sobota, 13 stycznia 2018

Rzeczpospolita Norwidowska i świadomość narodowa (oraz samoświadomość Kościoła)


Samoświadomość wzniosłości miałem rzeźbiąc (komponując) tytuł. Życie mnie w to miejsce doprowadziło. Nie sama praca w pocie swego czoła. Życie, z pomocą przyjaciela Apostoła Turkmenistanu, w służbie Bogu, człowiekowi i watykańskiej dyplomacji. Życie w znamiennych czasach, w epoce odzyskiwanej wolności i godności. Bez których trudno pozyskać pełną pamieć i tożsamość człowieka myślącego. I Kościołą w świecie współczesnym. Wiele musiało się złożyć, by tytuł dojrzał - nie tylko do publikacji. By tyle zrozumieć, nie wystarczą same biblioteki, "trzeba spojrzeć na siebie" (JPII, Warszawa 1987). Dzisiaj, kiedy wydaje się, że Polacy zagubili się w partyjnych politykach (tak rządzący, jak i opozycja) - trzeba nam tego, jak tlenu.

Rzeczpospolitą Norwidowską ujrzałem 18 lat temu, z pomocą Norwidologów, którzy chcieli podzielić się swą wiedzą. Nie, w salach konferencyjnych, ale podczas objazdu naszych i Norwidowych terenów, oraz w kościele i w samorządowych szkołach. Polska odzyskała niepodległość po PRL, a my pełnię praw obywatelskich. I podmiotowość w samorządowych gminach, oraz w niektórych miejscach/wspólnotach w Kościele Powszechnym.

Dowiedzieliśmy się, że... mamy związki z Norwidem i resztą polskich dziejów, kultury i obszarów. I - od razu - była w Polska przemienionych kołodziejów, brana tęczą zachwytu od zenitu Wszechdoskonałości ludzkich dziejów. Pamięć i tożsamość zapisane są w ziemi. W wierszu, w rzeźbie, w obrazie, w utworze muzycznym. Może jest miejscem niedookreślonym (Roman Ingarden), ale podmiot poznający (odbiorca dzieła) wypełnia je tym, co jego stanowi. Co nas stanowi - z pełną samoświadomością, tożamością, które zależą (są ukształtowane) nasza osobistą - zawsze w jakiejś kulturze - drogą-prawdą-życiem.

"Każdy z was daje szczególne świadectwo o człowieku: o tym, jaki jest właściwy wymiar jego egzystencji. Nie samym chlebem żyje człowiek! Chociaż zdajemy sobie sprawę, jak doniosłe są sprawy chleba, jak wiele od nich zależy w życiu całej ludzkości i wszystkich narodów – w życiu poszczególnych osób i rodzin – to przecież przekonują nas te słowa Chrystusa: „Nie samym chlebem”. Nie samym".
Człowiek – to inny jeszcze wymiar potrzeb i inny wymiar możliwości. Jego byt określa wewnętrzny stosunek do prawdy, dobra i piękna. Istotną dla ludzkiej osoby jest transcendencja – a to znaczy zarazem: inny głód. Głód ludzkiego ducha" (JPII).

Dłużej, dużo dłużej czekaliśmy na większe skościelnienie. Z pomocą IV Wieszcza Narodowego (1821-1883) i... Soboru Watykańskiego II (1962-1965). W co tak trudno uwierzyć, że bez pomocy świętości, nie doszlibyśmy ani do proga. Świętość dwóch osób była potrzebna. Jednego, wyniesionego już na ołtarze, drugiego - "dopiero" żyjącego w opinii świętości. Ten drugi w 2013 zwrócił nam uwagę, że zdanie soborowego nauczania „Chrystus, nowy Adam... objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie” (Gaudium et spes, nr.22) jest żywcem wyjęte z Norwida. No i wskazał "kto go mógł tam włożyć". Tylko biskup Karol Wojtyła, jakby brat Cypriana Norwida. Święty też nie mógł wprost uwierzyć, upewniał się u przyjaciela Wojtyły, Stanisława Grygiela.

W tak wielkie prawdy trudno uwierzyć, więc powtarzamy, jak w anegdocie "nie ma takiej żyrafy". Nie możemy wprost uwierzyć. Nie, to chyba niemożliwe. Tego też nie da się pojąć tylko pojęciowo "ale uwzględniając pełną rzeczywistość ludzkiej egzystencji" (Dives in misericordia,1). Droga-prawda-życie objawiają nas  i prawdę najpełniej.

Nasze oczy i serce, wiara i rozum, pozostają jakby na uwięzi, w ciemności, dopóki blask prawdy ich nie oświeci. Jakże to być mogło, że nie dotarło do mnie, do Andrzeja, do innych? Przecież Papież-Polak sam to powiedział, wyraził expressis verbis - "Jakże daleko idzie nasz „czwarty wieszcz”! Trudno się oprzeć przeświadczeniu, że w słowach tych stał się jednym z prekursorów Vaticanum II i jego bogatego nauczania. Tak głęboko umiał odczytać tajemnicę paschalną Chrystusa. Tak precyzyjnie przetłumaczyć ją na język życia i powołania chrześcijańskiego. Związek między pięknem – pracą – zmartwychwstaniem: sam rdzeń chrześcijańskiego być i działać, esse et operari... Ileż razy nasz papież potórzył to potem w encyklikach i przemówieniach, nie tylko do Kościołą Powszechnego, ale świata całego! Wprowadził nas (i Kościół) w Trzecie Tysiąclecie!

"Wspólnota skupiona przy apostołach, która trwa „w łamaniu chleba”, stara się zarazem spojrzeć na siebie, na swoje życie i powołanie w świetle tych słów, które mówią o Chrystusie. I mówią równocześnie o Eucharystii. Czy wystarczy ją tylko przyjmować? Ona jest pokarmem, a więc trzeba z niej żyć. Duch ludzki żyje prawdą i miłością. Stąd rodzi się także potrzeba piękna. Powiedział poeta: „Cóż wiesz o pięknem?… Kształtem jest Miłości” (Cyprian Kamil Norwid, Promethidion. Bogumił). Jest to zaś miłość twórcza. Miłość, która dostarcza natchnienia. Dostarcza najgłębszych motywów w twórczej działalności człowieka. Jakże daleko idzie tutaj Norwid, gdy mówi: „Bo piękno na to jest, by zachwycało do pracy – praca, by się zmartwychwstało” (tamże).

"Każdy z was daje szczególne świadectwo o człowieku: o tym, jaki jest właściwy wymiar jego egzystencji. Nie samym chlebem żyje człowiek! Chociaż zdajemy sobie sprawę, jak doniosłe są sprawy chleba, jak wiele od nich zależy w życiu całej ludzkości i wszystkich narodów – w życiu poszczególnych osób i rodzin – to przecież przekonują nas te słowa Chrystusa: „Nie samym chlebem”. Nie samym.

Człowiek – to inny jeszcze wymiar potrzeb i inny wymiar możliwości. Jego byt określa wewnętrzny stosunek do prawdy, dobra i piękna. Istotną dla ludzkiej osoby jest transcendencja – a to znaczy zarazem: inny głód. Głód ludzkiego ducha." (JPII, Warszawa 1987)

Życiem tylko można zrozumieć największe tajemnice (Miłości, Ojczyzny, ukościelnienia, kultury). Moim życiem był także Sobór Watykański II, który "podjął wszystkie zagadnienia współczesności, niczego lękliwie nie zostawiając na boku"(JPII).
Moim życiem była Solidarność, katecheza, Norwid i jego Rzeczpospolita, wolność i godność odzyskane (1978-1994), samorządność i wszystkie sprawy światowych wydarzeń i kultury, które zadziały się za mojego życia.

1) PIEŚŃ OD ZIEMI NASZEJ
/.../
Gdy ducha z mózgu nie wywikłasz tkanin,
Wtedy cię czekam, ja, głupi Słowianin,
Zachodzie — ty!…

A tobie, Wschodzie, znaczę dzień widzenia,
Gdy już jednego nie będzie sumienia
W ogromni twej.

Południe! Klaśniesz mi, bo klaszczesz mocy,
A ciebie minę, o głucha Północy,
I wstanę sam.

Braterstwo ludom dam, gdy łzy osuszę,
Bo wiem, co własność ma, co ścierpieć muszę:
Bo już się znam.
                                (C. Norwid)

2) CO TO JEST OJCZYZNA?

Żeby zapytał kto Jana III-go
idącego pod Wiedeń,
co to jest Ojczyzna?-
odpowiedziałby:
"Jest to miejsce,

w którym najmilej spocząć i umrzeć -
kiedy się ma gotowość nieustanną życia,
i utrudzania się tam,
gdzie w każdym czasie danym
najdzielniej o Ludzkość idzie."

Na tych prawach moralnych
wyprowadził Jan III-ci wojsko
poza Polskę przeciw prawom Polski.
Toż samo zrobił Napoleon Wielki z Francją.

Albowiem - szlachetny człowiek
nie mógłby wyżyć dnia jednego w Ojczyźnie,
której szczęście nie byłoby tylko procentem
od szczęścia Ludzkości.

Wszyscy dziadowie
i
Ojcowie Rzeczypospolitej Polskiej
tak pojmowali sprawę polską

                   (C. Norwid)
...

Samoświadomość Kościoła, bez samoświadomości siebie jest niemożliwa. Bez wolności i osoby. O tym był Sobór, ale i o tym pisał nasz IV Wieszcz Narodowy, na długo przed nim i przed nami. Pewne prawdy są wieczne. Dochodzi się ich i czeka. Do niektórych nie można się zbliżyć inaczej, jak przez całe doświadczone i przemyślane życie. W całości i jedności. Poszczególne dziedziny badawcze mają z tym największą trudność.

APPENDIX:

A) To o Norwidzie i jego zakorzenieniu w polskiej i światowej kulturze:

"W 1928 roku Makowiecki opublikował artykuł «Promethidion» Norwida a «Dworzanin» Górnickiego, w którym sam podjął zagadnienie zakorzenienia Norwida w tradycji polskiego odrodzenia. Uwagi dotyczące istoty
Norwidowskiego pojmowania tradycji jako bliskiej „temu, co zwykliśmy nazywać kulturą w rozumieniu aksjologicznym”, przedstawił wiele lat później w znanej pracy zatytułowanej "Norwida wywyższenie
tradycji" Stefan Sawicki...

... Nietrudno – choćby intuicyjnie – stwierdzić, że dla poety, którego nurtowała przecież kwestia
tożsamości polskiej narodowej sztuki czy w ogóle polskiej kultury (jak dziś byśmy powiedzieli) spojrzenie na epokę, która w znacznym stopniu określiła kształt literackiej polszczyzny i w której tak bardzo
rozkwitła kultura Rzeczypospolitej, musiało być czymś istotnym.
Oczywiście, motywacje tego zainteresowania były również inne. Norwidowi, który nazywał siebie  sztukmistrzem, którego upodobania twórcze wiązały się przecież nie tylko z literaturą, ale także ze
sztukami plastycznymi, któremu towarzyszyła pasja podróżowania śladami cywilizacji (który Italię traktował w pewnym sensie jako swoją drugą ojczyznę) i który nosił w sobie także pragnienie zdobywania wiedzy na temat historii cywilizacji (dziś powiedzielibyśmy może raczej: historii kultury) – Norwidowi tak usposobionemu kulturowo, poznawczo – niektóre ideały renesansowego humanizmu były szczególnie bliskie.

W liście do Łucji Rautenstrauchowej z lutego 1868 roku poeta pisał:
„Prawda, że Rembrandta, da Vinci i Dürera dość studiowałem, i że
mam zaszczyt być katolikiem […]”... tożsamość Norwida jako artysty i jako człowieka była tożsamością chrześcijańskiego (ściślej: katolickiego) humanisty, w którego rozumieniu pomiędzy światem wielkiej sztuki a wiarą w rzeczywistość duchową wyrażającą się w nauce Kościoła nie musiał zachodzić konflikt, lecz przeciwnie: następować mogło (i powinno) ważkie zbliżenie... Jak pisał Sawicki: „Norwid rozumiał dzieje człowieka w perspektywie historii zbawienia”...

[Żeby tak pojmować swój i narodu los] ... trzeba trudu myślenia nie „sentymentalnego”, ale twórczego;
myślenia, które pozwoliłoby rozpoznawać właściwe miejsce w czasie dla słów i czynów, a poeci mogliby wówczas nawiązać z tym społeczeństwem twórczy dialog... "Alić żywi tylko i czujni (tj. jedyni dobrzy Obywatele) świadczyć na czas umieją... U ludów gasnących jest tylko inteligencja k o n s p i r a c y j n a albo i n t r y g a n c k a […] (list CKN, 1874).

Obecność prawdziwej inteligencji była zatem, według Norwida, potrzebna także poezji i poetom – aby ci mogli zostać na czas i właściwie „odczytani”, zrozumiani. Świat sztuki – zdaje się sygnalizować poeta – to także świat myśli, który potrzebuje odpowiednio ukształtowanej publiczności...

... Słynna lipa z Czarnolasu to przecież znak tożsamości polskiej poezji... Tożsamość artysty nie może być oderwana od tożsamości narodu, z którego on sam wyrasta – a tożsamość narodu jest zakorzeniona
w tradycji ludu. Działalność artystyczna... jest kolejnym ogniwem, kontynuacją procesu rozwoju polskiej kultury – która bierze początek z „poezji ludu”. Muzyka grana przez skrzypka [Biernackiego], to owoc polskiej tradycji... [konieczny jest] kunszt instrumentalny skrzypka oraz złączenie tego kunsztu z głębią osobowości artysty. Sztuka zatem – zdaje się wskazywać Norwid – czerpie z głębi ducha konkretnego
twórcy, a także z głębi tradycji jego narodu...

... Działalność artysty prowadzić ma zatem do objawienia „Prawdy”, która zbudzi kiedyś ową „zaklętą królewnę”. W podobnym duchu wybrzmiewają słowa Promethidiona, gdy autor pisze o „wieszczu”, który „z p i ę k n o ś c i wychodzi poczucia”, a który ma odsłaniać „plejadę błękitnej prawdy”... Owa „Prawda!…” to coś więcej niż tylko stwierdzenie czy nawet podniesienie głosu w słusznej sprawie. Pod tym pojęciem, które wydaje się stanowić o istocie całego wiersza, kryje się ożywiająca moc sprawcza.
... „A piękność k s z t a ł t e m Prawdy i Miłości” – staną się inspiracją do „pracy” podejmowanej
w celu odzyskania nieśmiertelności prawdziwej, mającej teologiczne znaczenie – jak pisał poeta: „by się zmartwychwstało" (za: BARTŁOMIEJ ŁUCZAK, MOTYW LIPY CZARNOLESKIEJ W PISMACH CYPRIANA NORWIDA – W KONTEKŚCIE NORWIDOWSKIEGO MYŚLENIA O SZTUCE, Colloquia Litteraria UKSW, 1/2016)

B) A to Jan Paweł II:

"Stale żyję z pełną świadomością tej prawdy; od najmłodszych lat. Kiedy dane mi było przemawiać wobec przedstawicieli wielu narodów świata w UNESCO, w Paryżu, świadomość ta wyraziła się w sposób głęboko przeżyty i gruntownie przemyślany, a zarazem całkowicie spontaniczny. Mówiłem wtedy: „Naród jest tą wielką wspólnotą ludzi, których łączą różne spoiwa, ale nade wszystko właśnie kultura. Naród istnieje „z kultury” i „dla kultury”… Jestem synem narodu, który przetrzymał najstraszliwsze doświadczenia dziejów, którego wielokrotnie sąsiedzi skazywali na śmierć – a on pozostał przy życiu, i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował pośród rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako naród – nie w oparciu o jakiekolwiek inne środki fizycznej potęgi, ale tylko w oparciu o własną kulturę, która okazała się w tym wypadku potęgą większą od tamtych potęg. I dlatego też to, co tutaj mówię na temat praw narodu u podstaw kultury i jej przyszłości, nie jest echem żadnego „nacjonalizmu”, ale pozostaje trwałym elementem ludzkiego doświadczenia i humanistycznych perspektyw rozwoju człowieka. Istnieje podstawowa suwerenność społeczeństwa, która wyraża się w kulturze narodu. Jest to zarazem ta suwerenność, przez którą równocześnie najbardziej suwerenny staje się człowiek” (JP II,UNESCO, 2 VI 1980 r.).

„Nie samym chlebem… lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych... Ludzkie zapotrzebowania łączą się z wymiarem słowa, logosu – a więc prawdy. Łączą się także z wymiarem etosu: a więc wolności kierowanej prawdą. Głód wolności ostatecznie zaspokaja się przez miłość!
Chleb… i słowo. Kultura i ekonomia. Czy się wykluczają? Czy się wzajemnie zwalczają? Nie, po prostu się dopełniają. Jednakże ze stanowiska pełni człowieka trzeba, aby również ekonomia uczestniczyła w kulturze. Aby była jej zasadniczo podporządkowana. To bowiem oznacza: prymat tego, co najgłębiej człowiecze."


1 komentarz:


  1. MODLITWA NATCHNIONA (poranna)
    /nam wszystkim
    czyli Kościołowi w Polsce
    świeckim i nieświeckim/

    Boże mój Boże Boże
    skądże nadejdzie mi pomoc
    nadeszła od Ciebie
    przez zrozumienie
    tego co się dzieje
    bo dziać by się nie działo
    gdyby nie było (stworzone)
    wiara i rozum
    żyć bez siebie nie mogą
    (nie powinny zbyt długo)...

    https://www.facebook.com/jkapaon/posts/10206261506442995

    OdpowiedzUsuń