardzo bliski kontakt. Nawet z pozoru niewinne ustępstwo wobec mysterium iniquitatis może prowadzić do bezpośredniego zetknięcia ze Złym”. Ponieważ jest to wątek wielce ryzykowny w życiu człowieka i w dziejach świata, wolę być ostrożny i trzymać się najwyższych autorytetów (JPII, enc. DeV, nr.33).

Prawdziwa logika podaje wszystkie założenia, reguły i rozumowania. Fałszywa (quasi-, anty-)nie ujawnia na jakich faktach, założeniach, jakie ma cele, reguły... Między logiką i naszą tożsamością jest jakaś analogia, może wręcz zależność. Prawdziwą (pełną) tożsamość można zbudować tylko na pełnej pamięci.

Zakończyliśmy Rok Szkolny 2012/13. Jaki będzie 2013/14? Na pewno wyborczy :-)
Do jakiej szkoły wrócimy? Jakiej szkoły chcemy? Jaką będziemy dalej współtworzyć? Co dojdzie pięknego, dobrego i czy zmieni się coś w... piekiełku? Czy góra lodowa się ociepli? Czy, i w jaki sposób, pomoże nam ks. Arcybiskup i Mazowiecki Kurator Oświaty (ich służby)? Jawność przeciwko skrytości, otwartość, przeciwko zamknięciu (zablokowaniu), światło, przeciwko ciemności.

PS.1
To jest moje widzenie spraw. To dam mojemu Biskupowi i Kuratorowi, jeśli będą chcieli go poznać. Mam jedno życie, jedno sumienie, jedną wiarę i rozum. Nie potrafię żyć w dwóch światach. Na pięknej uroczystości szkole i kościele, a poza nimi w takim – wyżej opisanym – bagnie.

PS.2
Tak się mają te rzeczy wśród nas. Na początek – trzeba je znać. Ktoś się jeszcze dziwi, że piszę?! Komu przeszkadza jawność?! Nam nie będą dane spokojne wakacje. W całej diecezji będą nas pytać “co za skarga wisi na Was w kurii biskupiej”. Na całym oświatowym (i pozarządowym) Mazowszu - “a cóż takiego narozrabialiście, że ściągają Was z Kuratorium?”. W Internecie znajdą nas kolejne podobne anonimy, a Grażyna zorganizuje i poprowadzi kolejny kolonijny turnus CARITASU. Z pomocą dzieci, w tym absolwenta z Glasgow, instruktora językowego i muzycznego, także Katy, native speakera. Jacy rodzice, takie dzieci, w tym anonim ma rację.

wtorek, 25 czerwca 2013

Życie na gorąco


Znów posty na Facebooku ułożyły się w serial, jak nasze życie. Wystarczy (mi) przejrzeć (i skopiować) osobisty “Dziennik aktywności”, żeby poczuć się cząstką świata, Kościoła i Polski (Polski, kościoła, świata), nawet jeśli jest z tym problem w najbliższej okolicy:

1) "89,6 % z części humanistycznej, 81,7 % z matematyczno- przyrodniczej"! (tutaj) 

2) “Gdybym był złośliwy, napisałbym, może KEP powoła pełnomocnika ds tych lub innych, które są naszym życiem w wierze i kościele (głównie ds dialogu i wspólnoty w kościele). Jestem jednak śmiertelnie poważny i powiem, że cieszę się, że to Ciebie/Was spotkało. Dziękuję Ci za fantastyczną szczerość. Na nas, za szczerość poszły już skargi (donosy) do kuratora i biskupa. Nazywamy się jednak Rzeczpospolitą Norwidowską więc światło i nadzieję otrzymujemy z wysoka, m.in. od Poety i kultury polskiej, oraz od Ciebie?Was, którzy dzielicie się swoim życiem (nawet z nami!). PS. Donosy wychodzą z kręgu szkoły, od nauczycielki-radnej, budowniczej "nowej" Polski i starego kościoła w parafii. Ostatnio tworzy też kolonie konkurencyjne dla Caritas (na prośbę jednego z dawnych x.prob. prowadzimy od 12 lat), zyskując miłość i błogosławieństwo od ludu i wyżej. Cóż stara RzN brana tęczą zachwytu od zarania dziejów! Dobrze, że możemy się tym wszystkim dzielić choć w Internecie - w Roku Wiary (i Rozumu)! (tutaj)

3)  Każdy mój ranek, wcześniejszy późniejszy, musi mieć fazę uspołecznienia, przysposobienia. Kawa, modlitwa (myślna, nie pacierzowa), "suplementy" diety stosowne w moim wczesno-późnym wieku, no i koniecznie jakieś sprawy ludzkie, najlepiej w osobach mobilizujących, nie dających szans na obejście :-( ♥
"Suplementy" diety są określeniem nieadekwatnym. Chodzi o farmakologię przypisaną do wieku i schorzeń  Dostałem również nieplanowany wykład o/od życia i funkcjonowania sprzętów domowych. Wykład prowadził do uzmysłowienia roli decyzji w naszym życiu. W największym skrócie: ICT, samo-naprawiająca się automatyka na stole (biurku), podejmowanie decyzji, jeśli -> to..., funkcjonowanie pętli i w pętli, NLP, wiedza na różnych poziomach cywilizacyjnych, opóźnienia (systemowe, strukturalne... świeckie i duchow(n)e) po PRL, szukajcie wpierw Królestwa Bożego, każda decyzja czyni człowieka, każdy czyn czyni człowieka (Ingarden, JPII...), decyzja jest czynem bardziej niż (ktoś) myśli(my)... Wskazania dla siebie i edukacji - być człowiekiem-osobą i rozumieć/podejmować właściwe decyzje. CZY JA SAM PO JAKIMŚ CZASIE POŁAPIĘ SIĘ W TEJ SKRÓTOWOŚCI? (tutaj) 

4) W Kościele coś się zmieniło. Oby szło od góry do dołu, i odwrotnie. "Kościół musi się otworzyć i wyjść na zewnątrz, ponieważ jego wzrok nie może koncentrować się na sobie samym, lecz na obliczu Oblubieńca, Pana, którego musi nauczyć się rozpoznawać w historii: w twarzach kobiet i mężczyzn, przede wszystkim tych ostatnich, najuboższych."

Musimy(?) dojść do poziomu zwykłych spotkań i rozmów serdecznych, prostych - Dobrą Nowiną. Czyż nie tak było na początku NT? Czy dominująca forma religijności, oparta głównie o prywatną modlitwę i zbiorowe nabożeństwa współgra z naszymi potrzebami i czasami, z naszym życiem? naszych dzieci?
(tutaj) 

5) Trza nieść swój naukowy krzyż. Ilu to wie? Dziękuję za auto-refleksję, skorzystać mogą nie naukowcy, katecheci? (tutaj) 

6) Thank you Jim for your wisdom. "Hope you choose a great choose-day!" ♥ (tutaj) 

7) Podoba mi się. Ale, czy nie warto by było, podobnego koordynatora ds dialogu z nami, w parafiach, w Internecie, ds kościoła-wspólnot i wspólnoty realnej nie tylko teologicznej. W ogóle ds DIALOGU, którego brak jest największą bolączka(?), defektem(?), raną...” (tutaj) 

8) Miły(?) Adamie(?). Chcesz rozmawiać? objaw swoje oblicze, imię, wizytówkę, profil... bądź wiarygodny, bądź szukaj rozmówców wśród podobnych sobie, skrytych (anonimów). Zdecyduj się, do którego świata należysz. W rozmowę ludzi, oczywiście, że normalnych, otwartych, bez kompleksów i masek, zawsze mogą włączyć się inni rozszerzając dobro. Abyśmy dzielili się sobą i obiektywizowali. Nie bawię się w ciuciubabkę. Mam 60 lat. Moja dobra wola jest bezmierna. Daję jeszcze raz Twój tajemniczy-anonimowy wpis (komentarz?), na moim blogu. Oto Twoja wypowiedź:

"Ale dla mnie śmierć ożywiła uroczystość rocznicową. I przecież także cały 130. rok od (nie)pamiętnego dnia w Domu Świętego Kazimierza. Czy dopiero “śmierć człowieka pozwala na przekazanie jego dorobku ludzkości”?" Nie jest Pan gotowy do rozmowy ze mną, bo nie opublikował Pan moich trzech, czy czterech komentarzy, ale może w końcu stanie Pan oko w oko z Prawdą o sobie samym i zacznie ze mną konwersację której obydwaj pragniemy. Tylko, że Pan kłamie, bo nie chce Pan słyszeć innych głosów niż wychwalające Pana i Pana "dokonania", zresztą dokonania niewiele warte z punktu widzenia mieszkańców gminy. Zastanawia się Pan, czy dopiero śmierć nadaje znaczenia życiu? Tak, jeśli życie bywało wartościowe śmierć wzmacnia wartość człowieka. Każde życie jest wartością, ale czy każde jest wartościowe to już zależy od tego, kto jak je wypełnia swoją pracą, miłością i dobrocią dla bliźnich. Norwid w swoim życiu był nieszczęśliwym człowiekiem przez swoją ponadczasową twórczość i niezrozumienie" (tutaj) 

9) O zagrożeniach ze strony anonimów w życiu kraju, na wp.pl - “Seria ewakuacji w prokuraturach w całej Polsce. Służby przeszukują też kilkanaście szpitali. Informacje o ładunkach wybuchowych pojawiły m.in. w Warszawie, Krakowie, Katowicach i Koszalinie. Jak dowiaduje się portal tvn24.pl maile rozsyłane do tych instytucji podpisała grupa „Anonimo”. (tutaj) 

10) Z pokorą naszą wspólną - jako zadaniem - w tle ♥ (tutaj) 

niedziela, 23 czerwca 2013

Adorowanie Norwida (2)



A sama uroczystość wczorajsza, jaka była?
Cudowna. Przez program. Układ programu, dobór utworów, kolejność. Słowa i dźwięki się dopełniały. W całość. W Rzeczpospolitą Norwidowską? Obraz, słowo, dźwięk, wystawa, muzyka, śpiew, recytacja! - w jednym i tym samym duchu!

Znasz — li ten kraj, gdzie… Bo tam, gdzie spotykają się ludzie w jednym duchu, tam jest raj. Miłość zawsze powtarza “pókiś ty ze mną była!”. Póki jesteś z nami. Ty. Najlepszy “ty”. Pielgrzymie nasz, ach, co się z tobą stało! I ty Polsko, Ojczyzno moja. Gmino, powiecie! "Bo to jest moja Matka, ta ziemia. Bo to są moi bracia i siostry".
Kompozytorzy narodowi są po to, by nam duszę i wrażliwość urabiali, rozszerzali. “Morel podają mi drzewa, drzewka udatne i giętkie, zielona szata odziewa”. Mamyż-li rajskie ogrody? Mamy! Bo to jest nasza Matka, ta ziemia. Bo to są nasi bracia i siostry.

Tęsknimy do takiego kraju. Aby był naszym chlebem powszednim i świątecznym. Dzisiaj koniecznie także ekologicznym, eko-etycznym. Dla większości – chrześcijańskim, wartości prostych, jak Dobra codzienna Nowina.
To, co nam w duszy gra - polskiej i każdej wrażliwie uczulonej - Chopin, który “który naczelnym u nas jest artystą” potrafił wygrać na fortepianie, na przykład w mazurkach.
Rodem warszawianin, sercem Polak, a talentem świata obywatel”. Muzyk. Pianista-kompozytor. Nasz nadworny i wiejsko-miejski, powiatowy, nawet ogrodowy, kościelny i polny artysta. Zagrał nam, zagrała pani Dorota. A Sebastian przeniósł nas do Paryża, na ulicę Chaillot i do Lasku Bulońskiego. Towarzyszyliśmy Poecie w spotkaniu z Kompozytorem. Szliśmy z nimi, odwiedzili w domach. W duszach? Też. Sztuka i adoracja miłości wszystko może.

Rzadko w programach recytacji Wieszcza stąd, z ziemi mazowieckiej, miesza się poezję i prozę. Tym razem, na nasze szczęście i wzruszenie, tak uczynił recytator-aktor, jeden z tercetu wykonawców. Wszyscy młodzi i piękni. Nowe pokolenie artystów: Dorota, Maciej i Sebastian. Niech staremu mieszkańcowi norwidowskiej Strachówki, obywatelowi Rzeczpospolitej Norwidowskiej od pierwszego dnia jej zaistnienia na mapie powiatu, Mazowsza, Polski i narodowej kultury(?) będzie wybaczone mówienie po imieniu, jako i mnie zawsze mówili.

Czy oni niezależnie układali program swoich recitali-koncertu, czy uzgodnili?
To - późniejpóźniej się może dowiem(y).
Fryderyk Chopin mieszkał przy ulicy Chaillot, co, od Pól Elizejskich w górę idąc, w lewym rzędzie domów, na pierwszym piętrze, mieszkania ma z oknami na ogrody i Panteonu kupolę, i cały Paryż... W tym salonie jadał też Chopin o godzinie piątej, a potem zstępował, jak mógł, po schodach i do Bulońskiego Lasku jeździł, skąd wróciwszy, wnoszono go po schodach, w górę sam iść nie mógł.
Tak jadałem z nim i wyjeżdżałem po wielekroć... zaszedłem razu jednego i odwiedzić go chciałem - służąca Francuzka powiada mi: że śpi; uciszyłem kroku, karteczkę zostawiłem i wyszedłem.
Ledwo parę zstąpiłem schodów, służąca powraca za mną, mówiąc: Chopin, dowiedziawszy się, kto był, prosi mię... Wszedłem bardzo wdzięczny, widzieć mię chciał... Siostra artysty siedziała przy nim, dziwnie z profilu doń podobna... On, w cieniu głębokiego łóżka z firankami, na poduszkach oparty i okręcony szalem, piękny był bardzo, tak jak zawsze, w najpowszedniejszego życia poruszeniach mając coś skończonego, coś monumentalnie zarysowanego... coś, co albo arystokracja ateńska za religię sobie uważać mogła była w najpiękniejszej epoce cywilizacji greckiej - albo to, co genialny artysta dramatyczny wygrywa... geniusz umie je unaturalnić, uprawdopodobnić i rzeczywiście uklasycznić... Taką to naturalnie apoteotyczną skończoność gestów miał Chopin, jakkolwiek i kiedykolwiek go zastałem...
Owóż, wyrzucać mi począł, że tak dawno go nie widziałem - potem żartował coś i prześladować mię chciał najniewinniej o mistyczne kierunki, co, że mu przyjemność robiło, dozwalałem... potem moment nadszedł, że należało go spokojnym zostawić, więc żegnałem go, a on, ścisnąwszy mię za rękę, odrzucił sobie włosy z czoła i rzekł: "...Wynoszę się!..."- i począł kasłać, co ja, jako mówił, usłyszawszy, a wiedząc, nerwom jego dobrze się robiło silnie coś czasem przecząc, użyłem onego sztucznego tonu i całując go w ramię rzekłem, jak się mówi do osoby silnej i męstwo mającej: "...Wynosisz się tak co rok... a przecież, chwała Bogu, oglądamy cię przy życiu."
A Chopin na to, kończąc przerwane mu kaszlem słowa, rzekł: "Mówię ci, że wynoszę się z mieszkania tego na plac Vendôme..." To była moja ostatnia z nim rozmowa, wkrótce bowiem przeniósł się na plac Vendôme i tam umarł, ale już go więcej po onej wizycie na ulicy Chaillot nie widziałem...”.

Czarne kwiaty? Genialnie napisane, wybrane, czytane. Pokazują ludzi PRAWDZIWYCH. Wszystkich epok. Obywateli Rzeczpospolitej Norwidowskiej, gdziekolwiek są, gdziekolwiek jej dochodzą i czekają. Mistyka! Autoironia! Einfühlung! Utożsamienie? Z pełną i szczerą (niezakłamaną) pamięcią i tożsamością - to jest możliwe. Jest możliwa postawa miłości intelektualnej! Adekwatne słowo, dane każdej rzeczy, sytuacji, sprawie, przeżyciu...

Polały się łzy me czyste, rzęsiste
Na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
Na moją młodość górną i durną,
Na mój wiek męski, wiek klęski;
Polały się łzy me czyste, rzęsiste...

I Mickiewicz i Paderewski mieli powody lać łzy, pisać o nich, komponować przez łzy, grać na klawiaturze. Ktoś z nas? Ja – nad (nie)pamięcią 3 Maja 1981 w mojej gminie, małej(?) ojczyźnie. I nad jej/naszą tożsamością?!
Od jesieni 1882 Norwid leżał w łóżku, często płakał i nikomu się nie zwierzał. Zmarł w przytułku nad ranem 23 maja 1883.”

Ale dla mnie śmierć ożywiła uroczystość rocznicową. I przecież także cały 130. rok od (nie)pamiętnego dnia w Domu Świętego Kazimierza. Czy dopiero “śmierć człowieka pozwala na przekazanie jego dorobku ludzkości”?

Rok temu spędziłem trochę czasu nad wierszem-elegią o śmierci bliskiej Cyprianowi osoby, a nawet Muzy-Poezji, która na jakiś czas wcieliła się w piękną, mądrą kobietę, Zofię (Sophija) pochodzącą z naszych okolic, za Korytnicą. Musiałem się głębiej wczytać i wczuć w ten wiersz, bo dostała go nasza Marysia (wtedy kl.6) do nauczenia się na recytacyjny konkurs powiatowy w norwidowskiej Dąbrówce. Doszedłem do wniosku, że pytania “Czy to, co gaśnie, jest duch albo ciało?, nie pisze się nad rozsypującą się książką, albo innym tworem kultury. Czytanie Norwida w miejscach, które wiele znaczyły/znaczą w jego i naszym życiu, także w kontekście konkursów, szkoły, własnej rodziny.... są prze-życiem niebywałym w każdym miejscu i o każdej porze. Mam za sobą parę wierszy i miejsc: "Do Stanisławy Hornowskiej" w Łochowie, "Sariusz" w Jadowie, do "Panny Jóżefy z Korczewa" nad jej grobem w Knychówku, a "Pani na Korczewie" w tymże pałacu...

Ona umarła!... są-ż smutniejsze zgony?
I jak pogrzebać tę śliczną osobę?
Umarła ona na ciężką chorobę,
Która się zowie: pieniądz i bruliony.
Pamiętasz dobrze oną straszną dobę,
Gdy przed jej łożem stałem zamyślony,
Łzę mając wielką w oku, co szukało,
Czy to, co gaśnie, jest duch albo ciało?
...
Umarła ona (Poezja), ta wielka
Niepojednanych dwóch sfer pośrednica,
...
Odtąd w przestronnym milczenia kościele... / Nie jej ja depcę grób... lecz po tych dziele / Stąpam, co cmentarz wyrównali piaskiem. / Aż się zamyślą myśli niszczyciele, / I grom zawołam, by uderzał z trzaskiem, / Wiedząc, iż ogień dla bez ognia ludzi, / Choćby w krzemieniach spał, w niebie się zbudzi”.

Dzięki “budowniczym” Rzeczpospolitej Norwidowskiej w naszej szkole, zespole szkół, organizatorkom konkursu powiatowego wiedzy o Cyprianie Norwidzie, wiem i ja trochę więcej. W zeszłym roku wiedza obejmowała okres paryski 1868 - 1870 z rozdziału “W kręgu nowych przyjaźni i nowego dramatu serca” książki emerytowanego profesora Uniwersytetu Warszawskiego, Zbigniewa Sudolskiego. Z (po) uszczegółowieniem i faktografią biegnę – oczywiście – do Zosi Dambek i wiekopomnego trzytomowego dzieła poznańskiej pracowni norwidowskiej na UAM.
Stąd wiem, że rodzina Zofii Węgierskiej pochodziła z Górek Borzych, które bywają na szlaku naszych norwidowskich objazdów i są od początku na mapie Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Bywaliśmy tam z paniami profesorkami i doktorkami. Wpatrywaliśmy się w pejzaże naszych bohaterów, bo innych śladów nie ma, a tereny wiejskie mało się tutaj zmieniały.

Związki Sobieskich z pobliskiej Wólki Kozłowskiej, obok Tłuszcza, z Kamieńskimi z Wólki [Wólka Borza, miejsce urodzenia Zofii z d. Kamieńskiej, zm. 1869] “musiały być zażyłe, skoro Jan Sobieski [z Wólki] został ojcem chrzestnym Węgierskiej. “Dziad mój [ją] do Chrztu trzymał, a z Ojcem jej, Generałem i Poetą, kampanię wielką Napoleońską robił.” (Norwid do J.Kuczyńskiej z Korczewa, t.1, s.10).
Cyprian Norwid nazwał Zofię “Siostrą moich dziecinnych lat”, ”jedyną dziecinnych lat moich spół-wygnanką” (tamże).

Pamiętam ciche, jasne, złote dnie,
Co mnie się dzisiaj cudnym zdają snem,
Bo był otwarty raj także i mnie,
Bo był otwarty w dzieciństwie mem.

I czasem myślę, żem ja tylko spał,
Że całe życie moje było snem,
Zbudzę się, raj ten odnajdę com miał
Com miał w dzieciństwie mem!

Poeta dopowiada poecie, kompozytor – kompozytorowi. Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Cyprianowi Norwidowi, Karłowicz – Chopinowi... i nam wszystkim. Dopowiedzieli nam, zgromadzonym na powiatowym wydarzeniu w Centrum Dziedzictwa i Twórczości.

Dlatego to było tak silne przeżycie. Dlatego wczoraj rozłożyłem kartki z notatkami, włączyłem Claude DebussegoClair de Lune, aby zebrać myśli, słowa, obrazy i dźwięki z norwidowskiej rocznicowej uroczystości w Wołominie. Nie starczy mi światła księżyca, podłączę Słońce i Bóg wie, co jeszcze. On wiedużo ducha, najlepiej Świętego. Tak się składa, że słownik języka francuskiego podając znaczenie słowa montrer m.in. wskazuje na księżyc montrer la lune. Zajrzałem, co wskazuje przy adorer!? Niestety, daje tylko krótkie definicjeoddawać komuś, czemuś kult, czuć miłość żarliwą, bardzo kochać – bez przykładów użycia słowa. Poradzę sobie :-)

Z towarzyszeniem światła księżyca wsłuchuję się (wczytuję) w słowa “Promethidiona”, o pięknie:
Czy ja coś wiem o pięknem? Czym jest piękno?
Poeta mówi, że “Kształtem jest Miłości”.

Kształtem miłości piękno jest - i tyle,
Ile ją człowiek oglądał na świecie,
W ogromnym Bogu albo w sobie-pyle,
Na tego Boga wystrojonym dziecię;
Tyle o pięknem człowiek wie i głosi -
Choć każdy w sobie cień pięknego nosi
I każdy - każdy z nas - tym piękna pyłem.
...
Rzucając w psalmy akordów rozumne,
Porozpowijał jak rzecz zmartwychwstałą,
Co się zachwyca w niebo: szłaby dusza
Tam - tam - a płótno na dół by spadało,
Jako jesienny liść, gdy dojrzy grusza.
*
Więc stąd to - stąd i słuchacz, i widz jest artystą,
Lecz prymem ten, a owy niezbędnym chórzystą;
Więc stąd chórzysta w innej prymem jest operze,
A prym - chórzystą-widzem w nie swej atmosferze;
I tak się śpiewa ona pieśń miłości dawna,
Nieznana raz, to znowu sławna i przesławna...
. . . . . . . . . .
I - dość: niech „słuchacz w duszy swej dośpiewa”. (podkreślenie moje, jk)

Słuchacze my, dosłuchaliśmy dwóch utworów współczesnych: F.P. Tosti “Non t'amo piu” i J. Galla “Dziewczę z buzią jak malina”. Między nimi, na probierczy kamień myślenia o rzeczy-pospolitej naszej ludzkiej, dla każdego, położyliśmy całe “Królestwo”. A z nim przeszłość, by przejść do siebie. Osoby! Wolnej, obdarzonej niezwykłą godnością, zdolną udźwignąć odpowiedzialność za swoje czyny. Osobę szczerą, szukającą prawdy, o sobie, świecie, a jeśli jest człowiekiem wierzącym, to również o Bogu. Rzeczpospolita Norwidowska – tym jest.

"Więc nie słuchaj, co dziś o wolności
Mówią - co dziś mówią o niewoli.

Kto czyniłby to przez całe życie,
Co sam tylko dla siebie uchwalał,
Nie dopiąłby on nic należycie,
Lecz gryzłby się jak Neron, i szalał.
...
- Prawda? - nie jest przeciwieństw miksturą
...
Nie niewola ni wolność są w stanie
Uszczęśliwić cię nie! - tyś osobą:
Udziałem twym - więcej! - panowanie
Nad wszystkim na świecie, i nad sobą.

Pogodny, zawirowany w obroty podniebne walc As-Dur op.42 mistrza Fryderyka zakończył koncert.
...
Czy Rzeczpospolita Norwidowska 2013 może obejść się bez papieża? Żadną miarą. Ani bez bł. Piusa IX, ani bł. Jana Pawła II, ani jego poprzedników, bł. Jana XXIII, który zwołał Wielki Święty Powszechny Sobór Watykański II, który wytyczył ścieżki współczesności naszej i przyszłych pokoleń, Pawła VI, który go dokończył i rozpoczął nową erę jego realizacji, ani może Benedykta XVI teologa z Niemiec, nawiązującego imieniem do patrona Europy, który przejdzie do historii, jako ten, który po 400 latach miał odwagę abdykować w Kościele, w połowie Roku Wiary (i Rozumu), który sam obwołał, i Franciszka z Argentyny, który chce odnowić oblicze kościoła na modłę świętego z Asyżu i nie tylko.

Zgodziłby się chyba (może) ze mną cytowany autor opowieści o Norwidzie, który tak zadedykował swoją książkę polskiemu papieżowi - “Jego Świątobliwości Janowi Pawłowi II, który poezję Norwida, literaturę i kulturę polską wprowadził w krwiobieg kultury światowej, oraz zmienił oblicze Europy, z wdzięcznością”.
I dołożył odpowiednie (adekwatne) cytaty wspólnego, nam i papieżowi, Mistrza:
"Przyszła nareszcie chwila ciszy uroczystej,
Stało się - między ludzi wszedł Mistrz-Wiekuisty,
I do historii, która wielkich zdarzeń czeka,
Dołączył bijografię każdego człowieka;
Do epoki - dzień każdy, każdą dnia godzinę,
A do słów umiejętnych - wnętrzną słów przyczynę,
To jest: intencję serca..."
(Rzecz o wolności słowa, IX, w. 17-23)
Człowiek na to przychodzi na planetę, ażeby dał świadectwo prawdzie. […] Jesteśmy synami narodu szlachetnego i idziemy do ojczystej Ziemi Obiecanej, a jest ona Ziemią Obiecaną nie dlatego, że winne grona w niej będą większe niż gdzie indziej, i że w niej mleko i miód, płynąć będzie - ale dlatego, że zapowiedziano nam na Golgocie, iż prawda zwyciężyła i że my przeto w sukcesję dokonanej prawdy onej wchodzimy”.
(O Juliuszu Słowackim, lekcja IV)

PS.1
Jadąc przez Polskę widzimy, jak się zmienia. Pięknieje. Wszędzie są znaki modernizacji, inwestycji, które próbują nadrobić stracony czas. Spotykamy – także w niedziele – tłumy (“owce bez pasterzy”) przed sklepami, supermarketami, salami tańców, świetlic wiejskich, OSP, klubów młodzieżowych...

Zapotrzebowanie na inwestycje i ludyczność są wielkie. Usprawiedliwia je nasza natura, chcemy żyć lepiej, wygodniej. Obyśmy nie zapomnieli kultury i znaleźli dla niej godne miejsce. Oby oczekiwania “Chleba i igrzysk!” nie zagłuszyły, nie przesłoniły potrzeb głębszych.

Sobór, a papieże za nim, powtarzają każdej władzy, że mają (jest ich nadrzędnym obowiązkiem) przedkładanie mieszkańcom i obywatelom tej ziemi “motywów życia i nadziei”.


Rzeczpospolita Norwidowska jest w tym nurcie. Mówimy “więcej myślenia” i cytujemy naszego polskiego Mistrza i Patrona - “Pracuj(my) w pocie swego czoła”.


PS.2
Podczas adoracji nie ma znaczenia wielkość sali, ilość uczestników-słuchaczy, obecność koronowanych głów... Najważniejsza jest miłość, "ta żebraczka niby to". I PROGRAM.
W trakcie powiatowej adoracji Norwida w Centrum Dziedzictwa i Twórczości obradowała powiatowa komisja kultury ("pieniądz i bruliony"?), poza miastem? 
Może Polska mieszka dzisiaj na ulicy Chaillot? Wzgórze Chaillot było kiedyś wsią.