Rozmowa
z Bogiem i wieczno艣ci膮
Najcz臋艣ciej
jest rozmow膮 za zamkni臋tymi oczami. W ciszy. Tak si臋 zaczyna. Potem
cz臋sto s艂ycha膰 stukot klawiatury. Rozmowa mo偶e si臋 toczy膰
wsz臋dzie i o ka偶dej porze (przeor Florian Nied藕wiadek,
ordre Camaldule,
opowiada艂 mi o swoich niezwyk艂ych medytacjach na placu apelowym w
Dachau, po wojnie, tak偶e podczas przes艂uchania przez UB). Stukot - g艂贸wnie rano, cho膰 bywa艂o, 偶e mi臋dzy trzeci膮 a pi膮t膮 rano.
Rozmowa z
Bogiem i wieczno艣ci膮 m贸wi o 偶yciu, od pocz膮tku u艣wiadomionego,
po kres mo偶liwo艣ci. Jest potrzeb膮 bycia w 艣wietle i na艣wietlenia.
Potrzeb膮, nie (g艂贸wnie) obowi膮zkiem. Po co dopisa艂em obowi膮zek
w nawiasie? Chyba dla prawnik贸w. Kanonicznych? Ksi膮偶eczkowych
rachunk贸w sumienia?
Nie na
wszystko musz臋 odpowiada膰. Nie na wszystkie pytania musz臋 mie膰
odpowied藕.
Czy tak
samo rozmawiam z Bogiem (i wieczno艣ci膮) w ciszy samotnej, jak w
ciszy katechetycznej, w klasie, z uczniami? Troch臋 inaczej. Gdybym
pisa艂 o klasie, o katechezie, napisa艂bym (tylko) “Rozmowa z
Bogiem, z Duchem 艢wi臋tym”. Tam g艂贸wnie o to chodzi.
Prywatnie,
zawsze dochodzi ca艂a historia 偶ycia, ca艂a – o ile mo偶liwe –
pami臋膰 i to偶samo艣膰. Jest na to czas, miejsce, kontekst,
perspektywa.
Dzisiejsza
rozmowa ma kontekst szczeg贸lny, jest przeciwie艅stwem rozmowy z
Nieprzyjacielem, z du偶ej i ma艂ej litery. Mo偶e nie przeciwie艅stwem
(bo c贸偶 by to znaczy艂o?), a odporem, antytez膮.
Nieprzyjaciel
(czy tylko z ma艂ej litery?) domaga si臋 rozmowy ze sob膮. Bez niej, w艂a艣ciwie usycha. Anonim - w
komentarzu na moim osobistym blogu. B贸g ma imi臋, oblicze, istot臋,
histori臋 objawienia. Nieprzyjaciel ma maski, skrywa si臋 w
anonimach, lub w internetowych 'nickach'. “Bez serc, bez ducha - to
szkielet贸w ludy” i truciciele. Krety? ob艂udnicy? plemi臋 偶mijowe? wrogowie (zdrajcy) normalno艣ci? w
nabrzmia艂ych sprawach - zdrajcy rodzaju ludzkiego. Bo "Ludzko艣膰, bez Bosko艣ci, sama siebie zdradza".
Dlaczego
moja rozmowa z Bogiem toczy si臋 najcz臋艣ciej za zamkni臋tymi oczami? Bo m贸j wzrok wewn臋trzny, my艣l, biegnie nie do przedmiot贸w
na stole, do najbli偶szej 艣ciany, albo za oknem, do najbli偶szego
drzewa i nieba nad nim, ale dalej, wy偶ej, g艂臋biej, szerzej...
Gdzie?! Ku czemu?!
Ku 艣wiat艂u?
Z pr臋dko艣ci膮 艣wiat艂a?
Sam ju偶
ten ruch, bieg, intencja jest najcz臋艣ciej nagrzewaniem,
roz艣wietlaniem... dobrem, pokojem, zgod膮, pogodzeniem, jedno艣ci膮...
Nie jest medytacj膮 bezprzedmiotow膮, bo mam pami臋膰 i to偶samo艣膰.
Pami臋膰 i to偶samo艣膰 zdobywa si臋 (formuje, nape艂nia-wype艂nia)
poprzez osobiste czyny, geny, dzieje mniejszych i wi臋kszych
wsp贸lnot, w kt贸rych si臋 uczestniczy... Pami臋膰 i to偶samo艣膰 nie
jest bezprzedmiotowa. Jest jednostkowa, zindywidualizowana. Mo偶na
chyba powiedzie膰, 偶e (te偶) ma imi臋, oblicze i istot臋. Jako taki,
siadam do rozmowy z Bogiem. I bli藕nimi. Ka偶da inna forma spotkania
os贸b i rozmowa mi臋dzy nimi jest oszustwem, gr膮, manipulacj膮. Mow膮
szatana? Na pewno - mow膮 nieprzyjaciela cz艂owieka.
Wieczno艣膰
pojawi艂a si臋 w tytule ze wzgl臋du na konkretno艣膰 ka偶dego 偶ycia.
Na czyny. Te czyny s膮 umiejscowione czasem i przestrzeni膮, a przez
to wpisane w wieczno艣膰. Wed艂ug mnie, B贸g mo偶e istnie膰 bez
wieczno艣ci, my – nie, co brzmi troch臋 jak kalambur, albo fraszka.
Przy okazji niejako dorzuc臋 swoje rozumienie dzisiejszego naszego
katolicyzmu (religijno艣ci). Widz臋 dwie formy:
1) -
dominuj膮c膮, tzw. pobo偶no艣ciow膮, albo tradycyjn膮, ludow膮, kt贸ra
da si臋 uj膮膰 w dwoma s艂owami “tak trzeba” - jest to
dzia艂alno艣膰 raczej bezrefleksyjna
2) -
korzystaj膮c膮, tak lub inaczej z tradycji, “ze s艂uchania”,
inaczej przecie偶 si臋 nie da, kt贸r膮 mo偶na tak偶e scharakteryzowa膰
dwoma s艂owami “poznaniem i rozumieniem” - jest to dzia艂alno艣膰
racjonalna
Ta pierwsza
forma naszej religijno艣ci broni si臋 ci膮gle sama, bo jest
przewa偶aj膮ca, ale przysz艂o艣膰 religii zwi膮zana jest z t膮 drug膮.
Nikt chyba nie s膮dzi, 偶e kolejne dziesi臋ciolecia b臋d膮 s艂u偶y艂y
ludziom, kt贸rzy rozum i rozumienie spraw swojego 偶ycia i 艣wiata
od艂o偶膮 na rzecz tradycyjnych autorytet贸w? Religia jest tak膮
spraw膮. Nie jest nie wiadomo czym, jak膮艣 abstrakcj膮 wymy艣lon膮
i podrzucon膮 przez przebieg艂ych kap艂an贸w. Mnie interesuje
religia, jako REALNA cz臋艣膰 mojego 偶ycia i 偶ycia 艣wiata. Wa偶ka,
otwieraj膮ca najwi臋ksz膮 perspektyw臋. Itd.itp. apologetyka,
samo艣wiadomo艣膰 Jezusa z Nazaretu, moja, twoja, nasza.
Samo艣wiadomo艣膰 miliard贸w homo sapiens. Nasza rzeczywisto艣膰, a
nie z艂udzenia.
Ku takiej
religijno艣ci poprowadzi艂 mnie Sob贸r Watyka艅ski II, Jan Pawe艂 II,
a jak sie wczytam, to tak偶e Cyprian Norwid. Mia艂em szcz臋艣cie, w dekadach prze艂omu XX i XXI wieku pozna艂em Andrzeja Madeja, uciele艣nion膮 Dobr膮 Nowin臋. Religia (nasza) nie jest teori膮. Jest Drog膮 Prawd膮
呕yciem, na wz贸r Jezusa z Nazaretu. I z Jego (po)moc膮, dla ka偶dego,
kto ma dobr膮 wol臋 Go pozna膰 - wszystkimi “kana艂ami” poznawczymi - przyj膮膰, zrozumie膰.
FIDES ET
RATIO! Prawda jest poznawalna! Jest mo偶liwa postawa mi艂o艣ci
intelektualnej, zdolnej pozna膰 aspekty istotowe i konstytutywne
rzeczywisto艣ci cz艂owieka, 艣wiata i (dla os贸b wierz膮cych) Boga.
Rok 2013, rok dw贸ch papie偶y w ko艣ciele i 艣wiecie
duchowo-intelektualnym, daje szczeg贸ln膮 motywacj臋 do rozm贸w o
wierze.
Dlaczego
“Rozmowa z Bogiem”? A nie z kim艣 innym, z czym艣? Bo B贸g jest
moj膮 to偶samo艣ci膮, najg艂臋biej u jej fundament贸w, bo by艂 tym czym艣,
kim艣, co najbardziej chciano przekaza膰 mi w wychowaniu i co ja, w
ramach samodzielnej dzia艂alno艣ci poznawczej i ca艂ej drogi 偶yciowej
po艂o偶y艂em w centralnym miejscu wszelkich dzia艂a艅. Tak by艂o. Tak
jest. Nie jest to co艣, kto艣 nieznany, nierozpoznany. Jest to co艣,
co ma moc prowadzi膰, przeprowadza膰 przez wszystkie koleje i koleiny
偶ycia. M膮dro艣膰. 殴r贸d艂o m膮dro艣ci. Ca艂a moja wiedza i 偶yciowe
do艣wiadczenie przekonuje, 偶e przedmioty takich w艂a艣ciwo艣ci nie
maj膮. Z艂udzenia te偶 nie. Maj膮 to tylko osoby. Byty osobowe. Byty
obdarzone woln膮 wol膮, intelektem, uczuciami, mi艂o艣ci膮, kt贸re
mog膮 o sobie powiedzie膰, 偶e s膮 prawd膮, 偶yciem i drog膮. Dla
siebie i dla ka偶dego, kto zechce od nich "co艣" przyj膮膰, bra膰. I
wszystko to jest w osobie Jezusa z Nazaretu. Jestem wielkim realist膮
i chc臋 tego (wszystkiego) samego.
PS.
We
wsp贸艂czesnej Polsce sankcjonuje si臋 stary spos贸b (nie)my艣lenia i
dzia艂ania na wielu poziomach 偶ycia. Zakorzeniony w starej mentalno艣ci, z nalecia艂o艣ciami minionej epoki. My
odczuwamy to bardzo bole艣nie na poziomie tzw. wsp贸lnoty lokalnej
(gminy, parafie, szko艂y, NGO'sy...). Ludzie bez imienia, oblicza,
bez pami臋ci i to偶samo艣ci, cz臋sto jawne anonimy, maj膮 w niej wiele
do powiedzenia. Brak fundamentu (pami臋膰 i to偶samo艣膰, wiara i
rozum, ci膮g艂o艣膰 dziej贸w, mo偶e jeszcze co艣) rodzi ogromny
problem. Mo偶e dzisiaj odczuwaj膮 to nieliczni, ale b臋dzie to
(zrodzi) wielkie problemy dla wszystkich, kt贸rzy b臋d膮 tutaj 偶yli
po nas :-(
Brak komentarzy:
Prze艣lij komentarz